Zaloguj się

View Full Version : Maluch Trip 2025, czyli średnia wynosi po 2 koła na osobę, więc można o tym pisać na forum motocyklowym


_-aska-_
13.08.2025, 16:37
Długo czekaliśmy na tę wyprawę... Miała się odbyć w zeszłym roku, ale tak się złożyło, że w zeszłym roku nie było wakacji. Także było baaaardzo dużo czasu na podnoszenie oczekiwań ;) oraz dodawanie nowych punktów, które chcielibyśmy odwiedzić. No dobra, tak naprawdę to które ja chciałabym odwiedzić, bo Maciek preferuje wyprawy na spontanie, więc przekazywałam mu tylko niezbędne minimum informacji i jakieś takie ogólne informacje typu "o, coś czuję, że w tej okolicy możemy niespodziewanie trafić na coś ciekawego" ;) Czyli głównie wiedział, że Litwa, Łotwa i Estonia i że około 3500km. No i że ogólnie plan zdobycia tych krajów Maluchem można opisać słowami Zaphoda Beeblebroxa:

144836

A punktów, które chciałabym zobaczyć było naprawdę sporo!

144837

Także ja dopieszczałam plan, Maciek dopieszczał Malucha i w niedzielę 20 lipca rozpoczęliśmy podróż w nieznane... I z lekkim stresem, bo jak sprawdziłam prognozy na następny tydzień dla wszystkich miast, przez które planowaliśmy przejeżdzać, to nie wyglądało to zbyt dobrze

144838

Na pierwszy dzień plan był ambitny - dojechać z Warszawy do Lipawy. Wystartowaliśmy i tak wcześnie jak na nas, bo jakoś trochę przed południem. I dzięki temu w hostelu w Lipawie zameldowaliśmy się już chwilę przed północą ;) Wszystko dzięki temu, że po drodze była zmiana czasu. No i trochę też dzięki temu, że na Litwie się zorientowaliśmy, że zgubiliśmy jedną śrubę od wydechu. Trochę przykro byłoby stracić cały wydech jakby się i druga odkręciła, więc po długim kombinowaniu Maćkowi udało się tam wmontować cybant, którym zamocowany był bagażnik. Spokojnie, mieliśmy takich cztery, więc nic nam z dachu nie odpadło ;) Także oficjalnie potwierdzam, że da się Malczasem zrobić 700km jednego dnia. Sprawdzone info!

144839

I pierwszy nocleg na obczyźnie odbywamy pod dachem w Bunker Hostel, który przetestowaliśmy już 3 lata wcześniej z rowerami.

W poniedziałek rano odnajdujemy sklep ze śrubkami, w którym Maciek czuje się jak w raju.

144840

Nawet później chwalił, że Pani, która doradzała w zakupach, od razu dała nam śrubki z lepszego materiału, a nie z gównolitu. Także wyposażeni w niezbędne elementy wyruszamy sprawdzać czy bunkry na lipawskiej plaży nadal stoją (leżą?).

144843
144844
144845
144846
144847

A śrubka ląduje w bezpiecznym miejscu, bo mój nadworny mechanik uznaje, że póki wydech się trzyma, to nie będziemy nic ruszać, a jak by się miało dziać coś złego, no to jesteśmy już przygotowani na wymianę. Czy muszę dodawać, że do domu dotarliśmy z wydechem mocowanym na cybant?

Na Łotwie też zmieniamy dietę na kwasowo-chlebkową. Czyli do pici kwas chlebowy, a do jedzenia chlebki smażone z przyprawami. Kurna, jakie to jest dobre!

144841
144842

Trzy lata temu już po fakcie okazało się, że przejechaliśmy obok fajnego miejsca, czyli Międzynarodowego Centrum Radioastronomii w Irbene. W tym roku niestety też nie udało się zwiedzić wnętrza, bo na wycieczkę należy się zapisać minimum 3 dni wcześniej - a my generalnie nic nie mieliśmy rezerwowanego wcześniej, bo nie wiedzieliśmy kiedy i czy w ogóle uda nam się gdziekolwiek dojechać. Liczyliśmy, że może uda się trafić akurat na inną grupę i dołączyć z marszu, ale niestety nie udało się. Więc ograniczyliśmy się do sesji pod anteną i zwieszania porzuconego osiedla.

144848
144849
144850
144851
144852
144853
144854

Jeszcze relaks na plaży

144855

i pędzimy do Rygi. Tu też wracamy na stare śmieci i rozbijamy się na Riverside Camping.

144856
144857

CDN
(długo mnie nie było, ale nadal niektóre zdjęcia mi się przekręcają niekontrolowanie :dizzy: )

kylo
13.08.2025, 17:41
Super:Thumbs_Up::popcorn:

matjas
13.08.2025, 18:42
Zajebiście znowu Was widzieć i czytać.
Tym malczanem tak myślę sobie co za luksus jednak - deszcz nie deszcz :) zimno :) niesamowite o ile pod tym względem lepiej od jakiegokolwiek motocykla! :) wiem wiem - mam w ryj :)

Piszczcie :)

rrolek
13.08.2025, 19:29
Z tym luksusem bym nie przesadzał. W 1985 pojechaliśmy z kumplem do Trogiru. Łatwo nie było. Jeszcze 2 tygodnie po powrocie spałem na łóżku zasuplany w jakiś kłębek. Przyzwyczajenie psia krew.

Kontynuuj, kontynuuj .

matjas
13.08.2025, 20:32
Czy ja przesadzam :)

_-aska-_
13.08.2025, 22:11
Zajebiście znowu Was widzieć i czytać.
Tym malczanem tak myślę sobie co za luksus jednak - deszcz nie deszcz :) zimno :) niesamowite o ile pod tym względem lepiej od jakiegokolwiek motocykla! :) wiem wiem - mam w ryj :)

Piszczcie :)
No jak padł pomysł urlopu nibyautkiem, ale jednak autkiem, to natychmiast się ucieszyłam, że po pierwsze primo będę mogła wziąć prawdziwy aparat, a oo drugie primo, że będziemy mogli wziąć taki piankowy materac, na trzy składany jak gimnastyczny, tylko że nie ze skaju ;) no i faktycznie dzięki temu mam jeszcze więcej zdjęć (przywiozłam ponad 3500, udało mi się zejść do około 1700...), za to materac zajął sporą część miejsca za fotelami :D

I spało się luksusowo!
144870

Rrolek, ale to chyba nie na raz ta trasa?!

CzarnyEZG
14.08.2025, 08:52
Czyta się :)

_-aska-_
14.08.2025, 13:02
Dziś będzie mało treści, bo wyszło dużo zdjęć :dizzy: Ale spokojnie, nie wrzucę wszystkich 1700 :lol8:

...a Ryga niezmiennie wspaniała.

144876
Tym razem poświęcamy dzień na łażenie po starym mieście i zaglądania gdzie się da.

144877
144878
144879
144880
144881
144882
144883
144886
144887
144888
144889
144890
144891
144892
144893
144894
144895
144896
144897


Tym sposobem trafiamy na podwórko, na którym stoi stary Gold Wing na kostkach :D Oglądamy sobie to dziwne zestawienie kiedy pojawia się właściciel. Opowiada, że jak najbardziej, oczywiście, że jeździ tym w terenie, tylko w błocie trzeba uważać, bo jak kiedyś utknął, to w czterech chłopa i traktor go wyciągali, a ostatnio to jakiś rajd wygrał. Zaprasza nas też na oględziny trochę starszych motorków... I zdradza, że w jego środowisku Maluch nazywany jest "polish backpack" :D

144884
144885


Pomnik małpy na pudlu ;)

144898


Dźwina nadal w kolorze coca coli.

144900


Następny punkt programu: Salaspils memoriāls.

144901
144902
144903


Pomnik w miejscu nazistowskiego obozu powstał w 1967 roku i ma typowo sowiecki rozmach. Natomiast jak przy wszystkich posowieckich pomnikach na Łotwie i w Estonii (na Litwie pewnie też zresztą) obok dodane są informacje na temat zbrodni radzieckich. Te kraje zdecydowanie są bardzo dumne z uwolnienia się z ZSRR i przypominają o tym gdzie tylko się da. Przekłada się to też na widoczne WSZĘDZIE wsparcie dla Ukrainy. Niebiesko-żółte flagi można spotkać właściwie na każdym kroku, a w Rydze na przeciwko rosyjskiej ambasady od lat wisi taki oto portret putina

144899


Atrakcje po drodze. Bocianów tam jest zatrzęsienie, a do tego siedzą w trawie przy samym asfalcie.

144904
144905


Maciek znajduje nową dziewczynę.
144933


A w poszukiwaniu bankomatu trafiamy na plażę. Taką z rozlewiskami, trzcinami, za to bez fal, a żeby dotrzeć do miejsca, żeby było wystarczająco głęboko do pływania, trzeba zrobić jakieś 15 tysięcy kroków.

144934
144935
144936
144937


Tego dnia cała zestresowana wjeżdżam pierwszy raz na prom. Szczęśliwie udało się nie wpaść do wody!

144938


I lądujemy na wyspie Saaremaa. Jak tam jest pięknie! Niestety załatwiamy ją tylko przelotem, a tam się powinno mieć tydzień wolnego i rower elektryczny. Wszystko jest piękne. Widoki, pomniki, biała czekolada z jagodami... I przystanki autobusowe w formie domków o różnych kształtach, z ławeczkami w środku i kwiatami w oknach. Coś wspaniałego!

144939
144940
144941
144942
144906
144907
144908
144909
144910


Spotyka nas jedna straszna przygoda, a mianowicie pod koła pakuje mi się wiewiórka, kompletnie nie dając szans na wyhamowanie. Zdążyłam tylko odbić trochę w prawo w rozpaczliwej próbie wzięcia jej między koła. W lusterku widzę, że robi jakoś dziwny fikoł i pada na środku pasa, a za chwilę nad nią przejeżdża następne auto... Akurat zaraz była zatoczka autobusowa, więc zostawiam furę i biegnę. Tuż przed ofiarą potrącenia zaczynam sobie uświadamiać, że należało wziąć jakąś tekturkę, cokolwiek, na co mogłabym ją położyć, bo jeśli jest połamana, to podnoszenie rękami może pogorszyć sytuację. No ale jest jak jest, kucam nad nią zastanawiając się jak ją ruszyć, żeby nie uszkodzić dodatkowo, kiedy zauważam nadjeżdżające kolejne auto, więc pora znikać z jezdni. Powoli podnoszę maleństwo (bo to dziecko jeszcze...) i widzę pod nią mokrą plamę. O nie... krwawi... Podnoszę wyżej i to jednak tylko zsikała się ze strachu. Uf! Zastanawiamy się co zrobić. Stoimy akurat obok wejścia na camping, więc uznajemy, że jako pierwszą opcję spróbujemy tu zapytać czy mogą pomóc. W międzyczasie wiewiórcza młodzież zaczyna się wiercić w moich dłoniach, więc żeby nie fiknęła mi jeszcze z tej wysokości na ziemię, przykucam, a zwierzątko wykorzystuje okazję i w kilku sprawnych susach ucieka, przeskakuje bez problemu przez wysokie ogrodzenie i znika. TO NIE MOŻNA BYŁO TAK OD RAZU I OSZCZĘDZIĆ MI STRESU?! Teraz pewnie siedzi z innymi młodymi wiewiórkami i opowiada im jak to zrobiła w konia jakichś frajerów z Polski.

