PDA

View Full Version : Pamir? A gdzie to jest? (sierpień 2018)


zaczekaj
05.08.2018, 21:27
Heja. Właśnie zaczęła się nasza podróż w Pamir.
Ja z Bartkiem wyjechaliśmy dzisiaj do Marka, z Łukaszem i Marcinem spotykamy się jutro na granicy :)

Możecie nas śledzić tu: https://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0vu8np8toQivJs6mHBzqk2NvK7BoM8k 1q


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Onufry22
05.08.2018, 21:31
Dobrej zabawy

RAVkopytko
05.08.2018, 21:34
Aśka ,obrabialiśmy Ci tyłek u Diverków ;)
Powodzenia

zaczekaj
06.08.2018, 09:04
Aśka ,obrabialiśmy Ci tyłek u Diverków ;)
Powodzenia



Osz Wy!!!

Czekamy na Łukasza i Marcina :)
W międzyczasie poprawiamy pakowanie.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180806/9ded48d67b8be6bb5645502f47d99529.jpg


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

mirkoslawski
06.08.2018, 09:07
Czymam kciuki za wyprawę :)

strobus1
06.08.2018, 11:10
A czemuż to tak szeerokim łukiem ominęliście Żołynię??
Szerokści

Kondzix
06.08.2018, 11:12
Powodzenia, będę śledził!

Emek
06.08.2018, 11:22
Szerokości. Nie dajcie się upałom.

furman
06.08.2018, 11:59
Będę zerkał. Szerokości.

wojtekk
06.08.2018, 12:11
Pysznie. Czeka się na opis !!!

Rojek
06.08.2018, 18:09
Ktoś chyba w Lubaczowie zabłądził ;)

tyran
06.08.2018, 18:14
Jedź, opisuj i wracaj!
Szerokości!

qbaRD07
07.08.2018, 12:27
Powodzenia

zaczekaj
07.08.2018, 14:55
Ktoś chyba w Lubaczowie zabłądził ;)



Czekaliśmy na resztę ekipy więc się kręciliśmy :D


Jesteśmy już za Kijowem. Jakoś to idzie :)

Wczorajsza miejscówka na spanie :D
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180807/ab330ada7af2ea5c4cb2dec9ea609041.jpg



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

mirkoslawski
07.08.2018, 15:10
Z ławeczką...jak romantycznie ;)

Luti
11.08.2018, 22:21
Chyba wymienialiśmy informacje już po rosyjskiej stronie granicy z Ukrainą w środę. Pozdrawiam.

zaczekaj
12.08.2018, 06:18
Chyba wymienialiśmy informacje już po rosyjskiej stronie granicy z Ukrainą w środę. Pozdrawiam.



Tak jest!
Dzięki za wiele cennych informacji.
My jesteśmy dopiero za Aktobe.


Marcin złapał kapcia z przodu przy 100km/h. Wyglądało to strasznie ale udało mu się opanować motocykl. Szacun.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180812/11c161fa5e166e2a2aefae541d6e7930.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180812/e83066cc9df728392f11492dc89e7549.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180812/359dae40439c09a7bfdd8b88d072afa5.jpg


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

zaczekaj
16.08.2018, 21:06
Pytanie do doświadczonych.
Jesteśmy w Osz, ile realnie zakładać czasu na dojazd pod Pik Lenina, Korytarz Wachański i Iskanderkul i powrót do granicy Kirgistan-Kazachstan? Straciliśmy dużo czasu na dojazd przez co chyba braknie nam go tutaj.

P.S
Jakby ktoś pytał to to przejście Kazachstan- Kirgistan nie działa. Info od lokalesów.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180816/930251f6d386c626d4c0f39a9bd254e9.png
Z kolei jedno z dwóch kolejnych przejść od Tarazu zostało zamknięte prawdopodobnie na stałe w dniu w którym mieliśmy je przekraczać.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180816/44aa2f03ef497e07b8cb381bc591ae00.png




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

bukowski
17.08.2018, 09:31
Zakładając brak problemsów:

Osz - Pik Lenina - na spokojnie jeden dzień. Szkoda byłoby stamtąd od razu zjeżdżać, zresztą raczej się nie opłaca, bo do pierwszego sensownego miejsca - czyli Murgab - ciężko będzie dojechać przed późną nocą. Do samego Sary Mogul macie porządny asfalt z przelotowymi 100km/h bez problemu. Potem 2h lekkiego offu do bazy. Pamiętajcie, żeby mieć gotówkę, następny bankomat dopiero w Chorog, 1000 km dalej :)

Z Piku Lenina ja dojechałem do Chorog, ale zajęło mi to >12h. A jechałem sam, bez żadnych przygód po drodze. Więc na bezpiecznie założyłbym nocleg w Murgab, a jeśli bedziecie tam do 15, możecie atakować Chorog. Ten odcinek jedzie sie juz wolniej, przelotowa 70-80km/h +1h na granicę.

Pętelka od Chorog do Murgab przez korytarz to kolejny dzień, ale tu na 100% nie wiem, bo nie jechałem centralnego odcinka (poleciałem z jednej strony do Iszkaszim i potem wróciłem by przejechać doliną Rotszkala) a potem zapuściłem się z drugiej strony.

Z Murgab dolecicie bez problemu do Osz, jesli rano i bez marudzenia to i do Biszkeku. A jeśli tam, to godzinę dalej przez piękne serpentyny kolo Kara Balta dojedziecie do Besh Tash, gdzie jest jedno z najfaniejszych miejsc na camping jakie w życiu widziałem.

Iskanderkul to 2 dni w jedną stronę, więc 4 dni w plecy najmarniej. Też tak chciałem :) A potem nie da się skrótem do Kirgistanu przez Karamyk, bo przejście zamknięte dla innostranców, przynajmniej tak było rok temu. Nie wiem, ile macie dni, ale zamarudziłbym dłużej w okolicach Chorog: pojechał do Bartangu, w Rotszkalę.

kuba1981
17.08.2018, 09:54
Jak udało się zawiesc worki crosso w ten sposób?jestem ciekawy😉

Emek
17.08.2018, 10:58
Sneer, z Murgab do Biszkeku to lekko nie będzie bo ponad 1000 km. Nawet bym się nie porywał bo po drodze góry i granica a dalej za Osh tez się nie pogoni. Na moje oko to z 15 godzin jazdy minimum a stanąć tez trzeba.

Luti
17.08.2018, 11:28
No i tam na długim odcinku w górach za zbiornikiem Toktoguł 50km/h ograniczenie jest :).
Ja tam na jednym z winkli "mandat" za prędkość zapłaciłem:D

zaczekaj
21.08.2018, 13:36
Jak udało się zawiesc worki crosso w ten sposób?jestem ciekawy😉

Całkiem normalnie. Mocowanie jest standardowe czyli pod rower. Rozgiełam tylko haki.

No i tam na długim odcinku w górach za zbiornikiem Toktoguł 50km/h ograniczenie jest :).
Ja tam na jednym z winkli "mandat" za prędkość zapłaciłem:D

My zaraz na pierwszej przełęczy od Kuzyr Adyr zostaliśmy zatrzymani przez policję. Było ograniczenie do 60.


Byliśmy pod Pikiem, nie wiem dokładnie czy w tym miejscu co powinnismy być ale droga się skończyła i pozostało iść pieszo.
Spod Piku pojechaliśmy na granic. Następnego dnia Karaköl, Murgab no następny dzień zaczęliśmy Korytarz Wachański wzdłuż rzeki Panj. (Nie wiem czy to normalne ale zostałam obrzucona kamieniami przez gówniarzy, 4 rzuty-1 celny, fuck up i inne niesympatyczne gesty widziałam kilka razy). Odwiedziliśmy Iziego i dojechaliśmy do Chorog. Tutaj pauza bo chłopaki się pochorowali, ja zreszta też się słabo czuje.
Zastanawiamy się czy się nawracać co Kirgistanu czy za wszelka cenę zaliczyć Iskanderkul.
Serio to przejście w Karamyk nie będzie czynne ? Pozostaje tylko to przejście w strone Sary Tash czy jest jesCZe jakieś?



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Nynek
21.08.2018, 13:51
Z Chorog do Duszandbe macie totalną wyrypę. Ciężko w jeden dzień zrobić. My na dwa dni rozłożyliśmy.

Emek
21.08.2018, 13:56
Karamyk jest czynne ale tylko dla lokalesów. Iskanderkul jest takie sobie. My mieliśmy po drodze to zajechaliśmy ale specjalnie to chyba bym tam nie gonił.
Jak juz chcecie to potem musicie polecieć do góry na Chodżent i tam są przejścia międzynarodowe. Potem trasą co omija uzbeckie enklawy do Osh. Myśmy wlatywali w okolicach Isfary. Nie patrz na mapy bo na mapach ta droga wlatuje do UZB ale w realu się go omija. Mam tracka gdyby co ale i bez niego sobie poradzicie. Droga ładna i szybka.

Grzechu2012
24.08.2018, 17:54
dokładnie, jechać do Isfary, sympatyczne przejście, Emka ciężko widokiem zaskoczyć ale mi osobiście Iskanderkul się podobał, POLECAM. Tracka nie potrzebuje bo jest tylko jedna droga i to asfaltowa.
Dziwne że obrzucali was kamieniami, w nas rzucali tylko raz, najgorsze psy są jednak, no i te pojebane dzieci co próbują złapać za cokolwiek na moto.
Polecam nocleg kawałek za Duszanbe fajne miejscówki do spania po lewej stronie drogi za rzeką.

zaczekaj
26.08.2018, 14:31
Dobra. Zawracałam gitarę z przejściem bez sensu. Wybraliśmy Bartang i to był mega dobry wybór!


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

fassi
26.08.2018, 16:27
No to chłodzić flaszkę?

https://eur-share.inreach.garmin.com/SzlakiemGrabczewskiego2018

Zaczekaj, gdzie dokładnie jesteście? Khorog mamy za rogiem. Śpimy teraz na pasie startowym lotniska w dzirgatal. Kawowa Podlaska jest. Zapraszamy

zaczekaj
27.08.2018, 09:27
No to chłodzić flaszkę?

https://eur-share.inreach.garmin.com/SzlakiemGrabczewskiego2018

Zaczekaj, gdzie dokładnie jesteście? Khorog mamy za rogiem. Śpimy teraz na pasie startowym lotniska w dzirgatal. Kawowa Podlaska jest. Zapraszamy



Hej. My już w drodze powrotnej. Kazachstan.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

fassi
27.08.2018, 09:36
Szkoda. No to życzę szczęśliwej drogi.

zaczekaj
03.09.2018, 10:30
Szczęśliwi, cali i zdrowi wróciliśmy wczoraj do domów.
Trampek dzielnie przejechał blisko 14000 km.

Rano miałam fazę. Obudziłam się, nim otworzyłam oczy zaczęłam szukać po omacku pokrowca do śpiwora. A spałam już w pościeli w domku :D

Powoli się ogarnę ze zdjęciami i lecimy z relacja :)

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180903/66cf0485e2fe63d77838002e8ae9be08.jpg


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Neo
03.09.2018, 10:32
Swietnie! Czekamy i fajnie ze wszystko z pozytywnym koncem. Teraz tylko to opisac i zilustrowac ;)

Pirania
03.09.2018, 10:40
Czekamy..:drif:

wojtekk
03.09.2018, 10:55
Brawo! Wspaniała jesień/zima się zapowiada w tym roku :) Mnóstwo fajnych relacji. Już jest mega a Wasza relacja też jest mocno oczekiwana!

Tank
03.09.2018, 13:46
Brawo!! :)

Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka

madafakinges
03.09.2018, 14:43
Zazdraszczam.

Fihu
03.09.2018, 14:56
To gdzie za rok? I nie mów że nie gadaliście o tym na wyprawie :D

matjas
03.09.2018, 14:59
Trampek dzielnie przejechał blisko 14000 km.



To tak można? Srantalpem???? Nie trzeba beemwu albo ceeref????

Brawo Zaczekaju! Z niecierpliwością będę czekał na lerację. Trzymam kciuki aby nie zajęło Ci pisanie tyle co mi ;)

M

qbaRD07
06.09.2018, 09:42
Ja zazdroszczę i to bardzo, podziwiam.
Bardzo chciałbym tak samo na kołach, a nie samolotem.
Będę czekał na relację.

Rychu72
06.09.2018, 09:55
Tydzień temu dreptałem do campu1 na 4500 na Pik Lenina 7134 m ;)
Brak aklimatyzacji dawał się we znaki..... szedłem jak po dwóch flaszkach :)

klanol
06.09.2018, 10:13
Super. Widzę że mieliśmy taki sam system pakowania. Sakwy rowerowe i miękka torba na bagażnik.

zaczekaj
06.09.2018, 10:17
Tydzień temu dreptałem do campu1 na 4500 na Pik Lenina 7134 m ;)

Brak aklimatyzacji dawał się we znaki..... szedłem jak po dwóch flaszkach :)

Tam jest przepięknie. Żałuje, że tak mało czasu tam spędziłam. Zrobiliśmy mały błąd i pierwszego dnia tam pojechaliśmy nie w tą stronę. Było również pięknie ale Dopiero następnego dnia pojechaliśmy od dobrej strony , na noc już nie zostaliśmy.

To tak można? Srantalpem???? Nie trzeba beemwu albo ceeref????



Brawo Zaczekaju! Z niecierpliwością będę czekał na lerację. Trzymam kciuki aby nie zajęło Ci pisanie tyle co mi ;)



M

Od początku marzyłam, ze jeśli mam jechać w taką podróż to musi to być Transalp :)
To dzięki niemu znalazłam forum FAT i TCP a co ze tym idzie odkryłam, że motórem można tak podróżować.

Ja zazdroszczę i to bardzo, podziwiam.
Bardzo chciałbym tak samo na kołach, a nie samolotem.
Będę czekał na relację.

Trzeba dużo marzyć :) Kiedyś myślałam, ze to jest dla mnie totalnie niemożliwe. Marzyłam marzyłam i patrz. Udało się! :)




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

zaczekaj
06.09.2018, 10:20
Super. Widzę że mieliśmy taki sam system pakowania. Sakwy rowerowe i miękka torba na bagażnik.



No i ja jestem mega zadowolona z sakw crosso. Tanie, pakowne, wytrzymałe i dobrze wyglądają. Innych już nie kupię :) Do tego torba Leoshi na środek i jest git.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Rychu72
06.09.2018, 10:51
Do bazy można podjechać na moto. Widziałem dwie bumy w jednym z obozów. Potem do campu 1 na nogach. Wg miejscowych przewodników 6 godzin. W 9 zrobiłem tam i nazad do bazy. Miałem po drodze lawinę z kamieni, która zasypała ścieżkę. Jakby się osunęła za mną to jestem kilometr niżej. :) Widoki nieziemskie...... trochę ładniejsze niż w Beskidach ;)

zaczekaj
06.09.2018, 11:04
Do bazy można podjechać na moto. Widziałem dwie bumy w jednym z obozów. Potem do campu 1 na nogach. Wg miejscowych przewodników 6 godzin. W 9 zrobiłem tam i nazad do bazy. Miałem po drodze lawinę z kamieni, która zasypała ścieżkę. Jakby się osunęła za mną to jestem kilometr niżej. :) Widoki nieziemskie...... trochę ładniejsze niż w Beskidach ;)



No i do bazy podjechaliśmy na drugi dzień. Podjechaliśmy pod samą ścieżkę prowadząca na camp1 :) Od tamtego momentu miejscowy nam powiedział ze jakieś 3 godziny do campu. :D Chyba, że źle pamietam :) https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180906/6bc070f48bbbbaa4e87c03b6d654d792.jpg


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

yeuop
06.09.2018, 11:06
Ile czasu spedzilas w drodze?

puszek
06.09.2018, 11:23
Pamiru Pamiru

zaczekaj
06.09.2018, 11:27
Ile czasu spedzilas w drodze?
29 dni :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Rychu72
06.09.2018, 11:46
No i do bazy podjechaliśmy na drugi dzień. Podjechaliśmy pod samą ścieżkę prowadząca na camp1 :) Od tamtego momentu miejscowy nam powiedział ze jakieś 3 godziny do campu. :D Chyba, że źle pamietam :)

To zależy ile masz na garbie i jak jesteś zaaklimatyzowana.
Myśmy byli dzień wcześniej w Osh, czyli poniżej 1000 mnpm i tylko jedną noc spędziliśmy na 3600. Moja ekipa wysypała się w połowie trasy na przełęczy i dalej poszedłem sam. Co 10-20 kroków przy podchodzeniu serce chciało wyskoczyć i musiałem robić częste pauzy.
Ekipa z Norwegi robiła trasę baza/camp/baza w dwa dni z noclegiem w campie. W bazie namiocik kosztuje 5 zielonych, a to samo w campie 50 :)

gruber
06.09.2018, 20:35
Super wyjazd, jestem na etapie marzeń o tym kierunku wyjazdu :) Czekam na relację

trolik1
06.09.2018, 22:59
Szkoda, że nie udalo się spotkać-a wygląda na to, że prawie minelismy się w Bartangu:-)
Na przyszły rok kołacze mi się w głowie myśl podjechania pod Pik, wdrapania się na górę a potem Bartang na deser...
pozdrawiam trolik

zaczekaj
07.09.2018, 08:00
Szkoda, że nie udalo się spotkać-a wygląda na to, że prawie minelismy się w Bartangu:-)
Na przyszły rok kołacze mi się w głowie myśl podjechania pod Pik, wdrapania się na górę a potem Bartang na deser...
pozdrawiam trolik


No byłam dzień przed Tobą :) jeszcze w Chorogu patrzyłam na Twoje położenie z myślą czy uda się spotkać czy nie :)
A Bartang podobał mi się dużo bardziej jak Wachański. Mogłabym go przejechać jeszcze raz a Wachanski chyba już by mi się nie chciało :D


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Nynek
07.09.2018, 08:19
Asiu dawaj zdjęcia, dużo zdjęć .. tak na razie, bo zdaję sobie sprawę, że czasu na pisanie relacji pewnie nie masz : D

Emek
07.09.2018, 08:36
Relację spali samymi zdjęciami. Ja chętnie poczekam aż znajdziesz czas na relację połączoną z fotami.

Lucky Luke
11.09.2018, 11:19
Szkoda, że nie udalo się spotkać-a wygląda na to, że prawie minelismy się w Bartangu:-)
Na przyszły rok kołacze mi się w głowie myśl podjechania pod Pik, wdrapania się na górę a potem Bartang na deser...
pozdrawiam trolik


Ciężko Ci będzie na takiej wysokości bez odpowiedniego sprzętu :p

sluza
12.09.2018, 09:28
Niby naczytał się człowiek o tym Pamirze, ale mogłabyś już zacząć coś pisać...

zaczekaj
12.09.2018, 11:40
Niby naczytał się człowiek o tym Pamirze, ale mogłabyś już zacząć coś pisać...



No też tak myślę, za długo się obijam :)



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Sylwek_76
12.09.2018, 12:22
Spokojnie, jeszcze lato się nie skończyło.
Co będziemy czytać zimą ;)?

Emek
12.09.2018, 12:43
Asia, na spokojnie. Poczekaj do jesieni. Będzie lektura do kawy.

trolik1
12.09.2018, 15:39
Ciężko Ci będzie na takiej wysokości bez odpowiedniego sprzętu :p

Sprzęt jest. Myślę o podesłaniu go poprzez któryś z klubów wysokogórskich. Praktycznie co rok któryś polski klub organizuje tam wyprawę. Mam całą zimę żeby temat ogarnąć :-)
pozdrawiam trolik

Neo
12.09.2018, 15:46
Asia, na spokojnie. Poczekaj do jesieni. Będzie lektura do kawy.

Dokładnie tak ale spisz sobie chociaż w skrócie dzień po dniu gdzie byliście, co widzieliście, jakieś "momenty kluczowe" czy detale które JESZCZE masz w głowie. Za miesiąc część wyparuje, a z czasem będzie tylko gorzej...
Robiłem tak dawno temu pisząc relacje z foto-wyjazdów i chociaż większości nigdy nigdzie nie opublikowałem, to wciąż mam zapiski (ołówkiem w notatnikach) na bazie których wracam do minionych dni gdy przy kolejnym sprzątaniu wpadną w ręce. Bez tego mógłbym polegać jedynie na własnej głowie, a ta jak wiadomo nie jest zbyt trwałym nośnikiem informacji.

zaczekaj
17.09.2018, 19:12
Od dłuższego czasu kiełkowała we mnie myśl aby przeżyć prawdziwą podróż. A czym jest wg mnie prawdziwa podróż? To taka przejechana od A do Z na kołach. Taka gdzie organizuje ją sobie sama. Śpię pod gwiazdami, kąpie się w jeziorze. Nie mam konkretnego planu choć jakiś cel jest. No i przygoda, to musi być przygoda.

Kierunek? Kirgistan i Tadżykistan. To trochę śmieszne bo chcę jechać do państw o których jeszcze kilka lat temu nie miałam pojęcia. Ze znajomości mapy byłam w szkole całkiem dobra. Ale o istnieniu Kirgistanu Tadżykistanu Turkmenistanu i Uzbekistanu dowiedziałam się z forum. Z Waszych relacji. I gdy pierwszy raz spotkałam się z nazwami tych państw musiałam użyć mapy. Coś mi się tam kojarzyło z Afganistanem i Pakistanem ale i tak musiałam sprawdzić co to i gdzie to. Ale wiecie co mnie pociesza? Że nie tylko ja. Stąd też wziął się tytuł wyprawy. Bo zdecydowana większość ludzi słysząc, że jadę do Kirgistanu i Tadżykistanu zadawała pytanie ,,A gdzie to jest?"

No dobra. Wymyśliłam sobie podróż ale co dalej? Bartek nigdy mnie nie ograniczał w moich marzeniach tylko, że wyjazd do Albanii na kilkanaście dni trochę się różni od wyjazdu na wschód na miesiąc. Wiedziałam, że nie będzie łatwo poinformować go jakie mam zamiary. Nawet mi przez myśl nie przeszło, ze mógłby chcieć pojechać tam ze mną. Wiedziałam, że woli w inny sposób spędzać urlop. Nawet nie wiecie jaka byłam zdziwiona a zarazem szczęśliwa gdy tak po prostu powiedział, że jedziemy razem.

No to pozostaje szukać jakiegoś kompana. Gdzieś tam odnajduje moje zamiary Łukasz. Korespondujemy chwilę ze sobą, przedstawiając swoje punkty widzenia. Dochodzimy do wniosku, że nasze poglądy nt tej podróży są podobne i dogadamy się. Za jakiś czas dzwoni do mnie Łukasz pytając czy może do nas dołączyć Marek. Po rozmowie telefonicznej z Markiem od razu czuje, że z tym facetem dogadamy się bez problemu. Ten sam punkt widzenia, te same założenia. Cieszę się, bo zapowiada się super ekipa.

Po kilku tygodniach zaś dzwoni Łukasz pytając czy może dołączyć jeszcze jego kolega. Myślę sobie piąta osoba, trochę dużo ale Łukasz zapewnia, że się dogadamy więc wyrażam zgodę.

Zaczynamy przygotowania, ogarnianie wiz, jakiś plan podróży, no i żebranie w pracy o urlop. :-)

Czas leci szybko, w kalendarzu sierpień a i paznokcie już gotowe więc...

Ruszamy :-)
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180917/f286391ebe076fbfa16a362ff241af66.jpg

Neo
17.09.2018, 19:53
Czyta się! :D

torak
17.09.2018, 20:27
Alo,alo. Zdjęciów jest brak.

wojtekk
18.09.2018, 01:06
Jedziesz!

Misza
18.09.2018, 06:30
Bartek afrą pojechał?

Edit: aaaaa kurła rano, nie zauważyłem że kalendarz a szok zamydlił mi oczy ;)

Palnik
18.09.2018, 07:57
wstęp super !! pisz....

qbaRD07
19.09.2018, 14:53
Czekamy czekamy!

zaczekaj
19.09.2018, 19:18
Dzień 1 05.08.2018
Wstaje dość wcześnie rano i zaczynam ostatnie pakowanie. Często zostawiam wiele rzeczy na ostatnią chwilę ale nie tym razem.
Umówiliśmy się na 12 u Teściów na pożegnalne kopniaki w tyłek. Jest już 10 ubieram się i idę po ostatnią ważną rzecz, którą muszę spakować. Dowód rejestracyjny. Zaglądam w miejsce gdzie zawsze jest i... nie ma go. Nie martwi mnie to, przecież Trampkiem również jeździ tato. Biorę więc taty portfel, podaje mu i czekam aż wyciągnie magiczny papier. Szuka, szpera i nie ma. W tym momencie serce zaczyna mocniej bić bo dokładnie pamiętam, że odkładałam dowód na miejsce po ostatniej jeździe. Tylko tato może go mieć. Lecimy do garażu, szukamy. Nie ma.
Sprawdzam samochody bo a nóż widelec gdzieś w którymś wypadł. Nie ma.
Przewalam wszystko w domu ale kurła nigdzie go nie ma. Tato lekko poddenerwowany wsiada do auta i gdzieś pojechał. Ja tymczasem dzwonię do Bartka, że nici z wyjazdu. Na szczęście tato wraca po 30 minutach z dowodem. Był u niego w pracy. Kamień z serca.
Przyjmuje kopniaki od sąsiadki, wsiadam na moto i gnam do teściów.
Moi rodzice również przyjechali. Jemy obiadek, rozmawiamy, instruujemy jak nas obserwować za pomocą spota. W końcu przyszedł czas, że trzeba przyjąć kilka kopniaków w tyłek, włączyć spota i po prostu ruszyć.
Więc jedziemy i kierujemy się prosto na A4. Gdzieś przed Górą Św Anny zaczynam dumać czy wszystko spakowane. Dumam i dumam i ogarnia mnie panika. Czy spakowałam pieniądze i paszport? Nie pamietam kompletnie. Tzn wiem, że to miałam spakowane ale przed obiadem u teściów zajechałam jeszcze do swojego mieszkania po aparat. Mogłam tam zostawić dokumenty. Pojawia się MOP, włączam kierunek i zjeżdżam na parking. Bartek jest lekko zdziwiony ale jak mu powiem czego zapomniałam to zdziwi się bardziej. Schodzę z motocykla i nerwowo sprawdzam bagaż. Jedna sakwa, druga sakwa, tankbag. Nie ma. Wyciągam telefon i dzwonię do taty prosząc go by pojechał do mojego mieszkania i sprawdził czy są te cholerne dokumenty i pieniądze. Stoję podłamana trzymając się pod boczki. Boczki? Biodra? Biodra! Przecież ja mam nerkę- saszetkę na biodrach. Sprawdzam i bingo! Wszystko jest. Dzwonię do taty i odwołuje alarm. Nie wiem co się ze mną działo. Do typowych gapciów nigdy nie należałam a tu takie zaćmienie umysłu. No nic, to chyba po prostu ekscytacja przyćmiła mi umysł.
Tankujemy przy okazji i lecimy już do Kryli.
Tak sobie jedziemy tą autostrada, km lecą, czas leci a Trampek zaczyna przerywać. Patrzę zdziwiona na licznik. Coś dużo spalił. Przełączam na rezerwę i lecimy dalej. Niestety jest to już ten odcinek A4 na której nie ma stacji paliw. Zaczyna się ściemniać, rezerwa się kończy więc zjeżdżam pierwszym lepszym najbliższym zjazdem. Po chwili podjeżdża pomoc drogowa ale niestety za dużo sobie życzą za paliwo. Odpinam kanister i Bartek jedzie w poszukiwaniu stacji.
Gdy wraca zalewamy paliwo i lecimy dalej. Już jesteśmy blisko. Dojeżdżamy z mała pomocą bo adresu nie mogliśmy znaleźć. Poznajemy się z Markiem i jego rodziną, pijemy herbatkę i idziemy spać.
Jutro już Ukraina ;)

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180919/c536e0a8a69beaad4a5d8db93999f63b.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20180919/1234f1483cd5679588c3a39347d78e36.jpg


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

bukowski
19.09.2018, 20:24
Super!!!

Sent from my G8441 using Tapatalk

Lis
19.09.2018, 20:25
Nieżle się zaczyna, brak paliwa pierwszego dnia w Polsce, Europie :) Co będzie dalej?
ps. Przegoniłem ostatnio moją teściową po całym domu za kliczykami do Tenery, które miałem w kieszeni... tak chciało mi się pojeździć :D

Gończy
20.09.2018, 07:38
Czuję, że to będzie fajna historia. Jedziesz :)

HarryLey4x4
20.09.2018, 08:51
Czyta się 😁

wojtekk
20.09.2018, 09:11
Jedziesz !

Grzechu2012
21.09.2018, 16:08
zapowiada się ciekawie :)

fiecia
21.09.2018, 21:18
Pierwszy dzień i już się coś dzieje. Obserwuję! :lukacz:

tyran
21.09.2018, 22:42
Zaczekaj, nie czekaj.
Czyta się!

Tank
22.09.2018, 05:59
No, w takim tempie, to realacja na co najmniej 2 lata czytania (a raczej czekania) .. :)

Starając się nie poganiać, informuję o niecierpliwym oczekiwaniu na ciąg dalszy.. :)

Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka

Lis
22.09.2018, 08:13
Oj kolego, chyba musisz się bardziej starać... ;)

mikelos
22.09.2018, 13:05
Czyta się, czeka się...

zaczekaj
23.09.2018, 16:17
Poniedziałek 6.08.18

Budzę się dość wcześnie. Powietrze zlazło w materaca więc nie dało się za długo leżeć. Szamamy wspólne śniadanko i pędzimy do garażu. Dopakowujemy jakieś zapomniane graty, poprawiamy sposób mocowania bambetli.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/0f94b377cd9f68593534b15b2576fe47.jpg https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/2a5f0cc3e39402402a8d7884d4fc7173.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/23c0ab6c93ba08fffa787f5cfe60003b.jpg No i zbieramy się. Z Łukaszem i Marcinem umówiliśmy się na granicy w Budomierzu. Będą spóźnieni bo jakieś problemy z Afrą wynikły dnia poprzedniego. Jedziemy powoli w strone granicy aż tu nagle Afryka Marka staje
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/43c25134dea5c8f30dd9472e5704b9bf.jpg
Marek coś tam grzebie i grzebie i z uśmiechem na twarzy mówi, że pompa paliwa ale spoko, ma zapas. Podłącza i bangla. Zbieramy manatki i ruszamy. Jedziemy chwile i nagle Afryka znowu staje. Hmm. Marek zaś grzebie i grzebie i mówi, że to znowu pompa ale spoko bo ją źle podłączył. Poprawi i będzie git. Jak powiedział tak zrobił i po kilkunastu minutach znów jedziemy. Myśle, sobie no ładnie się zaczyna przygoda 😀
Dojeżdżamy do Lubaczowa, kupujemy brakujące rzeczy, wymieniany pln na hrywny i kierujemy się na granicę. Spotykamy pierwszego Marcina. Z racji, że nie ma hrywien musi jechać do kantoru. Czekamy więc w cieniu. Wraca Marcin i w tym samym czasie dzwoni Łukasz gdzie jesteśmy bo on już na granicy. Z racji, że nie ma czasu na pierdoły wsiadamy i podjeżdżamy na przejście graniczne.
Nie ma ruchu wiec od razu kierujemy się pod okienko. Nasza strona poszła całkiem szybko, strona UA trochę wolniej ale bez przesady. Po 13 jesteśmy już po drugiej stronie.
Oł jea. Pierwsza granica za nami. Witaj Ukraino. Kończy się asfalt, albo nie. Kończy się dobry asfslt a zaczynają się dziury przeplatane asfaltem. W Niemirowie zatrzymujemy się na barszczyk. Pamietam jak bardzo smakowała mi ta zupka gdy byłam pierwszy raz na Ukrainie.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/a897eb23078c699be4865e75bce1198f.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/1f136fa44ab62c16cd916014e4068d17.jpg

Posileni lecimy dalej.
Kończą się dziury a zaczyna dobry asfalt. Kierujemy się na Lwów. We Lwowie jadąc w korku dostrzegamy, że trochę się dymi z sakwy Łukasza. Stajemy na przystanku i poprawiamy co trza i dzida dalej.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/17596f7b762d8bc2085f69bfba53c309.jpg
Jakieś 60 km za Lwowem Łukasz staje na poboczu i informuje, że musi na dziś kończyć jazdę bo jest zmęczony. Długo walczył przed wyjazdem z Afryką i mało spał. Liczyłam na trochę większy przebieg pierwszego dnia a tu raptem 250 km ale zaraz przypominam sobie, ze my startowaliśmy od Marka a chłopaki mieli jednak trochę dalej. Wchodzę wiec na maps.me znajduje jakąś kałużę całkiem blisko bo przed Chwatowem i lecimy. Miejscówka okazała się jednak terenem prywatnym. Stawik, pomost z altanką, huśtawka no i drewniany domek. Po krótkiej naradzie stwierdzamy, że trzeba spytać właścicieli czy możemy tu zostać. Wyrażają zgodę więc na spokojnie rozbijamy pałatki.

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/347107061230395565a1af27190fee30.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/9c7dd5d1a4e3fd0ff462ec4f83452ede.jpg

Po jakimś czasie przychodzi właściciel i pyta czy nie będzie przeszkadzała nam muzyka. Maja dziś rodzinna imprezę i będzie zabawa. Oczywiście odpowiadamy , że to nie będzie problem. Słyszymy za jakiś czas pierwsze utwory, widzimy dyskotekowe światła, bawiących się ludzi. Po chwili dochodzi do nas, że orkiestra gra i śpiewa polski kawałek.
https://youtu.be/sIuO-l6La38
Pozdrawiają nas więc wstajemy i idziemy na moment bliżej imprezy. Chcemy podziękować. A tu zaś, kolejny polski kawałek. Marek wyrywa mnie do tańca choć nie bardzo chcę no ale nie będę się awanturować 😀 Bawimy się chwile ale robi się późno i trzeba iść spać.
https://youtu.be/4WUcyx0X6OI
https://youtu.be/l1uiw-b03A0
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/e32d83beda53401fe9d59386bca61625.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180923/357780d377f771147626bd1cf41d6c2a.jpg
Zarządzam rano pobudkę o 5. Jutro będzie nowy dzień, trzeba nawinąć trochę więcej km. Chlopaki patrzą na mnie trochę jak na wariatkę ale ja dobrze wiem, że trzeba sobie narzucić małą dyscyplinę jeśli chcemy coś zobaczyć na miejscu.

Dystans - 250 km




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

sebol
23.09.2018, 18:33
Czytamy :Thumbs_Up:

Futrzak
23.09.2018, 18:36
niedziela wieczór tak dobrze się zapowiadało..................

mirkoslawski
24.09.2018, 10:19
Asia - pięknie! A i Szanowny Małżonek w formie :) ucałuj go ode mnie, on to lubi :):):)

trolik1
25.09.2018, 21:49
Pobudka o 5tej rano???? O boszzz. Dobrze ze ruszylismy 2 dni wczesniej...:-)
Pozdrawiam trolik

zaczekaj
26.09.2018, 07:48
Wtorek 7.08.18

Wstajemy. Wczoraj ustaliliśmy, że śniadanie zjemy w drodze a wiec nie pozostaje nam nic innego jak zwinąć obozowisko i jechać dalej.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180926/b4e46891152d801565fbb15b73761b26.jpg
Tego dnia w zasadzie nie dzieje się nic ciekawego. Taki typowy tranzytowy dzień.
Jedziemy, tankujemy co 200 km (Marcina Trampek coś dużo palił, także 200 km i tankowanie) i jedziemy dalej.
Punkt 9:00 stajemy na szybkie śniadanie i posiedzenie na tronie.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180926/c9eb5243eff61acc02885b04c47496b2.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180926/63bba05dd57d5d0fdedf2993a9cdcdee.jpg
I zaś jedziemy i jedziemy. Przyznam, że myślałam, że dużo gorzej będzie się jechało przez Ukrainę a tymczasem ta główna droga jest bardzo dobra. Kierowcy jeżdżą w miarę spokojnie i kulturalnie, często robią nam miejsce abyśmy mogli ich wyprzedzić.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180926/77bb4a2456445c018a7b19f27e7fd5da.jpg
Dojeżdżamy do Kijowa i przejeżdżamy go całkiem szybko i sprawnie, za miastem zaliczamy obiad i gnamy dalej w stronę granicy.
W miejscowości Baturyn zostajemy na nocleg. Jest rzeka, plaża, pole namiotowe ale ostatecznie lądujemy w domkach.
Przebrani już w zwykle ciuchy idziemy jeszcze po prowiant na kolacje i jutrzejsze śniadanie.
Próbujemy tez kwasu z butelki ale to jednak nie to samo co beczki.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180926/3cec2e0773c3526fc55443f5c6799424.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20180926/1d6c4ef89fea46acae69acaa03f936d4.jpg

Dystans- niecałe 700 km


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Lucky Luke
26.09.2018, 10:37
Ja dodam od siebie , że niektórzy wieczorem pili nie tylko kwas :)

Grzechu2012
26.09.2018, 12:27
Ja dodam od siebie , że niektórzy wieczorem pili nie tylko kwas :)

my z Michałem jadąc w Pamir żeśmy kwasu nie próbowali ale za to przez cały wyjazd cysterna koniaku poszła :D

Emek
26.09.2018, 12:40
Kwas tylko z beki. Ten w butelkach jest beee.

gruber
04.10.2018, 11:10
Czekamy na dalszy ciąg opisu wyprawy z niecierpliwością...
Napisz parę zdań o CPD, wizach ogólnie mówiąc formalnościach jak wyglądało to w Waszym przypadku.

Emek
04.10.2018, 11:49
Czekamy na dalszy ciąg opisu wyprawy z niecierpliwością...
Napisz parę zdań o CPD, wizach ogólnie mówiąc formalnościach jak wyglądało to w Waszym przypadku.
Jakie Panie CPD? Jak już to CDP ale to nie w tych rejonach.

Lucky Luke
04.10.2018, 12:19
Czekamy na dalszy ciąg opisu wyprawy z niecierpliwością...
Napisz parę zdań o CPD, wizach ogólnie mówiąc formalnościach jak wyglądało to w Waszym przypadku.

Wiza do Rosji to dwa tygodnie , na priv mogę Ci polecić człowieka który to nam załatwił.
Polisa na koszty leczenia jest wymagana na Rosję , do Tadżykistanu ewiza (2dni).

Polecam zaopatrzyć się w prawo jazdy międzynarodowe 35zł , od ręki do dwóch dni.
Więcej formalności nie pamiętam.
Reszta kwitów to juz na granicach , w sumie tylko na Rosyjskiej , na pozostałych przejściach wypełniają wszystko sami. Ty się tylko uśmiechasz i odpowiadasz na pytania.

gruber
04.10.2018, 20:20
CPD - Carnet de Passage en Douane , o ten dokument celny mi chodziło. Byłem przekonany, że jest wymagany do Kazachstanu-Kirgistanu-Tadżykistanu-Uzbekistanu ale jeśli nie to tym lepiej.
Dzięki za uświadomienie mnie w tym temacie :mur::mur::mur:

mikelos
06.10.2018, 20:59
Asia, zlituj się nad nami, ile mam czekać ????

zaczekaj
09.10.2018, 20:42
Środa 08.08.2018

Dzisiaj będziemy przekraczać granice UA-RUS. To będzie moja pierwsza wizyta w Rosji a zarazem wzbudzająca najwiecej obaw o dokumenty i formalności. Niby wiem, że wszystkie dokumenty mam, pozwolenie na użytkowanie Trampka też ale czuje taką niepewność.
To już jest drugi dzień w komplecie i zaczyna się powoli wszystko klarować. Kto jest rannym ptaszkiem albo kto się długo grzebie ��
Umówiliśmy się na start o 7 ale ostatecznie wyjechaliśmy o 8.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/aa167c26837eb09bac8bff1916750410.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/cabe492c4bea3247a8ffd123393a8078.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/e49cb6ab2e5f2bf8d72f34c04f97e1f8.jpg
Kilka kilometrów po starcie zatrzymujemy się bo Marcinowi szyba lata. Chłopaki ogarniają co trza a ja mam czas na fotki ��
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/31690f130ca6bfd65ddec42e6aa7c388.jpg
Udało się dojechać do granicy.
Jest godzina 10. Strona ukraińska poszła szybko ale strona rosyjska zapowiada się ciekawie. Jest mega długi korek. Idziemy z Łukaszem na zwiady czy można podbić do przodu i po drodze spotykamy dwóch Polaków na dużych GSach, którzy jadą w dużo dłuższą podróż. https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/9c0576f82619a10078950ef58ad97d05.jpg
Rozmawiamy chwilę, dowiadujemy się, że nie ma szans na ominięcie korka. Dostajemy od chłopaków wzory wremienny wwoz, dziękujemy i wracamy do swoich. Czeka nas kilka godzin czekania więc rozbieramy się z butów i ciężkich ciuchów. https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/c5ca59f30144ed66f7c76516eee37326.jpg Wolny czas wykorzystujemy na drobne naprawy typu wymiana żarówki u Marcina czy szycie mojego plecaka https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/33fd6df4c8a683034e8517a9b24b7a98.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/b793c0a9e0d4caac4ece45686d8ced9b.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/5926a52215b467f9b349e87a2f6e6b16.jpg
Doczekaliśmy się. Jedno okienko, potem drugie i czas na dokumenty.
Staram się wypisać wszystko bez błędów ale i tak celnik znajduje powód by kazać mi pisać jeszcze raz. Wysyła mnie po nowy papier a tam drugi celnik nie chce mi go dać. Twierdzi, że wszystko jest w porządku i niech się tamten celnik puknie w głowę. Wracam więc do marudnego gościa i tłumacze, że nie dostałam nowego papieru. Celnik poszedł wiec sam po dokument. Wypisałam i tym razem było już wg niego wszystko git.
No to ubieramy się i jazda w stronę Kurska. Czasu na jazdę mamy już mało.
Dojeżdżamy do miejscowości Ivanino gdzie jemy obiadokolacje. Posileni szukamy sklepu. Zauważamy jeden po przeciwnej stronie drogi, no to cyk przejeżdżamy na drugą stronę nie zważając, że jest to linia ciągła. Pech chciał, że z oddali jechał radiowóz i co nieco widział.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/ed7cd79dd35efe047db8e150d1e0f531.jpgZatrzymali się przy nas i kazali Bartkowi wsiąść do radiowozu. Widzieli dwie osoby ale to Bartek stał z brzegu więc go zaczepili. No to pierwszy mandat mamy z głowy. Robimy szybko zakupy i pędzimy szukać noclegu.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/9e16b43a108ae7bd569c5f2b5d98f675.jpg

Przejechane ok 300 km.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Sławekk
09.10.2018, 23:04
fajnie się czyta :Thumbs_Up:
fotki super :Thumbs_Up:
a dziewczyny w Rosiji znajome :D

Rychu72
10.10.2018, 07:17
Tych dwóch Polaków na GS spotkałem nad Isyk - Kulem i jeszcze gdzieś za Song - Kulem. Gatka szmatka i każdy pojechał dalej. Trochę szkoda, że tak przelotowo robili Kirgistan ..... tyle fajnych miejcówek :(

Luti
12.10.2018, 22:10
Zaczekaj. Ile Was/kolegę ta scysja z lokalnymi "obszczymurkami" (szacun za fotę) kosztowała za naruszenie ciągłej?

Robin
13.10.2018, 16:45
Czyta się, czyta. Asia, ja rozumiem że nick zobowiązuje, ale lecimy dalej...

zaczekaj
15.10.2018, 15:49
Czwartek 09.10.2018

Słońce budzi nas dość wcześnie. Wstajemy więc bo cóż tu innego robić jak zjeść śniadanie i gnać dalej w stronę marzeń?
Marek przyrządza nam pyszną jajecznicę. Zjadamy ją ze smakiem i powoli składamy nasz obóz.

https://i.postimg.cc/yxpm3hXw/IMG-1834.jpg (https://postimg.cc/dZdkzyfB)

https://i.postimg.cc/Pxc9bD48/IMG-1832.jpg (https://postimg.cc/qhs14zWk)

https://i.postimg.cc/VNPjtknL/IMG-1836.jpg (https://postimg.cc/fV5tnZ86)

I lecimy. kolejny tranzytowy dzień. Nie dzieje się nic ciekawego. Trochę już kilometrów mamy za sobą ale jeszcze więcej przed sobą także może to i dobrze, że wieje nudą. Na przygody przyjdzie jeszcze czas. Na razie jedynym urozmaiceniem dnia jest gdy trzeba przebić się przez większe miasto takim jak np Woroneż. Nie jest źle, wręcz całkiem ciekawie gdy próbujemy przebijać się w korkach nie gubiąc się przy tym.
Czasem robimy też dłuższe postoje coby dać głowie chwilę odpocząć.
Mi osobiście póki co zmęczenie ani napady senności nie doskwierają. Chłopaki chyba znoszą to gorzej.

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181015/2038822f1889b8579f9d2982c09814ca.jpg

Także chwila odpoczynku dla nich a dla mnie czas na wymianę baterii w spocie.

https://i.postimg.cc/KzZB9p06/IMG-1856.jpg (https://postimg.cc/Ty4K10M0)


W miejscowości Borisoglebsk robimy zakupy na kolacje a kawałek dalej za miejscowością Tret'yaki nad rzeką rozbijamy obóz.
Dobrze się składa, można będzie się wykapać i zrobić pranie.

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181015/eca01c3ccb20bc58c1c154248d2d35aa.jpg

https://i.postimg.cc/W47ttJhn/DSC-0553.jpg (https://postimg.cc/DW87M0QJ)

https://i.postimg.cc/K8680DgQ/IMG-1889.jpg (https://postimg.cc/9DB2MTbq)

https://i.postimg.cc/LXCX3Kkg/DSC-0557.jpg (https://postimg.cc/njmpnWPn)

https://i.postimg.cc/nzHh8yb1/IMG-1873.jpg (https://postimg.cc/t1MjWmg1)


Przejechane 530 km

honda_honda
15.10.2018, 17:50
Strasznie długo nic się nie działo - aż do 09.10.2018 - co tak długo tam robiliście ?:haha2:

Fizolof
15.10.2018, 18:45
Strasznie długo nic się nie działo - aż do 09.10.2018 - co tak długo tam robiliście ?:haha2:

Zwiedzaliśmy :Thumbs_Up:

sebol
15.10.2018, 21:40
Początek dziwnie przypomina mi nasz wyjazd na "Stany.." W 1 dzień na autostradzie w PL z powodu braku paliwa "zdechła" moja królowa.

Taki początek oznacza jedno. Wyjazd zapewne mieliście udany :D

zaczekaj
24.10.2018, 12:30
Piątek 10.08.2018

Noc nad rzeką minęła dobrze.
Wstajemy dość wcześnie, zjadamy śniadanie i lecimy dalej.
Oznajmiam chłopakom, że dobrze by było być dzisiaj już w Kazachstanie, w Uralsku. Czyli musimy machnąć dziś 700 km. Da się zrobić ale trzeba się spiąć. Na zachętę wspominam, że może by hotelu poszukać jeśli dojedziemy do Uralska.
Zdjęć z poranka nie robimy. No może oprócz Marka. Marek zawsze wstawał najwcześniej, czasem nawet godzinę przed resztą. Nim się obudziliśmy to On był zawsze już ogolony, wykąpany, często też spakowany i gotowy do drogi.
Nie marudził tylko cierpliwie czekał na resztę. I to było mega motywujące bo choć się czasem nie chciało to trzeba było ruszyć dupkę z namiotu i dąłaczyć do Marka bo co chłop sam będzie czekał i oglądał jak się reszta pakuje.:D
https://i.postimg.cc/3wt4q0cX/IMG-20180810-045811.jpg (https://postimg.cc/v16ZgTMT)
https://i.postimg.cc/Hxjc1Wqf/IMG-20180810-050040.jpg (https://postimg.cc/G8whkRhQ)
No to lecimy.
Mamy dziś do przejechania największe miasto jakie mamy na drodze w Rosji- Saratów. Z tego co wyczytałam i usłyszeliśmy od spotkanego na V-stromie kolegi , za Saratowem droga znacznie się pogorszy a prędkość spadnie. W ogóle mnie to nie martwi, wręcz się cieszę na taką odmianę. Czekam więc niecierpliwie aż km zlecą.
Dojechaliśmy do Saratowa i powoli w tym upale przebijamy się do przodu. Miasto jest rzeczywiście duże.
Na jednym z większych skrzyżowań zatrzymuje nas policja. Po obejrzeniu naszych dokumentów robimy sobie wspólną fotkę.
https://i.postimg.cc/J0q93mnz/IMG-1910.jpg (https://postimg.cc/WqdWjBgB)
https://i.postimg.cc/DZMWvWLq/IMG-1913.jpg (https://postimg.cc/njqVThdz)
https://i.postimg.cc/XXMp5T2q/IMG-1915.jpg (https://postimg.cc/Pv4XsFnn)
Fotki zrobione, policja puszcza nas dalej więc lecimy prosto na Most Saratowski, most ma prawie 3km długości i kiedyś był najdłuższym mostem w Rosji. Rozlega się z niego całkiem fajny widok na Wołgę, Saratów i Engels. W Engels chłopaki robią jeszcze zapasy olejowe bo akurat przy drodze stało kilka sklepików motoryzacyjnych i jedziemy już prosto w stronę granicy z Kazachstanem. Z tego co pamiętam przy drodze nie ma już dużych miast, aby coś kupić czy zatankować trzeba zjechać z drogi te parę kilometrów.
https://i.postimg.cc/KzmfPTgt/IMG-1927.jpg (https://postimg.cc/jWkyKLcj)
https://i.postimg.cc/GhtMgvgQ/IMG-1930.jpg (https://postimg.cc/Tp8qp56L)
https://i.postimg.cc/HLDBLRYZ/IMG-1933.jpg (https://postimg.cc/mPjQXdFC)
Tak więc na tankowanie przed Kazachstanem zjeżdżamy tuż przed granicą do miejscowości Ozinki.
https://i.postimg.cc/xCgRtdKh/IMG-1938.jpg (https://postimg.cc/VrrnNmZW)
Zatankowani to jedziemy. Tym razem przejścia graniczne poszły bardzo szybko. Robimy sobie parę fotek przed wjazdem na przejście ale opieprza nas za to pogranicznik
https://i.postimg.cc/90WkQSp5/IMG-1955.jpg (https://postimg.cc/FdBpPT8D)
Po kazachskiej już stronie zaczepiają nas goście od strachówek. Po kilkuminutowej debacie decydujemy się ją zakupić. Trochę później tego żałowałam bo bardzo długo czekaliśmy aż nam wszystkie dokumenty wydrukują. Było już po 20:00, słońce zaczęło zachodzić a my mieliśmy jeszcze kawałek do Uralska.
W końcu się doczekaliśmy. Jedziemy dalej, Robi się ciemno a droga się kończy. Zaczął się szuter. Najgorzej było jechać za ciężarówką. Kurzyło się niemiłosiernie ale zaciskam zęby i cisnę na chłopakami. Nie chciałam zostawać z tyłu bo kiepsko widzę w ciemności, musiałam się trzymać w miarę blisko poprzedzających mnie czerwonych światełek. Gdzieś na jednej wyrypie wyskoczyłam nieco do góry aż mi sakwa spadła. Montuje ją z powrotem i jedziemy. W końcu zaczął się nowy asfalt a po kilkunastu km zaczął rozprzestrzeniać się piękny widok na rozświetlony Uralsk. Dojechaliśmy do miasta koło 23:00 w nocy. Tak jak zaproponowałam rano Łukasz zaczął szukać hotelu. Podjechaliśmy pod jeden. Pani, która nam otworzyła była bardzo zdziwiona widząc nas w progu. Tłumaczymy, że hotel, że noclegu szukamy ale jej mina nie zmienia się. Mierzy nas od góry do dołu i wciąż jest zdziwiona. Mówi, że noclegu tu nie znajdziemy. My również byliśmy nieco zszokowani wyglądem i zachowaniem kobiety. Cóż, to wszystko wyglądało jakbyśmy trafili wprost do kazachskiego burdelu :D:mur: :haha2:
No nic, jedziemy dalej. Zaglądamy do innego hotelu ale po jego wyglądzie już wiemy, że na ten nas nie stać. Szukamy dalej. Zatrzymujemy się pod jedną dyskoteka o nazwie Tarantino jeśli dobrze pamiętam. Stoi tam kilka dziewczyn więc chłopaki trochę ucieszeni. Ja z Bartkiem rozmawiamy za to młodym studentem, który studiuje w Czechach. Obiecuje nam pokazać mały hotelik w pobliżu. Jedziemy za nim i trafiamy na miejsce. Początkowo została dla nas uzgodniona dobra cena ale ostatecznie w recepcji zaczęła rosnąć.
Nie dogadaliśmy się więc się zmywamy. Ktoś tam rzuca hasło by jechać za miasto w krzaki ale Łukasz się nie poddaje i wciąż jeździ za hotelem a my za nim. Mi też już przechodzi ochota na wygody. Bo jaki to sens lokować się hotelu o 1 w nocy kiedy to rano i tak trzeba wstać i jechać dalej? Jest coraz później. Pokierowani przez policjanta stojącego przy drodze lądujemy nawet na dworcu PKS ale i tam coś jest nie tak. Zaglądamy jeszcze w dwa miejsca a na końcu wyjeżdżamy kawałek od miasta bo wg maps.me powinien być jakiś hostelik. Podjeżdżamy pod adres, ale nic nie wskazuje na to, żeby była tu gościna. Jest ciemno. Druga w nocy a my jesteśmy w dupie bo zachciało się hoteli. Nagle podchodzą do nas lokalesi. Rozmawiamy chwile i tłumaczymy czego szukamy. Miejscowi noclegu nam nie dadzą ale wskażą gdzie można rozbić namioty. Jedziemy za nim i docieramy nad rzekę, której kompletnie nie widzimy. Jesteśmy za to tak zmęczeni, że postanawiamy zostać. Rano się okaże gdzie my w ogóle śpimy.

Przejechane 700 km

apex
24.10.2018, 13:24
Aska nie każ znowu tyle czekać!

Neo
24.10.2018, 13:29
Aska nie każ znowu tyle czekać!

Delektuj się, a nie marudzisz. Za wiele relacji w toku nie ma, a do wiosny daleko...

tyran
24.10.2018, 15:13
Czeka się i czyta się!

trolik1
24.10.2018, 15:51
nareszcie! :-)
pozdrawiam trolik

zaczekaj
28.10.2018, 17:31
Sobota 11.08.18

Około 8:30 budzi nas słońce i rosnąca temperatura. Jesteśmy trochę niedospani ale entuzjazm nie znika. Ja, Bartek i Marek o 9:00 jesteśmy już spakowani i gotowi do dalszej drogi. Na Łukasza i Marcina musimy jednak trochę poczekać ponieważ rozbili namioty z dala od nas i Marek swoim porannym krzątaniem nie był w stanie ich obudzić :D
https://i.postimg.cc/FRYm3Ltb/IMG-1963.jpg (https://postimg.cc/5YWZMj2j)
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/6da307854bac35012ec65fda81d2c57d.jpg

Lecimy sobie powoli dobrym i szerokim asfaltem. Ruch jest niewielki. Mijamy tylko co jakiś czas ciężarówki. Pierwsze kilometry w otoczeniu stepów były dla nas wszystkich nowością ale niestety widok szybko nas nudzi. Upał zaczyna doskwierać coraz mocniej, dochodzi południe. Robi się wręcz nużąco i sennie. Wjeżdżamy do miejscowości Zhympity i chwilowo się budzimy ale niestety senność nas z powrotem dopada.

Przede mną jedzie Marcin. Widzę kątem oka lecącego w jego stronę ptaka. Ptak leci na wysokości jego głowy i wciąż nie zmienia kierunku. Jest już blisko do zderzenia ale ufff. Marcin dostrzega gagatka i odbija w lewo. Zagrożenie minęło ale Marcin coś nie wraca na swój pas. Wręcz przeciwnie. Jedzie na lewy pas i zbliża się do pobocza. Serce podchodzi mi do gardła. Nie wiem co się dzieje. Usnął? Trampek zjechał na pobocze. Marcin walczy o utrzymanie się na motocyklu i nie zjechanie w step. Zaczynam rozumieć. To nie ptak a kapeć w przednim kole. Przy prędkości 100km/h. Widok naprawdę nieciekawy i wzbudzający strach. Na szczęście udaje mu się bezpiecznie zatrzymać. Nawet nie chcę myśleć co by było gdyby z naprzeciwka coś jechało...
Chłopaki przystępują do zmiany dętki. Opona na szczęście cała.

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/f332c2c0db356b15b4251daa11f442c5.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/31f70cf26e94af2764a018027c785647.jpg
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/206f9256f824e954a665f37491e53be2.jpg

Ciśnienie długo z nas nie schodzi. Obudziliśmy się wystarczająco.

W przydrożnej knajpie zatrzymujemy się na obiad i oranżadę. Pierwszy raz też korzystam z takiej prawdziwej wschodniej toalety. No trza się będzie po prostu przyzwyczaić. Na smród i odruchy wymiotne szybko znalazłam sposób (chusteczki nawilżające)
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/d0aa82f52c53cafee6a2aae4d1c1e7e6.jpg

Na ścianie wisi duża mapa Kazachstanu. Dociera do mnie jak dużo jeszcze kilometrów trzeba zrobić w tym nudnym stepie.

https://i.postimg.cc/wMWhPZ4Y/IMG-1966.jpg (https://postimg.cc/MfQMfP89)
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/d1ceabc5dd97d6fd01db6de7861d79eb.jpg

Posileni lecimy dalej. Plan na dziś jest taki by dojechać do Aktobe nad rzekę Ilek. Plan udało się zrealizować. Obkupieni wcześniej w arbuza i melona meldujemy się na rzeką. Miejsce super, duża szeroka plaża i ciepła w miarę czysta woda. Aż nam się zachciało motórem przejechać po plaży. Pierwszy jedzie Łukasz. Niestety daleko nie ujechał. Trza było wyciagać :haha2::haha2:

S0ZXY6nLv40
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/9505634006d910f7a4ee175349ad224a.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/c6247b0e4f9d4a7e47ddbb5cbf97716e.jpg
fQ1Qtbq2cvA

W czasie gdy chłopaki usiłują odkopać Afrykę w naszą stronę zmierza gość z lornetką. Okazuje się, że obserwuje czy nie ma kłusowników (a przynajmniej tak to zrozumiałam). Spytany czy możemy tu zostać na noc, zgadza się. Pomaga nam także wytargać motór.

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/2ea4b7b06a3319938c2ab7df2c11cc06.jpg

Jako, że więcej chętnych do jazdy po plaży nie było, przystępujemy do rozbicia obozu, prania oraz kąpieli. Na koniec szamamy arbuza i idziemy odespać poprzednią noc.

