PDA

View Full Version : Wakacje w Rosji, przez Karelię, Kolski i Ribaczyj – niekończący się las i bagna po pas


dżony
08.12.2021, 15:49
Gówniany to jest czas, każdy z nas odczuwa to na własnej skórze. A tym bardziej osoby, które nie mogą usiedzieć na dupie, które w pracy są ciałem a myślami hennn daleko. Sytuacja jaka jest każdy widzi, areszt domowy. Zostaje zwiedzanie naszej pięknej Ojczyzny albo powroty w głąb pamięci, żeby zza mglistych wspomnień wyciągnąć historię, która się wydarzyła. Przywołać i opisać można zdarzenia, które miały miejsce jednak w rzeczywistości często były inne niż pamiętamy. Ale to przecież nasze wspomnienia, nikt tego nie zabierze ani nie podważy. Tak będzie i tu, to moje wspomnienia, których nikt nie zweryfikuje. No może poza kilkoma kompanami tamtej niedoli ale oni również mogą niewiele pamiętać. Może wtrącą tu coś od siebie, a może było inaczej i ja za bardzo koloruje. Nie istotne. Historia ma się czytać i być ciekawa, na tym się skupmy. Chociaż jakby spojrzeć na wszystko z perspektywy czasu był to niesamowity splot fortunnych zdarzeń, każde kolejne przebijało poprzednie. Kiedy myśleliśmy, że już lepiej być nie może, znowu zwrot akcji i noc spędzamy w jedwabnej pościeli... Teraz koloruję, była stara drewniana chata i wygniecione łóżko ale w tamtym momencie zziębnięci i mokrzy od brodzenia po pas w wodzie to ciepło zapiecka było najlepszym co mogło nas spotkać. Nie zdradzając więcej i nie wyprzedzając faktów ta opowieść niech ma roboczy tytuł "Seria fortunnych zdarzeń w Rosji, przez Karelię, Kolski i Ribaczyj - niekończący się las i bagna po pas"

Dawno nigdzie nie byłem. Plany były duże, w 2018 miał być Pamir, później Mongolia ale splot rodzinnych zdarzeń kazał mi zostać. Zrezygnowałem parę tygodni przed wyjazdem lecz z perspektywy czasu nie żałuję, że zostałem. Do dziś w garażu leżą lewe kwity do wyrobienia wizy biznesowej. W nagłówku wisi техобслуживание (tekhobsluzhivaniye) jakoby, że ja ślusarz z Polski jadę coś tam spawać na Syberię. Niestety wschodni bracia musieli obejść się bez mojej pomocy.

Pojechało za to moich dwóch kumpli, też na DR650, też na fabrykowanych kwitach. Z taką różnicą, że oni obaj pracują w firmie Lasy Państwowe. Ciekawe jakie im wymyślono zadanie do wykonania na wschodzie, jakie było wytłumaczenie dla wydania wizy biznesowej... Pojechali razem ale wrócili osobno. Nie przez kłótnię, bo w takich miejscach nie zostawia się kompana, nawet najgorszego. Będąc w dupie jest się razem w tej dupie i razem trzeba się z niej wygrzebać. Taki środek dupy mieliśmy na Kolskim. Będąc w gęstwinie tajgi, brodząc w bagnach po kolana nie wyobrażam sobie zostawić kompana samopas. Trzeba wrócić razem. Tak więc powód ich rozdzielenia był prozaiczny, skurwił się jeden z motocykli. Stanął gdzieś na stepie kazachskim, w okolicach miasta Pawłodar. Problemów po drodze było znacznie więcej i motocykl dawał wielokrotnie o sobie znać wcześniej. Zaczęło się już na Ukrainie gdzie Marcin zorientował się, że jego DR pali litr oleju na 1000km. Później palił więcej, zanim zatarł się ostatecznie przepalił coś koło 30 lirów oleju i podobno nawet nie kopcił. Stanął w tym Pawłodarze i na tym skończyła się wycieczka. Wystawił rękę i na stopa z motocyklem na pace ciężarówki dojechał do Omska. Podręczne rzeczy spakował w reklamówkę, nadał truchło DHLem do Kaliningradu a sam poszedł na lotnisko, kupił bilet w okienku i poczekał na samolot do domu.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVszXbPLOvme2VL2LygaWbeBpuiWZragHO5pszlECRK52ArV 21ZYINd4H-mGlZAUYfEuzZxNsO5xkYuSMn5yt1g78lDnoCcjNwEuQhWQT-D37gkY4WDxruC7D-ULyYXLnVBtK6uvMhHLrseoxdLwkje=w1162-h640-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWtxrJxAEHXQpPs-J1QSgE1NB0WkFzQz6wzDf-xJVOyBb2zixkCNQLG_FRU21cQXC2esuwP5iiqaDNu7hF33tWSm KaGy_g22NnPkMW1Y6qeincXA9LtiEaI_zMMFdON0AZXDIq98Il bxB0s81Vbm5hT=w941-h643-no?authuser=0

Wielokrotnie dyskutowaliśmy wcześniej o lataniu, ja pierwszy lot miałem już dawno za sobą. Marcin zarzekał się, że nigdy nie wsiądzie do samolotu. Bo to niemożliwe że za 50zł można polecieć do Barcelony, bo na bank leją do tych Boeingów jakieś trefne paliwo i dlatego tak tanio. I jak on pierwszy raz poleci to na pewno spadnie. A tu sytuacja przycisnęła go do murów lotniska i nie było odwrotu. Musiał uwierzyć w siłę ruskiej aerofloty. Dziwne to takie w naszej zachodniej europie, bilety trzeba bookować parę miesięcy wcześniej, polować na najtańszą ofertę. A tam wszedł chłop na lotnisko, kupił bilet za parę stów, poczekał kilka godzin na swój samolot i z międzylądowaniem w Moskwie dotarł do Berlina. A to już znacznie bliżej domu niż Pawłodar. Maciej za to wrócił na kołach, tylko dlatego się rozstali.

Macie tu film z ich przygód:

tV9LbLzi1GY

Przyszedł rok 2019 i trzeba było w końcu gdzieś ruszyć. Wiadomo, że jedyny słuszny kierunek (przynajmniej w mojej głowie) to wschód. Kompani znaleźli się od razu, Loki i Gregori, problemem stał się tylko czas. Rok wcześniej stałem się młodym przedsiębiorcą na dorobku ale mogłem sobie pozwolić na miesiąc wolnego. W końcu po to decydowałem się na taką formę zarabiania. Sam swoim żaglem, sterem okrętem... Pisząc to rok później wiem już, że sam ukręciłem na siebie bicz bo roboty nie da się przerobić a żeby mieć miesiąc wolnego najpierw przez dwa poprzedzające trzeba pracować dzień i noc. Nieistotne.

Koledzy się znaleźli, nie znaleźli jednak za dużo czasu, ledwie dwa tygodnie. Można jechać na kołach ale będzie gonitwa. W sumie im dalej na północ tym dłuższy dzień, no i większość wyjazdu faktycznie przez cały czas był dzień. Dawało to możliwości do rypania kilometrów na ilość ale po co. Decydujemy się na przyczepkę do Estonii i dalej na kołach. Niespotykana to dla mnie sytuacja. Nigdy nie wiozłem swojego motocykla na przyczepce. Kiedyś postanowiłem, że dopóki da rade sam jechać to będzie sam jeździł, a nie wożony na lawecie. Zaczęło się to już od samego początku naszej przygody, gdy pojechałem go kupić na drugi koniec Polski z zamiarem powrotu na kołach. Kask, kurtka w plecak i heja podróż PKP do Krakowa, w sumie w ciemno bo ogłoszenie z internetu. I wracałem też po ciemku, do domu dojechałem nad ranem. 550km nocą na obcym motocyklu ale jakoś bez obaw. Od początku czułem, że to będzie przyjaźń na lata.

BdM38RS7-Uw

El Kowit
08.12.2021, 17:08
Zdałem sobie teraz sprawę, że w Kazachstanie mówiliby na Ciebie Dżionypan albo Pandżiony..
No to panie Pandżiony, z dużym zainteresowaniem będę się podejmował odwiedzin w tym wątku.

P.S.
W jakim programie składasz filmidla?

dżony
08.12.2021, 18:28
DaVinci Resolve

sebol
08.12.2021, 19:25
:lukacz:

dżony
08.12.2021, 19:35
No ale trudno, znowu życie wybrało za mnie. Zapakowaliśmy 3 motocykle na przyczepkę, ciuchy do busa i zgodnie z planem (!?) ruszyliśmy z Rawicza w piątek o 10.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXsf6ni3J8Xo1T-zh2aEY8PoqgdsMUtJs8UO3SAK6ik0b_YQQOCFHotrVcUNlNjnI-pR1bQ7415Boh_wylsAe5tJPMkKMpRpwb_JqOrtyhSQp8MDD3Hh G-hS3Kualzbv3Fwhy4s88vTxIumpgQgyM0s=w1144-h643-no?authuser=0

Wycieczka nie trwała długo bo już na A1 pod Łodzią T4 straciło moc i zgasło. Pędem wkulaliśmy się jeszcze na ślimaka licząc, że może uda się zjechać z autostrady, nie udało się. Utknęliśmy akurat na zakręcie bo ślimak ciągnął się pod górę. No i pięknie. Wiemy, że jesteśmy w dupie ale nie aż tak bardzo. Przecież jest sto opcji i jeszcze nic straconego. Liczymy dni czy uda się zostawić auto gdzieś w okolicy i jechać dalej na kołach. Słabo to jednak wygląda, nie zdążymy dojechać tam gdzie chcemy. Dziwnym trafem zjazd, na którym rozkraczyło się auto prowadzi do naszego kolegi Gombki. Na pewno rzucił klątwę za to, że nie daliśmy nawet znać o przejeździe przez jego podwórko. Szczęście w nieszczęściu godzinę później siedzimy już u niego w ogródku robiąc grilla. Ale przecież to jest wycieczka ! Trzeba jechać dalej ! Plan się wyklarował, jest akcja i podmianka auta. Skomplikowana to operacja bo z Rawicza rusza do nas bus, który na przyczepie wiezie auto, za które zaczepimy przyczepę z motocyklami i pojedziemy dalej a bus z Rawicza weźmie na przyczepę, z którą przyjechał, naszego busa, który się zepsuł i wróci z nim do Rawicza. Ktoś coś zrozumiał z ostatniego zdania? Nieistotne, mamy sprawne auto i późnym wieczorem ruszamy dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXCI-39UeNXzL14aSHw9pvZ3LMu83b0rOK8Yflo7nSj58cemqnWXC45 EBCR3RXixKxtKtuiMF3zDa9_TNRlysraqEpKeOypAMRu11AOgz zvKGZO67LOPNB1FUSz96vcdcIC-DYVC29EguUIQiDAS2mr=w1144-h643-no?authuser=0

Trzeba cisnąć całą noc bo jest mały poślizg. Do granicy dojeżdżamy sprawnie, Litwa jakoś leci, nad ranem zaczyna się Łotwa a chwilę później jesteśmy już w Estonii. Nie lubię tak podróżować bo dookoła ucieka mnóstwo fajnego terenu ale co poradzić. Na te kraje przyjdzie jeszcze czas. Estonia mija nam praktycznie cała w deszczu, leje okrutnie a za parę kilometrów mamy zrzucać motocykle i pod wieczór przekroczyć jeszcze granicę RUS.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWuXVb2cebvPtxbHSERpuDUeyqrXU1878mZnbTqo-5BqY7JEZtlvLTSo6CWc5TjHGtLS1VdBZyy4bLJvHZLDt4qMt5P OMQYoTf3yavxqhfIODZMCw1aVoaAtlXa-bLM8W79BTxWIsPt7HsGOiI3t_mJ=w858-h643-no?authuser=0

Jakoś po południu dojechaliśmy na kemping gdzie zostawiamy auto i przyczepę. Ściągamy motocykle i stało się to co czułem. Mój DR walnął focha, tak myślałem jak go pakowałem na lawetę jeszcze w Polsce. Na bank się obrazi za taką formę transportu. Nie dość, że kicha i prycha zamiast odpalić to jeszcze w oczku zamiast oleju jest beżowa maź. Co jest kurde, woda w oleju ? Mój motocykl jako jedyny jechał tyłem do kierunku jazdy, napadało przez wydech ? Oglądam te zawiłości kolektora i nie ma raczej takiej możliwości. Z pięć litrów by musiało napadać przez komin żeby przelało się do cylindra. No nic, silnik się zagrzeje a woda wyparuje.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWP-I8JZWzqHAqqi01F8OCRgey2Qy4wOkU9WJf6LLvixEdWeDiL9e7 L4janiIaMTcDjADpHGJllip84UhsTorXixJYuPBw-_suOHiltUByZLSFdWjKbvqv3uK0EXo_8w_TIV1zqc8x7k9H3Q8 kO8YwM=w858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLX27imu-ozyTP25G--eIQsZ2NTLI8WHNlUGt0rajRxKpXGU7s0m0KbWClciCx5Y-ci8O15OidfnNdSInqxwr0kbTmDKIaa2htt9r-ThLToCDqE4w0-SaImfyBuUI-PqppBODIjEAs23hEkk2fNlfFZG=w858-h643-no?authuser=0

Pierwsze kilometry na kołach nie napawają optymizmem, leje solidnie i nie widać na niebie, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić. Jeszcze o tym nie wiemy ale będzie padać przez dwa tygodnie, codziennie. Raz mniej, raz więcej, z krótkimi przerwami, z dłuższymi, mżawka kapuśniaczek, ulewa, czasem nawet wyjrzy słońce ale zasadniczo to codziennie pada. Zdradziłem już za dużo z przyszłości? To żaden sekret, taki mamy klimat i spodziewaliśmy się deszczu. Na szczęście brytyjskie przeciwdeszczówki, które braliśmy awaryjnie stały się elementem codziennego ubioru. Można było nie ubrać grubych ciuchów pod spodem a membrana skutecznie chroniła przed chłodem i wodą.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLX8dHlGWHo_yQihwtiOM-LRE2gVH1m0WzGQLm1D9tiVqv2N36I9S0DAQgvukymOeEKQRNYJ YZtuup4hmzdOITRKfBXhN4GlFvVASwCk0lfmwNqmcAE4pg3QEM T760g84JSHLCntlRDkdzKoN7D76DL4=w858-h643-no?authuser=0

Jedziemy przez tą Estonię, dookoła pustka. Niespotykane to w Europie zachodniej, tak duże odstępy od miast, wiosek. Zaczyna się czuć przestrzenie. Granicę chcemy przekraczać w Narwie. Zbliżając się do Bałtyku zaczyna wychodzić słońce, robi się trochę cieplej. Do Narwy dojeżdżamy po południu i od razu walimy na przejście. Trafiliśmy raczej bez problemu, przejście faktycznie jest ale jakoś pusto, żadnej kolejki tylko duży parking przez bramami. Chodzę dookoła, żeby wybadać sytuacje jak tam wjechać. W jednej z bocznych uliczek między kamienicami widzę stojące dwa motocykle a za nimi sznurek samochodów. Zmierzam w ich kierunku aby wybadać sytuację co tu dalej robić i jak dostać się na drugą stronę. Zbliżając się machnąłem ręką na przywitanie, dostałem odmachanie i w tym momencie odjechali. Ehh... Bez słów dowiedziałem się za to wszystkiego, no prawie. Przed motocyklistami otworzyła się brama i wjechali na teren przejścia. Wszystko jasne, czyli musimy ustawić się w tej uliczce w kolejce za samochodami. Wracam do chłopaków, bierzemy motocykle i jedziemy na koniec sznurka.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWlvPLtRkQLiQcBtTWafXp46FXW9FIo4MFOzsUAAfbgTDRAE A-JTO75DbLUnkgKppPaS3qyPGMFnsD5NAbEGneAwtnB0kqTxyyHq tZEiQGFoOikYzRmqfrdeWx0Tx1dC7xPLmxtt9P-vetwLusYr6IL=w858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWxy6amr2c7RYf1LLfR_NlXIZbMC8Fk52VrEd-Lyv9-VYG_YvkU8EDSAfOZaWCTuM4KVzmQBW0etcrLhnEXUCBLineD7q zzo7Iilqf2HD27_3RqV8hDdVH2cHC-IpMEfABJGpsNLjTuCpr15d6ZU-GP=w858-h643-no?authuser=0

Idzie w miarę sprawnie więc nie pchamy się do przodu. Gdy przychodzi nasza kolej dziarsko podjeżdżamy pod otwierającą się bramę i wtedy pogranicznik prosi o bilety, rezerwację wjazdu na przejście. O co chodzi? Zdębiałem. Przecież staliśmy w kolejce, teraz nasza kolej no i jesteśmy. Nie, obowiązuje lista kolejkowa.

Chyba z racji tego, że Narva to dosyć małe i ciasne miasto a teren przy przejściu nie jest zbyt duży kolejka do przekroczenia granicy jest.... na drugim końcu miasta. Dostajemy od pogranicznika adres i jedziemy kilka kilometrów do miejsca gdzie rejestruje się chęć przekroczenia granicy, dostaje numerek i tam na wielkim placu czeka na swoją kolej aby nie robić tłoku w mieście. Pobieramy bileciki i na wielkim telebimie wyczekujemy aż wskoczą nasze numerki. Chodzę dookoła próbując coś się dowiedzieć, ile to może potrwać, czy da się coś przyspieszyć. Praktycznie same rosyjskie rejestracje ale dostrzegam jedno auto z Polski. Okazuje się, że stoją już tam od kilku godzin, samochodów jest mnóstwo. Podchodzę do kiosku, gdzie siedzą pogranicznicy obsługujący telebim. Wypytuje czy może motocykle idą szybciej, czy jest osobna kolejka czy bez znaczenia jaki pojazd. Każą czekać ale między słowami rozumiem, że motocykle chyba mają osobną listę. Siedzimy tam dobrą godzinę, obóz już rozbity, jedzenie, picie w najlepsze aż nagle wyskakuje jeden z naszych numerów. Zanim się zorientowaliśmy zrobiła się wrzawa bo dopóki pojazd nie opuści poczekalni nie wyświetlają następnego. Pakujemy się w pośpiechu i spadamy jeszcze raz stanąć w kolejce między kamienicami.

Odprawa Estońska sprawnie, skąd dokąd, kilkanaście minut i już jedziemy przez most graniczny. Przed Rosyjskimi pogranicznikami jest zawsze jakaś nutka obawy ale jedziemy pewnie. Praktycznie żadnej kolejki więc od razu stajemy do odprawy. Chłopaki pierwszy raz wjeżdżają do Rosji i nie wiedzą czego się spodziewać a tu proszę. Miło i przyjemnie, śmiechy, chichy, żarty. Praktycznie cała obsługa przejścia to młodzi chłopacy i dziewczyny, no max po 30 lat. Chodzi nad nimi starszy stażem i wiekiem przełożony ale całą robotę robią młodzi. Masa pytań, a co tu macie, a co w tej torbie? Wszystko z uśmiechem, a wódkę i papierosy macie ? No proszę Pani... Wódkę i papierosy to będziemy przewozić na powrocie. Dostajemy do wypełnienia deklaracje celne, standardowo cyrylica. Rzucam tak pod nosem "a po angielsku nie macie?". A mamy, proszę bardzo ! Dostajemy co prawda po niemiecku ale młody pogranicznik bez wstydu przyznaje się, że nie zna ani germańskiego ani anglijskiego i dał pierwszy lepszy papier. Wypełniamy wszystko bez problemów. Nie stanowi nawet problemu to, że dwa motocykle były zarejestrowane na Lokiego. Gregori miał wszystkie kwity od notariusza na użyczenie pojazdu ale nikt o to nawet nie pytał. No i jesteśmy po drugiej stronie. Rzut oka na mapę i trzeba kołować gdzieś na miejsce noclegowe. Dni są już bardzo długie ale jest późne popołudnie i jesteśmy dosyć zmęczeni po nocy w aucie. Wymieniamy walutę i robimy zrzutę do wspólnego portfela. Jeśli ma się zgraną ekipę to taki sposób rozliczania się jest bardzo wygodny. Składamy się po kilka tys rubli do jednego portfela i z tego płacone są wszystkie wspólne wydatki. Spanie, zakupy itp. Następuje wtedy tzw. dyktatura zakupowa. Ten kto aktualnie ma portfel i idzie na zakupy decyduje za wszystkich. I gówno go obchodzi to, że ktoś nie lubi szprotów w oleju, trzeba jeść i pić wszystko bo wszystko jest wspólne. Tak więc od pierwszego dnia zostajemy z Lokim samozwańczymi dyktatorami zakupowym i w sumie jest już tak do końca wyjazdu. Gregori nie miesza się nam do gara i czasem tylko coś marudzi, że litr i po cztery piwa na głowę to trochę dużo...

Mam chęć przespać się na plaży, nad morzem. Ciekawy jestem jak Bałtyk wygląda w tym miejscu. Jedziemy jeszcze dobrą godzinę prosto na północ, na sam cypelek półwyspu nad Narvą. Zbliżając się już do plaży kluczymy jeszcze trochę po lesie szukając optymalnej drogi w stronę morza. Wszędzie pełno wyjeżdżonych śladów samochodów. Piach jednak sypki i auta chyba maja tam sporo trudności z dojazdem na plażę. Mijamy też kilka znaków o zakazach biwakowania i palenia ognisk ale widząc jak jest pięknie i ile jest śladów po imprezach na plaży średnio się tym przejmujemy. Zjeżdżamy w końcu bliżej morza i rozbijamy się w lasku kilkanaście metrów od brzegu. W końcu można zrzucić przemoczone od rana ciuchy i napić się piwa oglądając zachód słońca nad Zatoką Fińską.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUFnSupC-dJZaz1GeJX_TxpemixLjGy2HA6dgvh1bSg31D3IW0p7Kz0_5UP G1V5myueqfbR6fmNM9hyMH5iAfbYvF37fpgwF7wi_XoHEKln4C lgqjqxZ7i_vCYoztTpzVqJYwCf1AnlrbUFt52jqsRq=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVW1UZ3WZjPxPWf988ajSLZDuJ3d5f-wThJLNhZlZQhJMVZy42cZt_Yst9up2jannaIsGQfhUi6pZHC_0 BfTILM9PBnEo2mvtlnXL6ydrybaiuaEkSneAwypuKlFsbI6KEg DPMtPl30JOzWH_ZCAp3n=w965-h643-no?authuser=0

Z prawej strony widać stojące na morzu statki czekające na wejście do portu. To chyba Ust-Ługa. Jest sobotni wieczór i długo nie trzeba czekać na imprezowiczów. Po plaży niosą się dźwięki muzyki i śpiewów. Pięknie mieć takie miejsce pod nosem i w ten sposób spędzać krótkie letnie noce. My jednak nie siedzimy do rana. Czas spać.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXjAze_OAhM9KpJYCPZlzXWEuEVCS0zl5MIAYR9wHGYuBk49 3CIsAXxJfkUWDcIlPnKG8gj9zQZcoyvYL4B9ekQuQGqpjfxazy mn918BOFX8a_Z4aiFiTXEMQXKYm3oe2MyT9VHTDKB_t2AbRUR8 33z=w965-h643-no?authuser=0

Rano budzi nas piękne słoneczko, miłe to wytchnienie od wczorajszej ulewy. Nie spieszy nam się bardzo, śniadanie, herbatka, pakowanie.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXDiU7WdYiVk7wMM57az_GT6wMWwncvolkKQ88_pUCeNuT_s OPqb-Rl4QPaR9lmrVDEl0fJh1vD_iJrRT8gdgwocRaPFUdxIJVXRQ4Q lMQcFMkhSasIh5155kH3LZ3ErdGGmG68looWd0AfYmv7X0yg=w 858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXKpQU87FgtHdXnFp3e-tNpEq0uJDFS2SK42Ljq6Sh4geFnKzqaKlIs2Z52DmQQRit6G8-JRGeaKw4IG5Z9mHM5dxXXfN4ApEJ0iU0FAmj2bhCu2Iud_Xd4c QfqsA2q2HckwhzwgPEeJz0_g5ZzUh2i=w858-h643-no?authuser=0

Ruszamy najpierw wzdłuż plaży i dalej przebijamy się przez wydmę, żeby dostać się do asfaltu. Po paru kilometrach widzę w oddali na drodze kilka osób w odblaskowych kamizelkach. Wjeżdżamy na nie od tyłu i chyba nie spodziewali się nikogo o poranku jadącego z tego kierunku. Z bliska już widać dokładniej, że to kilka dziewczyn. Mają stolik, jakieś tablice informacyjne. Myślę, że zbierały opłaty za wjazd na ten teren, to był raczej swego rodzaju rezerwat. No nic, znowu nam się udało. Jedziemy do wioski tankować i ustalić jakiś plan. Czy wracamy się do federalki i jedziemy prosto na Petersburg czy bujamy się bokami wzdłuż wybrzeża. O dziwo ciągle świeci słońce więc wybór jest prosty. Mijamy tak kilka nadmorskich, rybackich wiosek.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLU4r0hFnRdC_8fCmhI7q6ZmVrlUkMYvFyVk_L1XdIWcTkLOi waEbdn6yUkcwwP11A2ZICYgqc0GH5tmMdmNtn3BIqKSokSx0yT WstNxNTSdwWOlimhg_GD3Mp8VUq946CBNGd4mZjZ6c5gbQTYB1 9kM=w858-h643-no?authuser=0

Przejeżdżamy mostem nad Ługą mijając miasteczko Ust-Ługa i zbliżamy się do portu. Krajobraz nagle mocno się zmienia. Dotąd gówniana, wiejska droga staję się szeroką dwupasmówką. Dookoła wszędzie przemysłowa infrastruktura, rurociągi, zbiorniki, wygląda mi to na terminal paliwowy - ropa albo gaz. Nie mam tej drogi zaznaczonej nawet na mapie więc jedziemy tak mniej więcej w zamierzonym kierunku. Całe to otoczenie nie wzbudziło na tyle mojego zainteresowania co fakt, że jak nagle zaczęła się super droga tak nagle zniknął w Garminie sygnał GPS... Co jest kurde, zatrzymujemy się na poboczu. Włączam, wyłączam, bez skutku. Brak sygnału z satelity, nie znajduje ani jednej. Jedziemy więc dalej tym hajłejem, co chwilę mijamy tylko ciężarówki z kontenerami albo cysterny. Po parunastu kilometrach sygnał GPS wraca jak gdyby nigdy nic, ciekawe. Dopiero po powrocie doczytałem o tym miejscu. Ust-Ługa pretenduje do miana największego i najnowocześniejszego portu na Bałtyku. Działa tam już duży terminal paliwowy obsługujący ogromne tankowce eksportujące ropę do zachodniej Europy z pominięciem Białorusi i Polski... To by tłumaczyło te rurociągi i zbiorniki. Ale czy dla ochrony infrastruktury jest możliwe zakłócenie sygnału GPS ? Nie wiem, niech mądrzejsi się wypowiedzą.

Gdy znowu błądzimy między wioskami zbliżamy się do kolejnego przemysłowego molocha, Sosnowy Bór. To tam działa największa elektrownia jądrowa w Rosji - Leningrad I i II. Istniejąca od 1974 roku elektrownia Leningrad I wyposażona jest w cztery reaktory RBMK-1000 z czasów radzieckich, podczas gdy nowo budowana elektrownia Leningrad II będzie dysponowała czterema jednostkami generacji III+ WWER-1200. Blok 1 w elektrowni Leningrad I, działający komercyjnie od listopada 1974 r. wyłączono i wycofano z eksploatacji 21 grudnia 2018. Został zastąpiony przez blok Leningrad II-1, który podłączono do sieci w dniu 9 marca 2018 r. i rozpoczął działalność komercyjną w październiku 2018 r.

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/53/RIAN_archive_305005_Leningrad_nuclear_power_plant. jpg

Samo miasto Sosnowy Bór, ze względu na znajdujące się w nim ośrodki o znaczeniu strategicznym, ma status miasta z ograniczonymi wizytami, a wstęp wymaga specjalnego zezwolenia. A nam się znowu jakoś udało przejechać i nikt o nic nie pytał. Pytali za to Vadim i Dima, których spotkaliśmy pod sklepem kilka kilometrów przed Sosnowym Borem. A po co, a dokąd, a co to za maszyny.

Zatrzymaliśmy się na małe zakupy i śniadanie pod jednym z wiejskich sklepów. Nieodłącznym elementem takich miejsc jest stolik i ławka obok aby w spokoju można było zjeść lub wypić zakupione towary. W spokoju to pojęcie względne, nieodłącznym elementem takich miejsc są również miejscowi. Tu akurat Vadim ze swoim zięciem Dimą pili sobie piwko w słoneczne, niedzielne przedpołudnie. Starszy z wyglądu trochę jak Clint Eastwood, ciemne okulary i kowbojki - to nauczyciel informatyki w pobliskiej szkole a młodszy podobny zupełnie do nikogo z dumą opowiada o pracy w pobliskiej elektrowni atomowej. Jest technikiem atomistyki. Ciekawe, skończyć taką szkołę - Technikum Atomowe. W Polsce wśród młodzieży na pewno miałoby to duże wzięcie, głównie ze względu na nazwę. No ale u nas taki zawód nie miał by przyszłości bo poza doświadczalnym reaktorem Maria w podwarszawskim Świerku nie mamy elektrowni atomowej z prawdziwego zdarzenia. Inaczej jest w Rosji, tam kraj atomem stoi. O czym z dumą opowiada Dima. Ale z jeszcze większą dumą opowiada o swoim głupim filmiku na Youtube, który ma już prawie półtora miliona wyświetleń. Ehhh, to już mnie mniej interesuje ale powód do dumy jakiś tam jest.

Z racji bliskości morza na śniadanie kupujemy wędzone rybki, poza tym pustki w sklepie więc na chleb dokupuję jakiś serek topiony. Pani zza lady raczej go nie poleca, no ale nie ma nic innego do wyboru. Faktycznie nadawał się ewentualnie do smarowania łańcucha bo w smaku i konsystencji był bardziej jak świeczka niż serek. No ale rybki świeże i pyszne. Na rybach się nie znam ale zapamiętałem nazwę - Skumbria. Jak się później okazało to zwykła, pospolita makrela. Ale tam, pod sklepem, smakowała jakoś inaczej, lepiej niż taka zwykła makrela. Wszystko na wyjazdach, w pięknych okolicznościach przyrody smakuje lepiej (poza serkiem topionym). Miejscowi pokazują jeszcze parę sztuczek, jak można zjeść rybę na kilka sposobów. Niby zwykła ryba a tu tyle możliwości. Na sam koniec jest popisowy numer czyli podpalenie pęcherza pławnego aż zwęgli się i skurczy do wielkości łebka od zapałki i wtedy można go dopiero zjeść. To podobno taki rarytas do piwa. No ale to oni piją piwo a nie my. Mamy ledwo jedno na trzech i do śniadania nie zawahaliśmy się go otworzyć więc Gregori próbuje rarytasu. Minę miał dziwną ale zjadł.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUgg0N5eU4yAwq3qCwCzQR_elYV40mTude0zBKxod1SOATLI QXYhsW1yDO7IEAAh7xuIjVn2RndksFP184UaCS0hiT4uoQAMsd K7Tw49QZsLlSgoszLby79_FUUVm_bbsgxRFaFTk_XdaxLx-DOInk_=w965-h643-no?authuser=0

Petersburg chcemy minąć bokiem, nie ma teraz czasu na zwiedzanie miasta. Może w drodze powrotnej się uda. Jedziemy więc obwodnicą przecinającą Zatokę Newską. Droga prowadzi przez Petersburski Kompleks Zapobiegania Powodziom. To ponad 25-kilometrowy system tam i śluz wodnych, zbudowanych na potrzeby ochrony przeciwpowodziowej miasta i aglomeracji Petersburga.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXV_uYFQt2awIu1PesZlUOTREJHkIBwpI82QJ0_fG-c-e-diPAo4ubPaXi-yXJBjSRybFKEp56RNIXOWcYyR3oooMlrnG_jSdgA9zL8U_HL47 WjL8mgXT4og6zRUFce2c2GbyFFdxEdr9YLCb3su-LK=w965-h643-no?authuser=0

Zaczynają się godziny szczytu, północna część miasta i wylot na Prioziersk są mocno zapchane. Dwupasmowa droga wyjazdowa praktycznie cała stoi. Przeciskamy się motocyklami ale ruch jest ogromny. Aglomeracja Petersburga to gigantyczny moloch, zabudowania i bloki ciągną się długie kilometry jeszcze za rogatkami miasta. Stojąc w korku szukam drogi alternatywnej aby trochę uciec od tego zgiełku. Odbijamy w prawo i przez wioski dobijamy do brzegów Jeziora Ładoga. W tym największym jeziorze w Europie woda sięga po horyzont, nie widać drugiego brzegu. Podczas oblężenia Leningradu przez wojska niemieckie w czasie II Wojny Światowej jedyne dostawy dla miasta mogły docierać tylko przez jezioro. Początkowo transport odbywał się przy użyciu barek i holowników jednak od pierwszych dni listopada kiedy jezioro pokrył lód, dostawy można było transportować również pojazdami kołowymi po zamarzniętej tafli wody. Tylko dzięki tej "Drodze Życia" Rosjanom udało się utrzymać miasto.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVnqAapUA946ZPLKrmv58pGbg5YllCyANcaWRN17hSbom5cr g1gb6bgGk9v-cTQ-KplV3_GfLateP08z6guTm3cORvYuLQLCgwMsgHMzZrM8J3h5Cn 77HxmyjQ3SY-j0ObOSEdaXXWT5URxouAT6xZv=w965-h643-no?authuser=0

Staramy się jechać wzdłuż brzegów kierując się dalej na północ. Okolica średnio atrakcyjna. Ze względu na jezioro każdy wolny kawałek gruntu zapchany przez dacze, wioseczki, kioski i całą tą wypoczynkową infrastrukturę. Przy jednej takiej osadzie droga prowadzi jakby przez ośrodek. Widziałem już to wcześniej na mapie ale ciekawy byłem jak jest w rzeczywistości. Na mapie zauważam też mały problem. Ośrodek leży nad ujściem dużej rzeki do jeziora. Niby zaznaczona jest przeprawa promowa a kawałek w górę rzeki nawet podobno jest jakiś most. Nie było niczego, ani promu ani mostu. Był za to ośrodek, do którego wjechaliśmy sobie tak o przez otwartą bramę co nie spodobało się obsłudze. Ledwo stanęliśmy nad brzegiem rzeki a już widzę, że leci do nas jakiś gość z opierdolem. Sytuacja załagodzona, pogadaliśmy, popytaliśmy o przeprawę na drugą stronę no i odwrót. Most faktycznie był ale dawno temu a prom to zasadniczo mała motorówka, która przerzuca ewentualnie pojedyncze osoby na drugą stronę. Za dużo zachodu, żeby pakować motocykle itp. Nadrabiamy trochę kilometrów kierując się z powrotem na federalkę. Zbliża się wieczór i trzeba też szukać jakiegoś miejsca na obóz. Kolejny raz tego dnia mapa robi mnie w ciula. Wynalazłem nad brzegiem jeziorem jakiś punkt "picnic area". Jedziemy zobaczyć.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW2jBfnhjzVtP_36zkxTAMdC5uWt0AUL5QDMOuYGcR6-i4ts2Uh3A0FAjkO46W3d5kcEdxqOPF6wUoeHMnG8Ygq_Mq14hL gj_3iX2C7O-ogr8exVLrd-dGfNscMXtFbedER6Q_fzO0kPjcuSgo_9Ia2=w640-h480-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVJ_bUOUDP-9Qny5iXcdLOodFL2fF7BsZMrZ3OCJy0z7LyOml0RBG8XHvcWWY dNdylVJEaV7IrT1kfdF2lsCXRGRxTzwMvU8okSLT2oe-AFPI_M_M6qFttFAW9j9kwgrocH2jeIg8DPfLRZuzEEQQjO=w64 0-h480-no?authuser=0

Zamiast "picnic area" jest wielkie nic i gęste krzaki. Ścieżynka robi się coraz węższa i faktycznie prowadzi nad brzeg ale dojechać nie ma szans. Północne brzegi Jeziora Ładoga są mocno kamieniste i w większości to niskie bo niskie ale jednak klify. Zawracamy i jedziemy szukać dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLV4RAhIIpSsJoeVrto2UFw1_yTB1mVDcH-vlGVIlyDsFo7sUINJfXHB9BMchGr5ZnsP4RQ3Ucy_56kVS7bvU UPYOxKjwFuxZYg6rFsEWAsOp7E1Yr5rBIgklCi6LFVHL21bi1f iJcLXREXlnehIqOXX=w640-h480-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWersdlqofrqnnkqN-xnAWnWDzlOUEILgLYV2P6awpId_SZKMWe8bpKux3E9lPnzCsnV 0BVdlSIxB-fv5XRbkebJQWyTTHvzc3yR20fDSMeHuOvjvHYTv4igc7PZVVJj GjOXYPYn-YS53sa_XkEPpfs=w965-h643-no?authuser=0

Parę kilometrów dalej trafiamy na inną miejscówkę. Jest dosyć blisko drogi i domów, szału nie robi ale jest gdzie postawić namioty i rozpalić ognisko.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW1IxGp20u-jIOkNB-qqZZEyearx3xwfASC4PtIvKMJ-usIdg41xVejzA-CzjQqUn4M5K4h2UAsxgQt91ugZpPsOylSa3SI2k3K3W0UoaNVs A8Kw5fmtQgCAmoVtkTRKoIvTmw6xea39WatqHqhRslO=w640-h480-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXLrCg5D_Z_Gc7tQoJ08alEF_6-wYkeaml-cxTVyhy6Suph6BriRD9G7C9REJnIR0PJDW7wEnCh3rol5TxWMg nzzQsa1sT_8i9WOdir8dOqFB386pIey7ljzAXmLYW8rNontZwA HYNHJbyD6qrD7r84=w640-h480-no?authuser=0

Kręci się obok sporo osób, w większości młodzież nosi z jeziora wodę w baniakach. Idę na rekonesans okolicy i okazuje się, że kawałek wyżej od nas mają chyba jakiś obóz wspinaczkowy. Były tam fajne skałki i wytyczone kilka dróg wspinaczkowych. Chodzą tak i chodzą ale nam to nie przeszkadza, każdy przechodząc mówi coś na przywitanie. Pojawiło się za to dwóch mniej proszonych gości. Kręcą się dookoła naszego obozu dwa duże psy i tak nie bardzo wiedzą jak podejść i zagadać. Najpierw trochę szczekały na nas z daleka ale jak zobaczyły, że mamy dobre zamiary i kiełbasę bez obaw podeszły bliżej. Są już nasze.

Dostały trochę popasu, pomizialiśmy je za uchem i zostały już z nami przy ognisku. Dalej jednak szczekają - teraz już na przechodniów, którzy zbliżają się do naszych namiotów :D

Siedzimy jeszcze tak chwilę i idziemy spać. Jest już jasno. No dobra, cały czas jest jasno i ciemno się nie zrobi. W nocy pojawili się w naszym obozie kolejni nieproszeni goście. Ale o tym dowiemy się dopiero rano...

dawid8210
08.12.2021, 19:42
Brak 3/4 zdjęć ;)
Czytam.

GregoryS
08.12.2021, 19:53
czyta sie swietnie ! A zdjecia rzeczywiscie nie robią.

Emek
08.12.2021, 20:06
W końcu. :lukacz:
Czyta się dżony.

Luti
08.12.2021, 20:22
Jest fajnie, ciekawy kierunek.
Na win 10 tylko trzy fotki (2 ostatnie) z postu piątego się wyświetlily.

dżony
08.12.2021, 22:02
Cholera a u mnie wszystko widać. Zdjęcia wrzucone na zdjęcia google i tradycyjnie skopiowany link foty wklejany na forum. Zawsze tak robiłem i nie było problemu

Emek
08.12.2021, 22:09
Ja widzę wsio 👍

dżony
08.12.2021, 22:10
pozamieniałem linki do zdjęć, jest już ok ?

Luti
08.12.2021, 22:18
Wszystkie już ok. Dzięki.

dżony
08.12.2021, 22:35
ok, elegancko

redrobo
09.12.2021, 06:38
Juz widac. Swiecisz w pelni. Dajesz:)

aadamuss
09.12.2021, 10:31
Ja też na szczęście widzę wszystko, filmy działają, dobrze się czyta i ogląda :-)
Jak ktoś miał zamontowany na motocyklu ten samorozkładający namiot? Nie przeszkadza w czasie jazdy jak wiatr wieje? GPS jest na bateriach czy stale podłączony do aku?

dżony
09.12.2021, 11:37
Namiot satelite miał jakoś przymocowany na górze rogala. To jest najmniejsza wersja więc nie wystawała na boki nic więcej niż standardowy bagaż.

GPS zazwyczaj jeżdżę na samych akumulatorach a jeśli się wyczerpują podłączam go do usb na ładowanie

polly
09.12.2021, 19:13
Czyta się. Czekam na dalszy ciąg.





P.S. ja samorozkładający się miałem ekspanderami chwycony razem ze śpiworem, ale stelaż wyszedł jakby za szeroki :D:D https://uploads.tapatalk-cdn.com/20211209/bef40407ae0b4e2a6bb4ced8613e1c26.jpg

dżony
09.12.2021, 21:16
Klasyczny poranek na tym wyjeździe, leje deszcz. Wychodzimy z namiotów ubrani już na gotowo do jazdy. Temperatura otoczenia nie skłania do wyjścia z namiotu w samych gaciach. Widzę z daleka, że na stoliku przy ognisku siedzą sroki. Pamiętam też, że przed spaniem zostawiliśmy tam jakieś żarcie. Było hermetycznie zapakowane w grubą folię więc nie spodziewałbym się, że coś się na to połasi. A jednak. Na stole siedzą sroki i wpierdzielają nasz ser, przez paczkę. Skąd sroka wiedziała, że w środku jest ser ? Czytać umie czy co? Dziwne jest to, że obok sera nieruszona leży kiełbasa, tak samo zawinięta w grubego foliowego kondoma. W sumie to ja się nie dziwię. Kto z Was był kiedyś na wschodzie, choćby i na Ukrainie wie, że mięso tam jest paskudne. Mielonka kartonu ze świńską skórą udająca kiełbasę. Tak więc sroki wybrały ser.

Pakujemy się powolnie, morale takie se. Na odjeździe z obozu Gregori urywa jeszcze podnóżek, ekstra – czeka nas spawanko. Jedziemy parę kilometrów do najbliższego miasteczka w celu znalezienia zwarszczika. Jest i warsztat, klepią na podwórku jakieś auta więc jest szansa. Kładziemy motocykl na boku żeby było lepsze dojście od spodu. Z baku i gaźnika leje się paliwo, zajebiste warunki do spawania. Mimo, że na zewnątrz solidny deszcz to chyba nawet monsun nie uratowałby sytuacji. Obkładamy całość szmatami, zasłaniamy kartonami i majster bierze się za robotę. Usługa wykonywana profesjonalnie, według sztuki napraw. Najpierw miejsce spawania wypiaskowane do gołego żelaza, następnie nasmarkane parę glutów i na koniec całość pryśnięta szprejem. Najważniejsze, że się jako tako trzyma no i że nic nie wybuchło.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLURPHMDYfgCavGeGR9oNAZyw5Z9zc7wVmDPCOAzhMVHREkAV 8gbSHrm4xvHvZtRx2GXJAlSB7F4x37i3YGPp0zKlFKBc4IzSzu 6KDimCjBpRGGrEhEuTObhzo88unKflL1qHRToHviPeWw2LAxTg KZE=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXbAZ4IoZVLSrobu2zUNuZmDuDCh76ZPzR7WLC8Y9PLxjBLc tJXbZ1XOrSBgfeIWrmM-z9jv9vNREKIQVFd6xRi1okZaMqzVJWaWSl0JoTYe4vQ5RueN9t XXhjRidMlk5uzEtOVstYvSZHwBorXugNR=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUI_Io10UJuOZz0qjvyTOr651-uMLr5odavOcUDQALPyrfFBnMocMrIVW_RSOPDM64Os-hOcak2gvYW_zSE9S_QTGR_AlLb1aXlbMBOitSFoScjE2XdGzIc l_ettUtatsfFnwGTchLMWPDWs4zFmYRt=w965-h643-no?authuser=0

Ciągle leje i jakoś nie bardzo chce nam się jechać. Nie ma weny na pchanie się krzaczorami więc wybieramy asfaltowy objazd północnej części jeziora. Trasa całkiem urokliwa, dobry asfalt i fajne zakręty wiją się wzdłuż brzegów. Dojeżdżamy do punktu zwrotnego naszej wycieczki. Od teraz zaczyna się przygoda.

Stoimy na ogromnym skrzyżowaniu pośrodku niczego, na prawo las na lewo las, na wprost też. Główna droga biegnie dalej prosto fajnym asfaltem ale nasz cel jest po lewej stronie. Niekończący się szuter. Odbijamy więc w las, zajebiście wielki las. Ten las będzie nam towarzyszył przez kolejne dni, cały czas las, a między nim bagna. Nie jest to taki klasyczny, równy bór sosnowy jaki znamy z naszych terenów. Czuć dzikość, nieregularność. Dominują gatunki iglaste, świerki, sosny, modrzewie czy jodły ale z racji bagnistego terenu i wszechobecnej wody świetnie odnajdują się też osiki, olsze czy brzozy. Droga mimo szutru utrzymana jest w dobrym stanie, w końcu to droga wysokiej klasy. Ot normalna międzymiastówka tylko, że bez asfaltu. Cały trakt zbudowany jest jakby na grobli między bagnami, wiedzie trochę powyżej terenu dookoła.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVaft3w4iYEROFUPDEznmwMgGZoF72mnTF4uV2TYe_nHxEHU bZYVNVixo8kut-HakeANFqVMflDIyzIlW1XXK3bwfNe3qbU-0HBFux1MLM2_WuiCyhrscvz6T98BkVblsdCcYEl9_dvxaf3BS6 bdgn_=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWvJAKdeHY0H5wAZ4MjBpJEn7hf_h5zYcfdDF3sq9tO5qHA9 KwfI2sP9lEuskClBoHNO3BwBUhNMFtMi5NphsKMLPDQmLBC2WS ThmxA8Isd5piZIbU6mGM2sP41ByXRBijYDIjzthnhcw7CYUzj2 3WO=w965-h643-no?authuser=0

Zasadniczo to nic się nie dzieje, droga przez las. Ruch nawet spory, osobówek mijamy tylko kilka za to ciężki transport hula w najlepsze. Po pierwszych zakrętach wiemy już, że należy trzymać się blisko prawej krawędzi jezdni. Ciężarówki z drewnem jeżdżą jedna za drugą a ich kierowcy nie specjalnie uważają na innych uczestników ruchu. Dodatkowo są mocno przeładowane. Kłody drewna upchane do granic możliwości, waga DMC chyba nie robi tutaj nikomu różnicy. Na jednym z parkingów zagadujemy kierowcę takiego zestawu o wagę całości. Rzucił okiem na ładunek i mówi, że trochę ponad 40ton drewna plus waga pojazdu razem pewnie z 70t. U nich płacą za przewiezioną ilość drewna stąd każdy kubik na aucie to pieniądze. Inspekcji transportu nie ma a policja ma inne rzeczy na głowie.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUH9vgIK7o28HMQ3L0IeANIgIhap0eoqpGqVR_vf3ai2aeF5 dXd3ErJAW74Ntn09HuL8xgw7peDJUzVLVlevUIB_tkz0MfMPWY uwWZulirxBMMm8wFh1TVE9kfmYZ-wy_W0OHZ0Z662P11JFpsEm6k8=w640-h480-no?authuser=0

Dopadają nas problemy dnia codziennego, trzeba zjeść obiad. Za kilkadziesiąt kilometrów ma być miasteczko. Może uda się też kupić paliwo bo z zapasami robi się cienko. Odległości naprawdę robią się spore. Tankowaliśmy rano w miejscu, gdzie spawaliśmy podnóżek ale zrobiliśmy już dobrze ponad 300km. Ja z Gregorim mamy baniaki po 25litrów ale Loki cienko przędzie ze swoimi kilkunastoma litrami. Ratujemy go co rusz awaryjnymi butelkami.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXbZqIZkcwaWbJPnq79Q8UEcbz1KYKj7IdxpczvAIskxCrxQ j25J2sEFsEjC9phvC9vyXEYeyj5t3PwqJ3xXEQsozku7w0uKIM 4FAKshN4iOqXfxOmrEyhmyGnlyYHEJ-pVw7ZzpN7jZXVhJGp9C6iU=w640-h480-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUgZe0F0XjUDV6802QltlYhhDCeTgyeY5ISvdFVQBWZJWFWa 2rDhyWv3sgsGNWa1nJSDY9lFbgDgu8JkWYMzO-AJ0yaDf6vJcyJTk34K65LU3xJTahcSx2gW6qiuRI3FldD1HQYy n_RoIWNY3AL79_C=w640-h480-no?authuser=0

Dojeżdżamy do miasteczka Suojarwi. Leje już naprawdę mocno, to nie taki kapuśniaczek tylko solidny deszcz. Zimno w cholerę i chcemy znaleźć jakieś miejsce gdzie nas wpuszczą do środka. Kręcimy się po miasteczku i albo pozamykane albo średnio na nas patrzą. Znajdujemy w końcu dyskoteko-pub z opcją jedzenia. Wchodzimy do środka i w holu zaczynamy zrzucać mokre ciuchy. W środku pustka, ani klientów ani obsługi. Za barem pali się tylko jakieś światełko. Znajduje się w końcu jakiś gość z miotłą, chyba sprząta po wczorajszej imprezie. Pytamy czy można tutaj coś zjeść, nie ma problemu ale musi iść po kucharkę, poszedł. Wrócił po kilkunastu minutach z kobitą, którą pytamy czy można coś zjeść – owszem, usiądźcie panowie. Nikt nie pytał co chcemy, nie było menu ani żadnego wyboru. Prosta potrzeba, pytanie i odpowiedź. Kobita coś tam pichci na zapleczu, w międzyczasie przynosi kawę. Dostajemy prawdopodobnie pozostałości z wczorajszej imprezy. Szczerze wątpię, żeby w 15min zrobiła nam faszerowane pieczarkami drobiowe udka :D
Mimo to jedzenie bardzo dobre i czuć, że świeże. Siedzimy tam dobre półtorej godziny. Widząc co się dzieje za oknem nie bardzo chce nam się ruszać dalej. Ubieramy się leniwie i jedziemy szukać paliwa. W miasteczku stacja zamknięta. Niby mamy jeszcze mały zapas ale wolałbym nie stanąć w środku lasu. Jedziemy więc dalej, za niecałe 100km jest kolejne miasteczko – tam spróbujemy.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUCKwzX_C2c4tE2v3OQ5dhw4Ckr761fzVCbKKw9l_9m2ZtrO hRb6w90agYGWioNilTfWIz0DADP1NZN-JTsf07KZ9tEOwQKUKXrQhhSigBAftp_Tt1-dwg3rg-hLmiBOOTd0cac5AEWQSapBJt_8WPY=w640-h480-no?authuser=0

Dojeżdżamy do Porosoziero. Zatrzymujemy się w centrum miasteczka pod sklepem, tam najłatwiej będzie się czegoś dowiedzieć. Mijają trzy minuty i już wszystko wiemy. Jak tylko się zatrzymaliśmy podjechał do nas samochód. Wychodzi gość w mundurze moro i przed nosem macha legitymacją. FSB, Federalna Służba Bezpieczeństwa – przedstawia się też z nazwiska. Jak się okazuje wie o nas więcej niż nam się wydaje. Z racji bliskości granicy z Finlandią mają na oku takich przybyszów jak my. Mówi, że wie o nas od rana więc praktycznie jak wjechaliśmy w las. Niby nie ma problemów ale niezbyt przyjemny w rozmowie jest ten pan. Sprawdza paszporty, wizy, kwity od pojazdów itp. Zaczynamy w końcu rozmowę nieformalną czyli gdzie kupić paliwo. Wiemy już od babki ze sklepu, że stacji benzynowej w miasteczku nie na. Mimo, że przestało już padać to i tak jesteśmy ostro zgnojeni więc rozważamy opcję wynajęcia kwatery na noc. Żadnej agro czy hotelu tu nie znajdziemy ale od Pana FSB dowiadujemy, że jest gość co wynajmuje pokoje. Pogranicznik ma tam nas podprowadzić a po drodze pokazać jeszcze gdzie można kupić paliwo. Jedziemy więc za nim. Kręcimy się po bocznych uliczkach kiedy zatrzymuje się przy jednym z podwórek. Wchodzimy przez furtkę, zaraz z domu wychodzi młoda dziewczyna i prowadzi nas do szopki a tam lokalna stacja benzynowa. Co prawda bez dystrybutorów i kupuje się na kanistry ale wszystko oficjalnie, żadnej ściemy. Na ścianie wisi cennik, dizolina, gasolina nawet do wyboru 91 lub 95 oktanów. Zalewamy się do pełna i jedziemy sprawdzić miejsce do spania. Faktycznie coś jest, widać z zewnątrz że budynek w trakcie remontu ale właściciel zapewnia że w środku na piętrze gdzie ma pokoje jest już elegancko. Pakujemy się do środka i faktycznie, piętro całe wyremontowane. Styl nowoczesny, z klasą.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVDNOOWvyvG-u2_uLxOItzj6czPFaY3leRNeHc8pt5t9wmatZNV1fgUa1qYOeS Iks-VpTs5eM6KUWGIduF9LoYCq2piEXuRCr-Eys3hMYzk_EMbMjYdl1wgky9hjp5F0oLkHuwtCYh1hfz8BDyga hRw=w483-h643-no?authuser=0

Nie dyskutujemy dużo bo jest świeża pościel i ciepła woda pod prysznicem. Co prawda trochę pizga bo nie ogrzewa całego budynku ale jakoś damy radę. Dostajemy małą nagrzewnicę i budujemy prowizoryczną suszarkę żeby chociaż trochę podsuszyć skarpety. Miły Pan mówi, że co prawda nie ma dla nas nic do jedzenia ale może podrzucić nas do sklepu jeśli czegoś potrzebujemy. Super, jedziemy więc z powrotem do centrum na zakupy. Kupujemy standardowy zestaw wieczorny czyli po dwulitrowym piwie na głowę i litra na drugą nóżkę.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVMbX48m9pWneNmnWTvP_JUE5odubIKHVAg548r2CW0DfnW2 YWeVr5Cjg0R48OQy_0qzusfhbRE2l-NM8J9CFkjH4kdn7qpdasoDk_A3NPEpyWW_A8BQJelegZ6rK3YV 44wtsrGzh5aJQrrj1XXeiPJ=w483-h643-no?authuser=0

Wszyscy wykąpani, świeże skarpety na nogach więc zrobiło się miło. Oglądamy sobie TV, dyskutujemy o dalszych planach gdy pojawił się gospodarz. Zaprosiliśmy go do pokoju pogadać. Popijamy coś sobie razem, wyciągamy Żubrówkę, częstujemy. Całkiem miło, w TV lecą „Czterej pancerni i pies” i jakoś tak tematy zeszły na stronę polityczną. Najpierw o szorstkiej przyjaźni polsko-radzieckiej, gospodarz ma swoje zdanie na ten temat, co wieczór przecież ogląda Pierwyj Kanał. Następnie temat schodzi na atak Ukrainy na Rosję. Jego żona jest ukrainką, co roku jeździli tam na wakacje a teraz nie mogą bo jest wojna, bo Ukraińcy zaatakowali Rosję. Przytakujemy grzecznie czekając na rozwój wydarzeń. W każdym razie opowieść sprowadzała się do tego, że na terenach wschodniej Ukrainy od zawsze mieszkali Rosjanie i to były ruskie tereny a Ukraińcy chcąc się odłączyć zrobili zbrojne powstanie i rozpętali wojnę. Na koniec jeszcze dowiedzieliśmy się, że budowę fabryki Kamaza sfinansowali amerykanie. Zrobili to po tym jak ZSRR odkryło, że lądowanie na Księżycu to ściema. Chcąc załagodzić sytuację aby prawda nie wyszła na jaw przekupili Związek Radziecki takimi inwestycjami. Ot taka bajka na dobranoc, przytakując grzecznie się żegnamy i idziemy spać.

maly
09.12.2021, 22:06
Czytam.Podoba się.Zazdroszczę kolegom opanowania w takich dyskusjach.Ja w takich sytuacjach zawsze coś palnę.Tym bardziej po kielichu.

El Kowit
09.12.2021, 22:22
Na pandemię najlepszy Pandżiony:)
Elegancko!

dżony
09.12.2021, 22:36
Siedzę teraz zawekowany na pańdemi w domu więc mam czas pisać. Ale już w sobotę od północy jestem wolny !

Emek
10.12.2021, 08:24
Dżony, jak to nie problemo to byś rzucił co jakiś czas pineskę jak trasa przebiegała.

Mhv
10.12.2021, 09:34
Najpierw o szorstkiej przyjaźni polsko-radzieckiej, gospodarz ma swoje zdanie na ten temat, co wieczór przecież ogląda Pierwyj Kanał. Następnie temat schodzi na atak Ukrainy na Rosję. Jego żona jest ukrainką, co roku jeździli tam na wakacje a teraz nie mogą bo jest wojna, bo Ukraińcy zaatakowali Rosję. Przytakujemy grzecznie czekając na rozwój wydarzeń. W każdym razie opowieść sprowadzała się do tego, że na terenach wschodniej Ukrainy od zawsze mieszkali Rosjanie i to były ruskie tereny a Ukraińcy chcąc się odłączyć zrobili zbrojne powstanie i rozpętali wojnę. Na koniec jeszcze dowiedzieliśmy się, że budowę fabryki Kamaza sfinansowali amerykanie. Zrobili to po tym jak ZSRR odkryło, że lądowanie na Księżycu to ściema. Chcąc załagodzić sytuację aby prawda nie wyszła na jaw przekupili Związek Radziecki takimi inwestycjami.
:)
To wydaje się niesamowite, ale przestaje po kilku chwilach..

Fizolof
10.12.2021, 09:56
:)
To wydaje się niesamowite, ale przestaje po kilku chwilach..

Nas dziadek w Rosji pytał za co tak ich nienawidzimy jako naród, przecież Rosja nam oddawała swoje plony. Dziadek święcie wierzył, że w Rosji był głód bo cała żywność szła do Polski, Ukrainy i Białorusi jako pomoc...

mirkoslawski
10.12.2021, 10:43
Oj się czyta, marzy, inspiruje...pięknie!

