View Full Version : TET Polska - południe
wooocash
19.07.2020, 22:45
No i Mirek w końcu wypuścił na światło dzienne trzeciego brata polskiego TET, tym razem z południa :)
Trasa "prawie" od granicy niemieckiej do Kazimierza Dolnego , ponad 800km.
Tematycznie utrzymane jak pozostałe odcinki, czyli raczej jazda bez ciężkich i wymagających odcinków ale jest kilka momentów gdzie pośladki się zacisną :)
Tracka nie ma jeszcze na oficjalnej stronie ale jest już na polskim profilu TET , gdyby ktoś chciał na szybko to dołączam plik
Wygląda to bardzo fajnie! I jeszcze nie jest 'zajeżdżone' wiec można jechać w funkcji na tajniaka niemal ;D
Tylko podziekowac i sie cieszyc ze od Wrocławia juz bedzie sie dzialo.
Dzięki wielkie!
Dopiero wróciłem ze 'wschodniej' części i juz się nie mogę doczekać tych kilku dni na nowej
Da się jakoś ten ślad wrzucić do TomToma?
właśnie sobie klikam to w GE i wychodzi że jakby NIECO sobie samodzielnie dośpiewać to można zrobić fajny Tour de Pologne w tydzień. CZAD!
Jarek_MTB
20.07.2020, 22:01
Jak można taki slad wgrac do nawigacji an windows ce do automapy? Jest wogole taka mozliwosc?
poszukaj w sieci - do AutoMałpy można ale to będzie gimnastyka jak fjut.
kiedyś proces był opisywany bodaj na forum małego GSa.
każdy ma jakiś problem pocieszam Cię - ja nie wiem czy mi 60tka taki ślad ogarnie :D
Jarek_MTB
20.07.2020, 22:06
Mam stara nawigacje samochodowa i tak sobie pomyslalem zeby jej uzyc jako roadmapy docelowo i tak bedzie bardziej terazniejsze rozwiazanie, mam tel w razie czego z ios, wiec do mapsow moge wrzucic jak sie nie uda. Ale chcalby zeby nawigacja dostala drugie zycie choc na chwile...
Da się jakoś ten ślad wrzucić do TomToma?
Zależy jaki masz model, w 550 już nie wrzucisz przez BT, nie wiem dlaczego wywalili tą funkcję.
Ale wrzucasz przez stronę bez problemu, lub kablem, lub kartą pamięci. Na TT najpierw ustaw trasę rowerową, lub pieszą i dopiero uruchom ślad.
Zależy jaki masz model, w 550 już nie wrzucisz przez BT, nie wiem dlaczego wywalili tą funkcję.
Ale wrzucasz przez stronę bez problemu, lub kablem, lub kartą pamięci. Na TT najpierw ustaw trasę rowerową, lub pieszą i dopiero uruchom ślad.
Mam tego 550, ale z przyzwyczajenia używam chyba 450.
Ślad zassany przez stronę www do MyDrive, jutro zaimportuję do navi - dziękuję :Thumbs_Up:
Mam 450 i da się wrzucić, tylko kierunku nie zmienisz (nie odwrócisz kolejności punktów)
Wg. Mnie tom tom średnio radzi sobie z dużymi gox bo jak zjedziesz ze ścieżki to probuje ją od nowa naliczać i idzie mu to baaardzo wolno.
Uzywalem na androidzie LocusMaps i działa idealnie.
Bo 450 jest bardzo wolna i tyle :). Ja też mam 550 jak Novy i jest duuużo szybsza, a jak zjadę ze ścieżki, to ładnie kieruje z powrotem.
Mniejsza o nawigację...
Czy ktoś już spróbował swoich sił na tym południowym odcinku?
Siedzę na urlopie i knuje co to tu zrobić jak wrócę ale z dokładniejszego przyjrzenia się temu odcinkowi zastanawia mnie czy to było weryfikowane przez Mirasa po przejechaniu bo niektóre fragmenty maja dość dziwny przebieg.
Zatem? Ktoś coś wie czy będę królikiem?
M
teddy-boy
12.08.2020, 11:55
Z tego co widzę na fb na grupie TET to juz wielu jechało całość i było OK. Ostatnio coś tam było że jakiś krótki odcinek trzeba będzie zmienić bo przechodzi przez zakaz. Tak więc śmiało.
Dawaj Matjas być królik. Będziesz w okolicy mojej prowincji to daj znaka, się przyłączę.
Nie wiem o czym dokładnie piszesz bo nie mam FB ale jest odcinek tnący rezerwat Wykus i wychodzący koło leśniczówki Rataje poniżej Wąchocka.
Między innymi to dało mi do myślenia ze Miras jechał ale po mapie...
To oczywiście tylko domniemania.
Jeśli tylko Drka da się w końcu ustawić dam Ci znać Emek.
M
greenman
12.08.2020, 12:29
Dużo ludzi już jechało, jeden gość nawet nagrał film z CAŁEGO odcinka ale nie mogę go znaleźć :D
Co do rezerwatu Wykus - mam podejrzenie, że tam jest droga dopuszczona do ruchu. Baba Jaga nią prowadziła. Kiedyś szedłem tam pieszo i mijałem bardzo dużo typowo turystycznie wyglądających ludzi w samochodach. Niestety nie mogę nigdzie w internecie znaleźć potwierdzenia.
Ostatnio też ktoś na FB pisał, że niedługo może LP udostępnią listę/wykaz dróg dopuszczonych do ruchu, więc będzie nam łatwiej.
Jakbyś jechał w weekend między Kazimierzem a Kielcami to dawaj znać, może się dołączę :)
Tutaj masz info o zamkniętym odcinku:
Mirek Antoniewicz na FB
Uwaga!!!!
Nieprzejezdny odcinek leśny - pod Złotym Potokiem, na zachód od wsi Ludwinów.
Jedna osoba dostała pouczenie od Straży Leśnej, że ten odcinek jest zabroniony.
Postaram się w tym tygodniu poprawić plik - ale ważne by od dzisiaj omijać ten las.
To ten las
50°40'56.9"N 19°25'21.4"E
Janów
https://goo.gl/maps/TWrcTqZCWhrPgP199
kristoch
12.08.2020, 12:29
W poprzedni weekend jechałem fragmenty na zachód od Wrocławia. Nie oceniam przebiegu bo wiadomo, wiele ograniczeń jest dla ścieżki TET.
Natomiast np. obok Zapory Plichowickiej ślad prowadzi kawałek na skróty przez krzaki (nieprzejezdny lub przynajmniej nielegalny fragment). Żaden problem objechać, ale faktycznie sprawia wrażenie jakby rysowane na mapie, a nie faktyczny ślad.
Podziękowania dla Linesman-a!
PS. Ślad prowadzi obok tego mostu co go rzekomo Cruise ma wysadzić. Tłum był taki, że się nawet nie zatrzymałem :-)
Dużo ludzi już jechało, jeden gość nawet nagrał film z CAŁEGO odcinka ale nie mogę go znaleźć :D
Co do rezerwatu Wykus - mam podejrzenie, że tam jest droga dopuszczona do ruchu. Baba Jaga nią prowadziła.
