![]() |
Święte szyickie miasto Kom
18 Załącznik(ów)
Tak, z chęcią piszę/jadę dalej!
= = = Po całkiem pożywnym śniadaniu zaoferowanym przez Omid Hotel (jajka na twardo, herbata, parówki, chleb) wymeldowuję się z pokoju. Oddaję w recepcji kartę-klucz do pokoju, lecz zanim z powrotem otrzymuję swój paszport, mój pokój zostaje sprawdzony pod względem… no właśnie… czego? Nie wiem czego. Nie lubię takiego zachowania, bo co niby miałbym zrobić niestosownego w hotelowym pokoju?? Wynieść ze sobą lodówkę i telewizor? W czasie, gdy stoję przed recepcjonistą po oddaniu karty, ten intensywnie udaje sprawdzanie czegoś w komputerze, a moje pytania Na co czekamy? zbywa milczeniem. W końcu drzwi windy otwierają się i wysiada z nich postać, która kiwa głową recepcjoniście. Dopiero wtedy ten się rozchmurza, oddaje mi paszport i obwieszcza (używając translatora w komórce), że oto z windy wysiadła właścicielka tego przybytku. Very nice. Goodbye. Dzisiaj jest piątek, czyli dzień świąteczny. Jednak trudno to dostrzec, sklepy są otwarte, wiele ludzi normalnie pracuje. Widziałem np.: pracujących drogowców. Z drugiej strony, być może oznaką dnia świątecznego są rozstawione przy szosie kramy sprzedawców świeżych kwiatów. Z całą mocą świętowanie ujrzę dopiero w drugiej części dnia. Mateusz Kłagisz w albumie „Iran”, miasto Kom opisał w następujący sposób: „Kuźnia ajatollahów, drugi po Meszhedzie najważniejszy ośrodek irańskich szyitów, bardzo licznie odwiedzany przez cały rok. Znajduje się tu grobowiec Fatimy Masumeh, siostry ósmego imama szyitów – Rezy, zmarłej około 815 AD”. Tyle wiedziałem przed wyjazdem. W kilku kilometrowym korku na 3 pasach ruchu przeciskam się do Kom, właśnie do tego meczetu z grobowcem Fatimy. Jest gorąco. Olśniewa mnie dopiero teraz, że dlatego są tu takie tłumy, że to piątek! Nawigacja każe mi jechać dalsze 2 kilometry prosto, po czym zawrócić i znowu 2 kilometry przeciskać się przez ten korek, bo meczet jest teraz dokładnie po drugiej stronie tej arterii. Ale ja właśnie dostrzegam szansę na szybsze dotarcie do celu. Jest bramka na skróty, obecnie zamknięta, jest policja kierująca ruchem. Zatrzymuję się obok policjanta, otwieram szczękę kasku i proszę, by mnie przepuścił, pokazując palcem na cel mojej podróży. Ten początkowo kręci głową, ale gdy nalegam (nie musiałem długo nalegać:), otwiera bramkę i mnie przepuszcza. Załącznik 143277 Super, jestem na miejscu! Ale gdzie zostawić moto nie bardzo wiem. Podchodzi zaraz do mnie jakiś człowiek, po czym zagaduje tego samego policjanta, by mi pomógł. Ten wskazuje mi miejsce do zaparkowania za kolejną bramką:) Mówi mi też (wspomagając się translatorem, i to na polski, po zerknięciu na blachę, cwana bestia!), żebym zabrał z motocykla wszystkie rzeczy. Wszystkie, sir? – pytam. Tak, wszystkie, safety reasons. No cóż. Najpierw jednak przebieram się w „cywilne” ciuchy, potem zdejmuję namiot, itp. Ale gdy pokazuję mu, że tu są ciuchy, tu śpiwór, to odpuszcza. Niemniej jednak, kurtka, spodnie, buty, kask, plecak, namiot, to do zabrania na raz przez jedną osobę trochę dużo. Lecz on woła swoich kolegów policjantów do pomocy. Mina jednego z nich, gdy podnosi kurtkę motocyklową leżącą na worku z namiotem jest bezcenna. Takiego ciężaru się nie spodziewał:) Zanosimy to do klimatyzowanego pomieszczenia ochrony/policji, tu wszystko będzie bezpieczne, mówi. Biorę tylko dokumenty i ustalamy, że wrócę najpóźniej za godzinę. Wraz z innymi przechodzę przez kontrolę osobistą. Szybkie „oklepanie” po kieszeniach i korpusie. I jednoczesny uśmiech i powitanie przez ochroniarza. Cieszę się, że tu przyjechałeś! – słyszę od niego. Załącznik 143278 Jak się okazuje, nie jest to jeden meczet, tylko cały kompleks obejmujący grobowiec Fatimy, hale modlitewne i dziedzińce. Na zewnątrz widać wieże minaretów i 3 kopuły, w tym złotą nad grobowcem Fatimy. Są tam też podobno islamskie seminaria duchowne oraz muzeum, których jednak nie widziałem. Załącznik 143279 Załącznik 143280 Załącznik 143281 Załącznik 143282 Załącznik 143283 Załącznik 143284 Załącznik 143285 Załącznik 143286 Załącznik 143287 Przyznaję, że jestem pod dużym wrażeniem! Lustrzane mozaiki, które tworzą wręcz „hipnotyzujące wzory”. Przepych. Oczopląsu można dostać. Chodzę i podziwiam. Dużo ludzi, dużo gwaru. Z głośników lecą jednostajne przemowy lub modlitwy. Ludzie chodzą, ludzie leżą, ludzie śpią. Ludzie się modlą. Rozmawiają. Dzwonią przez komórki. Robią zdjęcia, więc tym się nie wyróżniam. By wejść do niektórych pomieszczeń trzeba zdjąć buty. Idę w kierunku gęstniejącej ciżby, do grobowca Fatimy. Powolne przemieszczanie się tłumu, by dotknąć grobowiec. Załącznik 143288 Załącznik 143289 Załącznik 143290 Na zewnątrz luźniej. Rytualne obmycia. Wracam do swoich rzeczy i motocykla tuż przed upływem godziny. Uczynnemu policjantowi wręczam w podarunku polską mini flagę na rzep, innemu chętnie pozwalam usiąść na motocyklu i pozować do zdjęć. Dziurawa autostrada ogranicza moją chęć do szybkiej jazdy do stu na godzinę. A przed wyjazdem naczytałem się, że w Iranie mają świetne drogi. Jadę do miasta Kaszan, gdzie znajduje się, wpisany na listę unesco ogród Fin (Baq-e-Fin). Podobno jest najsłynniejszy i wzorcowy, a jedna z opinii na gugiel mapie zachwyca się: Ogród ten jest tak piękny, że wymienia się go jako doskonały przykład irańskiego ogrodnictwa. Dzięki obecności licznych fontann, przyjemnemu szumowi wody i wysokim drzewom Fin Garden jest wymarzonym miejscem do zwiedzania. Załącznik 143291 Jestem na miejscu i okazuje się, że ogród ogrodzony jest gliniano-ceglanym murem, a żeby wejść do środka trzeba kupić bilet. Jednak długość kolejki i masa stojących w niej ludzi, skutecznie studzi moją ochotę do tego. Załącznik 143292 Załącznik 143293 Zadowalam się niewielkim zacienionym parkiem po drugiej stronie ulicy. Tutaj też pełno ludzi celebrujących piątkowe rodzinne spotkania. Siadam na murku, wyjmuję z plecaka bułkę i nagrywam świeże wspomnienia na dyktafon komórki, a gdy podnoszę wzrok stoi przede mną 8-10-letnia dziewczynka ze szklanką herbaty w jednym ręku i cukiernicą w drugim. To dla mnie? Dziękuję bardzo! Dziękuję również jej rodzicom siedzącym na najbliższym dywanie. Niespotykana gościnność i życzliwość! Aż się ciepło robi na sercu! Ta postawa i pewność w zachowaniu tej dziewczynki są u nas w Polsce całkiem niespotykane. Ach, dobrze było napić się herbaty! Oddaję pustą szklankę i cukiernicę ludziom na dywanie, jednocześnie odpłacając się polskimi drobnostkami. Załącznik 143294 To już druga stacja benzynowa, na którą zajeżdżam by zatankować i z której odjeżdżam z pustym bakiem, bo albo kolejka zbyt długa, albo nie ma benzyny. W kraju siedzącym na ropie nie ma benzyny?? Na kolejnej jednak zwalczam swą niecierpliwość, czekam w kolejce i tankuję. Jeden bak zatankowany, drugi w połowie, ale z pistoletu zaczyna jakoś wolno ciurkać i w końcu przestaje. Pokazuję to koleżce, a on na to, że więcej to już nie będzie. Jak to? Reglamentujecie wahę? Trudno, może w związku z piątkiem i zwiększonym popytem? |
Isfahan – Miasto Polskich Dzieci
11 Załącznik(ów)
To właśnie Isfahan przyjął od roku 1942 ponad 2600 polskich dzieci, gdzie zorganizowano dla nich 21 placówek opiekuńczo-wychowawczych, które celowo nie były nazywane sierocińcami, by nie przypominać dzieciom o ich traumach. Powstały tam przedszkola, szkoły powszechne, gimnazja i drużyny harcerskie prowadzone przez polskich nauczycieli, również ewakuowanych z ZSRR. Dzieci uczyły się zgodnie z przedwojennym polskim programem nauczania. Wydawano dla nich również gazetę szkolną âCzasopismo Młodzieży Szkolnej - Myâ.
Isfahan stał się symbolem nadziei i ocalenia, co w 2008 roku upamiętniła Poczta Polska wydając okolicznościowy znaczek projektu Macieja Jędrysika. Przemysław Stojakowski, uczeń szkoły powszechnej w Isfahanie stoi na tle dywanu z polskim godłem, utkanego w 1944 roku przez uczennice tamtejszej szkoły dywaniarskiej. Załącznik 143315 Przyjeżdżam do Hotelu Raman w Isfahanie. Zgodnie z opiniami na gugiel-mapie jest to cichy hotel, z dobrym parkingiem, bardzo czysto w pokojach. Już z zewnątrz zrobił na mnie dobre wrażenie, nawet zbyt dobre, bo przemknęła mi niepokojąca myśl o cenie pokoju. Okazuje się jednak, że pokój kosztuje 60% tego, co poprzedniej nocy w Teheranie. Z moich wyliczeń wychodzi, że jest to 60 PLN/noc (15 melonów riali). W pokoju wypasione łoże, czajnik i zestaw herbaciany, lodówka, telewizor, klima, w łazience drugi komplet klapek:) Załącznik 143316 Lecę na miasto. Od razu zauważam wielką różnicę w porównaniu z Teheranem. Nikt tu nie trąbi. Samochody i przede wszystkim skutery jeżdżą zdecydowanie wolniej, a nie jakby sam diabeł siedział im na kole. Czasem ja jestem tu najszybszym wariatem:) Na światłach zagadują mnie skuterowcy. Witam cię w moim mieście! Jak ci się podoba Isfahan? Skąd jesteś? Jest tu dużo więcej zieleni niż w stolicy. Na ulicach całe szpalery lip. Super klimat! Po 19.00 jestem na słynnym moście Khajoo. Pod nim od dawna wyschnięta rzeka, koryto porośnięte mizerną trawą. Załącznik 143317 Załącznik 143318 Dużo ludzi celebrujących piątek. Z głośników dochodzi muzyka. Na scenie muzyka przeplatana z czymś między standupem, a politycznym wiecem. Rozstawione stoiska z jedzeniem, które otrzymuje się za darmo. Kolejki spokojnie czekających ludzi. Pochodziłem, popatrzyłem, poczekałem w kolejce do herbaty. Ani to mięta, ani herbata, pachnie jałowcem, może jakby ziołami prowansalskimi, słodkie że hej, ale pyszne! Załącznik 143322 Załącznik 143320 Postanawiam stanąć na końcu najdłuższego ogonka, po coś co chyba jest budyniem śmietankowym. Kolejka szybko posuwa się na przód, bo przy nakładaniu tego specjału krząta się jak przy linii produkcyjnej 4 facetów. Jestem już niedaleko, gdy podchodzi do mnie jakiś koleżka, przeprasza wszystkich, pokazuje na mnie, bierze budyń i mi go wręcza. Jestem zdziwiony, ale to nie koniec uprzejmości i irańskiej gościnności. Pokazuje bym za nim podążał, idę więc. Z innego stoiska, bez kolejki odbiera dla mnie ciastko. Ulatnia się tak szybko, jak się pojawił, ledwo zdążyłem mu podziękować. Załącznik 143319 O jakie to dobre! Ciastko to jakaś śmietankowa rolada, trochę cytrynowa, chłodna i pyszna! A budyń zaskoczył mnie tym, że wcale nie jest słodki, z orzechowo-brzoskwiniową polewą, też pyszne:) Załącznik 143321 Gdy wracam do hotelu, zachowujący początkowo rezerwę recepcjonista imieniem Alireza (kolejny Alireza), teraz traktuje mnie już całkiem inaczej. Przyświeca mi latarką, gdy smaruję łańcuch motocykla. Wracamy do recepcji i poznaję Hamida, który przeplata perski z francuskim, zwracając się do mnie âMonsieurâ. Nie jestem żaden Monsieur, jestem Tomasz! â mówię ze śmiechem. Hamid proponuje mi herbatę, z czego skwapliwie korzystam. Na tacy przynosi od razu dwie:) Siedzimy i rozmawiamy, ciężko jest się dogadać, ale znowu pomagają szczere chęci i translator. Sympatia i radość spotkania drugiego człowieka. I nie dlatego, że przyjechał biały bankomat, przecież jest już zapłacone. Po prostu wrodzona życzliwość, którą widzę w ich oczach. W pewnym momencie dzwoni do mnie Alireza, poznany 2 dni wcześniej:) W zasadzie po kilku wypowiedzianych przeze mnie zdaniach, chłopaki rozmawiają ze sobą po persku dobre kilka minut:) Jest fajnie! Załącznik 143323 Telewizyjne obrazki przed snem :spac: Załącznik 143324 Załącznik 143325 |
ha ha ja mam zupełnie inne wspomnienia, wręcz traumatyczne z Isfahanu jeśli chodzi o kierowców ;) ale może dla tego że wjeżdżałem do miasta jak był szczyt i wszyscy gdzieś pędzili. Wyjazd za to na zupełnym luzie.
|
Wybornie się czyta!