Luti
10.12.2021, 10:49
:)
To wydaje się niesamowite, ale przestaje po kilku chwilach..

W punkt. To zawsze tak samo działa.
Jeden kanał informacji. Od rana do wieczora jeden spójny przekaz i później takie wyraziste opinie rozmówcy. Gdzie byśmy tego nie doświadczali to zawsze działa.
Jedna z naczelnych Zasad propagandy.
Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą.

Sidorowski
10.12.2021, 11:39
Pięknie, 2l i 1l czystej na dwóch, zazdroszczę młodzieży my już piwa mniej pijemy na emeryturze-:)
Czyta się!


Wysłane z Nokii 5310 za pomocą Tapatalk

dżony
10.12.2021, 12:06
Pragnę sprostować. W zestawie wieczornym duże piwo jest na osobę a litr do podziału na trzech

Emek
10.12.2021, 12:10
Ja tam Panie dżony widze półtoraszkę a w naszej nomenklaturze to są 3 piwa ;).
A litr na 3 to jest dobry jak 1 nie pije. Czyta się. :Thumbs_Up:

syncronizator
10.12.2021, 12:31
Ja się dowiedziałem od młodego niemca że Gdańsk nigdy nie był Polski.

Lubię Rosjan...bo to fajni ludzie... ... my Polacy też jesteśmy fajni.
Jak tam jedziemy to wspomnienia mamy fajne..
Rosjanie też mają fajne wspomnienia po pobycie w Polsce ...
A jakimś dziwnym trafem nasi politycy nie potrafią się dogadać... bo Katyń .. bo samolot.. bo to bo tamto.
A z Niemcami jakoś trochę lepiej potrafimy ... pomimo wielu krzywd.

Chore to ... cała ta polityka powoduje, że mamy złą opinię w Europie..a i wyjazdy do Rosji utrudnione.
Bułgaria ma obecnie bezproblemowy wjazd.... można ?

dżony
10.12.2021, 13:22
Ja tam Panie dżony widze półtoraszkę a w naszej nomenklaturze to są 3 piwa ;)

Już na samym początku tej opowieści napisałem, że mogę trochę kolorować rzeczywistość. Widzę jednak, że czujne oko bywalców wschodnich terenów odgadło po kształcie butelki piwa jego litraż :D

Dla uwiarygodnienia mojej historii wrzucam mapkę poglądową

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXWfbCv7jnT3qEWR1RTq72RQVPoQLrSwnBehh4uv1VBlECNj K_zdb4TBiOdIVR7Zuvpn7pezy3SQGb1Ek-h206chqJ3TBi5O6NmCZd1rvnKClDmHvq-RWEfZf8juW8LwYJnFk-_e7N0PO3A0lMogrMP=w778-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLULA3c8JtKO-4DCzOGsaXxmgIlkPo4f6aciBadCwoXgqCeWSjDZuVx_076V-PzALz-QjHKxVwFSe6hZvzGp0l3tETBYwE92D26ZeHqtdAg84_tGM9miB ZotTAXUxdTQl7284447vw5kc_P1pPIP_IiM=w969-h575-no?authuser=0

jochen
10.12.2021, 16:52
Zajebista opowieść, dawaj pan dalej! :Thumbs_Up:

Adagiio
10.12.2021, 18:40
Fajna relacja.

RonDell
10.12.2021, 19:19
Po takich relacjach widzę, ze nigdzie nie byłem i nic nie widziałem:mur:
Czyta się:Thumbs_Up:

El Kowit
10.12.2021, 19:35
Dżonypanie, pisz Pan skoncentrowany. Emek wyłapie każdą nieścisłość;)
A co to jest nic? Litr na trzech. W sensie inflacja jest:D

miotacztruskawek
10.12.2021, 20:10
Czekam Kostomukszy :D

dżony
10.12.2021, 21:37
Poranek całkiem przyjemny, niebo zachmurzone ale najważniejsze, że nie pada. Morale nam urosły, skarpety prawie wyschły no i jesteśmy pokrzepieni wieczornymi opowieściami. Opuszczamy miasteczko i kierujemy się dalej na północ.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW2Ez_5tAsHsHiqli8Wb-jIqNNL77Dmm6PYv0bYutja7nvh8J9qKXyJBdfuvUNyx8LAl08h X_26TDPkfj3sPQmXtjYPJgItA9soItUdrKE7Vm-f5TaaA7_oZISEGs-LhzHj2IF6HpO43CsUb2kdjJqf=w965-h643-no?authuser=0

Krajobraz nie zmienił się wcale, ciągle las i bagna. Ogólnie nudno i monotonnie. Nie jestem dobry w opisach przyrody ale z pewnością E.Orzeszkowa byłaby w stanie zapisać kilkadziesiąt stron o tym bezkresnym lesie.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWo2Jr6debrcKhaX3qIOE44NeC3opn-gCdYbvLR4bcC-6PmatSM9LceNbKbvU5Tpetv1PmsVVoeB9QEKRFhZxyJXYjn5fQ aDzTnN1rqcd97RC8WvHIBaPNOIJ9N3QzJLrfhBlZD32m9PupGq n48s6xu=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLV9ldR8U4SQSjtjgmt1Nn8StsGR502fLxCIg91wVwmq3rnIj Pd-C7Z-31VrMP_DKq1NnaFQDRy_y8-v_QxoWHzVxEW740NSiRv-xun92lRT2PCFf6UOtNjHvQ4OjGQysg_iQVkz1fWbmDtpm9e3Vw TI=w965-h643-no?authuser=0

Ciekawi nas jeszcze jedna rzecz, przez ponad tydzień jazdy nie widzieliśmy praktycznie żadnego zwierzęcia. Nie liczę ptaków, mówię o grubym zwierzu. Biorąc na uwagę jak ogromna jest to przestrzeń z pewnością zamieszkuje ją ogromna ilość zwierzyny. A tu nic, ani niedźwiedzia ani jelenia czy sarenki ani nawet mysz przez drogę nie przebiegła. To jest chyba tak zajebiście wielki teren, że po prostu na nic nie trafiliśmy bo nie wierzę, że wszystko wystrzelali myśliwi.

Kilometry uciekają bo droga jest naprawdę dobra i spokojnie można lecieć po szutrze 100km/h ale mimo to emocji brak. Emocji dostarczają jedynie manewry wyprzedzania ciężarówek spod których kół wylatują dziesiątki kamieni i tumany kurzu. Przez te kilka sekund manewru nie widać z naprzeciwka prawie nic. Raz mieliśmy naprawdę bliskie spotkanie i wtedy emocji było aż nadto. Zatrzymaliśmy się na jednym z mostków, dookoła rozciągało się urokliwe bagienko (jeśli bagienko może być urokliwe?). Mostek dosyć wąski, na jedno auto, zaraz za mostkiem zaczynał się zakręt. Motocykle stoją na środku a my gadu gadu. Z daleka zaczęło być słychać coraz głośniejszy łomot, coś jest nie tak. Wskoczyliśmy szybko na motocykle i zjechaliśmy na bok przyklejając się do pobocza. To była dobra decyzja, chwile później z zza zakrętu wyleciał Ural nie zwalniając nawet specjalnie koło nas. Ciekawe gdybyśmy dalej stali na mostku.

Jedziemy tak i jedziemy. Nie jedliśmy jeszcze śniadania i zaczynam sobie myśleć. Myśleć o jajkach na twardo z majonezem. Codziennie tylko ten suchy chleb i konserwa, monotonia. Zbliżamy się do miasteczka Sukkozero, może będzie tam jakiś sklepik to zrobimy lepsze zakupy. Wjechaliśmy do „centrum”, stawiamy motocykle pod sklepem. Nie zdążyłem dobrze zdjąć kasku, podjeżdża za nami samochód.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWjJG0Jnv4b4vWnxXwRPdQqnY_nSsrJxjB3JoyISl9jqt_HV Zu9Eg3lX8zEiEk-JIwxfg-lLmrahQ3SFn49FnU5tWZXCwHtxHTiK4kAhxzM-TwiwmBQMyfqPiL919HKp1VXkxYp7iN2vuxyd4SDhL9B=w965-h643-no?authuser=0

Sytuacja jak wczoraj, zielony mundur, FSB, skąd dokąd, czy to my wczoraj byliśmy w Porosoziero. Szybki mają przepływ informacji a jeszcze szybszą funkcję namierzania. Czy to może my mocno odznaczamy się na tle mieszkańców? Tym razem oficer bardziej przyjazny, pogadaliśmy trochę i okazuje się, że to standardowa procedura na tym terenie. Sprawdzają tak każdego przybysza, ot rutynowa kontrola. A my przez to czujemy się dużo bardziej bezpieczni, jeśli ktoś nas porwie albo zje nas miś przynajmniej rodzina się szybko dowie o sytuacji i dokładnej lokalizacji. Wielki brat patrzy.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWvLqe_EM-zA9Paa2EJPjxnZT21ct5oXUt8yggD2GcA6WwsYeB0tbE0r1RSO BDHdw8wZ4U16XdeAxbgGbuA8kDwFwbtCP1qLuiaU9KqELx7RZ2 wAQAQRWK_kpBxZOGLXboAffPLqcEmbQyBWin13vcM=w858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVUfnf2RJjZkPTDJqb7kDRCjejEc6CIdmVgncQ7CTIz3Lpqf tsC9jZlevDaeWY6khNKelmsK4mC3KsHN9Kc2JRiyeyXxHFYqvw aHC9mdkR8FDl0Sa3aHaOtdZB6B6lhjrf1ul2Tz0Li_1-HLWJmff_a=w965-h643-no?authuser=0

Po kontroli wchodzimy do sklepu a tam....

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUvKPJtHxx08C02c7jnVpCNg0LfqzdE7BQBCv1WhtXJA9nw4 4Z9s6GvwDVnQOsfncY6PmOB9pEavy8IMePKziZruXiv3RGLaz1 q4wX9R-tHay5OBPULCsRam7mTeySp6BrbPcTRcSRLjg_DSPTQj-D1=w965-h643-no?authuser=0

Jajek nie będzie, ehh. Stoimy tak chwilę i nawet ekspedientki nie ma, wyłazi w końcu z zaplecza ale średnio rozmowna i zainteresowana jakimkolwiek handlem. Wychodzimy, na szczęście kawałek dalej jest inny sklep.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWfl-6V553vEJhr07056ig81lMc_lVMa9pI5tFS4ubHkQ4Un1zsfPkg NHK1740aNkaldAJyDQ6edfdMAEpOXFfwrhmbZ6wkkK2vYw0M4g mhg5BZDt6NQVju0GEewUG3NuGaELPFO4DJrtT223fAa92K=w85 8-h643-no?authuser=0

Z zewnątrz malutki kiosk ale bardzo dobrze wyposażony, w środku pełno ludzi. Wiadomo już z jakiego powodu, ekspedientki bardzo miłe, pytają co my tu w ogóle robimy. A my, że po jajka przyjechaliśmy, bo mi się marzą na twardo od dwóch godzin. No i czy majonez jest, oczywiście że jest !

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVepnJsW-dt0raNX34g1CzvrvG1Y4K5LmhlHgv-aBhNi65urLw8osDmPZSwQD79hJsm6c7QRW316NeX2bzlPfJTAH idCeenqe2Vd_9WfsxqlsdV1-lnQzfGNvabZZvMpGlz4RQhD2jEp0NWTKlkuwIk=w858-h643-no?authuser=0

Wyciągamy kuchenkę i gotujemy, dziś śniadanie na bogato. Wymarzone jaja, są też kiełbaski i nawet jakieś warzywa. Czar trochę prysł jak obrałem skorupkę,jakoś dziwnie smakują te jaja. Z pewnością nie były one od szczęśliwych kurek skubiących trawkę tylko z jakiejś przemysłowej fermy.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWKVVo-RvG_5cDaO3HvI1Ac_0Byce3Ug4fGK0DcrT21bRefnETuO1-l3gAWgWELTS3vWC02ZFLGn10khEpqRFAZIKEGx-hHq7saHIRGFDLwVX-LIR2d0luFUD1kU6SBAc1Zbyfrv9D4XvxPdnVXi9V2=w858-h643-no?authuser=0

No trudno, brzuchy zapchane ciepłym jedzonkiem, wychodzi nawet niemrawo słońce więc to działa na plus. Robi się nawet ciut cieplej.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUlzmtZj1H6qlEeQT-oerVZ2uQ7bBty3woM2QvKujAKROE2-QcICbwFLSYQ8JRSlyc4oL7gWDsziqwsxqafnwWsM4lerM2YkNO Pg07yeJAPe-t0oUsly1XmRYQheB6QA00DPfVZLT6DoFkp6s65KsY1=w965-h643-no?authuser=0

Pragnę tutaj zaznaczyć, że jest połowa lipca. Ważnym faktem jest również to, że średnia temperatura w ciągu dnia wynosi 7-10 stopni, w połączeniu z codziennym deszczem tworzy to idealne warunki na wakacje. Nie raz rozmawiając stwierdzamy, że gdyby któryś z nas zorganizował takie wakacje dla rodziny, jako wymarzony i długo wyczekiwany dwutygodniowy wyjazd z pewnością był by to ostatni raz. Ostatni raz z decydującym głosem dokąd pojechać.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLU003UUiUc4UJ3X2ICxtOVDcT3d4s20dUg40EywUMwnKhWoM tC6Wp2jjz-q5P-n65gQI9PB-aJTnQ5FLVX6ezfq6i7ZUGZr9mkRek3gsvrAU2xX7C9mU3ZQdTo 3XghHa6rLO7dHKC1SdgdNv4ZAh0jA=w965-h643-no?authuser=0

Nam to jakoś nie przeszkadza. Leje ten deszcz codziennie, zimno jak cholera, krajobraz nudny nie dzieje się nic. Śpimy w namiotach rozbijając się na skraju bagniska, palimy w ognisku mokre badyle dające więcej dymu niż ciepła. Mija tak dzień za dniem a i tak jest fajnie, baby tego nie zrozumieją.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLU0i5iZUfblumXBF2Z0WJ7hbbYPUAXZ5I8YVCg1onJZMa4R_ wzbFErHVXUhICs_29qZDalCB41aZQ2tmHMlKkeCL95ONZAIkEB 98yHPnQtOW-gPTw7x4F1Md3B8HFpkgl1cnc3ZZWtNTphyJu6WIlug=w640-h480-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVyB9y8YA3AWdCyU1XbqAsFAUmG0HtXpj_X5n9noTWTjNBn7 OuKvvWffyVGeKVUFtMExF6-Kl0UgY8BhSFTeIkvRsOAcymCF5gn9Dxsgl0USkN5KKpGlYaXTm rud28T05mpiM6elBDMG5XjGTHEUo0J=w640-h480-no?authuser=0

Nie wspominałem o tym wcześniej ale z Polski leci za nami pościg. Pewien narwany gość z betonowym tyłkiem ciśnie dzień i noc żeby nas dogonić. Wyjechał z Polski z kilkudniowym opóźnieniem ale połyka kilometry jak kormoran rybki i tego wieczora ma do nas dobić. Ciężko się tu jakoś umówić bo sami nie wiemy gdzie będziemy spali ale zawężamy krąg poszukiwań wyznaczając „okolicę” w której będziemy dziś koczować.

Po południu wyjeżdżamy w końcu na asfalt. Marna to poprawa warunków jazdy bo wolę już jechać szutrem niż dziurawym asfaltem. Kierujemy się w stronę Kostomukszy. Kilka kilometrów przed miastem na drodze jest posterunek. FSB, tym razem zatrzymują już każde przejeżdżające auto. Nie ominęło to również nas. Sprawdzają dokumenty ale zasadniczo interesują się dokąd dalej jedziemy. Wyciągam z plecaka mapę i pokazuję pogranicznikowi naszą trasę. Za to właśnie lubię tradycyjną kartografię. Nie wyobrażam sobie rozmowy z miejscowym, dyskusji o drodze czy miejscach szurając szkiełko na telefonie czy małym wyświetlaczu nawigacji. Papier to papier.

Co do naszej trasy nie mają zastrzeżeń, nie przebiega przez strefę przygraniczną. Bardziej interesuje ich miejsce naszego pobytu, gdzie będziemy dziś spać. Mówię, że nie wiadomo gdzie – tam gdzie znajdziemy fajne miejsce rozbijemy biwak. Rozumieją nasz typ podróżowania ale jednak trzeba coś zgłosić przełożonym, podać jakieś konkretne miejsce. Próbują jeszcze skłonić mnie żebyśmy jednak wzięli nocleg w hotelu w Kostomukszy. Nie do końca mi się to podoba więc przystajemy przy swoim. Pytam czy jak wskażę mu jeziorko nad którym będziemy to wystarczy ? Niby wystarczy ale muszę podać jakiś numer kontaktowy gdyby oficer dyżurny chciał się skontaktować w celu ustalenia miejsca naszego pobytu. Nie ma problemu, podaje nr i wskazuję pierwsze lepsze jeziorko przy naszej planowanej trasie. W tym czasie włącza się drugi strażnik. Tam nie jedźcie, brzydkie to jezioro i fabryka obok, nic ciekawego. Takie porady to ja rozumiem. Wskazuje nam za to inne miejsce kilkanaście kilometrów dalej, jeździ tam ze szwagrem na rybki. Panowie kończą kontrolę i ruszamy dalej. Mówię jeszcze przed odjazdem, że prawdopodobnie za parę godzin w nocy będzie tutaj jechał nasz kompan. Nie do końca rozumieją o co mi chodzi, że jedzie nas czterech ale przyjechało teraz tylko trzech. No cóż, będą się zastanawiać później.

Mijamy Kostomukszę, robimy w mieście jeszcze zakupy licząc, że już zaraz rozbijemy się nad wodą i napijemy pysznego piwka. Próbujemy wydostać się z miasta, mijając jezioro, które pierwotnie wskazałem pogranicznikom jako miejsce naszego pobytu. Już wiem o co chodziło. Dookoła miasta działa duża kopalnia. Przy okazji kopalni ogromny teren zajmuje wielki kombinat przetwórczy, huty, fabryki i cała ta infrastruktura. Jezioro wygląda okropnie, ziemia dookoła aż czarna od sadzy. Ciężarówki z urobkiem jeżdżą jedna za drugą. Decydujemy się odjechać jednak trochę dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWGrX7oGcxYjKswLRSjF-zd1zpcVT4tS18Az8tGabQ9SX0iOZYxjKAqJHP0VheFGV-xWaRdAn9A0gHHGmLndjBGrb9hihVeh8yZn2_a9F2V3anvaprfl 8z6ymKgrW--wtfQAMDZ6S-IMa_Z2CTwrTbq=w965-h643-no?authuser=0

Jak spojrzeć na mapę Karelia to jedna wielka woda, jezioro przy jeziorze a pomiędzy rzeki. Patrząc z góry nasrane tego jak ryżu w pomidorowej. Mimo to dostęp do wielu jezior jest praktycznie niemożliwy ze względu na bagniska albo strome brzegi. Uwielbiam rozbijać się nad wodą nawet jeśli nie korzysta się z kąpieli itp. Jakoś tak zawsze nad wodą jest bardziej urokliwie niż po prostu w lesie. A tutaj paradoksalnie do ilości wody jest problem ze znalezieniem fajnego miejsca. Tak jest też tego wieczora. Dojechaliśmy do miejsca gdzie jeździ się ze szwagrem na rybki ale miejscówka mocno podejrzana. Wygląda jak jakaś dziupla, dzika bimbrownia nad brzegiem jeziora. Prowizoryczne szałasy, pełno śmieci i syfu – nie zachęca. Wracamy na główną drogę i posuwamy się dalej. Kolejne kilka tropów również spalone, nie da się dojechać do brzegów. Następne miejsce mogło by być gdyby nie to, że w środku lasu trafiliśmy na całe osiedle domków letniskowych. Mnóstwo ludzi spędza lato na swojej daczy, kompletnie nie ma się gdzie rozbić z namiotem. Odjechaliśmy od Kostomukszy dobre 50km a tu dalej nic. Nie robi się ciemno ale dobrze by było w końcu odpocząć. Jadąc przy drodze widzę małą wiatkę, ławki i stolik. Zatrzymujemy się, zaraz obok jest rzeka i już prawie byliśmy gotowi zostać. Przeszkadza mi jednak bliskość drogi. Jadę jeszcze kawałek dalej obadać zakole rzeki. Mamy to, elegancka miejscówka w zaciszu, nad wodą, na łące. Z daleka widzę tylko że stoi tam Gazik i ktoś się koło niego kręci. Wołam chłopaków i już razem podjeżdżamy zagadać. Sympatyczny Pan przyjechał na rybki, szarpie się akurat próbując wyciągnąć z auta nadmuchany ponton. Zagadujemy czy możemy się tu rozbić. Ależ oczywiście, proszę bardzo, oddychajcie, odpoczywajcie i cieszcie się tymi pięknymi terenami – z dumą opowiada o okolicznej przyrodzie.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWkahcGoikfVAOT1NDukTtrJ2BCX1H0VJqIL-pGZ3xkchhliZkQDjljhHJRZ6_u1X3T7RW10Rpx-QfXiyul22TcTJz4WqvsNX5aogt7uUWjFliIyvSu5qHl-ue0JjBg7eo79OPV6_lgsNmF-PcHKII4=w965-h643-no?authuser=0

Rozbijając namioty wychodzi jeszcze słońce więc mamy romantyczny zachód słońca, które nigdy nie zachodzi.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWYPZY8PGUZzVvUyWzo60JyKIkkErZlf1S5d1MsieotdPhjv y8rpb8Fgqms5gwqQNGd-hssLteLMuTr8kxfIrEd_LVU7iwLVVdPWtJqsqVnfXkXtBhEtRc Hets-kems-J1qYd80RvG2TsZIwu3I5tI6=w483-h643-no?authuser=0

Sympatyczny Pan odpływa życząc nam miłego pobytu a my w zamian życzymy mu udanych łowów. Pan wędkarz nie wie jednak, że nam też przyda się życzenie udanych łowów. Jeszcze przed wyjazdem Grigori stwierdził, że na wyjazd zabierze wędkę. Przygotowując trasę widzieliśmy ile napotkamy zbiorników wodnych i rzek. Przecież tam ryby same muszą wskakiwać do podbieraka ! Nie zabrał całej wędki tylko jakiś super extra survivalowy zestaw amerykański do połowów dzikich ryb Amazonki. W skrócie – żyłka na bębenku a na końcu haczyk, nawet przynęty w tym zestawie nie było.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUBHkQu8AMt46buEsF4CQswvpNu7fKEV82adkZoO_Py6BQiG-6ffV2ft2LNEg0JBTi0cQGK1e0n5UCptPkJbuvV6iM6719kHNX9 pdBlm77UjUI7TKV74uuwFVbWnLM3c7zZFvPGvT-mRBLmCG2ZVwe3=w483-h643-no?authuser=0

Drewna dookoła w bród więc rozpalam ognisko licząc na udane łowy i rybkę na kolację. Dobrze, że kupiliśmy żarcie w sklepie. Pijemy kolację i smażymy boczek.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWNrJDx7WLCYrRbbm_7puw7G2iBlBZYOKQE93VydOGRT4v5Q ovKIfZLHtus58aZzgIC9GLnyulZou9E-tVxbT6PW8e8TH1OTB00dduIsnM3WQ1zNnttk9X6lPkn2qvj7jq o5u6kG8JXDfVP-ihfmGtg=w858-h643-no?authuser=0

Grigori udoskonalił swój zestaw o patyk na wypadek gdyby było konkretne branie.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWy5zjLBQUd1G8zi8F_4DHxyec6VbVM1A0zpicllXOga31-4_6wyVOMDa9eYg0BcbBKAd2Li1eqAZBD8GuS8Lts2YUiGnVJ5v whBMPj2oOlhaaq2r5vJ5ZC4HjeA1Wwc7mI2vJc4T0M88V9EaPr FEdp=w858-h643-no?authuser=0

Dobrze, że idąc nad wodę zabrał ze sobą papier toaletowy bo gówno złapał. Tego wieczora ryb nie będzie.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW2BgYerH1n48kjhUYgretUTXAT9e3sZCbmLCIbUqTMu6Y_m 3LsP-ce_UCtlzR0A6GWIOkJXxw5P_Kl_BfbpXJ5E2S13tQCmGbamkSo ZuXseWD03FUeVTMc-6RMiOly79MVViJo8_s6amEq3HQM_gHd=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXPaDTRP7swv97aIgNK-1RMI8ZUEX2pzGmRhB8TKtQx4gh6X_NAE1hyrumiiJebNaz21bo rH8Y1OrX6y3UUg62T5g21BW6jG5mKL8jnHNgt8CwU_i2yRMzmz lzm-I-MX5eGY9f0_qmN0lZ94hsAHLry=w965-h643-no?authuser=0

Przed spaniem wysyłam jeszcze do Miotacza koordynaty naszej miejscówki, podobno ma dojechać w nocy. Czekamy.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW4TsmrUqzR0P3MunHGI2O1ifCiGem3OqPTW1LGJpcTIpNvC 9MzgH75b5NnEALKLGeUZhiWz4oId3-IJo31QhTPve6atsy0f-ctu11XGOiQjDUNoK8Vc0z2AHoJAeYfn2LTftERO-8WoP2iXZsauDPo=w858-h643-no?authuser=0

dżony
10.12.2021, 22:32
Dla potwierdzenia wrzucam jeszcze mapkę

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXGi_E_OlCvVxeJnemtgnJogOfUeY2BH6ISO4QSlaPxLqG1n mC2ne9TqVQXSre_qO_wa2d7Ng4ldhqazSJFJU7YA9vi3eDuWZm 1pP8w4azh-V9QAX89Y7grKI7aaoAJi_nRDKdkClmU5k6jiqcBd98U=w889-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUOVBV0mEO8L0LYSB9KnmGzKhexfUHN_8H9OPvaUOuWY5L5_ K6TExikdrQpNYlxZXr10rZ0mkpQOZ6grBy4Mvn-YOl8BwPR8Uq5rpwhsqcbU9HFPKL4TbmT2Q93KLrCB_hQGcbGV6 ekLcKD26C-QURv=w803-h643-no?authuser=0

Miotacz, możesz dorzucić tu swoje trzy grosze na tacę o tym jak za nami jechałeś, co po drodze zgubiłeś itp :D

aadamuss
10.12.2021, 22:38
Czy ciuchy wojskowe bardziej pomagają czy szkodzą na wyjeździe
? Nie chodzi mi o deszcz :-)

Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka

siwy
10.12.2021, 22:42
Super wycieczka, czyta się.

miotacztruskawek
10.12.2021, 22:46
No tak... Leciałem z kilkudniowym opóźnieniem... Szykowałem się na troszkę inny wyjazd, ale sprawy się pokomplikowały i zostałem z ruską wizą... A że chłopaki nie robili problemów to postanowiłem dołączyć, bo jakoś tak zdawało mi się, że z tą ekipą źle nie będzie ;)

Opóźnienie musiałem nadrobić więc najszybciej jak to możliwe. Niestety ograniczeniem była dla mnie wiza, bo zaczynała się kilka dni później, więc nie mogłem wjechać zbyt wcześnie.

Poturlałem się więc po Suwalszczyźnie

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW1TdKykEYHCNoHRbBhD3eo5PnSjq2u9XaCLdfbi8EuZvqRY wgjT2w30Cw3ogI_2JGTvoKJHG6UxkyBWVOW6hRfYLu2HpeABuh h8n-szIruTzwAWm62NbBLfiF-wpOSF-vW7yeGr7b7JXCD5QZBVO9A=w1826-h976-no?authuser=0

Zajeżdżam też na miejsce śmierci Wiktora Robertowicza Coja.. Legendarnego wokalisty zespołu Kino (https://www.youtube.com/watch?v=ind9EPBzh-Y).