Droga jest na bank, takie jakby kocie łby lekko posypane szutrem. Po mojemu na 99% to jest trasa na legalu.
greenman
12.08.2020, 12:38
Znalazłem filmik. Jak ktoś chce ocenić stosunek asfaltu do szutru, albo czy da radę na szosowych oponach to śmiało :D
https://www.youtube.com/watch?v=epnjXFmCfiI
żeby nie było ze Mirasowi krecia robotę tu produkuje.
Zrobił chłop co zrobił. Przy takim kilometrażu i jednym człowieku propublicobono nie ma bata żeby nie trza było poprawiać.
No zobaczymy. Austria już rzygam na tęczowo i na pewno tu ponownie w tym roku nie przyjadę na moto. Ble.
M
Tak wiec wyjazd z Brzeziej, czarnym do Oławy i jadziem.
Pogoda w ciul!!! :)
110km za mną. Baaaardzo przyjemny mix gruntowek i czarnego 20 kategorii odśnieżania. Relax.
DR pięknie pyrczy i tak sobie jadziem.
Staram się wymyślić jakiś sklep pod lipami gdzie będę mógł odpowiedzieć na te wszystkie ważne pytania: skąd dokąd i walnąc małego Leszka. Narazie lipa :)
M
RAVkopytko
21.08.2020, 17:25
Matjas pojechał na drugą półkulę ? :D
Napisał wszak Polska- południe, jednak nie sądziłem, ze tak dalekie.
Nie dość że globtrotter, to na dodatek obieżyświat i to międzynarodowy. ;)
Piękne te Antypody, odlegle a jednoczesnie takie swojskie, a co ciekawe autochtoni zamiast w kapeluszach, w kaskach chodzą na codzień, co zresztą nie dziwi, skoro czynią to do góry nogami, co zwiększa ryzyko kontuzji tejże.
;)
Wysłane z mojego Hammer_Energy_18x9 przy użyciu Tapatalka
Znalazłem filmik. Jak ktoś chce ocenić stosunek asfaltu do szutru, albo czy da radę na szosowych oponach to śmiało :D
https://www.youtube.com/watch?v=epnjXFmCfiI
...albo czy da radę przejechać cały TET na siedząco :eek:
Wiadomości z frontu.
Matjas od 5.30 na nogach i zaraz rusza w drogę.
Noc minęła spokojnie, choć narzekał nieco na ciasnotę namiotu z Lidla (na kolejną noc spróbuje go rozstawić i wtedy ponownie przetestować kubaturę. Z drugiej strony zaoszczędził czas na składaniu namiotu i jest już w siodle.
W dniu wczorajszym nie zastosował się do technologii rejli i zamiast dorobić korek rewizyjny z zatyczki do wina i izolacji wystrugał go na tokarce.
Zero polotu i finezji.
Karygodne zachowanie zrekompensował pchając moto przez pierwsze 110 km, spowodowało to zaniżone zużycie paliwa, które przy stanie licznika 189 km szacował na około 7,5 litra. (wyszło by pewnie nieco więcej jakby kranik otworzył pod bakiem)
Dalsze relacje wkrótce...
Gupi gupek! :)
Jadymy dali. Tera do Dino na śniadanie bo to będzie długi dzień.
M
Tylkoooo Pooowooolii.
Powiedzenie, że jestem Twoją Muzą byłoby nieco pedalskie, więc ustalmy, że jestem Twoim Kołczem Demotywacyjnym.
Jest powoli. Matjas z żółwią prędkością minął Częstochowę i zbliża się do mojej prowincji. Nawet się odgraża że wpadnie na kawę. Chyba zacznę parzyć 😉.
consigliero
22.08.2020, 10:50
Znaczy się po miastach jeździ.
Co Wy kurwa z ta żółwią prędkością :)
Się jedzie się zwiedza. Się bułki je z kefirem.
Ja nie mam czasu na prędkość :) :) :)
No.
Trasa niby lajtowa ale za Częstochowa takie odcinki z piaskiem ze klocem to bym tam naprawdę nie chciał jechać. Ale na pewno da się.
W lesie rano przykry akcent bardzo: spłoszyłem wiewiórkę i wpadła pod tylne koło. Niestety nic nie dało się zrobić. Przykro mi :/
spłoszyłem wiewiórkę i wpadła pod tylne koło. Niestety nic nie dało się zrobić. Przykro mi :/
Jesteś morderca. Za nieumyślnie spowodowanie śmierci też są paragrafy. Na pewno wziąłeś trofeum w postaci kity wiewiórki, żeby do goldłinga przywiesić. :)
mirkoslawski
22.08.2020, 12:00
Matjas, nie znasz sie. Do bulek z kefirem konieczny jest albo pomidor albo kiełbasa - spytaj Wojtasa "K", zaświadczy!
:D
Miałem kiełbasę ale wstydziłem się powiedzieć ... kobiety tez czytają.
Danie dnia 420km.
Jakby ktoś jechał w ta stronę w taki wpierdol od słońca to musi pamiętać o tym ze na 80km od kaziuka w zasadzie się stoi. Piach jest w chuj. Jak ktoś nie ma luzu w rękach to niech się przystosuje na częste podnoszenie maszyny. Ja wciąż bez gleby choć był dzisiaj baaaaardzo bliski lowside ale cudem! Ogarnalem.
No i jutro zasuwam na Podlasie.
Piękna ta nasza Polska i duża :)
Mam najtańsze mędóro na TET.
To się pewnikiem w podlaskim błocie dla odmiany zrelaksujesz. Leżę w namiocie w granicach parku narwiańskiego słuchając oddalających się pomrukiwań z chmur po dopiero co minionej burzy usypiany tańcem kropli na tropiku.
Bezpiecznej podróży... Życzę wszystkim wiewiórkom które jeszcze napotkasz ;)
O! A dokądż to dokądż podąża najpiękniejszy transalp i jego khę rycerz? :)
Może skrzyzujemy gdzieś strumienie?
M
Zakon rycerzy panewkowych Zakute Łby.
ps: foty namiotu poproszę, czy aby obaj żeście rozłożyli, żeby nie było narzekania, że za ciasne.
W nocy w Kazimierzu solidnie pierdollło z nieba i okolica zmieniła się w fabrykę masła orzechowego. Po spakowaniu mokrego śpiwora o 7.30 podjąłem nieśmiała próbę nawiązania walki ale okazało się ze miejscami trzeba jechać na listonosza bo się kurwa inaczej nie da. Po solidnym jebnieciu i urwaniu mocowania zbiornika :) zarządziłem ucieczkie na pułnoc!
Pozdrawiam z Hajnowki!
Widzę, że ten mostek koło Poraja długo nie wytrzyma :D
Matjasku my wiemy jak to z ty rozkładaniem namiotu jest :)
W nocy w Kazimierzu solidnie pierdollło z nieba i okolica zmieniła się w fabrykę masła orzechowego.....
Fakt, słodko tu mamy. Jak byś założył lepsze laczki miał byś ubaw, a tak lipa...
Pozdr rr
Jakbym miał lacze coby tam dały rade, zniknęłyby na asfalcie. Jest ok.
Tymczasem uciekłem przed deszczem na Podlasie. Ale to już nie w temacie południowym.
Jakbym miał lacze coby tam dały rade, zniknęłyby na asfalcie. Jest ok.
Tymczasem uciekłem przed deszczem na Podlasie. Ale to już nie w temacie południowym.
https://i.kym-cdn.com/photos/images/newsfeed/000/349/105/254.jpg
No dobrze już dobrze. Więcej obrazu i mniej słowa bo mi się nie chce klikać z tela. Wrócę do dom to opisze wnioski z tego teta...