144911


Na Saaremie zaliczamy jeszcze latarnię morską Kiipsaare. 4km marszu od parkingu i akurat pada, ale jesteśmy przygotowani na wszystko.

Przynajmniej teoretycznie, bo okazuje się, że moja przeciwdeszczówka po latach przestała być przeciwdeszczowa ;) Ale jest dość ciepło, później zresztą i tak wychodzi słońce, a widoki na końcu cypla i tak wynagradzają wszelki niedogodności.

144912
144913
144914
144915
144916
144917
144918
144919
144920


Mam wrażenie, że tą ścieżką w płytkiej wodzie to można dobre kilkaset metrów iść. Bajeczka! Ale uprzedzam, że sandały do wody niezbędne. Maciek na bosaka musiał niestety odpuścić.

144921
144922
144923


Zaliczając po drodze ulewę tak gęstą, że ledwo widać gdzie się jedzie, pakujemy się na kolejny prom - na wyspę Hiiumaa. W oczekiwaniu na prom zagaduje nas człowiek podróżujący z rodziną camperem. No bo przecież mamy taką super furę, że trudno nie zagadać ;) Podczas rozmowy szukam też na googlu jakiegoś campingu na nocleg, ale pokazuje mi tylko darmowe i bez dostępu do bieżącej wody, co komentuję na głos w rozmowie. Człowiek z campera na tę informację dzwoni do właściciela mariny, w której ma opłacony nocleg i po długiej rozmowie mówi nam, że jak zjedziemy z promu, to żebyśmy jechali za nim, tam za muzeum jest darmowe pole namiotowe, a dostęp do łazienki dostaniemy w ramach jego opłaconego pobytu w marinie. No co za miły człowiek! A podczas rozmowy już na miejscu przyznaje, że kiedyś ze swoimi trzema braćmi mieli plan, żeby pojechać do Polski, kupić 4 Maluchy i wrócić nimi do Estonii :D Plan się wykrzaczył, bo znajomy z Krakowa, który miał pomóc w operacji, coś tam wymiękł, ale i tak jestem pod wrażeniem, że taki plan w ogóle powstał. Wymieniamy się numerami - bo on mówi, że w razie jakichś awarii to ma znajomych w całej Estonii i będą mogli pomóc, a z kolei jakby on miał wrócić do planu z zakupem Maluchów, to może my będziemy w stanie wesprzeć działania w Polsce.

144924
144925
144926
144927
144928
144929
144930

_-aska-_
20.08.2025, 12:35
No dobra, wyspaliśmy się za darmo, to pora ruszać dalej. Na Hiiumie zaliczamy muzeum wojskowe i jedną latarnię morską -tę, która akurat stoi zaraz obok muzeum ;) Na górę nie chce nam się włazić, bo w nogach nadal czujemy zwiedzanie Rygi :lol8: Ale pod latarnią też jest super.
145070
145071
145072
145073

Maciek idzie pływać, a ja idę obserwować ptaki (zaobserwowane ptaki będą się z czasem pojawiać o tu https://www.instagram.com/warszawskie_sepy/ ).

145074

Na temat wrażeń z pływania to może sam opowie ;) Ja za to przecieram oczy ze zdziwienia, bo jakim cudem widzę pingwina? Czy w Estonii żyją pingwiny?! No ja rozumiem, że trochę na północ, ale żeby aż PINGWINY?!

145075

No więc w Estonii nie żyją pingwiny, a to na zdjęciu do alka zwyczajna.

Potem jeszcze spory zaskroniec postanawia przyprawić mnie o lekki zawał serca wypełzając nagle spod niskiego kamiennego schodka, na którym siedzę i ruszamy do muzeum.

145076

Muzeum fajne. Takie trochę zbiorowisko wszystkiego, co wpadło w ręce, ale całkiem schludnie wyeksponowane, sporo różnej maści pojazdów, do niektórych nawet można wejść. No i oczywiście wsparcie dla Ukrainy

145077
145078
145079
145080
145081
145082
145083
145084


A eksponaty czasem zaskakująco przypominają kupę złomu ;)

145085

I ciekawostka -Łotwa i Estonia czerwoną porzeczką stoją. W Rydze nawet widziałam żywopłoty wzdłuż ulicy z czerwonej porzeczki, a estońskie lasy i parki krzakami temi stoją. Ciekawe dlaczego.

145086

I znowu pakujemy się na prom. A przed wjazdem taka reklama :lol8:

145087
145088

A na promie takie widoczki. Niebywale odprężające.

145089

Natomiast zaraz po zjechaniu z promu przy głównej drodze takie atrakcje.

145090
145091
145092

To dwór Ungru, który miał być najwspanialszym neobarokowym dworem Estonii, ale miał pecha. Budowali go w latach 1893-99, ale najpierw skończyła się kasa na dokończenie budowy, potem stał pusty, podczas II wojny światowej stracił iglicę, a po wojnie przejęło go wojsko radzieckie, co nie mogło skończyć się dobrze. W 1968 nawet wpadli na pomysł, żeby materiał z dworu wykorzystać do budowy pasa startowego na pobliskim lotnisku. Lokalne władze wywalczyły zaprzestanie tych niecnych działań, ale 1/3 murów zdążyła już wylądować na lotnisku.

Swoją drogą to lotnisko to też należało zwiedzić, ale jakoś mi umknęło podczas planowania trasy :( Więc jak ktoś będzie w okolicy, to polecam zajrzeć za dwór Ungru i sprawdzić na co poszedł kamień z jego murów.


W drodze do Tallina mieliśmy jeszcze jeden punkt do odhaczenia - zalaną żwirownię z porzuconym budynkiem na środku powstałego jeziora. Na googlu wyglądało super. Turkusowa woda, na brzegu kilka osób. A na miejscu okazało się, że to w pełni zorganizowane, płatne i bardzo oblegane kąpielisko z gigantycznym parkingiem, atrakcjami, dmuchanym parkiem wodnym, knajpą puszczającą głośną muzykę... Można też dopłacić 3 euro do biletu i zwiedzić zamknięte więzienie stojące na brzegu. No ale dobra, zapłacone, to trzeba korzystać, choć ze sporym niesmakiem.

No i jak tak korzystaliśmy z niesmakiem, to okazało się, że to jednak bardzo fajne miejsce. Woda jest mętna tylko tu, gdzie ludzie. Maciek wypłynął do drugiego brzegu i zameldował, że tam woda jest krystalicznie czysta. Ja wprawdzie pławiłam się tam, gdzie wystarczająco płytko (i przy okazji też mętnie, niestety), ale to pławienie też było całkiem przyjemne.

145093
145094

No a potem uznaliśmy, że jeszcze wejdziemy sobie na tę górę obok, co ma zbocza tak fajnie wypłukane przez wodę. Łatwo nie było, ale było warto.

145095
145096
145097


A tu Maluch obok nieco większego kolegi

145098

Tutaj też Maciek zauważył naszą drugą awarię - światła cofania cały czas mrugały. Więc je odłączył :cool: No bo już bez pierdół, na ekspresówce cofać nie będę, a jak gdzieś na parkingu będę musiała, to przecież widać, w którą stronę nibyautko się przemieszcza. Przez resztę urlopu rozglądaliśmy się za jakimś najazdem albo kanałem, gdzie mój nadworny mechanik mógłby zerknąć pod spód i spróbować to ogarnąć, ale no nie złożyło się.

W tym odcinku miał się też już pojawić Tallinn, ale znowu nazbierałam za dużo zdjęć i trzeba to będzie rozdzielić :mur:

_-aska-_
25.08.2025, 13:36
Niebawem wyruszymy w dalszą trasę (choć nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda :confused: ), ale teraz szybka wrzutka o tym, że podróże kształcą. Oglądam sobie serial "Agencja", no i tam Michael Fassbender grający agenta CIA umówił się na spotkanie w Białorusi. Wybrali o takie miejsce.

145200

A to ja w Tallinnie (Estonia, jakby ktoś miał wątpliwości ;) ) na terenie Linnahall, czyli centrum sportowego wybudowanego na Olimpiadę 1980 roku

145201

Tylko w takim ujęciu dodali na górze taki jebutny monument.

145199

I tu mega ciekawostka (z internetów, nie z życia mojego własnego) - to faktycznie z Białorusi, z Mińska konkretnie. I wygląda tak :D
145202

matjas
25.08.2025, 13:42
Zagląda :D ja zaglądam :D

Kto jeszcze? :D

Wegrzyn
25.08.2025, 14:48
Ja tez :)

Dlugi_TA
25.08.2025, 15:33
Tez zagladam, choc dla mnie opis troche po czasie, w zeszlym tygodniu wrocilem z Litwy, Łotwy i Estonii. Jakie tam maja zadymiste szutry - rowniotkie, dlugie proste :)
Przegladam wpisy, moze sie cos na przyszlosc okoci.
W zalaczeniu 2 zdjecia jednego z moich towarzyszy, byl jeszcze weimar i oczywiscie szanowna malzonka :)
Zdjecie z parku Soomaa i z Tallinn-ahttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20250825/5f1c0529fedfc814e97fff3f14eb897c.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20250825/785a9b0ab69861cfca2272da3c950cc1.jpg

matjas
25.08.2025, 15:35
fajna fota - pies trochę zdygany :D

_-aska-_
25.08.2025, 16:04
A cóż to za grzeczny piesek! Czy ten piesek też przeżywał przygodę życia biegając jak szalony po pustych plażach? Bo mój szef był tydzień temu ze swoim łyżwem czeskim i tak właśnie było :)

Dlugi_TA
25.08.2025, 16:26
Grzeczny?
:-)
To jest wyżeł więc we krwi ma szaleństwa.
Byliśmy 2 razy nad morzem, gdzieś przy którymś noclegu podjechałem bliżej morza, zaparkowałem na rozstaju dróg gruntowych, z których każda po obu stronach była oznakowana zakazem zatrzymywania się. Mieliśmy tylko z 0.5h do zachodu stąd podwózka. Po powrocie do auta musiałem znieść grzecznie złość miejscowej, która tłumaczyła mi przepisy ruchu drogowego.
A tak przy okazji - Litwa to jakas masakra z fotoradarami, zastanawiam się, czy nie będzie dodatkowej pamiątki z wakacji. Odcinkowe pomiary prędkości jeden za drugim i wydaje mi się, że nawet w trakcie trwania jednego odcikowego pomiaru potrafili zmieniać ograniczenia prędkości :-0
Mój nad morzem szalał, wystarczyło mu rzucić patyk w wodę a szedł jak przecinak - na długość linki, na której był wpięty, jakieś 20m. Linka zapobiegawczo, bo w Wielki Czwartek wpadł mi pod samochód goniąc za zającem. Skutek - pęknięty malutki wyrostek trzymający staw skokowy (oprócz drobniejszych obrażeń), wet w Rzeszowie nie bardzo wiedział co robić, w Lublinie podjęli się złożenia na prętach - kawałki kości 4 i 7mm. 8 miesięcy w gipsie ale już coraz więcej nogę obciąża. Koszty? To jak rodzina, nie odmówi się, choć lekko nie było.
Tu oba gagatki :)
145208

_-aska-_
25.08.2025, 17:07
A tak przy okazji - Litwa to jakas masakra z fotoradarami, zastanawiam się, czy nie będzie dodatkowej pamiątki z wakacji. Odcinkowe pomiary prędkości jeden za drugim i wydaje mi się, że nawet w trakcie trwania jednego odcikowego pomiaru potrafili zmieniać ograniczenia prędkości :-0


Tam we wszystkich trzech krajach są jakieś strasznie wysokie mandaty, więc nawet nie rozważałam przekraczania prędkości i grzecznie jechałam z lokalesami w limicie ;) ale Maluchem łatwiej się tego trzymać. Czasem nawet jechaliśmy wolniej, niż można było, bo okna w dół, zimny łokieć i czillujemy.

Zdrówka dla pieska życzę!

szarik
26.08.2025, 13:03
"Tesz zaglondam" :) , Łotwa i Estonia bardzo mnie się podobają. Myślę że wyjazd maluchem to strzał w dziesiątkę , bo jednak jedzie się wolno i zupełnie inaczej odbiera się podróż. :Thumbs_Up::popcorn:

Dredd
05.09.2025, 20:30
I ja też zaglądam, a tu lipa: opowieść nie posuwa się dalej:confused:
Tak myślę sobie, że taka podróż maluchem (choć samochodem to jeżdżę mocno niechętnie) musi być super!
Jest czas na niespieszne podziwianie krajobrazów. Nie napinasz się, bo tym samochodem i tak nie da się szybciej.
Ten sprzęt idealnie nadaje się na podróż do Norwegii - dozwolone prędkości maksymalne dopasowane do mocy silnika :)

matjas
05.09.2025, 23:57
Znam kilka innych konstrukcji którymi bym się tam wybrał ;) ale malczan to malczan :) jest nasz jak Paprykarz szczeciński :)

Nowy
06.09.2025, 08:56
sie czyta, ale ile można czytać to samo....
co dalej?

_-aska-_
08.09.2025, 16:03
Bardzo przepraszam Szanowną Widownię! Niebawem wracamy do relacji. W międzyczasie pokazaliśmy naszemu nibyautku polską część Bałtyku.
145509
145510

A wiecie co na ekspresówce wzbudza jeszcze więcej uwagi, niż Maluch?

Otóż jest to Maluch z dwoma rowerami na dachu xD
145513
Chyba ze 20 aut wyprzedzało nas z telefonami przyklejonymi do okna od strony pasażera ;)


P.S. Nie wiem czemu zdjęcie stoi na głowie...

rrolek
08.09.2025, 17:39
Jak tak jechaliście do góry kołami, to się nie dziwię wcalale :D

Dzieju
09.09.2025, 09:08
Nooooo, ja też, rowery wiozące malucha, też bym zdjęcia robił:Thumbs_Up:
Ze trzy tygodnie temu maluszek jechał Ską na odcinku Łomża - na południe. Piękny widok.

matjas
09.09.2025, 12:56
hehe :D piękne.

_-aska-_
09.09.2025, 15:26
Nooooo, ja też, rowery wiozące malucha, też bym zdjęcia robił:Thumbs_Up:


Trochę się zeszło, ale za to jak ekonomicznie!

_-aska-_
10.09.2025, 13:01
No dobra, wracając do tematu...

Tallinn. Oczekiwania miałam ogromne, mnóstwo miejsc do odwiedzenia, czytałam o pięknych secesyjnych kamienicach i że w ogóle super. Mamy tu zaplanowane 3 noce, ale nocleg szukam oczywiście w dniu przyjazdu. Wybrałam jeden z najtańszych, czy tam w ogóle najtańszy, więc pretensje mogę mieć tylko do siebie :fool2: Jest to pokój w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty. A właściwie to kuchnia, z której wywalono sprzęty kuchenne (prócz zlewu, zlew został), a wstawiono wersalkę, stolik i regalik. Po rozłożeniu wersalki po pokoju nie da się już chodzić. Do tego w cały mieszkaniu jest lekki smrodek. Nic konkretnego i bardzo nieprzyjemnego, ale jest. W bonusie problem z parkowaniem - na ulicy za blokiem wielkie tablice z dużą ilością tekstu o tym, że żeby tam parkować, to trzeba zapłacić, ale też nie do końca rozumiem ile, komu i jak. Kiedy tak kombinujemy co robić, podchodzi do nas człowiek i mówi, że tu faktycznie płatne, ale na tej obok nie, a akurat ktoś odjeżdża, więc żebyśmy sobie prędziutko tam przeparkowali. Dziękujemy, człowieku! No ale w każdym razie nie po to tłukliśmy się taki kawał drogi, żeby siedzieć w pokoju, więc trudno, jakoś to przeżyjemy. Za to kubeczek do kawy Maciek sobie znalazł idealny.

145539

Rano pobudka i bierzemy się za realizację planu. Na pierwszy ogień idzie muzeum morskie Lennusadam. No i uznajemy, że Maluch zostaje na blokowisku, a my sobie skoczymy autobusem, bo co może pójść nie tak? Googiel mówi, że jakieś 20 minut drogi, chociaż z 2 przesiadkami. Dziwnie trochę, bo pierwszy autobus na mapie mam zaznaczony na czerwono, drugi na turkusowo, a trzeci znowu na czerwono. Ale może to tak, żeby lepiej było widać gdzie przesiadki. Nie ma co rozkmniać, wsiadamy do autobusu i tu zaczyna się pierwszy problem - nie ma biletomatu. Ale za to kasowniki mają takie oznaczenia sugerujące, że można do nich przyłożyć kartę płatniczą, to przykładam i nawet coś pisze, że jest ok, ale ja potrzebuję dwa bilety, to przykładam drugi raz, a on, że już przyłożyłam przed chwilą... Ludzie w autobusie też nie potrafią, więc się na wszelki wypadek ewakuujemy z tego autobusu, żeby jeszcze kary za jazdę na gapę nie wyłapać. Dobra, bilety można kupić przez aplikację. To ściągam, kupuję (2 bilety godzinne, każdy po 2 ojro), wsiadamy do następnego autobusu, kasuję bilety w kasowniku, życie jest piękne, podjeżdżamy 2 przystanki, przesiadamy się do następnego, wsiadamy, a kierowca coś na nas chrząka. To podchodzę, on, że bilet muszę kupić, ja na to, że mam bilet w aplikacji, on na to, że nie na ten autobus. po 2 ojro od osoby, można kartą :mur: nawet żadnego kwitka się na to nie dostaje! I wtedy właśnie zrozumieliśmy podział trasy na kolory - różne kolory, to różni przewoźnicy. I każdy ma swoje osobne bilety. No pysznie... Ale udało nam się w końcu dostać do muzeum. Jest duże, zlokalizowane w starych hangarach.
145540
145541


Ktoś poznaje liczniki? ;)

145542

Można wejść do prawdziwej łodzi podwodnej.

145543
145544
145545


Mają też działo plazmowe :D

145546


A wiedzieliście, że te boje to one takie ogromne są?!

145547


Na zewnątrz też są atrakcje

145548


Z muzeum ruszamy wzdłuż brzegu do następnego punktu - Linnahall, czyli obiektu zbudowanego na Olimpiadę 1980 w Moskwie, ale tutaj odbyły się zawody żeglarskie. Po drodze jeszcze wrak łodzi na plaży - zbutwiałe deski i wystające żelazo nie stoją na przeszkodzie, żeby atrakcja była dostępna dla wszystkich chętnych w każdym wieku :)
145549
145550
145551


Linnahall aktualnie jest zamknięty i czeka ponoć na renowację, ale i choć nie da się wejść do środka, to po samym budynku można (i warto!) pochodzić. "Po budynku", bo jest on zagłębiony w teren i chodniki prowadzą przez dach.
145552
145553
145554
145555
145556
145557
145558


I ciekawostka - tutaj Nolan kręcił film Tenet. Ogólnie "tutaj" w Tallinnie, ale też konkretnie "tutaj" w Linnahall.

CUoDelE4yRk

A po drugiej stronie budynku kolejna plaża i okazja dla Maćka, żeby popływać.
145559
145560

Z Linnahall spacerkiem na stare miasto. Jest co oglądać.
145561
145562
145563
145564
145565
145566
145567
145568
145569
145570



Są dziwne płaskorzeźby

145571
145572


Jest co zjeść

145573
145574


I na co popatrzeć z góry - bo stare miasto w Tallinnie zdecydowanie NIE jest płaskie

145575
145576


Są też elementy dość niestandardowe

145577
145578


I akcent polski

145579


Chociaż nogi nam już weszły w tyłki, to do pokoju postanawiamy wrócić na piechotę. To 5km, ale poranna przygoda z autobusami skutecznie zniechęciła nas do podejmowania kolejnej próby ;) Po drodze jeszcze wstępujemy do takiego niewielkiego centrum handlowego w poszukiwaniu łazienki. Wejście, na które trafiamy, prowadzi prosto do sklepu, a nie na pasaż handlowy, ale są pod sufitem znaczki prowadzące do WC. Idąc za nimi robimy chyba 3 kółka po sklepie, zanim dociera do nas, że to chyba jakiś psikus i że znaki nie mają żadnego sensu :haha2: Na szczęście po wyjściu na pasaż udaje się znaleźć naszego świętego Grala :lol8: Dale jeszcze jeziorko

145580


I jesteśmy w naszej pośmierdującej lekko klitce.

Secesyjnych kamienic nie stwierdzono, ale faktycznie dziwnym byłoby, gdybyśmy znaleźli je na terenie średniowiecznego grodu :rolleyes:

Na drugi dzień atrakcje już bardziej rozrzucone po mapie, więc zabieramy nibyautko. Na pierwszy strzał - Park Pamięci Maarjamäe Mälestusväli. Zaczęli w 1960 od obelisku, a w 1965 stwierdzili, że taki samotny obelisk to się nie godzi, to nie ma socjalistycznego rozmachu, a poza tym to warto upamiętnić estońskich bolszewików.
Cytując Wikipedię: "Kompleks składa się z kilku elementów przestrzennych. Obok obelisku z 1960 r. urządzono ceremonialną przestrzeń z trybunami i wiecznym ogniem. Z tak wyznaczonego placu rozciąga się widok na Zatokę Tallińską. Na kamiennej ścianie za wiecznym ogniem znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca grzejące się nad ogniem dłonie[2]. Od placu z trybunami odchodzi ścieżka, która przecina się z drugą, wiodącą od wybrzeża ku kamiennej bramie. Bramę domyka rzeźba przedstawiająca zranione, ginące ptaki, zamknięte między dwiema dolomitowymi ścianami[3], symbolicznie odchodzące w przeszłość i pamięć[2]. Przejście to prowadzi na cmentarz wojskowy – ku zbiorowym mogiłom żołnierzy radzieckich poległych w walkach w Estonii w 1944 r. W miejscu tym znajdował się wcześniej niemiecki cmentarz wojskowy, zniszczony w okresie radzieckim i odrestaurowany w 2018 r.

