View Full Version : Pak24
No i siup!:-)
ZnOs6VgS8GM?si=jHEurXn9mWzFNayb
Tu mozna nas sledzic na bieżąco:
https://eur-share.explore.garmin.com/PAK24
Pozdrawiam trolik
Potrafisz wkurwić człowieka z rana;). Zwłaszcza takiego co siedzi na dupie i grzebie w remontowanej chałupie.
Potrafisz wkurwić człowieka z rana;). Zwłaszcza takiego co siedzi na dupie i grzebie w remontowanej chałupie. Ja chcialem tylko zmotywowac, a wyszlo jak zawsze...:-)
Pozdrawiam trolik
I motywujesz. Wrzucaj więcej takich zajawek.
Lodowiec i skały Passu. Mimo średniej pogody wyszedł nam dzisiaj zajebisty treking. Skały Passu lekko zachmurzone, ale te odcienie szarości dawały piękny efekt.
pB2RIEfTMzU?si=_bAORSIyu0QhC5sA
Dronik zrobiony nad wsią Topkhana w dolinie Misgar. Chcielismy podjechac blizej Afg granicy, ale wojsko nas pogonilo:-)
fPQdpvpi4VY?feature=shared
zaczekaj
30.08.2024, 20:21
Trolik rozminiemy się, nie pierwszy raz zresztą ;)
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Trolik rozminiemy się, nie pierwszy raz zresztą ;)
k
Skąd bierzecie motorki?
Droga do wioski Hispar w dolinie Hoppar. Niestety ostatnie opady deszczu spowodowaly osuniecie drogi. Wjechalismy tylko ok. 20 km, ale i tak bylo zajebiście!
f6OS6Vd_odQ?feature=shared
zaczekaj
31.08.2024, 20:50
Skąd bierzecie motorki?
Z garażu ;)
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20240831/a592bfd5615dac6ede9643a0797bb9d0.jpg
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
KOCHAM CIĘ ŻYCIE!!!
HXNSD5uUhqw?feature=shared
Czasami dziwię sie jakim cudem te motorki trzymają się w jednym kawałku po tych torturach które im zadajemy:-). Tak czy owak po każdym powrocie do bazy należy zrobić przegląd i wymienić olej. Koszt takiego przeglądu to ok. 30 PLN
nkd8MGx3BPw?feature=shared
Dolina Nangma. Raj na ziemi. W tej części wyprawy korzystaliśmy z usług Porterów należących do Hushe Guides Pakistan. Dzięki temu mieliśmy pewność, że całość zapłaty za usługę trafiła do lokalnych społeczności wiosek Hushe i Kanday.
eQCzPS9c4hk?feature=shared
Nie ma tu szlaków, barierek, tablic ostrzegawczych...tylko dzikie piękno Katakorum.
W tej części wyprawy korzystaliśmy z usług Porterów należących do Hushe Guides Pakistan. Dzięki temu mieliśmy pewność, że całość zapłaty za usługę trafiła do lokalnych społeczności wiosek Hushe i Kanday.
efqCQggt4w8?feature=shared
Zostawiasz motorek, idziesz pół godziny i... już!:-)
YswzH5Qrq9k?feature=shared
No risk, no fun...:-)U4v6Tl-gVHg?feature=shared
Pakistan=czaj:-)
En4lZUtOvMY?feature=shared
Olej bawełniany = sraczka!:-)
02ZpLg7tLhY?si=uiPls4lK8VRR4bCs
Jadną z moich ulubionych relacji inspirujących mnie do podróżowania jest relacja Sala z Advrider. Dzięki tej relacji wybrałem się kilka lat temu na moją pierwszą dłuższą wycieczkę do Azji Centralnej no i tak się zaczęło:-). Relacja Sala jest zajebista, ale jedna rzecz nas różni: Sal napisał, że nie lubi wracać do krajów już odwiedzonych. Ja mam wręcz odwrotnie -uwielbiam wracać, zaglądać za góry które widziałem poprzednio tylko z jednej strony, poznawać ludzi których jeszcze nie znam. Tak właśnie było z Pakistanem: nasza wycieczka 2 lata temu tylko narobiła mi smaka i nie mogłem tego odpuścić. Wojtek miał podobnie więc już po powrocie 2 lata temu umówiliśmy się że odwiedzimy Karakorum ponownie w tym roku. Różnica była taka, że w tym roku będziemy zostawiać motorki co jakiś czas żeby poniuchać co tam się kryje z drugiej strony góry:-). No i wyszło zajebiście!:-)
Dzień 1 i 2. 24/25 Sierpnia.
Kilka lat temu w drodze do Górskiego Karabachu zatrzymaliśmy się na kilka dni w Istambule i to był zajebisty pomysł! W tym roku tureckie linie lotnicze dały nam opcję przedłużonej przesiadki więc skorzystaliśmy z okazji żeby znowu poczuć ten klimat. Istambuł przywitał nas piękną pogodą.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNEKZNK5cA7txqqJOQA38hNdCrqpS1_If2VK9Ltfjxpif RUT6gDcmgxXkCPa0spTbqPov6goWaHX6arBSAD8uNRwZqIQPUy 9_KWBVYU2rfb0utPGJyWaX4_7vuHP5BRV7RdnxgD4EjVbfXIXu XtmMD0ig=w809-h607-s-no-gm?authuser=0
Po odebraniu bagażu wsiedliśmy do metra, potem do taksówki i po 2 godzinach brałem już prysznic w naszym tanim hoteliku w mojej ulubionej dzielnicy Kumkapi. Czas na zwiedzanko!:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMqTOi7GmdPYS5f_HFzVq-Vc9NTdBFiRe7FI9fn9LTUFlHT-MMkSZVglOWImlJiZ7u-Eva3SE8ftz5hnfaDsubNXkf4qdguwwX7wTvzczDLPJaZSkz42y n3TUdkmHJPdDQFZQCscVUVh6L1pNgzkjO3NA=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMOB6BHnadEaHQYNjYSx0Xo8gL7fAWaKtPnIUPulqPy60 N5yXT6ZBVZaPBx3RuTFil5gbU0bUCx2epNF4Ohr1SK6uR1lRUy eKYMGl03PyhzlzLVtNeYb7R5yXBKmVYmCudIiZhwbpE_Sc3TPS cA-JAySw=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMRpybLyb-WnN5tLwaaV-rgUUsjdHOqTHRTjrRRbhgwZyWSN7A6wu898WluDOzYkSUm0Dik 2uRG9R3OGZyxl8fIssBYP7NLuPcjLN5z8cyiaKRPKmwKJbzkDc v3zIWEvyRmJU3kAYPcx3a7IzKwE3-xLg=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
4tTEidL4gWo
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOcYuyRVbo68cjVFsXZc0iYEvqAcTNO9T2Kppj7jiXiXl hxm_TqQmOKqv1Uhfgfd5jB5b5OHdOlzeTJo3nUpe54pXEQxXBf Y81lJoF0d9FaRNxtQtHoC6wtyvuD2iqbjUzyZml5NoFb2YvNmc SGR_TBTQ=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMHOCLMIpumHExDvo999BteIPczOdE7CRTJHPZtP5yAMx QPeh7y2XsUSTjyAATeH05T6-8u-1fbMVi475bRd205ySmYpvl99jvntBYCHN1h_NNNk0ljIjhiA3b xtbLwNLpMX1DhVoddP0lz_rcMHlicPg=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNExBWLJeW7uRMg9vpYDThS_EJIqvyb6J009WJdAOfkx_ 9onn3nxCEx3l9xddfBzl_oGUNtqONBLP7l368iAL-p3UR6kt9JXqwc8f9cDjAes-gBNcT-7XT9Sck_JBb484vfRRe-_v5TNQz5h4acqNMcMQ=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0.
Uważam, że taki maly city break to bardzo fajny pomysł, który daje nie tylko możliwość zwiedzenia tego wspaniałego miasta, ale także pozwala odpocząć w trakcie podróży.
Jedynym minusem był brak możliwości pozostawienia bagażu w porcie.
_ihz1lcAUgo
No to lecim dalej!:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNY2jHbezQS4KCyF9BDmjle_FuMhvQW51egYxq3vnS6D3 2yDfHBS4Yz4UUDtIrJgXKv4p1qo9sthtrlSJpTM4EQQhQQWAJ9 Gw5ILCm1wC4wTvZDkTqNkvr1FBxQrAXD0R_WHZiy16CVZjPVOG DcDogyKg=w809-h607-s-no-gm?authuser=0
2 dzień, 26 sierpnia.
Oczekiwanie na lot do Islamabadu nie było nudne, bo w tym potwornie wielkim porcie Ataturka można narobić dziesiątki kilometrów miedzy sklepami, stoiskami i innymi atrakcjami przyciągającymi oko. Nasz lot był o 20tej - okazało się że lecimy A350neo, a do tego samolot był prawie pusty, więc można było się pięknie wyspać w poziomie zakładając firmowe turkiszowe skarpetki i przykrywając się firmowymi kocykami. Lubię tak latać!:-). W Islamabadzie wylądowaliśmy po godzinie 3ciej rano i szybko wymieniliśmy nasze dulki na pakistańskie rupie w okienku u miłego pana. Jimmy powiedział nam, żeby poprosić kogoś o telefon i zadzwonić po kierowcę czekającego na zewnątrz, co też zrobiłem bez żadnego problemu.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMQ4v1AKRPre9l5yzsJ3zYhxZRgopI24Q_lnBNRCq0E-_drnsdyDFEGB6IfsOMwxCbA4mRPcpQ1sOOviuoaKwI941DG0_r 80DFJjB8u6Ra2JwW0ZwmadRSivdpz5bybLHtQlsETtrrcz9OTE 6DGylZzUQ=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0.
Dziesięć minut później jechaliśmy już corollą w stronę Karakorum!:-) Dla potomnych: przejazd na północ i z powrotem kosztował nas po 150 dulków od głowy. Płacilibyśmy po 100 gdybyśmy jechali w 3 osoby, ale nie żałuję- droga zajmuje 12 godzin i jeden z nas jechał z tyłu leżąc sobie spokojnie. Dwa lata temu cisnęliśmy się jak sardynki i po dojechaniu do Gilgit miałem już dosyć tej wycieczki:-).
Tym razem miałem nawet siłę na zrobienie jakiegoś filmiku czy zdjęcia
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPjtm7G_V2hasCvcbQwnjwO7chI1cGadXY_BECsRSBvHx 4h-Rm_QQTSenDMTnepD4FhtQdAOEb9DlzqZjqWWMmWru2HzXbsr8y XsGcf2Y2K5_6De3YhYvYbVKyT2MKFexdms4uVoYMaNSqDxB_I4 KPxpw=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPLl4vhFk5aWhpfzdw3KN3QhjFPRwctg05Fq2BcuAIyuB FLvx4xB95pEwlFWxQLVFc8Tb3vREtTVmcEr6GDq_d8Hq6w3eAW uEooYe8gEfZg5BmYXT7aJ_M8DEB8qHdtHXryZ7nVLX0w30VSr3 xVQH9FCg=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
9PT8Di63a1g?si=3FIg8hozMIMUQv00
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPzQf7Jpm4bc3oba4zT9pN4mMun4jBxtl4uggeuwDU89X a45zbmqH0deHaD8uQvDuVwSw-MWVfycxucWCyRSpiHDlJPnfddfv9eRXwbVrO5PNydn6z4uwj7M _6XCaQ9ywwSAe-Je8MQrRS_5O5K36NEcg=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
G-8jHhEqJzk?si=pPJretBAaEu_id-Y
Po przyjeździe do Gilgit rozgościliśmy się w bardzo fajnym hotelu Mandarin, który miał być naszą bazą
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMjWV-DmZKCEJuQ8gnFzzPAMA54AN-UH6FVkNQl7utAv4z7cAOrrmS13wenhd5ey25AADx8xdPPLJyby e-LrKw8Kpy4-_3F0JZCEgipBdO86Q0RBapx-B6iSpwnXtdmFtZ1ln8rcdVALY5VSW4BfjMGrA=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0.
Hotel jest bardzo fajnie położony zaraz obok warsztatu motocyklowego, sklepu, knajpy itd także mogę polecić.
Następnie poszliśmy zobaczyć nasze motorki, które właśnie przechodziły przegląd w warsztacie obok
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOVf2LBye12db1i5bJv_t9oJhDi1muWmMDCDee_WO5Ms-xlSByOWciOEU1oK80qmljccB6smw0h-D7BUHdP1xg-4PbOMvYxzXu5aYOp4-5NfFndm451tJbPcPrLEWjuQZ1NuhXICezgOVK2a28nwA2CQQ=w 1078-h607-s-no-gm?authuser=0
A w nocy z dachu hotelu był piękny widok na potężną Rakaposzi.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOJ82iUAK3zUUxdpl046diVVu_SjHzgty91D-knXdBZLdhLD6DHsjTHbK6XKVjynYrxkpdEng1tU_LtUTUSV-CZfPz-Zbeo4YKgX3IpVcbULKWCvmSBDHp5YDV8Xca6HZhYrBtF6VV7Uk MiHlnGyJKdIA=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
A jutro ogień!!!:-)
3 dzień, 27 Sierpnia. Jedziemy na północ.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNkz0mXa3-H0PZyKRGDeQZY8K_e_TGzLowS8Bg2kyI-W5E-CviOviAUtwAIi-Gm-W1wFLoBsrA8Ge9SZA7tp6veUAkf9y5X4jLa_dKO1xniRpg-xKoZ8qToF36MMN5mwgLDWzmAr1JiB26U40Wz880BMA=w799-h468-s-no-gm?authuser=0
Mimo wypoczynku w Istambule, snu w samolocie i wygodniej jazdy w aucie chyba byliśmy zmęczeni, bo przespaliśmy w hotelu bite 10 godzin. Z drugiej strony nie było się gdzie spieszyć- prognoza zapowiadała kiepską pogodę na najbliższe dni, więc postanowiliśmy jechać na północ w kierunku Kundżerab odwiedzając Selima w Karimabadzie. Koncepcja była taka, żeby dogadać się z Selimem odnośnie trekingu do jeziora Rush. Poranek zaczęliśmy smacznym śniadankiem
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczP7lTPoI_Be8tmE9fNLonfg_yXNKIi59O8XeGVC33TW41 DWO1SAHxV29yZPdpvMXLT0LwStrgou86jIUJmxfFBi1lCIB87d JSKrO2ucc6x4plaQUtGoZZYfhklrgeGW3yE7_N1eRXvnvo-SGgVHldHN_A=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Śniadanko zjedliśmy grzecznie, więc czekała nas nagroda:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMRVhXPDJALeNgbTRaqJmI7xNn9NEkreQ254dGMRbKgFd pnn2j1wzuw3T9QINGXLi8QapRSDlJVNq_NwFHGrz5dAvmo7Lux SWcP9fXlmK62yoxp1ZQPFD0A-Mr2Ztnvuqkpvzou6xchk7t_NdWRrHT0Lg=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Motorki czekały już na nas pod hotelem i wspólnie z Jimmy'm je przejrzeliśmy, zrobiliśmy kilka zdjęć itd. Motorki były prawie nowe-mój miał ok 8kkm przebiegu. Po starcie w hotelu zatrzymaliśmy się jeszcze w sklepie górskim coby kupić kartusz z gazem i rusziliśmy w stronę Karimabadu.
Ledwo wyjechaliśmy z Gilgit, a tu takie widoczki:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMmgup4bcF6gGQO9uuR1_3digH3_JDnc_1D4tDvR65zf8 kXC45rH6OkHfNQ6YZVo6t_yf8rOTjSRJSVNCfYAxk_PUDDq18A qNLbooKebQcOF6MP7rw5kG421ETX-D1TtTL_I2o2Vee478bfJYtyNaI6Vw=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Jak żyć???:-)
2lPdKeiKexw?si=-5FjiFrRasanyWhV
Po ok 2 godzinach jazdy wjechaliśmy do Karimabadu i zaczęło się szukanie Selima pod fortem Baltit. Sam fort jest całkiem spoko.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOcJUN9mf_qHOZZ1bkIuLnRUd5Q8RD3OMK_kvi1mFZY_4 cBwpkO4ilfefE75PR0RpOeaRFY1s9xoVtcs0ekWAbdhh_mx15N 5ChKfEDcLh-hTzCQPaQjjsME29Vwaa0f5_V70XRbccMcuA1JxD52025YMw=w1 078-h607-s-no-gm?authuser=0
Znalezienie Selima nie było łatwe na pakistanskich krupówkach, ale w końcu się udało i w nagrodę pożarliśmy jakburgera:-).
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPrD67Ip0Sh1W3KS1cKHpiYzvvvCBEesJCTD4bF6m0_w7 imrRaeR8NMTpGyiZCLxSmsrJUjy29Q_IsLkorWO3mzQWCpxuzs 8Hgx_cMez4Q03H29wIUaV5lPtfb7_3L1gLklBU6vrBRxCG4v2G GRZxqiVA=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Po miłym spotkaniu z Selimem ruszyliśmy w dalszą drogę szukając noclegu w jakimś łądnym miejscu. Pora nie była zbyt późna, ale Wojtek potrzebował spokoju, namiotu i kontaktu z naturą po miesiącach pracy i zbierania urlopu na ten wyjazd. Po kolejnych 2 godzinkach znaleźliśmy całkiem spoko miejscówkę.
xWSfnCHKeyY?si=x2vNczmoaJm3gPG9
Lubię tak jeździć - bez pośpiechu, bez celu który trzeba osiągnąć każdego dnia...po prostu luzik i Karakorum!:-)
4 dzień, 28 sierpnia. Deszcz.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPTALp7kxCISZVdMtdOK-wy9ybOn4BRXZrhDJEz_mk3-5FhOXW6WOPvQ4vTkWHyG6clxPcGFOiEHMd_3VqIB4sziU5ES4m liw64HSFlMt06DC9qSlcb0IkWl3xQ3zVH8E6tGapBVAJB8CXqy RZZQBPHCA=w779-h487-s-no-gm?authuser=0
Miły początek dzionka:-)
m5u8D-Y_BhE?si=Wa0Bik9qTcj5UeuW
Prognoza nie była dla nas łaskawa na ten dzień - w nocy padało obficie i podobnie miało być w dzień. Do tego Wojtek obudził się rano na ziemi, bo podklejona w domu mata puściła powietrze. Na dodatek mata była mokra, bo często używany namiot postanowił puścić wodę:-). Tak czy owak rano nie padało i po śniadanku zrobiliśmy sobie spacerek korzystając z braku deszczu.
ZnOs6VgS8GM
Plan na ten dzień był taki, że nie jedziemy zbyt daleko, bo wjeżdżaliśmy na obszar na wysokości 3 km npm i więcej, więc Wojtek nie dałby rady spać w zimnie i deszczu bez maty w dziurawym namiocie:-). Musieliśmy znaleźć jakiś nocleg pod dachem i urządzić tam bazę na kilka dni. Wybór padł na wioskę Gulmit w pobliżu Passu, bo był tam sklep i odległość od lodowca Passu wynosiła tylko kilka kilometrów.
Po drodze minęliśmy jeszcze pakistańską Solinę, czyli jezioro Attabad
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOys8jRqnTAa_w7bvnsHzM3td7JycWKMVTpAcgiPmO3jV Vv5UIxaFrGgx4gjJ2OZ3G8k5M8eDjDYsUC4vh2W6lx3_e3mcvq WNLje5ti3sOUdt-karaVMCtzrBkwjTXi7bjVq0mnXwupMzM_RNXG8JDYQw=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
gdzie zatrzymaliśmy się na małe jedzonko
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMZz4zedagf_Wwe7zGRCEGOQxPFGgDEIfGqvKEtqAE52x qJ5QDC8c_Vxk4J8PXBI2B6orte1jxcmOLlc0s1XN_MOkvmKyyx _fxiepyeBZWYYAJTaJeFmgPGZzR4egVb4N1VFkgtqFU_lGKALx HPancFww=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Deszcz napierdzielał już naprawdę porządnie, temperatura na tej wysokości spadła w okolice zera więc ucieszyliśmy się na widok wioski Gulmit. Znaleźliśmy tam coś w rodzaju hotelu
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNv0w-_e7ye2vpJdfqQj3QV-B3oTnKZUCdr56tf8Jp23JgYrKgEDa7mpFXqZTcLmIC85SHmEMW zkg8mcFyOGV2QUoV838Z9RI9RJZ_9Qh1xy3WYp7GjAKbyK_o3U efqwqSkfxDkMbjw5a-e6l0_b0FcAA=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Prądu nie było zbyt wiele, zimna woda nie zachęcała do kąpieli, ale za to był sklep ze wszystkim i nawet coś w rodzaju knajpy! po rozłożeniu gratów do suszenia i wypiciu gorącej herbatki ruszyliśmy "na miasto"
CSwvp4WHbmI?si=_xjk89EvuAUqGBsv
Oprócz sklepu, knajpy i kowala był tam jeszcze barber, który za zawrotną cene 3 pln zajął się moją brodą.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNhrKshTewQsElYZ5EH9IpUwoi_Xa7tGfHXC33fgb_oMQ m4Nmt0G_NeG3xwSCfewHGF9Czwx9qsOBjsOUPuEzH98eaLaQG6 oQ4ZVkZOKKR8dgesGF1gOniqdsihmsxbGzW8qjnuq0SIxCcehP Vz4cgYGg=w809-h607-s-no-gm?authuser=0
Najbardziej cieszyliśmy się z tego, że w sklepie były mango, bo razem z Wojtkiem jesteśmy fanami tego cudu natury!:-)
4 Dzień, 28 Sierpnia. Lodowiec Passu
https://photos.fife.usercontent.google.com/pw/AP1GczPCO8bgBRA85y0HnQAFLyXKzsH0b5cfs5X2eKXj5GehWz 0PFDgbQb1hJg=w852-h523-s-no-gm?authuser=0
Noc w hoteliku minęła całkiem spoko, choć prądu było niewiele - miejscowa hydroelektrownia zapchała się gruzem po dużych opadach, a chłopaki z hotelu odpalali generator na 2 godziny dziennie coby podladować telefony. Próbowaliśmy też skleić wojtkową matę, ale słabo to wychodziło niestety. Na szczęście miałem drugą matę w Gilgit, więc sprawa rozwiąże się po powrocie do bazy.
