PDA

View Full Version : Moskwa, Murmańsk i kawałek Fjorda okiem Lorda [2011]


calgon
20.06.2011, 22:24
Temat wyjazdu pojawił się już w listopadzie 2010.Było wiec dużo czasu na przemyślenia i ewentualnego zgłoszenia swojego uczestnictwa w tej przejażdżce. Koncepcja została przedstawiona jasno i zwięźle:

Wyjazd
Moskwa
Sankt Petersburg
Murmańsk
Gamvik
Nordkapp
Ciekawa Norwegia
Preikestolen
Kjerag
Kebab u Pakisa w Oslo
Powrót


Swój akces zgłaszały całkiem przyzwoite jednostki gwarantujące dobra zabawę i doświadczenie. Pomyślałem jak spadać to z wysokiego konia. Im bliżej wyjazdu to jednemu ktoś się żenił inny właśnie szukał pracy a jeszcze inni mieli w planach zupełnie coś innego.
Koniec końców decyzje o wyjeździe podjęło trzech jeźdźców apokalipsy czyli.7Greg , Deptul i Ja czyli Calgon. Ta relacja będzie oczywiście moim subiektywnym odczuciem także skoro lubię śmiać się z innych to pośmieje się na jej łamach również z siebie.

Gdy dostałem w końcu upragniony urlop, pierwszy tak długi w moim życiu nadszedł czas na przygotowania mojej maszyny. Zakupiłem nowy komplet opon gdyż inni jeżdżący po Norwegii koledzy przestrzegali aby nie robić tego na używanych. Calgon zdobywca Tarcu miał mocno w pamięci odpadające kostki Shinko i to jak sprawdzał bieżnik co 100 km w Rumunii. Szyderstwom innych nie było końca dlatego tym razem zakupiłem nóweczki Anakee . Nie jakieś tam Anakee 1 tylko Anakee 2. To były właśnie te które miały zagwarantować mi sukces. Pozostała tylko wymiana klocków oleju i filtra. Gdy dokonałem tych czynności zdałem sobie sprawę że trzeba zabrać coś jeszcze i zaczęło się.
Myślę przeczytam liste Podosa. Ten koleś był tam i tam to jak wyjeżdża na bank jest dobrze przygotowany. Czytam sprawdzam i oczom nie wierzę trochę tego dużo, ale dam radę myślę. Wydrukowałem to i dojechałem do DynoJetów. Tego nie biore bo nie wiem co to jest. Doszedłem do Migomatu i blady strach na mnie padł czy ja w ogóle wyjadę. Zebrałem się w sobie i mówię będzie co będzie ładuje co mam. Wlazła pompa, regler, dętki oraz masę jak się okazało zupełnie niepotrzebnych rzeczy.

Wkrótce od 7Grega przyszły dobre wieści. Wizy załatwione i „Bajdełej, pracownik biura turystycznego Gregor Travel LTD, odebrał dziś paszporty.
Wsio w pariadkie, 14 dni, dwukrotna. Nawet Calgon, który nigdy nie był dalej na wschód niż w Siedlcach dostał wizę full wypas!<!--[if !mso]> <style> v\:* {behavior:url(#default#VML);} o\:* {behavior:url(#default#VML);} w\:* {behavior:url(#default#VML);} .shape {behavior:url(#default#VML);} </style> <![endif]-->

czosnek
20.06.2011, 22:32
Cóż za dozowanie emocji ;) Śmiało, nie krępuj się :)

Joseph
20.06.2011, 22:38
Piękny prolog.... :D:D:D

Daaaaaajesz....

RAVkopytko
21.06.2011, 00:11
eee no,Calgon:lukacz:

bajrasz
21.06.2011, 00:22
Ty się sprężaj, bo ja zraz jechać muszę:lukacz:

HBRT
21.06.2011, 00:27
k..wa o co chodzi z tym pakisem, bo juz nie pierwszy raz widze... dajcie jakis namiar bo bede za 2 tygodnie robil podobna trase:) no i co ciekawsze: prekestolen czy ten kebab pakis bo musze wybrac a czasu malo...

Dunia
21.06.2011, 10:07
Pięknie się zaczyna...weź sobie kilka dni urlopu i pisz, bo nie damy Ci spokoju:)

duzy79
21.06.2011, 16:30
:lukacz:

calgon
22.06.2011, 17:58
Nadszedł dzień wyjazdu wszystko już popakowane i ostatnie sprawdzenie papierów oc, zielona karta i psia mać nie ma przeglądu.
Tradycji stało się zadość nie ja pierwszy nie ostatni. Zapierdzielam do stałego punktu kontroli bo wiem że szybko temat załatwię. Wychodzi mi nieznany Pan i zaczyna przyglądać się mojej bestii światełka kierunki numery itp. Jakie było moje zdziwienie gdy ujął dłońmi za kierunki i zaczyna szarpać to w lewo to w prawo.

Myślę sobie gościu opanuj się bo coś wyrwiesz, ale przy drugiej próbie zakumałem, że Pan sprawdza luzy tylko nie trzyma za kiere!
Coś mu tam sugeruje bo nie chce się awanturować, ale diagnosta miał taka wadę wzroku, że sam się speszył i coś tam burknął pod nosem oraz skupił się na klaksonie. Kazał cisnąć ze dwa razy. Czemu oni mają jakieś swoje fanaberie pomyślałem. Nie hamulce czy spaliny tylko akurat klakson, ale miałem parcie czas także zniosłem wszystko. Podbił zapłaciłem i ruszyłem. Zapytał czy daleko jadę a ja nie chcąc wdawać się w dyskusje odpowiedziałem, że nie. Miałem w myślach pytania kolegów z pracy czy czasem do przeprowadzki nie byłby lepszy samochód od motocykla. Pomyślałem co wy wiecie o zdobywaniu kręgu polarnego i poleciałem dalej.

Miałem do pokonania prawie 700 km. do Suwałk gdyż nie chciałem ładować się przez ukochaną stolicę. Droga szła w miarę gładko, robiłem przerwy na rozprostowanie nadwyrężonego wcześniej kręgosłupa. Co jakiś czas przęglądałem bagaż czy aby coś nie odpada, ale ilość expanderów zainstalowanych na moim 80 litrowym worku nie wskazywała na problemy. Liczba tych pająków i gum mocujących była zresztą powodem późniejszych drwin moich towarzyszy. Ja jednak uważałem że szpejów nigdy nie za wiele. Gdy dojechałem prawie do celu stwierdziłem, że zadzwonię do kompanów i pochwale się, że już niedługo jestem. Jakie było moje zdziwienie gdy usłyszałem:

-Calgon gdzie ty się podziewasz zapita się skończyła czy możesz się łaskawie sprężyć i kupić jakiś sok po drodze?

Super myślę, żadnego ale szybki jesteś, ale niech im będzie. Jest wioska Bryzgiel a więc przyjechałem, następnie delikatna najebka i lulu.
21815





Rano słyszę
-Calgon nie chciałbyś się przejść do sklepu po śniadanie?.
-A gdzie jest sklep?
-Jakieś 15 minut z buta
-Dobra ok. zbadam teren, tym bardziej że jakoś palić się zachciało i trzeba wychuchać wczorajszy alkohol

Zrobiłem szybkie zakupy podczas których Greg zdążył znaleźć wąż z wodą i umył swoje Bmw bo przecież dzień wcześniej zakurzyło się na tych wstrętnych asfaltach.
<O:p</O:p
Za niecałe 2 godziny byliśmy gotowi do drogi. Dlaczego 2 godziny o tym później. Po drodze jeszcze stacja ,tankowanie i sprawdzenie oleju.
-Chłopaki jest sucho do jasnej cholery!
-Co się dziwisz cisnąłeś wczoraj to zeżarła olej.
Podrapałem się po głowie i trochę nerwowo poleciałem kupić litr oleju.
Jak się okazało mimo, że sprawdzałem na włożonym nie wkręconym bagnecie jak nakazuje Biblia to stałem jakoś krzywo. Olej koniec końców się pojawił a literek w zapasie przed taka trasa pewnie się przyda pomyślałem i nie pomyliłem się.
<O:p</O:p
Ruszyliśmy żwawo w kierunku granicy. Greg w swoim stylu prowadził skrótem przez mazurskie lasy i tocząc się pięknymi szutrami Litwy oraz rozkoszując się krajobrazami ani się obróciłem a znaleźliśmy się w miejscowości Karsava na Łotwie. Litewskie skróty przypadły mi do gustu a wszechobecne bociany spacerujące sobie spokojnie po drodze dodawały tylko uroku.
Cisza, jakoś tak czysto drogi ładne to wszystko sprawiło, że gdzieś zasłyszane powiedzenie „biedna Litwa” nie miało dla mnie w ogóle sensu. Reszta kompanów również podzieliła moje zdanie.

2181621817

Ominęliśmy Wilno i Kowno gdyż nie to było naszym celem. Myślę że kiedyś się tam jeszcze wybiorę choć pewne mówi tak każdy.




http://maps.google.pl/maps?saddr=Wroc%C5%82aw&daddr=Jarocin+to:Gniezno+to:Toru%C5%84+to:Pisz+to: Bryzgiel&hl=pl&ie=UTF8&ll=52.402419,20.170898&spn=8.585148,28.103027&sll=52.55323,20.053485&sspn=4.275567,14.051514&geocode=FS3YCwMdyvwDASm_irXUwukPRzH14AXCrlYJtw%3BF WEJGQMd9Q4LASkr9FTwlyMFRzEIAMOFyn71Sg%3BFY2eIQMdQk oMASlze9gSFZEERzFygWKUvDiB9g%3BFR7tKAMdLMobASkZ7JT Z4TQDRzHEiWpYmnJKdA%3BFQxQMgMdktRMASlXmPz-0OXhRjFVaLCd05WlIQ%3BFWX2NwMdQylgASl3sVu83fjgRjH7G 5LNZZxbTg&mra=ls&z=6



http://maps.google.pl/maps?saddr=Bryzgiel&daddr=Kai%C5%A1iadorys,+Lietuva+to:55.16066,24.501 45+to:Utena,+Lietuva+to:Daugavpils,+Latvija+to:R%C 4%93zekne,+Latvija+to:K%C4%81rsava,+%C5%81otwa&hl=pl&ie=UTF8&ll=55.366625,25.378418&spn=7.999101,28.103027&sll=55.36728,25.38707&sspn=3.996908,14.051514&geocode=FWX2NwMdQylgASl3sVu83fjgRjH7G5LNZZxbTg%3BF XsgRQMdfjB1ASmnGczMhWnnRjEg2elwjNEABA%3BFVSvSQMdyt x1ASkVLdGphKDnRjHBypAujNEAEw%3BFfjVTgMdIpOGASm9yAv 55FbdRjHA2-lwjNEABA%3BFeqWVAMdTOeUASnbyQH_MJTCRjHwB_Nozc8ABA% 3BFfQ8XgMdgR-hASkP8AE38RXCRjEp-RT1_KsYGg%3BFSJ1YgMdXn-mASkl1rKkLovBRjGgEfNozc8ABA&mra=dvme&mrsp=2&sz=7&via=2&z=6

raf
22.06.2011, 18:10
:lukacz:

bajrasz
22.06.2011, 18:12
To u Joanny w Bryzgielu, już chyba mamy ekstra ceny...no może oprócz mnie;)
Polecam wszystkim, świetna agroturystyka nad jeziorem Wigry:Thumbs_Up:

calgon
22.06.2011, 18:15
czcionke i akapity poprawie w nastepnym odcinku.Szacun dla relacjonujacych.

calgon
22.06.2011, 19:11
Na Łotwie jakos tak biedniej i wyraźnie czuć, że ten zakątek nie odciął się jeszcze od przeszłości z krajem wielkiego brata.

Greg miał wpisane koordynaty na zarezerwowany przez internet nocleg.
Drogi były bardziej dziurawe a w pewnych momentach przeradzały sie w polne ścieżki.

W końcu zaczałem sie obawiac, że jego super TomTom Raider coś popierdzielił kiedy po środku niczego wyróśł przed nami całkiem fajny domek .

21818




21819




Pomyślałem tak to ja mogę podróżować sala do bajabongo pełna kuchnia, łóżek do wyboru a i cena niewielka.
Dzień wczesniej imprezowała jakaś grupa czoperowców która piła do samego rana i darła sie wniebogłosy.
Pomysleć, że zielona granica z Rosja biegła 200 metrów dalej.

Kiedy Greg rozpoczął pierwsze toasty Deptul rozpoczął walke z komarami za pomocą swojego środka reklamowanego przez Cejrowskiego.Patrzac na butelkę i tajne symbole sądziłem ze mógłby odstraszyć wygłodniałego lwa a co dopiero łotewskiego komara.

Ja zająłem sie przeglądem dobytku a, że alkoholu ubywało to robiło sie coraz śmieszniej



21820




Gregowi szczególnie przypadła do gustu moja torba touratecha pochodzenia douglas skubnięta bodajże mamie albo kuzynce. Co za róznica one zawsze tyle tego maja, że żadna sie i tak nie kapnie

21821



Chcieliśmy jeszcze zaprosić gospodarza na kielicha, ale w związku z tym ,że złożył jakies religijne przyżeczenie nie namawialismy go dalej i załatwiliśmy to sami.

Wojteak
22.06.2011, 19:23
cóż to za środek na/przeciw komorom testował Deptul? No i jak z efektami - skuteczny?

myku
22.06.2011, 21:46
Swietnie Calgon.Dawaj dalej!!!:smoking:

deptul
22.06.2011, 22:21
cóż to za środek na/przeciw komorom testował Deptul? No i jak z efektami - skuteczny?
Repel 55 tak się zowie. Skuteczny jest bardzo. Ma tylko jedną wadę - rozpuszcza syntetyki ale każdy środek z dużą zawartością DEET tak ma. Dla ludzkiej skóry i jej posiadacza jest zupełnie bezpieczny.

Ropuch
22.06.2011, 22:40
...dla mnie w pizdeczkę...pivo właśnie się skończyło...Calgon, nie chce Ci się przypadkiem zapalić i wydmuchać trochę alko...sklep mam bliżej, jakieś 5min z buta :)

Wegrzyn
23.06.2011, 10:35
Calgon wstawaj i pisz, bo się doczekać nie mogę :)

Futrzak
23.06.2011, 12:44
szybciej mi orteze ściągną niż to skończysz pisac więc zbieraj się do pisania bo nie mam co czyta leżac w łóżku

calgon
24.06.2011, 15:57
Rano wstaliśmy dośc szybko i podekscytowani jednym z dłuższych odcinków, który nas czekał rozpoczęliśmy pakowanie.
Ja oczywiście zanim pozapinałem swoje gumy, gumki i gumeczki to chłopaki prawie kończyli śniadanie. Zawsze chce mieć pewność co do mocowania poszczególnych elementów gdyż nasłuchałem się historyjek, że to jeden kolega z forum zgubił namiot a to inny kanister albo śpiwór, który był jakoś nieciekawie przytroczony.
Miałem też świeżo przed oczami obraz latających butelek z woda mineralną podczas ostatniego wypadu do Rumunii.
Jem dość szybko także nie przejmowałem się, że śniadanie znalazło się już w brzuchach kolegów.

Wnet spostrzegłem, że na mojej Afryce pojawiły się zarysowania spowodowane ocieraniem o plastik poszczególnych expanderów i poszedłem poskarżyć się Gregowi.
-Ryszardzie moja maszyna doczekała się kolejnych zarysowań!
Rychu ze spokojem odpowiedział
-Pamietaj, że blizny zdobią wojownika !
Zrozumiałem to jakże ważne pózniej przesłanie.

Dopinając resztę maneli w końcu ruszyliśmy w drogę w kierunku granicy rosyjskiej. W pewnym momencie Ryśkowy TomTom prowadził przez las, tory, plac budowy i park. Rychu najpierw coś klął pod nosem, ale pózniej gdy dojechaliśmy do punktu z którego trzeba było już tylko zawrócić oznajmił

-Przygoda Panowie

Gdy wreszcie dojechaliśmy do granicy mijając sznur cieżarówek ustawiliśmy się na czele kolumny.
Rysiek poszedł rozeznać teren, ale wrócił z nieciekawą miną gdyz łotewski celnik ani myślał nas przepuścic.

-Koniec kolejki albo spadac

Na nic się zdał talent negocjacyjny. Padła decyzja jedziemy na inne przejście.

Tym sposobem zrobiliśmy już 150 km a do Moskwy zostało dalej 700 km.

Druga granica my ten sam manewr podjeżdżamy pod okienko Łotyszów Rysiek cos tam negocjuje i jedzie dalej.
Podjeżdżam i ja, a tu Panowie pokazują mi fotkę że za szybko gdzieś jechałem. Lekko wystraszony spoglądam na fotę, no ja siedzę na motocyklu a oni wskazują prędkość 305 km/h.
Początkowo tłumacze ze to jakies nieporozumienie

-Patrzcie na tego rumaka jakie 305km/h?.

Myślę gdzie ta fota była zrobiona?

W koncu włączam tryb że w żadnym języku nic nie rozumiem i udaje durnia. Jakoś poszło bo fotka była zrobiona przed granica w celu identyfikacji a nie pomiaru prędkości.
Ryśkowi zreszta wciskali ze jechał szybciej tylko fotki nie zdążyło zrobic.

Greg ruszył jak zwykle pierwszy mina podróżnika i paszport z wszystkimi możliwymi pieczątkami a tu celnik spuszcza psa i kaze szukać narkotyków. Nieźle mysle , weki z mięsem w niebezpieczeństwie.

Powoli powoli wszyscy przeszli procedure.

Przed nami niestety napatoczył się autokar polskich inżynierów jadacych na jakas popijawe z których nawet niektórzy znali Deptula .

Czas płynął powoli

Leżąc na trawie masując mój kręgosłup cierpliwie czekałem aby w końcu znaleźć się w Rosji. Po trzech godzinach zjadłem wszystkie kanapki, Rysiek także.

Gorzej miał Deptul gdyż benzyna z jego wypasionej kuchenki polecanej na forum wylała się w kufrze i biedak musiał posilić się kanapkami o takim smaku i zapachu, że tylko naprawdę głodny człowiek byłby w stanie to zjeść.

Podjeżdzamy pod okienko a tu rosyjskie celniczki. Deptul z Rychem już biora jakieś kartki cos tam wypisuja konsultują a ja mysle co by nie zostac w tyle.

Wybrałem te fajniejsza i robie mine Toma Cruisa z filmu Top Gun pytając się i popisując swoja znajomością czytania cyrylicy czy szanowna Julia Fiedorowna nie pomogłaby mi wypełnić blankieciku.
ffice:office" /><O:p></O:p>
Celniczka początkowo mnie olała, ale w koncu domyśliłem się ze jest chyba wyższa rangą i wysłala na pomoc swoja podwładna. Ta króciutko powiedziala tu piszesz da tu da dalej niet niet da i da.
Mysle spokojnie księżniczko, a czego to dotyczy?

-No narkotyki czy wwozisz coś do oclenia i takie tam

21851

Z pewną dozą nieśmiałości bo czas już gonił wypelniłem jak kazala i podpisałem.
Chłopaki już załatwieni chwile poczekali i tym sposobem znalałem się na ziemii obiecanej!

Czarek40
25.06.2011, 09:58
Calgon. Nu dawaj, dawaj....:drif:

duzy79
25.06.2011, 12:49
:lukacz:

calgon
26.06.2011, 13:24
Podjeżdżamy na najbliższą stację i pierwsza rzecz ,która mnie zdziwiła to, że najpierw trzeba płacić a później tankować. Myślę pewnie jacyś cwaniacy w przeszłości tankowali i uciekali no ale niech im będzie.
Trochę trzeba się pogimnastykować przy liczeniu. Gorzej jest już z karta płatniczą bo musiałem dokladnie wiedziec za ile chcę nalać. Paliwo po 2,50 zł- tak to ja mogę podróżować.

Czas na dotarcie do Moskwy jakoś się dramatycznie skurczył, ale pogoda jest ok i nastroje się poprawiły. Zainstalowałem mojego GPS z wodoodpornym etui za parę groszy przed którym co niektórzy mnie przestrzegali i w drogę.

Padło hasło że będzie skrót, który pozwoli nam trochę czasu zaoszczędzić. Rysiek wprowadził współrzędne co jakoś chyba Deptulowi średnio się podobało, ale biorąc pod uwagę jego papierowa mapę wyskalowana tak, że ten skrót wyglądał na polna ścieżkę nie do końca przejezdną to zrozumiałem aluzje.

Okazało się że był to piękny trzypasmowy szuterek, po prostu cud miód, zero ruchu stan nawierzchni naprawdę fajny.

Jakoś dobiliśmy do osławionej drogi M9. W skrócie pisząc dla mnie ten odcinek to jakieś 600 km asfaltu na którym nieczęsto bywały zakręty, ale powoli zmieniał się krajobraz oraz atakowały komary na stacjach benzynowych.



21854




Mniej wiecej w połowie drogi miało miejsce zdarzenie w którym brał udział mój TomTom ,Ryśkowe Bmw oraz cieżarówka Ził.

Jedziemy z umówioną predkościa jakies 120 km/h a tu nagle mój GPS zawieszony na kablu ładowarki powiewa na wietrze. Natychmiast zaczałem go ratowac, ale nieubłaganie poleciał w kierunku Grega a w lusterku zobaczyłem cos na kształt testu łosia połaczonego z manewrem statku star wars mijającego asteroide.

Myśle kurwa mać mój GPS, ale pózniej gdy za nim pobiegłem pomyślałem ze Rychu mógł dostac w czaszkę i byłoby gorzej. GPS przeżył gorzej z karta, która wypadła i przejechała po niej ciężarówka.
Podchodzę do chłopaków trzymając Gps-a i przeklinając kartę oraz mocowanie , no trudno.

-Rychu zyjesz?

-Ja tak ale moja szyba akcesoryjna została lekko porysowana

Po krótkim zastanowieniu odpowiedziałem

-Ryszardzie przecież mówiłeś że blizny zdobią wojownika?

Pośmialiśmy się i ruszyliśmy dalej.

Mniej więcej ok 23 zbliżalismy się do Moskwy. Po drodze złapała nas krótka ale solidna ulewa na szczęście było ciepło i nie można było narzekać. Im bliżej stolicy tym więcej samochodów.
Droga przerodziła się w 6 pasmowa autostradę z której Rosjanie robili 8 pasów.

Nie włączając kierunków tasując się dośc mocno wszyscy płynęli do przodu. My z Deptulem mielsmy kufry boczne także bacznie obserwowaliśmy co dzieje się w około i każdy manewr sygnalizowany był kierunkowskazem.

Bylismy trochę olewani przez resztę użytkowników.
Żaden z nas nie chciał tak szybko zakończyć wycieczki.

Zatrzymalismy się na stacji a Rysiek skandował.

-Trzeba kupić wódke i chleb

Wybór alkoholu był duży ale niestety po 21 wódki w Moskwie kupić nie można!

Świat się zmienia pomyślałem i wzięliśmy browary.

Gdy juz prawie bylismy na miejscu wyrosło przed nami cos przypominające pałac kultury pomieszany z hotelem.
Gadam do siebie:

-Ten Rysiek to ma fantazje bedąc przekonany, że to nasz nocleg


21856

Właściwe miejsce było jednak po drugiej stronie ulicy.
Około północy stanęliśmy dumnie przed naszym Hotelem.



21855



Gdy zaczęliśmy się rozładowywać podszedł do nas portier i zapytał

-Potrzebujecie ochrony?

Super jeszcze dobrze nie wlazłem do pokoju a już się zaczyna.

Miał na myśli motocykle także za 10 zł od sztuki wszystkie kamery z hotelu skierowane były na nasze maszyny.

Hotel Sokol bo tak się nazywał nie był Sheratonem ale bardzo niska cena 90 zł od sztuki jak na moskiewskie warunki cieszyła nas.

Nawet nie przeszkadzała przechadzka 100 metrowym korytarzem pod prysznic na, którym władzę niepodzielną dzierżyła Pani etażowa!

Cóż to jest za funkcja! nic nie obejdzie się bez jej pozwolenia!

Wydaje klucze pod prysznic ,papirus itd.

Pijąc browarki upichcilismy jeszcze cos na parapecie okna a Deptul rozpakowywał batoniki, ktore mimo tego ze były oryginalnie zapakowane przesiakły zapachem jego kuchenki.

Ten dzień był ciężki bo w sumie 850 km poczułem w plecach i nogach.
Jeszcze tylko wnieść na górę moje czamadany jak okresliła je Pani etażowa.
Miałem dosyć tym bardziej że chłopaki byli jakos sensowniej popakowani.

Adrenalina i chęć poznania nowego zabijała we mnie skutecznie to ze nie padłem jak trup na łóżko a perspektywa jutrzejszego dnia bez jazdy wydawała sie przyjemna.