Po 1980 r. zespół uzupełniono o jeszcze jeden element – rzeźbę w formie otwartego mostu zwodzonego, położoną bezpośrednio nad morzem, za rozszerzoną Pirita tee, której poszerzenie odsunęło cały kompleks od wybrzeża"

145581
145582
145583
145584
145585


A ichniejszym zwyczajem w 2018 obok postawili Memoriał Ofiar Komunizmu - też z rozmachem.

145607
145608
145609


Następny punkt programu to ruiny w lesie nad rzeczką Pirita. Okazało się, że w międzyczasie ruiny domków i dworków trochę nam się przejadły, ale i tak okolica super ;)

145586
145587
145588


No i zmierzamy na kolejną plażę, po drodze spotykając takie cudo

145594

A tuż przed plażą takie cudo architektury
145589

"Barbarzyńca, miłe wspomnienie z dzieciństwa"

145590

Plaża.

145591
145593


A w wodzie poszukiwacze skarbów z wykrywaczem. Pan poważnie podchodzi do swojej pracy i w biurze stawia się w koszuli xD

145592


Po plażingu lecimy na drugi koniec miasta, bo wyczytałam, że dzielnica Kopli z opuszczonymi budynkami jest super. No więc nie jest. Z budynków niewiele zostało.

145595


A podobnej estetyki, ale w dobrym stanie (bo normalnie zamieszkałe) mijaliśmy pod drodze.

145596


Ale niedaleko mają plażę, więc jedziemy na plażę - już chyba 4 albo 5 tallińską plażę, a każda jest zupełnie inna!

145597


tu na przykład jest starsza pani pływająca na końcu tęczy

145598


A kawałek dalej, na szczycie półwyspu, jest punkt widokowy, po drodze z wieżą do obserwacji ptaków.

145599
145600
145601


I widoki na szczycie półwyspu

145602
145603
145604
145605
145606


I to tyle, jeśli chodzi o Tallinn. Na miejscu obydwoje czuliśmy wielkie rozczarowanie, bo te autobusy, bo nie znalazłam secesyjnych kamienic, bo nie wszystko zdążyliśmy obejrzeć, no i pokój okropny... Ale już kilka dni później nie do końca byliśmy sobie w stanie przypomnieć co było nie tak i raczej wspominaliśmy różnorakość plaż i że jednak było fajnie :)

Wegrzyn
10.09.2025, 16:28
Dzieki za fajnie ulozone foty. Zrobilem trening szyi ogladajac :D

matjas
10.09.2025, 17:28
Sztos jak zawsze. Pieknie. I piękne zdjęcia. I myślałem że wrobel a w zasadzie Mazurek pływa stylem grzbietowym.
Co do pomników i obelisków i pamięci po ofiarach walk w imię wojny i bezsensu mam takie wnioski nienowe że jesteśmy zakałą tego świata - najpierw się wybijamy a potem lejemy beton żeby jeszcze dłużej pamiętać a i tak chuj z tego jest.

Nibyautko ale wycieczka wcale nie wymyślona mimo że bajkowa! :)
Napiszcie :) ile spalił paliwa, oleju, jakie prędkości itd. Czy były jakieś mechaniczne przygody.
Mega się to ogląda.
Też mam takie nibyauto /inne niż fiat126p/ i też planuję nim wyjazd daleko :) Kiedyś.

_-aska-_
11.09.2025, 10:25
Dzieki za fajnie ulozone foty. Zrobilem trening szyi ogladajac :D

Od lat mi się tak robi i nie umiem tego poprawić :( nawet już próbowałam zdjęcie na komputerze obracać - że jak się tutaj załadowało przekręcone o 90 stopni, to je kasowałam, przekręcałam w drugą stronę, ładowałam znowu - a ono było tak samo jak wcześniej :(

Sztos jak zawsze. Pieknie. I piękne zdjęcia. I myślałem że wrobel a w zasadzie Mazurek pływa stylem grzbietowym.
Co do pomników i obelisków i pamięci po ofiarach walk w imię wojny i bezsensu mam takie wnioski nienowe że jesteśmy zakałą tego świata - najpierw się wybijamy a potem lejemy beton żeby jeszcze dłużej pamiętać a i tak chuj z tego jest.

Nibyautko ale wycieczka wcale nie wymyślona mimo że bajkowa! :)
Napiszcie :) ile spalił paliwa, oleju, jakie prędkości itd. Czy były jakieś mechaniczne przygody.
Mega się to ogląda.
Też mam takie nibyauto /inne niż fiat126p/ i też planuję nim wyjazd daleko :) Kiedyś.

No bo ten beton to zwykle lejemy, żeby pokazać jak PIĘKNA jest śmierć za ojczyznę, a nie po to, żeby pokazać, że należy robić wszystko, żeby unikać konieczności umierania za nią.

Na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas! Póki co jesteśmy wprawdzie za połową wycieczki, jeśli chodzi o czas, ale jeszcze nawet nie dotarliśmy do najdalszego punktu :cool:

matjas
11.09.2025, 11:59
jakoś koślawo napisałem z tym betonem - można różne kąty ataku na tę kwestię mieć ale z Twoim zdaniem się zgadzam. M

Szok
11.09.2025, 12:09
Też czytam i oglądam i podoba mnie się.
A tak bajdełej, zaglądaliście ostatnio do wątku " oddam potrzebującemu" ?
Jeśli nie, to zaglądnijcie, bo tam Bołdun fanty do maluszka rozdaje.:)

https://www.africatwin.com.pl/showpost.php?p=887455&postcount=1435

_-aska-_
11.09.2025, 12:17
Też czytam i oglądam i podoba mnie się.
A tak bajdełej, zaglądaliście ostatnio do wątku " oddam potrzebującemu" ?
Jeśli nie, to zaglądnijcie, bo tam Bołdun fanty do maluszka rozdaje.:)

https://www.africatwin.com.pl/showpost.php?p=887455&postcount=1435

Widzielim. Ale akurat wszystko z tych tematów mamy albo nie potrzebujemy, bo do wcześniejszych modeli. Ale dzięki za cynk!

Dredd
11.09.2025, 14:56
Od lat mi się tak robi i nie umiem tego poprawić :( nawet już próbowałam zdjęcie na komputerze obracać - że jak się tutaj załadowało przekręcone o 90 stopni, to je kasowałam, przekręcałam w drugą stronę, ładowałam znowu - a ono było tak samo jak wcześniej :(


Temat rozpracowałem tak: przed zatwierdzeniem posta należy zrobić podgląd wiadomości. Widać wtedy, które zdjęcia wyświetlają się nie tak jak trzeba.

Potem należy dane zdjęcie otworzyć za pomocą IrfanViev i obrócić raz w prawo i raz w lewo a następnie zapisać. Zdjęcie (na naszym komputerze) wyświetla się poprawnie zarówno przed jak i po tej operacji, natomiast po ponownym wstawieniu do posta na FAT, wreszcie będzie wyświetlać się jak powinno.
Nie wiem dlaczego tak jest, ale u mnie działa :)
P.S. Ta sama operacja (tzn. obrócenie zdjęcia) wykonana w przeglądarce zdjęć windows nie przynosi oczekiwanych rezultatów.

A tymczasem czekam na ciąg dalszy :D

_-aska-_
11.09.2025, 16:19
A widzisz. Na to, żeby obracać w innym programie to nie wpadłam. Bo całą resztę to dokładnie tak próbowałam. Spróbuję Irfana przy następnym odcinku!

_-aska-_
18.09.2025, 12:18
Wreszcie opuszczamy Tallinn i pędzimy dalej na wschód

145795



Punkt pierwszy - Wodospad Jägala. Bardzo przyjemne miejsce.

145751

Z ukrytą gdzieniegdzie zamierzchłą przeszłością ;)

145752

Połowa wycieczki idzie do wody

145813


Druga połowa zalicza śniadanie mistrzów ;)

145796


O, ta kropka z lewej na górze to ja. To tak, żeby pokazać skalę.

145755

Pojedli, popili, to ruszają do Hara allveelaevade sadam, czyli nieczynnej już bazy, w której sowieci rozmagnesowywali swoje łodzie podwodne. Później zdaje się jakoś współpracowali z mieszczącą się nieopodal jednostką badawczą, a potem popadło w ruinę. Aktualnie można sobie kupić bilet i pozwiedzać. Pani sprzedająca bilety opowiada nam w skrócie historię miejsca i informuje, że w tym roku dorobili kładkę na drugą część portu i że ogólnie można tam iść, ale ostrożnie, bo jeszcze nie jest całkiem gotowe. Obiecujemy zachować czujność.

145756
145757
145797
145798
145799
145761
145762


Właź do dziury!

145800


Dobra, też wlazłam do dziury ;)

145764

Takie duże coś

145801


A tu ciekawostka konstrukcyjna, czyli kupa kamieni w konstrukcji z drewna.

145766


Trochę lokalnej przyrody.

145767
145768


A tu dumny znalazca wyjątkowo wspaniałego kawałka metalu ;)

145802


I lecimy dalej. Zimny łokieć musi być! A w ogóle to na tym zdjęciu miało być widać morze (bo było je widać jak się jechało), ale niestety nie wyszło :rolleyes:

145770


W ramach znajdowania atrakcji turystyczno-plażowych zaliczamy plażing pod twierdzą Toolse. Zamek wzniesiony przez Zakon Liwoński w latach 1471-73, czyli dość dawno temu, od obrony zatoki. Potem należał do ruskich, potem do Szwedów, a ostatecznie został wysadzony podczas wojny rosyjsko-szwedzkiej gdzieś między 1656, a 1661. Czyli też dość dawno ;)

145771


Wilki jakieś....

145772


Brzeg Bałtyku tutaj znowu inny, niż poprzednie.

145773


A jeden z tych kamieni jest inny, niż reszta :lol8:

145774
145775


Klasycznie już trzeba się nałazić, żeby dojść do głębszej wody i o ile dobrze pamiętam, to tutaj chyba nie udało się jej znaleźć :haha2:

145776


Morze oczywiście zapomniało włączyć fale i udaje, że jest jeziorem

145777


Poplażowali, to pora na następny wodospad, ale tym razem nad morzem - Valaste. Sama rzeczka nie jest bardzo szeroka

145803


za to spadek ma spory! No i widać warstwy geologiczne, więc Jagnie by się spodobało :cool:

145806


Jeszcze szybki rzut oka z góry

145804


I udajemy się na dół (z przerażeniem myśląc o tym, że później trzeba będzie wrócić na górę :haha2: )

145805
145807


A na dole raj dla miłośników skamieniałości!

145783
145784
145785


To my i nasze znaleziska. Tego dużego nie wzięliśmy, za dużo schodów :lol8:

145808


Czy nadrobiliśmy kilometry, bo zamarzyłam sobie zdjęcie pod nieczynnym dworcem kolejowym? A i owszem. I niczego nie żałuję!

145787


Jeszcze taki widoczek z okna...