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLURaRdf1Bf63TeXLvmzi4P0h2ogvqvy2hQYpz_DRuOpFImLF pSvPM8H1GtAnoIp0CRK5V4bM1TMJeHAr7mTazxqTUvsg4v3sQM 0P1UQrkkF1aFCQq_FE4LSi1vue744UmDiJmF47HPbFo5cgRwZm j5d=w1302-h976-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVYKxoF1W7_J4y9VMRRbw_YHXGumUb5xLnLWjntuP4KyTQJJ HAj_L3fRh-b7gWO1N3HAqTkbadKg7skaH9ov44ty3JOxF4IJ14-bxXPeuIssHBUGoneqlT97Mi4JAKgqUneXXJDX0PeQca6WfCw70 d_=w1302-h976-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXvMpNXHVyoa2ZdcbQKQSywmPGZ-e0edZxA1QOxw5gHRoHqub9053yke_DNjbl--_WNxzMzGfgclpMOE-6o5H-xmGbOsFNTYc9sVAf8_bmFojJjH1JwFlG9lQN0x19zchRPnCGIx ReSAwQXflWx2Vem=w1302-h976-no?authuser=0

Żeby nie było u mnie też pada :mad:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVTrL8jf84-FLnN1KFfFRTNs1LO52NYF1IbLP-YYYuwaUZ_Y-AxvFwh_U2wFf5PcFQ54XMhOiUhKNgZbsdG5BeN5ZC9ZQKVkb1y nwYyK_0tb3BrhCS6uC499J8dM1O9RGEYA1mNfnJdLVQrZzTZUr MV=w1302-h976-no?authuser=0

Postanawiam też polecieć na Narwę i tam przekroczyć granicę. Jako, że dni tam były dość długie, a ja jeszcze wypoczęty wpadłem na pomysł, żeby zaraz po północy zaatakować granicę jak mi się tylko uaktywni wiza. Wszystko z nadzieją, że może w nocy szybciej pójdzie, a już po ruskiej stronie znajdę jakiś nocleg.
Oczywiście tak samo jak chłopaki daję się zrobić w kolejkę na granicę... Wjechałem na krzywy ryj na terminal, skąd zostałem wygoniony :lol8: i musiałem szukać kolejki na parkingu pod miastem. Nie mniej jednak patent z nocnym przekraczaniem granicy wypalił, bo spędziłem na tamożniach jedynie 1,5h :D .
W nocy przespałem się 3 godz i nad ranem ruszam w pościg :at: . Lecę tak samo jak chłopaki przez Kronsztad, ale już potem na Pietrozawodzk, federałką na północ i finalnie odbijam na Kostomukszę. Dostaję od chłopaków jakieś koordynaty, ale ze względu na koszty połączeń nie dogadaliśmy się w jakim systemie te koordynaty :lol8: . Finalnie zamiast dojechać gdzieś po nocy do chłopaków na obóz trafiam gdzieś w ... krzaki :lol8: . Zamiast na północ od Kostomukszy ląduje od niej na zachód :lol8: . Robię tego dnia niecałe 1500km.
W wyniku tej gonitwy tracę tylną oponę. Tzn na sam wyjazd kupiłem jakieś oponki z charakterem, ale żeby nie zajechać ich pościgiem zakładam stare sztrucle z założeniem, że u ruskich zakładam te nowiutkie, a starych nie szkoda wywalić. Niestety w czasie jazdy poluzowała mi się jedna opona i opadła na sam wylot wydechu :(

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWAg6dtmRX8QMoAu8v42J-UGxgrlJ2DLPxfMeLuKmVTjlHr0GO2N-NU7mSPAU150d5DBaaCwAsw-upvSQVwAAW_VYL7geISpAvXG9tv9Yvz2oX7kDBMFBN2cLVRnno Z3Q-HZY0uVnoo8zZ2yZL8NQiQ=w732-h976-no?authuser=0

Była przepalona na wylot, tym samym przyjdzie mi jechać na starej oponce, która pierwotnie miała dokonać żywota na ruskim wysypisku. Mitas E07 miał już czasy świetności za sobą, rok wcześniej okrążył ze mną Morze Czarne.

Nad ranem dziduję w poszukiwaniu chłopaków. Może nie wiedziałem gdzie dokładnie są, ale znałem trasę, którą będą jechać. Lecę więc na sewier, gazu nie żałuję, wzbijam też tumany kurzu. W pewnym momencie po przekroczeniu jednego mostku się zaczyna... Telefon :mobile:

dżony
10.12.2021, 22:48
Czy ciuchy wojskowe bardziej pomagają czy szkodzą na wyjeździe
? Nie chodzi mi o deszcz :-)

W deszczu robią mega robotę :D

A po za deszczem nie mieliśmy nigdy nieprzyjemności z tego powodu. W Rosji mnóstwo ludzi chodzi w moro, to taki codzienno-roboczy strój większości mężczyzn. Nasza pustynna burza jednak mocno odznaczała się i słabo robiła za kamuflaż :D

_dziadek_
17.12.2021, 12:43
Czyta się, czyta, dawaj dalej :) Kurnia mieliśmy lecieć na Rybacki praktycznie w tym samym terminie co wy, ale cały misterny plan SPALIŁ (dosłownie) na panewce :( . Ale co się odwlecze ... czekam tylko aż Rosja się otworzy kowidowowo i heja na północ.

jagna
18.12.2021, 14:58
Popijamy coś sobie razem, wyciągamy Żubrówkę, częstujemy. Całkiem miło, w TV lecą „Czterej pancerni i pies” i jakoś tak tematy zeszły na stronę polityczną. Najpierw o szorstkiej przyjaźni polsko-radzieckiej, gospodarz ma swoje zdanie na ten temat, co wieczór przecież ogląda Pierwyj Kanał. Następnie temat schodzi na atak Ukrainy na Rosję. Jego żona jest ukrainką, co roku jeździli tam na wakacje a teraz nie mogą bo jest wojna, bo Ukraińcy zaatakowali Rosję. Przytakujemy grzecznie czekając na rozwój wydarzeń. W każdym razie opowieść sprowadzała się do tego, że na terenach wschodniej Ukrainy od zawsze mieszkali Rosjanie i to były ruskie tereny a Ukraińcy chcąc się odłączyć zrobili zbrojne powstanie i rozpętali wojnę. Na koniec jeszcze dowiedzieliśmy się, że budowę fabryki Kamaza sfinansowali amerykanie. Zrobili to po tym jak ZSRR odkryło, że lądowanie na Księżycu to ściema. Chcąc załagodzić sytuację aby prawda nie wyszła na jaw przekupili Związek Radziecki takimi inwestycjami. Ot taka bajka na dobranoc, przytakując grzecznie się żegnamy i idziemy spać.

Czyli nic się nie zmieniło, a nawet pogorszyło :(
A weź nie daj bóg wspomnij o 17 września 1939...

Serio tyle razy Was po drodze sprawdzali? My w 2013 (http://africatwin.pl/showthread.php?t=19296)zrobiliśmy bardzo podobną trasę i z policją mieliśmy raz do czynienia, po przekroczeniu podwójnej ciągłej ;)

Fajnie się czyta, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!

dżony
19.12.2021, 17:25
Ooo Jagna, skoro już tu piszesz to proszę o obserwację tematu :D

Za kilka odcinków pojawi się temat pewnej dziury w ziemi i chciałbym żebyś dodała parę słów bo z pewnością lepiej wiesz czego oni tam szukali :D chyba że skopiuję opis z Waszego wątku wyjazdowego favoritką bo pamiętam że było tam to dokładnie opisane :)

jagna
19.12.2021, 19:33
Ooo Jagna, skoro już tu piszesz to proszę o obserwację tematu :D



Mówisz - masz :)

Molek
21.12.2021, 21:55
Panie: dalej dalej..

bajrasz
22.12.2021, 00:44
:lukacz: :)

dżony
23.12.2021, 10:42
ahh ciężki koniec roku, trzeba było sporo tematów wypchnąć z warsztatu i po 14h w pracy ostatnie na co miałem ochotę to pisanie bajek :D

Biorę się od dziś dalej za pisanie

polly
23.12.2021, 14:17
Dawaj, dawaj. Czekamy.

fiecia
23.12.2021, 14:19
Fajna historia! Czyta się! :lukacz:

Gończy
24.12.2021, 08:23
Dawaj dalej, czekamy jak kanie dżdżu.
Pozdrawiam!

El Kowit
24.12.2021, 08:42
Dżony chyba złapał gumę:)

dżony
08.01.2022, 02:03
Jasnadupa ale mam zaległości. Nie z planem wycieczki bo ten ciągle płynie ale z publikacją wydarzeń. Bez zbędnych wymówek kontynuujemy podróż. Tak jak wspomniałem w ostatnim wątku a dodał resztę swoim słowem Szanowny Kolega pościg prawie nas doścignął. Czekaliśmy pół nocy aż nas dogoni ale nie dogonił. Przez błędy komunikacyjno-topograficzne Miotacz wycieńczony kilkunastogodzinną gonitwą zatrzymał się ostatecznie gdzieś w hotelu w Kostomukszy na noc. Noc to dużo powiedziane, przyjechał chłop nad ranem na kwaterę a o świcie musiał spadać dalej.

My kisimy się od rana w namiotach. Obudził mnie nie wschód słońca ale deszczyk. Puchowy śpiwór skutecznie stawia opór chłodu poranka ale jednak stukanie w namiot rzęsistego deszczu nie daje spać. Nie spieszy się nam z powstaniem wszak czekamy na tego czwartego, telefon milczy. Mija już chyba dziewiąta a my ciągle gnijemy w namiotach. W sytuacjach kiedy leje deszcz trzeba przeorganizować poranny obrządek. Ubieramy się na gotowca do jazdy praktycznie już w namiocie, pakowanie gratów także odbywa się pod daszkiem.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVL7ctt9tv-5eibczubdEIOrUSQR4NPd29lH0HP2bRHHnS3BSF2r53gArfXSA JpgRPV8arg3qH7yZTXw0yci_b_70iHKBgdf3_JVWWmgYXHEjxv gL5xPjN1Ur2vE74Y6M3iWDEZTZaKuzRJz2_GBj8L=w640-h480-no?authuser=0

Wyłazimy tak w końcu z nory kiedy z daleka słychać jakiegoś narwanego młodzieńca na BMW. Czuć w powietrzu, że nie oszczędza gazu. Trrrrrrrrrrrrrrrrbbbbbbbbbbbbbbbbbbrrrrrrrrrrrruuu uuuuuuuuuummmmmmmmmmm, pojechał w chuj dalej.

Ehh, przez ostatnie dni nie spotkaliśmy żadnego motocyklisty więc jest duża szansa, że to Miotacz właśnie nas minął i pocisnął dalej poniesiony pędem poranka. Łapie za telefon i próbuję go wydzwonić. O dziwo jest zasięg i nawet wezwany się odzywa, na zad wracaj na mostek i w lewo. Dziwnym trafem podjeżdża gość w takim samym jak nasze brytyjskim moro, pasuje do reszty.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVmEx754DUkyG2SF6hgg-xRAURYct_F4N-ql-_5mU-LCFCPz8mJUj0kNV1sL9d2646uZef8GZPVkFrfagyRTZJ6Qfxd1 08deJOrMD7m-KStVOa4z41ZXJrYRG285J7MymE_ORDC8YpIcZsmDnQGV2uV=w9 65-h643-no?authuser=0

My już prawie gotowi do drogi więc szybkie przywitanie i ciśniemy dalej. Plany przed nami ambitne. Tego dnia chcemy dobić do federalki i wjechać już na Kolski. Ciśniemy więc dalej tymi szutrami, jest nawet czas na jakieś foto sesje.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXvLouJuH3QoXNnOvXju6BFMqJy8MPeUnF87JIUoQwOoIItb 03C--QHt26-uVYu8A_BrNIyp1wQskRzviDfNZ4kGCZmeLFQHUUIarKFu6FZoe af7rUDh8WMZ8J0ittOpihVXyJNNgJPF7XKUZ2ZOjGr=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXp0IBDUYUXyPZ2mFu2V72Rs5XzpyP9BsDYRms44CkxYGFEn 4v-zgj32SXoZUn7xZm4mULCVRqkJyWVUfOzoLrnihqi8rHteEJhbY hPY60R4JIKPNT752ql7ZWUB3LkPqIQvy_zBkiLaB4HyOAMtV-A=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWfXz9Pk8k0e1NdxAkFRO8iZgLkHUyHXKbRCmTYTmy4pxMJD AOam8P9nXgrp1nIvb0nGIk3jCS1kHuqLDUSj1cRC2vZ8eIOZwV IJgJIkd4iM5XjftjXeQyUXjiwz3MOwZeBnAVfHi0djz_ye5ng5 HNP=w965-h643-no?authuser=0

Miotacz całą drogę gonił asfaltem na szosowych kapciach i na miejscu chciał zmienić na kostki. Jak opisał chwile wcześniej tylną oponę zepsuł tłumik więc został mu tylko przód. W najbliższej wiosce szukamy zmieniacza opon żeby dokonać czynności. On czyni dzieła my robimy śniadanie z resztek. Praktycznie codziennie zamiast niedobrych jajek, które przetestowaliśmy wcześniej robimy sałatkę grecką, paradoksalnie w Rosji. Sałata, pomidor, ogórek, biały ser. Wystarczy wszystko mieć w jednej sakwie i po 200km szutru mamy gotową sałatkę grecką. Dziś podawana na podjeździe wulkanizacji, woda na herbatę ze studni.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXL4sqzuE0Gptw84YzOmY61bCJ3Qi6KwsXiw3v6903bzx8jm XYYkaCqmqOG3sMFbDPtR3P8Z-DEaOFo9E0Ia7FxlbZ0XgC7_ZnzQWWjI9Qq3hoVXxaJt3Uw_pW-xe4SaliUhM1srCpHftOEqFxnVdMV=w858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVVgH40x4nEKvYK4qU5UVTHObsYTcOvW1xXTlXAi9onwp1Ov 498tbGsWUT8RWFZgFFfjkIGfv4IeNxygYCpAlgku2JUz0NnZHk 93BALOMIQYGzgaYHUvxfflgxyQc-0r8Mya3_hVc8XQEzqH-GXCkOX=w858-h643-no?authuser=0

Nasz pościgowiec ma jednak jeszcze inne rarytasy. Nie wiem jakie ma kontakty z wojskowymi w każdym razie zamiast zabrać dodatkowe ocieplane gacie zabrał piętnaście racji żywnościowych. Smakuje to jak smakuje ale kiszkę można zapchać i to na kilka sposobów. Ja tam nigdy jedzenia nie odmawiam, Loki też nie wygląda na drobnego więc na każdym przystanku wpierdzielamy puszki z gulaszem, mielonką i innym badziewiem. Na ciepło, na zimno, na sucho, na mokro, wszystkie sposoby. Jakaś to taka ucieczka od monotonii drogi bo nie ma co ukrywać jest nuda jak cholera. Serio, wiele kilometrów w dupie mam ale ten las chyba się nigdy nie skończy.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUMQgUUWOHtEpFbDicTMIWGuKDENAkaiEPpY8hnkITCFIpf_ WhjPYnhusINojxAt5ROrCGnZUijwju2Esox86stoTU8IArL2ss qT6O-CVWzcfozjpHAwwgrcwAFDl1noF_WI3KKVru5Z8elkl0ANTxI=w 640-h480-no?authuser=0

Ja to tak w ogóle jestem cwaniak i wiem jak się ustawić w peletonie. Kupiłem sobie kiedyś urządzonko, raz pokazałem że umiem je obsługiwać i jak się odnaleźć w terenie. Orientację mam dobrą więc każdy mi ufa, że poprowadzę dobrze. I tak od dawna jeżdżę pierwszy. I wcale nie zazdroszczę tym, co nie muszą się martwić o nawigację... Kurzawa okrutna.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUt6OxEWixQyL3BKqmjyZnI3ccWZ2sbwZ5VkJrjeLppNn76B 9qNoKz4oO0-kUFr_OQGEaJUeQ6xkPyAopJjkru_a6NXt60QjKcKru7ksQH-P-nQ5-2Mq10DyotJ-2M4TGN_D1ukUcRMZiDDO-Fu0Uxk=w965-h643-no?authuser=0

Zbliżamy się do federalki więc skończył się i szuter. Nie ma co na siłę szukać offroadu w końcu tyle jeszcze przed nami ! Ciśniemy prościutko na północ. Po drodze mijamy znak, jakieś województwo - Polarnyj Krug? Światowe miejsce a gość leje pod słupem... :confused::bow:

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUU-9_-Mnymg2FtqN5EiSAGOTPS2wEBkRpYPkt-VJO1rJY246K3V49FydGv419BhhiD8-o6Yc5LEJuZCG5c_v0dwqloQ8bGrQFjF4PKfHzO8PuigvFqAQ1R XNZy_x_HQw9m0OuLN3vVMYpLFLEjOeH9=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUXsf3IqThP9BnQ_RmUnid69a8bWybj3eYi-0sCQU6D2zhf47EEWVzFAWXU5Set31ojd0YAePmS27gcsBbMoEw L02JqKv-MJMAMYemZ2NLxfdO7MIRrvmAVBmW2el65-x5YUqB9XmGU7QtWTvXiAx09=w965-h643-no?authuser=0

Na asfalcie droga mija jakoś wolniej. O dziwo się rozpogodziło ale to marne pocieszenie. Dojeżdżamy do Kandałakszy i robimy zakupy, plan na jutro jest ambitny i trzeba się dobrze przygotować. Mimo słońca i środka lata piździ okrutnie. Jest też problem z miejscówką do spania. Jedziemy wzdłuż południowego brzegu półwyspu. Na nocleg przy morzu nie ma szans bo zdmuchnie nas wiatr, nie damy rady wysiedzieć. Teren mocno pagórkowaty i ciężko odbić gdzieś w las. Po kilku podchodach znajdujemy miejscówkę. Dosyć ciasno ale cztery namioty się zmieszczą. Siedzimy poubierani we wszystko co mamy grzejąc się ogniskiem. Rano przymrozek, optymistycznie. Pakujemy graty i próbujemy złapać kontakt ze światem. Ruszamy w interior.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVpsT2SKxAHzve83AEis6Xv3BSZc_1HJtSxgKgl6Y7PQg6tX bHyudiJ4iuWUfAl9baZ2PE481vMhbuF0dSitjJDNNvhfLPVJgw Az_6z3wyybtIBY68NTtKXhnN6IOxxONGO_djGgDkAxaOFHuNQs A5b=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWPbF3M2pKCpEQxCJfNuNGU3ZOCAXE1XcYUbstpbIe2_AKN8 Bzqha432cROZ59eJVuq_lqoJndBq7m_NiTBIJVm4i3LzDDvhX3 c9SeR1HlmsXIwZjtBXijLVuIl2CoJxTh3C8gxu-C9TtwCdqMId6zL=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWGC8r5SPEHHcRdClZ-k_qNoR-lKmb631n7s4uMo2d0nSqkVXiIwlbdqsz_zGGcOBKF16mfSXH6-lV9gSMvX8Lpu2Xtr3B7FaNr-prdXAG3VLlaVBsjk8GHP9sozDyw-LI-biFdauizMU19cjpnmRI2=w965-h643-no?authuser=0

Ale najpierw chcemy sprawdzić gdzie kończy się droga. Celem Kuzomen. Droga do nikąd ale takie lubię. Jechać dziesiątki kilometrów do punktu, w którym nie ma nic żeby później wracać tą samą drogą.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUKY4MR7Evy7A1IDVbHfhHU-1xP1nBSqCvdVn7QJTKxrTRb9LiuDkrXBVh4b3wkptKXzswu_iU Bf2mq-uUbkxYaOOj8iqIkOZ3niUlzymxSsjx6mjCki6PDW0gazFYjJWz MXySLRa0pAEX4ilOsv_Cx=w965-h643-no?authuser=0

Asfalt zmienia się w szuter aż ostatecznie droga zaczyna meandrować i wjeżdżamy na plażę.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWAO4vrb0-nHARM2TMBOSgBJyU74MDvwBT54hV6ax8qJAV_O0Gs4VTAdROPD JFnXwlcK_ZySBl0JcMTu202UIYPWvgdQVRSGXVHYBXQPwCbexQ lE6S6vpidO2O8TE5WDdxUuKJeTHv0MjhOG2QPWbBY=w965-h643-no?authuser=0

Plaza to dużo powiedziane, rozlewiska wzdłuż brzegów Morza Białego.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXZk20dE01L14EK2OuxqUnpbiqmXzWIXB9nRkXACmNWK6fMt VRm6kytpXoHwvE7YSTpTjsduAKkdSYzIxz95x_4oZ4QW___yW7 29d3WuJl18jrHZuoUjYeDDjSPQlXitgrBsbZaDsbYtdNYgMJIw 8bZ=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLU5Mfh1RR8dxxarA9CuxeXsMUz08k0BrFhg3SSwXNC4F-OFpibQ4n36b3orKYh_6uftMRzhZqiSp-tYxuYHBFVszmf8dg5yGUQBHe8GGIRiPMkx8VsUdUz40X1fVHew Gxf5W_LisToUGrzrE5hfktg2=w965-h643-no?authuser=0

Wśród wielu śladów na piachu próbujemy znaleźć własną ścieżkę. Mamy to, Kuzomenske Piesky.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWCooQBsxPqUzvxQ09roPMjH8bhCJWegoiNeL-t_JwzeQazGoleSPVYrbohqsz_7lSdEFW_esBUyewNqmR9MD5ND iXgwevGDXwyrTX-DXgGGnQ-1N-zD6hnViVkywqM-fFBYvpINwh-OWGeG0Jakdt0=w858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLU90_bShgkGzh1EZSy_vtyXgMqWDqX70NoUqy4GrMG53wd8H MThNWsShchfnAjjuPubSpsdKP_kHicNNs0Ec7jTZG3kVAzFna6 zqcTPKQ8DVfce9sRi3zHouKMKbYh2m1OPmwKuJ5XghjNa-HULnfJf=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWYpgH89Mz0oi536RJUeQT913XiDl47cR8PUod_GH4AAwVyA wtmQTwNmoOqLkUfxHiNJ6GqKlUFZtHPR7vA4C5zmOtZj991dKL QKJuPmnxzx-6ctqVGWHbbPjPXQPjCbos181S5SYaXiD8J03w3ivKb=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW5mHwl04_GVV0Q2I7Fx-hWx3VqmEGFnKUdbOs99GgI4gMeHzpZlXaiGfYhIS7vQxZodKrx tr_cmNrMpzOlAEyNtBt6bODRsAabbqleyHE6z43Iloq1J_Vjwb vurxyNhRMQVuzb8zoRtg7EjlWgiMv9=w965-h643-no?authuser=0

Niby nic ale jakby tak w Łebie. W tym miejscu do morza uchodzi rzeka Warzuga. Zastanawiam się skąd w tak niedostępnym krańcu świata powstała osada. Do najbliższego miasteczka ze sklepami ponad 100km, warunki do życia bardzo trudne. Wiatr urywa głowę, wszechobecny piach uniemożliwia komunikację. W osadzie co prawda są wyznaczone „ulice” jednak s nto po prostu piaszczyste szlaki. Chodniki dla pieszych stanowią drewniane kładki ponad nim. Dużą rolę z pewnością odgrywa tutaj morze i Warzuga, to one zapewniają pracę i komunikację.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXbJMAi_VVNYMpExF_u_si24Tx5Py7nphKEMjozBvEJw7Vyw P0b_QBc1Z5LBMZ7HxaFAjByKkzMHtJu37VpkObjcsG0K-7cWM2QcLYEmKnTExNLh-zxb6d6qcC4ie2CoXRVpPwtRCUCMNFIDfp8SzSY=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLX6hPd-tWC9r5EmQORWNMD0_Yi4vOjAYaD6Pv1ON_ea5ukGQuv6Ez4pm8 BdIri12Rpvk8kqExskOmcoJPI929hc-qV53RXJJ5YdKGCntdwAMXEDVagdQEBZ_D4UaBAoJ7GkSn8IUXy 8ToSzxF4k28f7=w858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUS_AUKh_EjpOlv2idL9ukzJDxMEoTVRl9fixsgNxcAIAoBc 59I4xrPgR9hzO_B7vZGhV1J9Q53VHJzBunDkpuM3ArCHzbIDdS 0H6mXpiRTDiT7Ihk_uP6buBeq8NZGXiN70hZRi1Z5gYBdHerhN 7km=w858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUtVuMvQA95MDCz1UGOQZ-qpgpsrgJcuVhiwGaFvdTdIaNQxbZEIVublIlj78ozByX7m4wxW Wwk8r9ueN5MVcjz50uQe2D-RONNYGaEwm9vF0Y3zEfDy1Y0FK1vBO3AFojmdQEQKaFVAioxxp XYLM4-=w858-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWRzmBYS0I_shBPMp4_28c-eFHyaGq6SoTGnaQlOuKo3mDv23UzppzUZ_86-tJkximq07XcS4FX2KfLIIRwDWE-XUMM3p3u4UDgXs3u53vxPwMWZ_5rKqqfvkNtT4VBMDp3dnq6Ym LcIn_x4iFFtZGY=w965-h643-no?authuser=0

W jednym z opuszczonych domostw chronimy się przed wiatrem i kończymy dzisiejszą porcję wojskowych racji Miotacza. Czas wracać bo na dziś jeszcze przed nami sporo wrażeń...

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXrVB0YmKCiv9B028R6FK2icfdiEPqFYZMIb1pT-U4beQV3nCNKDtb-SSpQ7RIAP6jmGCXjOoFlmoUIpg54J535R0jxJxWfPUIy191u5Q ilx1TObwdSa3-0XDM4FlIm9iWNxKFzf87hYZUKN9CUyMm-=w858-h643-no?authuser=0

Nie wiem co o tym napisać. Lubię przygotować się do wyjazdu jeszcze w domu. Dziesiątki godzin spędzone nad mapami google w przybliżeniu, szukanie ścieżek i szlaków żeby nie robić wyjazdu sztampowego. Fajnie wywinąć jakiś numer i zobaczyć ciekawe miejsca nawet jeśli docelową atrakcją okaże się kałuża. Pośród wędrówek po internecie trafiłem na jakieś rosyjskie forum 4x4 i wpis o tej drodze. Zacząłem szukać, na youtube mało, na forach motocyklowych również niewiele. Jak się później okazało to offroadowy klasyk. Ale o tym za chwilę.

Wróciliśmy do Umby zrobić zakupy na zapas. O Umbie gdzieś przewinął mi się wpis że to miasteczko jakich wiele na Kolskim, typu „zamknięta strefa”. Główna droga prowadzi dookoła miasta ale sklepu tam żadnego więc skręcamy do miasteczka. Wraz z tablicą z nazwą miasta stoi duży znak typu – nie da się przeczytać jadąc, kilkanaście linijek tekstu. Prawdopodobnie o tym, że jeśli nie masz po co albo nie masz przepustki to nie wjeżdżaj. Zatrzymaliśmy się przy pierwszym sklepiku jaki napotkaliśmy. Wchodzimy z Lokim kupić wódkę i wodę, reszta zostaje na zewnątrz. Przez okno widzę, że podjeżdża milicja. Oho, czyli jest tak jak myślałem.

Niby grzecznie ale jednak spore oburzenie dlaczego tutaj wjechaliśmy skoro wyraźnie o zakazie informuje znak. Tłumaczymy, że chcieliśmy tylko na zakupy i zaraz spadamy dalej. Na szczęście bez większych problemów ale milicja nie opuszcza nas do momentu wyjazdu z miasta. Wjeżdżamy jeszcze tylko na zaprawkę dotankować do pełna.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUSPs5sSW7053Qnclk4Xey9tBs-Oz-1YNR7oILCHGXu56mdgDgiXkxGB8BJ_AO5sZHlq0dEY5n6QiFA0 4Ds1t1tX23GMqYkzrpT5sk2B7P_cx0pr2PiXIiW1DGo7Mu1bEq kH5ueEF1EjU88jJmhqc1G=w640-h480-no?authuser=0

Robi się już wczesne popołudnie a ja mam coraz większe wątpliwości, chodzi o to co przed nami. Jest plan żeby przebić się do Kirowska przez centrum półwyspu. Niby jest jakaś droga ale prowadzi przez bagniska i rzeki, to droga raczej typu na Kraza albo zimnik. Na stacji kolejka do dystrybutora więc zagadujemy jeszcze miejscowych o możliwości terenowe przejazdu. Mówią, że autem 4x4 da radę ale są brody bo mosty zarwane już dawno, no i wszystko zależy od stanu wody bo może być różnie. No i mamy uważać na „jamy” cokolwiek to znaczy.

Serce chce ale umysł mówi nie jedź, można objechać asfaltem. Niby po to się tutaj przyjechało ale słabo zatopić motocykl kilka tysięcy kilometrów od domu tym bardziej w miejscu, gdzie nie ma kto wyciągnąć z gówna, to nie federalka. Na szczęście w żyłach płynie gorąca krew więc wjebaliśmy się w niezłe bagno.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVPtLcK8jhTEbSA0yL2A1UG-VrLvZnl11lr1phU8F77JtI2P9j_lD4ZKy5ytqJdq7uXvh19CsN 9jpPYnIzxgngh_Ca0lntxeeY10rwSNvYOxx01q5ETFaW7vb4yG gNXPkFog7qqLE-dC279TBzljUmG=w965-h643-no?authuser=0

dziadekmaciek
08.01.2022, 19:09
Kurna, jak w serialu sensacyjnym. W takim momencie koniec odcinka!!

Prince
08.01.2022, 20:10
Kurna, jak w serialu sensacyjnym. W takim momencie koniec odcinka!!

Dodam bo mam nadzieje, ze to jakoś wpływa, ze czekam na kolejne odcinki. :bow:

RAVkopytko
08.01.2022, 20:34
"Na szczęście w żyłach płynie gorąca krew więc wjebaliśmy się w niezłe bagno."

dobry tekst na zakończenie odcinka :D

dawid8210
08.01.2022, 22:42
Ram, tam, tam, po pas szlam. Pięknie:)

majo
08.01.2022, 22:44
Klasa Wyrypa. Właśnie doszły do mnie te pustynne DPM. Jak Wam się te ciuchy sprawdziły?

Emek
09.01.2022, 12:09
Panie Dżony, dawaj Pan dalej. Się czyta.

dżony
09.01.2022, 13:01
Klasa Wyrypa. Właśnie doszły do mnie te pustynne DPM. Jak Wam się te ciuchy sprawdziły?