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/25eb439d915069fb05d26ccb618ec356.jpg



Przejechane ok 480 km

trolik1
28.10.2018, 18:31
Daloby rade znaleźć jakies współrzędne miejsca gdzie sie rozbiliście na tej plaży?? cztery razy tam przejeżdzałem i nie zajarzyłem że nad rzeką może być plaza... :-)
pozdrawiam trolik

zaczekaj
28.10.2018, 18:50
Daloby rade znaleźć jakies współrzędne miejsca gdzie sie rozbiliście na tej plaży?? cztery razy tam przejeżdzałem i nie zajarzyłem że nad rzeką może być plaza... :-)
pozdrawiam trolik



Dokładnych danych nie mam. Ale było to gdzieś tu bądź ciutkę niżej
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181028/4e4738c47e4ff4246fa5ba6e0792dbc1.jpg



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

trolik1
28.10.2018, 18:55
senks :-)

Marulin
30.10.2018, 20:03
Wyjazd marzenie!
Czekam z niecierpliwością na dalsze części.

zaczekaj
08.11.2018, 22:22
Niedziela 12.08.18

Siódmy dzień drogi. Sądziłam, że będzie to szło sprawniej i w tydzień dojedziemy do Kirgistanu a my tu mamy jeszcze jakieś 1700 km stepu :vis:
Człowiek był twardy i pewny siebie póki nie przyszło mu brać samemu w tym udziału :haha2: Nagle się okazuje, że to nie takie hop siup.
Kilometrów zostało sporo więc zbieramy się z plaży. Kawałek za Aktobe zatrzymujemy się na śniadanie co by już później jechać i jechać.

https://i.postimg.cc/qB5NBhPq/IMG-1993.jpg (https://postimg.cc/dDGs41tc)
https://i.postimg.cc/SKC6C7pg/IMG-20180812-094925.jpg (https://postimg.cc/bGYSjnrn)

W Chromtau zatrzymujemy się na tankowanie. Na stacji spotykamy małą grupę Hiszpanów na ktm 690. W jednym coś się posypało więc mieli tam dłuższą przerwę na serwis. Po chwili na stację wjechały kolejne motocykle- trzy nakedy na białoruskich blachach. Dwie kierowniczki i pan :)
Fajnie było w końcu spotkać innych motocyklistów w trasie.
A po sklepie biegał taki futrzak :)

https://i.postimg.cc/jjHxzC3H/IMG-5021.jpg (https://postimg.cc/p9dMvVHr)
https://i.postimg.cc/QMJBj6DZ/IMG-2006.jpg (https://postimg.cc/1g4RHr4v)

Odpoczęliśmy trochę od upału więc czas gnać dalej. Ledwo co wpadliśmy w rytm aż tu nas kazachska policja zatrzymuje.
Lekko przerażeni zatrzymujemy się grzecznie przed radiowozem. W myślach już najgorsze scenariusze. Przecież tu jest straszna policja i walą mandaty. Tak mi wiele osób opowiadało przed wyjazdem. Nawet sobie drobne dolce wzięliśmy na ten cel.
Podchodzimy do funkcjonariuszy i Łukasz nagle wypala ,,Możemy sobie zrobić fotkę?'' Wszyscy byliśmy lekko zdezorientowani ale zupełnie niepotrzebnie. Zostaliśmy zatrzymani tylko z ciekawości. Porobiliśmy kilka fotek, Marek dał policjantom swoje strażackie pamiątki a w zamian dostaliśmy wielkiego melona.

https://i.postimg.cc/nznDmy2L/IMG-2013.jpg (https://postimg.cc/v1STFSpR)
https://i.postimg.cc/2yMy0MQh/IMG-2016.jpg (https://postimg.cc/CnCw1v6x)

No i zostaliśmy też poproszeni o przesłanie zdjęć na telefon jednego policjanta. Musieliśmy niestety odmówić ponieważ nasze telefony nie mają bluetooth a internet jest za drogi. Policjant popatrzył na nas lekko zdziwiony po czym wyciągnął z kieszeni smartfona takiego samego jak nasze i zaczął nam tłumaczyć co i jak trzeba zrobić. Zaczęliśmy się z Bartkiem śmiać sami z siebie, że kazachski policjant musiał nas uczyć obsługi :haha2::haha2:

https://i.postimg.cc/7YJf5P4V/IMG-20180812-153226.jpg (https://postimg.cc/561xGV6Y)

Kilkadziesiąt kilometrów za Karabutak Marek nagle zatrzymuje się na poboczu. Afryka odmawia dalszej jazdy. Marek szybciutko ściąga bagaże i razem z Bartkiem szukają przyczyny. Chyba pompa paliwa ale też okazuje się, że Afra pali jeden z bezpieczników. Nie wiemy za co on odpowiada a Łukasz z Marcinem nie dostrzegli, że nas nie ma i pognali dalej. Wsiadam na Trampka i gnam za chłopakami bo być może Łukasz będzie miał wiedzę co to za bezpiecznik.

https://i.postimg.cc/k5q3PswS/IMG-5004.jpg (https://postimg.cc/87Knhh2k)
https://i.postimg.cc/SQ5BxkDk/IMG-5003.jpg (https://postimg.cc/6TrjHskm)

Gdy jesteśmy już wszyscy w komplecie wiemy już, że nic nie wiemy. Nie mamy wyjścia i chłopaki dzwonią do Szynszyla. Ja w międzyczasie zajmuje się krojeniem melona. Stoimy w pełnym słońcu, daje to w kość gorzej jak jazda w kurtkach.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181108/5622f41fa20a993be116f5b42603c1b1.jpg
Gdy już wydaje nam się, że sytuacja jest opanowana lecimy dalej. Robimy zaś kilkanaście czy kilkadziesiąt km i znowu stajemy. Chłopaki coś tam grzebią w pompie, kręcą i lutują. Ostatecznie nie udaje się pompy naprawić i Markowi zmniejszył się zasięg.

https://i.postimg.cc/L5bYrnpq/IMG-2029.jpg (https://postimg.cc/8fLzvksD)
https://i.postimg.cc/3Jk3ttbJ/IMG-5016.jpg (https://postimg.cc/KRyXzD2d)

Słońce jeszcze wysoko a my słabo stoimy z dzisiejszym przebiegiem więc nie ma gadania i ciśniemy. Upał wciąż daje w kość.

https://i.postimg.cc/kG473sJs/IMG-5031.jpg (https://postimg.cc/ygwM0FS3)

Niebo powoli zmienia kolory. Mimo tych przerażających przestrzeni dookoła jest całkiem ładnie. Zaczynam lubić te stepy.
Pojawia się też coraz więcej wielblądów, które przyciągają wzrok.

https://i.postimg.cc/s2w8drMF/IMG-5047.jpg (https://postimg.cc/McftVg0t)
https://i.postimg.cc/zD0nCG9Y/IMG-2030.jpg (https://postimg.cc/Th5LGfdt)

Słońce niebawem się schowa a my jesteśmy na wysokości Aralska. Szybka decyzja, że dziś hotel. Mamy okazję jeszcze zobaczyć przejazd pary młodej.
Zamawiamy dziś sytą kolację i piwo. Po takim upale wszystkim się chciało chłodnego napoju mimo, że ekipa nam się dobrała mało alkoholowa.
No i w sumie dobrze :)

e5E9q2Up3yU
https://i.postimg.cc/dQkqBWfQ/IMG-5053.jpg (https://postimg.cc/HjmDWtHF)
https://i.postimg.cc/Bt97cZVF/IMG-5055.jpg (https://postimg.cc/7J9Nq4DP)

Przejechane ok 600 km

tyran
08.11.2018, 22:40
mimo, że ekipa nam się dobrała mało alkoholowa.


Mimo to, czyta się świetnie! ;)
Dajesz!

emillioo
09.11.2018, 00:17
Fajna relacja 😉

Wysłane z mojego BLA-L29 przy użyciu Tapatalka

sambor1965
09.11.2018, 08:10
Mam nadzieję, że w końcu dojedziecie w fajne miejsca ;)

trolik1
09.11.2018, 08:22
My też trafiliśmy na wesele w Aralsku:-). Nieźli imprezowicze muszą tam mieszkać chyba :-)
pozdrawiam trolik

trolik1
09.11.2018, 08:25
My też trafiliśmy na wesele w Aralsku-nieźli imprezowicze muszą tam mieszkać :-). Wygląda na to, że mieliśmy też więcej szczęścia do pogody. Gotowanie jajek mieliśmy tylko w ostatni dzień Kazachstanu jadąc w tamtą stronę :-)

pozdrawiam trolik

wojtekk
09.11.2018, 09:02
Jedzie sie i czyta :)

wezyr
09.11.2018, 14:47
Gotowanie jajek mieliśmy tylko w ostatni dzień Kazachstanu jadąc w tamtą stronę :-)

pozdrawiam trolik

u Zaczekaj ciężko by było zagotować jajka....chyba , że kupiła po drodze :)

zaczekaj
15.11.2018, 10:20
Poniedziałek 13.08.18

Wyspani i wypoczęci wstajemy. Po śniadaniu Łukasz z Marcinem jadą poszukać lokalnego spawacza, ponieważ stelaże w Trampku powoli poddają się pod ciężarem kufrów. My w międzyczasie pojechaliśmy się zatankować na zaś.
Po powrocie chłopaków zbieramy się w dalszą, nudną drogę.

Dzieło kazachskiego spawacza. Nie wiem właściwie dlaczego poprzeczka jest na tablicy a nie za nią :confused:
https://i.postimg.cc/FHXQWgML/IMG-5133.jpg (https://postimg.cc/hfswhxPD)

A droga dziś długa i wyjątkowo nudna a to że gorąco to już nawet nie wspominam. Polewanie się butelką wody pomaga na chwilę. Przydałoby się w całości porządnie namoczyć. Łukasz chyba czytał mi w myślach bo gdy tylko pojawiła się rzeka, natychmiast do niej zjechał. Choć brzeg nie zachęcał to wszyscy wskoczyliśmy do wody po chwilę ochłody. Dopiero tak namoczeni, z pozamykaną wentylacją, mieliśmy przez jakąś godzinę komfort termiczny.
https://i.postimg.cc/W46p6ftz/IMG-5148.jpg (https://postimg.cc/f3yhMCcQ)
https://i.postimg.cc/bYMPbjLL/IMG-5151.jpg (https://postimg.cc/NL1ZqS3r)

https://i.postimg.cc/kMhJcSMQ/IMG-5134.jpg (https://postimg.cc/gr8bcnZj)
https://i.postimg.cc/ydyPKBxK/IMG-2063.jpg (https://postimg.cc/cg6Y7pfk)

Przez Kozyłordą przymusowa pauza w pełnym słońcu. Łukasz łapie kapcia z przodu. Po jakimś czasie zatrzymuje się koło nas policja. Poinformowali, że jeżeli potrzebujemy pomocy to niedaleko jest miasto no ale niestety kapcia trzeba naprawić tu i teraz. Po policji zatrzymało się dwóch facetów z wypasionego nowego kombajna. (foty brak)
https://i.postimg.cc/Kzp20XbG/IMG-5155.jpg (https://postimg.cc/47cq3Snq)

Po ogarnięciu kapcia jedziemy dalej. W Kozyłordzie zatrzymujemy się na stacji. Tam dochodzi do ,,małego" nieporozumienia. Podczas gdy tankuje mnie pracownik stacji oznajmiam Bartkowi, że chyba jest coś nie tak. Albo nie skasowali licznika albo Trampek spalił bardzo dużo. Totalnie popierdzieliły mi się przejechane dziś kilometry i w zasadzie nikt nie wiedział ile dziś przejechaliśmy i kiedy tankowaliśmy.
Niepotrzebnie narobiliśmy rabanu na stacji, nikt nie wiedział o co chodzi, z nikim się nie mogliśmy dogadać. Ostatecznie wyszło na to, że umknęło mi jedno tankowanie. Zwaliłam sprawę na upał :haha2:

Zaraz za stacją była duża wypasiona knajpa. Zostaliśmy tam na obiad. Piłam tam chyba najlepszy kwas na wyjeździe.
https://i.postimg.cc/02DNyQx7/IMG-5164.jpg (https://postimg.cc/BXZ3hJjv)
Mniej więcej w połowie drogi między Kozyłordą a Turkiestanem decydujemy się na nocleg w stepie. Niestety ciężko nam znaleźć odpowiednie miejsce ponieważ wzdłuż drogi przebiega akurat linia kolejowa więc pewnie budził by nas przejazd pociągów. Kawałek dalej zaś zaczynają się wioseczki. Znajdujemy mały skrawek wśród stepowych krzaczków i rozbijamy się.

Powoli robi się między nami nerwowo jeśli chodzi o ustalanie porannego wstawania i wyjazdu. Jedni by chcieli dłużej pospać a drudzy chcieliby dojechać w końcu do Kirgistanu.
Ustalanie typu o 6:00 pobudka o 7:00 wyjazd jak do tej pory nie sprawdziło się. Jeszcze się nie udało punktualnie ruszyć więc tym razem wspólnymi siłami uzgadniamy, że o 6:00 wyjazd a każdy wstaje na tyle wcześniej na ile potrzebuje czasu. Zobaczymy rano jak to wyjdzie ;)

Przejechane ok 540 km

trolik1
15.11.2018, 10:40
Kurde coś długo Wam się zeszło...9 dni i dopiero za Kyzyłordą...?
Co prawda mieliście trochę awarii, ale czy były jeszcze jakieś inne przyczyny?
pozdrawiam trolik

zaczekaj
15.11.2018, 10:46
Kurde coś długo Wam się zeszło...9 dni i dopiero za Kyzyłordą...?
Co prawda mieliście trochę awarii, ale czy były jeszcze jakieś inne przyczyny?
pozdrawiam trolik
Dwa dni mieliśmy takie, że ruszyliśmy dopiero koło 10.
Pierwszy to w Uralsku późno rozbiliśmy obóz a drugi to teraz szukanie spawacza rano. Ale ogólnie to dyscyplina siedziała.
Umawialiśmy się na 7 wyjazd a realnie zawsze schodziło z 30-40 minut dłużej. I tak się zbierało.
Ja mogę jechać od wschodu do zachodu z słońca z krótkimi przerwami na tankowanie, nawodnienie i zszamanie. Moim celem było dojechanie do Kirgistanu w 7 dni i spędzenie dużo więcej czasu w Kirgistanie czy Tadżykistanie i jest to spokojnie to zrobienia(wiem, bo w tyle wróciłam)
Ale nie dla każdego jest to wykonalne i nie każdy się czuje na siłach tyle jechać. Grunt to tak się dobrać by wszystkim pasowały pewne zasady a to jest już trudniejsza sztuka.

Lucky Luke
15.11.2018, 10:59
Przepraszam , że wrzucam swoje trzy grosze.

Problemem było także tempo jazdy. Ja chciałem jechać szybciej , reszta nie mogła, nie chciała...
Zatankować dwa motocykle , a pięć w realiach wschodu to też duża strata czasu, a to smarowanie łańcucha, sraczka, zakupy, picie , foto , siku...

Generalnie ekipa totalnie niezgrana. Nigdy więcej takich wyjazdów w niesprawdzonej i tak dużej ekipie...
Dwóch, trzech to max i tylko z ludźmi których dobrze się zna.
Ekipa dość spora= więcej problemów, nie tylko technicznych.

Wszyscy wróciliśmy cali, to najważniejsze, bogatsi o nowe doświadczenia , wspomnienia.
Oczywiście było warto i nie żałuję, jednak w takiej formie nigdy więcej.

zaczekaj
15.11.2018, 11:16
Przepraszam , że wrzucam swoje trzy grosze.
Problemem było także tempo jazdy. Ja chciałem jechać szybciej , reszta nie mogła, nie chciała...
Zatankować dwa motocykle , a pięć w realiach wschodu to też duża strata czasu, a to smarowanie łańcucha, sraczka, zakupy, picie , foto , siku...

Jak napisałeś do mnie w sprawie dołączenia do wyjazdu to zaznaczyłam, że moja i Bartka przelotowa wynosi 90-100 km/h.
Skoro dołączyłeś do ekipy to sądziłam, że to zaakceptowałeś.

Rychu72
15.11.2018, 11:18
Wyjazd dużą grupą to totalnie inna bajka niż małą.

Temat wielokrotnie wałkowany. :)

Każdy musi sam doświadczyć obu opcji, a potem wybrać co mu bardziej pasuje.

Jak dla mnie to MAŁA, MALUŚKA, MALUSIENKA, TYCI TYCI jest jak najbardziej OK. :)

przemo77390
15.11.2018, 11:21
Fajna relacja - czyta się.

Myślę że niejasności powinniście wyjaśniać miedzy sobą - publiczne pranie źle wygląda.

Z drugiej strony zawsze jak się jedzie z obcymi sobie ludźmi to wychodzą mniejsze lub większe kwiatki. Nie mniej każdy powinien dbać o każdego skoro się podjęło wspólnej jazdy a prędkości dostosowywać do najwolniejszego a tym bardziej do tego kto jest organizatorem.

Czekam na kolejne odcinki.

Lucky Luke
15.11.2018, 11:24
Jak napisałeś do mnie w sprawie dołączenia do wyjazdu to zaznaczyłam, że moja i Bartka przelotowa wynosi 90-100 km/h.
Skoro dołączyłeś do ekipy to sądziłam, że to zaakceptowałeś.

Ja nikogo nie obwiniam. Przyczyn naszego tempa było kilka, jak nie kilkanaście.
Pojechaliśmy-> wróciliśmy cali, a niektórzy mieli mniej szczęścia.
Było zajebiście, reszta niech nam zazdrości ;)

To trzeba przeżyć na własnej skórze. Warto !

zaczekaj
15.11.2018, 11:29
Ja nikogo nie obwiniam. Przyczyn naszego tempa było kilka, jak nie kilkanaście.
Pojechaliśmy-> wróciliśmy cali, a niektórzy mieli mniej szczęścia.
Było zajebiście, reszta niech nam zazdrości ;)

To trzeba przeżyć na własnej skórze. Warto !
:Thumbs_Up::Thumbs_Up:

Emek
15.11.2018, 11:41
My straciliśmy dzień na na naprawę awarii (w tym dniu zrobiliśmy ok 300 km) i można śmiało założyć że kolejny poszedł w plecy w ramach kontaktów z kazachską policją. Problemem nie było tempo bo jechaliśmy ok 100-110 km/h lecz dyscyplina. Jak wdrożyliśmy plan awaryjny czyli wyjazd o 6.00 to bez problemów robiliśmy do południa tyle co wy w cały dzień (ok 500 km). Najważniejsze że wyjazd się udał. Zawsze to nauka przed kolejnym wypadem. Ja dowiedziałem się jednego. 30 dni na taki wyjazd to o 30 za mało.

Rychu72
15.11.2018, 11:57
Na sam Kirgistan 3 tygodnie to mało.
Ja zrobiłem dwa razy dojazdówki i się wyleczyłem. Widzisz głównie asfalt wku....ając się, że nie masz czasu na zobaczenie ciekawych rzeczy, które mijasz.
Na dojazdówkę zdecydowałbym się mając 2-3 miesiące wolnego, ale to mi na razie nie grozi. :(

zaczekaj
22.11.2018, 20:40
Wtorek 14.08.2018

Noc minęła mi średnio dobrze. Z pobliskiej wioski w środku nocy rozbrzmiewały kazachskie hity ale też odgłosy bydła przechadzającego się gdzieś w pobliżu wybudzało mnie ze snu. Budzik zadzwonił nadzwyczaj szybko choć słońce jeszcze chwilę się skrywało. Nie ma, że boli- zaczynamy się zbierać.
Marek jak zwykle już zwarty i gotowy, my z Bartkiem zwijamy bambetle w kilkanaście minut.
Słońce powolutku rozjaśnia niebo a ja ukradkiem spoglądam w zegarek. Jakoś bardzo mnie nie dziwi, że znowu mamy opóźnienie ale też trochę się cieszę, bo dziś to tylko 10 minut. Jest z sukces a sukcesów należy się cieszyć :)

Ruszamy. Dziś jest ten dzień. W końcu wjedziemy do Kirgistanu.:drif:
https://i.postimg.cc/MH7YWfYV/IMG-5203.jpg (https://postimg.cc/XBv5LJmY)
https://i.postimg.cc/ZYHBhL8j/IMG-5208.jpg (https://postimg.cc/Lhq6tL0Z)
https://i.postimg.cc/LXRXcqhr/IMG-5212.jpg (https://postimg.cc/yJQs98mP)

Dzień drogi. Ciągle jedziemy zatrzymując się tylko na tankowanie. Z racji Afryki jadącej bez pompy czasem te postoje są trochę częściej.
Marek miał bardzo dużo bagażu. W pierwszej chwili myślałam, że to on będzie się najdłużej grzebał na wyjeździe ( Marek, przepraszam za taką pierwszą myśl) ale okazało się, że to najlepiej zorganizowana osoba. Mimo ilości bagażu i dwóch kanisterków pakował i rozpakowywał się najsprawniej. Człowiek się napić nie zdążył a Marek już był zatankowany i spakowany :)
https://i.postimg.cc/vHjmQ2c7/IMG-5223.jpg (https://postimg.cc/2VQYGwd3)

W porze obiadowej zatrzymujemy się w przydrożnej knajpce na szamanko.
Na tym wyjeździe starałam się pilnować aby nie jeździć z pustym żołądkiem ponieważ moje poprzednie wyjazdy potrafiłam robić na głodniaka.
Nie jadłam nic całe dnie, ewentualnie skąpe śniadanie a czasem obiad. Nie
było to dla mnie problemem nie jeść cały dzień, nie czułam głodu. Niestety mściło się to potem na moim zdrowiu. Także podczas tego wyjazdu staram się jeść, przegryzać coś podczas pauz i co najważniejsze dużo pić.
Spore obawy miałam też co do wschodniego jedzenia ponieważ nie przepadam za mięsem. Na szczęścia okazało się, że nie był to duży problem bo zawsze znalazło się coś dla wybrednych. Na zdjęciu mój ulubiony obiad. Mięso oczywiście oddałam małżowi :D
https://i.postimg.cc/zBvR3bS4/IMG-5185.jpg (https://postimg.cc/phNd6dSB)
https://i.postimg.cc/YqY8tZSY/IMG-5187.jpg (https://postimg.cc/hf4VrCTt)

Lecimy dalej, jesteśmy już coraz bliżej granicy.
Pech chciał, że Łukasz łapie kapcia. Zaś stajemy na poboczu, w pełnym słońcu. Ubieramy czapki, polewamy się wodą. Robię mały obchód po poboczu a następnie wracam i chowam się przed słońcem pod osłoną z kurtek.
https://i.postimg.cc/3Rd85gYf/IMG-5243.jpg (https://postimg.cc/mzWf71c7)
https://i.postimg.cc/cH2ssrJx/IMG-5234.jpg (https://postimg.cc/dkRM6Qdp)
https://i.postimg.cc/0y2hB98c/IMG-5245.jpg (https://postimg.cc/svqnBdGh)
zYHyi8QWLWI
tVRuJoc7J_c
Trochę trwało naprawienie usterki ponieważ to znowu było przednie koło. Bartek sugeruje zabezpieczanie opony od wewnątrz oraz felgi coby się kapeć nie powtórzył.
Gdy koło znów na miejscu zbieramy się dalej.
Po ujechaniu około 20 km zaczynam macać się po biodrach. Ewidentnie czegoś mi brakuje. KURŁA!!! :mur: Zatrzymuje Bartka. Kompletnie nie wiem jak mu to powiedzieć, żeby nie był zły. No chyba się nie da tak.
Informuje, że w miejscu postoju zostawiłam nerkę. Ściągnęłam ją z siebie i położyłam przy tylnym kole (patrz fotkę wyżej).
W nerce było wszystko. Dolary, paszport, inne dokumenty.
Bartek nadzwyczaj spokojnie poinstruował mnie, że mam jechać dalej zatrzymać chłopaków a on wróci poszukać.
Bałam się przeogromnie, że tych dokumentów już nie będzie i wyjazd będzie skończony. Trzeba będzie dzwonić po ambasadach, policjach i ogarniać to wszystko. Bałam się, że Bartek nie trafi na miejsce postoju albo z powrotem do nas. (Zazwyczaj jeśli nie prowadzi to nie zwraca uwagi na drogę , zjazdy czy rozjazdy a tam akurat były rozjazdy)
Dołączam do chłopaków. Tyle szczęścia, że akurat było trochę cienia. Chłopaki odpoczywają a ja wyglądam co chwilę za Bartkiem. Niecierpliwie się strasznie. W głowie już czarny scenariusz.
https://i.postimg.cc/9Xb6t42r/IMG-20180814-154205.jpg (https://postimg.cc/PNLVd5Pj)
https://i.postimg.cc/FzCntLFp/IMG-20180814-154208.jpg (https://postimg.cc/H85tXjy8)

Nie wiem kompletnie jak to się stało. Jestem przybita i wściekła bo marudzę i narzekam cały wyjazd na wszystkie opóźnienia czy awarie a sama spowodowałam 1.5 godziną obsuwę.:mur: :mur::mur:
Zdaje sobie sprawę, że po części to wina zmęczenia i doskwierającego upału ale kurcze taki błąd...:(
Po jakimś czasie słyszę wydechy Tenerki. Bartek wrócił. Podchodzę do niego z nadzieją, że jest ok. Jest bardzo ok. Nerka leżała, tam gdzie ją zostawiłam.
:Thumbs_Up:
Wsiadamy na koń i lecimy. Czas się skurczył przez kapcia i moje gapiostwo ale nie jest źle. Powinniśmy dziś przekroczyć granicę.

W oddali pojawiają się pierwsze góry.
https://i.postimg.cc/fbVpM5Sd/IMG-5251.jpg (https://postimg.cc/KKyJNPNc)
https://i.postimg.cc/CLYKdnN5/IMG-2088.jpg (https://postimg.cc/XXHWzJt6)
https://i.postimg.cc/fLKrKP66/IMG-20180814-172625.jpg (https://postimg.cc/Kk1fc0cN)

Mamy trzy opcje przekroczenia granicy.
Google mówi, że tu: 42.608271, 71.178755
Kierujemy się więc na odpowiednią drogę ale postanawiamy spytać lokalnego kierowcy. Ten zaś informuje nas, że to przejście nie rabotajet.
No to kierujemy się na Taraz. Miasto robi spore wrażenie. Jest bogato.
Podjechaliśmy pod przejście graniczne tu: 42°47'44.8"N 71°24'11.7"E ale okazuje się, że to zostało zamknięte dzień przed nami.
No to nawrotka i jedziemy na większe przejście między Grodikovo a Kenesh.
Tam w końcu się udaje i grzecznie idziemy się zameldować.

Po kirgiskiej już stronie od razu zaopatrujemy się w somy.
Jako, że słońce już się schowało pędzimy szukać noclegu. Koło Kyzyl- Adyr jest jakieś jezioro więc postanawiamy tam poszukać szczęścia. Udaje się znaleźć spoko miejscówkę z dostępem do wody i z dala od drogi.
Szamamy jeszcze arbuza na kolację, uzgadniamy jutrzejszy start. Chłopaki chcą jeszcze zrobić rano serwis łańcuchów więc ustalamy tak jak ostatnio. Każdy wstaje na tyle wcześniej na ile potrzebuje.

Przejechane około 600 km

Dżeferson
03.12.2018, 21:11
Ja tam sie ciesze, mam lekture do wiosny jak nic :-) Swoja droga od ostatniego odcinka mija 11 dni :spac:

zaczekaj
03.12.2018, 23:37
Ja tam sie ciesze, mam lekture do wiosny jak nic :-) Swoja droga od ostatniego odcinka mija 11 dni :spac:

A to oznacza, że czas coś skrobnąć :)

Przepraszam wszystkich wyczekujących, że się tak grzebię z tematem ale trochę mi się w życiu pozmieniało i stukanie w klawiaturę zeszło na drugi plan. Zwyczajnie brakuje mi chwilowo czasu a nie chcę też klepać od niechcenia.
Obiecuje, że skończę relacje i skleje film choć na razie nawet nie obejrzałam zbytnio co się tam nagrało. :P




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Lucky Luke
04.12.2018, 09:07
A mi się jeszcze coś przypomniało, taka mała rada ode mnie.
Każdemu wybierającemu się w długą trasę polecam zdjąć opony przed wyjazdem i dokładnie obejrzeć felgi.
Moje dwa przednie kapcie były spowodowane utlenianiem się przedniej obręczy. Oponę ściągałem w tamtym roku i wszystko było OK,gruba dętka, opona z dużą ilością bieżnika...
Podczas wyjazdu przy drugim kapciu znaleźliśmy przyczynę.
I tu ogromne dzięki za pomoc Bartkowi i Markowi za usuwanie zadziorów z obręczy w tym okropnym upale.

Fizolof
04.12.2018, 09:38
I tu ogromne dzięki za pomoc Bartkowi i Markowi za usuwanie zadziorów z obręczy w tym okropnym upale.

Miałeś nawigację... prowadziłeś... nie mogliśmy Cię zostawić :haha2:

matjas
04.12.2018, 09:47
Ja to powiem szczerze jestem pełen podziwu za napieprzanie tych kaemów w dojazdówce - tak jak napisano wcześniej: zabiera to mnóstwo czasu i pewnie nie warto, ale dla mnie taki dojazd ma jeszcze jeden aspekt. Ja bym po prostu umarł przy takiej jeździe.
Moja wytrzymałość autostradowa na moto opiewa na dwie godziny /trzy max choc tyle nigdy nie jechałem/. Podziwiam ludzi, którzy piszą, że jednego dnia jebnęli 1200 po autobanach. Masakra.

m

zaczekaj
04.12.2018, 10:13
Ja to powiem szczerze jestem pełen podziwu za napieprzanie tych kaemów w dojazdówce - tak jak napisano wcześniej: zabiera to mnóstwo czasu i pewnie nie warto, ale dla mnie taki dojazd ma jeszcze jeden aspekt. Ja bym po prostu umarł przy takiej jeździe.
Moja wytrzymałość autostradowa na moto opiewa na dwie godziny /trzy max choc tyle nigdy nie jechałem/. Podziwiam ludzi, którzy piszą, że jednego dnia jebnęli 1200 po autobanach. Masakra.

m


Mam tak samo dlatego myślałam, że to nie dla mnie i nie dojadę tak daleko. Jednak ekscytacja wygrała i się udało. Jak sobie postanowię, że dojadę to dojadę. Nie było tak źle. Grunt to nauczyć się walczyć ze zmęczeniem, które pojawia się mimo wysypiania. Z moich obserwacji wyszło, że najbardziej mnie łapało jak był upał i było to zawsze po pierwszych dwóch godzinach jazdy. Później przechodziło i mogłam jechać i jechać.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

apex
04.12.2018, 10:42
U mnie jest zgoła odmiennie, przez pierwsze 8h-10h jest ok, najgorsze są ostatnie 2 h do celu kiedy koncentracja spada i łatwo o wypadek...

