View Full Version : Maroko z łapanki, X 2010
sambor1965
02.11.2010, 14:43
Ten wyjazd wymyślił się w Poroninie. Pod Grapą w ładnym drewnianym domku, w oparach alkoholu i Marlboro, Asia, która od czasu do czasu w tej opowieści będzie nosić imię Ajsza, postanowiła odwiedzić stare kąty. Noc była grudniowa i właśnie padał śnieg. W garażu Galego z jego Afryki wprost do kanalizacji spływał zwykły saharyjski piach przywieziony z Tunezji pomieszany z niezwykłym śniegiem który oblepił motocykle pod Genuą. I jeszcze ten pierwszy saharyjski piach całkiem nie zamarzł w tę tatrzańską grudniową noc kiedy zaczęliśmy gadać o kolejnym wyjeździe. Nie, nie było w tej nocy niczego magicznego. Ot, zakończenie tunezyjskiej wycieczki. Izi z Krysią pilnowali poronińskiego domku, a ja wpadłem wieczorkiem, by powitać Galiców po tournee.
Asia jako dziecko mieszkała kilka lat w Maroku - jej mama była panią doktor w Ksar el Kebir. Tunezyjska Sahara ożywiła wspomnienia i żeby pozwolić Asi zasnąć obiecaliśmy jej te Maroko. Przyszła ciężka wiosna i jeszcze trudniejsze lato 2010 roku. Ale we wrześniu przyszło się wywiązać z danego słowa.
Grupa formowana była naprędce, przy wykorzystaniu kilku forów i ostatecznie wyglądała tak:
1. Jarek z Asia - Africa (podróż sentymentalna) - 2ga wycieczka afrykańska, oboje jeżdżący, ale tu przytuleni do siebie na jednym motorku... (Wożąc Panią Daisy)
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHfoBlVDI/AAAAAAAAQcs/Tcd2oCTHngg/s720/DSC01004.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHgE9JH7I/AAAAAAAAQcw/YICEM16rWb4/s720/DSC01005.JPG
2. Puszek - Africa - (podróż rozliczeniowa), druga wycieczka afrykańska. Pierwsza w ekipie Podosowej zakończona tuż po wjeździe na Saharę zablokowaniem się pierwszego biegu. Puszek wybrał się na tę wyprawę w celach przetestowania swojego Puszkolotu, któremu chciał dodać etykietę Puszekproof (Niebiańska Plaża i Pożegnanie z Afryką jednocześnie)
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIejiZ5tI/AAAAAAAAQgY/qgu4YQDcZq0/s720/DSC01147.JPG
3. Franz - Franzalp - (podróż rozliczeniowa), druga wycieczka afrykańska. Entuzjazm pierwszej wyhamował osobowy mercedes, który przejechał po Francowatym BMW i po Franzu. Wyprawa miała na celu oderwanie się od elektrycznej codzienności (Mission Impossible i Shrek)
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHfH7apiI/AAAAAAAAQco/TYR6NUahDlw/s720/DSC01002.JPG
4. Zbychu Szatan, którego nazwisko wiele mówi o nim - BMW 800GS (podróż rozliczeniowa), druga wycieczka afrykańska, podczas pierwszej złamał nogę (ekipa Niepodosowa, a Adaggiowa). (Adwokat Diabła i Złap mnie jeśli potrafisz)
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCISxcUaII/AAAAAAAAQeo/qlufpjwvLVw/s720/DSC01062.JPG
5. Artek Kufel, którego nazwisko niewiele mówi o nim - yamaha TTR - podkrakowski jeździec działający jak oliwa na wezbrane morze. Pierwsza wycieczka afrykańska.(Misja i Raport Mniejszości)
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCImaSCw_I/AAAAAAAAQho/N3v_NHPuiMI/s720/DSC01237.JPG
6. Marek znany od niedawna na forum jako Funrider - KTM LC4. Niepierwsza wycieczka afrykańska, ale pierwsza z motorkiem. (Enigma i Przyjaciel Gangstera)
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCImHZ63NI/AAAAAAAAQhk/3W7bWOfZhT8/s720/DSC01234.JPG
7. Pekaes, nieznany na naszym forum osobnik. Africa, na co dzień ujeżdżający... kawasaki ZL ileś tam. Gość z innej bajki motocyklowej, prywatnie jednak od wielu lat zamieszkujący wspólny ze mną garaż. Zero doświadczenia na piachu (ale szybko się uczę....) (Czas Apokalipsy i Próba sił)
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHhu7B3hI/AAAAAAAAQc4/py-G31fI0Dw/s720/DSC01010.JPG
8. Jacek czyli Germański najeźdźca (z Magdą). Miał być KTM, ale wyszedł VW Golf. Artroskopia kolana usadziła go na 4 kołach. W Zagorze dosiadł jednak moją babcię i podejrzanie dłuugo ich nie było. W rozliczeniu przesiedziałem jedna noc z Magdą. (Patriota)
Jacek jest brzydki więc tylko zdjęcie Magdy:
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIbP4A15I/AAAAAAAAQf4/hGVrqDWRvjA/s720/DSC01126.JPG
9. Ja czyli Sambor, 20 letnia RD04, z afrykańską przeszłością. w Maroku po raz drugi. (Konspiracja, Dawno temu w trawie i Bruce Wszechmogący jednocześnie)
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJa7RPGuI/AAAAAAAAQpM/hBg3zdHiUXQ/s640/IMG_0510.JPG
Trochę faktów a później literatura ok?
transport do Malagi samochodem Iveco + przyczepa
parking 5 km od lotniska - 100 euro za przyczepę i auto (razem) - czas do miesiąca.
samolot Krakow-Malaga-Kraków - 470 zł
prom Algeciras-Tanger Med. - Algeciras (motocykl +1 osoba, w drugą stronę bilet open) - 71 euro
paliwo w Maroko - 10,3 dirhama
1 euro - 11 dirhamów
Średnia cena płacona przez nas za nocleg w kazbie (taki hotelik) z kolacją i śniadaniem - 150 dirhamów
Zdjęcia w tym wątku zostały wykonane przez Asię, Marka, PKSa i Sambora. Być może również przez innych, ale pochodzą z tych czterech aparatów. Incydentalne fotki pochodzą od Franza, bo nie nadesłał nam całości...
Rzeczy były spakowane w miękkie torby, wyjątkiem był Gali, który musiał wziąć kosmetyczkę Asi.
Korzystaliśmy z kilku map, za najlepsza uważam Michelin 742. Korzystaliśmy też z kilku GPSów, brak mi kompetencji by ocenić przydatność urzadzenia i funkcjonalność softu. Wiem jednak, że korzystanie z nich prowadziło to do wielu zabawnych historii.
Oponki kostkowe, najwięcej z nas miało komplet Mitas z tyłu i TKC z przodu, były również T63. TTR miała Heidenau K60. Nikt na wybór opon nie narzekał.
sambor1965
02.11.2010, 16:45
Początek wydał nam się obiecujący. Była sobota 7 rano gdy zacząłem pakować swój plecaczek na afrykańską podróż. Wszystkie graty, kaski, kurtki etc. pojechały już przed kilkoma dniami busem. Pozostało więc wrzucić coś do czytania i pamiątkowe skarpetki.
Ponieważ zakwalifikowałem Maroko jako wyjazd niedaleki pakowałem się wyjątkowo bez listy Podoska. Zajęło mi to wraz z zastanowieniem się i odszukaniem potrzebnych rzeczy ze 30 minut. Wziąłem ze sobą:
3 pary skarpetek (prałem i wystarczyło)
2 pary spodni (w tym motocyklowe) - nie prałem i wystarczyło
słynne czerwone dresy - nie bardzo wiem po co...
kurtkę i podpinkę (słusznie)
kask (też)
rękawiczki letnie i zimowe (brawo tej pan!)
kalesony (mądrze)
3x majtki (wystarczyło)
3x t-shirt (ok)
1 długi rękaw (ok)
śpiwór (komfort +5)
therm-a-rest (super)
aparat (za duży)
kamerę (niepotrzebnie)
regler (niepotrzebnie)
pompę (niepotrzebnie)
dętkę (potrzebnie)
kuchenkę MSR (słusznie)
Namiot (bez sensu)
plecaczek + 3 l camelbag (ma to sens)
Dużo trytek (!!!)
Ochraniacze (ma to sens!)
telefon satelitarny (potrzebnie, ale się nie przydał)
Narzędzia brali inni, więc nie wziąłem nawet śrubokręta.
Auto wprawdzie nie dojechało jeszcze na miejsce, ale sms od dzielnych kierowców nie pozostawiał złudzeń - zostało im 30 kilometrów. Żałujemy trochę tej ładnej pogody, którą zostawiamy w Krakowie, wolelibyśmy widzieć tu już pełną jesień, a jeszcze lepiej deszcz ze śniegiem. Wiecie: My tam w Afryce grzejemy kości, a Wy w Polsce...
Wystartowaliśmy po 10 i po 3 godzinach wysiedliśmy w Hiszpanii. Życie jest piękne! No może nie do końca - wredna Malaga przywitała nas deszczem, nie jakąś tam mżawką tylko solidnym zimnym deszczem. Stałem przed lotniskiem i podobnie jak inni drapałem się w głowę próbując sobie przypomnieć czy wziąłem ze sobą jakieś przeciwdeszcze.
Podobnie jak inni wziąłem.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1NuW4uMI/AAAAAAAAQ58/-0pRmo9X4FU/s640/IMG_0186.JPG
Czekamy na busa w Maladze...
Autko i przyczepa zostały na parkingu, a my pomknęliśmy - trochę głupio - płatną autostradą do Algeciras. No ale spieszyliśmy się na prom, bilety kupiliśmy w miejscu gdzie chcieliśmy jedynie sprawdzić ich cenę. No, ale była na tyle niska, że nie zawahaliśmy się.
Prom i całe to płynięcie doafrykańskie bez historii. Było już ciemno, gdy wyjechaliśmy na afrykańską ziemię.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHeUvQ1WI/AAAAAAAAQcg/eBs4Nhm4mRQ/s640/IMG_9915.JPG
Jacek vel Germański Najeźdźca siedział już od wczoraj w Tangerze i zarezerwował nam hotel. 45 kilometrów do miasta z Tanger Med. zajęło nam nieco więcej czasu niż musiało - no ale korzystaliśmy z nawigacji ;)
To nie będzie typowa relacja dzień po dniu, ale obiecuję trzymać się jako takiej chronologii. Jak się można bowiem domyślać wydarzenia, które następowały w określonej kolejności, miały wpływ na nasze działania i wprowadzenie tu jakiejś inwersji mogłoby zmącić nieco trzeźwe afrykańskie umysły.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1OO10-cI/AAAAAAAAQ6A/4IZ0RmvAnBE/s640/IMG_0196.JPG
Z Jackiem umówiliśmy się gdzieś w Azrou. On chciał jechać przez Rif a my wzdłuż wybrzeża atlantyckiego. Zatankowani, w zwartej kolumnie, gotowi na saharyjskie podboje, pojawiliśmy się na drodze ciągnącej się wzdłuż oceanu. Nie wiem z jaką prędkością jechaliśmy, bo w mojej babci żaden z przyrządów nie działa. Nie działały również kierunkowskazy i częściowo nie działało światło stop. Reszta działała znakomicie. Prowadziłem bez GPS i bez mapy, ale wiedziałem, że skoro jest ranek, ocean jest z prawej a słońce z lewej to wszystko jest OK. Po pół godzinie jazdy postanowiłem to zmienić i ustawiłem słońce za plecami a Atlantyk naprzeciwko siebie.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIMCFWs2I/AAAAAAAAQdo/JAWgKxIcnKs/s640/IMG_9928.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHil3z7NI/AAAAAAAAQc8/wfWEUbuzd6Q/s720/DSC01015.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHjG8bjkI/AAAAAAAAQdA/-rnik3O3DS8/s720/DSC01016.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHjri5wyI/AAAAAAAAQdI/31tZErct9ag/s720/DSC01024.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1OjKwd0I/AAAAAAAAQ6M/vHTwK-RFQJ8/s640/IMG_0206.JPG
Ten się śmieje kto się śmieje ostatni...
Naprawdę ta plaża była piękna i nie mogliśmy się oprzeć pokusie. Wielkie fale się rozbijały kilkadziesiąt metrów od brzegu, a to co dopływało pod nasze koła przypominało nam lekko wzburzone Śniardwy. Rozjechaliśmy się po tym piasku ciesząc się tą prawdziwą Afryką. W ruch poszły kamery i aparaty. Trwała ta ekstaza dobre 10 minut. Wszyscy zobaczyliśmy tę falę, była jakby wyższa od pozostałych. I choć staliśmy dobre 20 metrów od miejsca dokąd docierały te największe pomyślałem, że ta chyba nas sięgnie. I sięgnęła.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1PBLAnSI/AAAAAAAAQ6Q/wslcMXmgAlk/s640/IMG_0219.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIMf2XyfI/AAAAAAAAQds/am5x4fzgp30/s640/IMG_9932.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1PQrHgdI/AAAAAAAAQ6U/LRea9JTu8j8/s640/IMG_0221.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCINeR2CyI/AAAAAAAAQd0/VZRPHsqpPAQ/s640/IMG_9936.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIN_jVWUI/AAAAAAAAQd4/ZsIJ00VHup4/s640/IMG_9937.JPG
Zalała najpierw nasze opony, a później poszła w górę kryjąc sprzęgło, a później poszła jeszcze wyżej podchodząc pod siedzenie. Trzymałem co sił babcię, którą ta niewinnie wyglądająca fala chciała przewrócić. Kątem oka zauważyłem, że dwa motocykle już leżą. Jeszcze później zaczęła wracać niosąc za sobą nasze kaski, buty, rękawiczki...
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIOAfbZTI/AAAAAAAAQd8/IuDnL4HzWws/s640/IMG_9939.JPG
Akwarium w reflektorach....
3 pary skarpetek (prałem i wystarczyło)
2 pary spodni (w tym motocyklowe) - nie prałem i wystarczyło
słynne czerwone dresy - nie bardzo wiem po co...
kurtkę i podpinkę (słusznie)
kask (też)
rękawiczki letnie i zimowe (brawo tej pan!)
kalesony (mądrze)
3x majtki (wystarczyło)
3x t-shirt (ok)
1 długi rękaw (ok)
śpiwór (komfort +5)
therm-a-rest (super)
aparat (za duży)
kamerę (niepotrzebnie)
regler (niepotrzebnie)
pompę (niepotrzebnie)
dętkę (potrzebnie)
kuchenkę MSR (słusznie)
Namiot (bez sensu)
plecaczek + 3 l camelbag (ma to sens)
Dużo trytek (!!!)
Ochraniacze (ma to sens!)
telefon satelitarny (potrzebnie, ale się nie przydał)
Będę się upierać - a co! Widzę, w tej liście poważny brak. Niewybaczalny brak, jeśli się jedzie w Tamte rejony i w Taką trasę. :D
!!!!ZBROJA!!!!
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy albo jej aż tak nie lubią albo udają, że zapomnieli o jej istnieniu :confused:
słynne czerwone dresy - nie bardzo wiem po co...
A ja wiem - żeby były jeszcze bardziej słynne...
Ola napisała :
" !!!!ZBROJA!!!!
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy albo jej aż tak nie lubią albo udają, że zapomnieli o jej istnieniu "
którą brać?
http://e4.pudelek.pl/p41/153309d8000d66304b510583 http://herbacianokaligraficznie.blox.pl/resource/0.zbroja.jpg http://www.kwidzyn.pl/xinha/plugins/ImageManager/demo_images/Historia_miasta/sNG_0707_KRZYZACY_12.01.jpg http://://cache.gizmodo.pl/img/gadgets/galleries/7/0/7019f5feb1ed2eede8fae0d89f28e228.jpg http://cache.gizmodo.pl/img/gadgets/galleries/7/0/7019f5feb1ed2eede8fae0d89f28e228.jpg
sambor1965
02.11.2010, 17:14
Nie wiem Franz czy ta do Ciebie pasuje. Ten zakuty łeb...
którą brać?
Właśnie o to mi chodziło, choć ja Was widzę bardziej w takich:
15916
15917
Nie wiem, która dla kogo - sami zdecydujcie.
Panie uczestniczki w takich:
15918
No i żeby odpowiednio zabezpieczyć motorki przed kamulcami, to warto przemyśleć:
15919
15920
Jak ktoś bardzo nie lubi zbroi, to może chociaż ochraniacze na kolana. Bez tego to już na pewno się nie obejdzie.
15921
A miał być taki ładny opis.
btw, ja wolę takie
http://mysiteh1.com/~u125810//images/witchblade_statue.jpg
Boski-Kolasek
02.11.2010, 19:19
no i co dalej z ta podroza?
A miał być taki ładny opis.
btw, ja wolę takie
http://mysiteh1.com/~u125810//images/witchblade_statue.jpg
:D:lol8:Gregor,widze ze jestes fanem cybernetycznych kobiet.Sambor dawaj ta relacje bo nie moge przestac sie smiac:haha2:
A miał być taki ładny opis.
btw, ja wolę takie
http://mysiteh1.com/%7Eu125810//images/witchblade_statue.jpg
Rozumiem, że tak chciałbyś oglądać Sambora i Puszka ? ;)
felkowski
02.11.2010, 20:31
A ta rączka to do smyrania po pleckach ?
Acha, Sambor dawaj dalej bo zaczeło się ciekawie, a tak wątek się rozwleka na boki....
sambor1965
02.11.2010, 20:48
Wygląda niewinnie...
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/P8C3ZrPrgnE?hl=pl&fs=1"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/P8C3ZrPrgnE?hl=pl&fs=1" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>
sambor1965
02.11.2010, 21:10
Ja to pisze na bieżąco więc lagi muszą być...
Wiecie co to są mieszane uczucia? No więc można podciągnąć to co czułem w tej chwili. Z jednej strony mało nie umarłem ze śmiechu widząc Puszkową i Pekaesową Afrykę zalaną, z drugiej strony z przerażeniem spostrzegałem, że spod mojej ocean coraz bardziej wypłukuje piach i z każdą sekundą moto się zagłębia.
Trzymałem w ręku aparat fotograficzny, na szyi miałem zawieszoną kamerę. Całym ciężarem zaparłem się przeciwdziałając fali. I za chwilę obiegałem motocykl, bo fala wracała. Taaakie zdjęcia mnie mijały...
Ocean się cofnął i wśród oddalającego się szumu fal dały się słychać jęczenia pokrzywdzonych przez żywioł. Społeczeństwo afrykańskie rzucało panienkami na prawo i lewo ścigając fale i swoje ruchomości.
Fakując i kurwując odpaliliśmy motorki i przenieśliśmy się o 50 metrów dalej. Co poniektórzy zaczęli już suszenie, gdy przyszła druga fala. Wiecie, że głupi ma zawsze szczęście, że Polak i przed szkodą i po szkodzie głupi?
No więc myśmy tego Oceanu po prostu nie docenili. Następnym razem wybierzemy raczej ten Spokojny, bo na Atlantyku już się poznaliśmy. Nasze szczęście polegało na tym, że ta druga fala nie przyszła jako pierwsza. Gdyby tak było musielibyśmy szukać naszych afryk z akwalungiem.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1QedbOnI/AAAAAAAAQ6k/4nl6wOsRNfI/s640/IMG_0229.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIOS60IFI/AAAAAAAAQeA/lU94DHisX8I/s640/IMG_9943.JPG
A tak mieliśmy kilka wolnych godzin, motorki schły sobie na wysokim już brzegu Atlantyku, a my spacerowaliśmy po plaży wypatrując pekaesowych rękawiczek, markowych wkładek do butów, puszkowego portfela i reszty zawartości jego tankbaga.
Tak wyglądał początek drugiej fali ;)
<object width="480" height="385"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/Haa6HDFzae0?fs=1&hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/Haa6HDFzae0?fs=1&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object>
Jaro-Ino
02.11.2010, 21:18
Relacja super, tylko czemu widzę białe prostokąty? Tam powinny być zdjęcia czy filmy? Jest jakiś sposób na obejrzenie tego?
sambor1965
02.11.2010, 21:38
Relacja super, tylko czemu widzę białe prostokąty? Tam powinny być zdjęcia czy filmy? Jest jakiś sposób na obejrzenie tego?
Mój kolega widuje białe myszki. I wiem jaki jest sposób na ich obejrzenie. Ale prostokąty? Osobiście już trójkąty mnie przerażają swoimi konsekwencjami...
A zdjęcia będą jak znajdę jakiś darmowy serwer gdzie można je wrzucić.
No więc pochodziliśmy po plaży, pozbieraliśmy muszelki... Znaleźliśmy wszystko prócz wypłukanej zawartości puszkowego tankbaga. Z dokumentów popłynęło prawo jazdy, dowód rej., trochę kasy i karty kredytowe. Szukaliśmy wszyscy, Puszek co oczywiste jakby bardziej, ale... Udało się znaleźć nawet Pekaesową rękawiczkę, wszystko tylko nie portfel.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1P7MKdcI/AAAAAAAAQ6c/5SC4lZIauYA/s640/IMG_0226.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1Q4UrvGI/AAAAAAAAQ6o/yvDGNTe3B1s/s640/IMG_0237.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1QEw1bWI/AAAAAAAAQ6g/a_P0LUg-2GU/s640/IMG_0225.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNG8Th7oNhI/AAAAAAAAQwg/ia-aWmNDol8/s512/PA100037.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNG8TBb_rHI/AAAAAAAAQwc/ws8Q-JZjg2A/s640/PA100036.JPG
Jak wyruszaliśmy z plaży dzień powoli się już kończył. Wiem jak woda morska działa na motocykle więc kolejny fantastyczny pomysł urodził mi się w głowie gdy przejeżdżaliśmy obok stacji benzynowej. Karcher!
Myliśmy nim sprawnie nasze maszyny udając przed sobą, że wiemy gdzie psikać by Karcher nie zaszkodził. Umyliśmy już ostatni i ubieralismy się do drogi gdy Puszkolot powiedział STOP.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIO4i016I/AAAAAAAAQeE/SbozTdOsVrw/s640/IMG_9946.JPG
Sprawa wydała się mi od razu na tyle poważna, że w restauracji zamówiłem żarcie. Pekaes i Gali przystąpili do spokojnego demontażu motocykla. I już po 8 godzinach mogliśmy jechać dalej. No, ale nie uprzedzajmy wypadków...
1. LOL :)
2. picasa
3. Leszcze adventure team - zapozyczajac terminologie :)
4. dajesz sambor!
sambor1965
02.11.2010, 22:29
z picasy to sie źle zdjęcia dodaje...
z picasy to sie źle zdjęcia dodaje...
hmm dlaczego? wystarczy link wkleić
felkowski
02.11.2010, 22:44
popłakałem się :Thumbs_Up:
sambor1965
02.11.2010, 22:48
hmm dlaczego? wystarczy link wkleić
No wlasnie mi Ron to uświadomil. Dzieki ;)
z picasy to sie źle zdjęcia dodaje...
może to?
http://imageshack.us/content.php?page=uploader
Już widzę że będzie dobrze...
Pajechali !
danek-dr
02.11.2010, 23:48
Toż to jakieś mini tsunami.
Jeszczę trochę się cofnę do listy.
3x majtki (wystarczyło)
Majtki to mają dziewczyny. Chłopy to raczj slipy lub bokserki. No ale się nie czepiam bo może to nie dla siebie...:D
sambor1965
02.11.2010, 23:56
Toż to jakieś mini tsunami.
Jeszczę trochę się cofnę do listy.
Majtki to mają dziewczyny. Chłopy to raczj slipy lub bokserki. No ale się nie czepiam bo może to nie dla siebie...:D
Hm, nie wiedziałem że dziewczyny mają majtki. w każdym razie na pewno nie wszystkie...
Pancerne ortopedyczno-rolnicze motocykle ponownie wystawione na próbę wytrzymałościową. Moje klimaty :).
Klawo jak cholera:D.Jest Atlantyk,jest zabawa:rules:
sambor1965
03.11.2010, 09:21
Afryka to Afryka, wiadomo - nie psuje się. A nawet jak już się zepsuje to wie gdzie. Ta puszkowa znalazła miejsce idealne. Na stacji była restauracja, która pozwoliła nam coś przekąsić i schronić się przed afrykańską ulewą. Właściciel miał i internet i kolorową drukarkę. Ściągnięcie i wydrukowanie schematu było formalnością. Między stacją benzynową a odległym o 200 metrów Atlantykiem był camping z domkami w cenie ok 18 zł od osoby. Wprowadziliśmy więc Puszkolota do środka i ekipa Pekaes i Gali zajęła się studiami nad elektryką - moto świeciło wszystkimi kontrolkami, ale nie zapalało - wiadomo że elektryka siadła.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNEr23KUWhI/AAAAAAAAQv8/ccMclJ5YYwM/s640/101020101675.jpg
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNG8UspIIuI/AAAAAAAAQwk/pdtoBuCfsAY/s640/PA100038.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNG8VbCERKI/AAAAAAAAQwo/Yfa830PK5qw/s640/PA100040.JPG
Cała zaś reszta - no może z wyjątkiem Artka Kufla, który kolejny wieczór przekonywał nas że jest abstynentem - odbywała spotkanie z Grant'sem, którego to obywatela zapoznaliśmy w strefie bezcłowej promu do Maroka. Oceniliśmy szybko jego zapasy jako niewystarczające i poruszeni do głębi tym odkryciem postanowiliśmy, że będziemy bawić się tak jak miejscowi: bez alkoholu. W tym celu bardziej innowacyjni przedstawiciele naszej ekipy zakupili paliwo używane przez miejscowych jako czasospowalniacz. Chciałbym tylko zaznaczyć, że wszystkie pozostałe osoby (oprócz tych innowacyjnych), które używały czasospowalniaczy czyniły to wyłącznie w celach paranaukowych. Niektórzy w ogóle się nie zaciągali, co mogę poświadczyć swym autorytetem.
Lekko odurzeni przygodą rozważaliśmy ogrom pokonanego dystansu. Zastanawialiśmy się dokąd też uda nam się dojechać jutro i czy może coś zaszkodzić zakopanemu w piachu na plaży Puszkolotowi. Za 2 tygodnie będziemy wracać to go wykopiemy.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIPTkSDlI/AAAAAAAAQeI/xXQRIuAXXzg/s512/IMG_9950.JPG
Godzina płynęła za godziną. Franek pod wpływem Grant'sa coś bełkotał, że w Puszkolocie coś jebło jak właściciel ruszał, ale wszyscy wiedzieliśmy, że to elektryka. Było już gdzieś po północy, za oknami szalał Atlantyk, słony wiatr wdzierał się do naszego luksusowego apartamentu, a kolejne teorie awarii padały jedna za drugą.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNG8WMNMaqI/AAAAAAAAQww/f73udCSek4E/s640/PA100042.JPG
Nasi specjaliści przemieszczali się nieubłaganie w stronę końca kolorowego schematu. Pot zaczął się perlić na czołach Pekaesa i Galego, zacząłem podejrzewać, że to może być od myślenia...
A Franz znowu swoje, że coś jebło. A wszyscy widzieliśmy, że Puszek najechał wtedy na kratkę ściekową. No, ale ponieważ całkiem niedawno w motorku wymieniany był alternator, Pekaes postanowił zajrzeć i pod ten dekiel. Po chwili awaria była usunięta i mogliśmy iść spać.
W ryja ma Franek, że za cicho jęczał o tym jebnięciu i krakowski mechanik który składał ów mechanizm ;)
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNG8W8W_ChI/AAAAAAAAQw0/mL7fSVpki_E/s640/PA100045.JPG
Mogliśmy jechać dalej. Ale, że było po północy, byliśmy już w łóżkach w stanie wskazującym, padał deszcz, nie chciało nam się i Afryka nie zając - pojechaliśmy dopiero rankiem...
O takie coś tam Pekaes znalazl...
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNEr3l3jemI/AAAAAAAAQwE/P2UwMnslhgc/s640/101020101677.jpg
sambor1965
03.11.2010, 11:05
Będę się upierać - a co! Widzę, w tej liście poważny brak. Niewybaczalny brak, jeśli się jedzie w Tamte rejony i w Taką trasę. :D
!!!!ZBROJA!!!!
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy albo jej aż tak nie lubią albo udają, że zapomnieli o jej istnieniu :confused:
Po przestudiowaniu zasobów sieciowych zauważyłem, że zbroje działają na kobiety. Po Twoim poście rozważę więc zakup takiej:
http://www.comicbookmovie.com/images/uploads/Dark%20Knight%20Motorcyle%20Suit.jpg
Driverd2
03.11.2010, 14:06
Fajnie się czyta, fajnie się ogląda, nic tylko pozazdrościć wyprawy. :Thumbs_Up:
luzMarija
03.11.2010, 22:58
Oj, chyba znów czasospowalniacze poszły w ruch bo doczekać się*kolejnego odcinka nie sposób.
banditos
03.11.2010, 23:02
LuzMarija przyznaj sie - wysylales jakas paczke Samborowi?
sambor1965
03.11.2010, 23:13
O drugim dniu nie ma co pisać. Rano załataliśmy gumę w TTR (znaczy Franz to zrobił) i pogoniliśmy za Germańskim Najeźdźcą, który meldował z okolic Meknes że u niego fajnie. Musieliśmy tego dnia trochę go podgonić. Goniliśmy po dobrych marokańskich asfaltach. Chwilę się wahałem, ale zdecydowałem się unikać autostrady.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1Q09iXBI/AAAAAAAAQ6s/TwvBecw7dg0/s640/IMG_0251.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1RA5oKGI/AAAAAAAAQ6w/3wqMKWOCtMM/s640/IMG_0257.JPG
Wjechaliśmy w góry i jak to w górach trochę się ochłodziło. Grzecznie włożyłem, kalesony, long shirta, podpinkę. Zaczęło padać i zrobiło się +4 stopnie. Kiepsko jak na Afrykę.
Porozdzielaliśmy się, uznałem że każdy ma prawo jechać swoim tempem. Warunek, że dwaj ostatni muszą się widziec non stop. Reszta ekipy widziała się ze sobą co pół godziny. Podobnie jeżdżę w Azji. Daje to pewną swobodę i gwarantuje że nie wszyscy mają takie same zdjęcia z wyjazdu. Oczywiście na rozjazdach się czeka. Wszystko szło dobrze, ale zrobiło się ciemno, zdecydowałem że nie dociągniemy do Midelt i zaparkujemy trochę wcześniej. Załatwiłem hotel i ze Zbychem i Franzem czekaliśmy na rogatkach na resztę. Przyjechali wkurzeni trochę - Marek wpadł na psa i zaliczył kilkudziesięciometrowy szlif na górskiej drodze. Nic nie jechało i wszystko się dobrze skończyło. KTM rozdziewiczony, ale bez konsekwencji dla powodzenia dalszej wyprawy. Marek poobijany, ale kości całe. W hoteliku imprezowała do rana grupa dość młodych Polek. Wstyd się przyznać, ale bez nas... Kończyliśmy nasze Granty w samotności. Czasospowalniacze zakrzywiły czasoprzestrzeń i noc skończyła się dość nagle.
Poranne słońce rzuciło nas na motorki. Cel: Merzouga. Droga jest piękna, ale nie zatrzymywałem się na foty. Wiedziałem, że dalej będzie ładniej i tu tylko stracę czas.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1TDB0wkI/AAAAAAAAQ7Q/WH3tEgQi8f4/s640/IMG_0306.JPG
Trochę mnie niepokoiły białe szczyty Atlasu: to świeży śnieg. A tak bardzo chciałem pohasać po górach...
