banditos
28.08.2010, 21:15
Wlasnie wrocilem z malej przejazdzki z angielskimi czlonkami (nie wiedziec czemu kobiety zawsze dziwnie na mnie patrza, kiedy uzywam tego slowa) forum XRV.co.uk
Fotek niestety nie mam ani jednej bo zabylem aparatu:(
W sumie nie tyle co zapomnialem a bardziej zaspalem...
Wiadomo chlodno nad ranem, goraca naga kobita lezy po lewej stronie wiec mysle se -rozgrzeje swe czlonki...
No i rozlasowal nawet sie mozdzek i godzina poooszla;)
Dobra wracam do meritum.
Mam godz spoznienia. Miejsce spotkania jakies 65-70 mil od chasjendy pod urokliwym zameczkiem w Battley Abbey.
Nie pozostaje nic innego jak dzida;)
Tne sobie wiec rownym tempem autostrada 130-140 km, droga rowna samochodow malo.
Bez proglemow jestem 5 min przed czasem.
Stoi ci mnie jakis lysy dziadyga przy swoim Transalpie z 2007r na parkingu.
Kolujem, londujem i juz wiadomo ze jadyma razem.
Czekamy chwile i kolejne 2 Transapl plus Varadero z barania skora na siedzeniu, zjawiaja sie na miejsce spotkania.
Srednia wieku to chyba grubo ponad 50;)
Łot chopy z forum Afryki a tylko ja na niej;)
Dobra jedziem bo czasu malo.
Cel - Hastings.
Traska ladna wsrod lasow duzo winki.
Na miejscu kafejka a tam przymusowa herbatka z mlekiem.
Gawenda i pytania - skad jezdem, czemu na stojaco jade itp.
Blagam przewodnika o jakiegos offa.
Niestety zna tylko 1, slownie JEDNA traske nie wybetonowana!
Zenada normalnie! Pod tym wzgledem inne kraje oferuja duuuzo wiecej ale co tam, jadyma.
Wpadamy na offa;)
Droga wysypana kamyszkami z jebitnymi kaluzami!
Dziadygi na 1 pomalusku przez wode a najlepiej bockiem bockiem co by sprzeta nie ujebac.
Afryka- slyzga mnie sie to przednie kolo to zadnie;(
Opony Michelin T66 pamietaja jeszcze jak zakladano je w Japoni do komara.
Droga szybko sie konczy.
Zawracamy. Varadero zapada sie w kamieniach i trza 3 chlopa do pchania bo kierownik w strachu. Do tego nie cierpi latac poza ancfaltem;(
Myslalem ze troche wiecej tego bedzie ale lepsze to niz nic.
Towarzysze zmarnowani po 2 km w stepie.
Wiek robi swoje:bow:
Pora wracac.
Powrotna droga obfituje w winkielki na rowniutkim asfalcie.
Milo sie jedzie. Stowka na blacie, slonko swieci...
Eech prikrasnie...
O 13 jestem w Londynie.
Wpadam jeszcze do Hight Bich na kawiure a potem odebrac paczke do centrum.
Taki ci mnie dzionek dzisiaj zlecial...:at:
Fotek niestety nie mam ani jednej bo zabylem aparatu:(
W sumie nie tyle co zapomnialem a bardziej zaspalem...
Wiadomo chlodno nad ranem, goraca naga kobita lezy po lewej stronie wiec mysle se -rozgrzeje swe czlonki...
No i rozlasowal nawet sie mozdzek i godzina poooszla;)
Dobra wracam do meritum.
Mam godz spoznienia. Miejsce spotkania jakies 65-70 mil od chasjendy pod urokliwym zameczkiem w Battley Abbey.
Nie pozostaje nic innego jak dzida;)
Tne sobie wiec rownym tempem autostrada 130-140 km, droga rowna samochodow malo.
Bez proglemow jestem 5 min przed czasem.
Stoi ci mnie jakis lysy dziadyga przy swoim Transalpie z 2007r na parkingu.
Kolujem, londujem i juz wiadomo ze jadyma razem.
Czekamy chwile i kolejne 2 Transapl plus Varadero z barania skora na siedzeniu, zjawiaja sie na miejsce spotkania.
Srednia wieku to chyba grubo ponad 50;)
Łot chopy z forum Afryki a tylko ja na niej;)
Dobra jedziem bo czasu malo.
Cel - Hastings.
Traska ladna wsrod lasow duzo winki.
Na miejscu kafejka a tam przymusowa herbatka z mlekiem.
Gawenda i pytania - skad jezdem, czemu na stojaco jade itp.
Blagam przewodnika o jakiegos offa.
Niestety zna tylko 1, slownie JEDNA traske nie wybetonowana!
Zenada normalnie! Pod tym wzgledem inne kraje oferuja duuuzo wiecej ale co tam, jadyma.
Wpadamy na offa;)
Droga wysypana kamyszkami z jebitnymi kaluzami!
Dziadygi na 1 pomalusku przez wode a najlepiej bockiem bockiem co by sprzeta nie ujebac.
Afryka- slyzga mnie sie to przednie kolo to zadnie;(
Opony Michelin T66 pamietaja jeszcze jak zakladano je w Japoni do komara.
Droga szybko sie konczy.
Zawracamy. Varadero zapada sie w kamieniach i trza 3 chlopa do pchania bo kierownik w strachu. Do tego nie cierpi latac poza ancfaltem;(
Myslalem ze troche wiecej tego bedzie ale lepsze to niz nic.
Towarzysze zmarnowani po 2 km w stepie.
Wiek robi swoje:bow:
Pora wracac.
Powrotna droga obfituje w winkielki na rowniutkim asfalcie.
Milo sie jedzie. Stowka na blacie, slonko swieci...
Eech prikrasnie...
O 13 jestem w Londynie.
Wpadam jeszcze do Hight Bich na kawiure a potem odebrac paczke do centrum.
Taki ci mnie dzionek dzisiaj zlecial...:at: