View Full Version : Czterdziesty kraj
Kilka miesięcy temu z nudów zacząłem liczyć kraje, które udało mi się odwiedzić - wyszło, że na kolejną wyprawę wskoczy jubileuszowy numer 40!:-) Postanowiłem więc wymyślić z tej okazji coś specjalnego, spełnić kolejne życiowe marzenie. Pamiętacie serię książek o Tomku Wilmowskim? Akcja jednej z moich ulubionych książek tej serii dzieje się m.in. w Karakorum i mieście Gilgit. Już sama nazwa Gilgit brzmiała dla mnie magicznie!:-)
Podróż rozpoczęliśmy 27 września w Berlinie całkiem niezłym stresem - pani Helga w okienku na lotnisku powiedziała, że potrzebujemy jakieś certyfikaty, jakieś pakistańskie aplikacje...brrrr. No cóż, telefony w łapę i kombinujemy!
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWOWLF4vypEtMUYMqjKN0wkQvfVGL9PyGq_HqVNtOck5e vuvXlhkaua5dQVXY73kpc05fZOpOHv6Cy9xlpyHEGx-WB1Fzn2bCQnntuTosWq4j1-OryXbxZctcDKQl3ZfVwQznWShveBtDb70q4-bPMmwQ=w1112-h626-no?authuser=0
Niektórym z nas udało się załadować pakistańską aplikację, innym znależć certyfikat. Ja nie miałem obu tych rzeczy:-). Od Wojtka wziąłem kod QR jego certyfikatu, a problem z aplikacją postanowiłem załatwić niezawodnym uśmiechem. Okazało się jednak, że nie będzie to nawet specjalnie potrzebne, bo w okienku obok służbistej Helgi znaleźliśmy miłą Panią posługującą się językiem naszych przodków!:-). Machnęła ona ręką na certyfikaty i aplikacje i po kilku minutach ukazał nam się taki widok:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUjgWs5D1u8HdOsfFOB2gcpBUA52OAeYbQ3PU7ju2vY50 Mc7Xa7G5XuVB57_ywmQYR7FmEb4YQNxK-zTzm-8AGxWVWzfnVqiyoVTrIdzX0F-aBP3QYX6FDH0Eh-hyAh-ABz_trA9k-CABbXL3UomssXbw=w1112-h626-no?authuser=0
Port Ataturka w Istambule miałem okazję odwiedzić po raz pierwszy i byłem mile zaskoczony - mimo swojej potwornej wielkości szybko odnaleźliśmy właściwy gejt i nawet był czas na małe zakupy.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUjinNbib9XjgkuYHXu_vzw4TADidmik3cvXAUT15C_D3 BP7UBc3zSEHDgUexHj2bta5jbf4BilIFQ9impieRUMk0JkdGUQ jF3jxa0-XSTYNHHHuMdSWr35DXWMau9Z7p7JFwVeMg1z8D9fuOD-SmIcTw=w834-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWD6dWCN_tBxviUwhU9_iBj82IeJ-1Kkts1EufwgQ1JeL73FBGFbbBDZb80kwMAjWe31ehIysXk1f6R CQUWvvaccAbhMeFjculjvCdX_R6gZyhmxU7ZF4pwHW3euSwtrH 2hKPG88AkbsxdGxKvImpS6gQ=w1112-h626-no?authuser=0
Po kilku godzinach oczekiwania załadowaliśmy się do kolejnego samolotu i po miłej drzemce spotkała nas taka niespodzianka:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUHnnPIJ9czr90kgmItSBF6OS4K7QrKlCC1thZAWNRo98 K_Zl904nRyJmfCXMXmVGfJXfE4F-mIfTg1lc3UTncclHDjRdg-7nvQa6vhym2iaOwFSI4Td8GgY7LKT0Kw2IFfYnG9bXQT8v0maL PMlgsWTQ=w1112-h625-no?authuser=0
Po odbiorze gratów i wymianie dulków na rupie Talha zapakował nas do auta i ruszyliśmy w długą podróż na północ Pakistanu.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUn3aKIOYl6EBj8XotHDdeasli0Or2hSz_FSWtZYpme5X VFVfc9ziaErDo3T9iIvq-LgGi5pQBK-JOdaR9CK3mzNMuynPpygv_BA3pQkzDhJsjMvQ_RsXvSPd8SDtZ uSOY4A08x-7Lpc7Wpz1Gon6eKtw=w791-h488-no?authuser=0
Mieliśmy dużo szczęścia planując naszą wycieczkę - załapaliśmy się akurat na koniec miesięcznej pory deszczowej. Po drodze widać było mnóstwo osuwisk, zalanych domów i zniszczonych odcinków jezdni. Droga sama w sobie nie była zbyt dobra, a te uszkodzenia dodatkowo utrudniały jazdę. Na szczęście co kilka godzin robiliśmy przerwy coby rozprostować kości, bo podróż w 6 osób zwykłą osobówką nie była zbyt przyjemna...
-XvXevi1LS8
Po 14 godzinach jazdy dotarliśmy do Raikot, skąd następnego dnia mieliśmy ruszyć w stronę Fairy Meadows.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXyRzZbm0CXbq3Cb0Iqomapar8crmL2GPZBGu9_plu_Zr LrBnhH14mYotUZTMX4fm-cj3CadM3VGmJST5R0owOc8M2LqS2FRN-EGfqsfNUr8No3wOFRYWq4xgmHRT3dbibsQJvftOx0eX1hSPEYc EO3Bw=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVQISRiOSWpgpvG7ss8K6HR2RvykL0kGOjVlbFd1JcbjZ Fwj-EcqEGa-Z84r18vdyaOHQzQLUsLgcH7yB84Sdu5caG9zdkeoOx_TMurkTY ZfI_Ucvzkoei7UGUH1PZvYOjDabrXrE4tG0qOl_iRAuEVVA=w1 112-h626-no?authuser=0
ŁukaszBIA
07.12.2022, 18:11
Pisz i się nie zniechęcaj:Thumbs_Up:
Pisz i się nie zniechęcaj:Thumbs_Up:
Spoko, za stary jestem zeby sie bzdurami przejmować:-)
pozdrawiam trolik
DwaMariany
07.12.2022, 18:40
Będzie czytane.:Thumbs_Up:
Czyta się.
Wysłane z mojego SM-A528B przy użyciu Tapatalka
Już czekam na kolejną część
trolik1 - czytam.
Trudno się nie przejmować gdy człowiek chce się podzielić wspomnieniami a ktoś to z punktu niszczy... to jakaś masakra dla mnie, chamstwo nie do zaakceptowania - no ale to admini muszą to ukrócić.
I dzięki, że ci się chce.
Czekam na kolejny odcinek i uwielbiam takie zdjęcia z lotniska - czuć atmosferę wyprawy!!!
trolik1 - czytam.
Trudno się nie przejmować gdy człowiek chce się podzielić wspomnieniami a ktoś to z punktu niszczy... to jakaś masakra dla mnie, chamstwo nie do zaakceptowania - no ale to admini muszą to ukrócić.
I dzięki, że ci się chce.
Czekam na kolejny odcinek i uwielbiam takie zdjęcia z lotniska - czuć atmosferę wyprawy!!!
Dzieki za dobre słowo!:-)
Mam nadzieję, ze ta relacja zainspiruje kogos do podróżowania tak, jak mnie zainspirowały kiedyś relacje Sambora i Innych:-). A zdjęcia z lotniska to dla mnie nowość, bo pierwszy raz leciałem samolotem do motorka:-)
pozdrawiam trolik
muszel72
08.12.2022, 11:15
I ode mnie wsparcie i prośba o dalej:)
Skoro dalej będą motory to i ja chętnie poczytam :D
:lukacz::lukacz:
Również z przyjemnością poczytam i popatrzę.
Bajkowe Łąki
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWRya1cHtTl5SJevoXmGpRg0xf86SSR4DN0FaD_jY00b2 RmaCIYFLDm-iuXvRxuhQRx-3I1Dqa54FFvKR5Q0UAYmNaRfWdQDBa_corpqRp3lcU014a8cTz Qbu7uNJmGPB16e4KylpUthROJaXFwSlIdPw=w719-h509-no?authuser=0
Potężny Indus pięknie szumiał nam za oknem kiedy kładliśmy się spać. Zanim jednak zamknąłem oczy przypomniało mi się to zdjęcie:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWRDQlREsRL5m4HkwBceDsWFrwWIPoIpz24DHE5urSVpQ M3TOqtBOl7-IfGk_zyyVHBTx9JCatnXdiFWAUVosVp4i5GsnXbMTDYOqvR37W 39RNbTdJn_W955w00XCGw_TS_bFgtWzUpadi5TJiPzSq7pg=w9 38-h625-no?authuser=0
Czy rzeczywiście jest tam aż tak pięknie? A może to tylko ściema marketingowa? Przekonamy się jutro...:-).
Po śniadanku i przesortowaniu gratów do trekingu poznaliśmy naszego kierowcę pana Shair Baz oraz jego Dżipa mejd in czajna:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEX0GZ_JFUjmXAwbQ99img0Gw-0w_t12mLfCynLSap2khjYdaB9yo2wejmbXGN3pKgfiInYrixK8 hYY5SRGIIbR1ZZjI0y2WNpL2cQUoTwyuEGcG4EiEuAJrCcxD2C-kaFfJ-f_uJHG4AvVCj8jvxMRE3g=w1112-h625-no?authuser=0
Podróż dżipem miała potrwać około 2 godzin, a następne 2 godziny mieliśmy pokonać na bucie. No to naprzód!!:-) Pierwsze kilka kilometrow od Raikot to była fajna, niewinna przejażdżka...
PbBkh_p33r4
Niedługo potem zaczęło być całkiem fajnie..
OozExAynu-g
izLAlW5Jq1A
Droga była naprawdę ciekawa - w niektórych miejscach nasz kierowca musiał naprawdę nieźle się gimnastykować coby znaleźć 20-30 cm miejsca do zmieszczenia zewnętrznego koła...Niektórzy z nas mieli coś w rodzaju choroby lokomocyjnej....:-)
GSI0DFGSzmY
Droga sama w sobie była wspaniałą przygodą, a nieziemskie widoki były tylko przedsmakiem tego, co zobaczymy później.
jerEWXlbNLM
wV4b1wgEpi0
Czułem lekki żal, że nie zrobiliśmy tej drogi na motorkach, ale z drugiej strony jazda dżipem też była fajnym przeżyciem, Należy również wspomnieć o tym, że Raikot znajduje się 3 godziny jazdy na południe od Gilgit gdzie czekały na nas motorki. Jazda na motorkach oznaczałaby więc stratę minimum jednego dnia na sam dojazd do Raikot. Po dwóch godzinach niebiańskiej jazdy znaleźliśmy się w wiosce Tato, gdzie kończyła się droga dla pojazdów. Z tego miejsca wszelkie towary i ludzie transportowani są na bucie, ewentualnie na grzbiecie osiołka:-)
IJyispeegpo
WMrmRJ3vp94
Po dwóch czy trzech godzinach pedałowania dotarliśmy do Fairy Meadows, Pogoda tego wieczora była raczej słaba, więc wciągnęliśmy kolację, rozlokowaliśmy się w miejscówce i zadowoleni z życia pociągnęliśmy sziszę:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUjk_Wk7VC56jM80wlucPxCUV8_pPSGHhPk_JmMjoIdOC ETZ9iwlJbWAsEtk9iIuYOOR9Y1WfvBZNlbePaEQZLO_C4HlVMt ht-Iyorrs77k8g_ngr0jbsMvJpc-4jKYUkUhOVt9-8g56e8QPAZ72ZP18Q=w1112-h626-no?authuser=0
:Thumbs_Up: Nieźle się zaczyna :D
sambor1965
08.12.2022, 23:00
ja też czytam i zazdroszczę.
W pierwszej chwili, na telefonie, pomyślałem ze szisza to to po lewej z żarem ;)
Pisz pisz ;)
Trzeci dzień: podziwiamy ślicznotkę.
https://lh3.googleusercontent.com/nvEvjprt7eH784602XEIPXrHnmhS7Zy5l-CGZk6G-8xKQ6jTUC5bWRwuA7lA_ilyermc8vnfQP6fByA-Ee515B_jPL0Radhz8lmQYLWGRbhgCZUBxOBromsAeReYCSfEIh-GuSNQaRx4VeJaWSBxNWJt4ZYIvvlzV7UU5aQTIK1XEUwcsIUCv 2ydeOMNB5TVCEaaxdz8lPEfuAuLtN7IWBfyAurJOxzGakmcchJ 7GJYlaXOcOQP9Bh0aiWr-hWb9NjbKtzumsClM1lK5F--PCVcj77VUVrgLaY9jGJePv1pBH1EikCJ_H2en-ubD0BRrk2029KVlZPp8nvOPKAXIbuI6rhHD52gqyWWANDiBygR 42XOvP7m26HNYnxlKk9TWv_Fh7B16yH1Mnl_Cr8FlhGFGAfiok gFGvodN8wKrsEuMVEoxN9MUMwk3joU8Z5HpVIRtU-8SCsxBVFLqsOrLlDT-MYO9EOTSggYRm-D8yAlCsbibvD25y_05EnonKxlXHxRnDJc5Sfc4KbMmTdImN_M3 dr9MG_y6t_TVh4DWA-ndPlv8lWnd9oFiiS_SqczUIS_ocTqpH78RkzB47veSRjBZkjv_ lzMqDgJ-YU_g2DuDaeroVXsTD2qknUyvFixnX5hBRBQWFRPqydYko4Qp5S HtradQfMsW7BTBw_a59mSlFbAyIVH9BXRDhN3cPUfTWxoUWNuP _840jFxiukFVjwGOR3yj0tc__5hOOjaqCXDpC5Ah5ZRgcUHY7V o3wQsBillkRGB0HbF_i6KKZOYOpvOnhA0dYIjo0_3chZwPh5xe qmPx-C94u2F3Y_lYHRYGRplLoRUOCqdwd4HsfSDnSn3dtyhcHBzdnU0 krCrImSe6umBx4n7jwTc_QO0HgiA5DvML9CHWJtHSLEMndTI5v HEj6JFNOiCI7lHp13FSHI8jNA=w800-h509-no?authuser=0
Rano było tak:
9Pm25NWjftU
Widok Nangi na żywo był dla mnie prawie mistycznym wydarzeniem. Nie znałem Tomka osobiście, ale zawsze podziwiałem Go za to, jak ŻYŁ.
29Va_wYGP-M
Żywię największy szacunek dla Niego i Innych, którzy realizując swoje marzenia pozostali na tej górze. I dla tych, którzy przeżyli.
Internety się nie myliły - Nanga wyglądała jeszcze piękniej i jeszcze groźniej niż na tych wszystkich zdjęciach i filmach które widziałem. Od naszej miejscówki do szczytu był jeszcze całkiem spory kawałek w linii prostej, a trzeba było nieźle zadzierać głowę coby zobaczyć tego potwora w całości. Ta szara masa w lewym dolnym rogu to potężny lodowiec Raikot.
Na ten dzień mieliśmy zaplanowany treking do obozu bazowego pod Nangą. Najpierw jednak śniadanie mistrzów:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUy8bvKE7mxdJBu5hL2MhE7QGWU3toRszFzShjUUCS-HBfxAS_teI3vRY_YwbvPQt_HEB7Qd167nk2DRQYw6gwRE7WkHf fYa3vZJUhnJwaUdXpSwOc9dnIGL8f49DQaTZvc_NCTT_SPaqzs 47rvSlf5MQ=w1112-h625-no?authuser=0
Treking początkowo był prosty i przyjemny,
lNLOYFvRgp0
Po kilku godzinach okazało się jednak, że do obozu bazowego został jeszcze całkiem niezły kawałek drogi biegnącej w większości na stoku wzdłuż lodowca.
yUU0WVQwVUc
Ja, Wojtek i Talha postanowiliśmy zostać na pastwiskach, a Michał z Radkiem poszli dalej. Na pastwiskach też było całkiem spoko..
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEX7NC70FSeuH2-bKkXnL2XPKaaXt5QOTavt1jrpYJXjemfAWB5RY6Nr-xr3rz2ZJkrGLY37x39dNU57o8ay98Nbxb_DnjR6t1fO-nqb6PgkvKpCUNYd-jxRHkfQaH5FIc4Ndfu0APA373Pel2qPH0zSKg=w1112-h626-no?authuser=0
CY5WKYtralk
Po jakimś czasie wspólnie z Wojtkiem zeszliśmy do miejscówki żeby zamówić kolację coby zmęczeni chłopacy nie czekali za długo na jedzenie po wyczerpującej wycieczce. Powoli nadchodził zmierzch, a ich wciąz nie było. Uspokajała nas myśl, że Talha został w połowie drogi żeby w razie czego im pomóc w dojściu do obozu. Na szczęście tuż przed zapadnięciem ciemności nasi twardziele dotarli do miejscówki!:-).
Kolejny dzień był pożegnaniem z Nangą i Bajkowymi Łąkami. Najpierw jednak kolejne śniadanie mistrzów!:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEW0THs0yIRDIGgCqQyGl5Js2EHNwsVtZ7TrdyNBruYhNy C8ikCbvBTbfWC8--HMS6omAuh0F-8kkgkSU9ycxcSziSCUoMiHJXtksHxtFowbBnL4fVdPRgmPH1F_ inARNJitK9iES0vFiWhnKQPXNozduw=w1112-h626-no?authuser=0
A na deser po śniadanku była niebiańska jazda
J084x40O4RE
TvixbkIQ68M
Kierowca calkiem fajnie radził sobie na krętej drodze, ale w jednym miejscu nie wyrobił się na ostrym zakręcie i chyba wszyscy wtedy zmoczyliśmy pieluchy...:-). Na szczęście Wojtkowi udało się złapać ten wiekopomny moment na filmie!:-)
Y4HK5CdkQ-8
Wisienką na torcie tej wycieczki był widok na dolinę Indusu z wijącą się wzdłuż tej rzeki Karakorum Highway. Karakorum Highway miała nam często towarzyszyć w kolejnych dniach wyprawy.
72ZPlnc1BtU
Marzenie... Pięknie! :)
Rzeczywiscie bylo pieknie, ale znalazlo sie tez kilka lyzek dziegciu:-).
Pozdrawiam trolok
Czwarty dzień: nocleg u stóp Rakaposhi.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVj18C68rfrtRjnFW-5E9T0sR2u2PeghPjI1agcuao_JCxxuD5rrq_W3kQoBNCBgOvEX h4zFN6-Ar8ye-1-8IQc9kHx5UpRO-CGIpKrmCXlkNsWe50huKkNqJSOc6riVelm9Dju_mfdn_oD01Sb 773RDQ=w755-h453-no?authuser=0
Po wjeździe na asfalt pożegnaliśmy się z naszym kierowcą i jego chińskim dżipem, po czym załadowaliśmy się na czekające już auto i wio do Gilgit!:-). Podróż nie była jakoś strasznie długa, ale do miejscówki z motorkami dotarliśmy tuż przed zmrokiem. Już cieszyliśmy się na czekającą nas imprezę, ale... zobaczyliśmy motorki...A raczej trupy motorków, które trzeba było reanimować przez pół nocy coby jako tako nadawały się do jazdy:-)
CsGmFMacaZs
Po kilku godzinach rzeźbienia w g... udało nam się jakoś doprowadzić te maszynki do stanu jako takiej używalności, choć powiem szczerze, że kładłem się spać pełen wątpliwości:-). Jakimś cudem okazało się, że motorki odpaliły, nic od nich nie odpadło i można było ruszać!!:-)
xWwIQSVHIGc
Przejazd przez Gilgit był przygodą samą w sobie - jazda po lewej stronie, motocykliści wymijający ze wszystkich stron, ciągłe trąbienie, traktory, samochody....Po pewnym czasie dotarło do mnie jednak, że w tym chaosie ukryta jest głęboka myśl: wszyscy wszystko tutaj widzą na drodze! Jak tylko zrozumiałem ten prosty fakt, to podróż przez Pakistańskie wioski, miasta i drogi zaczęła mijać całkiem przyjemnie:-) Zaczęliśmy też zapoznawać się z miejscowymi zwyczajami dotyczącymi między innymi higieny...
EckBehxOIoo
Zachęceni powyższym widokiem czym prędzej udaliśmy się do restauracji wciągnąć coś smakowitego
_dzj9ZVdyZ8
Na problemy żołądkowe nie trzeba było długo czekać - pierwsze bombardowanie nastąpiło około dwóch godzin później. Plus był taki, że bombardowaliśmy w pięknych okolicznościach przyrody
Nu2Rb84zx8E
Krótko po pierwszym bombardowaniu przydarzyła nam się również inna trauma:
3FaxSpcaZnE
W ferworze nocnej walki o usprawnienie motorków tylko Wojtek pomyślał o oświetleniu... Jak się okazało, ja nie miałem stopu, Michał przedniego reflektora i Radzio chyba też nie miał stopu. Także ten...jazda w tym tunelu była średnią przyjemnością:-). Po wyjeździe zatrzymaliśmy się zdyszani i każdy zaczął sprawdzać swoje światła, bo przed nami widać było kolejną czarną dziurę tunelu. Koniec końców ustawiliśmy się w takiej kolejności, aby koniec i początek naszej kawalkady był jako tako oświetlony:-).
Jedziemy dalej!! Chwilę póżniej kolejna przygoda: kamienie spadające z góry jak pociski!:-). Trochę zdziwieni byliśmy małym korkiem na drodze, ale po chwili okazało się że mamy do czynienia z kamienną lawiną atakującą naszą drogę. Po chwili obserwacji doszedłem jednak do wniosku, że cisnę dalej - szczególnie kiedy zobaczyłem lokalesa który przeżył ten przejazd:-)
nB81vPYeCU0
Na szczęście udało nam się szybko śmignąć między tymi pociskami i zaczęliśmy zbliżać się do doliny Hunzy
m8YSJU_f0eA
Teren był zamieszkany, więc trudno było znaleźć miejsce na nocleg. Na szczęście spotkaliśmy Selima i zalogowaliśmy się na jego działce z pięknym widokiem na majestatyczną Rakaposhi.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVBaTIqAHDblQVcNetW6lWH22FLqrP3p5Z_IkJE9KTg4k 7WGlmTOBXec_DYtFUQP2dzLBFwFejQym_7jPX23ME_HdefWPAe 7s_tIS8goHo_hITeAt8oWolqmkySmPwXfLXVZ1GElIb-ABWcwpYYO8PRSQ=w1112-h626-no?authuser=0
Nie wiem z jakiej wypożyczalni korzystaliście w Gigit,ja mogę na przyszłośc polecić https://www.karakorambikers.com/
Motorki przygotowane chłopaki bardzo życzliwi ogarnęli nam na dzien dobry parę spraw łącznie hunza water oraz kartami sim i puścili famę na fb o naszej grupie przez co spotykaliśmy się z sympatią po drodze a nawet w Skadru w serwisie motocyklowym dostaliśmy poczęstunek a motorki przegląd(do jednego nie można było dokupić przednich klocków więc szef znikną na godzinkę i wrócił z dorobionymi klockami),wszystko w gratisie.
sambor1965
14.12.2022, 10:03
To, że Wy trolik nie macie po kolei to wszyscy wiemy - normalna rzecz na tym forum. A co do chronologii to musieliście jednak srać w innych okolicznościach przyrody. Jezioro Attabad jest oboko tuneli, a tunele są za Karimabadem. Wy zaś dojeżdżaliście dopiero do Rakaposhi ;)
. A co do chronologii to musieliście jednak srać w innych okolicznościach przyrody Co ja poradzę że sranie wychodzi mi lepiej niż chronologia...?:-))
pozdrawiam trolik
Nie wiem z jakiej wypożyczalni korzystaliście w Gigit
Z tej samej:-) polecona przez Suba. Ogolnie kontakt z dziewczyną był super, a niespodzianki zaczęły się w Gilgit. Coś mi sie zdaje że ten hasz kolesiom już chyba mozgi wypalił:). Było tez kilka innych wk...cych drobiazgów związanych z tymi ludźmi, ale....przygoda, przygoda każdej chwili szkoda!:-)
pozdrawiam trolik
Z tej samej:-) polecona przez Suba. Ogolnie kontakt z dziewczyną był super, a niespodzianki zaczęły się w Gilgit. Coś mi sie zdaje że ten hasz kolesiom już chyba mozgi wypalił:). Było tez kilka innych wk...cych drobiazgów związanych z tymi ludźmi, ale....przygoda, przygoda każdej chwili szkoda!:-)
pozdrawiam trolik
Szkoda,bardzo wkurzające jeśli przyjeżdzasz cieszyć sie przygodą o cos się sypie nie z przyczyn obiektywnych a zawinionych przez kogoś.
Cos tam się podziało w międzyczasie bo my mamy dobre wspomnienia ze spotkania z tymi chłopakami.
No ale dawaj dalej z opowieścią bo miło powspominać miejsca gdzie sie było.
Piąty dzień: dolina Szimszal.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUi1rFWmKRBVt8efX9VbBvXJSnTyPyI0lZZpxTirDKjS_ cyq1LFHPvhubnHyygDsrJXhQ0bICq819xKDt47KA5awDKBR6-NdSS0elw6dXvl-6AG91lvo5tCP8uCttoDVy7ZBo9b0KMiAXzaf-L-RrD32g=w756-h463-no?authuser=0
Lubię takie poranki...
DowxdY4ZNQU
Rano przyszedł do nas nasz gospodarz Selim, z którym wspólnie zjedliśmy śniadanie. Po chwili jednak słoneczko zaczęło naprawdę poważnie smażyć nam glace, więc trzeba było czym prędzej zbierać się do dalszej jazdy.
aYtOjOVla-A
Nasz nocleg znajdował się na pagórku górującym nad miasteczkiem. Już sama jazda w dół do asfaltu była w związku z tym miłym przeżyciem:-).
6fOHfQYmFTY
Od czasu do czasu mijaliśmy oazy zieleni w morzu skał. W takich oazach przy drodze najczęściej rozlokowane były bazary zaspokajające potrzeby podróżnych
MLoNShhwipg
Zdarzały się również często objazdy spowodowane zawalonymi mostami, osunięciami ziemi itd. Z ciężkim sercem obserwowałem walkę tych ubogich ludzi o utrzymanie drogi, która jest ich jedynym połączeniem z resztą Pakistanu.
mYtHO-Dcy4Y
Zbliżające się skaly Passu były znakiem, że za chwilę będziemy skręcać na drogę wiodącą do Szimszal
ox72jhUJmZ8
Najpierw jednak słit focia!:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEU4eOEx6rK9q4QRBHWLez6uuUuqYot8b1e2RETi0y0K0h-w6uWEDv04n0Ay8c8OtZ3yE53mxMeVTEBaB3W1tqzK5nc1U8S-Ix_YAoAT1QyGUFL9C_4QnvHb1VG8_2qdtRxtGvWLD7q5gulHTH 1BA0hMtA=w1112-h626-no?authuser=0
Droga do Szimszal miała być jednym z "gwoździ programu" naszej wycieczki. Widziałem kilka filmików, rozmawiałem z kimś kto tam był....ale przeżycie tego osobiście to jednak inna bajka. Najpierw jednak trzeba znaleźć drogę do Szimszal, co okazało się nie być łatwym wyzwaniem. Po chwili szwędania się w okolicy Passu udało się na szczęście znaleźć dobrze ukryty zjazd do mostu będącego pierwszą przeszkodą na naszej drodze do doliny.
7hHxPWbjofM
Wieś Szimszal została utworzona 14 pokoleń temu i zamieszkana jest przez Szyitów Ismaili. Droga do wsi została ukończona bodajże w 2007 roku. Przed ukończeniem budowy ludzie pokonywali tę trasę pieszo, co trwało 5 dni. Do dzisiaj przy drodze widać domy etapowe, w których wędrowcy zatrzymywali się na noc w trakcie podróży. Wieś utrzymuje się z rolnictwa, głównie z hodowli bydła, które wypasane jest na pastwiskach odległych o 3 dni drogi od wsi. Od kilku lat wieś ma również dostęp do energii elektrycznej, która dostarczana jest z małej hydroelektrowni. Najważniejsza rzecz: droga jest piękna i niebezpieczna!:-). Zanim jednak rozpoczęliśmy wspinaczkę trzeba było zatrzymać się na czekpoincie
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVVNPju55CrLTZwktWktlxpCp4AcKBLf7Dm-sU1ozHNdfx98WLnWWuj2T1D1hMqeeZVIeE1b4ng4rDcdXJtSr9 Tw74CDS4NmX5QeK7qkUAILrDqX58n_tPaDXQvQKUn5aNeWxKft 4rLLsKv0xt5sLmKkg=w1112-h625-no?authuser=0
Za czekpointem była już tylko boska jazda...
6GSEBb2Q-G0
m8mh5rPrfQs
84qXuZGCj38
NvlclRP6TAw
Z poniższym filmikiem związana jest ciekawa historia, która może być nauką dla innych motocyklistów. Tuż po wyjeździe z Gilgit zaczęła mi przeciekać prawa laga, ale nie było jakieś tragedii, bo hamowanie było całkiem spoko (hamulec bębnowy) no i jechaliśmy po asfalcie.... Sytuacja zmieniła się kiedy wjechaliśmy w teren, bo brak wlaściwej amortyzacji w kombinacji z totalnie nie-offroadowymi oponami powodował niemiłe wrażenia szczególnie podczas jazdy po małych kamykach i kopnym piachu. Tak właśnie było w sytuacji poniżej-oczywiście musiało się to zdarzyć na najwęższym odcinku drogi, z całkiem niezłą przepaścią tuż obok...:-). Jadąc zahaczyłem przednim kołem o jakiś kamień i ze względu na kiepską amortyzację nie skontrolowałem właściwie przedniego koła. Chwilę później witałem się już z glebą, a przednie koło radośnie kręciło się nad przepaścią....brrrrr. Na filmiku tego nie widać, ale sytuacja miała miejsce może 5 sekund po jego zakończeniu.
PlAr_FedtZE
Po 6 godzinach jazdy ukazał nam się taki widok:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUFJhyJQ8KfYQkQUbStQ6gxuzG85_Fj07z8vGicmZIG0O hQSfvtFaRySfHgy0KvB4Rlegn15fY-3mzSD9mAj-S1ws5VSmL5bhYCbHJ2OTcy-7Pwt2tIK59PsWM4T13sOcnKjP4B9ScTRiccAY810GeSzQ=w111 2-h626-no?authuser=0
Po dojeździe do wioski zalogowaliśmy się w pierwszej miejscówce, bo mimo wspaniałych przeżyć głód i zmęczenie dawały nam się we znaki. Gotowanie kolacji troszkę jednak trwało, bo gospodarz musiał rzucić wici że przyjechały żarłoki z Polski!:-). Po chwili ludzie z wioski zaczęli przynosić mięsko, kartofle i inne przysmaki, które pożarliśmy w mgnieniu oka!! Hitem dla mnie były gotowanie ziemniaczki na słono ze szpinakiem. Mniammmmm!
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVYmlhusJzXvx4WuHnRnmOOHkSFbHdFt5Vvgeav4RVKIX DZ6MlEidMXlGQu9TnYGVZaHU8mR_kyKzxf7kyJZBLVzj88WEna 22N82Iqsex61VUT1GEYNT1yMUNwfDEjii_sONknqJrfzt4Jmdb HLlNnxlA=w1112-h625-no?authuser=0
consigliero
19.12.2022, 09:05
Co ja poradzę że sranie wychodzi mi lepiej niż chronologia...?:-))
pozdrawiam trolik
Chrzanić chronologię, najważniejsza jest dramaturgia
sambor1965
19.12.2022, 10:32
Nie żebym się przypieprzał, ale a propos chronologii - to przejżdżanie przez rzekę to jest raczej z n=innego dnia. Bo poznaję teren i jedziecie już z powrotem. ;)
consigliero
19.12.2022, 10:42
To się nazywa, jeżeli dobrze kojarzę, retrospekcja :)
najważniejsza jest dramaturgia
Dramaturgia była taka, że nawet ułożyliśmy wierszyk. Roboczy tytuł: "słoneczniki na skale". Kto miał biegunkę w Karakorum ten zrozumie...:-)
pozdrawiam trolik
muszel72
21.12.2022, 10:56
Nie lekceważyłbym tego. Zrobił badania w medycynie tropikalnej. Pasożyty z tamtych rejonów mogą tkwić w Tobie przez wiele lat.
Nie lekceważyłbym tego. Zrobił badania w medycynie tropikalnej. Pasożyty z tamtych rejonów mogą tkwić w Tobie przez wiele lat.
Jeden z nas przeleżał tydzień w Szczecinie na zakaznym ale nic nie znaleźli. Wiem, że masz rację, ale jakoś tak ciężko się zmobilizować...
pozdrawiam trolik
Szósty dzień: odpoczynek w Szimszal..
Ten dzień leżakowania był nam zdecydowanie potrzebny-praktycznie od tygodnia byliśmy w ruchu, zaczęły się już problemy żołądkowe a poza tym w Szimszal było pięknie!:-). W wiosce trwały właśnie żniwa i mogliśmy obserwować jak to ważne przedsięwzięcie realizowane było przez setki lat: męszczyźni kosili kosami i sierpami, a kobiety zbierały kłosy i wiązały je w snopki.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEU-BlUSWKesQLHdrJ24c91bmo3dy-V2AHwMbad42oJHAvw8ZWCM1SHGYhkRTg9waWgpE_hP6v6gggxa zCEeeLHmyJNCok9S6u6pvOzg4ihq6rSe37h409JbjWPbIhLF9D bDUE-kgYUxrnDJRsES70HyKQ=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEW42vWgWxFLuHoDqQ8tmZuIGJtuknyOww61pb8dHvloxo vmgpoqabaXSnI3ChGSmKI8I5Gm6P8_OZ1TRnbYcxoauI_vCDgh b5Jg97hzIbs86Gl6CkJHNF9jUJVjOLdcfZejd347vRKXPz7Eb2 _ULg6Sjg=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEU6KGB1n7y-h5RWtelCRF4Xmqy_vLJ5cg1hj1mMhIESp5PBdZ1xJBmDFJPxic 0EGQhApN6I0u9Xl0b7QviqK4TDb6ydMnOnuVG5JQa-zQvJI2qaEIR-vYV-ba-VxLZEldUnScJnZtRMHDBFzPV9nPw7YQ=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUNXUW6TNRI_qXkA4ZRaMlvqOJH3vP3aa7dHfcRr-gUef7SM6hkuDIrOXBRu6BjtlDZ2mYNNp45vqJP2EZq8v-33BeN71ywFvsoZ8uxZbk-SAQ5lEKpRItmaUiKRr-gTI20lmX8C0htM-V6CAyfRc8ERQ=w1112-h626-no?authuser=0
Przed obiadem Radek i Michał pojechali sobie na lekko zwiedzić okolicę na motorkach, a my z Wojtkiem odpoczywaliśmy. Po obiadku zatankowaliśmy motorki i wybraliśmy się na spacer
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVnuZZXlG-PwcTfNSRb6agk4qyyQ7DyQdu9uW8ov3_m9zMcg8RgVYOjaD6aZ Q0Uzb4oCPnhY1wu6gUuniXlJBYUOUdcNSt8EB4_k1_PWgPiQue-aZmyTs2jBSwFJHKsXljqrf0Edx3HmmXk4JZqGUkWgA=w1112-h626-no?authuser=0
_9AWaUixL9w
Próbowałem wygenerować z siebie całą odwagę na jaką było mnie stać, ale mimo to nie było mnie stać na przejście tego mostu:-). Wku...wiłem się naprawdę kiedy kilka minut później grupa chłopaków przeszła z drugiej strony targając ze sobą szpej wspinaczkowy. Jako fanatyczny wspinacz zazdroszczę śmiertelnie każdemu, kto się wspina kiedy ja się nie wspinam...:-)!!!
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWh8a0D2h0YnfgRpf5_-rmr9PC5gTz7UfBHM1qpw8IftDNCxnHekb2mVz7QGwhYy4ah5Ms jILugWalB0zBekRc8AMQwwLks8k83RJJwP-Ze5weqGJHu79qvAxm0TutmWelSWneunNx1zAnwcKfQDXuopw=w 1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXA2Dj6-sihBIL66mO6-A3M5d1fS-wlhfAuZaTKnQuzMj89230mPXQ2ipjFzEo-E05VP9NNAbaqpU6bpZ1_IcbXRUVIvWcm2gdpvESyUn6uJG1kvu bwzYpWxWN8ny7riusaJHQc3ELM8wtn3-Knknp9LA=w1112-h625-no?authuser=0
W końcu znaleźliśmy most, który mogliśmy przejść z mniejszym strachem..
1X6lweWoCg8
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWbZbm85ZTeex5Q98jdgiJP6TvEu83_AydADh8m0MWG5b 9zya9T7e1B64Ym1w_kYsMDpO7NtRl32Xq5DSy6WGgVRE7eYqv3 8GLo6BlLY3AcrOTnDRB00SiA1IRBSWG3EX3VXniPwEKmwNATMN b6CirB3Q=w1112-h625-no?authuser=0
Jeszcze jedna ciekawostka: wioska położona jest na wysokości 3000mnpm, więc zima jest dosyć długa. Do ogrzewania używa się tam drewna topolowego, które jest wspólnie uprawiane przez całą wioskę na każdym dostępnym metrze kwadratowym. Jak wiadomo topola nie jest zbyt energetyczna, do tego na jedną rodzinę przypadają 3 traktory drewna. Jeden traktor to na moje oko 3 metry sześcienne drewna topolowego. Można z tego wyciągnąć prosty wniosek, że ciepło używane jest głownie do przygotowania posiłków... nie jest tam lekko zimą.
Odkladajac na chwilkę na bok oczywistą zajebistość wątku podzielę się takim spostrzeżeniem, że po raz kolejny z uśmiechem obserwuje sprzęty na których tam jeździcie.
Nie na darmo mówię ze gdyby jakimś cudem okazało się ze mogę wyjechać het, het, to zrobiłbym to na 125tce.
Już przejadł mi się marketingowy bełkot producentów i wyleczyłem się ze snów o potędze na minimum litrowym adwęczur ;)
Jedyne czego trzeba to czas.
Zmienisz zdanie jak Tobie słusznego wzrostu przyjdzie jechać połamanym tym karaczanem. Pogadaj z Gilem.😉
Odkladajac na chwilkę na bok oczywistą zajebistość wątku podzielę się takim spostrzeżeniem, że po raz kolejny z uśmiechem obserwuje sprzęty na których tam jeździcie.
Nie na darmo mówię ze gdyby jakimś cudem okazało się ze mogę wyjechać het, het, to zrobiłbym to na 125tce.
Już przejadł mi się marketingowy bełkot producentów i wyleczyłem się ze snów o potędze na minimum litrowym adwęczur ;)
Jedyne czego trzeba to czas.
Te motorki to 150tki robione w Pakistanie. Bardzo trwałe i wdzięczne. Ja osobiście nie widzę sensu jazdy na czymś więkśzym czy mocniejszym-tam jest po prostu zbyt ładnie żeby skupiać się na jeździe. Nawet te krótkie przeloty po KKH oferowały takie widoki, jakich nie ma w większości miejscówek uczęszczanych przez motocyklistów.
Jeśli chodzi o czas, to ja radykalnie zmieniłem swoje życie i w końcu zacząłem robić to, co chcę (wspin, motorki, kitesurfing itd), a nie to co muszę...Koszt był duży, ale wiem że było warto:-)
pozdrawiam trolik
Zmienisz zdanie jak Tobie słusznego wzrostu przyjdzie jechać połamanym tym karaczanem. Pogadaj z Gilem.😉
Wydaje mi się, że nie jest tak źle. U nas rozmiary byly od 170 cm poprzez 180 do 190 i jeśli dobrze pamietam, to tylko ja narzekałem (180). Ale ja zawsze narzekam:-) i do tego miałem plecaczek, który nie chciał się dogadać ze zbroją i bagażem
pozdrawiam trolik
Siódmy dzień: Czapursan.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUd7geZO6DP3Qzenn08ZF85X65JkpClckxjpmPz-B9u8f4_uXrwVa6fgR9ZPJop_b4YhQriXCpaoK5vujDeWlPOAuy 6W4eZAJQ6J5DMTQE2QVSCzQ6DgkSy2WhvYxjc7W1i6yo3UcxSF HXwJEJlT3rAng=w787-h474-no?authuser=0
Odpoczynek w Szimszal zdecydowanie dobrze mi zrobił - odbudowałem zapasy sadełka i wody nadwątlone w ciągu ostatnich dni no i porządnie się wyspałem:-). Do tego wszystkiego czekał nas jeszcze powrót piękną drogą - same plusy!
xT0makRXvVU
N2cGy4MKdUI
hSq8FzLqdvg
I__NLkITfMc
W drodze powrotnej przez dolinę mój poziom strachu był dużo wyższy!:-) Wciąż miałem w głowie moje małe bum sprzed dwóch dni. Postanowiłem też jechać wolniej i robić częstsze przerwy, bo kto wie, kiedy będę tam następną razą i czy bede jeszcze mog zobaczyć te widoczki:-). Do powrotu do Szimszal zdecydowanie zmotywowali mnie chłopaki wspinający się tam w górach otaczających dolinę...
Po dojeździe do Karakorum Highway skręciliśmy w prawo na północ.
1QcAtjDnCC8
vFkW4xp6I1Y
Celem pośrednim był dojazd do miejscowości Sost, gdzie wzięliśmy paliwo, żarcie i wodę. Tuż za bazarem znajduje się zjazd na zachód w stronę doliny Chapursan. Naszym celem na ten dzień była jazda do wieczora:-). No i udało się! Miejscówkę na nocleg znaleźliśmy po ok. 2 godzinach jazdy na skraju wioski. Voila!
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUu6OKKcjEyzziY8GPjCIeLhgaytZjwozvnkKhEgd-itR0-miAyXNSX1deHuxHHFUNSfrZWLin0B3TXfWIOEkZmrZeslNkHsM gGFTMl6FXXnjf6p0odwJp6mk9txArmLMYDJavhqokEH0VQLEXf 81hbvQ=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXrzgc1J9aX5M7_HxW12R76XRsldWVxwh8h20Pk3KJl30 Th-m55msqIICa1ygW9wf-NLmdFPzrD1E3SKW5esVxCShkJUT7xvQ2M4TEqu6PHUHreMM7PK Rv3d9huXEFbq9Qh_B5-UWRYKMcVSOjH4wwvow=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUvTeCvkL0QPWquXGO5HBj13-1Ub8jWaVM82EBboNbqJL65VZXTyQFUhilEY0kFzrzHk-mbjrYI9SvZTbnk3Z_zvI7D_DFYhFozfDhxqegTMREBHKJqcL4T qtQPboeqeI58pKmB4LHrTaHbIFZa3S0bCA=w1112-h626-no?authuser=0
Siódmy dzień: Czapursan.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUedOXePT7u75-WvPAh1Uq8f0S5g-Ax2aF9g2lmH-iHrnm5CrBlC5pcICGHp1CMF8K7-T7zI628dvvf3yY5VGiNKbgHfSTveRIS3hBhhbgPKahATi9JkHP Us17T188IXwzV22q5z1LvCgdY-On50P6OAw=w925-h456-no?authuser=0
Dolina Czapursan była zupełnie inna niż Szimszal - było tu więcej otwartej przestrzeni, mniejsze ekspozycje , a wioski zdarzały się średnio co godzinę jazdy. Niemniej jednak było bardzo pięknie jak przystało na Północne Tereny:-)
M7qVH5vR-bI
Celem tego dnia był dojazd do świątyni sufickiej Baba Ghundi znajdującej się niedaleko granicy z Afganistanem. Najpierw jednak trzeba było załatać dętkę w radziowym motorku, która już w Szimszal zaczęła sprawiać małe kłopoty. Problem polegał na tym, że nie mieliśmy klucza 14 potrzebnego do zdjęcia koła. Na szczęście byliśmy niedaleko wioski, a tam zawsze można liczyć na nieograniczoną pomoc i gościnność. Powiem szczerze, że czasami było to nawet wkurzające, bo jak tylko prosiliśmy o jakiś klucz czy śrubokręt to nasi gospodarze czuli się w obowiązku przejąć inicjatywę i załatwić sprawę za nas:-). Z jednej strony było to fajne, ale z drugiej przedłużało robotę....:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEV3uHmL5NYWW79B-yBIGB9n1YQrGrTu8I9GNyLeMDUqAVV42HgyK9ZXgLsMUjDDIM6 Xo09RhREsQi4UkrDLnk3ysz0jIOUpjGmGvpkEzGBJZcTYooz20 GNQAxDrIaVA1WR2amu1s0FpCU7zRWvlKeE_1w=w1112-h626-no?authuser=0
Tak czy owak udało się naprawić dętkę i mogliśmy jechać dalej
YawFzIJHMl0
Za ostatnią wioską otworzyła się przed nami piękna, surowa dolina. Było tak pięknie, że brak mi słów żeby to opisać. Po raz kolejny byłem w motorkowym raju. Kiedy teraz piszę te słowa czuję, jakbym znowu tam był-ta surowość otoczenia, ostre kolory, bliskość natury. Żyję dla takich chwil.
kuKQNnCJri8
xS8-WIWfxhE
Im piękniejsze widoki tym droga stawała się trudniejsza.
XV9zawo5P1g
kXRXb7BIT2U
W końcu dotarliśmy do brodu na tyle głębokiego, że nikt z nas nie miał ochoty spróbować przejazdu na drugą stronę. Podczas naszych kontemplacji z przeciwnej strony podjechał chłopak z dziewczyną. Dziewczyna przeszła na drugą stronę po desce, a chłopak próbował przeprawić się na drugą stronę...
cORvPwxNmXY
A potem było tak...
3V35bcwIVBM
....i tak....:
vaDq8I9haq8
Po jakimś czasie motorek został odpalony:-). Obserwacja zmagań dzielnego chłopaka i późniejsza pomoc zdemotywowały nas do brodzenia. Wtedy jednak pojawił się ON: DŻYGIT!!
oaPIagDWr8Y
Dżygit nie zauważył nawet, że przejeżdżał przez kipiący strumień półmetrowej głębokości! Podejrzewam, że mógł być trochę zniesmaczony faktem, że lekko zmoczył buty....:-). Po przejeździe Dżygit zaproponował, że przejedzie naszymi motorkami - okazało się jednak, że do celu zostało nam tylko sześć kilometrów i kilka kolejnych brodów do przekroczenia...No cóż - starsi panowie postanowili zawrócić:-). Podróż powrotna też była piękna!!:-)
DWXl8PprCe8
Na dodatek Dżygit zasugerował nam postój u Pana Alam Jan Dario, który jest miejscowym przewodnikiem.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXaBElWCNkRFU5atb3CT7JvZKz7_58fW71EyR5EMXlpUw DY7A7lqYPyic2Mx5H-Io4QPn42d26qgAwiPcGSqu5WM2f-1XAhnUyyKDK4wLttcSee5itUPpCkJAUFcho1-W9Btd6MXtGUpjd8e9Ztw2hHsg=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXI9YQeAxevBZzWYMH0V-zEyJIyuaS3Yj3Ou4u8rC1I_IwBwCZ3lE6AvM7tfiOuFLfh2Pcq uMaS_TGVMHmS5HzMXaEzVlGUBWlH4J9TDVMzZZAt8TLU1YwvA_ mqGqbmKbAUSlsFpZA9yM5CExxmEOD8eQ=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVUMt9tuN6uHSFhlc0gyC4UYo09khKrtJIkCF_MQ1Q2OF SQYfcegMSmmQTSu0wJ1K0JyV5b6lMscUiaRHY8BSYE7SHngue4 bejstu6wZ_Xb1wfGMldeHb9ylOhfw4_lnQprNFNy6870SQvKbo Rwen1o0A=w1112-h626-no?authuser=0
Pan Alam Jan Dario ze swoją Rodziną przyjęli nas po królewsku, a na deser dostaliśmy porcję wspaniałych opowieści! Oto jedna z nich: Pan Dario jest z ludu Wakhi, ale pochodzi z Murghabu w Tadżykistanie. Po upadku komunizmu życie stało się ciężkie i Pan Dario postanowił przenieść się do Pakistanu. Spakował więc swojego jaka i ruszył na południe górami i dolinami omijając posterunki kontrolne Rosjan, Afgańczyków i Pakistańczyków i w końcu osiadł w Czapursan. To było cudowne popołudnie i z dzisiejszej perspektywy żałuję, że nie zostaliśmy tam dłużej. Zresztą tak jak i w innych miejscach...
No nic, trzeba jechać dalej
eUlqLc8tpzM
hZkiMChGVLU
GZjnGjiAmcI
31r5SMhdEyM
Wkrótce nastał wieczór i trzeba było szukać miejscówki na nocleg
BWdhEtGtm4U
Miejscówka była idealna, bo ten kawałek ziemi był nasłoneczniony przez większość dnia i twarda glina zakumulowała ciepełko. Po doświadczeniach z Deosai bardzo polubiłem ciepełko!!:-). Na dodatek rzeka była daleko od nas i jej ryk nie za bardzo przeszkadzał w spaniu. Jednym słowem-miejscówka marzenie!:-)
zVwhmaxjklw
To był cudowny dzień.
eeech... miło powspominać nasz zeszłoroczny wyjazd, dobrze się czyta/ogląda, dawaj dalej kolego...;)
eeech... miło powspominać nasz zeszłoroczny wyjazd, dobrze się czyta/ogląda, dawaj dalej kolego...;)
To był NASZ zeszłoroczny wyjazd!!:-) Wasz wyjazd był ze-zeszłoroczny:-)
Dzieki jeszcze raz za pomoc!
pozdrawiam trolik
Dzień 8,9,10. Jedziemy do Skardu
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXoyqppZtUwaXtedR187RJyi-xqiuXOCT85hWTbfYLqMk4339XCa0et8_Kx07RvHd8-b3FeygTKtH785QPn8g-oPTrWv60iri7P-gNvZC_eAX9qkOZ3DIwGGnxRYGoAW50OJ7A-naFpIKPqqY-50hNBmg=w799-h485-no?authuser=0
Kolejnym celem naszej wyprawy była wieś Husze znajdująca się u podnóża Masherbrum. Zanim się tam jednak udaliśmy trzeba było strzelić słit dronika ze skałami Passu:-)
zhXa1v2dqOE
....przywitać się z jakami spacerującymi po Karakorum Highway...
lRr2szzVZ0I
I ominąć kamyczek na drodze:-)
rI-63H0zRmY
Na poniższych filmikach przedstawię nasze impresje z jednego z typowych bazarów znajdujących się przy Karakorum Highway. Najczęściej jest tak, że każdy płaski metr kwadratowy przy drodze wykorzystywany jest jako sklep, warsztat lub inne źródło utrzymania. Wioska z kolei znajduje się w pewnym oddaleniu od drogi po drugiej stronie rzeki lub na pobliskich wzgórzach. Uwielbiałem szwędać się po bazarach - rzeczywistość w tym przypadku nie różniła się za bardzo od wytworów wyobraźni zbudowanych w mojej głowie dzięki książkom. Taki powrót do dzieciństwa:-) No i do tego jedzonko...
eR2OPqEsat8
HPn6IPvcFSg
fOC0DlKSrPg
Po kilku godzinach od wyjazdu z doliny Czapursan dotarliśmy do naszej bazy w Gilgit, gdzie zrobiliśmy serwis motorków, w tym naprawę moich lag. Jak się póżniej okazało naprawa się nie udała i musiałem ponownie naprawiać lagi w przydrożnym warsztacie. Kolejnego dnia rano ruszyliśmy do Skardu. Pierwsze kilka godzin jazdy były cholerycznie gorące, bo byliśmy na wysokości kilkuset mnpm. Za to widoki były przepiękne jak zwykle na Terenach Pónocnych...:-)
8PIs0HSf1tY
VNDtCFvg1ss
wm-hV7Ka2SY
Skardu również miało dla mnie wartość wspomnieniową - tu bowiem zaczynały się wyprawy polskich himalaistów zamierzających zdobyć szczyty Karakorum. Książki na ten temat pochłaniałem tuzinami będąc dzieckiem...Kolejny piękny powrót do dzieciństwa!:-)
Zbliżanie się do Skardu zaanonsowane zostało dziećmi powracającymi ze szkoły do domu.
0XMW4O5kqBU
Później był już tylko radosny miejski chaos
fANZG7MqFCo
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVJY8K8wHm9dfc5fgBJMnF463r2OZ6XiSKQOTpXN9-UK7K90UMvcUJC43BtDblaeCb0Ju9zUazoBu1n1A9ieymy1YOXA e5jfp50iuQt-UJr7_BMQ2siRglVtW1xkw65rAMkSpQJUyXxy1Wkba7he5EIzg= w1112-h626-no?authuser=0
I kolejne dobre jedzonko.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVKi939KijFAelttYj4fh_L1L5tXArHii1Kn6rnbvcsKx UmJCpBmRNrObChz_uIE0KCtCQv0pV6GShv5lTCHwhKdxOXhh7J rvxp12SJJQP_FZwYcxF_QYib3meAlhgZH5V-ht-MrE83RmHxjplX3m5zhA=w1112-h625-no?authuser=0
Skardu było dla nas pechowe pod względem motorkowym - już mieliśmy wyjeżdżać kiedy zauważyłem flaka w tylnym kole. Na szczęście do szinomontażu miałem 20 metrów więc jakoś dałem radę:-)
9LDVU1U4LXs
W czasie kiedy pan naprawiał oponę Wojtek wypatrzył, że linka sprzęgła w moim motorku trzymała się dosłownie na dwóch włosach...Podjechaliśmy więc do kolejnego warsztatu 50 metrów dalej i tu rozpoczęła się prawdziwa walka z materią, która trwała chyba godzinę. W tym czasie Michała motorek zaczął gubić prąd, więc mechanicy biegali od mojego motorka do michałowego próbując jednocześnie zdiagnozować oba problemy. Te ceregiele zajęły nam chyba 2 godziny i trzeba było szukać miejscówki do spania. Po półgodzinie szukania trafiło się coś fajnego...
f2NK0B90_Tw
Miejscówka była spoko, ale obawiałem się że nie zasnę ze względu na hałas od rzeki. Chyba byłem bardzo zmęczony, bo spałem jak dziecko
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWgDZ-5FKNo2frZwqtkCJsk5OYTVCn4I_67yzLurPfFsZ9VrBcA69HVO YhYv-9zVUgkFWHhAo9oy83Mpv-3bLSt85fRdFlc_-aFcqqLcECrXDBGMJt-HJ8lYiGHejHp-VrD6Zqkns0hEmi1FTabbgv-IA=w1112-h626-no?authuser=0
Jedenasty dzień: Husze.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXpWRY9vuO2LidsPLCiIoDV-odcZCCmTt0QIg__pYemYwdh0KFmE1a1A_QFT_N0ByJYSPhnWEW WWzVbQxI4iC5ZCnqIjhyG30PgNJVPeoG_HNSEx0A2IFfpJgfAG Qsb3rfPua4_ruqISUnRA1wSeYzoQg=w750-h504-no?authuser=0
Po pobudce przy huczącej rzece zjedliśmy śniadanko i ruszyliśmy w drogę do wsi Husze. Patrząc na mapę ciężko oprzeć się wrażeniu, że wioska ta położona jest na końcu świata:-). Dla mnie była ona ważna też z jeszcze jednego powodu-to w tej wsi kończy się górski etap trekingu pod K2. Kto wie...może za 2 lata...:)
Droga była piękna jak zwykle na Terenach Północnych
W7lVDVj0m58
Podczas jazdy na asfaltowym ofrołdzie (jest asfalt ale jakby go nie było) okazało się, że coś jest nie tak z moim przednim zawieszeniem - skok wynosił maksymalnie 4 cm i na większych dziurach z wielkim hałasem dobijałem lagi. Na szczęście zbliżaliśmy się do Kaplu, gdzie pan w przydrożnym warsztacie naprawił lagi i w zamian zażądał zawrotną sumę 7 złotych...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUvMmSq52-Yp49i2eyv_muKvtQPUYQM4_GfAmzL9QUlFcHoVU9fhpc1iF61f MA9OxLmHBeFPXT_1TYLWcUVDTxmvhyXVi7f1c-8Y5c625mvyrGYtqVIKMw6kVtdUcrOU2cmjn-TPoX6Z5bobt77deFhPg=w1112-h625-no?authuser=0
Droga do Husze okazała się być usiana małymi wioskami balansującymi między rzeką z jednej, a skałami z drugiej strony. Zauważyłem małą zmianę w architekturze tych wiosek - w innych częściach Terenów Północnych najczęściej było tak, że dom stał na środku działki otoczonej wysokim murem. Tutaj było inaczej: najczęściej drzwi domu i/lub okna wychodziły na ulicę, co czyniło okolicę bardziej przyjazną dla ludzi takich jak my.
EJxHRYEMEZ0
cSAwApUgbB0
Po pewnym czasie wioski się jednak skończyły i widać było, że kierujemy się ku Końcowi Świata. A droga była coraz piękniejsza:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXBWXZKh6BKfOxQ0OIU8nID4z1pF_zNHV6h-zi938AaTe_AGxND99MroykNj033XP-pud3CscFZFqRsqaA_Orn7othb4gNadnHEaW3Jyp6hJmoUtLK1t P5mX2V9DPAzoQPq2rhH8h4K2o5gyaFzoQQu8Q=w352-h625-no?authuser=0
0o0FgwGDJKg
tOO7gJNhkA4
l9hUXGh5N34
vh6nVvEC4t8
Wjazd do wioski i pobyt tam był przeżyciem prawie mistycznym. Bywałem już na "końcu świata" w innych miejscach na świecie, ale wszędzie tam widziałem jakiś kawałek czegoś przypominającego cywilizację - traktor, samochód, albo wszechobecne motocykle. W Husze nie widziałem traktora. Widziałem natomiast ludzi zgiętych wpół pod ciężarem niesionych płodów rolnych z pola, izby na klepisku, kurczaki żyjące z ludźmi w jednym domu. Jedynymi oznakami cywilizacji były słupy elektryczne i szkoła. Radzio ukuł właściwą nazwę: średniowiecze z prądem.
IQDjoYsQrck
Po kilkunastu minutach szukania i porozumiewania się na migi z mieszkańcami znaleźliśmy nocleg u Hassana, który jest nie tylko sołtysem, ale również mułłą w miejscowym meczecie
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUhRSum9VY74iaXsFk-4ctw6-5GMdiG0UceKeeC4NrO9P81b18mtE8LZDhSH53S-Q2-hMZu6HsRBHvZlmPcdFGzEfHrY0L-RgLcMTxdq-uEEamIx8X1zMPiTbN8oUCaCqYhIh8cEjv8w48noXzM-AF72A=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWDPW6MKaexTtTUEJ33aa0-RrqEsir-Ah2U6RDhprBAigExSCRVpqkjGZvYDxmdwweS9YNoWelL_-2AV2SIPX1teeQeon7N9fsJnJxo1bGs9GhLPovsx6meXYJfTSOp ueyDblLlqGLu8M90Dw3xkCG3Jg=w1112-h625-no?authuser=0
Po krótkich pogaduchach i rozbiciu biwaku śmignęliśmy jeszcze za wioskę, bo tam było coś pięknego...
GKtJ70OqHl0
Przed nami widać było potężną ścianę Karakorum, a za nią Masherbrum z czapą ukrytą w chmurach.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUUnZFoxkeA3fxkAMWAvG42tZ_1_CuaTbmkYmLJWljgUs UX5xOGgEiyjkJTU-Meltt0C6HTd0jvjT5cbW7Od2HaS06VGxvrSmDupeqbGZCjinmE n-cl5NbfIHc91molV5gXfsCKwyn5gAqN8KbsoiVCXA=w1112-h625-no?authuser=0
RHdlQHh-9BQ
Widok był oszołamiający. Pionowa ściana Karakorum i Masherbrum robiły wrażenie nie z tego świata. Przypomniałem sobie wtedy, że Masherbrum ma tylko nieco powyżej 7000 mnpm - jak w takim razie wygląda K2??? Po powrocie do wioski zrobiliśmy sobie krótki spacer zachowując się stosownie do miejsca w którym byliśmy i z szacunkiem dla mieszkańców. Niemniej jednak pierwsze wrażenie potwierdziło się: ludzie mieszkają tutaj jak w średniowieczu. Wioska położona jest na wysokości 3300mnpm. Jak wygląda tam zima biorąc pod uwagę fakt, że nie ma prądu (rzeka zamarza więc hydroelektrownia stoi) i bieżącej wody, a topolowe drewno wykorzystywane jest głównie do przygotowania pożywienia?? To jest inny świat.
Po powrocie z wioski Hassan przygotował nam kolację, którą wciągnęliśmy ze smakiem. Po kolacji zaprosiliśmy Go na herbatę i pogaduchy i tak zastała nas noc. Kolejny piękny dzień za nami
Dwunasty dzień: Deosai
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWCPLJNPeibVSZHSSdY3qlgjLo8HKjF6WKjdjETzSDgkc R7wrYXFnV8hWpZ_yF21MP9Sz8N1oXrSVP9TF2mvMbLxr77aipl A49jUIbLP1nYOPA57oxLmGFLuEBLQ8i2sOaKfzx-FEwHzxmLmOzSliABbA=w823-h507-no?authuser=0
Hassan przywitał nas smacznym śniadaniem i po małym spacerze ruszyliśmy w drogę powrotną. Celem dzisiejszego dnia był płaskowyż Deosai leżący na południe od Skardu. W drodze powrotnej jechaliśmy po drugiej stronie rzeki i zalewu przez nią stworzonego. Widoczki były całkiem smaczne...
TDVoGZzMsqU
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWA0h_-hpZYgsmeM7ciQ_jYcRNF9OxyTD3-ttNK3gValoBOpJy9IuDURUSLWfRIg5L2-YrIoX9JYKSXmYi6Mc1CFCNWN4yElv9JRj3LD7OzcT4izlNQegZ JbiA1KUfN1tGOfagpjpo3LA_0o7ulsy46Ow=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVASG9fq2VlGlVcS2pHuH1hG_e2TC512JBaQN5GW8_fkJ naI1SodBP_2dtq5mtvX4fgrfvyJ1M0JcgOVBh4FSidtOjqTZlJ mTbCsY5s4A3gfcZWOEHXBgyqf5U6-_ljT9k_aPsyoif5hGF1OFb9kwsCmg=w1112-h625-no?authuser=0
dyws86jEoXU
Mój ulubiony most:-)
sjPEl9p5Qtk
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVVnCKskQdeh9v1tL3T5rRwWgRb99sjaBdXBXRAJZCpvE lnmOwqqeeYAG_1sD7nolXxjWPAEsHuleiqYbKIKODxQgZj-jxYemwneeXnsqG7QuO7QLrRcrjhLWSaDLbWEhU1YV0SaSHAY8-r40jvbKOy1Q=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVmOwfXfwydoBHQ3zaM5EiqTJyQJisH7KUfSSlSC-jPeKtpJasO7CXq5Dbm6cFpK46Y01IuB9a0TQkWHjaH3n9gLjpD jqOwIAOvbF3c5hxp98P7C_pOrs2kdpLF2I0Yz20Ihna3UIkgda KsV7pG82glJw=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEV2g6IQZMB4RexPAjypxx8BG1niWOnv3g6X8HgB1vpG0w F05iISkp77z9CGGjexld8WvbXSiXTs72OWZ_Dq73kE5lvQtvek hldVmba49RQZ8RPpzMNNGvJnlMf0BHw6enUmXerOsGo12qBWxr 7YeHQKJg=w1112-h626-no?authuser=0
Po minięciu Kaplu wjechaliśmy na drogę którą przyjechaliśmy. Wydaje mi się, że w stronę Skardu widoki są ładniejsze, doliny jakoś tak ładniej się otwierały...a może po prostu zajebiście mi się jechało - to był jeden z niewielu dni kiedy nie męczyła mnie sraczka i miałem trochę siły żeby cieszyć się jazdą.
DHrdOpkHOig
AXoBgaguNYg
yrqY-g9rILE
Po dojeździe do Skardu pożegnaliśmy się z Michałem, który niestety musiał wracać do Polski. My z kolei wzięliśmy paliwo, żarcie i wodę po czym ruszyliśmy na południe w kierunku Deosai. Deosai to płaskowyż położony na wysokości ok. 4200 metrów. Skardu leży na wysokości 2200mnpm, więc do pokonania w pionie mieliśmy około 2 kilometrów i w poziomie ok 30 kilometrów. Motorki jakoś dawały radę, ale pod koniec wspinaczki na bardziej stromych odcinkach trzeba było im pomagać na nogach. Podobnie było po znalezieniu miejscówki na nocleg - ostatnie 50 metrów pod górkę musieliśmy biec koło naszych osiołków, bo miały one siłę jedynie do targania naszych gratów. Tak czy owak droga pod górkę była całkiem spoko:-)
0_-B9IJPaJE
z-R5JSQB8Gw
WBxp8WMmtiE
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUoyHPcp0eD-g1lKNvTaGUrjHff83BgEXGnTmT64GNS8aGWF3UEPpvFwzVNUlE zRDLHzf-xvzvVorR3WEfOgPhoPFufz4V2rGa44Q4bgwAvEiDQATNaJrK-J9rR85VtemdSpCXZxtADxAXZwjyChv-xYg=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWLuGM-6GXejp6ksX5wF906-WLr_CAq3OllzfghXMmBaqhMDtwZ1qh0SAAromkqgsamAiJPRYy 7txbNAXOs5hwUAdxGg_pOkrh0QV1nmk-eeT-6_K174Xsx2GHO7VDug0Ug8VpGYekRjaHVQp6DjtS5Rw=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVqN-SgbgB6ZTTqHuNTOr9ipBNf6xdnm_ggwR-H_oYVODKjdjQNELna8uOZX_Hn1WtGqB1TsDkC3hvK_U7ihTEES qTuyVkX0EIF9fHNXXiM6kA5uPHkXXQFcO9yZYaxDuace82T3F7 xhIROr3kEq8UfLQ=w1112-h626-no?authuser=0
Im wyżej tym zimniej-chyba trafiliśmy na zmianę pogody, bo po wjeździe na płaskowyż temperatura spadła do 3-4 stopni. Na szczęście w miarę szybko znaleźliśmy zajebistą miejscówkę do spania.!:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVRrYdRsutjuduc3hN4sZsqaEm83oOS4TzBijUevB_c3B JJxkWF4LOKHpV7IemhxubxmA6xG4fJVrRscc64YMLhe7pCmZby kXWcJeWEBmI215Q7IGlp_V0qh5OJrJeRxETAlHmhVNxveXSGCv VuZ050bA=w1112-h626-no?authuser=0
Tego wieczora popełniłem błąd taktyczny, który prawdopodobnie zrobił mi krzywdę w kolejnych dniach - zbyt długo siedziałem na krzesełku ciesząc się widokami i zmarzłem jak pies. Zapomniałem, że jestem na wysokości 4200 i że nawet w Pakistanie na tej wysokości jest cholerycznie zimno. Po wejściu do śpiwora za cholerę nie mogłem się rozgrzać i telepałem się prawie do rana. Zastanawiałem się nad zrobieniem gorącego picia, ale w tym celu musiałbym opuścić śpiwór, do tego jeszcze siku...brrr. No nic, jakoś udało mi się zasnąć.
Trzynasty dzień: rajdowanie w Deosai
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8AWp3O9-BcJWBRdC2d5K2HWKEbM7T37jm6bgCpoKWu5uP4_IlMO4XdkMYL haZPu6LrfBChrOGc7PjF7j8bXDMo3zKs1AlHFGr7ZjApZMjXm1 qKtfiHpdYrL40ub5528DLZoYD8w9KRf6rNezjmLL47MfQ=w872-h464-no?authuser=0
Po cholerycznie zimnej nocy nastał słoneczny poranek. Po śniadaniu nikt nie miał jakiejś szczególnej ochoty na jazdę, więc wygrzewaliśmy się w słońcu jak koty. Tak czy owak trzeba było nacieszyć się widoczkami.
vFE1RecyXQE
W końcu po 2 godzinach udało nam się zmotywować do ruszenia czterech liter. Zamiast jechać od razu w kierunku Astore postanowiliśmy śmignąć kawałek na południowy wschód drogą, przy której rozbiliśmy biwak. To była dobra decyzja...
QymEz0XNouQ
ry5X0Fwmh7g
Im7yi7x9m6Y
Po pokonaniu małej przełęczy w dole ukazała nam się rajska dolina, w której królowały grubaśne świstaki i krowy. Mimo przenikliwego zimna powolutku pyrkaliśmy sobie w dół ciesząc się każdą chwilą. Samo Deosai jest piękne, ale ta dolina była z innej bajki.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8DxCVhn3Ye1H1JAdEQli4YTqGC30m9-ZRJ9KQNiuaJuJaVwHAQ5NIPQ7bHJMuG4HIPGJ5f4k3yls9oxqJ Ag1d0zb4DA2QbtSBECt0DMIHfpakiSUR4j8-tWdzT7yqNf7sSqk41leD4uybOsXuAMFC2scw=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8DX7btFWjEJPVK8F1d35EJfajhrSWwWWfKTGTaHAbAItR trOMi2K5oK7ifeJil5acMjMVdzW9PQsX6uAfVb1tcEoUT1We6V jW_giPQhdaoorQHoGp-96UQ8MgyFRMv4sNyYeGCgfHmKK7SLPK4iObhitg=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8BlNd61AirHQeZgLLTyincWcEhdupbuPT0IcXJsdL6eS1 uIqxNykENB0zQ1T7uoS93CHBAz78UXTKE2Ac3H2uup1oHVDnFE BEHPeQAQ4V7MaiITs-BK292yPGBLXTMOGXcaX40HrspatMTJfdKfQFTYdg=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8A6NF2-KeRzloL6k_cVjeV3ECBDRXx-Q4Zt1rO1KEOzXlZqMUsqX3W4_fcuaj5l5NQxI8umy59XdzjkAv PkbwRqRr-_9H1w9m9swmaSC8-TbB6YYXXzxzkJvkrmyvrQiOS_4M1y3Qs1NvQiuJbmefnagw=w1 112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8CMTSbfIy2ZgUkU2RjkwtA1431I9PkXoe6zDTXIdaSoU7 8NaaRy7ynx5nWdfSOOknNLeOqS5q8g-xHh8i2hwAeF-bpWWKmMpdQRN7hw2To5PWk2QXI2n9sbVGMiZpTM58_XIoZVvr1 JrpKGKvz2_odyIA=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8BIm_y6b8e-MYYfgrauOw-JVu2he8H8OuRQLvtYMtF3sJcmsMlpT5wtayABw8QcisuG-jzTB29CEF7pz1zy9lZYB4epj4UZAPFh5fEdjevfKY2zYQXihbb Xb4bMmRlC-qIOf14mjMexNz2jZhxBqN3vZQ=w1112-h626-no?authuser=0
Świstaki były tak grube, że ledwo dały radę biegać, a przeciśnięcie się przez otwór do jamy to już była wyższa sztuka:-).
IE3irtfzWJM
Stojąc w dolinie mieliśmy zgryz: śmigać dalej tą drogą na południowy wschód i później odbić na północ w kierunku Astore, czy też wracać do głównej drogi?. Nasz problem polegał na tym, że oprócz paczki ciastek nie mieliśmy żadnego jedzenia i nie wiedzieliśmy czy po drodze będą jakieś wioski. Tej opcji nie sprawdziliśmy wcześniej na żadnej mapie, więc byłby to wyjazd trochę na ślepo nie wiedząc ile dni nam to zajmie. Teraz oceniam, że była to dobra decyzja, ale gdybyśmy mieli wtedy rozpoznaną drogę i zapas żarcia to bez wahania śmignąłbym dalej.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8A0LoNNn4X-vjBvYxrgdl6DdJWuMB_eBgpLEFNoTkKSEeJxmM_wVELtMRu_OB IBBrLSb7eaLv-hVu1F8tD0RykGTYcIARADYNND7TSLTxb_Px3NRnx6QuhDxN9uq Q9zDnifpikiA1k0lcOfNaV5QBIonQ=w1112-h626-no?authuser=0
Po wyjeździe z doliny pogoda stopniowo się pogarszała i zaczął się slalom między chmurami burzowymi. W większości udało nam się unikać zlewki, ale kilka razy zmoczył na deszczyk. Taki deszczy na wysokości ponad 4 km i temperaturze 3-4 stopni to nic przyjemnego...
RsBQaNO95es
g1c9Rw1MbhA
qeB7wyHUK8Y
Gr6alLo1dxQ
Ogólnie droga i krajobraz były piękne, ale zimno w kombinacji z deszczem skutecznie psuły nam tą wycieczkę. Na nocleg postanowiliśmy zalogować się w chińskiej bazie nam jeziorem Szerosai.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8D9buD5qYBKwhuq4xe8sGVN3qXH2I-Bc8ChBThDyhB2x2MLmlfZUGhFKaUHmS2svPQPypJCQgbr3mu4U NKWpJf8k7kLGcRuSwdOT_sDXXRzRZs4vnN3r-8bEWIs9OdwCR60Qww9IwHFOmFWKvgKDNQtlA=w1112-h625-no?authuser=0
Tej nocy Radek z powodów żołądkowych wybiegał z namiotu w deszcz ze śniegiem średnio co pół godziny , Wojtka bolały zatoki, a ja po prostu czułem się chu....wo. Niemniej jednak dzionek był piękny!!
Czternasty dzień: powrót z Deosai.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8DsxjIysroCGkstxl1SBbCNSUC-J1akVO6l21q-tEQMPSUVSuSF0iYTxi7mFFdJh7476LiXv89WNxFyxQj-S52je889ONPuCi2aGRTsIsaIhKeEPbI8ur-vuX6s76pEeSn__kTnd17pGrcUrcfIZAN1VQ=w785-h512-no?authuser=0
Rano Radek czuł się lepiej (a przynajmniej tak mówił:-)), więc postanowiliśmy uciekać z tej wilgotnej lodówki w dół, do ciepła. Pogoda nie rozpieszczała tego dnia, więc beż żalu pożegnaliśmy się z chińskim obozowiskiem.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8D3o_qysG-yZGUmfZ4hmodRZsne4xdinMyAQlOTKz1-ndUjd_uHCgRxzV_s1b4KAE3mntQRzLyVWgP26laMFU4saQ2sMM cScxSQ2eQneosPxfoiE9rj8E3dE9gfz1Lv6c3bfR4UPQLnsKhD BRO489C8EA=w1112-h626-no?authuser=0
Żałowałem, że nasz zjazd z Deosai miał miejsce w takich warunkach - miejsce było piękne i spokojnie można było tam zostać jeszcze jeden dzień. Podobnie zresztą z okolicami położonymi po drodze do Astore. Wydaje mi się, że przy odrobinie pracy planistycznej można by tam było posiedzieć kilka dni delektując się wspaniałymi krajobrazami. My jednak musieliśmy uciekać do ciepła, bo Radek miałby pewnie problem z przeżyciem kolejnej nocy z bólem żołądka i bieganiem w lodowatą ciemność. Ja też zaczynałem czuć wojnę w brzuchu, więc bez zastanowienia ale z żalem zasuwaliśmy w dół.
d2yqE_4sX4s
O0hwshNz9FQ
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8CbX2iUDaUJtxgDuBOMQjgDiEA1fNRzUYIGlkICsuWQHY-k1TYSj8esorxWLG_ZgApuYXcffxGbZH0StpjjyuD6KhE05Sq89 4fxMjET9VJEI3scpLBWT7HgAklZQU-glRYIGl8a6Us58JYO0HTX1EVbtw=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8CkQJ63qr_aEDkV2M60eyDJsj-deFRmWGopOy7fW7IUcCbPMOuGZ3YBqDCVUAhNEISQ4k7O1Ffj6 DiBxghhsq1wgLyKVFFwoITMdJgU4s-dIUaahA0eKYQFVYrZo9JYYjWpF0SRAU6y_3Szs50Wvtu4oQ=w1 112-h626-no?authuser=0
Niestety - mimo założenia na siebie wszystkich ciuchów trząsłem się z zimna, żołądek szalał i w każdej chwili spodziewałem się kleksa. Radek z kolei jakoś tak dziwnie bujał się na motorku i bałem się że zemdleje. Ta jazda zdecydowanie nie była fajna mimo pięknych okoliczności przyrody.
sHT9Amh98TU
Koniec końców za Astore doczekaliśmy się fajnego asfaltu i można było jechać z troszkę większą prędkością. Raz czy dwa musieliśmy się zatrzymać po drodze na odpoczynek i waliliśmy się wtedy na glebę jak kłody. Na sam koniec Matka Natura zaserwowała deszcz, który towarzyszył nam przez ostatnie 2 godziny jazdy do Gilgit. Cieszyłem się, że wylądowaliśmy w bazie, bo tuż po powrocie mój żołądek odmówił współpracy i postanowił w nocy przetestować moją zdolność do wstawania średnio co 5 minut. Po 50tym razie przestałem liczyć. Następny dzień wyglądał mniej więcej tak:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AMWts8AfxFu98nvhcIvtOYEgWl8xfN0vXv0-ZTdf6mJWVBvLYLJtNa1Sfw4j9UedAUoHjJAUa6_9B6ja7aYG_r gloUNJ07OM6zYJxeXpPF7nt5xPpKJB-RE8aBOwn5VA8vSWlOWxFJtrVyoTm7BiJb7S5EjHNA=w1112-h625-no?authuser=0
Czy ta się i ogląda się:-)
Czy ta się i ogląda się:-)
Cie szę się:-)
pozdrawiam trolik
Szesnasty dzień: w drodze do Czitral
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUq4LRvD_cIOI71f6qT9tl2yqedq1NjFWYH7JoxTXr1Mj XvbGx-RPuUvHN2cwSSxAYKQnR87gUO_gk-pJV_swT08fWMp7NjI0golIYf1CVZn1Mk-ENxPQyMXXqC6SXpdwQGQu9erfke7umlBB0o84Q3KA=w854-h465-no?authuser=0
Po przeleżeniu całego dnia i przyjęciu tony chemii poczułem się lepiej, choć podejrzewam, że schudłem jakieś 5 kg. Nic to-nie przyjechałem do Pakistanu coby się nad sobą użalać!:-)
Cztery lata temu w Korytarzu Wahańskim zrobiłem takie zdjęcie:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWQ-r3lQNrLtoaQyQ_bES_oWzG1eqri4cdeOmCzqn_53uBljdmXcRA 7luRF6pWkxmEVEUOBoOylmv3iEge59ACrDkt7uKoLXnJD65rCF SBh-zLA2uPkD1opZQ3c8cf0nRv8ikXkLc51zZprdLJENg1o=w1116-h625-no?authuser=0
Tutaj krótkie wyjaśnienie: Gienia (mój motocykl na zdjęciu powyżej) stoi w Tadżykistanie. Rzeka za Gienią to Pandż, który jest jednocześnie linią graniczną oddzielająca Tadżykistan od Afganistanu. Za rzeką jest Afganistan, a ośnieżone w dali szczyty to Pakistan. Już wtedy zastanawiałem się, czy możliwe jest dotarcie do miejsca, z którego będzie widać Korytarz od strony Pakistanu. W najbliższych dniach mieliśmy to sprawdzić:-)
Po wyjeździe z Gilgit przez klika godzin jechaliśmy całkiem znośnym asfaltem wzdłuż rzeki Gilgit, a krajobrazy były piękne jak zwykle na Terenach Północnych:-)
p-vxfAJ_Qk8
L4thOpkrbC4
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVCs4sg7uSHQSMsYLfWlT-EO03RPyowVzH_QeyNIX6KgsUPqrNHaQKf9jXrD7htAK6lBWPuQ PQhUCbYnse-biBh3ZHUIMlwB7XCBfZfifybj83jLovAHBSwZAb0r6igqrgf01 oKetJuTJanU0G00oYWSw=w1112-h626-no?authuser=0
Wioski zdarzały się średnio co pół godziny, a raz tego dnia trafiliśmy na miasteczko. We wszystkich tych miejscowościach zauważyliśmy jedną uderzającą różnicę w porównaniu do wcześniej odwiedzanych miejsc:
llTq6jwlKlk
Podobnie było w dalszej części tej drogi - nie widzieliśmy śmieci przy drodze, wałęsających się psów itd. Jakby Pakistan 2.0!:-)
rIgtmemGFBU
Pq3tzR4kwxM
Dosyć często natomiast zdarzały się osuwiska na drodze. Wydaje mi się, że na tej drodze spotkaliśmy najwięcej utrudnień podczas naszej wyprawy.
ZneLEoTBPcI
Po kilku godzinach jazdy byłem już zmęczony i osłabiony więc zaczęliśmy szukać jakiejś miejscówki na nocleg.
Po chwili dołączyło do nas dwóch miejscowych chłopaków których poczęstowaliśmy herbatą. Niestety nie znali angielskiego więc komunikacja była utrudniona. Niemniej jednak wieczór upłynął w miłej atmosferze choć od gadania bolały nas ręce:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVxJMtnsIxcRpEcdjK211_-jxS0CzzWPMDTRX_sIoibBJj-oNC_0NOhgOPhrocZ8isnLfyvgMi1TEtzX9a3sZX_5wo63Nue_x kjCErVBIiLFpoLDSNIARzoLR9alLKweBkVd0wF4qpHMZrwBXRw 14IGhw=w1112-h625-no?authuser=0
W ciągu dnia w równych odstępach czasu karmiłem siebie i poiłem coby nadrobić uszczuplone zapasy sadełka. Wieczorem mimo to byłem osłabiony i wcześnie zaległem do śpiwora. W nocy spałem jak kamień. Szczerze powiedziawszy gdyby nie zdjęcia i filmy to niewiele zapamiętałbym z tego dnia...A fajny był!:-)
Napieraj Pan dalej!
Miło się czyta i ogląda. Fajnie, że opisujesz szczegółowo drogę. Może komuś uda się podążyć Waszymi śladami :rolleyes:
Super relacja, pisz Pan dalej:)
A w ogóle to zazdro.
Super relacja, pisz Pan dalej:)
A w ogóle to zazdro.
Bedzie bedzie!:-). Nie ma co zazdrościć tylko trza pakować tornister i naprzód!:-)
pozdrawiam trolik
Biorę sobie tę radę do głowy..w tym roku zaczynam..będą to wyjazdy bliższe niż w tym temacie opisane, ale powoli do przodu:)
Może kiedyś i tam zawitam..piękne przestrzenie:Thumbs_Up:
Biorę sobie tę radę do głowy..w tym roku zaczynam..
Ja zbyt długo czekałem. Większość życia poświęciłem na bezsensowną pracę, gromadzenie niepotrzebnych rzeczy i takie tam bzdety. Życzę Ci powodzenia w podróżach!!
pozdrawiam trolik
Siedemnasty dzień: przełęcz Szandur
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEU26eEKuPduwQmA2z_51LlO-vGp6MjKBBfXNu9XvCWVzEuMLklSqijyg9NnBBGLq7HttBSFYgN mYn3XloMv-3FC_cr57FjuGJ-nGy1ijYGdNoBs7V1GuU-q6VsRk8cTET17kg3KWrACem99keMXt_JTdA=w831-h428-no?authuser=0
W nocy padał lekki deszcz, ale rano przejaśniło się i po śniadanku mogliśmy ruszać dalej. Na drodze nadal leżał całkiem fajny asfalt często jednak przetykany osunięciami skał i związanymi z tym remontami. Czasami trzeba było chwilę poczekać, aż koparki się uwiną z robotą, ale nie był to jakiś straszny problem.
W1b0kIzRs6I
kIhftb4y6dc
lL8JEcSIL_o
zBBZ8bOcTUg
Po około dwóch godzinach jazdy trafiliśmy do bardzo fajnej wioski - był w niej nie tylko sklep, ale też stacja benzynowa
zDrN3chfmss
Oraz młyn
e1Myc5QNV6U
Mieliśmy też okazję zaobserwować ubój rytualny kurczaków, ale nie będę tego opisywał. W każdym razie nie jem już kurczaków.
Jak się okazało to była ostatnia wioska przed przełęczą Szandur i dobrze się stało, że wzięliśmy tam paliwo. Później były jeszcze 2 czy 3 małe osady, ale już bez sklepu czy stacji benzynowej. Krajobraz stawał się za to coraz bardziej dziki i coraz piękniejszy
OWqgTHYSkQw
Po około godzinie od wyjazdu z wioski z paliwem wjechaliśmy po raz kolejny na tej wyprawie do motorkowego raju - nagle po którymś z zakrętów otworzyła się przed nami wielka, piękna dolina otoczona górami. Środkiem doliny wiła się błękitna rzeka wśród zielonych traw...i takie tam poetyckie dyrdymały:-) Zresztą zobaczcie sami
7e4QW-AonQY
Za zakrętem otworzyła się kolejna dolina, potem następna... Modliłem się, żeby to się nigdy nie skończyło. Było po prostu cudownie, choć temperatura nie rozpieszczała. Niestety nic nie trwa wiecznie i w końcu zaczęliśmy wspinaczkę na przełęcz. Plus jednak był taki, że planowaliśmy wracać tą samą drogą - obiecaliśmy sobie więc nocleg w jakimś zajebistym miejscu!:-). Dolinki leżały na wysokości 3000mnpm, więc wspinaczka na przełęcz wiązała się ze spadającą temperaturą i słabnącymi motorkami. Na szczęscie jednak nie było tak źle
wmBRjE-294Q
T7-03HJfeVw
rRLjIVL2NNU
Po około godzinie wspinaczki dojechaliśmy do szczytu przełęczy i znaleźliśmy tam coś w rodzaju sklepu z miłym Panem, który poczęstował nas herbatą i chlebkiem oraz jakąś mieszaniną gotowanych warzyw na oleju. Było to niby smaczne, ale zasada była taka że unikamy oleju bawełnianego bo podobno źle działa on na nasze nieprzystosowane żołądki.
wv7gVDpRGBg
Tak więc wciągnęliśmy chlebek, popiliśmy herbatką i śmignęliśmy w dół przełęczy.
WLh4VP6cXjI[/YOUTUBEHD
[YOUTUBEHD]8g7xAOeB9Ik
Zjazd z przełęczy nie był już tak fajny jak wjazd - jechaliśmy w większości po drodze wyżłobionej w zboczu góry, a w dolinie widać było schludne wioski. W jednej z takich wiosek wzięliśmy żarcie i wodę i zaczęliśmy szukać noclegu. Tym razem poszukiwania zajęły nam chwilę, ale w końcu się udało. Pod wieczór przyszedł do nas pasterz na krótką pogawędkę
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVeyIPD5rW0aM05Q8p6nKGp25m137MN-mO5HBMUCMjXv9cjDVcBYKMVN5KEdpM6JE1ZDrC5O_9597JL3Zf dGGBrQVoKT4udUX3Rixfl_M-4ZSP4T_1-UFltiMf9Md4yci9H0LIgnCjPvunxLYb7gYVRuQ=w1112-h625-no?authuser=0
Radek szczególnie się ucieszył, bo w końcu miał okazję trzymać w ręku coś dużego i twardego...:-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUVyr18Mnz_jpx20Dw41Wf-KLTYYd98sXs8k4I19xxef43gkIpMkxuO5YB8Soz33EnPW4osBa DDlqBeQDSI7cP9AG_kX_Tm9yC6fevw24rxluYNabbDdQhGXwV5 yy-6sHYAXxt21WAE4nHTBMlxqPlbew=w1112-h626-no?authuser=0
A miejscówka na nocleg wyglądała tak:
_bZu-OAN9X0
Ja zbyt długo czekałem. Większość życia poświęciłem na bezsensowną pracę, gromadzenie niepotrzebnych rzeczy i takie tam bzdety.
Dobrze prawisz, życie za krótkie jest. :)
życie za krótkie jest
Ja już jestem w takim wieku, ze kolesie zaczynają mi odjeżdżać. No i jakoś tak się stało, że wzrosła zdecydowanie cena mojego czasu:-)
pozdrawiam trolik
Osiemnasty dzień: asfaltowy Czitral.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWZNXi6SBGauAeDHVtgpelJ-SFwZ75vja_Fgr_a17qfH1MMtrs1FfJFpxt04uTKA0L8bb5MnaW uRQF-hu05nTQOuDF1RnsV1ez9v9ea7wD04okzrZWPE0KlYtCpfReZEZ JYpHU6goaD3sTjFVzwPgxl9Q=w848-h476-no?authuser=0
W trakcie naszej wyprawy polegaliśmy na tracku przekazanym nam przez Salmana - właściciela agencji turystycznej, która zapewniała nam opiekę i transport podczas transferów do/z Islamabadu. Do tej pory droga była super, ale nasza prośba o wytyczenie nam tracka w pobliżu Korytarza Wakhańskiego i granicy z Afganistanem chyba przerosła Salmana. I tym sposobem zaliczyliśmy pierwszy mało ciekawy dzień na tej wyprawie:-).
Po obudzeniu się i śniadanku w pięknych okolicznościach przyrody śmignęliśmy dalej w dół kierując się początkowo na północ w kierunku miasteczka Mastudż.
ZDShlx28ncU
Czasami na naszych zdjęciach i filmach widać z daleka piękne oazy zieleni zagubione wśród skalistych dolin. Coś takiego jak na zdjęciach poniżej:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWHrWkJkAaWckC-RHdYfpr-0EOGCDF4XPZda1c-s6Z1Z3fPttIZSVKeZfrNT748TVUX4wTlz1HLiET4iku5E57ZSi N5T06YU6YlOLumcS5JzawgnksdYjX5k0nfU7h1vNM_Grekqpj1 Ni1fbAC1nl164Q=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVdWU1U_Mu7HwAhH77HyCrrOjnYg1ugkIMLk49rmJmG1Z rTtrMPiyrTmGaSaeDKVnXMTjdG2mf1j-XkQaK--JxQz7uSY6jXLB7tRsE8asc-WVabEzg68y2VA80hDfh88c8q8BEKh_qRy5kkdTBaDw01KA=w11 12-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUDn68C-6mQ_rG0xwyFXzCl3J3HftFFgcDtcD30rL9cL_S49rKHzXjfSAo RHSt2CKH7YJrDeIok9Jgy9cbQHjv6fH3FXAp6-za4Kpnlft7DoJNJuspJPZzFBb5iALwvW0q9PB4WIniLEXKfint 0IGkx4g=w1112-h626-no?authuser=0
Po wjeździe jednak do takich miejscowości czar pryska i ta romantyczna uroda krajobrazu nie robi już takiego wrażenia. Nie mówię, że to gorzej czy lepiej - tak po prostu jest. Przykładem może tu być Mastudż
88un5_QGh1M
Ja osobiście nic nie miałem przeciwko temu, bo poznawanie kultury tego kraju było dla mnie równie ważne jak jego urocze krajobrazy. Za Mastudż skręciliśmy w lewo na południowy zachód i trafiliśmy na dużą budowę drogi prowadzącej do Mastudż. Miało to swój plus, bo po dwóch dniach spędzonych na kamieniach milo było śmigać po miękkim piaseczku:-)
yt_MBEuLKKk
CshCyxj3aFM
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEW7IhHNnsd75HcNWUNXMKVEMNbVvZ_Z4izwt7-2qvzxU4NK_6dk-VsxKVP3E503icKhk-gafImS3Pf1e08Cc0NuRetJmFx6P9IMVJIYJirUXnGOrtPBGsyX l8b44DKnfpLYbRRfg9xI2x9ZLJ2O1N8OJw=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVhTbYp9Nb4pTOotoUwVoqv-fYlLYPz7MyorvlMdkxKw6daRhP40YQtPTxaWBRoO10dw22Vu0t mSBT78Rxvt-pKCbOy0A7cEPa2RF82gTBGD1KuGFMNo6zGcsC8lyLtQNTrMbTH FWy4r60dlcJQNpIwHg=w1112-h625-no?authuser=0
Po dwóch godzinach trafiliśmy na asfalt i jechaliśmy sobie na południe właściwie bez celu, bo track prowadził nas wciąż w odległości 20-30 kilometrów od granicy. Jazda była męcząca, bo to asfalt...:-), do tego wioski pojawiały się coraz częściej i mieliśmy wrażenie zbliżana się do cywilizacji. W pewnym momencie wszyscy jak na komendę zatrzymaliśmy się i po 4-ro sekundowej dyskusji postanowiliśmy zawrócić i poszukać szczęścia w innym miejscu. No i prawie udało nam się...
vVD1Ufv1QvE
Po nawrotce skierowaliśmy się w na Łąki Kaklaszt i było tam pięknie, ale... tylko na drona, słit focię i tak dalej. Jakoś to miejsce nam nie podpasowało - może dlatego, że nie mieliśmy żarcia i wody:-). Nacieszyliśmy się troszkę widoczkami i postanowiliśmy śmignąć do znajdującego się w dolinie miasteczka Buni na jakieś zakupy. Powiem szczerze, że Buni mnie urzekło - wkoło były piękne widoki na otaczające góry, było czysto i jakoś tak....hmmm, po prostu fajnie!:-). Solidarnie postanowiliśmy zostać tutaj na noc i poszukać jakieś fajnej miejscówki. Po kilku minutach znaleźliśmy takie miejsce u Anwara, z którym spędziliśmy większość wieczoru rozmawiając o rożnych sprawach. Przedstawiciele Rodziny Anwara przed zjednoczeniem Pakistanu należeli do doradców króla Czitral, a hotel w którym mieszkaliśmy był w przeszłości ich domem. A dom był piękny:https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXWRw-u27ZdExbSsCV3hmXanLETLjUdJS9F7puGNRL3cBwlXo4GSYdtN u5RCVvskcWN3kq_G7m5C4pFJSn-vre4oYXGd2jK_BzLEe-N2Y1U_c95BSj_VUDGFe_W6XbZmds_F6B6euDQjBvuf8wny8o0v w=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUgv9FHo_QPxdzZH7bTDWh7CLfsVPK3eoE8Soy7Gx4mxT Svx23EGGD4mcSm7-3FkvXNvBY3CM1rscyEjBV1UqCQByTOwxgKFgElkApdTM9KZvkk zAWhK7rjz9lsdRY1xp4GG94_wnBNHpLQu02hdBcsoA=w1112-h625-no?authuser=0
Po zapadnięciu zmroku poszliśmy na małe zakupy i zwiedzanie miasta. Było super, a przy okazji kupiliśmy i pożarliśmy najlepszy chlebek na tej wyprawie
H0Yipz3D_gY
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWeGDeAIAj5DM-6It756KuZl20lafVZU1DvPgkb6dWYXGLr75k_a65quxw0uu4Wn eoUHAxWtgW-hIQDm-cFtkJaWDaCr6yFmUktx_1TWA16DkZuYMJ8ubkRdP97Pksg9QBR Ern8r8ZHtiYEw1ZaKOUSBA=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWZ-2unAwEU2Mx9VgDkwwf3r-1Sk-bmf-6jwm1SCBSkByEIt7mat5eOkk8FX3iC4Y8_rzJr3IjadmlvPBZs GOS7RG7BODgfHdz5eaWd0zxhgEltkgVj5XwBb64RjZhxv6dgR7 4MkgKuOiLQVhTUfhO5Bw=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWwEf_3lBV4j4KkvhatWh5CN_jCpHU-3BVTyWqvv9QXZcOq_XI6X3fGOWoeePwl3LKxEhH10jdyFad3NE 9fdJV1jsuzW9YP6q2kp-gu10ZNP32TPcbMp1STydzVIjwYRspt08bHlVdpiyYCX1fGBH2r Ig=w1112-h626-no?authuser=0
Ten dzień nie był zbyt udany pod względem motorkowym, ale rozmowa z Anwarem i pobyt w Buni wynagrodziły nam tą niedogodność:-)
Dziewiętnasty dzień: poddajemy się!:-)
https://lh3.googleusercontent.com/mJAKgBwNsNZ97ANqVxD_NSdbpcGgj15zZUKmVCMiEJg3EGgBvF JJbbUAykXYb8cMTxvaNfS6nwv5sdVG22EGVunqePXC_fPaHXFy nQNvCiKVE2uaoohMvdrK17sfX6l8nQkakaoyL1TdsDTSd3ndMh fAtaVZEMclOSCeWMAktocsKHQl0Dcp4gQgyDf3aJCnslcqZcsU s388o22hFGL6tyQBCVdtDpWk83qtePGxb6Dra52UczkE-gxqc0-LyUrCjrepaeOVGHATXqOOwaaEr3PS79E7fHSwRfSn38SkLCArj 8r5betYAKDCAQdQatt3DwMgQm7FQiEmAAGDfcbj8SQmvWb6cbK 3Fqm21Zf5Bz1Ko6Ej4GsU2efd1_hPL5acT_bQdgbnEF1DMJKP2 ZAUhwGpJ8L0z8WF1m3YMFM627Qh2vmgddY2dHbNvksqcKcFrbP gnsCErVh2oWpSIgVh1lcyOGFUuKpzAsI6iGsMSnFiyg_7LEcr-q_jVABYcJ0MHMwxMvAkiVBIHWwLhuJgnlFWYfS_Mm9YCcdOoTO 3rGtP0yKelLBTix3_5V2KnyC2pRXjKgi0CujBwUty0PEYMt7_p ZVH-A_-2yOB8r-1uQ2jfo3xQq7NB-4cQNxHYyL6RNiGdlvhjfYlNmUJBohxKJF19S6fc8fipPR7QLDp ooqw54FTLKhStZL8A-pcz4guAO5ATn0FV1IVAZ2emcdhU4gED5M759OtX0bpD8-XN_YkOYCeHZ6OSR135qgwDsW2mnJYHJlF77rkS1aHu1agK810S CpgK_xVfACumkm-hNqi-xapOZv8PK3RN_byGfcsfsib76Uf7zAPNi-Yp0dHZmZYU7TPQ0y4vPiQXjKlCNC8zNnJ3NnfSo2m9FRw79YiO p4ZlTW3tj4bckBRAdbPHISd0EoYyf37moqnoJ_sJzkh-A=w811-h495-no?authuser=0
W rozmowie z Anwarem dowiedzieliśmy się, że droga do Korytarza Wahańskiego trwa 2 dni jazdy samochodem oraz jeden dzień na koniu. Prawdopodobnie bylibyśmy w stanie skrócić na naszych motorkach część samochodową do jednego dnia, więc nie byłoby tak źle. Główny problem polegał jednak na tym, że potrzebny był permit którego nie mieliśmy. No nic-postanowiliśmy zajechać tak daleko jak się da żeby uspokoić sumienie:-).
Po dobrym śniadanku i pożegnaniu z Anwarem ruszyliśmy na przełęcz oddzielającą Buni od naszego celu. Mogę powiedzieć tak: pierwsza godzina jazdy była cudowna!
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEW0kRCOt4AzjZkzFLbtlmuYiaAtoMEoJwsPtrQiQkE3LB r7UcWbBtSDZ_cdJLPXodSlb17ByDqzu5TTvDhkZPe0MI_2JfuH fuY1Q1znV9IuPlYS4joRVoJeoS38oCFr7aUsTxe6NAu2vdB8XG TVvtFB6g=w1112-h626-no?authuser=0
f_JilVxR0Kg
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWrKqZWSNN6eVSF8JUWYgt60jDbdrPnkPTsAFxcj0pKiL uhzUvjyN69QgcQbQ08qavCU8HIX1oCKAV404FUC7asmpp6F4iD uc46nUXG42AAEX-Psj0oyGd1bpVFB6jydeAAhGb0jUlSvnV7PH2pQRTWwQ=w1112-h625-no?authuser=0
Problem polegał jednak na tym, że po zjeździe z przełęczy zaczęła się niekończąca wioska z kałużami, dziurami, kurczakami, psami. Do tego dochodził charakterystyczny element architektury widoczny chyba w całym Pakistanie: mury. Każdy dom otoczony jest wysokim murem-podejrzewam że chodzi o trzymanie kobiet w środku. Niemniej jednak jak jedziesz wąską drogą przez wieś i z obu stron masz wysoki mur to czujesz się prawie jak w tunelu...
q8bKbFD1sRY
OSQE4AKLAsM
Poza tym po prostu nie było tam ładnie...
g12K1cCrSsA
Czulibyśmy się zapewne inaczej mając przed sobą wyraźny cel do osiągnięcia. Tego jednak dnia celu nie mieliśmy-pojechaliśmy więc do miejsca gdzie widać tą oto górę:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWpvNS-rntVjF8x7oQZ_iseS1tMj6q5-2nr7jX_FsrILbZmp4vYCjc8l-he02KvQwijCbQiJUlqqSGRQiqVJdLayA5WHy6Trm_QAzla-He0MJMyb00fyCI67PSZnFP3gM3XSw6QyNOKpnEGeRUblDQ3iQ= w1112-h625-no?authuser=0
Tam właśnie mieliśmy dojechać i przesiąść się na konie, oczywiście pod warunkiem posiadania permitu:-). Droga powrotna była równie męcząca, ale zatrzymywaliśmy się częściej coby się czegoś napić i pogadać z ludźmi
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVvG0qnr9Vy2QUYBWu302pq8u0ctCrYnFLwJGgnNpg6MD dxCn5MqoUBUD8rdnXzajw-fB5lhdxOvLejaWAlQghiBz0C0YV7O29XoEh4Ch0RzNW6EBNbZk 6f7pECCtRODwvOsR7do34oYiAQi6Xe095QyA=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEU2eVT8Eo3eW9wQj0-QWSpvzf7zv_EMkYa0tli11-jgcuIg8sZe9Yyd3XUUow6bHoHLYsHklhW7vsFLgYTGIHmiVQoL TN9oFj6OvEx9s7d4Alf0LKaRc7ZT1KO7pR2N4BNRrAXsomdhZC R4jk0VaEnIIg=w1112-h626-no?authuser=0
Jadąc w głąb doliny minęliśmy piękną miejscówkę idealnie nadającą się na biwak. Tam właśnie postanowiliśmy zanocować dzisiejszego wieczorka. Najpierw jednak trzeba do tego miejsca dojechać...
6rkppSbLFxk
BTL_eR4EcCk
Potem były już krzesełka i podziwianie pięknych okoliczności przyrody
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWijWRsHb5kXn3Un9rnwV0Kz3lHYmWJB5VP08iU-J7o8MPW1EgrIu2PXEZvSFRNBmCKFvS7rR7-gNCAoH8HoN1gyuK4BVKRUc7v8hRVi8kR4oVnFwmpW2eLQgsIMP PSGtJXz1YE7V_XD6qqFZhJ8v03Ig=w1112-h626-no?authuser=0
Az2xMi6KNko
DrU8L5OEJLw
Podczas rozbijania namiotów Wojtek zauważył coś dziwnego na oponach
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVcI8QMiDKOV8b006iHAL2IIilwBoodMNTW4lj29bI1EA E-tkR4eZ3CPF2aHDQkmZbVs-HESldwuLeR66b6Qhhi0OV5PWoUPSGgtlw-1BohZ6to5izeLdGqy8PMZ48n3LtkvW388vjWlSf7TFwKla_A-Q=w352-h625-no?authuser=0
To cholerstwo rosło w trawie i było twarde jak drut. Mieliśmy tego pełno w klapkach, butach itd. Musieliśmy też zmienić miejsce biwakowania coby nie dziurawić naszych materacy
AWrXRmIcooE
Potem na szczęście była już tylko sesja zdjęciowa i lulu
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXeM5UWzGqGpFmVN2xjDBSizRwOsxkwOOlAIR72hTVKYp OuN0yS0EsbER3Q675i5o45UW0DiP2vTxSZXV7GrvNyC6B5a7ze kQ1gF-PoeHNixRCWbPZOv_qwm8-0YzEbxMH3QlWiWcE6ejjXRriEmP-g1Q=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXE-sUzSkU7wlHJ0K7SV6qFi7RorjAMoN7Oq3DwlWUOTUO5MU_OAAm _tyf3Tdkxp8KF6K5I5-_7Ng2G5nV_hOoY04Tatv9_WWVxl52BsVaiYkanzCI2fdHiq9CM 09PSQvudfvYMCRWSoZcBVUQ32-_wnA=w1112-h625-no?authuser=0
Piknie:)
A jak komunikacja z lokalesami - tzn. jaki język głównie tam funkcjonuje i jak można się dogadać?
(oprócz machania rękami:))
Piknie:)
A jak komunikacja z lokalesami - tzn. jaki język głównie tam funkcjonuje i jak można się dogadać?
(oprócz machania rękami:))
Mieszanka naszych krótkich rączek i łamanego angielskiego okraszonego niewinnym uśmiechem w zupełności wystarczyła:-).
Pozdrawiam trolik
Dwudziesty dzień: rajska dolina
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWAvkV3N4WpyNrA0RetqAydeE7aO4ib3MIdJJxylsACSq S-X6Ke0cnRan42pMfgG0BsbZQmqMfyU57Z4dHXGkdNHy_1rkOJvY 13fxyIOlhjglU8axZhH2XJd43IFzx69SoOd03wADNBce9FAWWc QGwydg=w885-h510-no?authuser=0
Tej nocy spało mi się bardzo dobrze-wieczorem było ciepło więc można było dłużej pogadać i nie trzeba było uciekać przed chłodkiem do śpiworów. Nie lubię zbyt wcześnie iść spać-budzę się wtedy w środku nocy i jestem do niczego rano. Po śniadanku zebraliśmy się szybko, i ruszyliśmy w drogę, bo kolejny nocleg czekał nas w rajskiej dolinie!:-)
-2dpTX_d2XI
W ferworze walki Wojtkowi rozleciał się but, więc trzeba było go naprawić. W tym celu zajechaliśmy na chwilę odwiedzić szewca w Buni
aPqtWdPeiS8
Przy okazji wzięliśmy paliwo, żarcie i wodę, po czy ruszyliśmy dalej. W drodze powrotnej postanowiliśmy śmignąć drugą stroną rzeki tym samym omijając Mastudż i te wielkie remonty drogowe. To była bardzo dobra decyzja!:-)
wXLRlcdp0F4
lpwYaGagdLQ
3lM5L157Jn8
Qr5fVNH1aN8
sW2fQzhCZ4o
Podczas jazdy w przeciwnymi kierunku umknął nam jeden szczegół - księżycowy krajobraz na szczycie przełęczy Szandur. Wydaje mi się, że kolor i konsystencja podłoża były spowodowane obsunięciem się zbocza góry. Wrażenie jady po tym czymś było niesamowite - jechało się jakby po mące, która jednak stwardniała na kamień. Gdzieniegdzie jednak podłoże było miękkie i koła zapadały się po piasty. To był czad!:-)
JFmQaCdwvdE
Po wyjeździe z "księżyca" było już "normalnie":-)
BNmJivUQl_s
Po wjeździe do rajskiej doliny zaczęliśmy szukać miejsca na biwak, bo słonce zachodziło już za górą, robiło się ciemno i chłodno - w końcu byliśmy na wysokości ponad 3000mnpm:-). Z miejscówką nie było łatwo, bo wzdłuż dolny wiał zimny wiatr przenikający do kości. Musieliśmy znaleźć coś takiego, co chroniłoby nas od wiatru i jednocześnie pozwalało cieszyć się widoczkami:-). W końcu jest! Święty Graal!:-)
r3Ude8QQ0e8
P5R1fwRvu3w
Dwudziesty pierwszy dzień: trałtfisze
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWGOmniKtPQoiPNFZVI29ynwfaelhIo4EAJSwJDW5-EiG6Z5H4lmzQ4DvOqJiy6UpG6CNsxRDW4eKkJN8sAgDO9JukF6 8awJtiFpeoDUNfAtprHwPSsb8qSt_CKPL3hi69F4w9Us1OafMX fWLsTmT3xvQ=w918-h477-no?authuser=0
Noc była zimna jak cholera, ale pomny doświadczeń z Deosai uciekłem wcześnie do namiotu i zasnąłem. W związku z tym oczywiście obudziłem się około 3ciej i do rana przewracałem z boku na bok. Plusem naszej miejscówki było to, że słoneczko zawitało z samego ranka i już ok 7mej można było wyjść z namiotu na ciepełko. Wyciągnęliśmy więc maty i grzaliśmy się niczym koty podziwiając przy okazji piękno przyrody. Gdzieś tak około 11tej zebraliśmy się do jazdy, która trwała całe 2 minuty, bo przecież trzeba było robić drony, zdjęcia, filmy...:-)
BRc_GyE08dw
DPzWobqZDTI
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUS9-QXtWrWCYniNwo5fbOAZJMdXT8xTDE1lB-ZnSVn9xn_37NJiHqzahW-_4wdY6XXHq9C0vHmNkri6G4DgwPb_qFLwlhuno0KcUKfs5RKGH xdXmKNUZ9foJGv5NFS_2tCVtyR8pdaC-hRqg9rfEYaiw=w1112-h625-no?authuser=0
Piękne lenistwo! Uwielbiam te chwile na wyprawach kiedy nie trzeba się spieszyć, wokół jest pięknie i można zapełniać twardy dysk w łepetynie pięknymi widokami. Piszę teraz te słowa i jestem znowu w tej bajkowej dolinie i czuję słońce ogrzewające mój zmarznięty, uśmiechnięty pysk:-)
bD38oOuK8p0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEV58GBFfIUcqxMtOxWQB6HbG_G4FhZEC06XRvddtuEKVs B6_-powR547fT4UimEDJ6QDX-ZwM9A9ERhQe5bH_LdnE7tKoBM8KKRPuf9KDrBRAPvp6UcuzDKr xNuax6FhtUgzBwMMBnCvYz4pSsfoNylKA=w1112-h626-no?authuser=0
Pełni szczęścia dopełniły krowy ubrane w piękne futerka. Uwielbiam oglądać te fajne zwierzaki na wolności, szczególnie w takim cudownym miejscu. Kiedyś w Pamirze miałem bliskie spotkanie 3go stopnia z rogami takiego zwierzaka-na szczęście przeżyłem i od tej pory żywię do nich sentyment.
g-dYtBvrxuo
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUZ58lvXlm98s7NTZIhc2vLB7TPbZ1tjcj3jpJafdOfnp U111KI0iFg2LFDz4cTAcVapkfiTG7A5pevbPWln5tA-O3cA3mHLedBM4HRN9jwvAbTABecMzpxThCAMvZusGo898-m8y9SEpKbJZLCJjkRSw=w1112-h626-no?authuser=0
Dolinę opuściliśmy wczesnym popołudniem i ruszyliśmy powoli w drogę powrotną do Gilgit. Nie szło nam zbyt szybko, bo widoczki były całkiem spoko...
EpBEfLN_c6A
ww6BZJKdUy8
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWJpTbXtmQu7PGrJN_xizJyK5STwMskK6o7Ka1Q4eQeUH DDigk8r2x5xvXcKjWN40ZJR4va-QGA-guLQ19tEBvL9ZCbuKyA3O9dIRJRkvuSM2Xkq0CCtQ2NAVAqQBo wru3GEgHTLnjhlgL0umMLNUVGRw=w1112-h625-no?authuser=0
Poniżej jest ciekawy filmik: czysty strumień z gór wpływa do rzeki, która przepłynęła przez kilka wiosek. Ta rzeka wpływa później do Indusu, który zasila w wodę Gilgit i wiele innych miast. Aż strach pomyśleć jak wygląda Ganges...:-)
tQyUaY2zERo
Po kilku dniach na diecie zielsko-chlebowej potrzebowałem białka zwierzęcego coby nadrobić zaległości w sadełku. Na kurczaki nie mogłem patrzyć, ale po drodze od czasu do czasu widzieliśmy coś w rodzaju stawów hodowlanych zasilanych wodą z rzeki. Przy jednym z takich miejsc znaleźliśmy mały hotelik i zatrzymaliśmy się tam na nocleg mimo wczesnej godziny. Resztę popołudnia i wieczór spędzaliśmy na obżeraniu się tymi wspaniałymi trałtfiszami:-). Sam osobiście pożarłem ponad dwie tace tego dobra i szczęśliwy położyłem się spać
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWxdSmw1f89SLtHkWXerQHx7ZjV7-PIzHqLwDCA3JgOnY_gdJwsKc6fJxCx23fe78can-54v4QojGVausLXbxtMcuC0MO6VySWg1q8k01uSiQoQ4Te1kI-0qQzEVGNUrcpqZEaXT8ta7OeNzCS2vNCE9g=w1112-h626-no?authuser=0
Dwudziesty drugi dzień: ostatni dzień wyprawy.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUhvR8kC20cvm8FH99aNLCRzOgrCZKADDxeW3jpzuLj2_ cubSYDvwmLaqK0hxzLREOdJNY3v-HIeAFhr3ps-eiLf7IdK23dbP7ONfiPz4iYm9pXxG67qmmiBf3Mof_hn75doME B_UqHbryF36gFnG0Wmw=w839-h490-no?authuser=0
Pobudka była bardzo przyjemna - świeciło słoneczko, było ciepło, a brzuszek przyjemnie burczał w oczekiwaniu na śniadanie. Po śniadanku poszliśmy jeszcze obejrzeć zalew znajdujący się kilka kroków od naszej miejscówki
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEXQ47Y23YBDpVcg4mLa-k8jAAOa8_raavvIXcmJM00dZBxS6yJPxgueSD8oWaDR8J3qLsa nM4TExKeEtlPVVN6IJb-unp_YrchglSzA0KwqVGuoFGOfkb9Jtt46aH6EAPKfrcyRSghJ2 XtuPBJ53Yavmg=w1112-h625-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVox3P6PR3VhXv585mQHYx7FjjCOCXgsKYQ_stVfUFvJh W1shAAqBxNVJZv8Kh1-Kyayo0v_U5-fJzMiYgXQQN8fsTnmypq-vB8o-7kaMXIAtV7BfYHvgZoL9OUP4Wc1IZG9b1ME4QGTPqPx0RHwHr2 0Q=w1112-h625-no?authuser=0
To miał być ostatni dzień wyprawy, więc nastroje nie były zbyt fajne - mimo ciągłych sraczek, zimna, braku higieny itd ten kraj i Ludzie są po prostu wspaniali. Te ponure myśli były na szczęście osładzanie tym, że nasz pobyt w Pakistanie potrwa jeszcze kilka dni:-). Mieliśmy do pokonania niewiele ponad 100 kilometrów, więc bez pośpiechu zebraliśmy się w dalszą drogę i często po drodze robiliśmy przystanki dla podziwiania widoczków:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEX6Y2PSp7lVSXf3mx2zgi6Uz1rk4qDjK6y43khBOGQn_A yI45OrC4lfCoJ5zdSBWbzCoSauRccsIk4LCqovWJ9SND7aH0eM Hr-2I4o0bg72QaBK8hiTdFGv9izKXkApEGQCI6apkgRcdPq8sVZau X_UaA=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVMZhWKOKf5p1LmrOnpWz89zg5VUb7qIjVK8IwOX854Ab hJHrHayG5Z9zN0j_5IQiopj0iDvP9WU5fKgUc_AbhLdgVzFc5F 3In5d7DRCgP_Y9I6aowQW2JNWan9cexHS3TOWx-QhFiGFgy9PJDSTYdltg=w1112-h625-no?authuser=0
R8glvHoegp4
aquwTIf44jU
Po drodze minęliśmy kilka przyjemnych wiosek przyklejonych do brzegu rzeki. Było też jedno fajne miasteczko - przejeżdżając przez nie czułem żal, że to już ostatnie takie miejsce na naszej drodze. Ostatnie bazary, ostatnie kolory...dotarło chyba do mnie wtedy, że nasza wyprawa powoli się kończy...
iV-SxYD-m8Q
Jeszcze kilka ładnych widoczków...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEWbNQqmQIpT2566iwtelnj6P8AVm6_vcntNbppOoQ0vgR 9nxMwCmKDWguaTWssbNmY5D-wrSUKxuDeCZAzPUJrTO20-v28dUyp98MUx7vqAtw-6WXxbEggwsQq70tpfZZUrLHHnwAK40QJCsm9kK8oOaA=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUGsfkoCHqnpNK4pVXoCpuAkz-g1mAz7R_OWi-_mnwN1CltTnW6f-IyYBF-xdPampRGeY4_giOruAqcSJY3YoP7n3g8T9gKVysqroZ70qNDk9 mUyiyBCv9HetexW5d4hedvE7T5a3g5DgFy5u_0ljKt6A=w1112-h626-no?authuser=0
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEVPJZl0MxZbvNj4KlgNnSwXKt6Kx3m7dr1FwHzwb2p_PH HcVXXx-UfXv3FtvDb-uAQ5d3wf_MIMSszQEVItx8wgaBPssZaCNXES6b7jHtfDufU9jK 3R-uMN0Afw6tOgb_ll4tgwxswkEOlxWPvgRnEuhw=w1112-h626-no?authuser=0
W końcu mimo baaardzo powolnej jazdy dotarliśmy do Gilgit
0w8ojV6egVo
7YIkq6gp1I8
byAUa7fwwlc
Zatrzymaliśmy się jeszcze w naszej ulubionej knajpie żeby zjeść coś w miarę pewnego w stosunkowo czystym miejscu.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUPfva2Hp1BFt2LpAkDrSFKFF03DcIrvzpFBRAznchr5R ZOp3WMOHTlG9hg3AKAKlllQi_lH80RzSNAi1z9oAMNfSoRqUGv R55kAvgkL4SEBoLoedhUHIggCu-J4Un6thdig1U1p5cOffQSkLabdrNSUw=w1112-h626-no?authuser=0
Właściwie to nie mam już o czym pisać tego dnia, więc wrzucę zdjęcia.
Szewc:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEUo8tD4O1cI9sTBb_pwTd9A5klOySUzQlUoCYxjSLK0Ki yi-Vc1zwcn9Ox8JsgXxD7Uxpbo9s0i0xSvCRMKKy7b4nLvh4YSCyS hAW4g0RKTcqc2WRVo1A4tEIlm3m7ti1ayBGw-CFi0NGSMfY2dRe34Wg=w1112-h625-no?authuser=0
Elektryka
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AL9nZEX2rjEWAW1qHp3dvCM8jKxo8QJ9FHjebtOW8T2cWNzdS5 42y6MlUEIc6TxXzDwXMpHvvVJGxTN3NuXeSoZb0D2w3hQ6Fdbt KyvfG96gv8gwl6oSRupo9Z9YVIsB15yg1EXI1DIDPu7gTudQMh eLQT17Iw=w1112-h626-no?authuser=0
to był fajny dzionek jazdy z pięknymi widokami
Pięknie:) Fotki zjawiskowe.
Pięknie:) Fotki zjawiskowe.
naprawdę cięzko byłoby schrzanić fotki w takich pięknych miejscach:-)
pozdrawiam trolik
Dwudziesty trzeci dzień: Gilgit na motorkach.
Kolejny piękny dzionek w krainie Muminków!:-). Plan był taki, że po śniadaniu zbieramy się na lekko i śmigamy ostatni raz nacieszyć się klimatem Gilgit. Pogoda była cudna, temperatura około 30 stopni. więc w sam raz na wycieczkę w krótkim rękawku:-). Trochę kłóciło się to z moją zasadą minimalizowania ryzyka podczas jazdy na motorku, ale co tam...:-). Smutno było ostatni raz wyjeżdżać z bazy...
PshLgO8nKNs
Nasza baza była ulokowana w dzielnicy Danior, która znajduje się na południe od centrum na lewym brzegu rzeki. Za każdym razem musieliśmy więc przejeżdżać przez taki fajny most - zawsze dawało mi to kupę radości, bo był tam pierwszy fajny widoczek na miasto i otaczające góry.
SMBXREG7hKM
Po przejeździe przez most skręciliśmy w prawo do miasta, ale nie zajechaliśmy daleko - trzeba było przecież zapodać soczek mangusiowy!:-)
RUnIqhvqHt0
Gilgit jako stolica "obłasti" Gilgit-Baltistan jest miastem większym niż te, które widzieliśmy na Terenach Północnych. Jeśli jednak chodzi o zabudowę czy "architekturę" ja nie widziałem jakichś większych różnic w stosunku do innych miejscowości w regionie-miałem wrażenie, że cały czas jadę przez taką samą wioskę jak te, których minęliśmy dziesiątki po drodze.
JEVZioehRGk
W trakcie zakupów poczułem znajome, acz niemiłe bulgotanie w żołądku, które stopniowo przesuwało się coraz niżej grożąc ...hmmmm... wiadomo czym...:-). Postanowiłem więc czym prędzej wracać do mojego ukochanego kibelka, w którym spędziłem tyle przyjemnych chwil...
Pisałem już wcześniej, że mimo pozornego chaosu panującego w ruchu drogowym czułem się stosunkowo bezpiecznie podczas jazdy na motorku, - mimo braku oznakowania drogowego, świateł, przejść dla pieszych itd można było spokojnie śmigać mając świadomość tego, że wszyscy widzą wszystko. To moje przekonanie zostało zniszczone przez rzeczywistość - na szczęście w ostatni dzień jeżdżenia na motorku. Nie wiem jak czułbym się gdyby ta przygoda spotkała mnie w pierwszych dniach wyprawy.
Hlf5jLYj1-o
Na szczęście Panu nic się nie stało oprócz siniaków. Powiedziałem, że widziałem całe zajście i mogę służyć jako świadek jeśli trzeba....Pan zapytał: a po co??:-). Na chwilę zapomniałem, że jestem w Pakistanie:-). Po chwili dołąćzył do nas sprawca zamieszania i zostawiliśmy ich samych coby dogadali się między sobą. Reszta dnia upłynęła nam na pakowaniu, spędzaniu czasu w toalecie...:-) Ogólnie standard:-)
Pierwszy filmik z serii. Miłego oglądania!:-)
l1MMEVVLclY
Ło matko, a co to za novum?? Ruch w Pakistanie zrobił się prawostronny (0:37)?
Ło matko, a co to za novum?? Ruch w Pakistanie zrobił się prawostronny (0:37)?
Nie znam się. Na pewno ruch jest skuteczny:-)
pozdrawiam trolik
Kolejny odcinek serialu:-). W końcu dosiadamy nasze niezawodnie rumaki i śmigamy piękną drogą do Szimszal. Miłego oglądania!:-)
meWgHn1NBfE
Pierwsze 10 s:)
lekkie rozczarowanie było...:-)
pozdrawiam trolik
Prosto po wyjeździe z Szimszal śmignęliśmy do pieknej doliny Czapursan. Miłego oglądania!
wi-rXo57tDM
Po powrocie do Gilgit i małej naprawie motorków skierowaliśmy sie na Husze.
j99jy2FlAv8?si=1WY9TkAA6diOYOXE
Deosai. Odludne, surowe, przepiękne miejsce.
5WF7I5VMXck?si=8AH8K2Y5vABxZFKs
Na koniec wycieczki zawitaliśmy do Islamabadu. Miłego oglądania!
ZkPF_GYmCdE?si=fVWyj0phtPqB6yAw
Dzięki za tę relację, taki głos z innego świata. Ostatni filmik super:)
Dzięki za tę relację, taki głos z innego świata. Ostatni filmik super:)
Dzięki za miłe słowa:-).
pozdrawiam trolik
vBulletin v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.