145788


I Narwa wita nas dość wylewnie.

txlfxVxRlk0

A w ogóle znowu noclegu szukałam w dniu przybycia, co po przeżyciach z Tallinnem napawało mnie lekkim lękiem :vis: Troszkę zaryzykowałam, bo wzięłam pokój jeszcze bez żadnych ocen, bo nowość na bookingu. Okazało się, że to po prostu kawalerka CAŁA DLA NAS. Z kuchnią, łazienką, pralką, wygodnym łóżkiem, bez problemów z parkowaniem i ogólnie wspaniałe miejsce.

145809
145810


Tylko Maciek trochę miał pretensje, że nie wzięłam takiego pokoju, co w komentarzach wyczytałam, że on jest w budynku biurowym i że rano bywa niezręcznie, bo do łazienki przechodzi się obok pracujących ludzi :haha2:

Widok z okna.

145811
145792
145793


A tuż obok najlepszy sklep Estonii - dużo i niedrogo. Polecanko.

145812


I tym sposobem dotarliśmy do najdalszego punktu wyprawy. W następnym odcinku pozwiedzamy miasto.

Oraz podziękujmy Dreddowi za sztuczkę z obracaniem zdjęć w irfanie, dzięki czemu nie musimy już skręcać karków przy oglądaniu zdjęć! :bow:

matjas
18.09.2025, 12:33
DOBROJE UTRO PRINCJESSA :D

Jak poczuł się Prince? :D

Czyta się wciąż oraz wydala zachwyty i ochy :D




Ja to jak zwykle narobiłem kilometrów po Estonii, dupa zabolała ale nie byłem w takich spektakularnych miejscach. Samemu też trochę jedzie się inaczej i np. nie bardzo można zostawić moto gdzieniegdzie, załadowane i pójść w pizdu. A i kurtkę/kakakask wypadałoby zostawić... i buty ;D cNo ale widzimy przez to świat z dwóch różnych końców.

Za to mam do dodania jak już widzę Narvę, że ogólnie ta wycieczka na fschodnią stronę Estonii mnie zabiła na smutno nieco. Byłem dla porównania na Sareemie i tam czułem się w Estonii. W biurze klienta w Tallinie są jednostki pracujące tamuj od dobrych 15-20 lat i nie umieją ani mówić po Estońsku a nawet i arkusze Excela czy maile piszą cyrylicą... i to nie dziwi bo... przesuwając się na wschód ląduję na jakiejś stacji około 70km przed Narvą - wchodzę do środka i słyszę w zasadzie tylko rosyjski. Zrobiłem oczy jak przysłowiowe spodki.
W samej Narvie spotykam dwóch mechaników. Ci już między sobą mówią po rosyjsku jeno - pytam zatem o co do chuja chodzi - przecież mój prawie rodzimy Wałbrzych nie mówi po Czesku.
Wyjaśniają, że ogólnie zaszłość - oczywiste... Niemniej w chwili obecnej, obowiązkowy Estoński na poziomie edukacji podstawowej to fikcja - wystarczy przez te 8 lat powiedzieć cokolwiek po estońsku i jesteś good to go. Nie ma żadnych wymagań, żadnej presji. O tym jeszcze za chwilę.
Podsumowującą anegdotą niech będzie, że żona jednego z moich rozmówców jest siostrą w miejscowym szpitalu i JAKO JEDYNA potrafi na ich poziomie pracy wypełniać dokumentację medyczną w j. estońskim. JPRDL.... :/

Z Narvii kieruję się na skuśkę w kierunku SW jadąc przez długi czas brzegiem jeziora Pskowsko Czudzkiego ale wolę jak na mapie piszą Lake Pajpus - czyli Jezioro Fajfuskie :D
No i tam mam zderzenie z rzeczywistością takie na grubej Loli - gdzieś w połowie jeziora dopada mnie świadomość, że pora obiadowa ma się już mocno ku zachodowi - znajduję jakiś bar rybny - w środku tylko po rusku niemniej czuję się nakarmiony :D - filet z sandacza, klepane pyry z omastą i szczypiorem, chłodnik, kilka /taka rybka/ na surowo na czarnym chlebie z kminem i masłem. o kurwa. ooooooooo... o 17 panie zamykają przybytek - jestem ostatnim klientem - naczynia mam zostawić pod wiatą. dojadam i dalej na SW.
Potem przed planowanym noclegiem znajduję jakiś sklep w ciut większej wsi - taki poruski SAM po prostu. W środku tylko rosyjski, dzieciaki kleją się do motoru i zagadują. Wszyscy po rusku. :(

Ból. Bo człowiek myśli, że to będzie kolejne miejsce wyzwalane w 3 dni od faszystów.

_-aska-_
18.09.2025, 13:42
Generalnie przecież na terenach Litwy, Łotwy i Estonii po rosyjsku się dogadasz bez problemu (z wyjątkiem jednego pola namiotowego, ale do tego jeszcze dojdziemy, a właściwie dojedziemy :D ), a im bardziej na wschód, tym bardziej ;) Sama Narwa wedle różnych danych składa się w 90-97% z Rosjan. Natomiast zdaje się, że to są tacy Rosjanie, co za żadne skarby świata nie chcieliby się dać wyzwolić spod estońskiego buta. No i Estonia jest w NATO, więc trudniej im fiknąć.

A wzdłuż tego jeziora to niedawno mieli festiwal kulinarny i uważam, że to wspaniała sprawa. Zaludnienie mają takie, że ciężko widocznie zrobić festiwal stacjonarny, więc robią imprezę rozciągniętą na 175km. Niestety nie trafiliśmy terminem, ale musi być super
https://www.facebook.com/Peipsitoidutanav175

matjas
18.09.2025, 13:53
Nie chodzi mi o GENERALNIE PRZECIEŻ :)
Chodzi mi o język pierwszego wyboru. Powtórzę - to tak jakby Wałbrzych mówił po czesku :)
Dla mnie niepojęte mimo wszystko.

I mimo wszystko pojechałbym raz jeszcze. Szlakiem tego festiwalu również.
Dopisze wkrótce o fajnym miejscu dalej na południe i o moim towarzyszu lub towarzyszce na jeden wieczór :) płci nie udało się ustalić :)

pisz.

_-aska-_
18.09.2025, 14:03
Powtórzę - to tak jakby Wałbrzych mówił po czesku :)


Kiepska jestem z historii, ale chyba Wałbrzych nie był jeszcze kilka dekad temu pod czeskim zaborem ;) Natomiast tak, no rozumiem o co cho. Jest to nieco dziwne kiedy oficjalny język danego kraju jest używany przez totalną mniejszość.

matjas
18.09.2025, 14:47
Kilka dekad!!! Omg :)

zimiok
18.09.2025, 16:12
Dziewięć na dziesięć osób w Narwie posługuje się rosyjskim jako językiem ojczystym.
Republika Estonii reformuje system szkolnictwa. Stopniowo, do roku 2030, wycofuje rosyjski jako język nauczania. Wkrótce wszystkie dzieci będą uczone wyłącznie w języku estońskim, nawet dzieci w głównie rosyjskojęzycznych regionach na północnym wschodzie.

https://pl.euronews.com/europa/2025/02/19/estonia-rezygnuje-z-rosyjskiego-jako-jezyka-nauczania

(na marginesie, reforma nauczania i rugowanie ruSSkiego ze szkół w Ukrainie stało się jednym z argumentów dla putina i moskali do rozpoczęcia wojny)

_-aska-_
22.09.2025, 16:03
(na marginesie, reforma nauczania i rugowanie ruSSkiego ze szkół w Ukrainie stało się jednym z argumentów dla putina i moskali do rozpoczęcia wojny)

No ale jednak liczę, że NATO nie odważą się podskoczyć...

W każdym razie póki na granicy pokój, to zobaczmy co tam mają ciekawego.

Głównym punktem programu miała być wizyta w Manufakturze Krenholm, niestety zwiedzanie odbywa się jedynie w niedziele od 12 do 13.30. A myśmy byli we wtorek... Także tylko zdjęcia z zewnątrz i może jeszcze kiedyś będzie okazja dotrzeć tam w odpowiednim momencie. W skrócie - fabryka tkanin została założona na wyspie w połowie XIX wieku przez niemieckiego barona z pomocą rosyjskich inwestorów, a już niespełna 2 dekady później zaliczyli pierwszy strajk pracowników, a po kolejnych 10 latach - drugi. Fabryka przetrwała i na początku XX wieku była już jednym z największych producentów tekstyliów na świecie. Podczas I WŚ produkowali opatrunki dla Niemców. Po wojnie i po odzyskaniu przez Estonię niepodległości troszkę wpadli w tarapaty, ale znowu udało im się przetrwać. A potem z okazji II WŚ przybył Związek Radziecki i znacjonalizował fabrykę. Dalej akcja się zagęszcza. Cytując wikipedię "Podczas sowieckiej okupacji Estonii w latach 1940–1941 fabryka straciła dostęp do rynków europejskich, ale reżim sowiecki był w stanie zwiększyć produkcję, aby zaspokoić potrzeby własnej struktury rynku wewnętrznego.Niemiecka armia hitlerowska zdobyła Narwę 18 sierpnia 1941 roku i wykorzystała ją do zaopatrzenia w nazistowskie niemieckie wysiłki wojenne. Kiedy 26 lipca 1944 r. armia radziecka odzyskała Narwę, miasto zostało zniszczone, młyn stał się nieoperacyjny, a szkody wyrządzone w nim były warte około 250 milionów radzieckich rubli. Niemniej jednak władze stalinowskie postanowiły przywrócić fabrykę „w celu służenia Związkowi Radzieckiemu”". Po wojnie pod rządami ZSRR fabryka rozkwitła. Po wyjściu (czy też raczej po radosnym wybiegnięciu w podskokach)Estonii z ZSRR firmę sprywatyzowano i jeszcze przez kilka lat działała prężnie, żeby w 2010 ogłosić bankructwo. Obecnie firma nadal działa, ale w starej fabryce ponoć ma być kiedy zorganizowana dzielnica kulturalna.

Uf. Dużo pisania! To teraz obrazki ;)
146029
145978


A skoro nie udało się zwiedzić fabryki, to pokręciliśmy się przez dwa dni po mieście.

Ta kładka to piesze przejście graniczne do Rosji. Zamknięte na głucho oczywiście.

146030


I zwiedzamy

145980
146031
145982
145983
145984


Dawny Dom Kultury im. Wasilija Gierasimowa.

146032


Kuursaal Resort Hall, z początku XX wieku.

145986


Zejebiste ogródki działkowe z hangarami na łódki zamiast garaży i z drogą prowadzącą przez wodę

145987
145988


Porzucony nadmorski hotel. Niestety nic na jego temat nie udało mi się znaleźć. Za to jak poszliśmy obejrzeć jak wygląda z tyłu przegonił nas jakiś umiarkowanie sympatyczny człowiek, który miał tam garaż.

145989
146033
145991
145992
146034
145994


Można pomachać naszym "braciom rosjanom". Można im też pokazać pupę.

145995
145996
145997
145998
145999


A nadmorska dzielnica Narwy nazywa się Joesuu. Tak jakby "oesu". Suchy żarcik. Ale mnie bawi ;)

146000


Oczywiście bylim na plaży. To jakieś obce dzieci, ale malowniczo się taplały.