Po za tym, że to bardzo słaby kamuflaż na warunki leśne to ciuchy super :D Nie puściły ani kropelki do środka a praktycznie całe dnie na dupie w deszczu. Zastanawiałem się nie raz po co Brytyjczykom pustynny goretex. Przecież na pustyni nie pada :confused: Ale to by mogło świadczyć o tym skąd tych ciuchów teraz tyle na rynku w stanie nieużywanym :D

Wracając do wyrypy, dla Emka wrzucam mapkę poglądową a dla reszty zainteresowanych kilka ruchomych obrazków podsumowujących etap.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUOVBV0mEO8L0LYSB9KnmGzKhexfUHN_8H9OPvaUOuWY5L5_ K6TExikdrQpNYlxZXr10rZ0mkpQOZ6grBy4Mvn-YOl8BwPR8Uq5rpwhsqcbU9HFPKL4TbmT2Q93KLrCB_hQGcbGV6 ekLcKD26C-QURv=w803-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLULU7bKsMPV0ei-e41-EYDLRSmKj5oU01NUjyQJbE6c3WNNvQ3gh4ZmgvY__6kFOlQWxk u-Mj6BWcnDJ3DypwBI2zSNv3pAZAwbNxNTEOQl7epliFN2svr17n 8vYvLEysT5-tVjb1BIZY2rwUsZGBM3=w983-h643-no?authuser=0

Nie mogę wrzucić filmu na youtube bo podobno nie posiadam praw autorskich do muzyki. A srał na nich pies, pewnie jakbym wykupił konto premium wszystko by działało. Jest za to link do dysku googla, proszę

https://drive.google.com/file/d/12EHA40hfLKN4rzYdLx3qydcS5gJS0PCC/view?usp=sharing

herni
09.01.2022, 13:06
Ja w 2016r byłem na samotnej wycieczce w Karelii i nigdy nie miałem żadnej kontroli milicji. W Rosji to przede wszystkim nie rozmawia się o polityce tak samo zresztą ja na UA czy tym bardziej na BY. Byłem 10 dni w czerwcu i 7 dni padało. Karelia i Kolski super:Thumbs_Up: Czytam czytam i wspominam....

Emek
09.01.2022, 13:12
Кино świetnie pasuje do ruchomych obrazków. 👍

miotacztruskawek
09.01.2022, 13:27
Ja w 2016r byłem na samotnej wycieczce w Karelii i nigdy nie miałem żadnej kontroli milicji.

Na federałce był luz, ale tu raczej mowa o interiorze bliżej granicy... ichniej strefie nadgranicznej. To tam nas kontrolowali :)

fassi
09.01.2022, 13:27
Dżony (i inni) , zakładajcie konta na rumble albo odysee, mi poblokiwali filmy które miałem 10 lat i gdzieś w tle radio leci. Na pochybel jutubom

Czyta sie

herni
09.01.2022, 13:38
Na federałce był luz, ale tu raczej mowa o interiorze bliżej granicy... ichniej strefie nadgranicznej. To tam nas kontrolowali :)


Byłem w Ruskeala a to do granicy z Finlandią może 20km. W Suojarwi tez i dalej dziczą na północ. Ech wrócił bym tam jeszcze raz.... Piszta piszta bo ciekawe

nabrU
09.01.2022, 16:41
Zastanawiałem się nie raz po co Brytyjczykom pustynny goretex. Przecież na pustyni nie pada :confused: Ale to by mogło świadczyć o tym skąd tych ciuchów teraz tyle na rynku w stanie nieużywanym :D


Odpowiedź jest bardzo prosta: Brytyjczycy od 2011 nie używają już kamuflażu DPM (zarówno wersji 'woodland' jak i 'desert'). Używany jest za to kamuflaż MTP (Multi-Terrain Pattern) czyli ichnia wersja kamuflażu multicam

Takie spodnie Gore MTP są też dość popularne wśród motocyklistów a to za sprawą suwaków na prawie całych nogawkach. Sporo tego można tanio dostać na eBay czy jakichś sklepach z demobliem, np:

https://www.thearmyandnavystore.co.uk/product/goretex-lightweight-trousers-mtp-mulicam/

P.S. Oczywiście czyta się ;-)

miotacztruskawek
09.01.2022, 20:23
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWPbF3M2pKCpEQxCJfNuNGU3ZOCAXE1XcYUbstpbIe2_AKN8 Bzqha432cROZ59eJVuq_lqoJndBq7m_NiTBIJVm4i3LzDDvhX3 c9SeR1HlmsXIwZjtBXijLVuIl2CoJxTh3C8gxu-C9TtwCdqMId6zL=w965-h643-no?authuser=0



Piękna tabliczka tam była... будьте людьми ... bądź człowiekiem :rules:

wojtek II
10.01.2022, 10:04
Ta droga z Umby do Kirowska to piękna sprawa, też miałem przyjemność tam popływać. Ciekaw jestem jak Wam poszło.

_-aska-_
11.01.2022, 12:24
Nie mogę wrzucić filmu na youtube bo podobno nie posiadam praw autorskich do muzyki. A srał na nich pies, pewnie jakbym wykupił konto premium wszystko by działało.


Niestety konto premium nie ma tu nic do rzeczy :( Chodzi o prawa autorskie - jednak w większości dają tylko takie ograniczenie, że nie można używać w materiałach, na których się zarabia, ale bywa różnie. Ja przykład w filmie z urlopu 2020 po kilku miesiącach wiszenia tegoż na jutjubie, nagle dostałam komunikat, że właściciel praw do jednego z utworów zażądał jego usunięcia i dali mi 2 możliwości: kasują cały film albo wyciszają problematyczny fragment. Poszłam na to drugie oczywiście ;) Żeby było jeszcze śmieszniej zupełnie nikogo nie zainteresowało, że w tym samym filmie jest też wykorzystany drugi bardzo podobny utwór tego samego autora (Kazik nagrał 3 krótkie piosenki "Zagubiłem się w mieście" 1, 2 i 3) i ten fragment dalej sobie gra :D Niektóre filmy (na jutjubie, ale też ostatnio na instagramie) potrafią dostać komunikat, że w związku z brakiem praw autorskich nie będą wyświetlane w krajach z załączonej listy, ale umówmy się, że i tak niewiele osób z Arabii Saudyjskiej byłoby zainteresowanych moimi wycieczkami ;)

A teraz z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy historii, zwłaszcza, żeś zakończył ostatni odcinek w sposób wybitnie dramatyczny!

dżony
13.01.2022, 23:57
Jest już popołudnie. Przed nami koło 200km drogi przez tajgę. Nie mamy pojęcia czego się tam spodziewać a tym bardziej ile czasu nam to zajmie. Optymistycznie zakładam, że około dwóch dni. Paliwa mamy w zapasie, jedzenie też się znajdzie więc spokojnie możemy biwakować po drodze. Przygotowując się do wyjazdu wyczytałem gdzieś, że po drodze jest kilka osad. Osad, to dużo powiedziane. Będziemy mijać Vostochnoye Munozero, które prawdopodobnie jest opuszczone i większą osadę Inga, gdzie możliwie ktoś mieszka.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXyPxRXCielh5YiifOGP7HAajb8pnj-aQdwfCk1LozhLgAbk2fPP8geHqpPc9rFbm2ViYGA0yWFNJrahr adUXtA8LiMVzqvZL-qDsqMMCwvOtCjKwX41BJQyaq3YuQtolTLx0jz1UzUxC6D23sFQ Wrh=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXo4RRO-xoI4cwAFcElqgjo-VtR4oDVOqMhRMAUK0EZNZZjEhawwzTRS21_5rsfbi-P4XRxSut41nismhALtxZbO1FOfmfFdh0m3nQqu_9C0ZcCib1lO X0Rp568YpWYYXsEu9Mccez_asRd3ZPiVIG5=w965-h643-no?authuser=0

Droga zaczyna się niewinnie. Ot szuter przez las, krajobraz jaki mamy już od dobrych kilku dni. Droga jest jednak mniej uczęszczana i zarośnięta. Widać, że mało używana. Mijają tak pierwsze kilometry, kilka opuszczonych domów, jakieś kałuże ale nic wielkiego. Nad strumieniami drewniane mostki w całkiem niezłym stanie.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLV2Iywv1IFadm7uiYm85mkPUS5saJiBx0CQRj7cg6cPdk87J XnKyiMQDjhzb-ZnOSZ_4YC0tCT0O0Hg0szGvBsoEVwSOeIWT12lBszXXh9QmjVD LX2CpvtWbCIpdddgmF9pCn-fAGVT8I3HKekj1zpc=w965-h643-no?authuser=0

Powoli zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno jedziemy dobrą trasą, miało być przecież zupełnie inaczej. Co kawałek przejeżdżamy przez większe kałuże czy rozlewiska ale to raczej nic strasznego. Raptem kilka pierwszych sprawdzamy z buta ale kolejne idą już z marszu.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUhh43taO2Giy4-YbUuQQ-EJ83VmhPXb4eR1JGjNQtaFgpRuwTKzsRzEpb6iRBCMIXXsOtgP jy2Gy45g3g4R9D2mkCLGvKY1XDOT0dcCanfbkdB__eePG1isvA 3fKNRKNyw2lM0y-sKIQKx1NlhIvtk=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUJnZQ1KzT0RAs_oGaOdt0Z9TGBVggeg9tDQ6YQlAtZEGbc4 iD5erJ7G2Ccv5yuch-yvo-aQdO4bmbmO3jbE5su-3CPDQMJ6VUg9gJFCUYnt3ikcFZsC2LsAPDBvWxFWQn3uX-8rOyMGjj6EnSgzEkz=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXMkKQFZmybDbavmmhF-i50kJV6dZrOD9VjMtz2JLsEoNBhEFHJ9Ocb-0KLaIQgbN4DwlQYM1K8R8uhiufmq1Wm6s1ptdPrLWQYEtLsuso X5osDWsVy-3Z2CrbPW1nSsZi30TT9cKi3ARHAVbov9Uzi=w965-h643-no?authuser=0

Skoro dojechało tu Audi to i my chyba damy radę...

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXlth8Kliln-pOaDl4sLhmFzqxVLJtYcu47VxEKdAN840gX6mK1TSoLNjIRdVl gHxH0-jwRiuOQrSxwFTjURTfjIDtgdH5M1RCRlZP6SR_NeQRPbrLpVU0 TM69C5nJ-5MuzgDCSKuYX_ZStY2IFExWs=w965-h643-no?authuser=0

Auto rozkraczone ale sądząc po śmieciach od produktów spożywczych w środku widać, że w ciągłym użyciu. Służy chyba jako chatka przetrwania aby w nocy schować się przed misiem.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWLnyvMktgeQNwETy48Wl944HxnZB8EQ6xemiVKIIwgBEJuI 2xF2QYxR0LC54lOPqO1qKqCGRRAXjj0CrNGTVbAbHDNiB0Lnwt iJD1HD5DZYu1UGy6P6AEw-8Sd4ZhHnw7CaO60_CFViZnSCCWbIIpv=w965-h643-no?authuser=0

Droga meandruje między bagnami, w większości usypaną groblą. Po terenie widzę, że cały czas jedziemy sporo powyżej poziomu wody więc czuję się swobodnie. Zrobiliśmy tak dobre kilkadziesiąt kilometrów w sumie bez większych przygód. Dojeżdżamy do osady Vostochnoye Munozero. Kilka drewnianych chat w rozsypce chociaż jedna wygląda jakby całkiem niedawno ktoś ją opuścił. Miejsce do życia dla prawdziwych outsiderów..

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLV9WquunPDs6aq5uwNHEuaWJwn3xXF0KBxIqxPMDCfdNDZ5n C0hEfwelW9OB_qWfkhbm0c1Z5iOh801XxEDMLPL5vNMxRxFzdP 3NGb5xi5JBMQ6jAr3AKdcPkq8AtXYx8jRqz3va5bUHubbUrFwP w6q=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUDzELVMvtT9OaO93nU8M5PCTkXBU4Urf6l_C8TblVJHvbiy 6wotw_0saTBJ76qILe-v5iKLrDHJAcVTyHUwOHB2ZAQmrcMIMnuBU_8tfMUu7JXeDb8eE Z8BW3L2xEpnJL297CWYV4dvgqElmttKiq7=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLU6310QksKxMPXjlxkEDApQbX5g-aa2CZrQ5VM7iNJRb27KDaBo9B1sQY8gdvzwYVSX30n7SlLOkMV eqiGQtzBAqRzuLvagswzDgiX-Etzc1oJG4fdeIIhvuUw-GLmdD90z2sXjyOnM9KdDr6wH4GyP=w858-h643-no?authuser=0

Odjeżdżamy jeszcze kawałek od osady i dostajemy to po co tu przyjechaliśmy. Jest pierwszy most z tych co to zawaliły się dawno temu.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWL_4n_NhOhQVUBCY2rxBS0s3TrS3v_mW7QZQMkkYui7fu0T fCt9ZLIQ1PJsHPJRYfVFI-zEOynwpLwVgLyFyERmSPcM_9nJehSsPhP6zjR8dYKR0DoFgCPT BNvVg2hrmBf9z31ozuzHOH1g9draMbn=w965-h643-no?authuser=0

Rzeka niezbyt głęboka ale nurt wartki a na dnie spore otoczaki. Głębokość nie robi tyle problemu co manewrowanie i utrzymywanie kierunku jazdy podskakując na śliskich kamieniach.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVmN7ERUbQUI81ZcQrV4YmUrij6azjhmoOUcencBmBBPKpOj Qlu-AlU0nbVjfUfv82pinn3UxpoLrgL9h55N_3PAO1gG8RLgdF_P4S ngaEUQvy59HbGW4eRzaK6et5HRrOMpHvKoBUPBYz-hDJlXZlZ=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWlgbMjJT192vuzDpoVkuUqLRs4vwjvkG_06hNfjIkpel3mF XnS95yxnXI_RDuZn_MLY6b5M0HInhsSPAJbR_W2PNrEC3Ur0wX _4IsOvaDW3nOzTl1QsitoWxKWv9YT726ZJhvsMhRln4I5T3rkl yyp=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVy9fs6_JRDjZWxQgM3g-KikZQUD_cMO0DTHwzezdEGxpkho98oX6eYsFC3GgvDmAH73hN3 vNq2KVEkT06b24vtYDic6MxgJMbV2CIwpCLmyD4AQ6YfJFMo_-cXLPkCvMa6kpZxUlnBJanzEGYPV2Vu=w965-h643-no?authuser=0

Przeprowadzamy się nawzajem i chwilę później jedziemy już dalej. Zakręt za zakrętem zaczynają się bagniska. To takie nie wiadomo co, ani to kałuża ani bród na rzece. Po prostu zalany kawał drogi, która w tym miejscu widocznie schodzi kawałek poniżej „poziomu wody”.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVTdSHMyr6PHIyang7KrjcZ4whGeDBu3Ng5i0Wx-60XvGxsetzgs03HTLajiL4T71ksmnonxzYv5Zz0LEgLTUOntlv KjTZNy4pKxg_rjBCCZc2GUy18dyRIWmGQaMAU2eGTayJHgjb_V 8jsCi5gmWMJ=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLU_4xTiQKfPsw_ooAw44iNjEzTz7T28Yya_5_Dcxle7oKkWg M0MGiOXMzw24xWWuArb1wSiGPTMGCUAlnZzkyy4z9gBBOPM-HqHjIQRzTIzbFTNKBAvZf5iOGLC6ncYBBKQud3adLw0DOv7Nnr jiX4Z=w965-h643-no?authuser=0

Woda w nich brunatna więc sprawdzamy już z buta, słusznie bo można się bardzo zdziwić. Zazwyczaj jak obierze się dobry tor jazdy wody wcale nie jest tak dużo, gorzej jeśli trafi się w koleinę wykopaną przez samochody. Nie raz się zdarzało, że badający grunt idzie sobie spokojnie z wodą przed kolano, odbija lekko w bok i jest do uda. Dalej droga zaczyna wyglądać już tylko gorzej, poligon. Pomijam wszechobecne błoto, większych problemem jest mnóstwo drewna nawrzucane w dziury, koleiny, wzdłuż, w poprzek, wszędzie. Pewnie w jeździe autem 4x4 kłody pomagają przed zapadaniem się w błocie jednak motocyklem sporo się trzeba naćwiczyć aby po tym jechać.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVH4DQpH8Fa5mU01OMt2SXIZMqxHQpkB-lt2glkdJqQGWcAFN0Xozxn79oPQpfj4QU3ddBLcDjwK8p5x6Ja iGsqEJQ-nnj7jObDir0VD-OTGJUHNcE3ARaLAt2PVIFVmjLNuwhmEb72s_MqSs9oJFn2=w96 5-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUz-7GSzMOKNvEbf5xrrSf1fTA8yfDI6IzjF8uZZQn1Lr0LfKbo203 NWFuf5mxuJwUR7Os_dW1dl2IgwFSUWh2epXmpEZ8QD2kfeEaup NtDHaOielODPXqhj8ePT5IEmZhKzY3pUFE4YvpT3Et_OxrA=w9 65-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLV8DPC0sxVBuzLbvjFm6sM1wK3EfcUNz-AbrbRbUKSIsIaj2GV0G5iLu2J1guxvS-U83tbdLty7JpCB2x0zTTu9_fmD7GUBywu7ykSPJVYjlX-0Mv3UDkm810x5wgzsqnAAAytyqCT-KMcLK2J2J4x0=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXshBGmNDd3OPLZzlC-tpo5Fcdff0_F0dHvJgZlzf9W5GcBxJbZNlLEIXABfo_bJjLjPY VAjY-YyPNKVspIIjf0FOh4tbIiCs-UJVeNA8U-3YmHts4AcsA0fXjzyk18BYTKUSnL2-sMLYqDtiYBoO_h=w965-h643-no?authuser=0

Kolejny most, który przestał spełniać swoją funkcję. Trzeba robić dołem.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVnfCky_Xf-X7DPLp7zI48YXCAQBekUtEpKnAF4_4lRIjjGMW71C4DxRVC8fZ V0YcsBEEbzsFT-qg382BBZbbEjeVg9MLc_JibG2iwpoaShpweG8pgfhbnaVz1M9L FC_5_Ig9z55oZR6GVFxqf1-CR4=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXp_03iAKkWoNBYl5i03ekGk-DePvWNXo_AvTkmA1fb5y0YsQt1am688yxkjP2-aCmZBi25-p1KBnOapIWAOV6hzwtve9XkI-bivG1iK-_Tdiaz7oLnUkH35ajo3SFo3R0_Wh1SK6EuMPL2xq40we6A=w96 5-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVRXDpYT63C0oIx4_tBE3dnNsMn4DArTRU0gLLmy-FZe1U_pF_04KHTngeF9x7lcDgXLKhkGoUGJMQ8kxjbnyghvbF7 vaqyZW5ihO38d2gx8x5EFOTrlKN46cXdTdZbWgS2XNvOzontsd 6mMroeEKWf=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWX4smB-Dr_GFxxbXcufW0zzYzRW2lrY8Za-dhrU2JaUWatYaL_91O1C4DA_ud3Xj8v_N1_EyQys3WG3GGMNAq zs9E_wlCJ-kqGgPxI73CL_BW3WTSe-tqjJsOPw3o_nz7DmxEftZs6iuhNhnZfZvaL=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXyL8pQ9gHsSs31h1gOlUo_lR3ZFYOonQwcX9s9We7GNE2dE Iog4AptgOgTsJ4APnMOcvhTufLYeBDrYaEu8EEZlpnnLv3nKkT Xq7TIs8mNHOX9hjqKL55ae_6oyE_eUDTPxluW635LuVdPSBnZ_ dCE=w965-h643-no?authuser=0

Było takie jedno rozlewisko gdzie utopiłem motor. Niby wody nie tak dużo, przez siedzenie się nie przelewało ale zaczął się dusić i zgasł. No i dupa, stoję tak w tym bajorze i próbuję go wypchać do brzegu. Miotacz był akurat w pobliżu więc pomógł wyszarpać na brzeg. Przez tłumik się nie wlało na pewno, zostaje airbox – w DR jest pod siedzeniem. Rozkręcam osłony a w środku ledwo trochę wody na dnie, poniżej poziomu gaźnika, do tego filtr wydaje się suchy. Silnik kręci więc cylinder pusty a mimo to nie chce zaskoczyć. Złapał na chwilę, na wolnych obrotach pyrka ale po dodaniu gazu gaśnie. Woda w paliwie, spuszczam szlam z komory pływakowej, zalewam świeżą benzynką i zapala od strzała. Skręcam wszystko i jedziemy dalej. Zastanawiam się tylko którędy woda dostała się do gaźnika.

Kolejne ułatwienia terenowe, które nam bardziej przeszkadzają.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVjQL6LxQG0p8ICa3SrO6dG9PtYgTdn0DpMqHXt4xLlLEbNE AxJtV7vanXdqoCwlwXXDbuEWGHXx70ngI8EgxRhqV2wgdxF0pR P3li2hQkk9pcrHD1ZNscTyYwwqvhWFHn-3xuNCMvL__PQvdWuSr6e=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUR2J-JDjnNJI4BNx3fBLxBfUTNNxq2JRFGnjLXt-Ti5OyAgx6tO2k34nPyxTDgcMdFeThs3nskmTbtCRnvnfyxvHqA nNR6uhzrNAzz-R4vLP79bZTGKdL7l-4sKxteTdJMAY19Rf9cA2LQkYDQvq-b=w965-h643-no?authuser=0

Tę „kałużę” zapamiętałem najbardziej.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWPBhTb9kMcN7viKz7ymo1lIgQNq2nGuM5l2g9-kNzsO77IIlDs02aISoECn7gY-6ULcxEV9DcxSByLXf8Tpo86rd2e2ImuiGVxbFhUYuY-JKPUcYQfp0SxrYSCvRmD85WHjc2BieklfZHuZS_uitCq=w965-h643-no?authuser=0

Ciągnęła się chyba z 300 metrów i miała kilka zakrętów. Miotacz ruszył z buta na rekonesans a my czekamy na wiadomości. Diagnoza taka jak się spodziewaliśmy. Niby nie tak głęboko ale jak się obierze dobrą trasę. Pewnie, tylko skąd wiedzieć jak jechać skoro woda brunatna. Na dnie pełno belek i kamieni, no i te koleiny... Jakoś się pchamy, trochę boczkiem, trochę środkiem jakoś tak na czuja.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXkHHsLzTyl1uSVOZXE4nriGx5-JYeWz7w6Om_TAyotYI8bKK85pkhpStwF_XJaH3uQDw6TInNUgL c-QDINVuYiWQHtTKFJPIrQnKkKzMd8Ye4xPLsnt2IKC60Oox5qYH cX7I4PozlqrFZ7LYNtX2md=w965-h643-no?authuser=0

Miotacz poszedł przodem, w F800GS wloty powietrza ma najwyżej z nas więc przejechał bez problemów. Ja ciągle z duszą na ramieniu żeby znowu nie zalać silnika. No i dupa, zgasł. Dodatkowo zawisnąłem płytą na kamieniu i ani rusz w przód ani w tył. Schodzę i próbuję wydostać osiołka z opresji, z pomocą przychodzą koledzy i znowu wypychamy go na brzeg. Tym razem od razu zaczynam od spuszczenia wody z gaźnika. Tak samo jak poprzednim razem po tym zabiegu silnik odpala. W oczku olej ciemny, nie widać masła więc powinno być ok.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLU8SSx0JnLnC3l1yVsJi6sH7zG0hg_Dqj7lZ-aWU2C6EQQjo1ka4gn6mDMmLU_sETRf34gKJ7K8so5cppO48XXS zQx_87L2foVgobEYEb5MkqjAWOT2a0E4r3sSm_qx9YO0khuyrW YTNhXrYvoZOSrK=w965-h643-no?authuser=0

Co tu dalej pisać, kolejne bagnisko, tam spędziliśmy trochę czasu żeby przepchnąć wszystkie motocykle. Klasycznie kilkaset metrów błota, belek i głębokich kolein. Padł nawet pomysł aby spróbować bokiem po tej trawce ale tam to chyba mogą chodzić tylko łosie bo człowiek zapadał się do kolana w muł.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXpLMiY0yEpvMBsJ9lz7e-LR5jSiv-ELODJ6imyYpE7RjUMJOMz5i-McocB2XdGuwsrL5oaE74ICV94lRR5SwLWJul2BGtjO-Wiyrh6kg7gFMxjFnh7uBPpulyfLzp27-xj4aiEVXjwKlH7bEVjP0Ml=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUPp9hSLF49Sz2n89pIHeVbviq4OR2pMr8DUw5iMWI59oAGA fHas6SbWbmecyODK727gflK9aa3T8N3Yk9zaW1HCZdyqFANpPY 4RQdAkZHLS90oTud_g_67XT0WsjJ95EVU1RVel0TdN8RpcN3UR zvy=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLX3BWRCxmyDtdYic8V6LIhVBAn6f3hc6TIugpK_ODfvhOuBk uyH1Av_w36pTSOtlkotf1QTxnkbf3ndA1vL1jKRI3H-Mo2I_4gKv-HybLhtDBMPU_ACuBP0CCD29CAYZC-eVsva5KviZNjV7oiAG_PN=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWZ6OJxOt5YSgNq-yUbWrk9ertYqtaLR4f_mb_fIRd3MwYx4mXb37HQ8L45zvXZeOp LxCiqzFKX8Bn5lteq_vSW6R7wW4VLTMXZ7GZ7pVP7CBDlNkFlK 8RZBgEz3n28UmZXg3lu38eaV68gpHRAkSZe=w965-h643-no?authuser=0

Z racji tego, że wyjechaliśmy z Umby po południu a jedziemy już dobre kilka godzin zrobiło się późno. Nikt nie zwracał uwagi na godzinę bo ciągle jasno i jakoś straciliśmy rachubę czasu. Jest już dobrze po 20 a my głęboko w dupie. Nie ma szans na biwak gdzieś w tym terenie bo dookoła ani jednego suchego miejsca. Do tego jesteśmy zgnojeni do pasa, wszystko mokre na wylot, ciągle pada deszcz co nie pomaga w wysychaniu. W tym miejscu przestałem już robić zdjęcia, morale trochę zaczęło upadać.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW1e-uj6yQjzciPCyX0N_w7WiVNtcUgjOLbeIuY-dPi5Y2bi88zy4RDtZsUghWI0LId73NwYqYfOnb56k00YP0zkX5 S5q6oMa_WbfM0kxU3ZrTnP691aiQo2cWvOQ3mRoEptr0p73CcC 0HF6Y8nAKQh=w965-h643-no?authuser=0

Jak wspomniałem wcześniej, wyczytałem o jeszcze jednej osadzie, która prawdopodobnie jest zamieszkana. Może uda się postawić namioty gdzieś na podwórku albo chociaż przespać w opuszczonej chacie, których na pewno będzie tam sporo. Do Ingi zostało kilkanaście kilometrów. Teoretycznie to kawałek ale wiedząc jak wygląda droga...? Nie mamy wyjścia, jedziemy. Zaczął się nawet kawałek drogi, który wyraźnie wjeżdżał wyżej i droga zrobiła się sucha. Jednak był to krótki kawałek. Bagno, rozlewisko i bród. Mijamy jeszcze ich kilka. Dojeżdżamy w końcu do punktu kulminacyjnego. Ułożone na drodze belki wyglądają jak pomost.... Pomost nad jeziorem. Kurwa to nie jezioro tylko droga, przez którą musimy się przebić. Nie będę ukrywał ale faja mi zmiękła. Tysiąc myśli na minutę co tu zrobić. Przecież nie będziemy zawracać przez to wszystko, może uda się przejechać. A co jeśli za chwilę będzie kolejne rozlewisko, jeszcze większe ? Przechodzi mi przez myśl, żeby przepchać motocykl na wyłączonym silniku. Chłopaki dotychczasowe przeszkody wodne robili bez większego szwanku ale u mnie coś ewidentnie niedomaga, że gaźnik zaciąga wodę. No nic, tradycyjnie Miotacz idzie badać teren. Ma coś w sobie chłop, że się nie boi albo przynajmniej tak wygląda i robi dobre wrażenie. Pakuje się w bajoro jak gdyby jutra miało nie być, jakby niesiony jakąś wyższą mocą. Albo po prostu wierzy mocno, że nie może się nie udać? I chwała mu za to bo ja byłem bliski kapitulacji.

Wraca po chwili, w kasku nie widać dobrze wyrazu twarzy ale sądząc po oczach nie jest kolorowo. Jedzie pierwszy a my z daleka obserwujemy. Trzyma się prawej strony i nawet nie jest tak głęboko aż tu nagle zsuwa się w jakąś podwodną jamę i pół motocykla ginie pod wodą. Pełen gaz i wyjeżdża z drugiej strony. Loki jedzie następny. W AJP ma dosyć wysoko umiejscowione wloty powietrza i podobnie jak poprzednik – górą, dołem, piecem i wyjeżdża. Gregori na starej XR, pyr pyr zachowawczo. Ja jadę ostatni, początek nie taki zły na końcówce wiem, że będzie dół. O dziwo udaje się przejechać bez szwanku i dzięki poradom poprzedników omijam jamę. Mamy to już za sobą i po cichu liczę, że to może koniec. Inga zbliża się na mapie ale jednak ciągle to kilka kilometrów, suchych kilometrów. Droga ponownie wznosi się ponad poziom bagnisk i jedziemy kamiennym duktem przez las. Do osady dojeżdżamy już bez problemu, tylko co dalej. Zaczynają się drewniane chatki, raczej opuszczone. Mijamy je i zatrzymujemy się w centralnym miejscu wioski. Z daleka widzę, na podwórku jednego z domostw kobietę. Zsiadamy z motocykli i idziemy porozmawiać. Tutaj zaczął się najpiękniejszy moment tego dnia. Nie ten offroadowy raj, który mamy za sobą a to co otrzymaliśmy w zamian za nasz trud.