Emek
04.12.2018, 10:47
Jazda przez Kazachstany jest wielce nużąca. Przez Rosję czy UA leci się dużo lepiej bo krajobraz się zmienia i coś się dzieje. W stepie nic się nie dzieje a jedyna atrakcja to Orzeł Stepowy lub wierbludy. Jeszcze jak widać trasę w navi gdzie jest 500 km do zakrętu to już się słabo robi.

trolik1
04.12.2018, 11:03
Przejechałem tą trasę już 4 razy i mogę powiedzieć, że z pewnością smażenie tyłka i nuda to żadne przyjemności. Mnie motywują myśli o pięknym biwaku w stepie-dlatego wcześniej kończę jazdę i naprawdę staram się znaleźć zaj..ste na nocleg. Doznania z takiego biwaku rekompensują mi wszystkie niedogodności... do tego czasami mam fajnych współspaczy...:-)
https://lh3.googleusercontent.com/T81oA0dfOUOWqNn7iJR86wNg_3wXcwQlkLvqoqAcgJcgoB1sJs ZycEQNZt50YfQaFgg2yUs0bR2tO3jXq_CnQF4yu3vGNJd3GWI_ FoHJZxz9NzBuX6Pe5u-p8cF5iZ4RB8PKPpORz5koZgrCZzi_4PVJW7k94lVyhzZbA2tSY UjAoL9n6hYEQ68lG3vKVYxdCA2t5Lsl3HJa-Dos8bLgbpcZVQU5BRF6oCyEso5EmMCRG6ZQLcnk0UCnxFRVhZq AqNLUjvCuUwDt13VHHpAVtmFMB9TTdrM9Jt-gWPw48IBvEncnl2_Pxrv9FjM_Th2t8P4OaqNFwP4sbM1UwFS9X F-CZwE71qNPT39bH5_Ld7xhgBDvUvYkDdqvl628GwNi1hVvutEG9 1rlZ5VFyhyDptxj_E15brX7msjl0hAwvNduMbyWEV08YXOPgvy Wcf5c5BptmkESAqoAzblyV7qlGQa6gDzokRqzZtJ91tj8DwWSa Pm19nU2Hsrmxnb1hdwgUxdPhVemUyMgG_cjGMI8GT3qu9BOTY8 1ap66j8eP_69F_t-zT-VdPSJK5K7lxB2G5S4CiodwefUWvm9m6mLSYo_YmkugMUkr9_Ix hLUyRogeucU7m4p752fgImHMhjWrUIYFI6ro9xzVFWZUACwUDE D-0_8bx5jf03jSd9QzE5K6fxnZnxGksVFXMS7dg2MM42ftYEjmQH yTouKwmw=w517-h689-no

zaczekaj
09.12.2018, 17:59
Środa 15.08.2018

Marzyłam marzyłam i sobie wymarzyłam. W końcu budzę się na kirgiskiej ziemi. :)
Od razu lepiej się wstaje jak już człowiek jest tam gdzie pragnął być.
Zwijamy obóz i lecimy po widoki.
https://i.postimg.cc/wjzLgNHN/IMG-2094.jpg (https://postimg.cc/1fWfKf8R)
https://i.postimg.cc/NF0jfgFR/IMG-5298.jpg (https://postimg.cc/47rgWRz3)

Po kilkunastu km zatrzymujemy się. Okazało się, że nie każdy zrobił poranny serwis jak się umawialiśmy. Ja też nie zrobiłam, bo sądziłam, że Bartek mi ogarnie łańcuch a ja sobie dłużej pośpię :haha2: Trochę się na siebie boczymy z tego powodu.
https://i.postimg.cc/Dw5JhYxV/IMG-2124.jpg (https://postimg.cc/dhktmnMn)

Łańcuchy naciągnięte więc lecimy dalej.
Głowa kręci się dookoła non stop. Nie wiadomo gdzie tu patrzeć. Jest pięknie. Przepięknie.
Zaliczamy też pierwszą przełęcz Otmok Pass o wysokości 3326m doświadczając przy okazji pierwszego osłabienia motocykli na gaźnikach.

https://i.postimg.cc/g0Fg8jvq/IMG-5320.jpg (https://postimg.cc/bZg0jzVs)
https://i.postimg.cc/wv9F4r41/IMG-5333.jpg (https://postimg.cc/3ybgdtTh)
https://i.postimg.cc/HL5q5FRR/IMG-20180815-120945.jpg (https://postimg.cc/WDNYcY2w)

https://i.postimg.cc/rpmdwCHD/IMG-2145.jpg (https://postimg.cc/PCgf6ZTH)

Jedziemy sobie tak szczęśliwi całkiem przyjemną drogą w górach aż tu nagle mijamy policję z radarem. Na szczęście nas nie zatrzymali więc lecimy dalej.
Niespecjalnie zwracamy uwagę na ograniczenie prędkości ale też nie przekraczamy jej zbyt mocno. Ruch na drodze tez jest dość spory więc nie mamy nawet szans na szybki przelot. Za którymś z kolei zakrętem ponownie spotykamy radiowóz z radarem. No i niestety tym razem jesteśmy zatrzymani. Policjant nakazuje dwóm pierwszym rajderom się zatrzymać. Stanęliśmy wszyscy.
Dwie pierwsze osoby zaprasza do siebie. Jako, że akurat tak wyszło, że to ja zaparkowałam zaraz za pierwszym motocyklem policjant niesłusznie pomyślał, że to ja jechałam druga. Mając przed oczami kolejny mandat(jeden zapłacił Bartek w Rosji) od razu przystępuje do wyjaśnienia, że to nie ja byłam druga. Policjant pozwolił mi odejść a zawołał do siebie Marcina.
Łukasz z Marcinem zapłacili po 50$, mi powiedziano, że dziewuszka jest ok. Myśleliśmy, że jest już po problemie ale policjanci chyba wyczuli łatwy zarobek i zawołali do siebie jeszcze Bartka i Marka. Ci z kolei negocjowali i wynegocjowali po 25$ na głowę.
Z posępnymi minami ale i z nauczką na przyszłość ruszamy tym razem dokładnie pilnując prędkości. Teraz już wiemy jakie są ograniczenia i sumiennie ich przestrzegamy. I wiemy też, że już więcej się nie zatrzymamy wszyscy na raz.

Nad Toktogulem postanawiamy zrobić przerwę na kąpanie, pranie i odpoczynek. Jezioro choć sztuczne wygląda pięknie.
Jedziemy bocznymi dróżkami szukając dostępu do wody. Droga się kończy małym gospodarstwem. Widząc wąską ścieżkę postanawiam pojechać na zwiady. Odnajduje miejsce, gdzie jest zejście do wody, można też postawić motocykle. Okazuje się, że będziemy mieć towarzyszy w postaci młodych Kirgizów.
https://i.postimg.cc/G3YjRdYZ/P8157497.jpg (https://postimg.cc/mhL9Nxmw)
https://i.postimg.cc/02RJ0Sz4/IMG-2150.jpg (https://postimg.cc/NLDMg578)
https://i.postimg.cc/653Fz8Fd/IMG-20180815-144155.jpg (https://postimg.cc/Z0Gf55bR)
https://i.postimg.cc/9QcRvjtt/IMG-2158.jpg (https://postimg.cc/Whf1kCyh)
https://i.postimg.cc/yxrQ2T20/IMG-20180815-144510.jpg (https://postimg.cc/PvYQw1Xq)

Wyprani, wykąpani i wypoczęci powoli wyjeżdżamy z miejscówki.
Jadę powoli i ostrożnie ponieważ, w jednym miejscu było kilka kolein. Niestety chyba zbyt bardzo skoncentrowałam się by w jakąś nie wpaść i wpadam. Nauczona doświadczeniem staram się nie zostawić nogi pod motocyklem. Wystawiłam ja jak najdalej mając nadzieję, że po prostu zejdę zgrabnym skokiem z motocykla. Niestety. Wystawiona noga wpadła w drugą koleinę a upadający motocykl i tak zahaczył o buta. Wykręcam boleśnie nogę w kolanie.:mad: Przez moment zrobiło mi się ciemno przed oczami. Ból był okropny i w całej mojej karierze urazów takiego mocnego jeszcze nie doświadczyłam. W jednej chwili skończyła się moje wymarzona podróż. Pomyślicie pewnie, że przesadzam ale to kolano operowane już miałam dwa razy. Jest słabe. Nie miałam też ortez bo stwierdziłam, że będą zbędne na turystycznym spokojnym wyjeździe.
W czasie gdy obmyślałam już plan działania co począć z uszkodzonym kolanem tak daleko od domu Bartek zdążył rozłożyć swoja apteczkę i przygotować strzykawkę z lekiem przeciwbólowym. Dostaje zastrzyk w tyłek. Powoli schodzi ze mnie napięcie, próbuje wstać. Boli cholernie ale chyba nie jest tak źle. Karetki nie trzeba wzywać.

https://i.postimg.cc/MKLPZdHL/IMG-5388.jpg (https://postimg.cc/crQMX7Q7)

Z pomocą wsiadam na Trampka. Nie jestem w stanie się podeprzeć na bolącej nodze ale udaje mi się jechać. Dojeżdżamy w okolice Uch-Terek i stajemy na obiad. Zrobiłam raptem kilkanaście kilometrów ale potrzebuje już przerwy.
Pomocy przy parkowaniu też potrzebuje, ponieważ, nie jestem w stanie rozłożyć jedną nogą stopki bocznej.

https://i.postimg.cc/gjSMZKDn/IMG-5395.jpg

Chłopaki się posilają a ja wciąż myślę, co robić. Niby mogę w miarę jechać ale jest to mało komfortowe i w sumie bezpieczne też nie jest. Nie wiadomo, czy kolano przestanie boleć. Może by tak dojechać chociaż do Osz albo Sary-Tash i tam zostać na parę dni?
Koniec rozmyślań bo trzeba jeszcze trochę podgonić dzisiaj.
Wdrapuje się na Trampka i lecimy. Kawałek dalej Łukasz zjeżdża w szuter. Twierdzi, że tak go garmin prowadzi
Sprawdzam szybko na maps.me i rzeczywiście jest droga. Skraca dość sporo czasu i kilometrów do Osz. Zaświecają mi się iskierki w oczach na widok szuterków w końcu tak długo wyczekiwanych. Na moment zapominam o mojej kontuzji i nie protestuje na zapytania czy wybieramy tą drogę. Bartek ma mniej entuzjazmu bo nie robiliśmy żadnych zakupów i wkrótce skończą się zapasy wody a to trochę mało rozsądne wjeżdżać w offa bez wody.
Postanawiamy spróbować. Droga wygląda lajtowo więc powinnam sobie poradzić na siedząco( jazda na stojąco z tym kolanem nie wchodzi w grę).
Początkowo nie możemy odnaleźć odpowiedniej drogi ale z czasem się to udaje. Jedzie się całkiem dobrze i widoki są cudne. Nic nie ma oprócz gór w oddali.
https://i.postimg.cc/tCJvHLqP/IMG-5437.jpg (https://postimg.cc/F7tVyCJs)
Niestety z czasem zauważam, że Trampek zaczyna dziwnie pracować. Przerywa. Zatrzymuje się i sprawdzamy o co chodzi. Linka ssania się podwiesiła i zalało gaźniki. Słońce zaczyna się powoli chować więc decydujemy się zostać tu na nocleg. Na całe szczęście jest dostęp do wody i jak twierdzi lokalny pasterz woda się nadaje do spożycia.

https://i.postimg.cc/LsYwfftm/IMG-5466.jpg (https://postimg.cc/2qY0N19t)
https://i.postimg.cc/vBv2Qyx7/IMG-5458.jpg (https://postimg.cc/ZBCxc1c0)
https://i.postimg.cc/NLvKb3bV/IMG-5465.jpg

Smaruje na noc kolano maściami i mam nadzieję, że rano już będzie dobrze.

Przejechane ok 320 km

tyran
09.12.2018, 18:25
Auć! Nie dobrze!
Jak karzesz czekać na następny odcinek tak długo, to nam też kolana spuchną!

Czyta się.

Gilu
09.12.2018, 18:49
Dojeżdżamy do Uch-Terek i stajemy na obiad. Zrobiłam raptem kilkanaście kilometrów ale potrzebuje już przerwy.
Pomocy przy parkowaniu też potrzebuje, ponieważ, nie jestem w stanie rozłożyć jedną nogą stopki bocznej.

85252


Uch-Terek w zeszłym roku mieliśmy z kolegą wyżerkę z dwu wielkich wędzonych ryb i talerza świeżych pomidorów


85253

trolik1
09.12.2018, 20:14
Do tej pory mieliście więcej przygód niż my przez całą wyprawę... :-)
pozdrawiam trolik

Fizolof
09.12.2018, 20:24
Do tej pory mieliście więcej przygód niż my przez całą wyprawę... :-)
pozdrawiam trolik

Bo My jesteśmy „Januszami Adwenczeru”. Jak wszystko szło zgodnie z planem to musiała po drodze nastąpić awaria :dizzy:

Rychu72
10.12.2018, 07:14
Asia widzę, że masz ładnie pomalowane paznokcie :)

Żonka sobie kiedyś pomalowała w Gruzji i był to klucz do wielu drzwi i do wielu flaszek. Raz ledwie wyszła z bazaru tak ją upoili. :D

zaczekaj
10.12.2018, 07:50
Asia widzę, że masz ładnie pomalowane paznokcie :)



Żonka sobie kiedyś pomalowała w Gruzji i był to klucz do wielu drzwi i do wielu flaszek. Raz ledwie wyszła z bazaru tak ją upoili. :D

Bardzo ładne. Ja w Gruzji także miałam :)
Niewątpliwie zrobione pazurki mają swoje zalety :D
https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181210/9bc47bfeb4d2c3ab8478b3d83395d973.jpg



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Lucky Luke
10.12.2018, 09:47
Bo My jesteśmy „Januszami Adwenczeru”. Jak wszystko szło zgodnie z planem to musiała po drodze nastąpić awaria :dizzy:

Janusze Adwenczeru nie mogą zrobić więcej niż 600 dziennie.

trolik1
10.12.2018, 10:13
Janusz czy nie Janusz- ważne żeby były fajne wspomnienia!
pozdrawiam trolik

sambor1965
10.12.2018, 17:22
Środa 15.08.2018
Łukasz z Marcinem zapłacili po 50$, mi powiedziano, że dziewuszka jest ok. Myśleliśmy, że jest już po problemie ale policjanci chyba wyczuli łatwy zarobek i zawołali do siebie jeszcze Bartka i Marka. Ci z kolei negocjowali i wynegocjowali po 25$ na głowę.
(...)Kawałek dalej Łukasz zjeżdża w szuter. Twierdzi, że tak go garmin prowadzi
Sprawdzam szybko na maps.me i rzeczywiście jest droga. Skraca dość sporo czasu i kilometrów do Osz.

50 dolców to zgroza. Pamiętają Was do dziś i na pewno będą zatrzymywali każdego motocyklistę przez najbliższe 5 lat służby ;)
Łapówka, bo o ty wszak mówimy zwyczajowo wynosi ok. 300 somów. Jak jest grube wykroczenie to 500. Czyli 5-8 dolców.

A co do skrótu to zapewne poszło zgodnie z definicją: najdłuższa trwająca droga łącząca leżące obok siebie punkty ;)

No, ale fajnie że macie adwenczerowy duch. A następnym razem sprawdźcie preferencje w Garminie. Maps.me ordynarnie wiedzie najkrótszą drogą. W efekcie jednej panny szukaliśmy w Argentynie przez cały dzień - jechała pierwsza i włączyła maps.me - skręciła pod kątem 90 stopni w góry. Miała szczęście, zresztą my też...
Pisz, pisz. Fajne, świeże.

zaczekaj
10.12.2018, 18:56
50 dolców to zgroza. Pamiętają Was do dziś i na pewno będą zatrzymywali każdego motocyklistę przez najbliższe 5 lat służby ;)

Łapówka, bo o ty wszak mówimy zwyczajowo wynosi ok. 300 somów. Jak jest grube wykroczenie to 500. Czyli 5-8 dolców.



A co do skrótu to zapewne poszło zgodnie z definicją: najdłuższa trwająca droga łącząca leżące obok siebie punkty ;)



No, ale fajnie że macie adwenczerowy duch. A następnym razem sprawdźcie preferencje w Garminie. Maps.me ordynarnie wiedzie najkrótszą drogą. W efekcie jednej panny szukaliśmy w Argentynie przez cały dzień - jechała pierwsza i włączyła maps.me - skręciła pod kątem 90 stopni w góry. Miała szczęście, zresztą my też...

Pisz, pisz. Fajne, świeże.



Tak wiem. Popełniliśmy życiowy błąd płacąc tak dużo policjantom. Czytałam co nieco w innych relacjach i generalnie wiedzieliśmy, że żądana kwota jest za duża i nie powinnismy tak płacić. A najlepiej w ogóle nie płacić i nie przyzwyczajać. Ale gdy człowiek staje twarzą w twarz z funkcjonariuszem, nie znając języka i nie bardzo rozumiejąc o co kaman to pęka.
Na obronę dodam, że przy następnym spotkaniu z policja nie dałam ani grosza. Pozwoliłam jedynie usiąść na Trampku :D
No cóż. Byliśmy jak dzieci we mgle. Następnym razem będzie lepiej bo w końcu na błędach się człowiek uczy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Gilu
10.12.2018, 19:11
W 2016 na wylocie z Biszkeku we trójkę grzaliśmy sporo za szybko kiedy z
przystanku wyskoczył policjant chcąc nas zatrzymać, olaliśmy go
Za chwilę zatrzymał nadjeżdżającego Sambora z resztą grupy który na zarzut naszego wykroczenia poradził mu żeby nas gonił

Na powrocie mieliśmy problem z odnalezieniem uliczki z hotelem,za 10$ mam nagrane jak przelatujemy radiowóz na kogutach i sygnale my za nim przez miasto pod sam hotel

Luti
10.12.2018, 20:43
Jazda przez Kazachstany jest wielce nużąca. W stepie nic się nie dzieje a jedyna atrakcja to Orzeł Stepowy lub wierbludy. .
Inaczej odebrałem. Mi się podobało.
Przez Rosję [...]leci się dużo lepiej bo krajobraz się zmienia i coś się dzieje..
Pełna zgoda. Ściągnąłem z Twojej relacji idee "ścieżki północnej":Thumbs_Up::Thumbs_Up:
Jeszcze jak widać trasę w navi gdzie jest 500 km do zakrętu to już się słabo robi
Można momentami poszukać "offowych" skrótów.
https://www.google.com/maps/dir/52.0029941,66.2358589/51.9705419,66.3968991/@51.9942827,66.2391049,12z/data=!3m1!4b1!4m2!4m1!3e2
Przejechałem tą trasę już 4 razy i mogę powiedzieć, że z pewnością smażenie tyłka i nuda to żadne przyjemności. Mnie motywują myśli o pięknym biwaku w stepie-dlatego wcześniej kończę jazdę i naprawdę staram się znaleźć zaj..ste na nocleg. Doznania z takiego biwaku rekompensują mi wszystkie niedogodności... do tego czasami mam fajnych współspaczy...:-)
Ja tam się nie nudziłem. Opcja dojazdowa od Emka spoko. Myślę, że istotne w jaką pogodę się jedzie. Bardzo dużą robotę robi wówczas światło na tych przestrzeniach. Uważam, że romantico bajkerzy czy ludzie mający zajawkę na stan bycia w podróży nie muszą być zawiedzeni. Dodatkowo można pograć w kotka i myszkę z kazachską drogówką.

Sidorowski
10.12.2018, 21:23
Tak wiem. Popełniliśmy życiowy błąd płacąc tak dużo policjantom. Czytałam co nieco w innych relacjach i generalnie wiedzieliśmy, że żądana kwota jest za duża i nie powinnismy tak płacić. A najlepiej w ogóle nie płacić i nie przyzwyczajać. Ale gdy człowiek staje twarzą w twarz z funkcjonariuszem, nie znając języka i nie bardzo rozumiejąc o co kaman to pęka.
Na obronę dodam, że przy następnym spotkaniu z policja nie dałam ani grosza. Pozwoliłam jedynie usiąść na Trampku :D
No cóż. Byliśmy jak dzieci we mgle. Następnym razem będzie lepiej bo w końcu na błędach się człowiek uczy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk



Z nieznajomością języka mi udało się akurat w tym roku nic nie zapłacić. Pomiędzy Biszkekiem , a Issyk Kul złapali naszą 3-kę 90 na 60 a że jechałem pierwszy to podchodzi do mnie policjant po rosyjsku się przedstawia i informuje, że przekroczyłem prędkość i że będzie mandat. Na to ja z bananem na twarzy zaczynam: dzień dobry panu, nazywam się.... przyjechałem z Warszawy z Polski, jestem turystą, Kirgizja to piękny kraj itd itp. Po chwili przerwał mi i pyta tym razem po angielsku. No to ja znowu, banan i dzień dobry, nazywam się,.... To on znowu po rosyjsku żebym podszedł do radiowozu to pokaże mi „foto”. Na co ja sięgam po aparat i mówię, że chętnie się z nim sfotografuję i że mam już dużo zdjęć bo Kirgizja to piękny kraj. Po kilku chwilach zaciągnął mnie do radiowozu a tam pijany starszyna do mnie: Salem malejku” no to ja „Salem”. Na co on po rosyjsku że przekroczyłem prędkość i że mandat i czy rozumiem po rosyjsku. No to ja z bananem zaczynam swoją śpiewkę, ten pokazał mi zdjęcie z moją prędkością , grożąc palcem ostrzegł mnie i ze względu na to że jesteśmy turystami odstępuje od nałożenia mandatu. No to ja z bananem tym razem po rosyjsku przedstawiłem się i dalej że Kigizja to piękny kraj. Mina starszyny bezcenna.
Pozdrawiam i czytam


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

trolik1
11.12.2018, 08:59
Ja nauczyłem się tego w zeszłym roku w Kazachstanie. W tym roku zadziałało w Kirgistanie. Moim zdaniem klucz to cierpliwość...:-)
pozdrawiam trolik

Emek
11.12.2018, 09:10
Nam Ruscy skazali że jak ktokolwiek nas zatrzyma to:
1. Nie zdradzasz się, że znasz ich język.
2. Powtarzasz do znudzenia "ni panimaju".
Rabotajet :Thumbs_Up:

zaczekaj
14.12.2018, 14:42
Czwartek 16.08.2018

Rano wstaje trochę niepewnie. Zazwyczaj na drugi dzień boli gorzej ale chyba mam szczęście. Nie jest tak źle. Trzeba włączyć tryb oszczędzania nogi i lecimy dalej.
Napełniamy butelki wodą ze źródełka, pakujemy się i lecimy w nieznaną drogę. Wygląda zachęcająco. Dookoła pofałdowane góry, szuterek i ogromna przestrzeń. Podoba mi się. Po takie widoki tu jechałam.

https://i.postimg.cc/htzzV1Js/IMG-5475.jpg (https://postimg.cc/9D2QhTYw)
https://i.postimg.cc/vH85xnL2/IMG-5479.jpg (https://postimg.cc/K4V1dRWt)
https://i.postimg.cc/sD81fGnh/IMG-5481.jpg (https://postimg.cc/zVCq0vYz)

Płaski i łatwy szuterek dobiega końca. Droga zaczyna się delikatnie piąć w górę a jej powierzchnia robi się sypka i kamienista. Luz, pewnie zaraz się wypłaszczy albo będzie jakaś cywilizacja. W końca linia energetyczna gdzieś musi prowadzić.
Jazda zaczyna być coraz trudniejsza a ja nie jestem w stanie stać na podnóżkach. Kiepsko mi się jedzie ale staram się panować nad motocyklem.
Spoglądam raz po raz w lusterko czy Marek, Bartek i Marcin za mną jada i napieram dalej.
Niestety w pewnym momencie najechałam na kamień i nie zdołałam utrzymać kierownicy. Ląduje na lewy bok ale na szczęście lądowanie się udało. Marek zatrzymał się za mną ale po chwili jego Afryka leci na bok

https://i.postimg.cc/Kc0RVHBQ/IMG-5486.jpg (https://postimg.cc/8srpfwyr)
https://i.postimg.cc/mDwtTdqL/IMG-5488.jpg (https://postimg.cc/34kKBZYV)

Czekamy na Bartka i Marka. Pojawili się po chwili. Tym razem Marcin leży.
Trampek jest mocno obładowany i ciężko ruszyć z miejsca. Potrzebuje małej pomocy.

https://i.postimg.cc/Y0MY3Lc9/IMG-5499.jpg (https://postimg.cc/mzpPZDgf)
https://i.postimg.cc/sDtDCdXP/IMG-5502.jpg (https://postimg.cc/bs9j151d)
https://i.postimg.cc/NFZYtmgG/IMG-5506.jpg (https://postimg.cc/vx7CL1gC)

Na drodze pojawia się kilka zakrętów. Za jednym z nich widok mnie rozwalił.
Zobrazuje wam to ujęciem z kamery, które dopiero teraz sama obejrzałam.

m5V3ZjGKIcw

Przepraszam, za wulgaryzm, nawet sobie nie zdawałam sprawy, że tak powiedziałam. A powiedzenie ,,ożeszfak'' No nie mam pojęcia. Na co dzień takiego nie używam :haha2: Widok po prostu rozwalił system stąd taka reakcja :D

https://i.postimg.cc/vBkHYphd/IMG-5511.jpg (https://postimg.cc/0MGqZXht)
https://i.postimg.cc/mrqGC7HY/IMG-2206.jpg (https://postimg.cc/06p3qMZj)
https://i.postimg.cc/52d1kB7n/IMG-5521.jpg (https://postimg.cc/tY5LsxHx)

Ścieżka prowadzi teraz w dół. Powoli sobie zjeżdżam co jakiś czas zatrzymując się na zdjęcie. O ile się uda bo jest nieco ślisko.
Gdy tylko dojeżdżam do Łukasza i Marka proszę o chwilę przerwy. Niepokoję się bo od dłuższego czasu nie widzę za sobą Bartka i Marcina.

https://i.postimg.cc/yY72JLGq/IMG-5527.jpg (https://postimg.cc/4nFWqQZw)
https://i.postimg.cc/3x87T8hv/IMG-5526.jpg (https://postimg.cc/QHyvgrH8)

Marek odnajduje jakąś roślinkę :D

https://i.postimg.cc/ZKj26rkW/IMG-5541.jpg (https://postimg.cc/fJt8NSRs)

Dość długo czekaliśmy na chłopaków ale w końcu wymęczeni dołączają do nas. Marcin na obładowanym Trampku słabo sobie radzi w tym terenie. Bartek mu pomaga, podnosi moto, zjeżdża a potem wraca po swoją Tenerkę i tak kilka czy kilkanaście razy. Wcale się nie dziwię, że jest umęczony a to jeszcze nie koniec drogi. Prosi aby zmienić kolejność bo pada. Z drugiej strony to słabsza osoba powinna jechać z przodu.
Na nic się zdało gadanie. Jedni wyszli z założenia, że nie mogą się zmęczyć bo się sami będą przewracać. Drudzy by chcieli pomóc ale nie mogą.
Karawana ruszyła a kolejność pozostała taka sama. Bartek będzie wściekły. :mur:
Wciąż lecimy w dół aż dojeżdżamy do skrzyżowania.
Nad rzeką spotykamy rodzinkę przyrządzając sobie obiad. Obdarowujemy dzieciaki balonami i sami idziemy w cień odpocząć.

Marek nawet bez motocykla jeździ :haha2:
https://i.postimg.cc/mkKcnPJC/IMG-5551.jpg (https://postimg.cc/rRCF0w8w)

W końcu na horyzoncie pojawiają się chłopaki.
Rzeczywiście kiepsko to wygląda. Mam wyrzuty sumienia, że Bartek został sam ale jednocześnie jestem bardzo dumna, że mimo skwaru i zmęczenia pomaga Marcinowi, choć tak naprawdę sam niedawno zaczął przygodę z offem i podróżami.
https://i.postimg.cc/cH4YvDjJ/DSC-0661.jpg (https://postimg.cc/mcJhqSTx)
https://i.postimg.cc/gJSh8VFH/DSC-0662.jpg (https://postimg.cc/JDXtWBhs)

Już w komplecie, robimy mały relaks nad rzeką. Jednocześnie musimy podjąć decyzję. Droga offem biegnie dalej przez góry i nie wiadomo czy będzie gorzej/lepiej. Jest też droga która poprowadzi nas wzdłuż rzeki do asfaltu w pobliżu Karakol. Patrząc na Marcina i jego odpadające od hamowania nogami podeszwy decyzja jest prosta. Musimy wrócić tam gdzie każdy da radę.
A na tą drogę to ja jeszcze kiedyś wrócę :drif:


https://i.postimg.cc/659jYywF/IMG-20180816-101233.jpg (https://postimg.cc/py6JdVmB)

Dojeżdżamy do asfaltu i lecimy w stronę Osz.
Towarzyszy nam widok cudnie turkusowej rzeki Naryn. Droga ma sporo zakrętów, przejeżdżamy też za dwa tunele, wyprzedzamy kilka ciężarówek. W offie na moment zapomniałam o kontuzji kolana. Nieco nudnawy asfalt szybko mi o niej przypomina a zwłaszcza postój na siku.
Mam problem by przyjąć pozycję do załatwiania potrzeb fizjologicznych.:haha2: Niby zaopatrzyłam się na wyjazd w lejek do siusiania ale nie mogę się przełamać żeby z niego skorzystać choć teraz jest najlepszy na to moment. :haha2:

https://i.postimg.cc/tTM711Xw/IMG-2210.jpg (https://postimg.cc/k6W7zgRv)
https://i.postimg.cc/9MWyPqHf/IMG-5590.jpg (https://postimg.cc/PLRLTJxG)
https://i.postimg.cc/Hn8nbpnx/IMG-2220.jpg (https://postimg.cc/64wBXxdJ)
https://i.postimg.cc/y84gXSFz/IMG-2226.jpg (https://postimg.cc/Tp03T17k)
https://i.postimg.cc/bwxG6NTS/IMG-2250.jpg (https://postimg.cc/Xrv7qWtn)

Niedługo przed zachodem słońca dojeżdżamy do Osz.
Ruch jest spory, staramy się nie zgubić choć nie jest to łatwe. Co rusz ktoś się wcina zmieniając pas.
Łukasz od razu prowadzi nas pod jeden z hosteli.
Parkujemy ale nie idziemy się od razu zameldować. Nie ma gdzie zamknąć motocykli więc Łukasz leci już sam obczaić inne najbliższe miejscówki.
Ostatecznie zostaliśmy w tym samym miejscu.
Po rozpakowaniu postanawiamy przejść się po mieście i znaleźć coś do szamania.
https://i.postimg.cc/7ZJgVkCp/IMG-20180816-193517.jpg (https://postimg.cc/gxdXz1HD)

Przejechane ok 350 km.

furman
14.12.2018, 14:48
Czyta się.