146001
146002


A to ja. Tradycyjnie trzeba się nałazić, żeby wejść chociaż po pas.

146003


A to walka o niebywale wspaniały papierek po batoniku. To mógł być najlepszy papierek na świecie.

146004
146005
146006
146007
146008
146009
146010
146011


A to walka o rybę - ten ptaszor z przodu złowił sobie rybę i chciałby ją zjeść w spokoju, ale te dwa ptaszory za nim też chciałyby tę rybę zjeść w spokoju ;)

146012


Wieża widokowa Aussichtsturm Sinimäed

146013
146014
146015


I drugi z głównych punktów programu - toksyczne jeziorka z kopalni łupka. Może i w razie kontaktu wyżrą człowiekowi skórę, ale za to wyglądają jak jakieś Malediwy! :D

146016
146017
146018
146019


Jeszcze punkt widokowy Utria Dessandi asukoht, z którego spieprzaliśmy w podskokach. Dosłownie w podskokach, bo komarów tyle, że całą światową populację jerzyków dałoby się wykarmić.

146035
146021
146022


Zerknijmy jeszcze na nibyautko, jakież one jest śliczne

146023
146036


Zajrzyjmy do Bastionu Victoria
146025
146037
146038


I przed wylotem w drogę powrotną odwiedźmy jeszcze pomnik "Energia"

146028


Za nami 2264km i od teraz do domu będzie już tylko coraz bliżej.

I być może zauważyliście już, że naszym serduszkom bliższa jest destrukcja i rozpad, niż eleganckie muzea :haha2:

CzarnyEZG
23.09.2025, 09:19
Znajome rejony :)

matjas
24.09.2025, 15:29
zdjęcia SZTOS. niektóre bardziej niż inne ale nie powiem, które to :D SZTOS, powtarzam!

a skoro już pojawiła się ona - siwa wrona to ja muszę podzielić się moją historią z powerotu z Estonii na SW.
cisnę jak to co dzień i jak już nie mogę cisnąć dalej szukam sklepu z browarem, jakąś kiełbą no i klikam na szybko tak do godziny drogi booking.
wypada mi takie coś o bardzo wdzięcznej dla Polaka nazwie. niedrogo i ładnie.

https://maps.app.goo.gl/HdJDpich5MpHndxr5

tak więc ląduję, melduję się, odkapslowuję i czerpię z chwili. hotelik zlokalizowany jest pośrodku muzealnego folwarku, nieopodal /ponoć/ jakiś wielki zamek. nie wiem.
piję sobie na ganeczku i jaram kiepy i ogólnie jestem szczęśliwy kiedy nagle słyszę szelest w pelargoniach. patrzę a to taki niedolot wrony - już już prawie dorosła ale nie do końca.
myślę całkiem szczerze, że jak ją tam zostawię na noc to bankowo ją wpierdoli kuna albo inna asica.
początkowo moje ręce wzbudzają w niej lęk i chce uciekać ale wystarczyło jej dobre 5 minut przytulasów i głaskania po głowie, żeby skumała, że nie będzie kolacją i się zaznajamiamy do tego stopnia, że cały wieczór spędzamy w swoim BLISKIM towarzystwie a kiedy robi się już ciemno moja nowopoznana koleżanka przybija gwoździa na kolanie. zabieram ją na noc do pokoju, poję wodą na którą ma mega ochotę, kima na mojej koszuli do rana. rano wołają ją rodzice więc wypuszczam ją na parapet i tak się kończy nasze spotkanie.
PODOBNO wrony /krukowate w ogóle/ nie zapominają nigdy takich akcji i ciekaw jestem czy gdybym tam ponownie zawitał to byłoby z tego COŚ.
Fajny to był wieczór.

Danny
24.09.2025, 15:47
Pięknie. Czyta się, wspomina i trochę żałuje że nie było tej relacji wcześniej a trochę cieszy że jest teraz bo wygląda na to że opisanych miejscówek będzie dość żeby planować kolejne tam wyjazdy.

_-aska-_
24.09.2025, 16:03
patrzę a to taki niedolot wrony - już już prawie dorosła ale nie do końca.

Słodziak! <3 I fajnie, że się rano rodzice zgłosili po berbecia :) Ja mam słabość do siwych wron. W pracy dokarmiam całe stado. Tadeusz Kiciuszko nawet zaczął jeść z ręki, ale w tym roku się nie pojawił :( W każdym razie w związku z tym nawet na wakacjach miałam zawsze w torebce fistaszki i rozdawałam je napotkanym siwkom :)

wygląda na to że opisanych miejscówek będzie dość żeby planować kolejne tam wyjazdy.

Zdecydowanie! Też planuję tam jeszcze wrócić, bo niektóre miejsca chętnie odwiedzę na dłużej, a jest też dużo takich, które nie zmieściły się w tegorocznym planie.

matjas
24.09.2025, 18:15
Ponoć wrony maja taki system jak już się młode nie mieszczą w gnieździe to robią wypad na glebę i starzy donoszą paszę. Cześć pisklaków oczywiście pada ofiarą drapieżników dlatego też wymioty wronie są liczne aby skompensować ryzyko. Trochę to bez sensu ale z naturą ponoć się nie wygra :)

_-aska-_
25.09.2025, 11:06
A to nie tylko wrony! Zdaje się, że podloty wszystkich ptaszorów robią wypad z chaty, a rodzice latają zawsze w zasięgu wzroku stale je pilnując i dokarmiając. I zawsze mnie wzrusza jak takie dziecko wielkości już dorosłego ptaka wydziera się na matkę, żeby wsadziła jedzenie do dziobka :haha2:

https://www.instagram.com/p/DMelwhio4wx/

matjas
25.09.2025, 11:28
nie tylko - to się zgadza. corocznie obserwuję wysiłki którejś już generacji kosów i nie pojmuję. trzy koty w obejściu więc jak tylko słyszę przerażony krzyk dorosłego kosa to od razu lecę w tym kierunku.
BTW właśnie z tej min okazji - nichuja więcej kotów. wydechną te trzy co mam i anem a mieliśmy koty w zasadzie całe moje dorosłe życie.

_-aska-_
25.09.2025, 15:49
Moje koty po prostu siedzą grzecznie w domu ;) Za to wrony-rodzice się w tańcu nie pierdzielą. Na naszej fejsbukowej grupie osiedlowej co roku w porze podlotów opuszczających gniazda pojawiają się posty o tym, że wrony rzucają się z dziobami na ludzi i psy :D

_-aska-_
10.10.2025, 12:23
A jak mowa od podlotach, to jeszcze wróćmy na chwilę do Tallinna i spójrzmy na te oto uroki rodzicielstwa ;)

146413
146414
146415


I kontynuujemy podróż powrotną. W lesie trafiamy na tor motocrossowy, ale nie wiemy komu trzeba zapłacić, więc jednak nie testujemy Malucha na hopkach ;)

146460

Pierwsza atrakcja na trasie to opuszczony ośrodek wczasowy Kukulinna manor nad jeziorem Saadjärv. Dobra, przyznaję, że napisali coś o terenie prywatnym i niewchodzeniu, ale przecież my nie znamy estońskiego, to skąd mielibyśmy wiedzieć ;)

146417
146418
146419
146420
146421
146462
146423


Jeziorko ma też zaraz obok "plażę" i duży parking, bardzo popularne miejsce z mnóstwem ludzi, ale w sumie trudno się dziwić, bo woda czyściutka. Więc Maciek oczywiście idzie pływać i znika mi na jakąś godzinę, czyli chyba warto się tam wybrać, jak się lubi pływać. Zaraz obok jest jeszcze Centrum Epoki Lodowcowej, na które niestety nie mamy już czasu. Może jak ktoś z Was kiedyś tam dotrze, to dajcie znać czy faktycznie fajne.

A my tymczasem zaliczamy jeszcze Estońskie Muzeum Narodowe w Tartu - wpadamy na 2 godziny przed zamknięciem uznając, że starczy czasu, bo ileż można łazić po muzeum. No więc okazuje się, że można łazić długo. A samo muzeum powstało w miejscu starego radzieckiego lotniska - budynek jest na przedłużeniu pasa startowego, który z kolei aktualnie robi za plac do nauki jazdy. Muzeum jest z tych nowoczesnych - interaktywne, świecące i gadające. Wystawy tematyczne prawdę mówiąc mało nas urzekają, chyba jesteśmy po prostu na to za starzy ;) Także początkowo nie powala nas na kolana, ale później trafiamy do wielkiej hali ogólnej z pierdyliardem różnorakich wspaniałości z każdej kategorii, od tej głównej przestrzeni odchodzą pomieszczenia tematyczne: o II WŚ, o medycynie, o ceramice, o zabawkach, o meblach, o lampach, no o wszystkim. I tam utykamy na dobre, aż nas trzeba było wyganiać, bo już zamykali :(

146424
146463
146426
146464
146465
146466
146467
146468
146433
146469
146470
146471
146437


I nie wiem czy widać po wyrazie twarzy, ale to mój ulubiony eksponat z całego muzeum. Kocham tego chomiczka

146431


Na nocleg cofamy się troszkę nad jezioro Peipsi na camping Kurepesa, bo nic bliżej miasta nie znalazłam. Kiedy rozbijamy namiot coś nawet jakby się szykowało na burzę, ale przechodzi bokiem. Za to wreszcie słyszymy szum fal, którego morze nam do tej pory poskąpiło :haha2:

146438
146472
146473


A rano odbywają się pierwsze testy zabytkowego czajnika elektrycznego na gniazdo zapalniczki. Niestety testy zakończyły się niepowodzeniem. Chyba za dużo prądu chce brać i instalacja nie wyrabia. A szkoda, bo bardzo klimatyczna rzecz ;)

146474


Tę poranną porażkę kompletnie przyćmiewa następny punkt programu - Muzeum Zabawek w Tartu. OOOOOOOOOOOMÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓJBOOOOOOOOOOOOORZEEEEEEE EE. Powiedzieć, że polecam to miejsce każdemu, to nic nie powiedzieć :cool: Ileż tam jest wspaniałości! Stare zabawki, pluszowe zabawki, drewniane zabawki, papierowe zabawki, metalowe zabawki, zabawki "o! taką miałem!", zabawki "o! taką pamiętam z katalogu!". Naprawdę miejsce dające dużo radości :)

146442
146475
146444
146445
146476
146447
146448
146449
146450
146451
146452
146453
146477


Jest też dział z figurkami z estońskich filmów animowanych i powiem Wam, że oni tam muszą mieć jakiś dobry towar :haha2:

146455
146456
146457
146458


Po samym mieście kręcimy się króciutko, ale na szczęście tutaj też, jak w całym kraju, poustawiali takie ramki, żeby pokazać najlepsze widoki

146478


Nie no, żarcik oczywiście ;) bardzo tam ładnie i jakbyśmy mieli więcej czasu, to na pewno wyszlibyśmy dalej, niż te kilka uliczek na starym mieście, ale mamy dziś jeszcze trochę do załatwienia...

