![]() |
[dygresja]
Wracamy sobie shuttle busem z ostatniego już szlaku, zmęczeni, zgrzani, autobus pełny, bo to czas powrotów. Autobus jest przegubowy, a na przegubie siedzi chyba piątka chłopaczków koło 8-10 lat. Wrzaski, bieganina, tłuczenie się kijkami po głowie... A w autobusie ze sto osób musi tego słuchać, ale udaje, że nie widzi. W Polsce najdalej po 2 minutach usłyszelibyśmy tekst w stylu "czy są tu jacyś rodzice" itp, a dzieciaki byłyby przywołane do porządku. Tu - nic się takiego nie wydarza. Jako rodzic nadaktywnego dziewięciolatka, który musi być w ciągłym ruchu znam ból niemożności wysiedzenie w spokoju, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Nawet Syneczek patrzy zafascynowany ;) Do tego słyszymy teksty: no tak, chłopcy tak mają, dzieci muszą się wyszaleć.:dizzy: Chyba się cieszę, że jednak mamy w Polsce nieco inne podejście do wychowywania dzieci :) |
Track nr 2 – najkrótszy, ale chyba najbardziej najeżony atrakcjami.
https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na razie przejeżdżamy przez cały Park Zion (bo kemping był na zachodnim końcu) i w zasadzie sam przejazd to już jest wielkie „wow”. Jest już mocno po południu, więc ruch nie za duży, można jechać wolno i delektować się majestatycznością krajobrazu https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Wprawne oko zauważy charakterystyczne warstwy piaskowców – warstwy są pochylone pod kątem ok. 30 stopni raz w jedną, raz w drugą stronę. To jest typowe warstwowanie wydmowe. Czyli te górki to tak naprawdę skamieniałe wydmy z okresu, kiedy była tu pustynia wielkości współczesnej Sahary. Są to piaskowce serii Navajo, utworzyły się w jurze, ok. 180 mln lat temu. Ciut geologii ;) https://www.nps.gov/zion/learn/natur...torotate=false https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 No i koniec przepięknego Zion… https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Dziś już tylko plan na dojazd do kolejnego kempingu, ale po drodze mamy taką ciekawostkę o nazwie "Belly of the Dragon", czyli Brzuch Smoka. Polecono mi to jako rozrywkę dla dzieci. A każde coś, co może dziecko zainteresować po drodze, jest w cenie ;) "Belly of the Dragon" to tak naprawdę sztuczny tunel wykonany pod drogą w celu odprowadzania wód deszczowych. Ale wygląda ciekawie i warto zajrzeć. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Tylko, z całym szacunkiem, nazwa powinna brzmieć nie „Brzuch smoka”, a raczej hmmm… dolny odcinek przewodu pokarmowego? https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 :haha2: |
Cytat:
|
Racja, zwracam honor!
|
WOW!...what a hole!
Po co drążyć ten temat? Jedźmy dalej. |
Po krótkim pobycie w (no aż się chce napisać odbycie ;) brzuchu smoka ruszamy dalej.
Nocleg mamy zarezerwowany w małym, chyba niezbyt popularnym parku stanowym „Coral Pink Sand Dunes”. Czyli znowu wydmy ;) Ich pochodzenie jest dość ciekawe, bo są to wydmy, które powstały z piasku, który powstał z niszczenia piaskowców, które powstały z piasku wydmowego ;) i tak to się w geologii kręci ;) A tu bardziej na serio: Wydmy utworzyły się w wyniku eolicznej erozji otaczających park skał nazywanych piaskowcami Nawaho. Wiatry przechodząc przez zwężenie pomiędzy górami Moquith i Moccasin Mountains ścierały je (Korazja) i powstający piasek opadał zgodnie z efektem Venturiego na rozszerzającej się płaszczyźnie. Wiek wydm ocenia się na 10 - 15 tys. lat. Zbliżamy się powoli do parku, chyba znów będzie padać! https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na wjeździe do parku dwie ciekawe informacje. 1. Piasek parzy w stopy 2. W parku żyje endemiczny chrząszcz Cicindela albissima, przystosowany do życia na piaskach pustyni, który nigdzie więcej nie występuje https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na kempingu jak zwykle pustawo, ale za to pod samiuśką wydmą: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Fajnie widać, jakie duże jest miejsce pod kampera i jak mało go zajmujemy ;) Wydm w sumie jest niewiele, ale są niewątpliwie ładne https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Chłopaki idą na dokładniejszą eksplorację wydm, a ja udaję się w poszukiwaniu prysznica (w Zion nie było) Będzie padać: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Popadało, przeszło https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 W Zion staliśmy w części przeznaczonej dla mniejszych kamperów i namiotów, a tu możemy podziwiać typowe przyczepy tubylców. W większości ciągną je pick-upy (RAM chyba najpopularniejszy), często na bliźniakach na tylnej osi. Przyczepy są ogromne i do tego rozsuwają się na boki. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Nasz kamper to przy tym jakaś popierdółka ;) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Lecimy na wydmę, zaraz zachód słońca! https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Raf w barwach maskujących: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na krawędzi wydmy sporo ludzi czeka na zachód https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Do tego pojawia się tęcza https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Kolory aż niesamowite (serio, to oryginały bez podciągania!) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Z innej perspektywy oraz komórki barwy nieco inne, ale nadal ładnie: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 No i mamy zachód https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Było warto tu przyjechać! PS – pomimo endemicznego żuczka, wydmy są w całości udostępnione dla przejażdżek offroadowych, a sprzęt (4kołowy) można wypożyczyć na miejscu. |
Dzień ósmy, czyli ZAWSZE należy patrzeć pod nogi. ZAWSZE!
Na ten dzień zaplanowałam m.in. przejazd piękną offroadową trasą o nazwie Cottonwood Canyon Road, która jest jednocześnie dużym skrótem południe-północ. Droga ma jednak 76 km, czyli jakieś 70 za dużo jak na możliwości naszego kampera. Chyba z dziesięć razy pytam Rafa: „ale na pewno…?” „a może jednak…?”, ale Raf jest nieugięty. Kolejny kamyczek do woreczka z napisem „następny raz wypożyczymy terenówkę” ;) Nocleg mamy zabukowany w kolejnym „must see”, czyli Bryce National Park, droga niezbyt długa, więc postanawiamy zajechać do miejsca, w którym byłam z dziewczynami w 2011, czyli na szlak prowadzący do Buckskin Gulch (albo Wire Pass). Jakoś bardzo miło go wspominałam, bo szło się tam zupełnie bez ludzi :) Co prawda też trzeba tam podjechać kilka km szutrem, ale skoro wtedy dojechałyśmy osobówką ;) Droga spoko, ale oczywiście tarka musiała być: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Dojeżdżamy na parking, na którym w 2011 stała skrzyneczka na koperty z opłatą, a teraz dotarła cywilizacja – automat na kartę! Wszystko fajnie, ale nic nie działa, żadna z naszych 3 kart. Trudno, nie zapłacimy. Ale za to jak w 2011 jest książka, do której należy wpisać wejście i powrót ze szlaku. Wąwóz miejscami jest tak wąski, że w razie deszczu czy burzy natychmiast go zalewa i ma na swoim koncie kilka ofiar. No ale teraz ani śladu po wodzie: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 I tak jak poprzednio, jest przyjemnie pusto https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Szlak prowadzi albo obok, albo dnem koryta strumienia: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Widać jeszcze ślady po ostatnim deszczu: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Znowu królują czerwone piaskowce Navajo: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 I znowu widać warstwowanie przekątne, czyli wydmowe, w piaskowcach: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 zdecydowanie lepiej idzie się strumieniem, bo szlak jest bardzo piaszczysty: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Docieramy do stanowiska archeologicznego zwanego Buckskin Gulch Petroglyphs, gdzie można obejrzeć rysunki naskalne Indian datowane na 200-1200 lat n.e. Jest tego więcej, ale znaleźliśmy tylko te: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Po półtorej godziny marszu Syneczkowi włącza się program „dalej nie idę i już”, a do właściwego kanionu mamy jeszcze drugie tyle, w jedną stronę. Nie pomaga nawet przekupstwo najwyższej rangi, czyli pepsi ;) Nie bardzo mamy ochotę ciągnąć na siłę wyjące potomstwo, więc zawracamy. Więc wrzucę tylko foty sprzed 14 lat, pewnie niewiele się zmieniło ;) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Robimy odwrót: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Syneczek w wyraźnie lepszym humorze (NIKT nie miał go ochoty udusić, zaprzeczam!): https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Wracamy na oblegany parking, wpisujemy się do księgi, notując, że 3 osoby wróciły w komplecie https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Jeszcze trochę szuterku i będziemy z powrotem na US89: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Pod wieczór dojeżdżamy do Parku Narodowego Bryce (nazwa wzięła się od nazwiska rodziny, która tu jako pierwsza zamieszkała – bo Indianie się przecież nie liczyli) To mały, ale przepiękny park. Świetny jest też kemping, położony w zasadzie na krawędzi urwiska. Niestety miejsca najbliżej krawędzi były już zajęte :) Jak zwykle mamy ogromny plac, na którym zmieściłyby się nasze 4 kampery miejsce na ognisko oraz ZASIĘG :) Idziemy na wieczorny spacer brzegiem kanionu Bryce, dokładną eksplorację zostawiamy na jutro. Widok z kempingu na wschód: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Idziemy sobie powolutku ścieżką (cały czas w obrębie kempingu), Raf pierwszy, za nim Syneczek, ja na końcu z aparatem. Nagle jakiś metr przede mną coś sunie w poprzek ścieżki. Wąż. Całkiem spory. Mniej więcej 80 cm. I nagle sobie uświadamiam, że ten wąż jest na środku ścieżki, a Syneczek MUSIAŁ kilka sekund temu nad nim przejść. I Raf pewnie też. Odsuwam się, wołam chłopaków, robimy zdjęcie, wąż niknie w krzakach. Robię wykład, który można streścić „patrzcie do cholery pod nogi!!!” po czym wrzucam zdjęcie węża w chatgpt, podając lokalizację. „Wygląda na to, że jest to grzechotnik preriowy, gatunek bardzo jadowity. Czy chcesz, żebym zrobił Ci krótką ściągawkę co zrobić po ukąszeniu grzechotnika? Aaaa!!!! https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 |
Ładny skurczybyk , wąż znaczy. :) Kolory z zachodu słońca, naprawdę magia :Thumbs_Up::popcorn:
|
Tak sobie czytam, oglądam i nawet mi przez myśl przeszło że "przydał by" się grzechotnik do kompletu ;-) Dobrze jednak że nie było to zbyt bliskie spotkanie z naturą.
|
Problem z tym grzechotnikiem był taki, że on wcale nie grzechotał, i nie syczał. Wypełzł chwilę potem jak przechodziliśmy. Taki to był forfitszwagier, na miarę naszych możliwości....
A może był wynajęty do straszenia turystów? |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:19. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.