Było cieplej i cieplej: kalesony schowałem głęboko w torbie. Obok podpinki i zimowych rękawic.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1RouGbDI/AAAAAAAAQ60/UZjUOjTcpFk/s640/IMG_0270.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1RtV_1mI/AAAAAAAAQ64/hSxaAz8zxxM/s640/IMG_0272.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1SIlYSWI/AAAAAAAAQ7A/rZF9Wx4OygQ/s640/IMG_0280.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1SNGX-8I/AAAAAAAAQ7E/yZsNMi4WTGQ/s640/IMG_0282.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1SrEilTI/AAAAAAAAQ7I/Rj7J4cVXieQ/s640/IMG_0284.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1S41tE7I/AAAAAAAAQ7M/BQ2IuCOHVbI/s640/IMG_0287.JPG
Przelecieliśmy ładnym wąwozem przez Tunel Legionistów, który tylko nazwę ma ładną i zatrzymaliśmy się na popas w Errachidii. Stamtąd już tylko skok do Erfoudu.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1TJPg30I/AAAAAAAAQ7U/1HGvtW72K7w/s640/IMG_0313.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1TaQYVZI/AAAAAAAAQ7Y/-5Oqd7ecGno/s640/IMG_0314.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1Ti24shI/AAAAAAAAQ7c/y8C8dkZB4Mw/s640/IMG_0320.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1T0MdPDI/AAAAAAAAQ7k/T2cozl0DuJ4/s640/IMG_0341.JPG
Coraz cieplej...
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1ULL3NnI/AAAAAAAAQ7o/_HfsEItKlms/s640/IMG_0345.JPG
Ten las po prawej to palmy ;)
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1UqUtJnI/AAAAAAAAQ7w/SIERxr9z5-c/s512/IMG_0357.JPG
To ostatnia stacja z paliwem przed Merzougą, już takie bardzo południowe klimaty. Nie czuć już tej arabskości. Ludzie chodzą wolniej, palmy rosną szybciej, mieszkańcy napędzani czasospowalniaczami ledwie podnoszą głowy by przyjrzeć się naszej kawalkadzie. Na stacji znajduje się trzech gości co to mają brata, wujka albo ojca, który właśnie w Merzoudze ma hotel, kazbę czy coś tam do przenocowania. No i jak w dym mamy tam jechać oczywiście. Oczywiście pojedziemy.
Puszek namawia na drogę przez pustynie choć do Merzougi można dojechac asfaltem. Znam tę drogę, pięć lat temu zafundowaliśmy sobie tu nocne szkolenie w pustynnej jeździe. Żeby było skuteczniejsze to z pasażerami. Po 15 kilometrach kończy się asfalt i zaczyna pustynia. Dojechaliśmy do przygody!
fundriver
04.11.2010, 00:34
To ja wylosowalem pechowy los. Choc zaraz potem wylosowalem calkiem szczesliwy :)
Burek zaatakowal z prawej, na chwile przyhamowal, odbilem na lewo, a ten glupiec przysprintowal ile sil w lapach - wycelowal dokladnie pod moje przednie kolo. Dlugo sie to pisze, ale trwalo to krotko, bardzo krotko - nie zdazylem sie nawet przestraszyc. Potem bylo wielkie bum, mialem jeszcze nadzieje, ze jakos po nim przejade ... ;) Dalej to Artek wie co sie dzialo. Ja po mlynku i rollercoasterze for free z impetem wyladowalem z pozycji wertykalnej na wlasnych nogach, moto kilka metrow obok:
http://oi54.tinypic.com/vhug5.jpg
http://oi54.tinypic.com/ivjte9.jpg
http://oi54.tinypic.com/2d7evk8.jpg
Jak na potencjalne mozliwosci tego dzwona (90 km/h) straty w ludziach i maszynie byly znikome :)
A niedlugo potem bylo tak:
http://oi54.tinypic.com/vwyh5y.jpg
Wasz fundiver.
Sambor, zlituj się. Obejrzyj kolejny mecz, albo co, bo ja z tej mojej Szkocji nigdy nie wyjadę;)
Zamiast pisać w chwili wolnej, to czytam o Marokach, Kaukazach, Rumuniach, a jeszcze muszę poruszyć temat pstrągów...wiadomo: Podos:)
Strasznie Ci zazdroszczę tak lekkiego pióra-czyta się świetnie:Thumbs_Up:
Puszek namawia na drogę przez pustynie choć do Merzougi można dojechac asfaltem. Znam tę drogę, pięć lat temu zafundowaliśmy sobie tu nocne szkolenie w pustynnej jeździe. Żeby było skuteczniejsze to z pasażerami. Po 15 kilometrach kończy się asfalt i zaczyna pustynia. Dojechaliśmy do przygody!
Czyli da radę zrobić to z plecaczkiem? Czy plecaczek raczej pokona tą drogę z buta zaraz za motkiem jak to w porządnym muzułmańskim związku małżeńskim? :D:D:D
Fajska relacja i chcem mooooooooore
...zdjęcie KTM-a na pustyni rozwaliło mi serce...SUPER!!!
...zdjęcie KTM-a na pustyni rozwaliło mi serce...SUPER!!!
eeeee.... to Błędów. widać, nawet po rejestracji, że gdzieś tam ;)
super relacja.
matjas
sambor1965
04.11.2010, 11:43
E tam Błędów. W Błędowie to mnie nikt nigdy nie widział. I nie zobaczy raczej na motocyklu. Już jednak prędzej na Saharze.
Marokańska Sahara jest nieco inna od naszych wyobrażeń o pustyni. To głównie hamada, po której sprzętami afrykopodobnymi da się całkiem sprawnie jeździć.
Również z pasażerem. Przed pięcioma laty udowodniliśmy, że nawet zupełnie zieloni dadzą radę. Afryka czeka...
W odpowiedzi na postulaty daję kolejny odcinek. I robię sobie urlop czekając na Bajraszowe ryby siną barwą kłute. A na następny odcinek trochę poczekacie, bo mam ważniejsze rzeczy na głowie chwilowo.
Przygoda zaczęła się wraz ze zjechaniem z asfaltu, a właściwie jego nagłym końcem. Równo jak stół, hamada jest porozjeżdżana autami i motocyklami, a ślady wiodą w wielu kierunkach. Obieramy kurs na Merzougę. Jest dwadzieścia parę stopni, do Merzougi ze 40 kilometrów, a my jak mustangi...
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIQ1RCEdI/AAAAAAAAQeU/tMiw1Qr4vgo/s640/IMG_9967.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1VRF2ViI/AAAAAAAAQ70/yLoPgDeVnuw/s640/IMG_0358.JPG
Są jakieś pierwsze niegroźne gleby semiparkingowe, gdy piaskowa młodzież zaczyna stosować instynktowną technikę enduro: hamowanie, dupa na siedzenie, nogi szeroko, może się uda...
Rzadko się udaje, coś tam próbuję tłumaczyć, ale wiem że to bez sensu. Za 3 dni jak podniosą motocykl 20 razy zmienią technikę: będą siedzieć kiedy to możliwe i stać kiedy to niezbędne. Będą trzymać nogi na podnóżkach, a przed piachem zredukują bieg, odkręcą manetkę i odciążą przednie koło. Przecież to takie proste...
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIRiB6kqI/AAAAAAAAQeY/mqqFjaAvRHQ/s640/IMG_9971.JPG
Chyba jest naprawdę gorąco, powietrze faluje tuż nad horyzontem i widać jeziorko za jeziorkiem. Miraże znikają równie szybko jak się pojawiły. Przed nami pojawiają się góry. To już Erg Chebbi, olbrzymia hałda piachu, którą "ktoś" bez sensu usypał na środku hamady. To właśnie taka pustynia, która odpowiada powszechnym o niej wyobrażeniom - wydmy mają 150 metrów wysokości i wyglądają po prostu bajkowo. Nic, że pamiętam ten widok sprzed lat, znów mnie zachwyca. Łyk wody z camelbaga i w drogę.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIR_izRJI/AAAAAAAAQec/JWj9yeKSY7M/s640/IMGP0248.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCISHaiEzI/AAAAAAAAQeg/N2vsuqKaDLo/s640/IMG_9973.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCISeGsm2I/AAAAAAAAQek/2CfXTsa3uTE/s640/IMG_9974.JPG
Przed pięcioma laty widziałem to tak:
Do Merzougi jeszcze kilkanaście kilometrów. Zatrzymujemy się. Gasimy silniki i światła. Nie widać nic, kompletnie nic. Nie pamiętam takiej czerni, tylko niebo, choć bezksiężycowe, jest bliżej nas niż gdziekolwiek na świecie. Gwiazdy po prostu walą się na głowę. Mleczna droga jest bardzo wyraźna, ale w tym natłoku gwiazd nie potrafimy znaleźć konstelacji znanych z naszego nieba: Wielki Wóz zniknął gdzieś wśród gwiazdozbiorów, których u nas z lunetą szukać.
Eksperymentujemy. Mio jedzie drogą, ja próbuję obok, Jojna szuka przygód daleko od niej, a Enzo kombinuje to tu, to tam. Widać już światła Merzougi, gdy naprzeciw nas wyjeżdża jakiś moped. Podjeżdża i zaprasza do swojego hotelu. Z pięknej kasby na wzgórzu Jusuf obserwował nas już od kilkunastu minut. Światła widać tu na kilometry, a my trochę jeździliśmy krzywo...
W środku kilku Berberów gra i śpiewa przy kominku. Twarde negocjacje doprowadzają do satysfakcjonującego nas poziomu 7 euro za nocleg (12 wraz z wyżywieniem). Zostajemy.
Pojawia się coraz więcej pojazdów; ktoś szaleje samochodem, kilku motocyklistów przejeżdża obok nas ledwie odpowiadając skinieniem głowy na nasze pozdrowienia. Są i lokalesi, którzy podróżują na swych motorkach z wiochy do wiochy. Gali dostaje informację od Jacka gdzie ich szukać - siedzą w knajpie w Mercoudze. Ustalamy, że spotkamy się tam wszyscy...
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1VjHu8-I/AAAAAAAAQ74/1UgqjC4e13g/s640/IMG_0361.JPG
Spokojnie, to tylko rozrusznik...
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1bnDt_nI/AAAAAAAAQ8A/WMIWczBe9NU/s640/IMG_0365.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1bD49TKI/AAAAAAAAQ78/3zVb_K33_2o/s640/IMG_0362.JPG
Po drodze jeszcze atakuję bez sensu jakiś piaseczek, który okazuje się być dużo dłuższy i głębszy niż mi się wydawało. Coś tam klniemy pod nosem i wyciągamy się nawzajem z piaszczystej pułapki.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIW_nBLaI/AAAAAAAAQfQ/SssvE6XT7tI/s640/IMG_9980.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIWAujLCI/AAAAAAAAQfM/CgwZjoxbVFU/s640/IMG_9978.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1cOwBAAI/AAAAAAAAQ8I/IseM6KnwOl0/s640/IMG_0370.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1cJClf0I/AAAAAAAAQ8M/q8jkmzl-9cM/s640/IMG_0371.JPG
Trochę dziczymy bez porządku, wszyscy się jednak widzimy i uznaję, że jest bezpiecznie, w końcu poruszamy się w dobrą stronę. Spotykamy się obok hoteliku na wzgórzu. To Panorama, ta sama do której przed pięcioma laty zaciągnął nas z pustyni Jusuf.
Niewiele się tu przez pięć lat zmieniło. I bardzo dobrze! Witam się z Jusufem, ale za negocjacje bierze się francuskojęzyczny Puszek. 150 dirhamów za kolację, nocleg i śniadanie to dobra cena. Zostajemy. Wszyscy będą zgodnie wspominać to miejsce jako najpiękniejsze podczas całej naszej wyprawy...
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIfpL3FeI/AAAAAAAAQgk/iPQx_b_hilI/s640/IMGP0267.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIe4hxeMI/AAAAAAAAQgc/UPgNJum0404/s640/IMGP0266.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIc26d0DI/AAAAAAAAQgI/5AdeLOqFtfg/s640/IMGP0257.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIdWTv7UI/AAAAAAAAQgM/TfQt9QB78kw/s640/IMGP0258.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIcI--KeI/AAAAAAAAQgA/2hGu6KaZHp4/s720/DSC01131.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1czUK-eI/AAAAAAAAQ8Y/mbKt7IDTXKM/s800/IMG_0383.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1c8gpuNI/AAAAAAAAQ8c/Vm3HaRL1JMI/s800/IMG_0388.JPG
Magda i Germański Najeźdźca (z prawej)
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1dbCJtHI/AAAAAAAAQ8k/u1CRSGen_ZM/s800/IMG_0394.JPG
Skromnie, ale czysto...
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1drzhfZI/AAAAAAAAQ8o/K5xvDlY44CE/s512/IMG_0402.JPG
GPS - źródło wielu problemów...
Kilka migawek z dojazdu do Merzougi...w sumie nic ciekawego...ale.... zawsze trochę słońca....
BO1n-_0j0Oo
To ja wylosowalem pechowy los. Choc zaraz potem wylosowalem calkiem szczesliwy :)
Burek zaatakowal z prawej, na chwile przyhamowal, odbilem na lewo, a ten glupiec przysprintowal ile sil w lapach - wycelowal dokladnie pod moje przednie kolo. Dlugo sie to pisze, ale trwalo to krotko, bardzo krotko - nie zdazylem sie nawet przestraszyc. Potem bylo wielkie bum, mialem jeszcze nadzieje, ze jakos po nim przejade ... ;) Dalej to Artek wie co sie dzialo. Ja po mlynku i rollercoasterze for free z impetem wyladowalem z pozycji wertykalnej na wlasnych nogach, moto kilka metrow obok:
Jak na potencjalne mozliwosci tego dzwona (90 km/h) straty w ludziach i maszynie byly znikome :)
A niedlugo potem bylo tak:
Wasz fundiver.
Jaką masz oponę z tyłu w LC4? Jak Ci się na niej jeździło po piaskach?
fundriver
04.11.2010, 20:48
Jaką masz oponę z tyłu w LC4? Jak Ci się na niej jeździło po piaskach?
To Michelin T63.
Nie mam doswiadczenia duzego, nie jezdzilem na zadnych innych kostkach - nie mam wiec porownania. Bazowalem na opinii kolegow: "mitasy odpadly jako podroba, a tkc nie trzymaja zbyt dobrze w zakretach."
A mnie jezdzilo sie dobrze :)
To Michelin T63.
Nie mam doswiadczenia duzego, nie jezdzilem na zadnych innych kostkach - nie mam wiec porownania. Bazowalem na opinii kolegow: "mitasy odpadly jako podroba, a tkc nie trzymaja zbyt dobrze w zakretach."
A mnie jezdzilo sie dobrze :)
Dzięki za odpowiedź, T63 nie nadają się do mojego, pogubiłbym kostki.........
fundriver
05.11.2010, 08:53
Dzięki za odpowiedź, T63 nie nadają się do mojego, pogubiłbym kostki.........
Na asfalcie rzeczywiscie odpadaja, mysle ze jest to zwiazane z predkoscia, natomiast w terenie - poki co nie mam takich doswiadczen, chyba ze, wjezdzajac na teren nie redukujesz ;)
Na asfalcie rzeczywiscie odpadaja, mysle ze jest to zwiazane z predkoscia, natomiast w terenie - poki co nie mam takich doswiadczen, chyba ze, wjezdzajac na teren nie redukujesz ;)
staram się na asfalcie jeździć spokojnie, w terenie różnie :)
sambor1965
05.11.2010, 09:29
staram się na asfalcie jeździć spokojnie, w terenie różnie :)
Widzieliśmy jednego takiego na hp2 w marokańskim piachu. Przeleciał obok nas w takim tempie, ze nie byliśmy w stanie podejrzeć nawet rejestracji nie mówiąc o oponach. Dzięki niemu dowiedziałem się jednak, że tak też można i dalej poszło mi dużo lepiej...
To był mistrz Hp2 :Thumbs_Up:
następnym razem też tak będe próbował - ale bez bagaży
Pod warunkiem, że ssaki i inne wielbłądy w porozumieniu z drożdżami nie beda w tym przeszkadzały....jedź z nami...:bow:
consigliero
05.11.2010, 23:24
Przeniosłem to Hiszpańskim szlakiem aby nie śmiecić
Jezu... toyota tez zeszla na psy...
No ale bawcie sie dobrze!
ENDRIUZET
06.11.2010, 08:46
1. Marekw - to się nazywa "w telegraficznym skrócie". Wierzę, że "Potop" dałbyś radę streścić na odwrocie naklejki od "Żołądkowej Gorzkiej":)
2. Sambor ... czekam na więcej / dalej ... :)
3. /wtręt/ zwróciliście uwagę, że na 99% fotek - większość uczestników ma poważny / smutny wyraz twarzy jakby wcale dobrze nie bawili się wyjazdem , a nawet jakby im towarzystwo nie pasiło (mam namyśli foty z ostatnich 2 lat jakie tu widziałem) ... oj wiem, że się przypier**m ale jakoś tak chodzi mi to po głowie ... że czegoś tu jeszcze do szczęścia brakuje ... chyba trzeba będzie reżyserować focenie w stylu " a teraz wszyscy głośno mówią seeeeexxxxx " i w wersji z wyciągniętym podbródkiem " dżeeeeeeem" :D
4. GREG - fajne masz zabawki (look zbroja) :)
:at:
3. /wtręt/ zwróciliście uwagę, że na 99% fotek - większość uczestników ma poważny / smutny wyraz twarzy jakby wcale dobrze nie bawili się wyjazdem , a nawet jakby im towarzystwo nie pasiło :at:
eee. kolega kupi okulary albo dokładniej ogląda foty i czyta uważniej
Wystarczy przejrzeć choćby " maroko z łapanki " streszczenie kolegi Sambora
Czy trzeba większego optymizmu ? Artek
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCImaSCw_I/AAAAAAAAQho/N3v_NHPuiMI/s720/DSC01237.
Jacek z Magdą
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNO1c8gpuNI/AAAAAAAAQ8c/Vm3HaRL1JMI/s800/IMG_0388.JPG
Ciągle uśmiechnięty Puszek po 138 glebie, zatopieniu motocykla ,zgubieniu kasy i dokumentów a jednak wciąż pełny optymizmu
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIejiZ5tI/AAAAAAAAQgY/qgu4YQDcZq0/s720/DSC01147.JPG
Czy francowaty Franc , co mu głupi uśmieszek nie znikał z ust :p
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCHfH7apiI/AAAAAAAAQco/TYR6NUahDlw/s720/DSC01002.JPG
ENDRIUZET
06.11.2010, 11:49
Oj Franz, Franz .... Camela bym zapalił, a tu tylko Radomskie ... :D
... hmmmmmm .... nie wziąłem pod uwagę, że trudno szczerzyć pyska po całym dniu w siodle :D ... znowu oglądam foty i zazdroszczę ....
Oj Franz, Franz .... Camela bym zapalił, a tu tylko Radomskie ... :D
:haha2::haha2::haha2:
http://www.vimeo.com/16571998
16571998
sambor1965
07.11.2010, 00:09
Potwierdzam. Są dorośli, których nie przytulano w dzieciństwie. Są jednak i tacy, których nie wpuszczano do piaskownicy i teraz sobie to rekompensują. Puszek niewątpliwie należy do drugiej grupy.
Są jakieś pierwsze niegroźne gleby semiparkingowe, gdy piaskowa młodzież zaczyna stosować instynktowną technikę enduro: hamowanie, dupa na siedzenie, nogi szeroko, może się uda...
Rzadko się udaje, coś tam próbuję tłumaczyć, ale wiem że to bez sensu. Za 3 dni jak podniosą motocykl 20 razy zmienią technikę: będą siedzieć kiedy to możliwe i stać kiedy to niezbędne. Będą trzymać nogi na podnóżkach, a przed piachem zredukują bieg, odkręcą manetkę i odciążą przednie koło. Przecież to takie proste...
Chyba będziecie się ze mnie śmiali ale co tam.
Poznałem niedawno ciekawego kolesia zza Odry, który u nas bywa. Tak się złożyło, że Dirk (tak ma na imię) często jeździ po afrykańskich piachach i nawet mu to wychodzi. Regularnie berze udział w rajdach Tuarega. Przy okazji wizyt u mnie zawsze wybieramy się w pobliski teren. I zawsze "sprzedaje" mi sporo ciekawych rad jak to stary westman greenhornowi...
Po powrocie z tygodniowej trasy dopadłem się do forum. Przeczytałem co na szybko zdążyłem a zakotwiczyłem na dłużej przy Samborowej relacji. I... trafiłem na cytowany wyżej tekst. Między innymi te same rady słyszałem właśnie od Dirka. I efektem wiecie co było? Salwa smiechu z ust mojej żony o poranku. Nie wiedziała co się dzieje ale w nocy dość sporo gadałem i wykonywałem ruchy jak bym miał jakiś erotyczny sen.
Ale sen miałem inny, równie piękny... No normalnie śniło mi się że też uczestniczyłem w tym Waszym wypadzie. A sen był tak realny że niemal po nim mam zakwasy w rękach :D A te ruchy pod kołdrą były po prostu balansem na motocyklu. No jaja jak berety. Sam się z siebie śmieję. Choć tak naprawde raczej Afryka mnie nie ciągnie a raczej Wschód. Jednak w pamięci miałem rady i szkołę daną mi przez Dirka, przed samym wyjazdem w trasę byliśmy z ekipą kolesi polatać po wydmach i jak jeszcze Sambor dowalił mi swym "piachem po oczach" to .... Wyszło to co wyszło i jestem pośmiewiskiem w domu...
sambor1965
07.11.2010, 08:33
Normalnie bym pomyślał, że to polucje, no ale te zakwasy w rękach...
:hehehe::hehehe::Thumbs_Up:
No to w przyszlym roku zamiast gdzies jechac,wystarczy poczytac i lozka:D.Dobre:lol8:
fundriver
07.11.2010, 11:41
Pod warunkiem, że ssaki i inne wielbłądy w porozumieniu z drożdżami nie beda w tym przeszkadzały....jedź z nami...:bow:
No, niektorzy dryfowali jeszcze w czesciowo zakrzywionej czasoprzestrzeni i chyba w obawie przez zbyt krzywymi geodezyjnymi pozostali w panoramie czekajac na podprostowanie wymiarow :)
Ja w dziecinstwie, podobnie jak Puszek, chyba zbyt malo czasu spedzilem w piaskownicy. No, ale zabawa byla, po przyspieszonym i intensywnym kursie, przednia:
http://oi53.tinypic.com/2hdzkid.jpg
http://oi54.tinypic.com/141120w.jpg
http://oi51.tinypic.com/23jj2te.jpg
http://oi52.tinypic.com/2gul4rl.jpg
http://oi56.tinypic.com/10dd4bo.jpg
http://oi53.tinypic.com/mm7odu.jpg
http://www.vimeo.com/16571998
puszek, jak widzę na zdjęciach miałeś z tyłu oponę Mitas E09, jak Ci się na niej jeździło w Afryce, w szczególności po piaskach?
Wydaje mi sie,ze sposród homologowanych opon na asfalt , na suche nawierzchnie MITAS E09 nie ma sobie równych..Ciagnie dobrzei jest trwały..T63 tez daje rade ,ale duzo szybciej schodzi..i kostki mu odlatuja jak uszko temu misiu....
Wydaje mi sie,ze sposród homologowanych opon na asfalt , na suche nawierzchnie MITAS E09 nie ma sobie równych..Ciagnie dobrze i jest trwały..T63 tez daje rade ,ale duzo szybciej schodzi..i kostki mu odlatuja jak uszko temu misiu....
łatam nic nie lata z T63, a jest barzdziej przyczepna niż E09 - bieżniki prawie takie same ...a w deszczu bajka :D
ja nie wiem... może nie trzeba zapierd... po 170 po asfalcie ???
sambor1965
08.11.2010, 10:23
Wtrace swoje trzy grosze na temat opon. To trzeci Dakar, którego używam i uważam że to najrozsadniejsza opona na kamienie. Na piasku duzo lepszy jest desert. O t63 się nie wypowiem, bo nie mam porownania.
Oczywiscie wole TKC na mokrym, ale ta opona jest jednak bez sensu droga. Zakładalem tylko przód, ale następnym razem na przod pojdzie Desert.
Oczywiscie wszyscy sobie zdaja sprawe jak bardzo subiektywne sa to oceny.
Wydaje mi sie,ze sposród homologowanych opon na asfalt , na suche nawierzchnie MITAS E09 nie ma sobie równych..Ciagnie dobrzei jest trwały..T63 tez daje rade ,ale duzo szybciej schodzi..i kostki mu odlatuja jak uszko temu misiu....
Miałem tą oponę z tyłu, także na asfalcie wiem jak się zachowuje. Bardziej chodzi mi o piaski pustyni. Prowadzenie, zdolność do zakopywania się motocykla itp.
łatam nic nie lata z T63, a jest barzdziej przyczepna niż E09 - bieżniki prawie takie same ...a w deszczu bajka :D
ja nie wiem... może nie trzeba zapierd... po 170 po asfalcie ???
Jak masz 105 koni na kole to nie każda opona jest dobra. T63 w LC8, 950SE i HP2 nie wytrzymują obciążeń podczas dodawania gazu i kostki się urywają.
Kilka godzin z Marem i...Pustynią....
http://www.youtube.com/watch?v=jY-2DtEMUPA
jY-2DtEMUPA
sambor1965
08.11.2010, 19:14
Puszek czy Ty przypadkiem nie uprzedzasz biegu wydarzeń? Ja czekam na bajraszowe pstrągi...
PS. Obejrzałem dokładnie. Wybieraj: Albo masz złe środki wyrazu artystycznego, albo się w nim zakochałeś.
Nie... Pusio jest w 100% hetero.
Próbuje się Maro jakoś odwdzięczyć , bo tylko Maro chciał z nim jechać.
Jechał , bo był trzeźwy i rześki.
Opoje niestety ( lub stety) co wieczór prawie ciągnęli łyskacze.:drif:
sambor1965
08.11.2010, 20:06
Dobrze, że Marek pojechał, bo Puszek był zdesperowany mocno na tę jazdę. A z jego umiejętnościami GPS to byśmy musieli go szukać po Algierii jak nie przymierzając Stanley Livingstonea.
miroslaw123
08.11.2010, 22:02
... A z jego umiejętnościami GPS to byśmy musieli go szukać po Algierii jak nie przymierzając Stanley Livingstonea.
ale umiejętność edycji video opanował super :Thumbs_Up: tradycyjnie, czekam na więcej txt, foto i video :bow:
Kolego Dopra , opona stworzona do zapierdalania po piochu jest tylko jedna , nie ma co kombinować , może taka a może inna . Szczególnie jeśli obycie i doświadczenie z pustynią marne . Mitas E09 ma tendencję do zakopywania się podczas ruszania im cięższe moto tym gożej , bardzo ciężko na wydmach . Do motocykla typu HP2 czy LC8 , nie ma co kombinować , wiesz jak robi sie kapcia na pustyni ?. Ale najważniejszy jest przód , to że bieżnik jest podobny wizualnie do innych opon , nie znaczy że podobna bieżnikiem opona posiada te same właściwości . Zjeździłem kilka kompletów Desertów w cięższych enduro na pustynnych piochach i uważam że nie ma sobie równych . Dawniej jeździłem na Mitasach w lekkim moto i uważałem ze są to dobre opony , dziś wiem że są lepsze , kiedyś za cenę jednego kompletu sixdaysów , kupowałem 3 komplety C10 i C15 , dziś jeżdżę na metzelerach . Dość ważne nie kupuj Desertów starszych datą produkcji , bież najświeższe .
Powodzenia w Tunezji .
fundriver
09.11.2010, 00:12
Nie... Pusio jest w 100% hetero.
Próbuje się Maro jakoś odwdzięczyć , bo tylko Maro chciał z nim jechać.
Jechał , bo był trzeźwy i rześki.
Opoje niestety ( lub stety) co wieczór prawie ciągnęli łyskacze.:drif:
No, namawiac mnie Puszek nie musial!
Moja czasoprzestrzen robila sie o swicie lokalnie lorenzowska, nie mialem wiec problemow z identyfikacja poszczegolnych jej wymiarow :) Niepokoila mnie jedynie chwilowa jej deformacja w formie filoletowej plamy po kolapsie z burkiem. Niemniej niebieskie pigulki (nie myslic z viagra tudziez extasy) korzystnie wyplywaly na jej lokalne pofaldowania - wszystko redukowalo sie, koniec koncow, do piasku, wydm, patelni i manetki przekreconej na maksa w dol.
Pustynia ma cos w sobie, a przedzieranie sie przez wydmy, walka z piachem, wiatrem, grawitacja i samym soba daje mnostwo frajdy i satysfakcji.
Odcinek Mhamid - Found Zguid, a szczegolnie pierwsze nascie kilo bylo dla mnie esencja pustynnej przygody. Polecam wszystkim, dla ktorych pustynia to cos wiecej niz duza piaskownica :)
fundriver
09.11.2010, 00:16
...ja nie wiem... może nie trzeba zapierd... po 170 po asfalcie ???
Ja nie moge szybciej jak 150 i mimo to wyrywa. Mysle, ze to, alles zusammen, predkosc oraz moment.
Zajeżdżam już drugą T63, latało się chwilami po 167km/h giepeesowe i owszem, kostka lubiła pęknąć u swej podstawy ale z żadną się definitywnie nie pożegnałem :).
Krótko żyje ale na mokrym trzyma jak teściowa parapetu ;).
Fajnie fajnie, puzdynię też kiedyś pojeżdżę.
fundriver
09.11.2010, 00:25
Kilka godzin z Marem i...Pustynią....
Filmik super, tylko Puszek - tam byla pustynia i 2 (slownie: dwoch) kierownikow. Nastepnym razem lepiej sie na wyjazd przygotuje ... ;)
fundriver
09.11.2010, 00:31
Puszek czy Ty przypadkiem nie uprzedzasz biegu wydarzeń? Ja czekam na bajraszowe pstrągi...
Wlasnie, skrobnij cos Sambor pls, abysmy, nie przeniesli sie zbyt daleko to the future, bo potem nie damy juz rady wrocic do przeszlosci ;)
consigliero
09.11.2010, 01:26
http://i789.photobucket.com/albums/yy176/consigliero1/mar/115.jpg
marekw - a jak się na wyjeździe Jeep-y spisywały? szczególnie Wrangler?
Kolego Dopra , opona stworzona do zapierdalania po piochu jest tylko jedna , nie ma co kombinować , może taka a może inna . Szczególnie jeśli obycie i doświadczenie z pustynią marne . Mitas E09 ma tendencję do zakopywania się podczas ruszania im cięższe moto tym gożej , bardzo ciężko na wydmach . Do motocykla typu HP2 czy LC8 , nie ma co kombinować , wiesz jak robi sie kapcia na pustyni ?. Ale najważniejszy jest przód , to że bieżnik jest podobny wizualnie do innych opon , nie znaczy że podobna bieżnikiem opona posiada te same właściwości . Zjeździłem kilka kompletów Desertów w cięższych enduro na pustynnych piochach i uważam że nie ma sobie równych . Dawniej jeździłem na Mitasach w lekkim moto i uważałem ze są to dobre opony , dziś wiem że są lepsze , kiedyś za cenę jednego kompletu sixdaysów , kupowałem 3 komplety C10 i C15 , dziś jeżdżę na metzelerach . Dość ważne nie kupuj Desertów starszych datą produkcji , bież najświeższe .
Powodzenia w Tunezji .