...I tu miał być opis dalszej części dnia, ale za dużo zdjęć na raz :rolleyes: więc C.D.N.

arbo
10.10.2025, 13:59
145810


O, Lupus :]

szarik
11.10.2025, 10:36
Super. Czytasie i oglonda :-) . Dochodzę do wniosku , że czym wloniejszy pojazd tym więcej widać i czuć.

rrolek
11.10.2025, 12:03
Ło Jezusie Nazareński! Czad.
Większy pierdolnik widziałem jeno w Ecomusse w Lizio. Zagięcie i sznyt powalają.

matjas
13.10.2025, 15:49
Dla mnie jedna z lepszych leracji ostatnich czasów. Rozmarzyłem się.

Andrez
14.10.2025, 17:44
Czy ja widziałem szafot w muzeum zabawek?

kylo
14.10.2025, 20:28
Tajest:eek:
Pomysł na zabawkę, taki, no, ten tego....
Projekt wysmakowany w detalach, realistyczny do bólu "głowy":dizzy:

Relacja :Thumbs_Up:

_-aska-_
16.10.2025, 10:32
Dochodzę do wniosku , że czym wloniejszy pojazd tym więcej widać i czuć.

Potwierdzam! Ale też następny plan, jaki się powoli wykluwa, niestety będzie wymagał sprawniejszego transportu i już się zastanawiamy czym to ogarnąć, żeby możliwości przelotowe zwiększyć, a stylu nie stracić :cool:


Większy pierdolnik widziałem jeno w Ecomusse w Lizio.

Zguglałam. Myślę, że wsiąkłabym tam na długie godziny :dizzy:

Dla mnie jedna z lepszych leracji ostatnich czasów. Rozmarzyłem się.

A dziękuję. Relacja dość przyjemna, bo i urlop był jednym z naszych najlepszych :D

Czy ja widziałem szafot w muzeum zabawek?

A zauważyłeś szczury czekające ze sztućcami na zwłoki? :haha2:

arbo
16.10.2025, 11:33
A zauważyłeś szczury czekające ze sztućcami na zwłoki? :haha2:

Oraz karteczkę "Ból głowy? Oto nowy rewolucyjny sposób na natychmiastową ulgę" z fajnie stylizowanym Robespierrem (w domyśle).

_-aska-_
16.10.2025, 13:52
Oraz karteczkę "Ból głowy? Oto nowy rewolucyjny sposób na natychmiastową ulgę" z fajnie stylizowanym Robespierrem (w domyśle).

O cholibka. To akurat mi umknęło. Jedyne, co mam na swoją obronę, to że tam było takie natężenie wspaniałości na centymetr kwadratowy, że ciężko było nic nie przegapić.

_-aska-_
21.10.2025, 14:45
No dobrze, to zapraszamy Państwa z powrotem do Malucha. Proszę się wygodnie rozsiąść, wszyscy się zmieścimy!

Kiedy jeździłam po Estonii palcem po mapie, kompletnie urzekło mnie to, że tam jest tak pusto, że większość atrakcji jest po środku niczego. Kiedy natknęłam się więc na Estońskie Muzeum Drogowe zlokalizowane między polami i lasami, z którego do najbliższej większej (czyli mającej 6500 mieszkańców :haha2:) miejscowości jest 15km, oczywiście zapragnęłam je odwiedzić, ale też byłam przekonana, że to jakaś szopa, w której ktoś sobie wystawił dwa stare traktory i jedną Ładę. No więc otóż nie. Estońskie Muzeum Drogowe znajduje się w nowoczesnym budynku, częściowo zagłębionym w ziemi, i pełne jest eksponatów ze wszystkich kategorii związanych z drogami - a więc nie tylko są tam samochody i motocykle z różnych mniej lub bardziej zamierzchłych czasów, ale też spora ekspozycja pojazdów służących do budowania dróg i utrzymywania ich w odpowiedniej kondycji. Jest też hala z nowoczesnymi pojazdami, w tym z przeciętą na pół beemką pokazującą co ma w środku

146679
146680
146681
146682
146683
146684
146685
146686
146688
146717
146719
146721
146722
146723
146724


Przyznaję, że pierwszy raz w życiu widziałam taki fotelik dla dziecka

146687


I ktoś tu chyba za dużo czasu spędził w samochodzie i stęsknił się za motorkiem ;)

146718


Ktoś zauważy co tu poszło nie tak? :haha2:

146720


Są też eksponaty trochę luźniej związane z drogą.

146725


I miasteczko znaków drogowych, w którym jest też znak zakazujący tego, żeby było OK

146726


No i podczas zwiedzania wreszcie zaczyna się psuć pogoda, przechodzą dość intensywne, ale bardzo krótkie ulewy. I w takich okolicznościach przyrody żegnamy Estonię

146727


I witamy Łotwę

146728


Zaraz za granicą mamy atrakcję, którą - przyznaję - upchnęłam jako punkt anegdotyczny. Jest to Muzeum Miodu zlokalizowane - szok i niedowierzanie - po środku niczego, i to nawet bardziej, niż zwykle :haha2: Na mapie to po prostu szopa nad jeziorkiem w środku lasu, ale zdjęcia niedźwiedzi strzegących wejścia sprawiły, że koniecznie chciałam je zobaczyć na żywo. Według mapy googla muzeum otwarte jest do 18, przedzieramy się przez deszcz leśną krętą i pagórkowatą drogą, po której miejscami płynął strumienie (z deszczu, nie że takie stałe ;) ) i nawet zaczynamy się wahać czy aby na pewno należy w to brnąć. Ale jest tak wąsko, że i tak nie mamy szansy zawrócić, więc jedziemy dalej i na miejsce docieramy na 20 minut przed zamknięciem. Szopa stoi, ale nikogo nie ma i wszystko pozamykane.

146730


Idę więc do gospodarstwa obok zapytać czy można zwiedzić muzeum. Miły pan mówi, żebym poczekała pod daszkiem i idzie po kogoś od muzeum. Czekając "rozmawiam" z miłą starszą panią, która pod tymże daszkiem czyści grzyby i zaczyna do mnie mówić po łotewsku. Nie rozumiem ani słowa, więc odpowiadam po angielsku, że nie rozumiem, czego z kolei nie rozumie miła starsza pani. Ale w niczym to nie przeszkadza i ogólnie jest sympatycznie :lol8: W końcu wraca miły pan z drugą miłą starszą panią. Ta również nie mówi po angielsku, ale mówi po rosyjsku. Przez translatora googla "mówię", że ja to tak sobie po rosyjsku, ale tam jest mój partner, który trochę lepiej zna język. Podążam więc za przemiłą panią i jej przemiłym psem.

146729


Okazuje się, że nie ma tak, żeby sobie po prostu wejść o pooglądać eksponaty. Co to, to nie! Pani oprowadza nas po wystawie i cierpliwie opowiada o wszystkim - o historii pszczelarstwa, o eksponatach, o miodzie, o pyłku, o propolisie, o zbieraniu jadu pszczelego. Opowiada po rosyjsku tak dobierając możliwie najprostsze słowa, żebyśmy na pewno zrozumieli. I faktycznie rozumiemy!

146731
146733


Znaczy, ja rozumiem, bo coś tam jakieś podstawy pszczelarstwa znam (no nie jak zbierać miód, ale ogólnie jak to działa), Maciek ponoć zrozumiał niewiele, ale też miał się czym zająć ;)

146732


No i na koniec zdjęcie z niedźwiedziami. Czyż nie są wspaniałe!?

146734


Żegnamy się z przemiłą panią i pędzimy dalej i już rozglądamy się za miejscem na nocleg.

146735


Okolica nie obfituje w pola namiotowe... Czyli konkretnie jest jedno jedyne xD Jedziemy więc i ostatecznie dajemy się przekonać, żeby zamiast namiotu skorzystać z domku. Domek nie jest gotowy, więc cena będzie niższa - niewiele wyższa niż za namiot. A jednak w deszczu fajnie mieć dach nad głową, a dodatkowo niezależnie od pogody dobrze mieć gniazdko z prądem.

146736


Łóżko jest niewygodne, a dekoracje lekko niepokojące...

146669


Ale to w końcu tylko jedna noc, więc damy radę. Wpadamy jeszcze do sklepu do miasteczka Alūksnes - nawet trochę ślicznych budyneczków mijaliśmy po drodze.

Poranek nie wita nas promieniami słońca, ale nie ma co narzekać. Dobrze jest, na głowę przecież nie pada. Udajemy się więc do pierwszego punktu. Na mapach googla opisane jako "atrakcja turystyczna", a na street view prezentuje się o tak :cool:

https://www.google.com/maps/@56.905883,27.3598013,3a,75y,52.85h,85.29t/data=!3m7!1e1!3m5!1sh4kXgHnasf_MitjDeF3_pw!2e0!6sh ttps:%2F%2Fstreetviewpixels-pa.googleapis.com%2Fv1%2Fthumbnail%3Fcb_client%3Dm aps_sv.tactile%26w%3D900%26h%3D600%26pitch%3D4.709 5390468368095%26panoid%3Dh4kXgHnasf_MitjDeF3_pw%26 yaw%3D52.854496423632156!7i13312!8i6656?authuser=0&entry=ttu&g_ep=EgoyMDI1MTAxNC4wIKXMDSoASAFQAw%3D%3D

Oczywiście nie wiem nic oprócz tego, że to tam jest, nie kontaktowałam się z tą atrakcją, gdyż wiadomo - nie było pewności czy tam dotrzemy. Podjeżdżamy więc z zaskoczki, ale właściciel przyjmuje nas chętnie i oprowadza z dumą po swojej atrakcji turystycznej.

Zaczyna się dobrze.

146670
146671
146672
146673


Potem robi się coraz bardziej malowniczo...

146674
146675
146676
146677
146678


A tu jedne felgi zauroczyły Maćka i stwierdził, że w życiu takich nie widział. Ale już nie pamiętam o które chodziło i co w nich było specjalnego :rolleyes:

146689


Ogólnie uczucia mamy obydwoje mieszane. Z jednej strony te wrosty coraz bardziej przejmowane przez naturę mają swój urok i prezentują się naprawdę malowniczo. Z drugiej - no może jakby trafiły w inne ręce to mogłyby jeszcze pożyć zgodnie z przeznaczeniem. Ale jest, jak jest.

My tymczasem pędzimy dalej. Przerwa obiadowa nad jeziorkiem w Rzeżycy - w którym mimo chłodu i deszczu pływa sobie jedna pani. Szacun i podziw! Ale ja jednak wybieram ciepłość i suchość ;)

146690
146691


A Litwa wita nas zdecydowanie lepszą pogodą

146692


I udajemy się do miasta Wisaginia. Dlaczego? otóż z dwóch powodów - po pierwsze na mapie znalazłam najwspanialszy kompleks garaży na całym świecie. Jest wielki, kolorowy i to, czego nie widać na zdjęciu - wielopoziomowy!

146704


Muszę odkopać nagranie z kamerki, bo zrobiliśmy kilka rundek wokół i nawet nikt nas nie pogonił, a jakiś człowiek dłubiący w KTMie nawet zagadywał miło.

Reszta miasta też jest super. Przynajmniej dla mnie - fanki starych klimatycznych blokowisk. No ale patrzcie, jakie to jest super. Można było postawić po prostu pudełko, ale można było też postawić coś ciekawszego.