Nazajutrz czekala na nas Moskwa!

zbyszek_africa
26.06.2011, 14:06
No wreszcie Calgon, ruszyła maszyna....:)
Cziemodan to po rusku walizka panie:) pani etażowa wysłowiła się prawilno...
Wódka i chleb:D to podstawowe zakupy:D
dawaj, dawaj ...:lukacz:
pozdr.

czosnek
26.06.2011, 20:51
Hue hue. Piknie :lukacz:

calgon
26.06.2011, 22:16
Wstaliśmy obudzeni dźwiękiem Gregowej komórki, która wygrywała melodyjki serialu Californication.
Owa komóra służyła jako zestaw hifi do końca wyjazdu a Greg dumnie zmieniał piosnki pokazując jaką to ma płytotekę i ile gigabajtów jest w stanie pomieścić.

Pokazywał także jakiś drugi telefon reklamowany na forum co to nim można rzucać, ale mnie bardziej interesowało czy został jakiś browarek z wczoraj.

Gdy doszukałem sie dwóch piwek nie omieszkałem sobie otworzyć jak na dobry początek dnia przystało.(Oczywiście to był dzień bez jeżdżenia motocyklem).

Gdy ogarnęliśmy się w końcu a Deptul zrobił jakieś 500 metrów korytarzami to myjąc zęby to idąc pod prysznic i nie mogąc się nadziwić po co taki rozrzut sanitariatów padła decyzja:

ruszamy na podbój Moskwy.

Do centrum musieliśmy podjechać metrem także skierowaliśmy się pod ziemie i padło na mnie, że mam zakupić bilety.


21865
Jako,że rosyjski miałem dawno a po angielsku Pani za żadne skarby nie chciała słuchać koledzy postanowili skorzystać z punktu SOS.



21866


Trochę się zdziwili bo gdy zaczęli pytać o stacje docelowe to punkt SOS się rozłączył. Musiałem więc użyć rąk i wrodzonego daru aby zakupić trzy bilety do centrum. Najważniejsze, że się udało i po chwili zmierzaliśmy ku kolejce.

21867



Metro jak metro ludzie jak ludzie, natomiast moją uwagę przykuł pewien młodzieniec o mocno arabskich rysach twarzy z plecakiem typu anapurna 200, który rozpoznał Rysiek.

-Gregu on chyba nie ma zamiaru akurat dzisiaj tego zdetonować i to akurat w naszym wagoniku? zapytałem

Trochę śmiechu poszło ale zasiałem ziarno niepewności co wyrażały miny reszty oraz moja

21868



Wysiedliśmy na omówionej stacji i postanowiliśmy udać się na śniadanie.Może wybór miejsca był mało przemyślany bo było to jedno z droższych śniadań jakie zjadłem w życiu, ale piwko było dobre.

21864


Deptul sie zadumał..


21869




No i tak trzech kolesi w Moskwie, którzy nie bardzo wiedzą gdzie mają się udać.

Szybkie konsultacje.

21870



Pamiątkowe zdjęcia.




21871


Plac czerwony okazał się dużym placem co z resztą nas zbytnio nie zdziwiło.

Oddaliśmy się strzelaniu fotek







21875






[21876



Za mną w tle spoczywa wódz rewolucji

21887









Gdy Deptul z Ryśkiem oddali się zabytkom i fotkom muzeów wszelakiej maści ja postanowiłem zostać mistrzem reportażu i uchwycić zwykłych Moskwian:-)))

21882

21883



Rosjankom podobnie jak Polkom jedzenie w McDonaldzie nie szkodzi



21884



Rysiek przez moment chciał porwać się w wir zakupów i dostrzegł potrzebę nabycia jakiejś wody po goleniu choć umawialiśmy się, że nie golimy się do końca wyjazdu




21881





21886


W pewnym momencie Deptul stwierdził, że dosyć tych moich wybryków i podjął walkę o dokształcenie mnie i chcąc nieść ciężki kaganek oświaty zapragnął zaprowadzić nas do parku z powieści Mistrz i Małgorzata-Michaiła Bułhakowa.Chodziło biedakowi o Patriarsze Prudy ale ni h...a nie wiedzieliśmy jak tam trafić


21888


W końcu gdy ustaliliśmy mniej więcej gdzie to jest ruszyliśmy. Nie było to blisko a umówiliśmy się, że idziemy piechotą.

Na swoje nieszczęście oprócz butów crossowych zabrałem wysokie martensy w, których nie chodziłem od czasów technikum.
Miały być rezerwą w razie jakby co.(o tym później)

Po drodze poszło jeszcze kilka piwek i kompani mi się rozkręcili bo także zapragnęli być mistrzami reportażu

Deptul cyknął to

21889




Ryszard tamto


21890

Ja ponieważ miałem najdłuższy obiektyw(niestety tylko obiektyw) miałem największą siłę przebicia.
W pewnym momencie już wydawało mi sie że Moskwianie pozują specjalnie dla mnie.


21891


21892

calgon
26.06.2011, 22:22
CDN- na dziś mam dosyć

raf
26.06.2011, 22:29
CDN- na dziś mam dosyć

Jak to dośc? Dawaj z tym reportażem:)

duzy79
26.06.2011, 22:58
Jak do tej pory najbardziej podobają mi się zwykli moskwianie w twoim obiektywnie.

Rebel
27.06.2011, 00:21
:lukacz:

calgon
27.06.2011, 18:43
Zrobiliśmy solidny kawałek drogi a parku jak nie było tak nie ma. Już bylismy tak zmęczeni, że zaczeliśmy rozważać kupno czegoś do przemieszczania się.




21918



Nie tyle może cena bo hajs wciąż nie grał roli, ale perspektywa spotkania właścicieli tego auta skutecznie odwiodła nas od zakupów.



21919


W końcu upragniony cel i ławeczka na której Michaił Aleksandrowicz Berlioz i poeta Iwan Bezdomny - rozmawiali o krytyce religii.
O ile Berlioz zgodnie z przepowiednią wpadł pózniej pod tramwaj o tyle ja juz nie miałem siły wstać.




Buty obtarły mnie tak niemiłosiernie że miałem pęchęrze na całych stopach.







Delektując sie cieniem bo było dość gorąco spokojnie czekaliśmy na naszego przewodnika z którym byliśmy umówieni.

Punktualnie stawił sie Sławek, który jest wykladowcą na jednym z uniwersytetów i chętnie oprowadził nas dalej dodając odpowiedni komentarz co do mijanych miejsc.


21920



Sławek mimo, że jest starszy jest mocno wysportowanym gościem i tempo z jakim przemieszczał sie ulicami Moskwy zrobiło na kolegach wrażenie. Ja po prostu wlokłem sie i tylko to, że chciałem słyszec jak opowiada utrzymywało mnie w grupie.

21921



[21922

21907


21908


Jak na warunki moskiewskie ruch sie zmniejszył na tyle, że nawet policjant na środku skrzyżowania znalazł sobie coś ciekawego do roboty.

21909




Po takiej dawce historii powoli marzylismy o zimnym browarku i miejscu w przytulnej knajpce.






Moskwianie maja wiele sposobów na walkę z upałem i Rysiek namawiał mnie abym ulżył moim obolałym stopom w tradycyjny moskiewski sposób.



21910



21911




Jeszcze tylko jeden mostek, jedna budowla i jedna charakterystyczna rzeźba z przesłaniem.



21912




21913




21914


W końcu udało nam się przysiąść na obiadokolacje w miejscu zaproponowanym przez naszego przewodnika.
Chcąc jakoś odwdzięczyć się za poświęcony czas zaproponowalismy, że zapłacimy za obiad i nie trzeba bylo czekac 5 minut a Slawek pojawił sie z wódeczką Bajkał która pekła również w tradycyjny i bliski nam sposób czyli 2 rozdania.



21915



Pogadaliśmy napełniając żołądki w miłej atmosferze i nadszedł czas powrotu do hotelu. Sławek przed odjazdem pomógł nam w zakupie czegoś mocniejszego gdyż przypominam o tej porze panuje sklepowa prohibicja.

Bedąc strudzeni i trzymajmy sie tej wersji nie do końca potrafilismy odnaleźc droge do hotelu.

W pewnym momencie musielismy skorzystać z pomocy trzech starszych lekko na rauszu Moskwianek.


Wysłalismy Grega na konsultacje.

Naliczyłem, że rozmawiał co najmniej w trzech językach łącznie z tym że chwytając je pod ręce krzyczał


-Девушки Покажите мне, где?



Kobiety krzycząc jedna przez drugą wskazały na trolejbus a jedna skandowała

-Monsieur number twelve!!!!


I tak znaleźliśmy sie w trolejbusie który jechał donikąd



21916

calgon
27.06.2011, 18:56
W końcu udało nam się wysiąść na właściwym przystanku lekko terroryzując kierowcę(Deptul przypomniał mi że chciałem zaplacić kierowcy trolejbusa aby zawiozł nas do hotelu-zaznaczam trolejbusa) a nasze kroki skierowaliśmy do sklepiku nocnego w którym sprzedawczyni o mocno azjatyckich rysach miała luźniejsze podejście do prohibicji co widać po torbie Grega.

21923



Tak zakończył się dzień pełen wrażeń. Moje stopy błagały o litość i trzeba było szybko sie znieczulić bo przed nami kolejny dzionek...

ENDRIUZET
28.06.2011, 01:46
Wow. Wracam na foruma czytać , czytać, czytać .... oj niezłe samice czekają na mnie w Mockwie. Jeszcze 15 lat temu były by to "łatwe łupy" dla "europejczyka" z Polski ...

calgon
28.06.2011, 18:24
Wstaliśmy dość szybko i powitaliśmy kolejny słoneczny dzień, nastepnie pojechalismy jeszcze do centrum strzelić fotki naszym sprzętom na placu czerwonym.

21935




Ruch zwiększył sie dlatego zgodnie z zaleceniami Rycha płynęliśmy w korkach dostosowując sie do stylu jazdy Rosjan.Wychodziło nam to coraz lepiej i z mniejszą obawą wpychalismy się z kuframi między te wszystkie mercedesy, porsche i inne cuda techniki.


Im dalej od Moskwy robiło się coraz luźniej i odbijając od głównej drogi zdecydowaliśmy sie kierować na Sankt Petersburg drogami gorszej kategorii.

Były dziury były szutry i asfalty.
Dziwne ukryte lotniska z ogromnymi samolotami w miejscach, które nie powalały estetyką, ale były dla mnie czymś nowym.

Raczej skromna wiejska zabudowa i wyczuwalna bieda.

Jadąc i myśląc pojawiały sie w głowie różne przemyślenia i pytania.

Czy sprzęt wytrzyma?

Czy wystarczy sił i samozaparcia?

Mniej więcej w połowie drogi do Sankt Petersburga byliśmy juz na tyle zmęczeni ,że postanowiliśmy szukać noclegu.

Ja jechałem juz na oparach i modliłem sie aby gdziekolwiek była stacja benzynowa.

Miałem troche żal do siebie, że nie nalałem paliwa pod sam korek upychając cenne krople do baku.

Inna sprawa,że moja maszyna paliła najwięcej a Gregowe Bmw najmniej.

Początkowo tłumaczyłem to kuframi, ale paliwo było tanie także nie ruszało mnie to w w tym momencie.



Całe szczęście pojawiło sie małe senne jakby wyludnione miasteczko Demyansk.

Okazało się ,że niedaleko jest stacja benzynowa a nawet jest gdzie przenocować.

Zakwaterowalismy sie powiedzmy w motelu choc to stwierdzenie mocno dodaje splendoru temu miejscu.

Były jednak łóżka a hall po krótkich negocjacjach posłużył za garaż.




21936




Pokonaliśmy schody ku zdziwieniu Pani zarządzającej przybytkiem i poczuliśmy sie bezpieczniej.



21937




Jeszcze szybka kontrola paszportów, imie dziadka siostry itd -Rosjanie chyba sie z tego nie wyleczą a przynajmniej dużo czasu upłynie.

Początkowo turysta kwaterujący sie gdziekolwiek sprawia wrażenie szpiega przynajmniej takie było moje odczucie.

Wreszcie mogliśmy zrzucić łachy i odpocząć.




21938


Ponieważ w Rosji ceny żywności są przystepne stwierdziliśmy, że poszukamy może jakiegos miejsca gdzie bedzie mozna coś zjeść na ciepło aby jeszcze nie uszczuplać naszych zapasów.

Krótki spacer po Demyansku pomógł znaleźć coś na kształt tawerny w której byliśmy jedynymi gośćmi ale za to dobrze i niedrogo najedliśmy sie do syta.

Standardowo obejrzeliśmy armaty, armatki czołgi i inne uzbrojenie w charakterze pomników gdzie wszędzie leżą kwiaty.


Perspektywa prysznica i wygodnego łóżka była kojąca.
Ciepły prysznic był tylko zimny bo ktoś sprytnie przekręcił kurek a wygodne łóżko no cóż...


Musielismy przeprowadzić losowanie gdyż było jedno mniejsze i jedno małżeńskie.

Rychu był sierotką i tak przeprowadził losowanie, że musiałem dzielić wyro z Deptulem.

Podobno to nie pierwsze losowanie Ryśka.

O ile Deptul narzekał na Grega, że chrapie jakby brał udział w konkursie cięcia drzewa piłą mechaniczną o tyle Deptul zwierzył mi się, że chrapie tylko jak jest zmęczony albo pijany.


Niestety oba warunki były spelnione tak więc nauczony doświadczeniem zapchałem uszy koreczkami i oddałem sie w objęcia Morfeusza.

Futrzak
28.06.2011, 19:01
Piękna relacja tak sie mogę rehabilitowac

majki
29.06.2011, 08:46
:lukacz: :lukacz: Dajesz Calgon. :Thumbs_Up:

calgon
29.06.2011, 20:27
Budzę sie rano obok Deptula patrzę dyskretnie jestem nietkniety- myśle jest ok bo on jeszcze chrapie.:-)


Komary wielkosci słonia latały po pokoju i brzeczały nad ranem jak bombowce a słoneczko waliło jak szalone.


Kolejny piękny dzień.

Zaciekawiony patrze przez okno w dal. Pusto i cicho jak makiem zasiał.


Zacząłem wczesniej sie pakować niż reszta aby nie opóźniac i nawet zdecydowałem, że założe lżejsze ciuchy co było trafną decyzją.


Towarzystwo wstało a wiec tradycyjnie kawka śniadanko.


Ustaliliśmy, że dzisiaj dojedziemy do Finlandii.Zdania na temat wbijania sie do Sankt Petersburga były podzielone choć ja miałem straszną ochote na to miasto.



Ponieważ dosyć wcześnie wyjechaliśmy przed Petersburgiem stawiliśmy sie w godzinach popołudniowych.




21974





Tradycyjne fotki przed napisem i jedziemy dalej. Patrze na Rycha on cos tak jakby szybciej wsiadł i odjechał.

Coś mi nie grało ale spokojnie sie zapakowaliśmy na maszyny i jedziemy.

Nieco ponad 200 metrów dalej wyskakuje milicjant z punktu DPC, które rozmieszczone sa w wielu miejscach zatrzymując mnie i Deptula.

W związku z tym, że do tej pory nie zapłaciliśmy ani grosza myśle- nadszedł ten czas.

Zastanawiam sie gdzie jest Greg.
Okazało sie ze olał Pana kontrolującego odwrócil głowe i pojechał czekając na nas 1 km dalej. Chyba wiedział co się święci


Rutynowa kontrola, papiery w porzadku żadnego mandatu.


Na miejscu kontroli poznajemy uprzejmego Rosjanina Maksima na mocno styranym Varadero, który bardzo przyjaźnie sie zachował i dał nam namiary na kolegę w Murmańsku, prowadzącego jakiś motel dla motocyklistów.

Chętnie wziąłem namiar i chwile pogadalismy.
Deptul nawet został rozpoznany jako uczestnik wyprawy z zeszłego roku na Rybacki.

W między czasie zatrzymał sie jakiś dresik w Bmw z ciemnymi szybami pytając czy nie potrzebujemy pomocy.To są dopiero jaja pomyślałem, nawet dresik był przyjazny.


Jadąc w kierunku centrum ruch sie zagęszczał a słońce prażyło coraz mocniej.

Wyczytałem gdzieś że trzeba zobaczyć most na Newie.
W bravo girl napisali ze wokalista modern talking machał reką do fanów i spadł mu Rolex z łapy za kupe dolców.


Deptul był dosyć ciepło ubrany i nawet polewaczki śmigające po ulicach nie pomagały mu utrzymać komfortu cieplnego, bylo nawet gorzej bo oznajmił nam w pewnym momencie, że bedzie mdlał.

Na tym etapie obracaliśmy to jeszcze w żart ale to nie był jego dzień.

Rychu i jego Tomtom prowadzili na most a nasze kontrolki luzu w Afrykach jednocześnie zwariowały przy 32 stopniowym upale.Mojej tak już zostało:-)


Po 1,5 godziny przebijania sie w korkach tego pieknego miasta dojechaliśmy do mostu i pieknej Newy.


21967

21968






Trafiliśmy nawet na jakieś parki ślubne w hamerach.



21969


oraz lidera jakiegoś zespołu disco polo



21970



i znowu Hamery



21971


Po odpoczynku nasz John Wayne wział na siebie cieżar przewodzenia stadu bydła do Arizony.


21973


Jak on wywijał tymi touratechami w tych korkach.

Ledwo za nim nadążaliśmy to porsche z lewej to hamer z prawej.

To torowisko to nawrót w końcu mijamy Rolls Roycea a samcem alfa jak nie za kolebie !

On kierownica w lewo motor w prawo on kierownica w prawo motor w lewo i sruuuuuuuuuu w stara Ładę.

Ja tylko pomyslałem- lewej ćwiartki w Ładzie nie ma.

Jednak chyba to tylko lusterko?

John w pędzęl a rajdowiec wyskakuje z Łady i w pogoń za naszym Odyńcem!
Nagle trach go w plecy.

Deptul miał tyle warstw na sobie, że prawie nie poczuł.

Gdyby miał mniejszy rozstaw? gdyby nie było takiego korka?

Tak zjeżdzamy na chodnik.

Gorąco masakra, w sumie to nie wiemy czy sie smiać czy nie.

calgon
29.06.2011, 20:37
Wściekły Rosjanin podlatuje i zaczynają sie negocjacje a my robimy zbiórkę kasy.

Chciał 100 zł dostał 70zł co i tak starczyło na kapitalke jego Wajpera.

Najważniejsze, że wszyscy rozstali sie w zgodzie a my nie siedzielismy na chodniku w 32 stopniach czekając na milicję.

Troche pożartowalismy jak to dobrze że John nie ustrzelił tego Rollsa.


Po tych wrażeniach musielismy stanąć na stacji i ochłonąć. Do ładnego Rosyjskiego Vyborga zostało 150 km.

Poszło szybko, ale musieliśmy obkupić sie w wiadome zapasy. Wódka do tego wódka oraz wódka i jedzenie na odcinek fiński zamierzonej wycieczki.

Jeszcze tylko tankowanie do pełna za 2,50 i witaj granico Finlandia- Rosja.

rumpel
29.06.2011, 20:46
W bravo girl napisali ze wokalista modern talking machał reką do fanów i spadł mu Rolex z łapy za kupe dolców.
:haha2:

graphia
29.06.2011, 21:03
Calgon! Nie napisałeś nic od pół godziny!!! Jak długo mamy jeszcze czekać?!! :Thumbs_Up: :D

duzy79
30.06.2011, 17:05
Calgon jak gdzieś pojedziemy to na tobie spocznie odpowiedzialność za pisanie relacji.

calgon
30.06.2011, 17:27
Na granicy nie było zbyt dużej kolejki i jakoś tak spokojniej niż na łotewsko-rosyjskiej.

Kilku Finów, którzy regularnie wyskakują zatankować auta na rosyjską stronę oraz kilku lekko zawianych małolatów, którzy wyskoczyli do Rosji sie napić.



Otrzymujemy standardowe papierki do wypełnienia.

Calgon wypełnia je niczym rodowity Rosjanin.

Tu "da" tu "da" tam "niet" tam "niet".


Dwójka celników czyli Pani wklepująca coś jednym palcem na klawiaturze i co chwila sie jej coś zawiesza oraz koleś twardziel pytający nas czy mamy polskie piwo i mamroczący, że Gdańsk to chyba kiedyś był ich.



Tworzy się kolejka Finowie coś przestępują z nogi na nogę, ale ja robie mine w stylu co poradzę z tymi Ruskimi u nas w zjednoczonej Europie tego nie ma.


Tak czekając na załatwienie wszystkich spraw wspominam Petersburg , ktory jakoś bardziej przypadł mi do gustu niz Moskwa i obiecałem sobie, że kiedyś tam wrócę, mocniej zahaczając o Litwe i Estonie.


W pewnym momencie podszedł do nas starszy Fin zaciekawiony rejestracjami i pytał co i jak i gdzie oferując ,że pomoże nam znaleźć nocleg.


Gdy już przekroczyliśmy granice od razu jakoś zrobiło sie czyściej i bardziej poukładanie.


21975




Pojechaliśmy za Finem na kemping, ktory jednak już był zamknięty i nie było z kim gadać.

Generalnie poruszając sie po Skandynawii trzeba tak zaplanować dzień aby około godziny 17-18 szukać spokojnie miejsca na nocleg. Jest wtedy czas aby coś sobie ugotować, spokojnie sie napić i normalnie pójść spać.

Oczywiście wszystko jest sprawą wzgledną i można rozbijać namiot późno, ale z dzikimi miejscówkami jest raczej problem.


Przy pomocy naszego cudzoziemca znaleźliśmy kemping, który był czynny i przyjęto nas w 5 minut załatwiając wszystkie formalności.


Miejsce nad jeziorem w okolicach Puumali przepiękne i domek z wszelkimi wygodami.Co do cen to najbardziej kalkuluje sie jechać w 4 osoby bo domek i tak jest w tej samej cenie. (jedna czy cztery to ta sama cena)

Wychodzi niewiele drożej niż namiot także moim zdaniem namiot kompletnie się nie opłaca.

Do tematu namiotowo-domkowego jeszcze wrócę w dalszej części.

To ,że pomerdało mi sie z godzinami to już Deptul z Gregiem wiedzieli wczesniej i śmiali sie, że ja ciągle jadę łotewskim. Po jakimś czasie juz miałem gdzieś ten zegarek.

Najbardziej jednak zaskoczyła mnie pora o której było jasno.Generalnie im już dalej na północ to noce były białe a słońce w nocy było normalną sprawą.

To był dla mnie mały szok.




21976

21977


Wieczorem przy tradycyjnie i okazjonalnie wypijanej odrobinie czegoś mocniejszego nasz druh Deptul oznajmił nam, że niestety jego bóle placów na tyle się nasiliły, że nie da rady dalej jechać.

Nasze nastroje trochę sie popsuły i wspólnie ustaliliśmy, że nie ma sensu na siłe nikogo namawiać bo jesli coś się wydarzy 2-3 tysiace kilometrów dalej to powstanie większy problem.

Jak sie poźniej okazało dobrze zrobił gdyż czekaja go dalsze zabiegi z tym związane.

Poszedłem spać z myślami, że zostanę tylko ja i Ryszard.

-Czy dam radę?

W końcu ja tez miałem problem z tymi plecami tylko ciagle o tym wspominałem i robiąc jakieś dziwne ćwiczenia oraz konsumując tabletki parłem do przodu.

Info Deptula spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, ale chłopina widocznie dusił to w sobie i wiedział co robi.

-Może wrócić z Deptulem?

-Nie, to nie wchodziło w rachubę.

-Czy Tata Ryszard porzuci mnie gdzieś w Tajdze na pożarcie niedźwiedziom?

On chyba taki nie jest?

Na tyle sie jeszcze z Gregiem nie znaliśmy dlatego ruszałem z małymi obawami i ciekawością co będzie dalej przez kolejne 17 dni.

Po ciężkim dniu pełnym wrażeń spokojnie poszliśmy spać a ze sprzętu hajfi dochodziły piosenki Starego Dobrego Małżeństwa.

graphia
30.06.2011, 17:53
Pięknie. Kleć następną opowiastkę :)

Ronin
01.07.2011, 13:13
Po ciężkim dniu pełnym wrażeń spokojnie poszliśmy spać a ze sprzętu hajfi dochodziły piosenki Starego Dobrego Małżeństwa.



już nie jest czwarta nad ranem! wstawaj i do klawiatury :)

stoner
01.07.2011, 13:48
Super historia!

Ronin
01.07.2011, 13:54
Super historia!