Pogoda nadal była słaba i prognoza na ten dzień też nie najlepsza, więc postanowiliśmy poszwędać się po okolicy żeby nie zmoknąć za bardzo. Na cel wybraliśmy sobie jeziorko Bormit tuż przed Passu i już o 10tej byliśmy w drodze. Po półgodzinnej jeździe byliśmy na miejscu, ale szału nie było - małe jezioro lodowcowe i tyle. Nawet się tam nie zatrzymałem, bo zauważyłem fajny double track wiodący dalej w górę...:-). Po kolejnych 10 minutach jest!!:-). Trafiliśmy na fajne miejsce, z którego było widać Passu, kawałek lodowca Passu no i skały Passu!:-). Spotkani lokalesi powiedzieli nam, że można podejść w górę lodowca ścieżką poprowadzoną do ujęcia wody dla wioski. Tak też zrobiliśmy i to był strzał w 10!. Zostawiliśmy motorki koło szopy lokalesów i dalej był bucik z pięknymi widokami.
vR_5ro6frOg?si=PssDtO3lVgG4Y_p_
Cała wycieczka zajęła nam jakieś 3 godziny i było naprawdę super.
J13wqKwuiB4?si=7GOaKl___JkxUgy5
Sr04NDu7LwQ?si=_jEbNbujownvSylB
Na powrocie mieliśmy małą przygodę z kamyczkami...
J5jYI3ELkKE?si=cIb-SwgaLjzo0Sep
Na szczęście usłyszałem przesuwanie się rumoszu skalnego już wcześniej więc szliśmy czujnie i wypatrzyliśmy pociski jak tylko oderwały się się od skały. Jeden przeleciał w bezpiecznej odległości ok 50m ode mnie, ale pocisk lecący w stronę Wojtka minął go w odległości może 10m. Także adrenalinki na tej małej wycieczce nam nie brakowało:-)
BBOLQSuB19E?si=sT7AW91hcWvM-SJu
Po powrocie do Gulmit nakupiliśmy pół tony mangusiów i szczęśliwi ruszyliśmy do hotelu. Tam czekały nas 2 wiadomości: dobra i zła. Dobra była taka, że chłopaki odpalili generator więc był prąd i coś w rodzaju ciepłej wody. Zła wiadomość była taka, że te luksusy zawdzięczaliśmy pakistańskiej rodzince, która wynajęła pokoje koło nas. Dużo ich było...dzieci dużo...hałasu dużo...
Ale nic - mamy prąd i ciepłą wodę i wspomnienia z zajebistej wycieczki!
5 dzień, 29 sierpnia. Nadal pada.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczM3UwDzt82VWtvCOiAejYwhkSTH8fKkRmxYNqZja9LvYz tcJ9d88O_UVPg9-c_pWx18zf2Yc119884T2xcR0LCRycipEdP7oeNmXaKEaglLLCD gteeYHro3ZDuWPZlcy6JsK0WN3B8ny9Q4F3KQOWoqGw=w758-h490-s-no-gm?authuser=0
Rodzinka mieszkająca obok nas miło nas zaskoczyła, bo wieczór był bardzo cichy i spokojny:-). Plan na dzisiaj był tak, żeby śmignąć do przełęczy Kundżerab, bo prognoza na ten dzień była kiepska.
Karakorum w kiepskiej pogodzie też ma swój urok - jest ciemniej, bardziej tajemniczo. Przypomina mi to klimat filmów z Harry Potterem czy Włądcy Pierścieni, gdzie jest dużo ciemnych kolorów budujących niepewność i lęk.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPstPVYMRQKLfsW9_ziWLhls7b2oBnoKVsHA20FwPaays Tr90PI_DrprR63SYJ6I9dDcV-QE5cglDiHd4fqFCgNtzd0bofXdJabJDfrj0EwB7fLEcP2V_Vrt TtJhBcp0b9cGkqm82ykQYGwa1kjC9M-UA=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
r5PR8vMDEVg?si=dv4jxg0YwILkscjr
Po dwóch godzinach jazdy na północ dojechaliśmy do jakiegoś posterunku, gdzie pan powiedział nam, że mamy zapłacić 20 dolarów za dalszą jazdę na północ. My powiedzieliśmy mu z kolei, że dziękujemy i zawracamy. Te górki są na tyle duże, że znajdziemy sobie jakąś drogę bez płacenia za nią:-).
Po 10 minutach pyk i jest fajnie!:-)
0zrhVQ1TZ3M?si=DCbOGJh-Lm4nXDgD
Już 2 lata temu zauważyłem, że na północ od doliny Czapursan znajduje się kolejna równoległa dolina - Misgar. Na mapie droga prowadząca przez tą dolinę dochodzi do granicy z Afganistanem, więc chcieliśmy to sprawdzić:-).
gIwzihDo2d0?si=fo7S_y_ks_HJLnXD
Cspj49h5oSg?si=gW5f2Om8c_Vorwru
h-O6g_ViW0g?si=g5XjnlK6APmAkNB1
qsqKAYGTPGE?si=1nhI6lS3yXHmW9Z9
Droga była naprawdę fajna - drouble track przekłądany kawałkami asfaltu w łatwiej dostępnych miejscach. Po jakimś czasie dojechaliśmy do czegoś w rodzaju posterunku granicznego, choć do granicy był jeszcze kawałek drogi. Pan z tego posterunku coś tam do nas gwizdał na gwizdku i machał rękami, ale go olaliśmy i pojechaliśmy wyżej. Niestety źle trafiliśmy -nasza odnoga drogi doprowadziła nas donikąd i żeby jechać dalej musieliśmy zawrócić i przejechać koło posterunku z krzyczącym panem...:-). No cóż, w takim razie zawracamy. Deszcz rozpadał się na dobre więc nie było jakiegoś strasznego żalu. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Sost na dobre jedzonko w przydrożnym barze
SwnOKhjdVcw?si=TYX1NJWUd_jyQoGK
i na mecz krykieta w Passu
AiSXlctljjg?si=iUVHnZnqjRnl7_xi
Po powrocie do bazy znana już procedura: sklep, mangusie i obżeranie się!:-)
6 dzień, 31 Sierpnia.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPMcTg5mt3L7_ZgkGTraRv8dYG7dwUwvMHaf7EK3U3xYq ClRVu6lMR_byctHlGlxQVallNUg1GqLsmbxsBxLfgEbHaRk54L 3byg03YwmI1tW4S9nclRU5BZb3ILYKiM-mA86GxDsKCmDWHDcoxdeqlbAQ=w829-h504-s-no-gm?authuser=0
Pogoda za oknem naszego hoteliku nadal nie była zbyt piękna, ale prognoza na kolejne dni wskazywała na nadejście pory suchej i piękną pogodę:-).
Plan na dzisiaj był taki, że wracamy do Gilgit, a po drodze wjeżdżamy do doliny Hopar żeby obczaić szybkie (ale bardzo pionowe) podejście do jeziora Rush i ewentualnie dojechać do wioski Hispar w celu obejrzenia tamtejszego lodowca. Na początku pogoda nie rozpieszczała, ale po wjeździe do doliny Hopar zaczęło robić się już cieplutko - jakie to piękne uczucie, kiedy zaczynasz się pocić i czujesz, że musisz zdjąć kilka warstw ciuchów!:-). Na początku dolina nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia-jechaliśmy przez długą wioskę, choć fajna zieleń umilała nam drogę...:-)
43pIc2aOiqA
Po wyjeździe z wioski zaczęło być już całkiem ładnie...
6sP9JW6mJnU
....i coraz cieplej!!
Niemniej jednak widać było skutki osunięć po ostatnich opadach deszczu-na drodze często spotykaliśmy kamienie i głazy, szczególnie na błotnistych zboczach.
gb7uQBcfp3Y?si=c3Z6BR83ZkAOV-AW
Po połgodzinnej jeździe zatrzymali nas lokalesi wracający z głębi doliny mówiąc, że dalsza jazda jest niemożliwa-osunięcie zablokowało drogę i nawet sam dojazd do tej przeszkody jest niebezpieczny ze względu na osuwające się błotniste zbocza. Mając jeszcze w głowie wspomnienia mijających nas kamiennych pocisków postanowiliśmy zrobić zwrot w tył. Może jeszcze kiedyś będzie okazja do odwiedzenia tego miejsca. A warto! Popatrzcie sami:
7LiRVMUEdiI?si=mTpzYZm5bXDevPdU
z_lT_wkk5mc?si=M2R6EAawpSCB9GKq
g_C1wah6Yls?si=CGLHbgDu_DXl3fql
VIeHBikGY2c?si=2pCspzqIkvZIgxoy
jXmpMWMuEmI?si=ku54bGErmvjpown0
Byliśmy trochę rozczarowani, ale zdrowie i życie jest najważniejsze - szczególnie w miejscach o utrudnionym dostępie do jakiejkolwiek opieki medycznej. Hitem tego dnia było ciepełko i z tego się cieszyliśmy! Dalszy dojazd do Gilgit odbył się spokojnie i już mogliśmy cieszyć się upalną pogodą i pięknym słoneczkiem. Ach jak ja tego potrzebowałem!:-)
7 dzień. 1szy Września. Jedziemy do Doliny Jassin.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNk7cmbvfD0LN7a--T4TtsCabZv90dyApjscImChSQ4YJYHFO_FRIFCQ1OLmL1H1pgz SVf2Dq1d-xCkuvAyWRVbH6HD0CBfleimk7ookpgE8QHSFBLFWCSBqp1KPAq veb_WA-WdxHepUwb3W2PrllEJRg=w769-h442-s-no-gm?authuser=0
Po szybkim śniadanku w hotelu zebraliśmy się szybko, bo droga do Jassin to cały dzień telepania się wśród remontów drogi, którą Pakistańczycy próbują od kilku lat ulepszyć do standardu "przejezdności". Jechaliśmy tą drogą już 2 lata wcześniej w kierunku przełęczy Szandur i wiedzieliśmy co się będzie działo...
Wyjazd z cieplutkiego Gilgit był całkiem przyjemny
pTVxpGEsTP0?si=kV3VmN86SuIbREWC
Później była już tylko walka w kurzu, wyścigi do pole position i od czasu do czasu ładne widoczki.
hxiBopzV_w4?si=rlBqkHFT8HR4m9vc
QfpmGb1NHlw?si=S8wHHp9af5ECBt1J
Najważniejsze było zajęcie pole position przed kolejną blokadą drogi, bo to gwarantowało jazdę w mniejszym kurzu...:-)
KrIYTjy_HGQ?si=M7i4Bqj7R1ni0wwk
nzstEjl-gcA?si=bN9G8B-bQLMHzKWL
Ogólnie jazda była taka sobie, ale te wyścigi były całkiem spoko!:-) Trzeba było tylko uważać, żeby w tej ograniczonej kurzem widoczności nie wpakować się w jakąś dziurę czy inny krater na drodze...
W międzyczasie udało nam się znaleźć coś w rodzaju restauracji z czymś w rodzaju jedzenia w środku..