146693
146694
146695
146696
146697
146698
146699
146700
146701
146702
146703


A w ogóle miasto zostało zbudowane (a właściwie to rozbudowane) dla pracowników Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. O, tej tu

146716


Żeby nie było, że zmyślam (ogólnie dość popularne miejsce, zaraz po nas podjeżdża kolejna ekipa na sesję zdjęciową ;) )

146714


A obok barszczyk sobie rośnie

146715


Barszczyku zresztą później z okien widujemy całe połacie.

W każdym razie niestety elektrowni nie udało mi się zwiedzić. Bo zwiedzanie jest ogólnie możliwe na dwa różne sposoby - zwiedzanie samej elektrowni, które kosztuje 70 ojro i trzeba kupić bilety na wiele miesięcy przed wizytą (a jak się nie wie kiedy i czy w ogóle się w dane miejsce dotrze, to nie można robić takich rzeczy :( ) albo wystawy w budynku administracji. Na to drugie też się nie załapaliśmy, bo w niewłaściwy dzień byliśmy. Ale zdjęcie pamiątkowe jest

Aha, no i dwa słowa o elektrowni - ona już nie elektrowniuje. Jest w likwidacji, bo był to jeden z warunków, które Litwa musiała spełnić, żeby ich wpuścili do Unii. To taki sam system jak ta w Czernobylu, więc chyba wynikał ten wymóg z jakiejś lekkiej traumy Europejczyków czy coś ;)

W tej okolicy też nie ma urodzaju campingów, ale upatrzony mam taki jeden, niedaleko elektrowni, do tego nad jeziorkiem, co drugi brzeg ma już na Białorusi. Dojazd oczywiście terenowy. Dobrze, że nasze nibyautko ma zacięcie endurowe :lol8:

146705


Docieramy na miejsce, a tam łańcuch z napisem STOP i że teren prywatny. Stajemy więc zgodnie z komendą i zastanawiamy się co teraz. Na terenie jest kilka osób i w końcu jeden człowiek do nas przychodzi zapytać o co chodzi. No to mówię, że spanko. A on, że to jego teren. I że akurat jest z tu ze znajomymi na rybach. I że może być głośno w nocy (ryby często hałasują, zwłaszcza w nocy). Ale jeśli nam to nie przeszkadza, to że zaprasza. Uf! No to rozbijamy bazę, a gospodarz ze znajomymi odpływają łódką.

146706


Dostaliśmy nawet stolik i krzesełka!

146707


Ale nie korzystamy, gdyż jest jeziorko i pomost, to kto normalny siedziałby na lądzie.

Połowa z nas oczywiście idzie popływać

146708


Ale w związku z okolicznościami przyrody...

146709


...dość szybko rezygnuje, gdyż zaplątawszy się w rzeczone okoliczności prawie się utopił

146710


Zostajemy więc ponad wodą

146711


Ekipa wraca po jakichś 2 godzinach. Połowy nie były zbyt udane, ale nastroje dopisują. Chwilę gadam z człowiekiem po angielsku. Mały zgrzyt pojawia się, kiedy Maciek zagaduje po rosyjsku - "we don't talk russian here!" oburza się nasz gospodarz. I bardzo dobrze! Tłumaczy, że oczywiście zna rosyjski biegle, ale w związku z aktualną sytuacją geopolityczną nie lubi ruskich i języka unika jak ognia. Opowiada, że z synem się w jakieś akcje pomocy Ukraińcom angażował. I że po polsku trochę mówi, był i podobało mu się u nas. I że wprawdzie teraz to pole namiotowe to takie trochę na dziko (nie ma bieżącej wody, jest tylko toitoi w rogu działki), ale że właśnie buduje domki, które już będą miały normalne wyposażenie (nie kłamie, faktycznie są już wylane fundamenty).

Do rozmowy wracamy rano, wtedy uzupełnia opowieść o to, że terenów wokół ma znacznie więcej, że to wzgórze obok to też jego, że warto wejść, bo ładny widok na jezioro. I że zaraz za bramą jest stary cmentarz, warto zajrzeć. No dobrze, żeś mi tego wieczorem nie powiedział, bo cmentarz faktycznie jest i to właściwie zaraz za błękitną chatką, do której sobie zawędrowałam sama w nocy! :haha2:

A cmentarz niewielki i dwujęzyczny. Litewski-polski.

146712


Ogólnie zwiedzanie czegokolwiek skracamy do minimum, gdyż okoliczna fauna próbuje nas zeżreć.

146713

Emek
21.10.2025, 15:29
Logo się temu misiu obróciło i zamiast Iża mamy Żi choć początkowo myślałem, że Panienka robi lustrzane odbicie fonem ale napis Jupiter 4 jest poprawnie.

_-aska-_
21.10.2025, 15:58
Ewidentnie za łatwa była to zagadka ;)

_-aska-_
30.10.2025, 13:44
I tak oto zbliżamy się do końca...

Kierunek - Park of Europe pod Wilnem, czyli taka galeria sztuki współczesnej w lesie. Brzmi intrygująco, czyż nie?

Ale po drodze wpadamy obejrzeć Cerkiew św. Trójcy w Święcianach. Akurat remont, więc znowu oglądamy tylko z zewnątrz. No ładne to to. Jeszcze robimy małą rundkę po okolicy kierując się do sklepu i pędzimy dalej.
146874
146875
146876


A więc Park of Europe. Wpadłam na to kiedy Internety jakiś czas temu podrzuciły mi zdjęcia takiej ściany starych telewizorów ustawionych w lesie. Generalnie sztuka współczesna to drażliwy temat :haha2: Przyznaję - w większości kompletnie nie rozumiem koncepcji. Natomiast galeria sztuki w lesie? To jednak coś ciekawego może być. I ogólnie faktycznie uważam, że warto tam wpaść. Jest to naprawdę duży teren, więc dobrze zabezpieczyć sobie odpowiednio dużo czasu. Przy kasie dostaje się papierową mapkę z oznaczoną lokalizacją eksponatów. Ale od razu uprzedzam - z całą pewnością żaden geodeta nad tą mapą nie pracował :lol8:

Co do eksponatów natomiast... No nie rozumiem sztuki współczesnej. Ale łażenie po lesie w poszukiwaniu rzeźb jest całkiem fajoskie :) I jednak część mi się nawet podobała.
146877
146878
146879
146881
146882
146884
146886
146887
146890


Ze ściany telewizorów zostało już niewiele

146883


Za to na część eksponatów można było włazić. Jest też taki "plac zabaw" z konstrukcjami, na których można się bawić, ale obawiam się, że bardzo łatwo na nich zginąć :lol8:

146888
146889


No i są dwa dzieła rodaczki naszej, Magdaleny Abakanowicz

146880
146885


A tu filmik na zachętę dla fanów sztuki współczesnej. Są emocje, jest tajemnica, są niebywałe zwroty akcji! :popcorn:
V_TGiK4odIU

Ukurturarnieni wyruszamy w kierunku Kowna. Po drodze opowiadam Maćkowi, że jedziemy do takiego ośrodka wypoczynkowego w lesie nad jeziorem. Że super miejsce, będziemy mogli sobie wybrać domek, który nam pasuje. Domek? Ale dlaczego znowu domek, a nie namiot? Bo to naprawdę świetny klimatyczny ośrodek! Jak już wjeżdżamy w las, żeby do niego dotrzeć, okazuje się, że to całkiem popularne miejsce - bo jeden samochód jedzie tuż przed nami, a kolejny podjeżdża na miejsce chwilę po nas. W sumie nie ma się co dziwić, to naprawdę super miejsce - sami zobaczcie!

146905
146891
146892
146893
146894
146895
146896
146898
146901
146902
146903
146904
146906
146907
146908


Co dziś na obiad?

146899


Na pewno będzie suróweczka z warzyw z własnej szklarni

146897


Nasi tu byli

146900


A takie atrakcje ośrodek oferuje

146909
146910
146911


Ponieważ nie możemy się zdecydować, który domek wybrać, jednak lądujemy na polu namiotowym - też nad jeziorem zresztą, ale innym. Takim właściwie w środku miasta :) Kaunas Lake Camping jest wciśnięty między jezioro a 2 ruchliwe ulice i mocno zatłoczony, ale odpowiednie kadrowanie zdjęć pozwala udawać, że byliśmy niemal sami w środku lasu ;)

146912
146913
146915
146932



Przewaga nawet najmniejszego autka nad motorkiem - da się upchnąć materac!

146914


Ostatniej nocy na obczyźnie do snu szumią nam więc przejeżdżające za siatką samochody. A następnego dnia zanim wyruszymy do domu wpadamy jeszcze do muzeum Fort IX Twierdzy Kowno, czyli "Zrekonstruowana XIX-wieczna twierdza i nazistowskie miejsce egzekucji z wystawami o Holokauście i pomnikami". W ogóle całe Kowno otoczone jest fortami, w większości takimi zostawionymi w spokoju, więc jak ktoś lubi łazić po takich miejscach i ma dużo czasu, to miałby tam co robić. My jednak ograniczamy się do tego jednego, w którym jest muzeum.

146916
146917
146918
146919
146920
146921
146922
146923
146924


I tyle. Przed nami jeszcze jakieś 440km do domu. Zaglądamy do opuszczonych garaży w jakiejś przydrożnej mieścince.

146925
146926
146927


Jeszcze pamiątkowe zdjęcia kurzu zebranego przez te 2 tygodnie

146928
146929


Na granicy oczywiście zostaliśmy zatrzymani do kontroli i oczywiście wywołaliśmy w uzbrojonej ekipie dużo radości :D Żołnierze wprawdzie bardzo młodzi, ale docenili nie tylko, że to Maluch, ale że do tego na czarnych blachach. I że aż do Estonii dojechaliście?! Obdarzono nas nawet żarcikiem, że "no sam nie wiem czy prosić o otwarcie bagażnika" ;)

I tak oto znaleźliśmy się z powrotem w Polsce. Im bliżej domu, tym bardziej zaczyna popadywać. Przebijamy się przez kilka ulew, ale co nam to, przecież mamy dach nad głową. Maciek coś przebąkuje, że może byśmy jakiś postój zrobili, żeby silnik i nasze zadki odpoczęły. Ja jednak jestem w już w trybie "jak najszybciej do kotków", więc zatrzymujemy się tylko raz na tankowanie i jakieś 5,5 godziny później meldujemy się w domu. Na liczniku mamy 3744km więcej, niż kiedy stąd wyjeżdżaliśmy.

A gdyby ktoś chciał wiedzieć czy jak ktoś robi takie trasy takim autem, to w ogóle jest poważnym człowiekiem, to odpowiadam, że nie. Zdecydowanie nie. Bo ja na przykład jak weszłam do sklepu jako 41-letnia kobieta, tak przed półką z kawą zamieniłam się w chichoczącego 13-letniego chłopca.

146930
146931

matjas
30.10.2025, 20:42
Dwie pupy z mlekiem
Poproszę! ;)

Cudownie się z Wami jechało i mam mały smuteczek że to już koniec ale na wzmiankę o kotach macie odpuszczone :) fantastyczny z Was intymus duetas:)