Kolego Adagiio, dziękuję za wskazówki, obecnie z przodu mam MT21 i dosyć dobrze mi się na niej jeździ, myślałem o założeniu T63 na przód i E09 na tył. Na takim zestawie raz jeździłem na pustyni błędowskiej i siedleckiej i powiem szczerze, że trochę się narobiłem. Problem jest w tym, że Deserta trudno kupić w rozmiarze 140/80-17
Marekw...Widze ,ze nasz przyjaciel Mohamed Gordito w Zagorze jest miejscem obowiazkowym do odwiedzenia :-)))
Kolego Adagiio, dziękuję za wskazówki, obecnie z przodu mam MT21 i dosyć dobrze mi się na niej jeździ, myślałem o założeniu T63 na przód i E09 na tył. Na takim zestawie raz jeździłem na pustyni błędowskiej i siedleckiej i powiem szczerze, że trochę się narobiłem. Problem jest w tym, że Deserta trudno kupić w rozmiarze 140/80-17
ostatni rok produkcji
http://cgi.ebay.de/Michelin-Desert-Reifen-140-80-R17-HPN-BMW-1100-1200-GS-/150517033281?pt=Motorrad_Kraftradteile&hash=item230b83a941
przesyłka do Polski 17 euro
ostatni rok produkcji
http://cgi.ebay.de/Michelin-Desert-Reifen-140-80-R17-HPN-BMW-1100-1200-GS-/150517033281?pt=Motorrad_Kraftradteile&hash=item230b83a941
przesyłka do Polski 17 euro
Dzięki
:dizzy:
Panowie może by rozbić to na trzy wątki. a)wyprawa Sambor i spóła b) wyprawa MarkaW c) jakie opony na piach
Chyba że to jest jedna wyprawa, a ja się gubię :(
Marekw, co to za Toyot? ? ? Z pyska strasznie przypomina mojego nieodzalowanego 4Runnera.
ups, ale off-topic, przepraszam :(
sambor1965
09.11.2010, 11:57
Chwile mnie nie było i trochę chłopaki poszalaly w moim/naszym watku ;)
Mi tam dygresje oponowe nie przeszkadzaja, rodza sie na biezaco pytania - sa od razu odpowiedzi. Tym cenniejsze ze dopra za chwile wyrusza na Sahare. No a marekw wciaz sie dorzuca do watku marokanskiego. A to w przygotowaniach a tow relacji. I tez dobrze, jest fajnym gosciem, ma fajna Beate i fajnego psa. Motor tez moze kiedys bedzie mial fajny. Na razie jednak musi sie meczyc bmw.
Merzouga to wiocha na końcu Maroka. Tu pustynia się gwałtownie zaczyna Erg Chebbi i jak już pisałem bardzo odpowiada europejskim wyobrażeniom o pustyniach. Pustynia pustynią, ale w 2006 roku przyjechał tu Paweł z Jasła. Minęły 4 lata, ale Berberzy jeszcze za 100 lat będa wspominali te deszcze i zalaną pustynie. Kilka lat temu podciągnięto tu asfalt, by turyści w autobusach mogli wygodniej ten koniec świata obejrzeć.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIXsbAIdI/AAAAAAAAQfY/bR3wU23yEb8/s640/IMG_9984.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIY2EKDfI/AAAAAAAAQfk/omU0rWMmre4/s640/JMG_0003.JPG
Erg jest najładniejszy o wschodzie słońca, ja tego widoku sprzed pięciu lat na pewno nie zapomnę. Obiecałem sobie, że ten wschód jeszcze w tym miejscu obejrzę w bardziej romantycznym towarzystwie. Nie żebym miał coś przeciwko Jojnie czy Mio, ale miejsce jest naprawdę magiczne i wiele wschodów warto tam przywitać. Na wielbłądzia wycieczkę za 150 dirhamów dały się namówić tylko nasze pary. Ok, niech jadą, ja poczekam na swą romantyczną kolejke...
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIVxLC_NI/AAAAAAAAQfI/HUWqsZjfdug/s720/DSC01097.JPG
Zanim jednak nastał wieczór, noc i poranek pokręciliśmy się po Mercoudze pożerając jakieś Omlet Berbere w knajpie i sprawdzając osobiście, że są piachy na których lepiej sobie radzi rower niż bmw, ktm i afryka...
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCITJ2MBYI/AAAAAAAAQes/8j5CEIAXxjQ/s720/DSC01067.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIXwwi8xI/AAAAAAAAQfc/dPy2xiVWQLI/s640/IMG_9994.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIYUnWkQI/AAAAAAAAQfg/eUq3pmpGBLU/s640/IMG_9999.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCITWGeZjI/AAAAAAAAQew/PDwLHrGeudA/s720/DSC01072.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCITzwgsEI/AAAAAAAAQe0/aPWGh1w66w0/s512/DSC01078.JPG
Do Panoramy sholowały się dwa hiszpańskie landcruisery. W jednym strzeliła chłodnica. Gali, wyraźnie nieszczęśliwy z powodu urlopu, nieprzyzwyczajony do czystych rąk postanowił je ubrudzić w toyocie. Właściciel jednak odburknął, że on solo etc. Ponieważ ablał wyłącznie po hiszpańsku nie dogadaliśmy się. Po kolejnej godzinie Gali nie wytrzymał - podszedł wziął klucz i zaczął mu tę toyotę systematycznie rozkręcać. Facet trochę był zaskoczony, ale zobaczył jak Jarek trzyma klucz i jak się nim posługuje i odpuścił. Wypisane na twarzy szczęście Galicy i radość Hiszpana, który ograniczył się już tylko do podawania kluczy i świecenia było wielkie.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxuZXt5GI/AAAAAAAAQ-c/jIdhdFz1YYU/s800/IMG_0470.JPG
Trzeba przyznać że Manolo świecił fantastycznie i tylko dlatego udało się Jarkowi zdemontować chłodnicę i wyrzucić termostat. Umocniło to tradycyjną przyjaźń polsko-hiszpańską, wypiliśmy wieczorem to co Manolo przyniósł i niektórzy wypalili z nim fajkę pokoju.
Po kolacji niektórzy grzecznie poszli spać a reszta oddała się berberyjskim rytmom. I ja tam byłem, Berber whisky piłem...
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIZ5gMtnI/AAAAAAAAQfs/ajSGpP0OUY8/s640/IMGP0252.JPG
Obudziłem się w nocy, niebo z milionem gwiazd waliło się na głowę i przez chwilę nie wiedziałem gdzie jestem. Obok mnie na werandzie chrapał Szatan, a za mną zagrzebany w śpiworze PKS. Niebo zaczęło lekko szarzeć na wschodzie. Po chwili nasze 2 pary i Jusuf wyruszyli na wielbłądach w kierunku ergu.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxqAR7M1I/AAAAAAAAQ9k/DNQWFFZClww/s800/IMG_0415.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxqQyPU0I/AAAAAAAAQ9o/5NnDZcyCWUE/s800/IMG_0417.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxqpilttI/AAAAAAAAQ9s/XoEf0AMXcNw/s800/IMG_0425.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxqt8es7I/AAAAAAAAQ9w/8s4pDlhO9Lc/s800/IMG_0432.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxrIUKW6I/AAAAAAAAQ90/6YkXxcjLHS0/s800/IMG_0436.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxrVdcniI/AAAAAAAAQ94/f-GxqBZwf2Q/s800/IMG_0438.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxr_MCmnI/AAAAAAAAQ-A/4pGUBu5xszE/s800/IMG_0442.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxtbGHg_I/AAAAAAAAQ-Q/b24TkA7vVHo/s800/IMG_0452.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxtzzxajI/AAAAAAAAQ-U/RZvTpoVEDuQ/s800/IMG_0443.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxuKn9PxI/AAAAAAAAQ-Y/X9G5T0Urn8c/s800/IMG_0455.JPG
Odprowadziłem ich jeszcze wzrokiem obiecując sobie że nie zasnę póki nie zobaczę pierwszych promieni wschodzącego słońca. Obiecanki cacanki. Zamiast słoneczka zobaczyłem Puszka z kamerą...
Lubię takie leniwe poranki na wyprawach. Uczestniczyłem juz w wielu wyjazdach, bardzo często działa się na nich pod presją czasu. Wiadomo - urlop krótki, trzeba zobaczyć jak najwięcej. Nie ma czasu, ustawiamy migawki na 1/500 sekundy ;) Zdjęcia robimy nie ściągając kasku, mijamy fajne miejsca o 10 kilometrów próbując dogonić nasz wymyślony harmonogram.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIaC4sMmI/AAAAAAAAQfw/XGI0nWkvkLg/s720/DSC01114.JPG
Ta kawa powoli pita na tarasie w Panoramie bardzo mi smakowała. I wiem, że wypiję tam jeszcze wiele kaw. Nie spiesząc się...
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxtNGC-qI/AAAAAAAAQ-M/vCeaQLvXYNI/s800/IMG_0450.JPG
Godzinę po wschodzie słońca wróciły wielbłądy, a ze trzy godziny później z przejażdżki wokół Ergu powrócił Puszek z Markiem. Widzieliście kiedyś takie ogromne czerwone lizaki sprzedawane na odpustach? Puszek powracający z Ergu miał taki szeroki uśmiech, że mógłby go sobie włożyć całego.
Znałem trasę z Merzougi do doliny Draa i wiedziałem, że dla Jarka z Aśką to będzie męczarnia. Przejeżdżałem ją 5 lat wcześniej z synem jako pasażerem i trochę się bałem o niego. Nie znaliśmy wówczas trasy, o pustyni wiedzieliśmy mało, o jeździe w piachach jeszcze mniej. Teraz bym się chyba tak nie wybrał. Odradziłem więc ten wariant Jarkowi.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNkxuq20_1I/AAAAAAAAQ-g/WiEcSEd0H2w/s800/IMG_0471.JPG
Pojechał z Asią za golfem z marokańskiej wypożyczalni. Jacek z Magdą pojechali nim grzecznie asfaltem w kierunku wąwozu Todra. Później mieli trochę terenowych przygód - jak będą chcieli to w tym wątku to opiszą.
My zaś zatankowaliśmy się i ruszyliśmy w stronę pisty opisywanej przez Chrisa Scotta jako łatwa i przyjemna droga, która daje poznać smak prawdziwej Sahary. Kilka lat temu gdy rajd z Dakarem w nazwie odbywał się w Afryce był to jeden z odcinków specjalnych. Dla tych z nas, którzy żadnego doświadczenia w piasku nie mieli na pewno też miał specjalny charakter...
Czuję, że muszę tak kiedyś pojechać...
Pięknie :Thumbs_Up:
Pięknie tam..
Przypomina mi się taki oto obraz z takiej jednej pięknej i magicznej książeczki:
16244
bukowski
09.11.2010, 14:42
Marekw, co to za Toyot? ? ?(
hadejota.
Jako ,ze z Marem znależlismy sie w nocy prawie że, na granicy z Algieria, po małej kontroli dokumentów-Pozdrowienia dla Kajmana:-))) pomknelismy do Foum-Zguid...Oberza i 6 rana dzida na Zagore....
http://vimeo.com/16654975
http://www.youtube.com/watch?v=MJfhRA0j56Y
MJfhRA0j56Y
Tymi fotkami wydm Panie Kolego ........ech :)
Pusio , było mi życzyć choćby niegubienia więcej saszetki :bow:
a tu powietrze. Obrażony chyba już nie? Bo ja nie :)
Pusio , było mi życzyć choćby niegubienia więcej saszetki :bow:
a tu powietrze. Obrażony chyba już nie? Bo ja nie :)
Przepraszam Cie Franz...W pierwotnej wersji były zyczenia dla Ciebie.... Al;e wysypało mi sie filmisko przed zapisaniem i napisy robilem o 5 nad ranem... Liczyłem dwa ray i wyszło ze wszystko sie zgadza... :-))) sorki jeszcze raz...
a było... Franzowi...hmmmm mammalów do oporu :o:o
Ok.:Thumbs_Up: Myślałem że specjalnie
sambor1965
13.11.2010, 00:01
Jarek, Asia i nasi polscy Niemcy w prawo, a my w lewo. Tankujemy jeszcze w Merzoudze pod korek. Powinno wystarczyć do Tagounite, ale i tak wiem że dolejemy w Ramlii - jeśli tylko paliwo tam będzie. A jeśli nie będzie to pojedziemy krótszą drogą do Zagory. Nie mówię o moich wątpliwościach chłopakom. Oni kupują wodę i są trochę tą zbliżającą się pustynią podnieceni. Najbardziej Ci, dla których to "pierwszy raz". Bo pierwsze razy nie zawsze są udane...
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIdl2lD8I/AAAAAAAAQgQ/6xZxt193ptE/s720/DSC01134.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIdwRtfvI/AAAAAAAAQgU/K_-VI-vAGYM/s720/DSC01135.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIejiZ5tI/AAAAAAAAQgY/qgu4YQDcZq0/s720/DSC01147.JPG
Podniecony wydaje się być również Puszek, który swój "pierwszy raz" z Saharą miał pół roku wcześniej i zepsuł się jakieś 30 kilometrów stąd. Na samym początku pustynnej trasy, którą on uważa za najfajniejszą.
Różnimy się w tej ocenie pustyni. Mnie ona nie zachwyca. Nie podoba mi się ani kamienista droga prowadząca przez hamadę, ani ponawiewane piachy, a już na pewno nie podoba mi się to pozbawione wody koryto rzeki za Ramlią. Wiem, że ta szeroka na kilka kilometrów piaszczysta przeszkoda będzie dla niektórych z nas nie lada wyzwaniem. Trochę pod nosem marudzę, bo wiem że wolałbym być w Atlasie albo nawet i w Jebel Sahro. Na pustyni najbardziej podobają mi się widoczne na horyzoncie góry, bo właśnie tam wolałbym być. No, ale przygoda ma swoje prawa. Jesteśmy w Maroko i Sahara musi być. No to jedziemy...
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIgb3qoHI/AAAAAAAAQgs/MknMWJKZ3_k/s720/DSC01161.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIgoSKEeI/AAAAAAAAQgw/9iIO5Nm1KL8/s720/DSC01167.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIgyOmraI/AAAAAAAAQg0/EXlNf9tinbk/s720/DSC01175.JPG
Podobno żaden szanujący się Berber nie wyrusza na Saharę bez powodu? A my? Po cholerę się tu pchamy? Czy ja naprawdę lubię te adrenalinkę gdy na 4 biegu Afryka ma 6 tys obrotów? Scott pisał, że 80 km/h to maksymalna rozsądna prędkość na pustyni. Ale co on tam wie? Czasem fajnie jest się rozbujać, ale pod warunkiem że jesteś z przodu. To łykanie cudzego kurzu wcale nie jest fajne.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIhIxRp5I/AAAAAAAAQg4/Pj-47j7qVCI/s720/DSC01202.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIjJSKTQI/AAAAAAAAQhE/XRGt49c0YQQ/s720/DSC01212.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIjoeugdI/AAAAAAAAQhM/z2IomyCjm4Y/s720/DSC01213.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIkUDW28I/AAAAAAAAQhU/1DEKPUWgS84/s720/DSC01219.JPG
A propos Berberów i innych nomadów: odróżniacie Beduinów, Tuaregów i Berberów? Ten znaczek dakarowski co wielu z Was go ma to Beduin? A może jakiś inny nomada? W każdym razie raczej nie Beduin. Ci żyją raczej w Egipcie i okolicy. Ta Sahara przez którą będziemy jechać to ziemia Berberów, a Tuaregowie to jeden z berberskich ludów. Jakby mniej pokojowy. A Berberów jest całkiem dużo, więcej niż Polaków. W samej Francji żyje ich... prawie 2 miliony.
No, ale jedziemy. Nic się nie dzieje, trochę kurzu, jakieś fotki. Wszystkim się śmieją gęby jaka ta Sahara łatwa. Nie widać ani żadnych motorków, ani zwierza, nie krążą też nad nami sępy. W ogóle miód malina. Planuję dotrzeć przed zmierzchem przed Ramlię i przespać się przy jednej z oberży.
Puszek prowadzi, trochę się z tym swoim nowo nabytym GPSem miota. Jak wielu z Was wie nie jestem zwolennikiem tego urządzenia. Wiem, że na pustyni jest nader przydatne, ale ja jechałem tędy 5 lat temu i dobrze tę trasę pamiętam. Ułomność technologiczną kompensuję sobie takim właśnie zmysłem. Robię Puszkowi sesję zdjęciową na jakiejś wydmie. Przejeżdża ją kilkanaście razy, widać że naprawdę lubi ten piach.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIf38JcBI/AAAAAAAAQgo/HcxUuX6TJDs/s720/DSC01152.JPG
Ale chwilę później kolejny raz ruszamy nie w tę stronę i już mam dość jechania w tumanie kurzu tam i z powrotem. Wydzieram do przodu, za mną Zbychu i Pekaes. Robimy razem ze 30 kilometrów, słońce kładzie coraz dłuższe cienie, za godzinę będzie zachód. Ramlia już niedaleko - widać już drzewa oazy. Po prawej oberża, zatrzymujemy się.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIlGoL6dI/AAAAAAAAQhY/WtDikcWR--E/s720/DSC01222.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIlyK5ALI/AAAAAAAAQhg/srn4aq0eva0/s720/DSC01229.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIlj2jp5I/AAAAAAAAQhc/ozFzIodzYrA/s720/DSC01228.JPG
Wkrótce nadjeżdżają Marek i Artek. Puszka i Franza nie ma. Marek mówi, że Franz nagle zawrócił, zatrzymał się przy Puszku i pojechali razem z powrotem. Trochę się dziwię, ale zakładam że sytuacja się wyjaśni. Zamawiamy coś do jedzenia, jesteśmy tu jedynymi gośćmi więc syn właściciela najpierw musi rowerem przywieźć produkty ze wsi. Nadjeżdżają Puszek i Franz. Szczęśliwi. Franz na krótkim popasie na pustyni zostawił swój pas. I było faktycznie "popasie". A miał do niego przypiętą kieszeń zawierającą portfel.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCImgbUO7I/AAAAAAAAQhs/_XYW5-p9XCw/s640/IMGP0272.JPG
Puszek nie słynie wśród Afrykańczyków z sokolego wzroku. Ale po przejechaniu kilkunastu kilometrów to on wypatrzył ów pas leżący gdzieś obok drogi. Nie zbadane są wyroki boskie. Szkoda, że nie znalazł swojego portfela na plaży...
:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:
more more more........
Panie kierowniku wycieczki, czy możemy uznać że czasospowalniacz przestał już działać i do akcji wkracza czasowyzwalacz? Jeśli tak, to wrzucaj dalszy ciąg pliz:bow:
sambor1965
16.11.2010, 16:42
A Bajraszowe pstrągi? Miałem czekać...
fundriver
16.11.2010, 23:23
A Bajraszowe pstrągi? Miałem czekać...
Sorry za ignorancje, ale nowy tu jestem, o co chodzi z tymi pstragami :confused:
A co do dalszej cześci - Krzysiek, nikt tego od Ciebie lepiej nie zrobi :)
Ja co najwyzej moge Vasi pomęczyc aby fajny filmik zrobila - materialu jest pod dostatkiem!
sambor1965
16.11.2010, 23:30
Sambor, zlituj się. Obejrzyj kolejny mecz, albo co, bo ja z tej mojej Szkocji nigdy nie wyjadę;)
Zamiast pisać w chwili wolnej, to czytam o Marokach, Kaukazach, Rumuniach, a jeszcze muszę poruszyć temat pstrągów...
No, czekam na te pstrągi :)
sambor1965
17.11.2010, 01:29
Następny dzień z założenia miał być fajny. Wiadomo, Sahara, piachy i te rzeczy. Niestety nie było różowo. Zaczął Franz, który poprzedniego wieczoru, wydawałoby się, że spowolniony w reakcjach, nagle przyspieszył i poszedł spać o... 19. Puszek doczekał tarzinu, ale usnął chwilę później. Miało to konsekwencje nocne. Obaj wstali o 4 i zaczęli przygotowywać sobie żarcie doktoryzując się przy okazji na okoliczność obsługi kuchenki MSR. W Puszku dodatkowo obudziła się żyłka fotograficzna i zapragnął mi zrobić fotę, naturalnie z fleszem, z odległości pół metra. Podobnie jak i wielu Marokańczyków nie przepadam, gdy mnie fotografują. Wytrącony ze snu powiedziałem więc Puszkowi, by odszedł szybko.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIm20R_0I/AAAAAAAAQhw/WE9isfFrwRg/s720/DSC01240.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCInaiAf-I/AAAAAAAAQh0/cO3Za_zCxtk/s720/DSC01241.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCInzm5bVI/AAAAAAAAQh4/BDaTrkN703M/s640/IMGP0281.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIoBcTgZI/AAAAAAAAQh8/hWmlijbvxOg/s640/IMG_0114.JPG
Wyruszyliśmy tuż po śniadaniu. Nieprzesadnie obfitym, ale na pustyni i rak ryba, czy jakoś tak... Po paru kilometrach dojechaliśmy do Ramlii, zatankowaliśmy z beczki i wyruszyliśmy na odcinek, o którym 7greg, by powiedział, że oddziela chłopców od mężczyzn. Tzw. sucha rzeka ma w tym miejscu około 5 kilometrów szerokości. Wystarczy pojechać parę kilometrów w jedną albo drugą stronę, by skrócić te męki, ale w końcu przyjechaliśmy tu, by się czegoś nauczyć. Podziękowaliśmy więc za sugestie, że tędy się nie da, odrzuciliśmy propozycje skrótu i wjechaliśmy między na piachy.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIpdd71lI/AAAAAAAAQiA/CfGQgxYZvIE/s640/IMG_0117.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIpzcGS2I/AAAAAAAAQiE/wiB7DT6ddg8/s640/IMG_0121.JPG
Nie było aż tak źle, ale Ci z nas, którym do tej pory piasek na drodze kojarzył się z pozostałościami zimy na asfaltowych zakrętach zwolnili tempo i szerzej rozstawili nogi. Pekaes i Artek, ciągnęli się z tyłu asekurowani przez Puszka, ja ze Zbychem i Franzem szukaliśmy drogi. Marek był raz z przodu, raz z tyłu. Nie było bardzo gorąco, ale na czołach perlił się pot, z wysiłku zaczęły drżeć ręce, a z nerwów poniektórym i nogi...
Kiedy Pekaes dwunasty raz podniósł tego dnia Afrykę (a nie jest przesadnie wielki, oceniam go na 65 kg) zaczął wątpić w sens tego co robi i rozglądał się za jakąś ciężarówką, która wybawiłaby go z tego kłopotu, w który dał się wmanewrować. My też zauważyliśmy, że pije więcej niż jego Afryka pali i nieco zwolniliśmy tempa.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIxsr0CTI/AAAAAAAAQiU/d56buKK9Icg/s640/IMG_0136.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIxD3sOKI/AAAAAAAAQiM/qRG5ub2bGOg/s512/IMG_0125.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIxSYhbAI/AAAAAAAAQiQ/9QlLrRczf9E/s640/IMG_0130.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIycLJ7WI/AAAAAAAAQiY/M9h0c2DsBqY/s640/IMG_0139.JPG
Jakoś po 3 godzinach byliśmy 6 kilometrów dalej. Trochę czasu zajęła reanimacja Pekaesa i niewiele mniej reanimacja KTMa, który chciał mieszankę wzbogacić saharyjskim piaskiem. Wyjechaliśmy w końcu z tej nieszczęsnej rzeki i trochę sobie z Puszkiem powiedzieliśmy przykrych słów różniąc się w ocenie zaistniałej sytuacji.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIy0vuVmI/AAAAAAAAQig/QTM5nG-Dzdo/s640/IMG_0141.JPG
Przejąłem Pekaesa i twierdzę, że dzięki mnie stał się on Pekaesem pospiesznym, takim który do końca wyjazdu nie zwalniał na piachach. Czy w tym więcej zasługi Puszka czy mojej można dyskutować, na pewno najwięcej Pekaesa, który uwierzył, że można...
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCIzau6GQI/AAAAAAAAQik/ocGu4QVmzp8/s640/IMG_0147.JPG
Po kolejnej gumie Pekaesa (znów Franz naprawiał, brawo ten Pan!), ustaliliśmy, że szukamy czegoś do picia. Wyrwałem do przodu wiedząc, że jesteśmy w pobliżu wsi. Za mną pognał Pekaes i Zbychu. Po 15 kilometrach droga się rozwidliła niedaleko knajpy. Skręciliśmy i zamówiliśmy coś do picia. Po 5 minutach 50 metrów od nas przejechał Franz. Nie zauważył nas, mało nie umarliśmy ze śmiechu! Chwilę później Marek – również nas nie zauważył... W końcu również Artek i Puszek przejechali nie słysząc ani naszych krzyków ani nie widząc jak skaczemy próbując zwrócić na siebie uwagę. My tu pijemy i mamy ich gonić? Niech przyjeżdżają; wysłannikiem do centrum wsi uczyniliśmy oberżystę. Odpalił komarka i pomknął w niebieskim dwusuwowym obłoczku. Nie minęło i 10 minut kiedy wrócił. Sam.
Pojechali? Bez nas? Dogonimy; ruszyliśmy natychmiast. Jeszcze na horyzoncie widać było podniesiony przez nich kurz. Kwadrans i ich dojdziemy. Bylibyśmy doszli, gdyby nie kilkudziesięciometrowa łacha piachu. Zbychu zaatakował ją zbyt szybko, motocykl wypluł go i daleko i wysoko. Beemka po altonenie została niemal w miejscu, ale obrócona o 180 stopni. Zbyszek leżał blady, w dodatku marudził że nogę złamał. Tempo w jakim puchła faktycznie potwierdzało jego obawy.
Pół godziny później, wsiadł jednak na motorek i był w stanie kontynuować jazdę. Byłem pewien, że nasi koledzy poczekają na nas przy rozjeździe na Tagounite i Zagorę. Nie czekali. Zrobił się problem, nie byłem w stanie sobie wyobrazić dlaczego pojechali bez nas. Zapewne sądzili, że jesteśmy z przodu, ale minęły już ze 2 godziny od kiedy się nie widzieliśmy. Umówieni jesteśmy wieczorem w Zagorze. A z tego rozjazdu do Zagory bliżej...
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI11rQfkI/AAAAAAAAQjA/4mXoyuZ5_ug/s640/IMG_0160.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI2LY07TI/AAAAAAAAQjE/D2cIOUy1bKs/s640/IMG_0162.JPG
Nie jestem pewien, którędy pojechali, czy w ogóle zauważyli rozjazd. Obserwując Puszkowe problemy z navi miałem podstawy, by sądzić że pojechali prosto. (Jak się okazało myliłem się jednak.) Mimo wszystko uznałem, że będzie bezpieczniej jeśli nasza trójka pojedzie krótszą, i znaną mi drogą do Zagory.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI0NJmSgI/AAAAAAAAQis/UvqUhuDHM18/s720/DSC01245.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI0trWUbI/AAAAAAAAQiw/Besq-c2q68A/s720/DSC01248.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI1NSNJcI/AAAAAAAAQi0/pFES0DcM_20/s720/DSC01252.JPG
Traska zrobiła się gładka jak stół i pozwalaliśmy sobie na te 80-100 km/h. Do momentu gdy mój motocykl zaczął się prowadzić trochę gorzej, a w końcu całkiem źle. Od kilkunastu kilometrów wiedziałem, że schodzi powietrze z przedniego koła. Mieliśmy ze sobą wszystko co trzeba do naprawy, prócz pompki oczywiście. No, ale nie planowaliśmy dziś podziału. Po 20 kilometrach na flaku znajdujemy jakąś wiochę i warsztat. Facet chce za nową dętkę 200 euro, ale ostatecznie dogadujemy się na 10 wraz z usługą wymiany. Później droga trochę się podnosi i staje się coraz bardziej kamienista. Zapada zmrok, uruchamiamy GPS, mamy jeszcze ze 30 km do Zagory. Damy radę.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI1QsqutI/AAAAAAAAQi4/Ru3Ko9Gj2A8/s640/IMGP0285.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI1RkEaNI/AAAAAAAAQi8/MUr1IX990CA/s640/IMG_0153.JPG
Nawet nie bardzo wiem jak to się stało, ziemia po prostu mnie nagle zaatakowała. Uderzyłem daszkiem o planetę kilka razy zanim się zatrzymałem. Z babci lało się na zielono. Koniec jazdy? Reanimacja przebiegła dość szybko, straty w sprzęcie nie były wielkie, odpadł błotnik, kamień zerwał korek z chłodnicy. Jak cholera bolały natomiast żebra i ambicja. No i trochę noga.
Złapaliśmy z drugą grupą kontakt telefoniczny. Byli w Tagounite, a Gali z germańskim najeźdźcą w golfie zbliżali się od północy. Wszystko więc dobrze...
Zlot gwiaździsty urządziliśmy sobie w centrum Zagory, tuż obok hotelu w którym zamieszkaliśmy. Tam, przy kebabie ustalaliśmy kto dziś narozrabiał. Wiedziałem, że popełniłem błąd ustawiając się tak, że nikt nas nie zauważył. Drugim naszym błędem było to, że wysłaliśmy oberżystę by sholował grupę. I tu nasze błędy się kończyły, a zaczynały błędy drugiej grupy. Koledzy jednak uważali, że są bez winy, w wiosce pojechali za tumanem kurzu wznieconym, jak się okazało później, przez hiszpańskich motocyklistów.
Wieczór był więc burzliwy, nikt oczywiście nikogo nie przekonał, ale co się nagadaliśmy to nasze...
Jaro-Ino
17.11.2010, 01:39
Bosko się to czyta, scenariusz na komedie idealny, choć wiem, że czasem do śmiechu nie było. Dawaj dalej :)
bukowski
17.11.2010, 08:30
Sambor, chyle czola, dramaturgia, styl, tylko pozazdroscic :)
fundriver
17.11.2010, 12:16
Sambor, chyle czola, dramaturgia, styl, tylko pozazdroscic :)
Dokladnie, czyta sie doskonale :)
fundriver
17.11.2010, 12:26
Za Franzem: "Efektowny rzut na ciało".
Zawsze podziwiałem ta Puszkowa infantylnosc w traktowaniu gleb ... :D No, ta byla efektowna, a najwazniejsze bezbolesna! Oby tylko takie :)
7Dhx9sD6FUk
sambor1965
17.11.2010, 12:33
Dokladnie, czyta sie doskonale :)
A co? Masz wrażenie jakbyś tam był?
sambor1965
17.11.2010, 14:15
Fakt, że Puszek glebił efektownie, ale trzeba mu przyznać, że na piachu bardzo dobrze sobie radzi. Może ma więcej odwagi, a na pewno przydaje mu się błędowskie doświadczenie.
Tu zglebił, bo miał nas z obiektywami przed sobą i chciał pojechać bardziej sexi.
Tak czy owak uważam, że pozwalał sobie zbytnio jak na te 4,5 tysiąca km od domu. Inna rzecz, że nie poobijał się tak jak Szatan, Maro czy ja...
no! oplaca sie czekac: krotko na temat i z dowcipkami ;)
Simonello
17.11.2010, 17:44
Myślę, że mało jest osób, które zaliczają glebę w sposób tak wdzięczny jak czyni to puszek :Thumbs_Up:
fundriver
17.11.2010, 21:00
A co? Masz wrażenie jakbyś tam był?
A i owszem, troche sie w czasoprzestrzeni stranslowalem, ale przede wszystkim zrywam boki, bo ciezko sie powstrzymac, nawet siedzac samemu przed kompem, czytajac hasla w stylu "by odszedł szybko" i podobne :D:D
sambor1965
17.11.2010, 21:08
Dla niezorientowanych:
Marek zamieścił na advrider relację z Albanii. Tak się umówiliśmy, że ja mu kadzę tam a on mi tutaj.
Migawki z tego dnia sa ubogie... Nie było niestety czasu :-)))
r2RO7VyGQck
sambor1965
18.11.2010, 14:39
No ładne. Może nie do końca oddaje nastrój tego dnia, ale na pewno oddaje nastrój, który mógł/powinien być.