Tymczasem dzisiaj dzień letkokacowej melancholii i po prostu wspaniały dzień na jazdę. Powoli, bez napinki - tak jak lubię.
Jeden z fajniejszych motocyklowych dni w moim życiu.
Zdjęcia.
To odwrócone niezle oddaje klimat porannej chwili ;)
Wypraszam sobie, wypiłeś kilka kieliszków wiśniowego bimberku a co było potem to już luźny podlaski scenariusz :)
Matjas, dobrze widzę, ze tym parchem nad Biebrzę dotarłeś?
CzarnyEZG
24.08.2020, 19:13
Ty masz z tyłu Shinko Ęduro?
Racja Golden BoY i jego żółta niunia :)
Matjas, dobrze widzę, ze tym parchem nad Biebrzę dotarłeś?
Wypraszam sobie parcha.
Co do opony to to jest najprawdziwszy GoldenBoy ;) czyli Shinko 422 czy coś. Fajna opona. Ma swoje ograniczenia ale kosztowo wpisuje się w moja filozofię ;)
Wylądowałem w Giżycku na jakimś skurwialym polu namiotowym gdzie będę pewnie pół nocy słuchał szantow i łiski moja zono. Na szczęście mam korki do uszu.
Jutro ciąg dalszy na zachód. Planuje dojechać do borów tucholskich a może dalej...
Dzisiaj pękło 364km. Parchem za trzy tysie.
M
RAVkopytko
24.08.2020, 22:05
Matjas,że Ty se byle jakiego stelaża nie wyspawałeś ?...
no tak,szewc to bez butów chodzi :D
Nie mam czasu na to ale jest ok. Spakowałem się w rolke na tydzień wiec nie jest zle.
M
Przepraszam Matjas. Parch to takie czułe nazewnictwo zapożyczone od Szparaga. Nie gniewaj się :).
Swoją drogą twardy zawodnik jesteś. Ja na dr350 takiego przebiegu dziennie chyba bym nie dał rady.
CzarnyEZG
24.08.2020, 23:05
TET Południe Ty weź no kurde nie derwowywuj.
Wylądowałem w Giżycku na jakimś skurwialym polu namiotowym gdzie będę pewnie pół nocy słuchał szantow i łiski moja zono. Na szczęście mam korki do uszu.
Jutro ciąg dalszy na zachód. Planuje dojechać do borów tucholskich a może dalej...
Gdybyś chciał jutro poomijać trochę asfaltów to zerknij w załączniki.
Za Borami masz Drawski Park Krajobrazowy, fajny odcinek TET, warto żebyś pojechał jak już będziesz w okolicy.
No i nie patrz na prognozy pogody :D
No właśnie... dzisiaj ma być jeszcze fajn ale Windy pokazuje od jutra pi..a z pogodą w pasie do poznania i okolice Bydzi jutro burze fest. Tak czy srak jadę do tucholi i najwyżej stamtąd zrejteruje na południe do domu.
Jazda samemu w deszczu jeszcze w offie jest taka se. Grubszy paciak może okazać się grubszy zdrowotnie a uszkodzenie moto może mnie zatrzymać w polach. Mam to cały czas pod czapką.
Co do przebiegów... jadę cały czas 70-80, w terenie 40-60. Wstaje o 7 i wyjeżdżam Max 8.30 albo i wcześniej. Kilometry się musza nakręcić bo jadę do zmroku wiec wyjścia nie ma.
Inna rzecz to ból tego czy owego :) trza twardym być.
W drce się serio zakochałem. Bardzo fajnie to jedzie i w niczym nie ustępuje crf250 a powiedziałbym ze bije ja na łeb. Myśle ze to będzie dłuższa znajomość.
M
No właśnie... dzisiaj ma być jeszcze fajn ale Windy pokazuje od jutra pi..a z pogodą w pasie do poznania i okolice Bydzi jutro burze fest. Tak czy srak jadę do tucholi i najwyżej stamtąd zrejteruje na południe do domu.
Jazda samemu w deszczu jeszcze w offie jest taka se. Grubszy paciak może okazać się grubszy zdrowotnie a uszkodzenie moto może mnie zatrzymać w polach. Mam to cały czas pod czapką.
Co do przebiegów... jadę cały czas 70-80, w terenie 40-60. Wstaje o 7 i wyjeżdżam Max 8.30 albo i wcześniej. Kilometry się musza nakręcić bo jadę do zmroku wiec wyjścia nie ma.
Inna rzecz to ból tego czy owego :) trza twardym być.
W drce się serio zakochałem. Bardzo fajnie to jedzie i w niczym nie ustępuje crf250 a powiedziałbym ze bije ja na łeb. Myśle ze to będzie dłuższa znajomość.
M
Twardziel. Ja czasami mam napad kupna Bety Alp 4.0. Kiedyś zrealizuję. Klimat podobny....
Giżycko, Kętrzyn, rowerowymi szlakami na Toruń a potem to już po czarnym.
Spędziłem kolejny piękny dzionek przez Polskę korzystając z resztek pogody - przez cała drogę do konina po prawej miałem nadciągający front. Fajnie ze mnie jutro tam nie będzie.
Napisze coś więcej jutro z kompa jak mi krążenie w dole pleców wroci :)
Wynik dnia.
W temacie twardych kanap nie podejmuje dyskusji :)
bukowski
25.08.2020, 23:02
urwał, leciałem dzisiaj w środku tego frontu. Od Wejherowa, Gdynia i dalej na południe, przestało dawać żabami dopiero przed Toruniem. A potem taka plaża, że pod domem byłem już całkiem suchy.
Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka
Otóż właśnie ten on front był jak niżem odciął faktycznie :) Było to od MOJEJ strony ładnie widać.
Ja wyjeżdżając z Gizycka w deszczyku lekkim i nie za ciepło się naubierawszy a potem było mi lekko za ciepło :) zwłaszcza jak fiknalem kozła koło koparki Volvo co kopała na środku drogi. Zalana drka za fiuta żelaznego nie chciała zapalić ;)
Oczywiście praca na budowie na te długie dla mnie trzy minuty zamarła ;) ;) ;) ;) śmiałem się ja i oni choć ja przez łzy trochę ;)
Brak guzika to lipa mimo ze na zimno i ciepło pale najdalej od drugiego.
No i wymiana tych biednych 1.7l oleju. Zrobiłem na nim jakieś 2200km od ub tygodnia.
Śmierdzi mi już a nakulalem 40h na nim bez palowania. Rzadko przekraczam 5000rpm - półsyntetyk Motula.
Kolejny będzie full 10/4o i obadamy.
Póki się lata wokół komina to jebal pies ale na taki wyjazd to fajnie by mieć na wymianę na powrót.
Naszło mnie ze po takim wpierdolu chyba oliwę z przodu trza zmienić i oczywiście dobić smaru w kalamitki.
Filtry won.
Ciężkie życie ma taki piecyk.
M
Jeszcze jedno zdjatko z Kazimierza. Koniec ulicy Cmentarnej. Po lewej tego wąwozu mamy truposzy na starym cmentarzu.
http://africatwin.com.pl/attachment.php?attachmentid=99464&stc=1&d=1598388873
625 tym parchem. Szacun. Chyba zasłużyłes na Iron Butt ;).