Myślę, że z daleka wyglądaliśmy jak najemnicy z Donbasu. Każdy ubrany w moro, ujebany od stóp do głów od błota. Podchodząc do płotu nie zdążyłem nawet zdjąć kasku i tak zaczęliśmy rozmowę z babuszką. Pytamy o nocleg, czy można tu gdzieś postawić namioty. Chwila rozmowy a ona co na to? Chodźcie do mnie do domu. Będę spała z wnukiem w kuchni na zapiecku a wy weźmiecie nasz pokój.

Zbieram szczękę z podłogi. Starsza kobieta, sama na tym odludziu z kilkuletnim wnuczkiem pod opieką. Bez zawahania, nie widząc nawet naszych twarzy, nie pytając nawet skąd i po co tutaj przyjechaliśmy zaprasza nas do domu....

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUbgE-7FvJPR_MCSj-js9DSBS_aH2q_3uMZbD4YaNe5MuVtOm8T2Zdd99hZdanADiCbz HZnuC3PkLUT2ptFb2e6hbLETR5rtm-AItKKwKNcoRVoUQooOGJnE5yILJceEfFqs81_uX1CZJmXSYtcD aKD=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW16jRJm26h7gy8cwSXGU6pyl2HPoT5uaLKC9lnTdKuyWz6n BUj5MTweFHDinpnYJf6D2IPuBcBG1zJa6THWxM3owNkXMqAgF5 f86qC1LauStx1yXqUk4Wqhz2zv6yqI68lQciZLE8VfnBtAulqc uAC=w965-h643-no?authuser=0

Podjeżdżamy bliżej domu i zaczynamy ściągać zgnojone rzeczy. Tobołki i ciuchy motocyklowe zostawiamy w szopce/przybudówce przed domem. I tak nie wyschną do jutra a zresztą chyba nie ma to nawet sensu bo przed nami prawdopodobnie powtórka z dziś..

Z domu bije błogie ciepło, kobieta dokłada do ognia aby rozgrzać chałupę. Jest cudownie. Przebieramy się w suchą bieliznę a mokre skarpety wieszamy przy piecu. Parzy się czaj i nic więcej nam już do szczęścia dziś nie potrzeba. Wyciągam z dna torby rezerwowy podarunek na taką właśnie okazję, babuszka nie chce przyjąć butelki rudej żołądkowej ale ja nie ustępuję. Małego Saszkę raczymy batonikami. Gregori wiezie jeszcze żelazny zapas jedzeniowy w postaci 3 paczek obiadu liofil i to jest właśnie ten moment. Nie chcemy kobiety objadać z zapasów więc odmawiamy i prosimy tylko o wrzątek. Stoję tak z nią w kuchni, rozmawiamy o okolicy i trudnych warunkach życia. Ona gotuje kolejny czajnik wody na herbatę i tak dla żartu rzuca „wody mamy u nas pod dostatkiem (...)”. Mimo tragizmu dzisiejszej sytuacji śmieję się, ona też zrozumiała chyba, że z wodą mieliśmy dziś dużo do czynienia.

Okazuje się, że mieszka tam już tylko w sezonie letnim. Na zimę wraca do Kirowska do córki, Saszka to właśnie jej syn. Kiedyś mieszkała tu cały rok ale czasy trudne i wynieśli się do miasta. Podobno w osadzie „na stałe” mieszka tylko dwóch-trzech zakapiorów co to im tutaj dobrze. Upolują coś w lesie do jedzenia, drewna narąbią, aby tylko ktoś gorzałę przywiózł...

Babcia z wnuczkiem idą spać a my siedzimy jeszcze trochę nad butelką myśląc co tu na nas czeka kolejnego dnia...

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXPuVDSxLSbuWnv0nEo7Rt-OTSmKVmpfqTOk5sNhN8ViALqVcmKq4vkjnzfx-sbBgyC4qAnGxIwv8Q0LNivbiVMvpChQ7qghuI6CdVwDs_AMMab 0q6DDgphbyPvGQgpFxlVBUu9DbxNLr4kMnTAbpCs=w1144-h643-no?authuser=0

herni
14.01.2022, 07:41
Piękności!:Thumbs_Up::Thumbs_Up:

Emek
14.01.2022, 07:57
Ciepły, suchy kąt po całodniowym taplaniu w gunwie, bezcenne. :lukacz:

pantufl
14.01.2022, 12:13
I co dalej, co dalej.......:lukacz:

dżony
14.01.2022, 12:18
W oczekiwaniu na kolejny odcinek czas umile Wam filmem z tego etapu



https://drive.google.com/file/d/1zR__3g0csd-9O_Gu9iL_-8Bs-ZNhkqJ0/view?usp=drivesdk

Emek
14.01.2022, 12:27
Dżony, widzę lekkie braki w wyposażeniu. :D
O tak to cza.
https://static.tildacdn.com/tild3264-3239-4861-a130-633532356663/IMG_5855_1-3.jpg

miotacztruskawek
14.01.2022, 13:07
Dżony, widzę lekkie braki w wyposażeniu. :D
O tak to cza.
https://static.tildacdn.com/tild3264-3239-4861-a130-633532356663/IMG_5855_1-3.jpg


Ale po co strzelać do komara z armaty.
Chernyavskiy może i zrobiłby to pontonem, ale po co, jak wszystko dało się zrobić na kołach :smoking:

Emek
14.01.2022, 13:08
Wiadomix że FAT rządzi :Thumbs_Up:. Dawać chopy dalej.

dżony
14.01.2022, 13:13
Miotacz pisz coś a nie wszystko ja muszę :D

majo
14.01.2022, 17:30
W pojedynkę trochę gorzej:dizzy:

polly
14.01.2022, 21:44
Świetna przygoda! Dawajcie dalej :)

miotacztruskawek
14.01.2022, 23:44
W zasadzie mam tylko kilka reminescencji...

Pierwsza to przejazd przez ową JAMĘ...
Wjeżdżając w tą kałużę prowadził mnie Loki... Tyle, że do zakrętu :mur: :lol8: . Gdy go mijałem pokazał mi ręką na swoje kolano dając mi znać, że nie jest głęboko :D :mur: :haha2: . Chyba myślał, że zaraz za nim się zatrzymam... No, ale ja pojechałem... No i było wody po torby :dizzy: . Jak się zorientowałem, zacząłem wypatrywać chłopaków w tyle, ale z rozpędu przejechałem zakręt i ich nie było :mad: . Ostało się jedno rozwiązanie... Dwója i gazu... Opona słaba, ale piec mocny. Ufff. Udało się. Gdy po przejechaniu tego odcinak wróciłem już na pieszo do chłopaków nie mogli zobaczyć moich spokojnych oczu :dizzy:

SQ840X82TnA

Reminescencja dwa...
Gdzieś na trasie zawisłem na kamieniu. Jakoś tak dziwacznie się władowałem pomiędzy nie, że aż mi moto zgasło... Nie pierwszy, nie ostatni raz pomyślałem. Jednak ten raz był inny, bo silnik nie chciał nawet zakręcić. Szybkich kilka wyuczonych trików i diagnoza postawiona. Padł czujnik od kosy. Kładę więc motocykl na boku, sięgam po scyzoryk i tnę kable...

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXiDcvy7f8OKak2j17XeiPK7h1UQ0WBxX5BzTmGPSzBKFOTm XXebbYjiNhPdjFS_icMaKWTDP2nS0bIDetfgkWRnH4tuSG2KCb rB57wItHq0PGq7e4qcMg8lshQRgd6cFP3E4uiwC2RMkYJHFgdi A0H=w1466-h977-no?authuser=0

Awaria niby szybko ogarnięta, ale nim cokolwiek zrobiłem, widzę "błędne" spojrzenie Lokiego. Godzina późna, ale nie powinno mu brakować snu. Jednak chłop wyraźnie coś rozkminia... Analizuje naszą marszrutę i raptem widać w jego oku błysk... Przełom. Widać, że plan w jego głowie staje się ostry niczym cięcie żyletki... W końcu nie wytrzymuje i sięga doi rogala, wyciąga z niego butlę piwa i walimy na hejnał... Na bocznych chyba nie stoją :beer2: :lol19:

Reminescencja trzy...
Babeczka szaleje, bo ma gości... Innostrańców. Dała nam pokój, napaliła w piecu na którym suszą się nasze rzeczy. Chce nam uchylić nieba. W końcu Gość w dom...Bóg w dom... Jej dom został wybudowany zaraz po wojnie i do dziś nie ma prądu, ale jest agregat. Skoczy więc szybko do somsiada po paliwo... Wybijamy jej ten pomysł z głowy... Od pewnego czasu jesteśmy za kręgiem polarnym, a w lipcu oznacza to dzień polarny... Widno jest i brak zasięgu, to po co komu prąd...

Reminescencja cztery.
Rozmowa z naszą wybawicielką o zwierzynie. Spotkalismy na trasie ślady łosia. Były też łuski po śrutówce. Pytamy więc i o gospodarza lasu - niedźwiedzia... Babeczka mówi, że w tym roku jest spokój, ale w poprzednich latach "gulijał"... Trzeba było psy do chałup chować...

Reminescencja pięć...
Mały Saszka, lat wówczas sześć. Jako, że babeczka nie chciała od nas w zasadzie nic czuliśmy się w obowiązku spełnić życzenia jej wnuka. Niech chłopak ma choć odrobinę "zachodniej rozpusty", bogactwa. Babcia narobiła mu zdjęć, ale nie byłbym sobą, gdybym i ja jednego nie zrobił :) . Kawałek po wyjeździe sprzedałem BeeMkę i jest to teraz dla mnie nostalgiczne zdjęcie... pożegnalne... rozwodowe...

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXx0m9DRU6RSXeNkwZ41fsY6FKZ44kJi2DXIK7kuKmRGl0Jp xaH2SFOb4hojSEfc_HlNk7qmEAjoIO1nWTYeQsIxGFiSD9JQ5a yGai9mjFbSrcf968XIYDgyfrrzN3pvoIVsGFAx18EFw9nHN9tw 9Ck=w1303-h977-no?authuser=0

ATomek
15.01.2022, 10:33
Pięknie! Miotacztruskawek, nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na kij na poboczu drogi znaczący jamę, w którą za chwilę wpadniesz? 31sekunda Twojego filmu.

WojtasA
16.01.2022, 08:51
Macie Panowie Cojones !!!

_-aska-_
17.01.2022, 11:21
Pięknie! Miotacztruskawek, nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na kij na poboczu drogi znaczący jamę, w którą za chwilę wpadniesz? 31sekunda Twojego filmu.

Po pierwsze - świetne oko. Po drugie - to serio? Mnie się kije wbite obok drogi zawsze kojarzyły bardzo źle, bo mózg od razu tworzy historie o tym, jak się wywracam tak pechowo, że akurat taki kijek wbija mi się w oko. Ale jeśli miewają takie miłe znaczenie, to może zacznę na nie nieco łaskawiej patrzeć.

ATomek
17.01.2022, 11:59
Ot taki znak UWAGA ustawiany przez kierowców w trosce o innych kierowców. Czasem zwykła gałąź, a świadczy o wrażliwości na bratnią duszę. Kultura zanikająca w tzw. cywilizowanym świecie, gdzie zastąpiła je postawa roszczeniowa względem służb, za który utrzymanie płacimy.
Przed chwilą pomogłem zepchnąć uszkodzoną beemkę z zatłoczonej drogi. Jej kierownik sam ją powoli popychał, ale omijające go pojazdy ze zdenerwowanymi kierownikami mało co nie urwały mu otwartych drzwi, przez które jednocześnie próbował kierować. Zepchnęliśmy, podczepiliśmy linkę i zaholowałem do warsztatu. Zwykła uprzejmość i poczucie integracji w drodze.
Przyznaję, że wielokrotnie, gdyby nie taka gałąź wetknięta w jamę, byłoby blado.

Jeszcze raz przy okazji: dziękuję za świetną opowieść i zdjęcia, na większości których tak naprawdę to nic nie ma :D

dżony
18.01.2022, 09:07
Jeszcze raz przy okazji: dziękuję za świetną opowieść i zdjęcia, na większości których tak naprawdę to nic nie ma :D

A my dziękujemy za piękne podsumowanie :D Ty to potrafisz docenić piękno otaczającej przyrody. Moja żona ma podobne odczucia, kilka razy oglądała zdjęcia wyjazdu z takim samym podsumowaniem "tam przecież nic nie ma, tylko las" :dizzy::D

Praktycznie zdjęcia do całej relacji można by zrobić w parku o powierzchni 10arów a i tak by się nikt nie zorientował, że to ciągle to samo miejsce :haha2:

To jednak nie koniec opowieści, zbliżamy się dopiero do półmetka dziwnych przygód, kilka ciekawych zwrotów akcji jeszcze przed nami. Więc na podziękowania przyjdzie czas :kumbaya:

Emek
18.01.2022, 09:18
Jak to tylko las? A plaża, a morze, a łąka, a sklep, a miasteczko, a pomnik? To jeszcze kij ale, że wody nikt nie dostrzegł to jakieś dziwne jest. Wszyscy tylko las widzą.
Pisz Pan dalej.

miotacztruskawek
18.01.2022, 09:39
To jednak nie koniec opowieści, zbliżamy się dopiero do półmetka dziwnych przygód, kilka ciekawych zwrotów akcji jeszcze przed nami. Więc na podziękowania przyjdzie czas :kumbaya:
Byli "TRI CHLOPAKA GRUZIN I SABAKA"... U nas jest trzech i Grześ... Sabaki tylko brak :lol8: , ale już niedługo. I jak tak se pomyślę, to chyba więcej przygód przed nami jak za nami. Zaczał się dzień polarny... i to będzie długi dzień na propsie :blues:


PS. Nie to, że Grześ jest na doczepkę... Bardziej chodziło, żeby pasowało do alternatywnej nazwy Czterech Pancernych :p

matjas
18.01.2022, 10:19
Napisz coś o tym co robi dzień polarny z banią :D byliśmy mniej więcej na tej samej wysokości co Wy.

Był to dla mnie jeden z większych elementów wyjazdu na północ, które zrobiły na mnie wrażenie - po tygodniu czułem się jak po trzech tygodniach na wyjeździe. Tak wypoczęty i wyjebany jednocześnie :D

aadamuss
18.01.2022, 10:40
Jak długi dzień polarny to dopiero około 23 przypomina się o noclegu :-)

matjas
18.01.2022, 10:50
Nie chcę kraść wątku ale dodam, że pierwszego 'dnia' nie spałem 38h, drugiego jakieś 28 a potem to już była luretka. Z reguły zaypiałem około 2 w nocy a budziłem się o 7 i tak w kółko. Co parę dni nieco więcej snu.
Tup miał jakiś wyjebany w kosmos warszawski zegarek co pokazywał parametr body battery - było wiecznie poniżej 5% przez pierwszy tydzień. Pod koniec trzeciego tygodnia jakoś byliśmy już bardziej podładowani ale to głównie, że obczailiśmy lepiej kwestię szukania noclegów - nie to, żebyśmy byli ekspertami ale było lepiej. OSMAND okazał się NIE ZA STĄ PIONY.

W ślad za lekturą tego wątku znowu zacząłem tęsknym okiem patrzeć na mapę Finlandii. Gdybym mógł i były warunki spakowałbym się nawet i dzisiaj.

Pisz.

m

Emek
18.01.2022, 11:00
No to nie kradnij tylko jedziesz tu kolego z relacją własną bo ileż można czytać o zarazie i oponach do NAT. ;)

dżony
18.01.2022, 11:12
Nie odczuliśmy jakoś specjalnie dnia polarnego. Jedyny mankament to, że za długo się siedzi przy ognisku, kiedy się orientujesz że czas spać jest dobrze po północy. Dodatkowo przy ognisku stosowaliśmy substancję, która w połączeniu z całodniową jazdą w offie skutecznie usypiała kierownika.

W Polsce latem też robi się jasno ok 5-6 rano więc do tego czasu spokojnie było można spać bo substancja działała. Gregori miał dodatkowo taką podpaskę na oczy co to robi w głowie noc ale ja tego nie potrzebowałem :D

herni
18.01.2022, 19:24
Murmańsk. Jak by co to jest 3 w nocy:haha2:Przepraszam za wjazd.Piszta bo ciekawie piszecie

miotacztruskawek
18.01.2022, 21:19
Murmańsk. Jak by co to jest 3 w nocy:haha2:Przepraszam za wjazd.Piszta bo ciekawie piszecie

To nie może być Murmańsk... w Murmańsku pada deszcz :fool2:

zylek
18.01.2022, 21:21
Piękne, czyta się!

herni
18.01.2022, 21:22
To nie może być Murmańsk... w Murmańsku pada deszcz :fool2:

Na okienko pogodowe trafiłem bo na 10 dni z 8 lało :haha2:

dżony
18.01.2022, 22:47
Ale piszcie tu też swoje sprawy i pytania ! Nikt z Was nie wcina się przecież w wątek a to dobry przerywnik i dodatek do całości między odcinkami :)

matjas
18.01.2022, 23:02
Nie odczuliśmy jakoś specjalnie dnia polarnego. Jedyny mankament to, że za długo się siedzi przy ognisku

no to ja jakiś inny jestem :D
dla mnie to była bardzo duża część magii tej podróży. stawanie na fajka na środku drogi w lesie o północy...

na pierwszym zdjęciu gdzieś koło 3 w nocy byłem MEGA zajarany jak jest jasno a było to zaledwie 100km na północ od Helsinek. może nawet i nie. pierwszy nocleg na tym wyjeździe.
na drugim to drugi nocleg i pływanie po jeziorze z trochę nietrzeźwym, przygodnie napotkanym w laavu finem Tommim, w kurewsko chybotliwej łódce gdzieś o 1 w nocy. potem z nim i jego kobitą siedzieliśmy do rana popijając i gadając o pierdołach. następnego dnia skorzystaliśmy z zaproszenia na kawę do jej znajomej. kontakt tel. mam do dziś.
na tym zdjęciu trochę widać jaka była pogoda - ryło po drugim dniu mam tak shajcowane, że nie do wiary - jechałem większość drogi w jecie.
pogodę wieźliśmy cały czas ze sobą - 32 stopnie w Helsinkach i spadło dopiero daleeeeeeko na północy do 15 ale tylko na chwilę.
na trzecim już samiutka północ, kawalątek przed Utsjoki - tuż po zajebistej ulewie, takiej, że przez kordurę bolało jak dostawałem kroplami.

jeśli los pozwoli na pewno jeszcze tam wrócę załatwić co niezałatwione ale już w innej formule.

wyjazd na północ i te pustkowia mają swój niezaprzeczalny urok. jeśli ktoś to lubi.
o ZDERZENIU z tundrą i naturze może jeszcze kiedyś napiszę w swoim wątku.

Pisz Panie. Nad morze białe zahaczając o Ładogę kiedyś też chciałbym pojechać.

m

siwy
19.01.2022, 10:48
Też miło wspominam wycieczkę na północ. W Norwegii na wybrzeżu patrząc w morze jest moment że słońce zniża się do horyzontu i nie chowając się zaczyna znowu się wznosić.

_-aska-_
19.01.2022, 16:09
W Norwegii na wybrzeżu patrząc w morze jest moment że słońce zniża się do horyzontu i nie chowając się zaczyna znowu się wznosić.

Trochę jak ludzie z Netflixem - "dobra, idę spać, późno już... aaaaaaaaalbo jednak jeszcze jeden odcinek"

Pavulon
20.01.2022, 02:16
Czyta się, czyta, dawaj dalej :) Kurnia mieliśmy lecieć na Rybacki praktycznie w tym samym terminie co wy, ale cały misterny plan SPALIŁ (dosłownie) na panewce :( . Ale co się odwlecze ... czekam tylko aż Rosja się otworzy kowidowowo i heja na północ.

Wyjazd spalił na panewce, granice zamknięte i zima. Czyta się i czyta i czeka na ciąg dalszy:drif:

matjas
20.01.2022, 09:28
To chyba jeszcze trochę poczekasz.
W Rosji służbowo nie byłem od lutego 2020 bo nie można.
Obecnie granice są popuszczone dla wszystkich tylko nie dla Polaków i nie zanosi się na zmiany.

Jakoś to szło ze naród dobry tylko ludzie k..wy.

Emek
20.01.2022, 09:31
Matjasso a granice są popuszczone dla niepolaków drogą lądową równiez czy jedynie luftem? Orientujesz się?

matjas
20.01.2022, 09:40
Wiem tylko o drodze lotniczej. Francuzi, turkowie czy angole go FR bez problemu.
Na logikę powinno dać się wjechać jak masz inny paszport niż PL ale nie mam pewności.

miotacztruskawek
20.01.2022, 11:19
Jakieś pół roku temu czytałem historie polaka, który chciał wjechać do FR. Na ówczas z polskim paszportem nie było to możliwe, chyba, że potwierdziłeś, że jesteś rezydentem w innym kraju. On był właśnie w tej sytuacji, ale pomimo różnych kwitów, tłumaczeń i w ogóle odbił się od granicy. Drugi raz próbował miesiąc później i gdy doszedł do tematu rezydencji z pogranicznikiem wystarczyła jakaś karta biblioteczna, czy inna bzdurna z McDonalda... Facet dwa razy próbował samolotem, ale to zdaje się nie ma znaczenia jak się na granice dostaniesz... Polski paszport jest na NIE, no chyba, że jesteś rezydentem w kraju, z którego Ruski przyjmuje.
Swoją drogą, ciekawe jak by system weryfikował mnie, gdybym próbował złożyć wniosek o wizę z polskim paszportem ale w germanii ??

matjas
20.01.2022, 11:33
Odesłaliby Cię do konsulatu FR w PL i po bułach.

_-aska-_
02.02.2022, 09:17
Dlaczego tu tak cicho?

Muscalero
02.02.2022, 09:39
Dlaczego tu tak cicho?

Żeby nie było że przed burzą.

Emek
02.02.2022, 09:40
Przed burzą to na pewno. Tam zawsze pada. :D

Luti
02.02.2022, 11:16
Jakieś pół roku temu czytałem historie polaka, który chciał wjechać do FR. Na ówczas z polskim paszportem nie było to możliwe, chyba, że potwierdziłeś, że jesteś rezydentem w innym kraju. On był właśnie w tej sytuacji, ale pomimo różnych kwitów, tłumaczeń i w ogóle odbił się od granicy. Drugi raz próbował miesiąc później i gdy doszedł do tematu rezydencji z pogranicznikiem wystarczyła jakaś karta biblioteczna, czy inna bzdurna z McDonalda... Facet dwa razy próbował samolotem, ale to zdaje się nie ma znaczenia jak się na granice dostaniesz... Polski paszport jest na NIE, no chyba, że jesteś rezydentem w kraju, z którego Ruski przyjmuje.
Swoją drogą, ciekawe jak by system weryfikował mnie, gdybym próbował złożyć wniosek o wizę z polskim paszportem ale w germanii ??

W ub. r były bramki. Nawet cały czerwiec i pierwsza dekada lipca bez większych problemów na fan id. (test PCR)

Przykładowo Planeta Abstrakcja była na Krymie i nie tylko.

Własnymi środkami transportu też ludzie eksplorowali...

miotacztruskawek
02.02.2022, 13:23
W ub. r były bramki. Nawet cały czerwiec i pierwsza dekada lipca bez większych problemów na fan id. (test PCR)

Przykładowo Planeta Abstrakcja była na Krymie i nie tylko.

Własnymi środkami transportu też ludzie eksplorowali...
A na powrocie kwarantanna :haha2:

dżony
03.02.2022, 17:57
Są zastoje w pisaniu bajki bo pracy dużo a w międzyczasie wysłali mnie na tropikalne wyspy. Miał być upał a tu -2*C. I weź tu wypoczywaj w takich warunkachhttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20220203/4709872980800f4f149d8ec49fdbe73d.jpg

matjas
03.02.2022, 21:54
chujoza. może chociaż za bilety oddadzą :D

współczuję Ci szczerze :D

miotacztruskawek
05.02.2022, 12:26
Tak mnie się jeszcze przypomniało, że w tym deszczu, to w pewnym momencie dżony i loki zaczęli tęsknić za słońcem... niebem... mamą :fool2:
BxbZex78_io

_-aska-_
15.02.2022, 12:01
Chyba zamarzł w tych ciepłych krajach...

miotacztruskawek
05.04.2022, 09:02
dżony... Dawaj. Ja wiem, że wojna i wszyscy się od ruskiego odwracają, ale i tak już powszechnie wiadomo, że tam byliśmy ;)

mirkoslawski
06.04.2022, 08:52
Czytam po raz "enty" i MEGA Pany, MEGA mieliście i przygodę, i towarzystwo i szczęście, bo chyba jako ostatni z FAT wybraliście się w taką podóróż (mówię o kierunku)!
Sposób pisania to coś, co nazwałbym "odpowiednią temperaturą do dobrego podlaskiego bimberku" - dopełnia super klimatu!

Mnie się łza w oku kręci, bo mnie dane to nie będzie w najbliższym czasie...ale mam nadzieję, że za jakiś czas wstawię relację z podobnych terenów w zupełnie innych stronach świata :)

Jeszcze raz - Dziękuję i chcę JESZCZE!:D:bow::bow::bow::bow::bow:

miotacztruskawek
27.06.2022, 22:55
Temat trochę ucichł, więc pozwolę sobie pociągnąć trochę za dżonego...

Wyjechaliśmy z Ingi w miarę sprawnie i pożegnaliśmy się z naszą gospodynią i Saszką. Dalsza droga to już bajka...
Mosty stały tam gdzie trzeba...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWEJ2nPiCTHk0xhviLNDMWrckzT9aWWx-_dBq0IoMnwXCYcXlUuzSSkJl8fzgjKzf-6w9KxV3xJQVrrHXjwyQHazXGBwKpY7BmzaIctQuxMz2Ukkexmh EtKbAmWrCl5p5VM-L0inoE24fDgAXHayaAn=w1487-h991-no?authuser=0

I nawet przejezdne były...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWNN_Il9VkwUXnEIqaR_fP4HHOcTVuKw4H6XLOUy0WXpm-ZQhhwaFkYh-_w-UmuEFET0XvKzxLwrYZACsoYllWt3-n17YcYiF7J1JDlqjxkRVE22dcdgmcSbXpA8IHrAWcR172tAj54 GgWxzBp7ZlM6=w1487-h991-no?authuser=0

Choć czasem jeszcze przyszło zamoczyć łożyska, nie było już takich dramatów. Byliśmy wszak blisko cywilizacji. Do miasta było jedyne 70km:dizzy:
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUzDRkodjtH5fle6jQTXkcqcB5CDLScjrrXQnREfSQ2r-hbQz-U_pWhlLi04UNyNJ8xG9CCuth12FW3LcPx8yHoYe2szlkVUibCT HxBBquKLaC6hCV6gUHknIYk5E3lCVpuQzGdYJYnWgMV6oMy4pv G=w1487-h991-no?authuser=0

Na trasie trafiliśmy na nieczynne lotnisko zapasowe...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWApdkGSWkB3nw8Auiwhsre3jHnGJTE7VlH_Xxvm1RXAlGaa FtBOt9MhDo2xT8H5RxOCVYvr3DfI7nr2CoYZfpXRlQ4f1lreLI 4e5Lr7HdzV9n2sd_lAjc7ZxE2VSDVoYZB8PjKLxs4rlld0Mzec 8qB=w1487-h991-no?authuser=0

A gdy zjechaliśmy do federalki nawet spotkaliśmy Polaków...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVLPFaWcMkUg_ujMhsE6bRGNheyZ0yKSb111XuWB3AWs67vZ Vm3wXbTE-7wJ824zizNAoqce4wgvCaeAgNbZ3lI6hJDbpdFIuVFI36vdEao uQw9ef7ViJAvA4EQkuoGBL9Y8KB2Bg4SAJzAepyfENmv=w1322-h991-no?authuser=0

Murmańsk czekał nas już za kilkoma zakrętami, czyli jakieś 150km. Żebyśmy więc nie spoczęli na laurach dżony oznajmił nam, że w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW0ankrgbEJ0z71Bf_-FDtji9VeGTtKxWpVx_EUi4ApYbhXjXbA5UGeKg-KhZMwAUWuDG9cl7IdniDJ-JBiFpTZEjTNgaWt_l38t4svsZkmtL59E_4kGxwfoxv-HFbFWs9J-vGCOvfnEXqeM_4hdUj8=w1322-h991-no?authuser=0

Oczywiście przed wyjazdem sprawdzał napęd, ale ten tak jakoś szybko się wyszpilił :dizzy:

No nic... Lecimy na Murmańsk i tam może coś wykombinujemy... Jest piątek wieczór, ale co nam tam...
Lecimy wprost do miejscowych bikerów... MURMAN RIDERS. Obok klubu jest warsztat i sklep.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW0YgX_nzOOuYqcLeRXDSVYdEa9Ue5hvE2q9htazrePwWCEo rCnUb_SdjdFpuGna1yk5WSEqFy3Am_uckmu6o8UBXlvuoc_Dc6 3Zjz28Tm-WtG2ZGku6jqQABybdtpStUMVYV6ZlT0A0vpOMC1roL5w=w744-h991-no?authuser=0

Spośród wielu imprez które przetoczyły się ten clubhouse zastanawiał mnie ten...
SIBIRSKI SAMOGON
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUb3OoB_oxWx562zgdXPJNT3fEKVKrPsWAGhvgUTNTTNCKJG JEbEV1p50izFcnWYadO7wkvlF-zTugeRkiQMnXOjvdHMouQhmYxyx3trasEq7oOVsEG1nxO4ct-IfIzi5fDk2t73YfuMSj2g48WSdH6=w1322-h991-no?authuser=0

O ile przymiotnik sybirski nie wzbudzał większych problemów i dywagacji o tyle rzeczownik był zastanawiający... Czy etymologia jego była związana z gonieniem, czy pędzeniem... A jeżeli pa ruski to to samo :mur:

Nie mniej jednak w tym czasie dżony zmieniał napęd...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWlZfrro0fineWYrT_RqZEA4Wsp-DmFT97SFaZXH4Ptk3WOiUzOIEolL6rWSjoMifgSVa6EnapHPfi yNBY_kKUqC5Qc0HUXuWFvbU8cYxhoeT75T-b266KU4Sgd0FdDJDyicchYweQkyk_FPKueMs4x=w1322-h991-no?authuser=0

Wygrzebał tam ze "złomowiska" łańcuch zwany cepem który okazał się być w lepszym stanie jak Jego. A ponieważ mógł go sobie wybrać za darmo, toteż się nie wahał. Niestety zębatek zwanych zwiozdeczkami dla jego DR nie było :cold:. Można by zamówić, ale to w Petersburgu zwanym piterem. W pn by wysłali (a przypomnę że jest pt), to gdzieś w środę powinien być :mur: .

W tym czasie ja wyskoczyłem do miejscowego swiaczennika. Było info, że to Polak. I okazało się, ze owszem, ale kilka lat wcześniej. Teraz jest to Ruski, ale jakoś tak udało nam się dogadać... Zaoferował nam możliwość przenocowania w salce...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLX5eOAubwwjCdb67J5Jqn0EP09vruZ3lneyzXEC18Xg0qtDd HMX2m1LTd6el8t8-amGHbEYj8rEa6MBN-rZDd3Z96UBQnBtxrLkwD31fO93fhECLRk2L9-QgYXH26FuTZvj0OwUM5UKwU2CVPtEr5WP=w1487-h991-no?authuser=0

Dostali my tam Wi-Fi, to co poniektórzy przypomnieli swoim kobitom, że jeszcze są... No dobra, było odwrotnie, kobiety dopytały gdzie oni są/włóczą się :p
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXkIXUdf0mggGNi5mpGf1MbHgv-EPepwOltouYUK1Qdu5b99aC66gUyIjRaHjKYoR0vAZHAe5zPw0 rniJdu2F8CqrZlZ2usI0ecF2OU1mqHnAbByMZNOurNux4F6nId AXL_pv_Nj9U7urk-KcvJdoJF=w1322-h991-no?authuser=0

Niemniej jednak z całej sytuacji wyłaniał się nieciekawy widok... Może i jesteśmy w Murmańsku, ale z takim napędem nie ma co się porywać na Teriberkę, Rybacki, odwiert SG3, Rewdę, Nikiel i w ogóle :confused: Bo inaczej jak wrócimy do Pitera i pod lawetę na Estonię :mur:
W prawdzie Grigorij podsunął pewien pomysł, jednak przy kolacji jakoś nie został podjęty, ani sprawdzony...
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVS6mkFMqmch9MCAmXygLrlnMXyTZeXOG-zay9SOQd686YFTMpeiW1mhF76kSLC7TSax4SiamxEkk1y24pPz Uuxux46MWk6gKQYxRuWpXlI1LW_C6NWqvr4NDONPrP1K5rYCIc 4nxycFr7pitg81c43=w744-h991-no?authuser=0

Na następny dzień obudziłem się pierwszy i postanowiłem zrobić w tym temacie research. Był net to można było zaszaleć z Googlem...

Z grubsza pomysł opierał się na wynajmie samochodu. Pojechaliśmy więc pod z góry upatrzony adres z zapytaniem o wynajem.
- Dostaliśmy pytanie, czy już coś zarezerwowaliśmy.
My na to, że nie...
-No to może rezerwacja była przez internet?
My dalej w zaparte, że nie... Z partyzanta jesteśmy, tak ad hoc.
-No to nie mają nic dla nas... Festiwal w Teriberce jest i wszystko wynajęte...
Wyszliśmy z tego biura z dżonym, ale nie uciekaliśmy nigdzie dalej... Zawiesiliśmy się. Mówimy chłopakom, że nic nie ma... Że to koniec... I stoimy tam jeszcze chwilę jak rozbitki... Ale chłopaki z wypożyczalni spoglądają na nas przez okno swojego baraku. Po jakiejś chwili jeden wychodzi i pyta...
-Który samochód?
My że pastylka...
-Na ile dni??
My że spokojnie na 2...
Krzyknął nam cenę... To było jakoś 180pln za dobę... Podziel to na 4. Czyli bierzemy :D Niech nam, nawet pali 20l/100km to jak podzielisz na 4 to wyjdzie tyle co byśmy jechali na motocyklach. A w to nie trzeba lać kulturalnej 95, wystarczy cokolwiek :haha2:

I tak oto wynajmujemy na 2 dni naszego partybusa... Zostaniesz na zawsze w moim serduszku :D

SOPow_w1Czg

Emek
28.06.2022, 07:44
No w końcu. Czyta się. :lukacz:

golab
28.06.2022, 09:16
Szczęście Was nie opuszcza :)!!!

dżony
29.06.2022, 00:51
Faktycznie trochę czasu minęło od ostatniego odcinka. Jakoś wena odeszła a obecny rozwój sytuacji na wschodzie nie napawa optymizmem. Nie będę tu się rozpisywał o moich przemyśleniach na temat tego co się dzieje w ruskich głowach ale tego narodu wcale nie żałuję. Na wschodzie zawsze dostawaliśmy sporo pomocy od miejscowych jednakże przeplatało się to za każdym razem z ich wewnętrznym imperializmem, braku dumy narodowej to akurat nie można im zarzucić... Żałuję za to tych przestrzeni, krajobrazów, lasów i rzek, które pewnie na długo pozostaną dla nas Polaków niedostępne.

Dobrze, że Miotacz ruszył temat bo w końcu zabrałem się za pisanie. Niedobrze jednak bo zdradził co się działo dalej a miałem chęć pociągnąć jeszcze trochę ten bagienny dramat :D

Obudziliśmy się wyspani a co najważniejsze dobrze wygrzani. W nocy było aż za ciepło, piec hulał na całego. Za oknem pogoda podobna do dnia poprzedniego, temperatura koło 10 stopni i siąpi deszcz, do odjazdu zbieramy się przez to bez pośpiechu. Pijemy czaju, gramy jeszcze z małym Saszką w jakieś planszówki. Cudownym uczuciem jest ubierać gorące skarpety, całą noc wisiały koło pieca. To nic, że za chwile stopy włożymy w zalane błotem buty, chociaż przez chwilę będzie miło. Rozmawiam jeszcze przed odjazdem z babuszką o trasie do Kirowska.

We wsi jest drewniany mostek, taki zbudowany z patyków.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUdyJVisfbB9nrRIT1y3Z4Nvq5iYnhseilKn5sRskXxZOQKj PGJcIobWLeO2ETrzeQ0H1LsH4PB1vT4ouMbMDY4OoZRkkN_vQS xI-Qj5brFlYdbl2EhToXfsBkosI9-KniVd32ccl_mYmLdgjiFvJFS=w841-h563-no?authuser=0

Pierwotnie trasa, którą wcześniej wynalazłem na mapach miała prowadzić właśnie przez niego i dalej na północ. Na szczęście z błędu wyprowadziła mnie nasza gospodyni. Jak powiedziałem, że chcemy tamtędy jechać to złapała się za głowę. Tamta trasa z jej opowiadań zapowiadała się nieprzejezdna, na pewno zbliżona do tego co przejechaliśmy wczoraj. Tłumaczy mi alternatywną drogę, którą obecnie używają mieszkańcy. Będą rozlewiska i rzeki ale na większości są zbudowane mostki więc powinniśmy przejechać. Słuchamy porad miejscowej i jakoś wcale nie mamy chęci próbować sił na trasie „hard”.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLV-kRU5TZAXoYQ2kRozFx4moWnoACpJkjIB2vaYElhvpKfhsvplKM Dpr_aTvPywTAgczNE3M-es-Zt_wpYObo9lYHd6MwRGziyMiMZpNs9EfBXCmbHjIs7Q4zi1HPq-fKGxReHP38vW-eAgdfm6BGU4=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLW8urLfyPUxNOenl5LyOksqq-8GXCX5qnPN1wrTyeoF_BUkk3TEj51ULWt3eIEjlOiRSipXljjX DB97RBQYaWoVtQ69Yk_R1sU9kU9NSuImfzh8lrT4vnijlFooIc MH6A42kiqKnEiKp1GVv6MGCNaV=w965-h643-no?authuser=0

Tak jak wspomniał Miotacz mój napęd powoli się kończył. W sumie to skończył się już kilka dni temu ale nie mówiłem o tym chłopakom żeby nie wprowadzać nerwowej atmosfery. Zawsze przed wyjazdem przygotowuję motocykl i tak było też tym razem. Nowy zestaw leżał na półce a ja mądry stwierdziłem, że przecież objadę trasę jeszcze na starym... Wyjeżdżając popełniłem dwa błędy – zabrałem tylko letnie rękawiczki licząc, że będzie super pogoda bo przecież jedziemy w lipcu no i ten nieszczęsny napęd... Ostatecznie jednak okazał się to szczęśliwy zbieg okoliczności :)

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVRvOIUQN5hRe7coRudly3BaFiygjXNnnSiDMSII2hK6XNHD szGlS8Z92Zd_cgY8XYtvBvkAz7r1gf9FgtAMgxGkMkWPrRyFxL BsTU1CCsZGFB1ej9LzNYiyd58DXynJkG-B5XxLOnaWNb5sihI9UJt=w965-h643-no?authuser=0

Poprzedniego dnia na błotnistych odcinkach musiałem się bardzo ostrożnie obchodzić z gazem bo każde odkręcenie manetki wywoływało okropne dźwięki dobiegające z okolic zębatek i łańcucha. Przednia zębatka jako tako ale tylne zęby zjechane sporo ale co najgorsze zaczęły pękać rolki na łańcuchu. Odjeżdżając od babuszki musieliśmy trochę zmienić plany i zamiast ruszyć w Chibiny trzeba było cisnąć prosto do Murmańska licząc, że znajdziemy tam jakiś sklep z częściami.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLXllNHzlTLo0MImiWzNIYuaacbGVfWVsmdljq7yyrROEf3U-71HE9npkWULSwRgwG-OBuvYCiXB53kEP0fI9Pxx1hCXHYUVU7hDh9kjQR6SHFKmxuodl 1vwcraMVy6RJ8WJ0u7z3m6D7ToMk77OiOFB=w965-h643-no?authuser=0

Początek drogi od wioski był całkiem dobry. Droga twarda, w miarę sucho, na rzekach mostki w dobrym stanie.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUC8eArl31KDrj3gFoJ1w2h7pSaiyzxaCUvRhHnX3BepfQad 5bTaQVF7byyAYEq56fhEDAAZfMkx4nknX1AwpWFuH4lh0flOvh rFJJ_oREaOQC3KIYLQAUwH-q_PbZOzyocr0hQ6GJG9Y5e1NpeosvS=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWGAtmnzbtDE4YFGkw4HPTyroutQdKKWKYl3Nkgj7uSslr5V YlQWwELXMKtp61XR6lgOSS7jED0dMPJ4GVUEJ4YjkeU4J_o0Df hTbwmhoSglE-LHEZZg54mJYkQeK24G9sla_JrLUeQ7sr_oJHLDCbf=w965-h643-no?authuser=0

Co jakiś czas na drodze pojawiały się rozlewiska sporych rozmiarów, udawało się nam je zazwyczaj objechać lasem. Kilka z nich widzieliśmy jak akurat forsuje jakieś auto 4x4 i na środku było naprawdę głęboko.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUqkNwElSd4XoPRMsbsaTJe6fsz4w6KKDgsdhnJkVY-AFvD05HtI_rknOjXmFEhp0fOuPHH1guxF_5AmRvUgNwCne8pqi 7M45mxF75RUkMr3P8sT0kJJTxIedtS-ITyo1Fn_EBMrwJ5Mh1o4mcoAUNS=w965-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUBoGV-st1URGXNty3omc7PfZSUV1gEBRxripj-HeQwydMDxFDK04NL164UiaICMm3MBS_7g3Wced9v7wdWXF8GoJ ob8qrlP7Z79Y7W1-hQD_cKIfrwOa9bwlrVJJgDKthb_v2yIK0oau5K83Lh2kG0=w96 5-h643-no?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWeaeJvlSyQZTkpXrbNClX8mc3UboOpXIvDVTjxKhY4ZAeYQ xLBBbj5Dw_OcElt00k7jUGkCFI1lyCiSodWCw1dNOOz-TdjAJlDqwnL-19F4zYDLyJadQdLlHUg4i7PamhJi_NZ84MEYQlcRRbU6dKj=w9 65-h643-no?authuser=0

Droga zajęła nam kilka godzin, obyło się już bez większych problemów. Nasilał się jednak deszcz, padało już całkiem mocno, do tego temperatura mocno osłabiała nasze morale.

Gdy wyjechaliśmy z lasu trafiliśmy na opuszczone lotnisko w okolicy miejscowości Oktyabrsky.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWmqVC1ZotMxisrwfKaUUCeApwOkXL4r5fOFMgxroO4bVACK 3JYvvZVVbsbe9i1GTSJRw0uKoLJwC1ooexB2Y9sOBPRytqnycm Ouzle_xcVq2M_UQmHmUbq8JqLdmtIdyFkPhpTMQgNRjFA3HK5W AI5=w965-h643-no?authuser=0

Dalej już było całkiem niedaleko cywilizacji. Jak pojawił się asfalt poczułem sporą ulgę. Stan napędu nie napawał jednak optymizmem i musieliśmy ustalić co robimy dalej. Jednogłośnie decydujemy, że już asfaltem ciśniemy prosto do Murmańska i tam spróbujemy ogarnąć części. Po głowach chodzi też jakiś ciepły nocleg aby wysuszyć dobrze rzeczy i wyprać błoto se skarpet. Jazda federalką w ulewie nie była miłym przeżyciem ale zaciskamy zęby, do Murmańska zostało jeszcze 250km... Po drodze zatrzymujemy się w przydrożnym barze z misiem.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWTig7ITCwPcq0IIp3vgwGdEwxtThCYq-0tjhiExh8ccKfqQtVJ8ctdXvjk2OlhfXQxJimA8UqJ0dkkIaT8 PxX3BcfL7LdbhOu-7tl9Q3Qt_9KMZj4sIK-koIJ6p4zrRfDDQ4UIn6GjsEJFRtZC9gUs=w858-h643-no?authuser=0

Łapiemy tam wifi i szukamy sklepu z częściami. W rozmowie z barmanem okazuje się, że sklep motocyklowy i mechanik są w jednym miejscu. To miejsce jest też siedzibą lokalnego klubu motocyklowego – uderzamy prosto do nich.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLVi1ZdvPt7hbegi3kqZ9pOBZSSTDnKUuDeAAuPWyFiPqvHKl-Rp8rByM-vvZRaZUc9dzqQnZLLyRG0CeGIWogXwK_ER3g6pjW0iCuw1yg64 s9CxQg7KTPXGDGGqIiR6wxcm0S9n_X87yyy1Waw_mj_L=w965-h643-no?authuser=0

Sklep okazuje bardzo dobrze wyposażony ale nie ma się co dziwić bo to jedyne takie miejsce w okolicy, następny jest 1300km stąd, w Petersburgu... Oczywiście zębatek do DR nie ma, łańcucha też nie. Mogą ściągnąć ale będą za kilka dni – średnio nam pasuje ta opcja. Biorę awaryjną flaszkę prezentową, którą wiozę na czarną godzinę i ruszam do mechanika, który ma warsztat zaraz obok. Sprzętów w hali ma całe mnóstwo, od cruiserów przez supersporty po enduraki. Na złość jednak nic co by pasowało do mojego motocykla. Zębatek nie uda mi się znaleźć na pewno ale Andrej mówi, żebym przejrzał jeszcze złom bo tam powinny być jakieś łańcuchy. No i jest, nówka złoty DID wygląda jak by przejechał może z 100km i faktycznie tak jest. Andrej mówi, że ma tu takich kilku klientów co raz w roku oddają motocykle na serwis do zmiany wszystkiego – niezależnie czy zrobił 5000 czy 100km. Na moje szczęście wystarczy skrócić owy łańcuch o kilka ogniw i gotowe. Mam zapinkę więc po pół godziny DR dumnie stoi obłocony z zajechanymi zębatkami i świecącym, złotym łańcuchem :D

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLUJt7iMY-DX7VYbKuvg1tVbfIGabhTFxNNzuzZDOlYFcWI6PiYd8mqKwwuQ SrLJGKFsyh0rK857wbjZ-uKf8PUBo2HhfjSZ2RubPvP6T0KyOqhnmiy4IAhIrDBCod5cM7M G_QRAv4KzHiGvNFF95-6I=w858-h643-no?authuser=0

Do szczęśliwego zakończenia dnia brakuje jeszcze tylko miejsca do spania. Chłopaki z klubu motocyklowego nagrywają jakiś hostel. W międzyczasie kiedy zmieniałem łańcuch Gregori z Miotaczem pojechali na rekonesans. Hostel faktycznie jest ale okolica średnia i motocykle musiałby by stać na dworze przed budynkiem. Kombinujemy co tu zrobić aż zapala się lampka. Wiemy, że w mieście jest katolicka parafia i podobno nawet proboszczem jest Polak. Jedziemy sprawdzić może przyjmą pielgrzymów z Polski. Parafia faktycznie jest ale proboszczem nie jest Polak a Rosjanin. Polak był ale kilka kadencji temu, teraz służy gdzieś w Afryce. Mimo to udaje nam się nawiązać kontakt. Plebania ogromna, urzęduje w niej tylko proboszcz więc do dyspozycji dostajemy cały parter. Mamy salę do spania, kuchnię i łazienkę, motocykle w garażu – cudownie. Wifi nawet jest, ale łapie tylko pod krzyżem... :D

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AM-JKLWMwWW3RaLRHN20sGi-B5fvJyoXwY9iqwr9pKPyeQpJA_gGeR4yg_zLRpAKXCA7PjlR7b PbDfRSn6Wwq5PTxCnzuSD8amEJmWlO2_aJ3mGuPkev0k-_gyR7Eg36twpFUjvXD1-miB6CUrvMzXzVL6W5=w858-h643-no?authuser=0

Kolejny raz nie wiem już zresztą który dopisuje nam ogromne szczęście. Suszymy gacie, gotujemy kolację i zaczynamy zastanawiać się co dalej. W planach jest objazd półwyspu na tyle ile da się dojechać drogami. Chcemy zaliczyć Teriberkę, półwysep Rybaczyj, Zapolarnyj i najgłębszą dziurę w ziemi czyli odwiert SG-3. Problemem okazuje się jednak czas, nie damy rady objechać wszystkiego – zabraknie nam dni. I do tego ten mój nieszczęsny napęd. Mimo nowego łańcucha stan zębatek się nie poprawił a muszę na tym zestawie jeszcze wrócić do domu. Po kolejnej butelce gdzie już pozornie wszystkie pomysły zostały wyczerpane Gregori rzuca hasło – wynajmijmy sobie auto! Taaa... wynajmij se auto w Murmańsku... jakoś temat ucichł ale ziarenko zostało zasiane i chyba każdy z nas przed spaniem sprawdził czy w Murmańsku jest wypożyczalnia aut. JEST :D

Miotacz zdradził co nastąpiło kolejnego dnia ale w szczegółach będzie o tym w kolejnym odcinku. Na ten moment ruchome obrazy podsumowujące etap Umba – Kirowsk.

https://drive.google.com/file/d/1zR__3g0csd-9O_Gu9iL_-8Bs-ZNhkqJ0/view?usp=sharing

rrolek
29.06.2022, 09:07
W starych czasach jak była bida, obtaczało się (robiąc "kołnierz") stare koło łańcuchowe powyżej mocowań, brało się inną lepszą zębatkę o podobnej ilości zębów i podziałce łańcucha, obtaczało j.w. składało, spawało i można było jeszcze jakiś czas ganiać.

miotacztruskawek
29.06.2022, 09:23
W starych czasach jak była bida, obtaczało się (robiąc "kołnierz") stare koło łańcuchowe powyżej mocowań, brało się inną lepszą zębatkę o podobnej ilości zębów i podziałce łańcucha, obtaczało j.w. składało, spawało i można było jeszcze jakiś czas ganiać.

Na to nie wpadliśmy... Trzeba było w tym Murmańsku szukać tokarza zamiast wypożyczalni samochodów ;) :haha2:

dżony
22.11.2024, 21:13
ODGRZEWAMY KOTLETA !

Zima idzie, czas powrócić do tamtych chłodnych wakacji. Zdjęcia z relacji mimo upływu czasu nie zniknęły więc kto nie czytał niech czyta od początku a kto czytał niech czyta jeszcze raz bo na pewno zapomniał :D

Wrzucam ponownie podsumowanie etapu Umba - Kirovsk i już biorę się za dalsze pisanie...

boDBrggwdWs?si=jJ-7rZT4Dlonnl6C

pecze
22.11.2024, 21:28
Taki kotlet odgrzany na pewno będzie pyszny :drif:

dżony
22.11.2024, 23:12
Pobudka, śniadanie i nawet nie musimy dyskutować co dalej, plan jest jasny. Szukamy w necie wypożyczalni samochodów, coś jest ale nie wiadomo czy otwarte. Jest sobota rano, pakujemy się więc na motocykle i jedziemy na rekonesans.

Po kilkunastu minutach, kręcąc się między blokami a osiedlowymi garażami chyba trafiamy we właściwe miejsce. Dookoła stoi pełno gruzów, kilka Buchanek, jakaś Niva. Jest nawet owoc kooperacji z General Motors czyli Chevrolet Niva. Auta nie wyglądają zbyt obiecująco zwłaszcza, że w każdym z nich wewnątrz widać sterty części. Większość z nich nie wygląda na jeżdżące tylko „w trakcie remontu”. W jednym z garaży pijany w trupa mechanik walczy z Buchankiem słuchając przy tym przeraźliwie głośno ruskiego deathmetalu. Między tym wszystkim stoi barak, który prawdopodobnie służy za biuro. Po oględzinach placu walimy do środka dowiedzieć się coś więcej. Wewnątrz dwóch gości za biurkami, na każdym sterty papierów – widać są lekko zaskoczeni naszą wizytą. Pytamy o wypożyczenie auta, czy w ogóle dobrze trafiliśmy i czy mają coś dla nas. Jest nam obojętne, cokolwiek czym możemy pojeździć. Patrzą po sobie, coś tam dyskutują pod nosem i zapada werdykt. NIE MAJĄ.

Aha, super, pełen plac fur ale nic dla nas nie ma. Tłumaczymy, że stan nie musi być super, że my mechaniki i znamy się na naprawach gniotsa nie łamiotsa. Od słowa do słowa okazuje się, że dziś w Teriberce zaczyna się Arctic Festiwal i wszystkie auta mają wypożyczone a to co stoi na zewnątrz to faktycznie gruz i nic nie jeździ. Ehh, no trudno. Nasze techniki negocjacji i chęć pojeżdżenia ruskim sprzętem są jednak silniejsze niż odmowa panów wypożyczaczy. Jak oglądaliśmy wcześniej fury na placu wypatrzyłem między nimi jednego Bochenka, który wyróżniał się spośród innych. Odmalowany w moro, lift zawieszenia, terenowe opony, wyglądał całkiem w pyte – pytam więc o niego. Ta fura nie jest na wypożyczenie, koniec dyskusji. Jak to nie, przecież stoi na placu, o co chodzi. Faceci nie są zbyt chętni do dalszej rozmowy ale stoimy dalej w środku. Miotacz już przebiera nogami i chce wychodzić bo widzi, że to nie ma sensu. A ja dalej próbuję, że przecież to wypożyczalnia a my chcemy wypożyczyć auto, które mają na placu. Dalej nic, nie i tyle. Trwa to kilka minut i ostatecznie bez sukcesu opuszczamy barak. Informujemy chłopaków na zewnątrz co jest grane i to tyle, pakujemy motocykle i musimy obmyślić nowy plan. Stoimy tak jeszcze chwilę kiedy z budy wyłazi gość i zagaja rozmowę. Mówi, że to jego auto i sam miał nim jechać z kumplem na festiwal ale skoro tak bardzo chcemy to mogą nam je jednak wypożyczyć. Rzuca jakąś kwotę, nie pamiętam dokładnie ile to było w rublach ale coś ok 150-180zł za dobę. Chyba myśleli, że machniemy ręką i odpuścimy temat. Spojrzeliśmy tylko po sobie i bez zastanowienia bierzemy taką ofertę :D

Chwilę później znów jesteśmy w baraku tym razem ogarniając kwity, skany prawa jazdy itp. Po papierach szybkie przeszkolenie z obsługi auta bo niby to tylko samochód ale jednak poza umiejętnością jazdy przydatnych okazuje się kilka pomocnych sztuczek. Pierwszą z nich jest dwudziestolitrowy kanister. Jak chcemy jechać do Teriberki to musimy zalać Bochenka do pełna plus zapas w bańkę. Stacja jest tylko w Murmańsku po drodze dalej nic, tylko pustka. Następnymi przydatnymi rzeczami są lewarek i klucze. Kolejną i ostatnią pomocą jest gumowy wąż, albo do spuszczenia paliwa z baku albo do sprawdzenia poziomu poprzez zanurzenie w jednym z nich. No tak, to też nam powiedziano. Buchanka ma dwa zbiorniki paliwa. Z tego co zrozumieliśmy to zalewa się jeden i teoretycznie równolegle paliwo przelewa się do drugiego zbiornika ale trwa to powoli więc tankując jeden trzeba też dolać do drugiego. Skomplikowane ale wyjdzie w praniu.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOUF4V1xoXWWEmYK39fvINUadcLdpWNmMdpVcCfmayRji Dhn7IseFSP2rfQ7t4HxO54N3jv1HeIbhSpzOEUhD-Ellfrnf455i4ie4Q_2YYnmIj93G_OpGoNi9f336LZRDxuQiTS4 qQYbLpnNvX5djTi=w1154-h865-s-no-gm?authuser=0

Wszystko mamy dogadane więc zostawiamy jeszcze auto na chwilę i wracamy na plebanię zostawić motocykle. Miotacz z Lokim zostają na miejscu a ja z Gregorim wracamy na jednym motocyklu do wypożyczalni odebrać auto. Gregori nie jednym już w życiu jechał gruzem więc pierwszy zasiada za fajerą.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPp0f__K0CnCEAq8MCoJBM-QgHKOCdCl5daNjk3FPuHN8vuKtIjgrzFyY5id1aBWSol5FrEzB x5FNJHbK7_mAVTYDux5KCbb-RQwPPRBRH4Hfg4-iRce0i4GxwaXNHKBX0uNNfeNlU84Cl-cheQH7RL=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

W międzyczasie chłopaki pakują sprzęt na drogę. Nie zabieramy w sumie nic, to co na dupie, śpiwory, łyżka, kubek i w drogę. Pierwszy cel to stacja benzynowa, trwa to dłuższą chwilę ale teoretycznie mamy dwa pełne zbiorniki plus kanister. Następny punkt to sklep, zapasy browarów i gorzałki są. Plan mamy napięty jak baranie jaja, sporo to zobaczenia, czasu mało. Mamy na szczęście czterech kierowców i największego sprzymierzeńca czyli dzień polarny. Ustalamy zmiany - dwóch jedzie, dwóch pije. Gregori podjarany jest jazdą tak jak pierwszymi kilometrami dużym fiatem ojca w wieku 16 lat więc nie chce opuścić stanowiska. Nam to na rękę i z Lokim zajmujemy tylną kanapę przejmując szkło. Miotacz zajmuje stanowisko pilota. Przed wyjazdem z miasta mamy do załatwienia jeszcze jedną sprawę. Miotacz musi kupić buty, takie zwykłe cichobiegi. Pisałem o tym już chyba wcześniej albo i nie ale ku przypomnieniu wspomnę jeszcze raz. Podczas początku swojej podróży, gdy gonił nas dzień i noc tak pędził, że przypalił sobie o wydech zapasową oponę a adidaski, które miał przypięte na gumie poleciały sobie gdzieś hen do lasu. Łaził biedny ciągle w butach motocyklowych ale teraz jedziemy w cywilkach i komfort łażenia w skorupach średni. Kręcimy się po mieście wypatrując obuwniczego ale z racji, że jest sobota po południu to wszystko pozamykane. Trafiamy w końcu na podmiejski bazar ale tam też puste stragany. Trafia się jedyny otwarty sklep ale jest on... wędkarski. No trudno coś na pewno mają. Miotacz kupuje jakże pasujące do okoliczności nowoczesne walonki z pianki pur z dodatkową ocieplaną wkładką z wełny i folii aluminiowej. Buty jak najbardziej pasują do okoliczności ale polarno-zimowych. Komfort mają chyba przy -20 a extrem -43*C :D Lepsze jednak to niż zgnojone od wody trepy motocyklowe więc Miotacz z uśmiechem prezentuje nowy zakup. Mamy wszystko, w drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMNSd4ZqJnsmqICaxIXDOOzMDmzp9n1256RvSn4cp2kzR 4Bel68_0ihC1n9CCpgZM0qzPLv1F7jGQm_Aby1GpjxYjdJRnUV kRwLd9sSBzUbz_R5Y3Df-kTD7K1LhiR-qYJbpmkonQyKpwv1xpMeKq2m=w649-h865-s-no-gm?authuser=0

Krótko o furze. Trafił nam się UAZ 3741 bodajże z 2007 roku więc fura całkiem świeża, wyposażona była nawet w radio. Silnik benzynowy, wolnossący 2,7 litra nie powalał mocą ale spory moment obrotowy i bardzo niski stopień sprężania oferował jazdę z gazem w podłodze na każdym biegu i w każdych warunkach terenowych. Ciężko go było zdusić nawet na podjazdach, trzeba było wystarczająco mocno wciskać gaz w podłogę a silnik spokojnie sobie pierdział. Do jazdy terenowej jeszcze przejdziemy, na razie testy drogowe. W środku jest głośno ale do wytrzymania, co prawda radia nie da się słuchać więc to zbędne udoskonalenie i z niego nie korzystamy. Gregori twierdzi, że prowadzi się całkiem fajnie, łapy bolą ale to normalne w tego typu aucie bez wspomagania kierownicy. Mieliśmy naprawdę spore opony, myślę że coś koło 32” a mimo to auto w miarę trzymało się na drodze. Spokojnie dało się jechać 80km/h :D W porywach z górki osiągaliśmy nawet 110km/h. Spalania jeszcze ciężko ocenić ale gość z wypożyczalni twierdził, że ok 20-30litrów/100km. Nie ma tragedii, jakbyśmy jechali każdy na swoim motocyklu wyszło by tyle samo więc nas to nie rusza.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczP7_8AzxeW9byJzxGn0DboBZyciChlRn3tTu21c-vP3opyi_dw9XCc3kba-c678zxGfDjlow27a5zojJb5z6Z0mbt9LbP0OrgxYJweeCU6Mi2 _rQZWIDC9Zix1DH2h66ln6A9Vjc-8w6jrQNxGQ-mec=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

Do Teriberki mamy ok 140km, większość poza asfaltem. Pierwsze kilometry za Murmańskiem prujemy całkiem dobrą drogą. W międzyczasie zaczynamy doceniać wszystkie zalety i wady naszego wehikułu. Niewątpliwą zaletą jest przestrzeń w środku. Co prawda kierowca i pasażer z przodu nie mają zbyt wiele miejsca ale druga strefa to całkiem spory kamper. Jest ławka na której mogą siedzieć dwie, trzy albo i cztery osoby. Centralnie, bliżej przodu jest stolik a po bokach dwa dodatkowe miejsca tyłem do kierunku jazdy. A to dopiero połowa samochodu! Za ścianą grodziową jest jeszcze sporych rozmiarów przestrzeń ładunkowa. Minusów na razie brak.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMW9pX4HZK-a7LcSaYU7cRaxNThOcDBXJBIKqLWydFecYrh3AL_XVVHp99Vf7 RUBm8-cPHgg2NQqwBpGNbo3jxqw-0KNpsK7G1oWmFTUWGsZfHZTanLgUnuHgqf0z7DOAZciEbbOFvd vTdjdF-EoCCV=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMkSvtRKmRfmTf6PLKp-niy1e5oanWGrXCCh_OKwEuAwIkr6uVE9kwxgjfNkztE0vZV5W9 ZFxCXYikCKWTtyJ3I3fPXEzAhezC1TBu8Wkz25q-kxCEZ4Z9-nW-2t7u8v7XHsIXMY0QJWzWIXun-ImSR=w1297-h865-s-no-gm?authuser=0

Dodatkowe miejsca szybko się przydają. Jadąc jeszcze asfaltem na poboczu widzimy dwóch gości łapiących stopa. Nie wyglądają na obszczymurków, którzy chcą tylko złapać okazję z wioski do wioski ale powiedzmy, że na podróżników. Humory mamy dobre więc bez wahania bierzemy ich do siebie. Tak jak my jadą na festiwal do Teriberki. Są z Moskwy i tak sobie podróżują na stopa. Jeden to fizyk astronom a drugi matematyk, wykładają na uniwersytecie. Proszę jacy nam się uczeni trafili a my tacy skromni, podstawówka zaocznie ledwo skończona... Rozmowa idzie jako tako, coś tam popijamy droga ucieka całkiem przyjemnie. Po kilkudziesięciu kilometrach asfalt się kończy i dalej prowadzi szuter. Na trasie jest coraz więcej aut, widać sporo ludzi jedzie na ten festiwal. Dopytujemy naszych podróżnych co to za impreza bo w sumie dowiedzieliśmy się o niej rano przy okazji ogarniania auta. Okazuje się, że to największy festiwal na północy. Corocznie odwiedza go prawie 40tys ludzi ! Tego to się nie spodziewaliśmy. Od momentu, kiedy Andrei Zvyagintsev akcję swojego filmu „Lewiatan” umieścił w małym miasteczku nad morzem w północnej Rosji Teriberka stała się bardzo popularna. A to dzięki temu, że to właśnie tam odbywał się główny plan zdjęciowy. Swoją drogą bardzo polecam ten film. Surowy, zimny, depresyjny. Cudowne zdjęcia i krajobrazy ale sama historia bardzo smutna, skłania do refleksji i ukazuje kulisy układów w Rosji.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNUOx79XySRQP7HB9Sy--Ja6CgnPj9Xdugz4tJF1D13NkR3R0f9D9Sdll6OEBunljBdg2Ue nJX-exxQMLGVFwxH_Eg8MCWDn2Q0LjKWt266n7TbqSkkrudR4BkqfC aUNwE-7S47XV-8uY61WcWWP3K_=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPDKCPNQZDbya6qqP1CFc6Ge3EzTNEcI163C-nCrZQQ1dUfYuN322bJ24p9y57fyFKymtEaoKngm4rOj-sGSMbwfXcyzAhDG5GI0PNnNWxU6tfHiOlP5iNCyq7ZhPJ3xZ0B F03zuzDI43DZbTZ1mVm8=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

Mimo szutrowej drogi ciśniemy dalej spokojnie 80-90km/h. Fura na takiej drodze prowadzi się całkiem nieźle więc lewą stroną wyprzedzamy coraz to więcej aut jadących już w korku. Większość z nich to osobówki więc jadą zdecydowanie wolniej. Zdarzają się oczywiście śmiałkowie, którzy i nas wyprzedzają Oplem Omegą czy innym gruzem nie zważając na stan drogi. Po drodze zatrzymujemy się kilka razy na punktach widokowych chociaż widok ciągle taki sam. Surowo, kamienisto, bez roślinności – tundra w pełnej krasie. Dojeżdżamy w końcu do Teriberki, ludzi sporo ale przed miasteczkiem odbijamy jeszcze zobaczyć okoliczne atrakcje. Na klifach nieopodal znajduje się opuszczona bateria artylerii, która strzec miała wejścia do portów Siewieromorska i Murmańska. Zostawiamy auto i zwiedzamy dalej z buta. Miotacz dumnie kroczy w swoich nowych butach ale już na początku spaceru przyznaje, że trochę gorąco :D

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNKSpXsh4fU7kU4BQg7ewVFxVgYyJunmm9fLQth8LffOj 2uI0WNzb98F69h_Fj5qqSUgKPxbmOJpoolHZ7ee2qYzn1Q_mr-ucpQPJgndiSbp86Kc8UQBsuAfh_sv414IXpTdY92vGYJBGKcss obEjOu=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPud1QJ8CEwQ6tgAxp9C6vNgaeGkBCm5T0hBVClc_aLz1 _9N-dS7enobT_TbURW-bjWs9C4zqwL6NpE-xHCFjhf6BTn2PUkyXnfxriNhwGwTUe2YQHt0IS0r0ge1CYVuMB diJV--1PFgkIbodxRpUiT=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMAQAU_DpA9roxMyqNvX1ewxwyDWxNvQK4mx8EBO9dRIU o99cakm77lYI2q9GpU3zKWidRSFcJXh9univLJkgFlI5b08pu_ wzjyxsARix1NlRCOVrng0_Wz74FA-aZl8bQVI0o-oc540fTASIvlvjyk=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNtzbPu90MZ4SGLa1eYCFZs28yGlM78A-NI9y330L6M8pBStCACNM3M37H57RwZLczgXljXwOFbzxwHSdIj 3F3I4wSck0zgYqJ8KC21P_RIkZQ2x9Gt19BQxA-Ld6A79UL9mNM9mo10667pqBSH4ujX=w1297-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMIkrzUbMONRUStzAQLIGgP1Tm_-fju34NmLI9miMfD4s9W5ufvfvvzzZSYh6pO4NAia5zXLiWtjsi Ibmg9pAUPQbCUl41i0kkGMW7USsjcnlpqOeQGdX1JapNS3VE3_ 6ri-qOTzKfDWMT2TEObcORf=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOvUSid3COSS9YkF_mTj_isJps2i2E8XH72KJgWA4EZoE KbtoJaxrjcI3ITx9bCJEuV7SvEeOLjj6PLxTGL729vIdo0ra90 S-DykYSAkfBq7PiNRUS-C6PxuuJo2a6JY3E_FFvtf1WY2TzHzI4762kT=w1297-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPm-sOarafrj5xlqWm2FPhzXwBVl1z-7QI8iId7xOBuuMjLgPwOk8wmdutkz0QddFmhcJmNDpZkcx66S0 h1XR7HX9UJo4H1V-GYbXeVSeFoLbulZbuyHAORM3nSYIzltl-F4Z-BeHu-Eyp7AWVukN4E=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNIFu2ubvHzK1ozXfyxd8-QhjS0A_LPw9-G7m4VgfegOHiWXtj-HIQxwOcJrNkowIexcV__I9AJeNuTSWMirwmYQJYT_fu3Q1di-Q72Acg6drY7za85B79SHktRu4VHZ7QCa66IFmCFc3AhT8sFQZK x=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNkMxAQMFN-_TLdmT2-2c9AC1C8Svoe7rJoDXFKi6dQfraBbYgElO_lvxC9gx2n9xxDWy p9Arg1H73fVlJ1dMPHkEmRQpQsi7VXzj5tGL932pALIJc9LaKp-Tu9SC1AHkrLg8NJ_G0YxMrzAJZq2mGE=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPLig9cefAne6KFHZSn0y1BJI6RksLbB1aw54k4xA-sPLiU0gfL4nITX_HnM6CSNN2H-bvMj8LoW8_D3jUogqjFi3PhUiIHhbCIVzbHjbW_LcLHy0waVKD mqBW7UGP5isFG43g96T7RpRu2VIfVAuhA=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

Oglądamy to i owo, wracając zahaczamy jeszcze o cmentarzysko łodzi – porzuconych w jednym miejscu drewnianych kutrów rybackich. Samo miasteczko jest całkiem młode bo powstało dopiero w XIX wieku jako osada rybacka. Wcześniej na tych terenach przebywały wędrowne ludy Saamów czyli Lapończyków. Widać kilka pozostałości po ZSRR, klasyczne szaro-brudne bloki robotnicze, jakieś pozostałości hangarów, magazynów. Za czasów związku pewnie prężnie działało tutaj rybołówstwo i przemysł z tym związany, obecnie wszystko popada w ruinę.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNIl2-Xm6MxTGiAQqq2kx3PlKWh7P1JlDGNzfqvEELKeJZd21qys7hyL C48_5PX16BIseY4aIApBGWwT1gx_z0Wdr7oDE2egEF77YffpFB jQyAK3k1eSQndg76q4F8kJJwAtx21GIYL5235Pm0VOFHA=w129 8-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczO7E7keC1CSMgcHaFHFVYvUzG9-_6NFX37HUhKXtEzHF-XOo_NVu1tQ_iU2jRK-tQ8cZuYuuHDTYrZ0fHrc1xLd8G_tPDxQzHYBKnzcWLNFXS49W3 2QDpmM8XfORpd9KOu5ngga2xCj0O7YIZohawap=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOywcUt4wx2cxKMbDfMq_6CfB6OlPARdCnJo2CWn-9CHY6_4uqM3UPewlKN9QfUsz2je4gHhJrsUbX8CXsiwLSvz1lR 6hHzv1OdIZ8DjUBME2ODlWk0-C0I5Lra7RXdsIYijTjCt1aXwfhJCN8U5s0Y=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNf-4bR27hAQM6QLATRFvF1SW82PEIkiqHlVJPrDdwHMrMPtEUN5G9-MFOynNlZ0Oeq9TJYq9nJFvcvTeBLQAW8iBePmBqWLTZhnPISrQ b9LD2K0jasz3A7lT5ITBcqrVTsmvQRcr38P0HDQl6Td_JC=w12 98-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczPh9tI32iySnMqLgs6SHJvRmxzugMPXlCm9Sv52uYFx15 NfO2k65_XEjvkjp1-FkAZVyS09dRedwvRyqC88fAaFgTqDBh9DWI79zo21qWNvIJ56N obw00FJrVr1ON7XWnjJL41D5ri8bqAVP8-ZASOV=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

Wjeżdżamy w końcu do „centrum”. Samochodów całkiem sporo, parkujemy na dużym parkingu widać przygotowanym pod festiwal. Nasi autostopowicze chcą z nami również wracać bo jak się okazało ich plany na najbliższe dni pokrywają się bardzo z naszymi więc dogadujemy +/- godzinę kiedy spotkamy się przy aucie. Ruszamy na imprezę ! Dziwny jest to widok, kiedy w środku lipca większość ludzi ubrana jest w kożuchy, zimowe kurtki czy kombinezony narciarskie :D Jak sama nazwa wskazuje jest to Arctic Festiwal i pizga okrutnie. Kilka stopni na plusie, co chwile popaduje deszcz a to tego silnie wieje od morza rześki wiatr.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOex8IqU0RL4B2Lt-OrdtUWLgwFIh4qiyzPjSXNp5VSbYnAf-5r9qkhaqtFlrOmuCKMA0BU1RNjBRtln-NNixDc4ZQM4emoRQYgmVfitUp8C13EhJCTxrEhx8khOQ0P46jn YZ_mmBpsYAZAkUNxP0wg=w640-h480-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNZy5ky4fLKN9kV2r-DB8ObEvdarnGOmruyWBO9_0xRpylwHKDYQu2avqGkbSsSb4s5g FT5a22fRKOZdi5uSL-j15omFCoo-f_4gxhEPF9jeSPVFgY5ECcO8zSEYMKcxkuIQKvMdxro1moSjPq bUkNW=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNR-l23Jrz3G_7CV_acPTZc1zO6d5uwjRsvDaFmjvxt6tVYpNbuGJK hofwdoi_PXUbGhUgBTMb4pOq1gRl3PBi22qd55ddGz2oSHgg8t CN6Vp9j2WV7NGsn6T7jtFTcNWfF35g4bC-HNOKg4ABXivCW=w640-h480-s-no-gm?authuser=0

Kierujemy się w stronę sceny. Klasycznie jak na każdym festiwalu mijamy rzędy straganów z chińską tandetą, baloniki, pistolety na kapiszony i sterowane pilotem samochodziki. Jest też jednak sporo rękodzieła i lokalnych wyrobów. Kupujemy na jednym ze stoisk kiełbasę z renifera, lekko słodka przypomina naszą dziczyznę/jelenia. Na scenie gość w kożuchu szarpie coś na gitarze, wygląda to na występ solisty rockmana. Ludzi więcej dookoła niż tych słuchających występu więc i my idziemy dalej. Kręcimy się po placu, w międzyczasie przymierzamy się do nowego UAZ Patriot czyli ruskiej odpowiedzi na Land Cruisera, który stoi jako ekspozycja/auto pokazowe. Mimo zapewnień handlarza o jego zaletach nie do końca ufamy w niezawodność. Niewątpliwą zaletą była na pewno cena bo nówka z salonu kosztowała coś koło 80-90 tys. złotych.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczO_o-8OHdWoas9mZ_meor7kIUxxJF4TX5Rkd4sNh1FHn0qgGWHQ1oKn jvHdfImal5m3v9eYm0fm1SF4vJ0zqSPnRX8JVHLq8CypXCkqEe d3MqtFctAOyf2RGpa7GixVQWuqb3OMX2fe36VuhnYIgvVp=w64 0-h480-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczP2Dm0OVEX_M337k1tX82B8kfDUjGACOIfEPDy49-dK134LPpnYvlcplpOuIu03hMYfF8YNivRIliVlSsCqZDsrZX4S NSRrA-uI8jVD4sGXQ_ngqHISS9QGZzHRQ70G_P6zDP4CWhq4d2t1WUTy PWTP=w640-h480-s-no-gm?authuser=0

Szwędając się widzimy z daleka spore skupisko ludzi, jakby inny festiwal. Dookoła namioty, może to pole kempingowe dla uczestników. Prawdopodobnie tak było ale równolegle odbywała się tam kontr-impreza bo nie wiem sam jak to nazwać. Festiwal eletro-trance-hardstyle chujwie co. Dwóch gości dawało popis elektro hałasu przy sporej publiczności. Były też stoiska z browarami więc tam udaliśmy się najpierw.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMAlgZ8R_aeb6kTC4vTXWl3vIglfVGAQPflsQMa9fSLK9 tEev5ljqU1LZO8Vxumazs4oQGIeXfe9dM6-wKA2lfQUKjG_DxnhUWYWfNz1kpDy_e6YZrD7KYhi_Mdf0HXmPw j9t5YyCjTN2zmqVuDNbs0=w640-h480-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOIZ_CeQAsdFGbcGrMWSVg7Q1SNsKR4S1WY1DPgZIz7NG fSu46qV7udUnY48XE_DHZmyL-oeEhW19cexEsMjHQXySpGcbQ_4sVwVxVtNpQseG3Xrzq5ao87r V-SrfKyrQm8ampb6aUPjNKx4EaR_tLa=w640-h480-s-no-gm?authuser=0

Bardzo miły młody pan zaczął nam nalewać piwa ale, że miał takie małe oczka a dookoła unosił się zapach palonych ziół (na pewno to lokalny szaman) to ciężko było mu policzyć ile mamy zapłacić. Skończyło się na tym, że mamy tu zostać do jutra a on nam będzie dolewał browara za darmo bo w ogóle super, że tyle kilometrów przyjechaliśmy na festiwal aż z Polski. A tak w ogóle to zaprasza jutro do siebie do Murmańska i tam będziemy kontynuować upajanie. Cudowna propozycja i byliśmy skłonni na nią przystać jednak czas nie jest z gumy... eh.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczMa3IcMy6F5zhJ9GDx50Zml9c8AXrr2hcs5_CiwP4IoLR Ifg_SVWAMb5Ugl3xVyliTQwmv8mNGnv8yohg74L_vYoz6iNCfJ rwh-LMwZjcGsFCDJG14E0CmEjJBbq1eKUS370tE1JXeV-B6mdyjXQoTg=w640-h480-s-no-gm?authuser=0

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNJDvj6dXdEZ9gULtwBkWmoQ0z9pUfsM6HTh0mRuxvpUI-9Q7cgof66pU4tta7BEx-y7M7-RJwdVGyC8VnciPHDouNN3p-7NLOoVv0pq_MFFYQ9OsYKYxv5VW9FAumjBz0b3ENjaZGesKLVK p-csW8t=w1154-h865-s-no-gm?authuser=0

Kręcimy się jeszcze chwilę po okolicy ale czas się zbierać tym bardziej że mamy na głowie naszych pasażerów na gapę.. Tak sobie o nich rozmawiamy, że trochę dziwaki. My też nie do końca normalni ale tu chodzi o dobre obyczaje. Zabraliśmy ich z drogi, napoiliśmy, oferujemy dalszą podróż a oni nic. Nie do końca rozmowni a i nawet piwa za pomoc nie postawili mimo że kilka razy mijaliśmy się przy stoiskach. Zabieramy ich mimo to w drogę powrotną. Naszym następnym planem jest półwysep Rybacki/Rybaczij – ich też. Dyskutujemy jednak między sobą, że trzeba ich wywalić po drodze w Murmańsku i dalej jedziemy sami. Droga powrotna już bardziej się dłuży, robi się późno ale nic nam po tym skoro ciągle jest jasno. Ok 40km przed Murmańskiem zgodnie z przewidywaniami gościa z wypożyczalni kończy nam się paliwo. Szybka akcja kanister i jedziemy dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczOnMr_L1nvynm4DVZiuP_6_qKz9b4FaioFiBdaIbiKhuB StKNLztkXdqE_UaegHCac2l9i-cBDUL0zjFxc4BZbvPjYj1jdLPB8Xos9iG8wLZOsb6Gzkel_lly VuBZr3w3P8j5A08v3v7iAei6URKinj=w1298-h865-s-no-gm?authuser=0

Zbliżając się do miasta podgadujemy naszych autostopowiczów o dalsze plany i informujemy, że my jednak nie jedziemy dalej na Rybacki, że jest późno i chcemy spać i zostaniemy gdzieś w Murmańsku i w sumie to pogoda słaba i chyba w ogóle nie będziemy jechać dalej... Mówią, że ok i dalej sobie dadzą radę. Wyrzucamy ich gdzieś w mieście i walimy prosto na stację uzupełnić zapasy paliwa. W międzyczasie miała być zmiana za kółkiem, woziciele jednak czują się wyśmienicie więc plan jest prosty. Szychta kierowców trwa dalej a my kontynuujemy tankowanie na tylnej kanapie.

Zbliża się północ, obieramy kierunek na zachód. Zanim dojedziemy na Rybaczij chcemy zobaczyć jeszcze rejon miast Zapolarnyj i Nikiel. W ich okolicy znajduje się niewątpliwie jedna z największych „atrakcji” tych stron czyli odwiert SG-3 – jeśli atrakcją można nazwać dziurę w dupie Związku Radzieckiego.

Po drodze mijamy drobne osady/miasteczka. Ciężko w sumie określić co to jest. Długo, długo nic i pośród niczego stojące betonowe bloczki robotnicze. Rejon płw. Kolskiego to geologiczna skarbnica pierwiastków. Cały ten teren to jeden wielki kombinat wydobywczo-przetwóczy. Kopalnie, huty, zakłady metalurgiczne a między tym co kawałek jednostki wojskowe. Chyba bliskość „Europy” i cenne dla Rosji w surowce tereny zaowocowały tym, że na każdym kroku jest coś militarnego. A to jednostka, a to poligon, a to strefa wojskowa z zakazem wstępu. Przemykamy jednak niepostrzeżenie między tym wszystkim naszym zielonym Bochenkiem na ruskich rejestracjach...

Pozwolę sobie tutaj wkleić fragment cudownej wyprawy z czeluści FAT, w której Jagna profesjonalnie wytłumaczyła co siedzi w ziemi na tych terenach.

Otóż Półwysep Kolski to bardzo ciekawy geologicznie fragment Europy.
Jest on częścią tarczy bałtyckiej, czyli "jądra" naszego kontynentu, jego najstarszego i najmniej zmienionego kawałka, zbudowanego ze skał krystalicznych.
Praktycznie od prekambru (a skończył się on jakieś 650 mln lat temu) pozostaje w niezmienionej postaci.
Czyli mówiąc prościej, jest to najstarszy kawałek Europy, jaki mamy na powierzchni.
I między innymi dlatego właśnie w okolicy Zapoliarnego umiejscowiono najważniejszy odwiert na świecie, czyli SG-3.
Innym sprzyjającym faktem była niska temperatura skał na większych głębokościach, dużo poniżej średnich (Średni wzrost temperatury z głębokością to 1 stopień na 33 metry)

Ciut informacji:

Cała historia projektu SG-3 zaczyna się w latach 70-tych na Półwyspie Kolskim.
24 maja 1970 roku na Półwyspie Kolskim, 10 kilometrów od miasta Zapoliarnyj rozpoczęło się wiercenie w tarczy bałtyckiej najgłębszego odwiertu na Ziemi.
Oprócz oczywistego celu naukowego tego pochłaniającego ogromne fundusze przedsięwzięcia było przy okazji pobicie rekordu amerykańskich geologów, którzy w 1973 r. wywiercili w Oklahomie otwór o długości niemal 9.6 km.
Wieża wiertnicza w trakcie pracy:
Prace prowadzono do 1992 roku. W tym czasie udało się naukowcom wwiercić na głębokość 12262 metrów.

Wstępnie chciano osiągnąć głębokość co najmniej 15 kilometrów.
Po Międzynarodowym Kongresie Geologicznym, który odbył się w Moskwie w 1984 roku sądzono, że uda się dojść nawet do 20 kilometrów, ponieważ dotychczas notowane temperatury były niższe niż przypuszczano.
Sytuacja jednak się zmieniła po przekroczeniu głębokości 7000 metrów. Temperatura nagle przekroczyła 700 st. C, co spowodowało przerwanie wierceń z powodu uszkodzenia wiertła Uralmasz.
Im Rosjanie głębiej się wwiercali tym zagadkowych wydarzeń było więcej.
Po naprawie wiertła wznowiono prace. Temperatura wróciła do normy nieprzekraczającej 100 st. C.
Do głębokości 12 kilometrów wszystko szło dobrze, jednak później temperatura znów zaczęła rosnąć.
Tym razem utrzymywała się na stałym poziomie, który uniemożliwił dalsze wiercenia.
Projekt badawczy został ostatecznie po cichu zamknięty z powodu braku finansowania przez pogrążone w kryzysie państwo.
Do 2007 zostały jedynie rdzewiejące konstrukcje i wysoka wieża wiertnicza.

https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=19296&highlight=%B6lunsko+rajza

herni
23.11.2024, 06:47
Milo się czyta i wspomina. Włóczyłem się tam w 2015r

herni
23.11.2024, 06:52
Milo się czyta i wspomina. Włóczyłem się tam w 2015r

dżony
23.11.2024, 11:02
Chibiny na zdjęciach? niestety musieliśmy je odpuścić... Bardzo bym chciał tam jeszcze wrócić

herni
23.11.2024, 11:17
Chibiny ma zdjęciach? niestety musieliśmy je odpuścić... Bardzo bym chciał tam jeszcze wrócić

Tak, Droga do turbazy.

miotacztruskawek
26.11.2024, 08:47
Na trasie jest coraz więcej aut, widać sporo ludzi jedzie na ten festiwal. Dopytujemy naszych podróżnych co to za impreza bo w sumie dowiedzieliśmy się o niej rano przy okazji ogarniania auta. Okazuje się, że to największy festiwal na północy. Corocznie odwiedza go prawie 40tys ludzi ! Tego to się nie spodziewaliśmy. Od momentu, kiedy Andrei Zvyagintsev akcję swojego filmu „Lewiatan” umieścił w małym miasteczku nad morzem w północnej Rosji Teriberka stała się bardzo popularna. A to dzięki temu, że to właśnie tam odbywał się główny plan zdjęciowy. Swoją drogą bardzo polecam ten film. Surowy, zimny, depresyjny. Cudowne zdjęcia i krajobrazy ale sama historia bardzo smutna, skłania do refleksji i ukazuje kulisy układów w Rosji.

[...]

Ruszamy na imprezę ! Dziwny jest to widok, kiedy w środku lipca większość ludzi ubrana jest w kożuchy, zimowe kurtki czy kombinezony narciarskie :D Jak sama nazwa wskazuje jest to Arctic Festiwal i pizga okrutnie. Kilka stopni na plusie, co chwile popaduje deszcz a to tego silnie wieje od morza rześki wiatr.



Udało mi się znaleźć próbkę ze sceny głównej ;)

tDm1Aq3orHM?si=twjOjV0S3yX1VtP3

Szwędając się widzimy z daleka spore skupisko ludzi, jakby inny festiwal. Dookoła namioty, może to pole kempingowe dla uczestników. Prawdopodobnie tak było ale równolegle odbywała się tam kontr-impreza bo nie wiem sam jak to nazwać. Festiwal eletro-trance-hardstyle chujwie co. Dwóch gości dawało popis elektro hałasu przy sporej publiczności. Były też stoiska z browarami więc tam udaliśmy się najpierw.


Jest i scena alternatywna...

HrWldAJWdvs

miotacztruskawek
05.06.2025, 11:12
Znalazłem ostatnio ruskiego EXa i odpowiednik jego kanału...PROJECT18. Znalazłem tam film z "Ekspedycji Zapolarie" która szła bardzo podobnym do nas szlakiem. Oglądam go, a tam 10min 06 sek widać tablicę przed Kuzomeńskimi piaskami, a na jej daszku wciąż widać moją naklejkę, mimo, że film pojawił się na YT w 2022 :haha2:
ldEfFjSAGYo?si=iAVTvaM4zfY-3d0Y&t=606

matjas
05.06.2025, 20:57
Nasi tam byli :)