PDA

View Full Version : Grecja 2013-W pogoni za słońcem, nie o to chodzi, dzisiaj nie pijemy.


calgon
22.10.2013, 20:03
Na wstępie zaznaczę ,że w owej relacji będą przekleństwa ,kawały o pedofilach oraz zachowania, które uniemożliwią wydrukowanie tego tekstu w poczytnych magazynach dla motocyklistów.Jeśli kogoś to razi to nie czytać.

Jako, że nie mam szans na wytarganie kolejnej karimaty o co posądzali mnie kompani podróży informuje, że nie wiem czy skończę pisać to szybko, ale postaram się skończyć.

Albania chodziła nam po głowach od jakiegoś czasu.W dziwny sposób terminy zgrywały się nam na początek października.
Czy to nie za późno?
Przygoda to przygoda pomyślałem i założyłem odpowiedni zaczepny wątek.
Jak wyklarowały się potencjalne miejsca, które chcemy odwiedzić a swój wstępny udział zgłosiło ponad 10 osób pomyślałem -o Kurwa!!!!

Skład ustalił się w magicznej liczbie 9.
Pozdrawiam tych, którym przeszkodziły połamane kończyny, pracodawcy, psy czy podkarpackie izby architektów.

1.Calgon 2.Greg 3.Jaro BQT 4.Sławekk 5.Duży79 6.Żołnierz 7.Duży Maniek 8.Mały Maniek 9. Motyl

Mieszanka wybuchowa!!!

Gdy Duży zarzucił hasło Olimp wiedziałem ,że na Albanii się nie skończy i będę musiał tam wejść!

43674

W piątek 4 października Gregu oraz Jaro czyli grupa północ wyruszyli w kierunku miejsca zamieszkania Dużego. Tam wraz z Tomkiem zwanym dalej Żołnierzem mieli udać się w kierunku Czech aby w sobotę spotkać się z grupą południe.

Czując się odpowiedzialny za grupę południe postanowiłem dokonać ostatecznej garażowej odprawy dolnoślązaków.
Jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałem motylowego trampka oraz mańkową afrykę w stanie wyglądającym na przygotowanie do szlifu cylindra oraz generalnego remontu silnika.

-ja pierdole co wy robicie?
-luźna guma na rano zdążymy odpowiedział Maniek trzymając w rękach dwa ogromne prostokątne ledy
-po huj Ci ta dyskoteka? zapytałem
-przecież jedziemy w bezdroża Albanii odpowiedział z uśmiechem

No tak westchnąłem i rzuciłem przez ramię:
- 6 rano wyjazd Panowie

RAVkopytko
22.10.2013, 20:12
Na wstępie zaznaczę ,że w owej relacji będą przekleństwa ,kawały o pedofilach oraz zachowania, które uniemożliwią wydrukowanie tego tekstu w poczytnych magazynach dla motocyklistów.Jeśli kogoś to razi to nie czytać......
o Kurwa!!!!

o querwa :lukacz:

KORNIK
22.10.2013, 20:13
No to dawaj.:lukacz:

gonzik.korba
22.10.2013, 21:17
Będzie to jak zawsze przesmutna historia... Czekam na ciąg dalniejszy w celu konstatacji faktu:lukacz:

MOTOMYSZA
23.10.2013, 00:39
podobamiesietoiczekamnajeszcze:Thumbs_Up:......... ...........................................:D

Zet Johny
23.10.2013, 08:15
Się będzie działo :D:lukacz:.

Brambi
23.10.2013, 08:38
Yeah !!! Jedziemyyyyyyyyyyy ....

sebol
23.10.2013, 09:48
Przekleństwo już było . Dawaj Calgon jeszcze kawał o pedofilach :D

rumpel
23.10.2013, 10:04
powinien byc zakaz rozpoczynania w taki sposób relacji

sebol
23.10.2013, 10:11
?? To było tylko ostrzeżenie , że słownictwo będzie "mocne" i jeśli komuś nie pasuje to niech nie czyta .

JarekAT
23.10.2013, 10:46
Ci, którym przeszkodziły połamane kończyny również pozdrawiają i czekają na pełną relację, a nie sranie po parę linijek co kilka dni :D.

chankrymski
23.10.2013, 18:04
Takie początki powodują, że zawsze czytam do końca:D Czekam....

zbyszek
24.10.2013, 19:45
ojtam ojtam, ma być tak ja zawsze było :umowa: dzida tszoda i najepka:umowa:
:haha2:

RAVkopytko
26.10.2013, 08:41
Calgon !!!:lukacz:
Wstaje rano,zaparzam kawke w czarnuchowym kubku :D,odpalam forum,bym se coś poczytał, a Ty nic nie Napisałeś.:umowa::lukacz:
To może jakieś foty ?

Trzebi
26.10.2013, 09:40
Calgon
"jest taka tradycja"
Jak ktoś swietnie pisze to PISZE !!!

No dobra PROSZĘ :)

calgon
28.10.2013, 17:31
Wszystko niby mam spakowane ,ale myśli krążą po głowie jak demony.Czy o czymś nie zapomniałem?Staram się szybko zasnąć aby skrócić czas do wyjazdu.Niestety nie przychodzi mi to łatwo.


Dzień I


Nagle budzik wyrwał mnie ze snu i ucieszony wstałem bez przeciągania, bez klasycznego-jeszcze dziesięć minut.

Szybki telefon do chłopaków czy powstawali i lecę kulbaczyć ostatecznie konia.
Ze Sławkiem i dużym Mańkiem spotykamy się w Strzelinie i tam tankujemy motocykle.
Nasze orły czyli Motyl i Mały Maniek albo nie wstali albo nadeszło tsunami. Nie zdziwiło nas to zbytnio bo znamy się długo.
Dogonią nas na trasie, ustalilismy wspólnie i ruszylismy w kierunku Olomouca w Czechach.
Jazda w trzy osoby przebiegała bardzo spokojnie.
Tylko temperatura ok. 10 c przypominała ,że to jesień.Na szczęście pocieszałem się ,że dalej będzie już tylko cieplej.Plan na dzisiaj to spotkać się z resztą kolegów i dotrzeć nad Balaton na Węgrzech.

Nagle dzwoni Rysiek:

-Calgon mała korekta współrzędnych bo Duży nie ma zielonej karty.
-Spoko Rychu,Orły też nie mają także gdzie się spotykamy?
-Hasło brzmi Nove Mesto nad Vahom- City centre!

Poinformowałem Motyla o zmianie miejsca spotkania a on zrewanżował mi sie informacją ,że Afryka małego Mańka zaczęła palić 10 l. na 100 km.

Serwis Orlen Teamu byłby z nich dumny pomyślałem i powłóczyliśmy dalej.
Nie wiadomo kiedy dobiliśmy do reszty ekipy, która wylegiwała się na słowackim ryneczku.
Dawno nie widziane mordy ucieszyły mnie ogromnie a Rysiek zaprezentował fotę nowego Mitasa Jarka, którego wymienili dnia poprzedniego.


43774


Miny właścicieli Mitasów bezcenne!!!

Motyl nie dojechał na Słowacje także dostał koordynaty na Balaton:-)

Rychu prowadził starając się urozmaicać drogę z którą na Węgrzech niezbyt wiele da się jednak zrobić i jest po prostu nudna.Siedem motocykli robiło już trochę zamieszania tym bardziej ,że towarzystwo głodne było jazdy a jeźdzcy jeszcze nie poskromieni upadkami, które niechybnie musiały kiedyś nastapić.

Obyło się też bez policji choć średnia była niezła.Generalnie odnoszę wrażenie,że jeśli chodzi o kontrole to w Polsce jest tego najwięcej.Wyjątek stanowi chyba tylko Ukraina.
Obecność komisarza Dużego również podnosi morale załogi gdyż zawsze dba on o bezpieczeństwo współtowarzyszy.

Nad samym Balatonem pustki w sensie dosłownym.Miałem okazję bywać tam kilka razy w sezonie i różnica jest ogromna.
Nasz październikowy wypad dał mi możliwość postrzegania krajów odwiedzanych przeze mnie w wakacje w zgoła odmienny sposób.

Szybka akcja z wyborem noclegu doprowadziła nas na plaże kompleksu usytuowanego w lesie w którym nie było nikogo, nawet stróża nocnego.

Rozbicie namiotów i tzw. szybkie pierwsze polanie wspaniale nas nastroiło.
Pierwsze 650 km za nami.
Wódeczka wsiąkła jak w gąbkę i każdy zaczął wyciągać zapasy.
Ja odbezpieczyłem księżycówkę roboty Bloba za co dziekuje mu na łamach relacji.

Gdy już nasycilismy żołądki nadszedł czas podać namiary noclegu Motylowi i Mańkowi. Zrobił się problem bo my byliśmy wstawieni a Motyla Garmin został zdemontowany chyba z jakiejś przywiezionej na handel przez niego łodzi!
Odniosłem wrażenie ,że przelicza on kursy walut zamiast podawać koordynaty.
Całe szczęście Sławek nie pił bo sytuacja robiła się nerwowa a chłopaki grali od dwóch godzin w filmach" Ulice San Francisko""Zagubieni w Pekinie"-chiński klasyk oraz kluczowy węgierski horror "460 rond do Veszprem"

Gdy szcześliwie dotarli prowadzeni przez Sławka, toastom nie było końca. Feta lekko zastanowiła nocnego stróża z pobliskiej przystani jachtowej.
Został jednak kulturalnie poinformowany w podobnym do ojczystego języku z wyraźnym cechami ugrofińskimi:

-kierrrowwwniku o pfiątej jużżżż nazz nieeeeema
-ok ok.
Zabrał rower i pojechał.

Z pobliskiego namiotu zdało się tylko słyszeć:
-słyszeliście co się stało?
-co?
-podobno 6 latek uratował księdzu życie!
-jak?
-wybadał mu guza na jądrach

bleeee świnia

Trzebi
28.10.2013, 18:57
Czytam z takim zaciekawieniem jak by mnie tam nie było :))

Sub
28.10.2013, 22:02
hehehe... uśmiałem się! Dawaj dalej... :Thumbs_Up:

duzy79
28.10.2013, 22:43
:lukacz:

adniem21
29.10.2013, 08:33
zdjęcie nie hula

maniekwro
29.10.2013, 19:20
Calgon jesteś mistrzem w pisaniu. Powroty do przeszłości są piękne ....

calgon
02.11.2013, 16:07
Dzień II

Wstałem jak to mam w zwyczaju na wyjazdach ok.40 minut wcześniej.Nie lubię opóźniać grupy a mając na uwadze to ,że pakowanie zajmuje mi zwykle trochę więcej czasu więc wcześniej zaczynam składanie maneli.

Wyjazdy zwykle planowaliśmy na godzinę 8 aby dojeżdżać na miejsce noclegu za dnia.Ta dobra zasada pozwala nie jeździć w nocy i nie tracić pięknych widoków.Pozwala też w spokoju na ucztowanie i spożywanie bez większych konsekwencji w dniu następnym.

gdzieś z boku doszły mnie słowa:
-Dzisiaj wieczorem już nie pijemy ok?
-Jasne

Na dzisiaj chcieliśmy wylądować w Mostarze.Wraz ze Sławkiem naciskaliśmy aby przelecieć przez Bośnię w tym właśnie miejscu.

Budzenie Motyla i Mańka nie jest łatwą sztuką dlatego kilkakrotnie podchodziłem do tej operacji.Mając na uwadze ,że chłopaki mieli jeszcze dolewać oleje i przeglądać maszyny zdecydowałem się na zwykłe wyciąganie za nogi z namiotu.

Kawusia i jazda w drogę.

Okiełznać 9 osób nie jest łatwo a ktoś jeśli miał okazję kiedykolwiek tak podróżować to wie dobrze o czym mówię.

Cięliśmy dość ostro a miejscowi Rendorseg byli wyjątkowo łaskawi i nie sprawiali kłopotów.

Motyl i Maniek zamykali stawkę przez co prawie oberwali moimi klapkami pod prysznic.Okazało się ,że mój nowy Arrow tak rozgrzał na wylocie jedną z gumek ,że pozbyłem się klapków.

No nic, dobrze ,że to tylko klapersony-pomyślałem ,ale byłem już czujny na sposób mocowania.

Rysiek kombinował aby zaliczyć troszkę offu.
Po jednym z takich odcinków zauważyłem ,że Motyl wyraźnie zostaje z tyłu.Kurcze jeszcze nie zaczęła się zabawa a widzę ,że kolega coś nie daje rady.
Po chwili się wyjaśniło ,że jego super Ohlins zainstalowany w trampku rodem z Tadżykistanu powoli się kończy.
Oczywiście zostało to skwitowane jednym zdaniem.
-Przestań się mazać i więcej gazu.
Z drugiej strony wiedziałem,że Motyl ma doświadczenie na motocyklu i chyba coś w tym musi być, że nie może nadążyć.

Do zrobienia mieliśmy ponad 600 km także około południa wciągnęliśmy po pół kurczaka z rożna zakupionego w jakimś markecie.Szybki przerzut do Chorwacji i popędziliśmy dalej.
Bośnia i Mostar przywitały nas ładną pogodą i widokami.

43820438214382243823

Znany wszystkim turystom most zbudowany w XVI wieku został zburzony przez chorwackie czołgi w 1993 a odbudowano go w 2004 r.
Sam Most i jego otoczenie zostało wpisane 2005 na listę Unesco.
Warto wspomnieć ,że most odbudowano za pomocą XVI wiecznych metod bez pomocy nowoczesnych technologii.
Budowla ta symbolizowała przez wieki pojednanie islamu i chrześcijaństwa a młodzi chłopcy chcący udowodnić swą męskość skaczą z niej do rzeki Naretwy celując tak aby wpaść w jak najgłębszą jej część.
Samo miasto było tyglem kulturowym i różne wpływy mieszają się tam w wyraźny sposób.Nie zdziwiło mnie też ,że rano obudził mnie charakterystyczny śpiew muezina wzywającego na modły.

Kwaterkę w Mostarze znaleźliśmy dość szybko.Podzieliliśmy zadania.Ja poszedłem gadać ze starszym Panem ,który zaczepił mnie oferując swoją pomoc koledzy odwiedzili sklep zaopatrując nas w sprawunki na wieczór.

Starszy Pan przedstawił się czystym niemieckim jako reisefuhrer co wzbudziło u mnie uśmiech na twarzy i dopiero po chwili zakumałem, że nie ma to nic wspólnego z obersturmbahnfuhrer a znaczy tyle co przewodnik.

Po 30 minutach mieliśmy pokoje za 10 euraków na głowę.Nadszedł wieczór i zaopatrzeni w duże browary stwierdziliśmy ,że czas ruszyć w miasto.



Starówka jest klimatyczna a opustoszała o tej porze roku miała dodatkowy urok.

4382443825
4382643827
43828

Na zakończenie zwiedzania zakupiłem na miejscowym straganie muzułmańską czapeczkę za całe 1 euro.
Po powrocie na kwaterkę odpaliliśmy weka i konsumowaliśmy miejscowe wina.Kładąc się spać i płucząc usta miejscowym Cabernetem zastanawiałem się czy cmentarze których dość dużo widziałem w są efektem starych czy współczesnych wojen.

duzy79
03.11.2013, 19:51
:lukacz::lukacz:

sebol
03.11.2013, 20:28
Czy jakieś zdjęcia z Waszych skoków z mostu będą ??
Tylko nie pisz , że nie skakaliście bo jesteście starzy .

koszi
03.11.2013, 20:35
a młodzi chłopcy chcący udowodnić swą męskość skaczą z niej do rzeki Naretwy celując tak aby wpaść w jak najgłębszą jej część - przyznać się, skakał który z Was? A na poważnie to "zazdraszczam"!

RAVkopytko
03.11.2013, 20:40
Koszi ,przeca tam same staruchy pojchały ;)

ATomek
03.11.2013, 20:48
Calgon! nie masz wyjścia, skacz! :)

Rychu72
04.11.2013, 07:44
W lipcu br. nagrałem filmik jak koleś skacze z tego mostu (jak znajdę to wrzucę). Pół godziny wcześniej latali jego koledzy z kapeluszami i zbierali po euruchu, a on stał za barierką i ćwiczył cierpliwość oglądającego tłumu.
Trochę się rozczarowałem jak skoczył na nogi, ale i tak szacun dla kolesia.

Kiedyś były tam zawody Redbulla w skokach.

Fajnie jest zanurkować w rzece i uważać, żeby mocny prąd nie rozbił cię o skały. W parę sekund jest się 100 metrów dalej. :)

wojtekm72
04.11.2013, 19:41
Calgon, ile można czekać:drif:
Masz zakaz czytania innych relacji, dopóty, dopóki codziennie coś nie napiszesz:)
Nerwowy się przez Ciebie robię. A to otoczeniu, a szczególnie rodzinie nie służy. Dawaj, dawaj :lukacz:

czosnek
04.11.2013, 19:43
Tylko nie każ mi wierzyć, że Ryszard zwiedzał zabytki.

Złom
04.11.2013, 20:39
Mają chłopaki jaja! Wersja nocna, co prawda na nogi ale też harcore!


-KvIlUypGfM

Sławekk
08.11.2013, 19:23
Calgonie ...ty się nie śpiesz :rolleyes:

calgon
10.11.2013, 15:03
Dzień III

Patrząc w niebo pogoda nie zapowiadała się zbyt dobrze.Zdecydowaliśmy się uderzyć w stronę Czarnogóry przez bośniackie bezdroża.

Wyjeżdżając z Mostaru w góry zaczęło kropić a obserwując szczyty usytuowane nad nami zapowiadało to niezłą zabawę.Trzy szybkie zakręty i dwie krzyżówki pozwoliły nam zorientować się,że zgubiliśmy Mańków i Motyla.

Próby nawiązania kontaktu i szukania naszych kolegów spełzły na niczym także zdecydowaliśmy się jechać informując ich, że złapiemy się w Czarnogórze.

44117

Kamienista droga pięła się w górę a my wpadliśmy w amok.Siedem motocykli ostro parło do przodu.Nikt nie zwracał uwagi na to ,że kropi deszcz bo koncentrował się na sobie i drodze.Nagle przypomniały się te piękne chwile gdzie tylne koło wariuje na lewo i prawo,przednie podskakuje a Ty wiesz ,że musisz tylko dodawać gazu.

Pierwszy wyskoczył Sławek i w swoim charakterystycznym stylu, dryyt dryyt, dryyt torował drogę. Odkręcając cały czas manetkę stwierdziłem w myślach,że nie jest tak źle i dość długa przerwa w jeżdżeniu nie wpłynęła ujemnie na jazdę.

Pierwszy przystanek wypadł gdzieś po 30 minutach gdy ręce zaczynały dawać znać o sobie.Widoki wspaniałe ,zero ludzi i zaczynam oddychać pełną piersią.

44121

Banan na gębie i krótka wymiana wrażeń.Padło hasło ,że trzeba upuścić trochę powietrza.

Nic nie zapowiadało kolejnych przygód w których bohaterem miał zostać Tomek dosiadający Trampka.
Podczas dojazdówki do Bośni widać było ,że motocykl ma opanowany i na asfaltach radzi sobie bardzo dobrze.Jeszcze w Chorwacji wymieniając uwagi przyznał się ,że pierwszy raz założył kostkę do motocykla i nie ma doświadczenia w terenie.
Pomyślałem to całkiem nieźle.Padał deszcz a on brał zakręty w pełni kontrolując Mitasa.

Nikt z nas nawet nie pomyślał aby jakoś szczególnie instruować go pod kątem offa.

Podczas podjazdu było co robić także jak się później okazało zbyt często wspomagał się sprzęgłem.

Gdy już między chmurami wyłoniła się górka na którą mieliśmy wjechać Jaro zaczął kręcić film czego efekty wstawi w odpowiednim czasie.

Mijając kolejny zakręt udało mi się w końcu efektownie wypaść z siedziska co zostało skrzętnie nagrane przez naszego operatora. Pozostało tylko podnieść bydle, schować ujebane lusterko pod expander i ruszyć dalej.

W pewnym momencie obraliśmy drogę która zakończyła się dość dużym głazem oraz wszechobecnymi tabliczkami z napisem MINE.

44118

Trochę daje to do myślenia tym bardziej ,że Tomek jest żołnierzem i zrobił nam mały wykład w tym zakresie.

Rysiek rzucił jednak hasło:

-nie zabijaj przygody idziemy usunąć głaz

Usunięcie przeszkody nie udało się ale wiedzieliśmy ,że będzie zabawa bo czekał nas długi stromy podjazd zakończony zakrętem 180 stopni.




Gdy wszyscy po kolei pokonywaliśmy przeszkodę Jaro zajął się filmowaniem.

Nagle usłyszałem:
-Houston mamy problem
-Co się stało?
-Trzebiemu czyli Tomkowi skończyło się sprzęgło
-No co Ty?Idziemy sprawdzić

Duży próbował wzbudzić maszynę a tu nic.Stwierdziliśmy ,że poczekamy.Może przestygnie i coś się polepszy.Mija 30 minut humory oczywiście dopisują.Nasz bohater już ma wyliczoną ilość flaszek, które musi postawić zgodnie z tradycją.
Jego mina wyraźnie jednak zaczyna się pogarszać.

Jesteśmy w górach za nami kawałek drogi to może jakiś żarcik?

Przychodzi pedofil do burdelu i mówi,że chce kobietę w ciąży.Panny odpowiadają ,że nie ma takiej.On na to ,że dobrze zapłaci.
No to ok jedna się znalazła i idzie z nim do pokoiku.
On wyciąga rękę wkłada w wiadome miejsce i kręci ,miesza ,kombinuje.
Zirytowana kobieta mówi:
-Co Ty wyprawiasz?
-aaaaa ustawiam go dupką!

bleeeee


44122



No nic ,żarty żartami a motocykl ani drgnie.Sami więcej nie zdziałamy a do sklepu daleko.Zaczynamy pchać Trampka pod górę w rytmie przyśpiewek wojskowych co by było raźniej.Niektórzy oszukiwali podczas holowania, ale nie będę się zagłębiał.

Spory kawałek Tomek zjechał na luzie a końcówką zajął się Duży holując swego przyjaciela.Po tych kamieniach z motocyklem na linie nie było to najłatwiejsze także było trochę zabawy .

Cel dojechać do Mostaru i znaleźć mechanika.To jak na asfalcie Duży pchał Trampka nadając mu prędkości opierając nogę na tylnim secie wzbudzało wiele emocji.
Doszli jednak do takiej wprawy ,że zaczęli w takim tandemie wyprzedzać ciężarówki.
Koniec końców moto wylądowało w warsztacie gdzie miało mieć podmienione sprzęgło a nowe leciało do polskiej ambasady w Salonikach.

44125


Podczas rozbiórki sprzęgła mina Grega i Sławka spoglądającego na efekty pracy naszego trampkowego kilera była bezcenna.

Duży z Tomkiem zostali na noc w Mostarze aby zreanimować maszynę a my pomknęliśmy dalej.
Ja zastanawiałem się co się dzieje z resztą naszych asów.
Czas nam się kurczył bo nocleg zaplanowaliśmy w Czarnogórze.

Droga do Czarnogóry prowadziła przez sporą ilość zakrętów.Jaro trzymał się Grega jak cień a ja cały czas obserwowałem ruchy bardziej doświadczonych kolegów.Zawsze uważam że widoki widokami ale jazdę trzeba doskonalić.Obserwacja stóp, zachowań i reakcji innych to świetny sposób na doszkalanie swoich umiejętności.
Generalnie dzisiejsza przygoda tylko rozbudziła mnie i czułem niedosyt jazdy w terenie.
Pewnie dlatego ostro nakręciłem się aby przejechać przez spróchniały most na granicy bośniacko -czarnogórskiej.

Komentarz ile metrów mamy pod sobą oraz sprawdzenie stanu podkładów skutecznie mnie ostudziło.

Granica jak wszystkie na tym wyjeździe poszła szybko i sprawnie.Po 22 mieliśmy już kwaterkę i sączyliśmy browary zajadając się wekiem mojej produkcji.W pokojach nie było żadnego ogrzewania co tylko potwierdza jakie temperatury zwykle panują tu latem.
Na koniec skontaktowaliśmy się z pozostałą trójką ,która potwierdziła ,że bezpiecznie kwaterują w Czarnogórze.

Sławekk
10.11.2013, 20:08
Wspieram kolegę obrazując jedną z akcji.

Proszę zwrócić szczególną uwagę na szacunek jakim darzy się operatora i reżysera :D


zydmbS1h8KE

Brambi
10.11.2013, 20:12
ale czad ale czad !!!! Jeszcze jeszcze !!!

calgon
10.11.2013, 20:34
dzięki Sławek bo już wiało nudą z tych moich opisów.
Gdybym wiedział ,że tworzysz historie kina nie zarzucałbym Tobie ,że się opierdalasz!

Dla cierpliwych będą specjalne bonus tracki Bo ja także nagrywałem!

calgon
10.11.2013, 22:31
Dzień IV

Wstaje wcześniej bo mam w planie zmienić klocki w Afryce.Od samego rana staram się być uprzejmy dla Sławka bo wiem co nastąpi później.
Informuje go ,że w zasadzie kompletnie mi nie przeszkadza jego chrapanie a zatyczki wkładam dla ozdoby.

Proponuje mu kawkę i papieroska i gdy wyczuwam chwilę słabości rzucam przez ramię:

-Wiesz Sławek będę zmieniał klocki
Ten szubrawiec wiedział co się święci i odpowiedział:
-to zmieniaj ja muszę tylko olej sprawdzić
wzruszyłem ramionami i powiedziałem pod nosem
-no dobrze to sobie będę tak sam zmieniał ,taki biedny sam samiuteńki niech i tak będzie.

Greg i Jaro zwlekają się powoli z łóżek i pijąc kawę kibicują mi przy operacji klocki!

Rozsypałem cały dobytek narzędziowy na co Rysiek jak zwykle odparł:
-Ja pierdole Calgon Ty się nigdy nie zmienisz
-Spokojnie chłopcze dam sobie radę ,odparłem
-Gdybyś jednak potrzebował narzędzi BMW to określ się zanim to spakuje
-Nie będę potrzebował luz...

Mija 10 minut

-Ryyysiekkk masz może.....
-Drogi kolego w tych warunkach i w tym kraju narzędzie BMW warte są dużo więcej! także wisisz piwo!

Koniec końców jakoś poszło i zmieniłem te klocki.
Po wykonanej przeze mnie wymianie ja i Sławek mieliśmy brudne ręce!

W końcu udało się wyruszyć.Kierunek Durmitor.Mijamy wydrążone w skale tunele, mosty.Wąwozy i płynąca w dole rzeka tworzy przyjemny krajobraz.
Przeglądając mapę obieramy kierunek na Zabljak.

44168




Widoki są niesamowite droga pusta także humory dopisują. Kłębiące się chmury pod wpływem zjawiskowej inwersji sprawiają wrażenie, że można ich dotknąć.

44169


44170

44171

44172

W tak pięknych okolicznościach przyrody Sławek wyciagnął swojego telefunkena ,którym zwykł kręcić z ręki podczas jazdy.

44173


Gdy poczuliśmy zew natury przyszedł czas aby skrzyżować lasery niczym Anakin Skywalker i Darth Vader.

-Calgon słyszałeś ten kawał o dwóch pedofilach?
-Który?
-Idzie dwóch pedofili sie odlać,leją a jeden do drugiego:
-Dlaczego masz takiego poharatanego kutasa?
-A wiesz mój mały ząbkuje!!!!!!!!

bleeeeeeeeeeeeee



44174

Mijając park narodowy Czarnogóry obraliśmy kierunek na Kosovo. Jest nieźle pomyślałem. Wypiliśmy po cudownym espresso w Plav a w tym czasie reszta brygady lansowała się w Durmitorze ciągle mając kłopoty aby do nas dołączyć.

44175

L5rCYo_DFiw

pincet
10.11.2013, 23:39
WIEncej proszę!!

JARO BQT
11.11.2013, 12:45
wStXC3Za6mk#t=31

trzykawki
11.11.2013, 17:38
pikne oj pikne

calgon
11.11.2013, 19:02
Mijajały kolejne kilometry i kolejne atrakcje.Jedną z nich jest most Durdevica na Tarze.Sam kanion rzeki jest drugim co do wielkości na świecie a most ma 172 metry wysokości.Nie wiem dlaczego ,ale jeśli mam być szczery to
"dupy mi nie urwało" choć warto to zobaczyć.

44180
44181


W dalszej części uciekaliśmy skutecznie przed ciężarówkami wyskakującymi z naprzeciwka i integrowaliśmy się w lokalnych sklepach w których ceny sejfpakietów były bardzo przystępne.

W pewnym momencie zainteresował się nami pewien lokales w starej ciężarówce.Nie byłoby w tym nic dziwnego,że zatrzymał ruch i włączył awaryjne.Po chwili jednak zorientowaliśmy się ,że jest kompletnie nawalony a jego pasażerowie z szoferki nic sobie z tego nie robili śmiejąc się z pajączków popękanej szyby, którą mieli przed sobą.

Mnie oczywiście powaliła "feria barw i kolorów" ,która uderzyła ze wzgórz i drzew.Moja poetycka i wrażliwa dusza została jednak zbrukana przez śmiech Ryśka.

Czego jednak można spodziewać się po człowieku dla którego zwiedzanie ogranicza się do przechylania głowy dwóch kierunkach podczas akompaniamentu silnika z charakterystycznym-"iiiiiiiiiiiiijjjjjjjjąąąąąąąąąą"

(w powyższym zdaniu miałem problem z opisaniem ryku silnika za pomocą onomatopeji -powiedzmy że nie chodzi o" pyr,pyr,pyr" tylko "iiiiiiiiiiiijjjjjjąąąąąąąąąąąą"-przeczytac głośno i szybko!)


44182

44183


Czarnogóra jest piękna cóż więcej można powiedzieć.My skierowaliśmy się w stronę kanionu Rugova leżącego na terenie Kosova.



Gdy już wjechaliśmy na szuter droga prowadziła przez las. W pewnym momencie dojechaliśmy do betonowych zapór ,które miały uniemożliwić przejazd pojazdom na stronę Kosova.Układając kamienie oraz wszystko co mogło umożliwić przejazd zdecydowaliśmy się na przeprawę.
Po 30 minutach w nie do końca legalny sposób znaleźliśmy się w Republice Kosova.


44185

44186

Sam przejazd nie budził we mnie jakiś większych emocji.Fakt przekraczania granicy w niezbyt przeznaczonym do tego miejscu oraz świadomość konfliktu i stacjonujących gdzieś tam wojsk podnosił jednak ciśnienie.

Nagle zrobiło się jakoś dziwnie cicho i choć teraz się z tego śmieje to wtedy czułem się jak gówniarz który kradnie jabłka z cudzego sadu.

Po przejechaniu kilku kilometrów uderzył mnie straszny syf leżący na poboczach.Góry śmieci a nawet zdechły pies leżący w worku który był poszarpany przez jakieś inne zwierzaki.
Wszystko to kontrastowało z dzikim kanionem Gór Przeklętych, którego granitowe zbocza wznoszą się na ponad 600 metrów.
Skalne formy i dzika roślinność nadawała się na scenerię do jakiejś mrocznej baśni.

Z baśniowych rozmyślań wyrwało mnie beżowe audi 80 stylizowane jak to usłyszałem na "kaszubski tuning" które nagle znalazło się na moim pasie.

Refleks tygrysa pozwolił mi jednak uniknąć dzwona a ściśnięte gardło miałem jeszcze przez 10 minut.

Jaro z Gregiem już raz pokonali tą trasę i biorąc pod uwagę swoje poprzednie doświadczenia poradzili abyśmy nie wypuszczali się dalej poza kanion bo wpakujemy się na patrole wojsk które już nie wpuszczą nas w drogę powrotną a co za tym idzie ta przyjemność uszczupli nasze portfele o koszt wizy.

Powoli zaczęliśmy zastanawiać się gdzie będziemy nocować.
Nazwany przez Sławka kamping baby jagi na pewno się do tego nie nadawał.
Miałem wrażenie ,że mogę obudzić się bez nerki bo wątroby na handel nikt by nie wziął.

44188

44189

44192

JARO BQT
11.11.2013, 21:37
MgdcD7bUi7w

Navaja
12.11.2013, 12:08
Się czyta i ogląda. Dzięki.
W materiale filmowym w odcinku, który opisał ostatnio Calgon zaniepokoił mnie brak dużego GS-a. Coście z nim zrobili?:D
I dlaczego w Gregowym GS cały czas mrygoce swiatło stopu się pytam?

No to na tej SH20 to nie mieliście szczęścia z pogodą.

Z zapartym stolcem oczekuje dalszego ciągu relacji.

7Greg
12.11.2013, 12:43
...
I dlaczego w Gregowym GS cały czas mrygoce swiatło stopu się pytam?...

W motocyklach o nowoczesnej konstrukcji z tyłu jest lampa LED, która na filmach video po prostu sobie mruga :D

trzykawki
12.11.2013, 21:52
Się czyta i ogląda. Dzięki.
W materiale filmowym w odcinku, który opisał ostatnio Calgon zaniepokoił mnie brak dużego GS-a. Coście z nim zrobili?:D

No to na tej SH20 to nie mieliście szczęścia z pogodą.

Z zapartym stolcem oczekuje dalszego ciągu relacji.
Sie dołączam do pytania o dużego GS. Był i nagle go nie ma. Zepsuł się czy co?A w niebieskim domku na sh20 to Pana narzekajacego na kopiace gmolami Afryki, nie spotkaliscie?

JARO BQT
13.11.2013, 03:16
Się pojawi niedługo , znajdzie się

Rychu72
13.11.2013, 08:55
Nie wspominali gospodarze domu na granicy Bośniacko - Czarnogórskiej, że był już jeden kolo na AT trochę przed Wami? :)
Fajny rafting można tam zaliczyć.

Dubel
14.11.2013, 08:23
Tez znam to miejsce bardzo dobrze i polecam!
W Bosni pilem najlepsza Rakije w swoim zyciu z gruszek byla :drif::drif::drif:
Pozdro

calgon
17.11.2013, 16:32
Po zwiedzaniu kanionu rozdzieliliśmy się i pojechaliśmy dogadywać ceny w kampingach mijanych po drodze.Dziwne było to, że okolica wydawała się bardzo wyludniona a były co najmniej trzy większe hoteliki w stylu agro.Sądzę ,że w lecie jest dużo więcej turystów i nie będzie to chyba nic odkrywczego.

Najlepiej poszło Jarowi i zadekowaliśmy się w znalezionym przez niego pensjonacie "Gryka".Miejscówka była na prawdę przyzwoita a byliśmy jedynymi gośćmi.


44309

Zanim rozpakowaliśmy do końca bagaże na stole już pojawiła się śliwowica zakupiona w Czarnogórze. Gdy tak znikała w zabójczym tempie zaczynałem zastanawiać co dzieje się z Mariuszami i Motylem.
Okazało się ,że podążają za nami a ponieważ się ściemniało wydziergałem długiego sms z niemalże roadbookową dokładnością.
Stwierdziliśmy ,że jak uda się chłopakom przebić do nas w nocy to egzamin offrołdera będzie zdany.

Po godzinie 20 zaczęło padać.W pewnym momencie zadzwonił zaniepokojony Motyl z pytaniem gdzie ma kupić tą zieloną kartę o której pisałem w smsie.
-Motyl ja pisałem o zielonej granicy a nie zielonej karcie -odparłem.

Przekazał te wieści reszcie kolegów i to sprawiło,że pochłonęli czarnogórska kolacyjkę w 3 minuty.

To co wtedy czuli i myśleli najlepiej obrazuje mina Mańka.

44306

Jak już zrobiło się całkiem ciemno nasłuchiwaliśmy odgłosów silnika.Zapalając telefony i zapalniczki czekaliśmy na rozwidleniu górskiej drogi a widok uniesionych światełek przypominał koncert rockowy.

Dzięki temu nie błądzili i udało się im dojechać.My oczywiście hucznie ich przywitaliśmy nalewając karniaki!!!

-Wiadomo jest przecież taka tradycja!
-Kto dojeżdża ostatni musi kupić wódkę!

Wieczór był długi tym bardziej ,że gospodarz przynosił na spróbowanie tradycyjne trunki.Ja oczywiście rozwijałem swoje zdolności lingwistyczne.Z całego wieczoru utkwiło mi tylko w pamięci:

Gezuar-na zdrowie oraz "dziękuje bardzo" które jest językową masakrą

Ze słuchu jest coś w stylu "chwalidemetje", ale nasz Sławekk Broniarek uprościł to do zwrotu "chwalę Mendelejew" i wszyscy wiedzieli o co chodzi!

Gdy wybiła północ byliśmy już tak natorpedowani ,że gdy oddawałem Jarowi 10 euro za nocleg próbowałem mu wmówić ,że 10 kun chorwackich to właśnie jest 10 euro, ale wiadomo -Cwaniaka z wybrzeża nie da się tak łatwo przerobić.

Duży i Żołnierz gonili w tym czasie z Mostaru.Naprawione sprzęgło zaowocowało tym ,że kolejnego dnia mieliśmy już być w komplecie.





Dzień V

Czując w głowie wczorajsze Bachanalia zewsząd dobiegały odgłosy:

-dzisiaj już nie pijemy!

Zamówiliśmy śniadanie u gospodarza a ,że ów się spóźnił powoli doszliśmy już do siebie.
Wymiana uprzejmości ,czułe pożegnania i takie tam.Po chwili już atakujemy w stronę Czarnogóry.Gospodarz nie do końca mógł zrozumieć skąd przyjechaliśmy i ,że tam gdzie jedziemy jest policja i nie ma drogi, ale na wszystko odpowiadamy gezuar.


ODorNfe1-Bs

Z Czarnogóry kierujemy się na Koman w Albanii gdzie zaplanowaliśmy nocleg. Pogoda niestety się psuła.
Granica MN-AL przechodzi gładko natomiast kondomy przeciwdeszczowe tak gładko już nie przechodzą.
Jak ja nienawidzę tego zakładać.Skończyła się Czarnogóra i skończyła się droga czyli jest to po co przyjechaliśmy.SH 20 jest zajebista.
Po 10 minutach wszyscy tak się rozkręcili ,że nikt nie myślał o deszczu a kałuże tylko rozstępowały się pod kołami bryzgając we wszystkie strony.Totalna dzicz dosłownie i w przenośni.

44395

Grupa trochę się rozjechała a każdy jechał tak jak pozwalały mu chęci i umiejętności.

44396

Tutaj podziękowania dla Motyla bo jako jedynemu chciało mu się cykać jakieś fotki.Choć czasami był z tym nadgorliwy to muszę zwrócić mu honor.

44397

44398

Po dojeździe w miejsce gdzie znajdowały się jakieś zabudowania a z daleka majaczyła prowizoryczna wiata zdecydowaliśmy się odpocząć.
W butach było jezioro.Całe szczęście odżałowałem kosmiczne jak dla mnie za skarpetki pieniądze czyli 200 zł bo uratowały mi one dupsko a raczej stopy.

Budyneczek okazał się barako-barkiem w którym spotykała się chyba męska część populacji pretendująca do miana agrogansterki.
Tubylcy grający w metalowe domino zainteresowali się przybyszami a ,że byli pozytywnie nastawieni ucięliśmy sobie pseudo-pogawędkę przy lokalnym piwku.
Jak widać było na filmie Jara panowie byli również wędrowcami typu hardadvenczer gdyż znali naszą mowę.Nie dopytywaliśmy się gdzie pobierali lekcję naszego języka ale sądząc po tym ,że woleli zasłaniać oczy na filmie musiał być to jakiś znany katolicki uniwersytet.

44399

Najważniejsze było to ,że humory dopisywały i wreszcie mogły nastać te znane wszystkim dialogi:

-Widziałeś to jak mi przód odjechał?

-Ale bokiem poszedłem

-Wyjebałem się! Na pewno jak założył bym inne kostki to bym się nie wyjebał

-Ile miałeś na tym szutrze?

-Jest czadowo hłe hłe hłe itd.

Kolejny przystanek wypadł nam przy moście gdzie było moim zdaniem idealne miejsce na nocleg jeśli weźmiemy pod uwagę letnie miesiące.
Kryształowo szmaragdowa woda i miejscówa gdzie można było skakać z mostu do głębokiej i przejrzystej wody idealnie się do tego nadawała.

Na nasze szczęście deszcz ustępował i poprawiały się także widoki.

44401

Chwilową gwiazdą okazał się Maniek na Gejesie. Pierwsza figurę wykonał jeszcze w Kosowie.
Podczas wyjazdu z błota próbował okiełznać konia i zakończył swoją walkę na dupie mojej Afryki. Drugi raz koń porwał i zaatakował Afrykę Mańka na pięknym mostku.Wchodząc z impetem w głąb na zaparkowany motocykl stracił słynny kaczy dziób wyróżniający go z tłumu.

Później to wyglądało mniej więcej tak:

Stoi kilku chłopa a obok zaparkowane motocykle.Nadjeżdża Maniek a wszyscy krzyczą machając rękami:

-jeeedź daleeeejjjjj nie zatrzymuj się!!!!!!!

Wieczorem został także uświadomiony,że jest taka tradycja:
Gdy ktoś uderzy w poprzedzający pojazd to?

STAWIA FLASZKĘ!

JARO BQT
21.11.2013, 00:26
dawaj dawaj calgon filmy czekają

calgon
21.11.2013, 21:32
Myślałem,że w mojej karierze "podróżnika" nigdy nie napiszę tekstu w stylu:
"Jedźcie na SH 20 bo niedługo tam będzie asfalt" ,ale jednak to napisałem:--)))



44403





W temacie budowy dróg w Albanii najwięcej może wypowiedzieć się Motyl.Gdy walcząc ze swoim martwym Ohlinsem dojechał w końcu do nas usłyszał jak zwykle:

-Odkręcaj tą rączkę po prawej stronie!
-Dwójka jest do góry itd.

Motyl swoim spokojnym i znanym stylu:
-Panowie NIE O TO CHODZI!!!

-Były wybuchy ,lawiny ,trotyl, dynamit ,wojna!!!!!

-Ta jasneeeeeeee

Oczywiście nikt mu nie uwierzył po czym okazało się ,że jako maruder musiał poczekać aż Panowie drogowcy wysadzą sobie skały.

44404

44405


Kiedy dojechaliśmy do szczytu z którego dobrze widać było cały wąwóz uświadomiłem sobie ,że takie ujęcia widziałem w relacji Jagny i Bliźniaka.

44408

44409

44410

Navaja
22.11.2013, 11:33
Szacun dla Mańka za przejazd tą ćwierćtonówką po "drodze" w Kosovie.:bow:

Calgon możesz podrzucić jakieś bliższe namiary na ten hajłej z Czarnogóry do Kosova? Jak to sprawy objęte klauzulą tajności to daj na priv.
Z góry dzięki.

Nam wybuchów oszczędzono - tylko jakiś Besil, Chamil czy inny Fatos gibał się w koparce nad drogą. :D

Pisz dalej chłopie - masz talent.

jagna
22.11.2013, 16:12
Kiedy dojechaliśmy do szczytu z którego dobrze widać było cały wąwóz uświadomiłem sobie ,że takie ujęcia widziałem w relacji Jagny i Bliźniaka



Mmm, jaki feedback ;)

No cóż, SH20 nawet na googlach zaznaczona już w połowie prawie jako hajłej...
Chyba się muszę pośpieszyć, żeby do Theth nie wjechać asfaltem ;)

Navaja
22.11.2013, 16:19
Chyba się muszę pośpieszyć, żeby do Theth nie wjechać asfaltem ;)

Tam też grzebią ostro a plan przewiduje dociągnięcie asfaltu do szczytu przełęczy czy jak to zwał. Chodzi o to miejsce, gdzie jadąc do Theth najpierw się wspina i potem jest zjazd w dół.

rumpel
22.11.2013, 17:28
juz chyba za pózno , mysle, ze do wakacji juz wyasfaltuja

Sławekk
22.11.2013, 18:22
Prace idą pełną parą, zaraz za przełęczą położyli porysowany asfalt



4443244433

calgon
22.11.2013, 19:12
Gdy już zakończył się lans na szczycie i wszystkie sesje zdjęciowe dobiegły końca ruszyliśmy pełni energii aby zjeżdżać w tym samym stylu w dół.

Niestety ku naszemu zdziwieniu zastał nas piękny asfalt.Było mokro, ale nie przeszkadzało mi to wyprzedzać wszystkich i z nudów i testować przyczepność opon.Przód wiadomo TKC a na tył zarzuciłem MT 21. Jestem zadowolony z tego zestawu.
Nie będę wypisywał historii o tym jak schodziłem na kolano i łokieć w łokieć walczyłem o pierwsze miejsce ze Sławkiem aby na czele wyjść z zakrętu bo mija się to z prawdą.

Kolejna agrafka i może by tak bardziej się złożyć?
Człowiek uczy się całe życie także uświadomiłem sobie jak ważne jest rozkładanie siły hamowania na dwa koła.Najważniejsze ,że droga była pusta i nie spodziewałem się innych pojazdów.

Efekt jednak był przewidywalny, uślizg przedniego a ja gładziutko za motocyklem w dół.Podobno podniosłem rączki do góry jak przedszkolak na ślizgawce. Afryka na szczęście nie dojechała do krawężnika.
Część kolegów robiła zdjęcia i pamiętam dobrze którzy to byli!

Z pomocą pośpieszył Ryszard.Podnosząc wraz ze mną motocykl przypłacił to jednak kontuzją pleców o czym przypominał mi do końca wyjazdu.

Wiem dobrze ,że u starszego Pana taki wysiłek mógłby wywołać spore komplikacje zdrowotne dlatego wieczorem pośpieszyłem z maścią rozgrzewającą.

Wbrew oczekiwaniom poszkodowanego i opisie na ulotce opakowania nie dałem się wkręcić-cytuje:
" Nanieść niewielką ilość na dłoń i delikatnie rozmasować"

Summa summarum jedynym poszkodowanym w tym upadku był Greg gdyż na mnie ten poślizg nie wywarł większych emocji. W końcu jestem zajebisty!

Jadąc w kierunku do Koman zatrzymaliśmy się w okolicach Shkoderu aby zatankować.Kawka, fajeczka i luźna rozmowa tak nas pochłonęła ,że nikt nie domyślał się co oznacza potężne pierdolnięcie w odległości 30 metrów od nas.

Nagły odwrót a tu:

44435

Z auta ,które jak sądzę nie uzyskuje maksymalnej ilości gwiazdek w testach zderzeniowych wyskoczyło dwóch mocno opalonych i wyżelowanych Albańczyków. Skóra z węża strażackiego i buty typu mokasyny z doklejanymi żołędziami nie wzbudziły wśród nas największego zainteresowania.

44437

Zarzucam poglądową fotę dla niewtajemniczonych.

Naszą uwagę przykuły jednak rozkwaszone jak pomidor gęby oraz ręce wygięte w nadnaturalnych kątach ,których nie powstydziłby się szanujący jogin z doliny Gangesu.

Zagadkę rozwiały wystrzelone poduchy oraz niezapięte pasy.

Panowie zachowywali dziwnie umiarkowany spokój, ale tłumaczył ich stan upojenia tudzież znana choroba filipińska ,która spowodowała ,że karnęli się rondem pod prąd!

Zacząłem zastanawiać się nad kupnem miejscowego kodeksu ruchu drogowego.

Odcinek SH 25 zapamiętałem jako dziurawy asfalt przechodzący na zmianę w szuter i kamienie.Na Afryce jechało się świetnie a surowy krajobraz dodawał smaku. Moje odczucia burzyły tylko potężne słupy energetyczne.

Było mokro zaprawdę mokro powiadam Wam. Cel podróży widoczny był z daleka.
Widok taniego nawet jak na warunki albańskie burdelu wzbudził sporo dwuznacznych skojarzeń i śmiechu!!!

44448

Jedni zajęli się rozpakowywaniem bambetli inni serwisem motocykli.
Dla Żołnierza był to szczególny dzień gdyż wrzucił trójkę w terenie a zdarzyło mu się nawet wyprzedzać!
Jedno jest pewne złapał bakcyla enduro a mając u swojego boku Dużego jako mentora ,łatwo nie zejdzie z tej drogi!

44449

Maniek zajął się fotografowaniem połączeń energetycznych odkrywając tajemnice dlaczego czasem w Albanii gaśnie światło.

44450

44451

Ryszard długo ukrywał swoje odczucia.Patrząc w niebo widać było ,że jest coraz bardziej wkurwiony.Ci co znają Ryszarda wiedzą ,że długo nie daje po sobie poznać ,że jest wkurwiony ale jak się wkurwi to różne dziwne rzeczy mogą mu przyjść do głowy.

44452

Szukał przyczyny dlaczego pada?Przecież gdy on jedzie w nieznane to nigdy nie pada.Co się stało?Czyżby bogini Tyche i jej łaska opuściła go?

Wtem pojawił się młodzieniec półbóg pochodzący w bezpośredniej linii od Charyty będący personifikacją wrodzonego wdzięku, piękności i radości.Tajemniczy ów młodzieniec( i tak wszyscy wiemy o kogo chodzi) wypowiedział te grzmiące słowa:



........

Sam se kurwa płyń do tego Bari!!!
Czas odciąć pępowinę pomyślałem wpierw.... ale ,że znamy się już trochę to oboje wiedzieliśmy ,że chcemy dalej być razem i wspólnie upajać się razem przebytymi kilometrami.

Obróciła się pozostała część drużyny nie znająca Ryszarda i przysłuchując się rozmowie przecierała oczy ze zdumienia.... Baaaaariiiiiii?

Ryszard jak rażony piorunem wziął się do działania.
-Calgon bo z nimi tu nic nie wymyślimy czas na konsultację z bazą !

Wziąłem się więc do roboty.Zdywersyfikowaliśmy informację wiedząc ,że będą one podawane przez kobiety.
Ryszard nakreślił tabelę.Przyszły dane z ziemi ojczystej opierające się o świeży łederforkast.Wyciągnęliśmy średnią w przypadku gdyby nadawcy wiadomości pomylili kontynenty.

Podając nazwy i współrzędne miast gdzie Sycylia sąsiadowała z Istambułem odnosiłem wrażenie ,że reszta poda nam w nocy psychotropy.


44454

legenda :
D-deszcz
S-słońce

i słowo ciałem się stało a ja zacząłem nucić:

Usta jak maliny, włosy kolor blond
Jeansy z Istambułu, a Ty dziewcze skąd ?
Gdy mi Cię zabraknie kto mi poda dłoń ?
Czy z miłości wpadnę w studni ciemną toń ?

Navaja
22.11.2013, 20:09
Prace idą pełną parą, zaraz za przełęczą położyli porysowany asfalt



44432 44433

Sławekk to jest asfalt na SH20 a Jagna o drogę do Theth się martwi. Karwafa coś mi z załącznikami nie bangla.:confused:

Calgon
Gdzieś Ty się chłopie uchował? Te kamasze to nie są żadne mokasyny z doklejanymi żołędziami tylko rasowe pikolaki karguloskie z czereśniakowymi kutasikami. Na Twoim zdjęciu jest wersja bez płotka.:D

Ropuch
22.11.2013, 20:21
Calgon dawaj dalej - fani czekają :)
Masz Ty chłopie dar relacji w stylu rejli :)

calgon
22.11.2013, 21:22
zaktualizowałem się wyżej.


Tak właśnie rozpoczął się rajd "w pogoni za słońcem!"

Ponieważ moje produkcje są dalekie od doskonałości a niektórzy koledzy stwierdzili ,że zawarta w nich muzyka prowadzi do nudnego samobójstwa postanowiłem obciąć podkład.
Youtube także robi mi schody ale ja:

Tak jak i Piotr Blandford wiem jak trudno dobiec do celu i wygrać w zawodzie! Oddaje więc kolejne epokowe dzieło.
Mimo krytyki ze strony wszystkich będę tworzył dalej.
Podniosę się i zostanę diamentem!

Porażka i ucieczka to nie moje słownictwo!

Pytacie dlaczego?

BO JESTEM ZWYCIEŹCĄ

f_NRz-tBcyM

jagna
22.11.2013, 21:33
Sławekk to jest asfalt na SH20 a Jagna o drogę do Theth się martwi.



Bo Jagna się martwi na zapas ;) SH 20 zdążyłam przejechać przed asfaltem, a SH 21 już pewnie nie ;) a tak niewiele zabrakło ;)

JARO BQT
23.11.2013, 00:56
b8XLu4D0Eu0

jochen
27.11.2013, 12:03
Calgon, co z Tobą? Bierz się chłopie do roboty! :umowa:

calgon
28.11.2013, 21:06
Dzień VI

Po burzliwych naradach stwierdzamy ,że skierujemy się prosto do Grecji.Niestety musieliśmy odpuścić Theth z czego nie byliśmy zadowoleni.
Duży był tam rok wcześniej i utwierdził nas w przekonaniu ,że jazda w chmurach w tym miejscu nie ma sensu.
Budzimy się a za oknem leje.Jestem szczęśliwy ,że mam skarpety Dexshella (dystrybutor niech zapamięta to, bo robię mu reklamę), które są przezajebiste.
Mokro w butach a noga sucha!

Ciśniemy w stronę morza czyli: Lezhe ,Durres ,Vlore czyli palemki słoneczko i banan na twarzy.Już czujemy nosem Grecję.

W tej części Albania zaczyna przypominać bogatszą część Europy.Moje subiektywne odczucie jest takie ,że Albańcy zjedzą kiedyś żywcem tych nierobów Greków od których odwróci się ciocia Angela.
Dość jednak polityki.

Tak jak kiedyś zmieniłem zdanie o Rumunii tak teraz uważam ,że Albania to równie bezpieczny i dobrze rozwijający się kraj.

Jadąc wybrzeżem nie sposób ominąć gór z których roztacza się przepiękny i bezludny krajobraz.(SH8)

44642


44643


Na jednej z przełęczy dopadła nas taka mgła ,że każdy musiał jechać sam a światła stopu motocykla poprzedzającego były praktycznie niewidoczne.Kilkanaście minut później znów słońce i widok pięknego morza.

Gdy w końcu zatrzymaliśmy się w Sarandzie udaliśmy się na zasłużony napój w pięknych okolicznościach przyrody.



44647


44648





Popijając spokojnie czekaliśmy na wszystkich aby dokonać zakupów na kolacje.Do tego potrzebna była miejscowa waluta z której liczeniem jak zwykle miałem problem.Wybrałem jednak kelnera z najgrubszą złota bransoletą i dokonałem uczciwej wymiany.




44646


Nadszedł czas zakupów.Zakupy dokonywane z Ryśkiem obfitują zawsze w różne frykasy.Ceny były przystępne także Rychu realizował się na półce z oliwkami oraz deskami serów.
Ja z Jarem udaliśmy się w stronę innego regału.

calgon
28.11.2013, 21:18
po chwili zacząłem śpiewać:

44651

Ja uwielbiam ją. Ona tu jest
i tańczy dla mnie,
bo dobrze to wie, że porwę ją
i w sercu schowam na dnie...



Jaro biorąc do rąk karton 10 litrów Vranaca



44652

stwierdził że:

A little party never killed nobody
So we gon’ dance until we drop, drop
A little party never killed nobody
Right here, right now’s all we got



Duży z Tomkiem widząc ,że zabieramy się za drugi karton zanucili:


Nie uda nam się mieć wszystkiego na raz,
Coś kończy się żeby coś mogło trwać,
Ta brakująca część ukryta tu gdzieś,
Do pełni szczęścia brak nam jej...


od tej pory kartonik o wyżej wymienionej pojemności stał się kolacyjną tradycją.



Wizyta w kolejnym sklepie z warzywami zapowiadała wspaniały wieczór.Zakupy w przystępnej cenie powiązane z noclegiem w bardzo fajnych apartamentach zlokalizowanych przy plaży za 5 euraków cudownie nas nastroiły.

Przygotowanie kolacji należało do znanego master szefa nad którego pracą skutecznie czuwało podżerające składniki- jury.

On pieścił,mieszał doprawiał a jury nalewało wina!!!

44653

Podczas gdy Jaro lansował się w swojej lokalnej koszulce, Motyl z Mańkiem zdecydowali się na powrót do miasteczka w celu zakupu pamiątek.

44655

Bardzo długo ich nie było i już zaczynaliśmy się martwić.Wszystko jednak wyjaśniły słowa Mańka.

-Kurwa nawet koleś z pizzą na skuterze dwa razy nas wyprzedzał!!!!

Gdy już Vranac zrobił swoje zaczęliśmy oswajać właścicielkę przybytku z myślą,że dzisiaj może być głośniej niż zwykle.

Jako ,że ja znałem dwa zwroty po Albańsku to do akcji wkroczył Ryszard.
Co chwilę brakowało mu to soli to pieprzu a to jakiegoś specjalnego noża.
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to ,że za przewodniczki po zakamarkach kuchni właścicielki służyły dwie latorośle płci żeńskiej będące córkami owej.
Niczym Alina i Balladyna pływały jak obłoki miedzy szafkami donosząc naszemu niemłodemu już Kirkorowi kuchenne sprzęty współzawodnicząc miedzy sobą.

Dobrze ,że nie skończyło się jak w oryginale gdyż dziewczęta operowały nożami!!!

jochen
29.11.2013, 13:20
A gdzie foty Aliny i Balladyny??:D

calgon
29.11.2013, 14:58
Bałem się robić bo nie wiadomo kim był nieobecny tata Albaniec!
Poza tym ta cała nagonka na pedofilów w mediach jest a one raczej niepełnoletnie były...

Bartasso
29.11.2013, 16:34
Calgon, przekozak! dajesz dajesz:)

Sławekk
29.11.2013, 18:11
Gdyby ktoś z czytających chciał osobiście sprawdzić urodę "Aliny i Balladyny" ..znajdzie je w mieście Ksamil , kilkanaście kilometrów za Sarandą :cool:


Calgonie... ślad gps jest wielce pomocny przy pisaniu relacji.
Więc dlaczego słowo garmin wywołuje tyle frustracji u fanatyka tomtoma ? :rolleyes: :D



foto pogląd

44705

44724

calgon
29.11.2013, 19:47
Dobrze, że mam Ciebie i Twojego zafajdanego Garmina.Wiesz, że ja kijek i worek na plecy .
Nie mam pamięci do imion i nazw miejscowości!:-))))

bajrasz
22.12.2013, 02:33
Rozumiem, ze tymi dwiema butelkami z 2005 i 2007 roku, zrobiłeś się tak, ze póki nie wytrzeźwiejesz, to ciągu dalszego nie poczytamy?!

sebol
22.12.2013, 10:45
"Rozumiem, ze tymi dwiema butelkami z 2005 i 2007 roku, zrobiłeś się tak, ze póki nie wytrzeźwiejesz, to ciągu dalszego nie poczytamy?! "

:haha2: :Thumbs_Up:

Orzep
25.12.2013, 00:38
Calgon, nawet GSiarz się zalogował, by w pełni zobaczyć relację waszą!
Będąc bezimienny - only pisanina, bez foto!
USZANUJ i pisz, bo jak Cię spotkam w realu...to nie ręczę!!! :D

Pozdro Orzeppe

mikelos
25.12.2013, 20:33
Calgoniku drogi, miej sumienie i postukaj w klawiature - my tu cierpimy a ty nic....

calgon
26.12.2013, 13:50
Kochani budowałem masę przez ostatnie dni i nie mogę się ruszyć ale obiecuje ze od poniedziałku zabieram się do roboty.

marko77
31.12.2013, 12:41
Słyszałem na żywo wraz z zakończeniem :D ale opowieść uzupełniona zdjęciami nabiera innego lekko wymiaru.

P.S. Masę już zbiłeś więc bierz się do pisania :D

calgon
05.01.2014, 11:09
Dzień VII

Obudził nas ciepły lecz pochmurny dzień.Chmury zapierdzielały po niebie a nas ogarnęło straszne lenistwo.Powolnie majstrowane śniadanie i oczy zwrócone ku niebu pozwoliły dostrzec kózki,owce,stateczki oraz nieudane budowle samozwańczych konstruktorów.
W takich chwilach przychodzą do głowy głupie pomysły.Całe szczęście wino się skończyło a do sklepu było daleko.
Cześć z nas postanowiła zażyć kąpieli w morzu.Patrząc na mapę główkowałem czy wody te należą do morza jońskiegio czy może Adriatyku.Zastanawiałem się i kontemplowałem. Gdy już miałem pytać Ryszarda,nagle przypomniałem sobie ,że mylił on Sarandę z Samarkandą dlatego odpuściłem i pozostałem dalej sam w swych rozważaniach.
Na Motyla także nie można liczyć w tej kwestii bo miewał gorsze rozterki.Nad Balatonem zastanawiał się przecież, czy to już może Rumunia?

Długo nie zastanawiając się wziąłem klapki oraz ręcznik i dołączyłem do pluskających morświnów.Woda wydawała się ciepła i mniej słona niż w chorwackiej części Adriatyku.W związku z tym ,że Jaro zabrał kamerkę rozpoczęły się popisy godowe samców.

Skoki do wody ze skoczni? Tak to jest to.
Dawne chwile świetności na lokalnych basenach OSIRU wróciły w myślach jak bumerang.
Stado wyleniałych pijaków przypominało sobie jak to imponowało młodym, dopiero co rozwiniętym pączuszkom w mocno wyciętych strojach, swoimi skokami na główkę z olbrzymich wysokości.

Niestety widowni nie było a i rozbryzg wody nie przypominał tego sprzed 20 laty.Zabawa była jednak przednia a te chwile relaksu zawsze przydają się wymęczonym kończynom.

Gdy minęło południe za cel obraliśmy grecki wąwóz Vikos czyli najgłębszy kanion a świecie.(co z mijaną Tarą pomyślałem)
Z niedowierzaniem spojrzałem do internetu i okazało się ,że stosunkiem szerokości i głębokości wyprzedził słynną peruwiańską Colcę.
Czytając dalej dowiedziałem się ,że najgłębszych i największych wąwozów jest co najmniej pięć.Marketing turystyczny jest nie dla mnie dlatego zostawiam to dla bardziej zaciętych geografów.

Zanim jednak dotarliśmy na miejsce udało się nam zaliczyć: lokalny prom,przebić dętkę oraz odwiedzić greckiego rolnika.


4523945240



Prom jak prom.Przewoźnik nie za bardzo reagował na nasze okrzyki
"u nas tolko wiza" dlatego skroił nas po 2 euraki jak przystało na obcych.Jego funfel dodatkowo chciał zarobić na ekskluzywnej biżuterii, która jednak nie robiła na nas większego wrażenia.
Niektórzy jak widać na zdjęciu powyżej spoglądali na handlarza w stylu: "Synu czy ty wiesz ile ten tłumik kosztował?-To jest BMW!(trzeba poprawić na tubę na narzędzia, przeta auspuf jest z drugiej mańki)


45241





Greg wił się jak rzeka w wąwozie aby "umilić" nam trasę przejazdu.Zapędzał się w górskie dróżki i zapomniane wioski ,których drogi ułożone z kamienia powodowały nagłe ataki potu na czole podczas przejazdu.



W pewnym momencie dopadły nas potężne grzmoty dochodzące z oddali a pioruny przecinające niebo sygnalizowały nadejście deszczu.Wyładowania były dość mocne i miałem nadzieje ,że zarejestruje to moja kamera, ale nic takiego się nie stało. Chowając się przed deszczem wjechaliśmy na posesje greckiego rolnika.Gospodarstwo duże i ładnie utrzymane. Duży i Sławek jako znawcy tematu wymieniali poglądy na temat maszyn oraz sposobu założeń konstrukcyjnych stodoły.Ja i Jarek obmyślaliśmy plan jak zamocować barana na Afrykę w przypadku dobicia targu z gospodarzem.
Sławek jako fascynat życia wiejskiego obdarzony wieloma talentami niczym Wyspiański ,obiecał oprawić nam barana.
Chłopak ten pielęgnuje piękno wsi na każdej szerokości geograficznej czego dowodem są jego ukraińskie wspomnienia.Wszyscy znamy jego chęć kontaktu z ludźmi miejscowymi dlatego ten wieczór miał być dla niego.
Gospodarz jednak długo drapał się po głowie i za nic w świecie nie chciał zgodzić się na naszą cenę!
Już miałem polubić tych Greków, ale ten miał chyba żydowskie korzenie co doprowadziło do tego, że zacząłem syczeć po nosem:

-Co ci kurwa zależy i tak Angela Tobie dopłaci -dawaj tego baranka.

Zanim dotarliśmy do celu naszej podróży nasze oczy syciły się wspaniałymi widokami, które w perfidny sposób odrywały wzrok od drogi i nie pozwalały skoncentrować się na prowadzeniu motocykla.Boleśnie przekonał się o tym Żołnierz a raczej jego kolano co uwzględnię w moim w kolejnym nudnym filmie.


4524545246


Miejscówka okazała się być bardzo klimatyczna.Ryszard spojrzał na nas i rzekł:

-Chłopaki Albania się skończyła tu tanio nie będzie!

4524845249





Podczas gdy reszta strzelała foty i podziwiała krajobrazy ja wraz z Ryszardem udałem się na negocjacje do właściciela tego kamienistego przybytku.

45250

Przywitała nas mała dziewczynka w wieku lat ok. 8-9 i grzecznie wysłuchała pytania o tym ,że 9 strudzonych losem motocyklistów chcę pozostać w tym miejscu na noc.Mówiła po angielsku w przeciwieństwie do jej taty po którego zdecydowała się posłać.

45251

Tata nie był ani pluszowy ani nie był komikiem jednak miał coś wspólnego z tą fotografią



Grek cennik miał w głowie i był początkowo mało elastyczny.Zgodziliśmy się jednak na jego warunki gdyż udało się przekonać go do zaserwowania nam śniadania.

Gdy ja już zadowolony chciałem obwieścić jak to wspaniały nocleg nam załatwiłem,Rysiek zwrócił się do mnie:

-Calgon hola, hola!
-Musimy jeszcze ustalić co będzie zawierało nasze śniadanie!

Greg wyczuwając chęć do pracy właściciela zaczął ustalać menu z przerażoną 8 latką.

Dziewczę przypomniało sobie cały zakres produktów spożywczych o ,których uczyło się w szkole na lekcjach angielskiego.

Nasza tłumaczka przekazywała info co do naszych życzeń a my po minie Pana domu odczytywaliśmy czy jest to możliwe do zrealizowania.Całe zajście było bardzo wesołe co by nie powiedzieć przyjacielskie.
Nasz śmiech obudził nawet lekko zmarszczonego starszego Pana, który w kącie leniwie popijał jakiś trunek.

Na jego pytanie:
-Skąd jesteście?

odpowiedzieliśmy:
- ITAAAAALIAAA

Dlaczego?
Nie pamiętam

Po tym okrzyku Rysiek sypnął od siebie kilka słówek po włosku,które kompletnie do siebie nie pasowały,ale chyba nie miało to znaczenia.Na koniec poinformowaliśmy właściciela ,że zapłacimy po śniadaniu co miało dodatkowo zmobilizować go do wystawnego przyjęcia gości.Nie widział przeciwwskazań dlatego czule pożegnaliśmy się i opuściliśmy tawernę

W mojej głowie już rysowały się te jajeczka,sery,dżemy,wędliny,swojski chlebek oraz owoce przepite pyszną kawą z ciasteczkiem.

Najważniejsze ,że mogliśmy znosić bambetle.

45261

sebol
05.01.2014, 12:04
W Twoim porównywaniu kanionów kluczowym słowem w wielkości kanionu Vikos jest słowo "stosunek"
Gdyby mówić tylko o głębokości Colca jest o wiele głębszy . Z tymi kanionami to jest tak jak powiedzmy z tabelkami w banku . Każdy bank wybiera takie zagadnienie by w tabelce być na 1 miejscu. Mniejsza o to. Widoki kanionu piękne .

Czekamy na kolejną część .

Navaja
05.01.2014, 12:23
Niektórzy jak widać na zdjęciu powyżej spoglądali na handlarza w stylu: "Synu czy ty wiesz ile ten tłumik kosztował?-To jest BMW!



Ale ten Greg zapobiegliwy. ;)
Przecież tłumik jest z drugiej strony. :D
Dawajta dalej.

calgon
05.01.2014, 12:33
Jesteś pierwszy! To chyba było afrykańskie przyzwyczajenie-kapnąłem się dopiero po browarze:-)

Navaja
05.01.2014, 13:02
Jesteś pierwszy! To chyba było afrykańskie przyzwyczajenie-kapnąłem się dopiero po browarze:-)

Cała przyjemność po mojej stronie.
Czy mogę oczekiwać jako gratyfikacji cennych porad w pierwszej sprawie mojego wątku?
http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=19879

Pozdrawiam

igi
06.01.2014, 23:54
Po tej czy tamtej i tak kosztował swoje :).

zimny
09.01.2014, 19:17
Calgoon! Święta się skończyły :-) do roboty!

Navaja
17.01.2014, 17:38
Calgon nie bądź chytrus. Napisz coś.;)

jamcio
17.01.2014, 21:35
Co ma pisać? Było mi minęło, wrócił.... cała prawda :)

calgon
17.01.2014, 22:28
Obiecuje za tydzień pisanine.Tydzień jeszcze mnie nie bedzie-pilna delegacja.

JarekAT
17.01.2014, 22:29
Taaaak, służbowo na statek ;)

deptul
17.01.2014, 23:13
Obiecuje za tydzień pisanine.Tydzień jeszcze mnie nie bedzie-pilna delegacja.

nie wiem jak to zrobisz, bo delegację też wypada opisać:D

Navaja
30.01.2014, 11:09
Obiecuje za tydzień pisanine.Tydzień jeszcze mnie nie bedzie-pilna delegacja.

Calgon ja widzę, że jesteś mega aktywny w innych wątkach a tu tydzień już w zeszły piątek minął. :D

calgon
02.02.2014, 18:22
Kwaterki położone nad samym wąwozem były bardzo małe, ale schludne.
W związku z wczesną godziną i kłębiącymi się chmurami część załogi postanowiła dokonać inwentaryzacji sprzętu.


45752




Trzebi zaniepokojony plamami oleju dokręcał filtr rękami dużego Mańka.Dopiero jednak użycie skórzanego paska załatwiło sprawę i Panowie uporali się z problemem.Naszemu żołnierzowi zaczęło poważnie doskwierać kolano co nie napawało go optymizmem.Popołudniowy upadek odbił się trochę na jego humorze i nastawieniu do dalszej jazdy w terenie podczas naszej wycieczki.
Na efekty trzeba było jednak czekać do rana i podejmować ewentualne decyzje.


45749





W moim przypadku motocykl naprawiał się sam za co jestem jak zwykle wdzięczny dwóm kochanym wróżkom!

45750

(Raf Wro na marginesie odezwij się:-)



Powoli nadchodził czas kolacji a Sławek wyraźnie zasmucony nieudanym zakupem baranka nie mógł odnaleźć sobie swojego miejsca.


45751

Zaniepokoiłem się przez chwilę dalszym losem miłego pieska ,który jednak nie stał się azjatyckim przysmakiem i po wymianie czułości opuścił kolana Sławomira.

Po przeanalizowaniu map i możliwych sklepów wysłaliśmy ekspedycję po niezbędniki pomocne w zasypianiu. Jaro i Maniek nie zawiedli także nocny deszcz i bijące krople po drewnianych okiennicach nie przerwały boskiego snu w tych pięknych okolicznościach przyrody.

45753

idę po browar.

calgon
02.02.2014, 20:43
Dzień VIII

Pomysł na dzisiaj to Kalampaka i słynne Meteory.Odległość nie porażała bo to raptem 150-200 km.
Plan okazał się jednak proroczy.
Po pysznym śniadanku z którego wywiązali się gospodarze ruszyliśmy mniej uczęszczanymi trasami w kierunku słynnych klasztorów.
Niesamowita ilość różnych magicznych miejsc ,które po drodze można odwiedzić pozostawia niedosyt.Wydaje mi się ,że po Grecji można kręcić się całymi tygodniami i miesiącami a i tak nie zobaczy się wszystkiego.

Każdy skrawek i okolica obfituje w jakieś ciekawostki.

4575645757


Kluczyliśmy pustymi wioskami a temperatura stawała się nad wyraz łaskawa.Przejazd był regularnie utrudniany przez prowadzących co obfitowało w coraz liczniejsze spotkania z matką ziemią.

4576245763

4576445765


4576645767

czosnek
02.02.2014, 21:56
Jest czad!

Brambi
03.02.2014, 09:47
Krótkie odcinki jak dobranocka kurde !!!! I znowu tyle czekania !!!!

Sławekk
03.02.2014, 19:11
Do końca byłem przekonany, że to grecka owca :hehehe:

45790

calgon
03.02.2014, 22:36
Gdy po raz kolejny zabrnęliśmy w ślepą uliczkę zauważyłem ,że pot zalewa mi skronie a pod kurtką robi się coraz bardziej gorąco.
Nasza trójka Drombo czyli Motyl i Mańki cały czas lekko z tyłu ale brnęli do przodu.Dobrze im szło dlatego na szczycie jednej ze ślepych dojazdówek stwierdziliśmy z Dużym,że nie będziemy machać aby zawracali.
Hasłem przewodnim stało się :"Chłopakom się to przyda"




45795



Parli jak dziki a na końcu okazywało się: "W tył zwrot-taki psikus"



45793






W pewnym momencie Motyl porzucił motocykl aby dokonać oceny napotkanej zwierzyny.
Samica nie była jednak godna aby nasz Inseminator dokonał dzieła i ze smutkiem pożegnaliśmy najwyraźniej chorą krówkę.

Obecność tego zwierzaka w tym miejscu i do tego okrytego kocem mocno mnie zastanowiła.

45792









"Stało się, stało się to co miało się stać,dlaczego w tym skwarze, nosz kurwa mać!" Nasz kolega Sławek rozpoczął czarną serię.Wracając po zaginione fajeczki poczuł ,że przednie koło lekko ucieka.To oznaczało tylko jedno.Odpoczynek i chwilę przerwy

4581445815


Pot lał się po wszystkich niedostępnych miejscach, ale na szczęście pomocników było wielu. Nawet przycięta dętka nie zepsuła humorów.Nie tracąc czasu, podzieliliśmy naszą ekipę i część podróżników ruszyła zdobywać Meteory jako pierwsza.
Gdy my walczyliśmy z dętkami nasz trzon zadecydował o rozmontowaniu Afryki na czynniki pierwsze.Powód był prosty. Ilość przepalanego paliwa przez kochankę Mańka mogłaby wystarczyć aby wzbić Boeinga 747 w powietrze i wylądować bezpiecznie w Australii.


45817

calgon
05.02.2014, 22:22
Fotka z cyklu : Dlaczego mi to robisz!!!!!

Koniec końców chłopaki poskładali maszynę a poziom spalania wywołał wreszcie oczekiwany uśmiech na twarzy Mańka.



45825

Gdy my lansowaliśmy się podziwiając klasztorne krajobrazy, Rysiek pożerał greckiego kebaba w Kalampace. Rysiek jako fan schabowego na wyjazdach zawsze pożera kebaba.On ma jakiś szczególny talent do wynajdywania przybytków serwujących taką strawę


45827


No nic każdy ma swój fetysz.





4581945820


Wklejając te fotki na górze olałem widoki i stwierdziłem ,że trzeba skreślić parę słów o bohaterach pierwszego planu.Jaro czyli totalnie bezproblemowy koleś ,któremu nie przeszkadzają żadne niedogodności potrafi dostosować się do każdej sytuacji.Nie traci pozytywnego nastawienia nawet w sytuacjach w których Afrykanerowi kraja się serce.Jako wieczny operator zasłużył na relacyjną fotkę .
Sławek .... no cóż jak on ze mną wytrzymuje.Twardy rzeźnik znający trudy relacji międzyludzkich a jednocześnie marzyciel o gołębim sercu.Zdjęcia robi komórką i nigdy nie ma fotek ze swoim udziałem.

Ta chwila dla Was Panowie


45826

Chwila zagapienia i niestety padło hasło : Dlaczego te gmole nie przyszły przed wyjazdem!!!!







Jakieś mnie refleksje dopadły na tych meteorach i zacząłem zastanawiać się ile ujechaliśmy.To już połowa podróży pomyślałem...







4582145822

4585945860

45861


45897

Nie wszyscy dojechaliśmy na zasłużoną kolację, w tym samym czasie.Pierwsze 50 km w górach zajęły nam 5h.Wydawało się, że po płaskim pójdzie już sprawnie.Ku mojemu zdziwieniu jadący przede mną Duży nagle zaczyna hamować i zjeżdża na pas awaryjny.Grupa była już dość mocno rozpędzona także zniknęli nam w tunelu ,który wyrósł przed nami.

Duży oznajmił ,że ma kolejnego kapcia.Inwentaryzacja narzędzi ,łatek i już wiemy ,że możemy wszystko naprawić sami.Jeździec migiem rozpoławia Afrykę a ja kolejną konserwę.Chłop klnie pod nosem bo to kolejna gumka dzisiaj.
Nagle pojawiają się wybawcy ,których nieoceniona pomoc kosztuje jedyne 500 euro.W cenie mają oczywiście blokowanie pasa i dobre słowo.

-Duży ile to jeszcze zajmie?
-Chwila daj tylko pompkę!

-Trzymaj, ja idę okiełznać fachowców bo ciamkają coraz głośniej!

Krótkie bla bla ,że tutaj nie można i ,że zawołają pomoc ,holowanie i takie tam.Tłumaczę ,że to tylko moment i wszystko mamy aby usunąć awarię.
Umorusani z kompletem wszystkich rzeczy rozłożonych na pasie budzimy szacunek.
Przyglądają się nam i podnoszą brwi z podziwu jak to podróżnicy usuwają tą przykrą awarię.

Duży pompuje i brzdęka pod nosem.
-Kurwa albo przyciąłem dętkę albo mam druga dziurę.
-Co robimy?
-Jedziemy do zjazdu tam na spokojnie opatrzymy rany.

Pakujemy się a Grek sugeruje nam ,że mamy kapcia.Duży zrobił do niego oczy jak Shrek i tylko wzruszył ramionami.Ja postarałem się bardziej.

Zakładając kask wykrzywiłem usta w taki sposób aby wyrażało to :
-Wszystko jest ok chłopaku! Mrugając do niego okiem dałem mu do zrozumienia ,że o to właśnie nam chodziło a siła odśrodkowa i tarcie spowoduje samoczynne dopompowanie koła.

Panowie wyluzowali i dali za wygraną a my doczłapaliśmy się do zjazdu gdzie Duży otrzymał nową dętkę.

mizoko
08.02.2014, 17:17
W Grecji nie kupisz kebaba lecz suflaka

Orzep
08.02.2014, 17:29
:lukacz:

calgon
08.02.2014, 19:00
W Grecji nie kupisz kebaba lecz suflaka

No to mieliśmy farta bo nam się udało:-))))

Sławekk
08.02.2014, 19:22
Rzeka, którą widać z Meteorów to najbardziej śmierdząca rzeka jaką dane nam było wciągnąć przez nozdrza.
Po drugiej jej stronie, wzdłuż brzegów ogromne chlewnie, a z nich rowami płyną ścieki - wprost do rzeki.

...."Wali jak w klatce z lawami"

maniekwro
08.02.2014, 20:42
Calgon dawaj ,bo jak tak dalej pójdzie to relacja z nowej wyprawy zacznie Ci się nakładać :lol8:

JARO BQT
08.02.2014, 22:46
9sBCAZC4dQA

Sławekk
18.02.2014, 09:13
Calgonie gdzie kolwiek jesteś... robota czeka

calgon
23.02.2014, 19:20
Wrzucenie tej mamałygi bez muzyki jest mi potrzebne abym kontynuował.

Cbofbc2ZiX4


Vikos powinno być a nie Vikoz.

calgon
23.02.2014, 20:41
Gdy szczęśliwie dotarliśmy do knajpy obok której zaparkowane były motocykle kolegów, rozpoczęło się pożeranie.

Kebaby czy inne flaki-suflaki jak ktoś wcześniej sugerował znikały z talerza w okamgnieniu. Duży pod pretekstem ,że w knajpie naprzeciwko sprzedaje ładniejsza Pani wciągnął nawet dodatkową sztukę.

Wypiliśmy więc po piwku, które wchłonęło jak gąbka a ja pomyślałem o zakupach na wieczór. Wyciągnąłem Mańka do pobliskiego marketu.Chłop ma dużo siły a trzeba było nieść zapasy dla 9 chłopa.

Według planu dzisiejszy nocleg wypadał na dziko także długo szabrowaliśmy po półeczkach aby zaspokoić nasze podniebienia.
Była zdaje się promocja na browary także nie żałowaliśmy sobie w tej materii.Wracając ze sprawunków widać było,że nasi towarzysze byli strasznie odwodnieni a ilość pustych butelek nie wyglądała zbyt dobrze na naszym stoliku.Nie spodziewałem się większych komplikacji bo wypadało po dwa piwka na głowę a czas spędzony przy obiadku oceniam na dwie może trzy godziny.
Pojawił się jednak pewien problem.
Na kebaba wpadł miejscowy szeryf oznakowanym wozem.Wprowadziło to pewną nerwowość czy aby przypadkiem jego obecność nie jest przejawem jakiejś denuncjacji.

Stwierdziliśmy,że poczekamy aż władza naje się do syta i odjedzie.
Ów albo miał przerwę w stylu greckim albo był po robocie.Siedział i siedział.
Zmusił mnie nawet do potajemnego zbadania się niezbędnym urządzeniem.
Gdy po cichutku dmuchałem i ujrzałem satysfakcjonujący wynik na cyferblacie( odpowiadający mniej więcej ilości strzelonych bramek przez naszych rodzimych kopaczy piłki) z ogromną satysfakcja wsiadłem na motocykl.

Mamy zasadę -nie jeździmy po alkoholu!

Poszukiwania noclegu trwały około 30 minut. Nasze pole namiotowe było pastwiskiem mocno przetrzebionym przez kozy ,które pozostawiły po sobie znaczną ilość bobków.

Najważniejsze ,że była woda która schłodziła nasze greckie ciała.Łaźnia nie była może wysokich lotów, ale cóż tam.


46174



Gdy dojechaliśmy na miejsce noclegu było już ciemno i do pokonania mieliśmy błotnisty podjazd. Droga najpierw schodziła w dół a następnie pięła się ku górze.Grupa podzieliła się.Ja oczywiście wpakowałem się na minę i obrałem większe bagno.
Ostre kokodżambo a na końcu kontrolowana wywrotka.Tak to mniej więcej wyglądało.
Nadeszła chwila Mańka na GS. Początkowo zdezerterował.
Wiecie na pewno jak to jest.Ekipa na górze otwiera browary a chłop stoi na dole i drapie się po głowie.

Po chwili okrzyki
-Dasz radę
-Pamiętaj dużo gazu i ostro w pizd....

-Nie dam rady!

-Złapiemy Cię dawaj!
-Idziesz!
-Może ktoś wjedzie moim GSem?

-Nie możemy piliśmy już!!!!(ciemno jak w dupie)

W końcu utworzyliśmy kordon łapaczy.Manio napędził się i zaliczył wyrypkę już na samej górze.

Cały szczęśliwy został poklepany po plecach! Nooo przełamałeś się!
Teraz Twoje życie nie będzie już takie jak dawniej!:bow:

Rozłożyliśmy się przed namiotami i rozpoczęły się pogawędki.Ja odpaliłem moją starą mp trójkę i męczyłem Możdżera który pięknie nadawał się do tej scenerii.

Moja fascynacja tą muzyką zaczęła się dość przypadkowo. Okazało się ,że ktoś przemycił mi to przypadkiem na dysk. Pozostałe pliki z muzyka pop oraz disko generowały napis illegal file.

Tak stałem się koneserem nie tylko wina, ale również muzyki.

yybgfYutZUs

gonzik.korba
26.02.2014, 22:37
Moja fascynacja tą muzyką zaczęła się dość przypadkowo. Okazało się ,że ktoś przemycił mi to przypadkiem na dysk. Pozostałe pliki z muzyka pop oraz disko generowały napis illegal file.

Tak stałem się koneserem nie tylko wina, ale również muzyki.


Nie, no. Calgon trzymasz fason! Czekam na ciąg dalniejszy.

Miras Sc
26.02.2014, 22:43
Czytamy z niesłabnącą excytacją (coby to ku..a nie oznaczało)

Miras Sc
26.02.2014, 23:52
Bo jest kul, przejechałem się kiedyś okazjonalnie 4x4 offem w okolicach trzech słynnych półwyspów, jest tam gdzie się upodlić. Kobiałki wolały iść czasami na piechotkę :D

calgon
13.04.2014, 19:04
Noc pod Meteorami okazała się chłodna.Całe szczęście ,że władowałem się Sławkowi do namiotu bo obudziłbym się ze szronem na zębach.

Dzień IX

Poranny rozruch był wyjątkowo ciężki.Ciuchy, które zostały na motocyklach dopadła rosa.Rozwiesiliśmy sznurek i ubrania zaczęły suszyć się w promieniach wschodzącego słońca.Kawka zaczynała działać a my zastanawialiśmy się którędy udać się stronę wybrzeża Litochoro. Sławek, Ja i Trzebi wybraliśmy się z powrotem do Kalampaki aby dotankować maszyny a w szczególności połatać dziury w zapasowych dętkach.
Grecja w niedziele-chyba nic więcej nie trzeba mówić.

Druga część Dziadów i pieśń chóru:

-Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?

Wulkanizator nie przyjedzie za żadne pieniądze gdyż prawdopodobnie jest na polowaniu jak większość mężczyzn w okolicy.

Stacja Shella terminala nie posiada bo po co,przecież jest zupełnie niepotrzebny.

Jest przynajmniej cicho i przyjemnie!

Odnośnie polowania to zaznaczę ,że zainteresowałem się tym bliżej jak podjechał samochód ze świnką na pace!


4741047411



Obejrzałem stwora z bliska i w głowie przeleciała myśl o ilości przerobionej dziczyzny, którą moglibyśmy skonsumować przy ognisku.

Generalnie w mieście nie załatwiliśmy za wiele poza tankowaniem, dlatego ruszyliśmy do naszego obozowiska.

Na miejscu podzieliliśmy się na dwie grupy i za cel obraliśmy plaże w okolicach wspomnianego Litochoro.
Nasze przemieszczanie było równie leniwe co mijająca niedziela.Szutry,asfalt i znowu szutry.Krajobraz dosyć surowy i mocno dające się we znaki słońce.Chciałem jak najwięcej tego słońca.Dosyć było już tego deszczu. Pot przyjemnie spływał tu i ówdzie.


4741247413




Nikogo nie było na naszej drodze.Raz czy dwa przejeżdżaliśmy przez malutkie miasteczko w którym pod parasolami siedzieli sobie ludzie popijając kawę czy może coś mocniejszego.

Nigdy wcześniej nie byłem w Grecji także mój światopogląd ograniczał się do widokówek z Santorini czy innych wysp przedstawiających białe domki z niebieskimi okiennicami.
Tutaj było zgoła inaczej. Skały ,szuterki i słońce przyjazne były tylko dla takich zwierzaków.W tym momencie tak przynajmniej mi się wydawało.

47416


W pewnym momencie na krętej drodze dostrzegłem ludzi w pomarańczowych kamizelkach porozsiewanych za każdym zakrętem.Robotnicy budowlani? W Grecji w niedziele?

Ooo i na dodatek ze strzelbami?

Po chwili zorientowałem się co się dzieje. Trafiliśmy na polowanie.
Moje polowania ograniczały się do strzelania z wiatrówki do puszek a wyobrażenie myśliwego do faceta ubranego w moro czy inne plamiaki ukrywającego się w krzakach czy ambonie.

Tutaj jednak panowie stali na każdym zakręcie w odblaskowych kamizelkach.Naliczyłem ze dwudziestu.Jak oni się nie powybijają ?
Czai się pół miasta na te dziki to niech się czai byle im się warkot motura z chrząkaniem loszki nie pomylił bo nie dojedziemy do tego morza.

W końcu jednak udało się i mogłem napawać się horyzontem ciepłego morza.Teraz tylko pozostało znaleźć spanko na dziko gdyż takie były nasze założenia.Czasu było dużo także ze spokojem jechaliśmy wzdłuż morza rozglądając się dookoła.

4741747418

W głowie już tliła się myśl,że dzisiaj zbieram siły a jutro atakuję Olimp.

Miejscówka znalazła się sama.Z dzikością nie miała za wiele wspólnego bo było to miejsce w którym w miesiącach wakacyjnych szalała głośna dyskoteka a setki plażowiczów przekrzykiwały się z sygnałami statków wchodzącymi na rozładunek.

Dla nas był to posezonowy raj. Bar na plaży posłużył za obozową podłogę. Prysznice i 20 metrów do wody wywołały uśmiech na naszej twarzy.
Jedyne towarzystwo to para wędkarzy nie interesująca się nami kompletnie.

Słońce ,wiatr od morza i orzeźwiająca kąpiel w ciepłym październikowym morzu.W takich warunkach wieczór zapowiadał się szampańsko.







4741947420

calgon
13.04.2014, 20:22
Gdy jedni nabierali sił inni robili rzeczy, które rzadko im się zdarzają bo ciągle nie mają czasu.



474214742247423


Znajdują jednak chwilę aby cyknąć fotkę, które ja nazywam:


Kolonia 1988 Pobierowo "Janek BYŁEM TU"


47424



W końcu wszyscy doprowadzili się do porządku i wyznaczona została drużyna na zakupy.Przewodził jej znany szerp Motyl.
Przywiózł on zapasy potrzebne do szczegółowego zaplanowania ataku szczytowego.


47426


Rozpoczęło się planowanie.Zaczął znany podróżnik. Wyciągnął sprzęt z którego obsługi zrobił wykład.Opowiedział historyję nieudanego wejścia na Mytikas z czasów kiedy był jeszcze niedoświadczonym wspinaczem.Wszyscy zgromadzili się wokół niego słuchając z zapartym tchem i podziwiając jego męstwo oraz odpowiedzialność, która nakazała mu się wycofać i uznać za pokonanego.

47425

Przytaczał jakieś wschodnie mądrości o tym ,że nie ważne ile razy upadniesz ,ale ile razy wstaniesz. Cytował sławnego filozofa Piotra Blandforda oraz wygłaszał mowy odnośnie wyznaczania i osiągania celów!!!
Wszystkiemu nieco z boku przysłuchiwał się Duży na którym wykład zrobił takie wrażenie,że łataną przez siebie dętkę napompował do wielkości koła Ursusa C330.
Przez chwile pomyślałem, że idzie na niej popływać.

Planowanie jest jednak męczące a długie wykłady mocno wyczerpały siły audytorium.

47429
Wobec opornych doktor Jaro stosował przemoc farmakologiczną zwaną czerwonym bykiem.

47430
Reakcja była natychmiastowa.

47431


Koniec końców planowanie i tak przeniosło się do płaszczyzn parterowych.

Lukasz
13.04.2014, 20:36
Wrócił. I to w znakomitym stylu:D
Dzięki!

Orzep
13.04.2014, 20:37
...zanim przeczytam!
Calgon, czy wszystko w porządku?!
Masz jakieś problemy?
Mogę jakoś pomóc, zadzwonić, pocieszyć?!
QRWA 2-odcinki na raz? ? ?
Jakaś obłożna choroba cię dopadła, że tak się "śpieszysz"?!

Pozdro Orzep
p.s. Dobra, teraz wracam TO przestudiować, coś spłodził ;)

calgon
13.04.2014, 22:52
Nasz wspaniały wieczór obfitował w wiele urokliwych i mocnych akcentów, które na długo zapadną w naszej pamięci:p:


Romantyczny nastrój i zdjęcia o charakterze słitfoci

4744947450


Kulinaria z najwyższej półki o które dbał charyzmatyczny Top Chef Maniek


47451


Śpiew naszego Maestro, który niczym Żebrowski uwodził poezją

47452



http://digidy1.wrzuta.pl/audio/8Fqv7TKqllE/grupa_furmana_-_umylem_glowe_plynem_do_podlogi

ps.Admina proszę o wrzucenie szlagieru Sławka w wersji wrzuta:-)

Hasło ,które padło na dobranoc to przeprowadzamy atak szczytowy o godzinie 5.15 rano-jak było,w następnym odcinku!

Gawron
14.04.2014, 08:32
Na-resz-cie!:Thumbs_Up:

Neno
14.04.2014, 10:19
Jedziesz, jedziesz! Jedziesz dalej! ;)

Borewicz
15.04.2014, 10:27
już nie mogłem się doczekać :)

7Greg
29.06.2014, 17:19
Czy jest szansa, aby autor wziął się do roboty? :D

calgon
04.07.2014, 08:04
Dzień X

Zanim będę kontynuował wątek którego przerwanie spowodowała depresja powypadkowa muszę zamieścić ten filmik którego bohaterem był Trzebi.
Mnie boli podwójnie jak go oglądam bo piszę to zadrutowany.

Wypadek miał bezpośrednie przełożenie na to,że ból kolana uniemożliwił mu zdobywanie góry Mytikas i pozostał aby pilnować obozowiska.



os84vv65TYI

Rumcajs_zlasu
04.07.2014, 08:20
Hej!
Zdrówka Calgon!
ten film powiedział mi że jest prywatny i się nie puścił :(
no i cd...?
:)

Rolo
04.07.2014, 11:13
:( Tak, żeby się ustrzec samemu, co poszło nie tak? Żwirek jakiś? bo oglądam ten moment nurkowania po raz 50 i nie kumam co go tak nagle położyło.

calgon
04.07.2014, 15:58
Wstaliśmy trochę zbyt późno jak na tą wycieczkę ,ale okazało się to w praniu.Leniwie spoglądając do góry zastanawialiśmy się jaka pogoda zastanie nas w górach i co zabrać ze sobą na szczyt!


49033

Odprawa i wybór kierujących została przeprowadzona w oparciu o wskazania...prędkościomierza


49034
Trzebi zagrzewał nas do walki, ale gdy tylko skończyły mu się argumenty padło sakramentalne: "rozkaz wykonać o problemach nie meldować,problemy rozwiązywać we własnym zakresie"!


49035


Zadaniem Trzebiego było zdobycie ryb od miejscowych poławiaczy i przyrządzenie pysznego obiadu dla zmęczonych alpinistów.Plany trochę się pokrzyżowały ,ale o tym później

Gdy już dosiedliśmy maszyn zostawiając kaski w obozowisku w miarę sprawnie dotarliśmy do punktu startu w Litochoro.Przywitało nas urocze klimatyczne miasteczko całkiem znośne jeśli chodzi o turystów o tej porze roku.




49036

Szybkie wprowadzanie współrzędnych i zakup wody na drogę!



49037


U podnóża góry czyli w miejscu naszego startu ujrzeliśmy greckich przewoźników ze swoimi rumakami.Każdy z nas tylko wzruszył ramionami i wzgardził takim środkiem lokomocji.Cóż to za zdobycie Olimpu w siodle osła! Następnie poleciało parę dowcipów o pastuszkach i osiołkach,których natury nie trzeba się domyślać.



49038

Droga pięła się ku górze i po godzinie już było wiadomo ,że się rozdzielimy.Duży nadawał tempo a za nim snuł się Maniek dziwnie dorównując jego susom.Pomyślałem ,że Maniuś szybko spuchnie, ale wyrwał za nim w górę i nie odstawał.



4903949040




Drugą grupę stanowiła reszta załogi.Podziały były jednak nieuniknione!Po kilku godzinach cali mokrzy dotarliśmy do miejsca z którego normalny niemiecki turysta rozpoczyna wycieczkę ,dzieląc ja na dwa dni.


4904149042


Tutaj nastąpił kolejny podział i wydzieliła się kolejna grupka czyli Ja ,Sławek i Gregu.Duży czekał na nas lecz po 10 minutach postanowił ruszyć dalej.Gdy pojawił się Jaro i duży Maniek zapytaliśmy o Motyla.
Okazało się ,że stan przedzawałowy oraz wszystkie możliwe wysokogórskie choroby mogą zabić biedaka.
Podczas marszu pewien Grek widząc jego twarz oddał mu swoja butelkę wody aby chłop przeżył!Zabawa miała się jednak zacząć na dobre.Jaro z dużym Mańkiem i Motylem nie zaryzykowali i stwierdzili ,że obiad na 2000 m w schronisku to będzie najlepsze wyjście i pozostaną na tym osiągnięciu.

ag6_XSYNe-o


Czułem się wykończonyw tym upale ,ale ambicja kazała iść dalej!
Jeszcze 1000 metrów pomyślałem ,dam radę!

49047


Greg z przodu a zaraz za nim Ja i Sławek.Po drodze schodzą jacyś turyści.Ucinamy sobie pogawędkę i trochę dziwią się ,że idziemy na Mytikas bez specjalistycznego sprzętu!



4904349044

Gdy w końcu mijamy ekipę młodzieży w kaskach z których jedna kobieta ma rozwalony łeb zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno idziemy w dobrą stronę.Smaczku dodała opowieść o Polaku którego tydzień wcześniej zabrał helikopter gdyż udało mu się spaść


Widoki robią się piękne i trochę księżycowe.Zaczęła jednak niepokoić mnie moja kondycja.
-Sławku czyż byśmy źle przepracowali zimę a co z naszą korona gór polskich?

-Przestań się mazać i popatrz na Grega!

-Nie mędrkuj alpinisto bo widzę ,że zapomniałeś reklamówki z Biedry choć górskie mokasyny już masz!-odparłem

49048

-Greg coś sobie umyślił i wyrwał do przodu nie robiąc odpoczynków.Domyślałem się ,że będzie gryzł żwir a wejdzie! Góra już raz go pokonała!

Przed nami długi odcinek ,który ocenialiśmy na godzinkę a przerodził się w dwie i pół.

4904549046

cdn

Sławekk
05.07.2014, 23:36
nie chciało mi się zabierać butów na górskie wędrówki i poszedłem w "pedałkach" :rolleyes:


mój ś.p kolega rzekł mawiać w takich sytuacjach " mądry ty jesteś ? mądry ? ....a h..ja ty jesteś mądry !

calgon
07.07.2014, 18:43
Podejście wykańczało mnie na maksa. Plecak zaczął ciążyć a stopy odmawiały posłuszeństwa.Przystanki robiliśmy dosłownie co 25 metrów.W oddali rysowała się sylwetka Grega.
Po drodze zaczepiliśmy jeszcze jednego kolesia, który poinformował nas ,że mamy jeszcze 2 godzinki.
Tutaj zaczął włączać się mózg i racjonalne myślenie.O której będzie się ściemniać?Nie chcieliśmy ryzykować złażenia po ciemku choć i tak do tego doszło!

Próbowaliśmy również nawoływać Dużego,Mańka i Grega.Słabo nam to szło, ale coś jednak w oddali udawało się usłyszeć.

Nasz czarny koń Maniek parł za Dużym do momentu gdy pojawiła się dość stroma ściana.
Jak się później okazało to myśli o dzieciach ,kredytach itp kazały mu zawrócić tym bardziej ,że Duży wspiął się, ale nie na Mytikas!

Przekonał się nasz góral o tym dopiero podczas wpisu do książki pamiątkowej! Dostał tam dodatkowego speeda i pognał na właściwy szczyt aby tam spotkać się z drugim zdobywcą

Maniek tymczasem zlazł ze stromizny i postanowił do nas dołączyć. Przeszedł ten odcinek w czasie połowę krótszym od nas!

49122


Ja z nieodpartym żalem spoglądałem na szczyt oraz łamiącą się pogodę!

49128



4912449123



W tym czasie zwycięzcy lansowali się na szczycie do którego zabrakło nam ok. 40 minut!



491254912649127

bajrasz
07.07.2014, 22:08
Skoro piszesz, to mam nadzieję, ze jest ci lepiej, a nie gorzej.