Jako Mendowe Wsparcie Wyjazdu (czy jakoś tak to Matjas nazwał) przyłączam się do gratulacji.
ps: GL-em tera :D
CzarnyEZG
26.08.2020, 17:40
Swoją drogą, to Matjas chyba dotknął powrotu do korzeni.
Moto nie za miliony,
droga wcale nie na koniec świata,
i ta pierwotna radość z każdego kolejnego dnia i każdego przejechanego kilometra.
Gdzieś nam trochę umknęło to wszystko...
Lepiej bym tego nie ujął.
Oczywiście nie każdy musi lubić dotykać korzeni srając po krzakach czy jedząc po Orlenach jak się karmi konia ale mi szczerze szkoda czasu na szukanie knajpy. Głód tez jest drugorzędny kiedy liczy się droga.
Albo ktoś to czuje i kuma albo nie. Nie ma innego wyjścia.
Czy trzeba jechać rometem? Nie. Ale ten co jedzie rometem czy motocyklem za piątaka może czyn ten czuć bardziej niż ktoś kto wyjechał z salonu. Jest tu trochę niepewności awarii, potrzeba zjamosci mechaniki i sprzętu. Trzeba motocyklowi zaufać. Dokładnie tak.
Nie ma reguł oczywiście.
Myśle ze Czarny nawiązuje do tego o czym wielokrotnie rozmawialiśmy. Zanim na forum pojawiły się nowe motocykle i pieniądze każdy liczył drobne na wache do swojej RD04 a tylko nieliczni mogli pochwalić się siódemka... jedni są dalej inni odeszli... jedni jeżdżą, motocykle innych stoją. Życie. Mniej jednak wtedy było mówienia o tym co ile kosztuje. Więcej mówiło się o naprawach, pomagało się. Takie były czasy.
Są wśród nas tacy którzy pamiętają jeszcze złoty motocykli ciężkich... czyli powyżej 350ccm. Wtedy to zupełnie było inaczej. Może prościej ale do cna prawdziwie. Chyba wśród posiadaczy motocykli było więcej motocyklistów po prostu :)
Zapewniam Was jednak ze przeżyłem zajebista przygodę w siodle motocykla który kupiłem za drobne i wskrzesilem do życia. To również było w tej drodze fajne. Cieszyłem się razem z nią, z DRyndą.
Tak to.
M
(...) Zalana drka za fiuta żelaznego nie chciała zapalić ;)
Oczywiście praca na budowie na te długie dla mnie trzy minuty zamarła ;) ;) ;) ;) śmiałem się ja i oni choć ja przez łzy trochę ;)
Brak guzika to lipa mimo ze na zimno i ciepło pale najdalej od drugiego.(...)
Następnym razem spróbuj wcisnąć i trzymać odprężnik, z włączonym zapłonem trochę pokopać na pełnym otwarciu przepustnicy - jak z tłumika coś "kichnie", to dalej normalna procedura odpalania i max za 2 - 3 razem chodzi jak zegarek. Sprawdzone (w mojej) wielokrotnie. Aha - w trakcie kopania poczekaj, aż silnik stanie, bo można nie trafić w zazębienie kopniaka i po wieeelu takich przypadkach trochę zęby może zjeść...
Bardzo fajna wyprawa... Zazdraszczam... Udanego związku z DRyndą !
Pięknie napisane. Dokładnie tak, Matjas. Nie znamy się, ale Twoje zdrowie.
Pozdro z Kargulowa. Przyjechałem sprawdzić jak to smakuje CRFą. Start jutro rano, druga dołącza w trasie po południu, trzecia w poniedziałek ale trasa długa więc kto wie na ilu :at: się skończy :D
Łoooo widzę ze najedzony przynajmniej do śląska :)
Szerokości!
Hehe, coś w tym jest. Jem połowę tego co moja żona a w trasie hołduję zasadzie że z głodu to się jeszcze nikt nie zesrał :)
Dzisiaj jeszcze kwatera ale od jutra mam nadzieję tak jak geny podpowiadają - namiot i ognisko.
Dzięki!
Nocleg w pensjonacie Gerus w Pławnej. 85PLN ze śniadaniem mistrzów.
Kurde, warun dzisiaj z rana jak drut. Szybki rekonesans po wiosce, kilka zdjęć (sorry za dominujący motyw analno-oralny, tak jakoś wyszło) i odpalam.
Pierwszy dzień leniwie. Start o 10, częste pauzy na foto, czasem na pogaduchy z lokalesami. Podczas jednej z nich wyprzedziła mnie fajna kilkunastoosobowa kapela na dużych dualach, oprócz tego tłumów na szlaku brak. Od godz. 14, za Legnicą, zaczyna mnie doganiać chłodny front, po 15 sytuacja gęstnieje - po mojej lewej szaleje huragan Kargul a po prawej orkan Pawlak (vide dwie ostatnie fotki). Jak tylko szlak odbija w stronę jednego z tych zjawisk, decyduję się salwować bohaterską ucieczką. Dojeżdżam do baru Bf Budziszówka i zamawiam paszę gdy zaczyna lać. Kontakt z kolegą który dojeżdża z 3City, złapało go 15km dalej, czeka aż przejdzie najgorsze i jedzie. Ruszamy już wspólnie godzinę później ale po kilkunastu minutach mamy to samo tylko jeszcze mocniej. Pauza na przystanku autobusowym, czekamy aż rzeka przestanie płynąć po ulicy i jedziemy na kwaterę. Nocujemy u Bronka w książęcym lesie za 35 PLN od łebka w osobnych pokojach, w cenie ręcznik i poczęstunek ciepłą swojską kiełbasą. Trwa impreza rodzinna, dialogi na tarasie z mądrymi krewnymi i przyjaciółmi właściciela - bezcenne.
O samym szlaku wszystko już zostało napisane więc tylko wkleję te swoje cukierkowe obrazki.
Obrazki-landrynki.:Thumbs_Up:
Mam nadzieje ze nie załapałeś się wczoraj na wpiernicz od pogody.
Zdjęcia ładne :)
Mam nadzieje ze nie załapałeś się wczoraj na wpiernicz od pogody.
Zdjęcia ładne :)
Nam się udało, przeczekaliśmy najgorsze i spieprzyliśmy z tego gówna na kwaterę. Okazało się że epicentrum było kilkanaście km na wschód od nas. Dzisiejszy krajobraz we wioskach jest przygnębiający :(
A na szlaku z kolei, jak łatwo się domyśleć, jest dzisiaj zabawa...
Wczoraj na kempingu kiepawo było z netem więc wklejam wspominki dzisiaj.