Bardzo mi odpowiada perspektywa narracji. |
Lubie takie pisanie przeplatane historia i ciekawostkami :)
|
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
Isfahan dnia drugiego, szafran i dywan
21 Załącznik(ów)
Zapewnione przez hotel śniadanie w pełni mnie satysfakcjonuje. Jestem sam i mam do dyspozycji szwedzki stół, a do wyboru m.in. ciepłe frytki, jakąś (chyba) potrawkę na ciepło z ciecierzycy, warzywa, jajka sadzone, paszteciki, herbatę z dużego samowara. Smaczne i pożywne.
Załącznik 143338 Punkt pierwszy dzisiejszej wycieczki po Isfahanie stanowi rozległy cmentarz ormiański, znajdujący się w południowej części miasta. Brama jest zamknięta, ale zaraz podchodzi do mnie dozorca i mówi, że jeśli chcę wejść, to muszę uzyskać zgodę w znajdującym się nieopodal kościele. Po chwili dodaje, że 3 dni temu była tu grupa 40-stu polskich motocyklistów. Nie jestem tą informacją wielce zaskoczony, kilka dni wcześniej kolega Janek dał mi o nich znać. Jednakże pan dozorca zostawia mnie z tymi rozmyślaniami, każe czekać, a sam dzwoni gdzieś ze swojej stróżówki. Po chwili wraca, uzyskał dla mnie zgodę na wjazd na cmentarz i objaśnia, że polska kwatera znajduje się na samym końcu obsadzonej sosnami alei, po lewej stronie. Załącznik 143339 Cmentarz ten podzielony jest na 3 części: ormiańską, protestancką i katolicką, a przejeżdżając wolno tą główną aleją zauważam, że wiele grobów znajduje się w nieładzie, jakby niedawno zostało zrzuconych z pak ciężarówek. Niektóre są uszkodzone, poobijane jakieś… Załącznik 143340 Szybko znajduję polską kwaterę, ogrodzoną niskim betonowym murkiem, wewnątrz którego znajdują się 22 polskie groby oraz postument z krzyżem i inskrypcją „Polskim wygnańcom rodacy”. Zawieszono na nim polską flagę, a na każdym grobie leżą (wciąż prawie) świeże wiązanki kwiatów. Jestem pełen podziwu dla Kolegów motocyklistów z Polski, którzy wykazali się taką troską i wysiłkiem! Na jednym z pomników widzę nalepki świadczące o ich niedawnej obecności. Niedawno na polskim cmentarzu w tureckim Adampolu, również je widziałem. Tam też zastałem nieskazitelny porządek! Wzruszające są napisy na niektórych grobach. „Ob. polski zmarł w 1944”, „Nieznany katolik”, „Nie widziało światła dziennego R.i.P”, „Lesław Biedul lat 7 zm. 3.1.1943”. Załącznik 143341 Załącznik 143342 Załącznik 143343 Załącznik 143344 Punkt drugi to ormiańska Katedra Świętego Zbawiciela, zwana powszechnie Katedrą Vank, co może uchodzić za pleonazm, bo "Vank" po ormiańsku znaczy "klasztor". Kupuję bilet za nieco ponad 2 melony riali i wchodzę. Załącznik 143345 Ormianie zostali sprowadzeni do Iranu w XVII wieku przez szacha Abbasa I, by ożywić gospodarkę i wzmocnić imperium Safawidów. Pochodzili oni z miasta Jolfa (obecnie leżącego między Iranem i Azerbejdżanem) i zostali sprowadzeni do Isfahanu, zajmując jedną z dzielnic miasta zwaną do dziś również Jolfa (Dżulfa). Budowę katedry ukończono w 1664 roku, później dobudowano inne jej elementy, takie jak dzwonnica (1702), biblioteka (1884) i muzeum (1905). Pod względem architektonicznym Katedra Vank łączy styl ormiański i perski. Z zewnątrz przypomina perski meczet z kopułą, w środku zaś wyraźnie nawiązuje do kościołów zachodnich, z pół-ośmioboczną absydą i podniesionym prezbiterium. Ściany i sufity są pokryte freskami ze scen biblijnych. Załącznik 143346 Wychodzę z ormiańskiej katedry i gdy wracam do motocykla po godzinnym spacerze w najbliższej okolicy, podchodzi do mnie sympatyczny człowiek o imieniu Kourosh. Na stałe mieszka w USA, też jest motocyklistą, teraz robi jako przewodnik z kilkoma osobami ze świata. Świetnie nam się gada, ma chwilę czasu, bo akurat dał swojej grupie czas wolny. Rozmawiamy najpierw o motocyklach i sprzęcie turystycznym, potem o podróżach. Na koniec mówi, że jutro wybiera się ze swoją grupą na pustynię i że jeśli mam ochotę, mogę przyjechać do Farahzad. Wstępnie zapalam się do tego pomysłu, biorę od niego numer telefonu. Załącznik 143347 Zajeżdżam pod kolejny most przez suchą rzekę, będący atrakcją, nie tylko turystyczną. Lecz najpierw, przynaglony potrzebą wchodzę do „centrum handlowego”. Gdy mijam niewielką kawiarenkę Coffee Bambus na II piętrze, pytaniem o zdjęcie zaczepiają mnie siedzący tam koleżkowie. Spoko, róbta! Po wyjściu z toalety znowu mnie wołają, pokazując niewielką karteczkę, czarno-biały wydruk przed chwilą zrobionego mi zdjęcia. Dzięki! No to dajcie, proszę herbaty! Kwadrans rozmowy i żartów, fajnie. Nie chcą pieniędzy, mimo kilkukrotnych prób. W takim razie - upominek z Polski. Załącznik 143348 Załącznik 143349 Most Si-o-Se Pol, według mnie całkiem podobny do wieczornego Khajoo. W świetle dnia taki nijaki. Załącznik 143350 Załącznik 143351 Wchodzę na największy w Isfahanie i drugi na świecie (po Tiananmen) Plac Naqsh-e Jahan, zwany Placem Imama, a wcześniej Placem Szacha. Ma 512 x 159 metrów, ale jakoś nie powala mnie swoim ogromem. Być może, gdybym przyszedł tu po