Gilu
14.12.2018, 20:38
[QUOTE=zaczekaj;615613]Czwartek 16.08.2018

Rano wstaje trochę niepewnie. Zazwyczaj na drugi dzień boli gorzej ale chyba mam szczęście. Nie jest tak źle. Trzeba włączyć tryb oszczędzania nogi i lecimy dalej.
Napełniamy butelki wodą ze źródełka, pakujemy się i lecimy w nieznaną drogę. Wygląda zachęcająco. Dookoła pofałdowane góry, szuterek i ogromna przestrzeń. Podoba mi się. Po takie widoki tu jechałam.

https://i.postimg.cc/htzzV1Js/IMG-5475.jpg (https://postimg.cc/9D2QhTYw)
https://i.postimg.cc/vH85xnL2/IMG-5479.jpg (https://postimg.cc/K4V1dRWt)
https://i.postimg.cc/sD81fGnh/IMG-5481.jpg (https://postimg.cc/zVCq0vYz)

Płaski i łatwy szuterek dobiega końca. Droga zaczyna się delikatnie piąć w górę a jej powierzchnia robi się sypka i kamienista. Luz, pewnie zaraz się wypłaszczy albo będzie jakaś cywilizacja. W końca linia energetyczna gdzieś musi prowadzić.
Jazda zaczyna być coraz trudniejsza a ja nie jestem w stanie stać na podnóżkach. Kiepsko mi się jedzie ale staram się panować nad motocyklem.
Spoglądam raz po raz w lusterko czy Marek, Bartek i Marcin za mną jada i napieram dalej.
Niestety w pewnym momencie najechałam na kamień i nie zdołałam utrzymać kierownicy. Ląduje na lewy bok ale na szczęście lądowanie się udało. Marek zatrzymał się za mną ale po chwili jego Afryka leci na bok

https://i.postimg.cc/Kc0RVHBQ/IMG-5486.jpg (https://postimg.cc/8srpfwyr)
https://i.postimg.cc/mDwtTdqL/IMG-5488.jpg (https://postimg.cc/34kKBZYV)

Czekamy na Bartka i Marka. Pojawili się po chwili. Tym razem Marcin leży.
Trampek jest mocno obładowany i ciężko ruszyć z miejsca. Potrzebuje małej pomocy.

https://i.postimg.cc/Y0MY3Lc9/IMG-5499.jpg (https://postimg.cc/mzpPZDgf)
https://i.postimg.cc/sDtDCdXP/IMG-5502.jpg (https://postimg.cc/bs9j151d)
https://i.postimg.cc/NFZYtmgG/IMG-5506.jpg (https://postimg.cc/vx7CL1gC)

Na drodze pojawia się kilka zakrętów. Za jednym z nich widok mnie rozwalił.
Zobrazuje wam to ujęciem z kamery, które dopiero teraz sama obejrzałam.

m5V3ZjGKIcw

Przepraszam, za wulgaryzm, nawet sobie nie zdawałam sprawy, że tak powiedziałam. A powiedzenie ,,ożeszfak'' No nie mam pojęcia. Na co dzień takiego nie używam :haha2: Widok po prostu rozwalił system stąd taka reakcja :D

https://i.postimg.cc/vBkHYphd/IMG-5511.jpg (https://postimg.cc/0MGqZXht)
https://i.postimg.cc/mrqGC7HY/IMG-2206.jpg (https://postimg.cc/06p3qMZj)
https://i.postimg.cc/52d1kB7n/IMG-5521.jpg (https://postimg.cc/tY5LsxHx)

Ścieżka prowadzi teraz w dół. Powoli sobie zjeżdżam co jakiś czas zatrzymując się na zdjęcie. O ile się uda bo jest nieco ślisko.
Gdy tylko dojeżdżam do Łukasza i Marka proszę o chwilę przerwy. Niepokoję się bo od dłuższego czasu nie widzę za sobą Bartka i Marcina.

https://i.postimg.cc/yY72JLGq/IMG-5527.jpg (https://postimg.cc/4nFWqQZw)
https://i.postimg.cc/3x87T8hv/IMG-5526.jpg (https://postimg.cc/QHyvgrH8)

Marek odnajduje jakąś roślinkę :D

https://i.postimg.cc/ZKj26rkW/IMG-5541.jpg (https://postimg.cc/fJt8NSRs)

Dość długo czekaliśmy na chłopaków ale w końcu wymęczeni dołączają do nas. Marcin na obładowanym Trampku słabo sobie radzi w tym terenie. Bartek mu pomaga, podnosi moto, zjeżdża a potem wraca po swoją Tenerkę i tak kilka czy kilkanaście razy. Wcale się nie dziwię, że jest umęczony a to jeszcze nie koniec drogi. Prosi aby zmienić kolejność bo pada. Z drugiej strony to słabsza osoba powinna jechać z przodu.
Na nic się zdało gadanie. Jedni wyszli z założenia, że nie mogą się zmęczyć bo się sami będą przewracać. Drudzy by chcieli pomóc ale nie mogą.
Karawana ruszyła a kolejność pozostała taka sama. Bartek będzie wściekły. :mur:
Wciąż lecimy w dół aż dojeżdżamy do skrzyżowania.
Nad rzeką spotykamy rodzinkę przyrządzając sobie obiad. Obdarowujemy dzieciaki balonami i sami idziemy w cień odpocząć.

Marek nawet bez motocykla jeździ :haha2:
https://i.postimg.cc/mkKcnPJC/IMG-5551.jpg (https://postimg.cc/rRCF0w8w)

W końcu na horyzoncie pojawiają się chłopaki.
Rzeczywiście kiepsko to wygląda. Mam wyrzuty sumienia, że Bartek został sam ale jednocześnie jestem bardzo dumna, że mimo skwaru i zmęczenia pomaga Marcinowi, choć tak naprawdę sam niedawno zaczął przygodę z offem i podróżami.
https://i.postimg.cc/cH4YvDjJ/DSC-0661.jpg (https://postimg.cc/mcJhqSTx)
https://i.postimg.cc/gJSh8VFH/DSC-0662.jpg (https://postimg.cc/JDXtWBhs)

Już w komplecie, robimy mały relaks nad rzeką. Jednocześnie musimy podjąć decyzję. Droga offem biegnie dalej przez góry i nie wiadomo czy będzie gorzej/lepiej. Jest też droga która poprowadzi nas wzdłuż rzeki do asfaltu w pobliżu Karakol. Patrząc na Marcina i jego odpadające od hamowania nogami podeszwy decyzja jest prosta. Musimy wrócić tam gdzie każdy da radę.
A na tą drogę to ja jeszcze kiedyś wrócę :drif:



No no.. takimi klamotami przez Kargisz,chyba trochę potu wylaliście
Przed ostatnim podjazdem obok słupa w lewo idzie droga serpentynami na szczyt,też ją znalazłem dopiero za drugim razem

Widzę że mostek na rzece naprawiony a jak z drogą idącą po zboczu z drugiej strony? kiedy ja byłem z kolegą była zerwana,gdybyście pojechali w lewo dojechalibyście do jeziora

Kiedy wracaliśmy po kilku dniach i przejechaniu przełęczy zauważyłem brak okularów słonecznych do których byłem przywiązany
Rozsiodłałem konia i na lekko od podnóża do rzeki i z powrotem przez przełęcz zrobiłem w 35minut

http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30901&page=3

Dżeferson
14.12.2018, 21:16
Widok za wzniesieniem zapewne zacny. Nie wiem , nie widziałem. Natomiast wiem, że żadne foto tego nie odda co widzi się w czasie rzeczywistym.

matjas
14.12.2018, 21:41
Te górki to jak z jakiejś dioramy. Nierzeczywiście piękne. Ależ to musiało wyglądać...

M

zaczekaj
15.12.2018, 03:11
No no.. takimi klamotami przez Kargisz,chyba trochę potu wylaliście

Przed ostatnim podjazdem obok słupa w lewo idzie droga serpentynami na szczyt,też ją znalazłem dopiero za drugim razem



Widzę że mostek na rzece naprawiony a jak z drogą idącą po zboczu z drugiej strony? kiedy ja byłem z kolegą była zerwana,gdybyście pojechali w lewo dojechalibyście do jeziora



Kiedy wracaliśmy po kilku dniach i przejechaniu przełęczy zauważyłem brak okularów słonecznych do których byłem przywiązany

Rozsiodłałem konia i na lekko od podnóża do rzeki i z powrotem przez przełęcz zrobiłem w 35minut



http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=30901&page=3


Właśnie widziałam to jezioro na mapie.
Droga po drugiej stronie rzeki na pierwszy rzut oka była ale nie jechaliśmy jej sprawdzić bo i tak musieliśmy wracać do asfaltu najkrótsza droga.

Kurcze. Chce tam wrócić na dużo dłużej.

Widok za wzniesieniem zapewne zacny. Nie wiem , nie widziałem. Natomiast wiem, że żadne foto tego nie odda co widzi się w czasie rzeczywistym.

Dokładnie. Na żywo to było coś :)

Te górki to jak z jakiejś dioramy. Nierzeczywiście piękne. Ależ to musiało wyglądać...

M

Żałuje strasznie, że robiłam foty tylko telefonem:(




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Gilu
15.12.2018, 06:45
[QUOTE=zaczekaj;615613]Czwartek 16.08.2018


https://i.postimg.cc/vH85xnL2/IMG-5479.jpg (https://postimg.cc/K4V1dRWt)
https://i.postimg.cc/sD81fGnh/IMG-5481.jpg (https://postimg.cc/zVCq0vYz)

Czy tutaj nie spotkaliście aby mojego kolegi?

85288
z
Gdybym się spodziewał że ktoś znajomy będzie tam jechał
Z jaką zazdrością oglądał moje buty

zaczekaj
14.01.2019, 09:50
Piątek 17.08.2018

Noc w hotelu mimo odbywającego się w pobliżu wesela minęła spokojnie. Męczyła nas jedynie duchota w pokoju ale przynajmniej zrobione wieczorem pranie całkowicie wyschło.
Przed wyjazdem w dalszą podróż postanawiamy zobaczyć bazar w Osz.
Pozwalamy sobie wziąć Taxi. W 5 osób władowujemy się do Matiza.
W pierwszą stronę jechaliśmy ze spokojnym kierowcą natomiast w drugą stronę przejażdżka była ciekawym doświadczeniem.:haha2: Momentami miałam lęki czy aby się z kimś nie zderzymy :haha2:
Tu akurat spokojny taksówkarz.
e8evkIe0Pjg

Obchodzimy bazar dookoła i zaopatrujemy się w pamiątki dla bliskich.
https://i.postimg.cc/j26jgMzY/IMG-5627.jpg (https://postimg.cc/gLJdrqSg)

Dzisiaj mamy zamiar dojechać pod Pik Lenina także zapowiada się jeszcze piękniejszy dzień jak wczoraj bo w końcu ujrzymy ośnieżone szczyty gór.
Spakowani ruszamy w stronę Sary-Tash. Bezproblemowo udaje nam się wyjechać z zatłoczonego miasta nie gubiąc się przy tym.

https://i.postimg.cc/RVxZHxws/IMG-5637.jpg (https://postimg.cc/qgQTPYby)
https://i.postimg.cc/fbqbt3vm/IMG-5657.jpg (https://postimg.cc/kV8CLgzg)

Dojeżdżamy do przełęczy Taldyk i robimy tam chwilę przerwy na fotki.

https://i.postimg.cc/CMQKLfKg/IMG-5676.jpg (https://postimg.cc/5j8Jsyv7)
https://i.postimg.cc/gJ6Gxgjb/IMG-5681.jpg (https://postimg.cc/R69k8Qwg)

Całkiem niedaleko od Sary- Tash Łukasz zauważył ciekawie wyglądającą ścieżkę. Po szybkiej naradzie decydujemy się skorzystać. Marcin wymęczony po wczorajszym offie jednak dezerteruje. Po przestudiowaniu mapy uzgadniamy miejsce spotkania i ewentualnego noclegu jeśli nie udałoby się spotkać wcześniej.
Więc lecimy w offa. Zaczyna się robić pięknie. Szuterek ciągnący się gdzieś w środek gór, rzeczka i pełno koni wypasających się obok.
https://i.postimg.cc/m2SB1zLk/IMG-5701.jpg (https://postimg.cc/N5LWW0rv)
https://i.postimg.cc/BQ3JvcGR/IMG-5703.jpg (https://postimg.cc/7bKFszhN)
https://i.postimg.cc/HkxDJ6vv/IMG-2334.jpg (https://postimg.cc/CzW6Xsgb)

Dojeżdżamy do pierwszej rzeczki.
Asekurując się przejeżdżamy. Ja niestety czuje się mało pewnie na dużych, mokrych kamieniach z moim mało stabilnym i bolącym kolanem.
Kolejne brody były już łatwiejsze więc spokojnie je przejeżdżam.

https://i.postimg.cc/cHC0ppXj/IMG-5716.jpg (https://postimg.cc/1gkk6jxc)najlepszy darmowy hosting (https://postimages.org/pl/)
https://i.postimg.cc/XNf0tGyL/IMG-5726.jpg (https://postimg.cc/w3jPmB2R)
https://i.postimg.cc/vTzkTnrd/IMG-5733.jpg (https://postimg.cc/bSZ3FsV6)
https://i.postimg.cc/hPQVSnc2/IMG-2346.jpg (https://postimg.cc/qz0NL9tK)
https://i.postimg.cc/5tgCPNS2/IMG-2339.jpg (https://postimg.cc/mcckk4nv)

Do czasu. Na stosunkowo gładkim brodzie się wyłożyłam. Przednie koło ślizgnęło się na kamieniu a ja nie utrzymałam motocykla. Wpadłam do niezbyt ciepłej rzeki. Marek szybko przyszedł z pomocą i zaoferował swoja sucha kurtkę. Po sprawdzeniu czy dokumenty i telefon nie zostały zalane ruszamy dalej. po jakimś czasie w oddali widzimy chłopca na koniu w grubej puchowej kurtce. Natomiast za kolejnym zakrętem wyłaniają się nam pamirskie szczyty. Dochodzi wtedy do mnie w jak dużych i pięknych górach jesteśmy.

NJMmbnxTB6k
https://i.postimg.cc/cCysqPW5/P8177550.jpg (https://postimg.cc/tZk0WSYh)
https://i.postimg.cc/J4XkkWtt/DSC-0680.jpg (https://postimg.cc/fJwLGpch)

Dojechaliśmy do miejsca spotkania z Marcinem ale go nie ma. Czekamy chwilę ale widząc nadchodzące chmury postanawiamy kierować się do miejsca noclegu. Przeciwdeszczówek nie ubieramy bo przecież przejdzie bokiem :haha2:

https://i.postimg.cc/SRy1BKw1/IMG-2376.jpg (https://postimg.cc/BLVCDJZ2)
To był największy błąd. Wjechaliśmy w mega ulewę. Woda wlewała mi się ciurkiem przez kurtkę Marka. Motocykl spychało na lewy pas a widoczność była prawie zerowa. Nawet nie dostrzegłam, że wszyscy zjechali na pobocze pod jakiś daszek. Chcąc zawrócić utknęłam przednim kołem w dole i nie mogłam wycofać motocykla. Stałam tak i mokłam czekając aż mnie ktoś uratuje. W końcu dołączyłam do chłopaków choć w sumie schronienie tam było minimalne.
Gdy przestało padać ruszamy dalej. Jeszcze zostało nam trochę kilometrów do campingu a godzina już późna. Po jakimś czasie zaczynam mocno marznąć. Zamieniam się z Bartkiem na motocykl, bo moje ręce dłużej nie utrzymają kierownicy a grzane manetki w Trampku się popsuły. Dojeżdżamy do jurt i na całe szczęście jest też Marcin, który pomyślał i nagrzał nam w środku. Rozbieramy się prędko i przebieramy w coś suchego. No jeszcze nigdy w życiu tak mocno nie zmarzłam. Najpierw marzłam po kąpieli w rzecze a potem jeszcze ulewa. Długo nie mogłam się rozgrzać. Pomogła dopiero gorąca herbata i kolacja.

Przejechane ok 350 km.

Rychu72
14.01.2019, 09:58
Przygoda, przygoda :)

matjas
14.01.2019, 10:15
https://postimg.cc/fJwLGpch

piekna fota

matjas
14.01.2019, 10:16
https://i.postimg.cc/cCysqPW5/P8177550.jpg (https://postimg.cc/tZk0WSYh)
https://i.postimg.cc/J4XkkWtt/DSC-0680.jpg (https://postimg.cc/fJwLGpch)


piękne foty, nawet jeśli robione telefonem :D potwierdzają tylko moją teorię, że najlepsze zdjęcia to są te zrobione...
ładnie oddają przestrzeń i ogrom tych gór. szacuneczek.

m

Molek
14.01.2019, 11:13
"Stałam tak i mokłam czekając aż mnie ktoś uratuje." :drif:

tyran
14.01.2019, 11:13
Czyta się i podziwia widoki!

strobus1
14.01.2019, 15:05
https://i.postimg.cc/j26jgMzY/IMG-5627.jpg (https://postimg.cc/gLJdrqSg)



Już z wami się nie bawię a od jutra też nie piję....
:haha2:

Fizolof
14.01.2019, 18:26
Już z wami się nie bawię a od jutra też nie piję....
:haha2:

Odwrotnie, Marek chciał pić a nikt inny nie chciał :D

Śwagier
14.01.2019, 23:38
"ożeszfuck"...ale foty...:lukacz::lukacz::lukacz::lukacz:
czyta się...:drif::drif:

Lucky Luke
15.01.2019, 00:38
To jeszcze nic , żebyście słyszeli jak Filozof się targował :D

bukowski
15.01.2019, 05:40
"Stałam tak i mokłam czekając aż mnie ktoś uratuje." :drif:Też zwróciłem uwagę na ten fragment. Brzmi jak fragment Muminków :D

Sent from my G8441 using Tapatalk

zaczekaj
15.01.2019, 11:54
18.08.2018

Tego dnia nie wstajemy zbyt wcześnie. Nie ma mocy a poza tym trzeba trochę odpocząć i przyzwyczaić się do wysokości. Marka chyba powoli łapie choroba bo mimo, że się nie skarży to widać, że męczy go ból głowy.
Po pysznym śniadaniu wracamy do jurt na drzemkę.
Ja zbyt długo nie wytrzymałam. Gdy zrobiło się w miarę ciepło wyszłam na mały spacer. Nie oddalałam się zbyt daleko ponieważ niepokoił mnie pies z sąsiednich jurt.

https://i.postimg.cc/2y74J9T1/DSC-0686.jpg (https://postimg.cc/hQhzQrkn)
https://i.postimg.cc/yxHmLChq/DSC-0685.jpg (https://postimg.cc/XGsBvhDx)
https://i.postimg.cc/3wv2hqNL/IMG-5742.jpg (https://postimg.cc/8FT7BthW)
https://i.postimg.cc/tJ2xDQvg/IMG-5743.jpg (https://postimg.cc/GTTthNC0)
https://i.postimg.cc/CLcGsD94/IMG-5745.jpg (https://postimg.cc/ZCyvT9b9)
https://i.postimg.cc/LXPDyXj8/IMG-5758.jpg (https://postimg.cc/hzSVvKCk)

Po powrocie ze spaceru podpatruje jak bawią się synowie gospodyni
Chłopcy stoją na górce z liną i bawią się w wspinaczy.
https://i.postimg.cc/DwygVh9n/DSC-0682.jpg (https://postimg.cc/8j9WW2k0)

Udało się złapać z nimi kontakt. Dzieci dostają balony i smyczki.
Młodszy z chłopców wszedł do naszej jurty i zakosił mi takie słodkie mleczko co dostałam od Bartka. Kojarzycie mleko w tubce z Gostynia? To właśnie na wschodzie małż wynalazł mi takie w butelce :drif:
Chłopczyk był zadowolony ze znaleziska a gospodyni nieco zakłopotana chciała mi zwrócić buteleczkę. Choć moje serce się krajało bo strata była dla mnie duża to nie przyjęłam :haha2:

https://i.postimg.cc/NGSbrZ2x/IMG-2398.jpg (https://postimg.cc/3Wj2sSBy)
https://i.postimg.cc/28WGdT4N/IMG-2401.jpg (https://postimg.cc/LnHj2tCx)

Tak wygląda jurta jak już pościągaliśmy wysuszone ubrania. Ten symbol przy otworze dymnym to znak z flagi Kirgistanu.

https://i.postimg.cc/fWGjbX12/IMG-2394.jpg (https://postimg.cc/6ThGj7Wn)
https://i.postimg.cc/mkfsqtqX/IMG-2384.jpg (https://postimg.cc/R6RyJVvK)

Chłopaki trochę odpoczęli, jest już południe więc czas się zbierać.
Cały czas nurtuje nas gdzie jest ta słynna brama z napisem Peak Lenin. Pytamy gospodarzy ale nie potrafią nam odpowiedzieć bądź nie zrozumieli pytania.

https://i.postimg.cc/3wtFrqHm/IMG-2390.jpg (https://postimg.cc/PL8w22J5)

No to w drogę.
Postanawiamy poszukać słynnego łuku i podjechać pod prawdziwą bazę bo jak to tak być w Kirgistanie i nie mieć takiej fotki?
Wracamy w stronę asfaltu.
https://i.postimg.cc/ZRJnQsdv/IMG-5773.jpg (https://postimg.cc/VSHzrR4z)
https://i.postimg.cc/BQ7FK31Y/IMG-5780.jpg (https://postimg.cc/F7czM2p3)
https://i.postimg.cc/DZcJy3Tc/IMG-5793.jpg (https://postimg.cc/sQvDw81B)
https://i.postimg.cc/JzWqpJqD/IMG-2436.jpg (https://postimg.cc/XpQdJrt4)

W końcu odnajdujemy prawidłową drogę z łukiem.
Kilka fotek i jedziemy.
https://i.postimg.cc/RZNg69XG/P8187567.jpg (https://postimg.cc/G4nF600s)

Droga zaczyna się na płaskim terenie a następnie powoli i delikatnie pnie się w górę. Co jakiś czas widać wynurzające się z nor świstaki, pasące się konie i bydło
.
https://i.postimg.cc/FKVs0bBr/IMG-5811.jpg (https://postimg.cc/94zhh92K)
https://i.postimg.cc/J7273zPk/IMG-5817.jpg (https://postimg.cc/G9v1dd0L)
https://i.postimg.cc/xdQgsH9p/IMG-20180818-160208.jpg (https://postimg.cc/68Hdq82C)
https://i.postimg.cc/CMBsYJrn/IMG-2483.jpg (https://postimg.cc/V5wCW98z)

Dojechaliśmy najdalej i najwyżej jak się dało. Dalej już tylko trialem albo pieszo. Miejsce jest przepiękne. Góry, choć w większości za chmurami robią mega wrażenie. Aparat nigdy tego nie odzwierciedli.
Robimy sobie mały popas w tych pięknych okolicznościach.
My z Bartkiem niestety nie radowaliśmy się wspólnie. O mały włos a prawie żeśmy się tam rozwiedli. Zdecydowałam, że wieczorem się odłączam i dokończę podróż samotnie. A poszło o gmole co miał mi naprostować na
campingu. Glebłam na błocie i gmol połamał mi boczek. Mój piękny, niebieski Trampkowy boczek :mur::( Do tego nazbierało się kilka innych drobnostek i kryzys gotowy.
A powiem Wam, że nie było warto się kłócić. Byliśmy w najpiękniejszym miejscu jakie do tej pory widzieliśmy i nie mamy nawet wspólnej fotki :(

https://i.postimg.cc/W1M2P6jG/IMG-5829.jpg (https://postimg.cc/hXtFLmXv)
https://i.postimg.cc/j5kThMQb/IMG-5845.jpg (https://postimg.cc/N9TZs7zJ)
https://i.postimg.cc/LsyCn5My/IMG-20180818-165323.jpg (https://postimg.cc/Y4WfPp0g)
https://i.postimg.cc/QxXdVKT7/P8187571.jpg (https://postimg.cc/5jRVR0p9)
https://i.postimg.cc/YSRMvrvj/IMG-5865.jpg (https://postimg.cc/QBFRPrkr)

Po małym relaksie zbieramy się dalej. Planujemy dziś dojechać do granicy w Tadżykistanem.
Z przydrożnej jurty wyskakuje trzech chłopaków. Podbiegają do nas z pytaniem czy szokolada jest? Ciekawe od kogo się nauczyli. W każdym razie od nas dostają tylko smyczki i balony.
https://i.postimg.cc/G3Vr8SmP/IMG-5870.jpg (https://postimg.cc/BtTRRpDt)

Wróciliśmy na asfalt choć było nam szkoda opuszczać tak piękne tereny. Niestety chcąc zobaczyć jeszcze coś w Tadżykistanie nie możemy sobie pozwolić na dzień straty.
Jadąc w stronę granicy mijamy ostatnią stację paliw. Nikt z nas nie pomyślał o zatankowaniu. Ale spoko, przecież jutro zatankujemy w Tadżykistanie :haha2:
Zaczyna się robić ciemno akurat jak dotarliśmy na przejście graniczne. Po załatwieniu formalności i wniesieniu opłaty po 500 som za głowę jedziemy kawałek po ziemi niczyjej w poszukiwaniu kawałka płaskiego terenu na nocleg. Szybko rozbijamy namioty i idziemy spać. Noc zapowiada się chłodna.

Przejechane 230 km

Gończy
15.01.2019, 13:30
Zazdraszczam wyprawy, super się czyta, zdjęcia magnum.

trolik1
15.01.2019, 17:36
Niecierpliwie czekam na przygodę związaną z tankowaniem...:-). My też mieliśmy kiepską pogodę pod Pikiem w tym roku...
pozdrawiam trolik

Gilu
15.01.2019, 17:43
[QUOTE=zaczekaj;619910]18.08.2018


My z Bartkiem niestety nie radowaliśmy się wspólnie. O mały włos a prawie żeśmy się tam rozwiedli. Zdecydowałam, że wieczorem się odłączam i dokończę podróż samotnie. A poszło o gmole co miał mi naprostować na
campingu. Glebłam na błocie i gmol połamał mi boczek. Mój piękny, niebieski Trampkowy boczek :mur::( Do tego nazbierało się kilka innych drobnostek i kryzys gotowy.


https://i.postimg.cc/W1M2P6jG/IMG-5829.jpg (https://postimg.cc/hXtFLmXv)
https://i.postimg.cc/j5kThMQb/IMG-5845.jpg (https://postimg.cc/N9TZs7zJ)
https://i.postimg.cc/LsyCn5My/IMG-20180818-165323.jpg (https://postimg.cc/Y4WfPp0g)
https://i.postimg.cc/QxXdVKT7/P8187571.jpg (https://postimg.cc/5jRVR0p9)
https://i.postimg.cc/YSRMvrvj/IMG-5865.jpg (https://postimg.cc/QBFRPrkr)

To mogło być piękne rozstanie:)

matjas
15.01.2019, 17:45
Poczekaj jeszcze pare lat i kryzys może być z powodu boczków ;) bynajmniej nie trampkowych :)

Oczywiście nie zycze

Tank
15.01.2019, 18:27
Czytajac o takich problematorach, czlowiek uswiadamia sobie głęboką mądrość tkwiącą w powiedzeniu o niewozenu ze sobą drzewa do lasu... ;)

Ale i tak fajnie sie czyta.:)

Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka

zaczekaj
15.01.2019, 19:50
Czytajac o takich problematorach, czlowiek uswiadamia sobie głęboką mądrość tkwiącą w powiedzeniu o niewozenu ze sobą drzewa do lasu... ;)

Ale i tak fajnie sie czyta.:)

Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka

Kogo uważasz na tej wyprawie za drzewo?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

matjas
15.01.2019, 20:13
No to się zacznie a tak było fajnie :)

M

Tank
15.01.2019, 20:14
Jeszcze jedno mi się nasunęło. To o stole i nożycach. ;) :)
No i w razie odłączenia od grupy, pasowało by jeszcze to o ulzeniu koniom i wozie. :) :) :)

Dworuję sobie troszeczkę- wybacz. :) :*

No i czekam niecierpliwie na relacji ciągu dalszego nastapienie.:)




Wysłane z mojego WAS-LX1 przy użyciu Tapatalka

matjas
15.01.2019, 20:15
Jeśli już o przysłowiach to jest tez takie o srebrze i złocie ;)

Luti
15.01.2019, 20:18
Słaba wstawka "Beemiarza".
Zaczekaj. Przeszliście tą rzeczkę którą przepycił Sneer w swojej relacji w Base Camp Pik Lenina, czy poszliście z prawa tą łąką do oporu?

zaczekaj
15.01.2019, 20:32
Słaba wstawka "Beemiarza".

Zaczekaj. Przeszliście tą rzeczkę którą przepycił Sneer w swojej relacji w Base Camp Pik Lenina, czy poszliście z prawa tą łąką do oporu?



Przejeżdżaliśmy przez rzekę :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Grzechu2012
15.01.2019, 20:35
sporo tych różnych perypetii na tym wyjeździe. No ale czym była by wyprawa bez przeszkód. Dobrze żeś się zmobilizowała do pisania. Czyta się.
edit: my nie daliśmy rady przejechać :(

bukowski
15.01.2019, 20:48
Te same dzieciaki pytały mnie o czekoladę.
Tak, to piękne miejsce i bardzo sobie i wam zazdroszczę, że tam bylismy :) u mnie pogoda była so-so jak wjeżdżałem, potem koszmarnie zimna noc, ale nazajutrz mialem bonus: patelnia i powietrze czyste aż w zębach zgrzytalo.