Kargul i Pawlak ubiegłej nocy narobili niezłej zadymy. W okolicy w której nocowaliśmy skończyło się na intensywnych opadach natomiast kilkanaście kilometrów dalej na wschód doszedł do tego wiatr który kładł drzewa i znaki drogowe. Pierwsza część dnia upływa nam zatem pod znakiem driftów po mokrym miękkim podłożu przeplatanych smutnymi obrazkami z wiosek w których lokalesi współpracują przy usuwaniu skutków nawałnicy. Jeden z odcinków szlaku wygląda słabo, głębokie koleiny wypełnione plasteliną, po prawej rów, po lewej woda stojąca na polu. Emil stawia hipotezę możliwości objechania tego syfu innym polem, takim bez stojącej wody. Powątpiewam w sukces ale kolega mówi „sprawdzam”. Pierwsze metry wyglądają nawet nieźle ale K60 szybko przestają sobie radzić z odprowadzaniem gliny, przednie koło dostaje gustownego wąsa pod błotnikiem, blokuje się i wiadomo jaki efekt. Pstrykamy fotki, podnosimy i decydujemy się objechać ten kicz. Po południu woda zaczyna powoli znikać i warun pozwala na mocniejsze odwijanie. Dzień upływa pod znakiem przecinania upraw i hodowli rolnych, wizyt we wioskach oraz inspekcji farm wiatraków. Jest miło więc czas topnieje w oczach, przy zachodzie słońca robimy malowniczy odcinek po wale przeciwpowodziowym i rozbijamy namioty w okolicach Brzegu, w ostatnich promieniach słońca. Urobek kilometrowy jest skromny ale adekwatny do warunków i spręża. Ale jutro, tak jak zawsze jutro, wstajemy o 7 i odpalamy max godzinę później!
Qrła, nie wiedziałem że na świecie jest tyle kukurydzy :eek:
No i cukierasy:
El Komendante
07.09.2020, 23:40
Jakim filtrem kręcisz te foty?
Wiatraki Cię zainteresowały? ;)
Yo to wszystko HDR???
Biorąc pod uwagę warunki przed kazimierzem to lepiej ze mokro.
Liźnięciem Jury może być słabo teraz bo jest trochę gliniastych podjazdów.
Ostrożnie dojedziecie to nie rajd.
M
Wczorajszy poranek stał pod znakiem objeżdżania góry Ślęża, dzisiejsze przedpołudnie (odpaliliśmy o 11 bo była jakaś zamuła ze zwijaniem obozowiska) jest natomiast sponsorowany przez elektrownię Opole. Masywne kształty kominów pomalowane na żywe kolory od dłuższego czasu majaczą na horyzoncie. Szlak wiedzie tuż przy nich więc pstrykamy fotki i jedziemy dalej głodni luźnej nawierzchni i świadomi tego że dzień nam się skurczy jak wory w zimnym jeziorze. Dużo dzisiaj asfaltów ale zdarzają się też fajne odcinki no i zbliżamy się przecież do Jury. Na gliniastym podjeździe w dziwnych okolicznościach wypuszczam pojazd spod nóg, godzinę później Emil na przejściu z asfaltu w kopny piasek radośnie katapultuje się z fotela. Dzisiaj w paciakach remis 1:1. Emil zauważa wyciek z lag, ma tylko 3 min na umartwianie się bo triumfalnie wyciągam z narzędziówki usuwator syfu, czyścimy, sprawdzamy pół godziny później, wyciek ustał, yeah. Dojeżdżamy do Olsztyna, jest przepięknie więc stajemy co chwila na foty, ostatni odcinek kamienistego podjazdu w lesie pokonujemy już przy sztucznym świetle, szamiemy pstrąga z hodowli i ciśniemy na kwaterę (zimno ma być w nocy). Jutro wstajemy o 7 i odpalamy max godzinę później! :D
HEHEHE! zajebiście się czyta i ogląda zdjęcia miejsc, przez które jechałem zaledwie parę tygodni temu. Chętnie pojechałbym z Wami raz jeszcze!
Spotkaliście HERNa? :D Pięknie! :D
p.s. dopytam jeszcze raz - to jest zwykły telefonowy HDR? /nie wiem jak inne IP ma swój wbudowany/
Scooby znaleziony? ;)
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20200908/3cc8c31548fab68f50d06b77febe7197.jpg
Co do HDR to polecam Snapseed do szybkiej obróbki zdjęć.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Jako mieszkaniec opolszczyzny, pozwolę sobie wrzucić małe sprostowanie. To nie są jakieś tam "kominy". To jest:
:D
HEHEHE! zajebiście się czyta i ogląda zdjęcia miejsc, przez które jechałem zaledwie parę tygodni temu. Chętnie pojechałbym z Wami raz jeszcze!
Spotkaliście HERNa? :D Pięknie! :D
p.s. dopytam jeszcze raz - to jest zwykły telefonowy HDR? /nie wiem jak inne IP ma swój wbudowany/
Ale przy naszym tempie to musiałbyś jeździć dokoła nas :)
Hern oczywiście z hodowli, na szczęście obiektyw jest mniejszy niż oczka płotu :)
Sorki, dopiero skumałem pytanie o fotki, HDR włącza się chyba tylko pod słońce, generalnie mocno bawię się suwakami w iphonowej edycji - ekspozycja, blask, światła, cienie, kontrast, punkt czerni, nasycenie, ostrość, detale. Na kompie robię to samo w acdsee. Tam wychodzą mniej cukierkowo, duży ekran i większa precyzja kontroli w programie.
Scooby znaleziony? ;)
:D Tak, załapał się na materiał video z kasku. Fajne są takie smaczki!
ja co prawda mam staruszka SE w budzie 5tki ale u mnie HDR włącza się paluchiem normalnie.
co do tempa - ważne, żeby było bez stresu i bezpiecznie. wyjeżdżając z domu mój priorytet jest zawsze taki aby wjechać przez furtkę w drugą mańkę i tak też zawsze staram się jechać.
i jeszcze jedno - podziwiam za jazdę klockiem z tymi kuframi zwłaszcza. będą miejsca gdzie będzie nieciekawie, inne pewnie już były. jesteście we dwójkę to dacie radę. ja mam po prostu pewność, że po całym dniu w siodle, w upale, po którejś tam glebie zostałbym tam gdzie położył się klocek - tych 250+kg na pewno bym nie dźwigał :D
ja już nie mam zdrowia ani chęci na dźwiganie niestety.
dobrze, że jeszcze jeździć się chce oj chce!!! :D
Z Okolic Ślęży do Olsztyna w jeden dzień TETem? No szacun chłopaki, obawiam się, że tego nikt nie przebije! :D
i jeszcze jedno - podziwiam za jazdę klockiem z tymi kuframi zwłaszcza. będą miejsca gdzie będzie nieciekawie, inne pewnie już były.
Coś tam już było, szukamy w tych sytuacjach pozytywów. Taka np. możliwość oparcia klocka kufrem o ścianę. Rzecz mała, a raduje :D
Z Okolic Ślęży do Olsztyna w jeden dzień TETem? No szacun chłopaki, obawiam się, że tego nikt nie przebije! :D
Też zalewałem z tego 'Olsztyna' po drodze :D
Ojoj warzyfko... jak to mawiał klasyk: 'przynajmniej się nie kurzy' :D
Pamiętam, że gdzieś mojego drugiego dnia, czyli na odcinku tarnowskie góry-kazimierz był taki leśny gliniasty wąwóz - wtedy już były tam pocięte solidne koleiny, którymi nie chciałem jechać ale miałem 'wybór' bo było sucho. To będzie, lub już było wyzwanie.
Za to odcinka wzdłuż torów gdzie był fest OS nie będziecie mieli takiego złego, podobnie dojazd do Kazika będzie fajny bo tam piachy na koniec dnia dały mi naprawdę w kość.
Natknęliście się już może na żeremie bobrowe pod przejazdem pod autostradą? Lałem fest z pomysłowości tych chłopaków - wjeżdżam a tu jebutna kałuża a na jej końcu pieeeeeekna tama taka po kolano :D :D :D przejechałem boczkiem, żeby im nie robić źle. Za tym żeremiami też jest taki trudniejszy odcinek.
Ja ogólnie z tego offa TETem byłem bardzo zadowolony. Nie uważam aby było to monotonne, było zmiennie i nawet dla mnie na DR350 były wtedy kawałki gdzie było się czym zająć. Tak akurat jak na upalny dzień i jednak na kmy, które musiałem nakręcić, żeby zmieścić się w moim okienku co udało się zacnie.
Odcinek od Gizycka do Ketrzyna i dojazd do Giżycka to jakiż żart bo leci się krajówką ale ja dojechałem do Giżycka o 21 z hakiem i zasadniczo mi to pasowało.
m
Też zalewałem z tego 'Olsztyna' po drodze :D
Pamiętam, że gdzieś mojego drugiego dnia, czyli na odcinku tarnowskie góry-kazimierz był taki leśny gliniasty wąwóz - wtedy już były tam pocięte solidne koleiny, którymi nie chciałem jechać ale miałem 'wybór' bo było sucho. To będzie, lub już było wyzwanie.
Ja ogólnie z tego offa TETem byłem bardzo zadowolony. Nie uważam aby było to monotonne, było zmiennie i nawet dla mnie na DR350 były wtedy kawałki gdzie było się czym zająć. Tak akurat jak na upalny dzień i jednak na kmy, które musiałem nakręcić, żeby zmieścić się w moim okienku co udało się zacnie.
Odcinek od Gizycka do Ketrzyna i dojazd do Giżycka to jakiż żart bo leci się krajówką ale ja dojechałem do Giżycka o 21 z hakiem i zasadniczo mi to pasowało.
m
Widzę, że mój drugi dzień, był taki sam jak Twój. Tyle, że leciałem na LC8 za ćwiartkami i te piachy mnie upokorzyły. Dwie gleby zaliczyłem bo zamykałem i jak wjechałem w zadymę za chłopakami, to nawet nie wiedziałem, gdzie leże. A jeszcze dwie zaliczyłem potem. Morale w depresji wyleczyłem 60%kawówką kolegi i następnego dnia... Skończyły się piachy :)
Najfajniejszy jest chyba odcinek ściany wschodniej od samego południa do Kazimierza (rok wcześniej jechałem) i potem aż do końca. Mi ten południowy TET średnio się kleił. A jak jest za Malborkiem, bo tam musiałem już atakować do domu asfaltem?
Pozdro i czekam na dalszą relację.
Nie wiem jak za Malborkiem bo ja zrejterowałem z powodu nadciągającego wpierdolu z nieba gdzieś koło KIWITY i wpisałem WROCŁAW -> rower :D
to co zaproponował mi gugiel mnie powaliło i było, słowo daję, lepsze niż TET, może z tym wyjątkiem, że w Iławie nibyszukałem kwatery na deptaku spieprzając z centrum miasta i ścieżki rowerowej :D ale po pominięciu Iławy, zatankowaniu przy okazji, okazało się, że znowu jadę pięknymi okolicznościami przez lasy i łąki i pola i było po prostu zjawiskowo!
potem dojechałem do Torunia i stąd już była dzida po czarnym włącznie z odcinkami eSki :D
Co do najfajniejszego odcinka to na południowym od Wroca podobała mi się okolica Jury, na pewno odcinek DO Wąchocka i to co potem było gites. Szybkie szutry wśrod wiatraków przez Kazimierzem i te nie kończące się grząskie piaszczyste drogi z wiślanym piochem - tak bolały mnie tam już podeszwy /TAK TAK chcę szersze podnóżki! :D/ i w ogóle byłem styrani jak ch... bo jechałem od 7.30 a tu jeszcze taka pała... ale wiedziałem, że do Kazika będzie jeszcze z godzinka i to już. No i jednak to poczucie, że daję radę, zapieprzam, nie glebię, moto jedzie. Po prostu wszystkie wtyczki w swoich gniazdkach :D
Potem uciekłem z południa asfaltem bo lało i było mega ślisko na tych lessach - asfaltem do Garbarki i tam wjechałem znowu na TET i tak już dojechałem do Hajnówki. Tam po tankowaniu rozlało się totalnie i nie pojechałem niestety na most do Siemianówki :( ale za to poleciałem na NW do Supraśla i do Gołębnika gdzie zostawiłem za sobą deszcze i zostałem bardzo miło ugoszczony do późnych godzin wieczornych :D
Następny dzień to był miód... trochę kacowej melancholii i właśnie dojechałem do Goniądza, szutry, piękna pogoda, lasy... no kurwa było w pytę. Chciałem na Suwały ale dojechałem do Czarnej Hańczy i jakoś mi się tam nie spodobało. Zaczęło się ściemniać i uciekłem do Giżycka i na północ od miasta wbiłem się na jakiś chujowy kemping...
Niemniej ten odcinek od Gołębia do Czarnej Hańczy byl po prostu jak z innej planety. Byłem w 7 niebie.
Nie żałuję, że nie przejechałem wszystkiego :D został mi odcinek na poudnie od Kazimierza, na zachód od Oławy/Wroca, No i wszystko na zachód od Jelbląga powiedzmy z uwagami kolegów nt objazdu Malborka etc.
Jest po co żyć! :D
M
Czytałem Twoją relację. Tylko palcem po mapie nie jechałem, a z głowy topografii nie ogarnę. To może w jakiś weekend z Wrocka na zachód, sąsiedzie? :)
BARDZO CHĘTNIE Wiciu. Tylko ja będę miał wolne na taką jazdę dopiero gdzieś w połowie października. Jeśli nie masz ciśnienia to ja bardzo chętnie zrobię wro->west wtenczas.