O1Aqie0mq1M?si=am0xsNesZcbPQ2n2
Po zjeździe z drogi na Szandur w drogę do doliny Jassin złapał nas jeszcze deszcz i zrobiło się całkiem chłodno. Oczywiście w tym momencie Wojtkowe buciki się rozsypały i musieliśmy alarmowo szukać szewca. Na szczęście w Pakistanie nie ma problemu z tymi fachowcami
JvkK0naGXq4?si=-G6vOFZRE3bS6YMC
Naszym Gospodarzem w tym odcinku wyprawy był Raszid, u którego mieliśmy spędzić kolejne kilka dni. Nie chcieliśmy za bardzo nadwerężać Jego gościnności, więc pierwszy nocleg wzięliśmy w hotelu przy drodze. Ten dzień nie obfitował w jakieś wielkie przygody, ale dojechalismy bezpiecznie i to był sukces!:-)
7 dzień, drugi września. Raszid
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOB0XwRmFZNHffhh0sAU-CF4K6Nb66X-9g51SujUjMcd37NcmXS-XLIrvjhgSzQp3mh60rjVSzfETumSs7U2PeB0e26g7E8YIS033h unqVuEHdktdeeOAsxKO_7PMjm87GwwBUaMDVqr7nPfkI3GeLjz Q=w809-h520-s-no-gm?authuser=0
Prognoza na ten dzień przewidywała poprawę pogody, ale dopiero kolejnego dnia miało być pięknie i przyjemnie. Celem na dzisiaj było rozgoszczenie się u Raszida i mała aklimatyzacja w Jassin. Po śniadanku w hotelu umówiliśmy się z Raszidem na głównej drodze, która jest jakby osią całej doliny. Dolina pocięta jest kanałami i rowami irygacyjnymi, do których dostosowany jest kształt gospodarstw w wioskach. Nie ma tu żadnych adresów, nazw ulic itd - znalezienie właściwego "adresu" jest więc niemożliwe bez znajomości topografii wioski do której jedziesz. Dlatego był nam potrzebny Raszid:-). Po spotkaniu pierwszym punktem były odwiedziny u mechanika, bo wojtkowy rumak tracił moc.
LifRP_vqUB8?si=cnYT7WMSjOeO23vZ
Jeśli dobrze pamiętam to potrzebne było czyszczenie gaźnika.
Następnie po kilku minutach kluczenia wąskimi ścieżkami poprzecinanymi kanałami irygacyjnymi trafiliśmy do domu Raszida.
0QoIQFx5MFA
6c7mnfb9Jj0?si=oh17MDz-5CBzLaEq
Raszid jest kuzynem Jimmy'ego, od którego wypożyczyliśmy motorki. Dzieki jego uprzejmości mieliśmy zapewnione jedzonko i nocleg na kilka kolejnych dni.
WSiWv1AqkoY?si=3xl5k1O6o5BvjNwO
Po sytym obiadku wsiedliśmy na motorki coby objechać kawałek doliny i wspiąć się na okoliczną skałe, z której był fajny widoczek na dolinę.
NoQzLM7whn4?si=RC91StXqJRgSINMZ
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczM9ZkvHwlOW7uKQQ84MTgZePnt0ybONwRF2htudViUDXr q9IeDnPXOZ0mwZjdb-hzxV-khn3ZQfAJx2cJlDBxENvcXOzg2bqeG7a-29wxa83vEqVmik_U8NCzAoydrpfnuRQR0T2MrPqvM6UDbDrPHY Dw=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Następnie udaliśmy się w odwiedziny do dziadka Raszida.
PDUT6HNlNKY?si=SEFssC029e3yjSqG
Dziadek Raszida jest odpowiednikiem sołtysa, ale do jego obowiązków należy również rozsądzanie sporów między mieszkańcami.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMIaN3EY_oPkCSK5xcswCdn-Ch3BT90PG1hkmDiQyY6abU8wiZqVkRsPklL4SSIlOiJe_RaPzh s4Cy2C0u_aXZd7hstU6L8zj0CJqkNgzWxsJtxr1Xz8h9E6WUpB xw9TkETuOBEDMqVvk5r9_VRjWs1Vw=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Było to super interesujące i pouczające spotkanie dające wgląd w życie wiejskiej społeczności w Pakistanie. Okazało się, że religia religią, ale sporów jest całkiem sporo i Dziadek jest bardzo zajęty. Najczęstszym powodem sporów są...kobiety:-).
Nie nawinęliśmy tego dnia zbyt wielu kilometrów, ale ten dzionek był bardzo fajny i interesujący.
Piekne widoki !
Będą jeszcze ładniejsze widoki!:-)
pozdrawiam trolik
Ósmy dzień, 3ci września. Tęczowa Góra.
https://photos.fife.usercontent.google.com/pw/AP1GczP-2S7GlgnIYT0Nf2W7juwA7ENOyyv5NIXy0ObyHT-tJAAsmb0Wer8n_Q=w820-h473-s-no-gm?authuser=0
Pogoda była zdecydowanie lepsza niż wczoraj, więc po dobrym śniadanku ruszyliśmy na lekko zabierając tylko wodę.
mgABE-qIOdY?si=C0GJxRStCp4ZBgth
Droga nie była zbyt długa-jakaś godzina jazdy, w czasie której wznieśliśmy się z wysokości 2400 mnpm do około 3400. Na początku było kilka wiosek, potem wąski double track, który zamienił się w singla, a na końcu jechaliśmy ścieżką dla krów podążających na łąkę Maczulo La. Motorki zostawiliśmy pod drzewkiem i rozpoczęliśmy treking do łąki Maczulo La, co zajęło nam może pół godziny
09qhPBRRAhs?si=4lFanOQ_zOGbGGYi
Dolina ma kształt rynny, na końcu której zaczyna się podejście pod Tęczową Górę. Szczyt położony jest na wysokości ok 4400 mnpm, więc mieliśmy do pokonania lekko ponad 1000 m w pionie podczas około 3 godzin trekingu. Podejście było dosyć strome, ale do zrobienia dla każdego, kto kiedyś był w górach. Widoczki za to z każdą sekundą robiły się coraz bardziej smakowite...W końcu zdyszani dotarliśmy do celu naszej małej wycieczki
hUTEF7WZwS8?si=Az2UY7Hko4OCBUq1
V5imew8fJfk?si=Sxpa8VRVpfk3i7IF
Te kolory, ta surowość krajobrazu! Gdybym był jakimś poetą, to pewnie naprodukowałbym tu tonę wersów opisujących piękno tego miejsca. Ja jednak byłem skupiony na zmuszaniu mojego zamarzającego mózgu na zapamiętania tych chwil. Dla takich momentów żyję.
UWfidWMICUQ?si=yAarB4UCVA6MYHyS
NwavCDijjI4?si=PCU8Fj3q8gyFIejN
Tęczowa góra wcina się tak jakoś śmiesznie w dolinę Maczulo La i dzięki temu jest z niej widok we wszystkie strony. Ta przestrzeń w połączeniu z feerią kolorów tworzy niesamowitą mieszankę przygniatającą wręcz swoją intensywnością
Porywisty wiatr w połączeniu z niską temperaturą w końcu przegonił nas z tego przepięknego miejsca
FDEd5gCnhxo?si=cAcVI62nt02Td4tJ
HmEb1KXLof0?si=qddQ3obp8KMIFzYg
Ta mała burza sprawiła nam mały kłopot podczas zejścia, bo suche dotychczas ścieżki zamieniły się w rynny wypełnione błotem i trzeba było uważać żeby nie zrobić sobie krzywdy. Na szczęście udało nam się bezpiecznie dotrzeć do motorków, a w tym czasie pogoda sprawiła nam miłego psikusa i resztę wycieczki spędziliśmy w towarzystwie cieplutkiego słoneczka
fI8R9940UHQ?si=c38m9IRPzNMNbSRZ
to był cudowny dzień!
Ależ Wam zazdroszczę tych widoków tam. Pięknie
9 dzień, 4 września. Darkut
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczP7BxL_KbxY0Om-DB53Nvt6M4m0_kQrdXy_-p3aJtDuzDDiKNj7dI6UfvdW6zoa7ZzMGRagoppyDHM5u5TWGMm-kcYfyUmMUjmn2F0t6wVxzR20DL9FCmlNUPGemkbRUa569B5yey NlqssivtkaRgEP-Q=w823-h524-s-no-gm?authuser=0
Pogoda wreszcie się wyjaśniła i na dzisiejszy dzień mieliśmy zaplanowany podjazd pod Korytarz Wahański od strony Darkut. Mam takie marzenie, żeby zobaczyć Koyo Zom na własne oczy, ale wiedziałem że nie uda się tego zrobić na tej wyprawie ze względu na brak czasu. Mogliśmy jednak podjechać bliżej i obadać warunki:-). Do Darkut prowadzą dwie drogi: lewa strona rzeki to ofrołd, a prawa strona to w większości całkiem spoko asfalt. Kilka km przed Darkut drogi się łączą i jedzie się po kamieniach:-). Sama droga jest całkiem fajna-jechaliśmy przez zielone wioski, przejeżdżaliśmy chybotliwe mostki, przeprawialiśmy się przez fajne potoczki. Po ponad godzinie dojechaliśmy do Darkut i otworzyła się przed nami piękna zielona dolina otoczona ośnieżonymi górami i lodowcami. Do jednego z tych lodowców zmierzaliśmy zajrzeć...:-). Okazało się, że wjechaliśmy do wioski niewłaściwą drogą i musieliśmy stoczyć ofrołdową walkę w czymś co wyglądało na wyschnięte koryto rzeki, ale daliśmy radę:-). Po półgodzinie błąkania się w końcu trafiliśmy na miejsce.
sSXNzyhCltM?si=SpbP1ka7FeUlmFw-
KuAmJQDAskg?si=itUr4vM8j907U6C0
Cóż mogę powiedzieć...było ciężko!:-) Po podejściu bliżej lodowca spotkaliśmy lokalesów obżerających się śliwkami, więc skorzystaliśmy z okazji i też się obżarliśmy śliwkami:-). A potem było tak:
7K6RXnSWIaQ?si=ZB7ICpVLhnEyTVSD
cy-uGvwrTj8?si=M6DG_Uuct2BIYDYw
Chłopaki chciały wejść na lodowiec, a my mieliśmy plan zrobienia sobie sesji dronowej na moście (Wojtek ma fioła na punkcie dronowania mostowego:-)), więc pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do naszych motorków pozostawionych w okolicy jeziora.
VCLsUJzSc4c?si=DKrXTjr2GdOR0F7S
Pół godziny później byliśmy na moście:-)
c3e6-K_v3CQ?si=rhKWAbQTNgxmjvLP
pNA0vwzPxq4?si=GL8lUMENc1s2zAe0
Na tym właśnie moście załapałem chyba małego glusia, który prześladował mnie do końca naszej dzisiejszej wycieczki. Po zjeździe z mostu w środku wioski poczułem, że tył motorka pływa pode mną na wszystkie strony-flak!
Jak zwykle w takich momentach w Pakistanie po chwili otoczyła nas chmara chętnych do pomocy lokalesów.
2CkLIQlUsb0?si=bSSeOakT_a932dEB
Po kilkunastu minutach jazdy...
cVOZ3JxDB8E?si=XY16Zzj8BynayDd-
W międzyczasie słońce zaczęło zachodzić...
jcXXQkVB4dk?si=dLHtViI0m_uE4dom
Po półgodzinie jazdy...
STOeSbQoKTA?si=tdLz8vnBiJYqsgGO
Wiedzieliśmy, że Raszid będzie się o nas martwił, ale w wioskach wieczór oznacza koniec łączności, bo wieże komórkowe napędzane są słońcem. Zadzwonilismy do niego dopiero z szinomontażu. Okazało się, że Raszid pojechał za nami do Darkut, dowiedział się o naszych tamtejszych przygodach, ruszył w pościg i dopadł nas w Jassin. Wszystko skończyło się dobrze, choć jazda w nocy po Pakistańskich wiejskich drogach to przygoda sama w sobie...:-)
To był cudowny dzień!
Widoki piekne, ale ujecie na moscie najfajniejsze jak dla mnie :)
Widoki piekne, ale ujecie na moscie najfajniejsze jak dla mnie :)
Pomysł i wykonanie Wojtka:-)
pozdrawiam trolik
10 Dzień, 5 września. Powrót do Gilgit.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOrWfdgPgwMOYW1pMSyEeB_rTLmg239tlYDhGgdSkODdR TfkeGZm7kaYOeDFRoImvsZFjZH9FyCsK_FRFYXyOTAaP8l2KjQ dc2bJRlmh7Jhha0mSKt_uLNWgVVS56NWViWWysmnEGcYzDU5lV BAfYYbQA=w744-h471-s-no-gm?authuser=0
Pogoda rano była piękna, a łeb wypełniony pięknymi wspomnieniami z ostatnich dni. Można spokojnie wracać do Gilgit:-).Jechaliśmy powoli ciesząc się słoneczkiem i widokami po drodze.
qfb7K7TKB2U
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOs1DhMPKoOFOGk_H_C_retQVI-WQBvkt37Y0G-m5HMNbZqCFtMpUaZUF82iN2Awmpo7D4WF-7GGBRkzuoi47lEyoSpHfu2skYQ5BUyV9hr3SMo4Zxe46gw0NHm FJWvl_Ic0492inOt9bbZmYehXqt_dg=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
tAf9B8U63lM
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMaQ8b0FoEJ36ejDmYDSHoTTvMm73jsKBhAacCxEbvNQc PYZy6nyLm3JiWIR02-5HPjpIjYGbyoD7hAjztbbU74RcpKlM8gdurN279c6p9ew7x9gL HnJ98piyD6kamdXQMx0RFaF9EePhUzpgEX1LVH6A=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Po dojezdzie do Gilgit zostawiliśmy motorki w warsztacie obok hotelu na wymianę oleju i maly przegląd, a sami po szybkim prysznicu ruszyliśmy do miasta na małe jedzonko...
M03YXl6USao?si=ffLzm-k9etgJk_ur
i zakupy
Ffcd9PNQ0cw?si=Jucdk0m6Qqz8sDDv
Po powrocie odebraliśmy motorki z serwisu
4bfUskeksMM?si=3_2oZFluKLXtvEf_
i to był koniec tego pieknego dzionka.
Lubię być w Gilgit-jest tam wszystko, co lubie i potrzebuję do życia: ruch na ulicach, fajni ludzie, ciepełko (bardzo ważne:-)), fajny klimat dużego miasta...no ogólnie lubię bardzo tam być:-)
11 dzien, 6 wrzesnia. W drodze do Husze
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczM64bBsMPGkyMNbUMoT--vXYh6d6dWfWMMUkRm4_lBeI7-MTws2LJKYxn7CI4dP-qYA--Qp76aGDZ_f8qSphYRVRP2-mPLB4Vqw614ya2pqmBOsK1IQzCoJcR9QBKE4cFhjlYx4hsVrju 8Ffv05OPWaVw=w827-h455-s-no-gm?authuser=0
Pogoda była fajna do jazdy tego dnia - ciepło i troszkę chmurek. Po wczorajszym przeglądzie i wymianie oleju nasze motorki nabrały animuszu więc spokojnie mogliśmy telepać się w stronę Skardu.
O3PjeobaW5s?si=hmYDgjXyC2hpmcXf
rurxW2f9KyY?si=mvU_pMb6AdHY1QqY
xHcOSqCL49g?si=AMPQnNuOc0Z9CJ74
Po kilku godzinach spokojnej, fajnej jazdy dojechaliśmy do Skardu, gdzie zrobiliśmy małe zakupy.
yk7BPYflwFw?si=zuei_0kiPwWh-xxw
Nie było zbyt późno i mogliśmy próbować dojechać do Husze tego dnia, ale po co? Celem była przecież droga:-). I namiot z widoczkiem!:-)
UVrxMnWn5CU?si=GQtn0HZq2Cc5fwNq
Jakiej kamery 360 uzywacie i czy sie sprawdza na wyjazdach moto ?
Jakiej kamery 360 uzywacie i czy sie sprawdza na wyjazdach moto ?
Insta x3 jesli sie nie myle. Wczesniej była x2 różnica jest duża w jakości. Mały minus jest taki, że potrzebuje dużo kart pamięci (lub dużą kartę:-)). Na miesiąc Wojtek miał chyba 1gb kart albo nawet więcej :-). Poza tym minusów nie stwierdziłem:-)
pozdrawiam trolik
Insta x3 jesli sie nie myle. Wczesniej była x2 różnica jest duża w jakości. Mały minus jest taki, że potrzebuje dużo kart pamięci (lub dużą kartę:-)). Na miesiąc Wojtek miał chyba 1gb kart albo nawet więcej :-). Poza tym minusów nie stwierdziłem:-)
pozdrawiam trolik
Dzieki za info. Troche sie zastanawiam nad kupnem takiej kamerki. Fajne jest to, ze wlasnie mozna ten widok w postprodukcji ustawic jak sie chce. Czekam na ciag dalszy :at:
Dzieki za info. Troche sie zastanawiam nad kupnem takiej kamerki. Fajne jest to, ze wlasnie mozna ten widok w postprodukcji ustawic jak sie chce. Czekam na ciag dalszy :at:
Ja też bym chciał taką mieć, ale po co skoro Wojtek ma?:-)
Jeśli chodzi o postprodukcję to podejrzewam, że można z tej kamerki wycisnąć duużo więcej, ale nie nie mam w sobie potencjału nerdowskiego więc nauczyłem się tylko tyle ile potrzebuję:-)
pozdrawiam trolik
syncronizator
15.04.2025, 14:37
Dzieki za info. Troche sie zastanawiam nad kupnem takiej kamerki. Fajne jest to, ze wlasnie mozna ten widok w postprodukcji ustawic jak sie chce. Czekam na ciag dalszy :at:
Mam Insta360 x4 i ostatnio trochę się bawię.
Firma Insta360 ma darmowy całkiem prosty program INSTA360 studio.
Trzeba mieć dobry komputer żeby to wszytko płynnie działało... i szybko się exportowało.
Filmy wychodzą całkiem OK
Własnie obczaiłem jak przegrywać filmy z kamery na SSD bez użycia komputera... a przy pomocy telefonu. (aby nie zabierać laptopa na wyjazd).
Ja też bym chciał taką mieć, ale po co skoro Wojtek ma?:-)
:haha2:
@Syncronizator podeslij jakis filmik jak mozesz z tej X4
12 dzień, 7 września. Husze
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczP8Q8GHrDZ3z5o8Sk4wOcyOYYwhpJIuw3x14MTG-ZzxJcRQYCOZJpzL_uTg7-pVrqyL-GmlYvd62u4lpFnK1rNqcO-OwnOK8sMUs3R_J0ZNKM5fKsnp5MdayAw6BXvfAtY3aILsq1LB8 bq1fHdTm-sf1Q=w864-h529-s-no-gm?authuser=0
Wstajesz se rano i jest tak:
f5OmlwkT2Rs
Kawka, śniadanko, podziwianie widoczków... bez pośpiechu. Uwielbiam to!
Do pokonania tego dnia mieliśmy już niewiele kilometrów i znaliśmy drogę z poprzedniego pobytu. Musieliśmy jeszcze pod drodze zajechać do Kaplu i znaleźć mechanika, bo Wojtkowi piszczał tylny hamulec i była obawa, że okładzina się starła. Ale najpierw posterunek policji turystycznej...:-). Serio - oni mają policję turystyczną!:-). I niech ktoś narzeka na naszą biurokrację:-)
jyo5N6H3Iwo
Okazało się, że z Wojtka hamulcem jest wszystko ok więc mogliśmy jechać dalej
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczO3VNkfzX2Hq7QVqjx6ImJDMseqHZ-Iv65QB5j_uBUtlj0DCKUm1omYZB-wC-vdYuXn3OTmgW6il3Y8X30LFCQE8tea1KEoFry9rLzO5HijaXmq qV4xoPA9f02-6RHMbxiUthrJKDqnJDvJbHgjtcLu1Q=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Dwie godziny później zajechaliśmy do Husze i wylądowaliśmy u Hassana. Nie ma tam luksusów, ale była ciepła woda i micha z żarciem:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOrZwx2Au53u9bq8kPwtwZljUfBi76a2WJ94lv8dW_lgk 51b5GBXeGdV4ptngFL8aHyI_j0Rw3wCbDir__c3hllQwoEbEDz Vc-80Lx224XHaGJSxbV-f-Ix0fg7pzgz-hVIhwM7wttI8vW-YcRjET8RBg=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNyPe_z_1vxcN1Ur5y7qcabxtAkn880HzcG1ZCCz69AZi 8w4q8UOQy6KDFex8je5zg_MOnZAN9ZaTH0WzS-Xtm8d8Zji9SzO1MSJUuMYCwtTuPs9CV2R07qKOF5iqn03v5AC6 4aELqjNmXBY8KrDVN82Q=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
13ty dzień wyprawy, 8 września. Wchodzimy do raju.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOWtCGcRtvozf9HRmAB6zjlAW6MORBZOveZVLrTsF60Z4 7i8jWtvz2aafurVE9Q8GPmyUKz_AgwQFJGBftC-9eF_rEd8vOxmPP9ORpbte2k7620Q9l60Jyc7EJXBx3a4Srgt6n bevuOwxT3VqDDkyZwew=w836-h466-s-no-gm?authuser=0
Ranek obudził nas nieśmiałym słoneczkiem wychodzącym zza chmur. Było chłodno, ale prognoza na kolejny dzień była dobra. Po śniadaniu przygotowanym przez Hassana spakowaliśmy graty i ruszyliśmy w krótką, półgodzinną drogę autem z Husze do sąsiedniej wioski Kandaj.
E73ogPXpBdg?si=2QttdNxicYsOZUPr
W Kandaj nasi Porterzy przepakowali graty i mogliśmy ruszać dalej w górę. Tutaj mała dygresja- do Nangmy można dojść bez porterów, jeśli ktoś ma doświadczenie trekingowe i dostosowany sprzęt. My mieliśmy jedno i drugie, ale uważam, że stać mnie na wsparcie lokalnych społeczności i to był glówny powód dla którego skorzystaliśmy z usług lokalnych porterów. Kolejna fajna rzecz była taka, że porterzy z Husze i Kandaj są porterami wysokościowymi (których jest niewielu)-czyli takimi, którzy chodzą w najwyższe góry. Dzięki temu mogliśmy posłuchać fajnych historii z K2 i tak dalej.
No dobra-idziemy dalej!:-)
ie3RhT9Xw7A?si=CL5nv4MjDMjvmxZf
Co tu dużo gadać. Było cięzko!:-)
AOMGy9B3Xtg?si=nwNs2SAz1bvW7nkS
Po około 3 godzinach średnio wymagającego trekingu dotarliśmy do przepięknej, zielonej łąki położonej wśród drzew. Jeśli raj istnieje, to znajduje się on w dolinie Nangma.
Pkmh-I70EkE?si=HWJdC7GytlvJmxgz
Po rozłożeniu biwaku i wypiciu herbatki Wojtek wziął się natychmiast do roboty
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNEVjZiBenBJ7zgEytUfwlqJOX0vBcFZlLWJlTsR9gHL_ Gl837D7xmvCVd6XuiUsP03Uuh10B0nloLiDk891PhCW3xawouz LcxorSMhxYDS6T83m2B8BwRzIbvcwNLlSgs3v7MSrcVCth_L8s vj7oNsQg=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
No i tak to jakoś było do końca dnia
14ty dzień wyprawy, 9ty września. Kolejny lodowiec!
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPjFcASg_siJ3PhIDhAHdgNY4DR8IBhSX4rPzGvAnb9Is dmRMrNj6HJfyoLTyUfB5CwbL1W_H-emYgRjGw43cnr4aCEQ6V4QVtHvnlu0BpUpM7oNw8waSEudUBM2 ZG_hvYI9HvrCF-Cq3OpbXKcji8bYw=w838-h483-s-no-gm?authuser=0
Nie ma to jak poranna kawka z pięknym widokiem:-)
k7_7jwZyAOY?si=hrMo6GQUw6jyF9Io
Plan na dzisiaj był taki, że idziemy w górę doliny. Nie wiedzieliśmy co nas czeka, więc nie było sensu ustalać co, jak i gdzie chcemy zobaczyć. Daliśmy sobie max 6 godzin na całość, bo starsi Panowie lubią sobie poleżeć po spacerku na trawce z pieknym widokiem:-)
Było ciężko...
To9ESi2JhCk?si=O1e_OJshVfIHq3AQ
lglYi4J_UHc?si=Vmb35WrK3nSzBLsx
Treking nie był wymagający technicznie, ale robiliśmy 1 km przewyższenia i zmęczenie poprzednich dni dawało nam się we znaki. Widoki jednak były takie, że jakiekolwiek zmęczenie nie miało większego znaczenia..
lCG8xgbjmsY?si=1l2EJ_gJDeP6Q2mt
Po wejściu na lodowiec zobaczylismy potężną ścianę K6
HKoPAsjehek
Na deser mieliśmy jeszcze kamienną lawinę...
eJ15Lu-bt6U
Po naszycm lawinowym doświadczeniu w Passu aż mnie ciarki przeszły kiedy usłyszałem hałas, a raczej grzmot tej lawiny. Brrr
Powoli rozpoczęliśmy powrót na naszą łąkę ciesząc sie pieknymi widokami
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPAtBjRo-Oc89AB-HTTJjmNCkwH0DrX-zXbcqN1dPFFa1-SAA5tKTyWeUlA7vYml63ItLvo5ka216tBgIjspxCmKv70naZZg Q5ykmHBUZYKx9BPNn_QTr-e6SDhe-VGFqp20atUXX7OgEEBfpBcisnwPg=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
Jak to mówił fizolof: życie jest piękne!:-)
15 dzień wyprawy, 10ty września. Powrót do Husze.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNhJj-JEfb8YUAtuzM6ei17qzOXEk-YAWPKAMjzvg_1qDuyJvGfCSDz_q_csp78vIz2ALlVxkm_1yg0o KiMgIDpfTl6z8Iq0hDVXCB-76shZ45cJ71n8uvPJK5cTRYkmo7RBqNm7UHi1q34LZaGNzpgoQ =w836-h486-s-no-gm?authuser=0
Po rannej kawce i śniadanku zebraliśmy się do powrotu. Zeszło nam sie jakoś chyba ze 3 godziny spokojnego dreptania z górki. Jako że był problem z autem, jeden z Panów Porterów zaprosił nas do swojego domu na herbatkę.
n3nvYbz6sPg?si=NjDDTML-9Ti4StMF
Potem załadowaliśmy się na furę i ruszyliśmy w półgodzinną podróż do Husze.
FyBySuU-0I0?si=m17tFMu0oy2f-ZNL
Dobrze, że to by taki krótki, spokojny dzień, bo wczorajszy pobyt na wysokości powyżej 4,5 km npm da nam się we znaki i biliśmy dzisiaj wykończeni. A następnego dnia czekała na nas kolejna przygoda:-)
16 dzień wyprawy, 11ty września. Skała nad Husze
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMBgKnRpcKXKfYi5oUbPej0DGz2b4XDXPA4yAbwCdd1om p6SWZ611RoGGpc4Sap-6IM1f_Msp4i0toVAKUX7yeSMwbZzDoEeNfQF-88hrtoiee0Er_P6A9q74uD5rW92bdy0bDHbLNU8a9M9KUtcFdL jw=w838-h497-s-no-gm?authuser=0
Oj jak się dobrze spało po kąpieli w ciepłej wodzie!-). Rano po śniadanku szybko się zebraliśmy, bo to miał być długi dzień.
ljT2UYxN9zE?si=ngwyw_pe0xNVp4JF
399ByPbpaNc?si=GtYTibGEyKDo3ZZ-
Dwie godziny później dotarliśmy do obozu letniego, w którym mieszkały dziewczęta wypasające krowy na pobliskich pastwiskach.
6HJ4RzOH1q0?si=j7emLxEwjosGORor
Plan był taki, że zostawiamy Ibrahima w obozie, a do góry idziemy z Mohammadem - młodym, świeżo ożenionym porterem wysokościowym. Patrząc z dołu nasza droga nie wydawała się jakoś szczególnie długa czy trudna. Okazało się jednak, że w otoczeniu takiej wielkiej przestrzeni trudno jest właściwie ocenić odległość czy nachylenie stoku.
gxNJYHIgge8?si=wMLdrq6X9A0NoSLy
3TF1vwpYIwc?si=9uPIp-cQ6gB486VJ
Muszę powiedzieć, że nie jest to szlak dla każdego - w mojej subiektywnej skali trudności oceniam go 7 na 10 - trzeba mieć całkiem dobrą kondycję, żeby dać sobie radę:-). Cale szczęście, że był z nai Mohammad, bo nie wiem czy dałbym radę holować Wojtka:-). Po około 2 godzinach walki dotarliśmy do widoczku. Voila!:-)
yDzM97LxCQU?si=ra0LZvsqhu_BM1xN
QTMjKTI88qA?si=Xb39eViNn7p77U-z
Mała reklama. Mam nadzieję, że Admini mi wybaczą...:-)
CvXps7u-ZtU?si=jtTslcNFJq1WBM_z
Zejście było trudne nawet dla mnie:-). Trzeba było bardzo uważać na osuwające się kamienie i inne takie niespodzianki.
76ymEkaQ7ak?si=ihrAbmZNOErQC5qc
SD9SJHRrWRY?si=6555OPkdIwQY2q44
Cieszyłem się już na czekające jedzonko. Ibrahim nas nie zawiódł!:-)
z9Ay2OxxJoA?si=XG2bKXevsi8LyRZx
Podczas jedzenia opowiadaliśmy Ibrahimowi o tym, co widzieliśmy- Broad Peak, K2...Ibrahim robił coraz większe oczy słuchając naszych podnieconych głosów...:-). Okazało się, że młody Mohammad źle nam pokazywał szczyty, na które patrzyliśmy będąc na górze!!:-). To co miało być Broad Peakiem i szczytem K2 okazało się częścią masywu Masherbrum schowanego przed nami za sąsiednią górą-). Śmiechu było całe mnóstwo. Na szczęście Ibrahim znalazł K2 na jednym ze zdjęć zrobionych przez Wojtka-oczywiście wyszedł z tego jedynie ogryzek, bo Wojtek patrzył w innym kierunku:-).
Po jedzeniu chłopaki wyszli na dwór, a ja zaległem na poobiedni odpoczynek
5EG1Qx6JeJQ?si=xKgFCbjOUACrF4ZG
Oglądam teraz ten krótki filmik i czuję to samo, co czułem leżąc na tym materacu: to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Czułem zalewającą mnie falę radości i wdzięczności za to, że mogę być tu i teraz. Że potrafię żyć chwilą.
Po jakiejś godzince ruszyliśmy do wioski nie spiesząc się
5CFwKGGoG50?si=CGUHjg3qngdtBVwW
2MZP3F9kW4I?si=FrH3XL9z54qcqcIg
Wieczorem skorzystaliśmy ze zbytku łaski Mohammada i drugi dzień z rzędu umyliśmy się w ciepłej wodzie!:-) (choć Wojtek zrobił to z obrzydzeniem...:-)
To był cudowny dzień!
17 i 18 dzień wyprawy, 12/13 września. Skardu.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOtqqAQ4xlqiZ4gC_6hkZAhYk8nl9cvh6NtbVGMY9Rpk0 QXW5mvsZ4uz3u5pVD1Ppbsrn58GNw2KKCGl_EO5EKOLwp5cf9I 5dDbsZ-xTwVIxHwt9ElG1WSxFeB1P-2aHe2lIvQwhEj5A4DbVDcHENEwjA=w780-h481-s-no-gm?authuser=0
W czasach licealnych tonami pochłaniałem książki związane z himalaizmem, a szczególnie z wyczynami w Karakorum. Centralnym miejscem jest tutaj Skardu, które chciałem zawsze odwiedzić. Dwa lata temu niestety tylko przejeżdżaliśmy przez to miasto więc teraz postanowiłem naprawić to niedopatrzenie. Najpierw jednak trzeba wyjechać z Husze:-)
hkn2USLHtZ4?si=v_FIPz63YoX8eZYz
4iZ3GL0rtM4?si=QfvICFTDH4A5oFBY
Pogoda była piękna, więc często zatrzymywaliśmy się na drony i inne filmiki. To była piękna jazda. Po kilku godzinach zajechaliśmy do Skardu. Szybkie myju myju w hotelu i biegniemy na miasto!:-)
ZSoEh45qeUY?si=kYsnd_QTw6qDtygH
bi_FXPlYp2k?si=WsxcA-J4Zm3NfXKU
Miasto było super, jedzonko jeszcze lepsze. W Husze i okolicach wymarzliśmy trochę, byliśmy też niedożywieni. Postanowiliśmy w związku z tym zostać w Skardu jeszcze jeden dzień i wygrzać się w ciepłym słoneczku wyżerając smakołyki z miejscowych restauracji. Było super!:-)
5ay3xqr2aJs?si=rEk2PNzo5RKjiCeS
_Ajv5paMLBM?si=uZF7UzNDt6UF55tR
TJFdnd04664?si=NLHFszuRonAWXQva
rp-5eIyJO6Y?si=N6q7fZXaq01UECoC
Dobrze mi było w Skardu - prawie tak dobrze, jak w Gilgit:-)
19 dzień wyprawy, 14 września. Nanga wzywa.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczN91UrFYQLoJI4YHHxSIv3jWSHK4wvVs9AmMMCaF0TxL3 5kjrJlJMxQ3TMK-NvivhcWAwbssYOgKp-XSZFItE9a3XDPMpCe74QC5SG74xc2MtCqkTe9ujKVHV2KtE0dE hJUUdfQdAgqin2Lr3rUitOwzQ=w786-h490-s-no-gm?authuser=0
Odpoczynek w Skardu bardzo ładnie nam się udał i pełni świeżych sił ruszyliśmy w drogę do Gilgit. Mimo, że jechaliśmy tą drogą kolejny raz to wciąż nas ona zachwycała widoczkami.
DhIZE0FVFkM
GJDyag6hL3Q
Zahaczyliśmy też małe jedzonko
mUJlQC-eomQ
Zbliżając się do Gilgit mieliśmy mały dylemat związany z dalszymi planami. Było kilka opcji do zagospodarowania - jedna bardziej zajebista od drugiej, ale czasu nie starczyłoby nam na wszystko. Trzeba było podjąć męską decyzję co robimy dalej. I wtedy zobaczyłem to:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOSBx_kPfaZrBlFBDVaVDMoZ-J4W2dpHBU5pGr8UP3vbcRzVsQwQzKcP7cSW65_YAxsnoKXl3Pm _heJ-svZ3oCjg3VCVx5Q5NN34PPBw-_99_q5_WV6123DutU7YK7NTeKf95e93xOHkSi-U6E6Qd-F8g=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
No i hop! Jedziemy pod Nangę. Pablo i Dziadek byli zachwyceni widokiem Nangi od strony Rupal, więc i my postanowiliśmy tam zawitać-).
Praca do wykonania była prosta: zamiast skręcić w prawo do Gilgit, skręciliśmy w lewo i tyle:-). Droga była całkiem spoko, ale trudno było znaleźć fajne miejsce na biwak. Pomni przygód z kamiennymi lawinami mieliśmy opory przed rozkładaniem się pod stromymi ścianami. Koniec końców znaleźliśmy fajny nocleg pod dachem
TlkzIXzqhzo
Dzięki Tobie chociaż na chwilę można poczuć tamtych rejonów :)
Dziękuję :)
Dzięki Tobie chociaż na chwilę można poczuć tamtych rejonów :)
Dziękuję :)
Dzięki za dobre słowo. Jest motywacja do dalszego bazgrolenia:-)
pozdrawiam trolik
Napiszę ogólnie odn wszystkich relacji, przeglądam, czytam, wielu podobnych nigdy bym nie zrealizował a dzięki temu że ktoś to zrobił można się "przejechać jako wirtualny plecak".
Wiadomo że tych wyjazdów było już dużo, dużo świata zostało objechane ale nawet ten sam kierunek widziany innymi oczami daje zupełne inny obraz.
Dlatego fajnie jak relacje są zamieszczane, zawsze coś nowego, nowy kawałek świata.
No i jak rozmawiam ze znajomymi to daję wasze przykłady że można.
Także piszcie, relacjonujcie, nawet jak nikt oficjalnie nie pochwali to czytających i chwalących po cichu jest wielu.
Oby wam się chciało zawsze i jak najdłużej bycie ambasadorami tych którzy np nie mogą.
Ciągłych pomysłów też życzę.
Oby wam się chciało zawsze i jak najdłużej bycie ambasadorami tych którzy np nie mogą.
Dziękuję za te słowa. Moimi ambasadorami byli tacy ludzie jak Izi czy Sambor. Teraz spłacam długi. A pomysły są...:-)
pozdrawiam trolik
Ja CHWALĘ GŁOSNO!!!
Dzięki!:-)
pozdrawiam trolik
Czytam, oglądam i nieustająco podziwiam.
Czytam, oglądam i nieustająco podziwiam.
Dziękuję
pozdrawiam trolik
20 dzień wyprawy, 15ty września. Rupal.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczO0l6RvPoogKkzYlVrcD3vPuW_b0e1JDBrxHmvkdlc4n4 6vSV1c-33lmbS0LoKS_4BqsiMwXW5Q4hoVSG97xrF8h9-uJH1oAmqLKHAnTe-xba1Q_83nvvC7QJVtYyq9HiTzB-PvavfuYMJfDkJPeKwtYQ=w775-h515-s-no-gm?authuser=0
Spało nam się dobrze w hotelu, ale pobudka była wcześnie bo okno naszego pokoju znajdowało się jakiś metr od od ulicy po której jechały auta...-). Tego nie przewidzieliśmy wieczorem.
Po śniadanku ruszyliśmy w dalszą drogę całkiem dobrym asfaltem i po półgodzinnej jeździe zawitaliśmy do fajnego miasteczka Gorikot, gdzie zmieniliśmy olej w naszych motorkach. Cena za usługę z olejem: 12 pln:-).
GLa9zAeYs-I?si=xQtgWm32dl4VOt3p
Przy okazji kupiliśmy wodę i żarcie, bo nie wiedzieliśmy co nas spotka w Rupal. Okazało się, że jest tam sklep, ale nie tak dobrze zaopatrzony jak ten w Gorikot. Dalsza jazda była całkiem spoko z widoczkami.
xurSQ0RnvZs?si=_ufTVA07XdTzd7vS
Fajny asfalt skończył się w Rupal, gdzie na wszelki wypadek dokupiliśmy jeszcze trochę wody i ruszyliśmy dalej jadąc po fajnych polnych drogach.
I7TtoSdwXTQ?si=w3USkWxbt6EckoSz
Po dalszej godzinie dotarliśmy do czegoś w rodzaju parkingu z kilkoma namiotami - można tam się przespać za rozsądne pieniądze i ewentualnie zostawić motorki pod okiem wlaściciela. Szału tam nie ma, ale jeśli ktoś nie ma sprzętu biwakowego to spokojnie można zostać tam na noc bez obawy o zamarznięcie:-). W dalszą drogę ruszyliśmy bez naszych wiernych osiołków:-).
UvudVM4SZHU?si=7feVSHxgFnIy_K5F
Spacerek trwał może pół godziny i w koncu dotarliśmy do cudownej łąki z całkiem spoko widoczkiem...:-)
5fn7OOgItOU?si=zuHiTi6Dc0bbb7fR
Prawda jest taka, że żaden dron czy aparat nie odda tej potęgi. Łąka położona jest na wysokości 4kkm, więc patrzyliśmy na ponad czterokilometrową ścianę znajdującą się w odległości 2 kilometrów od nas...po prostu potęga! To było piękne popołudnie - cieplutko, słoneczko, Nanga...
Wczesnym wieczorem na łąkę dotarła karawana z kilkoma turystami robiącymi treking wokół Nangi. Szefem wyprawy był Attah Ullah.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczO-d-RLZdzcr7j1q11kdfme_kt322xacX92lD9F_hPF4zaH8jxGmLvo wdAkIN1Tys_4p3XR-DV6Bi-sleGwMmVptTXO0_zX4reRjqSctaxAMm2T-Y_di-grO6YAtRkWi6QcuhiSImUbvck-FiNNMRpCtQ=w1078-h607-s-no-gm?authuser=0
Pewnie go nie kojarzycie, ale to on organizował wsparcie wyprawy ratowniczej dla T. Mackiewicza. Attah zaprosił nas wieczorem na kolację i bardzo się z tego cieszyliśmy, bo mieliśmy mało żarcia...:-)
8awlJDFJ8zA?si=cpoSo57BgrTYUcgG
Wieczór w gościnie u Attah był przemiły! Oczywiście wysysaliśmy z niego informacje związane z wyprawą ratowniczą itd. Mogę to podsumować tak: polskie piekiełko pod Nangą...:-(
A w nocy było tak:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMWGa0gJD_rX_kY2p5HRpT_TfDnKhDFlPEx71HBPnqRMy HDw39BwcsuOFNHhppIsMsqf3WMnGQiLAIfxE4Mt38qsFo1G_Cm SuddIFjnvieU_SUKMa445IGoXCDiGrEzSU05Aeh1b82vmEmZ5V 2wXtmV2g=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczM5_qza6TKP7FF2Z9xF5SGFN0X0fkXf96boaT_SB1uizU LhWfJ2W5db8b_gKW3qApx4wafUvuCiuvepP6kMrS0vz22nXf29 aPDtwUErvawaxA134NBJTTSoswUgc20whmSjtPbZOgoK-O6SBM1HEE1hZw=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMYKZvBEfYyP_7rmvRdpsrjOqdXxKigrJgkpHReSEaV1I VuDiWR_dAA81MGS6ZZaQtcbTd7_WdWKAnuJZgg_e7f7shgq44P CRPy7qNJJ2njPrTED4SsDd74kSjfG0HTyFCqFa53BY-NoXxRnM2qatORiA=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOhS0d3cLk2Stf_6hegWtmi7DxiiYoN4uvMMLMia6eHQs n3ykhBH-TjE4oSWUuwuF-q5_iuJg_sMA98rzBy5TB-fvAbgK0kRpC53F9qlwD24KXBmFS2vfcCsc2n1tWiAs8UGisstw jDZUfMk_J9ud2fmw=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
Weź se tu śpij kiedy masz takie widoki!:-)
Ależ te widoki ryją beret.
Dzięki za kolejną część :)
Bajka!
Ależ te widoki ryją beret.
Dzięki za kolejną część :)
Bajka!
Muszę powiedzieć, że jak już tam dotarłem i zobaczyłem to wydało mi się nierealne:-). A najlepszy widok był w nocy. Żadne zdjęcie tego nie odda. Siedzieliśmy z Wojtkiem pół nocy trzęsąc się z zimna ale warto było.
pozdrawiam trolik
te nocne zdjecia sa genialne !!!
te nocne zdjecia sa genialne !!!
Zasługa Wojtka:-).
pozdrawiam trolik
21szy dzień wyprawy, 16 września. Lodowiec.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMlQ9kUNWLcOdwW89XY628-hgwQ9kGFR2cK48ZjYblRgCahNZQYTyjDdMOr9XzNS6xLxgzqCa WG82nxBivzEATygSQ4zDuJfthjAVIbTpLqMhChBv-ApfRcifCW3bGgP1We_NVy7JnUjA5vPN5Epdme8A=w875-h533-s-no-gm?authuser=0
W nocy często budziłem się z powodu hałasu za ścianą:-). Rano okazało się, kto (lub raczej co) nas budziło:-)
ZMLCj9SvIpU?si=LKEPO2EIOrbuLuCC
Hałas był naprawdę potężny, choć czuć było że dochodzi z daleka. Zajebiste przeżycie same w sobie.
Plan na ten dzień był prosty - wdrapujemy się na lodowiec i śmigamy do kolejnego obozu bazowego położonego w dolinie za rynną lodowca. Poranek był przepiękny, ale cholerycznie zimny, więc z radością przywitaliśmy słoneczko wychylające się powoli zza pagórka. Po śniadanku zabraliśmy trochę wody i zaczęliśmy wspinać się na rynnę lodowca, która miała może z 50 metrów wysokości.
oE_KQR1jlbg?si=aG2cL057sBJ6wF72
Ścieżka przez lodowiec była całkiem dobrze widoczna i mieliśmy kupe radochy z tego spaceru, choc trzeba bylo uwazac na kazdy krok coby nie zaliczyc slizgu po kamieniach do wody:-)
b0jm8zAOKGk?si=xzWE514zDui2XPWb
M3k-gE-0VQs?si=jmFyMgblvLBouhc-
N5sctWucUYg?si=UwYnULfg9jGYdXFe
Po jakichś 40 minutach dotarliśmy do krawędzi rynny lodowca i zeszliśmy do przepięknej, zielonej doliny.
KOCp_uj85nE?si=RxzlUF2HUJ0CJ2N6
Co tu więcej pisać? Było ciężko!:-)
Spacerek przez dolinę do obozu bazowego zajął nam może z pół godziny. Po dotarciu wciągnęliśmy nasze małe zapasy i ruszyliśmy z powrotem ciesząc się pięknem tego miejsca. Nie wiem jak to się stało, ale wracając przez lodowiec zgubiliśmy ścieżkę:-). Powiem szczerze, że nie było to zabawne doświadczenie, ale po kilkunastu minutach błądzenia udalo nam się odnaleźć szlak i z uczuciem ulgi dotarliśmy do naszego biwaku.
Wieczorkiem dołączyli do nas motocykliści z Lahore i natychmiast zaprosili nas na żarcie i kawę:-). Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście, bo byłem głodny jak pies! To był super przyjemny wieczór.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNI1xpRv_aO5bhbWNBv0Bsf-q8M9SttNNVB8zl44jXPxtOmPRbUp49ItxK9sjr_k1uE89WT3ct Vkzk35RlRP8HKdDjcoMelZbdlrj9hgCidQIk5wjigMTspakytY ClpKYC_2N6jHFExlzOK9y1EztdgFQ=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMkccFHS0VCODR7HN2BForEryNdVGaKElhPByWJw7i6Za KdRRw399IZVKbJ0nm5Mabl1Kmk8i0TNQd0I7Q6auCBS8wzsb5b 3IzNHOhns4Rin-hao5rI0Veg5vir_ebJxV1NFGirNY04yJ3bscwmH_AQyA=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOmxLOvyRK_Cj2wmn1C5F9YKx3ofRD8vmeYXFQ-sDn71cyHc9VgQS3in-SWfLur0XOIjcAV8x65SUucbl37AAVTtK6zuaJgLuCH2zAGVNrT-P1NSxC5jovdqOQq-lTVBBRLRtcEAao-vQG9uSOJ796yzA=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
Po kilku godzinach, szczęśliwy i z pełnym brzuszkiem wlazłem do mojego namiotu i zasnąłem jak kamień.
Jak piszesz, że zgubiliście ścieżkę to aż się trzeba zapytać czy w ogóle była ścieżka, czy w tych rejonach w górach chodzi się raczej "na azymut":)
Ponownie - foty powalają.
Dzięki za poszerzanie horyzontów:Thumbs_Up:
francuski akcent w górach: LaWina ...
wygląda to pięknie ale z daleka.
zdjęcia miazga a to przecie tylko migawka i wycinek. piękna wycieczka.
Jak piszesz, że zgubiliście ścieżkę to aż się trzeba zapytać czy w ogóle była ścieżka, czy w tych rejonach w górach chodzi się raczej "na azymut":)
Ponownie - foty powalają.
Dzięki za poszerzanie horyzontów:Thumbs_Up:
Bylo cos w rodzaju sciezki, czyli kupki osiolkow niosacych drewno do wioski:-). Ten lodowiec byl akurat calkiem spoko jesli chodzi o przejscie na druga strone. Lodowiec w Darkut byl zdecydowanie mniej przyjazny, a tego w Passu to nawet balem sie dotknac:-). Miejscowi oczywiscie znaja okolice i warto ich pytac, ew. wynajac przewodnika za jakies niewielkie pieniadze. Glowne drogi sa na guglach itd, ale wiele drog do mniejszych wiosek nie istnieje na mapach:-).
Pozdrawiam trolik
francuski akcent w górach: LaWina ...
wygląda to pięknie ale z daleka.
zdjęcia miazga a to przecie tylko migawka i wycinek. piękna wycieczka.
Kamienne lawiny dla mnie sa straszniejsze, bo oprocz tego "lawinowego" huku slychac jakby miliony kosci przewalaly sie z miejsca na miejsce:-)
pozdrawiam trolik
22/23 dzień wyprawy, 17/18ty września. Powrót.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczP6XTN1V82IAyrE63T3skEfPV7fmpWHjlONdysgxDu6ag H-FlqSVCLh-9SsAxTPa4Lf5z-f0t8ZO5UqOE_SPRqqxnDqFcQCKUjxxTN2yxD5wiLbwDz6_i3R1 ptXgV8CA6JL0Mve5qKciGhTVUcvM-Ty6g=w793-h499-s-no-gm?authuser=0
dLtTzlBllvM?si=-qOh48Vt3vqv00bb
Poranek był cholerycznie zimny i czułem, że bierze mnie choroba po nocnych posiedzeniach z Pakistańczykami. Pakowaliśmy się niespiesznie wiedząc że powoli kończy się nasza tegoroczna przygoda w Pakistanie. Uczciliśmy tą smutną myśl dobrym czajem:-)
FfLMuO-N3Og?si=_1jgNavwosBZiGxY
Po pożegnaniu z Pakistańczykami i spakowaniu się Nanga pożegnała nas jeszcze jedną, ładną lawiną
OpcAju2A1Nc?si=qxesaiWh0Aki1MNf
Pół godziny później byliśmy już przy motorkach i zapłaciliśmy chłopakom zawrotną sumę 7 pln za ich pilnowanie przez 3 dni. Plan na dzisiaj był taki, że musimy zjechać niżej i wygrzać się troszkę po 3 dniach na wysokości 4 km i nocnym mrożeniu dupy. Choroba brała mnie coraz bardziej i postanowiliśmy zatrzymać się po 3-4 godzinach jazdy w jakimś miejscu pod dachem.
Droga powrotna była całkiem mila...
VQJ_uciHw8E?si=QiLyNH5IkHnTjs0M
E5Ox2YeidAw?si=IOlcYDaVoAHhiITq
Po jakichś 3 godzinach zajechaliśmy do miasteczka na obiadek i czaj. Poznaliśmy tam właściciela hotelu i zatrzymaliśmy się u niego na noc. Wieczorem siedząc sobie na tarasie zauważyłem zabawny widok - auto jechało bardzo szybko w dół drogi sypiąc iskrami z felgi, na której nie było opony. Wiedziałem, że 300 metrów dalej jest zakręt 90 stopni... no i po kolejnych 3 sekundach usłyszałem bum. Okazało się, że byli to złodzieje samochodów uciekający przed policją. Nie wiem, czy przeżyli bum..
Noc minęła nam spokojnie, choć tona chemii wzięta przed snem pomogła tylko troszkę na moje choróbsko. Po spakowaniu się ruszyliśmy w dalszą drogę do Gilgit, ale po jakiejś godzinie zatrzymał nas korek prze drodze. Była to fajna okazja do podziwiania jingle trucków
2vEn6AZU2YY?si=hgzzD8Nog6TVNUBJ
Po półgodzinie okazało się, że korek spowodowany jest osunięciem ziemi kilometr dalej. Postanowiliśmy więc podjechać bliżej i sprawdzić, czy nasze machiny piekielne dadzą radę przejechać na drugą stronę:-)
-YB8PljU87I?si=IZ7t2Qz_rsNUBrdK
Z dumą przyznaję, że była to najgłupsza rzecz, jaką zrobiłem w 2024 roku!:-) Wojtek jest mądrzejszy ode mnie i wiedział, że możemy spokojnie poczekać na odłamanie tej skały. Maszyna już czekała i za kilka godzin pojechalibyśmy spokojnie dalej. Ja jednak potrzebowałem tego małego zastrzyku adrenalinki:-). Dlatego lubię podróżować z Wojtkiem - jest On głosem rozsądku w chwilach kiedy biorą mnie głupawki:-)
LXUJpdcujyU?si=AiUOpE52j8I3pSWB
Dalsza podróż minęła spokojnie i późnym popołudniem byliśmy już w hotelu w Gilgit. Bardzo potrzebowałem tego przepięknego ciepełka w moim ulubionym pakistańskim mieście!:-)
19ty września. Ostatni dzien w Gilgit.
Oj jak ja potrzebowałem tego ciepełka w Gilgit! Moje choróbsko nabyte w Rupal niestety sie rozwijało, ale piękna pogoda w Gilgit powodowała ze czułem sie lepiej.
Na początek dnia oczywiście kawa!
ewl1l2l8KHw?si=k3e4vs0hDZfhAGhA
To byl nasz ostatni dzien w tym mieście wiec oddaliśmy motorki, spakowaliśmy graty, dobrze podjedliśmy. Pojechaliśmy tez na miasto taksówką.
GlWOGDxYr60?si=WGVD0tvl61Ic5YNb
do fryzjerobarbera
ZZMrqHsrBx8?si=OPHWRBFf_exdHj5S
Nie jestem zwierzątkiem miejskim i staram się unikać betonu, zgiełku i harmidru jak tylko mogę. Wyjątkiem jest jednak Gilgit. Lubię tu być, lubię ten kurz i hałas. Może dlatego, że na pierwszy rzut oka wydaje się to niezorganizowane, chaotyczne. Dla mnie to co widzę jest jakby mniej "przetworzone", mniej skalane nowoczesnością. Oczywiście dla miejscowych to żadna radość, ale skoro tak jest i ja mogę z tego korzystać to dlaczego nie?
2A-wg95PIMk?si=w56mJz_yaIWhrVgt
Pisząc te słowa czuję żal, że to koniec relacji. Umyślnie rozciągnąłem jej pisanie, aby móc często wracać myślami do tych miejsc i ludzi. Znowu poczuć chociaż namiastkę tego, co czułem jadąc tym małym pierdkiem po krętych drogach Karakorum. Albo pedałując na bucie z plecakiem wypchanym wszystkim z wyjątkiem żarcia. Choć żarcie było właśnie tym, czego potrzebowałem najbardziej:-).
Pomysł motorkowo/trekingowy sprawdził się dla nas znakomicie. Motorek to zajebista rzecz, ale nie przejedzie przez lodowiec, nie dowiezie na szczyt góry. Z drugiej strony nie chce mi się już robić wyjazdów typowo trekingowych, bo w moim wieku trzeba oszczędzać kolana na różne inne rodzaje aktywności:-).
Pakistan dla mnie jest idealnym miejscem do eksploracji, motorkowania, odpoczynku, zwiedzania. Jednym z powodów jest między innymi to, że zostawiając tam moje turystyczne pieniądze pomagam tym ludziom, którzy naprawdę tego potrzebują.
Dla mnie Pakistan, a właściwie wszystkie "stany" to ziemia obiecana i mam nadzieję, że będzie mi dane jeszcze nie raz tam zawitać.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOGvsjyy_ar_65fYg8eJsg46vpkv8gaKuyVc0fGwrR4Tp 3W_e2pDDP9a-wJYB0YMtLB9t098VcMm4DH4cx_-FiiExkZ2RybIVn1piASHNk2Y_rFH0cUDMsmXjBzmuS6LRIfht-EghBkwsw1RSUZdFHfEA=w1079-h607-s-no-gm?authuser=0
Dzieki bardzo! Fajnie, ze to wszystko opisales i do tego okrasiles zdjeciami i filmami.
Dzięki za relację, piękny jest ten świat.
Dzieki bardzo! Fajnie, ze to wszystko opisales i do tego okrasiles zdjeciami i filmami.
Dzięki za dobre słowo! Zdjęcia i filmy to w większości Wojtka robota:-)
pozdrawiam trolik
Ma ktoś ciepłe info jak obecnie wygląda wjazd do Pakistanu od strony Indyjskiej na kołach ?
Dzięki za relację, piękny jest ten świat.
Dlatego staram się jak mogę zeby mieć czas na jego oglądanie:-)
pozdrawiam trolik
Ma ktoś ciepłe info jak obecnie wygląda wjazd do Pakistanu od strony Indyjskiej na kołach ?
Też szukam info na ten temat, ale nie widzę
pozdrawiam trolik
Pierwszy filmik z zeszłorocznego Karakorum. Miłego oglądania!:-)
8RAyJhYNaVc?si=iRR-4Jc3rDwDPS9C
pozdrawiam trolik
Pierwszy filmik z zeszłorocznego Karakorum. Miłego oglądania!:-)
8RAyJhYNaVc?si=iRR-4Jc3rDwDPS9C
pozdrawiam trolik
No, film wciągnięty razem z kawą
Dziękujemy :)
No, film wciągnięty razem z kawą
Dziękujemy :)
Proszę bardzo!:-) Będzie jeszcze kilka filmików:-).
pozdrawiam trolik
vBulletin v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.