Występuję w Puszka filmach jako szwarccharakter i zaczynają mi się coraz bardziej podobać. Są w nich jakieś emocje ;)
pozdrawiam
Wasz
bedgaj
Fajnie te fimy Puszek montuje :Thumbs_Up:
Nono Puszek, coraz lepiej Ci wychodzi montaż, bardzo fajne:Thumbs_Up:. Aluzja do Sergia Leone, nono, brawo! Jedno pytanie: był zły, był dobry, a gdzie brzydki??
fundriver
18.11.2010, 16:29
Scenariusz i montaż - super! :)
pieknie-to moje ulubiona piosenka Stinga-zwłaszcza jej poetyka...
Tylko coś ta piosenka jakaś smutnawa.
Występuję w Puszka filmach jako szwarccharakter...
Sambor, a może Ty Leon Zawodowiec jesteś? Z fryzury to nawet dosyć podobny, tylko on abstynent był...
sambor1965
19.11.2010, 13:45
Może i jestem trochę Leon ostatnio. Ale raczej nie Zawodowiec. Zdjęcia wrzucę jak mi się będzie chciało.
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1sQQqSdI/AAAAAAAAAXU/CEUheUI65KE/s800/IMG_0590.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1tCmkAMI/AAAAAAAAAXY/UC_EtlqsOas/s800/IMG_0599.JPG
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1tYbcyCI/AAAAAAAAAXc/VKjwfcBszbc/s800/IMG_0603.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1uHBKM2I/AAAAAAAAAXg/B2-3PJ25pd8/s800/IMG_0616.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1vc12nHI/AAAAAAAAAXo/Y9IxIJLMxVs/s800/IMG_0620.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1vTPSUyI/AAAAAAAAAXs/tx23sVnWgq0/s800/IMG_0625.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1uouU70I/AAAAAAAAAXk/oW2jkEkWxMM/s800/IMG_0619.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1wMEeAnI/AAAAAAAAAXw/wgQY6z8z8Xs/s800/IMG_0628.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1xupt_CI/AAAAAAAAAX4/rnfhwgB7vS8/s800/IMG_0635.JPG
Hotel był w rozsądnych bardzo pieniądzach i jeszcze lepszej lokalizacji. Basen i te rzeczy. No i ciepła woda oczywiście. W naszym apartamencie wieczór przeciągnął się do rana i dopiero z trzecim kurem Magda i Aśka dołączyły do swoich śpiących chłopców. I ja tam byłem co nieco piłem, ale nikogo nie uwodziłem.
Ranek miałem leniwy, ale tak często bywa gdy się człowiek kładzie o 5 rano. Mam jednak dużo doświadczenia w szybkim spaniu. Moje łajdackie usposobienie powoduje, że wschody słońca kojarzą mi się raczej z powrotem do domu, niż z wstawaniem do pracy. Podniosłem się jednak już przed południem i zdążyłem na śniadanie. Pekaes i Gali uwijali się przy motorkach, Puszek przebierał nogami, bo za chwilę miał z Markiem pojechać do Foum Zguid – fajna pustynna traska wzdłuż granicy algierskiej. Oględziny KTM pokazały, że tylna zębatka swoim uzębieniem nie zachwyca. Zęby wprawdzie były wszystkie, ale jakby ciut ostre. Konsylium potwierdziło, że na tej zębatce wrócić do Hiszpanii się nie da. Wola zmierzenia się z pustynią była jednak mocniejsza – Puszek z Markiem będą próbowali znaleźć zębatkę kolejnego dnia w Zagorze.
Nie pamiętam dokładnie co robiłem tego dnia. Na pewno moczyłem nogi w hotelowym basenie i nie dałem się do basenu ani wciągnąć ani wrzucić. Wypiłem dużo kawy, kupiłem sandały i chcąc skrócić sobie brodę wpadłem do fryzjera.
Lubię fryzjerów, zawsze można uciąć sobie pogawędkę. Fryzjer nie może odmówić konwersacji. Gadanie, podobnie jak strzyżenie, to część jego pracy. Wlazłem więc do zakładu i jako białemu natychmiast ustąpiono mi miejsca. Pomny marokańskiej przygody Podoska ze strzyżeniem (stałem się ofiarą podobnie drogiej przyjemności w Tajlandii, ale tam strzygła mnie najpiękniejsza fryzjerka świata. W dodatku masaż był w cenie. Głowy oczywiście.), rezolutnie zapytałem dwumetrowego czarnego mistrza nożyczek i brzytwy: combien? Moja znajomość języka Moliera w zasadzie się na tym kończyła, więc pierwsze słowa wypowiedziane przez Murzyna odebrałem jako francuskie liczebniki, a następne jako pytanie jak mnie obciąć. Świadczyły o tym wyraźnie podniesione brwi i akcent w wygłosie. Już chciałem powiedzieć: tak jak zawsze, ale błądząc oczyma po ścianach zobaczyłem zdjęcie jakiegoś żigolaka. Wskazałem go palcem i zamknąłem oczy kończąc te francuskie pogaduszki. Murzyn był jak już napisałem dwumetrowy i siłę w łapach miał proporcjonalną do wzrostu. Czułem, że jestem w dobrych rękach. Te ręce skrobały mnie z pół godziny próbując bym był piękny jak z obrazka. Wstałem, z godnością powiedziałem mersi boku, wręczyłem 70 procent tego co zwykle płacę w Polsce i udałem się do hotelu. Poprosiłem grzecznie znajomych o to by nie robili mi zdjęć.
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1x5Ma25I/AAAAAAAAAX8/F-uR911ZVVs/IMG_0640.JPG
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1yt-TPZI/AAAAAAAAAYA/Gru5kjeNLBk/s512/IMG_0666.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1zIC629I/AAAAAAAAAYE/9JjXkCAxzvY/s640/IMG_0681.JPG
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1z6dSWdI/AAAAAAAAAYI/eM6b3Fj7aTA/IMG_0689.JPG
Germański najeźdźca zapytał grzecznie czy nie byłbym tak uprzejmy i nie użyczył mojego przewspaniałego motocykla w celu odbycia wspólnej wycieczki na romantyczny zachód słońca. Zgodziłem się i pojechali z tą swoją całkiem fajną dziewczyną i równie fajnymi Galicami (wiem wiem Joasiu) hen za Zagorę, a może za górę...
Ja zas zająłem się wpisywaniem koordynatów w GPS. Czasospowalniacze zakrzywiały przestrzeń delikatnie w lewo. Nawet Zumo stało się bardziej user friendly. Chciałem dać nawet buzi Puszkowi na przeprosiny, ale okazało się że gdzieś pojechał. Aha, do Foum Zguid.
Przyjechał rano. Zębatka wytrzymała.
Marokańska przygoda Jacka i Magdy niestety już się kończyła. Zapakowali golfa, i po pożegnaniu i obiecankach, że jeszcze na pewno odjechali na północ do Marrakeszu.
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb10kFsNLI/AAAAAAAAAYM/vZNKvIJ53i4/IMG_0708.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb11TwxYeI/AAAAAAAAAYQ/bjRNrPZr0BA/IMG_0713.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb12zNrEII/AAAAAAAAAYY/LtmjDbS2YQE/IMG_0720.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb13-vp41I/AAAAAAAAAYc/O0ZMEGRH29w/IMG_0724.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb14pc5lkI/AAAAAAAAAYg/wyFgbjjAni8/IMG_0731.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb15vBOrtI/AAAAAAAAAYk/U-r-K_-YAxM/IMG_0736.JPG
My pogoniliśmy w przeciwnym kierunku na przejażdzkę, a Puszek z Markiem w tym czasie mieli zdobyć u mistrza Gordito zębatkę do markowego KTMa. Umówiliśmy się na 12 w tym samym miejscu. Po południu mieliśmy przeskoczyć jakąś pistą do Alnif.
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb16ZvtbII/AAAAAAAAAYo/iBeLmVw37u8/IMG_0756.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb17OOantI/AAAAAAAAAYs/5D4WNfw6p7g/IMG_0760.JPG
Lubię tropiki widziane z klimatyzowanych pomieszczeń. Lubię również pustynię widzianą z asfaltu. Nie znaczy to, że nie lubię pustynnych szutrówek, po prostu to jest coś zupełnie innego. Jazda pistą wymaga jednak pewnej uwagi i koncentracji na tym co przed kołem. Trzeba omijać na hamadzie większe kamienie, gdzieś tam odkręcić, tam przyhamować... Jazda pustynnym asfaltem daje komforcik. Zakręt? Za pięć kilometrów. Logujemy się po prawej stronie z prędkością 80 km/h i cieszymy oczy tym co dookoła. Czarny pasek przed nami da się pominąć. Pustynia na południe od Zagory nie jest monotonna, tu górka, tu coś nawiane piachu, tam palmy i jakaś oaza.
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb17vq9DJI/AAAAAAAAAYw/QfFtV2U9dcA/IMG_0765.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb18bSzPwI/AAAAAAAAAY0/uB6jRNsZW1U/s640/IMG_0779.JPG
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb19MK9TlI/AAAAAAAAAY4/Zi6wKdt_gNw/s640/IMG_0783.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1-v6UoeI/AAAAAAAAAZA/dKmK3pU01FE/s512/IMG_0786.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb1_3t0JFI/AAAAAAAAAZE/bKh2dXKs074/s640/IMG_0787.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2Ag3I1bI/AAAAAAAAAZI/CxFHU7SQg5Q/s720/IMG_0791.JPG
Kawa w Tagounite smakowała wybornie. W okolicy wdrapujemy się offikiem na jakąś górkę. I dobrze! Ze zbiorniczka artkowej TTR zaczyna się lać olej. Coś tam ciekło i wcześniej, ale było przez nas wszystkich lekceważone. Tu na kamykach okazało się, że jest to poważniejsze i trzeba to zrobić.
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb465L3pRI/AAAAAAAAAaI/HWjOfRP0VAA/s640/IMG_0813.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2DvM2PzI/AAAAAAAAAZU/W1SChiz6bHw/s640/IMG_0816.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2EwAYHjI/AAAAAAAAAZY/JIWBYzUz77E/s640/IMG_0828.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb4-CWqaRI/AAAAAAAAAac/_-HiFwU57lA/s720/IMG_0832.JPG
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb4_VdoDKI/AAAAAAAAAfA/fT-fMQ1p2r0/s512/IMG_0833.JPG
W Zagorze trafiliśmy już na siestę. Maniana, nikt się nie spieszy. Chłopaki znaleźli jakąś używaną zębatkę, niewiele lepsza od tej, którą mają. Jedziemy do Gordito, Pekaes i Jarek zabierają się za demontaż zbiorniczka. Reszta jedzie do pobliskiej knajpy coś zjeść.
Nic się nie dzieje. Czas skracamy sobie obserwując jak słońce przemieszcza się po niebie. Zagora to już południe, na ulicach jest bardziej konserwatywnie niż na północy. Czadory, długie suknie itd. I nagle ona! Krótka sukienka, odkryte ramiona, długie włosy. No i ładna.
Oczywiście Polka. Próbując ocenić swoje szanse spojrzałem na faceta, który jej towarzyszył. Mały jakiś. I jaki podobny do Marka Dąbrowskiego, a ten drugi z lewej do Kuby Przygońskiego. I jeszcze ta koszulka Verva...
Ponieważ ściganie na motocyklach mnie nie pasjonuje bardziej zainteresowałem się panią Martą, a moi koledzy w tym czasie robili za fanklub Orlen Teamu. Team sympatyczny, dał nam wskazówkę jak zdobyć zębatkę do KTMa.
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb5UOd52EI/AAAAAAAAAao/gHuiv4KkB_8/s640/PA160082.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb5TBFOTXI/AAAAAAAAAak/HZocj_JZvAw/s640/PA160078.JPG
Ot pojechaliśmy na rajdowy parking i od mechanika dostaliśmy zębatkę „dla pana Marka”. Namawiałem jeszcze by podjechać pod inne stanowiska i wyżebrać trochę części „dla pana Cyrila” i „dla pana Comy”, ale ostatecznie poprzestaliśmy na ww zębatce, która rokowała, że KTM pojawi się z własnym napędem w Maladze.
Zapomniałem napisać, że olejowy zbiorniczek TTR został pospawany. No więc został i mogliśmy wyruszyć na pistę. Jazdy to za dużo nam nie zostało – ze 3 godziny. Perspektywa noclegu na pustyni ucieszyła mnie bardzo, czułem że w tej Zagorze obrastam już mchem.
Leon Zawodowiec :D podczas wyrywania chudej laski Dąbrowskiego :)
Brzuch wciągnięty, uśmiech łobuza, apaszka ala Holoubek, wojskowe bryczesy...no no :)
Ale jest pełen kultury bo ręce trzyma na swojej dupie :)
...tylko do foty. Dlatego ten miły uśmiech nie zdążył zniknąć z ust panny Marty :D
A co? Masz wrażenie jakbyś tam był?
Super! Mam wrażenie, że warto tam być :Thumbs_Up:
Jako typowy Ucki ćwok powiem tylko - fajne cycki. Takie jak lubię, czyli niewiele większe od Samborowych (czywiście Samborowe mnie nie interesują, żeby nie było gupich docinków ).
Sambor, młodzieńcze, wreszcie zacząłeś pisać z jajem.
Czyżby czasozakrzywiacz ?
Fraza o tym, żeby Puszek odszedł bardzo szybko, wywołała nawet cień uśmiechu na mem smutnem obliczu:Thumbs_Up:
sambor1965
19.11.2010, 20:30
Sambor, młodzieńcze, wreszcie zacząłeś pisać z jajem.
Czyżby czasozakrzywiacz ?
Moderator mnie pochwalił!
Drogi Lewarze,
Kiedyś pisałem i mi za to płacili
później pisałem, bo mi za to płacili
później nie pisałem, bo uznałem że płacą za mało
teraz zaś piszę, bo lubię
Czyli gramofon, czy jakoś tak...
Tak jak Ty łódzkie kotły potrafisz rozżarzyć do czerwoności lub trzymać ledwie ciepłe, tak i ja potrafię napisać z jajem i bez jaj. Zależy jak mi się chce.
Ostatnio zaś mi się chce czego i Tobie życzę ;)
W moim wieku to może i się czasami zachce ale nie zawsze już moszna.
A co do pisania to mogę ale mi się nie chce.
I nie wariujmy w temacie tych rozźarzonych ( k...wa jakie trudne słowo ) kotłów bo chociaż siedzę tu ponad ćwierć wieku to dalej nie ogarniam tych wszystkich jebanych rurek, zaworów, kabli i całego tego badziewia i jak na pasku w TVN 24 przeczytasz o spektakularnym blackoucie w Mieście Co Kiedyś Było Włókniarzy to wiedz, że tą piękną katastrofę uczyniłem ja - Lewar.
sambor1965
19.11.2010, 23:49
Już ja swoje wiem co wy tam robicie...
<object width="480" height="385"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/uaaU79lNab4?fs=1&hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/uaaU79lNab4?fs=1&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object>
W moim wieku to może i się czasami zachce ale nie zawsze już moszna.
A co do pisania to mogę ale mi się nie chce.
I nie wariujmy w temacie tych rozźarzonych ( k...wa jakie trudne słowo ) kotłów bo chociaż siedzę tu ponad ćwierć wieku to dalej nie ogarniam tych wszystkich jebanych rurek, zaworów, kabli i całego tego badziewia i jak na pasku w TVN 24 przeczytasz o spektakularnym blackoucie w Mieście Co Kiedyś Było Włókniarzy to wiedz, że tą piękną katastrofę uczyniłem ja - Lewar.
Pozdrawiam kolegę po fachu:beer2: .... warszawska energetyka w mojej skromnej osobie :)
Znakomita relacja....ale to nie nowina, Sambor jest klasą samą w sobie :)
Pozdrawiam
Sambor, jakie masz buty? Motocyklowe oczywiscie na tych fotkach.
sambor1965
20.11.2010, 09:04
Sambor, jakie masz buty? Motocyklowe oczywiscie na tych fotkach.
No niech spojrzę. To quadowe Formy. Niezle wygladają i niespecjalnie puszczają wodę. Dobrze się w nich chodzi. Jeśli chodzi o ochronę nogi to nie są warte polecenia. Kompromis oczywiście, ale raczej w złą stronę.
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb4_VdoDKI/AAAAAAAAAdg/wgxXsvK9k40/s720/IMG_0833.JPG
Fajne ta,.. hm te no... buty
No niech spojrzę. To quadowe Formy. Niezle wygladają i niespecjalnie puszczają wodę. Dobrze się w nich chodzi. Jeśli chodzi o ochronę nogi to nie są warte polecenia. Kompromis oczywiście, ale raczej w złą stronę.
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb4_VdoDKI/AAAAAAAAAdg/wgxXsvK9k40/s720/IMG_0833.JPG
Qrde ja nie zauważyłem żadnych butów na tym zdjęciu jeśli chodzi o nogi:drif: :D
:haha2::haha2: PIĘKNE te ,,quadowe Formy''No niech spojrzę. To quadowe Formy. Niezle wygladają i niespecjalnie puszczają wodę. Dobrze się w nich chodzi. Jeśli chodzi o ochronę nogi to nie są warte polecenia. Kompromis oczywiście, ale raczej w złą stronę.
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb4_VdoDKI/AAAAAAAAAdg/wgxXsvK9k40/s720/IMG_0833.JPG nieźle się na nich chodzi... pewnie:haha2::haha2::drif:
Panowi wy naprawdę widzicie na tym zdjęciu tylko buty ?
Komu jeszcze się bardziej podobają nogi z butami...
za chude.....no ale możnaby sie blizej im przyglądnąć
zeby nie było OT: Sambor daj jakiś odcinek tej forumonoweli bo ........
Kompromis oczywiście, ale raczej w złą stronę.
W złą stronę oczywiście skierowane są buty i nogi. To widać!
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb4_VdoDKI/AAAAAAAAAdg/wgxXsvK9k40/s720/IMG_0833.JPG[/QUOTE]
A ja myślałem,że to pustynia oddziela chłopców od mężczyzn a wychodzi na to,że "chłopcy" robią sobie zdjęcia ze swoimi idolami a mężczyźni z ich dziewczynami...:)
Sambor a Tobie przypadkiem rąk z tyłu nie związali?
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb4_VdoDKI/AAAAAAAAAag/oLR9OIRvcP4/s720/IMG_0833.JPG
I nagle ona! Krótka sukienka, odkryte ramiona, długie włosy. No i ładna.
Hmmm, w rzeczy samej, bardzo sympatyczna młoda osoba - w kłębie wysoka, wąskie pęciny, bujna grzywa, oko z lekka wypukłe i błyszczące... :Thumbs_Up:ano, ta ostatnia cecha to chyba zasługa naszego pana kierownika.... :D
Do kalendarza 2011 sie nada :D
sambor1965
21.11.2010, 12:46
Wydostaliśmy się z Zagory jak zwykle, to znaczy kłócąc się z Puszkiem którędy jechać. Ostatecznie pojechaliśmy też jak zwykle – tak jak chciał on, a nie tak jak chciałem ja. Nie chciałem tak jak on, bowiem była to droga, którą do Zagory przyjechałem z Szatanem i Pekaesem. No ale niech tam mu piachy lekkie będą...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2F9LA4tI/AAAAAAAAAZc/gwt_0fRJXJE/s640/IMG_0840.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2GtpwGDI/AAAAAAAAAZg/MS6hJvlF7gM/s640/IMG_0844.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2HM2wUMI/AAAAAAAAAZk/529Bif9g2K4/s720/IMG_0845.JPG
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2IEwBB8I/AAAAAAAAAZo/Grtvw7_Jk74/s720/IMG_0860.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkSxRgr-6I/AAAAAAAAAeE/7_Ydr7YNOog/s720/IMG_0843.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkSytk2qUI/AAAAAAAAAeM/6N7-76J8Jq0/s640/IMG_0870.JPG
Kurzyliśmy niemiłosiernie jadąc czymś co niedługo będzie asfaltem. Jakieś ciężkie maszyny były już w tym miejscu i zostawiły trochę sztucznych przeszkód. Jedna z nich była szczególnie zdradliwa, spory najazd i... takie spore jebudu w dół. Nie bardzo wiem czemu nie przeleciałem nad kierownicą, ale i tak myślę, że Red Bulle X-fighters super szoł się chowają. Od 8 lipca nie palę, więc zatrzymałem się i nie bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić, by się uspokoić. Jeszcze nogi dygotały mi z wrażenia, gdy dźwięk Arrowa zwiastował zbliżającego się Puszkolota. Nazwa pasuje do tej pary. Wiało od południa. Chmura kurzu, która wzbiła się na Saharze 3 sekundy później musiała dolecieć do Europy. Było dla mnie oczywiste, że Puszek musiał się co najmniej zabić przy tym upadku. Wyjście z progu nawet niezłe, ale lot jakiś taki niespokojny, a lądowanie zupełna tragedia, bez telemarku, na jedno koło i na ryj...
Człowiek-kulka podniósł się jednak, lekko otrzepał z pustynnego kurzu, podniósł kask i zawołał: dzidaaaaa... Wypchnęliśmy razem afrykę z krateru, który zrobiła i pojechał dalej. Stałem jeszcze chwilę z szeroko otwartą gębą nie wierząc w to co się stało. W końcu podpiąłem się do camelbaga i ruszyłem za nim.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI4QT8MTI/AAAAAAAAQjY/Z13CLF-HaGs/s640/IMG_0198.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI4t0Kn3I/AAAAAAAAQjc/AXO8GjYTKa0/s640/IMG_0199.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI4_VGxEI/AAAAAAAAQjg/gLVuIT26_6k/s640/IMG_0207.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2IuMxVjI/AAAAAAAAAZs/rpP2FMw8O8E/s640/IMG_0872.JPG
Puszek mnie podwiózł. Wiedziałem kiedy wysiąść...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2JKR5MVI/AAAAAAAAAZw/dzQHPVkibEk/s640/IMG_0874.JPG
7(!) sekund później...
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI6QZMB3I/AAAAAAAAQjs/BetTXnz3HTU/s640/IMGP0307.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2J-j_HuI/AAAAAAAAAZ0/FY5ak-4JdHU/s640/IMG_0882.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOb2K_upM_I/AAAAAAAAAZ4/Ei-FZHk25a0/s512/IMG_0883.JPG
Zrobiło się jakoś mocno pod górkę i megakamieniście. Dla tych co potrafią jeździć droga stała się bardziej techniczna, a dla tych co nie umieją bardziej przej... Na pustyni jak na pustyni, kiepsko z dobrą miejscówką pod namiot. Chciałoby się nocleg nad rzeczką, z trawką i pod drzewkiem. Znaleźliśmy pod skałą, na piachu i przy drodze. Na pocieszenie przy studni. Było jednak pięknie, bo dzięki skale nie wiało, dzięki temu że był piach to było miękko, a że przy drodze to nic nie szkodzi, bo i tak nikogo nie uświadczyliśmy do rana. Siedzieliśmy na materacach dopijając ostatnie resztki płynów rozweselających i wspomagając się paliwem, dzięki którym mieszkańcy północnej Afryki potrafią się bawić całą noc bez alkoholu. Nasze „normalne” herbaty smakowały bosko po przesłodzonych miętowych wywarach z Zagory. Niebo waliło się nam na głowy i próbowaliśmy nadążyć z wymyślaniem marzeń przed kolejną spadającą gwiazdą. I nawet jeśli w październiku gwiazdy nie spadają, to nam na tym saharyjskim niebie spadały jedna za drugą, i nie jest ważne czy były prawdziwe czy też widzieliśmy je dzięki przestrzeniozakrzywiaczom. Marzenia były prawdziwe i mają się spełnić!
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI6G4PmTI/AAAAAAAAQjo/7UY7ADZwYiA/s512/DSC01292.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI7SlRQcI/AAAAAAAAQj0/v4aWxejNU9w/s720/DSC01294.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI_NVlMnI/AAAAAAAAQkg/AN7i1JJhw3c/s640/IMG_0237.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI8BUUvuI/AAAAAAAAQj8/18TZzGT3nJ4/s720/DSC01299.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI9f4-9xI/AAAAAAAAQkE/tqnEdSKjaAU/s720/DSC01303.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI9scahOI/AAAAAAAAQkI/nwmlCYkGTZ0/s720/DSC01304.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI-FebPpI/AAAAAAAAQkU/mxO_9hqgrOs/s720/DSC01308.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI-uc9UPI/AAAAAAAAQkY/aJJ_twoBRyE/s720/DSC01309.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCI_BpqS2I/AAAAAAAAQkc/FPUd3KQAMms/s640/IMG_0220.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJBxtV_iI/AAAAAAAAQkw/drYhgi9xm_c/s640/IMG_0241.JPG
Nie lubię się rano spieszyć, ale jeszcze bardziej nie lubię być ostatni. Zauważyłem że to dość powszechne zjawisko wśród motocyklistów. Na szczęście zawsze na wyjeździe znajdzie się ktoś kto codziennie jest ostatni. Był więc tego poranka czas na saharyjską kąpiel przy studni, na mycie zębów, a nawet na założenie zębatki jakiegoś Czachora na KTM Marka. Poza tym oszacowaliśmy nasze fizyczne straty. W konkurencji na największego siniaka wygrałem! Mój był większy i świeższy od Markowego, w konkurencji na opuchliznę Zbychu nie miał sobie równych!
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJCB2WWjI/AAAAAAAAQk0/pV49BoEvcQ0/s640/IMG_0243.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkS9buGV3I/AAAAAAAAAe8/hRGBrPwAvd4/s640/IMG_0914.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJCo9qhhI/AAAAAAAAQk4/OJsVXG6V11M/s640/IMG_0253.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkS1O4hGXI/AAAAAAAAAeY/vKDnSkxZPFg/s640/IMG_0896.JPG
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkS3DiKKKI/AAAAAAAAAeg/UoqEU3pm0RU/s640/IMG_0915.JPG
Gali ruszył pierwszy, miał oczywiście na pokładzie Asię, droga nie była szczególnie trudna, ale jak się jedzie z pasażerem i dwoma kuframi i wieeelką torbą to się robi trochę trudniejsza. Swoją drogą - co roku jeżdżę z mniejszym bagażem. Czy to będzie postępowało bez końca? Coraz trudniej mi sobie wyobrazić trasę, w którą bym się wybrał z dwoma kuframi po bokach. Oczywiście mam na myśli jazdę bez pasażera.
Tłukliśmy się parę godzin przez tą pustynię i nic wielkiego się nie działo, droga ładna, niespecjalnie trudna.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJD6fl_VI/AAAAAAAAQlA/xbKjxaIuGbc/s640/IMG_0257.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJEYwbsxI/AAAAAAAAQlE/ueOGE-oxmbU/s640/IMG_0266.JPG
Dojechaliśmy w końcu do urokliwego miejsca, jakiejś wiochy położonej nad kamienną rzeką, w której być może czasem bywa woda. Wyglądało to wszystko małomarokańsko i bardziejafrykańsko. Maroko nie jest bowiem miejscem, które jest Afryką z pocztówek. Dzikich zwierząt tu mało. Jest tu trochę słoni, żyraf, lwów, lampartów i innych afrykańskich atrakcji, ale wszystkie mieszkają w zoo. Wyglądało więc na to, że jesteśmy najdzikszymi wolnymi stworzeniami w okolicy. Daliśmy temu wyraz oddalając się tumanie kurzu w kierunku nieodległego już asfaltu przy Tazzarine.
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkS33HmNOI/AAAAAAAAAek/hoWgt8jpewE/s640/IMG_0920.JPG
To nie była najlepsza miejscówka na obiad, choć knajpa wyglądała porządnie. Zbliżało się południe, a do Alnif - naszego dzisiejszego celu pozostało 70 kilometrów. Oczywiście asfaltem, my bowiem planowaliśmy drogę dłuższą i pustynną. W nocy uknuł mi się jednak w głowie chytry plan i postanowiłem wcielić go w życie dzieląc grupę. Powiedziałem, że do Alnif jest godzinka asfaltem i jak ktoś chce to może jechać tą drogą. Chciał Artek, ale cała reszta postanowiła pojechać offem. Było więc dokładnie jak zaplanowałem! Ponieważ to Afryka, nie można jeździć samemu etc zadeklarowałem, że pojadę z Artkiem. Szatan ma wbite waypointy i poprowadzi resztę ekipy przez pustynię do Alnif. Franz coś chytrze wyczuł i podpiął się do nas, pomachaliśmy kolegom i pojechaliśmy w przeciwne strony. W Tazzarine pożegnaliśmy Jarka i Asię, my bowiem się kierowaliśmy w stronę wąwozów Dades i Todra, w których oni już byli kilka dni temu razem z Jackiem i Magdą. Pojechali w wysoki Atlas w okolice Toubkala.
Dojechaliśmy do Alnif w godzinkę. Pamiętałem ten hotel z poprzedniej wycieczki. Szybko ustaliliśmy cenę, wieczorne menu, ustaliliśmy też, że będzie piwo i znajdzie się butelka whisky. Jak doszliśmy do tego, że chcemy wstawić motocykle do recepcji facet sobie przypomniał nas sprzed pięciu lat i wszystko poszło gładko.
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkS4wJGGuI/AAAAAAAAAeo/j8rLXuB2xC8/s640/PA170091.JPG
Wokół Alnif jest wiele fajnych miejscówek dla takich motocykli jak nasze. Wiele z nich opisał Chris Scott w Morocco Overland. Czasem z nim koresponduję i kilka razy podpuszczał mnie na drogę MH5, uważa ją za najtrudniejszą w okolicy i wartą spróbowania. Uważałem, że głupotą będzie pchanie się tam z ekipą, która jest dość zróżnicowana pod względem umiejętności. Udało się jednak sprokurować okazję, by się temu przyjrzeć na spokojnie i bez bagażu. Zostawiliśmy Artura w hotelu i pogoniliśmy z Frankiem w góry. MH5 było kiedyś skrótem prowadzącym z Alnif do Ikniouen i dalej do Boumalne de Dades, przed dwoma laty drogę poprawiono, ominięto najtrudniejszą partię prowadząc równoległą drogę, którą Scott opisał jako MH10.
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkS5vRoPAI/AAAAAAAAAes/UzG1k5LWV8Q/s640/PA170095.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkS6a_IPnI/AAAAAAAAAew/Dgasu2_O__I/s640/PA170096.JPG
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TOkS72Id1PI/AAAAAAAAAe0/0DIuNKFbJTY/s640/PA170098.JPG
Nie mieliśmy GPS ani mapy, wcześniej jednak na nią spojrzałem i wiedziałem, że nie możemy się pomylić. Góry wokół były wysokie, a w nich trudno o pomyłkę. Na wszelki wypadek wrzuciłem jednak do plecaka telefon satelitarny. Zatankowani pod korek zjechaliśmy na o pistę.
Miałem w tym roku kilka dni na motocyklu wartych wspominek na starość. Obok tych najbardziej tragicznych, pamiętać będę również i te, które na pewno zaliczę do najlepszych w moim enduro życiu. Jeden z nich to właśnie owe marokańskie popołudnie z Frankiem.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJEn1xv4I/AAAAAAAAQlI/tsorbj52a_I/s720/DSC01323.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJFTU_GMI/AAAAAAAAQlQ/GC5sLQU5EDI/s720/DSC01332.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJGLcqkCI/AAAAAAAAQlY/SPeOpqHuUlw/s720/DSC01334.JPG
Mijamy jedną wiochę, drugą, droga wspina się coraz wyżej, ale nie ma żadnych specjalnych trudności. Jedziemy dynamicznie, szybko, bez nadmiernego ryzyka, ale bliżej naszych możliwości niż kiedykolwiek podczas tej wycieczki. Ja z lewej, Franz tuż obok, półtora metra ode mnie. Ani ja nie uciekam, ani mnie on nie goni. Mam wrażenie, że stanowimy jakąś całość, jeden pojazd. Frankowy trampek i moja babcia, może istotnie różnią się wyglądem, ale są w podobny sposób modyfikowane. Podobna idea nam przyświecała i może dlatego jedzie nam się tak dobrze razem.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJGtgGDsI/AAAAAAAAQlg/BqWQ71BXqSc/s720/DSC01345.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJG9yYW5I/AAAAAAAAQlk/pwSWSo5jlDc/s720/DSC01350.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJHnxxrOI/AAAAAAAAQls/H9FgvpJ0_cg/s720/DSC01356.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJHwRIZlI/AAAAAAAAQlw/g8P2aI4LM8U/s720/DSC01360.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJIqkZzPI/AAAAAAAAQl4/Zy0mGWZWvmg/s720/DSC01367.JPG
Zatrzymujemy się po godzinie przy jakimś rozjeździe, domyślam się że tu właśnie rozchodzi się MH5 i MH10. Jedziemy tą łatwiejszą, by móc ocenić jej przydatność do jutrzejszej wycieczki. Coraz wyżej i wyżej, aż pod 2 tysiące metrów. Widoków opisywał nie będę, od tego są zdjęcia. Żałuję, że tak niedoskonałe, nie są w stanie oddać tego co słońce i góry wyprawiały tego popołudnia i wieczora. Wspinamy się na kolejne przełęcze, coraz dalej i dalej. Do zachodu pozostała jeszcze godzinka, czas zawracać. I tak kończyć będziemy po ciemku.
Jazda nocą nie należy do moich ulubionych, zwłaszcza po szutrowych górskich drogach. Jeden prawy zakręt zaskakuje mnie szczególnie; nie wiem jak to się stało, że zostałem na drodze. Wiem jednak, że można się spocić w ciągu dwóch sekund.
Do hotelu docieramy ze 2 godziny po zachodzie. Jest Artek i... Zbyszek. Reszty nie ma. Chłopcy się gdzieś posprzeczali o trasę. Zbyszek przyjechał sam, o reszcie nie ma wieści. W dość ponurych nastrojach jemy kolację, gdy nadjeżdża reszta. Pekaes klnie jak szewc, jego Afryka jest bez szyby. Chłopcy pokonywali rzekę, tyle że według Pekaesa wzdłuż a nie w poprzek. No i był jakiś niski lot i kolanami zdjął szybkę. Później Puszek złapał gumę i tak zeszło do nocy... A miało być 150 kilometrów i 3-4 godziny. Jemy, pijemy, śmiejemy się. Jutro kończymy z pustyniami i jedziemy w góry...
Bartasso
21.11.2010, 13:28
mistrzostwo:D błagam o wiecej:)
Gradient
21.11.2010, 17:15
Kurzyliśmy niemiłosiernie jadąc czymś co niedługo będzie asfaltem. Jakieś ciężkie maszyny były już w tym miejscu i zostawiły trochę sztucznych przeszkód. Jedna z nich była szczególnie zdradliwa, spory najazd i... takie spore jebudu w dół. Nie bardzo wiem czemu nie przeleciałem nad kierownicą, ale i tak myślę, że Red Bulle X-fighters super szoł się chowają. Od 8 lipca nie palę, więc zatrzymałem się i nie bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić, by się uspokoić. Jeszcze nogi dygotały mi z wrażenia, gdy dźwięk Arrowa zwiastował zbliżającego się Puszkolota. Nazwa pasuje do tej pary. Wiało od południa. Chmura kurzu, która wzbiła się na Saharze 3 sekundy później musiała dolecieć do Europy. Było dla mnie oczywiste, że Puszek musiał się co najmniej zabić przy tym upadku. Wyjście z progu nawet niezłe, ale lot jakiś taki niespokojny, a lądowanie zupełna tragedia, bez telemarku, na jedno koło i na ryj...
Człowiek-kulka podniósł się jednak, lekko otrzepał z pustynnego kurzu, podniósł kask i zawołał: dzidaaaaa... Wypchnęliśmy razem afrykę z krateru, który zrobiła i pojechał dalej. Stałem jeszcze chwilę z szeroko otwartą gębą nie wierząc w to co się stało. W końcu podpiąłem się do camelbaga i ruszyłem za nim.
Złoty medal.:):dizzy::Thumbs_Up::mur::dizzy::mur::drif:
banditos
21.11.2010, 17:43
Sambor padam na kolana...
consigliero
21.11.2010, 18:55
Rzeczywiście niepotrzebnie zaczynałem swój wątek :vis: niepotrzebnie przeniosłem swoje wpisy , pozostaje mi tylko czytać i ewentualnie rozpoznawać miejsca które zdarzyło się nam przetrzeć za wami. Od siebie mogę tylko dodać, że ta droga w budowie to niezły horror , jadąc nią z fracuzami wyprzedziliśmy grupę quadów . Ci poprosili przez CB aby im ustąpić drogi bo będą jechać szybko , prowadzący Jean grzecznie ustąpił im drogi , po czym odczekawszy aż kurz z lekka opadnie ruszyliśmy francuskim tempem . Jechałem jako trzeci i dwójkę prowadzącą miałem daleko przed sobą a na liczniku w granicach 100 . Po pewnym czasie dojechałem do 2 quadów jadących w granicach 90 i przez kilka minut zastanawiałem się jak ich wyprzedzić bo przez tuman kurzu nic nie było widać . Chłopaki pewnie też nie czuli się komfortowo mając za plecami 2 tonowy samochód i w pewnym momencie zwolnili i dali wolną drogę . Pozostała jeszcze jedna chmura kurzu oddzielająca mnie od czoła peletonu . Ten zawodnik był lepszy nie dosyć że miejscami grzał ponad 100 to jeszcze spod opon rzucał kamieniami wielkości pięści. Przepychanka trwała według mnie wieczność w końcu na odpowiednim według mojego rozpoznania miejscu udało się go wyprzedzić , ale wymagało to znacznego zwiększenia prędkości bo zawodnik do końca nie odpuszczał , a ja widząc fruwające kamienie zastanawiałem się czy któryś mnie trafi . Udało się wyjść bez szwanku tylko po to aby chwilę później zjechać na boczną pistę prowadzącą przez góry do Quarzazate. Co do drogi MH5 to jej kawałek od Boumalne du Dades do skrzyżowania z MH4 w kierunku Tizz n Tazazaert to jest asfalt .MH4 do przełęczy to dla motocykla przyjemna pista natomiast za przełęczą zaczynają się schody , tam się dowiedziałem się że straciłem bezpowrotnie górne mocowanie tylnego amortyzatora.
PozdrawiaM
Sambor, pisz, pisz...to jak dobry serial sensacyjny, z niecierpliwością czekam na następne odcinki. :D
sambor1965
22.11.2010, 09:26
Sensacje to będą jak koledzy z którymi byłem zaczną opisywać jak oni to widzieli ;)
A serial jak serial, ma emisje co jakiś czas. Póki jest oglądalność to będzie emisja, a jak nie to spadnie z anteny.
Teraz najprzyjemniejsza część jazdy -( potrafiąca obnażyć mniej lub bardziej boleśnie braki w technice dzidowania )
- MH5 :D
dzidaaaaa...
danek-dr
22.11.2010, 11:12
Sensacje to będą jak koledzy z którymi byłem zaczną opisywać jak oni to widzieli ;)
A serial jak serial, ma emisje co jakiś czas. Póki jest oglądalność to będzie emisja, a jak nie to spadnie z anteny.
Oglądalność nie spada. Zapewniam. Po prostu pewnie wielu nie chce przeszkadzać niepotrzebnymi wpisami. Super się czyta i ogląda.
czyta się pięknie i ogląda.
te oczęta Puszka ... ja proszę ;) jak ten piassssek potrafi gryźć, że takie dobrze ukrwione ;) ;) ;)
matjas
a mogę poprosić "slad" waszej wycieczki pustynnej?
Pewnie było wiele śladow :D
Czasem za swoim ogonem.
Marek - funrider ma zapewne uchwycony jak należy :)
a mogę poprosić "slad" waszej wycieczki pustynnej?
E tam od razu ślad... Były piachy? BYŁY :-)))):D:D:D:D
Zs4pHPOHXtQ
jak zawsze montaż+ film na 5 :Thumbs_Up:
ŁukaszBIA
22.11.2010, 16:05
Orlen tim powinien Wam z ręki jeść i zębataki w zębach przynosić :)
Orlen tim powinien Wam z ręki jeść i zębataki w zębach przynosić :)
Podobno zębatka była na dowód wdzięczności, za cenne uwagi udzielone Jackowi przed rajdem "Dakar" :)
banditos
22.11.2010, 18:06
Orlen tim powinien Wam z ręki jeść i zębataki w zębach przynosić :)
Tak tez bylo...:umowa:
sambor1965
22.11.2010, 22:11
a mogę poprosić "slad" waszej wycieczki pustynnej?
Wasz ślad niebieski, nasz czerwony. Z Zagory chciałem jechać włąsnie tak jak Wy. Ale Puszek uparciuszek pociągnął nas tak jak mu się wydawało, że z Wami jechał ;)
No, ale powoli kończę wycieczki o Puszku, bo gadałem z nim dzisiaj i wiem, ze szukuje revange. Muszę więc zbierać amunicję ;)
Wasz ślad niebieski, nasz czerwony. Z Zagory chciałem jechać włąsnie tak jak Wy. Ale Puszek uparciuszek pociągnął nas tak jak mu się wydawało, że z Wami jechał ;)
Cóż, jakby Ci to powiedzieć, puszek miał racje...:haha2:
To co pokazujesz nie jest nasza trasa wykonana tylko trasa planowana. Wykonana biegnie tak jak jechaliscie. Widze ze twoje zaufanie do GPS jest takie jak do puszka :) :haha2:
consigliero
23.11.2010, 10:27
Tutaj jest trasa wykonana pod kierunkiem lokalnego przewodnika , ostatnie kilometry pokonywane po zmroku co dodawało pewnego smaku. Jedziesz za światłami i jak nie wykonasz skrętu w odpowiednim miejscu to musisz się cofnąć . Ostatnie kilometry przed Zagorą to pokonywanie małych wydm.
http://i51.tinypic.com/33v16l0.jpg
sambor1965
23.11.2010, 13:48
Cóż, jakby Ci to powiedzieć, puszek miał racje...:haha2:
To co pokazujesz nie jest nasza trasa wykonana tylko trasa planowana. Wykonana biegnie tak jak jechaliscie. Widze ze twoje zaufanie do GPS jest takie jak do puszka :) :haha2:
Ja sie nie poslugiwalem GPS. Po prostu jest w tym miejscu droga i nawet odpowiedni drogowskaz.
Samborowi sie napisało:
"człowiek-kulka
puszek-uparciuszek"
:lol19:
widziałem możliwości puszka-uparciuszka w drodze do Białej więc wierzę w każde słowo Samborszczaka. nie wiem tylko jak z tym puszkiem-kłębuszkiem ;)
puszek - no offence U nigga ;) w lasu było śmiesznie
matjas
sambor1965
27.11.2010, 14:36
Motorki oczywiście wylądowały w na posadzce w hotelowej recepcji. A my po ciepłej kąpieli pojawiliśmy się rano na peti deżaner. Śniadania nie są najmocniejszą stroną Maroka. A śniadanie, jak mówił mój tato, to podstawa. Jeszcze jakieś drobne naprawy, dopompowywanie kól i możemy ruszać.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJJJ8IFoI/AAAAAAAAQmA/JMbNlCXmi2M/s512/IMG_0289.JPG
No to jedziemy na tę pistę. Scott napisał w Morocco Overland, że to trudniejsze niż cokolwiek co można znaleźć w jego książce. Że trzeba być przygotowanym na to, że czasem droga jest nieprzejezdna i jedyne pojazdy jakie w ogóle można na niej spotkać to motocykle i terenówki, które szukają wyzwań. Napisał, że parę razy próbował, ale w końcu przejechał tę drogę motocyklem. Okupił to jednak krzywą felgą, zruinowanym zawieszeniem i dziurą w skrzyni korbowej. I że cieszył się jak dziecko, że nie pojechał załadowanym dużym GSem tylko małą tenerką. Sprawdzimy... Scott zapowiada, że 54 kilometry mamy pokonać w 5 godzin. Nie ma żartów.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJJWgcItI/AAAAAAAAQmE/qMw785lQb6U/s720/DSC01373.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJKkgFdTI/AAAAAAAAQmY/l3Aln4ZyCT4/s640/IMG_0298.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJKySAS4I/AAAAAAAAQmc/DAg9LG0olHY/s640/IMG_0300.JPG
Pierwszy odcinek znamy z wczoraj więc jedziemy bez większych problemów, kilometr za kilometrem w górę.
Dojeżdżamy do rozjazdu na 38 kilometrze w niecałą godzinkę i zatrzymujemy się. Tu rozchodzą się MH5 i MH10 po to, by spotkać się 17 kilometrów dalej. Proponuję podzielenie grupy. Namawiam Artka i Pekaesa by pojechali MH10, którą wczoraj pokonaliśmy z Franzem. Jest prześliczna i niespecjalnie trudna. Reszta ekipy pojedzie „na skróty” starą drogą MH5. Jak długo można jechać 17 kilometrów? Umawiamy się za półtora godziny w miejscu, w którym łączą się obie drogi. Początek nie jest trudny, ale daje się zauważyć, że mniej pojazdów tędy jeździ. Nie ma żadnych śladów opon i wiem że nie zwiastuje to niczego dobrego. Pchamy się dalej, ale już sobie myślę, że jak będzie za trudno to zawrócimy. Ważne żeby wiedzieć kiedy... Na razie jednak droga nie ma w sobie nic ekstremalnego. Dość łagodnie wznosi się w górę, ale wiem że przełęcz ma blisko 1900 metrów. Jesteśmy otoczeni przez wysokie góry i nawet nie próbuję się domyślać którędy mamy jechać, wygląda na to że się nie da, ale już wiele razy w górach tak mi się wydawało. Rozstaliśmy się na 1300 więc trzeba wyjechać 600 metrów do góry. Niby nie tak dużo wspinaliśmy się przecież na różne czterotysięczne przełęcze a i kilka miało powyżej pięciu kilometrów.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJKLGxpZI/AAAAAAAAQmQ/QfJFQj0Eycs/s720/DSC01388.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJLSj5OHI/AAAAAAAAQmg/ZG3DIdEgc9Q/s720/DSC01396.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJLmAF4RI/AAAAAAAAQmk/eHiaca663EA/s640/IMG_0305.JPG
Jeżdżenie po górach to zupełnie inna bajka niż pustynie, błota, piachy. Jeśli mam wybierać to zawsze wskażę na góry - tam nie sposób się nudzić. Nie tylko pogoda, ale i droga może się zmienić w okamgnieniu. Kiedyś na Urdele wjechałem z pasażerką i bagażem – na siracach, innym razem nie dałem rady sam, na lekko będąc na kostkach. Kizył Art między Kirgizją a Tadżykistanem wspominam jako niezły hardkor z września 2006, później przejeżdżałem ją kilka razy bez większych kłopotów. Tutaj w Maroku teren jest bardzo surowy, Jebel Sarhro przez który przejeżdżamy to część Antyatlasu. Po jego przejechaniu będziemy już w Atlasie Wysokim. Bezpośrednie sąsiedztwo z Saharą daje podobne „bogactwo” roślinności. Nie ma drzew, ani nawet krzaków. Przynajmniej nie będzie w co przypieprzyć. Są za to kamienie, ba spore głazy.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJL9WD-pI/AAAAAAAAQmo/Kt-9ExiiG2Q/s720/DSC01406.JPG
Mam koło z KTMa, Puszek również. Wiele złego słyszałem o obręczach, oględziny puszkowej felgi potwierdzają, że to jakaś pomyłka była. Moja choć dużo starsza wygląda jednak bez zarzutu.
Od dwóch dni ślizga mi się rolgaz, klej którym była sklejona grzana manetka pod wpływem saharyjskiej temperatury puścił i muszę co kilkanaście minut wracać w położenie zero, bo na odkręcanie nie pozwala naciągnięty kabel zasilający. Zjeżdżam z niewielkiej górki, coś szarpnęło przodem, motocyklem zarzuciło, pociągnąłem gaz i nic... Z lewej strony jest ze 4 metry spadku i w tamtym kierunku podąża moja babcia. Wszystko trwa sekundę, może dwie. Wystarczy jednak, by się spocić. W ostatniej chwili oddzielam się z motocykla i na czterech kończynach uciekam w prawo. Leżąca na prawym boku babcia ze zgrzytem sunie w stronę „przepaści”. Zatrzymuje się jednak na jej skraju, przednie koło wisi już poza drogą. Było blisko końca przygody i początku następnej. Nadjeżdża Marek, a za chwilę Puszek. Marek pomaga mi wyciągnąć Afrykę na drogę, Puszek pomimo moich próśb najpierw zdejmuje kask i ustawia go na swoim motocyklu uruchamiając kamerę, by uwiecznić ten moment. Dostaję piany, aż się gotuję w środku. W dupie mam taką pomoc. Nawet nie próbuję trzymać języka na wodzy i znowu pada między nami cięższa wersja „odejdź szybko”. Wkur... przez Puszka nie potrzebuję pomocy, jestem tak wpieprzony, że wolałbym ją samemu zrzucić niż z nim wyciągać. Wtedy dopiero zrozumiałem czemu tak strasznie ciskał się Mateo w Himalajach, gdy Jojna ustawił się z aparatem w najtrudniejszej kamiennej sekcji i zamiast mu pomóc w przejeździe pstrykał fotki jak się wywraca. Razem z Markiem wyszarpujemy motocykl na gumy. Babcia straciła fason i jedno oko. Ale wygląda jeszcze hm... bardziej bojowo. Puszek ocalał.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJOw52YTI/AAAAAAAAQnE/MEiLcKsUwcM/s640/IMG_0334.JPG
Dojeżdżamy na 47 kilometr, po prawej stronie stoi kilkumetrowy obelisk z napisem 1710 metrów, upamietnia jakąs zwycięską bitwę Legii Cudzoziemskiej z Berberami w 1933 roku. Demontuję manetkę z gazem i poprawiamy ją z Franzem. Teraz niestety będzie zbyt ciężko wracała.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJMjqgCkI/AAAAAAAAQmw/cH6Fbr1w_co/s640/IMG_0316.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJMCGMNdI/AAAAAAAAQms/GdKoKnGI53o/s720/DSC01409.JPG
Ruszamy w dół do sporej kotliny i zaczyna się robić trudniej. Na drodze jest sporo luźnych kamieni, powoli zsuwamy się niżej i niżej. Franek przemyka szybko wyprzedzając mnie bez kłopotów. Jak dla mnie trochę za odważnie, a może to ja jestem w lekkiej panice po niedawnej przygodzie? Reszta też jedzie wolniej. Droga doprowadza nas do rzeki, w której kompletnie zanika. Wody oczywiście nie ma, są jednak duże kamienie i musimy się mocno nagimnastykować klucząc między nimi.
Co chwila się zmieniamy na prowadzeniu, widać że mamy nieco inną technikę jazdy. A może raczej powinienem napisać: mamy różne braki w technice jazdy. Franz jednak wyraźnie radzi sobie najlepiej z nas.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJNCS_SoI/AAAAAAAAQm0/IP7pZa_motQ/s640/IMG_0320.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJN-wBfwI/AAAAAAAAQm4/-ChiiBFalg8/s640/IMG_0323.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJOPdpxEI/AAAAAAAAQm8/vV-ZDJInE2M/s640/IMG_0326.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJOqe-ZLI/AAAAAAAAQnA/UNQAxwT57pY/s640/IMG_0328.JPG
Przejeżdżamy kilkaset metrów rzeką, droga „odnajduje” się po prawej stronie. Jesteśmy na 1500 metrów, dookoła jednak wyłącznie góry, widać też wysoko po prawej stronie wyciętą w skale półkę – tamtędy mamy jechać. Zaczyna się walka nie na żarty, co chwila ktoś upada, jęczy z przygnieciona nogą. Zatrzymujemy się co kilkaset metrów zbierając siły. Już wiem, że przegięliśmy, jest po prostu za trudno. Takie zabawy można uprawiać gdzieś niedaleko domu, a nie 4000 kilometrów od niego. Wszyscy jednak wolą wjeżdżać niż wjeżdżać, o powrocie nie ma chyba mowy. Zresztą nie pada ani jedno słowo, by zawrócić.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJQiRRGFI/AAAAAAAAQnc/H_1Fs8QNzbw/s640/IMGP0380.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJRKnLUDI/AAAAAAAAQng/Ccd7PgJyMDA/s640/IMG_0341.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJRfGpmzI/AAAAAAAAQnk/VcwxWVuxNkk/s640/IMG_0344.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJSBNhVZI/AAAAAAAAQns/xQMH83D3cGs/s640/IMG_0353.JPG
Wyobraźni mi nie brakuje, ale nie wiem jak ktoś tędy miałby przejechać autem. Jeszcze na MH10 minęliśmy się z kilkoma lekkimi katami, którym towarzyszyła terenówka, ale widać wyraźnie, że wybrali łatwiejszą trasę. Zakręt za zakrętem, wyżej i wyżej, zostało jeszcze jakieś 5 kilometrów; naprawdę mamy dość. I wtedy dojeżdżam do końca drogi. Jakaś nawałnica przeszła tędy i zabrała 10 metrów terenu. Przejechać się nie da na pewno, stok jest mocno nachylony i może w kilka osób dałoby się to jakoś przeprowadzić, a może rozsądniej byłoby się wycofać? A bo to wiadomo co będzie dalej?
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJPGgZ8NI/AAAAAAAAQnI/iq2coqburZ8/s512/IMG_0335.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJP9C7irI/AAAAAAAAQnM/VxuhuuTKLNM/s640/IMG_0337.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJS9NZtlI/AAAAAAAAQn0/wA7TkE3xOvs/s640/IMG_0355.JPG
Berber pojawia się oczywiście znikąd, pokazuje że kilkaset metrów stąd jest detour. Objazd jest jeszcze trudniejszy, męczymy sprzęgła, walimy osłonami o kamienie, ale wciąż dalej i dalej. Wreszcie opuszcza mnie strach i łapię rytm. Odkręcam trochę mocniej i od razu jedzie się lepiej, w lusterku widzę Franza więc wszystko ok. Po kilkunastu kolejnych minutach wdrapujemy się na przełęcz i widzimy znane nam z wczoraj okolice. Jeszcze tylko 300 metrów luźnych kamieni.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJTByO4RI/AAAAAAAAQn4/Qqtc6Ls_ZvY/s640/IMG_0360.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJTlj4s2I/AAAAAAAAQn8/d9Zy6my5mOw/s640/IMG_0362.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJTxm56PI/AAAAAAAAQoA/o6pkxr8CfRU/s512/IMG_0368.JPG
Nie możesz się tu przewrócić. Nie teraz.
Myślę niby pozytywnie, ale jednak o upadku. I walę się z motorka 10 metrów przed końcem kamieni. Jeden wielki zgrzyt, osłona zmasakrowana. Chyba nie uda mi się sprzedać tego motocykla jako nieużytkowanego w terenie. Franek pomaga postawić go na koła i po minucie jesteśmy z Artkiem i Pekaesem. Setnie się wynudzili czekając tu na nas. Nadjeżdża Zbychu, też ma dość wrażeń na dziś. Na Puszka i Marka czekamy prawie godzinę. W końcu docierają i oni. Puszek wygląda kiepsko, mówi że jest fizycznie skończony. No łatwo nie było. Na pewno blisko końca możliwości moich i motocykla. Przegięliśmy, ale znowu się udało. Chris Scott ma w ryj.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJUJl0etI/AAAAAAAAQoE/JMWOYuZR09I/s640/IMGP0386.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJQaeI9ZI/AAAAAAAAQnY/tlq-V1QfP6I/s640/IMGP0376.JPG
Jak to zwykle bywa brak zdjęć z najtrudniejszych odcinków, walczyliśmy o życie i nie było czasu myśleć o fotkach. Musicie wierzyć, że łatwo nie było. Stawiam whisky każdej ekipie która to przejedzie sprzętami afrykopodobnymi, powiedzmy bicylindrycznymi ;)
Planowałem tego dnia dojechać do Tinerhir. W najbliższej miejscowości mieliśmy skręcić w MH4 i szutrem doskoczyć do wąwozu Todra. Pekaes złapał jednak po kilku kilometrach gumę, trochę to wszystko trwało, a poza tym nie było już parcia. Mieliśmy dość, ręce bolały jak diabli. Jeszcze wczoraj z dumą pokazywałem swoje hm... delikatne dłonie komentując odciski kumpli i radząc by nie trzymali tak mocno kierownicy. Dziś wszystkie wyglądały już tak samo. Dołączyłem do „twardzieli”.
W Ikniouen pojechaliśmy prosto do Boumalne przy wąwozie Dades. Asfaltem i długimi prostymi. Za to nocleg był tego dnia haj lajf. Znaleźliśmy hm... pałac i stargowaliśmy na 150 dirhamów za twarz, ze śniadaniem i kolacją. Nie spaliśmy w lepszych warunkach w Maroku. No może poza Franzem, który tę noc spędził w jadalni...
Nie przeszkadzały mu ani bębny, ani śpiewy Berberów.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJUw9dGjI/AAAAAAAAQoQ/Iqb1uet7m3w/s640/IMGP0403.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJVhdI7xI/AAAAAAAAQoU/1TyHZUld6Ps/s640/IMGP0404.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJVv0gtSI/AAAAAAAAQoY/SJMqU_udDkU/s640/IMGP0405.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJWORIMxI/AAAAAAAAQoc/YpfjdY2Ef-I/s720/DSC01419.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJWORIMxI/AAAAAAAAQoc/YpfjdY2Ef-I/s720/DSC01419.JPG
az trudno mi uwierzyc ze bylo tak ciezko.
musialbym zobaczyc na filmie...
;)
az trudno mi uwierzyc ze bylo tak ciezko.
musialbym zobaczyc na filmie...
;)
Można przejechać i zobaczyć w naturze. Ci co dobrze się czują na motocyklach
bedą mogli przejechać trasę na wiosnę. Jest szansa na łyskacza od Sambora :D
Wyjazd koniec marca ew. na jesień :)
Zapisy z zaliczką u kolegi Sambora
danek-dr
27.11.2010, 21:28
Dobry ten odcinek.
Można przejechać i zobaczyć w naturze. Ci co dobrze się czują na motocyklach
bedą mogli przejechać trasę na wiosnę. Jest szansa na łyskacza od Sambora :D
Wyjazd koniec marca ew. na jesień :)
Zapisy z zaliczką u kolegi Sambora
dobra, powiem wiec wprost: beda ruchome obrazki z gleby sambora? :)
consigliero
28.11.2010, 12:13
Maroko dla naiwnych, tak mógłbym nazwać swój pierwszy wyjazd w tamte strony. Powiem wprost są takie miejsca które ze zdjęć wyglądają całkiem niewinnie a w rzeczywistości są ciężkim sprawdzianem dla zawieszenia oraz prowadzącego. Powiem jeszcze więcej dobrze że jadąc motocyklem wyglebiłem 20 km od Foum Zguid bo gdyby to było dalej to koszty byłyby większe oraz mogłoby być gorzej. Jak przejechałem parę pist samochodem to teraz w życiu nie pojechałbym w niektóre miejsca motocyklem a tym bardziej motocyklem z pasażerem i kuframi . Mając wcześniej tylko doświadczenia z Rumunii i jakieś solowe jazdy po Polsce , nawet po piachach nie można sobie tego przenieść wprost do Maroka .Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać to że dzień przed wywrotką zrobiliśmy jakiś skrót przez góry jadąc ze 40 km pistą do wysokości 2200 i wydawało mi się że jazda po hamadzie przez 110 km po płaskim to będzie bułka z masłem. Znając teraz ten odcinek mogę powiedzieć że w miarę płasko to jest tylko na jeziorze Iriki. Jadąc na pierwszych kilometrach po hamadzie można było cytować słowa z książki Chrisa o trzepaniu kierownicą itp. W rejonie w którym byli koledzy jest jeszcze jedna fajna droga , na szczęście po konsultacja z lokalnym kierowcą sobie odpuściłem bo byliśmy w jeden pojazd a lokales mówił że za kopalnią w Tagdilt zaczyna się ścieżka dla mułów. To wszystkow scenerii Jebel Sarhro na wysokości 2000m , jak pokazuje przykład kolegi Sambora jeżeli ktoś pisze jak jest należy temu wierzyć. Na pewno wrócimy do Maroka bo z dala od cywilizacji jest fajnie , czy to będzie motocykl tego nie wiem bo to nie gra komputerowa z 3 życiami. Wracając do pist to nawet w rejonie atlantyku są miejsca które patrząc na zdjęcia mógłbym żywcem przenieść w rejony MH. Wydawać by się mogło że pokonanie 27 km lini prostej samochodem, to pestka . Owszem była na pierwszych 5 km , bo jechaliśmy po klifie , później wjechaliśmy w obszary ujść rzecznych zaczęła się jazda po kanionach które były może i niewysokie ale zawsze do pokonania było w granicach 200-300 m różnicy poziomów . Te 27 km w linii prostej pokonaliśmy w czasie 3 godzin.
PozdrawiaM
P.S. chętnie się wybiorę jeszcze raz z zapasem amortyzatorów
hmm - zastanawia mnie ta awaria amortyzatora. moze po prostu trzeba zamontować odpowiednie amory - bo powiem szczerze - równie dobrze potrzeba wziąć spreżyny
consigliero
28.11.2010, 18:46
W zasadzie nie jest to najważniejsze co chciałem przekazać ale każdy wyciąga to co dla niego najistotniejsze. Nie wiem co mogłem więcej zrobić niż zamontować http://www.dobinsonsprings.com/pdf/TOY-91.pdf coś co zaleca producent. Zepsuły się uchwyty, a nie amortyzatory i w chwili obecnej czekamy na odpowiedź producenta co z tym fantem zrobić 17075
17076
17077
17078
PozdrawiaM
P.S. Po to producent otrzymał całą dokumentację fotograficzną , łącznie ze zdjęciami jak było auto zapakowane aby się w tym temacie wypowiedział . To że otrzymam nowe amortyzatory nie jest nigdzie kwestionowane , ale zależy mi też aby sytuacja się nie powtórzyła . Faktem jest że miejscami jechaliśmy szybko , jak na moje poczucie zbyt szybko , ale 100, 120 , wrangler oraz cherokke się nie rozleciały , źle mówię nic mi o tym nie wiadomo. Ja sam gdyby nie fakt wypadnięcia amortyzatora po wpadnięciu w dziurę na asfalcie , nawet bym o tych urwanych uszach z przodu nie wiedział. Co do długości to chyba ma to znaczenie przy sztynym zawieszeniu , a u mnie przód jest niezależny.
no ale te amory i ich ucho to na lipo jest konstrukcja, która powinna się rozpaśc jak dostanie w dupę...
zrobione tak samo jak wszystkie inne a mają wytrzymać więcej bo ktoś nadrukował na fakturze słowo 'rally' ?
sorry za komentarz, nie jestem off roadowcem 4x4 ale vs. zabiegi producenta mam sprawnie działającą wyobraźnię.
matjas
Czytajac was,zaczynam jeszcze bardziej lubic Franza:cool:
Nie potrafie pojac, jak udalo wam sie tam przjechac. Na zdjeciach wyglada to jak sciezka dla mulow (zdesperowanych). Czegoz to motywacja moze dokonac :bow::bow::bow:
W zasadzie nie jest to najważniejsze co chciałem przekazać ale każdy wyciąga to co dla niego najistotniejsze. Nie wiem co mogłem więcej zrobić niż zamontować http://www.dobinsonsprings.com/pdf/TOY-91.pdf coś co zaleca producent. Zepsuły się uchwyty, a nie amortyzatory i w chwili obecnej czekamy na odpowiedź producenta co z tym fantem zrobić
PozdrawiaM
Wspolczuje,
to jest bydlo, zeby w amortyzatorach sprzedawanych jako, hmm, heavy duty(?), upierdzielaly sie mocowania, ot tak. :( Moze to literowka i mialo byc highway duty? Bez obrazy ;) twoj Toyot nie wyglada mi na rock-crawling albo zapierdzielanie po piscie z tona bagazu. No wiesz, chodzi o to uzytkowanie zgodnie z przeznaczeniem.
Przy okazji dowiedzialem sie w koncu, co to za Toyota ;)
A może jakiś błąd producenta i minimalnie za krótkie te amorki... Bebechy heavy duty to wytrzymały ale mocowania już nie...
Droga z Alnif do Dades... MH-5 pot i łzy....
http://www.youtube.com/watch?v=5MMqJCkUxSA
5MMqJCkUxSA
Niezłe kamienie, do tego ciężkie motocykle + bagaż, wyobrażam sobie, że nie było lekko............
dentysta
29.11.2010, 21:24
Wielkie piwo dla wszystkich za wytrwałośc !!! fajne fotki
Fajnie tam w tym Maroku. Trzeba bedzie się tam wybrać, ale chyba na lżejszym sprzęcie co by nie zal było, no i żadnych kufrów.
Droga z Alnif do Dades... MH-5 pot i łzy....
youtube.com
puszek, nie znamy sie ale za umieszczenie tego filmu juz jestes moim ulubionym kolega :)
1:45min :dizzy:
Poważna sprawa.
Niektóre momenty to walka o życie.
Jak to oglądam to pocą mi się ręce, a co dopiero to przeżyć...
Wielki szacun za odwagę oraz determinację. :bow:
pięękny film..majestatyczne góry i prawie jak "brothers in arms".....
A macie jakie videło z tych hardcorowych części trasy? :)
Trzeba być odważnym.. Takie moto jeszcze z inwentarzem.
:)
fundriver
30.11.2010, 00:39
Droga z Alnif do Dades... MH-5 pot i łzy....
Bardzo fajny filmik! Realistycznie oddaje ten szczegolny dzien naszej wycieczki :)
Kiedys tam wroce, ale na lzejszym sprzecie.
fundriver
30.11.2010, 00:57
...No to jedziemy na tę pistę. Scott napisał w Morocco Overland, że to trudniejsze niż cokolwiek co można znaleźć w jego książce...
Mozna by powiedziec, ze to taka "Rzeźnia nr 5".
Pany bez przesady . Było trudno, ale bywało gorzej.
Do rzeźni daleko. Da się przejechać bez jednej gleby :D
Pusio oprócz Pustyni Błędowskiej , powinien czasem jechać na Ukrainę czy Rumunię .
Najlepiej Drz-tą , która stoi zakurzona w garażu... :mad:
Pany bez przesady . Było trudno, ale bywało gorzej.
Do rzeźni daleko. Da się przejechać bez jednej gleby :D
Pusio oprócz Pustyni Błędowskiej , powinien czasem jechać na Ukrainę czy Rumunię .
Najlepiej Drz-tą , która stoi zakurzona w garażu... :mad:
Gleba , której nie było... :-))) Jedna z tych...przypadkowo nagranych....
http://www.youtube.com/watch?v=FCbq1fUSeOM
FCbq1fUSeOM
Ło matko! Ależ ty jesteś Puszek, mściwy! Masz teczkę na każdego! :haha2:
Pusio , to parkingówa :haha2:
Przez cały wyjazd miałem ich trzy :)
Uśmiałem się aż ły mi popłynęły :haha2:
Nie napisałem że nie miałem , tylko " da się "
Do postu nizej
-stary wyjadacz konserw tylko
Widać, że Franz to stary wyjadacz jest..
:)
Hmmm....myśle ze nie ma znaczenia czy ktoś lubi góry czy pustynię...najważniejsze zeby mieć dobrą zabawę a chyba wszyscy sie dobrze bawiliście....
:Thumbs_Up:
Nie wszyscy niestety .Niektórzy nie chceli pić i palić :D:haha2:
Nie wszyscy niestety .Niektórzy nie chceli pić i palić :D:haha2:
Czego nie chcieli palić?;)
:papieros: czy :grass:
Przeczytaj relację Felka z jeżdżenia po górach Rif ;).
Pusio , to parkingówa :haha2:
Przez cały wyjazd miałem ich trzy :)
Uśmiałem się aż ły mi popłynęły :haha2:
Nie napisałem że nie miałem , tylko " da się "
Do postu nizej
-stary wyjadacz konserw tylko
..tak, tak..Francu..konserwy o 4 rano z benzyna...wrrr...jak sobie przypomnę to mnie goni....:Sarcastic::mad:
No no robi sie ciekawie...akcja nabiera tempa....fabuła gęstnieje
..tak, tak..Francu..konserwy o 4 rano z benzyna...wrrr...jak sobie przypomnę to mnie goni....:Sarcastic::mad:
Tak to już jest jak ktoś je z braku innych -stare konserwy
i popija zbraku łyskacza - benzyną .
Te czasozakrzywiacze :grass: są paskudne :hehehe:
Te czasozakrzywiacze :grass: są paskudne :hehehe:
Myślałem, że to bardziej młodzież się tym zajmuje...:D
Yennefer
01.12.2010, 13:55
Tak to już jest jak ktoś je z braku innych -stare konserwy
i popija zbraku łyskacza - benzyną .
Te czasozakrzywiacze :grass: są paskudne :hehehe:
wygląda na to, że nie było tak źle...z taką lubością o tym wspominacie :D:D:D
myślałem, że posiedzę choć do 24 czytając tą relację a tu nie ma c.d., Sambor czekam z niecierpliwością.
może Sambor przysnął przy kominku opowiadając tą historię, a gdy go wnuki obudziły - zapomniał gdzie skończył i teraz będzie musiał od nowa opowiadać :D
Sambor pisze jak ma wenę i czas. Najczęsciej w sobotę.
ps. jest na tyle młody, a synowie na tyle mądrzy ,ze jeszcze wnuków nie ma :D
domyślam się.... ;) to była mała prowokacja i myślałem że Sambor tu jednak zajrzy wcześniej niż w sobotę.... :)
Samborku pisz proszę dalej :umowa:
Spoko, on tak specjalnie robi, cały czas czai ile osób go prosi i sobie tam kalkuluje. Jak uzna, że jest już wystarczająca ilość próśb i został osiągnięty satysfakcjonujący poziom czołobitności, spojrzy litościwie z wyżyn Olimpu na którym na co dzień przebywa i uśmiechając się dobrotliwie napisze od niechcenia kilka słów. Toteż apeluję do Ciebie społeczności afrykańska - nie ustawaj w prośbach i okazywaniu uwielbienia, a prośby twe niechybnie zostaną wysłuchane:bow::bow::bow:
Opowieśc jest wielowątkowa ..zwłaszcza jeśli są jeszcze inni narratorzy...opowiadając nie tylko słowem ale muzyką i obrazem..:blues:
Niestety na Puszkową opowieść obrazem i dźwiękiem malowaną też nie do końca będzie można liczyć, bo Puszek jest bardzo zaabsorbowany przygotowaniami do zbliżającej się gali rozdania Oscarów. Jak donoszą agencje, jest prawdziwym czarnym koniem tegorocznej edycji. W przypadku (oczywiście mało prawdopodobnym), gdyby nie otrzymał statuetki (jak wiadomo Akademia Filmowa bywa kapryśna), Złotą Palmę festiwalu w Cannes ma praktycznie w kieszeni:D.
...czy KTOŚ chce w ryj...?
Właśnie. Pusio jest OK i filmy robi jak się patrzy. Nawet ten o moich glebach. :p
Nabijać sie nie ma co :mad:
sambor1965
02.12.2010, 11:58
Puszek Ty chyba dobrze wybrales ;) Albo dobrze zostales wybrany. Przynaje ze Twoje wczesniejsze proby mnie nie zachwycały, ale to co robisz z tego wyjazdu podoba mi siębardzo i pozostanie wazna czescia wspomnien z wyjazdu. Jak sie bedziesz tak rozwijal artystycznie to moze to byc naprawde fajne w przyszlosci do ogladania rowniez dla zupelnie postronnych ludzi. Oskar pewnie bedzie taki sam jak i dla mnie Pulitzer, ale trzeba sie starac, bo jest dla kogo. Napisze w sobote ciag dalszy, nie poganiajcie mnie prosze, nie mizdrze sie tylko po prostu nie mam czasu.
Powodzenie watku mnie cieszy, Dunia ma racje ze to team work. A wiec zasluga wszystkich, ktorzy focili, pisali i krecili. Przeciez nie bedziemy sie licytowali kto dal wiecej.
Inna rzecz ze moglbym nie wiem jak sie starac, a gdyby nie obecnosc Puszka to wyjazd bylby pozbawiony specjalnego kolorytu, ktory nadal swoja osoba.
Tak zeby nie bylo watpliwosci - lubimy sie z Puszkiem i nadal pijemy razem wodke.
Cierpliwosci.
...czy KTOŚ chce w ryj...?
Czy masz na myśli KOGOŚ konkretnego, czy tak po prostu kogokolwiek kto się nawinie? :D
Johen Ty tez tworzysz teraz nowy wątek....jakby ciąg dalszy tej samej opowieści....to jak " Maroko z łapanki II" :lol19:
No cóż, trzeba jakoś sobie umilić te długie, zimowe wieczory:D
....jest kika sposobów na umilenie długich zimowych wieczorów....
Ano, nie sposób się z Tobą nie zgodzić....;). Niemniej pośród nich bardzo poczesne miejsce zajmuje strawa duchowa wychodząca spod lekkiego, Samborowego pióra i z Puszkowego warsztatu montażowego. A propos - słyszałaś, że Puszek po Nowym Roku jedzie do Hollywood udzielić korepetycji Spielbergowi i Coppoli?
Coś słyszałam..ostatnio rozmawiał ze Stevenem ale wiesz...Puszek jest skromny to nie tym nie chwali...:)
luzMarija
02.12.2010, 16:52
Statuetka dla Puszka ma być za jakieś konkretne dzieło, przepraszam i poprawiam sie- rękodzieło, tfu - arcydzieło; czy też za całokształt wkładu reżysersko -operatorskiego?
ne ne ne - za stunt i efekty specjalne :b
Masz jednak w ryja :D
Tia, ano wiem... Ale skoro już sobie tak zagrabiłem, to jeden powód mniej, czy więcej nie zrobi różnicy:D Taaaka robota, panie kierowniku!!
Masz jednak w ryja :D
Komu? Kiedy? gdzie? i dlaczego?...może mam mały móżdzek ale nie panimaju...:mur:
Statuetka dla Puszka ma być za jakieś konkretne dzieło, przepraszam i poprawiam sie- rękodzieło, tfu - arcydzieło; czy też za całokształt wkładu reżysersko -operatorskiego?
Jest szansa w kilku kategoriach: za najlepszy film (katastroficzny thriller "Atak tsunami"), najlepszy reżyser (tu wyjaśnienia są zbędne), najlepsza rola pierwszoplanowa (brawurowa kreacja ofiary tsunami, która cudem ocalała z potopu, a następnie po serii mrożących krew w żyłach pustynnych przygód odniosła moralne zwycięstwo nad czarnym charakterem zagranym równie brawurowo przez-tego-którego-wszyscy-znamy:D. Pomimo wartkiej akcji głównym atutem filmu są nie tylko widowiskowe efekty specjalne zrealizowane w technologii 4D, ale i bogate życie wewnętrzne głównego bohatera, który na oczach widza przechodzi prawdziwą metamorfozę, od beztroskiego poszukiwacza przygód do dojrzałego i całkowicie uformowanego człowieka przez wielkie "CZ", w pełni znającego znaczenie słów przyjaźń, miłość odpowiedzialność...) oraz za najlepsze efekty dźwiękowe (niepokojący, podskórny dźwięk wiatru towarzyszący przygodom naszego bohatera, który w połączeniu z równie niepokojącymi obrazami potęguje wrażenie strachu, narastającego wyobcowania, zaszczucia i bezsilności wobec sił natury i mrocznych tajemnic wpływających na decyzje i motywacje obrazowanych postaci).
Jak mówiłem, to arcydzieło to czorny kuń...
Oczywiści do statuetki ,poza bohaterem tej opowieści " Tym którego Wszyscy Znamy" powinien być nominowany także inny bohater " Da sie Bez Jednej Gleby".....:p
luzMarija
02.12.2010, 23:30
Po tym co tu napisano, nie wystarczy proste ale jakże silne w wymowie "masz w ryj".
Myślę, a raczej ocieram się o pewnik, odpowiedzią będzie kolejne dzieło filmowe Puszbelrga, krótkie a jakże silne w wymowie, przedstawiające egzystencjalną pustke wątpiących, ich relatywizm moralny i ogólna degrengoladę.
Oczyma (chorej) wyobraźni widzę zakonczenie: Główny Bohater mając za sobą plonące wraki wrażych biemdablju odjeżdża w kierunku wschodzącego słońca...
A w rzeczonym tle widać również dziarsko łopoczącą na wietrze flagę amerykańską i subtelny kontur Statuy Wolności filmowanej z lotu ptaka... Nie zapominajmy, że dzieło o którym mowa ma podbić Hollywood.
Z ostatniej chwili: na przyszły rok zapowiedziany został remake "Ataku tsunami" w wersji Bollywoodzkiej. Kulisy tej superprodukcji (ma to być najdroższa realizacja Bollywoodu) otoczone są ścisłą tajemnicą. Do wiadomości publicznej podano jedynie, że w rolę Puszka wcieli się sam Shahrukh Khan. Reuters, CNN i Tass podają zgodnie, że hinduski megagwiazdor bardzo solidnie przygotowuje się do, najprawdopodobniej, największego wyzwania w swojej aktorskiej karierze. Codziennie wiele godzin spędza studiując mimikę, sposób mówienia i poruszania się bohatera, w którego się wcieli. Pozostały czas poświęca na spożywanie wysokokalorycznego curry, które ma mu zapewnić nabranie odpowiedniej tuszy w relatywnie krótkim czasie. Rolę charakterystycznej, czarnej Hondy Africa Twin zagra odpowiednio ustylizowany Royal Enfield, produkcji lokalnej. W drugoplanowe samochody terenowe wcielą się pojazdy firmy Tata. Obraz ma być pełen słońca, intensywnych barw, piosenek i tańca. W finałowej scenie grający wiemy-kogo Shahrukh Khan zmierzy się z gościnnie występującym w filmie Jackiem Nicholsonem, grającym wiemy-kogo. Komercyjny i artystyczny sukces tej wysokobudżetowej produkcji wydaje się być z góry przesądzony...
Dzieło zatem ma także wspaniale recenzje a slynni krytycy filmowi z zachwytem graniczącym z eksazą opisują jego poruszającą dogłębnie treśc.....wiemy przeciez my ludkowie pospolici ,na co dzien nie obcując z wielką sztuką... coż znaczy Dzieło bez krytyki....krytyka wznosi na wyżyny lub strąca w czeluście piekieł i skazuje na wiecznie zapomnienie....ale w tym przypadku dwaj odważni krytycy już podjeli trud translacji trenascendentalnej retoryki Dzieła na język pospolitego ogladacza serialu " M jak Milosc"..i chwała im za to ..:dizzy:
Z ostatniej chwili: na przyszły rok zapowiedziany został remake "Ataku tsunami" w wersji Bollywoodzkiej.
Także kanał MiniMini wykupił prawa do rysunkowej wersji dedykowanej dzieciom do lat 3. WiadomoKogo ma zagrać odtwórca roli Taty w serialu Świnka Peppa
http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcToYMqWQjuX4ZC47f_vzpreocjAN2rYH q7nE3G2Aq8-O5DGV6tO
Natomiast do roli jego adwersarza szkolony jest sympatyczny, choć z lekka wyliniały bernardyn :D
Zdrowia
:hello:
Jak rozumiem dla dzieci bedzie wersja filmu bez drastycznych scen... np zdjecia Samborowej " babci" która straciła jedno oko .....
Oczywiście że nie. W roli babci wystąpi Angelina Jolie, która w trakcie ujeżdżania będzie traciła co najwyżej niepotrzebne częsci garderoby.
Eee... Ale to nie ten film chyba...
:hello:
luzMarija
03.12.2010, 16:40
Z poufnego źródła wiem iż wiemy-kto już działa. Assassini są już w drodze.
Chciałbym jeszcze dodać że aaaaa............ecl'knkrejeek.c.e. kjwhewhedh;ln.......................biiiiiiiiiiiii iiiiiiii..........................................
Nie wplątujcie w to tylko UsamY ibn Ladina .Wkurzy się gościu i może tu narozrabiać.
Sambor zlituj się i coś napisz. Plotą ludziska jak Piekarski na mękach
w oczekiwaniu na parę słów dobrej literatury :)
Nie wplątujcie w to tylko UsamY ibn Ladina .Wkurzy się gościu i może tu narozrabiać.
Spokojnie, jak zacznie tu rozrabiać to go Laska zbanuje. :D
banditos
03.12.2010, 17:21
Jutro juz sobota wiec Sambor pewnie cos skrobnie...;)
Chyba ktoś juz tutaj się wkurzył....Franz wyluzuj....:D
Franz się nie wkurza... najwyżej zaklnie siarczyście i splunie przez lewe ramię.
Zycie nie cierpi pustki...jak nagle coś się kończy...powstaje coś nowego..amen
Chyba ktoś juz tutaj się wkurzył....
Spoko, spoko, tutaj się nikt nie wkurza;). To są takie specyficzne sposoby na okazywanie sympatii, o czym wszyscy zainteresowani dobrze wiedzą.
Masz jednak w ryja
Przebóg...jam niewiasta nieuczona...azaliż to przejaw najczystszej sympatii...
Proponuję wydzielić dla zainteresowanych osobny temat "W oczekiwaniu na..." żeby tu nie śmiecili...
luzMarija
03.12.2010, 21:56
Nie gadaj, koniec końców autorzy przyznają się że miło łechcemy ich ego i vvene.
Popieram kolegę....dzięki takim ludziom nie trza będzie pisać aktu zgonu dla tego forum ..jako " śmierc przez zapomnienie"...
consigliero
03.12.2010, 22:42
Nie wiem czy się doczekamy bo kolega zarobiony jest http://www.kfg.pl/program_2010.htm
PozdrawiaM
Głód wzmaga apetyt. Poczekamy, ze śliną na pysku ;) Pozdrawiam Marek ;) - koleś z parteru z Białej (od szarego trampka 650 ;) )
Sambor trenuje przemowy na jutrzejszą ( a w zasadzie dzisiejszą)galę.
a Puszkberg w zaciszu domowego ogniska przygotowywuje się do ataku.
sambor1965
04.12.2010, 19:16
Wlasnie wrocilem z Niemiec. Przepraszam, ale z powodu sniegow premiera nowego odcinka ma opoznienie. Planowane jest jutro na godz. 17.41 Moze sie ono jednak zwiekszyc lub zmniejszyc. Oczywiscie przepraszamy za utrudnienia i dziekujemy za wyrozumialosc.
luzMarija
04.12.2010, 21:15
"Z Niemiec..." Do lutego dużo czasu nie zostało, Panowie działają, lobbują, w końcu Złotego Niedźwiedzia ot tak się nie przyznaje.
Tylko przyklasnąć a później ustawić się w gronie przyjaciół królika. Pod kamerami.
A zatem jutro czekamy do 17 41 ...oczywiście potem też będziemy czekać...ale wiem wiem...nie popędzamy....:)
Sambor,byles w Niemczech??Dziwne,bo cie nie widzialem:D
I co.. i po 20tej, a ciągu dalszego ni ma...... Jochen, ale się rozpisałeś, chcesz łyknąć Samborowego Pulitzera.
Autor musi mieć inspirację....w śniegu i mrozie wspomnienia pewnie trochę zblakły....ale wierni fani czekają:umowa:
Spoko, robaczki, Sambor wie co robi, to prawdziwy mistrz suspensu, Hitchcock mu z ręki je;)
My tylko utrzymujemy atmosferę oczekiwania....jak w dobrym trillerze gdzie cisza nigdy nie jest tylko ciszą a pod powierzchnią czai sie nieznane....
sambor1965
05.12.2010, 23:24
Pogoda psuła się już poprzedniego dnia. Ja już tu byłem przy pełnym słońcu i żal mi trochę kolegów, że nie zobaczą tych marokańskich piękności w pełnej krasie. Planuję dotrzeć dziś wieczorem do Agoudal, do odwiedzenia którego bardzo nas zachęca Puszek wspominając kwietniową imprezę zorganizowaną przez Podoska.
Codzienny rytuał zaczyna już mnie nużyć - przytraczanie torby, ściągnie pasków, kontrola łańcucha, kopniecie w opony... Wszystko ok? Ruszamy. Postanowiłem, że najrozsądniej będzie pojechać 30 kilometrów w górę wąwozu, pofocic trochę i wrócić tą samą drogą z powrotem na trasę do Todry. Później "zaliczyć" kolejny wąwóz i polecieć na Agoudal. Nie ma się gdzie zgubić, ale wolę się upewnić że wszyscy wiedza dokąd dziś prowadzi droga. Zapowiada się dziś asfaltowo, ale że niebo trochę płacze to może to i rozsądne... Przed pięcioma laty asfalt kończył się tuż za Todrą, ale Podosek mówił że już wszystko jest pociągnięte na czarno, aż za Agoudal.
No to ciągniemy tym Dades pod górę. Po wczorajszym dniu emocje juz opadły i nie mam takiego fanu z jazdy. kanion coraz bardziej zwiera swe ściany, a domy coraz bardziej zachodzą na ulice. Fajnie jest się pobawić w tych asfaltowych zakrętach. Wciąż jedziemy mocno zaludnionym kawałkiem Maroka, ludzie są życzliwi - pozdrawiają nas i gestami zachęcają do zatrzymania. Tu wszyscy żyją z turystyki. Dades to jazda obowiązkowa dla wszystkich odwiedzających ten kraj. Dojeżdżamy w końcu do miejsca tak bardzo otoczonego skałami, że staje się oczywiste, że dalej nie może prowadzić żadna droga. A jednak jest. Zakręty mają po 180 stopni, asfalt jest idealny, ale radochę z jazdy trochę przytłumiają leżące na jezdni kamienie. Coś tu wciąż spada co jakiś czas. To nie są winkielki, to megawinkle tak zakręcone że można przeczytać cyferki z własnej tablicy rejestracyjnej. Stajemy na górze na miniparkingu, za chwilę pojawia się obok jakieś autko. Jak się okazuje z wypożyczalni. Wyprzedziliśmy rodaków, a ci zobaczyli polskie rejestracje i gnali za nami jak opętani. Przylecieli z Krakowa do Fezu, za samolot zapłacili 400 zl. Wypożyczenie autka 40 euro dziennie. Jak się komuś chce to Maroko jest bliżej niż się wydaje.
Chłopaki jadą dalej, a ja kontempluję widoki. Nie chce mi się wcale dziś jeździć. Najchętniej bym się gdzieś zaszył i posiedział z dala od motocykla. No ale jesteśmy grupą. Zbieram tyłek na motocykl i zasuwam z grupą na dół. Znowu wymienianie, tankowanie, płacenie. Już trochę rutyna się wkrada. Zasuwamy asfaltem do Todry, akurat tym kawałkiem nigdy nie jechałem. Nic tu jednak ciekawego, chyba się trochę rozbestwiliśmy. A w każdym razie ja. Todra wydaje mi się bardziej efektowna niż Dades, zaczyna się tak gwałtownie, efektowną bramą do wnętrza gór. Ściany mają 160 metrów wysokości, a wąwóz w najwęższym miejscu zaledwie 10 metrów. Efekciarskie. Nie chce mi się jednak nawet wyciągać aparatu. Myślami jestem dziś gdzieś daleko. W Polsce. Póki były trudności na drodze i problemy do rozwiązania wyjazd mi się podobał, dziś jednak wszystko jest łatwiejsze i nie muszę się aż tak bardzo koncentrować na drodze. Jadę zresztą megaleniwie, na 50 procent możliwości moich i babci. Zostawiam ich w tej Todrze, umawiamy się parę kilometrów dalej. Chmur wciąż
więcej i coraz bardziej przeciekają. Walę te zakręty szukając knajpy, wydawało mi się, że jest do niej zdecydowanie bliżej. Ale wtedy jechałem nocą, byłem tu po raz pierwszy i chłonąłem wszystko jak gąbka.
Chłopcy nadjeżdżają, podobało im się. Wsuwamy jakis obiad, nic szczególnego. Niby nie pada, po prostu kapie. Do Agoudal zostało kilkadziesiąt kilometrów, cały czas asfalt, widoki ładne, ale jechałem tędy szutrówką w 2005 roku, zachodziło słońce i góry były pięknie pomarańczowe. W dodatku siedziała za mną Tyśka, która urwała się Mio tego wieczora. Teraz wolę chyba jednak jeździć solo. Angelinie Jolie bym tylnego siedzenia nie odmówił, ale chyba wolałbym jakby jechała na motorku obok.
Wjeżdżamy na przełęcz, rozpoznaję to miejsce sprzed kilku lat. Ładnie, ale już nie ma tego klimatu. Atlas jest jednak duży, całego nie wyasfaltują przecież... Nawet nie zwalniam na przełęczy, o co koledzy mają później trochę pretensji. Jest jednak zimno, moje grzane manetki przestały działać, a rękawiczki zimowe mam gdzieś na dnie torby. Niech się wreszcie to skończy. Lądujemy w końcu w knajpie w Agoudal. Puszek się klepie po plecach z jakimś Berberem wymieniając bonzury i silwuple. Umawiamy się na jakieś wieczorne żarcie, Pussi od kilku dni zapowiadał wyżerkę więc trochę jesteśmy podkręceni. Nasz alkohol się skończył, z pomocą przychodzi gospodarz oferujący miejscowy bimber. Franek z Pekaesem coś tam grzebią przy Franzalpie, jest podejrzenie że podwiesiło się ssanie. Z Artkiem i Markiem idziemy się powłóczyć po hm... mieście. Bieda aż piszczy, nie wiem z czego Ci ludzie tu żyją, nawet nie jestem pewien czy chcę wiedzieć. Trochę dzieciaków nam towarzyszy w tourze. Wszystko to trwa paręnaście minut zaledwie. W końcu lądujemy w barze, niewiele tu można zamówić, ale miejsce jest klimatyczne. Kilkanaście osób wgapionych w telewizor śledzi właśnie mecz piłkarskiej Ligi Mistrzów. Barman, człowiek światowy, ubrany w koszulkę Barcelony podaje nam colę. Nie robimy tu specjalnego wrażenia. W każdym razie nie większe niż Liga Mistrzów.
Kolacja nie zachwyca, Puszek jest rozczarowany, ja mam małą satysfakcję bo miejsce jest powiedziałbym mało klimatyczne, żarcie dość podłe, a płacimy za nie tyle samo co za wczorajszy pałac. Tylko Franz zadowolony. Zakrzywia czasoprzestrzeń popijając marokańskim samogonem. Razem z Pekaesem świętują naprawę trampka.
W telewizorze coś mówią o piłce kopanej, pokazują jakiegoś gola i wyświetlają plansze z wynikami meczów. Wyniki znamy, szkoda tylko że reszta w robaczkach i nie wiemy kto był gospodarzem.
Za oknem leje jak diabli - udał nam się ten Atlas w tym roku. Gospodarz mówi jednak, że rano będzie bjuti. Nie wierzę mu, ale nie szkodzi - i tak już nie mam ochoty na włóczenie się po Atlasie. Nie tym razem. Już postanowiłem, że wrócę tam w marcu.
A nie mówiłem? Temperatura osiągnęła odpowiedni poziom i się dało:p
Jochen byleś pewnie piewrszym czytelnikiem.....a ja drugim....zdązyłam w pracy przed odprawą....;)
Dunia :) zbieraj ekipę blondynek i brunetek.
Sambor , coś wspominał ,ze chętnie dla dziewczyn zorganizowałby
wypad lajtowy na Maroko :D
Spoko:) jakieś plany już się rodzą ale na razie w bólach....:spac:
fundriver
07.12.2010, 23:58
Maroko dla naiwnych, ...
Po lekturze bibli czyli "Marocco overland" dosc latwo zostac naiwnym. Poza MH5 wszystko jest piece of cake mniej lub bardziej; czasem tylko rzucone od niechcenia 'big bikes can struggle here' moze wzbudzic chwile zadumy uwaznego sorry bardzo uwaznego czytelnika...
Naiwnośc uważam za cnotę..bo to właśnie pewna naiwnośc i fakt ze slowa " you can struggle there' jawią się nam bardziej atrakcyjnie niż grożnie pcha nas do ruszenia czterech liter z wygodnego fotela....a inspiracją są ludzie którzy nie znali slowa ' no way"...:D...
Super wyprwa, opis, zdjecia i fotki. Troche zaluje, ze nie mialem okazji z wami pojechac.
Mam nadzieje, że ta opowieśc nie pozostanie bez zakończenia.... chociaż czasem wspomnienia nie nadażają za tempem zycia....Sambor już planuje przeciez nowy wyjazd...:at:
Super wyprwa, opis, zdjecia i fotki. Troche zaluje, ze nie mialem okazji z wami pojechac.
Kurczak, ty Szwajcarze! Wracasz na motor?
święta świętami...ale we're still waiting for next part Sambor :)
sambor1965
27.12.2010, 00:26
Coraz trudniej mi się pisze te relacje. Nie tylko dlatego, że upłynęło w Wiśle trochę wody (i lodu), ale również dlatego że wszystko co najfajniejsze już właściwie było za nami. Zostaje nam już tylko powrót - owszem okraszony jakimś zwiedzaniem, ale to co fajne już było chyba za nami.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJYb1SBLI/AAAAAAAAQow/88XMj259rCc/s640/IMG_0489.JPG
Uświadomiłem sobie to w ten deszczowy poranek, gdy obudziłem się w pokoiku, który zapewne wcześniej był jakimś chlewikiem w oberży w Agoudal. Za oknem siąpił deszcz. O żadnej ambitnej trasce nie było mowy. Chmury czołgały się po ziemi i wiedziałem że jak najszybciej trzeba zmykać z tego Atlasu. Najlepiej asfaltem w stronę Fezu. Od Jarka dostałem smsa, że wraz z Asią są już niedaleko oceanu i że pogoda super etc. A u nas niebo nawet nie płakało, ono po prostu delikatnie przeciekało, było koło 5 stopni. Pogoda taka, że najlepiej zaszyć się pod kołdrą i zapomnieć o takim dniu. Niechętnie spojrzałem w stronę mojego pomarańczowego błotnika. Wiozłem go od kilku dni pod pajączkiem na torbie z tyłu. Pomyślałem że dziś wypadałoby go założyć, będzie pewnie mokro i mi trochę buzię skropi. Zdecydowałem się jednak tę robotę przerzucić na najbardziej zapracowany dzień tygodnia. Coś tam napsikałem do dętki żeby się nie męczyć z dopompowywaniem koła i w drogę... Z tym błotnikiem to chyba jednak był błąd...
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJahZ0FPI/AAAAAAAAQpI/pajo-mgTNSU/s512/IMG_0509.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJY9FY25I/AAAAAAAAQo4/xTVT2U6zvYE/s640/IMG_0495.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJZarI33I/AAAAAAAAQo8/_gZ0gv0odVY/s512/IMG_0497.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJYm348mI/AAAAAAAAQo0/iazYtCOEenM/s512/IMG_0491.JPG
Prawdopodobnie jechaliśmy piękną drogą. Chmury wciąż były nisko, albo my byliśmy dość wysoko - wciąż pętaliśmy się w okolicach 2000 metrów. Mgła rzadko odsłaniała to co zasłaniała i mało widząc nawijaliśmy te kilometry na koła. Było zimno. Już kilka razy zmarzłem w Afryce i jakoś to psychicznie trudno znoszę. W Polsce jeżdżę jak jest +2 stopnie i nie narzekam. Ale w Afryce?
Gnębiły nas dodatkowo wiadomości, że jesień mamy w Polsce piękną i wszyscy na motorkach. Dużo łatwiej by nam było, gdybyśmy wiedzieli że zżera was zazdrość. Droga była asfaltowa, ale tego dnia nie przeszkadzało mi to. Żal mi było tych winkli, które robiliśmy jakoś tak bez przekonania, z rezerwą. Kostki jednak słabo się na tym zabłoconym asfalcie sprawowały. Rozlane wokół nas mleko nie pozwalało dobrze ocenić głębi znajdującej się obok drogi, ale i tak mieliśmy respekt. Mignęły nam gdzieś z naprzeciwka 3 afryki na brytyjskich blachach, ale nawet się nie zatrzymaliśmy. Dopiero jakaś beznadzieja w oczach stojących przy drodze rowerzystów kazała mi się zatrzymać.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJZ8pf5DI/AAAAAAAAQpA/0G_yPs3B6wM/s640/IMG_0502.JPG
Heloł, heloł, hał ar ju etc. Dwóch Holendrów i jeden południowy Afrykańczyk. No mają problem, kółko się panie nie kręci. Hm... Mają panowie sporo szczęścia - tak się bowiem składa, że jesteśmy ekipą pracującą dla marokańskiego rządu i pomagamy cyklistom. I właśnie mamy ze sobą profesjonalnego mechanika rowerowego. W to że pracujemy dla Marokańczyków nie uwierzyli. Ale mieli mocno uradowane mordki jak zobaczyli, że Pekaes bierze się za robotę. No i w dodatku jako pierwsi nie mylili Poland i Holland! Pekaes pomógł, coś tam lokales źle poskręcał i była kupa.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJadIJbBI/AAAAAAAAQpE/IfbVONkD3is/s640/IMG_0507.JPG
Holendrzy wniebowzięci, coś tam thenkjują, ale nasza lotna brygada już pomknęła w stronę cywilizacji.
Jakoś się udało dojechać do drogi główniejszej - skręciliśmy na północ w stronę Fezu. Jeszcze jakiś obiad i dzida...
No ale dzida to nam tego dnia wybitnie nie szła. Ekipa pękła i jechaliśmy jak zjednoczona Europa: dwoma prędkościami. Ja ze Zbychem Franzem z przodu i ekipa Puszka z Markiem i Artkiem. Pekaes miotał się między nami bezradnie próbując posklejać obie części, które najwyraźniej nie miały ochoty jechać ze sobą. W efekcie nie ma zdjęć z tego kawałka trasy, za Ifrane zrobiło się ciemno i do Fezu wpadliśmy wczesną nocą. Dałem się złowić jakiemuś motonaganiaczowi i upewniwszy się, że oferuje nocleg w Ville Nouvelle pojechaliśmy za nim. Miejscówka była wielce ok. Motorki bezpiecznie zamknięte, a do medyny zaledwie parę kilometrów. Tres bien!
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJbjYs-BI/AAAAAAAAQpQ/rTYUujQjDTY/s512/IMG_0511.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJbjZooVI/AAAAAAAAQpU/eShDlxlI_fU/s640/IMG_0516.JPG
Medyna jak medyna. Franek to nawet coś zarobił, ale my wydaliśmy więcej...
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJbwBtIUI/AAAAAAAAQpY/JxWG5zGSBDU/s640/IMG_0519.JPG
Franz
A ja myślałem, że czeszesz kosiorę sprzedając prawie nówki afryki. Jednak się wielce myliłem. :D:D:D
Jakbyś chciał wydzierżawić ten zaułek na miesiąc to chętnie sobie dorobie. :bow::bow::bow:
Franz
A ja myślałem, że czeszesz kosiorę sprzedając prawie nówki afryki. Jednak się wielce myliłem. :D:D:D
Jakbyś chciał wydzierżawić ten zaułek na miesiąc to chętnie sobie dorobie. :bow::bow::bow:
Zimą zastój w sprzedaży , a w ciepłych krajach to i jak widać dorobić idzie ;)
sambor1965
02.01.2011, 21:16
Do medyny pojechaliśmy jakąś grande taxi. Zapłaciliśmy nieistotnie mało za podróż i poszwendaliśmy się dobre 2 godzinki po wąskich uliczkach. Coś tam ugryźliśmy, coś zapaliliśmy i z powrotem do hotelu. Trochę mi się zrobiło szkoda chłopaków, którzy byli tu pierwszy raz i na rano umawiam jakiegoś „licencjonowanego” przewodnika. Start o ósmej. Kto chce ten idzie. Powrót o 10 i odpalamy maszyny, bo do morza daleka droga. A powinniśmy dojechać do El Jebhy. Rankiem podnoszę się dość ciężko, Zbychu z którym mieszkam w pokoju też jest ciężko ranny. Jesteśmy w recepcji o 8.05. Po chłopakach ani śladu. Trudno. Bierzemy jakąś taksówkę i przez półtorej godziny włóczymy się po labiryncie.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJcEAmTmI/AAAAAAAAQpg/i7kFLGI4ObU/s720/DSC01433.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJcWobz4I/AAAAAAAAQpk/qwsBd8jqfUU/s720/DSC01440.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJcnFjYjI/AAAAAAAAQpo/lZSycrZlxyk/s720/DSC01447.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJczoxTWI/AAAAAAAAQps/-6DeTqYBUkw/s720/DSC01459.JPG
Medynę przed 30 laty wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Od tego czasu chyba tam nie sprzątają. I tak mamy szczęście. Zapachy w lecie są hm... nieporównywalne. Jemy mały deżaner, popijamy jakieś kawy, zaglądamy ludziom do domów i warsztatów. Niektórzy się pieklą, inni zapraszają. Jednych wpieprza sam widok aparatu fotograficznego, inni przyjmują go jako niezbędny składnik pieniędzy, które ma facet za obiektywem.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJc3vL4LI/AAAAAAAAQpw/P8LOPkXrQgo/s720/DSC01460.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJdChaiyI/AAAAAAAAQp0/Z3evp8bfZbo/s720/DSC01463.JPG
Muszę przyznać, że tak jak Arabowie w medynie nie przepadają za moim widokiem tak i i ja nie lubię arabskich suków, nachalnych przewodników, naganiaczy, tego ich targowania się, całego udawania, szopki, błazenady z wycofywaniem się z transakcji, udawaniem obrażonego. Nie lubię tego ich picia herbaty, ceremonii, puszczania oka, rozwijania dywanów i krzyczenia „Łacha” kiedy się podobają. Drażnią głupie wierszyki recytowane przez sprzedawców po polsku: Herbata miętowa smaczna i zdrowa. Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny itp. Może kiedyś była tu stolica światowej nauki, może i studiował tu papież Sylwester, ale to było dawno temu. Zajebiście dawno temu. Teraz każdy patrzy na Ciebie jak na dawcę dirhamów.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJdfatSwI/AAAAAAAAQp4/MV2NB-Iq1Oo/s720/DSC01473.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJdiGAWjI/AAAAAAAAQp8/6wMAqhoW_aA/s720/DSC01475.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJeOJI6sI/AAAAAAAAQqA/BwDJP3PUpI8/s512/DSC01476.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJebU5LhI/AAAAAAAAQqE/p74ffgOYfdM/s512/DSC01477.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJesCQ9xI/AAAAAAAAQqI/6DtMYvLRqD4/s720/DSC01479.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJe3BbmtI/AAAAAAAAQqM/blX9VusksTs/s640/IMG_0535.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJfNEh_6I/AAAAAAAAQqQ/X2MRxzJJ47s/s640/IMG_0536.JPG
Robi się późno. Kwadrans przed 10 wsiadamy do taksówki i pędzimy do hotelu. Kolegów nie ma. Pakujemy torby, wyciągamy motorki – kolegów nie ma. Nie będę do nikogo dzwonił, ale zaczyna mną trochę z nerwów rzucać po tym hotelu. Wiem, że dobrze się bawią, ale mogłem i ja – wystarczyło dać sygnał. Przyjeżdżają chwilę po 12. Przewodnik był do dupy, nic nie pokazał. Porażka. Jestem wściekły, mam ochotę na awanturę, ale wiem że to nic nie zmieni. Odpuszczam, bo widzę że koledzy spodziewają się takiego scenariusza. Pieprzyć to, w końcu jesteśmy na wakacjach.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJf_xVfcI/AAAAAAAAQqU/ojrPwBjkqkc/s640/IMG_0562.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJgSUKS2I/AAAAAAAAQqY/vPnSqmSZa10/s720/DSC01496.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJgYmiozI/AAAAAAAAQqc/slb4WVUZHaI/s720/DSC01505.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJgnhw5iI/AAAAAAAAQqg/jFZmZbzSuwM/s720/DSC01517.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJhK2E1SI/AAAAAAAAQqo/C_hgSgXupj8/s720/DSC01525.JPG
Wyjeżdżamy już po 13. Fez to nie jest hetka pętelka, to milionowe arabskie miasto i ostatnią rzeczą jakiej sobie życzę to pogubić ekipę gdzieś w centrum. Dlatego wycofuję się i mam zamiar objechać miasto. Podjeżdża Puszek ze swym pieprzonym GPS-em i zaczyna pokazywać w którą stronę jechać. Coś we mnie pęka. Mam dość już tego wszystkiego. Muszę odreagować. Zajmuję miejsce Puszka na końcu peletoniku. Pussi prowadzi. Tak jak chce. Kontynenty się szybciej poruszają niż my tego dnia. Po godzinie staje na obiad. Widzę co się dzieje, wiem że będziemy dziś kończyli w nocy, ale jestem w nastroju bojowym i na złość mamie gotów jestem odmrozić sobie uszy. Nie opóźniam ekipy, ale nie robię nic by ją przyspieszyć. W sumie widoki są cudne, a Rif zachwyca mnie absolutnie. Wyciągam aparat, wieszam go na szyi i pstrykam fotki w czasie jazdy. Nie jest to za mądre, ale poruszamy się z prędkością tak bardzo „bezpieczną”, że mógłbym jeszcze rozkładać statyw a i tak nikt by na mnie nie czekał.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJhfkO3ZI/AAAAAAAAQqs/Kura7SfhW_E/s720/DSC01536.JPG
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJhfwtFsI/AAAAAAAAQqw/Gkk7sUAbNV8/s720/DSC01540.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJhmPaGSI/AAAAAAAAQq0/45LgdPQcMo4/s720/DSC01547.JPG
Kilka kilometrów przed Ketamą (wszystkie przewodniki ostrzegają by tamtędy nie jeździć) dopada nas mgła? Chmura? No nie wiem co to było, ale bardzo gwałtownie się zaczęło i dłuuugo nie chciało skończyć. W Ketamie jesteśmy witani entuzjastycznie. Robi się trochę zimno i zmieniamy stroje, a dzieciaki pstrykają sobie z nami fotki. Co za czasy...
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJhnM3FbI/AAAAAAAAQq4/WvADtPoIJCQ/s720/DSC01552.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJiESpArI/AAAAAAAAQq8/n7jsAelzOEM/s720/DSC01553.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJiHCjuAI/AAAAAAAAQrA/BDlbvfIMSAo/s720/DSC01560.JPG
Wiem, że mamy problem z czasem więc w końcu zamieniam się z Puszkiem i próbuję narzucić szybsze tempo. Gdzie tam, nadal się wleczemy. Za miasteczkiem droga podnosi się z każdym kilometrem i w końcu wyjeżdżamy nad chmury. Nie mogę uwierzyć jak jest pięknie. Słońce wisi nisko nad horyzontem, za godzinę zachód, niebo aż granatowe, a wokół wszystko przykryte jednorodną kłębiastą kołderką. Zdjęcia nie oddają tego co się działo tego dnia w tym miejscu. Zjeżdżamy w lewo z głównej drogi w kierunku El Jebhy i zaczyna się hardkor. Droga zwęża się do szerokości auta, dziury coraz to większe, a asfalt coraz bardziej zanika. Robi się ciemno, zjeżdżamy kilkadziesiąt metrów w dół i lądujemy w gęstej mgle. Jakaś masakra. Nie widać nic. Światła ani długie ani krótkie nie pomagają. Droga mało że kręta, to jeszcze przepaściasta. Wyobraźnia pracuje, robi się trochę ślisko i na czole zaczyna się perlić pot. Pomimo że zwalniam do 30 km/h odnoszę wrażenie że jadę zbyt szybko. W lusterku widzę tylko szatańskie światła beemki Zbycha. Dalej mleko. Taka jazda trwa dobre półtorej godziny, zatrzymujemy się co chwila wypatrując świateł kolegów. Doganiają nas, później my uciekamy i tak w koło Macieju. Wiem, że jest niebezpiecznie. Wiem, że przejeżdżamy przez opiumowy Rif, jest mgła, ciemno i trochę niefajnie. Czuję jednak, że nic złego się nie wydarzy, a dla kolegów może to być nauczka, by trzymali się ustaleń. El Jebha była bowiem pierwszą rozsądną miejscówką do zatrzymania się tego dnia.
W końcu hardkor się kończy i dojeżdżamy do wypaśnego asfaltu. Zbieramy się wszyscy i pięknymi serpentynami zjeżdżamy do nadmorskiego miasteczka. W ciągu kilkunastu minut pokonujemy 1500 metrów wysokości i zatrzymujemy się przed knajpa w El Jebha. Jeszcze pół godziny temu było zimno, a teraz jest śródziemnomorsko ciepło. Są śmiechy, uśmiechy, złazi z nas napięcie i trud całego dnia. Właściciel hotelu sam nas znajduje i proponuje jakąś nieprzyzwoicie niską cenę za nocleg. Zgadzamy się. Właściciel knajpy trochę się targuje, ale w końcu przynosi półmisek owoców morza. Nie jestem wielkim fanem frutti di mare, jadałem to w wielu miejscach, ale coś równie fantastycznego jeszcze mi się nie trafiło.
Wieczór kończę nad morzem. Jest ciepło, fal prawie nie ma. Jakieś rybackie łódki jedna za drugą wpływają do portu powracając z połowu. Na horyzoncie są jakieś światła, myślałem że to Europa. Ale te jednak się kołyszą i z każdą minutą rosną. Jakiś kuter... W powietrzu unosi się słodkawy zapach marihuany. Całe góry tak tutaj pachną. Kończy się ta przygoda. Patrze jeszcze w stronę Europy, już chciałbym być po drugiej stronie morza, bliżej tych do których mi spieszno. Koledzy jutro polecą do Polski. Mi niestety zostało jeszcze 4000 km. Tymczasem idę spać.
Chyba pozostają już tylko napisy ' The End"...no i ten " zapach marihuany"....
sambor1965
03.01.2011, 12:27
Spokojnie Dunia. Jeszcze musi być o tym jak Puszek strzelił focha i 30 kilometrów przed Malagą postanowił się odłączyć. No ale nie uprzedzajmy faktów. Póki co jesteśmy w El Jebha.
Najfajniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że potrafimy się z Puszkiem z tego pośmiać dzisiaj.
Kamil_SCP
04.01.2011, 12:26
Mam pytanie do kolegów którzy mieli już przyjemność być w Maroku, czy da się dojechać cruiserem do Rissani (około 40 km przed Merzouga) od strony Fes?
Czy droga N13 dla tego typu motocykla jest dużym problemem?
Ja i jeszcze jeden kolega jedziemy na turystykach, ale z nami będą dwa criuisery.
Pozrawiam
Kamil
bez najmniejszego problemu, dojedziesz do samej Merzougi
co do przejezdności dla innego typu sprzętu niż enduro to znalazłem coś takiego
http://www.youtube.com/user/brko2000#p/u/18/A2SKkSlguRY
V-maxem po strumieniu i do tego z kuframi? Grubo...
intruder też tam daje radę w błocie strumieniach itd
ale to miała być odpowiedz co do przejezdności zależnej od rodzaju sprzętu
nie chciał bym żeby rozmowa zboczyła na zła drogę
Kamil_SCP
04.01.2011, 15:01
bez najmniejszego problemu, dojedziesz do samej Merzougi
Dzięki pados za szybką odpowiedź. Zatem już mi się nie wymigają. :)
sambor1965
04.01.2011, 17:01
Do Merougi zaryzukowałbym Hayabusa, a nawet BMW 1200 GSA niezależnie od stanu wahacza i opinii Rambo
Cibor klv
05.01.2011, 09:50
To takie rozczulające jak Sambor mówi pieszczotliwie o Puszku .. Pussi :) Widać, że zażyłość między Wami wielka.
sambor1965
08.01.2011, 10:52
Dziś zamiast kolejnego odcinka wrzucę mój wybór zdjątek z naszej wyprawy. Magda przysłała je późno dlatego nie mogłem włączyć ich do tej relacji. Są, podobnie jak Magda, powiedzmy ładne.
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtnhs32bI/AAAAAAAAAmE/PklbAWlgj2Q/s640/DSC02447.JPG
Autorka
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgrt_bQQAI/AAAAAAAAAhU/eYPLDg4rYE8/s640/DSC02251.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgrus9cZiI/AAAAAAAAAhY/ckli1c6jOgE/s640/DSC02278.JPG
Coś dla amatorów kąpieli...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgrvUsQW4I/AAAAAAAAAhc/JmDIubrhJLM/s640/DSC02279.JPG
Tak, rekiny bywają większe...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgrxQqTDYI/AAAAAAAAAhg/2UQ1DAvvHlE/s640/DSC02280.JPG
Dobre miejsce dla miłośników rybek...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgrx_MKwGI/AAAAAAAAAhk/GuYl5L0JSPI/s640/DSC02281.JPG
I owoców
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgryN1f9AI/AAAAAAAAAho/t9meCIyB79o/s640/DSC02285.JPG
No i...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgrzs0xwHI/AAAAAAAAAhs/gyoUKs011uQ/s640/DSC02286.JPG
Morze się trochę burzyło...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr0N_8YBI/AAAAAAAAAhw/yk8qRX937sA/s640/DSC02330.JPG
Ale my zrelaksowani...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr0kPIi8I/AAAAAAAAAh0/IkIVSroa3ag/s640/DSC02333.JPG
Babcia tez jeszcze w formie...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr1QcDF_I/AAAAAAAAAh4/YimzDirwUzQ/s640/DSC02342.JPG
Dobra miejscówka
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr1gYmEXI/AAAAAAAAAh8/ZMvOTQ5Nfbc/s640/DSC02356.JPG
Impresja marokańska
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr2QAf1dI/AAAAAAAAAiA/lEVYCqEC93w/s640/DSC02363.JPG
cd...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr2086VCI/AAAAAAAAAiE/R95FR0EKqaw/s640/DSC02380.JPG
Impresja owocowa
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr3PRHldI/AAAAAAAAAiI/Tbr_ox8F9bk/s640/DSC02385.JPG
Impresja głowowa...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr3cZyD4I/AAAAAAAAAiM/l_TK5B_nQCs/s640/DSC02386.JPG
Kameleonowa?
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr34fPDMI/AAAAAAAAAiQ/XBmFBdukNSs/s640/DSC02399.JPG
Tak wygląda marokańska powódź
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtdxgIrZI/AAAAAAAAAkc/YESkYXGgD2U/s720/DSC_0103.JPG
A tak się ją robi...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgteDo3HEI/AAAAAAAAAkg/SL_FM7PqbR4/s720/DSC_0109.JPG
I wszystko jasne...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtfJbeVsI/AAAAAAAAAko/Gy_1tWLM54w/s720/DSC_0187.JPG
Chyba stop...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgte7TmdbI/AAAAAAAAAkk/BNEuaCES-GI/s720/DSC_0176.JPG
Zresztą warto się zatrzymać...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtfrlqd1I/AAAAAAAAAks/WM_bQrQr1wg/s720/DSC_0197.JPG
Marokańskie winogrona ;)
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtfwvW2FI/AAAAAAAAAkw/GmtOdkoyHJA/s720/DSC_0201.JPG
Rosną w takich zagajnikach...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr4nHozCI/AAAAAAAAAiU/dbABxA7yzTE/s640/DSC02504.JPG
Część zagajnika ;)
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr48aSq6I/AAAAAAAAAic/6cC8Mmos7dY/s640/DSC02575.JPG
Fatamorgana
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtgmqWW5I/AAAAAAAAAk4/0rDttv3VD6k/s720/DSC_0251.JPG
Hurra, dojechałam na pustynie...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtg04QvAI/AAAAAAAAAk8/o5id_psY8L8/s720/DSC_0259.JPG
Samochodem to żadna sztuka...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgthe28qYI/AAAAAAAAAlA/pq5mYssUWpE/s720/DSC_0265.JPG
Co innego moturem!
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgth4ZBL2I/AAAAAAAAAlI/3iwMo76fnXU/s720/DSC_0278.JPG
Którędy jechaliście?
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr547J93I/AAAAAAAAAig/fdEPC6XqRJs/s640/DSC02622.JPG
Zgryźliwe towarzystwo...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr6YVOogI/AAAAAAAAAik/aPgq_eK4N7M/s640/DSC02664.JPG
Man at work...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtnE-HCVI/AAAAAAAAAl8/5WoQEN9Bs_8/s720/DSC_0482.JPG
W sumie rzadki widok, można dać i dwa zdjęcia na ten temat...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtiAAMEPI/AAAAAAAAAlM/bPXrjxcRpaY/s720/DSC_0293.JPG
Afryka nie kojarzy nam się z pracą...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtjYg8sBI/AAAAAAAAAlc/8YtKTz3aET4/s720/DSC_0333.JPG
Ale im tak...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtizzWbCI/AAAAAAAAAlY/o8oYkesydcw/s720/DSC_0321.JPG
No ale to nie Africa, to Toyota...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgti3IoH7I/AAAAAAAAAlU/cpTZIAJZweU/s720/DSC_0311.JPG
Ostatnie zapasowe piwo...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtjo7R_9I/AAAAAAAAAlg/Q7mpDV3QhPw/s720/DSC_0335.JPG
A później już tylko cola
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtkC_ZPXI/AAAAAAAAAlk/QFdEXFzDzhc/s640/DSC_0339.JPG
No i tarzin...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtkvVuzHI/AAAAAAAAAlo/nFWeY3a0cu8/s720/DSC_0414.JPG
Ciężko ranny poranek...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtk_dhXeI/AAAAAAAAAls/SMMjDFa3OHA/s720/DSC_0427.JPG
A widoczki spoko...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtlC6tDRI/AAAAAAAAAlw/4VLEvxRwPbo/s720/DSC_0454.JPG
Wzrok rankiem trochę nieostry...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtmCZsupI/AAAAAAAAAl0/K08ZykFiIOc/s720/DSC_0461.JPG
A przed nami schody...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtmbKHfZI/AAAAAAAAAl4/ptA5ZTFERog/s720/DSC_0462.JPG
Poziom pierwszy...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgtnaMf2eI/AAAAAAAAAmA/S-KljpTu4zI/s720/DSC_0487.JPG
a WC???
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr64roAKI/AAAAAAAAAio/1eMa6U77SrA/s640/DSC02753.JPG
No to w drogę...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr7irJicI/AAAAAAAAAis/Rl_R9AqGjDA/s640/DSC02757.JPG
Droga spoko...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr8UstdFI/AAAAAAAAAiw/zztmLQre7nM/s640/DSC02759.JPG
I dla konia i dla golfa...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr9k24rMI/AAAAAAAAAi0/ZRt7x1dAHxc/s640/DSC02771.JPG
I dla mojej babci też...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr-ubrTBI/AAAAAAAAAi4/T7CxKcpUoUA/s640/DSC02773.JPG
Została wzbogacona o akcesoria Touratecha...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr-09sk8I/AAAAAAAAAi8/Y-0GaFkONvM/s640/DSC02774.JPG
Zakład że wjadę?
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgr_VqhQEI/AAAAAAAAAjA/M_9A66tZgmg/s640/DSC02776.JPG
Wjadę!
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsAed9NUI/AAAAAAAAAjE/051M13oIUgU/s640/DSC02790.JPG
No i wjechałem...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsAqfmC6I/AAAAAAAAAjI/4qiLdhOGK74/s640/DSC02813.JPG
Konkurs jazdy obserwowanej...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsAzXIsRI/AAAAAAAAAjM/VtrvesnNkgU/s640/DSC02812.JPG
brak podpisu...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsBacIiKI/AAAAAAAAAjQ/QTTauA7aWvo/s640/DSC02825.JPG
Prosta 200...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsCY_unYI/AAAAAAAAAjU/JbX3srRFIMQ/s640/DSC02832.JPG
I zostanie tylko cień...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsCpGMthI/AAAAAAAAAjY/di4QZxL89UU/s640/DSC02863.JPG
Czołem koledzy!
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsDCqSrCI/AAAAAAAAAjc/BLRWLs5PSNU/s640/DSC02871.JPG
Jechaliśmy tak szybko, że po chwili cień został daleko za nami...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsDQcMcwI/AAAAAAAAAjg/FgtA_Vyk37k/s640/DSC02892.JPG
Tu już go nie było...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsDtyey-I/AAAAAAAAAjo/LnYNjmHEZAE/s640/DSC02893.JPG
Zwolniliśmy, bo głupio tak bez cienia...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsE8YjTzI/AAAAAAAAAjs/zduBrrzZgeM/s640/DSC02913.JPG
Podpis ćwiczebny...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsFinBgtI/AAAAAAAAAjw/eqhL3O2UTOo/s640/DSC02931.JPG
Babcia widziana pod spódnicą...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsGBbfBtI/AAAAAAAAAj4/ZOb0JlHZfmY/s640/DSC02953.JPG
Ty i ja serca to są dwa...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsGSnV4RI/AAAAAAAAAj8/HE3zJyrjN0Q/s640/DSC02972.JPG
W poszukiwaniu jednej z trzód afrykańskich...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsG1p0_WI/AAAAAAAAAkA/D0A4QCBWnyk/s640/DSC02982.JPG
A po ciężkim dniu...
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsHAv0VkI/AAAAAAAAAkE/x2CxzphgQXs/s640/DSC02991.JPG
Ciężki wieczór...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsHdVK-DI/AAAAAAAAAkI/wwOGlnN0s-I/s640/DSC02996.JPG
... w Zagorze.
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsHjRALoI/AAAAAAAAAkM/7PhU8Wd8dJE/s640/DSC03007.JPG
Gali i Jacek mieli trudniej. Podróżowali z kobietami, więc mieli jeszcze ciężkie noce...
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsIDkV3iI/AAAAAAAAAkQ/41U8KD3qLpY/s640/DSC03012.JPG
Jacek ledwie patrzył na oczy...
http://lh4.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsJB_rwmI/AAAAAAAAAkY/Qox7xzwfBtI/s640/DSC03017.JPG
Ale rankiem wyglądali na zrelaksowanych...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TSgsIuHwU2I/AAAAAAAAAkU/qrr4PCPXw-c/s640/DSC03014.JPG
Tym się tylko kobiety mogły przyśnić. Siedzieli nachmurzeni. Odbiją sobie w Polsce!
Za tydzień kończę tę relację bo mnie dopada demencja.
Cibor klv
08.01.2011, 16:22
Łaał... :drif: Kapitalne foty i zajebiste miejsca.
fundriver
08.01.2011, 16:33
Nooooo, to bylo pikne podsumowanie :Thumbs_Up: :)
Niesamowite zdjęcia, historie i przygoda. Niestety zauważam, że większość ekip jadących do Afryki odnosi mniejsze lub większe, ale jednak straty w sprzęcie i ludziach.. Przynajmniej Maroko wydaje stabilniejsze niż Tunezja, w której właśnie utknęła jedna z ekip z innego forum.
Czy Waszym zdaniem na początku marca mogą być problemy z przejazdem/warunkami na trasach w Atlasie?
sambor1965
15.01.2011, 19:01
No ekipie Pretora wyjatkowo nie idzie w Tunezji. Nie dosc ze zlamania to jeszcze ugrzezli na dobre z powodow politycznych. Miejmy nadzieje, ze dobrze sie to wszystko pokonczy i Synaj wydobrzeje. Jazda motocyklem zawsze niesie ze soba ryzyko. Jednak gdy jedziemy zima, nie wjezdzeni w motocykl, a tym bardziej w teren to o wypadek duzo latwiej. Nam sie udalo, ale klade nacisk na się udalo. Nikt sie nie zlamal i wszyscy wrocili na kolach. To zasluga szczescia i tego ze bylo z nami dwoch mechanikow.
Gdyby nie Jarek i Pekaes to Puszek zostalby na plazy drugiego dnia...
Marek mogl sie polamac na psie, Zbyszek kulal pol wyjazdu, ja tez bardzo porzadnie przywalilem. I to wszystko pomimo tego, ze jestesmy objezdzeni, na lekko etc...
Gadalismy o tym z Podosem w piatek. Trzeba nam wiecej pokory. Scott pisze o max 60 km/h na hamadzie. Troche nia przejechal, wiec co mowi. A my swoje...
Przyjada chlopaki, opowiedza jak boli, moze zmadrzejemy.
W Atlasie powinno byc ok na poczatku marca. Powinno. Ale czytalem o gosciu na motocyklu uwiezionym przez 3 dni w Agoudal z powodu zamieci.
Poza tym "czarny lód" i śnieg od strony Azrou nie powiny byc niespodzianką.
Powodzenia...
Byłem w końcu lutego kilka lat temu. Nie przejechałem przez Rif .
Z powodu zasp :dizzy: i śniegu
danek-dr
16.01.2011, 10:08
Zdjęcie z wielbłądem wygrywa!:Thumbs_Up:
felkowski
16.01.2011, 10:51
Zdjęcia pierwsza klasa. Cała opowieść też, choć nie powiem, poczytałbym jeszcze. A najlepiej sam pojechałbym sobie trochę odreagować .... Z tą pogodą, a szczególnie w górach to bym nie szarżował. Wszystko się zdarzyć może. Choćby wrzesień w Rumunii. Generalnie kapitalnie.
18215
Ale czytałem, ktoś z nas ugrzązł w śniegu jadąc na urdele jakimś endurakiem. My tydzień później MZetkami na kartoflakach wjechaliśmy bez kłopotu.
18214
A w Atlasie spoko w maju udało nam się tylko dla tego, że zaspy nawiane były łagodnym we właściwym kierunku. Jakoś słabo widzę jazdę w druga strone.
18216
Ale generalnie problemu nie ma ;-) Ale zawsze trzeba mieć plan B. Tak na wszelki wypadek
18217
sambor1965
16.01.2011, 13:27
No to kończę tę relację.
Ostatni dzień. Ze 200 km do Tangeru, później prom i 130 w Hiszpanii. Szkoda tego Maroka. Jechałem tu bez specjalnego przekonania. Ot, obiecałem że pojadę to pojechałem, ale z każdym dniem i każdą godziną coraz bardziej przekonywałem się do tego wyjazdu. Po prostu zaczęło mi się podobać. Wieczorem jeszcze gadałem z chłopakami próbując wydusić z nich co im się najbardziej w wyjeździe podobało. Ich najlepszy dzień. Jednym podobała się pustynia, innym góry. Puszek oczywiście wskazał ten dzień kiedy pojechał beze mnie :)
A mnie najbardziej podobał się Rif, czyli dzień ostatni, trochę asfaltowy, trochę szutrowy, z mgłą, chmurami i nagrodą w postaci tego półmiska frutti di mare.
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TTM5wywMsuI/AAAAAAAAAno/iLSILQABdjg/s640/IMG_0586.JPG
Wiecie co jest najfajniejsze w takich wyjazdach? Że na dwa tygodnie pozbywasz się wszystkich kłopotów. Po prostu masz nowe, które muszą być rozwiązane natychmiast. Zyskują nowy priorytet. Nie masz czasu na myślenie o niezapłaconym rachunku, o tym że miałeś dać auto do mechanika, że dziecko etc. I teraz gdy Europa coraz bliżej zaczyna to do Ciebie wracać. Gdzieś z tyłu głowy zaczynają wychodzić te rozbabrane sprawy, niepoodpisywane maile, zaniedbane uczucia.
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJjPH9W1I/AAAAAAAAQrM/rZEI8JbpwTk/s640/IMG_0590.JPG
Jadę wzdłuż morza Śródziemnego i myślę sobie, że pewnie niektórzy z nas cieszą się, że wracają. Ja nie bardzo jakoś potrafię się nawet do tego zmusić. Żeby to zamaskować zaczynam gdybać o następnym wyjeździe. Już wiem, że to będzie Maroko. Jacek mnie przekonał, pojedziemy razem.
Droga jest piękna. Może nawet najpiękniejsza z nadmorskich tras jakimi jechałem. Rif spada tu do moża bardzo gwałtownie. Droga jest szutrowa z jakimiś elementami asfaltu. Wszędzie pracują jednak maszyny i za 2 lata będzie to piękna trasa dla goldwinga. Kończymy te opony, juz się nie przydadzą. Tkc z przodu jest już tylko wspomnieniem o kostkach. Wyząbkowane, do wyrzucenia. Dakar E09? To jego drugie Maroko, może jeszcze objechać trzecie. Fajna guma, szkoda tylko, że na mokrym wywołuje u mnie palpitacje serca. Droga schodzi na poziom morza, by po chwili wznieść się na kilkusetmetrowy stromo schodzący do morza brzeg. Widoki mnie powalają, nie ma jednak czasu na ochy i achy. Jarek z Asią są już w porcie. Mamy zamiar zdążyć na prom za dnia.
http://lh6.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TTM5k6EvcLI/AAAAAAAAAng/eStuAWjyh9U/s640/IMGP0497.JPG
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJjerK2dI/AAAAAAAAQrQ/Bznt4vCuiuU/s640/IMG_0592.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJjm0D-uI/AAAAAAAAQrU/3slQ7vQWGYE/s640/IMG_0595.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJj-5CfJI/AAAAAAAAQrY/49WhDHdE8Uo/s640/IMG_0596.JPG
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TTM5kvWNdQI/AAAAAAAAAnc/JJYCuXzVf_8/s640/IMGP0496.JPG
Drogi pomylić nie sposób, ale pilnujemy się czekając co 15-20 minut. W jakimś miasteczku Puszek glebi po raz ostatni, tym razem na błocie. Urywa hamulec nożny i masakruje handbara.
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TTM5jzc0_OI/AAAAAAAAAnU/JcWUZ2YACJA/s640/IMG_0599.JPG
W podgrupach dojeżdżamy na przedmieścia Tetouan. Dalej poruszamy się w grupie. Robi się cywilizacja, nie chcemy się pogubić. Musimy zdrowo naginać by zdążyć na prom. Skręcamy na Martil, nie będziemy bulić za autostradę, skoro mają niezłą drogę. Niezłą? No pamiętam, jechałem nią w 2005 roku. Mam świetną pamięć do drogi, po kilku latach pamiętam zakręty, jakieś charakterystyczne budynki, drzewa. Nie mam najmniejszych kłopotów z orientacją. Tu jednak wymiękam. Nie poznaję niczego. Dosłownie niczego. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego co stało się na tym wybrzeżu w ciągu ostatnich pięciu lat. Przebudowano wszystko. Dwu, trzypasmowa droga ciągnie się wzdłuż bicz resortów, Palmy, baseny, hotele, przejścia nad drogami. Nie mogę wprost uwierzyć, ciągnie się to wzdłuż tej superdrogi całymi dziesiątkami kilometrów, aż do Ceuty. Trawka przystrzyżona, wszędzie chodzą sprzątacze w poszukiwaniu choćby kawałka śmiecia. Widzę, że na kolegach też robi to wrażenie. Autostradę widać z lewej strony, ta drogą nie jedziemy jednak wcale wolniej. Przed Ceutą odbijamy w lewo i wspinamy się coraz wyżej i wyżej. Superasfalt pozwala na ostatnie wariactwo w Afryce. Zaczynam się ścigać z jakimś mercedesem. Pod górę jestem lepszy, ale w dół mnie dogania, odpuszcza dopiero, gdy pozwalam mu dojechać na 2 metry i strzelam z wydechu. Mój Sebring ma fajski sound i facet mógł trochę popuścić myśląc, że to u niego. 3 minuty później mój ulubiony polar wkręca mi się w tylne koło. Zostałem ukarany.
http://lh3.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJkPnuDcI/AAAAAAAAQrc/CxhRMDK16x8/s512/IMG_0603.JPG
Pod promem spotykamy Aśke i Galego. Asia opowiada z przejęciem o wizycie w Ksar el Kebir. - Ajsza, Ajsza? - Odnalazła znajomych, rozpoznali ją, ugościli. Fajni, sympatyczni, otwarci. Widać, że jest szczęśliwa. Gali opowiada o drogach w Wysokim Atlasie, ale nas jest więcej, zakrzykujemy go... Wjeżdżamy na prom i robimy pożegnanie z Afryką.
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJkVsnlhI/AAAAAAAAQrg/7eQIjhPkMJQ/s640/IMGP0500.JPG
http://lh5.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TTM5lOm9WLI/AAAAAAAAAnk/kpd5L6H7Wg0/s640/IMGP0501.JPG
Czasospowalniacze zostały zużyte. Franz wspomina jeszcze jak kiedyś antynarkotykowy pies rzucił mu się do tankbaga i że mało się nie... No nie umarł...
Po 40 minutach wyjeżdżamy z promu, Hiszpańscy pogranicznicy machają rękoma każąc przejeżdżać. Wymieniamy resztkę dirhamów po jakimś paskarskim kursie i ruszamy do Malagi. Prowadzę równoległą drogą do autostrady, nie będziemy zostawiać tu ostatnich euro. Jest już ciemno i widzę tylko w lusterkach 2,3 motocykle. Gdzieś się na chwilę na światłach gubimy, ale za chwilę znajdujemy. Staję 30 km przed Malagą na jakimś parkingu. Coś tam dymi z tyłu ekipy między Puszkiem a Zbychem. W końcu Puszek strzela focha, mówi że dla niego jest za szybko i że dalej pojedzie sam. Przekonywanie na nic. No trudno, niech jedzie. Pojechał pierwszy, doganiamy go po 15 km. Znowu jakieś nerwy, machania. Ostatecznie wszyscy odnajdujemy się przy parkingu. Wyciągamy auto, znajdujemy pod jakimś sklepem latarnię, pakujemy motorki na przyczepę, nawet dość sprawnie to idzie.
http://lh4.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJksu9n7I/AAAAAAAAQrk/uSY0WMdR9Eg/s640/IMG_0605.JPG
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJkyr119I/AAAAAAAAQro/CQALPclQZ_w/s640/IMG_0606.JPG
http://lh6.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJlX-MV6I/AAAAAAAAQrs/zF2XvumJpGg/s512/IMG_0610.JPG
Podwozimy odlatujących na lotnisko. Jadą jak przemycani Afgańczycy ściśnięci w blaszaku. Cmok, buziak, samolot za 5 godzin. Ja z Franzem i Pekaesem logujemy się do Iveco. Za 48 godzin będziemy w domu.
Dziękuję za uwagę :)
Może się zdobędę na jakieś podsumowanie jeszcze, ale daje szansę współuczestnikom wyjazdu. To jest moja wersja i zdaję sobie sprawę, że koledzy mogą to widzieć inaczej. Pewnie czasem całkiem inaczej.
Świetna relacja! Szacun i wdzięczność (leżę rozłożony przez chorobę i takie relacje przywracają mi zdrowie lepiej niż jakieś medykamenty...)
Pozdrawiam!
ascona88
Dzieki Sambor.Dzieki waszej relacji(i kilku innym ;)) wiem gdzie chce w tym roku pojecha.Gratuluje wyjazdu:Thumbs_Up:
consigliero
16.01.2011, 19:00
Też mile wspominam ten odcinek drogi od El Jebha(pyszne ryby) do Tetouan. Można powiedzieć że to taka trasa na odcinek specjalny , droga jest na całej długości w budowie co dostarcza dodatkowych atrakcji. W naszym wypadku trafiliśmy na nią mimo negatywnego nastawienia miejscowego policjanta który radził nam dojechać do głównej drogi . Na szczęście go nie posłuchaliśmy bo podejrzewam że dojazd do głównej zająłby sporo czasu , a ta droga ze sprawnymi amortyzatorami była istną przyjemnością .
PozdrawiaM
Wiecie co jest najfajniejsze w takich wyjazdach? Że na dwa tygodnie pozbywasz się wszystkich kłopotów. Po prostu masz nowe, które muszą być rozwiązane natychmiast. Zyskują nowy priorytet. Nie masz czasu na myślenie o niezapłaconym rachunku, o tym że miałeś dać auto do mechanika, że dziecko etc.
To prawda...zawsze gdy wracałam z dalekiego wyjazdu mialam to niesamowite poczucie dystansu do mojego życia, chwilową lekkość bytu , ktora jednak szybko znikała przygnieciona natarczywością codziennych spraw...
To prawda...zawsze gdy wracałam z dalekiego wyjazdu mialam to niesamowite poczucie dystansu do mojego życia, chwilową lekkość bytu , ktora jednak szybko znikała przygnieciona natarczywością codziennych spraw...
Moze bys nam cos o tych wyjazdach napisala.Zima jeszcze dluga,wieczorami nie ma co czytac...
http://lh3.ggpht.com/_v5_rox2aKBw/TTM5wywMsuI/AAAAAAAAAno/iLSILQABdjg/s640/IMG_0586.JPG
:drif::drif:
Dzięki za relację. Kolejna szpilka w kolorze "muszę tam być" została wbita w mapę świata.
felkowski
16.01.2011, 22:07
Zima jeszcze dluga,wieczorami nie ma co czytac...
Nie wiem czy można się tak wpychać z reklamą, bo i wycieczka wokół komina i wcale nie moturem. Ale jak nie masz co czytać to na bezrybiu i rak ryba. Opowieść z cyklu jak leszcz się do auta dorwał.... może być ?
http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=8305
Wiecie co jest najfajniejsze w takich wyjazdach? Że na dwa tygodnie pozbywasz się wszystkich kłopotów. Po prostu masz nowe, które muszą być rozwiązane natychmiast. Zyskują nowy priorytet. Nie masz czasu na myślenie o niezapłaconym rachunku, o tym że miałeś dać auto do mechanika, że dziecko etc
Święte słowa
miroslaw123
17.01.2011, 08:00
To jest moja wersja i zdaję sobie sprawę, że koledzy mogą to widzieć inaczej. Pewnie czasem całkiem inaczej.
Chętnie poznamy inną (lepszą:hehehe:) wersję wyprawy:D
Ta relacja, sama w sobie, jest niezłym czasozakrzywiaczem, zerknęłam dziś na chwilę i ... dzień z głowy. Super wyprawa, fajny opis, zabawne komentarze. Popłakałam się ze śmiechu w kilku miejscach:haha2:. Dawno się tak nie ubawiłam. Dzięki serdeczne dla Autora, Uczestników i wszystkich rozrywkowych Komentatorów.
A swoją drogą, ciekawe, że Sambor nawet w środku pustyni (no, w przybliżeniu ten środek ;-)) znajdzie piekną kobietę :).
Sambor, calkiem niezla relacja ;)
dzieki:Thumbs_Up:
Marcin.111
17.01.2011, 22:45
Bardzo dobra relacja. Dzięki Sambor naprawdę fajnie się czytało. Az trudno było się doczekać na kolejne odcinki.
Sambor, świetna relacja :)
Byłem w końcu lutego kilka lat temu. Nie przejechałem przez Rif .
Z powodu zasp :dizzy: i śniegu
Dzięki, zmiana planów na kwiecień.
Dzięki za relacje, czekam na wersje Puszka :-)
sambor1965
18.01.2011, 10:09
Gadałem wczoraj z Puszkiem autorem. Zapowiedział się w tej sprawie.
Tak mnie coś ...
Sambor szacunek dla twej królowej . Pół siwata już z tobą przejechała . Jak ona to znosi :) ??
Tak mnie coś ...
Sambor szacunek dla twej królowej . Pół siwata już z tobą przejechała . Jak ona to znosi :) ??
Chyba widać. :haha2:
sambor1965
18.01.2011, 11:30
Moja babcia była robiona przez gościa, który polubił ją chyba tak jaki ja. Trochę u niego postała w garażu, ale było warto. Izi pomalował ramę, włożył nowe zawieszenie z przodu, z tyłu, pompę i na pewno sporo serca. Dobrze mi się na niej jeździ i nigdy jej nie sprzedam. Być może jednak komuś ją kiedyś podaruję ;) Nie miałem z nią nigdy żadnych kłopotów, chyba że się o nie postarałem źle montując ssanie. No ale ma dopiero 21 lat...
Cieszę się, że podobała się Wam relacja. Będzie fajnie jeśli natchnie Was do podróży w tamtą stronę. Jeszcze bardziej się ucieszę jak ktoś pojedzie i pogłębi nasza marokańską wiedzę.
danek-dr
18.01.2011, 14:31
Również podziękuję za relację tym bardziej że przekonala mnie ona (jak i ta Podosa) do wypadu w tamte strony z którego wróciłem kilka dni temu. Tym bardziej jestem wdzięczny że w opcji miałem Tunezje a wybarałem Maroko. Jakie kłopoty mnie omineły w wypadku pierwszej opcji nie muszę chyba pisać.
Pozatym fajnie się czyta wasze bazgroły.
Ech, szkoda że już "the end" :(.Śledziłam, czytałam, świetnie się bawiłam...teraz będę tęsknić:)
eee spoko przyjdzie "człowiek kulka" (cytat z klasyka) i wrzuci swoją "wizję" tego nudnego wypadu.....wtedy bedzie sie działo:)
Sambor, a nie mogłbyś czegoś pozmyślać, żeby było jeszcze co do marca czytać?????:D
Piknie oj piknie.
Ech - dziękuję narratorowi i operatorom sprzętu za umilenie kilku godzin życia :)
Wyśmienicie się czytało i oglądało!
Cytat:
<table width="100%" border="0" cellpadding="5" cellspacing="0"> <tbody><tr> <td class="alt2" style="border: 1px inset;"> Napisał Adagiio http://africatwin.com.pl/images/buttons/pl/viewpost.gif (http://africatwin.com.pl/showthread.php?p=142785#post142785)
Kolego Dopra , opona stworzona do zapierdalania po piochu jest tylko jedna , nie ma co kombinować , może taka a może inna . Szczególnie jeśli obycie i doświadczenie z pustynią marne . Mitas E09 ma tendencję do zakopywania się podczas ruszania im cięższe moto tym gożej , bardzo ciężko na wydmach . Do motocykla typu HP2 czy LC8 , nie ma co kombinować , wiesz jak robi sie kapcia na pustyni ?. Ale najważniejszy jest przód , to że bieżnik jest podobny wizualnie do innych opon , nie znaczy że podobna bieżnikiem opona posiada te same właściwości . Zjeździłem kilka kompletów Desertów w cięższych enduro na pustynnych piochach i uważam że nie ma sobie równych . Dawniej jeździłem na Mitasach w lekkim moto i uważałem ze są to dobre opony , dziś wiem że są lepsze , kiedyś za cenę jednego kompletu sixdaysów , kupowałem 3 komplety C10 i C15 , dziś jeżdżę na metzelerach . Dość ważne nie kupuj Desertów starszych datą produkcji , bież najświeższe .
Powodzenia w Tunezji .
</td> </tr> </tbody></table>
Kolego Adagiio, dziękuję za wskazówki, obecnie z przodu mam MT21 i dosyć dobrze mi się na niej jeździ, myślałem o założeniu T63 na przód i E09 na tył. Na takim zestawie raz jeździłem na pustyni błędowskiej i siedleckiej i powiem szczerze, że trochę się narobiłem. Problem jest w tym, że Deserta trudno kupić w rozmiarze 140/80-17
Chciałbym Ci podziękować za cenne wskazówki, w Tunezji miałem z przodu Motoz Desert, z tyłu Michelin Desert, musze powiedzieć że byłem zachwycony trakcją, tył bardzo dobrze trzymał na kamieniach i twardych podłożach jak i na piasku, dla mnie nr.1
wojtek II
26.01.2011, 16:11
wybierając się w tamte strony szczepienia jakieś warto mieć czy trzeba ?
Zalecane do Maroka jest kilka różnych, WZW A/B, tężec, błonica, dur brzuszny (tyle pamiętam, jest jeszcze wścieklizna - ale najlepiej jak zasiegniesz rady w sanepidzie).
kolego Adagiio http://africatwin.com.pl/images/buttons/pl/viewpost.gif (http://africatwin.com.pl/showthread.php?p=142785#post142785) (pozwole sobie wtrącić zapytanie)
"Dość ważne nie kupuj Desertów starszych datą produkcji , bież najświeższe ."- co rozumiesz przez powiedzenie starszych datą produkcji - rocznikowo które się nadają ? (założyłem ostatnio 10letnią na tył; z przodu świeżego tkc80 od Huberta)
Sambor , serdecznie podziwiam każdą Twoją relację z wyprawy i jak ją przeżywasz ponownie-przedstawiając nam (tym chętniej będę czytał Motórwojadżera), trzymam kciuki za wszystkie kolejne poczynania :bow:. Twój motocykl oczywiście ma klimat jedyny w swoim rodzaju i pamiętam jak z Izim rozmawialiśmy o nim z zapałem dzieciaków. :Thumbs_Up: Czekam kolejnej relacji z niecierpliwością. Szacunek :brawo:
Zalecane do Maroka jest kilka różnych, WZW A/B, tężec, błonica, dur brzuszny (tyle pamiętam, jest jeszcze wścieklizna - ale najlepiej jak zasiegniesz rady w sanepidzie).
Najważniejsza żółtaczka i tężec.
Maroko jest spoko i chorób afrykańskich nie ma.
Ważne by trenować żarcie . Dojść do takiej perfekcji by w Azji i Afryce
nie srać po iglakach ( Addagio ) dosłownie i przenośni.
U nas -jak najmniej sterylnego żarcia z marketu.
Woda z kranu, żarcie z podłogi itp :haha2:
by ciało przyzwyczaić do różnych bakterii.
Znajomi przetestowali łykanie bakterii w pigułkach, można kupić w aptece jako leki osłonowe. 2 tygodnie przed wyjazdem trzeba zacząć przyjmować i zemsta faraonów nie straszna. Oczywiście jeśli ktoś nie może po polsku (%) dbać o zdrowe wypróżnianie ;)
A wracając do zalecanych szczepień to więcej niż Maroko zalecanych szczepień ma Rumunia. Nawet jadąc na ścianę wschodnią RP zalecają szczepienie na jakąś chorobę (błonica?).
Tylko kurde czemu za te wszystkie szczepienia trzeba płacić z własnego portfela skoro płaci się podatki i dodatkowo szczepienie np na wzw to duża oszczędność dla systemu w porównaniu do kosztów leczenia.
Warto zaszczepić sie na WZW A+B-jest jedna szczepionka, tęzec, błonice, dur brzuszny, wscieklizne ....a nawet zołtą febrę chociaz w Maroku nie występuje. Zalecana jest tez szczepionka na polio...fakt, ze to trochę kosztuje ale koszty ew leczenia są zdecydowanie większe, nie mówiąc już o spapranym wyjezdzie. Wiekszość szczepionek zabezpieczana kilka lat a np na zołtą febrę na 10 lat... ogólnie jestem zwolennikiem szczepień....:)
W Maroku szczepienie przeciw wściekliźnie jest darmowe z tego co wyczytałem (po pogryzieniu). Na temat polio nie było słowa w informatorze i pani dochtór też się słowem nie zająknęła.
Co do żółtej febry to nie wiem czy jest sens skoro ta choroba nie występuje. W każdym razie ja odpuściłem wściekliźnie i febrze. Zwłaszcza że ostatnio koledze umarł syn w skutek powikłań po szczepieniu (takim samym jak przechodzą wszystkie dzieciaki w RP) i jakoś spadło mi zaufanie do szczepionek :(
Jasne-napisałam ogólnie bo warto moim zdaniem się zaszczepić...nie tylko na wyjazd do Maroko-ostatecznie to forum podrożników :)...ja jestem zdolenniczką szczepionek ale każdy decyduje sam za siebie...w Afryce w tym także w Maroku raczej nie chciałabym miec do czynienia ze służbą zdrowia...
Od lat już grubo -nastu żyję z medykiem (medyczką?), który(a) nie pochwala stanu naszych rodzimych szczepionek... Rtęć jako jeden ze składników i tym podobne... Niemniej jednak pewnych nie da się uniknąć... Wymagania wyjazdowe w pewnych kierunkach np...
" Rodzime" jak to nazwałeś szczepionki niewiele mają wspólnego z naszym przemysłem farmaceutycznym, który i tak w większości jest na licencji. A z tą rtęcią to bujda w chwili, kiedy nawet rtęciowe termometry i aparaty to mierzenia ciśnienia zostały wycofane z użycia....A zabezpieczać się trzeba, nie tylko w damsko-męskich spotkaniach trzeciego stopnia....
Niekoniecznie bujda... Moja połowica jest na bieżąco... Wierzę jej na słowo...
To juz ostatni etap naszej filmowej podróży po Maroku. Spędziliśmy razem sporo czasu. Moja relacja byłaby bardzo podobna do Samborowej.... Różnice wynikały by tylko z filozofii jazdy w grupie...Ale jak wiadomo ile osób tyle opinii..Nasze nieporozumienia powstawały wskutek różnego rozumienia słowa "GRUPA"
Może należy jechać niezależnie od siebie, do pierwszego rozwidlenia drogi i czekać na następnego..?? Sprawdza się to zapewne bardzo dobrze w jeździe sportowo podobnej pod warunkiem ,że wszyscy uczestnicy jazdy wiedza kiedy i gdzie to rozwidlenie ma być. ...I ze wiedza gdzie jadą...I że kierownik wie gdzie ma zamiar dojechać danego dnia...Nam zdarzało się niestety gubić dość często..zwłaszcza ,ze część jeźdzcow lusterka składało dla wygody podróżowania...
Jedna taka sytuacja powinna być ostrzeżeniem ... Znieczuleni ciągłym gubieniem grupy, nie zauważyliśmy odpoczywających w cieniu i sączących zimną H2O w cieniu palmy Szpicy z Kierownikiem...Przelecieliśmy mimo i pognaliśmy w kierunku mitycznych dymów na horyzoncie..To na pewno ONI...No tak znów nas maja w d...
Ale my im pokażemy..Dzida czyli Yaaalllaaa..Pustynia gładka jak stół...Jakieś chyba suche jezioro...Naprawdę pięknie się jechało...
Ale oni wciąż przed nami i nie myślą zwolnic....Po trzech godzinach dymy znikły a my dojechaliśmy do miejsca rozjazdu...
A to dranie...nie poczekali na nas...No cóż damy rade...Czwórka nasza nie miała rozterek co zrobić..Dzidaaaaaaa
Popełniliśmy błąd...koledzy zostali z tyłu a my ścigalismy mityczne dymy na horyzoncie..Oni z kolei zaczęli ścigać nas :-)) Dwie poważne gleby im sie przytrafiły Sambor złapał gumę i zrobiło się nieprzyjemnie..:(
Tak to nastawienie psychiczne spowodowało ,ze zostawiliśmy ich samym sobie bez pompki, pomocy .. I co najgorsze jakoś nie poczuwaliśmy sie do winy...Dla mnie idea jazdy do pierwszego rozwidlenia umarła śmiercią naturalną...Trza się trzymac kupy:haha2: W kupie raźniej :-)))
Musze zaprotestować i nie zgodzić sie ,że wyjazd z Fezu był poprowadzony w złym kierunku- czyli mój Gpek spisał się i zawrócił nas w kierunku północnym czyli w stronę morza :-))) By nie dołować Kierownika nastąpiło to objazdem :-)) omijając utrudnienia ruchu ulicznego:D
A teraz juz tylko muzyka.....
http://www.youtube.com/watch?v=ypsMT-Bqa2U
ypsMT-Bqa2U
Powtórzę Puszek to, co już nieraz było mówione - fajnie się wyuczyłeś robić filmiki. Brawo, tak trzymaj:Thumbs_Up:
banditos
31.01.2011, 13:35
Ku...r zapial....
A ja nie moge otworzyc filma;(
Filmik fajnie zmontowany ale śpiewanie Ci nie idzie :)
p.s. po co się wywaliłeś za tym busem?
W kupie raźniej :-)))
Jak to mówią - kupy nikt nie ruszy:haha2:
Filmik fajnie zmontowany ale śpiewanie Ci nie idzie :)
p.s. po co się wywaliłeś za tym busem?
Śpiewać każdy może....
A wywracam się, kurna, bo lubię leżeć na mokre glinie:mad:
(...)kurna, bo lubię leżeć na mokrej glinie:mad:
ja tam wole wilgotne kobiety...no ale każdy ma jakiś swój mały fetyszek:):hehehe::beer2:
no ale filmiki poskładane pierwsza klasa:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:
sambor1965
01.02.2011, 00:08
Zwłaszcza że ostatnio koledze umarł syn w skutek powikłań po szczepieniu (takim samym jak przechodzą wszystkie dzieciaki w RP) i jakoś spadło mi zaufanie do szczepionek :(
To nie jest temat o tym, ale ja tez jestem przeciwnikiem szczepień. Jakoś szczepimy i szczepimy, a to nie działa. Choroby wciąz są. W dodatku lekarze okazują sie być grupa, która statystycznie (w UK) najrzadziej szczepi swoje dzieci. Nie szczepiłem się jezdzac na Filipiny, do Indii, Afryki etc. Jak nie będę musiał to się nigdy nie zaszczepię. Myśle jednak, że pewien wpływ na moje decyzje ma paniczny strach przed zastrzykami ;)
A co do meritum i wypowiedzi Puszka:
Jasne, grzeszyliśmy obaj. Problemy jakie się wzięły były moim zdaniem konsekwencją tego, że Puszek w wielu sprawach miał inne zdanie niż ja. Ekipa była duża i odbierałem to jako kwestionowanie pozycji w grupie. Lubie demokrację i wiem, że nieźle się sprawdza w niektórych miejscach. W innych nie. Zaliczam do nich wyjazd na pustynie.
Inna rzecz, że nie wszyscy członkowie nie stosowali się do wytycznych: nie widzę gościa w lusterku to zwalniam, nadal go nie ma to staję po 5 minutach...
A później to już tylko konsekwencja tego wszystkiego, czyli rozbijanie ekipy na podgrupy i próby przejmowania ludzi. Niekoniecznie mieliśmy to wszystko uświadomione, ale tak było.
Ważne że nadal jesteśmy kumplami.
Bardzo fajny film Puszku :-). Mam pytanie - co to za muzyka jest wykorzystana w podkładzie? Z czymś mi się kojarzy, ale nie mogę dojść z czym - i nie wiem kto to śpiewa i jaki tytuł. Wybaczcie, że trochę obok tematu :o.
Jasne, grzeszyliśmy obaj. Problemy jakie się wzięły były moim zdaniem konsekwencją tego, że Puszek w wielu sprawach miał inne zdanie niż ja. Ekipa była duża i odbierałem to jako kwestionowanie pozycji w grupie. Lubie demokrację i wiem, że nieźle się sprawdza w niektórych miejscach. W innych nie. Zaliczam do nich wyjazd na pustynie.
Zwalcie wszystko na mnie. :)
Zwalcie wszystko na mnie. :)
"masz w ryj?" ;)
sambor1965
07.02.2011, 16:43
Nie jest to wątek o konflikcie między mną a Puszkiem. Jestesmy nadal kumplami, może nawet lepszymi niż byliśmy. W dodatku obaj w kwietniu będziemy na motorkach w Maroku!
Ale jednak w innych ekipach ;)
Wow :). Przeczytałem i przyznam, że jeśli wszystkie opowieści będą takie zajmujące to jeszcze długo nic tu nie napiszę bo będę tylko czytał :D. Pogratulować ekipie. No i po tym wszystkim co przeczytałem wysuwa się jeden faworyt- Pekaes.Uczynny. pożyteczny mechanik, uczył się cierpliwie i nie kozaczył a dał radę. Może też kiedyś dam radę.
sambor1965
17.03.2011, 22:01
Pekaes w ubieglym tygodniu wsiadl na swojego Kawasaki ZL i powiedzial, ze po Maroku juz nic nie bedzie takie same. Zostal tez zdaje sie nadwornym mechanikiem krakowskich afrykancow. Pije jego zdrowie, a jutro wypijemy razem moje :)
Sambor...coś Cię Podos postarzył o roczek?:) w cytacie w swoim poscie:)http://africatwin.com.pl/images/icons/icon10.gif
http://lh5.ggpht.com/_xeUBXqZ9eQQ/TNCJMCGMNdI/AAAAAAAAQms/GdKoKnGI53o/s720/DSC01409.JPG
Sambor, masz serdeczne pozdrowienia od znajomego Berbera z MH5. Jak widać, wciąż ma się dobrze, choć narzeka na bóle brzucha. Jak ktoś będzie tamtędy przejeżdżał, dziadek z chęcią przyjmie leki z paracetamolem.
https://lh5.googleusercontent.com/_I45lTxMvrms/TbaFWnjsNVI/AAAAAAAAAbk/hqQssH5a9n4/s800/DSC05145.JPG
Traska zapewnie się podobała ?:)
Na jeden gar jest akurat :Thumbs_Up:
Trasa bomba, creme de la creme jazdy (lub jak kto woli, walki ze sprzętem) górskiej motocyklem. Technicznie rzeczywiście trudna, mimo, że mój Dakar nie jest super lekkim sprzętem, na AT bym się tam nie pchał, głównie względu na prześwit motocykla. My zaliczyliśmy jeszcze bonus w postaci pomylenia pisty trochę przed tym dziadkiem, co zaowocowało podniesieniem poziomu trudności MH5 z dodatkowym bonusem do subiektywnego poziomu 7gwiazdek w pięciogwiazdkowej skali. Bez bonusa daję 5 na 5. Wspomnienia niezapomniane.
My robiliśmy w kierunku Alnif - Iknioun.
Tak , tak...Po tej trasie dotad mam ból w przesilonym lokciu od podnoszenia królowej...Dzieki pomocy Mara w ogóle udało mi sie przejechac... Sam bym zdechł...Jak pies... A ostatnia prosta w dół po kamerdolcach to masakra....
wujaszek_misza
25.10.2011, 22:49
Też miałem okazję poznać tą traskę, co prawda bez bagażu i lusterek, które poradzono wykręcic (:-), ale na Afryce, tragedii nie było. Najwieksze doświadczenie to jazda po kamieniach, no cóż, trzeba odkręcić, żeby moto, po uślizgu na jednym kamieniu, szybko łapał kolejny stabilny kamień - Afryka jest niesamowitym motorkiem.
vBulletin v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.