Czyta się. Szczególnie osobiste wątki :)

Sent from my G8441 using Tapatalk

Rychu72
16.01.2019, 07:02
A propos wątków osobistych, to kto kogo w końcu udobruchał?
Były kwiaty i kolacja przy świcach? ;) :)

..... ile razy miałem ochotę zostawić żonkę gdzieś daleko od domu ..... albo ona mnie :)

Asia tak wygląda docieranie małżeńskie. ;)

zaczekaj
20.01.2019, 21:40
Sobota 19.08.19

Jest 19 sierpnia, pierwsza rocznica naszego ślubu a my budzimy się rano razem ale osobno. Noc była chłodna a ja zbyt uparta by się przytulić do męża. On zresztą to samo :haha2: W ciszy rozkładaliśmy namiot dnia poprzedniego, w ciszy go składaliśmy.
Miałam się rozdzielić i pojechać samotnie ale Bartek stwierdził, że nie pozwoli bym jechała sama. On się odłączy. Automatycznie powiedziałam, że w żadnym wypadku, nie może jechać sam więc jakoś tak wyszło, że rano po ogarnięciu obozu ruszyliśmy razem. Jedno bało się o drugie. Po niedługiej chwili kłótnia z poprzedniego dnia rozeszła się po kościach. Chyba po prostu każde z nas wiedziało, że nie tak powinna wyglądać nasza rocznica i zaczęliśmy ratować to co się popsuło.
Tak w ogóle to nie lubię jeździć motocyklem samotnie, więc teraz po dłuższym zastanowieniu nie wiem jak mogłam wymyślić, że pojadę sama. Wiem, że bym sobie poradziła. Jakoś, ale bym dała radę. Wiem też, że przyjemność z jazdy czerpię tylko wtedy gdy mogę ją z kimś dzielić. Cieszę się, że jednak udało się dogadać i pojechać dalej razem z mężem.

https://i.postimg.cc/63Fm62Ry/IMG-5875.jpg (https://postimg.cc/47b5B3Wg)

Na drodze spotykamy parę rowerzystów z Polski. Historia z nimi jest taka, że Bartek podjechał z nimi porozmawiać. Chwila gadki po angielsku a potem padło pytanie skąd jesteście. No i się okazało, że to rodacy. Pamiątkowa fotka i lecimy na granicę z Tadżykistanem.

https://i.postimg.cc/YCGB1Wfq/IMG-5878.jpg (https://postimg.cc/w1prz3GS)
https://i.postimg.cc/d3wJ6VQN/IMG-5880.jpg (https://postimg.cc/cgkq4Znf)
https://i.postimg.cc/nzvHqDxQ/IMG-5882.jpg (https://postimg.cc/N9jqcL5g)
https://i.postimg.cc/tThx7JmB/IMG-2512.jpg (https://postimg.cc/njhzPFxm)

Na pierwszej tadżyckiej przełęczy Trampek już lekko osłabiony ale parł dzielnie pod górę. Wyprzedził nawet Holendrów na V-stromach.

https://i.postimg.cc/RhSzfpGj/IMG-5884.jpg (https://postimg.cc/CBQtpN3N)
https://i.postimg.cc/wB1MRM3h/IMG-5888.jpg (https://postimg.cc/t1HpLX3T)

Chwila na fotki pod pomnikiem i już zaraz będziemy na granicy.

https://i.postimg.cc/SxMNm5Pr/IMG-5904.jpg (https://postimg.cc/v4GdzPbg)

Na przejściu musimy trochę poczekać aż nas wpuszczą za szlaban. W między czasie poznajemy kilka zagranicznych kierowników z transportu Sambora.
Ucinamy sobie małą pogawędkę.
Za szlabanem entuzjazm nam nieco zmalał. Tu ten dollars tam ten dollars i zebrała się ładna sumka. Nieco oburzeni próbowaliśmy negocjować warunki ale Tadżycy było nieugięci.

https://i.postimg.cc/Kv5DJqf0/IMG-5912.jpg (https://postimg.cc/nCCmL16m)

Wjechaliśmy do kraju trochę zniesmaczeni ale widok pamirskich szczytów i turkusowego jeziora Karakul od razu poprawił nam humory.

https://i.postimg.cc/1X82Sxzc/IMG-2542.jpg (https://postimg.cc/YLwbNsYh)
https://i.postimg.cc/gcyGt8ZM/IMG-5934.jpg (https://postimg.cc/0rQgb6Zm)

Postanawiamy wstąpić nad wodę bo poprzedniego dnia nie mieliśmy okazji się umyć czy wyprać. Gdy już byliśmy gotowi do kąpieli w niezbyt ciepłym jeziorze nagle podjechał bus z francuskimi turystami. Byliśmy dla nich nie lada atrakcja gdy zastali nas w trakcie kąpieli. Ukradkiem widziałam jak kamerują i robią fotki.

https://i.postimg.cc/x1XZcSzw/DSC-0697.jpg (https://postimg.cc/VJcgVp4g)
https://i.postimg.cc/CKNb0RKS/DSC-0711.jpg (https://postimg.cc/bGZZHNbB)
https://i.postimg.cc/yNVSL7y5/DSC-0723.jpg (https://postimg.cc/FYBRR5qg)
https://i.postimg.cc/yNv352fN/DSC-0724.jpg (https://postimg.cc/FfkKkCXt)

Odświeżeni ruszyliśmy w dalsza drogę. Oczywiście będąc w mieście nikt nie pomyślał o poszukaniu paliwa a stacji do tej pory nie było :haha2: i jak zdążyłam się domyśleć po tym co miałam przed oczami to tak szybko jej nie zobaczymy. Tak więc bezmyślnie ruszyliśmy przed siebie.
Ja chyba po prostu nie do końca byłam świadoma, że to już tu naprawdę kończą się wygody cywilizacji.

https://i.postimg.cc/bNspyM55/IMG-2569.jpg (https://postimg.cc/w78SFWg5)

Marcin coś zostawał mocno w tyle więc zatrzymaliśmy się po jakimś czasie by na niego zaczekać. Gdy dojechał stwierdził, że będzie oszczędzał paliwo. Rzeczywiście Marcina Trampek miał największe spalanie. Marek zaś jechał bez pompy. Ja też ostatnie 5 litrów wlałam do baku.
Rzuciłam hasło aby Ci z większym zapasem paliwa jechali z tyłu by w razie w wspomóc się wzajemnie.
Na nic się zdała moja prośba.
Łukasz pognał do przodu zostawiając wszystkich w tyle.

https://i.postimg.cc/7LQNk5Jd/IMG-5959.jpg (https://postimg.cc/TygbjY9J)

Po jakimś czasie Marcin znowu zaczął nam niknąć w lusterkach. Czekaliśmy chwile pod tablicą z nazwą przełęczy bo pewnie jedzie oszczędnie. Ja postanowiłam ruszyć, wyczuwałam, że będzie problem z wjechaniem na Ak Bajtał. Miałam racje już po 50 metrach Trampek potrzebował pomocy w postaci odpychania się od ziemi. Kiepsko mi to szło ponieważ moje kolano wciąż pobolewało i mogłam odpychać się tylko jedną nogą. Bartek z Markiem widząc, że Trampek nie jest w stanie wjechać samodzielnie zadecydowali, że będą go holować. I tak toczyliśmy się pod górę. Gdy mijaliśmy gościa na rowerze ten nagle krzyknął ,, pomóc Wam?”

5kD_vJncKDs
G7587EAcQ8M
https://i.postimg.cc/SxhTTYcG/IMG-5963.jpg (https://postimg.cc/w7wQ3vft)
https://i.postimg.cc/Ghsx13bS/IMG-5970.jpg (https://postimg.cc/56bCBVYw)

Zaczęłam się martwić co z Marcinem. W ferworze walki z moim motocyklem nie poczekaliśmy na niego. Wrócić nie było szans bo paliwo się kończy. Marek jechał bez pompy, ja już dawno wlałam swój zapas i liczyłam na pomoc Bartka gdy mi braknie a Łukasz z największą ilością paliwa zniknął już dawno. Myśleliśmy, że na przełęczy na nas poczeka i tam pogadamy co z Marcinem bo generalnie sytuacja jest trudna, nie ma go już długo i najwyraźniej sam tu już nie wjedzie. Najlepiej by było gdyby Łukasz wrócił po swojego kolegę bo z zapasem paliwa ma największe szanse by go ewentualnie podholować do nas.

Minęliśmy przełęcz a Łukasza nie było. Spotkaliśmy go dopiero po dobrych kilkunastu a może kilkudziesięciu kilometrach. Czekał na nas przy drodze.
Nie zatrzymywaliśmy się. Jechaliśmy bo było lekko z górki. I tak mi albo Markowi niebawem braknie paliwa. Do Murgabu nie dojedziemy na bank.
Nagle na horyzoncie pojawiły się trzy busiki stojące na poboczu. Zapaliła nam się iskierka nadziei. Udało się do nich podjechać.
Bartek od razu zagadał czy nie mają przypadkiem odstąpić nieco paliwa.
Jeden z chłopaków po szybkiej konsultacji ze swoją ekipą szybko wskoczył na dach i ściągnął 20 litrowy kanister. Podarowali nam tą benzynę praktycznie za półdarmo. Fantastyczne uczucie jak gdzieś na końcu świata ktoś Ci pomaga.

https://i.postimg.cc/Nf770Jr1/IMG-5973.jpg (https://postimg.cc/QHCW4qmt)
https://i.postimg.cc/tTSN9Y18/IMG-20180819-174516.jpg (https://postimg.cc/PpDw4fQM)
https://i.postimg.cc/kg6ZzPHn/IMG-20180819-174528.jpg (https://postimg.cc/18SJV2PT)
https://i.postimg.cc/yWq9N97p/IMG-2578.jpg (https://postimg.cc/V0R5GJrX)

Uradowani pognaliśmy w stronę Murgabu.
Dzień się powoli ma ku końcowi. Jedziemy pomiędzy wysokimi górami, słońce już dawno pochowało się za szczytami.

https://i.postimg.cc/5NMSbdj4/IMG-5976.jpg (https://postimg.cc/yWvZyGFt)

Po dojechaniu do miasteczka chwilę szukaliśmy noclegu. Nie było to jakieś problematyczne bo co rusz były tablice z nazwą guesthouse.
Był też Hotel Pamir a pod nim stało kilka motocykli. Zdecydowaliśmy się jednak zanocować w głębi miasteczka.
W tym samym miejscu nocowała też jedna ekipa rajdu Mongol Rally.
Jeśli nie słyszeliście o tym rajdzie to kilka zdań o co chodzi:
- rajd zaczyna się w Europie a kończy w Ułan Ude
- pojazdy nie mogą mieć większego silnika jak 1000cm3
- ekipy muszą zebrać po 1000 funtów na cele charytatywne.

https://i.postimg.cc/XNF9LNMj/IMG-20180819-190626.jpg (https://postimg.cc/yW1JYHYt)

https://i.postimg.cc/D0Bv6bnp/IMG-20180819-190649.jpg (https://postimg.cc/q66HMqt2)
https://i.postimg.cc/T1R2ncMW/IMG-20180820-065459.jpg (https://postimg.cc/sQNRr72V)
https://i.postimg.cc/CMNxS9kC/IMG-20180820-065536.jpg (https://postimg.cc/6T8XhjHT)

Po rozpakowaniu zrobiliśmy sobie mały spacerek do sklepu, który był całkiem fajnie wyposażony. Nakupowaliśmy sobie trochę przysmaków, których nam brakowało z piwem na czele :D
Później czekała na nas pyszna kolacja, gorąca woda do kąpieli i pościelone legowiska.
https://i.postimg.cc/3wHTZwwM/IMG-2582.jpg (https://postimg.cc/68zgWtRz)

Oczywiście temat Marcina nie został zapomniany. Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo by ustalić jakiś plan działania.

Przejechane 210 km

RAVkopytko
20.01.2019, 22:58
To,że jedno się boi o drugie to fakt,widziałem to wczoraj w oczach Bartka.

Aśka,Samuraj to chyba obsługa rajdu ;) ? ma 1300ccm

rumpel
20.01.2019, 23:03
były też chyba 1l

Artek
20.01.2019, 23:09
Aśka piękna podróż na rocznicę...fajnie opisujesz kobiecy punkt widzenia w tym męskim świecie...


Kilka dni temu byłem na herbatce u męża mojej kuzynki. Jakże szczere były jego słowa: O rozwodzie jeszcze nie myślałem...o morderstwie już kilka razy:haha2:

gdziala
20.01.2019, 23:41
Bardzo fajna relacja :)

Nie rozumiem tylko tego zdania

"Oczywiście temat Marcina nie został zapomniany. Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo by ustalić jakiś plan działania."


Co to znaczy " Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo" ? Zostawiliscie chlopaka ?

Fizolof
20.01.2019, 23:59
Bardzo fajna relacja :)

Nie rozumiem tylko tego zdania

"Oczywiście temat Marcina nie został zapomniany. Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo by ustalić jakiś plan działania."


Co to znaczy " Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo" ? Zostawiliscie chlopaka ?

Podczas pierwszego offu, podczas którego musiałem sprowadzać motocykl Marcina, stwierdził, że ani jego Trampek ani On nie jest przygotowany na taką jazdę. Ustalone zostało, że jeśli nie da rady to zostanie w Kirgistanie do czasu aż wrócimy z Tadżykistanu. Ew. będzie jeździł po asfalcie i gdzieś w miescu ustalonym będziemy się spotykać. Ja osobiście się z tym chujowo czułem, ale nie byłem fizycznie w stanie pomóc Asi i Marcinowi jednocześnie. Wybrałem żonę...

zaczekaj
21.01.2019, 04:30
Aśka,Samuraj to chyba obsługa rajdu ;) ? ma 1300ccm

Nie wiem, nie znam się :D

Bardzo fajna relacja :)

Nie rozumiem tylko tego zdania

"Oczywiście temat Marcina nie został zapomniany. Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo by ustalić jakiś plan działania."


Co to znaczy " Łukasz próbował się z nim kontaktować smsowo" ? Zostawiliscie chlopaka ?

Tak jak opisałam. Marcin z powodów paliwowych bądź Trampkowych nie podjechał pod przełęcz AK BAJTAŁ. Przełęcz ma 4655 m npm. Bartek z Markiem pomagali mi a Łukasz sobie zniknął. Marcin został sam bo tym razem nie miał mu kto pomóc.

Nie czuję się z tym dobrze bo nigdy w życiu nie zostawiałam ludzi. Jestem raczej z tych osób co zawsze się patrzą w lusterka czy towarzystwo się nie pogubiło bądź jak jest awaria to zawsze z pechowcem czekam.





Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Emek
21.01.2019, 07:57
To,że jedno się boi o drugie to fakt,widziałem to wczoraj w oczach Bartka.

Aśka,Samuraj to chyba obsługa rajdu ;) ? ma 1300ccm

Wersji Samuraja tyle co odmian jabłek. Wersji poniżej litra było kilka.

Lucky Luke
21.01.2019, 14:13
Nie wiem, nie znam się :D



Tak jak opisałam. Marcin z powodów paliwowych bądź Trampkowych nie podjechał pod przełęcz AK BAJTAŁ. Przełęcz ma 4655 m npm. Bartek z Markiem pomagali mi a Łukasz sobie zniknął. Marcin został sam bo tym razem nie miał mu kto pomóc.

Nie czuję się z tym dobrze bo nigdy w życiu nie zostawiałam ludzi. Jestem raczej z tych osób co zawsze się patrzą w lusterka czy towarzystwo się nie pogubiło bądź jak jest awaria to zawsze z pechowcem czekam.





Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

hmmm z mojego punktu widzenia to wyglądało inaczej. Po pierwsze nie zniknąłem tylko ledwo wczołgałem się na przełęcz, gdybym się zatrzymał to już na pewno bym nie ruszył. Potem wyłączyłem silnik i jechałem ile się dało bez uruchamiania silnika. Zatrzymałem się i czekałem na resztę.
Po 30 minutach , przejechaliście obok mnie więc wsiadłem na motor i za Wami.
Nie mam pojęcia co się działo z tyłu, oraz nie czułem się na siłach żeby wracać bo afra ledwo sobie radziła. Cierpliwie czekałem na resztę ekipy.
Moim zadaniem było prowadzenie ekipy , jechanie jako pierwszym i gadanie po rosyjsku :haha2:

Pamiętasz co mi powiedzieliście jak się zapytałem gdzie Marcin ?
Odpowiedź była mniej więcej taka: Uzgadnialiśmy , że jak nie będzie dawał rady to się rozdzielamy.

Wszyscy wiedzieli , że ma nieprzygotowany motocykl, który na wysokości nie chciał jechać, opony szmaty, widzieliśmy co się dzieje w lekkim terenie. Marcin olał sprawę przygotowania maszyny, serwis robił dwa lata temu.

Ja na pewno nikogo bym nie był w stanie holować, sam wjechałem tam siłą woli i rozpędu.

Przez sms ustaliłem z Marcinem że za 5 dni spotykamy się w Kirgistanie.
Ogólnie słabo wyszło i każdy był trochę winny.

Grzechu2012
21.01.2019, 15:10
Bardzo dziwna sytuacja,bo nie zostawia się nikogo z tyłu, aleeee
z drugiej strony jak piszesz o nie przygotowaniu to on narażał cały wyjazd na niepowodzenie i w sumie awaria jego motocykla mogła zepsuć wyjazd wszystkim.
Z kolei jak był nie przygotowany na górskie podboje to poco się porywać ?
Nie bardzo ogarniam.
A tak na marginesie to ustaliliście kto prowadzi grupę, czy każdy jechał na wariata.
Bo w sumie jadąc w tyle osób to dobrze jak jest jedna, konkretna i trzeźwo myśląca osoba decyzyjna.

Lucky Luke
21.01.2019, 15:17
Ja prowadziłem cały wyjazd. Tylko mój garmin działał. Nikt nie chciał/nie mógł nawigować z telefonu. Nikt nie protestował, mi to odpowiadało. Ciągle konsultowałem przebieg trasy , zazwyczaj z Zaczekaj.

Przed przełęczą dwa razy zatrzymywałem się przy Marcinie i pytałem co się dzieje?
Jadę powoli oszczędzam paliwo.
Co jeśli nie dasz rady podjechać?
Zawrócę , jedź nie patrz na mnie...

Ja przed wyjazdem prosiłem żeby każdy się dobrze przygotował (szczególnie prosiłem o to Marcina), żeby był samowystarczalny aby w razie nieporozumień mógł się odłączyć.
Przygotowanie kolegi było... karygodne.
To musiało się skończyć rozstaniem i tak się skończyło.
A kto z nami nie był niech nie ocenia.

zaczekaj
21.01.2019, 16:46
Ja prowadziłem cały wyjazd. Tylko mój garmin działał. Nikt nie chciał/nie mógł nawigować z telefonu. Nikt nie protestował, mi to odpowiadało. Ciągle konsultowałem przebieg trasy , zazwyczaj z Zaczekaj.

Łukasz, Twój Garmin działał bo dałam Ci moją kartę pamięci z mapami. Mój garmin również działał ale skoro dałam Ci kartę i zdecydowałeś się poprowadzić to jej nie zabierałam. Wystarczyło powiedzieć, że nie chcesz prowadzić, zwrócić mi mapy i nie byłoby problemu. Ale to już jest nieważne.

Co do reszty do potwierdzam, że Marcin miał kompletnie nieprzygotowany motocykl. Wiecie skąd było wysokie spalanie jego Trampka? Codziennie obawialiśmy, że zatrzyma nas jakaś awaria czy chociażby koniec opon. Ale to już jest nieważne.

Ja się naprawdę kiepsko czułam z faktem, że on został tam sam. Nawet mimo jego nieprzygotowania nie zostawia się człowieka ot tak na środku drogi. Można było się chociaż wspólnie pożegnać.
Ale ja to jestem baba i może niepotrzebnie tak przeżywam.

Tak jak Łukasz pisze. Czytajcie ale nie oceniajcie. Gdzieś z dala od domu, człowiek pod wpływem zmęczenia i stresu myśli i zachowuje się inaczej. Przykładem jest moje prawie rozstanie z mężem. Normalnie w domu to byśmy tylko powymieniali kilka głośnych zdań. A tam? Z powodu głupiej pierdoły chciałam się odłączyć.
Mam nadzieje, że ta relacja pomoże przyszłym podróżnikom wyciągnąć odpowiednie wnioski i zaplanować swój wyjazd życia.
Mój był mimo wszystko fajny. Przygód sporo, jest co wspominać :)





Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Śwagier
21.01.2019, 17:25
... każdy czytając relacje z wyjazdu dochodzi do jakiejś oceny tego co czyta na podstawie swoich doświadczen i ciężko komukolwiek tego zabronić...to jak z czytaniem książki... można tylko poprosić o nie pisaniu tego na forum a pozostawienie dla siebie... ja śledząc wątek napisze tylko...łał:bow:

Fihu
21.01.2019, 17:33
Szczerze, nie czytałem jeszcze całej relacji, czekam z niecierpliwością aż będę miał dłuższą chwile na spkojnie aby to zrobić ;) Może później również coś naskrobię

Osobiście nie lubię zasady "razem wyjeżdżamy razem wracamy" i innych pokrewnych. Sam w niektórych sytuacjach prosiłem aby mnie zostawić, ogarnę awarie i się spotkamy. Zwyczajnie bardziej komfortowo dla mnie, dla innych pewnie też. Każdy ma swój rozum, każdy sam się przygotowuje, lub nie. Kto co lubi. Po prostu czasem tak jest lepiej dla wszytskich. Luz bluz, jak kto woli, i w ogóle
Oczywiście nie mówimy tu o przypadkach gdy ktoś zachoruje lub nie ma warunków aby pozostał sam

zaczekaj
21.01.2019, 18:57
Osobiście nie lubię zasady "razem wyjeżdżamy razem wracamy" i innych pokrewnych.
Masz do tego pełne prawo.

Ja osobiście jestem po prostu nauczona pewnych zasad panujących przy jeździe w grupie.
Praktycznie wszystkie moje wyjazdy były z jakąś ekipą i zwykle fajnie i sprawnie to funkcjonowało.
Nikt nikogo nie zostawia, patrzymy w lusterka czy nikt się nie zgubił, czekamy na skrzyżowaniach, wolniejszy jedzie z przodu.
Oczywiście zdarzały się sytuacje gdzie się rozłączała ekipa (ale nikt nie zostawał sam), spotykaliśmy się na noclegi.
Tak już jjestem nauczona, to jest po prostu we krwi. Nie mogłam pojąć jak można kogoś zostawić albo nie stanąć/nie zawrócić gdy kierownik za mną się zniknął w lusterku.
I tak sobie myślę, że powyższe zasady stosuje się nie tylko w grupie ale i w parach






Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Adagiio
21.01.2019, 19:21
Jest jeszcze jedna zasada “co dzieje się w grupie, pozostaje w grupie”.

Emek
21.01.2019, 19:23
Jest jeszcze jedna zasada “co dzieje się w grupie, pozostaje w grupie”.

Święte słowa.

northb
21.01.2019, 19:34
Czasami poprostu coś się nie zgra, są zgrzyty itp. Z racji odległości i warunków można gdybać co by było gdyby. Wszyscy wrócili cali z bagażami nowych doświadczeń i to się liczy. Swojskie porzekadło mówi - Jeszcze będziecie się z tego śmiać. Prosta rada na powyzsze rozterki -Otwierać flaszkę, przybić łapę, i w waszej grupie (wewnętrznie) wylać wszystkie żale i zamknąć temat.

kristoch
21.01.2019, 19:57
Takie pytanie mam - nie o ludzi, bo ich i tak nie ogarniam.
A o motóry - o co chodzi z tymi Trampkami, co nie mogą wjechać na 4600? Czy coś Wam się popsuło czy powietrze inne tam, paliwo może?
Poważnie pytam, bo np. w Indiach niedaleko ludzie różnymi wynalazkami wjeżdżają tłumnie na Khardung La (5360) i podobne wysokości. Jechaliśmy REH, które mają 400 ccm i 24KM na poziomie morza, z czego z 12 w stepie i po paru zabiegach przy gaźniku i filtrze powietrza szły jak burza.
Trampek to w porównaniu do RE technologia kosmiczna więc w czym rzecz była?

Dzięki za super relację!

zaczekaj
21.01.2019, 20:07
po paru zabiegach przy gaźniku i filtrze powietrza szły jak burza.

No właśnie poniekąd sam sobie odpowiedziałeś. Trochę to zależy jednak od regulacji. My nic nie kombinowaliśmy przy gaźnikach. Jedynie filtr powietrza przedmuchiwaliśmy gdy już przy niższych przełęczach nie chciały jechać.
Jedna Afra szła całkiem dobrze, druga ciut gorzej, tak samo z Trampkami było.

Emek
21.01.2019, 20:26
Viadro na gaziorach nie chciało rzekraczac 4500 obrotów w Pamirze. Wtryskowe - tenera i Afra szły bez większej sraczki.

Fizolof
21.01.2019, 20:44
Święte słowa.

Pomijając pewne fakty czy jak to się mówi „przemilczę dla świetego spokoju” tworzymy fikcję i idealizujemy wyprawy. I być może przez to, cześć osób czytając relacje z podróży a następnie jadąc w swoją podróż czuje rozgoryczenie i frustracja bo miało być zapierdzielanie na jednym kole, picie wódy z wodzem wioski i grzmocenie panien na potęg, a jest upał, komary, odparzenia, przyszczypniete dętki i kłótnie.
Człowiek uczy się na błędach ale czy koniecznie musi na swoich? Dla Nas wszystkich błędem było zbyt duże zaufanie. Ufaliśmy sobie, że mamy takie same preferencje co do sposobu jazdy, dbania o motocykl, spania w namiotach, czasu na jedzenie itp. Wyszło jak wyszło i myśle, że warto o tym pisać/mówić. Były piękne chwile, były uśmiechy, były trudne sytuacje które przetrwaliśmy dzięki współpracy i wspieraniu się.
Ale były również kłótnie, pretensje i wyzwiska. Ja się prawie rozstałem z żona... naprawdę niewiele brakowało.
Na tej wyprawie nikt nie był idealny, każdemu z Nas można było coś zarzucić /poza Markiem bo dla mnie Gość jest po prostu niesamowity/.
Ja osobiście wole ludzi którzy piszą/mówią wprost jak było a nie udają, że pewne sytuacje nie miały miejsca.

Grzechu2012
21.01.2019, 21:24
Ja osobiście wole ludzi którzy piszą/mówią wprost jak było a nie udają, że pewne sytuacje nie miały miejsca.

I ja, można się wczuć w klimat sytuacji. Z tego całego nieogaru coś się u Was dzieje, mam wrażenie że nasz "Pamir" z Michałem to same nudy bo byliśmy przygotowani na wszystko :D
Narzędzia,części, paliwo, jedzenie, woda, alkohol zawsze mieliśmy w zapasie :)

Lucky Luke
22.01.2019, 00:40
Łukasz, Twój Garmin działał bo dałam Ci moją kartę pamięci z mapami. Mój garmin również działał ale skoro dałam Ci kartę i zdecydowałeś się poprowadzić to jej nie zabierałam. Wystarczyło powiedzieć, że nie chcesz prowadzić, zwrócić mi mapy i nie byłoby problemu. Ale to już jest nieważne.

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

A widzisz ja cały wyjazd myślałem że tylko mój Garmin działa. Fakt po wjechaniu do Rosji moje mapy się przywiesily Ale z tego co pamiętam z twoją nawi oraz Marka też coś było nie tak.
Dlatego wrzucilismy twoją kartę do mojego urządzenia.

Marcinowi próbowaliśmy wybić z głowy Tadżykistan. On się uparł, jednak zastrzegł że jeśli nie da rady to się odołączy.
Tak też się stało.

A co do jazdy w grupie nie uważam że trzeba jechać w zasięgu wzroku.
Ten który prowadzi zatrzymuje się na co jakiś czas np na rozjazdach. Tak też robiłem.

Mech&Ścioła
23.01.2019, 22:00
A kto z nami nie był niech nie ocenia.

Nie oceniam! Czytam z wypiekami na twarzy i oczy ze zdumienia przecieram:)
I dziękuję tylko, że chcecie się z nami podzielić swoimi doświadczeniami!
I jeszcze jedno. Podziwiam Wasze stonowane komentarze! Piszecie z prawdziwą klasą! Brawo!
Relacja crème de la crème! :Thumbs_Up:

bukowski
23.01.2019, 22:10
Pisz, czyta się. A chętnych do osądzania uprasza się o niekomentowanie, nie macie zielonego pojęcia, co się działo w głowach uczestników wydarzeń, nikt o zdanie nie pyta, więc zostawcie to, razem z opiniami o Powstaniu Warszawskim, Revol i mamie Madzi w odpowiednim, przeznaczonym na to miejscu - a nie na forum, dziękuję :)

Sent from my G8441 using Tapatalk

kristoch
23.01.2019, 22:58
No właśnie poniekąd sam sobie odpowiedziałeś. Trochę to zależy jednak od regulacji. My nic nie kombinowaliśmy przy gaźnikach. Jedynie filtr powietrza przedmuchiwaliśmy gdy już przy niższych przełęczach nie chciały jechać.

Jedna Afra szła całkiem dobrze, druga ciut gorzej, tak samo z Trampkami było.



Dzięki - jasne już. Myślałem, że nawet regulacje nie pomagały. Nam udało się przekroczyć 4000m po zdemontowaniu filtrów powietrza dopiero 😉. Potem na nowych już było ok.

Ta para rowerzystów - na zdjęciu rozpoznałem Olę, koleżankę z pracy. W 2018 zostawiła korpo i ruszyli w kierunku Himalajów na rowerach.... pisze, że Was pamięta i pozdrawia!
W tym Pamirze to tłoczno chyba się robi?

Fihu
24.01.2019, 00:27
Takie luźne pytanie, może zwróciliście uwagę. Na jakim etapie podróży na stacjach paliw kończyło się LPG lub jak kiepsko jest z jego dostepnością?

zaczekaj
24.01.2019, 07:17
Dzięki - jasne już. Myślałem, że nawet regulacje nie pomagały. Nam udało się przekroczyć 4000m po zdemontowaniu filtrów powietrza dopiero 😉. Potem na nowych już było ok.

Ta para rowerzystów - na zdjęciu rozpoznałem Olę, koleżankę z pracy. W 2018 zostawiła korpo i ruszyli w kierunku Himalajów na rowerach.... pisze, że Was pamięta i pozdrawia!
W tym Pamirze to tłoczno chyba się robi?

Super, również pozdrawiamy :) Z tego co pamietam byli z Wrocławia. Świat to jest jednak mały :)

Takie luźne pytanie, może zwróciliście uwagę. Na jakim etapie podróży na stacjach paliw kończyło się LPG lub jak kiepsko jest z jego dostepnością?

Ja uwagi niestety nie zwracałam.



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Lucky Luke
25.01.2019, 20:43
W Kazachstanie jeszcze widziałem lpg, dalej nie pamiętam.

pawel_sz
25.01.2019, 23:11
Piękna historia, uczciwa.
p.

drwalu4
14.02.2019, 10:51
Dobrze się czyta. Na każdym wyjeździe są jakieś perypetie mniejsze i większe. Całość łączy się w niezapomniane przeżycia. Tak to po prostu działa.

Czekam na dalszą część :Thumbs_Up:

zaczekaj
14.02.2019, 12:05
Dobrze się czyta. Na każdym wyjeździe są jakieś perypetie mniejsze i większe. Całość łączy się w niezapomniane przeżycia. Tak to po prostu działa.