Za to NCkiem chyba pocisnę służbowo w poniedziałek do Bułgarii przez RO i coś tam po drodze jeszcze liznę :D Powrót chyba nad Adriatykiem więc da Bóg, choć muszę spieszyć, jeszcze dupa zaboli :D
Dzień czwarty. Nieustające pasmo sukcesów od samego rana. Udało się wstać o 7 i odpalić przed 8. Dzień zaczynamy nieopodal miejscowości Złoty Potok, od objazdu fragmentu leśnego który jest zabroniony ale wkradł się do Mirkowego GPXa. Objazd, zaproponowany przez jakiegoś lokalesa na facebooku, również wygląda na paralegalny. Zaczyna się od ścieżki rowerowej, kilka razy przejeżdżamy obok zamkniętych szlabanów. Jest pięknie, pachnie lasem, rosa szkli się na trawie, przejeżdżamy tuż obok wapiennych skał. Druga część objazdu wpada na zawilgocone łąki i pastwiska, ślisko w diabli i woda stojąca w koleinach. Kilka minut jazdy na ściśniętych zwieraczach, pauza, rekonesans i decyzja - robimy objazd objazdu. Po kilku chwilach jesteśmy spowrotem na szlaku TET który na terenach Jury jest dość zróżnicowany i oferuje leśne dukty, kamieniste podjazdy, trochę fajnych szutrów i żwirów, polne ścieżki i kilka klaustrofobicznych singletracków. Po przekroczeniu Pilicy formy rzeźby krasowej ustępują miejsca rozległym połaciom terenów uprawnych. Na jednym takim płaskowiu, w samo południe, zbliża się do nas 4-osobowa grupa Czechów z którymi nasza trasa przeplata się od przedwczoraj. Ja staję i po raz kolejny ślinię się na widok Huski 701 przewodnika, w Emilu natomiast budzi się bestia, zapomina o swoim dotychczasowym urlopowym tempie, odwija manetę i rusza w pościg. Być może będzie uczył kultury osobnika zamykającego grupę, który przedwczoraj na pełnej qrwie przejechał przez kałużę metr przede mną? Dla mnie bomba, ruszam żwawym tempem ale kompletnie nie mam ambicji dogonienia czeskiej grupy bo wiem jak takie akcje potrafią się skończyć. Jadę swoje, gdzie ładnie staję na fotki, siorbię z camelbaka i generalnie oddaję się byciu tu i teraz. W okolicy Włoszczowej znikają ślady innych motocykli więc dzwonię do Emila ustalić whereabouts. Okazuje się że przegapiłem jakiś zjazd nad jakąś rzeczkę a potem była stacja paliw i tankowanie. Cool, daję Emilowi info: mijałem tą stację jakieś 40 min temu, paliwa mam dość, nie czekam, jadę swoje i łapiemy się dalej na szlaku. Jest 12, przejechane 90 km, pachnie dobrym jak na nas wynikiem końcowym. Dwie godziny później mijają mnie Czesi (Huska 701 mniam) oraz z językiem na wierzchu i ubłoconą prawą stroną motocykla dojeżdża Emil. Z nadmiaru wrażeń potrzebuje spauzować i coś zjeść. Najlepiej pizzę, tak jak wczoraj. Na fali emancypacji zezwalam tylko na hot-doga na stacji paliw, zajeżdżamy, jemy ale w sumie i tak schodzi pełna godzina. Ruszamy dalej i w Kostomłotach robimy najzajebistszy błąd ever: po przejechaniu pod wiaduktem kolejowym przez potok Sufragańczyk, zamiast odbić lekko w lewo na szlak (osmand: czarna przerywana) jedziemy prosto (osmand: szare kropeczki :) ). 600-metrowy odcinek w chaszczach, półmetrowe koleiny do połowy wypełnione błotnym szlamem. Będą fajne fotki! Eksploruję wszelkie możliwe techniki: stójka, lewy peg i prawa podpórka, full listonosz, wreszcie rozkrok i wyprowadzanie moto na spacer pod sobą. Emil z kuframi ma trochę gorzej, ale np. może je sobie oprzeć o gliniastą ścianę i popstrykać fotki. Po 10 minutach frajda się kończy, krótka pauza na odsapnięcie i znów na fali emancypacji zarządzam chłodzenie przez zapierdalanie. Lecimy szutrami wzdłuż ekspresu S7, bawię się jak dziecko: wyprzedzam auta jadące ekspresem, wypadam bezwładnie na prostych nogach daleko do przodu i oszukuję grawitację szybkim odwinięciem manetki, na chwilę zmieniam nazwisko na Ahonen albo Hautamaeki :) Myślę że to będzie wisienka tego dnia, coś jak wał powodziowy przewczoraj, ale gdzie tam, zbliżamy się do Iłży i wjeżdżamy w uprawy przechodzące w farmę wiatraków w kukurydzy. Szutry po horyzont, to się wznoszą to opadają, jazda w towarzystwie własnego długiego cienia (zachód słońca), latające drapieżniki i stado saren przecinające drogę w tych swoich majestatycznych susach. Tylko padniętej przed chwilą baterii do kamerki brakuje, pstrykam kilka fotek a całość na długo pozostanie zarejestrowana w mojej bani. Z wynikiem 230 km, prosto spod karchera wjeżdżamy na kwaterę w Iłży i kończymy temat zimnym piwkiem. Jak to mawia Pavlin Zhelev: "what a day!"
Pamiętam, że gdzieś mojego drugiego dnia, czyli na odcinku tarnowskie góry-kazimierz był taki leśny gliniasty wąwóz - wtedy już były tam pocięte solidne koleiny, którymi nie chciałem jechać ale miałem 'wybór' bo było sucho. To będzie, lub już było wyzwanie.
Za to odcinka wzdłuż torów gdzie był fest OS nie będziecie mieli takiego złego, podobnie dojazd do Kazika będzie fajny bo tam piachy na koniec dnia dały mi naprawdę w kość.
Natknęliście się już może na żeremie bobrowe pod przejazdem pod autostradą? Lałem fest z pomysłowości tych chłopaków - wjeżdżam a tu jebutna kałuża a na jej końcu pieeeeeekna tama taka po kolano :D :D :D przejechałem boczkiem, żeby im nie robić źle. Za tym żeremiami też jest taki trudniejszy odcinek.
Ten gliniasty wąwóz to chyba za Kazimierzem w stronę Puław. Pokonywałem go już sam bo Emil odpalił do rodziny pod Warszawę. Poszło ok bo było w miarę sucho i wyebałem się już kilka chwil wcześniej :D
Odcinek wzdłuż torów był fajny bo przez pomyłkę pojechaliśmy równoległymi błotnymi koleinami w szuwarach. Ciekawe natomiast jak to wyglądało kilka dni wcześniej, po opadach.
Żeremia były wcześniej, w tej alei dębów. Pod autostradą nie kojarzę ale może skupiałem się na zaciskaniu pośladów. Zerknę kiedyś na video z kasku.
Generalnie przy naszym skillu tempo ~200km dziennie okazało się złotym środkiem. Powyżej pojawiały się paciaki. Czesi też lecieli po 200, dlatego się przeplataliśmy na trasie. Trochę byli zawiedzeni bo zwykle jeżdżą na Ukrainę i do Bośni, dopytywali czy dalej będą może jakieś kamieniste podjazdy :D
BARDZO CHĘTNIE Wiciu. Tylko ja będę miał wolne na taką jazdę dopiero gdzieś w połowie października. Jeśli nie masz ciśnienia to ja bardzo chętnie zrobię wro->west wtenczas.
Za to NCkiem chyba pocisnę służbowo w poniedziałek do Bułgarii przez RO i coś tam po drodze jeszcze liznę :D Powrót chyba nad Adriatykiem więc da Bóg, choć muszę spieszyć, jeszcze dupa zaboli :D
No i idealnie, mi też połowa października pasuje. Zazdroszczę służbowej Bułgarii. Miałem tam być niesłużbowo w tym roku i wyszło jak wszystko w 2020, czyli nic nie wyszło.
wooocash
10.09.2020, 21:50
Odcinek od Gizycka do Ketrzyna i dojazd do Giżycka to jakiż żart bo leci się krajówką ale ja dojechałem do Giżycka o 21 z hakiem i zasadniczo mi to pasowało.
m
Trzeba było zajrzeć na fejsbukowskim forum TeTu do plików bo jest tam fajna objazdówka tego 60 kilometrowego asfaltowego odcinka od Olecka do Giżycka. 120 kilometrów głownie szybkich szutrów ale jest też trochę błota za to asfaltu może z 5 kilometrów ;)
Nie mam tego czegoś:)
Do tego jak pisałem to akurat wszystko było jak trzeba.