Twoja też, więc proszę kontynuować w odpowiednim wątku:)

Futrzak
01.07.2011, 15:38
czytam z zaciekawieniem i zastanawiam się co będzie dalej powoli zaczyna się relacja zmieniać w Sage o dwóch takich co pojechali gdzieś i Calgonie co wszystko opisał

zbyszek_africa
01.07.2011, 15:51
Jeszcze Deptul nie odjechał, a już puszczali sobie piosenki Stare Dobre Małżeństwo;)
A to dopier wstęp, będę czytał z zapartym tchem:lukacz:
pozdr.

calgon
01.07.2011, 16:11
Zbychu wątek który Ciebie nurtuje zamierzam opisać ale nie wiem czy uzyskam akceptację:-)))))))))))))))))))))))

calgon
01.07.2011, 21:48
Kolejny dzień zapowiadał się słonecznie i powoli zwlekaliśmy się z łóżek. Obfita kolacja jeszcze telepała się w brzuchu dlatego poranna kawa dobrze wszystkim zrobiła poprawiając pracę jelit.:-)

Odnośnie jedzenia umówiliśmy się, że weźmiemy tzw. weki.
Słysząc te słowa przed naszym wyjazdem musiałem ostro się natrudzić aby odtworzyć w pamięci co to jest.

Kiedy wreszcie zrozumiałem o co chodzi przeprowadziłem casting w rodzinie na chętną do zrobienia owych słoików.

Jak się okazało to świetny sposób na ciepłą strawę w Skandynawii gdyż mój budżet mógłby nie przeżyć takiej kolacji w Finlandii czy Norwegii.

Hajs jak zawsze nie gra roli, ale po co wydawać te ciężko zarabiane miliony w tak nieprzemyślany sposób.

Dorzucając do tak zawekowanego mięsa ryż czy kasze oraz warzywka w puszkach zakupione w Rosji otrzymaliśmy niedrogie, ale jakże poprawiające samopoczucie posiłki.

Celowo wspomniałem o tych wekach gdyż podczas poranka Deptul próbował telefonicznie rezerwować prom powrotny zgodnie z naszymi ustaleniami a Ja z Ryśkiem kołowaliśmy niczym sępy nad umierającym spoglądając w jego kufry.

Patrzyliśmy co może nam się przydać w dalszej podróży.
Na pierwszy ogień poszły weki Deptula jak się poźniej okazało zrobił je sam i były NAJLEPSZE!

Ja jeszcze uzupełniłem mój worek o jakieś drobiazgi z Deptulowych pakunków a Rysiek począł sprawdzać czy Bmw jeszcze trzyma się kupy.

W końcu nadszedł czas pożegnania.
Były łzy klepanie po plecach życzenia szerokiej drogi itp.

Nasz kolega spokojnie odjechał a my po podziale łupów nie mieliśmy jak się zapakować.

Ryszard zakomunikował

-Teraz Calgonie wypier...... my wszystko z Twoich kufrów oraz worka bo czas na lekcje pakowania.

Cóż tam się nie znajdowało?. Za każdym razem gdy wyrzucałem coś na podłogę Ryszard wpadał w coraz większe osłupienie.

W pewnym momencie Rysiek zapytał

-Jeśli wyciągniesz drugi kask stawiam flaszkę w Norwegii co nie jest łatwe do zdobycia.

-Do takiej ekstrawagancji się nie posunąłem kolego-odparłem

Gdy już wszystko - zaznaczam wszystko- zmieściło się i oplotłem czamadany gumami i pająkami ustaliliśmy, że bez napinki ruszamy na północ.

Ile przejedziemy tyle przejedziemy. W moim odczuciu Finlandia była niemalże pusta i tylko domki co jakiś czas między jeziorami przypominały, że ktoś tu mieszka.

Gładki asfalt i fajnie wyprofilowane zakręty dawały bardzo dużą przyjemność z jazdy. Piękna pogoda i czyste powietrze do tego stopnia poprawiły mi nastrój,że podniosłem szczękę w moim kasku i z radością rozglądałem się nie zawsze patrząc przed siebie.

Z Puumali kierowaliśmy sie na Joensuu zahaczając o miasto w którym mieścił się jakiś miejscowy dealer Rukki:-)))).

Niestety było jakieś święto narodowe i nie pomacaliśmy niczego.
Sklep jak na takie odludzie był pokaźny a na zewnątrz stały nawet wielkie łodzie i motorówki.

Gdy już znudziły nam się asfalty, które momentami były tak fajnie wyprofilowane jak sinusoida co powodowało przy szybkim najechaniu i zjeździe efekt windy czy samolotu uderzyliśmy na szutry.

21983


21984


21985


O odpowiedniej godzinie zaczęliśmy szukać noclegu.
Przejechałem 500 km z czego prawie połowę szutrami i nie byłem zmęczony.
Krajobraz powoli budził we mnie odkrywcę:-)

Nocleg wypadł w miejscowości Lentiira i była to tak wypasiona Hyta, że bałem się zapytać ile to będzie kosztowało.

Greg wzniósł się na wyżyny i ściemniał gościa na wszelkie możliwe sposoby.
Utargował 6 osoby domek zbijając cenę o 40% a na końcu z uściskiem dłoni przekazał z uśmiechem jeszcze mniej.

Fin podziękował z uśmiechem i przekazał klucze.

21986




21987



Gdy wszedłem do środka wiedziałem że będzie to długa noc i szybko nie pójdę spać.


21988






Greg zabrał się za tworzenie nastroju a ja sprawdzałem co by tu zjeść


21989



Piękny dzień jazdy na motocyklu trzeba było oblać


21990

calgon
01.07.2011, 22:24
Gdy żołądki zostały napełnione a krew z wiadomego powodu zaczęła szybciej krążyć zabraliśmy się za zwiedzanie najbliższej okolicy.

21994






21995




Rycha dopadły nawet demony jego żeglarskiej przeszłości





21996


Ponieważ to była długa i niezbyt ciemna noc




21997


Spożywali, żartowali i rozmawiali o niczym



21998




Gdy opróżnili już wszystko co można było opróżnić sen wygrał z jawą

Calgon tradycyjnie w opakowaniu a Rysiek skocznie pochrapując w rytm jakiś żeglarskich piosenek.

Komak
01.07.2011, 22:44
Rychu z tą fajura w ustach ma zamiar walczyć zzz tymi DEMONAMI? czy jak?HEHE Dawaj dawaj.

wieczny
01.07.2011, 23:48
:lukacz::lukacz::lukacz:

Patiomkin
02.07.2011, 13:07
Calgon, podaj przepis na "weka", może się przydać idącym w wasze ślady:)

RAVkopytko
03.07.2011, 08:01
Calgon, podaj przepis na "weka", może się przydać idącym w wasze ślady:)
:drif::lukacz:

Ronin
04.07.2011, 10:09
:lukacz:

deptul
04.07.2011, 10:21
Zupełnie nie wiem czemu pytacie o to Calgona?? ;) Przecież napisał, że moje były NAJLEPSZE :D

duzy79
04.07.2011, 10:47
Deptul ty kończyłeś gastronoma? W każdym razie dawaj przepis :-)

Sławekk
04.07.2011, 10:56
Brakuje mi troszeczkę mapki pogladowej, a poza tym miło się czyta :Thumbs_Up:.


P.S
Po tym wyjeździe Calgon to już nie ten sam człowiek :))

deptul
04.07.2011, 11:14
Deptul ty kończyłeś gastronoma? W każdym razie dawaj przepis :-)
Hmm jakoś nie przyszło mi to do głowy:) Przepisy później :D

MaRP
04.07.2011, 12:14
No Calonie, pięknie, teraz rozumiem skąd ta zmiana osobowości :)

calgon
04.07.2011, 17:54
Nadszedł kolejny dzień naszej wycieczki.
Podczas śniadania wstępnie ustaliliśmy, że kolejną noc spędzimy juz po stronie rosyjskiej.

Pakowanko i w drogę. Rysiek oczywiście nie mógł zapomnieć o swojej naklejce i wpisie do księgi pamiątkowej.



22113



Skierowaliśmy sie na Kuusamo, wszak każdy szanujący sie kibic naszego orła z Wisły chciałby odwiedzić miejsca jego tryumfów.



Drogi wiodły przez znajomo wygladające szutry.




22114


Było bardzo pusto, praktycznie żywej duszy dlatego pozwalaliśmy sobie na coraz większą swobodę w odkręcaniu manetki gazu.

(W całej Finlandii żyje nieco ponad 5mln ludzi dlatego i ruch jest niewielki).



Momentami tylko wskazówka prędkościomierza przywoływała mnie do porządku albo jakiś uślizg koła podnoszący poziom adrenaliny powodującej, że na jakiś czas lekko zwalniałem.


Fińskie szutry są świetne i droga wiodąca przez las i różne wzniesienia pozwala zrozumieć skąd u Finów tylu dobrych kierowców ścigających się w rajdach samochodowych, skoro trenują w takich warunkach.







Sama skocznia nie powaliła nas, ale ośrodek narciarski Kuusamo jest bardzo interesujący i gdyby nie te długie noce w okresie zimowym może fajnie byłoby wybrać sie tam np. na narty.




22115


W pewnym momencie zjechalismy na asfalt i gdy już coraz pewniej czułem się na drodze i coraz mocniej atakowałem zakręty zapominając o bożym świecie, Rychu ostro wcisnął hamulec zatrzymując się.

Dorobił jakąś historyjke o przekraczaniu koła podbiegunowego, ale podejrzewam, że chciał po prostu skopać mój tyłek .



22116






Kopnął mocno dlatego mu oddałem






22117



W pewnym momencie wpadł mi do głowy ciekawy pomysł.

-Rychu

-Tak?

-Nadszedł ten moment

-Jaki moment odpowiedział zdumiony

-Nadszedł czas abysmy zamienili się motorami

-Ok odpowiedział ,tylko uważaj bo ma ostre hamulce



Na co mi hamulce na tym pustkowiu pomyślałem i ochoczo zabrałem sie do ładowania na biemdablju.


Hamulce, hamulce już tak nie mędrkuj bo ja też mam oploty pomyslałem.



Nie omieszkałem zrobić wykładu na temat mojego egzemplarza oraz aktualnego załadunku liczonego w tonach.
Rychu w ogóle mnie nie słuchał tylko z błyskiem w oku sadził się na kanapę RD04.


Rysiek w końcu tyle czasu jeździł Afryką-pomyslałem i to NIESTETY uśpiło moją czujność!


Wystartowałem zapinam 1 ..2...3... No tak przyspiesza fajnie i prowadzi się dziecinnie jak skuter.

Kreśle jakies półósemki i znów przyśpieszam. Wybiera świetnie jakieś nierówności na które specjalnie wjeżdżam i czuje lekki gul pojawiający się w gardle.

Zatrzymałem sie i mówię

-Już nie chcę

-Dlaczego?

Skłamałem trochę, mówiąc:

-Nie chcę rozwalić Tobie motocykla

-Weź nie ględź nawet nie odkręciłeś porządnie

-No dobra to ja jadę a Ty dojedziesz?

-Ok odparł Rychu.


Pełne spięcie nogami dociskam bak i lecę 1..2...3..4...

Myśle "pełna saszeta, relax full, uderzam solo",

albo ja albo ten hitlerowski wynalazek.

Mam 200km/h na budziku, ale fajnie myśle !

Sprawdzam heble

Zwalniam do ok 160 może 170, za chwile patrzę w lusterko a ten psychol siedzi mi na ogonie!!!!!!

Łzy cisną sie do oczu co on robi z moją Afryką przecież nie tak się umawialiśmy .
Dlaczego on mi to zrobił?


Rychu zlazł pochwalił siedzisko goldwinga i nostalgicznie spojrzał na kokpit Afryki, pośmialiśmy sie z moich czamadanów a ja krótko zrelacjonowałem moje odczucia.

Zabawa dobiegła końca czas ruszać ku granicy!

calgon
04.07.2011, 18:01
Jeszcze ostatnie spojrzenie w Fińskie niebo bo granicę wypadło nam przekraczać niedaleko miejscowości Salla.



22118

calgon
04.07.2011, 22:53
Przekroczenie granicy fińsko-rosyjskiej poszło już szybciej bo trzeci raz mieliśmy do czynienia z rosyjskimi celnikami a i dokumenty były znajome.

Tuż za granicą wypadło nam tankowanie, które wcześniej zaplanowaliśmy.

Tradycyjnie płacenie, później paliwo.

Benzyna w Rosji jest dobrej jakości mimo, że stacje wyglądają dziwnie nawet nieco prowizorycznie to do jakości paliwa nie można się przyczepić. Tankowaliśmy 92 oktanową i wszystko było ok.

W pewnym momencie zagadnęliśmy starszą Panią która obsługiwała stację o potencjalny nocleg.

Okazało się, że w pobliżu niczego nie ma i musimy jechać po prostu przed siebie.

Byłem już lekko zmęczony, ale świadomość, że już nie będzie ciemno oraz rosnąca ciekawość tego co będzie dalej pomagała się skupić.

W tym momencie uświadomiłem sobie jaka Rosja jest duża. Brak ludzi aut, drogi i oświetlenia spotęgowały te doznania






22120


Poruszając się w charakterystycznych dla tych rejonów krajobrazach cieszyłem się jak dzieciak, który staje się odkrywcą czegoś nowego.

Mimo tego, że wielu ludzi już tam było przede mną to ja czułem się tak, jakbym był co najmniej pierwszy i jechał w jakieś dzikie nieznane nikomu miejsca.

Brzmi śmiesznie, ale to fajne uczucie.


22121



W pewnym momencie zapytałem:

-Rychu co tam żyje w tych krzakach?

-Wszystko- odparł Rychu to jest Tajga:-)))))))))


22122


Dojeżdżając do Alakurtti liczyliśmy jednak, że znajdziemy jakieś miejsce do spania.

W ostateczności zostawał namiot który dzielnie taszczyłem.

W miasteczku, które wyglądało dość smutnie i przytłaczająco rozdzieliliśmy się w poszukiwaniu noclegu.

Ja próbowałem pozdrowić kolesia na jakimś rusku z koszem w którym wiózł wielką babę.

Niestety jak przyśpieszam to on dodaje gazu, próbuje coś pokazać jakimś przyjacielskim gestem ,ale mnie olał.

Mijam dziesiątki rozpadających się garaży i zastanawiam się co oni mają za fazę z tymi garażami.

Przypomniało mi się, że Deptul o tym wspominał.
-Każdy rusek na wiosce musi mieć garaż

Po drodzę zagadnąłem Panią sklepową o nocleg ,ale popatrzyła jak na wariata to dałem spokój.Pojechałem w stronę w która udał się Greg.

Jak zwykle jakiś czołg i armata na skwerku a po chwili dojeżdża Rysiek i mówi:

-Zapytałem Panią o nocleg to odpowiedziała, że tu nigdzie nie znajdziemy



-почему?

a Pani

-потому что здесь ничего неT

Wszystko było jasne, ciśniemy do Kandalakshy.

Myślę Jezu Chryste to brzmi jak jakieś Kandahary albo inne Wakhany z opisów Samborowych.

Od tej pory Kandalaksha stała się Kandaharą i mieliśmy z tego niezły ubaw.

Ja kojarzyłem, że leży nad morzem białym a my poruszamy się dalej na wschód więcej nie było mi trzeba.

RAVkopytko
04.07.2011, 23:06
-Zapytałem Panią o nocleg to odpowiedziała, że tu nigdzie nie znajdziemy


-почему?

a Pani

-потому что здесь ничего неT:haha2:

raf
04.07.2011, 23:27
:lukacz:

Tymon
05.07.2011, 02:52
-Zapytałem Panią o nocleg to odpowiedziała, że tu nigdzie nie znajdziemy


-почему?

a Pani

-потому что здесь ничего неT:haha2:

Aja nie rozumiem :(
chyba zaczne szukac jakis lekcji rosyjskiego w necie...


Swietna relacja - dawaj Calgon!!!

zbyszek_africa
05.07.2011, 11:53
-Zapytałem Panią o nocleg to odpowiedziała, że tu nigdzie nie znajdziemy



-почему?

a Pani

-потому что здесь ничего неT


Ja tu widzę rękę Rycha, Calgon ni w ząb ruskiego:)
pozdr

deptul
05.07.2011, 12:00
-Zapytałem Panią o nocleg to odpowiedziała, że tu nigdzie nie znajdziemy



-почему?

a Pani

-потому что здесь ничего неT


Ja tu widzę rękę Rycha, Calgon ni w ząb ruskiego:)
pozdr
Ooooo Zbychu, Calgon przeszedł w Moskwie super hiper intensywny kurs porozumiewania się z tubylcami! Rzucony na głęboką wodę pokonał a nawet złamał wszelkie bariery językowe! ;)

zbyszek_africa
05.07.2011, 12:15
Mówić można, ale pisać to nie za bardzo:D
pozdr.

calgon
05.07.2011, 13:04
żachnąłem sie!
Relacje pisze w 100% sam!!!!

Jaki poziom tych moich lengłidży takie pisanie!:-))))))))))))))
Dobrze ze przynajmniej ktos to czyta:-)

ps. Rychu weż cos broń!

zbyszek_africa
05.07.2011, 13:21
Odszczekuje:D hał, hał
Weź zmniejsz tą czcionkę, bo dużo miejsca zajmuje, a mało czytania...
Jakieś pikantne teksty zapodaj no i tych fotek więcej:Thumbs_Up::)
pozdr.

7Greg
05.07.2011, 13:47
ps. Rychu weż cos broń!

eee, yyy, odczepić mi się od Calgona ;)

majki
05.07.2011, 14:00
Czytamy i czekamy na więcej. :lukacz::lukacz::lukacz:

RAVkopytko
05.07.2011, 22:32
Calgon
nu dawaj:D

calgon
05.07.2011, 23:07
Dobra więc ciśniemy na tę "Kandaharę" a po drodze coraz więcej dziur i asfalt jakoś się pojawił.

Te dziury skutecznie odczuł mój stelaż, który najzwyczajniej w świecie śmiał pęknąć.

Szczerze mówiąc czułem ,że coś nie gra i moje czamadany jakoś się telepią, ale byłem zbyt podjarany aby się zatrzymywać i sprawdzać.

W końcu jednak zatrzymaliśmy się i po sprawdzeniu co i jak dopadły mnie czarne wizje.

Tajga ,Kandalaksha,jakaś bliżej niezidentyfikowana zwierzyna.

Co robić?
Ano nic trzeba łatać, sklejać albo wiązać.

Wyciągnąłem z duma dwie paczki trytytek, którymi jak się okazało kabelki mogłem sobie podwiązać ,ale nie stelaż

Dobrze że Rysiek miał jakieś trytki w wersji sado-maso, takie ni to kajdanki ni lina.

Podczepili my i w drogę.

Nie ukrywam, że już nie potrafiłem się wyluzować bo w myślach pękał drugi spaw i gubiłem kufry a pyszne weki Deptula turlały się w las rozbijając o skały.

Następnie podczas zbierania weków wypadło mi bronic się przed wilkami i innymi krwiożerczymi bestiami.

Po tej chwili zadumy okazało się ,że jesteśmy już z w Kandalakshy.

Szukamy spokojnie jakiegoś noclegu i pojawia sie Hotel.


22123



Rychu spokojnie czekał a ja poszedłem organizować nocleg.

Wchodzę a w środku pusto, jedynie starsza Pani o obojętnym wyrazie twarzy za jakimś okienkiem.

Pytam o nocleg i koszta.

Pani dowaliła ceną z kosmosu wyższą niż w Moskwie.
Ja ustawiam się nieogoloną twarzą podróżnika w ręku trzymając kask, błagalnym wzrokiem pytam czy ma coś tańszego.

Pani niewzruszona daje mi odczuć, że nie robię na niej żadnego wrażenia i zbytnio nie zależy jej aby jacyś goście kwaterowali się na apartamentach.

No cóż wracam do Ryśka, który właśnie zaczepił lekko zawianych młodzieńców wsiadających do tuningowanego starego audi.


Na pytanie Rycha czemu tak drogo padła odpowiedź

-Это центр города

Jakie kur.. centrum i jakiego miasta pomyślałem

Młodzież była jednak tak miła, że wskazała nam tańszy aczkolwiek jedyny i luksusowy motel z basenem i to przy porcie!!!!

Basen jak basen była zjeżdżalnia z folii i trampolina ala Jackass także nic specjalnego:-)

22124


22125




Na mnie jednak wrażenie wywarł port którego początki datuje się na 1915 rok i jak mniemam od tamtej pory niewiele się zmieniło



22126




22127



22128


Gdy po pierwszych przejściach włączając w to kontrole paszportową zalogowaliśmy się w pokojach to zabraliśmy się do gotowania kolacji.


Byliśmy głodni a od sąsiadów dochodziły odgłosy pospolitego grilla

22129




22130



Rysiek mieszał w kotle a ja zlazłem na dół załatwić coś do picia.

Jest Pani i jest lodówka myślę- jest dobrze.
Lodówka co prawda wyłączona, ale pytam po ile woda?

- 50 rubli

a sok ?

-50 rubli

ooo jest piwo!

ile?

-50 rubli

Co wziąłem nie muszę pisać.

Gdy najadłem się to zacząłem zastanawiać się co zrobić ze stelażem na tym odludziu.

Zdaniem Grega każdy Arab jak i mieszkaniec bloku wschodniego ma spawarkę pod łóżkiem więc zagadnął biorąc łyczek piwa:

-Calgon nie martw się jutro coś znajdziemy

-Mam nadzieje

-Przy pierwszym pękniętym stelażu też się martwiłem, ale wyluzuj
uspokajał Rysiek

Zapuściłem sms do Deptula jak jest spawacz po rosyjsku i smacznie poszedłem spać

wieczny
05.07.2011, 23:14
Wprost marzyłem, by spotkała mnie potrzeba zespawania stelaża gdzieś na wyjeździe. Padło na złotozębnego Rumuna. Jak ja się wtedy cieszyłem, jak dzieciak :).

calgon
06.07.2011, 09:50
Calgon, podaj przepis na "weka", może się przydać idącym w wasze ślady:)


Podaje przepis ale Deptul powinien sie wypowiedziec także!

Do wekowania najlepiej nadają się wołowina, cielęcina, wieprzowina oraz drób. Na początek mięso należy opłukać i pokroić w poprzek włókien w skośne plastry (jeżeli chcemy zrobić gulasz możemy pociąć je na małe kawałeczki). Każdy kawałek trzeba rozbić tłuczkiem, posolić, popieprzyć, ewentualnie dodać innych przypraw. Możemy dodać również trochę warzyw. Unikać trzeba jednak cebuli (powoduje otwieranie się słoików).

Następnie wrzucamy mięso na mocno rozgrzana patelnie i podsmażamy w małej (!!!) ilości tłuszczu. Gdy będzie już rumiane, przerzucamy je do rondelka, przelewamy tłuszcz ze smażenia i podlewamy wodą. Później dusimy pod przykryciem ok. 30 min, tak, żeby mięso było prawie miękkie (nie należy go rozgotowywać).

Jeżeli chcemy mieć smakowity sos do makarony możemy przygotować mięso mielone. Z doświadczenia wiem, że najlepiej postąpić tak z indykiem. Nie polecam kupowania gotowego mięsa mielonego, bo nigdy nie wiadomo, co jest w środku.

Przed przysmażeniem do mielonego mięsa wbijamy jajko, dodajemy trochę bułki tartej i przyprawy (http://beta.poczta.onet.pl/void(0)). Podsmażamy i dusimy przez ok. 20 min. Można ewentualnie z mielonego mięsa ulepić klopsiki i ugotować w rosole.

Gdy mięso już trochę ostygnie przystępujemy do wekowania. Należy zaopatrzyć się w słoiki typu twist (zakręcane). Dokładnie je myjemy i wkładamy do nich porcje mięsa zalewając sosem własnym (sosu nie powinno być zbyt dużo, najlepiej do 1/3 wysokości słoika). Ich wielkość zależy od tego dla ilu osób gotujemy. Osobiście najczęściej robię porcję na 3 osoby. Słoiki mocno zakręcamy i wkładamy do dużego garnka wypełnionego wodą. Powinna ona sięgać do ok.3/4 wysokości słoika.

Następnie gotujemy słoiki pod przykryciem przez 20 min. Po tym czasie wyłączamy gaz i pozwalamy wystudzić się im do temperatury pokojowej. Czynność tę wykonujemy jeszcze 2 razy, czyli robimy to w sumie trzy razy przez trzy kolejne dni. Jest to bardzo ważne, żeby nie gotować słoików od razu po tym, jak się ostudzą, tylko odczekać ok. 24 godzin do kolejnego gotowania.

Sprawdzamy wieczko każdego słoika. Jeżeli jest wklęśnięte to znaczy, że wszystko jest w porządku. Tak zawekowane mięso możemy przechowywać przez kilka tygodni nawet w wysokich temperaturach. Będąc na wycieczkach w Chorwacji, we Włoszech oraz na Korsyce miałem ze sobą w ten sposób przygotowane jedzenie i mimo, że temperatury powietrza spadały poniżej 30 stopni tylko w nocy, zachowało świeżość i wspaniały smak.