Czekam na dalszą część :Thumbs_Up:


Dobrze, że mi przypomniałeś. Czas coś napisać.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Hall
21.02.2019, 16:44
Najwyższa pora! Właśnie dołączyłem do grana czytaczy, dziękuje za opowieść i proszę o jeszcze! :-)

Fihu
21.02.2019, 23:51
Ja jeszcze nic nie czytałem, czekam na całość i wtedy to zrobię.
Mimo to, nalegam na kolejny odcinek ;)

zaczekaj
24.02.2019, 22:42
Niedziela 20.08.2018

Rano śniadanko, wymiana dolarów na somoni, tankowanie i w drogę bo czeka na nas Korytarz Wachański.

https://i.postimg.cc/44zFk04b/IMG-2608.jpg (https://postimg.cc/MXpY1dQv)
https://i.postimg.cc/XYhgyK7Y/IMG-2634.jpg (https://postimg.cc/4Y6cD99D)

Takie ułożone kamienie zazwyczaj służyły za drogowskaz. Przynajmniej tak myślę.
https://i.postimg.cc/D0jG3FSw/IMG-2653.jpg (https://postimg.cc/tn6JFKdK)
Krajobraz póki co nie za bardzo mnie zachwyca. Jak by to Bartek powiedział ,,kupa kamieni"
Mam nadzieję, że wzdłuż rzeki Panj będzie już trochę bardziej kolorowo.
W końcu zjeżdżamy z asfaltu
https://i.postimg.cc/fWrks8Hy/IMG-6024.jpg (https://postimg.cc/pyKPYJMM)
https://i.postimg.cc/xjMTr9bx/IMG-6029.jpg (https://postimg.cc/yW6zc4jc)

No i takie szuterki to my z Tramkiem lubimy :drif:
https://i.postimg.cc/2SHK9Bks/DSC-0727.jpg (https://postimg.cc/HryzVn7z)
https://i.postimg.cc/kM1R4J5n/DSC-0730.jpg (https://postimg.cc/Cd8xrVDt)
https://i.postimg.cc/wT4M6003/IMG-20180820-144916.jpg (https://postimg.cc/ZC34HFkh)

Dojechaliśmy do posterunku, gdzie przeszliśmy kontrolę paszportów i mogliśmy jechać dalej.
https://i.postimg.cc/W45Tn4Cz/IMG-6050.jpg (https://postimg.cc/4KHD4XJR)

Bartek zaczyna się źle czuć. Zaczyna go łapać rozwolnienie i ogólne złe samopoczucie. Trzyma się z tyłu i co jakiś czas zatrzymuje się za potrzebą.

https://i.postimg.cc/5y33HZjh/IMG-2706.jpg (https://postimg.cc/BPjDk7Tp)
https://i.postimg.cc/RZx8nzPY/IMG-2710.jpg (https://postimg.cc/ppkkg3MQ)

Napieramy powoli do przodu, raz po raz zatrzymując się na pstryknięcie fotki.
Droga zaczyna piąć się do góry, co jakiś czas oddala się od rzeki prowadząc nas między skały.
Bartkowi powoli zaczyna się kończyć woda, dzielimy się zapasami ale przydałoby się je uzupełnić. Tylko kiedy będzie jakaś cywilizacja?
Na szczęście na horyzoncie pojawiły się pierwsze wioski więc jest szansa na tankowanie i sklep. Bartek wygląda coraz gorzej więc chwila przerwy jest jak najbardziej potrzebna.
https://i.postimg.cc/rp1tF5Db/DSC-0739.jpg (https://postimg.cc/5HttsYqq)
https://i.postimg.cc/YSPq793V/IMG-6139.jpg (https://postimg.cc/7CgyMqjM)
https://i.postimg.cc/FzV4Ysyh/IMG-6155.jpg (https://postimg.cc/2LyJJY9t)

Udało się złapać dwie sroki za ogon. I sklep się znalazł i paliwo obok choć początkowo właściciel nie bardzo chciał nas zatankować z tego powodu, że miał paliwo tylko dla mieszkańców.
Motóry dostały pić a Bartek uzupełnił elektrolity.
https://i.postimg.cc/tCR0rbdV/IMG-6174.jpg (https://postimg.cc/23tX6PKz)
https://i.postimg.cc/7hmRvC1J/IMG-6176.jpg (https://postimg.cc/N22DmjzQ)

Ruszamy dalej. Droga wiedzie teraz już niżej, wzdłuż wiosek. Gdzieniegdzie pojawia się trochę zielonych miejsc. Ludzie pracują wokół domów, dzieciaki bawią się przy ulicy. Mieli nawet taką zabawę w rzucanie kamieniami w motocykle. Kilka rzutów było niecelnych ale w końcu udało im się mnie ustrzelić. Nie było to jednorazowe. Kilka kilometrów dalej w innej wsi, inne dzieciaki również rzucały kamieniami. Ja się akurat tego nie spodziewałam.

https://i.postimg.cc/Z59Mg5W0/IMG-6184.jpg (https://postimg.cc/bZhgS8Hj)

Nadszedł czas na nocleg. Uzgodniliśmy, że w Tadżykistanie nie będziemy spać na dziko więc rozglądaliśmy się z jakimś hostelem. Nie było to trudne, co kilka metrów stały drogowskazy z napisem homestay. Skusiła nas jedna miejscówka. Gospodarze zapewniali, że toaleta, że łazienka, że bojler i ciepła woda więc w sumie po małej korekcie ceny postanowiliśmy zostać.
Szybko się okazało, że te wygody tak nie do końca działają :haha2: Dom jak się okazało już w środku jest domem pamirskim.
Charakterystyczny drewniany, stopniowany sufit ze świetlikiem oraz pięć drewnianych filarów. Każdy filar coś symbolizuje.
https://i.postimg.cc/m2jQTzyN/IMG-20180820-220828.jpg (https://postimg.cc/SJXXrK5J)

Gospodyni przygotowała nam mały popas.Po zjedzonej kolacji jeszcze jakiś czas Marek dyskutował z gospodarzem.

https://i.postimg.cc/0yLBq1Sn/IMG-6188.jpg (https://postimg.cc/VJWRjTD0)

Przejechane 270 km

GregoryS
24.02.2019, 23:53
Pustynny klimat i osniezone szczyty w oddali. Niesamowity widok, zazdraszczam wyprawy i czekam na kolejna czesc ! :)

Wilk96
25.02.2019, 20:27
Czy Bartek pił wieczorem wódeczkę ? Z własnego doświadczenia wiem ze tylko co wieczorne lekarstwo najlepiej miejscowej wódeczki, koniaku czy whisky, tylko bez upijania się max pół literka na głowę :) zabezpiecza skutecznie organizm przed wszelkimi biegunkami i zatruciami pokarmowymi. Odwiedziłem każdy kontynent świata i zawsze rygorystycznie tego przestrzegam i jeszcze nigdy nie miałem żadnego problemu, a jadłem na prawdę nie raz w bardzo podłych i brudnych miejscach.

Molek
25.02.2019, 20:30
Wilk nie znasz dnia i godziny. Ja jestem fanem Twojego sposobu dezynfekowania organizmu al inna flora bakteryjną czasem jest bezwzględna i nic się na to nie poradzi. Jeśli nigdy nie miałeś problemów żołądkowych to albo miałeś fart albo jesteś człowiekiem z żelazną dupa i żołądkiem:) Tak czy siak zazdroszczę!

RAVkopytko
25.02.2019, 20:57
Wódke cza pić :D ,te rzucanie to o czymś świadczy ?
Pisz dalej

zaczekaj
25.02.2019, 21:19
Wilk nie znasz dnia i godziny. Ja jestem fanem Twojego sposobu dezynfekowania organizmu al inna flora bakteryjną czasem jest bezwzględna i nic się na to nie poradzi. Jeśli nigdy nie miałeś problemów żołądkowych to albo miałeś fart albo jesteś człowiekiem z żelazną dupa i żołądkiem:) Tak czy siak zazdroszczę!

Też tak myślę. Na tym wyjeździe praktycznie nie piłam alkoholu i też mnie złapało.
Natomiast będąc w Albanii popijałam praktycznie codziennie trunki z Rotopaxa Neno i przedostatniego dnia tak mnie złapało, że myślałam, że skończę na pogotowiu. Odwodniona totalnie, cały wieczór i pół nocy biegałam od namiotu w krzaki i z powrotem.

W tym przypadku myśle, że choroby były bardziej spowodowane często zmianą wysokości i zbyt krótkim czasem aklimatyzacji.

Czy Bartek pił wieczorem wódeczkę ? Z własnego doświadczenia wiem ze tylko co wieczorne lekarstwo najlepiej miejscowej wódeczki, koniaku czy whisky, tylko bez upijania się max pół literka na głowę :) zabezpiecza skutecznie organizm przed wszelkimi biegunkami i zatruciami pokarmowymi. Odwiedziłem każdy kontynent świata i zawsze rygorystycznie tego przestrzegam i jeszcze nigdy nie miałem żadnego problemu, a jadłem na prawdę nie raz w bardzo podłych i brudnych miejscach.

Nie pił.
Myśle, że nie ma zasady, wyżej napisałam z własnego doświadczenia, że nawet gdy połam to chorowałam.
P.S Zazdroszczę tych wszystkich kontynentów :)

Wódke cza pić :D ,te rzucanie to o czymś świadczy ?
Pisz dalej


Początkowo myślałam, że może za szybko przejeżdżamy przez wioski ale nie jechaliśmy wcale tak szybko. Nawet zwalniałam a o tak zostałam obrzucona kamieniami. Początkowo chłopaki nawet nie wiedzieli, że jest taki problem bo pech chciał, że rzucali głównie we mnie.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

matjas
25.02.2019, 23:30
Może to takie konskie zaloty - te kamienie ;)

Lucky Luke
27.02.2019, 15:46
Udało się złapać dwie sroki za ogon. I sklep się znalazł i paliwo obok choć początkowo właściciel nie bardzo chciał nas zatankować z tego powodu, że miał paliwo tylko dla mieszkańców.

Małe tylko sprostowanie.
Właściciel sklepu i "stacji benzynowej" nie chciał sprzedać benzyny bo twierdził , że jej nie ma.
Gdy mu powiedziałem skąd i gdzie jedziemy zaoferował po 10L na motocykl.
Miejscowi gdy to zobaczyli przyszli po nas ze swoimi bańkami i to miejscowi nie dostali benzyny.
A z kamieniami to , rzeczywiście tylko Zaczekaj miała pecha, ja nic takiego nie zauważyłem. Podobno to normalna zabawa dzieciaków w tamtych stronach.
Dobrze , że dostał tylko trampek nie Asia.

matjas
27.02.2019, 15:52
no cóż - za dzieciaka napylaliśmy śnieżkami w autobusy MPK aż dudniło - wiadomo było, że zimą na podjeździe żaden kieryka nie wysiądzie nas gonić :D :D :D - tam może nie ma zimą motocykli a rzucać się chce :D

Grzechu2012
03.03.2019, 16:43
w nas nie rzucali, ale z grubsza było wkurwiające jak chcieli łapać za moto lub rzeczy na nim przypięte (oczywiście podczas jazdy)
albo wyciąganie ręki do przybicia 'piątki' szczególnie przy 40-50km/h

zaczekaj
10.03.2019, 19:51
Poniedziałek 21.08.18

Rano wstajemy w całkiem dobrych formach. Tzn Bartek już nieco odżył, natomiast mnie pogoniło kilka razy.
Marek jak zwykle w świetnej formie, zdążył rano obfotografować całą najbliższą okolicę oraz gospodarzy.
https://i.postimg.cc/FKK8ZZtc/IMG-20180821-085901.jpg (https://postimg.cc/jDGMqySd)
https://i.postimg.cc/DZxVhMqx/IMG-20180821-085848.jpg (https://postimg.cc/gXLtq4th)
https://i.postimg.cc/tghyKkSc/IMG-20180821-085619.jpg (https://postimg.cc/WDbQrGPm)
https://i.postimg.cc/KcWV5LQ3/IMG-20180821-085717.jpg (https://postimg.cc/fkxBzVGM)

Spakowani ruszamy dalej. Jeszcze nie wiemy, że dzisiaj daleko nie ujedziemy.
Odzwiedzamy Iziego.
https://i.postimg.cc/VLQy8nMQ/IMG-6213.jpg (https://postimg.cc/mhwp3c88)

Jedziemy dalej. W międzyczasie Łukasza zaczyna łapać choroba. Napieramy powoli do przodu raz po raz zatrzymując się z powodów toaletowych.
Po jakimś czasie robimy dłuższą przerwę w cieniu. Parkujemy przy drodze i kładziemy się przy prowizorycznym ogrodzeniu. Dotarło do mnie, że nadszedł czas na mnie. Łapie mnie zmęczenie. Raz czuje się bardzo dobrze a raz zalewa mnie fala gorąca i zmęczenia. Czułam się jakby mnie grypa brała.

https://i.postimg.cc/Zqg7Lzxt/IMG-20180821-121134.jpg (https://postimg.cc/Ny6kgVnp)

Leżymy tak jakiś czas. Przejeżdżające obok nas terenówki kurzą niemiłosiernie. Jest średnio wygodnie i bezpiecznie. Zostać tu nie możemy, musimy pocisnąć dalej.
Motywuje siebie i Bartka a Marek Łukasza.
Chcąc nie chcąc wsiadamy z powrotem na moto i ciśniemy dalej.
Ja znów się czuję dobrze, pełna wigoru mogę nawijać kilometry.
Z Łukaszem niestety nie jest tak kolorowo. Zatrzymujmy się pod sklepem po picie. Niestety Łukasz zapowiada, że nie jedzie dalej. Źle się czuje i nie da rady dalej jechać. Zostaje w cieniu pod sklepem.
Naradzamy się w trójkę co tu robić. Obczajam mapę. Wychodzi, że jesteśmy już przed samym Chorogiem. Postanawiamy poszukać noclegu w mieście a potem sprowadzić na gotowe Łukasza.
Wjeżdżamy do miasta i trzeci napotkany Homestay wydaje się spełniać nasze oczekiwania. Bartek z Markiem zostają na miejscu. Ja wciąż mam fazę dobrego samopoczucia i postanawiam, że to ja wrócę po Łukasza.
Dojeżdżam na miejsce i motywuje go do zebrania się w sobie. Udaje się. Wsiada i jedzie za mną prosto do hoteliku.
Jak już dowiozłam bezpiecznie chorego na miejsce to poczułam jak ogarnia mnie zaś zmęczenie. Czuję, że jak się zaraz nie położę to padnę.
Zostawiam wszystko i lecę do wyrka.
Bartek mi wszystko co potrzeba wypakował. Przyniósł garnek do wymiotowania bo czułam, że chcę ale nie mogę. Przyniósł mi też frytki i cole.
:haha2: Generalnie pomogło mi to :D

Podczas gdy ja z Łukaszem chorujemy to chłopaki zwiedzają miasto. Przynieśli lekarstwa z apteki i z monopolowego :haha2:
https://i.postimg.cc/3Ny3cTPX/IMG-2720.jpg (https://postimg.cc/1VQx8LRX)
https://i.postimg.cc/k59XXLbC/IMG-2721.jpg (https://postimg.cc/gxSPgSst)
https://i.postimg.cc/Dz2nKs9y/IMG-2723.jpg (https://postimg.cc/BjwdT8Zd)
https://i.postimg.cc/2SNC2gTW/IMG-2732.jpg (https://postimg.cc/D85Vzj9f)

Dotarliśmy do takiego punktu, gdzie musimy sobie na spokojnie przemyśleć gdzie chcemy jechać. Czy Duszanbe, Iskanderkul i Siedem Jezior czy Dolina Bartang? Jedno jest pewne. Czas nam się dramatycznie skurczył i nie zdążymy zobaczyć tego co sobie wypinezkowałam na mapie.
A musimy jeszcze pamiętać, że gdzieś tam w Kirgistanie czeka na nas Marcin.

Przejechane ok 170 km

Lucky Luke
13.03.2019, 16:26
Z Chorog to w zaszadzie pamiętam tylko toaletę i umywalkę.
Nie polecam tego miasta ;)

matjas
13.03.2019, 23:01
Fekalny wątek ;) się nam zrobił.

Szydło dratwa szydło dratwa jedziesz dalej czeka dziatwa.

M

Fizolof
14.03.2019, 21:46
Fekalny wątek ;) się nam zrobił.

Szydło dratwa szydło dratwa jedziesz dalej czeka dziatwa.

M

Parafrazując słowa piosenki Perfectu : trzeba wiedzieć kiedy z motoru zejść, niepokonanym...:lol8:

https://lh3.googleusercontent.com/9jAw6JtgcWGNKxd2JCAPKKDEZkhykeYbinKfD6sxDHLpnOO_qP 7pKUT_A1sXYEjrN0K6iznQ19fHNEuS3KY_1Vsi-Ftz1uvqq3fZNucofNO0ulVW3Y4wHZwwnE4bY7EBxXkGdqhNZqp tYDG55bFsAdSAz41_h2jCMPVoAfNB1Uu_iWSFbT_cIlchIktIk BOBk1_9KzGrENtlQIwwVUyJSsW92cjt7rQrgJo8MSb72-kKUBoCOK39UmSO6IVA5unqUAgI2G-d_L9wMjNpveYLUGKYE1zsgy8rnpt-zype5lFaEPGDFG9kTf2rNP1bjEt4minSH-eOMGdilz6I-XQJGXSBxr740YMcI79B6tbIS1gZxV3aVHuEXoUme9f2Aj5iFe7 Yrcn2rGO5fHfFG3X_6pLuNm6Wu8nj5jHUXeoSw9XF5r0bkELn4 mHyvXLgO05VhB4GLQjHWCTm2CHzHUurhm2NDBQ5gDUl9adPoXC zOcsebDdkLSgNzMlTq8iAmRx1q3DZtbycCFsIXRoQ8wQ24eM2D k3rojgr8AWa6TzoHuNTH119Ii9A-64zue9ec2sqyIWMbCQ1ddbCpusVzEci3jXyaJjMzqto2GMpG_M K-iYyxhjzt1VD1hxiN9zvua7owbblN33APKQD3xxaxDt0-L1K8E4WIBc=w1448-h970-no

tyran
15.03.2019, 01:21
Zaczekaj-czekamy! :)
Zima się kończy...

zaczekaj
01.04.2019, 16:07
Wtorek 22.08.2018

Rano samopoczucie mamy o niebo lepsze chociaż momentami jest mi jeszcze słabo. Poprawia mi się jak już siedzę na Trampku i lecimy. Jedziemy prosto do Doliny Bartang, zachód Tadżykistanu olewamy. Mnie zresztą jazda wzdłuż rzeki Panj wystarczająco znużyła więc mam nadzieję, że Bartang zaspokoi moje oczy.

https://i.postimg.cc/4NKj7LX7/IMG-2741.jpg (https://postimg.cc/nCJ3N1jp)
https://i.postimg.cc/KYsYNpgX/IMG-6245.jpg (https://postimg.cc/TygG299Q)

Po drodze oczywiście odhaczamy kontrole paszportów. Przy okazji dzieciaczki otrzymują od nas balony

https://i.postimg.cc/gjhrryJC/IMG-6253.jpg (https://postimg.cc/5QxfRC8g)

Odżyłam. Choróbsko odpuściło. Na dodatek trasa jest coraz fajniejsza, ładniejsza. Toalnie inaczej jak w Korytarzu Wachańskim.
Droga wije się wzdłuż skał, przy rzece. Nikogo na drodze nie spotykamy.
Tutaj jakoś bardziej odczuwam potęgę gór.

https://i.postimg.cc/wvG9X1Z9/IMG-6257.jpg (https://postimg.cc/YGQckCtP)
https://i.postimg.cc/h4VpHk40/IMG-2757.jpg (https://postimg.cc/pyXfj1F9)
https://i.postimg.cc/Qt9dngpF/IMG-6261.jpg (https://postimg.cc/BL33jK73)

Każdy jedzie swoim tempem bo i tak co rusz ktoś zatrzymuje się na fotkę.
Nie sposób ich zresztą nie robić :)

https://i.postimg.cc/vHWcsvC9/IMG-6265.jpg (https://postimg.cc/tY4XdFqC)
https://i.postimg.cc/4dDxCK5B/IMG-6270.jpg (https://postimg.cc/sQJr7gbh)
https://i.postimg.cc/nzv6zCxd/IMG-6278.jpg (https://postimg.cc/XGY21NpF)
https://i.postimg.cc/3r2K4x9Q/IMG-6286.jpg (https://postimg.cc/3WJMz7Pt)
https://i.postimg.cc/yxhBwLW8/IMG-6302.jpg (https://postimg.cc/SYKw97WB)

Sielanka długo nie trwała. Łukasz łapie kapcia. To już trzeci kapeć w Afryce ale pierwszy dotyczący tylnej gumy. Oczywiście, musiało nas to spotkać na otwartej przestrzeni, bez grama cienia.
Naprawa trochę trwa. Towarzyszy nam gorąc i szum Bartangu.

https://i.postimg.cc/Ss0BkcB2/IMG-6317.jpg (https://postimg.cc/7CVsNJYw)
https://i.postimg.cc/QN6rWK5P/IMG-6330.jpg (https://postimg.cc/nMQWyz3Y)

Po ogarnięciu kapcia jedziemy dalej. Za jakiś czas głód daje po sobie znać. Robimy więc pauzę w cieniu na małe szamanie, siku, kupkę i kto tam co chce.
Ja sobie zwiedziłam kamienną chatkę.

https://i.postimg.cc/Qt3j0Lxy/IMG-6339.jpg (https://postimg.cc/kVTrgpSQ)
https://i.postimg.cc/66hpbQZL/IMG-6340.jpg (https://postimg.cc/F17v7ND7)
_gzpuRSdgmQ

Wypoczęci ciśniemy dalej. Niebawem będzie się trzeba rozglądać za jakimś noclegiem. Kto wie, może znajdziemy taką opuszczoną chatkę na nocleg?
Niestety na naszej drodze pojawia się znak ostrzegawczy.

https://i.postimg.cc/CLHkNYhW/IMG-6356.jpg (https://postimg.cc/PPJCXg84)

Okazuje się, że rzeka zabrała drogę. Nie zauważamy opcji objazdu pierwszego osuwiska i przeprawiamy się boczkiem bo kamulcach.

https://i.postimg.cc/8kxt31Vc/IMG-6369.jpg (https://postimg.cc/4nb6HRyR)

Mi się zachciało gwiazdorzyć i postanawiam sama przeprawić swój motocykl. Chłopaki asekurują cobym do rzeki nie wleciała. Niestety w pewnym momencie nie trafiam nogą na kamień i przewracam się na lewą stronę. Zresztą, zobaczcie sami...:haha2:
KbW8_hXX1Ig

Malowanie Trampka było urocze. Mimo namawiania do nie zmywania błota postanawiam jednak to usunąć. Na całe kurna szczęście bo błotko po zastygnięciu było jak cement. Zresztą musiałam też sprać to ze spodni bo nie mało to ważyło.

https://i.postimg.cc/zvYpyj7W/IMG-2789.jpg (https://postimg.cc/k6wWZWkX)
https://i.postimg.cc/HsHBH6V1/IMG-2798.jpg (https://postimg.cc/WtWMw6G5)

Pośmialiśmy się, fajnie było ale trzeba lecieć dalej.
Napotykamy terenówki. One zawracają, nie są wstanie przejechać dalej.

https://i.postimg.cc/TwfXnrt8/IMG-6386.jpg (https://postimg.cc/CZPtgfyJ)

Nam się udaje. Zerwanej drogi zostało tak z metr, idealnie się mieścimy. Zadowoleni, że nam się poszczęściło ciśniemy dalej.
Radość nie trwała długo. Droga się ponownie kończy. Teraz pozostaje nam już jedynie przeprawa korytem rzeki.

https://i.postimg.cc/B6KMZyT4/IMG-2799.jpg (https://postimg.cc/G8bkqXg5)

W sumie nawet nam przez myśl nie przeszło aby zawrócić. Wyszła z tego spontaniczna przeprawa w poszukiwaniu drogi choć momentami nie było wesoło.
Tak to wyglądało.

y-71ATaloIo

Spędziliśmy tam dość sporo czasu. Ja zostałam przy motocyklach, chłopaki walczyli z kamulcami. Słońce zaszło, księżyc wylazł zza gór. Momentami nie wiedziałam co się dzieje z przodu. Nic nie było słychać oprócz szumu rzeki, nic nie było widać oprócz księżyca.
Na szczęście pojawił się lokales. Biegł truchcikiem do domu. Postanowił nam pomóc i zwołał brata. W końcu udało się przenieść motocykle na normalny grunt. Dzięki Pamirczykom szukanie noclegu mieliśmy z głowy. Zaprosili nas w swoje skromne progi :)

https://i.postimg.cc/4yFkCjsZ/IMG-6397.jpg (https://postimg.cc/BPDwHYjw)


Przejechane 190 km

Elvis
01.04.2019, 17:16
fajna relacja,tak trzymaj

bukowski
01.04.2019, 19:31
Czyzby to ten z garażu?

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20190401/e477cb5441c2e6ff5be3b4293e29189f.jpg

Sent from my G8441 using Tapatalk

zaczekaj
02.04.2019, 07:08
Czyzby to ten z garażu?

https://uploads.tapatalk-cdn.com/20190401/e477cb5441c2e6ff5be3b4293e29189f.jpg

Sent from my G8441 using Tapatalk



Na to wygląda :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Dżeferson
02.08.2019, 19:56
I co, siedzicie jeszcze u Pamirczyków? :D

zaczekaj
03.08.2019, 01:45
Chciałoby się :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

calgon
12.08.2019, 13:54
Mega widoczki👍

Komar
30.10.2019, 14:47
Nie żebym się bardzo czepiał koleżanki ale co z dalszą częścią??
Minęły kolejne wakacje, kolejną relację można zamieścić a stara niedokończona, urwana w połowie?

zaczekaj
30.10.2019, 16:37
Jestem na dobrej drodze. Mam pół relacji i pół zmontowanego filmu :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Chudy 45
30.10.2019, 19:31
Aśka nie ociągaj się :)))

motomysz
30.10.2019, 23:00
Zacząłem dzisiaj czytać relacje z przekonaniem że przeczytam ją do końca. Między czasie myślę, jak dobrze że nie muszę czekać na kolejne odcinki, tak dobrze wchodzi. No rozczarowanie, zmyliło mnie te 26 stron :vis: Ale poczekamy Wiem że nie jestem sam :) Czyta się bomba! Czasami nawet jestem z wami. Dzięki.

dawid8210
31.10.2019, 06:58
Żeby facet kobitę popędzał... Na ogół jest na odwrót :D

Komar
31.10.2019, 08:14
Niech koleżanka zostawi na razie w spokoju film i dokończy relację. Jestem bardzo ciekawy czy wracaliście wszyscy razem czy każdy z osobna. Zaparz sobie ciepłą herbatę i rozpocznij pisanie.

zaczekaj
24.11.2019, 18:53
Środa 23.08.18

Noc u Pamirczyków minęła bardzo dobrze. Spaliśmy pod gołym niebiem pod kocami.
Rano ładnie podziękowaliśmy za okazaną pomoc, nocleg, jedzonko i ruszyliśmy w dalszą drogę przez Dolinę Bartang.