Dawaj warzywo - to gdzie jesteś dzisiaj? :)
Jutro akurat dasz radę do Białego!
wooocash
11.09.2020, 08:09
Może kiedyś się przyda... Jeden track to mój objazd asfaltu Olecko-Giżycko , a drugi to objazd drugiego długiego asfaltowego odcinka Malbork-Swarożyn przygotowany przez chłopaków z forum TeT Polska...
Po sprawdzeniu przez opiekuna trasy pliki wejdą w nitkę głównej trasy
Dawaj warzywo - to gdzie jesteś dzisiaj? :)
Jutro akurat dasz radę do Białego!
Niestety na ten wyjazd kontrakt z moją małżonką opiewał tylko na 5 dni :)
Pod Puławami musiałem już obrać kurs na azymut 300. Od środy jestem w chacie, dzisiaj skrobnę coś o finiszu.
hehehehehe :D znam to. zresztą... kto nie zna.
ja w tym sezonie to i tak mam luz jak nie wiem co, dzieciaki już podrośnięte i jakoś tak lepiej można było się zmyć.
pisz dalej bo czyta się dobrze.
m
Dzień piąty - finisz.
Tak jak dzień wcześniej, wstajemy zmobilizowani o 7 rano i odpalamy koło 8. Opuszczamy Iłżę i wskakujemy na TET. Po kilkunastu minutach przestaję widzieć Emila w lusterku i zaczynam samotny rajd. Kielecczyzna przypomina mi trochę Arizonę. Ludzie tutaj są uśmiechnięci, krajobraz pofalowany a długie i proste drogi ciągną się po horyzont. Tak było już wczoraj, kiedy miałem możliwość zapoznania się z tutejszym wynalazkiem komunikacyjnym - długą na kilkanaście km prostą drogą brukowaną, tuż obok której szedł równoległy piaszczysty dukt. Tak jest też dzisiaj, prosto i daleko po horyzont, zarówno na odcinkach asfaltowych jak też wzdłuż połaci rolnych. Ziemia tylko tutaj bardziej urodzajna niż w Arizonie, szlak wiedzie kilometrami obok wszelakiej maści upraw. MIjam sady gdzie drzewa uginają się od owoców, zagaduję do lokalesa ładującego jabłka na transport, zabieram najczerwieńsze znalezione na przyczepce i zjadam siedząc na trawie kilkanaście minut później. SMS od Emila - zatrzymał się w sklepie na śniadanie. Ok, łapiemy się jakoś na trasie, jadę.dalej swoje i jestem tu i teraz. Dwie godziny później niespodziewanie dojeżdżam nad jakąś szeroką rzekę. Przybliżam mapę - o, Wisła. Znaczy chyba finiszujemy? Telefon do Emila, złapmy się w Solcu (bez t). Zjeżdżamy się idealnie tuż przed rynkiem. Wizyta w spożywczym, krótki dialog z miłymi ekspedientkami, nowa wiedza że najlepsze na świecie krówki to Krówki Opatowskie, wychodzę z pół.kilogramem. Ładuję kilka do camelbaka, częstuję Emila, korzystam z jego uprzejmości i wrzucam resztę do jego kufra. Wciągam kiełbę, zagryzam cebularzem i ruszam dalej - Emil pewnie będzie chciał się zatrzymać nad tą szeroką rzeką. NIedługo potem jestem już.w Janowcu na przystani promowej. Spotykam ekipę Czechów, robię im fotki, ładujemy się na prom, gadamy i odpływamy (Emil zostaje na drugim brzegu, robi gdzieś fotki w chmielu czy rzepaku). Teraz już.tylko runda honorowa po Kazimierzu, wjazd na rynek i południowy odcinek TET PL zaliczony. Jadę dalej bo pora jeszcze wczesna, pokonuję wąwóz wyłożony jumbą, kamienisty podjazd, zaliczam glebę na zjeździe w wypłukanej koleinie, podnoszę moto z kręgosłupa bo wąsko i pochyło, nie jest łatwo bo leży dość.mocno pokrywą silnika do góry ale udaje się. Krótka pauza na regenerację, kontakt z Emilem, dotarł na rynek w Kazimierzu i decyduje się na powrót zadupiami do rodziny pod Warszawę. Ja dowiosłowuję jeszcze pod Puławy, wbijam w google maps „dom” i w 6h, tuż po zapadnięciu zmroku, teleportuję się do żony, psiaka, zimnego piwa i paczki czipsów. Następny atak na TET PL to odcinek z Kazimierza do Hrebennego i powrót do Trójmiasta. Ale to najprawdopodobniej w przyszłym sezonie.
Tymczasem kończę bo dwa dni nie jeździłem, jutro dobra prognoza więc wstaję o 5:30 i o wschodzie słońca jadę gdzieś przed siebie :)
Suplement.
Suma (prawie) wszystkich doświadczeń.
bukowski
13.09.2020, 10:08
Hahahah, przypomniała mi sie moja wycieczka po Maramureszu :) http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=10193
O faken... trza chłopa na takie jeżdżenie :) ja bym się poddał po drugiej glebie :)
We dwójkę dużo łatwiej, niestety 3/4 walnąłem w samotności więc tylko przy jednej miałem pomocną dłoń. Brakuje jeszcze zarówno techniki żeby mniej padać jak też cierpliwości żeby odpowiednio dźwigać. Wszystkie nonszalancko wyrwałem z kręgosłupa, ostatnią przy trzeciej próbie bo nie było jak zrobić podkopu pod kołami.
Wszystko przyjdzie z czasem...
GregoryS
13.09.2020, 15:55
A jak afryka znosila takie glebowanie ? Jakies straty ? U mnie dopiero przy trzeciej glebie na kamorach poddal sie fabryczny handbar :)
Warzyfko, zapraszam z fotami do wątku kalendarza 2021 ;)
A jak afryka znosila takie glebowanie ? Jakies straty ? U mnie dopiero przy trzeciej glebie na kamorach poddal sie fabryczny handbar :)
U Emila poszły zaczepy przedniego błotnika - oberwały solidnie bo moto było mocno obciążone a wąs się zabrał pokaźny, co zresztą widać na foto. Ale to w sumie nie efekt gleby tylko kolekcjonowania gliny z oranego pola, to samo byłoby gdyby Emil to ustał. U mnie zero strat.
Tyle że większość z tego to paciaki przy znikomej prędkości, bardziej wypuszczenie moto spod siebie niż przewrotka. Dwie o których wiem były faktycznie w jakimś ruchu i tutaj w sumie u mnie nie wspomniałem o jednej rzeczy - jak poleciałem przy jakichś 30 km/h w kopny piach to momentalnie wyłączył się silnik a DCT zostało na drugim biegu. Po postawieniu motocykla na kosie i uruchomieniu zapłonu jedyne co dało się słyszeć to "cykcykcykcykcyk" i moto milkło. Tak przy każdej próbie. Na wyświetlaczu zapięty 2 bieg. Pomogła procedura skrócona: zdjęcie moto z kosy, kluczyk w położenie zapłonu, krótkie rozhuśtanie moto przód-tył żeby pomóc DCT wyzębić się do luzu. Szybko wskoczył neutral i mogłem spieprzać z siedliska komarów w którym przyziemiłem.
Warzyfko, zapraszam z fotami do wątku kalendarza 2021 ;)
No pamiętam, wrzucę lada moment jakąs paczkę z Czech, Alp i tego wyjazdu. Obiecuję! :)
vBulletin v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.