Mięso najlepiej podawać z makaronem (http://beta.poczta.onet.pl/void(0)), kaszą lub ryżem. Do potrawy (http://beta.poczta.onet.pl/void(0)) dobrze dodać jakiś sos. Na szczęście nie musimy go sami przygotowywać, ponieważ w sklepach za małe pieniądze znajdziemy całą gamę sosów „z torebki

Antek
06.07.2011, 10:00
Wszytskie linki są martwe.

calgon
06.07.2011, 11:28
nie szkodzi powinno wystarczyc z opisu.

czosnek
06.07.2011, 11:42
No proszę, nie tylko bawi a jeszcze uczy! Brawo! ;)

deptul
06.07.2011, 12:20
Jazda z Rychem zmienia ludzi ;)

zbyszek_africa
06.07.2011, 12:25
No proszę, Calgon jeszcze gotować umie:D
pozdr.


Baca do owieczki:
Łowieczko, oj łowieczko, żebyś ty jeszcze gotować umiała....

duzy79
06.07.2011, 18:17
Calgon gdybym był dziewczyną to po tym jak napisałeś o wekach to bym zaczęła Cie uwodzić.

Ronin
07.07.2011, 16:56
:lukacz:

aciu
07.07.2011, 17:57
Pamiętaj że jest dział Lejdis ;)

Sławekk
08.07.2011, 23:10
Calgon co jest ? Dawaj dalej :)

Cumuulus
09.07.2011, 08:47
Calgon

Nie daj się prosić i wrzuć więcej zdjęć tych zwykłych Rosjan no i pisz dalej, bo lektura ciekawa.

calgon
09.07.2011, 15:24
Jestem w super stolicy do poniedziałku, ale na przyszly tydzien obiecuje cos napisac, moze juz we wtorek sie uda.

czyli jednak ktos czyta;-)

Ronin
09.07.2011, 23:57
czyli jednak ktos czyta;-)

:lukacz::lukacz:

baggins
10.07.2011, 12:13
Czyta, czyta kolego, nie zaniedbuj czytelników-oglądaczy :hello:

calgon
12.07.2011, 23:07
Poranek w Kandalakshy zaczęliśmy tradycyjnie od kawy.

Rysiek studiował TomToma a ja zacząłem smsować z Dimą czyli motocyklistą z Murmańska, który zaoferował się z jakimś niedrogim noclegiem w samym Murmańsku.

Dla przypomnienia dodam, że Dimy na oczy nie widziałem a numer dostałem w Sankt Petersburgu od kolesia na sfatygowanym Varadero.

Kolega Dima został poinformowany, że zmierzamy do Murmańska i odezwiemy się.

Szybkie pakowanko i byliśmy gotowi na poszukiwanie "сварщикa"
czyli spawacza,który miał reanimować mój stelaż.

Na początku swoje kroki skierowaliśmy do portu, ale tam spotkał mnie zawód gdyż tubylec nie był chętny do pomocy.

Jadąc biegiem spacerowym przykuł moją uwagę remont jakiegoś sklepu gdzie podjechałem i po krótkiej rozmowie wyrósł przed moimi oczami gość posiadający potrzebne mi umiejętności.


22213




Awaria nie wykluczała mnie z gry, ale należało podjąć działania

22214

Gdy ja ochoczo zabrałem się do odkręcania plastików Rysiek cały czas gotowy do wciśnięcia spustu migawki uwieczniał lokalny stajl.

22215


22216



Nasz super sfarszik jakoś średnio sobie radził a ja poczułem się jak w salonie hondy i wykazałem się lekka ignorancją. Zacząłem sobie palić papierosa zamiast trzymać tekturki osłaniające oponę.


22217


Rychu przyprowadził mnie do porządku mówiąc

-Calgon osłaniaj oponę bo tutaj to raczej sklepu Michelin nie ma i będziemy w czarnej dupie jak nasz sfarszik zjara gumę i powie

-Жаль, что я не хотел


Widząc męki pracownika spawarę przejął przyglądający się wszystkiemu Szef.


22219

22220



Szef spawając pokrzykiwał co jakiś czas

-глаза

i dotykając elektrodą metalu powodował że kilku gapiów odwracało głowę w tym samym momencie. Wyglądało to nadzwyczaj komicznie.

W tak zwanym międzyczasie były rozmowy o mocy,spalaniu i wartości motocykli.

Po całej akcji zapytałem ile mam zapłacić.Nasz fachowiec nie wziął ani grosza i jeszcze wyposażył w chleb na dalszą drogę.

Chciałem w jakiś sposób się odwdzięczyć także zostawiłem czapeczkę modeki, która ku uciesze nowego właściciela wylądowała na jego głowie.


22221







Nasza akcja serwisowa dobiegła końca ,wymieniliśmy przyjazne uściski i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Komak
12.07.2011, 23:26
Tylko tyle!?Właśnie otworzyłem browara. Czytamy czytamy.

calgon
12.07.2011, 23:46
Jutro postaram sie wrzucic więcej oraz mapke poglądową.

RAVkopytko
13.07.2011, 01:18
lokalny stajl niczewo :)

calgon
13.07.2011, 21:14
Plan był taki, że jedziemy przez Apatyty do Kirowska i jak sie da to bokiem wlecimy na M18 do Murmańska.

Po drodze wyłaniał się całkiem sympatyczny krajobraz.




22239


22240





W końcu osiągamy Apatyty, czwarte co do wielkości miasto za północnym kołem biegunowym.
Miejscowość licząca około 63,3 tys. mieszkańców.

Apatyty powstało w 1935 r. jako osiedle dla pracowników zatrudnionych przy eksploatacji chibinskich złóż rud apatyto-nefelinowych.


22241




Szybkie tankowanie i lecimy na Kirowsk.

Miasto leży u podnóża Chibin w kotlinie jeziora Duży Wudjawyr. Bramą do niego są wspaniałe szczyty Wudjawczorra (1068 m) i Ajkuajwenczorra (1075 m), ten drugi z doskonałymi stokami narciarskimi.

22246



22248


Rysiek zdecydował się nawet na jakiś pokaz możliwości Bmw ale zaspa go pokonała



22247










Kirowsk powstał w 1930 r. jako Chibinogorsk, kiedy w górach odkryto olbrzymie złoża apatytu wykorzystywanego do produkcji nawozów sztucznych.




W mieście spotkaliśmy motocyklistę na jakimś dziku, który pokazał nam jak jeździ się na kole.
Gdy zamachaliśmy szybko zawrócił i przywitał się.

Chwilkę pogadaliśmy a w momencie gdy ustalaliśmy kierunek jazdy, który miał pominąć asfalt lokales stwierdził, że tamtędy którędy chcemy jechać nie da rady się przemieścić.

O tej porze roku będziemy mieli duże problemy-powiedział

Rysiek chciał dopytać

-Nie da rady przejechać? czy chyba nie da rady?

Bajker odpowiedział, że może być śniegu po pas.

Spojrzeliśmy na siebie i już wiedziałem co będę dzisiaj robił.

To było wyzwanie.

Bajker podprowadził nas na wylot z miasta i pomachał na do widzenia.


Rychu przemówił

-Calgon mamy raptem 250 do Murmańska próbujemy?

-Ok myślę, że tak

-Najwyżej zawrócimy odparł Rychu


i znów wspaniałe szuterki i wspaniała pogoda

22243

22245


Brak ludzi i wspaniała przyroda cały czas potęgowała moje doznania, wyjazd z dnia na dzień podobał mi się coraz bardziej.

Świadomość przebytych odległości napawała dumą a oderwanie się od problemów życia codziennego pozwalała na skupienie się nad czymś zgoła innym niż zawsze.
Przeżywałem taki psychiczny relaks.


Z naszej" Kandahary " uciekaliśmy" dość szybko i bez sniadania także żołądki zaczęły już dość mocno znać o sobie.

Rysiek stwierdził

-Nad brzegiem ruczaju we brzozowym gaju będziem jeść


22250




22249





Była to prawdziwa uczta: kabanosiki, soczki oraz kawka.





Tak posileni ruszyliśmy w dalszą część która miała być obiecującym skrótem.

Znów dużo szutrów i las a droga zaczynała być coraz bardziej wyboista. Koleiny dużej wielkości utrudniały jazdę, ale były przynajmniej śladem tego, że coś tędy jednak jeździ.


22251



Kilka razy padło pytanie

-Przeprawa?


Odpowiedź była zawsze twierdząca:-)))



Osiągnęliśmy jednak taki punkt w którym rozsądek kazał zawrócić.

22252

22253


Szybka narada za i przeciw i padła decyzja ,że z moimi kuframi nie ma co się pchać za wszelką cenę.




Hasło kierunek Murmańsk



22254

brenek
13.07.2011, 21:38
:drif:Super, dajesz dalej.

calgon
13.07.2011, 21:55
Droga była równa a asfalt szeroki i z tego co pamiętam nie było zbyt dużo dziur.


22255



Proste odcinki długie z jeszcze dłuższymi podjazdami na których mocno uważaliśmy aby nie wpaść w łapy krwiopijców.
Dodam tylko że całą Rosję zrobiliśmy bez żadnej łapówki!

Po jakimś czasie wyczuwaliśmy już gdzie szanowni koledzy mogą się ustawić!


Na przestojach korespondowałem z Dimą u którego mieliśmy nocować.

Rysiek snuł opowieści i roztaczał przede mną wizje jakoby czterdzieści czoperów z miejscowych gangów miało nas wprowadzić do miasta a wieczorem rzezi i gwałtom nie bedzię końca!


Im bliżej Murmańska krajobraz robił się jakiś wyjałowiony, że tak go określę i gdyby nie śnieg na szczytach oraz niższa temperatura to przypominała mi się egipska pustynia.


22256



22257


Murmańsk coraz bliżej i powoli czuje te drżenie rąk na kierownicy.

Jest stacja benzynowa a więc tankujemy. Na stacji spory ruch także dwa motory trochę zblokowały dystrybutor.
Jakiś dziadek się podniecił i zaczął coś krzyczeć.
Rysiek do pewnego momentu trzymał fason ale jak tamten zaczął przeginać to otrzymał taką wiązanke po polsku, że usiadł grzecznie z powrotem do auta.


-Calgon tutaj nas rozumieją, ale w Skandynawii po takiej akcji zawsze mówimy Danke albo Auf Widersehen ok?


-Spoko Rysiu jak sobie życzysz tylko żeby Myku przez nas gdzieś bęcków nie dostał?






I nagle jest tabliczka!!

Kurcze jakaś taka mała? Czoperowców nie ma? Rysiu no jak to?


22258



-Calgon dzwon do Dimy!

-Dzwonie nie odbiera a napisał, że będzie pod tabliczką Murmańsk

-Jedziemy szukać innej tabliczki


Szukając innej tabliczki władowaliśmy się na grupę trzech motocyklistów na stacji benzynowej obok napisu Murmańsk



22259

22260



Podchodzimy do gościa na czopku z lisem na czubie kasku.

Zapytałem czy on to Dima a on z uśmiechem, że tak.
Uff jesteśmy w domu pomyślałem.
Pomamrotałem, że cieżko było nam się znaleźć ale jesteśmy.

To jak jedziemy na ten nocleg?

Dima kiwnął do swojej bardzo młodej dziewczyny na ścigu, pogadali chwile i kazał za sobą jechać....

czosnek
13.07.2011, 22:01
Nie no , teraz nie możesz przerwać ;)

Komak
13.07.2011, 22:06
NOOO. To mnie sie podoba.Piknie.Mówiłem już że Piknie?

duzy79
13.07.2011, 23:25
:lukacz:

Marfor
13.07.2011, 23:28
Co tam u Dimy slychać ?
:lukacz:

Cumuulus
14.07.2011, 07:22
Calgon masz dar pisania. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek relacji mrożącej krew w żyłach :)

calgon
14.07.2011, 20:53
No to jedziemy za Dimą oglądam sobie ten Murmańsk jest ciepło, jedzie się przyjemnie.
Bloki trochę podobne do naszych, szerokie ulice.

Nasi znajomi kluczą uliczkami i zatrzymujemy się pod czymś co wygląda na hotel, ale za żadne skarby nie przypomina knajpy czy jakiegoś motelu o motocyklowym, charakterze.

Myślę sobie miał być Motorest a jest jakiś sieciowy hotel.

Dima kiwa na mnie żebym obejrzał czy pasuje.

Mówię do Ryśka

-Może bez klimatu ale za 50 zeta będzie ok.

Dima podchodzi i pyta czy 120 - 140 zeta to dla nas dużo?

-No jasne, że dużo miało być 50 odpowiadamy

Dima zdziwiony

- jakie 50?

Gregu już powoli głupiał i rzecze

-Calgon pokaż mu te wszystkie sms co do nas pisał

Dobra easy, próbuje powoli i spokojnie

-Dima sam popatrz przecież pisałeś, że bĘdziesz tu i tu i masz dla nas nocleg za 50 zł.

Dima wziął mój tel i zaczyna robić miny jakby się zakrztusił.

Spogląda na swe młode dziewczę i na nas i mówi

-To nie mój numer ja nic nie pisałem!!


-Ryśku Pan nie duży może mu trza prasnąć w łepetynę albo kielicha? amnezje chłop załapał


Greg się włączył i pyta czy on ma jakiś klub albo motel?
Dima na to ,że nie

Diewoczka jednak bystra wzięła moja komórę i wklepuje numer owego Dimy.

Po chwili eureka ,szybka konsultacja Rosjan i niemal jednogłośnie wydaja z siebie szept zachwytu z domieszką uznania.

Chórem wymówili zdanie:

Это Карлссон.....

Spoglądając na siebie zrozumieliśmy co się stało.
Zgarnęliśmy nie tego faceta.

Okazało się, że Карлссон to właściwy Dima i szuka nas po Murmańsku.

Jesteśmy uratowani pomyślałem
Jednak będzie orszak czoperów ,Rysiek nie kłamał. Sądząc po pomruku jaki z siebie wydali to musi być jakiś zakapior przyozdobiony tryliardem tatuaży.


Po krótkiej chwili podjechaliśmy na stację i nasi znajomi poczęstowali nas kawą; Dima nr 1 zauważył, że nam się dłuży także uruchomił radio w kształcie kalkulatora które zamocował na kierce swojego czopera.

Rysiek jednak mocniej zainteresował się motocyklem i wiekiem dziewczyny, która towarzyszyła naszemu kompanowi.

Dima nr 1 zdradził Rychowi, że obawia się o swoją kobietę, która mknie na ścigu, ale cóż może zrobić w końcu od wczoraj ma już 17 lat i wie co robi.

Rysiek szepnął półgębkiem w moim kierunku

-Łyso Ci amancie za dychę ,patrz na pierdziela co sobie przygruchał -Tak to się robi w Murmańsku chłopaku

Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć a w naszym kierunku podjechał jeździec na mocno sfatygowanym Kawasaki ZZR 1200.

Oto Dima i jego ZIZIER jak mówia Rosjanie.

Serdecznie się przywitał a nasi przyjaciele szybko oddalając się pożegnali się ze wszystkimi.

Rychu aby zagaić rozmowę rozpytywał o jego naszywki na kurtce jeansowej a ten coś tam mu tłumaczył .
W końcu jednak zebraliśmy się i skierowaliśmy nasze maszyny ku obiecanemu noclegowi.




Trasa wiodła w stronę portu.




22280


Pogoda wyraźnie zaczęła się psuć i ostro zbierało się na deszcz. Z dalszej odległości wyraźnie można było zauważyć mocno rozpędzone chmury i błyskawice co jakiś czas.

Wjeżdzając do portu zaczęliśmy czuć się jak w gangsterskim filmie.
Zero ludzi jakby wymarły teren.
Dima przejeżdżał obok opuszczonych budynków i składowisk. Tu i ówdzie leżały zwłoki jakiegoś psa a wybite szyby w jednej czy drugiej hali produkcyjnej nie wyglądały zachęcająco.

Nagle zauważyliśmy dwóch mocno już zrobionych starszych Panów, którzy siedzieli na nieużywanych torach i coś popijali. Tamci jednak nie zwrócili na nas najmniejszej uwagi.

Burza zaczęła przybierać na sile a Dima zatrzymał się przed ogromnymi metalowymi dwuskrzydłowymi drzwiami.

Na motel to nie wygląda na sto procent.
Klimat z horroru-pomyślałem

Przy drzwiach składowisko opon oraz wraki samochodów.

Dima zaczął dość mocno łomotać w stal.Nagle zobaczyłem motocyklowe naklejki na drzwiach i to trochę nawiało we mnie optymizmu, że jednak dożyje do jutra.

W drzwiach pojawiła się sympatyczna kobieta w średnim wieku i serdecznie nas przywitała.

Już w coraz lepszych humorach wgramoliliśmy się do wskazanego pokoju.


22281



Zaproszeni na kolację chętnie zasiedliśmy z domownikami i oddaliśmy sie integracji z lokalną społecznością.


22282



Efektem naszych rozmów było wzajemnie poznanie się, rozmowy o życiu oraz wpisy pamiątkowe na ścianie.

22283



Ponieważ mocno zaszokowani byliśmy różnicą pomiędzy wyglądem zewnętrznym budynku a tym co było w środku naszego motelu uwieczniliśmy to na fotkach.

22284



[22285


22286


Jak się okazało w naszym motelu była również sauna i prysznice z różnymi wodotryskami. Zaczęlismy mieć dziwne myśli tym bardziej że Rychu zapytał o mężów dwóch koleżanek, które mieszkały z właścicielką Galiną a ta odpowiedziała po prostu, że nie mają i mieszkają z nią.

Nie chcąc nadużywać gościnności podziękowaliśmy za kolację i umówiliśmy się z Dimą na jutro na zwiedzania Murmańska.

Dopijając resztę naszych zapasów nagle usłyszeliśmy stukanie do drzwi.Po otwarciu weszło dwóch dość rosłych Panów którzy wystawiając swoje dłonie wielkości bochenka chleba zaprosili nas kulturalnie na saunę.

-Rysiek chyba tego nie zrobisz? pomyslałem

Rychu spojrzał na kolesi w charakterystycznych podkoszulkach w biało-niebieskie paski i ze stoickim spokojem odpowiedział

-Może trochę później bo mamy coś jeszcze do zrobienia



Teraz rozmawialiśmy już trochę ciszej a burza za oknem ochłodziła powietrze.

Cynciu
14.07.2011, 21:30
Kacza łapa! Tera nie zasnę, dawaj dalej bo się zajebiście zagęszcza klimat.
Calgon, nie daj się prosić :lukacz::lukacz:

dery
15.07.2011, 15:06
czemu ja tego watku nie zauwazylem wczesniej?

przeczytalem calosc ciurkiem, no piszze chlopie co bylo dalej??!?

yacekgda
16.07.2011, 00:11
Właśnie wróciliśmy z odsieczy Murmańskiej było suuper.....10 osobową ekipą gościliśmy u Sergieja Maxima i Dimy. Reszta w tym czasie walczyła na torowisku pomiedzy Kirowskiem i Rwedą z awarią komarami i deszczem.
http://www.advenduro.pl/images/wycinek.jpg

calgon
19.07.2011, 17:27
Brakuje mi troszeczkę mapki pogladowej, a poza tym miło się czyta .

Wstawiłem do pierwszych dwóch dni mapki z googla ale google nie obsluguje Rosji.
Ma ktos jakis pomysł poza mazakiem na mapie i zdjeciem z aparatu?

Sławekk
19.07.2011, 18:00
Ślad (taki plik) załatw od Ryśka ;)... Ci pomogę .

p.s
Mam nadzieję , że jak my pojedziemy to nie będzie moskitów :D

p.s

aaa... Rysiek chyba nie brał Garmina ...

czosnek
19.07.2011, 20:13
My tu gadu gadu a relacja sama się nie napisze ;)

Ronin
19.07.2011, 21:41
aaa... Rysiek chyba nie brał Garmina ...

ale przecież to nie przesądza o braku śladu :)

calgon
19.07.2011, 23:58
W nocy lało jak z cebra i temperatura w Murmańsku nieco spadła.
Postawiłem moje buty crossowe na korytarzu i niestety otwarte okno lub dziura w dachu spowodowała, że wylałem z nich deszczówkę.

Musiałem przeprosić się z Martensami, które dotkliwie obtarły mnie na ulicach Moskwy.

Dima zjawił się punktualnie a lekki deszczyk nie robił na nim żadnego wrażenia. Zmienna pogoda w Murmańsku to normalna sprawa także po krótkim pożegnaniu z Galiną ruszyliśmy w miasto.

Na początku Dima skierował maszynę pod pomnik Aloszy bezimiennego żołnierza i obrońcy Murmańska.
Pomnik o wadze ponad 600 ton góruje nad miastem i portem.


22342



22344


Pamięć o drugiej wojnie jest wiecznie żywa w Rosji co widać po kwiatach na pomnikach i ilości armat oraz starych czołgów na każdym kroku.


22343


Co bardziej dociekliwi dopatrzą się braku tablicy rejestracyjnej w motorze naszego przewodnika.

Okazuje się, że policja nie zatrzymuje miejscowych i nie reaguje na to jeżeli nie przeginają i nie łamią przepisów.





Dalsze kroki skierowaliśmy do cywilnego portu gdzie dumnie cumuje wszystkim znany lodołamacz Lenin.

22346



22345


Lenin był pierwszym na świecie nie wojskowym (cywilnym) statkiem o napędzie atomowym.

Został zwodowany 5 grudnia 1957 roku. Eksploatację rozpoczęto pod koniec 1959 roku. Jego portem macierzystym był oczywiście Murmańsk.

Ma długość 136 m., szerokość 27,6 m., wysokość burt 16,1 m., a wyporność wynosi 16000 ton.

Był prawie dwa razy silniejszy od największego wówczas amerykańskiego lodołamacza USS Glacier , którego moc wynosiła 22000 KM, a moc Lenina osiągała 44000 KM.

Obecnie oczywiście jest już jednostką funkconującą jako muzeum a atom jest zdemontowany.

Jako ciekawostkę dodam, że jednorazowy wsad paliwa wystarczał na trzykrotne opłynięcie Ziemii





22347





Po obejrzeniu placu na którym spotykają się lokalni motocykliści na wszelkiego rodzaju rozpoczęciach i zakończeniach sezonu




22348










udaliśmy się na ostatnie w Rosji zakupy:-)




22349




Po ilości włożonych napojów do koszyka ponownie zacząłem obawiać się o mój stelaż.
Podczas gdy ja robiłem miejsce w kufrach Rysiek zajął się spokojnym przelewaniem trunków w plastikowe butelki.

Greg na początku trochę się krygował lecz gdy Dima zapewnił go

-У нас это нормально

Rysiu spokojnie robił swoje a sklepowy ochroniarz pilnował naszych motocykli podpytując skąd jedziemy i gdzie się udajemy.

Gdy w końcu upchaliśmy zakupy i pożegnaliśmy się z naszym kolegą ruszyliśmy ku granicy z Norwegią
Murmańsk żegnał nas chmurami.


22350



W niedługim czasie dojechaliśmy do miejsc, które przypominały plan filmowy Mad Maxa albo krajobraz po wybuchu bomby atomowej.


22351



Miasto Nikiel nie kusiło krajobrazem, ale głód okazał się silniejszy i zdecydowaliśmy się na obiadek w tym urokliwym miejscu.


22352



Poszukiwania hmm restauracji zajęły trochę czasu, ale w końcu znaleźliśmy się w barze o najbardziej miejscowym charakterze nie wpisanego w żaden przewodnik o co jestem w stanie się założyć.

-Dania są z poprzedniego tygodnia i zostały z wesela szepnął Rychu.
Był jednak tak głodny że, zaryzykował.


Chcieliśmy przecież wydać wszystkie ruble także walnęliśmy po dwa zestawy.

Pan barman i kucharz w jednym nakładał i pieczołowicie ważył wszystko ku naszemu zdziwieniu.

Jeszcze bardziej zdziwiło nas to , że wszystko było tanie ,smaczne i nie spowodowało rewolucji.

Po tak domowym posiłku wypełniliśmy blankiety i dokumenty graniczne, które przezornie zabraliśmy z poprzedniego przejścia.

Ostatnie tankowanie pod korek i cel Norge!!!!

JARU
20.07.2011, 07:56
Calgon pięknie!:Thumbs_Up:

Cumuulus
20.07.2011, 19:03
Calgon

Pisz chłopie dalej, bo za dużo piwa się marnuje przy czekaniu na następne odcinki. Czekam na odcinek pt: "a fiordy mi z ręki jadły" :)

Ronin
20.07.2011, 22:58
Calgon

Pisz chłopie dalej, bo za dużo piwa się marnuje przy czekaniu na następne odcinki. Czekam na odcinek pt: "a fiordy mi z ręki jadły" :)


dokładnie tak!
:lukacz::lukacz:

zombi
21.07.2011, 00:18
No pięknie chłopaku, ale trochę się ociągasz. W 30 min nadrobiłem opóźnienie prawie dwu tygodniowe i co dalej się działo jestem bardzo ciekaw.
:)

PS. Mam nadzieję, że Rysiu zgolił brodę przed granicą, bo w Norwegii mógł uchodzić za trola z taką bródką ;) - Ryszard się nie obraził, mam nadzieję. I w pier... mi nie spuści jak mnie spotka na ulicy ;)

jacoo
21.07.2011, 07:52
W 30 min nadrobiłem opóźnienie prawie dwu tygodniowe i


czy to znaczy że czytałeś "po łebkach" i bez zrozumienia???:mur:

trzeba delektować się tą bajką....:bow:

calgon pisz bo znowu wpadnie taki krakus i oznajmi "....masz w ryj!!!"

calgon
21.07.2011, 19:39
Na granice Rosja-Norwegia wpadliśmy za grupą, która przemieszczała się autami terenowymi.
Ekipę jednego auta poznaliśmy już wcześniej w Murmańsku i tam wymienialiśmy spostrzeżenia co do trasy i planów na najbliższe dni.

Reszta tej samochodowej wycieczki wyglądała bardzo profesjonalnie.Auta z wywalonymi snorkelami, polarki z nazwiskami i koła z mega bieżnikiem.
Auta opisane były jako ekspedycja 2011 Nordkapp.
Mnie osobiście zdziwił jednak letni i grillowy image pasażerów oraz poruszanie się tylko asfaltami.

Każdy jednak bawi się tak jak lubi i nie ma co oceniać a pozory przecież często mylą.


Rychu klasycznie nakleił swoją znaną naklejkę mocy na jeden z pojazdów, ale o naklejkach Rycha będzie jeszcze później.

Na granicy zrobiło się zamieszanie gdyż Rosjanie znaleźli nóż ala krokodyl Dandy w pojeździe jednego z członków ekspedycji.
Cóż tam sie działo.
Kontrola Gpsów, kamer oraz wszystkich bagaży.Celnicy ewidentnie chcieli znaleźć skradzione rakiety albo pocięty czołg .

Trochę zaczęliśmy przebierać nogami tym bardziej, że mieliśmy już wypełnione wszystkie druczki umożliwiające przekroczenie granicy.

Podczas oczekiwania Rychu został poproszony o udzielenie cennych porad .
Gdy tak siedział pochłonięty robieniem przyspieszonego kursu Norwegia w pigułce, którego udzielał dwóm Panom z ekspedycji, ja zapytałem czy może by nas nie przepuścili.

Zdania były podzielone, ale koniec końców poszliśmy do odprawy pierwsi jako strudzeni motocykliści.

Pożegnaliśmy Polaków i Rosjan a ciepło przywitani po norweskiej stronie udaliśmy się na naradę.
Co robimy dalej? -zapytałem
W myślach cieszyłem się, że nie będzie już kontroli i trzepania bagaży.

Rysiek przedstawił różne opcje i zdecydowaliśmy się, że ruszamy do miejscowości Mehamn w gminie Gamvik.

W tym miejscu mieliśmy dorwać prom, który płynie do Honningsvåg a z tego miejsca już otwarta droga na Nordkapp.
Opcji dotarcia na Nordkapp jest kilka, ale nie będę się rozpisywał.

Wracając do Mehamn to miasteczko posiada własne lotnisko a zaludnienie w całej gminie Gamvik wynosi 0,79 osoby na 1 km kwadratowy.

Sama droga na ten najbardziej wysunięty kawałek na ,który można dojechać drogą bez wsiadania na prom wzbudzała u mnie regularne rozdziawianie gęby.

22370

22364

22365


Pusta kręta droga powodowała,że zaczynałem rozumieć po co tu się przyjeżdża. Coraz śmielej pokonywałem zakręty jednocześnie obserwując zachłannie wszystko dookoła.

22366


Pogoda ewidentnie stawała się północna. Grzane manetki przydały się a boczny wiatr powodował, że moje zmagania z motocyklem przybierały na sile.
Świadomość tego że jadę coraz bardziej na północ wywoływała u mnie spore podniecenie.

22367



Prędkość rosła gdyż coraz bardziej wjeżdżaliśmy się w drogę i cały czas korciło aby następny zakręt pokonać jeszcze szybciej.

Dziękowałem sobie w myślach, że kupiłem nowe Anaki które spisywały się świetnie.

Widok śniegu ,reniferów i dziesiątków skuterów śnieżnych na poboczach pobudzał moją wyobraźnie i rozmyślałem o tym co dzieje się tu w zimie.


22368


22369

calgon
21.07.2011, 19:42
Coś mi przerwało i muszę uciekać a bałem się ,że się rozsypie.
Szybko dokończę ten odcinek obiecuje.

yacekgda
22.07.2011, 15:39
Podepną się pod temat za co przepraszam "ojca prowadzącego", i pochwalę się fotkami z tego rejonu miesiąc później (1-15 lipiec Gdynia prom Helsinki Murmańsk St.Petersburg Helsinki Prom Gdynia). Było super! Największy sukces że 15 osób wróciło cało wraz z ekwipunkiem po przejechaniu ponad 4tyś km.https://picasaweb.google.com/gaga.monika/Murmansk2011?feat=content_notification
https://picasaweb.google.com/yacekgda/PoWysepKolski2011

calgon
22.07.2011, 16:42
Kolego Ty nie przepraszaj tylko bierz sie do pisania swojego watku!:-)
Chętnie poczytam.

Myślisz ze tylko ja mam zjebkę dostawać ze wolno zarzucam relacje?

ps. Dzisiaj bede pisał dalej bo wczoraj mecz Ślask -Dundee stanął na przeszkodzie.

JARU
22.07.2011, 17:00
ale się tłumaczy, że nie pisze :D wymówka dobra, myślę, ze Ci wybaczymy :D

calgon
22.07.2011, 18:06
Mniej więcej ok 23 zawitaliśmy do Slettnes czyli miejsca gdzie stoi ciekawa samotna latarnia a przed nami rozpościera się widok bezkresnego morza.
Rychu oczywiście skrzętnie dokumentuje swoją bytność.
Robi to nie tylko na motocyklach kolegów, ale w różnych innych miejscach a wprawne oko zauważy więcej naklejek na naszych zdjęciach.




22405


Chwila zadumy i można było zauważyć pojawiające się uśmiechy na naszych twarzach.



22406


W myślach byłem dumny z siebie, ale zacząłem sobie zdawać sprawę ile jeszcze miejsc chciałbym odwiedzić i czy wystarczy na to sił i czasu....



22409


22408

Greg miał w głowie godziny o których odpływał prom na Nordkapp także nadchodził czas aby jechać w stronę portu Mehamn


22410

22411


Punktualnie o północy czekaliśmy zwarci i gotowi aby wsiąść na prom który zgodnie z oczekiwaniami pojawił się na horyzoncie.


[CENTER]22412



22413

22414






Przyznam się, że pojawiły się u mnie pierwsze oznaki trudów podróży. Całe szczęście, że wszystko było nowe i nieznane gdyż tłumiło to myśli o zmęczeniu.

Temperatury już spadły w stosunku do ostatnich dni w Rosji a plan przepłynięcia odcinka promem podobał mi się.
Jak sie okazało miało to też swój praktyczny wymiar.
Rychu miał to obcykane do tego stopnia, że w dalszej części podróży to już czekałem jak bileterzy będą mówić mu cześć Gregu.

Był to mój pierwszy wjazd na poważny prom i zastanawiałem się jak to będzie wyglądało .


W oczekiwaniu na statek spotkaliśmy znajomych z ekspedycji 4x4.
Ucinając z nimi pogawędkę Gregu ostemplował ich auto.
Panowie zapytali

-Kolego co to za naklejka?
-Wszyscy Niemcy jeżdżący na motocyklach takie noszą .


Teraz to już zgłupiałem.Wiedziałem że Greg klei te wlepki a potem cieszy się jak chłopiec.

Rozumiem oblepiony motor Wiecznego czy Bajrasza, ale ciuchy Niemieckich motocyklistów?


Może to jakaś zorganizowana akcja w związku jego nowym Bmw?

-Greg o co chodzi?

-Sam nie wiem,poważnie -odparł

-Zapytam Myka jak wrócę zakomunikowałem:-)



Prom spokojnie dobił do brzegu ocierając się o opony ciężarówek zabezpieczające linie nabrzeża.Obsługa robiła swoje a my ostrożnie wjechaliśmy pod pokład.

Zabezpieczyliśmy maszyny i udaliśmy się do części widokowo restauracyjnej, która służyła za jedna wielka kajutę.


Przed nami ok 5-6 godzin odpoczynku podczas, którego trzeba było się zregenerować

Zamieszczone poniżej fotki nie pokazują niczego więcej jak mojego wyjechania.
Rysiek miał jeszcze moc aby skakać dookoła i trzaskać foty samowyzwalaczem.
Moja niezmienna poza mówi sama za siebie.



22415
22416
22417



Teraz marzyłem już tylko o tym aby się położyć wygodnie i zakryć oczy gdyż oczywiście cały czas był dzień:-))



http://maps.google.pl/maps?saddr=Bj%C3%B8rnevatn,+Norwegia&daddr=mehamn&hl=pl&ie=UTF8&ll=69.88501,33.310547&spn=11.796598,39.155273&sll=69.599241,29.888306&sspn=0.369566,1.223602&geocode=FYUKJwQdVZHJASkLuvbBHE_LRTFNtwlnrhq27w%3BF TvrOwQd7fCoASmPTiykt_TJRTHgUL8vDxIDFA&mra=ls&z=5

graphia
22.07.2011, 18:23
sami byliście na tym promie chyba :) nie jest także pewne czy był tam kapitan ;)

JarekAT
22.07.2011, 19:59
niezłe te ostatnie foty calgon :D

yacek ile ty masz tych lampek w swojej Afryce?? Goldasy wymiekają ;)
A kolega na Teresie miał całkiem pokaźny zapas paliwa.

Azja
22.07.2011, 20:15
Trzy ostatnie foty cudne! Wyobrażam sobie ciąg dalszy tej sesji, zastanawiam się tylko, czy wytrzymałeś w tej pozycji :D
Pisz, pisz, pisz :)

yacekgda
23.07.2011, 13:43
Lampeczki al"a glamour są na afryce Ola;)),(każdy ma co lubi;)zresztą poległy pod kirovskiem z jednej strony) ja niestety przesiadłem sie obecnie na gs-a:(, a w tenerce to kaczor był kołem ratunkowym grupy:) (parokrotnie zresztą wykorzystywanym)

myku
24.07.2011, 01:22
Calgon,on lezy z buciorami na siedzeniu,a ty pokazujesz,ze jest :Thumbs_Up:.Juz nie przyjade do ciebie do pracy :oldman:

zbyszek_africa
24.07.2011, 20:39
Calgon,on lezy z buciorami na siedzeniu,a ty pokazujesz,ze jest :Thumbs_Up:.Juz nie przyjade do ciebie do pracy :oldman:
A Calgon założył/a twarzową gustowną koszulkę:D, mnie ten kolor barzdzo sie podoba...:)
pozdr.

jacoo
24.07.2011, 21:02
od dwóch dni nic nie napisał..........ewidentnie ma w ryja!!

calgon
25.07.2011, 23:36
Spałem jak zabity na tych siedzeniach.Zdawało mnie się, że ledwo przyłożyłem głowę a już jakieś poruszenie i ludzie złażą pod pokład.

Przyznam, że obudziłem się z bolącą głową i jakiś wkurwiony a tu na szybciora trzeba śpiwór składać i zapieprzać za Ryśkiem bo ten porusza się po promie jakby tam przez 15 lat dorabiał.

Jakbym za nim nie biegł to na bank bym się zgubił na tym statku.
Ja sobie myślę na kiego grzyba on tak leci.
Lecę za nim śpiący i próbuje zakumać gdzie kroczymy.

Pakowanie ekspres.Odpinanie z linek motocykla.
Już widzę że butów nie zawiąże bo nie zdążę.
Myślę sobie pieprze to jadę na wpół śpiąco za nim niech się dzieje co chce.

Wylecieliśmy z tego promu 5 czy 6 rano piździ jak w kieleckim bo tradycyjnie spałem w opakowaniu, ale rozbudziłem się w końcu i jadę na słynny Nordkapp.

Greg wyciska soki z Bmw ja za nim i wyprzedzamy wszystko co się rusza.

Kolumny autobusów kolumny terenówek i kolumny reniferów i zaczynam łapać o co mu chodzi!

Gonie go i czuje jak na jednym z winkli przycieram kufrem.Jest nieźle myślę tylko czy musimy tak zapierdalać!

Pełne skupienie i po chwili zaczyna mi się podobać.Biorę zakręty coraz szybciej. Na liczniku 130 i lekka mżawka, ale anaki trzymają jak wściekłe.

W pewnym momencie pomyślałem

-Łukasz przecież nie jesteś Noriyuki Haga na torze Sepang a koleś przed tobą to nie Casey Stoner czy jakiś tam inny wariat -zwolnił chłopczyku boś daleko od domu.

Rysiek miał jednak wizje z której nie miał czasu się tłumaczyć a ja wiedziałem, że należy podążać za mentorem w celu jak się okazało uniknięcia opłat za bramki oraz zrobienia następujących zdjęć bez zbędnych Niemców wylewających się z autobusów.


Kula była tylko nasza....




22464


22467

Ja prosiłem o kolejne fotki dla potomnych...


22465



Rysiek natomiast zamknął się na chwilę w sobie i jak podejrzewam dzielił się swym szczęściem z Matyldą



22466


Glęboko oddychałem widząc przestrzeń, którą próbowałem uchwycić, ale jak się okazało muszę trochę potrenować fotografię i wyszło jak wyszło.


22468






W pewnym momencie zwróciłem uwagę na cypelek na zdjęciu i Ryszard oświecił mnie, że właściwie to jest najdalszy skrawek lądu, ale doczłapać można się tam w kilka godzin także nie wzbudził mojego entuzjazmu.




22469


Kampery to zjawisko wpisujące się w norweski krajobraz na każdym kroku ,jak dobrze że oni jeszcze spali..




22470



Tradycyjne ułożenie kamyczków..




22471



W następnej kolejności zwiedziliśmy całe komercyjne zaplecze jakim jest Nordkapp ,ale nie będę się rozpisywał.

Norwedzy zadbali o to aby z tej pięknej zapadłej dziury zrobić miejsce pielgrzymek.

Każdy znajdzie tam coś dla siebie.

Na nas jednak już był czas i wzywała nas droga..

JARU
25.07.2011, 23:48
jeah! nowy odcinek podróży z Lordem ;)

calgon
02.08.2011, 22:56
Wyjeżdzając z Nordkapp obraliśmy kierunek na Narvik.
Zaświeciło nam piękne słońce i droga była bardzo przyjemna.

Krajobraz zaczął intensywnie się zielenić co wspaniale kontrastowało ze śniegiem położonym wyżej.


22992

22993




Dobra widoczność sucha nawierzchnia cały czas prowokowała do odkręcania.
Grzecznie jechaliśmy tylko przed wyraźnymi ograniczeniami oraz w miasteczkach.

Policji nie było nigdzie.Norwegia jest idealna do jazdy.Niesamowicie czytelne i dobrze wyprofilowane zakręty.
Przeszkadzają tylko te widoki.



22994


22995


Kilometry tak szybko uciekały, że w końcu musiałem co jakiś czas przypominać sobie o zrobieniu jakiś fotek.

W tym czasie Rychu jechał sobie dalej i zdarzało się że nie mieliśmy kontaktu wzrokowego przez godzinę czy więcej.

Każdy mógł jechać tak jak chciał a spotykaliśmy się na stacji gdzie tankowaliśmy i chwilkę odpoczywaliśmy wymieniając uwagi.

Greg zatrzymuje się rzadko, ale jeśli już to wyciska ze swojej cyfrówki co tylko się da i miło popatrzeć na te wypociny.


22997

22998






W pewnym momencie dojechaliśmy do zaawansowanego remontu drogi jak mi się wydawało po ilości panów w pomarańczowych kamizelkach i migających kogutach oraz ograniczeniach prędkości.

Stoi sobie sznurek samochodów a my tradycyjnie boczkiem nie wadząc nikomu dojeżdżamy na początek przed światła tej wahadłówki.

Pan w pomarańczowym wyciąga lizaka i zwija nas na bok mówiac do Grega.

-Jechał Pan 80 km/h a tu jest ograniczenie do 50 km/h

Patrzymy to nie policja żadnego radaru także odpowiedź brzmi

-Ale skąd jechałem 50 km/h no może troszkę więcej

-Ja widziałem jechał Pan 80km/h i dla Pana bezpieczeństwa proszę jechać ostrożniej gdyż będę musiał złożyć raport dla Policji.

Grzecznie przeprosiliśmy i czekając na zielone naszym oczom ukazał się pick up na kogutach, który przeprowadził całą kolumnę aut i nas na drugą stronę. Na końcu zawrócił zabierając drugą kolumnę w przeciwnym kierunku.


Wszystko było poukładane i fajne tylko przy remoncie pracowała jedna koparka i to na poboczu.

Tak żyją sobie Norwedzy co widać na każdym kroku.

Nadszedł czas szukania noclegu i naszym oczom ukazał się skromny kemping położony w cieniu.


23000




Rysiek ura bura wpada na recepcję i widząc jakaś młódkę zaczyna śpiewkę o zniżkach i studenckich rabatach ale zostaje lekko olewany.

Jako, że łatwo nie traci rezonu prosi o rozmowę z właścicielem.

W odpowiedzi słyszy

-Im the Boss its my camping

No to się nam troszku powaliło.Grzecznie my wzięli co dawali i szybko poszli się napić.

Wiedzieliśmy, że musimy solidnie odpocząć bo zmęczenie się skumulowało.


Na efekty procentów nie trzeba było długo czekać. Rysiek dopadł moja moskitierę i łaził w niej cały wieczór śmiejąc się ze mnie, że bronie się przed nieistniejącymi komarami.

22999



Ponieważ do Narviku zostało 500 km trzeba było solidnie się wyspać...


http://maps.google.pl/maps?saddr=Nordkapp,+Norge&daddr=Alta,+Norwegia&hl=pl&ll=70.98119,22.521973&spn=5.543724,27.949219&sll=67.850702,17.918701&sspn=3.199774,9.788818&geocode=FRXmPQQdBKqJASmducTYC03IRTFwVHGa0MaK9w%3BF WKjKwQdfhhjASkVYYDqcBTPRTGzvwcWtR0Dtw&mra=ls&z=6

Artur_ntv
04.08.2011, 22:40
Swietnie sie czyta. Czekamy na ciag dalszy :)

Ronin
05.08.2011, 13:46
:lukacz:

majki
05.08.2011, 13:49
Calgon! Nie spać, zwiedzać! :oldman: Ukraińskie błoto z Afryki później oskrobiesz. :hehehe:

calgon
07.08.2011, 18:43
Tuż po zmierzchu czyli o wschodzie bo cóż to za różnica wstaliśmy słysząc odgłos niemieckich motocykli, które objuczone ruszały przed nami zwiedzać północną część Norwegii.

W związku, że godzina była w miarę wczesna spokojnie piliśmy poranną kawę.

Profilaktycznie dolałem trochę zakupionego jeszcze w Polsce oleju a Rysiek mamrocząc coś pod nosem sprawdzał czy aby jego Bmw nie wykazuje wycieków.

Wszystko było w porządku.
Poszedł mi co prawda kolejny spaw na stelażu tyle, że z drugiej strony, ale nie przejmowałem się już.

Końskie trytytki Ryśka,ubywające jedzenie z kufrów i świadomość, że czekają mnie już tylko proste i gładkie asfalty uspokajała mnie.

Mieliśmy za sobą około połowę drogi i nie chciałem zapeszać ,ale motocykle spisywały się świetnie.

Niestety dzień zapowiadał się deszczowo a my mieliśmy w planie ponad 500 km.


23100


Przejeżdżając liczne tunele i mosty parliśmy w stronę Narviku.

Odnośnie tuneli wspomnę tylko, że w Norwegii znajduję się
Tunel Lærdal – jest to najdłuższy drogowy tunel świata, długości 24 510 m, łączący Laerdal oraz Aurland

W tunelach panuje stała temperatura i trzeba uważać z ciemnymi okularami:-)


Jako ciekawostkę dodam, że Norwedzy zbudowali także Tunel Eiksund – podmorski tunel drogowy znajdujący się w okolicach miasta Volgda, w regionie More og Romsdal.
Jego długość wynosi 7765 m, schodzi on na głębokość 287 m poniżej poziomu morza, co sprawia, że jest najgłębszym tunelem na świecie.




Mosty jak i promy są płatne także trzeba przewidzieć to kalkulując podróż.
Nie są to jakieś astronomiczne kwoty ale 20 czy 30 zł trzeba mieć przygotowane.



23096



23097


Pogoda na tyle się zepsuła, że zdecydowałem się na założenie kondomów na buty.

Bezsensowny wydatek.To badziewie rozpruwa się od podnóżków nawet pomimo utwardzonej podeszwy.

Niestety zdałem sobie sprawę, że czeka mnie zbieranie kasy na turystyczne buty z Gore.
Crossowe trzewiki w końcu także przemakają i na asfaltowe wojaże trzeba mieć coś sensownego na nodze.

Taka wycieczka to prawdziwy test nas samych i całego sprzętu motocyklowego.
Szczególnie miło wspominam deflektor i grzane manetki oraz kurtkę na Gore.

Dojeżdżając do Narviku była pochmurna i raczej deszczowa pogoda, ale to właśnie jest Norge jak mawiają Norwedzy.
Musisz być gotowy na deszcz.



23098



Narvik to miasto o charakterze portowym położone jest ok. 240 km za kołem polarnym na wybrzeżu Ofotfjordu i ma ponad 19 tys. mieszkańców.
(średnia roczna temperatura +3,7 °C)

Jest tam niezamarzający port przeładunkowy rudy żelaza , ok. 30 mln ton rocznie, dostarczanej linią kolejową z Kiruny w Szwecji i port rybacki oraz przystań promowa. Trzeba także wspomnieć o muzeum ruchu oporu z czasów drugiej wojny światowej


23099


Ja stwierdziłem,że zwiedzę sobie muzeum a Rysiek zasiadł na ryneczku zajadając kanapki i żelki czekając na moją osobę.


W niedużym, ale fajnym muzeum otrzymujemy polski przewodnik i można zapoznać się z historią operacji pod Narvikiem oraz losami Polaków uczestniczących w tej bitwie.



23101

23102

23103

23104

23105

calgon
07.08.2011, 19:40
Wystawione są tu liczne elementy uzbrojenia oraz makiety i mapki.

23106

23107

23108

23109



Gdy już naładowałem się wiedzą historyczną spotkałem się z Rychem, który zdążył już zaznaczyć teren.( Kobenhavn:-) )

23110



Na miejsce spoczynku wybraliśmy miejscówkę nad wodą dla fanatyków wędkarstwa



23111


Na recepcji fotki wędkarzy z tegorocznymi zdobyczami.

Zacząłem żałować, że wędki nie zabrałem.

No cóż rybki rybkami a my w końcu zdecydowaliśmy się na pranie.
Rysiek skoczył do właścicieli i wrócił uśmiechnięty.
Wręczając mi żeton na prysznic powiedział, że to będą to najcenniejsze minuty dzisiejszego dnia.

Generalnie doszedłem w ciągu wyjazdu do takiej wprawy, że w czasie jednego żetonu mogłem opędzić się dwa razy.

O ile pranie po norwesku jakoś nam poszło bo ustawialiśmy programator intuicyjnie o tyle suszarka przerosła nas totalnie.

Napisy w stylu-Grunnleggende Tørking Rack oraz reszta bulgotu była nie do wykumania nawet po ruskiej wódeczce.

Najważniejsze, że coś wyciągnęliśmy z suszarki i że było w czym chodzić podczas reszty wyjazdu a śmiechu przy oczekiwaniu było co nie miara.

23112


Idąc spać cieszyliśmy się z prognozy pogody w lokalnej gazecie, która zapowiadała dzień bez deszczu.

Pogodę za radą Ryska sprawdzaliśmy na stacjach benzynowych w prasie.
Ich sprawdzalność była wysoka a mapka bardzo dokładna.

calgon
07.08.2011, 19:51
http://maps.google.pl/maps?saddr=Alta,+Norwegia&daddr=Narvik,+Norge&hl=pl&ll=69.287257,20.34668&spn=7.161661,19.753418&sll=51.604372,19.204102&sspn=12.542371,19.753418&geocode=FWKjKwQdfhhjASkVYYDqcBTPRTGzvwcWtR0Dtw%3BF eJJFAQdPesJASn_H-TFh5XbRTGN9p_uNec4fA&mra=ls&z=6

calgon
10.08.2011, 21:33
Zbieraliśmy się rano dosyć leniwie.Pranie niestety nie wyschło i władowaliśmy wilgotne ciuchy do worków.Całe szczęście słoneczko poprawiło nasze humory.

Gdy ja poszedłem zaglądnąć wędkarzom do siatek Rychu coś tam kroił i obierał.

23295



Zawsze staraliśmy się robić rano kanapeczki na drogę co niejednokrotnie ratowało nam tyłek.
Świetnie smakowały w przeciwieństwie do drogich hot dogów na stacjach i pozwalały pokonać znaczne odległości na pełnym żołądku.


Obraliśmy kierunek na Trondheim a szło nam bardzo sprawnie i pierwsze kilometry pokonaliśmy wśród serpentyn i zielonych lasów.

Ja obserwowałem Grega i starałem się coraz szybciej pokonywać zakręty.
Mały ruch na drodze pozwalał na popuszczanie wodzy fantazji.


23284


Na tym odcinku naszej wycieczki moją szczególną uwagę przykuły potężne strumienie od których biła niesamowita siła, a nieprzebrane ilości wody przewalające się w nich kłębiły się i szarpały bardzo mocno.




23285


23286


23287



Norwedzy oczywiście wykorzystują siły przyrody oraz dbają o środowisko naturalne.
Wystarczy wspomnieć, że produkcja energii elektrycznej w przeliczeniu na 1 mieszkańca jest najwyższa na świecie.

Ciekawostką przynajmniej dla mnie było to, że 99,6% produkcji energii pochodzi z elektrowni wodnych a po tym co zobaczyłem wydało się to całkiem zrozumiałe .



23288


Patrząc na to co działo się pod mostkiem dopiero po pewnej chwili zdecydowaliśmy się na niego wejść.


23289

23290


Wraz z naszym zbliżaniem się do kręgu polarnego znikała zielona roślinność a temperatura obniżała się. Wjeżdżaliśmy coraz wyżej by osiągnąć symboliczną granicę...


23291


Na miejscu sklep dosłownie ze wszystkim.
Od majtek przez długopisy, kurtki po dmuchane renifery czy niedźwiedzie.

Norwegia wie jak się sprzedać. Jedni zaczęli lans motocyklowy a inni wyciułali ostatnie zbędne korony i zrobili zakupy.

23292

23293

23294

calgon
10.08.2011, 22:17
Zakupy zakupami ,ale trzeba ruszać dalej w drogę...

23296

Poruszając się w kierunku granicy północnej Norwegii pojawiało się coraz więcej kamperów.
Kamper jak kamper jedzie 60 km/h zajmuje spory kawałek jezdni a w środku spokojny starszy człek z małżonką albo całą rodziną.

Lecimy spokojnie wyprzedzając te kampery. Bmw zbiera się nieco szybciej także jeździec pozwala sobie na wyprzedzanie kilku kamperów.
Ja z tyłu niemal intuicyjnie wyczuwam Ryśka i staram się odkręcać manetę ułamek sekundy wcześniej niż on aby napędzić królową.

Wszytko idzie dobrze tylko Norwedzy nie maja w zwyczaju się nigdzie spieszyć i manewr wyprzedzania jest im obcy.
Potrafią telepać się 60-70km/h przez 50 kilometrów.
Dla motocyklisty jest to o tyle niebezpieczne, że może zasnąć.


Mniej więcej w połowie wycieczki zgraliśmy się na tyle ,że jeśli Rych wyprzedził i był np zakręt w lewo to włączał lewy kierunek dając mi sygnał do wyprzedzania.

Ja nie wiele widząc i niewiele się zastanawiając wyprzedzałem ku zniesmaczeniu Norwegów.
Wszystko szło super adrenalina była na odpowiednim poziomie tylko na którymś postoju coś mnie tknęło i zapytałem Ryśka

-Rychu tak sobie jadę czasem nic nie widząc i myślę czy Tobie zdarza się kiedyś po wyprzedzaniu nie wyłączyć kierunku?????

Na to Rysiek odpowiedział

-Staram się ich w ogóle nie wrzucać także jak miga to śmiało wyprzedzaj.


Norweg potrafi też wywinąć numer w stylu:

Wyprzedza go jeden motocyklista wtedy Norweg ułatwia wyprzedzanie drugiemu siedzącemu mu na ogonie hamując i zmniejszając prędkość pojazdu wyprzedzanego.
Ciekawe i nowatorskie podejście:-))))



23297


Nic jednak nie było w stanie zepsuć nam humorów gdyż pogoda dopisywała a maszyny bezawaryjnie mknęły do przodu.

Nadeszła pora szukania Hyty. Greg pojechał zrobić niezbędne zakupy a ja poleciałem do przodu szukać noclegu.
W tych pięknych okolicznościach trzepnęliśmy ponad 600 km także należał nam się solidny odpoczynek

Podjechałem na jeden camping, ale nie było miejsc a głównymi mieszkańcami byli jacyś Marokani ,także zdecydowaliśmy się pojechać dalej.
Spotykając się w połowie drogi Rysiek niczym zwiadowca amerykański w Wietnamie przykłada palce do ust i daje mi jakieś znaki.

Każe skręcać manetke i pokazuje, że mam być cicho pokazując na płot posiadłości wskazując dwoma na oczy a nastepnie palcem wskazującym za płot.

Dla mnie oznacza to jedno :

Dwie Norweżki w toplesie opalają się patrz uważnie.

Co sie działo, momentalnie przyjąłem pozycje Cyrila Despresa na stojaka jak nigdy.Mało nie wlazłem na to siedzenie podczas jazdy.

Gdzie te Norweżki myślę ?.... aż tu nagle Łoś

Łoż to bydle gapi się na nas. Nie to co te popapraki renifery z wełnianymi rogami.

To jest wielkie i miele mordą!!!!!

Niestety zdjęcia nie mam ale toplesików nie żałuje:-)



Nocleg wypad nam w okolicach Grong gdzie spokojnie rozwiesiliśmy i dosuszyliśmy wilgotne pranie.



23298

http://maps.google.pl/maps?saddr=Narvik,+Norge&daddr=Grong,+Norge&hl=pl&ll=66.947274,13.930664&spn=16.020107,39.506836&sll=67.508568,16.364136&sspn=1.929511,4.938354&geocode=FeJJFAQdPesJASn_H-TFh5XbRTGN9p_uNec4fA%3BFRGq1wMdHem7ACkzTbaBPVFyRjH yZbmwz_crwg&mra=ls&vpsrc=6&z=5

Borewicz
10.08.2011, 22:57
Czyta się to prawie jak Pilipiuka, znaczy super guud.

PS
numer z kierunkiem pierwszego motonga przy wyprzedzaniu to stary, dobry sposób jazdy w kolumnie.

raf
18.08.2011, 20:27
Calgon, i co dalej?
:lukacz:

Rychu72
19.08.2011, 07:15
Masz dar pisania chopie, więc pisz i nie ustawaj.

calgon
19.08.2011, 08:58
z przyczyn alkoholowych obiecuje ze skrobne cos w poniedziałek;-)

calgon
24.08.2011, 20:00
Kolejny dzień rozpoczęliśmy od planowania.Byliśmy już dwa tygodnie w trasie, ale zostało nam wiele ciekawych miejsc do odwiedzenia.

Nadszedł czas wyborów na co kładziemy nacisk a co odpuścimy.
Lofoty np. zostały przez nas odpuszczone ze względu na pogodę.

Kierując się dalej na południe wstępnie umówiliśmy się z forumowym kolegą Dubelem,że istnieje prawdopodobieństwo zapukania do jego drzwi.

Niestety był to jeden z deszczowych norweskich dni.Lało jak z cebra.
Prawdziwy test ciuchów,butów rękawic i diabeł wie czego jeszcze.

Przelecieliśmy obok Trondheim gdzie zobaczyłem radiowóz na sygnale co jest raczej rzadkością.
Rysiek dowcipkował, że najprawdopodobniej jakaś dziewczynka przewróciła się w piaskownicy.

Przerwa na pierwszym promie tego dnia była chwilą na podsuszenie się i zdjęcie nielubianych przeciwdeszczówek.

Kasjerka na promie była polka z którą Ryś uciął sobie pogawędkę kupując bilety.

Ja natomiast po zejściu pod pokład próbowałem wejść do toalety i walczyłem z wielkimi metalowymi drzwiami szarpiąc się jak Pudzian na zawodach.

Gdy już opadałem z sił okazało się, że wystarczy wcisnąć przycisk a te się rozsuną.
Pukając się w czoło suszyłem forsę pod suszarką w wc i wyglądałem za okno co by zdążyć się ubrać i wsiąść na motocykl.

Kolejne kilometry mijały bez większych emocji.Tunel ,most mgła deszcz, tunel mgła mostek.

Jadąc po tym eleganckim asfalcie, który jednak widocznie dobierał się do moich anaków testowałem granice możliwości moich hamulców i opon.

Gdy zatrzymaliśmy się na jednej ze stacji Statoil na kawę usiedliśmy beztrosko rozprawiając na temat pogody i dalszych planów.

W pewnym momencie Rysiek zapragnął się czegoś dowiedzieć i zapytał Panią z obsługi a ta odpowiedziała w naszym ojczystym języku.
Trochę się zdziwiłem bo kilka minut wcześniej skomentowaliśmy to i owo na temat jej wyglądu.

Trzeba uważać
Liczba Polaków rosła z kilometra na kilometr.

Gdy pewnym stało się ,że lądujemy u Dubela i nasz kolejny prom odpływa za 50 minut zapadła decyzja -musimy zdążyć.

140km/h w deszczu wprawiło w osłupienie niejednego Norwega.
Obawiałem się czy nie znajdziemy się rano opisani w jakiś brukowcu.

W pełnym skupieniu wpadliśmy w ostatnich sekundach na prom gdzie po drugiej stronie kanału czekał Dubel.

Perspektywa suchego miejsca i ciepłego kąta sprawiła ,że już nic nam nie przeszkadzało a w szczególności deszcz.

Tradycyjnie na motorki klapa promu opada a naszym oczom ukazuje się Afryka także jesteśmy w Hareid.

Zatankowani dojechaliśmy do domu kolegi.Po drodzę zdziwił mnie wielki napis na budynkach Rolls Royce.

-salon Rolsa na takim odludziu?-pomyślałem

Jak się okazało to były budynki przemysłu okrętowego.

Za pośrednictwem tej relacji chciałbym podziękować w imieniu swoim i Ryśka za gościnę oraz schronienia jakiego udzielił nam Dubel wraz z Marysią.

My z Rychem wyskoczyliśmy z rosyjskiej wódeczki chcąc w skromny sposób podziękować gospodarzom.

Dubel jednak uświadomił nas szybko, że tym nie wywrzemy na nim wrażenia.

Nie wiem czy o tym można pisać ,ale dżizas ile on tego tam napędził!!!

(sorki Dubel jeśli zwalę Tobie hordę tszody na głowę)

Generalnie po zwiedzeniu spiżarni Dubela gdzie trzy rodziny przetrwałyby atak jądrowy przez 3 lata mogłem zostać tam na stałe.

Ciepły pokój grzejniczek i przepyszna kolacja rozluźniły nas mocno.
Długo spożywaliśmy rozmawialiśmy o kulturze norweskiej ,Polakach, Norwegach i motocyklach.

Trafiło nam się wspólne łoże z Gregiem, w którym każdy założył zatyczki do uszu.(ja nie chrapie)


Zza drzwi stryszku dochodził przemiły dla ucha bulgocik, który strasznie mnie rozmarzył.
Cóż za instalacja pomyślałem...


23698



http://maps.google.pl/maps?saddr=Grong,+Norge&daddr=hareid&hl=pl&ll=63.499573,7.624512&spn=7.585492,27.949219&sll=52.025459,19.204102&sspn=10.446582,19.577637&geocode=FRGq1wMdHem7ACkzTbaBPVFyRjHyZbmwz_crwg%3BF R62twMddPRbACnNjENc-t4WRjEfr09DKW5yiQ&vpsrc=6&mra=ls&z=6

RAVkopytko
24.08.2011, 20:46
Calgon dziś jest środa;) fajnie się czyta:D

raf
24.08.2011, 20:51
Alkochol to zło;).
:lukacz:

calgon
01.09.2011, 20:43
Wstaliśmy z bólem głowy i wciągając szybko śniadanie uzgodniliśmy, że nie będziemy nadużywać dłużej gościnności gospodarzy.

Ciuchy co prawda wysuszone, ale z pewną nieśmiałością spoglądałem w niebo.

23786



Pożegnaliśmy się z Dubelem i Marysią i ruszyliśmy w strone Fjordu Geiranger.



Dojeżdżając do drogi Troli stwierdziłem, że muszę strzelić sobie foto. Rysiek jednak nie mógł utrzymać w rękach aparatu ze śmiechu twierdząc, że część turystów ucieknie obawiając się przyjazdu członka brygady do walki z atakami chemicznymi.


23787

Olałem jego drwiny kontrując żeby lepiej sprawdził czy nikt mu nie zerwał naklejki z poprzedniego wyjazdu.


Sam wjazd na górę przypominał mi trochę austriacki Grossglockner jednakże wydawało się bardziej dziko i niebezpiecznie.

Zachmurzone niebo oraz mgła popsuła wrażenia jakie może dostarczyć tych 11 serpentyn zawijających pod kątem 180 stopni.

Niemniej jest to miejsce godne polecenia.




23788

Droga usiana licznymi wodospadami jest jedną z głównch atrakcji turystycznych południowej Norwegii.

Miejscami jest tak wąska, że obowiązuje tam zakaz poruszania się pojazdami dłuższymi niż 12 metrów.

23789

23790
Na samym szczycie piękny punkt widokowy z panoramą i wodospadem.


Nam jednak nie było dane nasycić się w pełni tymi widokami.

23779


Zjeżdzając w dół poprawiła się pogoda i kolejny odcinek przecięty promem pokonaliśmy bez deszczu.


23780


23781



Jadąc główną drogą bardzo często trzeba przejechać tunelem o czym wspominałem wcześniej. My niekiedy wybieraliśmy drogę boczną, która okazywała się bardziej malownicza a przede wszystkim nikogo na niej nie było.




23782

23783



W końcu udało się i naszym oczom ukazał się wspominany Fjord.

23784

Będąc w Norwegii nie można opuścić tej atrakcji. Gęba mi się cieszyła i poczułem zadowolenie, że napawam oczy czymś nowym niewidzianym wcześniej.


Rysiu był dumny z siebie i z każdym moim ochem i achem nadymał pierś.
W końcu zaproponował, że zrobimy fotkę w stylu głupi i głupszy jadą do Aspen.


23785

Miejsce było ekstra i zaczęliśmy rozglądać się za noclegiem.
Pojechałem wypytywać co i jak a Greg spokojnie uderzył na inny kemping .
Gdy spotkaliśmy się miałem niewesołą minę i nie wierzyłem, że uda nam się zostać ze względu na panujące ceny.

Ten zdrajca jednak miał upatrzoną wcześniej miejscówkę i udało nam się zadekować w niewielkiej kwocie co skłoniło nas do pozostania w tym pięknym miejscu na dwa dni.

Sam Fjord wpisany jest na listę Unesco. Ma długość 16 kilometrów i otoczony jest stromymi, skalistymi zboczami, po których spływają liczne wodospady. Szokujące są ogromne statki pasażerskie, które tam przypływają a samemu wpłynięciu towarzyszy ryk syren i wielka pompa.

Właścicielka kempingu opowiadała, że rok wcześniej wpłynęła tam Qeen Mary i był niezły festyn.

Trochę komercji, ale w 100 % wartej zobaczenia.

calgon
01.09.2011, 22:30
Siedząc i delektując się tym i tamtym obserwowaliśmy inwazję Niemców na miasteczko.Moja bujna wyobraźnia skojarzyła odwiedzone muzeum w Narviku i wróciły obrazy niczym demony przeszłości.

Statki opuszczały szalupy a my obserwowaliśmy niemiecki atak na sklepy z pamiątkami.

23792


W pewnym momencie sadziłem, że mogę tworzyć kino niezależne a ten słynny Remake "Niebiańskiej plaży" który powstał w tak pięknych okolicznościach Czosnek zapragnie mieć w swoich zbiorach i postawi go miedzy filmami braci Coen.


tu będzie film:-)

Podczas gdy Rysiek wizytował taras naszego domku na, którego tle widać była roślinność i wodospady ala Ameryka południowa.


23793




Ja trenowałem stunt przed jutrzejszym wypadem.

23796



Pojawiła się także opcja pompowania lag i odchudzenia maszyny, ale poległa ona tak szybko jak my.












http://maps.google.pl/maps?saddr=Hareid,+Norwegia&daddr=%C3%85ndalsnes,+Norwegia+to:Geiranger,+Norge&hl=pl&ie=UTF8&ll=62.364901,5.844727&spn=3.936068,13.974609&sll=62.472993,7.238617&sspn=0.489984,1.223602&geocode=FR62twMddPRbACnNjENc-t4WRjEfr09DKW5yiQ%3BFRa0ugMdNEx1AClrBazOdQkURjHNWh mUgaYaaw%3BFayQswMd3_ZtACnJfDEObSYURjETcz-dkUBb7g&vpsrc=6&mra=ls&z=7

majki
02.09.2011, 09:49
:lukacz::lukacz::lukacz:

Cumuulus
02.09.2011, 16:24
Calgon

W końcu wziąłeś się do roboty. A ogniska jakiegoś na wzór tego w twierdzy nie dało się zorganizować ?

yacekgda
02.09.2011, 22:34
Widzę że Gregu niebawem założy dział na forum, TravelNorge. Prawie jak na Kaszubach, każda ścieżka nie będzie mu obca...

Terrorr
13.09.2011, 21:36
Zaraz minie 2 tygodnie od ostatniego wpisu a do Polski jeszcze kawałek został do opisania :drif: czekamy, czekamy :)

Terrorr
02.10.2011, 21:57
...i to naprawdę już koniec opowieści :dizzy:

DrSpławik
03.10.2011, 20:09
Calgon, szacun. Czyta się super.
17 dni we dwoje to kawał czasu... Że się jeszcze do siebie odzywacie.

calgon
03.10.2011, 21:25
Kolejny dzień zapowiadał się ostro. Bagaże porzucone gdyż zdecydowaliśmy się na dwa noclegi jak wcześniej pisałem.
Lagi napompowane, kanapki zrobione.

Nadszedł czas na zwiedzanie okolicy.Wyruszyliśmy rano i w drodze na górę Dalsnibba okazało się, że odbywa się lokalny maraton.

24428

Numery startowe, dorośli dzieci itp. itd.Masakra jakaś. Zatrzymujemy się na wskazanym przez Grega parkingu a ja mówię

-Rychu porażka zapomniałem kanapek
-Wracaj odparł Rychu znając moje zdolności pochłaniania pożywienia.

Jadę więc do domku trę kolanami w zakrętach.Zabieram kanapeczki z cebulą a po drodze przyczyniam się do czasowej życiówki niemieckich emerytek trenujących nordic walking.

Staje przed Rychem, który spokojnie przeskakuje barierkę aby wykonać właśnie to jedyne foto.
Myślę widoczek jak widoczek .

Rysiek ustawił mnie i mówi
-w lewo w lewo
dobra przesuwam się i mimo, że jest wysoko nie podniecam się zbytnio jeszcze w tym momencie.

Gdzie stałem uświadomił mi za chwile gdyż w momencie robienia fotki nie miałem o tym pojęcia.

24423



Gdyby wcześniej wiedział na pewno nie wlazłbym tam.



Czas naglił a więc ruszyliśmy ku górze.
Na wysokości około 1200 m była już niestety tylko mgła także odpuściliśmy wjazd na szczyt który znajdował sie na ok. 1500 m. npm.

24424

W związku z tym, że nic nas nie goniło i wiedzieliśmy, że nie musimy dzisiaj szukać noclegu oddawaliśmy się podziwianiu widoków oraz zaglądaliśmy gdzie się tylko dało.

Całkowicie pochłaniała nas droga i otaczająca przyroda.
To co widziałem nie dało się z niczym porównać i do niczego odnieść.

24425

Fajnie podróżowało się a ten luźniejszy dzień dobrze nas nastroił.
Ja na tyle się wyluzowałem, że pozostawiłem kartę w bankomacie stacji benzynowej.

Szybki telefon do banku załatwił sprawę a ja trochę wkurzony na siebie musiałem znaleźć w myślach kolejne wytłumaczenie na swoją niefrasobliwość.

Generalnie poleżałem na pomoście w oczekiwaniu na prom i jakoś mi przeszło.

24427



Przecież wszystko było bez napinki.

calgon
03.10.2011, 21:31
Calgon, szacun. Czyta się super.
17 dni we dwoje to kawał czasu... Że się jeszcze do siebie odzywacie.


Spławik jeszcze?... hmmm do tego watku wróce ale w MC 7 :-))))))))))))

calgon
03.10.2011, 21:34
pytanie do Czosnka dlaczego trzeba dzielić to na części bo fotki znikają?
Już dwa razy się naciąłem!

czosnek
03.10.2011, 21:39
A nie wiem dobrodzieju. Przy takiej ilości fotek nie powinno ucinać. Może za wielkie są, spróbuj zmniejszyć je trochę.

RAVkopytko
03.10.2011, 21:43
Calgon
dzięki Ci Panie !!! za kolejny odcinek

calgon
03.10.2011, 21:50
Po drodze wpadliśmy na rewelacyjny pomysł aby przeprawić się przez góry.Trochę offu i cisza spokój.
Za górkami miała być trasa która wiodła ku naszemu noclegowi.


24429


Troszkę zmiękła nam rura jak zobaczyliśmy, że to trasa tylko dla biegaczy.
O ile w dole można było zobaczyć biegaczy na rolkach o tyle świadomość, że wyżej możemy spotkać najsławniejszą astmatyczkę Marit Bjoergen w towarzystwie Policji powstrzymała nas.
Wszak mandaty w Norge mogą byś bolesne.



24430

Bartasso
03.10.2011, 22:02
dajesz dajesz:)

Terrorr
03.10.2011, 22:10
podziękował :bow::bow::bow: widać trochę że na szybkiego pisane, ale "pióra" zmienić się tak łatwo nie da :) czekamy na więcej :lukacz: :lukacz: :lukacz:

calgon
03.10.2011, 22:14
W którymś momencie chciałem nawet kupić taki mały domek dla mnie i dla Rysia w którym moglibyśmy żyć długo i szczęśliwie, ale pomyślałem ,że co ja bym z nim robił w te noce polarne i na dodatek karta maestro pseudo visa została na stacji.


24431


Wracając do naszej chatki położonej w romantycznej zatoce powoli snułem plany na kolejny dzień.

24432


Kolejna fotografia z cyklu przerzyjmy to jeszcze raz...
Wprost nie mogłem sie oprzeć

24433


Gdy już zakończyliśmy dzień Rysiek powiedział, że zrobi wykład na temat siedmiu sióstr.

Szykowałem się na jakieś świntuszenie, ale on dostojnie mimo, że był już pod wpływem zaczął jakieś geologiczne wspominki o niżej uwiecznionych wodospadach..


24434




http://maps.google.pl/maps?saddr=Geiranger,+Norge&daddr=dalsnibba+to:62.0208129,7.5944649+to:61.9803 1,7.55526+to:Stryn,+Norwegia+to:Nordfjordeid,+Norg e+to:62.05828,6.31571+to:Volda,+Norwegia+to:Hj%C3% B8rundfjorden,+Norge+to:Geiranger,+Norge&hl=pl&ie=UTF8&ll=62.073026,6.811523&spn=2.012116,4.938354&sll=62.074312,6.811523&sspn=1.005916,2.469177&geocode=FayQswMd3_ZtACnJfDEObSYURjETcz-dkUBb7g%3BFVDKsgMdsutuACkF8t0Fay8URjHMgCcm4npobw%3 BFcxcsgMd4OFzACmPappfBTcURjFt7adL1Tsgqw%3BFZa-sQMdvEhzACld7o4E6zYURjE-kjQlT7JECg%3BFWKWsAMdWpRmACkX_L65pWIWRjHytdDyFWT81 A%3BFVedsAMdg2xbACmZzFXLbVYWRjFMLAQ2oJHmDA%3BFSjvs gMdvl5gACkvzGgbY_EWRjGvNWX1JijBww%3BFWpItAMdBLpcAC ktO7g8wuQWRjFNA2X0Ce4kEQ%3BFX7MtQMdCQxjACk3ui5AMOs WRjF0ijDXj4fsKw%3BFayQswMd3_ZtACnJfDEObSYURjETcz-dkUBb7g&vpsrc=6&mra=dpe&mrsp=6&sz=9&via=2,3,6&t=m&z=8

7Greg
03.10.2011, 22:16
Calgon, szacun. Czyta się super.
17 dni we dwoje to kawał czasu... Że się jeszcze do siebie odzywacie.

Nic nie jest w zatrzymać naszego dialogu :)

raf
04.10.2011, 18:49
Wkońcu:). Dawaj dalej:Thumbs_Up:

calgon
09.10.2011, 20:48
Kolejny dzień zapowiadał się pracowicie. W planach był szczyt Galdhopiggen oraz lodowiec Nigardsbreen.

Do przejechania ok 300 km czyli spacerek, ale przerwany wspinaczką i zwiedzaniem.

Na śniadanie zatrzymaliśmy się przy starej kaplicy, która jako żywo przypominała mi Karpacz i świątynie Wang.


24589


W momencie jak przyjechaliśmy odbywała się akurat jakaś impreza bo potomkowie wikingów ganiali w strojach ludowych.

Ja pooglądałem stare nagrobki a Rychu szukał jakiejś kamerki, która podwieszona w okolicy nie dawała mu spokoju bo chciał pomachać do Matyldy.

24590


Droga powoli zaczęła piąć się w górę i robiło się coraz chłodniej.
Ostre zakręty , wspaniałe widoki i pusta droga oraz dobra widoczność pozwalała na szybką jazdę.


24591



Chmury między, którymi przejeżdzaliśmy powodowały ,że horyzont raz był widoczny a to znów znikał. Norwegia przypominała, że pogoda zmienia się tutaj jak w kalejdoskopie.


24592


Gdy już osiągnęliśmy szczyt moje zaskoczenie sięgnęło zenitu gdyż zacząłem żałować, że nie mam sprzętu na deskę.
Narty w czerwcu świetna sprawa.

24593

24594



Greg stwierdził ,że narty nartami ale my idziemy zdobywać najwyższy szczyt Norwegii.
Przebraliśmy się w to co akurat mieliśmy w torbach i ruszyliśmy przed siebie.
Motory kaski i cały dobytek tradycyjnie bezpiecznie zostały na parkingu.


24595

Mimo ,że pogoda poprawiała się to po przejściu pierwszych 300-400 metrów w myślach zacząłem sądzić ,że Ryszarda chyba pogięło i to zdrowo.

calgon
09.10.2011, 21:30
Gdy pozbyłem się pierwszych objawów zadyszki zaczęło mi się podobać.



24596


Słoneczko przyświecało a my dzielnie kroczyliśmy dalej..



24597


Po godzinie byłem już jednak mocno zmęczony i bardzo rozgrzany..

24598


Zaproponowałem odpoczynek i trochę relaksu.Szybkie opalanie i naklejenie naklejki mocy na plecy pozwoliło zebrać się w sobie.

24599

24600


W pewnym momencie zwróciłem uwagę, że dalsza przeprawa jest zbyt niebezpieczna i nie jesteśmy przygotowani.

24601

Rych nie dopuszczał jednak do siebie, że nie naklei swojej naklejki na szczycie. Nie obchodził go brak lin oraz skomplikowanego sprzętu alpinistycznego. Ciągle wskazywał na czubek góry !

24602

calgon
09.10.2011, 21:59
Uratowało mnie nagłe załamanie pogody oraz kąpiel w rozpadlinie w, która najpierw wpadł Rysiek a później ja.

24603

Odwrót stał się nieunikniony.Byliśmy niepocieszeni.

Cóż nieudała się wyprawa naszych himalaistów na Makalu i nie udała się wyprawa Rycha i Calgona na Galdhopiggen.
Życie jest przewrotne a pogoda zmienna.

Godząc się z porażką ruszyliśmy dalej.
W drodze do lodowca rozpościerał się iście księżycowy krajobraz.

24611

Dojeżdżając w okolice Nigardsbreen znaleźliśmy odpowiedni camping.

Rysiek co prawda pytając o cenę hyty został opluty sałatką śledziową, którą akurat spożywała babcia wynajmująca domki, ale wrócił z kluczykiem i ochoczo zabrał się za rozpakowanie ciuchów.


Przed nami wycieczka na lodowiec.
Pokrzepieni kilkoma kroplami bezcennego trunku ruszyliśmy ku kolejnemu wyzwaniu.
Generalnie nie musieliśmy się spieszyć bo i tak noc będzie biała, ale za to turystów będzie mniej.





http://maps.google.pl/maps?saddr=Geiranger,+Norge&daddr=Galdh%C3%B8piggen,+Norwegia+to:Nigardsbreen, +Norge+to:Nigardsbreen+Camping,+Norway&hl=pl&ie=UTF8&ll=61.866511,7.536621&spn=4.053142,9.876709&sll=61.433515,7.888184&sspn=1.027077,2.469177&geocode=FayQswMd3_ZtACnJfDEObSYURjETcz-dkUBb7g%3BFZB_rAMdYtZ-ACnZJ7IXHgYVRjHgNntOouUAHQ%3BFXcrrQMdZw5uACFwPAzXN AxZeA%3BFdnIrAMdagNvACEgN57Lu4B-Vg&vpsrc=6&mra=ls&t=m&z=7

RAVkopytko
09.10.2011, 22:24
Calgon a pożyczalni desek tam nie było? ja bym sobie nie odpuścił,i to jeszcze w czerwcu ;)

bajrasz
10.10.2011, 01:28
Noo nareszcie...prośby i groźby nie skutkowały, ale wizja zdobycia nagrody w postaci karimatki przyniosła efekt:Thumbs_Up:

myku
10.10.2011, 07:14
Noo nareszcie...prośby i groźby nie skutkowały, ale wizja zdobycia nagrody w postaci karimatki przyniosła efekt:Thumbs_Up:
No co ty bajrasz :dizzy:.Przeciez Gregu ma karimatke,a Calgon obiecal w przyszlosci gotowac :p.Im chodzi o tego MSR-a :lol8:

7Greg
10.10.2011, 09:56
Mamy w nosie kuchenkę i karmatkę. Celujemy w książkę "Mój chłopiec, motor i ja" :)

JarekAT
10.10.2011, 20:29
Calgon może i dobrze, że się wycofaliście z tej wspinaczki. Ja przeżyłem śmierć kliniczną podczas drogi na ten szczyt, ale za to straciliście świetne widoki i super powrotną drogę zjeżdżając na dupie w przeciwdeszczówach :D

calgon
10.10.2011, 20:57
Przed samym wyjściem Greg złamał naszą umowę.

Podstępnie wyciągnął jedną z różowych jednorazówek do golenia na dodatek damskich bo tylko takie były w markecie w Murmańsku i ogolił twarz!!!.

Ja w tym czasie delektowałem się rosyjską wódeczką.Biorąc pod uwagę, że wyprawa miała być ciężka i niebezpieczna zrobiliśmy pamiątkową fotę.


24619

Te różowe majty na mojej głowie były odpowiedzią na to ,że zarzucił mi podczas spaceru na Galdhopiggen jakobym prezentował się mało seksi.


Droga nie była łatwa i usłana wieloma niebezpieczeństwami. Wyjście ok. 23 h było świetnym pomysłem gdyż spotkaliśmy tylko jednego turystę na dodatek wracającego z lodowca.
Stwierdził, że zajmie nam to ok 2 godzin. (ze słuchu zwei stunde).

24620


Nie przewidział tylko tego, że ruska wóda skróciła nam ten czas do godziny.
Totalna cisza, którą zakłócał łomot spadającej wody zachwyciła mnie.
Stwierdziłem, że muszę popływać w wodzie sprzed tysięcy lat i przebić Dużego, który zażył podobnej kąpieli.

Rysiek szydząc ze mnie postawił co miał, że nie wytrzymam 3 minut z nogami do kolan.

-Co ja nie wytrzymam?

-Dobra dajesz Calgon!


24621



Ponieważ jeśli chodzi o żywioł wodny jestem bardziej doświadczony niż Mitch Buchannon z wiadomego serialu.Najpierw zamoczyłem palec u nogi.

24622


Jakież kurwa było moje zdziwienie na temat temperatury wody.Podnosząc lód ze strumienia już wiedziałem, że 3 minuty są abstrakcją..


24623


Po drodze kilka kładek, schodków, mostków i ciągle piękne niezapomniane widoki, których nikt nie zakłócał swoją obecnością.



24624



W pewnym momencie wysunął się niebieski jęzor. Ciężko z odległości do czegoś to porównać.Kolor lodu jest błękitny i kojarzył mi się z farbą jaką jest oznaczana trasa podczas zawodów narciarskich.


24625


My oczywiście stwierdziliśmy, że musimy być bliżej wszak trza prehistorycznego lodu polizać...

myku
10.10.2011, 21:32
a dalej bylo tak:
http://www.brokebackmountain.de/home.html
I lizanie lodow....

calgon
10.10.2011, 21:34
Myku do tego dojde spokojnie!!!
Nie psuj napięcia!!!

myku
10.10.2011, 21:38
:lol8::lol8::lol8:.Czekam,czekam...:D

calgon
10.10.2011, 21:50
Na drodze stanęła nam tablica informująca o zagrożeniach, ale nie straszne były nam te niebezpieczeństwa.

24626



Rych ruszył i zdobył pierwszy obóz.


24627


Brak raków czy jak to się tam nazywa odstraszył go i postanowił uwiecznić moment w którym wpadam do rwącego strumienia.
Ja natomiast chciałem ujrzeć kości człowieka lodu i oddałem się eksploracji.



24628


Po chwili byłem już w zimnej grocie i mogłem dotknąć tej niebieskiej i bardzo twardej ściany.
Wrażenie jest niesamowite.

24629




Lodowiec jest niesamowity a każdy z odłamujących się kawałków lodu choć wydaje się nieduży jest tak ciężki, że nie ma najmniejszych szans aby go poruszyć.

24633

Gdy ja wracałem w podskokach


24631



Rych przyczyniał się do zwiększenia skutków efektu cieplarnianego i topnienia tego wspaniałego cudu natury.

24632

calgon
10.10.2011, 22:28
Gdy spokojnie wróciliśmy na camping dyskutowaliśmy na temat dzisiejszego dnia pełnego wrażeń.
Dla mnie był to chyba najlepszy dzień w Norwegii.

Niestety w kraju doszło do rebelii.

Grupa nikczemnych zazdrośników knuła przeciw podróżnikom.
Zawistni pseudo-koledzy umieszczali szkalujące informacje dewaluujące dokonania globtroterów.

W brutusowe zachowanie włączyli się ludzie ze wspólnego gangu podróżników.


Jako pierwszy zamieścił komentarz człowiek któremu nieraz Calgon pomógł podnosić motor gdy on zdobywał Tarcu.


24634


Drugi sztylet wsadził quasi Konrad Wallenrod taki ni Polak ni Niemiec.


24635


Rysiek nie mógł uwierzyć że jego przyjaciel nomen omen moderator poczytnego działu umieścił ten film



tdbt-sx5MDc





A teraz mój ulubiony który zamieścił ich wspólny kolega znany podróżnik z którym niejedno wypili.
Prawdopodobnie chciał zabić w nich chęć wspólnego podróżowania!


24636



Oni wybaczyli mu jednak tę zdradę gdyż psy szczekają a karawana musi iść dalej!

Ivi
11.10.2011, 10:13
O piździec Calgon :D!! Oplułam monitor od kompa w pracy ze śmiechu!!!!

calgon
11.10.2011, 10:43
:-))))

aciu
11.10.2011, 10:57
:D jesteś niemożliwy hahahaha:haha2:

Sławekk
11.10.2011, 15:59
wena twórcza jest :Thumbs_Up:

p.s
durex to był sponsor wyprawy ? :)

SzymonBBI
11.10.2011, 19:25
sie wyprawia proszę Państwa... :D

RAVkopytko
11.10.2011, 20:23
Calgon nadal Pijesz tą ruską wooooode ?:D;)

rumpel
11.10.2011, 20:56
Myślę, że powinniście byc sponsorowani przez naszego producenta gumek, UNIMIL, a nie jakiegos "zachodniego".


Może nastepna wyprawa ;) ?

banditos
11.10.2011, 21:46
Myślę, że powinniście byc sponsorowani przez naszego producenta gumek, UNIMIL, a nie jakiegos "zachodniego".


Może nastepna wyprawa ;) ?


Tak wlasnie!
I na polskich maszynach, np Rometach,
Nie na jakis japoncach, lub co gorsza beemwu :at:

myku
11.10.2011, 21:49
Myślę, że powinniście byc sponsorowani przez naszego producenta gumek, UNIMIL, a nie jakiegos "zachodniego".


Może nastepna wyprawa ;) ?
Moze wypalic:Thumbs_Up:Doswiadczenie maja,moga sie juz czyms pochwalic :brawo:
Poza tym Calgon jest aktywny na tym gejowskim forum motocyklowym...

wieczny
11.10.2011, 23:18
Gdyby był pasywny to by się tak nie chwalił ;)

bajrasz
12.10.2011, 02:33
Gdyby był pasywny to by się tak nie chwalił ;)

Wieczny, proponuję byśmy się w tym wątku nie wychylali...bo wiesz...Tarcu, asfalt i gwiazdy:D

wieczny
12.10.2011, 09:01
Nic nam nie groźne. Mamy niebo, gwiazdy i siebie :D

deptul
12.10.2011, 09:33
A ja mam Wasze zdjęcia:D

zbyszek_africa
12.10.2011, 09:36
No i proszę, jak się romantycznie zrobiło:D
Trzeba bedzie załozyć jakiś klub np. "różowi"

Forum idzie z duchem czasu, jak w sejmie po ostatnich wyborach, cała paleta barw:D
Oj bedzie się działo:dizzy:

mamy u nas jakiegoś transwestytę?
Proszę śmiało:)
pozdr.

calgon
12.10.2011, 10:59
Moze wypalic:Thumbs_Up:Doswiadczenie maja,moga sie juz czyms pochwalic :brawo:
Poza tym Calgon jest aktywny na tym gejowskim forum motocyklowym...


Mysle ze jak pozyczyłbym od Ciebie Twojego męskiego psa to zostałbym moderatorem na tamtym forum!:haha2:

ps. Kończyc już z tymi wycieczkami!!!!

Wypowiadac sie można na temat wyprawy a nie fantazjować!!

Wegrzyn
12.10.2011, 11:57
Nie no brechtam się jak głupi do monitora .... :D Pisz dalej :Thumbs_Up:

mishieck
12.10.2011, 14:35
mamy u nas jakiegoś transwestytę?

pozdr.


No bez jaj! :D

myku
12.10.2011, 17:44
Powiedzialbym cos,ale sie powstrzymam :D.Calgon wiem gdzie pracujesz,w listopadzie cie odwiedze i nie bede sam :lol8:

wasilczuk
13.10.2011, 11:54
Calgonit. Jak Ciebie poczytałem i zdjęć się naoglądał to już wiem czemu Baba z Wrocławia na Podlasie zjechała ;)

calgon
13.10.2011, 13:34
Pobyła na Podlasiu i zrozumiała co dobre bo podobno znowu wraca;-))))))))))

RAVkopytko
13.10.2011, 17:42
Calgonit. Jak Ciebie poczytałem i zdjęć się naoglądał to już wiem czemu Baba z Wrocławia na Podlasie zjechała;) :lol8::lol8::lol8:

jochen
14.10.2011, 15:40
Calgon, do tej pory żyłem w przekonaniu że literacki Nobel się Ryszardowi należy, ale teraz widzę, że trzeba by go podzielić pomiędzy Was. Pięknie panie i jak romantycznie... Was dwóch i surowy majestat dzikiej, nieokiełznanej przyrody... Potęga żywiołów i długie nocne rozmowy... ;) :chleje:

myku
14.10.2011, 16:13
Co z tego,jak Ryszard jest Calgonowi niewierny :D

jochen
14.10.2011, 16:49
Ale Calgon zna smak prawdziwej, bezinteresownej miłości, ma wielkie serce i zawsze wybacza... :D;)

Lepi
14.10.2011, 20:24
prawdziwej męskiej miłości...

rumpel
14.10.2011, 21:09
zejdzcie juz z Calgona bo sie zamknie w sobie i juz nic nie splodzi (napisze ;) )

Pzdr

jochen
15.10.2011, 00:44
Nie ma obawy - jest to wprawdzie wrażliwa i delikatna dusza, ale na szczęście cec***e go też poczucie zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Nie zostawi nas tak po prostu w środku opowieści. Prawda Calgon, że nie zostawisz? ;)

PS. Ale jaja - napisałem "cec***e" i mnie samo ocenzurowało!! No proszę, nauka i technika w służbie człowieka i w obronie moralności!

calgon
15.10.2011, 11:46
zazdrość ludzka to normalne uczucie! a piszta piszta ja jestem pamietliwy!!!!

sława jest okupiona cierpieniem każdy celebryta to wie!

rumpel
15.10.2011, 20:10
sława jest okupiona cierpieniem każdy celebryta to wie! :haha2:

jochen
15.10.2011, 21:09
zazdrość ludzka to normalne uczucie! a piszta piszta ja jestem pamietliwy!!!!

sława jest okupiona cierpieniem każdy celebryta to wie!

Cóż rzec... rozszyfrowałeś nas... Ale prawdą jest też, że cierpienie uszlachetnia, więc to nasze zazdrosne komentarze wydobywają z Ciebie ukryty diament. Diament najwyższej próby...

myku
15.10.2011, 22:00
Masz na mysli blood dajmond? :haha2:

jochen
16.10.2011, 01:15
Może być i blood dajmond, choć po zastanowieniu bardziej mi się wydaje, że nasz drogi Calgonit to taka perła rzucona między wieprze...:D

jochen
19.10.2011, 10:37
Calgon, mam nadzieję, że nie zamknąłeś się w sobie i nie porzuciłeś pióra (a właściwie klawiatury)? Bo to długie milczenie jest po prostu nieprzyzwoite. Czy mamy już zacząć Cię prosić o dalszy ciąg? :bow::bow::bow:

lena
25.10.2011, 09:49
Calgon jest obecnie zajęty otwieraniem Długiego :haha2::D.Jak się upora, to na pewno coś napisze.

calgon
25.10.2011, 11:40
Spadówa !;-) w tym tygodniu złapie wene! nie mylić z wenerą.

Maćka
25.10.2011, 20:02
Calgon jest obecnie zajęty otwieraniem Długiego

Zaraz, zaraz...chwileczkę... czy mogłabyś kochana doprecyzowac, o co chodzi z tym otwieraniem Długiego?? Czy ktoś jeszcze pozostał w "klubie" nie otwarty

RAVkopytko
25.10.2011, 20:18
Calgon złapałes wenere.....yyyeeeeeeeeee znaczy się wene? ;)

GRZELA
25.10.2011, 21:30
Teraz zły i chory (na wenere chorobe tworcza ,chyba sie zarazilem bo nie moglem sie powstrzymac)takiego jakiego znam czyli normal:dizzy:

lena
26.10.2011, 06:43
Zaraz, zaraz...chwileczkę... czy mogłabyś kochana doprecyzowac, o co chodzi z tym otwieraniem Długiego?? Czy ktoś jeszcze pozostał w "klubie" nie otwarty


Nie prowokuj - czytasz newsy z "klubu", więc dobrze wiesz o co kaman :)

Tymon
22.11.2011, 01:17
Bedzie dalsza czesc relacji jeszcze kiedys?

yonec
28.11.2011, 19:08
Calgon kurde....spłodzisz coś jeszcze ;)

jacoo
28.11.2011, 20:53
calgon chyba w pralce sie schował ???

raf
26.12.2011, 20:25
Calgon, złapałeś już wenę? Napisałbyś coś:)

calgon
27.12.2011, 20:35
Po upojnym wieczorze spędzonym na lizaniu lodowca omawialiśmy strategie na kolejne dwa dni.
W związku z tym,że w ostatnich latach wielu moich starych kumpli wyemigrowało do Norge stwierdziłem, że chętnie odwiedzę kolegów z tzw. podwórka.
Dyskutowaliśmy z Rychem nad Bergen i Stavanger. Obieraliśmy trasę, promy, przeprawy itd.
Wybór padł na Stavanger.

Dzień rozpoczął się pięknie i nie zapowiadało się aby cokolwiek miało to zmienić
Cudowna pogoda i widoki.

27398

Podjeżdżając serpentynami wijącymi się to w górę to w dół testowałem hamulce a raczej klocki które w pewnym momencie wydały z siebie charakterystyczny swąd.

Zjeżdżając do miasta Flam zorientowałem się, że na tylny hamulec już niedługo nie mam co liczyć.
"Jakoś zeżarło tak jak oponę po trochu".

27399


W miasteczku spokojnie zaparkowaliśmy zjedliśmy śniadanko czyli kanapeczki i oddaliśmy się obserwacji turystów wszelakich maści i narodowości

Było tego trochę gdyż nazjeżdżali się łódkami jak ta na zdjęciu.

27400


Wszystko było jakieś takie bajkowe i nieprawdziwe.

Pokręciłem kulą z granitu i trochę przymierzaliśmy stroje ludowe.

27401
27402
27403



Rychu już powoli zaczynał się nudzić dlatego rozpoczął fotografować miejscowych tuningowców. Gadał coś pod nosem, że Kiełbasa jest fanem Volvo i to dla niego te foty..


27404


Posłuchałem jeszcze historii o miejscowej kolejce, która jest jedną z najbardziej stromych na świecie(cenowo także) i padło hasło koniec wylegiwania.Trzeba trochę kilometrów zrobić.

Drogę na przemian umilały nam wodospady i tunele śnieżne.






27405


pisze dalej dzisiaj...wklejam żeby fotek nie zeżarło

RAVkopytko
27.12.2011, 20:50
eee no Calgon:bow: hełmiszcze zajebiste :drif:
:lukacz:

calgon
27.12.2011, 21:33
Norwegia ma to do siebie, że jednego dnia możesz zobaczyć dużo różnych czasem sprzecznych zjawisk od wody po śnieg od słońca po deszcz.
Widzisz morze to znów góry...

27406

Atak przewalających się wodospadów zagłusza a jednocześnie sprawia że jest cicho.
27407

Minęły dwie może trzy kolejne godziny i pogoda zaczęła się załamywać.My znajdowaliśmy się coraz wyżej a obecność wyciągów narciarskich i tras biegowych delikatnie dawała do zrozumienia, że góry podczas deszczu nie są najprzyjaźniejszym miejscem dla motocyklisty.


Zdecydowaliśmy ,że szukamy noclegu. Powoli czułem się coraz bardziej mokry a robiło się całkiem chłodno.
Stacje narciarskie w lecie wydawały się być opuszczone a na tzw. Hyty i Campingi nie mogliśmy się doczekać.
Jechaliśmy tak 30 km to może jeszcze 30km i kolejne 30 km aż w końcu naszym oczom ukazał się jakiś ośrodek sportów zimowych.

Tak przynajmniej wydawało mi się na początku.

Ośrodek był miejscem wypoczynku dla młodzieży. Posiadał niezależne domki przy których zauważyliśmy podobnie przemokniętych Anglików .

Krótka wymiana zdań i okazało się, że wzięli ostatni domek.

Rysiek spojrzał w niebo i zarzucił z przekąsem ,że dalej na pewno nie jedziemy.

Poszedł pogadać z Panią nazwijmy ją dozorczynią.Nie wiem co jej zrobił ,ale mocno dojrzała Pani o posturze Wikinga wylazła ze swej dyżurki mocno uśmiechnięta. Wiedziałem, że jest ok!

Pani stwierdziła, że jutro przyjeżdżają dzieci na ferie, ale jak będziemy schludni i nie nabałaganimy w pokojach to możemy przenocować.

-My nabałaganimy ależ skąd!!!

Druga sprawa jak można nabałaganić w 20 pokojach na raz, bo do tylu mieliśmy dostęp(no dobra wiem można-Miedzna murowana).
Był to największy hotel w jakim spaliśmy całkiem sami.

Gdy powoli rozpakowaliśmy się i zaczęliśmy sie czuć jak u siebie.Wpadły nam w oko drzwi do sauny.

-Rychu myślisz o tym co ja?-zapytałem

Rysiek odparł

-Zaraz zapytam mimochodem czy to działa


Jak powiedział tak zrobił i generalnie Pani nie miała wyjścia także uruchomiła nam saune.

W kuchni nie musieliśmy się tłoczyć a jadalnia była tylko dla nas.
27408


Po saunie wypiliśmy co trzeba a sygnałem ażeby pójść spać było moje przyglądanie się zdjęciom klasowym z zimowisk Norweskich liceów.

Rychu warknął

-Calgon one są nieletnie idź już spać

RAVkopytko
28.12.2011, 10:06
po saunie wypiliśmy co trzeba a sygnałem ażeby pójść spać było moje przyglądanie się zdjęciom klasowym z zimowisk norweskich liceów.

Rychu warknął

-calgon one są nieletnie idź już spać
:lol8:

jochen
28.12.2011, 10:26
Nooo, wreszcie, dawaj Calgon, dawaj!

calgon
06.01.2012, 00:36
Kolejny dzionek był szybkim przeskokiem do Stavanger.
Zjeżdżając z gór władowaliśmy się na pierwszy a później drugi prom.

Na jednym z nich jakiś Francuz mocno zainteresował się deflektorem w mojej Afryce.
Wymieniliśmy kilka uwag i udawałem, że nie słyszę jak Rysiek wydziera się abym sprzedał mu za 200 euro.

Przybijając do miasta pokręciliśmy się po porcie.Piękne żaglowe łodzie kontrastowały z nowoczesnymi jednostkami posiadającymi lotniska dla helikopterów.
W dawniejszych czasach cały przemysł Stavanager opierał się na rybach ale w XX wieku wydobycie ropy naftowej zmieniło charakter tego miejsca.
Cały okoliczny biznes kręci się teraz wokół szukania i produkcji ropy.

Zalogowaliśmy się w lokalnym Mc Donaldzie i odpaliliśmy internet w telefonach.
Mieliśmy trochę czasu zanim mój kumpel skończy robotę także Greg lustrował forum a ja przyglądałem się czarnoskórym Norwegom.

W moim odczuciu i zasłyszanych opinii imigranci są mocno zasymilowani w Norwegii i przestrzegają panujących tu porządków.

Zaciekawiło mnie to, że aby kupić sobie kartę do telefonu musisz się wylegitymować dowodem osobistym a policjant zatrzymujący kierowce do kontroli wie o nim prawie wszystko.

Wieczór minął nam bardzo bardzo miło, miał być wypoczynek oraz zbieranie sił na jutrzejsza wycieczkę pieszą.
Skończyło się jak zawsze.

Dość mocno się zintegrowaliśmy tym bardziej, że przypadkiem małżonka kolegi wyjechała akurat z dzieckiem do Polski.

Planowaliśmy dalszą wycieczkę i nasłuchiwaliśmy opowieści o Norwegii i norweskich zwyczajach.

Rano odpalamy motory i ruszamy brzegami Lysefjordu w kierunku Preikestolen.

Machnęliśmy parę kilometrów i prom.Spotykamy Niemców na ścigaczach. Dochodzi do konfrontacji.

Rysiek stojąc na promie irytuje się jak kumple z kraju Myka demonstrują swe wydechy oraz wszelakie naszywki na jeansowych katanach.

Na chwile zniknął.
Wrócił i oznajmił :

-Calgon wkurwiają mnie czas im pokazać czym kaczka wodę pije!

-Rysiu ale czym ? Mój objuczony camel ma się ścigać ze 150 konnymi ścigami?

-Wszystko sprawdziłem odrzekł Greg
-Mają łyse opony i jest mżawka a Ty już tarłeś kuframi tak więc damy radę


Stanęliśmy za tymi wszystkimi Hayabysami a oni mruczą, sapią kręcą,szwargolą te swoje wunderbare.
Ja w myślach żegnam się jak Rasiak wchodzący na murawę i myślę po co mi to?.

Klapa promu poszła. Niemcy także.Rysiek dociska za nimi. Tracę peleton z widoku mimo, że motor błaga abym przestał odkręcać

Nagle dłuuugi dłuuugi łuk.
Składam się przyjmuje pozycje misia na skuterze z gwiezdnych wojen i oczom nie wierze .

Mijam poszczególnych Niemców różnicą 5 km na godzinę, ale mijam.
Mijając trzeciego pozwalam sobie nawet na obrócenie głowy.

Dobrze, że nie mógł zobaczyć mojego wyrazu twarzy.
Grymas pod kaskiem wyglądał pytająco.

-Co jest z Wami Panowie?


Gdzieś na światłach tunelu dopadam Rycha który wskazaniem palca niczym żużlowiec dał do zrozumienia, że mamy komplet punktów.



Zostawmy jednak dziecinne wybryki..





Nazwa Lysefjord, w tłumaczeniu z norweskiego oznacza, jasny fiord i ma związek z lekko zabarwionymi skałami granitowymi leżącymi po obu stronach.

27635


Długość fiordu wynosi 42 km ,ale mnie szczególnie powaliły skaliste klify o wysokości nierzadko przekraczającej 1000 m, opadające niemal pionowo do zatoki.


27636


Kolesie którzy skaczą tam na spadochronach muszą mieć niezłe cojones.

Wiem co mówię bo skoczyłem z mostu w Sibeniku na bungee i była to zabawa dla przedszkolaków w porównaniu z klifem.


Po szybkich 150 km stajemy przed wejściem na Preikestolen.
Oczywiście przebieramy się w bardziej praktyczne ciuchy a resztę zostawiamy na motorach.

27637

Wchodziliśmy szybko i ostro mijając co spokojniejszych turystów.Po drodze Rych pokazał mi miejsce w którym Duży zażywał kąpieli.

Ile wchodziliśmy nie pamiętam, ale wykręciliśmy dobry czas.

Widoki mimo strachu okazały się bezcenne.


27638

calgon
06.01.2012, 00:55
Greg namawiał mnie to przyjmowania dziwnych pozycji aby tylko fotka dobrze wyszła.Średnio mnie się to podobało ,ale chęć bycia sławnym zwyciężała.





27639


Pozycja na autostopowicza.




27640


Dobrze, że nie wiało zbytnio, choć przelatujący obok helikopter przypomniał o przestrzeni oraz wysokości na jakiej byliśmy.



27641

calgon
06.01.2012, 01:13
Samo Preikestolen leży na wysokości 604 metry.
Płaska powierzchnia wierzchołka o wymiarach 25 na 25 metrów, jest jedną z największych atrakcji turystycznych tego kraju.


27642

Po zejściu z Preikestolen postanowiliśmy dołożyć trochę kilometrów i obejrzeć nasz obiekt z innej perspektywy.


27643

calgon
06.01.2012, 01:34
Droga była zupełnie pusta.Żadnych ludzi ,żadnych samochodów tylko dzika przyroda i odgłos motocykli.


27646



Gdy dotarliśmy na drugą stronę mocno przyglądałem się skale na, której niedawno byliśmy.
Był już taki wątek na forum, ale dla zobrazowania wycieczki wklejam panoramę.Osoby spostrzegawcze wychwycą"ambonę"

Wielkość obszaru jaki zajmuje klif dociera do mnie dopiero z tej perspektywy.

27647


Biorąc pod uwagę, że sprawnie nam poszło a było około południa zdecydowaliśmy,że szukamy noclegu rozpakowujemy się i lecimy pojeździć bez zbędnego bagażu.

Sławekk
06.01.2012, 01:57
Samo Preikestolen oglądając z kompa przechodzą ciarki po plecach :Thumbs_Up:

p.s
cały czas mam wrażenie , że było zimno ;)

calgon
06.01.2012, 13:37
Nasz camping był spokojny i cichy z dużą ilością przestrzeni.
Znajdował się nieopodal innej atrakcji turystycznej mianowicie tzw. Kjerag czyli góry z najwyższym punktem 1100 metrów.
Góra ze względu na nasze zmęczenie i brak czasu musi poczekać na inne czasy.
Niestety oprócz Lofotów musiałem dorzucić kolejny nieodwiedzony punkt w Norge.


Na campingu bez problemu opłukaliśmy siebie oraz maszyny strudzone tysiącami kilometrów.


Rozpakowanie zajęło nam chwilkę, ale wiedziałem ,że jak pozbędę się kufrów to lepiej będę konsumował zakrętasy.

Czekała nas wycieczka do Lysebotn czyli miejscowości do której dojazd droga lądową możliwy jest tylko latem.
Sama wieś jest miejscem w którym stacjonuje wielu base jumperów z całego świata skaczących z pobliskich klifów.

Gdy moim oczom ukazała się panorama zakrętów przypominająca drogę troli wiedziałem, że będzie ostra jazda.
Było sucho i nie było samochodów.Jechaliśmy w dół pokonując zakręty z coraz większą prędkością. Kilka razy zapomniałem się, ale pusta droga wybaczyła mi te błędy.

27648


Wioska w oddali wyglądała zachęcająco a świetna pogoda i idealna temperatura wprawiały nas w idealne humory.

27649

27650



Gdy już zjechaliśmy na dół leżąc na trawce obserwowaliśmy pontony z silnikiem przypływające wraz ze śmiałkami którzy skakali wcześniej ze skał.
Czas trochę się zatrzymał i pamiętam dokładnie, że zamyśliłem się mówiąc do siebie- udało się.
Do domu masz już bliżej niż dalej.

27651


27652



Drogę z góry na dół pokonaliśmy dwa razy z bananem na twarzy.Rysiek tarł kolanami na wszystkie możliwe sposoby i dawał co jakiś czas cenne wskazówki.


Dzień długi a drogi fantastyczne dlatego zdecydowaliśmy się jechać przed siebie. Wymienialiśmy się prowadzeniem i oddychając głęboko koncentrowałem się na technice jazdy.
Tyle kilometrów przejechanych wspólnie pozwala już rozpoznawać niektóre ruchy i przyzwyczajenia kompana wyjazdu.

calgon
06.01.2012, 16:44
Księżycowy bezludny krajobraz zastanawiał mnie i coraz częściej nachodziły mnie myśli jak tutaj życie wygląda zimą.


27658


Zjazd z głównej drogi raczej nie przypominał szutrów, ale enduro to enduro dlatego zmuszałem Rycha do fotografowania mnie jako gwiazdy offroadu.


27654


Greg jednak był na etapie,że to właśnie jego Bmw musi być uwiecznione na tle tej przepieknej przyrody.Sesja biemdablju trwała w nieskończoność a ja zacząłem zdobywać poszczególne pagórki.


27655
27656

Szło mi różnie, raz gorzej raz lepiej ku uciesze Ryśka filmującego co niektóre wydarzenia.


27657

27659

27660

Cumuulus
07.01.2012, 01:06
Calgon

Dawaj dalej i chyba na zlocie w Twierdzy podpytam o szczegóły, bo widzę już kierunek na ten rok. Muszę tylko jakieś 2oo zdobyć, bo Trampek przeszedł w nowe ręce ;)

calgon
07.01.2012, 21:31
Powrót na camping upłynął nam na nagrywaniu filmików z prymitywnego aparatu, które mam nadzieje uda mi się zamieścić.

Asfalt wił się dlatego dla zabawy i treningu wchodziliśmy coraz szybciej w zakręty, co na jednym skończyło się dla mnie niezłym przestrzałem, ale bez wywrotki(Jarek At podobno wiesz o który zakręt chodzi:-) )

Jeździliśmy jak dzieci w te i spowrotem. W pewnym momencie mój silnik zgasł to znów zapalił.

No pięknie pomyślałem.
Jak błyskawica przeszyły moją głowę myśli serwisanta.

-paliwo nie halo?(niemożliwe),świece,kable itp.

Dobra jadę i zastanowię się na campingu.

Zaparkowaliśmy, odpoczęliśmy i zakomunikowałem Ryszardowi że moja maszyna dała mi jakiś sygnał.
Mam przeczucie, że gdzieś nie ma jakiegoś styku.Raz kręci raz nie kręci.

Greg spokojnie rozpakował weka zarzucając go na kuchenkę i wysłuchał moich obaw.

-Calgon idź zrób drinka a ja się przyjrzę

Wracając ze szklaneczkami wiedziałem już , że zacznę od rozebrania modułu z przyciskiem od rozrusznika.

Greg usiadł na schodkach z wolna popijając a ja zabrałem się za serwis.

Okazało się to słuszne i za pomocą mojego pilniczka do paznokci oraz mini słoiczka z wazeliną z którą Rysio się nie rozstaje usunęliśmy awarię.

Po złożeniu z dumą odpaliłem.

Suma sumarum pękniecie stelaża w Kandałakszy, brak czujnika luzu w Petersburgu oraz brak styku w przycisku przełącznika rozrusznika w Norwegii okazały się jedynymi awariami podczas wyjazdu.

Nic nie stało się z motorami takiego co pokrzyżowałoby nam plany choćby w 1 %.

Uznałem wyjazd za bezawaryjny za co ucałowałem moją 20 letnia Afrykę 100 razy.


Kolejny dzień miał się skończyć w Oslo. Do przejechania mieliśmy ok 400 km.

Żwawo ruszyliśmy na wschód mijając tamy i zbiorniki wodne na których Norwedzy żeglowali i pływali kajakami.

Nie było by w tym nic dziwnego wszak było lato, ale na poboczach leżał śnieg.


27687



Cały czas nie mogłem się nadziwić jak na takim zadupiu utrzymują drogi w takim stanie.


27690


Będąc 50 km od Oslo zaczęliśmy szukać noclegu.Bez sensu było pchać się do stolicy i przepłacać.Miejscówka w Drammen oddalonego od stolicy ok 40 km. okazała się właściwa.
Camping był jednym z gorszych na jakich spaliśmy a obecność wszędobylskich i krzykliwych dzieci Pakisów dawała sie we znaki.

Łożko i prysznic nieopodal rekompensowały wrzaski.
Gdy już oporządziłem się i zza firanki obserwowałem leniwy dzionek Pakisów, Rysiek stwierdził ,że musimy wybrać się na zakupy.

-Chleb i masło się kończą.

Wyskoczyliśmy na shopping.

Rysiek sprawnie kroił chlebek w samoobsługowej maszynce do krojenia uśmiechając sie do siebie a ja zawiesiłem się przy regale z masłem i serkami.

-Rychu nihuja nie moge zakumać, które to masło w tym barbarzyńskim języku.

Rychu chciał błysnąć wszak o Norwegii wie wszystko.

-Calgon Ty to sie zawsze cyrtolisz
-Tu masz masełko kupujemy i spadamy.

-Dobra dobra luzik pomyślałem


W ten o to sposób staliśmy się posiadaczami czegoś co przypominało sraczkę a smakowało jak skwaśniały jogurt z duża ilością cukru.

27692




Miałem w końcu okazję trochę pociągnąć z Rycha.

- Nie myślałeś o o tym ażeby wykładać Norweski w Polsce?
zapytałem

-Może zrobić Tobie kanapeczki z masełkiem na jutro?


Rych mruczał coś pod nosem, ale generalnie mieliśmy ubaw.

JarekAT
08.01.2012, 16:57
Calgon pamiętam dobrze tamten zakręt i ubaw współtowarzyszy jak walczyłem o życie na poboczu zgrabnie omijając skały ;)
Jakiś taki dziwny ten zakrętas był co potwierdzają twoje doświadczenia :).

puntek
08.01.2012, 18:08
piknie
>>
Uznałem wyjazd za bezawaryjny za co ucałowałem moją 20 letnia Afrykę 100 razy.
<<
i sprzedajesz właśnie jakieś plastikowe cóś :) ?? :)

calgon
09.01.2012, 20:55
Rozpakowani i wykąpani ruszyliśmy na Oslo.
Szybka dojazdówka z Drammen do stolicy i już jesteśmy w najdroższym mieście świata(ciekawe kto wiedział).
Sama aglomeracja Oslo mieści się na końcu Oslofjordu wcinającego się na 100km w głąb półwyspu skandynawskiego.

W związku z tym, że hajs nie grał roli podczas tego wyjazdu zdecydowałem się na Kebab u Pakisa, który proponował Rysiek.
Liczyłem w duchu ,że za mnie zapłaci oczywiście.

Zanim jednak czekała nas uciecha kulinarna pojechaliśmy zobaczyć skocznie narciarską.
Obiekt Holmenkollen - położony jest na zalesionym wzgórzu przedmieścia Oslo i stanowi ważną część norweskiej i międzynarodowej historii narciarstwa.


Po drodze mijaliśmy szalonych rowerzystów,piechurów oraz rolkarzy.
Widać że Norwedzy traktują taki wypad na wzgórze jako klasyczny niedzielny spacer albo coś w tym rodzaju.

27734




Skocznia i okolica wywarła na mnie większe wrażenie niż ta w Kuusamo dlatego nie dałem się długo namawiać Ryśkowi, który na szybko pożyczył sprzęt i zaliczyłem jeden zeskok zakończony pełnym telemarkiem.


27735


Rychu od momentu jak dał mi znak polska chorągiewka, że mogę ruszać latał jak opętany i krzyczał coś do Norwegów o nowym orle, ale nie z Wisły tylko z Wrocławia.

W sumie jednak afera z sędziami podczas ,której okazało się, że miałem ostry wiatr w plecy spowodowała ,że olaliśmy ten konkurs ruszając w miasto.

Pełnym biegiem patrolowym wjechaliśmy na ulice Karl Johans gate na której prężyło się dziesiątki bajkerów na czoperach popijając małą czarną w cieniu parasoli.





Rysiek pierwszy raz wyduszał ze swojego akcesoryjnego tłumika siódme poty by zwrócić uwagę gawiedzi, gdy to jednak nie pomogło zdecydował, że nie dostosujemy się do szyku w jakim swoje motocykle ustawili czoperowcy.

Teraz już wiedzieli z kim mają do czynienia.

27736


Samo centrum niczym mnie nie powaliło. Miasto jak miasto i nic więcej.
Załapaliśmy się jeszcze na wymarsz jakiejś orkiestry i zdecydowaliśmy, że dalej tą aglomeracje możemy pozwiedzać z siedzenia motocykla.


27737

Parkując w dzielnicy w której przeważali mieszkańcy o ciemniejszym kolorze skóry noszący na sobie dżalabije poczułem się mniej pewnie.

Nasza obecność a może raczej motocykle wzbudziły lekkie zainteresowanie wśród głośno rozprawiających mężczyzn stojących w grupach.

Szybko jednak przestali sie nami interesować a my oddaliśmy się obżarstwu.
Ryszard swoim arabskim coś tam zabulgotał i przytargał dwa Kebaby.


Pojedli popili mogą spadać zabrzmiało hasło.

W drodze powrotnej na camping jechaliśmy wybrzeżem na którym przycumowanych było setki wspaniałych jachtów i rozmaitych łódek.

To był nasz pierwszy wieczór ,który spędzaliśmy przy sokach owocowych.

Nieuchronnie zbliżał się ostatni etap podróży którym miał być prawie 700 kilometrowy odcinek do Karlskrony w Szwecji gdzie mieliśmy zarezerwowany prom.
Tutaj podziękowania dla Matyldy która satelitarnie nadzorowała zakup biletów.

Nadszedł wieczór podsumowań.Byliśmy bardzo zmęczeni a dzieci Pakisów rajcowały za oknem denerwując Ryśka.

Było późno a małe czarne istoty darły się dalej wniebogłosy. W ten wieczór Rysiek odczuwał wyraźny reisefieber jakby powiedział Myku.

Przez cały wyjazd dogadywałem Gregowi ,że chrapie, ale miałem zatyczki także nie przeszkadzało mi to na dłuższa metę.

Ryszard próbował wmawiać mi że ja również cierpie na ta przypadłośc, ale dawałem mu do zrozumienia, że to bezsensowne pomówienia nie poparte żadnymi faktami.

Zaczaił się niegodziwie w nocy i za pomocą aparatu sfabrykował jakiś film na którym słychać jak ciężko wzdycham.
Krzyczał później

-Mam dowód mam dowód.

calgon
09.01.2012, 21:42
Rano szybko się zbieraliśmy.Ryszard pakując się, głośno klaskał klapkami mszcząc się na dzieciach.
Krzyczał Pakisi wstawać nie spać.
Później zrobił prezentacje alarmu w BMW.Teraz już wszyscy mieszkańcy campingu wiedzieli, że wyjeżdżamy.

Przez szwedzkie pola pruliśmy jak dwa myśliwce zwalniając tylko przed radarami.W wielkim skrócie to dopadły nas trzy ulewy na zmianę z upałem.
Nie było nawet czasu na przebieranie się w kondomy.

Mieliśmy jasno określony cel a płaski teren wydawał się nudnawy i nie mieliśmy najmniejszej ochoty nic fotografować.
Prom nie będzie czekał a po drodze wszystko może się zdarzyć!.

Wjeżdżając na prom w Karlskronie byłem dumny i pyrkając powoli kazałem na siebie czekać.Jak stary travellers(przynajmniej tak mi się wydawało) celebrowałem zapięcie każdego pasa mocującego maszynę.

Niech tylko któryś by coś powiedział.
Po takiej trasie zdobyłem już czarny pas w poniżaniu jak mówi mój idol Pele w filmie Job.

Po szcześliwym zadekowaniu się w kajucie ruszyliśmy z resztkami hajsu do sklepu bezcłowego.


27744


Generalnie starczyło na jakieś tanie wino przy którym i tak oszczędzaliśmy się bo rano miała czekać na nas zgraja policjantów sprawdzających trzeźwość kierowców.(Co okazało się prawdą)

Wyszliśmy jednak na pokład wznieść toast i pożegnać Skandynawię.
Łezka w oku się zakręciła..




27745




Tysiące myśli przebiegało mi przez głowę a zachód słońca i wzburzone fale kłębiące się za śrubami promu napawały mnie jakimś dziwnym bliżej nieznanym uczuciem.


27746

calgon
09.01.2012, 22:22
Podsumowanie

Ponieważ kuleje coś dodawanie mapki z googla na naszym ukochanym forum pozwoliłem sobie nabazgrać coś tak jak potrafiłem.
Jak wymyśle coś dokładniejszego to podmienię.

27747


Przejechaliśmy w trzy tygodnie 10.700 km,wróciliśmy cali i zdrowi.
Motory spisały się świetnie.
Bmw się nie zepsuło a Afryka wiadomo nie miała prawa.

Pogoda dopisała czyli było wszystko: od lodu i śniegu po deszcz i 40 stopniowy upał.
Jak ktoś mnie zapyta o koszta nie podam dokładnie.

Można liczyć
Paliwo w Rosji 2,50 w Norwegii 7 zł.(Bmw pali dużo mniej grrr)
W Moskwie można znaleźć hotel za ok 80 zł za osobę.

Do Norwegii najlepiej jechać we czwórkę ze względu na koszta noclegów a obiady mieć w słoikach.
Zabrać dużo wódki jak ktoś pije.:-)
Dodatkowa kasa na promy i tunele też się przydaje.
Koniecznie nowe opony i klocki.

Wrażenia bezcenne.

Zbytnio nie będę się uzewnętrzniał, ale chciałem podziękować kompanom czyli Deptulowi za jego humor i najlepsze weki jakie jadłem.Wielka szkoda, że kręgosłup go unieruchomił na etap Norweski oraz Tobie Rychu.

No cóż wyjazd z Tobą wiele mnie nauczył.Myślę, że nie będe tu pitolił, ale jakbyś chciał ruszać przed siebie gdziekolwiek to nawet nie pytam gdzie tylko się pakuje i jadę!


To chyba wszystko.
ps.
Obiecuje, że jeśli jeszcze coś kiedyś napiszę to zrobię to szybciej i postaram się uniknąć błędów różnorakich.

Dzięki za uwagę
Wszak to moja pierwsza relacja.

ATomek
09.01.2012, 23:54
I przejechane i napisane z klasą! Pełen luz! Podziwiam za wszystko razem!

Rychu72
10.01.2012, 07:10
:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:
Fajnie się czytało

Wegrzyn
10.01.2012, 08:53
Dziękuje! Świetna relacja!

myku
10.01.2012, 09:11
Na mapie widze,ze wielkim lukiem omineliscie Niemcy :confused:Moge wiedziec dlaczego :umowa:

czosnek
10.01.2012, 10:45
No i pięknie!! :)

7Greg
10.01.2012, 13:05
Na mapie widze,ze wielkim lukiem omineliscie Niemcy :confused:Moge wiedziec dlaczego :umowa:


Ledwo udało nam się kupić ruble. Euro nie było w żadnym kantorze :D

deptul
10.01.2012, 14:50
Na mapie widze,ze wielkim lukiem omineliscie Niemcy :confused:Moge wiedziec dlaczego :umowa:
Bo tam żyją Niemcy:D;)

Jarek
10.01.2012, 15:25
Calgon, Rychu..:):):)fajny wyjazd, fajna relacja:)- tylko zazdrościć:)- teraz już możecie dołączyć we dwóch do tęczowych braci:D:haha2:
pzdr

calgon
10.01.2012, 16:27
Ledwo udało nam się kupić ruble. Euro nie było w żadnym kantorze :D


Dobrze ze miałem Maestro która udawała Mastercard

Sławekk
10.01.2012, 16:35
........podziękowanie za to że się chciało ruszyć tyłki i opisać to w sposób znośny ;)

raf
10.01.2012, 18:15
Dzięki calgon , fajna relacja:Thumbs_Up:.

Cumuulus
10.01.2012, 22:45
Calgon

Super relacja. Miło było pooglądać i poczytać ten serial, który miał wiele zwrotów jak brazylijska telenowela :D

Pozdro

RAFWRO
27.01.2012, 02:49
Fantastyczna baja, 3 prawie na budziku, jak ja zaraz wstanę...