zmroku, gdy jest pełno ludzi… Załącznik 143353 Załącznik 143354 Po chwili zaczepia mnie jakiś człowiek i zaczyna opowiadać, że couchserfuje gości z zagranicy. Z początku dziwnie na niego patrzę, bo się przykleił i nie bardzo wiem, czego może ode mnie chcieć. Ale skoro już jest, to zagaduję go o change money. Wyjmuje telefon, dzwoni i za 5 minut ma ktoś przyjść. Fajnie, a czym ty się w ogóle zajmujesz poza couchsurfingiem? – pytam. Uprawiam szafran. Ooo, to ciekawe! W ciągu sezonu z 1 ha plantacji pozyskuje 2-3 kg przyprawy. Koszt 1 g waha się między 2-6 dolarów, w zależności od jakości, którą sprawdza się laboratoryjnie. Pół godziny później miałem ofertę kupna szafranu za 3 dolary, więc jakość raczej średnia. Nie zdecydowałem się:) Sprawdziłem tę najdroższą przyprawę świata, bo dotychczas prawie nic na jej temat nie wiedziałem. Przyprawę stanowią znamiona słupków kwiatów krokusa, które wysuszone wyglądają jak małe pomarańczowe niteczki. Ręcznie zbiera się kwiaty i wyciąga z nich słupki. Białe i żółte części słupka odrzuca się, bo mają mniejszą wartość. Szafran stosuje się dopiero po wysuszeniu, ten gorszej jakości często w formie zmielonej. Aby uzyskać 1 g szafranu, potrzeba około 150-200 kwiatów. Później jadłem lody szafranowe. Ten smak kiedyś już miałem na języku… i dopiero po czasie stwierdziłem, że jest to nieco podobne do miodu akacjowego. Jednak w trakcie jedzenia, coraz mniej mi to smakowało, dobrze, że obok miałem śmietankowe, sprawnie neutralizowały ten szafranowy posmak… Załącznik 143358 Nie zdążyłem wypytać do końca o ten szafran, gdy przyszedł jego ziomek, odstawiony cały na biało. Za 100 dolców dał mi 76 melonów riali. Dobra, niech będzie moja strata. Ja mam tu sklep z dywanami, może chcesz zobaczyć? Chętnie, ale nie zamierzam kupować! Nie musisz kupować, chodźmy, obejrzysz, wypijesz herbatę. Biały garniturek okazał się zwykłym naganiaczem, ale bez żadnej szkody dla mnie. Usiedliśmy z boku, na tacy wjechały dwie herbatki, człowiek z Flying Carpet zaczął pokazywać i opowiadać. Muszę przyznać, że znowu mnie zaciekawili. Mały dywan z jedwabiu, może 120 x 70 cm, to koszt 1200-1500 dolców… Ile!!??? Wełniane są tańsze. Ale w dotyku wełna jednak nie może się równać jedwabiowi, myślę sobie:) Popatrz, zależy jak się go strzepnie, zależy jak się ułożą jego włókna, to ma różne odcienie tego turkusu, mami mnie:) Weź do ręki, jaki jest lekki, niecały kilogram. To będzie bardzo mała paczuszka i możesz u nas zapłacić swoją europejską kartą bankową, bo nasza firma jest zarejestrowana we Włoszech. Ale jak chcesz, to wyślemy ci do domu za dodatkowe 20 dolców. Załącznik 143352 Kupuję pizzę na wynos, nie ma tu sieciówek, dziadek robi ją po swojemu i super! Pizza leży na zewnętrznym parapecie mojego pokoju, gdzie się podgrzewa w słońcu do tych 50C:) Potem prysznic i szama. Odpoczynek i znowu na miasto, tym razem na piechotę. W międzyczasie wyłączyli prąd i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jaki tu jest hałas! Ta fontanna na dziedzińcu ciągle chlupie, buczą jakieś generatory, czy klimatyzatory. Nie ma telewizji, nie ma wifi, ale jest błoga cisza. Sjesta. Opuszczam hotel, tym razem mam zamiar się przejść po Isfahanie. Lecz w recepcji spotykam Hamida, miły small talk przeistacza się w coś większego. Hamid ciągnie mnie na hotelowy parking, jest zaniepokojony, że mój motocykl praży się w słońcu. Wskazuje na 2 skutery przykryte pokrowcami. Nie martw się, nic mu nie będzie! – mówię i w końcu odpuszcza. Wracamy do recepcji i teraz Hamid koniecznie chce mi pokazać „Kadżar Suite”. Nie mogę skumać o co mu chodzi, ale idę za nim posłusznie:) Okazuje się, że to wypasiony apartament, wysoki na 4-5 metry. Rzeźbione drewniane progi są zabezpieczone szklanymi taflami. Usadził mnie w fotelu, kazał dać swój telefon i pozować na chyba szacha perskiego:) Uśmiałem się! Na koniec wyjmuje z lodówki butelkę wody i mi ją wciska do ręki mówiąc, że przyda mi się na bazarze (wspomniałem mu wcześniej, że tam idę). Dziękuję! Miał rację, bardzo szybko się przydała! Załącznik 143355 Załącznik 143356 Prądu nie ma chyba w sporej części Isfahanu, również na bazarze. To znaczy prądu miejskiego, bo jak widać na krytym bazarku światła się świecą. Na zdjęciu nie słychać za to, i nie czuć hałasu spalinowych generatorów prądu. Widać to dla nich nie pierwszyzna w brakach dostaw prądu. W oczy, poza spalinami z generatorów, szczypie również ostry zapach przypraw… Załącznik 143357 |
Nie będę pierwszy i pewnie nie ostatni który napisze że tak wspaniałej i naturalnej leracji dawno na naszym szanownym forum nie było.
|
Cytat:
Dzielenie się z Wami swoją historią to jej powtórne przeżywanie. Dziękuję, że czytacie! |
Lubię takie zagłębianie się w lokalny folklor. Dzięki:)
|
Mech&Ścioła Dziękuje . Jakiś czas temu, zdecydowałem opuścić to forum bo brakowało mi takich relacji jak Twoja. Dla tego dziękuje bo miałem powód do powrotu....chwilowego ale zawsze .
|
Adobe w Yazd
28 Załącznik(ów)
"A Twoja historia, to jak bajka z mchu i... paproci:)" - Biorę to za dobrą monetę, dzięki El
Dawid, Plaku - dziękuję! = = = Dzisiaj brak hotelowego śniadania, wszędzie pustki. Ale Hamid szybko interweniuje i już za chwilę na stół wjeżdża omlet, pieczywo, pomidory i herbata. Wczoraj wychodząc z Katedry Vank zapytałem biletera, czy mogę tutaj z kimś porozmawiać po angielsku. Skierował mnie do pomieszczenia naprzeciwko. W biurze siedziało dwoje pracowników, których pytam, czy odbywają się tutaj niedzielne Msze św? Okazuje się, że już nie, obecnie katedra pełni jedynie funkcję muzealną i kulturalną. Gdzie w takim razie odbywają się Msze św., bo jako chrześcijanin, chciałbym jutro wziąć w niej udział? â pytam. No tak..., w innym miejscu niedaleko stąd. Po czym człowiek bierze telefon i dzwoni, a następnie oznajmia, że uzyskał dla mnie zgodę i żebym jutro był we właściwym miejscu na 10.00. Wyjmuję swoje ID, bo chcą wiedzieć z kim mają do czynienia. On robi fotę i przesyła komu trzeba. W ten oto sposób docieram na wskazane wczoraj miejsce. Miły człowiek uprzedzał mnie wczoraj, że mogę mieć trudności ze znalezieniem kościoła, bo okolica jest raczej parkowa. Mmiał rację, nigdzie go nie widzę. Pytam przechodniów, nikt nie wie. W końcu koleś na skuterze kiwa głową i każe mi jechać za sobą. Jadę więc, ale już po pierwszych kilkuset metrach orientuję się, że on mnie prowadzi prosto do⌠Katedry Vank. Nie no⌠Trudno, parkuję przed samym wejściem do niej i pokazuję strażnikowi, że tylko na chwilę, a wyraz moich oczu i zdecydowane kroki, które kieruję wprost do biura, gdzie byłem wczoraj są moją przepustką. Pracownik dziwi się, że znowu mnie widzi, pokazuję mu punkt na mapie, a on potwierdza, że tak, kościół jest tam gdzie zaznaczone. Na pewno trafisz, zwróć tylko uwagę, na niewielkie drewniane drzwi! Dobra, dzięki! Wsiadam i jadę. Nie lubię się spóźniać, a jest już 10.10. Gdy za drugim razem podjeżdżam na miejsce, od razu lokalizuję drewniane drzwi i krzyż na kopule kościoła, której wcześniej nie widziałem. Na niewielkim dziedzińcu stoi skuter, więc i ja wjeżdżam na pewniaka. Wychodzi człowiek, którego mina świadczy, że jest wie o moim przyjeździe. Wchodzę do kościoła. Nabożeństwo już trwa, ale co najmniej 50% miejsc jest wolnych, siadam w ławce na końcu. Główny celebrans na głowie ma wysoką czapkę (koronę kapłańską?), stoi przodem do ołtarza i tyłem do wiernych. Do pomocy ma jeszcze trzech, a czasem czterech innych ludzi. Po prawej stronie chór złożony z trzech pań, któremu akompaniuje keyboard. Jak one śpiewają! A śpiewu jest tu dużo. Dużo czytań. Dużo też kadzidła. I czynności, których w kościele katolickim brak; przechodzenie, zasłanianie ołtarza, przestawianie przedmiotów. Wiele razy kapłan odwraca się do ludzi i błogosławi znakiem krzyża, wtedy wszyscy się żegnają. Niektórzy nawet w ten sposób, że z pozycji stojącej najpierw ręką dotykają podłogi, a dopiero potem robią znak krzyża. Załącznik 143389 Załącznik 143390 Nie ma przekazania znaku pokoju między wiernymi. Sami celebransi jedynie między sobą wykonują po trzykroć gest pochylenia się i objęcia swych ramion. Załącznik 143391 Msza jest długa, po 50 minutach jestem zmęczony i zastanawiam się na wyjściem. Udaje mi się jednak przezwyciężyć niemoc i trwam do końca, czyli drugie 50 minut. Na końcu jest coś w rodzaju kazania. A już naprawdę na samym końcu jest jakby jeszcze jedno kazanie, też długie, które głosi człowiek ze zdjęcia poniżej stojący po lewej stronie w charakterystycznym czarnym spiczastym nakryciu głowy. Mam wrażenie, że to jakby biskup. Dołączył on do Mszy w trakcie jej trwania, dobre 20 minut po mnie. Zresztą, pojedyncze osoby wchodziły do kościoła przez cały czas, tak że ostatecznie wypełnił się on cały. A na 10 minut przez końcem Mszy wchodzi ze 25 uczniów pobliskiej szkoły średniej. Podczas wyjścia z kościoła zagaduje mnie starszy człowiek po rosyjsku, że tu niedaleko w latach 40-tych XX wieku była polska szkoła. A inny po angielsku gratuluje mi nowego papieża, bo przecież jestem katolikiem. Potem rozmawiam z dwoma uczniami o motocyklach. W niedzielę normalnie mają lekcje, ale są zwalniani na Mszę. Bardzo dobrze mówią po angielsku. Jeden z nich marzy o sportowym ducati, którego zdjęcie pokazuje mi w komórce. Później podchodzi do mnie jeden z celebransów âpo cywilnemuâ i chwilę wymieniamy uprzejmości. Popatrzyłem wczoraj wieczorem na mapę i to miejsce, do którego zapraszał mnie Kourosh i jednak nie zdecydowałem się tam pojechać, jedynie po to, by przespać się w jakiejś chałupie pośrodku niczego. Zamiast tego ciągnę w ustalonym przez siebie kierunku. Opuszczam Isfahan. Posadzone wzdłuż drogi eukaliptusy nieźle sobie radzą w skwarze dnia. Załącznik 143392 Krajobraz coraz bardziej pustynny, a temperatura podczas jazdy pierwszy raz pokazuje 39C, a nawet 41C â jeśli trzeba chwilę jechać za ciężarówką. Jest gorąco. Załącznik 143393 W miastach, przez które przejeżdżam też dba się o zieleń. Rosnące tu sosenki niewątpliwie są podlewane. Załącznik 143394 Przyjeżdżam do miasta Yazd, którego nazwa znaczy w perskim âBógâ. Parkuję motocykl w ustalonym miejscu, w Giti Hotel zamierzam spędzić dwie noce. Załącznik 143395 W wyposażeniu pokoju znajdują się m.in. religijne utensylia. Załącznik 143417 Miasto ma swój niepowtarzalny klimat, który mi odpowiada. Gwar dużych ulic stanowiących jeden wielki bazar, sąsiaduje ze spokojnymi i cichymi miejscami, nadającymi się do odpoczynku. Załącznik 143397 Załącznik 143398 Załącznik 143399 Idąc ulicami Yazdu natrafiam na zakład fryzjerski, jak informuje tablica âMohammad Mashhadi Barber Shopâ. Nie zastanawiam się długo i korzystam z usługi sympatycznego starszego pana. Załącznik 143402 Meczet Piątkowy. Załącznik 143407 Robię zakupy spożywcze. Wewnątrz sklepów klimatyzacje pracują na full, jest mi w nich tak zimno, że już po minucie dostaję ciarek na plecach. Za to na zewnątrz jest przyjemnie ciepło, takie wspomnienie upalnego dnia. Załącznik 143404 Załącznik 143405 Załącznik 143409 Yazd leży między Wielką Pustynią Słoną a Pustynią Lota i jest jednym z najbardziej suchych regionów Iranu. Woda miejska pochodzi ze współczesnych ujęć głębinowych, a także z leżących na południe gór Shir Kuh (âLwia Góraâ) â dostarczana za pomocą skomplikowanego systemu tradycyjnych podziemnych kanałów, zwanych qanatami. Idąc ulicą widzę schody prowadzące w głąb ziemi. Na końcu znajduje się kranik, a po drugiej stronie wilgotnej ściany zabytkowa cysterna. W takich miejscach mieszkańcy zaopatrywali się niegdyś w wodę. Niestety, nie schodzę na dół. Nie chcę im przeszkadzać w schadzce:) lecz przede wszystkim nie wiem jeszcze, że warto tam zajrzeć. Załącznik 143403 Większa część starówki Yazdu o charakterystycznym pustynnym wyglądzie zbudowana jest z adobe. Ta znana skądinąd nazwa, to również rodzaj cegły suszonej na słońcu, zrobionej z gliny, piasku, wody z dodatkiem słomy. Stosowana w suchym klimacie nie tylko Bliskiego Wschodu, ale też w Ameryce Południowej, czy USA. Załącznik 143400 Załącznik 143406 Załącznik 143408 Labirynt ciasnych uliczek zabytkowej starówki (na liście unesco) zajmuje powierzchnię 8 km2. Część z tych ulic jest âzadaszonaâ tworząc tunele. Są naprawdę ciasne, gdy przejeżdża samochód, muszę przykleić się do ściany, by go przepuścić. Załącznik 143401 Wieże wiatrowe (badgiry) tworzą tradycyjny i naturalny system wentylacyjny, działający na zasadzie różnicy ciśnień. Wciąż pełnią swoją rolę, należąc do charakterystycznego krajobrazu miasta. Biorąc pod uwagę częste problemy z dostawami prądu, nie dziwi mnie ich ciągłe wykorzystanie. Załącznik 143396 Natrafiam na piekarnię. Jest już po 19.30, a przed nią spora kolejka. Pytam, czy mogę zrobić zdjęcie. O, jak najbardziej! Ale wchodź do środka â zapraszają gestami rąk. Wspaniali ludzie! Jeden z nich rozklepuje surowe ciasto na specjalnej poduszce, a drugi przykleja do wewnętrznych ścian pieca. Robota idzie migusiem! Strzelam wnętrze pieca i dostaję w prezencie jeden gorący chleb, którego zjadam większą chrupiącą część w trakcie powrotnego spaceru. Jest cieniutki i pyszny! Wspaniały wyrób! Nazajutrz będzie smakował już normalnie. Ale miejscowi kupują tych chlebów po 10 i więcej sztuk na raz. Albo mają duże rodziny (pewnie tak), albo kupują pieczywo co kilka dni (?). Załącznik 143411 Załącznik 143412 Załącznik 143410 Załącznik 143413 Załącznik 143414 Polubiłem chłodny smak tego energetyka, a i jego nazwa mi odpowiada:) Załącznik 143416 |
1 Załącznik(ów)
Podczas ostatniego pobytu w Izraelu w marcu akurat przechodziliśmy w środę popielcową obok kościoła Franciszkanów w Akko i trochę z ciekawości zaciągnąłem Beatę do środka, okazało się że akurat zaczynała się msza no to zostaliśmy. Niewiele zrozumieliśmy z arabskiego ale na koniec posypano nam głowy popiołem.
|
odpowiem na pyt
Nie chcę im przeszkadzać w schadzce lecz przede wszystkim nie wiem jeszcze, że warto tam zajrzeć. Nie ;) |
Cytat:
|
tak, byłem na dole, nie za duże pomieszczenie (spodziewałem się wiekszego) o srednicy ok 5-8m. Zerkne czy mam jakas fote
|
1 Załącznik(ów)
Cytat:
O ile wiem, a mówił to Reza - nasz przewodnik, to rzeka Zayandeh, nazywana też "Życiodajną Rzeką", która płynie przez Isfahan została przekierowana do zakładu metalurgicznego 50 km w górę rzeki. W 2011r. Wojna w Syrii rozpoczęła się w 2011r. - przypadek? Podobno raz w roku, woda puszczana korytem rzeki i można ją zobaczyć w Isfahanie, wiosną na jedno z najważniejszych świąt Irańskich. Pasuje mi tutaj Nouruz, które świętowane jest w dniu równonocy wiosennej. Do tego zakładu metalurgicznego pasuje bardzo: https://www.msc.ir/en-US/Portal/1/page/Home Lokalizacja: https://maps.app.goo.gl/4bic2BfWAchhYgXs9 jak zresztą widać z GoogleMaps, wody wystarcza kilka km poza zakładem. Punktem ujęcia najpewniej będzie to miejsce: |
to ja miałem szczescie bo w pazdzierniku była woda
https://live.staticflickr.com/65535/...a1289b3e_b.jpg https://live.staticflickr.com/65535/...9d3063a2_b.jpg tylko takie znalazłem, widocznie nie warto bylo robic ;) https://live.staticflickr.com/65535/...e8584183_b.jpg |
1 Załącznik(ów)
No, ja w grudniu 2016r. przeszedłem suchą stopą.
|
Czapeczka w Czak-Czak
20 Załącznik(ów)
Rumpel, Lis â Dzięki za cenne informacje!
= = = Spotkany wcześniej Kourosh musiał mieć rację z tymi komarami na pustyni, gdy pytałem go o bezpieczne spanie pod namiotem. Dziś w nocy ostro mnie ssały, a przecież spałem w pokoju hotelowym, a nie na pustyni:) Wcześnie rano wyjeżdżam z hotelu. Jest inny portier, całkiem sympatyczna brodata gęba:) który pilnuje, bym podczas wyjeżdżania motocyklem po 3 schodkach nie walnął głową w górną framugę drzwi. Kolejny już raz widzę, że Persowie przesadnie dbają o te swoje brody. Długie, wyczesane w ostatni kłaczek:) Jest już 27C, więc pierwsze 3 kilometry na stację benzynową jadę jedynie w cieniutkim coolmaxie. Po zatankowaniu ubieram się natomiast porządniej, bo jednak zmarzłem! Przezornie zabrałem z hotelu polar i przeciwdeszczową kurtkę. Po dalszych 30 kilometrach temperatura spada do przerażających 24C i żałuję, że nie ubrałem się w normalne motocyklowe ciuchy. Nie będę wracał, ale liczę na wyższe temperatury! Zjeżdżam z asfaltu na szutrówkę. Jest ładnie. Może nie jest to środek pustyni, ale mi wystarcza. Nawigacja pokazuje, że mam jechać tą drogą dalsze 17 km, wygaszam więc ekran telefonu, by mnie nie rozpraszał. Z przeciwka mija mnie terenówka, pozdrawiamy się. Załącznik 143439 Załącznik 143440 Załącznik 143441 Dojeżdżam na miejsce, parkuję i wspinam się po licznych schodach pod górę, niepewny czy jestem w dobrym miejscu, nic tu nie ma. Żadnej informacji. Koleżka na ośle przewozi cegły, jest tu jakaś budowa. Dwóch innych muruje i oni wskazują mi dalszą drogę do celu mojego przeznaczenia. Mówią przy okazji, że są z Afganistanu i żebym tam pojechał, bo tam pięknie! Załącznik 143442 Yazd, którego początki sięgają czasów imperium Medów (3000 lat temu), w VII wieku stało się schronieniem dla zaratusztrian uciekających przed przymusową konwersją na islam. Zaratusztrianizm to najstarsza objawiona religia monoteistyczna świata, ich prorok Zaratusztra (Zoroaster) żył najprawdopodobniej w XI w. BC. W religii tej jedynym bogiem jest Ahura Mazda, mający swojego odwiecznego wroga w postaci Angra Mainju. Obecnie największa wspólnota mieszka nie w Iranie, a w Indiach. Symbolem zaratusztrian jest farawahar, ptak z rozłożonymi skrzydłami, trzymający dysk i symbolizujący 3 religijne zasady: dobre czyny, dobre myśli i dobre słowa. Centralnym punktem świątyni jest ołtarz, na którym płonie ogień, będący symbolem życiodajnej energii reprezentowanej przez Ahura Mazdę. Wychodzi na to, że największą atrakcją tego miejsca był sam dojazd do niego. Jestem w świątyni Czak-Czak, najważniejszym miejscu pielgrzymkowym zaratusztrian w Iranie, poza mną brak innych turystów. Bilet za 3 melony riali i do obejrzenia metalowy postument na ognisko w jedynej salce-jaskini muzealnej. Załącznik 143443 Lecz i tak jest miło. Sympatyczny pan na wejściu, siedzący w dość oryginalnej białej czapeczce z zielonym ptakiem. Zagaduję, że ładna jest. Otwiera kratę do salki. Na podłodze nie leżą perskie dywany, tylko marmur, ale i tak, by wejść do środka muszę zdjąć buty. Okazuje się, że poza postumentem na ogień, niezwykle ważne jest, o ile dobrze zrozumiałem, źródło bijące zza skalnej ściany. Dostęp do niej jest na stałe zakratowany, nie dostrzegam też żadnej wody spływającej po skale, jedynie jakieś paprotki ją porastające. Pan dokłada do żaru jedno polano, które zaczyna dymić i nalega bym się ustawił do zdjęcia. Nie poprzestaje na jednym, robi ich kilka moją komórką:) No dobra, odfajkowane, wychodzimy. Nie ma tu nic poza tą jedną salką i pomieszczeniem dla pana biletera, żadnego sklepiku z pamiątkami, dlatego pytam wprost, czy nie mógłbym dostać takiej czapeczki. Nie, nie. No cóż, trudno. Ale poczekaj, poczekaj. Leci na zaplecze i wraca z zafoliowaną białą czapeczką. Ile kosztuje? â pytam domyślając się, że przecież nie jest na sprzedaż. Five, słyszę, czyli 5 melonów. Cena spoko, ale proponuję mu w zamian suwenir z Polski. No, niech będzie suwenir. Rozdałem już polskie gadżety, ale mam jeszcze polską kasę i wręczam mu banknot z Mieszkem I. Jego twarz rozpromienia się, jest naprawdę ucieszony, myślę, że na równi ze mną. A ja z otrzymanej czapeczki cieszę się niezmiernie! Załącznik 143444 Podczas wczorajszego wieczornego spaceru po uliczkach Yazdu, zaczepiło mnie dwóch, jak się szybko okazało, lokalnych przewodników. Siadam z nimi w ich sklepiku, sympatyczna rozmowa, pod koniec której od jednego z nich otrzymuję propozycję wspólnej jutrzejszej wycieczki, jego samochodem do Czak-Czak. Uprzejmie odmawiam, mówiąc, że mam tu swój motocykl i planuję jutro właśnie tam pojechać. No wiesz, ale dużo więcej skorzystasz, gdy pojedziesz tam ze mną, lokalnym przewodnikiem z 20-letnim stażem. Oczywiście, wiem. Ale ja mam inną filozofię podróży, lubię samemu jeździć i zwiedzać â mówię szczerze. A ile kosztuje ta przyjemność? â pytam na koniec. Normalna cena to 50 dolarów, ale dla ciebie będzie 30. Jestem przekonany, że gdybym dzisiaj był tu z przewodnikiem, to żadnej białej czapeczki by nie było⌠Załącznik 143438 Kilkanaście kilometrów dalej znajduje się opuszczona wioska Kharanagh (âKrzyczący osiołâ), zbudowana z adobe. Podobno ma ponad 4500 lat i nieskromnie jest określana jako âmiejsce narodzin słońcaâ. Znacznie młodszy zamek jest częścią wsi, pochodzi z epoki Sasanidów i ma 1800 lat, jest jednym z najstarszych zamków świata. Załącznik 143445 Załącznik 143446 Tutaj również jestem jedynym turystą. Kupuję bilet i zagłębiam się w wąskie alejki i otoczone murami. Do większości budynków da się wejść, nie mają drzwi, ale nie mają wiele interesującego wewnątrz. Jest łaźnia i karawanseraj. I meczet z âruchomymâ minaretem. Zbudowany w XVII w. jest jedynym minaretem na świecie zbudowanym w całości z gliny. Ma 3 piętra, a jego konstrukcja pozwala na delikatne kołysanie się po lekkim pchnięciu, co zwiększa odporność na trzęsienia ziemi. Nie próbowałem:) Jest gorąco i południowy spacerek po nagrzanym labiryncie uliczek nie jest najprzyjemniejszy, skracam go minimum. Załącznik 143447 Załącznik 143448 Załącznik 143449 Zauważam tradycyjne 2 rodzaje kołatek, męskie i damskie Załącznik 143451 Popołudniem znowu wybieram się na spacer po Yazd. Załącznik 143452 Załącznik 143455 Załącznik 143456 Na ulicy starsi panowie oglądają swoje pierścionki, a gdy przechodzę obok, akurat jeden z nich zębami sprawdza próbę srebra:) Sprowokowało mnie to i przysiadam przy nich na murku. A może dla draki kupić taki sygnecik? Wybieram jeden z mniejszych, z niebieskim kamykiem. Ten kamyk to z plastiku? â pytam. Nie! Ten kosztuje 2 miliony. Dwa miliony â myślę sobie â to mniej więcej tyle, co skromniutkie zakupy w spożywczaku, co mi szkodzi, wezmę! Wyciągam 2 melony riali i na wszystkich twarzach widzę zdziwienie zmieszane z oburzeniem. On kosztuje dwa miliony tumanów, czyli 20 milionów riali. Ach tak! W takim razie dziękuję! Załącznik 143453 Załącznik 143454 Zjadam dość kwaśną galaretę z soku owoców granatu. Więcej nie kupiłem:) Załącznik 143457 Załącznik 143458 Gdy wracam do hotelu, recepcjonista Mohammad prosi mnie o wypełnienie jakiejś ankiety badającej moje zadowolenie z pobytu. No dobra, dawaj. Okazuje się jednak, że to nie ankieta, a on podaje mi ozdobną kartkę papieru, na której mam napisać słowa wdzięczności i zachwytu nad personelem i obiektem. Myślę chwilę i piszę kilka standardowych zdań po angielsku. Gdy skończyłem i mu ją podaję, zaglądam z drugiej strony kartki i pękam ze śmiechu, gdy widzę wcześniejszy wpis jakiegoś gościa. Myślałem, że to oprawi i powiesi na ścianie, jak przystało na autograf celebryty z dalekiego kraju, a ten daje mi już zapisaną kartkę:) Na koniec prosi mnie jeszcze o zgodę na zrobienie mi zdjęcia w najbardziej reprezentatywnym miejscu w hotelu (mały wewnętrzny dziedziniec) i zamieszczenie go na instagramie. Zgadzam się i na to, niech ma! Może dzięki temu będę sławny jako człowiek mem:) |
„A który to rok?”
2 Załącznik(ów)
"A który to rok?": https://www.youtube.com/clip/UgkxhKN...JmiEdvaP_0dYFi
„W Iranie obowiązuje słoneczny kalendarz hidżry”. Jest to kalendarz muzułmański, w którym czas liczy się od roku, gdy Mahomet opuścił Mekkę udając się do Medyny (hidżra), czyli od 622 AD. Jednak w odróżnieniu od klasycznego kalendarza muzułmańskiego, który bazuje na fazach Księżyca, kalendarz perski jest kalendarzem słonecznym, co oznacza, że jego długość jest zsynchronizowana z obiegiem Ziemi wokół Słońca. Jest więc o 11 dni dłuższy od muzułmańskiego kalendarza księżycowego i tak jak kalendarz gregoriański obejmuje 365 dni w cyklu rocznym plus dodatkowy dzień co 4 lata. Nowy rok (Nowruz) rozpoczyna się w pierwszy dzień astronomicznej wiosny na 20, 21 lub 22 marca w kalendarzu gregoriańskim. Wychodzi więc na to, że obecnie w Iranie mają 1404 rok. Pytanie o rok zadałem Alirezie i jego kumplowi, gdy woziliśmy się po mieście Marand. Jednak ich odpowiedź nieczego nie wyjaśniła, mimo że pytałem 2 razy. Nie wiem, czy nie chcieli odpowiedzieć, czy nie zrozumieli pytania..? Jednak odpowiedź pojawiła kilka dni później, razem z kupionym napojem vitamen. Załącznik 143495 A gdy już myślałem, że wszystko jasne, okazało się, że nie opuszczając Iranu powróciłem do przyszłości... Załącznik 143496 |
Cyprys, Persepolis i Sziraz
28 Załącznik(ów)
Wstaję o 4.08 i o po piątej opuszczam hotel.
Załącznik 143527 Kolejny raz zdarza mi się tu pojechać pod prąd, i to bez żadnej żenady, czy innych wstydliwych uczuć. Przejechałem skręt, bo nie patrzyłem na nawigację. Oni tu zresztą też jeżdżą pod prąd i nikt nie robi z tego żadnej afery. Skoro jedziesz pod prąd, to widocznie masz powód i każdy to szanuje. Normalna rzecz. Cyprys z Abarkuh. Napisy oznajmiają, że jest to pomnik przyrody, ma 25 metrów wysokości i 4000 lat. Starszy od Mojżesza⌠a korona taka gęsta i zielona! Załącznik 143528 Żółw mały, ale nadspodziewanie ciężki! Dobre 3 kilo mięcha! Załącznik 143529 Jem (chyba) typowe śniadanie w postaci jajecznicy z pomidorami, zwanego tutaj âomletemâ, podanego z chlebem i obraną cebulką. Załącznik 143530 Krajobraz się zmienia. Wokół zrobiło się zielono i ładnie. Sztucznie nawadniane pola ryżowe. Załącznik 143531 Persepolis, najsłynniejsze ruiny starożytnej Persji. Miasto założone 2500 lat temu przez Dariusza I było jedną z 5 stolic imperium achamenidzkiego. Po 200 latach istnienia Persepolis zostało zdobyte przez Aleksandra Wielkiego, po czym spalone. Wstępnie sceptyczny do zwiedzania ruin, w miarę âjedzeniaâ coraz bardziej mi się tu podoba. Robi to wrażenie na laiku, którym jestem. Półtorej godziny później i po wypiciu półtora litra wody kończę zwiedzanie starożytnych âkamieniâ. Ludzi było niewiele i cieszę się, że tu byłem. Załącznik 143532 Załącznik 143533 Załącznik 143534 Załącznik 143535 Załącznik 143536 Załącznik 143537 Po powrocie na parking widzę BMW na włoskich blachach i dłuższy czas przyglądam mu się w zdumieniu⌠Załącznik 143538 Sziraz, całkiem przyjemny Seven Hostel, z wiatrakiem na suficie. Załącznik 143539 Załącznik 143555 Przechadzka po mieście. Załącznik 143541 Załącznik 143542 Załącznik 143543 Zostaję zaproszony do sklepu z instrumentami, fajna opowieść z muzyką w tle i sympatyczni ludzie. Załącznik 143544 Robił klimacik swoim brzdąkaniem: https://soundcloud.com/mech-sciola/2...social_sharing Załącznik 143545 Wieczorny klimat miasta. Gwarnie, ale przyjemnie. Załącznik 143546 Załącznik 143547 Załącznik 143548 Załącznik 143549 Załącznik 143550 Załącznik 143551 Załącznik 143552 Załącznik 143553 Załącznik 143554 Załącznik 143555 |
prędko nikt tam już się chyba nie wybierze
|
Chyba tak, niestety...
Tym bardziej cieszę się, że sam nie odkładałem wyjazdu na później. Lata temu nie zdążyłem odwiedzić Syrii, zabrakło mi wtedy z pół roku... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:46. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.