Dom naszych gospodarzy i miejsce gdzie spaliśmy.
https://i.postimg.cc/6Qzb3TxJ/IMG-2802.jpg (https://postimg.cc/DWJPpvzB)
https://i.postimg.cc/Qtt4WsjB/IMG-2804.jpg (https://postimg.cc/yJMXwMgB)
https://i.postimg.cc/Z50fTd9m/IMG-20180823-062235.jpg (https://postimg.cc/sMdPm19H)

W wiosce po drodze ponownie rozdajemy resztki balonów.
Kawałek dalej robimy pauzę przy rwącym strumieniu by opłukać moją ciężką, oblepioną gliną kurtkę.
https://i.postimg.cc/XYCVDxfB/IMG-6444.jpg (https://postimg.cc/21CR1QXC)
https://i.postimg.cc/4x4HhDVb/IMG-6431.jpg (https://postimg.cc/Cztx36vz)

Droga wije się wzdłuż gór i rzeki Bartang, raz pod górę a raz z góry. Cały czas mi się podoba, coś mnie zaskakuje i zachwyca. Nie nudzi się.
Czasem jest zalana droga, czasem wyskakuje jakiś bród do pokonania. Czasem trzeba przedmuchać filtr powietrza bo Trampi traci moc na wysokościach.
https://i.postimg.cc/7PjP1p7r/IMG-6449.jpg (https://postimg.cc/5jqMbKns)
https://i.postimg.cc/7YCFW18C/IMG-2813.jpg (https://postimg.cc/hfBZJdGg)
https://i.postimg.cc/W4psbjRg/IMG-6456.jpg (https://postimg.cc/18dkJk33)
https://i.postimg.cc/bNX8S1cz/IMG-6462.jpg (https://postimg.cc/Cd49WBxt)
https://i.postimg.cc/VN7mJT1T/IMG-6470.jpg (https://postimg.cc/XZyThsrc)

Patrzę na licznik... Powoli się kończy ta piękna trasa.
Jeszcze trochę gór i zaraz wyskoczymy na drogę w stronę granicy.
https://i.postimg.cc/vHFNMzfd/IMG-6477.jpg (https://postimg.cc/8s4HmLZy)
https://i.postimg.cc/8crB9qtr/IMG-6494.jpg (https://postimg.cc/FkNLJnt9)

https://i.postimg.cc/CxpmTxyM/IMG-6505.jpg (https://postimg.cc/3d9g27Jz)
https://i.postimg.cc/0NMYzg1X/IMG-6511.jpg (https://postimg.cc/mc4zn5D7)
https://i.postimg.cc/SsPfZy7h/IMG-6527.jpg (https://postimg.cc/vgWnTwNq)

W Dolinie Bartang niewielu turystów spotkaliśmy. Właściwie oprócz dwóch terenówek, które zawracały przed zarwaną drogą nie spotkaliśmy nikogo dlatego gdy przed nami wyrósł wielki niebieski MAN od razu się zatrzymaliśmy na krótką pogawędkę. Okazało się, że tak podróżują szwajcarscy emeryci :Thumbs_Up:
https://i.postimg.cc/W4byC1rF/IMG-6531.jpg (https://postimg.cc/ZW2jyZw4)

No i koniec trasy. Ostatnia rzeczka do pokonania, trochę szutrów i jesteśmy na asfalcie.
Wyjeżdżamy na drogę do Karakul a zarazem na drogę w stronę Kirgistanu.
https://i.postimg.cc/SRSPd8LK/IMG-2840.jpg (https://postimg.cc/dkfnthxM)
https://i.postimg.cc/y86nYrN2/IMG-6549.jpg (https://postimg.cc/pp7KsCzB).
Nauczeni doświadczeniem zatrzymujemy się w mieścinie po paliwo. Nie było łatwo je znaleźć ale się udało.
Szybko zrobiło się dość chłodno, zatrzymujemy się by się cieplej ubrać.
Dojeżdżamy do granicy, przed nami tylko dwa auta z Mongol Rally. Idzie szybko więc po chwili jesteśmy już pomiędzy Tadżykistanem a Kirgistanem.
Jest już tak zimno, że chyba daleko byśmy nie zajechali. Postanawiamy poprosić o nocleg w tej chatce.
https://i.postimg.cc/g2pH9dXC/IMG-20180824-073654.jpg (https://postimg.cc/svnhSkJm)
Gospodarze chętnie nas zaprosili do ciepłego wnętrza. Zostaliśmy ugoszczeni pyszną kolacją i czajem. Mega nam smakowała pasta paprykowa :)
https://i.postimg.cc/903Jmm4B/IMG-6553.jpg (https://postimg.cc/dkB8nKj7)
Młody Kirgiz z naszywką od Marka.
https://i.postimg.cc/s2XnK0d5/IMG-6551.jpg (https://postimg.cc/Yv5fCRSS)

Przejechane ok 240 km

bukowski
25.11.2019, 13:56
ech...ja w polowie Bartangu musiałem zawrócić, a tu pyk, 240 km przejechane :)

Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka

zaczekaj
29.11.2019, 21:23
Czwartek 24.08.18

W nocy było na minusie. Dość mocno zmroziło nam motóry. Dobrze, że zatrzymaliśmy się na nocleg pod dachem.
Zbieramy się dość wcześnie. W Sary-Tash powinien czekać na nas Marcin. Wysyłamy mu informację, że niedługo będziemy.
Wsiadamy na motóry i gnamy prosto na przejście graniczne.

https://i.postimg.cc/BnvgXHLr/IMG-6567.jpg (https://postimg.cc/rKvWHd9j)
https://i.postimg.cc/mD9VT4zh/IMG-6569.jpg (https://postimg.cc/dkqG9z9K)
Niestety za daleko nie dojechaliśmy. Zatrzymało nas osuwisko. Zawaliło całą drogę. Pech chciał, że doszło do tego jakąś godzinę przed nami. Robimy obchód dookoła w poszukiwaniu jakiegoś objazdu. Łatwo nie będzie. Czeka nas znowu przeprawianie motocykli po rowach i kamulcach. Wysokość na jakiej jesteśmy, też nam nie pomoże. Nasze gaźnikowce słabo idą.

tTj9Zdwed6w
https://i.postimg.cc/d3B20VqQ/IMG-6571.jpg (https://postimg.cc/SYn2Tq2H)
https://i.postimg.cc/gcqqsNv9/IMG-6576.jpg (https://postimg.cc/Yj0WqNn8)
https://i.postimg.cc/N037JnJt/IMG-6581.jpg (https://postimg.cc/R3THqgxp)
https://i.postimg.cc/QMTcTbXy/IMG-6583.jpg (https://postimg.cc/hJKJFVQL)
https://i.postimg.cc/Hs60DnZB/IMG-6599.jpg (https://postimg.cc/cr8tfxNn)
https://i.postimg.cc/k4rx9XVZ/IMG-6626.jpg (https://postimg.cc/Ty9yJxJq)
https://i.postimg.cc/XvBwTyvd/IMG-6629.jpg (https://postimg.cc/SXq29RCx)

W końcu z trudem, w pocie i we łzach wszystkie motocykle zostały przeprawione na drugą stronę. Wbijamy na granicę załatwić formalności.
Spotykamy na miejscu gościa na KTM, oczywiście informujemy go jaka jest sytuacja za przejściem. Ciekawe czy sam to przejechał czy może czekał aż odkopią drogę.
https://i.postimg.cc/P5kSHjcP/IMG-6661-2.jpg (https://postimg.cc/JGPN39RL)

W każdym bądź razie my jesteśmy już w Kirgistanie.
W Sary- Tash tankujemy, robimy zakupy na jakieś śniadanko no i oczywiście sprawdzamy telefony czy Marcin się odezwał. Niestety nie. Zero wiadomości. Nie wiemy czy czeka na nas gdzieś indziej, czy może wrócił do Polski.

Wyjeżdżamy z miasta i kawałek dalej zatrzymujemy się na śniadanie w pięknych okolicznościach przyrody. Góry, rzeka, biegające w koło konie, pasące się bydło.
Szamamy i odpoczywamy.
Czas naszej podróży powoli dobiega końca. Czeka nas już tylko z każdą przejechaną stówką coraz nudniejsza droga.

https://i.postimg.cc/GmJqhfwz/IMG-6662.jpg (https://postimg.cc/tsJhB2gV)
https://i.postimg.cc/5tsg8FtC/IMG-6664.jpg (https://postimg.cc/5HF8VyL4)
https://i.postimg.cc/RhHTrsL7/IMG-6665.jpg (https://postimg.cc/wR9NLkPM)
https://i.postimg.cc/NML4DfyP/IMG-6672.jpg (https://postimg.cc/ZBtpKmxr)

Jakiś kawałek od Dżalalabad zaczynamy szukać noclegu. Zjechaliśmy z głównej drogi w stronę rzeki. Znalazł się skrawek ziemi na namioty więc stwierdziliśmy, że zostajemy. Jest możliwość kąpieli czy przepierki.
Podczas gdy powoli się krzątamy rozkładając namioty przychodzą do nas zaciekawieni chłopcy.
https://i.postimg.cc/28ZQ3WY6/IMG-20180824-183239.jpg (https://postimg.cc/8jTJ0jjQ)

Marek z nimi chwilę podyskutował a później pogonił do domu :D
W końcu mogliśmy się trochę ogarnąć. W czasie gdy Bartek pomagał mi w spłukaniu włosów rzeka zabrała mu klapcenga. Strata była duża, był do niego przywiązany. Obchód po brzegu niczego nie wykazał. Klapceng popłynął w głąb Kirgistanu. :(


Przejechane 325 km

bukowski
29.11.2019, 21:31
Ale ładna dziewczyna, no!

krajcar
18.12.2019, 20:55
świetna wyprawa, inspirująca! :)

Onufry22
29.12.2019, 00:38
To kiedy dalsza relacja oraz film?:)

Tatq_kelob
12.01.2020, 00:40
Bardzo fajnie się czyta.

zaczekaj
20.01.2020, 20:01
Doszliśmy do etapu, w którym nie widzę sensu w opisywaniu każdego dnia. Bo i o czym pisać skoro wracamy?
Mało się dzieje, prawie nie robimy zdjęć. Powoli nawijamy powrotne kilometry.
Chwila moment i jesteśmy w Kazachstanie. Teraz już będzie z górki.
Droga powrotna przez stepy leci mi dużo szybciej. Wcześniej wstajemy i więcej kilometrów nawijamy. Często też zdarza się, że niektóre odcinki jedziemy oddzielnie. Każdy w swoim tempie.
Oczywiście drobne przygody a raczej awarie wciąż nam się przytrafiają.
Afryka łapie czwartego kapcia a Trampi zaczyna świrować z ładowaniem.
Za Szymketem zauważamy na poboczu motocykl. Obładowany cały w EX-owe produkty. Zatrzymujemy się i widzimy gościa walczącego z zerwanym łańcuchem. Rodak na takiej Hondzinie.
https://i.postimg.cc/cJ6D0j3f/IMG-6681.jpg (https://postimg.cc/Nyq8xdp0)

Podróżuje samotnie i nieśpiesznie, wraca z Mongolii.
W 3:02 wspólna fotka z Marcinem.
YUm5Gct8RSc
https://i.postimg.cc/C1LK6GnP/IMG-6695.jpg (https://postimg.cc/94KVDqpZ)
Facet napisał też książkę pt Filozofia Motocyklizmu.

Oczywiście postanawiamy mu pomóc. Marek zabiera Marcina z łańcuchem do miasta a my w tym czasie zaglądamy w regulator Trampka. Na szczęście mam zapasowy, zmieniamy tylko wtyczki i gotowe.
Chłopaki wracają z łańcuchem więc możemy się powoli zbierać. Robimy pamiątkowe fotki z Marcinem i lecimy dalej.
Za jakiś czas znów zauważam, że w Trampie skacze ładowanie. Ponownie się zatrzymujemy i podmieniamy kolejny regulator.
Jedziemy, kilkanaście km jest ok i znowu ładowanie zaczyna skakać. Od bardzo niskiego po bardzo wysokie. Zatrzymujemy się i tym razem podłączamy z powrotem ori regulator. Jedziemy i odpukać ładowanie się uspokoiło.

Kolejnego dnia również spotykamy motocyklistę na V-stromie. Zatrzymuje się przy nas gdy akurat na poboczu dolewamy paliwo z kanistra. Oferuje pomoc ale grzecznie dziękujemy. Za chwilę i tak będzie miasto to zatankujemy na spokojnie.
Pojechał spokojnym tempem. Widzieliśmy go jeszcze później jak wyjeżdżał ze stacji.
Zatankowani jedziemy dalej. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się popatrzeć na wielbłądy. Nagle zatrzymała się przy nas ciężarówka. Kierowca zaczął krzyczeć, że jeden od nas leży na poboczu.
Zebraliśmy się z powrotem na motocykle i gnamy przed siebie.
Rzeczywiście, jest jakieś zamieszanie na poboczu. Stoi jakaś kazachska ciężarówka i trochę ludzi dookoła.
Powoli dostrzegamy leżącego człowieka i połamany motocykl.
To Rosjanin, który oferował nam pomoc. Denis bodajże ma na imię.
Bartek szybko leci do motocykla i wraca z apteczką. Udziela pierwszej pomocy poszkodowanemu. Nie wygląda to dobrze choć motocyklista zaczyna powoli odzyskiwać świadomość.
https://i.postimg.cc/HkNw4LJ7/IMG-6711.jpg (https://postimg.cc/gxvLGmHY)
W oczekiwaniu na karetkę chłopaki postanawiają zająć się motocyklem Denisa.
Kazachowie oferują pomoc z transporcie i przechowaniu rozbitego V-stroma.
Niestety motocykl nie wejdzie w całości. Odkręcamy co się da i wpychamy motocykl tyłem.
W międzyczasie cały czas ktoś z nas towarzyszy Denisowi, próbując utrzymać go w kontakcie.
https://i.postimg.cc/k4Kv5dgR/IMG-6720.jpg (https://postimg.cc/R6CHPyfv)
https://i.postimg.cc/WpFWqQh3/IMG-6727.jpg (https://postimg.cc/c6WMVk7y)

W końcu przyjeżdża karetka wraz z radiowozem. Zabierają poszkodowanego do najbliższego szpitala.
https://i.postimg.cc/763SkMKg/IMG-6743.jpg (https://postimg.cc/473Yvtkd)


Szczęście w nieszczęściu, że to się tylko tak skończyło. Strach pomyśleć coby było gdyby z naprzeciwka jechało auto...

W każdym razie to wydarzenie skutecznie skłoniło nas do przemyśleń na temat zmęczenia i senności na motocyklu.
https://i.postimg.cc/RVMLvy5q/IMG-6713.jpg (https://postimg.cc/BtVKghvG)

zaczekaj
22.01.2020, 20:56
Kolejne dni to kolejne kilometry. Już jest z górki.
Gdy zatrzymujemy się w kazachskiej wiosce pod sklepem, podchodzi do mnie kobieta z dzieckiem w wózku. Przetarła dłonią moje zakurzone sakwy a następnie wtarła ten kurz dziecku w policzki. Nie wiem co to dokładnie oznaczało ale stawiam na to, że dzięki temu dziecko będzie kiedyś takie fajne jak my :D
https://i.postimg.cc/qqK4MMkY/IMG-6745-1.jpg (https://postimg.cc/0K9LVvKd)

W ostatnią noc na stepie przeżyliśmy małą burzę piaskową. Wiało tak, że namiot trzymałam rękami bo kładł mi się na twarz a piach wsypywał się przez każdą możliwą szczelinę. Ciekawe doświadczenie ale na drugi raz rozkładam porządnie namiot.:D
Słońce zachodzi. Zbliżamy się do granicy.
https://i.postimg.cc/gkvmCJtL/IMG-6761.jpg (https://postimg.cc/Ln6cfHpm)
Nie ma dużo ludzi ale ustawiamy się grzecznie w kolejce. Nie zsiadam z motocykla, nie stawiam go też na kosie.
Bartek zaczął coś kombinować w kuckach przy Tenerze. Pech chciał, że wstając zahaczył o Trampka przewracając mnie z nim. Zgadniecie co się stało?
200 kg motka plus bagaże upadło na moje i tak już nadwyrężone lewe kolano. Ból znów był mega mocny. Rozkleiłam się.
Znowu miałam problem z chodzeniem, podniesieniem nogi na podnóżek, zejściem z motocykla...
Byłam mocno wkurzona, że Bartek tak nieostrożnie wstał...
W tamtym momencie chciałam jak najszybciej dojechać na jakiś nocleg dlatego po formalnościach na przejściu szybko pognałam w stronę rosyjskiego przejścia. Tam poszło w miarę szybko.
Noclegu szukaliśmy po ciemku. Właściwie to chłopaki szukali a ja jechałam przed siebie. Nie miałam siły, ból był coraz większy.
Gdy się zatrzymaliśmy na chwilę to runęłam na asfalt razem z Trampkiem.
Wtedy zapadła decyzja, że zostajemy tu gdzie jesteśmy. Parę metrów od asfaltu była łąka.
https://i.postimg.cc/8CPVqmxj/IMG-20180830-081250.jpg (https://postimg.cc/8733vMpS)
Następnego dnia po nasmarowaniu kolana i wzięciu przeciwbólowych było już trochę lepiej ale i tak martwiłam się czy nie wrócę do Polski prosto na stół operacyjny...

Lecimy przez Rosję. Nagle Marek się zatrzymuje. Ja z Bartkiem również.
Łukasz pognał dalej.
Okazało się, że padły łożyska w kole. Na szczęście kilka metrów dalej jest parking. Zjeżdżamy tam a Bartek zostawia motocykl przy drodze by nas Łukasz zauważył jak się zorientuje, że nas nie ma.
Na parking wbija też ciężarówka. To świetnie bo na pewno ma młotek.
https://i.postimg.cc/Y28mzSZq/IMG-6764.jpg (https://postimg.cc/4n7dJXXr)

https://i.postimg.cc/7YWGjWqF/IMG-6767.jpg (https://postimg.cc/2VnSZTbG)

https://i.postimg.cc/qR4z8fG3/IMG-6774.jpg (https://postimg.cc/1g7mQj2m)

https://i.postimg.cc/HLQrcWbm/IMG-6776.jpg (https://postimg.cc/1g3mbQW7)

Jesteśmy godzinę w plecy ale ważne, że łożysko zmienione i możemy spokojnie lecieć dalej.
Łukasz do nas nie wrócił. Czekał 20 km dalej. Pewnie nie patrzył w lusterka :D
Tymczasem dojechaliśmy do granicy z Ukrainą.
Po obiedzie postanawiamy z Bartkiem, że się odłączamy. Łukasz chce już szukać noclegu a my chcemy jeszcze setkę zrobić.
Ostatecznie ciągniemy wspólnie do noclegu.
Tam uzgadniamy, że my się odłączamy bo chcemy wcześniej wstać i dojechać na raz do Polski. Łukasz z Markiem nie śpieszą się, chcą objechać Kijów.
Tak więc o 6 rano byliśmy już gotowi do wyjazdu. Marek wstał do nas by się pożegnać i pognaliśmy.

Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy i bez większych przygód dojechaliśmy do granicy. Jeszcze tylko kolacja w knajpce w której byliśmy pierwszego dnia podróży.
https://i.postimg.cc/7Yy5cbMj/IMG-6781.jpg (https://postimg.cc/PN2fvX7M)
Na przejściu w Budomierzu trochę nam się zeszło.
Po stronie polskiej trafiliśmy na przesympatyczną panią celnik, która bardzo była zaciekawiona naszym wyjazdem. Porozmawialiśmy chwilę i trzeba było się zbierać bo słońce zaczynało zachodzić.
Odjeżdżamy kawałek i starą dobrą zasadą - pierwsza w lewo znajdujemy fajną polankę przy lesie.
Mimo, że do domu jeszcze 500 km, my już szczęśliwi dzwonimy do rodziny, że jesteśmy już w Polszy. To było w sumie fajne uczucie. Po tak długim czasie być już u siebie w kraju :)

W następnym poście zrobię krótkie podsumowanie. A w przyszłym tygodniu wrzucę niedługie wideo z wyjazdu. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i wybaczycie mi, że tak długo to trwało :)

tyran
22.01.2020, 21:03
Fajnie się czytało i oglądało. Szkoda że już koniec.

Pozdrawiam.

Emek
22.01.2020, 21:15
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i wybaczycie mi, że tak długo to trwało :)
Najważniejsze że udało się skończyć opowieść. Dzięki. Fajnie się jechało. :Thumbs_Up:

furman
23.01.2020, 08:06
Również dziękuje. Super relacja i czekam na filmik.

Komar
23.01.2020, 09:13
Zaczekaj, miałaś wypadek co spowodowało uszkodzenie kolana.
Jak się sprawa zakończyła w Polsce?
Jakie miałaś ochraniacze na kolana/ golenie?

zaczekaj
23.01.2020, 12:13
Zaczekaj, miałaś wypadek co spowodowało uszkodzenie kolana.

Jak się sprawa zakończyła w Polsce?

Jakie miałaś ochraniacze na kolana/ golenie?

Hej. Nie miałam nigdy wypadku w którym uszkodziłam kolano.
Moje problemy zaczęły się w 2012 roku i długo nie było wiadomo dlaczego pobolewa kolano. W 2015 roku przeszłam pierwsza artroskopie która nie bardzo się powiodła. W 2017 roku lekarze znaleźli w kolanie odłamek kości, który niszczył chrząstkę. Zrobiono mi mozaikoplastyke, która zakończyła moje cierpienie.

W 2018 roku w Kirgistanie podczas wyjazdu niefortunnie wpadłam w koleinę upadając i wykręcając to samo kolano.
Na sam koniec wyjazdu sytuacja się powtórzyła. Bałam się, że jest lipa i znowu będę musiała jeździć po szpitalach.
Na szczęście, skończyło się całkiem dobrze.

Niestety nie miałam wtedy ortez. Wyjazd turystyczny, spokojny. Miałam tylko spodnie z ochraniaczami sas-Teca.
Ogólnie jeżdżę w ortezach ortopedycznych bądź leatt C-frame.
Gdybym wtedy je miała, pewnie nic by się nie stało.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

przemo77390
23.01.2020, 12:30
Kolejnego dnia również spotykamy motocyklistę na V-stromie. Zatrzymuje się przy nas gdy akurat na poboczu dolewamy paliwo z kanistra. Oferuje pomoc ale grzecznie dziękujemy. Za chwilę i tak będzie miasto to zatankujemy na spokojnie.
Pojechał spokojnym tempem. Widzieliśmy go jeszcze później jak wyjeżdżał ze stacji.
Zatankowani jedziemy dalej. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się popatrzeć na wielbłądy. Nagle zatrzymała się przy nas ciężarówka. Kierowca zaczął krzyczeć, że jeden od nas leży na poboczu.
Zebraliśmy się z powrotem na motocykle i gnamy przed siebie.
Rzeczywiście, jest jakieś zamieszanie na poboczu. Stoi jakaś kazachska ciężarówka i trochę ludzi dookoła.
Powoli dostrzegamy leżącego człowieka i połamany motocykl.
To Rosjanin, który oferował nam pomoc. Denis bodajże ma na imię.
Bartek szybko leci do motocykla i wraca z apteczką. Udziela pierwszej pomocy poszkodowanemu. Nie wygląda to dobrze choć motocyklista zaczyna powoli odzyskiwać świadomość.


Fajnie się czytało zwłaszcza że kierunek w zasięgu planów.

Ps. Co z kolesiem, pozbierał się do kupy?

bukowski
23.01.2020, 12:58
no dobra, lepiej napisz co tam z rozwodem, bo wszyscy zainteresowani boja się zapytac :P

dzieki za relacje, fajny wyjazd.

Chociaż utwierdził mnie w przekonaniu, że nie dla mnie drałowanie asfaltami przez Rosję i Kazachstan.


Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka

Emek
23.01.2020, 13:13
E tam, na kołach jest najlepiej.

zaczekaj
24.01.2020, 20:05
Czas na krótkie podsumowanie.

Czas trwania- 28 dni.
Przejechane km- 14000 km
Przejechane kraje- Polska, Ukraina, Rosja, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan
Czas dojazdu i powrotu licząc do/z KRG do/z Polski- 10 dni tam, 7 dni nazad.
Złapane kapcie- 5. 1x Trampek Marcina, 4x Afra Łukasza
Awarie- 3x pompa w Afrze Marka i 1x łożyska w kole, 1x ładowanie w moim Trampku
Mandaty- Rosja 100$, Kirgistan 150$ (mandat podzielony na 4 osoby)
Pojechaliśmy w 5 osób, wróciliśmy w 4.

Cena- 7400 pln. Tyle wydaliśmy na całą wycieczkę na naszą dwójkę nie licząc wiz i przygotowania motocykli.

Czy pojechałabym drugi raz? Na początku wycieczki już w Kazachstanie stwierdziłam, że taka jazda jest bez sensu i lepiej transportować tam moto.
Jako, że kobieta zmienną jest to już w drodze powrotnej, ponownie w Kazachstanie zmieniłam zdanie.
TAK. Pojechałabym drugi raz na kołach.
Nawet nie tyle co pojechałabym. Pojadę tam drugi raz na kołach.
Jedyne co, to chciałabym wywalczyć ciut więcej czasu jak miesiąc.

W każdym razie dużo się nauczyłam podczas tego wyjazdu i parę wniosków wyciągnęłam.
Między innymi tego, że 5 osób to za dużo.
No i żeby nie jechać na koniec świata z ludźmi, których się nie zna.

Poza tym to była przygoda życia!

Lis
24.01.2020, 20:11
Gratuluję i dziękuję za świetną relację :)

zaczekaj
09.02.2020, 20:13
Trochę spóźniony przez problemy z internetem ale jest.
Pamiątka z wakacji :)
1nE90wzFzSo

Pils
09.02.2020, 20:37
Taką podróż pamięta się przez całe życie. Niesamowita przygoda niedostępna dla zwykłego śmiertelnika. W sensie pozytywnym bardzo bardzo wam zazdroszczę. Gratuluję wyprawy.

trolik1
09.02.2020, 21:40
W Bartangu fajną walkę mieliście:-). Ta wąska ścieżka była double trackiem kiedy my tam byliśmy, ale bliżej mostu za to Wy mieliście lepiej :-)
pozdrawiam trolik

zaczekaj
10.02.2020, 20:00
W Bartangu fajną walkę mieliście:-). Ta wąska ścieżka była double trackiem kiedy my tam byliśmy, ale bliżej mostu za to Wy mieliście lepiej :-)
pozdrawiam trolik

Bartang zapamiętam do końca życia :D

Tatq_kelob
18.02.2020, 22:19
Ale pięknie!

sluza
24.02.2020, 08:53
My z Bartkiem niestety nie radowaliśmy się wspólnie. O mały włos a prawie żeśmy się tam rozwiedli. Zdecydowałam, że wieczorem się odłączam i dokończę podróż samotnie. A poszło o gmole



No i żeby nie jechać na koniec świata z ludźmi, których się nie zna.



Ciężka sprawa to wszystko pogodzić :)

Taki megadługi dojazd na kołach musi zmęczyć materiał, nie ma siły. Dobrze mieć towarzysza "z którym można pomilczeć na każdy temat" :)

Lis
24.02.2020, 18:24
Dobrze mieć towarzysza "z którym można pomilczeć na każdy temat" :)
:Thumbs_Up::D

AfroMan
24.02.2020, 19:33
Trochę spóźniony przez problemy z internetem ale jest.
Pamiątka z wakacji :)
1nE90wzFzSo

:drif:
Dziękuję.
Dla takich relacji warto czytać to forum :Thumbs_Up:

zaczekaj
25.02.2020, 00:42
:drif:

Dziękuję.

Dla takich relacji warto czytać to forum :Thumbs_Up:



Cieszę się, że się podobało :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

chankrymski
25.02.2020, 15:12
:Thumbs_Up:

Qter
25.02.2020, 16:30
Asia,

Super wyjazd i super film. Dzięki!

Pzdr

Qter

Fihu
25.02.2020, 19:55
Asia to już koniec? Czyli mogę siąść i przeczytać na raz? ;)

zaczekaj
25.02.2020, 22:25
Asia,

Super wyjazd i super film. Dzięki!

Pzdr

Qter

Dziękuje :)

:Thumbs_Up:

O raju, Ty żyjesz? Ostatnio wspominaliśmy Rumunię i Ciebie :)

Asia to już koniec? Czyli mogę siąść i przeczytać na raz? ;)

Zezwalam :)




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

zylek
18.03.2020, 19:22
Cześć, jak z dostępnością wody pitnej i jej jakością? Woziliście ze sobą jakieś większe ilości czy w rozsądnej odległości od postoju/kempingu była zawsze dostępna? Używaliście jakiś filtrów/gotowanie czy na żywca można pic?

zaczekaj
19.03.2020, 06:09
Cześć, jak z dostępnością wody pitnej i jej jakością? Woziliście ze sobą jakieś większe ilości czy w rozsądnej odległości od postoju/kempingu była zawsze dostępna? Używaliście jakiś filtrów/gotowanie czy na żywca można pic?


Nie było problemu z dostępem do wody ale zawsze mieliśmy mały zapas.
Jak się pchasz w offa to tym bardziej pamiętaj o zapasie bo raz pojechaliśmy ,,skrótem” a nie zaopatrzyliśmy się w zapas wody. Na szczęście było źródełko. Ja też sprawdzałam zawsze na maps.me za ile będzie następny sklep czy paliwo.
Piliśmy na żywca. I butelkowaną i tą ze źródełka. :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

sebol
20.03.2020, 15:59
Przyjemny filmik. Gratuluję wyprawy.
Biorę się do czytania zaległych odcinków.

corny
30.07.2020, 21:13
Jest godzina 10. Strona ukraińska poszła szybko ale strona rosyjska zapowiada się ciekawie. Jest mega długi korek. Idziemy z Łukaszem na zwiady czy można podbić do przodu i po drodze spotykamy dwóch Polaków na dużych GSach, którzy jadą w dużo dłuższą podróż. https://uploads.tapatalk-cdn.com/20181009/9c0576f82619a10078950ef58ad97d05.jpg

Tak żem wpisał w internet hasło MotoAzymut i patrzę i widzę zdjęcie, którego ja na pewno nie robiłem. No to klikam i znajduję się na forum AT. No to patrzę, że o nas. No to siadam i czytam. Chociaż już trochę wcześniej zaznajomiłem się z historią tej ekipy (Marek mi trochę opowiadał), to stwierdzam, że zaczekaj (Asia) bardzo miło snuje historie motocyklowe i dobrze się je czyta.

Sam się zbieram już drugi rok, ale nadal nie podjąłem wyzwania :D Jedynie na facebuku wrzuciłem film, który miał być zapowiedzią filmowej historii. Jest też trochę zdjęć z krótkimi komentarzami. Może kiedyś się zmobilizuję i złożę coś więcej. Jak kto zainteresowany to zapraszam na MotoAzymut https://www.facebook.com/MotoAzymut-467412817033452/
Tych dwóch Polaków na GS spotkałem nad Isyk - Kulem i jeszcze gdzieś za Song - Kulem. Gatka szmatka i każdy pojechał dalej. Trochę szkoda, że tak przelotowo robili Kirgistan ..... tyle fajnych miejcówek :(
To z Tobą Rychu72 spotkaliśmy się pod sklepem nad jeziorem Issyk-Kul w ekipie samochodowej, a potem gdzieś w okolicach zdaje się gór Karakol? Miło było spotkać uśmiechnięte polskie twarze :D.
Niestety, nie mogę się z Tobą zgodzić, że „robiliśmy Kirgistan przelotowo”. Myślę, że w Kirgistanie odwiedziliśmy więcej niż standardowe wycieczki motocyklowe tam jadące: jezioro Issyk-Kul, przełęcz Tosor, przełęcz Arabel, urzekająca dolina rzeki Burkhan, dolina Barskon, kanion Skazka, jezioro Song-Kul, Tash Rabat Caravanserai. A pod chińską granicą odwiedziliśmy konno jezioro Kol-Suu (niestety, a może stety – bez wody). I po drodze całe stada mniejszych i większych dolin i przełęczy. Jadąc z Kazachstanu do Tadżykistanu przejechaliśmy w Kirgistanie coś około 2 tyś km.
Ale fakt do Kirgistanu jeszcze bym wrócił. Tam jest po prostu ładnie i tyle fajnych dróg do przejechania.

Pozdrawiam całą ekipę, która jak i my szukała drogi do Pamiru. To było miłe spotkanie przed i na granicy :) :Thumbs_Up:

zaczekaj
30.07.2020, 22:55
Tak żem wpisał w internet hasło MotoAzymut i patrzę i widzę zdjęcie, którego ja na pewno nie robiłem. No to klikam i znajduję się na forum AT. No to patrzę, że o nas. No to siadam i czytam. Chociaż już trochę wcześniej zaznajomiłem się z historią tej ekipy (Marek mi trochę opowiadał), to stwierdzam, że zaczekaj (Asia) bardzo miło snuje historie motocyklowe i dobrze się je czyta.

O proszę, co za spotkanie :) wtedy na granicy, teraz na forum :)
Dziękuje raz jeszcze za wzory dokumentów! Bardzo mi to wtedy pomogło!


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

corny
03.08.2020, 18:23
Cieszę się, że mogliśmy pomóc. Wzory zaczerpnąłem od Głazia z forum Radiator-mototurystyka - a wspominam o tym, żeby uczynić zadość jego prawom autorskim ;)

greenman
26.01.2021, 20:57
Ostatnio opowiadałem moim kolegom którzy dopiero zaczynają jeździć na motocyklach o Pamirze. I podobnie jak Ty (i ja parę lat temu) nie mieli pojęcia o istnieniu takich państw jak Kirgistan i Tadżykistan i o tym co można tam zobaczyć.
Twój opis pobieżnie śledziłem w 2018 i 2019 roku, ale dopiero dzisiaj przeczytałem od deski do deski za jednym zamachem. Dzięki za opis i te zdjęcia!

zaczekaj
26.01.2021, 22:58
Nie ma za co. Cieszę się, że się podobało i mam nadzieje, że niebawem poczytam Waszą relacje :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk