PDA

View Full Version : Wkoło Adriatyku 2012


grabbie
02.12.2012, 20:15
Pomysł na tę wyprawę powstał w szkolnej ławce kiedy jeszcze siedziałem w gimnazjum. Miałem wtedy może 15 lat, jeździłem namiętnie motorowerkiem Honda NS-1 i marzyłem o wielkiej podróży. Razem z kumplem ustaliliśmy wtedy cel i środki: Grecja i motocyklem. Czas? W rok po studiach, na liczniku będziemy wtedy mieć 26 lat. Doskonały czas żeby coś klawego zmajstrować zanim przyjdzie dzieci bawić.

Przez następne lata wiele się działo. Były wyjazdy różnej maści, podróże mniejsze i większe, studia i inne tym podobne, życiowe ścieżki. Kumpel poszedł trochę w inną stronę ale ja tematu nie odpuściłem. Po drodze zmieniały się też pomysły na przebieg podróży. Na czytałem się i naoglądałem sporo o Chorwacji, Czarnogórze, Albanii. W pewnym momencie pozbyłem się również motocykla, mojej poczciwej małej Tenerki. Byłem jakiś czas bez moto. Czas zaczął sobie jaja robić i szalenie wszystko przyspieszyło. W lipcu 2011 znalazłem do kupienia Hondę Africa Twin, przez którą nie mogłem spać. Piękna, młoda i w TYM! malowaniu. Wisiała trochę na allegro, nawet sobie fotkę w telefonie nosiłem... potem cena spadła o tysiąc. Pomyślałem sobie - musi być moja! Zapożyczę się a wezmę. I jak powiedziałem tak zrobiłem. Nowy motocykl przywołał na nowo i ze zdwojoną siłą plany o pierwszej większej podróży. Zaczęło się planowanie na dobre.
W międzyczasie padło kilka tysięcy kilometrów na zapoznanie z nowym motocyklem ( po części jest to przedmiot tego bloga:) ). Było też mnóstwo pracy i uwagi poświęconej na dopieszczenie i przygotowanie motocykla do podróży pod względem technicznym. Wymiany, serwisy, części zamienne, sposoby mocowania bagażu, wszystko to zajmowało mi każdą wolną chwilę na kilka tygodni przed wyjazdem. Chciałem żeby nie było ani jednego słabego punktu. Motocykl ma mi służyć przez ponad 6000 km i dwa tygodnie codziennej wyrypy. Pod koniec września 2012 wyruszyłem sam w podróż dookoła Adriatyku. Grecja przestała być celem samym w sobie. Celem stała się podróż przez Bałkany i powrót przez Alpy.

Tak prezentuje się zaplanowana. Plan był taki aby możliwie jak najczęściej jechać przez góry, z dala od wielkich miast.

https://lh4.googleusercontent.com/-FftSEWMJNSI/UPPzXd-pydI/AAAAAAAADxY/BBK2x-ZeujY/s640/wkoloadriatyku2012mapa.jpg



DZIEŃ 1 - MASA KILOMETRÓW I DUPA W CEGŁĘ
Jest sobota rano. Dzień nie zapowiada się słonecznie. W garażu pakuje ostatnie graty, smaruję łańcuch, przypinam klapki i parę innych pierdół. Krótkie pożegnanie i pierwsze 200m na stację benzynową. Wacha chlupie pod korkiem, zapinam pierwszy bieg i ruszam. Mijając jak co dzień te same skrzyżowania, nie dociera do mnie, że jeszcze dziś będę w Chorwacji.

https://lh5.googleusercontent.com/-WZa5x1LEj4w/UFAxIqtSEwI/AAAAAAAACBA/YrAyWeXvVAs/w404-h303-n-k/P1150334.jpg

Z Wrocławia wyjeżdżam koło 8.00 rano i powolutku i spokojnie toczę się w kierunku Kłodzka. Obciążony motocykl inaczej się prowadzi, inaczej przyspiesza i hamuje. Trzeba kilkudziesięciu spokojnych kilometrów żeby się przestawić. Przed Boboszowem, zajeżdżam na stację benzynową. Dla pewności sprawdzam wszystkie troki i cały bagaż. Nie mam przecież pewności czy przyjęta przeze mnie opcja załadunku poradzi sobie z jakością dróg w Polsce.

Obok stacji benzynowej jest kanciapa z kantorem i winietami. Kupuję na wszelki wypadek parę set czeskich koron ale winiety na Austrię odpuszczam bo wydają się być ciut za drogie. Czechów uwielbiam za to, że jednoślady nie muszą mieć winiet na autostradach :). Tankowanie olewam bo jest straszna kolejka puszek a z nieba zaczyna się sączyć deszczyk. Przeciwdeszczówka zostaje w kufrze w nadziei, że to przelotne opady. Ruszam dalej.


https://lh6.googleusercontent.com/-tOVq1Z1aAQA/UFAxKj08loI/AAAAAAAACBU/0F0vPQlCQkM/s1024/P1150337.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-Zrg34xe8zrc/UFAxLtfpe7I/AAAAAAAACBc/czA3MEC09Vw/s1024/P1150339.JPG

W Czechach przestaje padać ale asfalt jest cały czas mokry. Poruszam się wcześniej ustaloną trasą po lokalnych drogach i tu świetnie sprawdza się Locus Pro na moim telefonie. Wspaniała i tania ręczna nawigacja. Trzeba co prawda zaglądać wzrokiem i kontrolować pozycję ale ma to swoje zalety. Po pierwsze trasy nie wyznacza bezmyślnie jakiś system, w związku z czym nie wywiezie mnie w pole, a po drugie mam większą świadomość mijanych miejsc, muszę kontrolować miejscowości i kierunki jakie wybieram.

Jadę tak kilkadziesiąt kilometrów, mijam piwny Litovel i w Olomoucu odbijam już na dwupasmową ekspresówkę na Brno. Robi się co raz bardziej nudno :P. Po następnych klikudziesięciu kilometrach zaczyna się już autostrada. Mimo nudnej charakterystyki jazdy uśmiech zagościł na mojej gębie na stałe. Jadę szybko, bez korków, płacić nie muszę, nic się nie psuje, spalanie niskie i z każdą minutą dalej od domu. Ku przygodzie!

https://lh3.googleusercontent.com/-Cg1O2QyQRQ0/UFAxMIuteiI/AAAAAAAACBk/cHMgCf261dc/s1024/P1150342.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-2MyX7YTr4mE/UFAxM551u-I/AAAAAAAACBo/ctvyGCWWRk0/s831/P1150343.JPG

W Brnie kieruje się na południe, gdzie za następne chyba prawię 200km będę wjeżdżał do Austrii za miejscowością Mikulov. Pędzę trzema pasami, nudy jak cholera, dupa zaczyna stękać a temperatura powietrza skoczyła powyżej 30 stopni. Zatrzymuje się przed granicą, kupuję bez problemu i taniej jak u nas siedmiodniową winietę dla motocykli. Moja Afryka dostaję piękną wlepę na czachę i grzejemy dalej do Austrii. Jak do tej pory zero problemów, spalanie przy 110-120 na autostradzie wynosi 5,2 l na sto km.

Austrię przejeżdżam migiem. Mijając Wiedeń trochę mnie korciło, żeby zajrzeć do centrum ale jak przywołałem obrazy Durmitoru widziane w internecie to jakoś mi szybko przeszło. Na południe od Grazu robię pierwszy dłuższy przystanek. Tyłek mocno już oberwał. Leże sobie na drewnianej ławeczce, pije wodę i wcinam żelki. Dokoła mnie sami wakacyjni podróżni w puszkach i kamperach. Tuż za granicą Słoweńską zjeżdżam z autostrady, bo nie chcę płacić za winietę. Miałem to zrobić przed granicą ale poplątałem zjazdy. W efekcie jadę kawałek drogą płatną do Sentilj i tam odbijam na wschód na drogę nr 438. Tempo jazdy wyraźnie spada ale za to jazda przestaje mnie nużyć. Niebo nade mną jest nieskazitelnie czyste, powietrze ani drgnie a termometr od RAFWRO jarzy się okrągłą liczbą 35. Jest mega gorąco. Po kilkudziesięciu kilometrach docieram do drogi 433 i jadę na południe. Toczę się spokojnie 80-90km/h. Za miejscowością Lenart wjeżdżam na drogę 229 i lecę do Ptuj. Dopiero za tą mieściną wpinam się do międzynarodowej E59, która do Chorwacji nie jest płatna. Zaczynają się wzniesienia, drobne górki, robi się chłodniej. Do tej pory Słowenia minęła mi jak czysta kartka papieru. Nie pamiętam żadnego obrazu z tej krainy. Po prostu nuda.

https://lh6.googleusercontent.com/-ZyzngqcNsis/UFAxOPNaWeI/AAAAAAAACB8/A6RyVpMMzLI/s1024/P1150344.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-WYmW64ZHMG0/UFAxP-zJiLI/AAAAAAAACCI/TdZRabYKA0s/s1024/P1150348.JPG


Zgrzany jak pies docieram do granicy chorwackiej. Zrzucam ciuchy, smaruję łańcuch i odpoczywam chwilę. Dalej już tylko odprawa paszportowa i w drogę. O końcu sezony daje o sobie znać ogromna kolejka samochodów i autokarów czekająca na odprawę na przeciwległym pasie. Ja po 5 minutach jestem już w Chorwacji.


https://lh3.googleusercontent.com/-f3Cc_pEM1Bs/UFAxRtIHXaI/AAAAAAAACCc/K0oLN_YRFmw/s1024/P1150351.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-jFIAvWXEO2w/UFAxQ8R2jDI/AAAAAAAACCQ/DfVR7RIoXiY/s1024/P1150350.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-t63YDBeYxkg/UFAxSgfkJJI/AAAAAAAACCk/Zopsxn-R00g/s1024/P1150352.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-f6Xihzumklc/UFAxTLCOEwI/AAAAAAAACCo/7HuMNoCJLY8/s1024/P1150354.JPG


Jadę oczywiście opłotkami. Wolniej ale ciekawiej i nic nie kosztuje. Po kilku kolejnych godzinach i paru nie trafionych drogach w końcu dojeżdżam do masywu Medvednica. To miał być pierwszy górski punkt całej wycieczki. Spory masyw górski, u podnóża którego znajduje się Zagrzeb, stolica Chorwacji. Nie spodziewałem się tylko, że jest tu tyle dróg i wszędzie można wjechać, ze szczytem włącznie.


https://lh3.googleusercontent.com/-sYp8c_W3yqE/UFAxT8vUhzI/AAAAAAAACCw/eW6RS58qslQ/s1024/P1150358.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-2a70vN19Etc/UFAxVaUZwqI/AAAAAAAACDE/Yp56hyM__VI/s1024/P1150361.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-y9WdHoLM-eo/UFAxV7rUcmI/AAAAAAAACDM/dNaCYAPp7ZM/s831/P1150366.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-0o41zs4U0_o/UFAxWvA7uJI/AAAAAAAACDQ/4zlcxOnPioI/s1024/P1150368.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-A2qmr3Sfk-k/UFAxXCuSKuI/AAAAAAAACDc/cf7cK9pkIE8/s1024/P1150373.JPG


Na szczycie krótka przerwa i spacerek na rozprostowanie tyłka i kości. Temperatura na szczycie jest wreszcie przyjemna i akceptowalna. Czuję, ze jestem już mocno zmęczony. Zjeżdżam serpentynami do Zagrzebia. Tu ponownie robi się gorąco. Jestem w centrum ale jakoś nie bawi mnie perspektywa samotnego wieczoru w Zagrzebiu więc decyduje się jeszcze dzisiaj jechać w stronę Plitvickich Jezior. Ze stolicy pognałem kawałek autostradą. Po drodze zrobiło się ciemno. Przy bramkach znów widze korek na przeciwległym pasie, prawie 2km. Ja biorę bilecik w 5 sekund i grzeję dalej aż do Karlovac. Tu odbijam na jedynkę i jadę dalej. Myślałem, ze dojadę aż do Plitvickich Jezior ale zmęczenie zrobiło swoje. Od ponad dwóch godzin jechałem po zmroku, krętą, zwykłą drogą. Mam za sobą 930km. Na wysokości Bakovac przydrożny hotelik z kamperami na parkingu jest dzisiaj metą.

Zatrzymałem motocykl i zwlekam się z niego. Idę do ludzi, którzy stoją przy wielkim zamkniętym palenisku, w którym piecze się kawał świniaka. Zagaduję po angielsku a oni nic. Z tyłów restauracji wychodzi starszy jegomość i coś do mnie mówi. Ja swoje on swoje. W końcu na migi i ze słowami klucz w postaci "zelt" i "duszzz" udało mi się nawiązać kontakt. Facet odpala małego chińskiego pierdzipęda i każe jechać za nim. Wjechaliśmy na tył knajpy a tam wielkie pole z dużym zagłębieniem. Gość do mnie że gdzie się położę tam moje. Ja ciągnę dalej temat "duszzz". Na polu były też 3 eleganckie domki drewniane z łazienkami. Wszystkie już puste. Dostałem więc do jednego klucz i miałem swoją prywatną toaletę. Przy meldunku zanabyłem pierwsze chorwackie piwko Ożujsko i wróciłem rozbijać moje małe królestwo. Aha, zapomniałbym, nocleg za 5eur.

https://lh4.googleusercontent.com/-MLjDl6mKyts/UFAxZ0l7i5I/AAAAAAAACDw/9ktTRX6sY8E/s1024/P1150381.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-tYp_zjTnw4A/UFAxa2EoUyI/AAAAAAAACD8/GT-yuHwx-VE/s831/P1150383.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-F9R5tx6K54w/UFAxbr4LqPI/AAAAAAAACEA/GCmpUH8LKKU/s1024/P1150389.JPG

bankier
02.12.2012, 21:12
Bardzo Ciekawie się zapowiadaj, dawaj dalej Waćpan :)

igi
03.12.2012, 09:28
A liczyłem, że na strzała poleci wszystko ze 1 razem a tu cierpliwość trza ćwiczyć. Fotki super , pomysł super, i widzę ze wykonanie tez pierwsza klasa. Czekam na następne rozdziały.

Kobra
03.12.2012, 13:57
Tego to już za dużo :mad: Nie dość że afra w moich wymarzonych barwach to jeszcze do Chorwacji jedzie :drif: Dawaj chłopie więcej. W Cro byłem trzy razy puszką, naprawdę widoki z Jadrańskiej Magistrali nr-8 są zajebiaszcze, mam plana kiedyś pojechać tam na dwóch kołach:) I tym marzeniem żyje.

grabbie
04.12.2012, 13:49
DZIEŃ 2 - CHORWACJA TO NIE TYLKO MORZE

Wstaję wcześnie. Zawsze mam ten problem. Jak jestem w domu i trzeba do roboty chadzać to się zwlec z łóżka nie można. Jak się kima w terenie i pod namiotem to nagle człowiek o 6 sam się budzi, a dzień wcześniej na pysk padł przed 23 przecież. Słońca jeszcze nie ma, jest przyjemny, ostry chłód. Łażę tak w samych gaciach i robię zdjęcia. Słoneczko zaczyna się wychylać. Krajobrazy dookoła nie są nadzwyczajne ale po roślinności da się poznać, że to nie Polska. Zbieram graty, oddaję klucze i butelkę, żegnam się z gospodarzem i ruszam w drogę. Odgłos pracującego silnika na krętej drodze, promienie słońca rozgrzewające chłodzone porannym wiatrem ciało i kolejne kilometry na południe napawają mnie szczęściem.

https://lh6.googleusercontent.com/-DXngYr5NYEQ/UFAxcrQDegI/AAAAAAAACEM/yl6m4FyKAT0/w630-h355-n-k/P1150392.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-GJGNNeMkU90/UFAxdfmnOXI/AAAAAAAACEQ/ZlaDrVXYFOs/w631-h355-n-k/P1150394.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-uJsYK13-STY/UFAxeCu6azI/AAAAAAAACEc/glsbeB5vIi8/w630-h355-n-k/P1150399.JPG

Powoli i spokojnie, delektując się jazdą we wschodzącym słońcu, docieram do Plitvitkich Jezior. Sporo o tym miejscu słyszałem. Jedni polecają, drudzy odradzają. Zatrzymałem się przy jednym z wejść i czytam sobie, że to jest kilka tras, że to tyle kosztuje, że tyle trwa itd. Trzy godziny bez moto? :P. Motocykl zostawić mogę tylko na strzeżonym parkingu za tyle a tyle eur itp itd. Pojechałem dalej drogą w nadziei, że uda się trochę tych jezior liznąć z jakiegoś punku widokowego. Nie ma co się jednak łudzić. Cały ten biznes jest tak pomyślany, że jak nie zapłacisz to nic nie widzisz. Nawet namiastki.

https://lh5.googleusercontent.com/-ExrW3IOfri4/UFAxewWJIWI/AAAAAAAACEg/HcZKnWEBw10/w631-h355-n-k/P1150401.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-KahPBK11NmQ/UFAxfkSBgoI/AAAAAAAACEs/Q21GQy_ekVI/w630-h355-n-k/P1150402.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-Jja1Kpdow5A/UFAxgXyWCXI/AAAAAAAACEw/EtWqoIDSUy8/w631-h355-n-k/P1150404.JPG

Ja jednak nie dałem za wygraną. Znalazłem na mapie i googlach drogę dziką, którą dałoby się objechać to wszystko i dotrzeć do ostatniego jeziora od strony południowej. Szybka lokalizacja odpowiedniej drogi i już poczułem adwenczer :D.

https://lh5.googleusercontent.com/-g-IykUtZsZI/UFAxgw-hsLI/AAAAAAAACE4/u6Aw3P04JPE/w630-h355-n-k/P1150408.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-hmHRocAZ7mo/UFAxjPJ0C1I/AAAAAAAACFU/pjGz5-YivUg/w631-h355-n-k/P1150413.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-sOY7uMXxjuQ/UFAxkCe9cbI/AAAAAAAACFY/9qKImW8d2fo/w630-h355-n-k/P1150415.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-SmptwQdJ_Xk/UFAxk3lct2I/AAAAAAAACFk/UC1iB5TKFGE/w631-h355-n-k/P1150416.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-bbisNShsiLA/UFAxmKBQvXI/AAAAAAAACFo/YF9f9P5jt_c/w630-h355-n-k/P1150419.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-Nl1Rjmc4g4g/UFAxnBLHJII/AAAAAAAACF0/M4uzv0HIKiU/w631-h355-n-k/P1150420.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-q5jQGJRAn0U/UFAxooJ1O2I/AAAAAAAACGA/U3_itcRQVCY/w630-h354-n-k/P1150423.JPG

Wynalazłem piękną ścieżkę przez lasy, wzgórki i łąki. Po drodze wioska może z 5 domów, do których dojeżdża ta gruntowa droga. Jadę dalej. W sumie ponad 20 km pięknej, dzikiej trasy przez naturę. Droga później dołączyła do cudownego strumienia. Potoku wody tak krystalicznie czystego jakiego moje oczy jeszcze nie widziały. Udało się, myślę sobie. Dojechałem do południowego jeziora od południa. Już widzę szlaban, przed którym stoi jakieś małe endurko. Wcześniej poza miejscowymi w wiosce nie spotkałem nikogo. Gaszę silnik, w okół cisza. Żadnych samochodów, żadnego traktora, ludzi, po prostu cisza. Wyciągam aparat z tankbaga, odwracam się w kierunku zejścia do jeziora a na drodze stoi pani w uniformie. Patrzy na rejestrację i pyta czy ja po angielsku tego. Ja mówię, że tego i dzień dobry i w ogóle z uśmiechem. Ona również z uśmiechem, że tu nie powinieniem być, bo wcześniej jest zakaz i że tu jest park narodowy i że trzeba zapłacić żeby wejść. A ja jej, że ja tylko foto i zmykam. Nie, nie, żeby zrobić foto też trzeba zapłacić. No to ja do niej z uśmiechem, że mnie już w tej chwili tu nie ma i w zasadzie niech będzie, że mnie tu nie było w ogóle. Ona uśmiecha się i jest ok :). Zawijam z powrotem i gdzieś przy opuszczonej szopie smaruję łańcuch i odpoczywam. Dobrze, że nie chciała mandatu wlepiać.

https://lh6.googleusercontent.com/-El32WVpV_-0/UFAxrOSlEhI/AAAAAAAACGc/dc69PUFwrhE/w418-h313-n-k/P1150429.JPG

Nie wracam tą samą drogą. Dojechałem do wiochy Plitvicki Ljeskowac i jadę dalej doliną, wzdłuż potoku aż do drogi nr 52. Następnie przesuwam się na południowy wschód z powrotem do drogi nr 1 i do miejscowości Korenica. Droga jest cudowna. Dookoła rozpościerają się niewysokie, zakrzewione pagóry. Po horyzont nie widać śladów cywilizacji. Nie spodziewałem się, że gdzieś w głębi Chorwacji może być tak pusto.

https://lh3.googleusercontent.com/-rmk6NIk4gnk/UFAxrqDgTEI/AAAAAAAACGk/cmymtwzFiYs/w418-h313-n-k/P1150430.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-FizQpdXEbK4/UFAxsT4l-PI/AAAAAAAACGo/w1Pk_4pYn8k/w419-h313-n-k/P1150434.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-lzMeNZtT_oQ/UFAxs260dNI/AAAAAAAACGw/LJ7h0nucVqI/w912-h260-n-k/P1150437A.jpg

Za Korenicą wybieram drogę nr 25 i jadę w kierunku Gospić. Po drodze, przy podjeździe na przełęcz, na jednym z nawrotów upierdzieliła mnie osa. Kiepskie doświadczenie, zwłaszcza, że jeszcze długo nie będzie większej miejscowości a ponadto nie wiem czy to była "tylko" osa. Trochę zmartwiony bólem szyi jadę dalej. Po drodze ponownie puste ogromne przestrzenie i malownicze krajobrazy.

Do Gospić nie dojeżdżam. Odbijam wcześniej w prawo i jadę w kierunku jeziora Kruscica. Widziałem to jezioro wcześniej tylko na googlach ale zaciekawiło mnie. Okazało się, że było warto :).

https://lh6.googleusercontent.com/-UZBHIqoE3wU/UFAxuvxne_I/AAAAAAAACHE/N5MqJdso-8o/w349-h260-n-k/P1150443.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-gJzKAvy9-2U/UFAxvZprhUI/AAAAAAAACHI/Heji3aOGbxg/w912-h260-n-k/P1150462A.jpghttps://lh3.googleusercontent.com/-rp0Gm4QSeaM/UFAxx_BHzmI/AAAAAAAACHk/mnV9fT_Sr8E/w501-h282-n-k/P1150455.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-WrlcY4ZjVMs/UFAxyj-H7ZI/AAAAAAAACHs/56bVmrMdOcY/w630-h355-n-k/P1150462.JPG

Dojście do brzegu z reguły kamieniste, bardzo strome. Zdarzały się odbicia dróg, a raczej ścieżek, które być może prowadziły na jakieś wygodne wybrzeże. Ja jednak byłem w drodze do Durmitoru a jezioro było tylko przejazdem. Szutrowa dróżka objeżdża jezioro od południa, zachodu i północy. W pewnym momencie wspina się naprawdę wysoko stromym i niebezpiecznym podjazdem a z góry widać zaporę na jeziorze. Mijam najwyższy punkt i droga zaczyna prowadzić w dół. Po prawej stronie, w dole mijam zaporę i droga skręca w kierunku północno-zachodnim. W ten sposób, po kilku ładnych kilometrach szutrowego, stromego zjazdu docieram do asfaltowej drogi na dnie doliny. Skręcam w lewo. Wiem, że za kilkanaście kilometrów wjeżdżam do Durmitoru. Jadąc równomiernie pod górę, rozglądam się po objętych pożarem zboczach dolin. Miejscami jadę w gęstej zasłonie dymnej.

https://lh6.googleusercontent.com/-cvzURNbInro/UFAxzAeRx9I/AAAAAAAACH0/p0KQ3Vko144/w631-h355-n-k/P1150467.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-1LoOmqYTPTc/UFAxz9yza3I/AAAAAAAACH8/OktRntxhlVA/w630-h355-n-k/P1150468.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-_3BxOnJ3AAA/UFAx0tXvU6I/AAAAAAAACIA/jCoAwEWera4/w631-h355-n-k/P1150472.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-OPB9avjOtSI/UFAx2MxfnaI/AAAAAAAACIU/jqRIQq15uao/w631-h355-n-k/P1150474.JPG

Po kliku ładnych kilometrach szutrowego podjazdu docieram do drogi asfaltowej. Tu lekkie zdziwienie, bo nie spodziewałem się, że tak wysoko pozwalają tu jeździć czymkolwiek. Szuter wpina się w asfalt dokładnie na nawrocie jednej z serpentyn. Tu mapa trochę już głupieje, nie widzę tych dróg. Pojechałem najpierw w prawo - fotki, ochy i achy, potem zawróciłem i jechałem na czuja. Zastanawiało mnie dlaczego od jakichś 15 minut nie ma słońca. W pewnym momencie słyszę grzmot między chmurami, zaczyna padać. Miałem kolejny dowód na to jak szybko pogoda w górach potrafi się obrócić o 180 stopni. Do tej pory miałem lato w pełni i upał 30 stopni. Na postoju szybko zakładam przeciwdeszczówkę, chowam gpsa i ubrany toczę się dalej. Temperatura spadła do 18 stopni.

https://lh6.googleusercontent.com/-8HL8_ER0gq8/UFAx2geL0FI/AAAAAAAACIY/zs-BKYg5xYo/w501-h282-n-k/P1150480.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-DlAAwL4nz3g/UFAx3ceLHgI/AAAAAAAACIk/1Svh3rPh8SU/w377-h282-n-k/P1150484.JPG

Dalej było już tylko gorzej. Jechałem w chmurze z marną widocznością a pioruny waliły w drzewa gdzieś obok mnie. Temperatura spadła do 10 stopni. Jak w lipcu nad polskim morzem :P.

https://lh6.googleusercontent.com/-kmGswSSeb2k/UFAx4C6xtiI/AAAAAAAACIo/3__mFba9g1s/w377-h282-n-k/P1150492.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-YiK--Q4ZtPk/UFAx4-iDSmI/AAAAAAAACI0/vYk855Kfzw8/w418-h313-n-k/P1150494.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-TfoycLoZBV0/UFAx5hBt1JI/AAAAAAAACI8/bfPYrfXOyCY/w418-h313-n-k/P1150495.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-FBCobSZnCbM/UFAx6bHQhhI/AAAAAAAACJA/jcTJJcUYMmw/w419-h313-n-k/P1150497.JPG

Ulewa była straszna. Nigdy nie jechałem jeszcze w takim deszczu motocyklem. Ze względu na targający mną wiatr, deszcz i wodę na drodze jechałem maksymalnie 20km/h. Po pewnym czasie droga zaczęła prowadzić wyraźnie w dół. Minąłem jakąś chatkę, która wyglądała na schronisko, przejechałem przez otwarty szlaban i byłem już na asfalcie. Z mapy wynikało, że zjeżdżam już w stronę morza. Powoli zaczęło się przecierać. Po drodze minąłem niemców w Dacii Logan, którzy chyba czekali na poboczu aż przestanie lać. Nie spodziewali się, że z naprzeciwka wyjedzie im w tej aurze Afryczka :). Ich miny długo jeszcze miałem w głowie :P.

https://lh5.googleusercontent.com/-fPgZCZ0kUxo/UFAx6-oBNWI/AAAAAAAACJI/ijJakNY5jy0/w418-h313-n-k/P1150500.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-w407xcuztaM/UFAx9EwWDLI/AAAAAAAACJg/9Mo29kPc28k/w418-h313-n-k/P1150511.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-ZxOgH5DoYTk/UFAx-cMP-1I/AAAAAAAACJ0/VBogv0Vdnn8/w419-h313-n-k/P1150518.JPG

Teraz jestem już pewien. Zjeżdżam do drogi nr 8, nad samym wybrzeżem. W miarę jak chmury się podnoszą, przestaje padać a moim oczom ukazuje się piękny, surowy i dziki skalisty krajobraz wybrzeża. Tego jeszcze w swoim życiu nie widziałem. Jadę ze szczęką otwartą powoli w dół, co chwilę zatrzymując się i chłonąc oczyma ten cudowny krajobraz. Jest piękne. Dojeżdżam do ósemki i jadę wybrzeżem na południe. Droga wije się jak żmija wzdłuż skalistego wybrzeża. Zakręty, jak w Wąchocku - można swoją własną rejestrację przeczytać. Dojeżdżam tak do Karlobag i odbijam w lewo na drogę nr 25. Tędy wspinam się na przełęcz z ładnym punktem widokowym. Chwila odpoczynku.

https://lh5.googleusercontent.com/-lBFOxpAk2Xw/UFAyDSYfIqI/AAAAAAAACKs/CQFKzMm5YT0/w578-h325-n-k/P1150540.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-vM-BEj5jTFw/UFAyENlFRkI/AAAAAAAACK0/YEsw-TV9hPk/w630-h355-n-k/P1150543.JPG

Jadę dalej drogą 25, ponownie w kierunku Gospić. Jedak nie mam zamiaru jechać do miasta. Według mojej mapy gdzieś po drodze powinno być odbicie na drogę prowadzącą wgłąb gór. Udaje mi się znaleźć właściwą drogę i powoli jadę wzwyż. Dalej nie mam mapy, mam tylko kierunek, w którym powinienem się przesuwać. Jadę na nosa. Droga zaczyna wić się stromo i co raz wyżej serpentynami. Pojawiają się znaki o minach i zakazie łażenia na dziko po lesie. Pogoda ponownie zaczyn się psuć. Deszcz powrócił, tak samo jak mgła.

https://lh5.googleusercontent.com/-uFXMLbzIwmE/UFAyEydhoLI/AAAAAAAACK8/mUsvU24-IDg/w631-h355-n-k/P1150548.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-UiXoFrIr3Rk/UFAyFscCHBI/AAAAAAAACLE/xJPiDbmmLJk/w630-h355-n-k/P1150549.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-PSMwte3feMM/UFAyGGzbYFI/AAAAAAAACLM/EVm9tJjlVvk/w631-h355-n-k/P1150552.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-3kp2Xx9K30E/UFAyGtimGUI/AAAAAAAACLQ/-Z4_MdYlAYU/w630-h355-n-k/P1150555.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-Tgxj__BfOAI/UFAyINRdJ2I/AAAAAAAACLk/87Rd_9NYMWI/w630-h355-n-k/P1150557.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-0dr0xN2wcwE/UFAyIp-WLpI/AAAAAAAACLo/TgyF5hzx0ZU/w631-h355-n-k/P1150560.JPG

Pierwsza próba po 25km leśnych duktów skończyła się w miejscu zrywki drzew. Jest naprawdę pusto i dziko. Ślepa uliczka, dalej się już nie da. Wcześniej był jeszcze inny zjazd. Wracam się do krzyżówki i próbuję jechać w innym kierunku. Po kolejnych kilkunastu kilometrach leśnych szutrowych serpentyn dojeżdżam znowu do ślepego placyku. Stąd prowadzi już pieszy szlak na jeden z wyższych w okolicy szczytów. Sądząc po piktogramach startuje się stamtąd też na paralotniach. Niestety dalej się nie da jechać. Pogoda nie rozpieszcza, na dodatek dzień chyli się ku końcowi. Paliwo mi się kończy powoli więc kolejne próby eksploracji mogą się skończyć zbyt zabawnie. Miałem plan dojechać przez te góry aż do masywu Paklenicy i wg niektórych mapek, ba! nawet wg mojej papierowej drogowej mapy Chorwacji dałoby się to zrobić! Niestety zarządzam odwrót do asfaltu, który trwał prawie godzinę i pochłonął chyba ze 35 km. W drodze powrotnej rozpogadza się. Tak jakby pogoda dawała znak, że decyzja o odwrocie była słuszna :). Asfaltem ponownie wracam do Karlobag nad samym morzem. Częściowo zawiedziony jadę dalej ósemką na południe i rozglądam się za miejscem na nocleg. Jest już późno a słońce pięknie chowa się za horyzont oświetlając żywą czerwienią skaliste wybrzeże.

https://lh6.googleusercontent.com/-k3a2idQJ2dk/UFAyJ8zOtTI/AAAAAAAACL4/T9tBjocNIr0/w631-h355-n-k/P1150568.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-NweAgwrG1NQ/UFAyLav6wBI/AAAAAAAACMI/LN_cfhU_8iA/w631-h355-n-k/P1150572.JPG

Po drodze zatrzymuje się w jednej z mieścinek. Na parkingu stoi duży GS na niemieckich blachach. Witam się z gościem, parę słówek i idziemy w swoją stronę. Czekolada idzie w ruch a ja czuję, że mój tył odpoczywa. Podchodzi do mnie miejscowy gość, trochę po pięćdziesiątce i pyta skąd jadę i dokąd. Zaczyna opowiadać o okolicy, o Chorwacji, o elektrowni wodnej Tesli i parku Krka. Mówi też, że lato się kończy i jutro będzie Bura - bardzo silny wiatr wiejący z gór do morza. Podobno nawet ósemka bywała zamknięta dla ciężarówek bo wiatr potrafił je przewracać. Dzisiaj też było wietrznie... ale prawdziwy wiatr jeszcze przyjdzie mi poczuć :).
Kilkadziesiąt kilometrów szalonych zakrętów sprawia, że jestem mocno zmęczony. Mocno boli mnie też tyłek. Zaraz za miejscowością Tribanj znajduję malutkie pole namiotowe z trzema kamperami. Miejscówka znajduje się nad samą wodą. Niewiele myśląc instaluje się tutaj. Starszy pan, który to prowadzi wskazuje mi miejsce i inkasuje zawrotną kwotę 7eur. Jest prysznic, prąd, pełna kultura. Tak jak stałem, tak rozebrałem się do rosołu i rzuciłem na krótką kąpiel do zimnego morza. Cudownie było po pływać po całym dniu jazdy. Rozbijam namiot i robię zdjęcia burzy, która szaleje nad tym samym wybrzeżem tylko jakieś 100 km na północ. Obok mnie stacjonuje kamper małżeństwa z Niemiec. Akurat robiłem zdjęcia przy ich samochodzie. Kobieta pyta mnie czy rozmawiam po angielsku. Następne pytanie brzmiało: "Czy napijesz się piwa? tyko, że mamy tylko niemieckie". Nie śmiałem odmówić. Siedzieliśmy tak i gadaliśmy przeszło dwie godziny gapiąc się w blask burzy w oddali i gwiazdy czystego nieba nad nami.

https://lh3.googleusercontent.com/-kn3oiAK6Hdo/UFAyL0PbcJI/AAAAAAAACMU/d2EGp6OgXbo/w630-h355-n-k/P1150576.JPG

Rychu72
04.12.2012, 14:36
Swojego czasu jak zwiedzałem Plitvickie Jeziera to nie było nikogo tylko paru kolegów. Wejście było za darmo, bo nikt tego nie pilnował. :)

igi
04.12.2012, 15:02
Oj to ty Rysieńku jakieś starodawne historyje opowiadasz. ;)

A kolejny odcinek elegancki dobrze ze mam dwa monitory to se na drugim podgląd mapy robię.

grabbie
04.12.2012, 15:06
a mapka trochę się zmodyfikowała w trakcie wyprawy ;P Staram się jednak tak pisać żeby w razie czego jakieś ciekawe miejscówki dało się odnaleźć.

motoMAUROxrv
04.12.2012, 15:51
Kurczę... Jak się przegląda TAKIE relacje i foty to.. ..eeech, -brakuje mi słów i nie nadążam z przełykaniem śliny ! NIE-SA-MO-WI-TE !!! :Thumbs_Up: Głęboki ukłon!.. :drif::bow:

Rychu72
04.12.2012, 16:41
Oj to ty Rysieńku jakieś starodawne historyje opowiadasz. ;)

No będzie z 18 lat temu...... wojniki i partyzanty po górach hasali. :)

tomekc
04.12.2012, 18:03
Piknie, prosiem dalej.................

ozeh
04.12.2012, 20:23
Pięknie, naprawdę pięknie przez duże "P". A Twoja relacja z pewnością posłuży mi w przyszłym roku jako przewodnik. :D

Prosimy dalej.

belfer
04.12.2012, 20:57
SUPER :) wróciły wspomnienia.... parę lat temu byłem parking dla moto przy jeziorach plitwickich za darmo reszta płatna i na nogach trochę stateczkiem ogólnie cudnie :)https://picasaweb.google.com/116739299618838577481/Balkany2008#5232227569207819410

RAVkopytko
04.12.2012, 21:09
Grabbie,Dawaj ,Ożujsko nawet na zdjęciach dobrze działa na psychike :D

belfer
04.12.2012, 21:26
zwłaszcza do przepijania Rakiji :)

https://picasaweb.google.com/116739299618838577481/Balkany2008#5232230109233282738

mihoo
11.12.2012, 21:58
Grabbie :Thumbs_Up:

grabbie
12.12.2012, 12:15
DZIEŃ 3 - CHORWACJA TO RÓWNIEŻ GÓRY I PUSTE PRZESTRZENIE
Noc była ciężka. Miałem wrażenie, że w ogóle nie spałem. Było stosunkowo ciepło ale bardzo wietrznie. Teraz wiem, że podstawowym wyposażeniem dla chętnych, wybierających się w te strony jest komplet porządnych, sztywnych szpilek aluminiowych i kawałek dobrego sprzętu do ich wbijania. Średnio co godzinę wiatr smagał moim tropikiem na prawo i lewo na skutek czego moje stalowe szpilki fruwały co i raz po okolicy. Noc spędziłem więc na ich cogodzinnym szukaniu z czołówką na łbie i próbach ponownej instalacji w zbitym, kamienistym gruncie.

Ranek natomiast wynagrodził niedogodności nocy. Obudziłem się oczywiście z automatu jeszcze zanim słońce zaczęło operować. Chwilę później moim oczom ukazała się wyspa Pag, po przeciwległej stronie akwenu, która zaczęła pięknie mienić się światłem wychylającego się zza gór słońca. Pole namiotowe było również pełne małych psotników, które zaglądały wszędzie, właziły do namiotu, wąchały każdą najmniejszą rzecz ale za nic nie dały się złapać, oswoić i pogłaskać.

https://lh5.googleusercontent.com/-EAs1onaOpFY/UFAyNY_7-vI/AAAAAAAACMg/zuOoT4l9tUg/w504-h284-n-k/P1150589.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-HGisBWmMLL4/UFAyOIj69tI/AAAAAAAACMo/QWbUOzPPV64/w505-h284-n-k/P1150591.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-oijbMUcq7_o/UFAyPJK4xmI/AAAAAAAACMw/8tuNn_7kubk/w273-h205-n-k/P1150591A.jpg

Dzień zaczynam od skromnego śniadanka i kawy. Malutką, poręczną kawiarkę typu włoskiego specjalnie zakupiłem na potrzeby tej wyprawy. Dzień rozpoczęty taką kawą zupełnie inaczej wygląda :). Pakuje się niespiesznie i wyruszam dalej na południe drogą nr 8. Pierwsze kilometry mijają na kolejnych szalonych zakrętach nadbrzeżnej magistrali. Mimo słonecznego dnia pogoda jest bardzo wietrzna. Jadę powoli i ostrożnie. Za każdym zakrętem czai się nagły podmuch, który rzuca motocyklem po całej drodze. Trzeba uważać.

https://lh3.googleusercontent.com/-wXZ5vCREuow/UFAyQuicz7I/AAAAAAAACM4/Rs46SWqRz9c/w365-h205-n-k/P1150594.JPG

Szybko docieram do miejscowości Starigrad i po przydrożnych znakach wiem, że gdzieś obok jest park narodowy Paklenica. Odbijam w lewo i jadę wąską ścieżką w stronę wąwozu. Po kilku kilometrach całuję szlaban i dowiaduje się, że dalej mogę jeszcze 5 km jechać ale trzeba zapłacić. Potem już tylko z buta. Tradycyjnie już odpuszczam temat z zamiarem poszukiwania innych, alternatywnych ścieżek :).

https://lh3.googleusercontent.com/-wXZ5vCREuow/UFAyQuicz7I/AAAAAAAACM4/Rs46SWqRz9c/w365-h205-n-k/P1150594.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-Dnf19E7Nw8k/UFAyR2Jg2XI/AAAAAAAACNM/vSUxvaURcB0/w504-h284-n-k/P1150598.JPG

I tak oto, parę kilometrów dalej, na jednym z wiraży zaintrygowała mnie asfaltowa, wąska dróżka w lewo. Niewiele myśląc odbiłem w lewo. I już jadę w górę, a gdzie? to się okaże :P

https://lh3.googleusercontent.com/-k9rCCOt2zP4/UFAyT2xrSKI/AAAAAAAACNk/qfe5wkhwK6M/w505-h284-n-k/P1150603.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-LriEtTzeXrg/UFAyUjt_zRI/AAAAAAAACNo/N5KbP0Bcxfg/w669-h191-n-k/P1150611A.jpg
https://lh4.googleusercontent.com/-Pg5nb_aSkDU/UFAyVQbGOUI/AAAAAAAACN0/JCn1WvQhk6M/w340-h191-n-k/P1150605.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-qARQd6h2j14/UFAyWMZfX9I/AAAAAAAACN4/o6PyVpBgxM0/w504-h284-n-k/P1150609.JPG

Asfalt szybko się kończy i zaczyna się szuter. Cisnę sobie na stojąco a przede mną na drodze wygrzewa się wąż, grubości półtora calowej rurki. W miarę jak się do niego zbliżam, ewakuuje się na pobocze. Mijam krzyżówkę i jadę prosto ale kończę w opuszczonej wioseczce. Niesamowity klimat. Dookoła nikogo. Wracam do krzyżówki i odbijam w prawo. Dopiero teraz zaczynam się ostro wspinać po skalistym zboczu. Nawrot za nawrotem i cały czas w górę. Widoki zapierają dech w piersiach a ja z każdym metrem w pionie mam coraz szerszy banan na twarzy.

https://lh6.googleusercontent.com/-xZ9HZCoJJUQ/UFAyXTB4CII/AAAAAAAACOI/I7nW1hl2Ofo/w504-h284-n-k/P1150611.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-0HeiJ9JKQCg/UFAyYQ3KFUI/AAAAAAAACOQ/xn5UjJrzYp4/w505-h284-n-k/P1150613.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-1pEJXPNWhhM/UFAyZD66gvI/AAAAAAAACOc/MZ1GUagli4g/w504-h284-n-k/P1150618.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-S08IDDSF--I/UFAyZyvN2HI/AAAAAAAACOk/2hchCYkT86s/w505-h284-n-k/P1150622.JPG

Wyjeżdżam na przełęcz i dopiero tutaj czuje co to znaczy Bura! Wieje tak mocno, że musiałem zaparkować motocykl równolegle do kierunku wiatru. Sam chodzę złamany w pół pod kątem 45 stopni. Ciężko ustać na nogach.

https://lh3.googleusercontent.com/-TMCCYoYkg_4/UFAyaZRZ0XI/AAAAAAAACOs/phgcWuAHJHo/w504-h284-n-k/P1150623.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-bXueYixlr40/UFAya1w3lvI/AAAAAAAACO0/_A12pYGW0QU/w505-h284-n-k/P1150626.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-REfsJFK83NY/UFAybrHhCsI/AAAAAAAACO8/FBmI9cRMHhI/w304-h171-n-k/P1150629.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-Nv5GZ_Zqcj8/UFAycv6jx-I/AAAAAAAACPM/WQoLRKmUZP4/w601-h171-n-k/P1150634A.jpg
https://lh4.googleusercontent.com/-x1ER3L9I510/UFAyeERbSjI/AAAAAAAACPY/BlAY1g0pX3I/w505-h284-n-k/P1150644.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-ZNcyQFLq4BQ/UFAye4t1W-I/AAAAAAAACPk/vPx_c5dwnZA/w504-h284-n-k/P1150648.JPG

Mimo to jadę dalej. Droga zapowiada się bardzo ciekawie a przede wszystkim prowadzi mnie całkiem wysoko w górach. Jest cudownie! Przejeżdżam przez malowniczą dolinkę, gdzie znajdują się dwa małe letniskowe domki z kamienia i pokonuję kolejną, wysoko położoną przełęcz. Następnie zjeżdżam serpentynami i docieram do kolejnej szutrowej, bardziej uczęszczanej drogi. Zrobiłem w takiej scenerii ze 40 kilometrów, jak nie więcej! Kieruje się w dół i stale chłonę piękne krajobrazy wokół. Przejeżdżam nad wjazdem do tunelu autostrady A1 i toczę się do miejscowości Obrovac. Po drodze kolejny dowód na to jak tu czasem pusto. Stoję przed skrzyżowaniem z drogą nr 54, na środku jezdni (skrzyżowanie za mną), robię foty. W ciągu 5 minut przejechało może jedno auto :P. Za motocyklem masyw, w którym sobie brykałem. To tak jakby w niższe partii Tatr wjechać... tylko, że u nas to się nie uda.

https://lh4.googleusercontent.com/-1D_aNbVktnQ/UFAygG0PXOI/AAAAAAAACP0/NEnaDyMPoAk/w504-h284-n-k/P1150657.JPG

Dalej cisnę już przelotem drogą 27 i za Benkovac drogą 56 w kierunku miejscowości Skradin i parku narodowego rzeki Krka. Droga jest doskonała a powietrze aż za gorące. Jadę 100-110km/h. Ruch znikomy, wyprzedziłem może dwa auta na dystansie około 70km.

https://lh5.googleusercontent.com/-Ct7GF4OhNBQ/UFAyg9iJHYI/AAAAAAAACP4/rHd45AblJB4/w505-h284-n-k/P1150662.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/-yYzN7CuAqKc/UFAyhcTCnqI/AAAAAAAACQA/XQU8lut3r9w/w504-h284-n-k/P1150667.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-kKcVcAAtLFc/UFAyiLkq-mI/AAAAAAAACQI/_X_mcMd1WeM/w505-h284-n-k/P1150668.JPG

W Skradinie daje się odczuć kurortowy charakter miejscowości. Olbrzymi płatny parking w centrum, piękna plaża, na którą zjeżdża się już cała masa samochodów, autokary, kampery itp. Można wypożyczyć sobie rower i jechać ścieżką w górę rzeki Krka. Motocyklem nie wolno :P. Jadę więc dalej do miejscowości Lozovac - podobno tam można zobaczyć te słynne, wielopoziomowe wodospady. Po kilkunastu kilometrach docieram do Lozovac. Temperatura jest już powyżej 30 stopni. Wita mnie uśmiechnięta dziewczyna i wskazuje wjazd na płatny parking. Tu widzę setki aut i dziesiątki motocykli. Gejesy, goldwingi i żadnej Afryczki. Okazuje się, że dalej jechać nie wolno. Trzeba zostawić wszystko, kupić bilet, i czekać na autobus. Z tego miejsca co 10 minut ostatnie 7 km pokonuje się autobusem! Teraz cała masa spoconych turystów z ekwipunkiem do plażowania, lodówkami, prowiantem i cholera wie czym jeszcze, czeka grzecznie na nadchodzący autobus, który zwiezie całe to towarzystwo na dół. To nie dla mnie. Nawet nie gaszę silnika, zawracam i w długą. Wracam do Skradina i odbijam w prawo w kierunku jeziora Visovacko. Upał wciąż przybiera na sile.

https://lh3.googleusercontent.com/-GrHUTikVAxw/UFAyksl4UQI/AAAAAAAACQk/NrZHmnDNXQE/w334-h250-n-k/P1150685.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-i4NNyuW4YRM/UFAylRXbcVI/AAAAAAAACQo/U1C4W1FXGYE/w334-h250-n-k/P1150692.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-mH702-qeUrg/UFAymPMxOwI/AAAAAAAACQw/-mcUn8-wiRg/w335-h250-n-k/P1150695.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-VzEa7ScXdIU/UFAynMPR0vI/AAAAAAAACQ4/Mr1Cm8WG7nE/w179-h239-n-k/P1150696.JPG

Jadę na północ w kierunku Laskovica. Mijam po drodze miejscowość, która wygląda jakby w połowie była opuszczona. Ludzi jak na lekarstwo. Bardzo się z tego cieszę, bo klimat Skradina nie do końca mi odpowiadał. Gdzieś na wysokości Rupe odbijam w prawo, żeby zobaczyć słynny klasztor na malutkiej wysepce na środku jeziora Visovacko. Przed Laskovica odbijam w prawo i zjeżdżam do wąwozu. Tutaj droga przejeżdża przez środek wodospadu, a może raczej stopnia wodnego o nazwie Roski Slap. To mi się podoba. Nie musisz za nic płacić, żeby zobaczyć choćby odrobinę tego miejsca. Niema tu tłumów, otoczenie jest magiczne więc przebieram się na turystę i idę na godziny spacerek w górę rzeki. To już co prawda kosztuje ale nie odmawiam sobie.

https://lh4.googleusercontent.com/-IryOUiQ6ipQ/UFAytFFPpqI/AAAAAAAACRw/GlDhcLy7OAA/w400-h299-n-k/P1150731.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-iyrVCwBf_wU/UFAyoG0OTeI/AAAAAAAACRA/uYoydLwTO34/w225-h299-n-k/P1150705.JPG
https://lh6.googleusercontent.com/-xGUa9AFzjhc/UFAyo3qOE5I/AAAAAAAACRM/6irXfDmHorc/w400-h299-n-k/P1150707.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-LNIFBg3Tzzk/UFAypzWVtQI/AAAAAAAACRQ/m3VnAEN1JQo/w418-h313-n-k/P1150713.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-M98aTVj8yes/UFAyuOb2sDI/AAAAAAAACR8/BdAEC0GNYlk/w349-h260-n-k/P1150739.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-9_bHRnUy5Dc/UFAyvSj2opI/AAAAAAAACSI/0tlinuwlWOc/w418-h313-n-k/P1150747.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-H2BiQad7Ovc/UFAywH8p9XI/AAAAAAAACSQ/1NNekUpOBsA/w419-h313-n-k/P1150748.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-ot5SXuuclto/UFAyxHgMjOI/AAAAAAAACSY/NCUjM2swVQk/w418-h313-n-k/P1150749.JPG

Jest tu też mały skansen, w którym można zobaczyć miejscowe stroje, działa koło młyńskie (albo coś takiego), napędzane wodą i można sobie zobaczyć jak się mąka robi :). Ciekawe jest to, że wszędzie pod tymi budynkami przepływa kanałami woda i coś tam napędza. Na terenie między budynkami kanały są otwarte, słychać i widać przepływającą wodę. Magicznie tu.

Koniec laby, trzeba cisnąć naprzód. Pozostaje jednak w stroju turysty, bo temperatura powyżej 30 stopni nie zachęca do zakładania kompletu motocyklowych ciuchów. Następnym moim celem jest upatrzone również wcześniej na Google Maps jezioro Perucko. Położone przy granicy z Bośnią. Jadę więc na Drniś, potem Vukowic i Vrilka. Po drodze oczywiście maksymalnie pusto. Za Vukovic wjeżdżam na przełęcz ponad 800m npm i robi się przyjemnie chłodno. Zjeżdżam do jeziora i odnajduję kierunek na drogę po jego północno-wschodniej stronie. Po kilku kilometrach asfalt zamienia się w przemiły szuter. Można mknąć 90km/h. A za mną potężna chmura pyłu :).

https://lh5.googleusercontent.com/-FYWOav3i7MI/UFAyyoJiANI/AAAAAAAACSo/bWtbSAQ-Kps/w419-h313-n-k/P1150753.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-KscUSzEzy4M/UFAyzAw3O7I/AAAAAAAACSw/ZJJgHYC37Xg/w418-h313-n-k/P1150757.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-qNRfs_Tyw0M/UFAy1A-sCCI/AAAAAAAACTI/mkkniR1CITA/w377-h282-n-k/P1150763.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-kpF45hUgEq4/UFAy2g0xnVI/AAAAAAAACTc/aUVXQLH991I/w501-h282-n-k/P1150770.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-pHp7XmsFevY/UFAy3J5wHSI/AAAAAAAACTk/SnWZzmBL98w/w630-h355-n-k/P1150772.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-wnLldUTu-DY/UFAy4avSJ-I/AAAAAAAACT0/SBfJcdllG-k/w630-h355-n-k/P1150776.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-JKiqtZqA67g/UFAy5V42SDI/AAAAAAAACT8/HdoV_81ozHI/w631-h355-n-k/P1150780.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-TLLAhOyyaDM/UFAy5_13rtI/AAAAAAAACUE/IJyWtq0bNsM/w630-h355-n-k/P1150781.JPG

Jadę tak sobie i jadę, i podziwiam. Mijam kolejne opuszczone zabudowania. Korci mnie żeby tu sobie nocleg zorganizować. Jednak sam za bardzo się obawiam. Jezioro się kończy, asfalt się zaczyna, kończy się zabawa. Nie wiem co mnie podkusiło ale postanowiłem jechać do Splitu. Jedynką dojeżdżam do Sinj i grzeję dalej do Splitu. Ruch tu już spory. Dużo ciężarówek. Odzwyczaiłem się od takich klimatów. Potem było tylko gorzej. Split to duże jak na Chorwację miasto. Dojechałem do bardzo zatłoczonego centrum. Po błądziłem trochę, dojechałem do starówki. Jak zobaczyłem co się tam wyprawia... ile tam ludzi, jarmark, tłok, wata cukrowa i lody na patyku. Nie ma też cienia miejsca parkingowego. Bardzo szybko wybiłem sobie z głowy spacer po starówce Splitu i zwiałem na południe.

https://lh6.googleusercontent.com/-DB5nKMv08f4/UFAy6pKzE2I/AAAAAAAACUM/1IJoMW5STKE/w631-h355-n-k/P1150787.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-kcT7d8T_R-Q/UFAy7J7q6EI/AAAAAAAACUU/GZABUZ19OFE/w630-h355-n-k/P1150788.JPG

Wyjeżdżałem ósemką ze Splitu, cały czas nad wybrzeżem. Zrobiłem 20km i miałem wrażenie, że Split się nie skończył. Coś strasznego! Ruch przeogromny. Tempo jazdy na poziomie 50km/h. Cały czas ktoś hamuje, zatrzymuje się, skręca, wyjeżdża. Wzdłuż drogi nieskończony potok hotelików, knajpek, plaż i sklepików. Na jednej z takiej plaży zatrzymuje się żeby odpocząć. Jestem już mocno zmęczony.

https://lh5.googleusercontent.com/-9pR0P1TI-MU/UFAy7uYmBQI/AAAAAAAACUY/lyDMmH-T1TA/w631-h355-n-k/P1150792.JPG

Po zmroku jadę dalej. Dojeżdżam do Orniś i tu już jest jakaś katastrofa. Po godzinie 21 w centrum tej turystycznej mieściny jest gigantyczny korek! Autokary, masa samochodów, motocykle, miliony ludzi na chodnikach... istna masakra. Nie tego tutaj szukałem. A, wata cukrowa też była. Porażka. Doczłapuje się w tym korku do jakiejś krzyżówki za mostem i odbijam w lewo. Przystanek i szybki rzut oka na gps. Droga ta prowadzi do niejakiego wąwozu Cetina. Jadę nad wodą, mijam dwa tunele, robie 8 km i jestem w innym świecie. Nie ma nikogo. Cicho, głucho i przyjemnie. Noc już zapadła całkowicie i niewiele widzę, ale czuję, że jest tu pięknie. Widać na niebie cienie wysokich, skalistych turni wąwozu nade mną. Jadę dalej na południe, równolegle do ósemki ale w zupełnie innej, pięknej atmosferze. Rozglądam się za noclegiem ale nie ma lekko. Droga wspina się serpentynami bardzo wysoko i tutaj dojeżdżam do jakiejś wiochy. Po znakach kieruje się do jakiegoś hoteliku, parkuje i idę do środka. Mam pewne wątpliwości, bo nie ma tu żadnego auta ani gości. Wychodzi do mnie jakaś młoda laska i zaczynamy gadać. Ja pytam o miejsce na namiot. Ona na to, że ok, mogę rozbić namiot na ich terenie za friko ale muszę u nich zjeść. No i nie ma sanitariatów. No to ja zapytuje o pokój. Pokoik jest ale laska musi się coś podpytać. W tym czasie wychodzi kobitka koło 50tki i zaczyna coś z nią po ichniemu gadać. Odnoszę wrażenie, że pokoje są nie posprzątane czy coś ale nie wiem na pewno. Z czasem ton tych kobitek się staje co raz bardziej nerwowy. Obydwie wchodzą do środka i zaczynają jeszcze gadać z jakimś facetem. Po chwili zaczynają się wszyscy regularnie drzeć na siebie! Jestem w szoku... chciałem tylko zostawić parę euro i się przekimać. Tak jak oni sobie się na siebie darli tak ja dałem susa na Afrykę, odpaliłem i zwiałem stamtąd gdzie pieprz rośnie :). Po ciemku jechałem dalej. Ostatecznie dotarłem do drogi 39 i nią zjechałem ponownie nad ósemkę. Ponownie jechałem w ciągłym korku wleczących się puszek i szukałem noclegu. Za miejscowością Baśka Voda znalazłem przeogromny kompleks campingowy. Nie lubię takich miejsc ale nie miałem wyjścia. Tanio też nie było. Ważne, że było miejsce na namiot, prysznic i piwko :). Po szybkiej instalacji padłem trupem w objęcia Morfeusza.

ozeh
12.12.2012, 12:41
Zacne widoki, piękne zdjęcia, ciekawy opis. Wszystko czego można oczekiwać od dobrej relacji. :Thumbs_Up:

igi
12.12.2012, 13:05
:Thumbs_Up:
brawo

RAVkopytko
12.12.2012, 19:46
Grabbie,na Pag Wjechałeś ?W północnej części wyspy są piękne gaje oliwne,chyba koło Jaksinici.Na wjeździe do Pagu mostem po lewej stronie jest pole do odzyskiwania soli morskiej :)
Fajnie się czyta:Thumbs_Up:

grabbie
14.12.2012, 10:33
Grabbie,na Pag Wjechałeś ?W północnej części wyspy są piękne gaje oliwne,chyba koło Jaksinici.Na wjeździe do Pagu mostem po lewej stronie jest pole do odzyskiwania soli morskiej :)
Fajnie się czyta:Thumbs_Up:


Nie byłem na wyspie Pag. Trzymałem się raczej "kontynentu" i górek :). Może następnym razem

JARU
14.12.2012, 14:46
Ciekawy jestem jakim sprzętem fotografujesz? ;)

grabbie
14.12.2012, 15:16
Mam takiego kompakta, Panasonic Lumix FZ28. Do tego czasem filtr polaryzacyjny. Nic wyszukanego :). Zauważalnie gorsze zdjęcia to telefon Galaxy S - najczęściej panoramy.

JARU
14.12.2012, 15:27
To znaczy ze Panasonic daje rade ;). Filtr polaryzacyjny zauważyłem dlatego zastanawiałem się co jeszcze używasz.

grabbie
14.12.2012, 15:37
Jak porównam zdjęcia z lustrzanką nikon mojej dziewczyny to brakuje mi bardzo pięknej głębi ostrości. U niej ładnie widać plany i ma się wrażenie większego efektu "trójwymiarowego". Lepiej widać przestrzeń. A tak poza tym to nie narzekam. Na jednym ładowaniu robi prawie 400 zdjęć i jeszcze się nie popsuł :)

kyller
14.12.2012, 17:48
lumix ma w sumie niezłe szkła jak na hybryde
ale oczywiscie fizyczny rozmiar matrycy ma swoje ograniczenia

grabbie
21.12.2012, 15:07
DZIEŃ 4 - DUBROWNIK JEST PIĘKNY I PRZYJEMNIE NIEDUŻY
Noc była bardzo przyjemna. Całe pole namiotowe jest zlokalizowane w niewysokim lasku więc smagający wysoko wiatr nie dawał się aż tak we znaki na poziomie gruntu. Na terenie pola namiotowego jest duży samoobsługowy sklep i piekarnia. Zaopatrzyłem się w nieprzyjemnie drogie, francuskie bułeczki i stawiam kawkę na gazie. Po sąsiedzku krząta się już para ze Słowacji. Obydwoje po sześćdziesiątce, przyjechali Skodą Octavią z bardzo ciekawą, aluminiową przyczepą kempingową. Pani podchodzi do mnie z uśmiechem i zaprasza na śniadanie. Chyba widzieli, że jadę sam i, że to sąsiad z północy. Niestety, z racji późnej pobudki odmawiam śniadania ale wdaje się z nimi w krótką rozmowę. Okazuje się, że przyczepę kempingową zrobił własnoręcznie mąż mojej sąsiadki. Jak dowiedzieli się, że jadę do Albanii wyszło na jaw, że oni też byli w Albanii. Kamperem, 25lat temu!. To dało mi do myślenia. Wiele obaw co do Albanii, które woziłem w sobie do tej pory, osłabły na sile. Widocznie ta Albania nie była taka straszna 25 lat temu, więc dzisiaj może być tylko lepiej - myślałem sobie. Żałuję jednak, że odmówiłem wspólnego śniadania. Zbyt skrupulatnie liczyłem każdą minutę a wartość takich spotkań jest bezcenna.

https://lh5.googleusercontent.com/-KxPDXvH778k/UFAy9Tvf1yI/AAAAAAAACUo/sPb-jaZS2Yg/w629-h354-n-k/P1150809.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-mdiiAvCuki0/UFAy-WrU9pI/AAAAAAAACU0/rWnIJnPcyU0/w575-h324-n-k/P1150810.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-FN2sfCG9JDw/UFAy_IJ7fMI/AAAAAAAACU8/RfKxvNWWVCU/w243-h324-n-k/P1150812.JPG

Niespiesznie wyruszam naprzód. Opłata za nocleg to całe 12,50 eur czyli sporo. Odbieram bilecik do szlabanu i już jestem w drodze. Jeszcze nie zrobiłem kilometra a moim oczom ukazuje się piękny masyw nad Makarską Rivierą. Wczoraj w nocy nic z tego już nie widziałem. Obawiam się, że jadąc ostatnie 100km nocą wiele straciłem. Wiatr osłabł, słońce świeci pięknie ale w powietrzu daje się jeszcze odczuć chłód poranka. Bardzo przyjemne warunki do jazdy. Wracam do drogi nr 8 i toczę się w kierunku Makarskiej. Ruch na drodze jest bardzo intensywny. Jadę powoli, w tłoku i bardzo uważnie, bo w każdej minucie ktoś zjeżdża, wyjeżdża z posesji, skręca, hamuje. Granice między miejscowościami zacierają się i odnosi się wrażenie podróżowania w jednym, niekończącym się kurorcie. Całe szczęści Makarską ósemka omija i nie wjeżdża do centrum. Mijam tę miejscowość bez sentymentów i jadę dalej na południe.

https://lh6.googleusercontent.com/-ZZGHLyDCD84/UFAy_6hSXUI/AAAAAAAACVA/XkLDg6-SoiM/w433-h324-n-k/P1150815.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-UDU-RFq6ERU/UFAzAyFUuMI/AAAAAAAACVM/4xUafqDxHIM/w349-h261-n-k/P1150816.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-iHeAb50DWlc/UFAzBx8POTI/AAAAAAAACVU/v23LLbZlxYc/w349-h261-n-k/P1150820.JPG

Od momentu wyjazdu noszę się z zamiarem postoju w ustronnym miejscu, żeby nasmarować łańcuch. Jak już włączyłem się do tego potwornego tłumu na trasie to złapanie okazji do bezpiecznego postoju nie było takie proste. Koniec końców udało mi się znaleźć przydrożne poletko dla strudzonych podróżą. Podłoże niestety było bardzo grząskie i po postawieniu motocykla na centralkę tylne koło w dalszym ciągu opierało się na gruncie. W efekcie walki z materią po raz pierwszy i jak się później okazało ostatni, przewróciłem motocykl. Na postoju :). Łańcuch nasmarowany - jadę dalej. W miejscowości Podgora robię kolejny przystanek, tym razem na zdjęcia. Robi się co raz cieplej.

https://lh4.googleusercontent.com/-vtDAtX4Qgrg/UFAzCxo05lI/AAAAAAAACVk/LA7qF_mORH8/w350-h261-n-k/P1150824.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-Xa41PSS5wso/UFAzEfZtJuI/AAAAAAAACV0/jkEyMrH_1uQ/w271-h202-n-k/P1150828.JPG
https://lh5.googleusercontent.com/-DQnti2rzM7A/UFAzFPJ4c0I/AAAAAAAACV8/sZ0iqeGJJKM/w709-h202-n-k/P1150833A.jpg

Jazda w bieżących warunkach średnio mi odpowiada. Udaje mi się znaleźć ciekawą drogę pnącą się po zboczu ku górze. Prowadzi ona wysoko do drogi nr 512. Następnie wg mojej mapy dało się wrócić do ósemki bardzo cieniutką dróżką, do miejscowości Drvenik. Długo się nie zastanawiałem i zacząłem się wpinać serpentynami do góry.

https://lh6.googleusercontent.com/-srC7pHhSUyA/UFAzG1R26AI/AAAAAAAACWQ/atjrPlfaUlM/w500-h281-n-k/P1150833.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-z3XCUFJCqIA/UFAzGFFwD_I/AAAAAAAACWM/S7Zo_Mzr4yI/w376-h281-n-k/P1150832.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-kve7Xbn8_A0/UFAzIToNuAI/AAAAAAAACWk/t6ad_N-DEOQ/w629-h354-n-k/P1150838.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-oj6MndVW504/UFAzJVhKn8I/AAAAAAAACWs/LMvxqBy8fAU/w628-h354-n-k/P1150842.JPG

Po wyjechaniu w najwyższe miejsce pojawia się tunel, który przecina masyw górski. Dalej jedzie się również wysoko ale już wgłębi kontynentu. Po raz kolejny doświadczam zasady - im dalej od wybrzeża tym mniej cywilizacji. Na tej trasie mijam również przydrożny, opuszczony hotelik. Po kilkudziesięciu kilometrach dojeżdżam do miejscowości, w której miałem, wg papierowej mapy, odbić na drogę gruntową wgłąb gór, ponownie w kierunku ósemki. Po kilku próbach i odwiedzinach w lokalnym kościele, na cmentarzu i lokalnej czarnej dupie odpuszczam temat tego skrótu. Jadę dalej do Vrograc.

https://lh4.googleusercontent.com/-4bRuhmPVL38/UFAzJxO4TSI/AAAAAAAACWw/PvcmmnaDAF0/w629-h354-n-k/P1150846.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-VaObthbMpMI/UFAzKtW8TuI/AAAAAAAACW4/B2QN005em2I/w628-h354-n-k/P1150848.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-ycmHVXqRMtU/UFAzLY-GK9I/AAAAAAAACXA/MOQQqcNFRJo/w629-h354-n-k/P1150852.JPG

Od pewnego czasu jadę na pewnego rodzaju płaskowyżu. Co chwila mijam stragany z owocami różnej maści a przydrożne pola pokrywają sady. Tu jest jakieś takie owocowe zagłębie, jak podwrocławskie Wzgórza Trzebnickie. W pewnym momencie, z racji olbrzymiego gorąca zatrzymałem się przy jednym ze straganów i zafundowałem sobie kiść winogron prosto z krzaka i kilka świeżych fig. Co ciekawe, przy straganie jest miejsce do posiedzenia w cieniu oraz zbiornik z wodą do umycia owoców. Poznaje też bardzo miłego człowieka, który był w Polsce, w Poznaniu podczas rozgrywek Euro 2012. Bardzo dobrze wspominał tę wizytę :). Podobno jesteśmy jacyś szaleni czy coś :P.

https://lh4.googleusercontent.com/-8aXGlPhvwpg/UFAzMGxraDI/AAAAAAAACXI/0-TX3PoIayw/w628-h354-n-k/P1150855.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-LIUaD86cum0/UFAzM7RiX3I/AAAAAAAACXU/1ZQcJDnCVpk/w629-h354-n-k/P1150856.JPG

Za Vrograc kieruje sie niziną do drogi nr 513. Tą drogą pokonuje kolejne wzniesienia i wracam do drogi nr 8 na wysokości Ploce. Jadę dalej ósemką na południe, w kierunku Dubrovnika. Zaczyna się trochę nudny przelot przez płaskie tereny w głębi lądu, w okolicy miejscowości Opuzen. Tutaj gdzieś tankuję i grzeję dalej. Droga nr 8 ponownie wraca na wybrzeże na wysokości Komarna. Następnie bezproblemowo przejeżdżam fragment wybrzeża, który należy do Bośni i dalej już w linii prostej lecę do Dubrovnika. Jak dobrze pójdzie jeszcze dzisiaj będę nocował w Czarnogórze.

https://lh6.googleusercontent.com/-FXcyRFwN4_w/UFAzNp3L8_I/AAAAAAAACXc/jr_3qmCkNvk/w628-h354-n-k/P1150859.JPG https://lh4.googleusercontent.com/--9pjj7xKZfM/UFAzO0SgBVI/AAAAAAAACXo/Pe1J-xaM8Bg/w499-h281-n-k/P1150864.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-cJAGZp87WuE/UFAzPeh9XLI/AAAAAAAACX0/vxVmM1o2GV4/w376-h281-n-k/P1150869.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-3UfrqJc_6wM/UFAzQfYqlXI/AAAAAAAACX8/kWIXKskLbPE/w376-h281-n-k/P1150872.JPG
https://lh4.googleusercontent.com/--3WY_bGRHB0/UFAzQzTgSRI/AAAAAAAACYA/TmtswRIREVI/w910-h260-n-k/P1150877A.jpg

Wjeżdżam do centrum Dubrovnika. Okazuje się, że skala tego miasta, a w zasadzie miasteczka jest bardzo przyjemna w odbiorze. Dubrovnik jest po prostu nieduży. Bardzo szybko dotarłem do centrum i znalazłem sobie skrawek terenu na pochyłym parkingu do zaparkowania motocykla. Motocykle chyba nawet nie muszą płacić za parking więc nie płacę. Obok mnie mignął mi człowiek na zdekompletowanym transalpie. Zatrzymał się odrobinę poniżej mnie. Za chwilę widzę uśmiechniętego jegomościa, który idzie z aparatem w moją stronę. Tak poznaję Stefano, motocyklistę z Włoch. Przyjechał tutaj i jedzie dalej do Czarnogóry. Generalnie szuka dzikich plaż. Bardzo pozytywnie zakręcony człowiek. Robię mu zdjęcie, on robi mi, wymieniamy się uprzejmościami i kontaktami. Stefano jedzie chyba dalej a ja decyduje się na wejście do starego miasta, chociaż na chwilę.

https://lh3.googleusercontent.com/-K8Gga0_RWMI/UFAzTKyewSI/AAAAAAAACYY/Y19JAyLT52M/w225-h298-n-k/P1150884.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-TNGBlszM8HM/UFAzUDpSoXI/AAAAAAAACYg/R3p0SYta2fs/w398-h298-n-k/P1150885.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-nMU4rry4n5Y/UFAzVYj285I/AAAAAAAACY0/T964X9ezCZs/w349-h261-n-k/P1150891.JPG https://lh6.googleusercontent.com/--UoJ93sp_sg/UFAzWI3tdBI/AAAAAAAACY4/_AaOrDCcSyU/w197-h261-n-k/P1150894.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-jbSfV5eEMto/UFAzW3Td1qI/AAAAAAAACZA/T9s-H_A8sUI/w349-h261-n-k/P1150898.JPG

Idę spacerkiem w stronę grubych murów miasta. Po minięciu bramy schodzę długimi, kamiennymi schodami w wąskiej alejce do głównego deptaka. Wymieniam euro na miejscową walutę i zaczynam skromne zwiedzanko. Jest już późno po południu a ja jeszcze od rana nic nie jadłem. Postanawiam więc zjeść obiad w murach starego miasta. Nie uszedłem zbyt wiele i wpadłem na ... Stefano :). Postanowił kupić jakąś pamiątkę i wszedł na starówkę. Zgadujemy się szybko i idziemy razem na wspólny obiad. Jest bardzo sympatycznie. Okazuje się, że Stefano ma bardzo luźne podejście do podróżowania. Kupił rozbitego starego transalpa 600 za jakieś 300 eur. Sam go wyremontował i doprowadził do stanu używalności. Uszkodzone plastiki zdemontował i zamontował jakieś okrągłe lampy, dzięki czemu jego trampek miał wzrok jak jakiś triumph speed triple. Po robocie, pojechał na przegląd, a ze stacji kontroli w linii prostej pognał prosto na prom do Chorwacji :). Bagażu nie miał prawie w ogóle. Zjedliśmy wspólnie, rozmawiając o wszystkim. Pokazałem mu na mapie którędy zamierzam wracać przez Włochy na północ. Okazało się, że Stefano mieszka praktycznie po drodze. Dostałem więc adres i zaproszenie do mojego nowego znajomego gdy będę w drodze powrotnej.

https://lh6.googleusercontent.com/-j_TSx1acXRg/UFAzXsfzn4I/AAAAAAAACZM/khDbuN0rTro/w350-h261-n-k/P1150901.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-oBM81lx5Q0I/UFAzZhfXXDI/AAAAAAAACZY/Os9VZrx9bF8/w398-h298-n-k/P1150903.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-pd_bROxSxC0/UFAzawOjxnI/AAAAAAAACZs/jB8jq6eVb5g/w225-h298-n-k/P1150917.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-9rWnF2zaQso/UFAzbfFpfrI/AAAAAAAACZw/z-S17T6qj_w/w397-h298-n-k/P1150918.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-tKQhuYBQrsw/UFAzcGyrLVI/AAAAAAAACZ8/rSHFHruTnrI/w225-h298-n-k/P1150920.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-0c2JC3o0mLM/UFAzdILr3II/AAAAAAAACaE/Df7ETRy3ZVY/w398-h298-n-k/P1150922.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-tgjJUzSdR5c/UFAzdi02MYI/AAAAAAAACaI/kl4AQhf5Ml4/w225-h298-n-k/P1150924.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-E9p1KeahHb8/UFAzeY2f1FI/AAAAAAAACaQ/HmbVUG_YGPM/w463-h347-n-k/P1150925.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-1RUqKvQwMbo/UFAzgU1DCcI/AAAAAAAACao/PFlHQuR_fFg/w261-h347-n-k/P1150932.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-UYWpVeFMvFA/UFAzi95ZLMI/AAAAAAAACbM/C8jHO-TcaWI/w629-h354-n-k/P1150943.JPG

Jest końcówka sierpnia i po głównym deptaki widać sporo ludzi. Niemniej jednak jest bardzo przyjemnie, uliczki rozwiewane są chłodnym wiatrem od strony morza a wystarczy tylko odbić gdzieś w mniejsze zaułki i robi się naprawdę pusto. Dubrovnik ma bardzo ciekawy klimat a miejscami można się nieco przenieść w czasie. Architektura jest doskonale zachowana i wszystko jest lub wydaje się być zachowane z dawnych czasów. Poza restauracyjnymi ogródkami oczywiście. Stare miasto zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Z jednej strony pełne morze, z drugiej góry. Na jeden z okolicznych szczytów wyjeżdża nawet kolejka linowa. Aż nie chce się stąd wyjeżdżać. Niestety jechać trzeba a perspektywa drogiego noclegu w Dubrovniku przyspiesza decyzję o starcie. W drodze na parking z motocyklem kupuję flaszeczkę 200ml miejscowego wina, które w lodówce stoi na równi z Colą czy Spritem. Leżę jeszcze chwilę na murze i gapię się na miasto i morze. Jest cudownie:).

https://lh6.googleusercontent.com/-uiE6GjS7O0g/UFAzjSmUsmI/AAAAAAAACbU/Ycs9Ej0oW7g/w172-h303-n-k/P1150950.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-uiu3lMgHghE/UFAzkDTUGFI/AAAAAAAACbY/rvibxp9oYf8/w539-h303-n-k/P1150951.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-b8xLeT1DNfM/UFAzknkC8uI/AAAAAAAACbk/1A2ZURDdwRY/w540-h303-n-k/P1150954.JPG

Koniec laby. Szybko i sprawnie wyjeżdżam z miasta, wpinam się z powrotem w ósemkę i z lekką nutą sentymentu grzeję dalej na południe, w stronę Czarnogóry. Jeden rozdział zamknięty. Chorwacja za mną. Wiele było obaw co do całego wyjazdu. Za mną najłatwiejszy i niewątpliwie cywilizowany kraj, po którym i tak nie wiedziałem czego mogę się spodziewać - nigdy tu nie byłem. Kraj pięknych gór, czystego morza i pustych przestrzeni. W Czarnogórze a potem w Albanii z cywilizacją będzie ponoć gorzej. Jak do tej pory, wszystko co mnie spotkało to tony pozytywnych wrażeń, pięknych widoków i kilometry pokonane z uśmiechem na gębie i radością w sercu. Nie doświadczyłem najmniejszego przejawu agresji czy antypatii ze strony ludzi. Bardzo mi się to podoba. Zobaczymy jak będzie dalej.

Do granicy mam jakieś 50km, które szybko mijają. Odprawa przebiega bardzo szybko. W zasadzie kluczem do bram Czarnogóry nie jest mój paszport tylko rejestracja motocykla z literkami PL. Jak tylko celnik zauważył moje blachy dostawałem znak, że mogę jechać. Bardzo to miłe :).

https://lh6.googleusercontent.com/-zSrN85lO-PM/UFAzlYnYl_I/AAAAAAAACbo/D2Z6RBfli90/w628-h354-n-k/P1150956.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-WtpQ9ys4p7k/UFAzl_PG0nI/AAAAAAAACbw/nb8jADxDuww/w629-h354-n-k/P1150960.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-7Myv-nWZonA/UFAzn8MFl8I/AAAAAAAACcM/i9b6DWDYChs/w628-h354-n-k/P1150964.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-1IzpABMd9Bw/UFAzojMep9I/AAAAAAAACcQ/Tvs5MrAAc5Y/w629-h354-n-k/P1150974.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-LT9AwgPqpOw/UFAzpFzuKYI/AAAAAAAACcc/6IPuxCAVHS0/w499-h281-n-k/P1150978.JPG

Szybko docieram do Herceg Novi. Tutaj już daje się zauważyć różnicę w porównaniu do mijanych miast w Chorwacji. Na ulicach panuje większy śmietnik, ludzie jeżdżą starszymi autami i bardziej jak chcą niż jak powinni. Samo miasto jest też jakieś takie niepoukładanie. Taki burdel urbanistyczny jak... u nas :P. Jadę dalej w kierunku Boki Kotorskiej. Ruch jest intensywny i trzeba uważać. Jestem już zmęczony, robi się późno. Jak tylko wjeżdżam do fiordu południowej europy robię co chwilę przystanek na zdjęcia. Niestety słońce już zaszło a w powietrzu unosi się dym z okolicznych pożarów. Dopiero potem okazało się, że cała Czarnogóra płonęła w tym czasie. Znajduję poletko namiotowe przy samej wodzie. Stoi tu wielki kamper starszego małżeństwa z Holandii. Swoją drogą marzy mi się takie spędzanie emerytury. Jak tylko się zatrzymałem, starsi państwo podeszli do mnie i zaczynają rozmawiać. Powiedzieli mi żeby jechać dalej, bo nie ma tu toalet, prysznic to tylko bańka z wodą i wężem i, że piekielnie tu drogo. Oni mają prysznic w aucie a chcieli być nad wodą... a tak to polecają coś innego co wg ich przewodnika "lonely planet" jest 5km dalej i ma pochlebne opinie. Pojechałem więc dalej i nie zawiodłem się.W miejscowości Morinj dostałem miejscówkę pod drzewkami mandarynkowymi. Woda co prawda tylko zimna i kibelek z dziurą w podłodze ale nie przeszkadza mi to. Jest dobrze i tanio :). Poznaje tu też dwie ekipy z Polski. Wieczór mija więc na pogaduchach i spacerze do miejscowego sklepiku po miejscowe piwko. Późno w nocy kładę się spać... bez namiotu. Tylko mandarynki nad głową :).

https://lh6.googleusercontent.com/-14y7zOvkXUY/UFAzqJ_x-FI/AAAAAAAACck/Au91ykndJ3Y/w376-h281-n-k/P1150980.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-u9AwpMWO9-c/UFAzqa2l7YI/AAAAAAAACco/RGT62Bh5Vek/w376-h281-n-k/P1150981.JPG

mihoo
22.12.2012, 01:45
spotkałem tych samych Czechów z ta samą przyczepą, jak dla mnie ufo pierwsza klasa :)

pozdro

consigliero
22.12.2012, 08:13
Przyjemnie coś poczytać

mihoo
09.01.2013, 15:35
c.d.n będzie ?

grabbie
09.01.2013, 21:47
będzie będzie... tylko praca mi się na głowę zwaliła :mur:

grabbie
10.01.2013, 15:59
DZIEŃ 5 - CZARNOGÓRA PŁONIE

Noc pod mandarynkami minęła bardzo spokojnie. Spałem jak kamień. Poranek jest chłodny ale to ten przyjemny, rześki chłód, kiedy wiesz, że w ciągu dnia temperatura i tak przekroczy 30 stopni Celsjusza. Poranna toaleta w lodowatej wodzie ostatecznie budzi mnie do życia. Poranna kawa na turystycznym gazie jest tu już tylko deserkiem i ucztą dla mojego podniebienia. Pakuję śpiwór, matkę do spania i już jestem gotowy do startu. Bardzo mi się spodobała opcja spania bez namiotu. Nie podejrzewam jeszcze, że za jakiś czas będę zmuszony spać bez niego :). Szybko troczę manatki do motocykla, żegnam się z ludźmi z Polski, których poznałem wczoraj a w międzyczasie poznaję nowych Polaków. Młoda para z Wrocławia przyjechała tu samochodem pod namiot - bardzo sympatyczni i przemili ludzie. Nic to jednak, na koń wsiadłem i wyruszyłem dalej.

https://lh5.googleusercontent.com/-QAYI6aSVCfo/UFAzr6llpPI/AAAAAAAACc4/jwYciCuxk9k/w419-h314-n-k/P1150984.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-X0FMJBE849c/UFAzsiZIwlI/AAAAAAAACdA/umf1v5PCkBQ/w418-h314-n-k/P1150990.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-mA0yGo5jJCI/UFAzuMREPUI/AAAAAAAACdU/ZN94DW_zkZc/w578-h325-n-k/P1150995.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-xX_4oCm56To/UFAzu3ILkeI/AAAAAAAACdY/8LqDrzflo4M/w245-h325-n-k/P1150996.JPG

Kontynuuje jazdę drogą E65, która okrąża całą Bokę Kotorską. Można było wcześniej przepłynąć promem z Kamenari aby zaoszczędzić kilometrów lecz ja wybrałem dłuższą i bardziej malowniczą trasę. Toczę się powolutku wzdłuż zatoki, co chwilę robiąc zdjęcia. Powietrze jest jeszcze bardzo chłodne a słońca nie widać zza gór. Cała dolina zatoki wypełniona jest gęstym dymem, który w bezruchu wisi w powietrzu. Widoczność jest mocno ograniczona i nie da się w pełni upajać widokiem gór, które mnie otaczają. To chyba znak, że trzeba tu jeszcze będzie kiedyś wrócić.

https://lh5.googleusercontent.com/-IA5A7EWk5QI/UFAzwb7_GeI/AAAAAAAACdo/D4uCbKBJWmY/w456-h257-n-k/P1160007.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-Sh60JlvaBIU/UFAzwxlN_jI/AAAAAAAACd0/bxNDr5_QI64/w457-h257-n-k/P1160008.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-LuOlki0M6ZU/UFAzxf4J9EI/AAAAAAAACd4/dJdKlDYWx_g/w631-h355-n-k/P1160012.JPG

Jadąc leniwie i niespiesznie docieram przed południem do Kotoru. Nie miałem bladego pojęcia o tej miejscowości. Zeszłego wieczoru dopiero poznani Polacy opowiedzieli, że warto się tu zatrzymać choćby na chwilę, że to piękne miejsce. Nie mylili się. W mojej skromnej ocenie Kotor to taki drugi Dubrownik. Pięknie zachowane stare miasto, otoczone zachowanymi w całości średniowiecznymi murami obronnymi. Różnica między Dubrownikiem a Kotorem polega na tym, że ten ostatni nie jest na wybrzeżu z widokiem na pełne morze a znajduje się w bardzo klimatycznej zatoce otoczony stromymi, surowymi, skalistymi górami. Przypomina to trochę fiordy w Norwegii. Boka Kotorska to taki najdalej na południe wysunięty fiord Europy.

https://lh5.googleusercontent.com/-U4TUyrNoFn0/UFAzzi0OOoI/AAAAAAAACeQ/YXJ21eVUc6c/w631-h355-n-k/P1160018.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-mXJlQgCsNCw/UFAz0B_Jt1I/AAAAAAAACeY/t6C_VxGYaRk/w631-h355-n-k/P1160021.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-LaVXn311Em0/UFAz13kLLEI/AAAAAAAACes/dQVQXrrH2mc/w400-h299-n-k/P1160024.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-3c9yoJpQQLo/UFAz2kvtsdI/AAAAAAAACew/PQ6W7jioP9k/w400-h299-n-k/P1160025.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-2KHG2qDMeZg/UFAz5aLZkXI/AAAAAAAACfU/7WrMMMTyfyE/w465-h348-n-k/P1160033.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-nfJigdKzSlY/UFAz6oQLuzI/AAAAAAAACfY/Krgud2s9bww/w262-h348-n-k/P1160034.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-NHUXYaw9QNg/UFAz7PKDfRI/AAAAAAAACfg/BXacnRDtUb4/w262-h348-n-k/P1160039.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-3J7VbDRO11o/UFAz9jcp7OI/AAAAAAAACf4/K8PCFPVO3FA/w400-h299-n-k/P1160048.JPG

Zostawiłem motocykl na parkingu przed główną bramą i wszedłem na starówkę. Tak jak w Dubowniku, uczucie podróży w czasie towarzyszy mi przez wszystkie metry przebyte wewnątrz starego miasta. Małe zwiedzanie zacząłem od piekarni, gdzie nabyłem słynny Burek i zajadałem się tym ze smakiem. Bardzo smaczna i syta przekąska. Następnie mała kawa w restauracji na jednym z placów i pocztówkowy szał do rodziny i znajomych w Polsce. Na sam koniec udałem się na wycieczkę na zabytkowe mury obronne, które wspinają się na wysoki na coś około 260m n.p.m. szczyt, sterczący tuż nad małym miasteczkiem. Na szczycie znajdują się ruiny Twierdzy Św. Jana. Cały kompleks fortyfikacji składa się z kilku, różnie prowadzących murów obronnych, wspinających się po bardzo stromym zboczu oraz twierdzy na szczycie góry. Nie było łatwo tam dojść, zwłaszcza w długich spodniach ale było warto. Widok ze szczytu zapiera dech w piersiach.... gdyby tylko nie ten dym. Okazuje się również, że Kotor jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO i jest jednym z najlepiej zachowanych, średniowiecznych miast w południowo-wschodniej Europie.

https://lh4.googleusercontent.com/-jPUE5o4IGHw/UFA0BBPT_0I/AAAAAAAACgg/xOwiBrlwV_M/w400-h299-n-k/P1160062.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-xFEQRKrtca8/UFA0B9kjPVI/AAAAAAAACgo/WzjQxg0DVhU/w400-h299-n-k/P1160064.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-kvTO6pVl1CE/UFA0Dap9E2I/AAAAAAAACg8/GRTgXiK3shM/w400-h299-n-k/P1160068.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-F_L8wNtI-Iw/UFA0EtG2RbI/AAAAAAAAChM/d45B5gamfYM/w225-h299-n-k/P1160076.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-nWfSoSmANmc/UFA0GND_l9I/AAAAAAAAChY/lM-Y7NVqTpk/w351-h263-n-k/P1160088.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-Dpqa7b1zrHM/UFA0JkoQZUI/AAAAAAAACh4/zc4-kToCDTU/w419-h314-n-k/P1160025A.jpg https://lh4.googleusercontent.com/--dzx0pbuTlQ/UFA0Kl8RyyI/AAAAAAAACiE/APZgoQusxjo/w419-h314-n-k/P1160102.JPG

Spociłem się na wylot tym całym chodzeniem. Jest już po południu i słońce zaczęło solidnie smalić. Zauroczony tym miejscem wyjeżdżam z Kotoru. Jest piekielnie gorąco i podobnie tłoczno. Ze zdwojoną uwagą przemierzam uliczki miasta w kierunku parku narodowego Lovocen.

https://lh5.googleusercontent.com/-6jdgcK_RfT0/UFA0LGRgWRI/AAAAAAAACiM/DPZfvFF_g2M/w418-h314-n-k/P1160107.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-sA8FzC8mQ88/UFA0M3Oh-XI/AAAAAAAACik/db4opRr3mGw/w418-h314-n-k/P1160117.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-1nlcSppiPkc/UFA0OdW8mTI/AAAAAAAACiw/tIbGqpX102o/w351-h263-n-k/P1160120.JPG

W parku Lovocen znajduje się pewien góra, na którą można legalnie wjechać pojazdem. Jest to drugie co do wysokości wzniesienie w parku i ma wysokość 1657m n.p.m. czyli coś koło naszej Śnieżki w Karkonoszach. Na szczycie znajduje się mauzoleum Piotra II Njegosa, jednego z władców Czarnogóry. Do celu prowadzi bardzo kręta, stroma i piekielnie malownicza droga. Co chwilę przystaję żeby nacieszyć oczy i zrobić kilka zdjęć.

https://lh6.googleusercontent.com/-7_zi3KnJ_OI/UFA0PyN-d6I/AAAAAAAACjA/_ud7Lk0Nj6c/w351-h263-n-k/P1160123.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-WArq-PhGzDA/UFA0R58oGJI/AAAAAAAACjc/UabNTWfThJ0/w542-h305-n-k/P1160134.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-ehVnsJ7em-s/UFA0SWYxDpI/AAAAAAAACjg/3ZuNLVGG4LA/w577-h325-n-k/P1160135.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-RNv_joZdT5w/UFA0Tu063yI/AAAAAAAACj0/4gWVTiVPhCI/w245-h325-n-k/P1160145.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-dQId36Z7kBQ/UFA0U-1rkTI/AAAAAAAACkA/I2x1MJ3q1Ec/w419-h314-n-k/P1160154.JPG

Tutaj czas na krótki spacer. Od parkingu do samego mauzoleum jest chyba ze 300 schodów. Wygląda na to, że jednak nie ma nic za darmo. Trzeba się trochę zmęczyć żeby podziwiać widoki z samego szczytu. Gdyby nie to, że Czarnogórę nękają w tym roku straszliwe pożary to pewnie byłoby stąd widać przynajmniej ćwierć tego kraju. Widoki są piękne i jest bardzo mało ludzi, co mi osobiście bardzo odpowiada.

Powoli zjeżdżam z gór. Po drodze kupuję w przydrożnym straganie miejscowy ser i suszone mięso. Kolacja dzisiaj będzie pierwsza klasa. Zjeżdżam tak górskimi drogami do Cetinje, administracyjnej stolicy Czarnogóry. Po drodze mijam wóz straży pożarnej, który z armatki gasi przydrożne zarośla. Parę kilometrów dalej jadę pomiędzy zaroślami, które płoną żywym ogniem. Nad tym wszystkim latają samoloty, które zrzucają wodę na tereny ogarnięte pożarem. Dopiero kilka dni później w telewizji dowiaduje się, że okolice Cetinje to region najbardziej dotknięty pożarami.

https://lh6.googleusercontent.com/-PKQwAo7wIDs/UFA0Wbi0FHI/AAAAAAAACkQ/MWQ00dudsRo/w631-h355-n-k/P1160161.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-8SKE9H2VI0c/UFA0XGgxItI/AAAAAAAACkY/8J-Tgyi9SC4/w631-h355-n-k/P1160162.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-STn_dDqHUUI/UFA0XrpErQI/AAAAAAAACkk/rHKW1p22x0U/w631-h355-n-k/P1160163.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-Za-qNxIGEa0/UFA0Yj4mKyI/AAAAAAAACks/XzEMBMbQIFA/w631-h355-n-k/P1160165.JPG

Stolicę mijam bez sentymentów. Jest strasznie gorąco, ruch jest bardzo intensywny a w powietrzu siwy dym. Nie jest to wymarzona sceneria na zwiedzanie czegokolwiek. Bez przystanku kieruje się z powrotem w kierunku wybrzeża. W centrum odnajduje drogę E60, na wylocie z miasta tankuję paliwo i cisnę tranzytem do Budvy.

https://lh6.googleusercontent.com/-AYAnteX_-e4/UFA0ZJhFzLI/AAAAAAAACkw/5l_b9ZWAfGc/w631-h355-n-k/P1160167.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-T_-FCINzf-4/UFA0ZSPSSjI/AAAAAAAACk4/zYAptglwL8U/w631-h355-n-k/P1160169.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-OOjnoBI4MfE/UFA0bBIPz5I/AAAAAAAAClI/UYjuVqPXr4Q/w631-h355-n-k/P1160176.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-2-aG54Skt8w/UFA0b4qQ6PI/AAAAAAAAClU/btCpaqVkJNY/w631-h355-n-k/P1160178.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-n8WKRVnWv5E/UFA0dKJVNTI/AAAAAAAAClk/M29LKJja_pk/w631-h355-n-k/P1160183.JPG

Ostatni zjazd do morza jest pełen wspaniałych widoków. Kilkadziesiąt kilometrów wybrzeża wraz z turystycznymi miejscowościami jest jak na dłoni. Dojeżdżam nad samą wodę. Tu ponownie pojawia się sporych rozmiarów miasto i klimat turystyczno-jarmarczny. Chciałem zobaczyć Sveti Stefan i zobaczyłem. Na plaży, którą widać na zdjęciu leżaczek w pierwszym rzędzie kosztuje 30EUR za dzień! Jakaś masakra. Na samą wysepkę nie da się wejść. Wejścia pilnują strażnicy. Podobno jest to teraz jakiś super ekskluzywny kompleks wypoczynkowy dla super ekskluzywnych gości. Wszystko super ale to nie moja bajka.

https://lh4.googleusercontent.com/-NxB5w6k-axo/UFA0dsABiGI/AAAAAAAACls/zL1fyk5Y83s/w631-h355-n-k/P1160189.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-3nbNb1fvIfA/UFA0eHVOpdI/AAAAAAAACl0/Rqxf-pXOwM4/w631-h355-n-k/P1160191.JPG

Jadę dalej w tabunie turystów z całego świata w kierunku miejscowości Bar, który wydaj się być mało interesujący. Chciałem zobaczyć Stari Bar ale miałem już tej jazdy dość. Do tego ten dym, przez który daleko nie widać. W miejscowości Bar odbijam na mało wyraźną drogę nr ... nawet nie ma numeru :P. Wyjeżdżam z miasta przez jakieś osiedlowe dróżki, pomiędzy jednorodzinnymi domkami. Dróżka jest na mojej papierowej mapie ale w odnalezieniu jej bardzo pomaga mi gps. Wspinam się kiepskim asfaltem co raz wyżej i wyżej i oddalam się od miejskiego zgiełku i turystycznego badziewia. Jadę w góry, w kierunku miejscowości Virpazar i parku narodowego Jeziora Szkoderskiego. Jestem na drodze sam - jest pięknie :).

https://lh4.googleusercontent.com/-NL4fDxPnf7Y/UFA0f4NIrgI/AAAAAAAACmI/xlMdUdRa8eQ/w631-h355-n-k/P1160199.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-giLhCfFZsak/UFA0gGT0VmI/AAAAAAAACmQ/C21c3KnbyuQ/w631-h355-n-k/P1160203.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-iVUBY1ZAEdA/UFA0hcI9YlI/AAAAAAAACmk/aGEl0bAz8RY/w631-h355-n-k/P1160209.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-evk_JhQAhrk/UFA0iMjNkOI/AAAAAAAACms/Wn9e32_CPhI/w631-h355-n-k/P1160218.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-ZbRwHzYu4G4/UFA0jPb9ivI/AAAAAAAACm4/d-A80dAo6Vg/w631-h355-n-k/P1160224.JPG https://lh3.googleusercontent.com/--KtOtiZYZpw/UFA0j5_3waI/AAAAAAAACnE/utiD36Ju3tM/w631-h355-n-k/P1160225.JPG

Po kilkudziesięciu kilometrach górskiej, krętej i miejscami pozapadanej drogi docieram do Virpazar. Zatrzymuje się w tej malowniczej miejscowości na chwilę. Rozglądam się za miejscem do spania. Jest tu bardzo fajny klimat, który nieco psuje już trzeci nagabywacz, który wciska mi w ręce ulotki "zaprzyjaźnionego" hoteliku. W pewnym momencie odnajduje wzrokiem auto na tablicach z wrocka a chwilę później spotykam ponownie tę parę, którą poznałem w Morinj w Boce Kotorskiej. Gadamy chyba z godzinę, wymieniamy się przygodami i doświadczeniami. W końcu wymieniamy się też kontaktami. Może spotkamy się w Polsce na dobrym piwie. Ja ostatecznie decyduje się jechać dalej w stronę słynnych meandrów Jeziora Szkoderskiego.

https://lh5.googleusercontent.com/-ivWVj_Llik4/UFA0keV3tzI/AAAAAAAACnI/oQg0njXgYQM/w631-h355-n-k/P1160236.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-Gy9dfmicFUo/UFA0k6jaPyI/AAAAAAAACnU/TdwMTMXkc3Q/w631-h355-n-k/P1160240.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-vus1jGNKLWY/UFA0lompmzI/AAAAAAAACnY/KkBLBod1Gjk/w631-h355-n-k/P1160241.JPG

Wznoszę się kolejnymi serpentynami ku górze. Za mną jezioro Szkoderskie w pełnej krasie a przede mną morze szczytów i wzniesień, pomiędzy które jezioro wcina się jęzorami swojej zarośniętej wody. Droga zrobiła się wąska na jeden samochód, do tego bardzo ciasne i częste zakręty i zarośla na poboczach sprawiają, że trzeba jechać bardzo powoli i ostrożnie. Zupełnie nie widać czy coś jedzie za zakrętem. Po kilkudziesięciu kilometrach docieram do winnicy, na skraju której znajduję miejscowego rolnika, sprzedającego swoje specjały. Gość sprawnie włada angielskim i już po chwili dowiaduje się, że facet prowadzi statystykę krajów, które odwiedziły to miejsce. Na stole stał taki ażurowy globus, do którego wrzucano szklane kulki - każda kulka oznaczała kraj. W tamtej chwili w globusie było aż 86! krajów z całego świata. Nawet Wietnam i Oman były na liście :). Po miłej pogawędce zakupuję małą flaszeczkę wina Vranac, z tej właśnie winnicy i na pożegnanie dostaje jeszcze paczuszkę świeżych fig. Bardzo miłe spotkanie!. Jadę dalej już w zupełnej prawie ciemności. Dojeżdżam do miejscowości Rijeka Crnojevica. Według mojego poprzedniego rozmówcy mam tutaj szukać hoteliku w budynku z kamiennym mostem. Tak poznaje Ivana i jego hotelik.


https://lh6.googleusercontent.com/-An17k8fdqR4/UFA0mBwx5RI/AAAAAAAACnk/JzJkInkQwSY/w225-h299-n-k/P1160245.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-GmUkYkxNWBg/UFA0sreht3I/AAAAAAAACos/uP69tjsl-o0/w225-h299-n-k/P1160270.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-ugS2yU39FDY/UFA0pUWpMmI/AAAAAAAACoM/DKutgeLHZYo/w419-h314-n-k/P1160260.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-wdodx_zwMQw/UFA0rEex6aI/AAAAAAAACok/5-cYX_OSa0o/w419-h314-n-k/P1160268.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-lnEUXu8wGC0/UFA0qgSxU1I/AAAAAAAACoY/naEq6Mo81ic/w419-h314-n-k/P1160266.JPG

Ivan ma dla mnie pokój za 15 Eur. Jestem tutaj sam. W ogóle miejscowość ma może 300m długości i znajduje się tutaj kilkanaście domów. Większą część miejscowości stanowi nadbrzeżny deptak z ogródkami licznych restauracyjek i kawiarni. Z tego miejsca mam zamiar wypożyczyć jutro kajak i popływać po jeziorze Szkoderskim. Póki co, zanim zrzuciłem graty dostałem od gospodarza zaproszenie na rakije. Zainstalowałem się w pokoju i po pewnym czasie ponownie zasiadłem z gospodarzem do stołu. Rozmawialiśmy przy miejscowym piwie o różnych sprawach, o życiu w tym miejscu i o historii tego hotelu, która jest niesamowicie ciekawa. Sam Ivan jest postacią, na podstawie której można by chyba niejedną książkę napisać. Późnym wieczorem odwiedzamy wspólnie Ivana przyjaciela, który prowadzi tawernę na końcu miejscowości. Tam dowiaduje się czym różni się dobra rakija od złej... oczywiście próbujemy obydwu... W pokoju znajduje się bardzo późno, walnąłem jeszcze winko zagryzając serem i suszonym mięsem - pycha!. Był to najprzyjemniejszy wieczór do tej pory. Idę spać.

gdziala
16.01.2013, 20:40
Czas już jechać dalej Panie Grabbie:at:
:lukacz:

grabbie
17.01.2013, 02:38
ja pierdziu... a ja jeszcze w pracy :mad:

grabbie
20.01.2013, 19:43
DZIEŃ 6 - DURMITOR WITA

Budzę się jeszcze przed 6 rano. Nie mogę już dłużej spać. Moc już zdobytych wrażeń i ciekawość następnych wyciąga mnie z łóżka migiem - nie do pomyślenia, gdy trzeba iść do pracy. Mój pokoik ma mały balkon nad wejściem do budynku. Wypełzam na chłód poranka i ogarniam otoczenie zaspanymi oczyskami. Jak okiem sięgnąć, wszędzie dym. Jest chyba jeszcze gorzej niż wczoraj. Wschodzące słońce ledwie tli się czerwienią zza chmur płonących zboczy. Czuje się trochę nieswojo. Człowiek ma wrażenie jakby dookoła był wielki pożar i nie do końca byłoby wiadomo czy uda się stąd wydostać.

https://lh3.googleusercontent.com/-igoWVDvw3NM/UFA0tJJWsgI/AAAAAAAACo4/MBabQt_s2g4/w472-h354-n-k/P1160272.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-shcKt5zFHY8/UFA0uh57CfI/AAAAAAAACpI/b5Xh_XhdHFs/w267-h354-n-k/P1160275.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-xvyfDNfo4ig/UFA0wEEX-gI/AAAAAAAADsA/tba-U1WbEZA/w745-h420-n-k/P1160279.JPG

Mój gospodarz już się krząta na dole. Zszedłem do knajpki i dostałem porcję pysznej kawy. Siedzimy tak z Ivanem i dalej gawędzimy. Oglądam fotki na jego komórce. Okazuje się, że 3 lata temu była tu olbrzymia powódź. Woda sięgała do połowy okien parteru. Aż dziw, że udało się to tak szybko wyremontować. Po półgodzinie pojawia się również małżonka gospodarza i zamawiam pyszne śniadanko. Konsumpcję uskuteczniam na piętrze, gdzie znajduje się specyficzny korytarzo-taras. Niby pomieszczenie, bo wchodzi się stąd do pokoi ale nie ma okna, jest tylko drewniana balustrada. Jest też malowniczy widoczek na stary most i nabrzeże miejscowości.

https://lh3.googleusercontent.com/-4GMIasuYtxo/UFA0vcOVNEI/AAAAAAAACpU/Hk8C-VYAlik/w745-h420-n-k/P1160278.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-syOV2AdTDrw/UFA0zoAEPDI/AAAAAAAACqM/ByO9FJ-w-S0/w745-h420-n-k/P1160293.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-NdXsDVgZJWc/UFA0y3WyC9I/AAAAAAAACqA/_wpbwDvtvEM/w745-h420-n-k/P1160292.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-C65TgUy7x20/UFA0yUqtYdI/AAAAAAAACp8/6lNdTpopEp4/w745-h420-n-k/P1160289.JPG

Po śniadaniu idę na krótki spacer, żeby obejrzeć miasteczko za dnia. Rozeznaje również temat kajaczków ale właściciel sprzętu, który ma knajpę obok ponoć zapił ostro wczoraj i raczej tak wcześnie się nie pojawi. Nie wiadomo w ogóle czy przyjedzie. Dowiaduje się przy okazji, że alkohol to tutaj częsta rozrywka wśród młodych... ale takie zapijanie nudów. Poza sezonem jest tu naprawdę pusto. Część hotelików jest zamykana a dobytku pilnuje jedna zaufana osoba, która siedzi na miejscu, pilnuje i .... pije. Ivan obiecuje mi, że jak następnym razem do niego przyjadę do on już kupi swój kajak i będę mógł pływać za darmo. Ja za to obiecuję podrzucić mu kilka dobrych, polskich piw. Ivan lubi piwo :).

https://lh3.googleusercontent.com/-H9Nd11fhiqA/UFA0wgacHlI/AAAAAAAACpk/Ppc3zzC1QJA/w745-h420-n-k/P1160282.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-laglEfkqjc4/UFA0xoBFC2I/AAAAAAAACp0/53r0VTGPVF4/w745-h420-n-k/P1160287.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-DB6iyAi6wIY/UFA0xD8GzDI/AAAAAAAACps/cuMPG2p6U9c/w745-h420-n-k/P1160286.JPG

Po krótkim spacerze, piję jeszcze jedną kawę, rozliczam się z gospodarzem i powoli zbieram graty. W czasie przemiłego pożegnania dostaję jeszcze butelkę wody mineralnej i małą flaszeczkę białego wina. Na etykiecie butelki widnieje rysunek starego mostu wraz z budynkiem hoteliku. Z uśmiechem na twarzy odpalam motocykl i ruszam w drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/-0Bp5MqN6j5k/UFA00PgO44I/AAAAAAAACqQ/5uTD-sAyZM0/w745-h420-n-k/P1160295.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-QKsYvSou8YI/UFA00tvbNdI/AAAAAAAACqY/RQC7PFGYZeU/w745-h420-n-k/P1160297.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-2dD5RT02VOU/UFA01Xy-ctI/AAAAAAAACqg/WCyhoy8aCZ0/w745-h420-n-k/P1160302.JPG

Po kilkudziesięciu minutach powolnej jazdy docieram do słynnego "zakrętu" jeziora szkoderskiego. Pamiętam fotki z przewodników i innych relacji z tego miejsca. Moje warunki nie były tak fotogeniczne :P. To znak, że trzeba się tu jeszcze kiedyś pojawić. Jest niesamowicie cicho i pusto. Żadnych samochodów czy turystów. Ciszę przerywa jedynie bzycząca motoróweczka, którą ktoś w dole przecina zielony kożuch jeziora. Spędzam tu chwilę na spacer i fotki po czym kieruje się dalej w stronę Podgoricy. Docieram do drogi E80 i pędzę w kierunku miasta.

https://lh4.googleusercontent.com/-FK2HX-46FAU/UFA03yEMyuI/AAAAAAAACq4/h1QsY4veJc0/w745-h420-n-k/P1160309.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-Fosvvy7a27w/UFA04lHMPCI/AAAAAAAACrA/VD2GngjLPGA/w745-h420-n-k/P1160310.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-SkTJUTstBJU/UFA05XbKhWI/AAAAAAAACrM/HYMhNbg19ro/w745-h420-n-k/P1160312.JPG

Podgorica jest największym miastem Czarnogóry i nie zachęca do zatrzymania się tu na dłużej. Jest tu spory ruch, wysoka temperatura i mnóstwo dymu w powietrzu. Wjazd i wyjazd z miasta odbywa się nudnymi prostymi, przy których każdy buduje jak chce, co chce i ile chce. Uroku nie dodają też spore ilości śmieci walające się tu i ówdzie przy drodze. Szybko odnajduje właściwe drogi w centrum i wyjeżdżam z miasta w kierunku północnym, drogą międzynarodową wzdłuż kanionu Morace. Mimo iż jest to tranzytowa i całkiem szybka trasa warto tędy przejechać.

https://lh5.googleusercontent.com/-yROxsOpQcq8/UFA06Zpr71I/AAAAAAAACrc/5eiw-_qIoY8/w745-h420-n-k/P1160316.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-9eW-hBdXNJY/UFA07KTOueI/AAAAAAAACrk/9_in5BmkaI0/w259-h345-n-k/P1160322A.jpg https://lh5.googleusercontent.com/-m_husoTvn-w/UFA07zXtfRI/AAAAAAAACro/OBkSnFHGOPQ/w612-h345-n-k/P1160320.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-0nApG7lknP4/UFA09UrpoSI/AAAAAAAACr4/UPT84EWieLA/w745-h420-n-k/P1160323.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-f-stnBWIuHs/UFA1BH5tKUI/AAAAAAAACsc/C9kh-9Zy-Ts/w561-h316-n-k/P1160329.JPG

Jadę tędy około 70km na północ. Początkowo jedzie się w stosunkowo płaskim terenie z widokiem na coraz to wyższe wzniesienia przed sobą. Z każdym kilometrem krajobraz zdaje się zawężać w poziomie i wypiętrzać w pionie. Pojawiają się krótkie tunele i coraz ciaśniejsze zakręty a ostatni odcinek jest po prostu obłędny. Droga prowadzi w bardzo ciasnym wąwozie o stromych, skalistych zboczach. Całości nie sposób ogarnąć wzrokiem. Na niebo patrzy się pionowo do góry i widać go naprawdę niewiele :). Ruch jest tu dość spory i żwawy a na przydrożnych zatoczkach zatrzymują się samochody z turystami na pokładzie. W ostatnim momencie wyprzedzałem nawet dwa tiry.

Po następnych kilkunastu kilometrach, na jednym z pełnych nawrotów odbijam na północny wschód w podrzędną, górską drogę w kierunku miejscowości Savnik. Droga nawet nie ma numeru. Krajobraz zmienił się ze skalistych pionowych ścian w malownicze, zielone wzniesienia. Na bardziej odległych planach widać ostre i wysokie szczyty okolicznych gór. Jadę dnem doliny i wspinam się systematycznie ku górze. Miłym zaskoczeniem jest tu totalny brak ruchu samochodowego. Droga jest co prawda często brudna i w nie najlepszym stanie ale za to jestem praktycznie sam na drodze.

https://lh6.googleusercontent.com/-nq_mB3JlRhM/UFA1CRd8QFI/AAAAAAAACso/3mZ3GvYfCUY/w745-h420-n-k/P1160334.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-xXGPfCN2qBA/UFA1De360DI/AAAAAAAACs0/caTbxxXS8W8/w745-h420-n-k/P1160338.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-CLvS1-Ar2Qw/UFA1EfOItFI/AAAAAAAACs4/T8oYSVJT8v4/w745-h420-n-k/P1160340.JPG

Po kilkunastu kilometrach robię przystanek. Miałem wrażenie, że w moim tylnym kole ubyło trochę powietrza i nie myliłem się. W ruch poszedł komresorek od ADVfactory a ja miałem przerwę na dokończenie suszonej szynki zakupionej wczoraj. Przepyszne drugie śniadanie :D. Jadę wyżej i wyżej w kierunku jakiejś przełęczy. W ostatnim momencie zaczynają się nawet serpentyny. Widoki robią się piękniejsze i perspektywa ciekawsza. Co kilkanaście metrów w pionie zatrzymuje się i robię zdjęcia. Dookoła żywego ducha! Po horyzont widzę tylko góry - żadnych miast i miejscowości. Piękny krajobraz.

https://lh3.googleusercontent.com/-bXdq5UkjHIU/UFA1E-lTaOI/AAAAAAAACtA/kDW_6rkExW0/w745-h420-n-k/P1160341.JPG

Mijając najwyższy punkt tej asfaltowej drogi mignęła mi pewna szutrowa dróżka w lewo. Nie wytrzymałem. Szybko zawróciłem motocykl i zacząłem wspinać się szutrową drogą jeszcze wyżej. Kiedy wyjechałem z niskiego lasu na otwartą przestrzeń moim oczom ukazał się cudowny krajobraz. Wjechałem na jedną z polanek na dziko i zrobiłem przystanek żeby nacieszyć oczy tym widokiem. Nie miałem tego miejsca na mapie i dzisiaj żałuje, że wróciłem do asfaltu bo ta szutrowa ścieżka prowadziła jak się okazało na skróty do miejsca, do którego jechałem. Patrząc po googlach to skrót miałby dobre 30 km u podnóża szczytów o wysokości 1600 do nawet 2000m n.p.m.! Nie mogę teraz znieść tamtej decyzji.

https://lh3.googleusercontent.com/-M5YuYvIaXUA/UFA1G9WvIRI/AAAAAAAACtc/v6X4dTh1p8Q/w745-h420-n-k/P1160344.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-ktMnPmVm764/UFA1GRjEKAI/AAAAAAAACtU/t8ZvOr3bZ0k/w745-h420-n-k/P1160343.JPG

Jak tak sobie siedziałem na wysuszonej słońcem trawie, gapiąc się na piętrzące się po horyzont okraszone skałami wzniesienia, z domu za mną wyszedł w moim kierunku miejscowy człowiek z trzema krowami. Ja, z przyzwyczajenia w naszych stronach, jestem pełen obaw bo chyba jeżdżę mu po pastwisku. Spokojnie wstaję, siadam na motocykl i odpalam. Zaczynam toczyć się z górki i widzę, że mój tubylec z daleka zaczyna machać ręką, żebym chyba nie jechał. Widzę, że zaczyna biec w moją stronę a gęba cieszy mu się od ucha do ucha. Zatrzymuje się, wyłączam sprzęt i czekam. Tak poznałem przesympatycznego pasterza, z którym gawędziłem 15 minut. Ja nie rozumiałem jego a on mnie. Na migi i inne bliżej nieokreślone gesty dowiaduje się, że tu od czterech miesięcy nie spadła ani kropla z nieba - stąd tyle pożarów. Staram się wytłumaczyć, że jadę do Durmitoru, że jestem z Polski itp itd. Na koniec z uśmiechem ściskam zmęczoną pracą dłoń uśmiechniętego jegomościa i ruszam dalej. Nie wiem czemu ruszyłem z powrotem do asfaltu.

https://lh6.googleusercontent.com/-Bf72llPH3hE/UFA1Hlt_2LI/AAAAAAAACtg/B_Hiz527Eik/w745-h420-n-k/P1160345.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-NaTVh8_vs50/UFA1Il8O7jI/AAAAAAAACts/BSj40qqnHM4/w745-h420-n-k/P1160351.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-BC-n4LcpVzg/UFA1JUPPyiI/AAAAAAAACt0/UNJSKYEQ4gE/w745-h420-n-k/P1160353.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-T4VSNQ2eMjo/UFA1J6luc9I/AAAAAAAACt4/4eWCFDoNdoc/w745-h420-n-k/P1160354.JPG

Droga szybko zaczyna sprowadzać mnie w dół. Mijam jakąś wioseczkę, w której widok motocykla zrobił jakieś dziwnie ogromne poruszenie pośród podsklepowej społeczności.. Być może byłem jakąś atrakcją w tym miesiącu. Przy drodze znajduję punkt widokowy, z którego widzę w dole miejscowość Savnik. Zjeżdżam serpentynami do miasteczka, tankuję paliwo i robię mała przerwę na wystudzenie. Jest bardzo gorąco. Rzeka płynąca przez tę miejscowość jest przeraźliwie czysta i mieni się cudownym turkusowym kolorem. Tutaj zaczynam poszukiwania drogi, która wg mapy ma być gruntowa i wiedzie w kierunku kanionu jeziora Pivskiego ale po jego prawej stronie. Chciałem uniknąć nadkładania asfaltowej drogi i jechania do Pivy tradycyjnie drogą E762 od południa. Wg papierowej mapy wszystko było możliwe więc spróbowałem.

https://lh6.googleusercontent.com/-1zT8-pwwalU/UFA1K18y8eI/AAAAAAAACuE/wpDiSGJ8iiI/w745-h420-n-k/P1160356.JPG

Z Savnika wyjeżdżam idealnym asfaltem trasy R5 na północ. Dziwnie się czuje pędząc 120km/h po tylu kilometrach nierównej i krętej wyrypy. Po niecałych 2 kilometrach skręcam w lewo. Nie do końca pewny wybranej drogi trafiam na ciekawy kemping z domkami z kamienia. Jadę dalej, mijam malownicze kotlinki z jeziorami i na rozwidleniu skręcam w lewo. Wg gpsa jadę dobrze i przede mną będzie miejscowość Duzi.

https://lh3.googleusercontent.com/-WA1OEh2dntI/UFA1LW9dvDI/AAAAAAAACuM/xXhxDtFbaVY/w745-h420-n-k/P1160357.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-rkuOQ-hzRh8/UFA1L046bjI/AAAAAAAACuU/MVvDTDKuHfA/w745-h420-n-k/P1160358.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-wskxOqILdx4/UFA1OkYYarI/AAAAAAAACuw/P7yoSCsfqBc/w745-h420-n-k/P1160364.JPG

Początkowo wąska droga prowadzi przez teren płaskowyżu, następnie wspina się nieco i przybliża na skraj wąwozu rzeki Bukovica. Sądząc po wcześniejszych znakach jest tu mały ośrodek raftingu a na odcinku dobrych kilkunastu kilometrów bezpośrednio przy rzece nie ma żadnej drogi. Bukovica wpada później do jeziora Pivskiego. Miejscami droga znajduje się około 400 m ponad lustrem rzeki! Widoki są niesamowite mimo iż charakter wąwozu nie pozwala zobaczyć samej rzeki na jego dnie. Po kilkunastu kilometrach asfalt się kończy i zaczyna się zabawa :).

https://lh3.googleusercontent.com/-jEUPioJ3O4E/UFA1PfvF4UI/AAAAAAAACu4/cYFg97vKuvU/w745-h420-n-k/P1160367.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-ZhTjLKXBktE/UFA1QZJQ8tI/AAAAAAAACvE/n8hGsXWNl88/w204-h360-n-k/P1160370.JPG

Jadę dalej bardzo niewyraźną drogą. Chyba nikt dawno tędy nie jechał. Jest dziko, pusto i bardzo gorąco. Dróżka jest bardzo kręta i co chwila prowadzi raz stromo w dół żeby później równie stromo piać się w górę. Nawierzchnia bardzo szybko się zmienia z bardzo nierównych i luźnych podjazdów i zjazdów na ubite i czasem zawilgocone zacienione płaskie odcinki. Jadę na stojąco i dość szybko się męczę. Pod kurtka jest sauna.

https://lh6.googleusercontent.com/-hL1DaQU5J3c/UFA1Q0n-RJI/AAAAAAAACvM/WhuQyu_vP-I/w640-h360-n-k/P1160371.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-WJbGw0GSjrI/UFA1RQJZEXI/AAAAAAAACvQ/O2jnoXvoQPk/w640-h360-n-k/P1160373.JPG

Po prawie godzinnej jeździe docieram do jaśniejszej, szutrowej nawierzchni. Kierunek drogi zaczyna stale prowadzić w dół. Czuję, że niedługo dotrę do celu. Nagle moim oczom ukazuje się gość który prowadzi rower. Jest sam. Wyraźnie gęba nietutejsza. Ja jadę w dół, on idzie pod górę. Zatrzymuje się i witam z rowerzystą. Okazuje się, że facet jest z Niemiec, przyleciał z rowerem do Belgradu i jeździ sobie. Ma mały plecaczek na sobie i mały, jeden! pakunek na bagażniku. Żadnych sakw, worów itp.
- Znasz drogę którą jedziesz? Będziesz miał tu jeszcze ze 20km i się trochę pogorszy - mówię do niego.
- Wiem wiem, jadę takimi drogami od Zablijaka - odparł i rozbroił mnie tym.
- Aaa... to masz wodę? starczy Ci? Jest 37 stopni a po drodze cienia niewiele. Mam zapas wody, mogę Ci dać całą butelkę.
- Nie nie...dzięki. Za dużo ciężaru.... ale jakbym mógł się napić to byłoby świetnie.
Podaję towarzyszowi butelkę i po chwili dalej pytam (plecak miał niewiele większy od camelbaga):
- Może chcesz czekolady? albo prowiant jakiś, mam co nieco.
- Nie nie - odpiera z uśmiechem - mam też czekoladę ale jest pitna w takich warunkach :)
Śmiejemy się przez chwilę. Stałem z nim i rozmawialiśmy przez dobre 20 minut. Żegnamy się z uśmiechem, życząc szczęśliwej podróży i każdy rusza w swoją stronę. Jestem pełen podziwu dla gościa.

https://lh6.googleusercontent.com/-fHRVRUAJwUY/UFA1Sj4LjMI/AAAAAAAACvg/f9kBc-kte9I/w745-h420-n-k/P1160379.JPG

Szutrową drogą zjeżdżam po stromych zboczach do jakiejś miejscowości. Zaczyna się asfalt. Po pewnym czasie moim oczom ukazuje się kolejny głęboki wąwóz i turkusowe lustro jeziora Pivskiego. Dojechałem bez problemu i był to jak do tej pory najciekawszy odcinek w Czarnogórze.

https://lh6.googleusercontent.com/-9T2qfv9_oEg/UFA1Ub_UslI/AAAAAAAACvw/7gl22JGT-cw/w745-h420-n-k/P1160381.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-ddOewO0xNv8/UFA1VF0EaiI/AAAAAAAACv8/_zy5Te8ADoM/w745-h420-n-k/P1160386.JPG

Jadę na samo dno ale jak się okazuje stąd nie ma drogi wzdłuż jeziora. Muszę się wdrapać na szczyt drugiego brzegu, wpiąć w drogę E762 i dopiero po kilku kilometrach docieram do słynnego mostu. Poziom wody jest bardzo niski. Jadę prawym brzegiem drogą po przecinaną licznymi tunelami. Chcę zobaczyć tamę na końcu jeziora.

https://lh4.googleusercontent.com/-EfQcbhv3QfE/UFA1YUI-DTI/AAAAAAAACwg/4yvfpN7Y6Wg/w745-h420-n-k/P1160392.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-bJkVTkqLWWE/UFA1Zeu1_-I/AAAAAAAACwo/67uhXOonEwA/w745-h420-n-k/P1160394.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-gaxPcdMgQKU/UFA1aJHegxI/AAAAAAAACww/gpBuNbl0VwQ/w593-h334-n-k/P1160395.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-2A_R7g3zAgA/UFA1bnaLxsI/AAAAAAAACxA/F211hq8QoEI/w446-h334-n-k/P1160401.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-Jc3W08U__Y8/UFA1c96tSjI/AAAAAAAACxQ/tKVUtaFDtVs/w495-h371-n-k/P1160409.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-fMd01Rrd0xw/UFA1d280A4I/AAAAAAAACxY/F5M7TJxC6OE/w494-h371-n-k/P1160410.JPG

Po drugiej stronie tamy też jest droga. Wg mojej papierowej mapy dałoby się okrążyć drugą stroną jezioro i wrócić do miejscowości Pluźine na południu zbiornika. Przejeżdżam na drugą stronę i próbuję. Po kilku kilometrach jazdy drogą, na którą spadają skały z palących się nade mną terenów docieram do małej wioski. Tu droga się kończy i nie widzę szans na kontynuację jazdy. Jest mała ścieżka ale to nie na mój motocykl. Wracam.

https://lh5.googleusercontent.com/-X2Wktdt9cIQ/UFA1epuimZI/AAAAAAAACxg/ZMtxMQI-pc4/w303-h404-n-k/P1160412.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-386VxKi0k7Q/UFA1fIYlRTI/AAAAAAAACxs/yPbvE4MjNEE/w228-h404-n-k/P1160413.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-mbd7tGiYBpo/UFA1g1ENg8I/AAAAAAAACx8/r30fM6jWEM0/w718-h404-n-k/P1160420.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-RaUAQikwnQE/UFA1iNLGRbI/AAAAAAAACyM/5ZSFEXcFD6o/w745-h420-n-k/P1160427.JPG

Odbijam na Żablijak i jadę plątaniną zakrętów i tuneli wysoko w górę. Po drodze odbijam na słynnym skrzyżowaniu w "tunelu z dziurką". Widoki zapierają dech w piersiach.

https://lh5.googleusercontent.com/-gz7RWs2Lt74/UFA1je5jMNI/AAAAAAAACyY/5E_JNi_eqL0/w513-h384-n-k/P1160431.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-CRvGo_A8K5A/UFA1llhlyQI/AAAAAAAACyw/jeJ28OADUlQ/w266-h354-n-k/P1160435.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-XszX1s92NuM/UFA1mOvzFSI/AAAAAAAACy4/Qjlx1sla8Ec/w473-h354-n-k/P1160436.JPG

Wydostaje się z wąwozu i powoli wjeżdżam do parku narodowego Durmitor. Jest pięknie. Okolica dzika a przestrzenie puste. Dookoła tylko natura i góry. Jadę cieniutka i krętą dróżką co raz wyżej i wyżej. Banan na twarzy to mało powiedziane:). Z kilometra na kilometr z krajobrazu znikają nieliczne drzewka i robi się co raz bardziej księżycowo.

https://lh5.googleusercontent.com/-7vD-9qGcxWY/UFA1nO0osvI/AAAAAAAACzE/0nADi17H5J4/w473-h354-n-k/P1160439.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-A79_Hcyt4LQ/UFA1n8nS90I/AAAAAAAACzM/IzjkBTDVe8k/w495-h371-n-k/P1160441.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-hxL5bnl5KZU/UFA1pqAc97I/AAAAAAAACzk/T8XfNHllFhs/w745-h420-n-k/P1160448.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-N3S7E_QZKq4/UFA1rlO6-dI/AAAAAAAACz4/hOl_pG8sFb4/w745-h420-n-k/P1160455.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-PuL30k558vo/UFA1sv1WYlI/AAAAAAAAC0A/c3zw2UQi5Zw/w745-h420-n-k/P1160457.JPG

Ku mojemu niezadowoleniu w powietrzu stale unoszą się spore ilości dymu co ogranicza znacznie widoczność. Jednak w pewnych momentach, przy zachodzącym czerwonym słońcu obserwuje się pewien magiczny i niespotykany klimat.

https://lh5.googleusercontent.com/-LnROP9wRU6U/UFA1tMhkg6I/AAAAAAAAC0M/ORALrtG-RbY/w745-h420-n-k/P1160460.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-qpgrkpjZGsM/UFA1vgAmuLI/AAAAAAAAC0o/w1-zyy0x4lE/w640-h360-n-k/P1160465.JPG

Na przełęczy robię mały odpoczynek na czekoladę. Wychodzę też nieco wyżej żeby choć chwilę podziwiać to wszystko z troszkę innej perspektywy. Jest zimno i wietrznie ale z mojej gęby uśmiech nie znika choćby na chwilę. Na oglądałem się tego mnóstwo w internecie, w przewodnikach i w relacjach innych... Teraz stoję tu sam i z ogromną radością trochę temu wszystkiemu nie dowierzam. Mógłby mnie ktoś uszczypnąć :).

https://lh5.googleusercontent.com/-c9Xoveif0H8/UFA1wc9f-cI/AAAAAAAAC00/hznZuieUMS4/w640-h360-n-k/P1160473.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-F0LVeZkPM5g/UFA1yGO22kI/AAAAAAAAC1M/m6htWFhg_eU/w745-h420-n-k/P1160481.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-piyq2U-b_ok/UFA1zV-OVhI/AAAAAAAAC1c/Dxejw8m1afQ/w745-h420-n-k/P1160485.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-S_EcRLFmfB0/UFA1z_qJ3xI/AAAAAAAAC1o/WXePeYWiNzE/w745-h420-n-k/P1160487.JPG

Zjeżdżam w stronę Żablijaka. Dojeżdżając do tej turystycznej miejscowości mijam masę domków rodem z podhala z lat 70tych. Na względnie płaskim terenie sterczą trzy i cztero-piętrowe chałupy o bardzo stromych dachach. Każdy domek inny, każdy kryty innym materiałem, jeden stoi bliżej, drugi dalej, trzeci pod kątem. Taki niezbyt malowniczy bałagan. W centrum Żablijaka odnajduję w knajpie parę z Polski. Przyjechali na TDM 900. Jemy wspólnie obiad. Pytam ich o pola namiotowe. Na samym końcu miejscowości tuż przy wejściu na szlak nad jezioro Crno odnajduje malowniczo położone pole namiotowe. Piękne położenie i cudowny widok na góry przeważają - zostaje. Rozkładam namiot tuż przy domu gospodarza, od niego też załatwiam miejscowe piwko. Po jakimś czasie przyjeżdża kolejna para z Polski, tym razem samochodem. Gadamy wspólnie pół nocy, po czym kładę się spać. Nie spodziewałem się, że cokolwiek złego może mi się tutaj przytrafić. Myliłem się.

chankrymski
23.01.2013, 13:41
Jak do tej pory fantastycznie! Ostatnie zdanie wprowadza dreszczyk. Mam nadzieję, że to nie ze strony tambylców. Grabbie czy jest możliwość podejrzenia tracków z trasy od Rijeki po Zablijak?

grabbie
23.01.2013, 14:59
Ciesze się, że się podoba :)

Kurcze tracków nie mam, zwłaszcza, że leciałem na locus pro bez nagrywania śladu. Mam tylko na googlach wytyczoną trasę o tutaj (http://goo.gl/maps/R9mb5) W trakcie wycieczki trasa nieco ulegała zmianie ale można prześledzić sobie okolice i się odnaleźć.

malina
23.01.2013, 20:41
Dobrze przypomnieć sobie znajome tereny i spojrzeć na nie "okiem" czyjegoś aparatu. Szkoda tylko, że miałeś Grabbie ten nieszczęsny dym na horyzoncie cały czas. Będzie powód żeby za jakiś czas przejechać się ponownie.

Pozdrawiam, malina

grabbie
24.01.2013, 10:27
Już planuję powrót w tamte rejony :) Ale tym razem bez Włoch... ponad 1000km nudy a w Alpach trochę rozczarowania.. ale o tym jeszcze będzie :). Następnym razem chciałbym pojechać przez Rumunię, Serbię, Macedonię do Albanii a następnie na północ do Czarnogóry. Myślę, że tak będą wyglądać moje wakacje w 2014 roku :)

grabbie
24.01.2013, 11:39
DZIEŃ 7 - W CZARNOGÓRZE JAK W POLSCE - TEŻ KRADNĄ

Spałem bardzo mocno. Powoli uchylam oko żeby wyjrzeć na świat... widzę, że na zewnątrz już jasno. Dopiero po chwili dociera do mnie, że patrzę na ten świat przez podłużną dziurę wyciętą w podłodze namiotu. Zrywam się w ułamku sekundy i rozglądam po wnętrzu. Nie ma ciuchów! Rozpinam namiot, przedsionek odpięty od szpilek, nie ma jednej z bocznych toreb w pozostałych rzeczach jest bałagan. Motocykl jest ale... zaraz zaraz... nie ma tankbaga - odcięty od motocykla! Wpadłem w szał. Biegnę do właściciela i dre się w niebogłosy, po Polsku, po Angielsku, żądam żeby zawołał policję. Ten wychodzi z domu, razem z pracownikami, nie wiedzą o co mi chodzi. Dopiero jak im pokazałem namiot to zrozumieli. Przy okazji znalazłem też spodnie i polówkę, która leżała w trawie. Wkurwiony potężnie staram się uspokoić i pomyśleć dobrze czego nie mam. Całe szczęście dokumenty, pieniądze i kartę miałem w nocy przy sobie. Aparat był przy głowie więc też go nie zdołali zabrać. Kask!... dopiero co kupiony kask samotnie leżał sobie w namiocie - pozostałe ciuchy na motocykl już nie miały tego szczęścia. Ogólnie straciłem połowę bagaży. Wszystkie ciuchy na motocykl z butami włącznie, przewodniki, mapy, ładowarki, uchwyt do gpsa, rękawice, smar do łańcucha, zapasowe dętki, trochę żarcia, ciepłe ciuchy, podpinki, torbę boczną i tankbaga.

Gostek od pola namiotowego wydawał się bardzo zasmucony zajściem i nie dowierzał, że stało się to pod jego oknem. Zawołali jakiegoś znajomego z Belgradu co ma domek obok, bo tamten ni w ząb po angielsku nie gadał. Zacząłem im wyliczać czego nie mam... i jak to wszystko w ogóle możliwe?! Chodziłem wściekły po polu w nadziei, że coś znajdę po krzakach. Z reguły w takich akcjach złodziej liczy na kasę, dokumenty lub telefon. To wszystko mi zostało. Znalazłem za to kask rowerowy gdzieś w trawie. W jednym końcu pola gościła kamperem rowerowa ekipa z austrii. Oni przyzwyczajeni do swoich warunków wszystko mieli przez noc na wierzchu. Rowery droższe od mojego motocykla spięte linką z marketu chyba za 5 eur. Ten jeden kask to była jedyna rzecz jaką próbowano im zrabować. Ktoś musiał się na mnie zaczaić poprzedniego dnia w miejscowości. Innej opcji nie ma. W zasadzie "zrobili" tylko mój namiot.

https://lh3.googleusercontent.com/-onyINyjOSZc/UFA10c_lVVI/AAAAAAAAC1s/gvmB5-hWPXM/w631-h355-n-k/P1160489.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-9TfDDsx8XHE/UFA11D0d26I/AAAAAAAAC1w/QXkHZPNa-k0/w631-h355-n-k/P1160490.JPG

Czekam i czekam a tu nic się nie dzieje. Właściciel kempingu łazi w te i we w te z ponurą miną. Co chwile wydzwania gdzieś. Jego sąsiad Serb tłumaczy mi, że w Żablijaku nie ma posterunku policji. Gość będzie dopiero skądśtam jechał i trzeba czekać. Ja wkurwiony siadam na motocykl i objeżdżam okoliczne zakamarki - a nuż coś znajdę. Objeżdżam między innymi inne pole namiotowe gdzie facet przyprawiał świniaka na dzisiejsze ognisko. Jak mówię mu, że z Polski jestem to od razu się uśmiecha i zaprasza na wieczerzę. - Będzie świnia, ognicho, gitara i dziewczyny!- zachęca mnie z uśmiechem. Ja mówię mu co się stało i że szukam swoich rzeczy, może się coś gdzieś leży. - Spałeś w Ivan Do?!- pyta. Ja potwierdzam i mówię, że tam właśnie mnie okradziono. - To już 5 raz w tym sezonie! Nie śpij tam więcej. Śpij u mnie. Ja tu pilnuje a jak w nocy ktokolwiek się zbliża do namiotu to łeb odstrzelę! Miejscowi to wiedzą, boją się. - pokazuje mi z rozbrajającym uśmiechem dwurukę w kanciapie. Niewiele pocieszony wracam do Ivan Do. Po następnych 30 minutach zjawia się cywilny, stary, zdezelowany golf a w nim podobno policjant.

Zaczęło się spisywanie w biurze kempingu. Najpierw moje dane, potem co się wydarzyło, oględziny namiotu, co zginęło, ile to warte, jakie marki, kolory, materiały. Lista była na całą kartkę A4 a kwota za całość opiewała gdzieś na 800 euro. Żona właściciela wypaliła do mnie że ja taki bogaty i w ogóle ile to pieniędzy nie mam na sobie...ja do niej, że 3 lata na to wszystko zbierałem. Nie odezwała się. W trakcie czynności z policjantem przychodzi zapłakana dziewczyna z kampera nieopodal mojego namiotu. Zniknął jej portfel i telefon. Spali w T3 caravelle przy otwartym oknie a torebka była na desce rozdzielczej. Skrajna nierozwaga została przyuważona i wykorzystana. Dziwnie bezpiecznie czuli się Ci złodzieje tej nocy. Po wszystkim Policjant mówi, że małe są szanse na jakiekolwiek efekty a jeśli coś znajdą to zwrócą przez ambasadę. I tyle. Policja też działa jak w Polsce. Poznana wcześniej para z Polski ma również cięcie w namiocie ale nic im nie zginęło. Co ciekawe oni spali z małym miejscowym pieskiem w środku. To też interesujące, że psina nie narobiła hałasu w nocy. Może się nie zna jeszcze a może zna się i to dobrze ale ze złodziejem....

W paskudnym nastroju składam namiot i powoli pakuje to co mi zostało. Najważniejsze jest jedno - w zasadzie mogę jechać dalej. Mam motocykl, pieniądze i dokumenty. Mam też sprzęt do spania (bez namiotu :P), jedną parę butów, szmaciane spodnie na moto i dresik do spania. Ostała się też przeciwdeszczówka, bo była w zamkniętym na klucz kufrze. Mam na czym zrobić żarcie i mam części zapasowe do motocykla. Z drugiej strony pocieszam się, że motocykl będzie sporo lżejszy :). Przed wyjazdem dostaję od Polaków mały nożyk i sztywną ładowarkę samochodową na micro usb - na postoju mnie poratuje w razie czego. Około godziny 12.00 wyruszam dalej. Tutaj moja noga już nie postanie.

Kręcę się jeszcze po Zablijaku i okolicach, objeżdżam śmietniki i inne zakamarki ale nic nie znajduje. Kupuję coś na śniadanie i krem do opalania, który był w tankbagu. Próbuję też kupić ładowarkę do samsunga ale nie mają tu takich rzeczy. Ostatecznie w szmacianych spodniach, trekingach na stopach, żółtej polówce i aparatem na ramieniu (pokrowiec i ładowarkę też ukradli) wyjeżdżam z Zablijaka w kierunku wąwozu Tary. Na wylocie z wioski zatrzymuje się na stacji żeby kupić chociaż mapę papierową Czarnogóry. Nie mam uchwytu ani ładowarki do telefonu więc nawigowanie z gps odpada. Dociera do mnie również, że ze zdjęciami też muszę się ograniczać bo nie wiem na jak długo wystarczy baterii w aparacie. Po kilku kilometrach jazdy w krótkim rękawku już tęsknie za kurtką. Pęd wiatru wyciąga mi koszulkę ze spodni i podwiewa aż pod szyję. Zakładam czerwony, dziurawy roboczy polar, wkładam w spodnie i jadę dalej. Jest znośnie.

http://1.bp.blogspot.com/-Mb75YiIdJDQ/UQBFexrNkiI/AAAAAAAAD0k/vB6k9IDQbwU/s1600/P1160491.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-ItJFM6HX_zk/UFA11g7_YKI/AAAAAAAAC14/gsf_D_of_j8/w631-h355-n-k/P1160493.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-6g8esIHusNk/UFA12hXQQOI/AAAAAAAAC2E/zxz1OP4JQ-Q/w631-h355-n-k/P1160494.JPG

Po około dwudziestu kilometrach dojeżdżam do słynnego mostu i kanionu rzeki Tara. Most ma długość 365m i wysokość nad lustrem rzeki 172m. Robi wrażenie. Swego czasu była to największa tego typu konstrukcja w Europie. W powietrzu oczywiście kłęby dymu i widoki średnie. Ja mocno przybity moją sytuacją bawię się tu mocno średnio. Do tego przyjechało parę autokarów z turystami co to wylegli tłumem na środek mostu. Trochę się tu jarmark robi, pamiątki, karteczki, pierdoły. Jadę dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/-9RMDP5L_ue0/UFA13YaJ_xI/AAAAAAAAC2M/h6TZh__Czpw/w631-h355-n-k/P1160495.JPG

Układając trasę tej wycieczki bardzo chciałem jechać pewnym płaskowyżem, który ciągnie się na południe od wąwozu Tary i prowadzi równolegle. W google maps widać tam dzikie dróżki, na panoramio jest kilka obłędnych fotek. Pomyślałem sobie jednak, że kanion Tary warto przejechać cały wzdłuż, asfaltem. Nie warto. Jechałem tak i jechałem krętym asfaltem jakieś 50 km aż do Mojkowac. Przez dym niewiele było widać, a to co widać jakoś nie urywało jaj. Jakiś taki zwykły wąwóz i tyle. Kanion Morace robił większe wrażenie. Być może odcinek rzeki w Parku Narodowym Tara miał bardziej spektakularne okolice jednak nie było mi już po drodze. W ogóle Czarnogóra z racji nieszczęsnej przygody zbrzydła mi nieco i już myślami byłem w Albanii. Podjąłem decyzję, że trzeba by jeszcze dzisiaj opuścić Czarnogórę.

Cały czas obmyślałem strategię podróży bez sprzętów, które straciłem. Jechałem i myślałem. Z każdym kilometrem docierał do mnie komizm sytuacji w jakiej się znajdę po wjeździe do Albanii. Jak tylko przekroczę granicę asfalt się skończy a odcinek do Hani Toti jest ponoć wymagający. Ja będę bez ani jednej łatki do dętki, bez ciuchów z ochraniaczami i w ogóle trochę w dupie będę.

W Mojkowac wjeżdżam ponownie na drogę E80, tę co prowadzi przez kanion Morace do Podgoricy. Rozważam powrót do stolicy żeby zaopatrzyć się w niezbędne gadżety, chociażby te na wypadek kapcia. Wjeżdżam do miejscowości Kolasin w poszukiwaniach miejsca gdzie mógłbym kupić smar do łancucha czy łatki do dętek. Nie ma tu jednak takiego zaopatrzenia. Wracam do E80 i jadę do Podgoricy. Gryzę się z myślami bo ślinka mi cieknie na albańskie szutry. Perspektywa kolejnej nocy w Czarnogórze zniechęca mnie jednak ostatecznie. Zawracam. W Kolasinie odbijam na zachód, w kierunku Andrijevicy. Jeszcze dzisiaj bedę w Albani! Raz się żyje.

http://1.bp.blogspot.com/-Bup-5dmVuSU/UQBFfkHSJcI/AAAAAAAAD0s/zk0Moj5NFbs/s1600/P1160496.JPG

Przed Andijevicą przejeżdżam przez przełęcz na wysokości około 1600m n.p.m. Podobno jest stąd cudowny widok, jednak ja upajam się atmosferą niebieskiego dymu po horyzont. W Andrijevicy robię małe zakupy, pytam o smar ale nic z tego i jadę dalej do Gusinje. Jadę bez nawigacji ale z mapą idzie mi doskonale. W napotykanych miejscowościach i tak nie ma zbytniego wyboru kierunków do jazdy.

http://4.bp.blogspot.com/-CTtnOzpa__A/UQBFgnMtHOI/AAAAAAAAD00/hdLx1KT-M0A/s1600/P1160498.JPG http://2.bp.blogspot.com/-WXjykrRXXDg/UQBFhRsE7gI/AAAAAAAAD08/0YB1TYVy6rk/s1600/P1160499.JPG http://1.bp.blogspot.com/-zXMEDsNsbtc/UQBFijSycqI/AAAAAAAAD1E/pL3UT1QN0YI/s1600/P1160500.JPG http://3.bp.blogspot.com/-OkrSV8Uckrk/UQBFjL64DpI/AAAAAAAAD1M/tDEkoVPvjL0/s1600/P1160502.JPG

Po drodze mijam jezioro Plavsko i z ciekawości zaglądam do miejscowości Plav. Delikatnie mówiąc obraz miasteczka (a to ponoć tutejszy kurort nad jeziorem) znacznie odbiega od naszych standardów, jest tu jednak pewien specyficzny klimacik :P. Teraz jeszcze tylko 10 km do Gusinje...

http://3.bp.blogspot.com/-kk5JVvpBu1I/UFA14rwUlAI/AAAAAAAAC2Y/3RcZFYdOd4w/s1600/P1160503.JPG http://1.bp.blogspot.com/-eWiUkJk3M6E/UFA15HqrlKI/AAAAAAAAC2g/E9welI2MeE4/s1600/P1160504.JPG

... i kolejne 5km do granicy z Albanią. Asfalt się kończy ale jedzie się już po podbudowie pod nową drogę. Słońce zachodzi a ja przerywam spokój pogranicznika czarnogórskiego. Bez problemów wjeżdżam dalej. Podjeżdżam do albańskiej kontroli a tam w telewizorku leci jakieś muzyczne gówno z MTV. Śmiesznie to wygląda. Jadę do kraju gdzie połowa dróg to szutry, jestem w czarnej dupie, góry dookoła i pełna dzikość nic tylko cieszyć się tym krajobrazem, a tu Pan celnik teledyski muzyczno-cyckowo-gołodupowe sobie zapuszcza :). W sumie to go rozumiem, dla niego to codzienność. Oddaje mi paszport, wychodzi, o coś pyta ale ja ni w ząb. Uśmiecha się i każde jechać dalej. Szlabanu nie podnosi - każe ominąć :)

http://3.bp.blogspot.com/-Qycw_T6IIv8/UFA15kuy__I/AAAAAAAAC2s/arBl7_25ddM/s1600/P1160507.JPG http://4.bp.blogspot.com/-N9Aa_1ZSUMU/UFA16ph6hEI/AAAAAAAAC2w/CT2yJx5NjVI/s1600/P1160508.JPG http://3.bp.blogspot.com/-TNk6QA9hBY4/UFA17JpKFSI/AAAAAAAAC28/cV0bscl2daY/s1600/P1160509.JPG

Jestem w Albanii. Dookoła strome zbocza gór a przede mną zachodzące w dymie czerwone słońce. Jadę powolutku, jakbym nie chciał zmącić hałasem tego pięknego krajobrazu. Gęba kręci mi się na około. Hura! Już jestem w Albanii :).

http://1.bp.blogspot.com/-_TwBK971QCc/UFA170D2n7I/AAAAAAAAC3A/GrNr8eCnWqk/s1600/P1160511.JPG http://3.bp.blogspot.com/-QPtrS7s-BA4/UFA18RdjohI/AAAAAAAAC3M/yAyzvkEHSAk/s1600/P1160512.JPG http://1.bp.blogspot.com/-nuDc8nvDSqw/UFA19dAbCEI/AAAAAAAAC3U/Q2fyKjHMYsU/s1600/P1160513.JPG

Jadę dalej i po jakimś czasie zaczyna się asfalt. Mijam skrzyżowanie z drogą do Szkodry, jednak kieruje się dalej w nadziei, ze znajdę jakaś miejscówkę do spania. Dojeżdżam do Vermosh. Krótki objazd przez wiochę i udaje mi się znaleźć miejsce na nocleg. Jest tu fajny kemping... jeśli można to tak nazwać, z domkiem na drzewie. Starszy jegomość organizuje tu noclegi, jest miejsce na namiot ale są też pokoje. Jakoś na migi się dogadujemy, gość oferuje mi jedzenie ale ja odmawiam. Dziś skromnie chińską z Radmoia mam w menu. Zaprasza mnie do domku na drzewie i częstuje piwem. Próbujemy coś gadać ale średnio się klei. Całe szczęście gość jest bardzo pozytywny, ciągle się uśmiecha i jest "ok, no problem... ok ok" :)

http://2.bp.blogspot.com/-tsRu_9g6xx8/UFA1_zHeQZI/AAAAAAAAC3w/yzC2cznl9D4/s1600/P1160519.JPG http://4.bp.blogspot.com/-qHGVYwV8Fzs/UFA1-RskP5I/AAAAAAAAC3g/ofl8vL0aKfE/s1600/P1160516.JPG http://3.bp.blogspot.com/-cwZxl4z1WPQ/UFA1947JNKI/AAAAAAAAC3Y/a0fyCIi3YCk/s1600/P1160514.JPG

Na całej działce jest plątanina rur i rurek, z których cały czas woda skądś dokądś płynie. Są też armatki nawadniające trawę i nawet mały basen! To miejsce jest w całości wypełnione dźwiękami strzelających armatek wodnych. W domku na drzewie jest też mała drewniana beczka wypełniona puszkami z piwem i napojami. Do beczki cały czas wlewa się zimna woda jednym wężem a drugi robi za przelew. Taka miejscowa lodówka. Uroku dodaje żarówka, której natężenie ciągle się zmienia. Prawdopodobnie prąd mają tu napędzany przez wodę a napięcie nie jest w żaden sposób stabilizowane. Po migowych konsultacjach udaje mi się zorganizować nawet mycie w zimnej wodzie w łazience gospodarza. Po zachodzie słońca robi się bardzo zimno a ja szybko kładę się spać. Jest lekko po 21. Namiotu nie rozkładam bo i tak nie ma po co. Zasypiam jak kamień... jestem już w Albanii a wszystko co można mi ukraść mam przy sobie albo w zamkniętym kuferku :D

http://3.bp.blogspot.com/-dWLWa3kqzPw/UFA2BPcx7HI/AAAAAAAAC4A/nI3bPaiix4g/s1600/P1160522.JPG

igi
24.01.2013, 11:52
Bywa to w końcu drugi najstarszy zawód na świecie ;) no ale jak przygoda to przygoda, po takim incydencie trochę niesmak jest ale szczęście z tego co zostawili (zdrowie) większe, Teraz wiesz co jest nie zbędne a bez czego można jeździć. Super wyjazd na pewno tez tak planuje, super fotki. szkoda ze teraz będzie ich mniej ;)

bajrasz
24.01.2013, 15:28
Złego się nie ustrzeżesz nigdzie, grunt to przekuć takie przygody na dobry ciąg dalszy.
Było nie było, zaczęło być bardziej adwenczer;)

chankrymski
24.01.2013, 16:07
Miałem zaznaczony autokamp u Ivana na planie mojej przyszłorocznej wycieczki:dizzy:!!!. Wyleciał z hukiem:Thumbs_Up:
Mnie podróże nauczyły, że najgorzej jest nocować w miejscu gdzie gospodarze chcą Cię okraść. A tak najprawdopodobniej wygląda działalność tego kempingu.... Dobrze, że się nie zraziłeś. Pisz dalej.....

misiak
24.01.2013, 19:14
Polecam kemping koło tego ładnego mostu nad Tarą, http://tara-rafting.info/?page_id=171&lang=pl .
Można spokojnie zostawić namioty i sprzęt a potem pozwiedzać na lekko okolice.
Chłopakom pomaga w zarządzaniu Filip , kolega jest z Polski , skończył Serbistykę we Wrocłąwiu i z chęcią podpowie co warto zwiedzić a co jest "przereklamowane" na Bałkanach.

grabbie
26.01.2013, 10:24
A dzisiaj taką oto ciekawostkę znalazłem w internecie : :haha2:

Liczba funkcjonariuszy policji w przeliczeniu na 1000 mieszkańców (patrz miejsce 1)
http://s1.pokazywarka.pl/i/1692074/572957/police.jpg

misiak
26.01.2013, 12:44
A dzisiaj taką oto ciekawostkę znalazłem w internecie : :haha2:

Liczba funkcjonariuszy policji w przeliczeniu na 1000 mieszkańców (patrz miejsce 1)
http://s1.pokazywarka.pl/i/1692074/572957/police.jpg


No popatrz a wcale się nie rzucają w oczy .
Brakuje mi tu danych z Ukrainy bo sądząc po tym co się widzi to by pewnie pierwsze miejsce mieli :)

grabbie
26.01.2013, 14:34
Wszyscy są po cywilu i jeżdżą cywilnymi zdezelowanymi golfami :P

gdziala
05.02.2013, 19:38
Niezbyt nachalnie przypominam,że czytelnicy i oglądacze czekają:lukacz:

RAFWRO
11.02.2013, 15:07
Dajcie Autorowi trochę luzu. Pisał gdzieś, że ma pod górkę z robotą. Grabbie trzymam kciuki i czekam z niecierpliwością na dalszą cześć Twojego opowiadania.
R

zimny
11.02.2013, 18:00
Bardzo ciekawie i szczegółowo piszesz. Do tego bardzo fajne zdjęcia. Podoba mi się, szczególnie że po nieciekawej przygodzie nie zraziłeś się i pojechałeś dalej :)

grabbie
12.02.2013, 12:21
Cieszę się, że się Wam podoba :) to naprawdę budujące. Faktycznie nie mam lekko teraz i z tego też powodu się przeprowadzam także mam chwilowo inne priorytety. Nie wiem też czy i moto nie pójdzie pod młotek :mur:.

Jak tylko się nieco ogarnę to wrzucę pierwszy dzień z Albanii i szał zakupów (odkupów :P) w Podgoricy...i tak dalej :) Albania była dla mnie najciekawszym i najpiękniejszym doświadczeniem - gdybym sobie odpuścił to bardzo bym żałował. A dodać muszę, że robienie za menelowego turystę bez ciuchów, map i noża nawet, było ciekawym doświadczeniem :).

gdziala
22.03.2013, 03:18
Jak tylko się nieco ogarnę to wrzucę pierwszy dzień z Albanii .

Grabbie ,ogarnij się nieco :D

grabbie
22.03.2013, 09:28
robię co mogę...w między czasie sprzedałem motocykl i topie smutki w litrach wódki. A tak na serio do poniedziałku mam potężny projekt do skończenia. Obiecuję, że po poniedziałku ruszam z Albanią :D

igi
22.03.2013, 10:00
Trzymamy cie za słowo!!! ;)

grabbie
25.03.2013, 01:05
DZIEŃ 8 - ALBANIA, JADĄC Z GÓR W GÓRY PRZEZ... GÓRY.

Poranek jest chłodny. Najniższa do tej pory temperatura podczas całej wyprawy. Termometr od Rafwro pokazuje całe 4 stopnie. Podnoszę się z gleby i zaglądam pod siedzenie, gdzie zostawiłem telefon do ładowania - nie ma jeszcze 6 rano. Cała dolina w cieniu, spora rosa i przenikliwy chłód. Zbieram manatki, ubieram coś na szybko i robię 20 pompek na rozgrzewkę. Jest naprawdę zimno. Szybko pakuje rzeczy, zaliczam gorącą, rozgrzewającą kawkę i po krótkim pożegnaniu z gospodarzem już jestem na drodze. Jest jednak na tyle zimno, że po 2 kilometrach zakładam wszystko co mam na siebie, z przeciwdeszczówką włącznie. Jest znośnie. Po kilku następnych kilometrach świeżego asfaltu docieram do skrzyżowania z drogą do Hani Toti.

https://lh6.googleusercontent.com/-XauDkfIVVkU/UFA2B_mK0kI/AAAAAAAAC4M/b2DWu_eX4uk/w503-h377-p-o-k/P1160523.JPG

Słońce dopiero leniwie wychyla się znad najwyższych szczytów i nieśmiało zagląda w dolinę. Dalej jest jednak zimno. Na skrzyżowaniu stoję jeszcze chwilę. Waham się trochę. Nie mam dobrych ciuchów, nie mam nic na wypadek kapcia a buty jedynie trekingowe. Przynajmniej będzie się dobrze szło po pomoc - pomyślałem sobie. Z drugiej strony zaczyna się to na co najbardziej czekałem. To właśnie te drogi, tutaj w górach przeklętych nie dawały mi spać. Bez ryzyka nie ma sławy. Z dużą rezerwą i z duszą na ramieniu ruszam dalej kamienistą ścieżką.

https://lh4.googleusercontent.com/-JSCS2HTItio/UFA2DC9bsPI/AAAAAAAAC4Y/BGfcXhPA1NY/w503-h377-p-o-k/P1160525.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-ps5n9-be1wA/UFA2EJL2C7I/AAAAAAAAC4g/x4ZKOsN_Ia4/w503-h377-p-o-k/P1160527.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-Ebo6vlPCax4/UFA2E-ytA1I/AAAAAAAAC4s/mgfttVPfckE/w503-h377-p-o-k/P1160528.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-VNdLSmP4TAE/UFA2FiNMrJI/AAAAAAAAC40/6tF_oZ-6xUk/w503-h377-p-o-k/P1160529.JPG

Pierwsze kilometry stromych podjazdów nie zaskakują mnie jednak swoim stanem. Owszem jest to najgorsza droga jaką jadę podczas tej wyprawy ale nie jest to znowu nic czego nie przerabiałem u nas w Polsce. Różnica polega jedynie na długości odcinka :). Na drodze jest dużo luźnego kamienia, momentami duże fragmenty okolicznych skał a momentami po prostu taki tłuczeń. Są też miejsca, w których droga wiedzie po litej skale. Póki co jest dobrze. Jest sucho, nie ma błota, robi się co raz cieplej. Największą frajdą była świadomość, że ta droga i widoki dookoła nie skończą się za 3 km. Mam przed sobą około 60 kilometrów takiej jazdy. Coś pięknego! Co chwilę zatrzymuje się żeby zrobić zdjęcia. Baterii może mi zabraknąć w Alpach... ale tutaj nie będę oszczędzał :).

https://lh4.googleusercontent.com/-AZfthWGEbpA/UFA2GPS70QI/AAAAAAAAC48/mwJ_KHrdy4Y/w503-h377-p-o-k/P1160530.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-sml_6DikZj0/UFA2HCJ87EI/AAAAAAAAC5M/iBiM_k9UUko/w564-h423-p-o-k/P1160534.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-QQF-nn-rrZg/UFA2Hxx-jeI/AAAAAAAAC5Q/iiboH7wFtfM/w318-h423-p-o-k/P1160535.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-czn7FfaWFFo/UFA2IbsL4fI/AAAAAAAAC5Y/tY4M3Wborc8/w564-h423-p-o-k/P1160537.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-gXO4UFuJUpc/UFA2JLdd3YI/AAAAAAAAC5k/tbUZAkk88jk/w503-h377-p-o-k/P1160539.JPG

Początek prowadził dość wąską dolną. Dalej krajobraz trochę się rozszerza aby znowu zacieśnić się do wąskiego gardła między szczytami. Powietrze jest w miarę przejrzyste w porównaniu do klimatów nad jeziorem Szkoderskim. Odnoszę też wrażenie, że w tych dolinach ruch powietrza jest większy, co pozwala rozwiewać kłęby dymu. Okoliczne krajobrazy zapierają dech w piersiach. Tutejsze szczyty mają wysokość między 2000-2500m npm. Coś niesamowitego. Przepiękna, pusta droga w sercu tak wysokich gór. Poezja.

https://lh4.googleusercontent.com/-jHqJ07qjSCA/UFA2KVu21pI/AAAAAAAAC5o/RQwLwhLEwJs/w503-h377-p-o-k/P1160541.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-dRiw3hQOOfQ/UFA2LNFlM3I/AAAAAAAAC5w/4GZTmvlGKmY/w503-h377-p-o-k/P1160542.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-eS-tsESQml4/UFA2L8AjlrI/AAAAAAAAC58/1sOzTLOinQE/w503-h377-p-o-k/P1160543.JPG

Powoli zbliżam się do słynnej "drabiny" która pozwala wspiąć się z dna doliny na pobliski płaskowyż. Doganiam starą IFĘ, która z mozołem wdrapuje się metr po metrze z olbrzymim ładunkiem drewna. Pomyśleć, że te ciężarówki są chłodzone powietrzem :). Młode chłopaki bez ani jednego lusterka od razu orientują się, że za nimi jadę. Puszczają mnie przodem. Muszę przyznać, że najtrudniejsze były ciasne nawroty na bardzo luźnym podłożu. Obyło się jednak bez przygód. Przerabiałem to już z resztą w Chorwacji. Technicznie rzecz biorąc to słynna droga Trolli w Norwegii jest przy tym ścieżką rowerową dla małych dzieci ale tragedii też nie ma.

https://lh6.googleusercontent.com/-gSIQBCYyq-c/UFA2Mp47AoI/AAAAAAAAC6A/6mWA6Ifwh-4/w503-h377-p-o-k/P1160544.JPG

Po wdrapaniu się na szczyt zaczynam jechać po w miarę płaskim terenie. Na horyzoncie zaczynają pojawiać się domostwa. Mijam pierwsze samochody. Docieram tak do skrzyżowania z drogą SH11 przy jeziorze szkoderskim i kieruje się z powrotem do Czarnogóry. W Podgoricy będę próbował zdobyć kilka cennych rzeczy.

Pierwsze koty za płoty. Pierwsza z albańskich słynnych dróg za mną. Byłem pełen obaw o możliwości przejazdu ale niepotrzebnie. Technicznie nie jest to trudna droga a po 60ciu kilometrach miałem żal, że już się kończy. Niemniej jednak warto mieć coś na wypadek kapcia tudzież ładowarkę do telefonu :). Na granicy widać, że celnicy ostro pracują. Na wiatach zamontowane są lustra aby widać było dachy pojazdów. Ciężarówki przeglądane są również drobiazgowo od spodu. Już zapomniałem o takich klimatach na granicy. Ja nie mam problemów z odprawą. Przejeżdżam przez bramki a tuż za nimi stoi mały mercedes A wprowadzony jednym kołem na leżące koło od ciężarówki. Obok Mercedesa leży cała masa brązowych paczuszek wyciągnięta z podwójnej podłogi. Przemyt widać tutaj działa :).

https://lh4.googleusercontent.com/-d-SMpld-TsQ/UFA2NMvbzwI/AAAAAAAAC6M/qq2vvTIV2bY/w503-h377-p-o-k/P1160545.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-qztJra3Xy8I/UFA2N07CSCI/AAAAAAAAC6U/pnxxPfOgZE8/w503-h377-p-o-k/P1160548.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-HBzOsyDmw-Q/UFA2OnAHNcI/AAAAAAAAC6Y/kFnJyEhyHvE/w503-h377-p-o-k/P1160549.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-7kepCw32A1w/UFA2PCUrtGI/AAAAAAAAC6k/7-5Mm1uzMkw/w503-h377-p-o-k/P1160550.JPG

W powyższych czterech zdjęciach można ująć cały mój zaopatrzeniowy wypad do Podgoricy. Udało mi się znaleźć kawiarnię z wifi. Na googlach znalazłem sklep rowerowy i salon yamahy. U japończyków zakupiłem smar do łańcucha a do rowerowego pognałem po jakieś łatki. Chłopaki jednak nie mieli takich rzeczy na stanie ale uruchomili telefony, kontakty i już miałem namiar na inny sklep, w którym takie rzeczy znajdę. Było im bardzo przykro, że okradziono mnie właśnie tutaj. Po drodze wpadłem do sklepiku z akcesoriami do telefonów i kupiłem ładowarkę samochodową do samsunga. U tego następnego rowerzysty dostałem łatki, ekstra klej i jeszcze kawałki starych dętek rowerowych na w razie czego. Pod tym sklepem rowerowym miałem jedyną! podczas całej wyprawy sytuację niebezpieczną na drodze. Typowy ślepy lewoskręt z naprzeciwka. Obyło się całe szczęście bez stłuczki. Wystarczy tego szału zakupowego. Możemy wracać do Albanii. To co widać na zdjęciu przy wjeździe powrotnym do Albanii to bardzo popularny tam widok. Range Rover jest tam bardzo często widywanym autem. Nierzadko też na brytyjskich bądź włoskich blachach.

https://lh3.googleusercontent.com/-dvBGjmoS1Go/UFA2QA5yNhI/AAAAAAAAC6o/Ik2vCQSBuZw/w503-h377-p-o-k/P1160552.JPG

Po 30 kilometrach jestem już w miejscowości Shkoder. Tutaj usiłuję kupić mapę i wymienić pieniążki. O ile to drugie udaje się bez większego problemu, kupno mapy w niedzielę jest niemożliwe. Poznaje młodego jegomościa, który rzekomo pracuje w pobliskiej informacji turystycznej. Nie otworzy mi jednak, "bo klucze ma żona" :P. Później okaże się, że to ponoć popularny wkręt tutejszych "brytyjczyków". Dostałem mimo to kilka cennych uwag na temat włóczenia się po Albanii. Generalnie okazuje się, że turysta tutaj jest święty. Facet mówi, że tutaj nawet władze uczulają miejscowych na to, że turyści to dla tego kraju olbrzymia szansa i, że za nic w świecie nie można im robić krzywdy. Mimo to gość poleca mi np. zakleić czarną taśmą błyszczące napisy na aparacie, coby się nie rzucały w oczy :). Tak też zrobiłem.

https://lh6.googleusercontent.com/-dWXnG4Tlhw0/UFA2Qx0SJzI/AAAAAAAAC60/a0YtMdXKkLg/w503-h377-p-o-k/P1160553.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-vL7CZbbtGdg/UFA2RSYDDtI/AAAAAAAAC64/NEmRSqch3Zc/w503-h377-p-o-k/P1160554.JPG

Decyduje się jechać bez mapy. Chcę zrobić pętlę przez Koplik i Boge do Theth i dalej do Shodry tylko inną drogą. Wyjeżdżam zatem ponownie SH11 w stronę granicy czarnogórskiej. Niestety droga ta jest w remoncie. Jedzie się po świeżym czarnym asfalcie, co jest przyjemne, jednak nie uświadczysz kierowco żadnego znaku. Co chwilę zatrzymuje się i odpalam gpsa, żeby sprawdzić czy przejechałem już skrzyżowanie z drogą do Boge. Przejechałem ją dwa razy!. Dopiero za trzecim uznałem, że ta "droga" to chyba dobry kierunek :). Jadę w stronę Parku Theth. I banan nie schodzi z twarzy :D. Pierwsze kilka kilometrów od Koplik droga prowadzi po kompletnie płaskim przedpolu. Przede mną wyrastają dopiero masywne skalne grzbiety, w kierunku których zmierzam. Niestety dym w powietrzu ponownie ogranicza mój zasięg widzenia. Tutaj również jest sporo pożarów w górach.

https://lh6.googleusercontent.com/-feih5VXRgqo/UFA2Rmf_V3I/AAAAAAAAC7E/fW3Dm9DsG20/w503-h377-p-o-k/P1160555.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-gaR_Wot9zb4/UFA2Sl3CetI/AAAAAAAAC7I/Da1bIuhEBEs/w503-h377-p-o-k/P1160558.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-8aujdlrjyc4/UFA2T64HboI/AAAAAAAAC7c/zr6V7S90Lo4/w503-h377-p-o-k/P1160560.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-Hhls-5YtITo/UFA2UbxKPuI/AAAAAAAAC7g/8_yTj41Il_A/w503-h377-p-o-k/P1160562.JPG

Pierwszych kilkanaście kilometrów po wjeździe do doliny jadę bardzo dobrym asfaltem. Potem zaczyna się szutrowa droga. Różnej wielkości kamienie, różnej spójności nawierzchnia, trzeba bardzo uważać. Żeby śmiało utrzymywać prędkość na dwójce trzeba jechać raczej na stojąco. Motocyklem bardzo telepie na tych dziurach. To jest pierwszy moment, w którym "ciesze się", że mam mniejszy bagaż. Mój poznany jegomość w Shkoder powiedział, że tu po drodze w Boge jest informacja turystyczna i że tutaj będę mógł kupić mapę. Informacja owszem jest... ale mapa jest nie do dostania. Jadę dalej.

Powoli i z mozołem wspinam się co raz wyżej. Klimat zachodzącego w dymie słońca jest niespotykany jednak żałuję, że nie widać więcej i dalej. Droga miejscami jest na tyle nierówna, że trzeba zwalniać do pierwszego biegu. Są jednak momenty, w których można sobie pozwolić na trójkę :). Po drodze doganiam białego Range Rovera, który jedzie w górę. Jakiś bogaty jegomość jedzie z laseczką na wycieczkę. Nie byłoby może w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Range to wersja Vogue na 22 calowych aluskach a opony mają profil może ze 45. Długo wlokę się za nimi zanim zrobi się miejsce na przejazd.

https://lh6.googleusercontent.com/-qi_4RNDCTGo/UFA2U0HeouI/AAAAAAAAC7o/L4A-_f-3RGo/w503-h377-p-o-k/P1160563.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-smFBQvDyXNA/UFA2Wq0LmzI/AAAAAAAAC78/9aWMKixZwZk/w503-h377-p-o-k/P1160565.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-OHymDf5EQhg/UFA2XMV0OlI/AAAAAAAAC8E/W0Z_96vNsR4/w503-h377-p-o-k/P1160568.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-7WvtjakTEGo/UFA2XnUl8zI/AAAAAAAAC8M/oyHE876qMWw/w503-h377-p-o-k/P1160570.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-jAtJ-M9mK9M/UFA2YDKCwiI/AAAAAAAAC8Q/YHZ910b5bhc/w503-h377-p-o-k/P1160571.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-XcvFCBEiUmk/UFA2YkZjj9I/AAAAAAAAC8c/EwRFCcbZCi0/w503-h377-p-o-k/P1160572.JPG

Po jakimś czasie wjeżdżam na przełęcz. To już chyba najwyższe miejsce, na które wspina się ta cała droga. Bardzo kiepsko widać. Na zdjęciu z ręką starałem się uchwycić wysokość na jakiej się jedzie ale fotografia kompletnie nie oddaje tego wrażenia. Dopóki jechałem było w porządku. Jak się zatrzymałem i spojrzałem w dół, jak zdałem sobie sprawę jak blisko krawędzi urwiska jest droga... to aż mi się miękko pod nogami zrobiło. Normalnie wysokie Tatry Afryką Twin.

https://lh4.googleusercontent.com/-6mDPLO0zlFE/UFA2ZqPliaI/AAAAAAAAC8g/0vJIZUSpYhs/w564-h423-p-o-k/P1160575.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-_O33oMS3Ou4/UFA2bvSEroI/AAAAAAAAC84/4OKdyVm-zf8/w318-h423-p-o-k/P1160581.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-bobWqCZjVw4/UFA2cSNiizI/AAAAAAAAC9A/gLVgnM24bto/w463-h347-p-o-k/P1160584.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-f8epWPdl9tY/UFA2dDQIgHI/AAAAAAAAC9I/xluEuhwiilQ/w465-h347-p-o-k/P1160586.JPG

Stamtąd już tylko długi i kręty zjazd do Theth. Słońce schowało się za szczytami gór a ja znajduje sobie nocleg dokładnie na przeciwko mostku, którym przejechałem przez rzeczkę. Nowego, betonowego mostku :). Dostałem duży pokój z dynamicznym prądem i równie dynamiczną wodą w łazience. Tutaj wszystko działa dzięki wodzie płynącej z gór. Kosztowało mnie to całe 20EUR ale nie chciałem szukać dalej już. Zmęczony byłem bardzo. Dopiero potem poszedłem do gospodarzy obok. Okazało się, że jest tam gościniec wraz z polem namiotowym i ekipa dwóch samochodów 4x4 z Polski. Przysiadłem się i zaczęliśmy rozmawiać. Ludzie z Mazowsza wybrali się już nie pierwszy raz na wakacje 4x4 do Albanii. Z dziećmi. Bardzo pozytywni ludzie :). Poznałem również gospodarzy, 17 letnią Sofi i jej 12 letniego brata Francesco. Okazuje się, że zajmują się tym miejscem w czasie lata. Przyprowadzają wycieczki młodzieży ze Shkodry i z innych miasteczek. Jest pełna obsługa, jedzonko, zimne piwko i świetna atmosfera. Gospodarze komunikują się doskonale po angielsku. Żałuję, że nie zostałem tam dłużej i że właśnie tam nie spałem. Byłoby taniej i przyjemniej :).

Grubo po zmroku wracam do siebie, walczę z lodowatą wodą w łazience i umęczony kładę się spać. Jest tutaj cudownie.

https://lh4.googleusercontent.com/-ByyywahEprM/UFA2fAb3fFI/AAAAAAAAC9Y/OcoUDQ3WJMw/w617-h347-p-o-k/P1160589.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-4GUtLA2ewEQ/UFA2fqbklXI/AAAAAAAAC9k/rOMgMs5Wu94/w686-h386-p-o-k/P1160590.JPG

Gawron
25.03.2013, 09:18
No nareszcie! ;)
Mozesz napisac albo zalaczyc jakas mapke?
Interesuje mnie ta 'drabina' gdzie IFE mijales.

grabbie
25.03.2013, 10:46
To jest droga SH 20 z Gusinje do Hani i Totit, praktycznie cała wzdłuż granicy z czarnogórą. Drabinkę zaznaczyłem Ci dokładnie na mapce.

https://lh3.googleusercontent.com/-erkw-YhavZI/UVAdn9EAIAI/AAAAAAAAD7w/--fErW5YmXU/s1527/SH20+DRABINKA.jpg

Gawron
25.03.2013, 12:50
Serdecznie dziekuje!:D

gdziala
04.06.2013, 03:29
Dało by radę pojechać dalej?:at:

calgon
05.06.2013, 19:56
Ja także czekam grzecznie

Kobra
11.08.2013, 10:06
Stało się coś? Jeśli nie to prosimy dalej :at:

RAVkopytko
11.08.2013, 20:56
Grabbie,Dawaj:lukacz:

grabbie
26.10.2013, 18:33
Wybaczcie Panowie i Panie to sromotne opóźnienie... w przyszłym tygodniu podrzucę dzień następny :D

calgon
27.10.2013, 08:39
No chłopaku bierz sie do roboty bo od jutra zaczynam gonić Cię z moją relacją.Kierunek ten sam.

grabbie
27.10.2013, 16:07
DZIEŃ 9 - PARK THETH I GÓR CIĄG DALSZY.

Noc minęła spokojnie, bez żadnych przygód. Podnoszę się wcześnie, słońca jeszcze w dolinie nie widać. Zbieram graty, szybka toaletka i mocuje się z bagażem do motocykla. Wysoko nad szczytami promienie słońca nieśmiało zaglądają w dolinę. W powietrzu stale unosi się dym. Jest jeszcze przenikliwie chłodno ale wiem, że to będzie kolejny gorący dzień. Przede mną droga powrotna do Szkodry jednak nie tą samą drogą, którą przyjechałem tu wczoraj. W ten sposób zrobię piękną pętlę, wrócę do Szkodry i zobaczymy co dalej.

https://lh4.googleusercontent.com/-DCzNO0TaXL0/UFA2hRLZqEI/AAAAAAAAC98/Ml3k7IivdEo/w800-h600-no/P1160595.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-T115ur8fxj8/UFA2gbgYLCI/AAAAAAAAC9s/tIJWweRkLUI/w480-h600-no/P1160592.JPG

Dookoła cudowne szczyty Gór Przeklętych. Wysokości wierzchołków oscylują w okolicy 2500m n.p.m. ale patrząc po strzelistych i surowych skalnych szczytach można odnieść wrażenie, że ten region jest nieco wyżej. Przede mną około 80km do Szkodry z czego 3/4 po kiepskiej jakości szutrach. Zabawę czas zacząć :D.

https://lh3.googleusercontent.com/-cnse2q0J3EQ/UFA2idMmYYI/AAAAAAAAC-E/Yr6D4H3CssQ/w800-h600-no/P1160597.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/KE--LAExmvXCo6GTqgl5sZwLJaYkx_ORpGO9EdILD_w=w800-h600-nohttps://lh4.googleusercontent.com/SGITC0DYaEmuI6lDtg8Uaiuy3Zr759uvTg_yJS7llgc=w304-h227-p-no

Po kilku kilometrach zaczęły się drobne problemy nawigacyjne. Według mojej mapy powinienem przejechać na lewy brzeg strumienia. Spotykam też starego Land Rovera z Austrii z dwoma chłopakami, którzy mają ten sam problem. Szukaliśmy mostu ale go nie było. Wygląda na to, że strumień w pewnym miejscu rozlewa się i płynie sobie to tu to tam. Trzeba przez to wszystko przejechać i wydostać się na lewą stronę. O tej porze roku to bułka z masłem. Ciekawe jak to wygląda na wiosnę :D.

https://lh6.googleusercontent.com/-3byWQnuX2O0/UFA2lXPFKTI/AAAAAAAAC-g/4-5uJrElmE8/w800-h600-no/P1160602.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-ltGgs6w2Le4/UFA2l6lSWqI/AAAAAAAAC-o/-5-RtFSsTzs/w800-h600-no/P1160603.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-18hKYIYFmt4/UFA2m8JNC1I/AAAAAAAAC-w/qcunWDxa1Ts/w800-h600-no/P1160605.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-ZbwtizuiEiM/UFA2n-sP2yI/AAAAAAAAC-4/lNScz3zmvss/w800-h600-no/P1160607.JPG

Jeśli chodzi o drogę to muszę przyznać, że spodziewałem się czegoś znacznie gorszego. Ta droga jest po prostu przejezdna. Czujesz się pewniej - jedziesz szybciej, masz obawy - jedziesz wolniej. Nie było nigdzie problemów z przejazdem wynikających z jakiegoś wybitnie offroadowego charakteru tej trasy. Dzień wcześniej, ekipa z Mazowsza wspominała coś, że tędy niby jest trudniej, że gorzej itp. Po drodze jacyś miejscowi też wskazywali mi, że do Szkodry to ja z pewnością źle jadę i powinienem zawrócić. Ja napieram jednak dalej. Jest masa zabawy, tony kurzu i mnóstwo wspaniałych widoków :). Nawet gdybym miał zawracać - będzie warto.

https://lh6.googleusercontent.com/-ruyj88il8Ws/UFA2ojHqg9I/AAAAAAAAC_E/iXVwANQRA9E/w800-h600-no/P1160609.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-GWNdGTilZsg/UFA2pcvGk8I/AAAAAAAAC_I/Pjn2xHCZ_HA/w800-h600-no/P1160613.JPG

Elegancja francja - piesi kładką, sprzęty przez bród. W oddali widać bardzo popularny środek transportu w okolicy. Mercedes 207. Widziałem też stary model Renault 5, który twardo poginał po tych ścieżkach na kompletnie łysych oponach.

https://lh5.googleusercontent.com/-AMxPZw3DD0Q/UFA2qzAUoOI/AAAAAAAAC_Y/e434Z2r6R1k/w800-h600-no/P1160617.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-mStwNYJZxrc/UFA2rxLBDAI/AAAAAAAAC_g/WK91tTJ4j-4/w800-h600-no/P1160618.JPG

Woda jest tutaj obłędnie czysta. Niespotykana wręcz przejrzystość i cudowny kolor. Zdjęcie tego nie oddaje ale u dołu zdjęcia to z pewnością zakryłoby mnie razem z afryczką :)

https://lh3.googleusercontent.com/-1-jRdXYoNZ0/UFA2snczImI/AAAAAAAAC_o/cS3zqKqzSF4/w800-h600-no/P1160619.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-DjDp2vEuLZk/UFA2uAiefvI/AAAAAAAAC_4/SmS4wXPJYPk/w800-h600-no/P1160625.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-w537EIpfrVw/UFA2vyVu_NI/AAAAAAAADAM/OEzwQy5ABS4/w800-h600-no/P1160629.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-uXw3rfPR49k/UFA2yAVh49I/AAAAAAAADAg/6oaJ1fYOzXQ/w800-h600-no/P1160633.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-x-mq2atb2NY/UFA2z-OLLLI/AAAAAAAADAw/nLlS8z0oDzo/w800-h600-no/P1160637.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-Xx8bi2HcRuY/UFA23IogfdI/AAAAAAAADBc/bqARwyp5i20/w800-h600-no/P1160644.JPG

Jeszcze stosunkowo wysoko w górach zaczyna się świeżutki i pachnący nowością asfalt. Po raz kolejny mam uczucie szutrowego niedosytu... niby kilkadziesiąt kilometrów górskiej, kamienistej wyrypy minęło ale chciałoby się jeszcze. Docieram ponownie do Szkoder. Krótka rozkmina co, gdzie i którędy i już jestem na wylocie. Żar leje się z nieba. Szybkie tankowanie motocykla i mojej spragnionej mordy i lecę na Kukes. Wybieram starą drogę SH5 i kieruję się powolutku na wschód w kierunku masywu Korab.

https://lh4.googleusercontent.com/-g2lSPwXMEKQ/UFA24Dw-aII/AAAAAAAADBg/YX3eC5HLY64/w800-h600-no/P1160645.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-90SaQhrgJjQ/UFA24h0omzI/AAAAAAAADBo/EVrYXgBxbKc/w800-h600-no/P1160646.JPG

Stara droga (nowa to teraz autostrada, którą jest dalej ale jedzie się szybciej) jest nie najlepszej jakości, przepotwornie kręta i obrzydliwie górska. Chyba nie sposób znaleźć tu odcinka 100m, który byłby idealnie prosty. Zakręt na zakręcie goni następny zakręt. Największa zaleta to kompletna cisza. Zero ruchu. Dokoła morze gór i przestrzenie niezmącone żadnym miejskim krajobrazem.

https://lh5.googleusercontent.com/-9cG1hFJXY5Q/UFA25Sg83bI/AAAAAAAADBw/JXJQDXAII0g/w800-h600-no/P1160647.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-0Kr_zh8sj2o/UFA27CxgpMI/AAAAAAAADCA/Lpfd9kUKbbc/w800-h600-no/P1160651.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-VtiSaFILwJk/UFA29RGbtXI/AAAAAAAADCY/-vX1kMTjThg/w800-h600-no/P1160659.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-xYv8R6DB34M/UFA2-Ook43I/AAAAAAAADCk/igWYW0dkHHM/w800-h600-no/P1160661.JPG

W Kukes odbijam na SH31 i przesuwam się na południe, wzdłuż granicy z Kosovem. Następnie odbijam w jeszcze skromniejszą drogę w lewo, która... nie ma numeru ale jakoś na nią trafiłem. Okazała się z resztą w budowie i gdzieniegdzie pomykało się po podbudowie a gdzieniegdzie widniał już zacny asfaltowy chodniczek. Po drodze, w jednej z wiosek widzę mały sklepik a przed nim zaparkowane dwa, objuczone po pachy rowery. Myślę sobie... środek Albanii, ziomki na rowerach? To muszą być Polacy :). Wchodzę do sklepiku po zimną colę i oczywiście słyszę polski język. Goście po czterdziestce zostawili sobie auto gdzieś na północy i śmigają na rowerkach aż miło na południe. Mówię, że jadę do Peshkopi na co oni z uśmiechem odpowiadają - my też... tylko Ty będziesz tam za 2 godziny, a my za 2 dni.
Przy okazji całą zgraja miejscowej dzieciarni miała z nas rozrywkę.

https://lh4.googleusercontent.com/-WqsOInR8Dow/UFA2_B-K6UI/AAAAAAAADCs/wBT1vO5KkCo/w800-h600-no/P1160663.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-yLdLIKlLUJA/UFA2_kC2wOI/AAAAAAAADC0/y5LSDvP_iMI/w800-h600-no/P1160664.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-w0BBdrddWoo/UFA3A-On4PI/AAAAAAAADDE/u0ffFVBd3iY/w800-h600-no/P1160669.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-P_wzdNmVeWk/UFA3DMsZdtI/AAAAAAAADDg/lBtWO1hdYLc/w800-h600-no/P1160676.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-bygttFBl7YM/UFA3HuS5hsI/AAAAAAAADEQ/vICCOd8Ilmg/w800-h600-no/P1160684.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-UHEPcWSe-uo/UFA3HGuVpjI/AAAAAAAADEM/INl4s8jHHqE/w1024-h768-no/P1160683.JPG

Po ostatnich przygodach w Czarnogórze miałem jakąś blokadę przed szukaniem jakichś miejscówek do biwaku na dziko. Włączyła się kontrolka i koniec. Psycha rysowała przeróżne scenariusze i za nic w świecie nie chciałem już spać na zielonym. Dlatego zdecydowałem, że dobrnę do Peshkopi przed nocą i tam może poszukam jakiegoś hoteliku. W ten oto durny sposób minąłem lekkomyślnie zjazd na rezerwat Turaj i drogę w kierunku szczytu Korab. Taki byłem głupi. Teraz już wiem, że trzeba będzie tę stratę kiedyś nadrobić. U góry pięknie widać szczyt Korab, na granicy Albanii i Macedonii.

Słońce ucieka za horyzont a ja przestraszony wizją spania w krzonach, z obawy o kolejne straty kieruję się do było nie było cywilizacji.

Do Peshkopi docieram jeszcze za dnia. Zrobiłem trzy rundki po "centrum" i na skrzyżowaniu zagadnął mnie młody chłopak. Po angielsku zapytał czy nie potrzebuję noclegu. Ja odparłem, że i owszem, pytanie tylko za ile. Jegomość nie wie ale tu obok w sporym hotelu pracuje jako kelner. W ten sposób dostałem pokój z łazienką, klimą i satelitą za całe 15 Euro. Hotel był przeogromny, miał chyba ze trzy duże skrzydła i po wyjściu z klatki schodowej należało jeszcze jakieś 187 metrów iść z klamotami do pokoju. Musiałem dwa kursy zrobić. Piętro trzecie a windy nie ma. Jednak namiot przy samym moto jest wygodniejszym rozwiązaniem :P. Zamykany parking na tyłach hotelu był darmową opcją... pół nocy chodziłem sprawdzać czy na pewno brama jest zamknięta :/...

https://lh4.googleusercontent.com/-Td6iU_G9c6E/UFA3Jrf01fI/AAAAAAAADEs/-vvEBNBAYro/w800-h600-no/P1160690.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-vdPfAuV9VUs/UFA3KTpA-qI/AAAAAAAADE0/J1T73PTPHvw/w800-h600-no/P1160691.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-4gTCM8kMqLE/UFA3K91p82I/AAAAAAAADE4/ob9F1XyXgqU/w480-h600-no/P1160695.JPG

Na kolację coś miejscowego ale przyznać muszę, że jakością strawy to tutaj nie grzeszą. Pocieszam się miejscowym browarkiem i samotnym, nocnym spacerem przez główny deptak. Rudy na głowie i czerwony na gębie wśród samych śniadych twarzy czułem się lekko nieswojo lecz względnie bezpiecznie :D

Navaja
27.10.2013, 19:03
Się czyta. Fajnie, że piszesz dalej. :brawo::brawo::brawo:
Jedna tylko mała uwaga: droga ze Skoder do Kukes to nie SH15 tylko SH5.

grabbie
27.10.2013, 19:25
O! dzięki za uwagę, już poprawiłem. Jakoś te drobne maczki na google maps mi się zlały :)

grabbie
28.10.2013, 13:35
DZIEŃ 10 - NA POŁUDNIE ALBANII

Przed snem znowu włączyła mi się psycha i tak sobie przypomniałem pewien brytyjski film, w którym w pewnym hotelu handlowali narządami nielegalnych imigrantów. I wyobraziłem sobie swoją sytuację. Jestem sam w środku jakiejś mieściny w Albanii, zgarnia mnie jakiś chłopaczyna z ulicy, dostaje pokój, z którego ewentualna ucieczka poprzedzona byłaby labiryntem korytarzy i klatek schodowych zanim dotrę do motocykla... a gość jestem w pełnym zdrowiu więc nereczka byłaby jak malowana. Takie brednie mi przelatywały przez czachę. Rankiem wstałem jednak bez ubytków i w jednym kawałku. Zwlekam się nieco obolały z wyra i nieśpiesznie wyruszam w stronę... motocykla.

https://lh6.googleusercontent.com/-IRNOc8O03Q4/UFA3MKgksWI/AAAAAAAADFI/GMMcuiqFpGE/w800-h600-no/P1160698.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-kYeiPVmChSY/UFA3MtMnh6I/AAAAAAAADFQ/oMfpjbDa048/w480-h600-no/P1160700.JPG

Afryczka nietknięta czekała wiernie na swojego kierownika i jego klamoty. Podczas codziennych rytuałów z zapinaniem bagaży doceniałem przez łzy utratę części bagaży. Parking na tyłach opuszczam wąską uliczką i od razu znajduje się na głównej ulicy - w nocy ruch tutaj jest zamknięty i pełni ona rolę głównego deptaku. Na wprost mojego wyjazdu spotykam dwóch jegomości z Niemiec na BMW i Husqvarnie. No i zaczyna się pogawędka. Zaczęło się od tego gdzie oni byli i gdzie jadą, gdzie ja byłem i dokąd zmierzam. Okazało się, że goście jadą właśnie do Theth, skąd ja wróciłem. Ten na husce miał koła supermoto i obawiał się czy da radę. Powiedziałem im, że jeśli są na lekko (a mieli mało bagażu) i jest sucho to nie powinni mieć problemów. Jak zobaczyłem niemiecką mapę Albanii u jednego z nich, na którą czekałem tydzień we wrocławskim Podróżniku, a którą dopiero mi co ukradli to się mało nie popłakałem :[. Co ciekawe podszedł do nas jeden miejscowy, częstując papierosami próbował się z nami dogadać, poradzić gdzie jechać i które drogi wybrać. Był kierowcą ciężarówki. Mimo iż nie dogadaliśmy się zbytnio było bardzo miło.

https://lh4.googleusercontent.com/-pbP4m5qscTU/UFA3OAL8cBI/AAAAAAAADFc/5n-0VVexZrw/w800-h600-no/P1160701.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-UXd-3WpzSkc/UFA3PI66HTI/AAAAAAAADFg/gl6IvFou-F0/w800-h600-no/P1160702.JPG

Zostawiam Peshkopi około godziny dziesiątej. Wyjeżdżając rzucam okiem na miasto. Trzeba przyznać, że mnóstwo się tutaj buduje. Jak tylko okiem sięgnąć poza miejski krajobraz, wszędzie góry. Tutaj popełniam kolejny strategiczny błąd. Wymyśliłem sobie, że żeby zdążyć na czas na prom w Grecji muszę zostawić sobie dzień zapasu na wypadek nieprzewidzianego, np. kapcia. W ten sposób, bojąc się nieprzewidzianych przygód zdecydowałem, że nie pojadę drogą SH36 do Burell aby na okrętkę wrócić przy pomocy SH16 do SH6 przy granicy z Macedonią tylko już teraz pocisnę dalej na południe SH6.

https://lh3.googleusercontent.com/-Ym9eFW7K5ac/UFA3Pu5tDzI/AAAAAAAADFo/RImBF1koOz4/w800-h600-no/P1160704.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-86ByAQxmVIA/UFA3RKsjtlI/AAAAAAAADF8/3BFlFZxaBPU/w800-h600-no/P1160708.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-KrGsFia_58E/UFA3SVEPEjI/AAAAAAAADGA/E8a_uj6xS4Y/w800-h600-no/P1160709.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-noBpRnj8zXA/UFA3S6VmSMI/AAAAAAAADGM/0vDlnM-9IwA/w800-h600-no/P1160710.JPG

Kilka kilometrów za Shupenze odbijam przez mostek na drogę, która nie posiada numeru. Nawijałem kolejne kilometry górskich serpentyn po drodze w przeróżnych etapach jej budowy. Momentami jest dopiero co żywo zerwany humus (o ile można to w tym klimacie tak nazwać), niekiedy jedzie się po podbudowie z bardzo dużych i luźnych kamoli a czasem jest to już bardzo dobrze ubita warstwa żwirowa. Praktycznie cały odcinek do Librazhd jest jednym wielkim placem budowy. Droga jest szeroka, kręta, górska i dzika. Po drodze mijam zupełnie nie oznaczone maszyny podczas pracy, koparki, wywrotki, spychacze i walce. Są też dwa lub trzy bardzo przyjemne brody. Wokół przecudne widoki, kilometry gór i niesamowite przestrzenie. Są chwile kiedy droga jest tak równa, prosta i szeroka, że bez problemu można rozwinąć 100km/h wzbijając w powietrze kilometry sześcienne pyłowej chmury. Wyobrażam sobie, że od kiedy będzie tu asfalt, podróż tą drogą to już nie będzie to samo. To zaskakujące jak cienka warstwa czarnego, bitumicznego syfu potrafi wprowadzić pewien dysonans w odbiorze krajobrazu naturalnego.

https://lh3.googleusercontent.com/-FUedQjQuUX4/UFA3UcfQ2MI/AAAAAAAADGY/nhiwbHzx5P4/w800-h600-no/P1160712.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-uOuq1JGD_tE/UFA3VtE3lbI/AAAAAAAADGo/03UfsMVtJHo/w800-h600-no/P1160715.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-n1eXlRmXXsk/UFA3WVLcQtI/AAAAAAAADGw/EhchfyRovoI/w800-h600-no/P1160716.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-5H57hMR7WgQ/UFA3X_6flJI/AAAAAAAADHA/e_FsuWn29dg/w800-h600-no/P1160720.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-dY1-0YeyHiQ/UFA3Y9HwwGI/AAAAAAAADHI/_XNpsdJHx8s/w800-h600-no/P1160721.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-friFo3w-Ke4/UFA3a9a486I/AAAAAAAADHg/7jxV4Gf9lM4/w800-h600-no/P1160725.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-PyaeFmmsSzY/UFA3bhYF1PI/AAAAAAAADHo/Xw9J3RHHDgU/w800-h600-no/P1160727.JPG

Melduje się w Librazhd i w tym miejscu wpinam się w dobrej jakości asfalt SH3, który prowadzi mnie dalej do jeziora Ohrydzkiego a następnie do miasteczka Pogradec. Tam zaplanowałem sobie popas na ten dzień. Zupełnie nie wiem czemu gdzieś się spieszyłem. Obierałem cel i gnałem do niego jak poparzony. Jakieś wewnętrzne napięcie nie dawało mi spokoju i bez sentymentu mijałem kolejne górskie masywy i kręte doliny. Nie dałem sobie czasu na oddech, na spokojną analizę miejsca i czasu, która z pewnością pozwoliłaby mi dużo swobodniej powłóczyć się pośród mijanych regionów. Pozwoliłoby mi to odnaleźć miejsca, drogi czy rezerwaty, które teraz wiem, że po prostu bezczelnie minąłem a były warte odwiedzenia. Może to perspektywa spóźnienia na prom tak na mnie działała, a może to wszystko dookoła co można było zobaczyć z każdej obranej drogi było na tyle fascynujące i nowe, że nie było ochoty drążyć tematu głębiej.

https://lh6.googleusercontent.com/-AmqieIjeJE4/UFA3cmpccAI/AAAAAAAADH0/j2qOthynvug/w800-h600-no/P1160730.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-bMYPhIBN-2c/UFA3dasa75I/AAAAAAAADH8/ptTVC7H-pHA/w800-h600-no/P1160731.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-XtulRZnF2bc/UFA3d75xCpI/AAAAAAAADIA/_cqQmgQsRWU/w800-h600-no/P1160733.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-lCkalmr4sqU/UFA3evq9BDI/AAAAAAAADII/YqXN0qWrJgg/w800-h600-no/P1160736.JPG

Opuszczam Perrenjas. Przede mną ostatni masyw przed jeziorem Ohrydzkim. Droga jest tutaj nadzwyczaj dobra.Drogą SH3 wjeżdżam na ostatnią przełęcz i moim oczom, w oddali ukazuje się turkus jeziora Ohrydzkiego na tle potężnych gór Galicica, po stronie Macedonii. Masyw ten osiąga w porywach ponad 2200m n.p.m i wygląda obłędnie. Odcinek SH3 nad samym jeziorem pozostawia wiele do życzenia i trzeba uważać na wyrwy w asfalcie. Docieram do Miejscowości Pogradec. Rzut okiem na odpowiednią mapę (którą straciłem) wystarczyłby aby odnaleźć na niej przejście graniczne na drodze SH64 i zrobić szybki skok w bok na Macedońską stronę. Teraz wiem, że czeka tam piękna droga w górach Galicica i kolejne jezioro Prespa. Z Pogradec do granicy są jakieś 4 kilometry...

https://lh4.googleusercontent.com/-x8XUAlHP_n8/UFA3fR2Xc6I/AAAAAAAADIU/lbDVGNBZGiE/w800-h600-no/P1160738.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-eati1aJVi1Y/UFA3gZAi_EI/AAAAAAAADIk/i8cG-t0bTzM/w800-h600-no/P1160740.JPG

W centrum miasteczka znajduję piekarnię i wchłaniam dwa przeogromne, świeże i przepyszne rogale z czekoladą. Mam spokój z obiadem na cały dzień. Wbijam na plażę miejską i rozkoszuje się widokiem wody i gór w oddali. Jest oczywiście okropnie gorąco - około 35 stopni w cieniu. Tutaj poświęcam chwilę nad mapą żeby ogarnąć trochę sytuację.

https://lh3.googleusercontent.com/-fH0MGGpz1Y0/UFA3hUfe3pI/AAAAAAAADIs/AE7azQ_G1PA/w800-h600-no/P1160742.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-RWwAE7vbtS4/UFA3h0eRm1I/AAAAAAAADI0/okZbEHD_EHE/w800-h600-no/P1160745.JPG

Było wczesne popołudnie więc nie miałem ochoty zostawać tutaj na resztę dnia i nocleg. Postanowiłem jechać dalej, do Korce, dalej drogą SH3. Po wyjeździe z miasta zrobiło się nieco nudno. Teren się wyrównał i góry odsunęły się w stronę horyzontu. Korce okazało się dużym i nieciekawym miejscem. Postanowiłem zatem jechać dalej na południe. Opuszczam miasto drogą SH75 w kierunku Leskovik. Tutaj zaczęło się dziać coś ciekawego. Według mojej mapy, którą zakupiłem w Albanii do Leskovik można dojechać drogą SH75 koloru żółtego jadąc po prostu na południe. Druga droga, jakieś 30 kilometrów po wyjeździe z miasta odbija nieco na zachód, nie ma numeru ale również jest koloru żółtego i zmierza do drogi SH75 ale na wysokości miasta Permes. Obrałem tę drugą opcję, bo nie chciałem jeszcze jechać do Grecji. Leskovik jest przy samej granicy a Permes nieco dalej. Teraz wiem również, że po drodze warto byłoby z Permes grzać do Vlore i Gjirokaster, których w ogóle nie miałem wtedy w planach.

https://lh5.googleusercontent.com/-R9wJetptOPo/UFA3jHO9BxI/AAAAAAAADJE/PSJMGgVJgwE/w800-h600-no/P1160751.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-bo_5LbWKrMY/UFA3jirQIZI/AAAAAAAADJU/xKRO5TOgD6E/w800-h600-no/P1160752.JPG

Za mną nieco wyrównany obszar z miastem Korce. Ponownie wjeżdżam w kręte i górskie drogi.

https://lh4.googleusercontent.com/-tz_Cxyw1BHw/UFA3kZCLd-I/AAAAAAAADJM/3aXIA856_U8/w800-h600-no/P1160756.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-CUsjUNunsyg/UFA3mJ7dkwI/AAAAAAAADJg/zVE9YkKDPhY/w800-h600-no/P1160759.JPG

Przed miejscowością Mollas odnajduję dosyć wyraźne odbicie w prawo. Kilka kilometrów i asfalt się kończy. Nie ma w tym nic dziwnego, według albańskiej mapy spokojnie może to być droga barwy żółtej. Jest w miarę równo ale trzeba gdzieniegdzie uważać na wystające większe kamienie. Jadę sobie więc znowu szutrówką w góry nie spodziewając się niczego złego. Jedyny problem polegał na tym, że drogi tej nie było na moich mapach z Locus Pro więc opierałem się jedynie na mapie papierowej.

https://lh6.googleusercontent.com/-QxNl3_Cgces/UFA3mu0KDqI/AAAAAAAADJs/GCTL_i6GM-M/w800-h600-no/P1160762.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-5Eana-m2P64/UFA3nP47HII/AAAAAAAADJw/F8IKDWsk1-U/w800-h600-no/P1160763.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-z_6Ut6svgt4/UFA3n8LsJLI/AAAAAAAADJ4/M4y5rUrvNh0/w800-h600-no/P1160764.JPG

Po drodze mijam kilka rozjazdów i skrzyżować ale wybieram kierunek wyraźnie bardziej rozjeżdżony. Im dalej jadę tym wyżej się wspinam. Po drodze mijam malownicze jeziorko. Przez chwilę zastanawiałem się nad noclegiem w tej okolicy jednak kilka śladów obecności 'tubylców' w połączeniu z czarnogórskimi przygodami ostudziło moje zapały. Jadę dalej. Po kilku ładnych kilometrach droga zaczyna robić się coraz bardziej kręta i wiedzie co raz wyżej. To lubię! - pomyślałem. Nawierzchnia stawała się wyraźnie bardziej wyboista, roślinność wypierały coraz większe połacie skał. W pewnym miejscu przytarłem lewą torbą o duży głaz leżący przy samej drodze i uzyskałem tym sposobem piękny boczny otwór załadunkowy. Po opatrzeniu rannego pancerną taśmą potoczyłem się dalej. Ku mojemu zdziwieniu dojechałem na plac, gdzie stał jeden samochód, kilka domków z kamienia, wokół żywego ducha i żadnych śladów dalszej drogi.

https://lh5.googleusercontent.com/-XN9gN_z6Bqc/UFA3ooczTPI/AAAAAAAADKA/Du6QX06_dZE/w800-h600-no/P1160766.JPG

Za mną było widać jedynie ogromne śmietnisko. Wyglądało jakby tędy miejscowi chodzili wyrzucać śmieci i tyle. Przejazdu nie było. Jak patrzę teraz na google maps to miejsce to zwie się Kaltanj. Zawróciłem grzecznie w poszukiwaniu jakichś rokujących rozjazdów. Kilka kilometrów wstecz próbuję w prawo ale po kilkuset metrach ląduję w kolejnej osadzie bez przejazdu - Qesarake. Cofam się jeszcze i celuję ponownie w prawo. Dość wyjeżdżona gliniasta droga daję nadzieję na powodzenie. Najgorsze było to, że skala mojej mapy nie pozwalała dokładnie ocenić gdzie jestem (była tylko jedna żółta droga) a według nawigacji błądziłem już dawno w morzu zieleni.

https://lh4.googleusercontent.com/-6I1Z6UhpAL8/UFA3pdZjCdI/AAAAAAAADKI/x9Gtkfd08D8/w800-h600-no/P1160767.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/--27TcRbI7F4/UFA3qICiBLI/AAAAAAAADKU/c4oDm4Jxiww/w800-h600-no/P1160768.JPG

Jadę więc sobie w miarę pewnie dalej. Droga prowadzi przez niski las, w dół, później w górę. Na wszelki wypadek włączyłem nagrywanie śladu gps. Po jakimś czasie ślady stają się mniej wyraźne, wyjeżdżam na jakieś wzniesienie, kierunek kompletnie nie w tę stronę, w którą chciałem. Na jakiejś połonince docieram do kolejnej drogi. Zapala mi się w głowie kontrolka więc asekuracyjne obieram kierunek w lewo, jakbym chciał wrócić skąd przyjechałem. Dopiero teraz widzę na mapie satelitarnej, że właściwy kierunek był właśnie w prawo.

https://lh4.googleusercontent.com/-IHLJ3NVPw2k/UFA3rMAkBbI/AAAAAAAADKg/o8H86quHjVE/w800-h600-no/P1160770.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-KzQ15FwEzoU/UFA3r1JUFHI/AAAAAAAADKs/vV7SJpzxUvo/w800-h600-no/P1160771.JPG

Docieram do jakiejś miejscowości, wjeżdżając przez cmentarz, ledwie widoczną ścieżką na trawie. Stoi jakieś Pajero ale ludzi zero. Z cmentarza dojeżdżam do 'centrum' - trzy chałupy, stara ciężarówka Ifa i Samuraj. Ale jest! Jest droga!. Celuję w nią i zaczynam piekielnie stromo staczać się po luźnej i wymytej przez deszczowe potoki nawierzchni. Zachodziłem w głowę jak tu się tą Ifą wjeżdża?!. Teraz okazuje się, że dojechałem do czegoś co się nazwa Lencke. Zamiast wracać skąd przybyłem jechałem dalej na wschód, na czuja w kierunku asfaltu z którego przybyłem. Problem polegał na tym, że zrobiło się okropnie stromo, droga przestała być drogą a stała się górską ścieżką dla osiołków i ludzi. Zatrzymałem się w pewnej chwili co by ochłonąć i spojrzeć trzeźwo na swoją sytuację. Co ciekawe, na pierwszy rzut oka znajdowałem się na totalnym odludzi. Jednak jak zacząłem dokładnie obserwować okoliczne wzniesienia i doliny to okazało się, że co chwile gdzieś znajduje się jakieś domostwo. Wyglądało to jednak tak jakby wszędzie dojazd odbywał się pieszo lub konno. Tu po prostu żyli sobie ludzie, były drobne poletka uprawne i pastwiska. Jak popatrzeć na zdjęcia satelitarne to jest tu wokoło mnóstwo dróg, dróżek i ścieżek, o których przeznaczeniu wiedzą zapewne tylko miejscowi.

Dalej było tak stromo, że w tym momencie zawracanie nie w chodziło w grę. Przy tej nawierzchni w życiu nie wdrapałbym się z powrotem do Lencke. Zmierzałem w kierunku jakiegoś kamienistego żlebu, z którego wyjazd wyglądał podobnie jak moje obecna ścieżka. Mało tego, wypatrzyłem w oddali lokalesa popędzającego osiołka z chrustem ku górze. Niezłe klimaty. Jadę dalej, jakieś wielgachne kamole walą mi pod silnik a na kilku ewidentnie się wieszam. Podjazd na następne wzniesienie zdecydowałem zrobić po trawie, bokiem tak żeby nie cisnąć przez wielkie kamole i sypki żwir. Udało się. Na górze kolejna blada ścieżka ale już wyraźnie dla pojazdów wielośladowych. W miarę upływu metrów droga staje się co raz wyraźniejsza. Po kilkunastu minutach niepewności wracam do jakiejś wioseczki, w której już byłem. Stąd celuję z powrotem do asfaltu SH75. Trochę przestraszony ale i zawiedziony jadę asfaltem dalej. Byłoby zdecydowanie inaczej gdyby mieć chociaż dobrą mapę topograficzną na gps.

https://lh4.googleusercontent.com/-LPokFi-zdck/UFA3sr_qFdI/AAAAAAAADKw/pUjZqYzUI1M/w800-h600-no/P1160774.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-AgG_cHih7Ek/UFA3tGTmlvI/AAAAAAAADK4/LTO7kgc2sEc/w800-h600-no/P1160778.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-8hrHfZXLqsg/UFA3t1EbF_I/AAAAAAAADLE/o1F-zUUwnm0/w800-h600-no/P1160779.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-OJsY08XGEJI/UFA3vOr3cNI/AAAAAAAADLU/nHh50Sg6aTA/w800-h600-no/P1160783.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-t_L3ki8Lc2c/UFA3waZ_DBI/AAAAAAAADLk/o7JmQOEP5CM/w800-h600-no/P1160787.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-m5EmO-zjfX8/UFA3xE2ydsI/AAAAAAAADLs/dS4m1laArRY/w800-h600-no/P1160788.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-5a3MTzw-wzA/UFA3yECq9vI/AAAAAAAADL4/5SxUGI_Dwbw/w800-h600-no/P1160791.JPG

Dalej pomykam już asfaltem przez puste doliny pośród gór dzikich szczytów. No po prostu poezja. Słońce powoli chyli się ku zachodowi a ja z zainteresowaniem rozglądam się za ewentualnym miejscem na dziki nocleg. Ponownie ponure myśli wybijają mi zielone spanie z głowy. Docieram do Leskovik. Tutaj robię małe zaopatrzenie. Jakiś lokalny rider szpanuje na starej i zmęczonej xtz 750 z dzieckiem z tyłu, obaj bez kasków. Rzut okiem na mapę i dochodzę do wniosku żeby może jednak do tej Grecji dzisiaj skoczyć.

https://lh5.googleusercontent.com/-BgScfYZEXsE/UFA3y6nUeKI/AAAAAAAADMA/a5z8I6OmqW0/w800-h600-no/P1160792.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-dOP3dC8lEB4/UFA3zpUO3mI/AAAAAAAADMI/wSGOBNTVXKk/w800-h600-no/P1160793.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-Y7MW8FLEqDc/UFA30D9IXmI/AAAAAAAADMU/oBgyDxiOkPs/w800-h600-no/P1160796.JPG

Nie bez przeszkód udaje mi się znaleźć wyjazd z miasta drogą SH65 w kierunku granicy. Droga jest oczywiście w budowie. Dopiero przed samym przejściem pojawia się asfalt. Melduje się na przejściu. Albańsy celnicy bez przeszkód oddają paszport. Jadę mostem na drugą stronę rzeki i melduje się u Greków. Wokoło nikogo. Mam w ogóle wrażenie jakbym dzisiaj był jedynym, który z tego przejścia korzysta. Celnik bierze paszport, sprawdza, coś tam gmera w komputerku i daje paszport drugiemu. Dostaję informację, że u niego ok ale teraz ten drugi jegomość się mną zajmie... i się zaczyna. Faktem jest, że patrząc po ubiorze wyglądałem jak młody rudy, czerwonoskóry Albańczyk co to chwilę temu podpieprzył jakiemuś polakowi motocykl i próbuję tymże skromnym przejściem coś do Grecji przemycić. Zaczęło się od pytań, skąd, dokąd, na jak długo, dlaczego, w jakim celu. Potem gościu do mnie rzucił - otwierać kufer!. Spoko ale po kufrze była i karimata, i lewa torba. Odpinanie, wypakowywanie każdej najmniejszej paczuszki, pokazywanie, tłumaczenie i tak dalej. W torbie znaleziono butelki z wodą. - Co to jest?! - padło pytanie. Tłumaczę grzecznie, że kranówa ale gościu musiał każdą wziąć i obwąchać. Podobnie tłumaczyłem co to są klocki hamulcowe i regulator napięcia, butelka z gazem, naczynia, zapalniczka, nóż... po co mi to i tak dalej. Nic nie znalazłszy kazał odpinać namiot. Nie ruszałem go od Czarnogóry ale spoko. Wybebeszamy wszystko, stelaże, szpilki, podłoga, tropik. - Jest! Co to jest!? - gość wydziera się jakby właśnie przemytnika znalazł na gorącym uczynku. Triumf bije z jego greckiej, ciemnej facjaty. Wymacał sobie w tropiku takie piankowe usztywnienia od wylotów wentylacyjnych i chyba mu się wydawało, że jakiś biały proszek jest w środku. Poszukiwania oczywiście spełzły na niczym a ja sterczałem tam jeszcze 15 minut, żeby wszystko po zbierać do kupy. Już mi się Grecji odechciało.

https://lh3.googleusercontent.com/-RcXyNpoOhJc/UFA305yEJYI/AAAAAAAADMY/sCz2YA0VSeQ/w800-h600-no/P1160797.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-6LweejhSxYI/UFA32FTOPiI/AAAAAAAADMs/LEL3t3dU15M/w800-h600-no/P1160800.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-7fGulRpoc9w/UFA33YNibOI/AAAAAAAADM8/S_u91CO5-OI/w800-h600-no/P1160802.JPG

Po greckiej stronie uderzyła mnie szerokość i równość asfaltów, które na mapie ledwo jawiły się bialutką, cieniutką kreseczką. Dojechałem do Kalpaki i cena benzyny prawie zrzuciła mnie z siodła. Dwa zero pięć euro za litr! To grubo ponad moje planowane średnie euro pięćdziesiąt. Pomyślałem sobie, że znajdę tu gdzieś nocleg przy granicy żeby jeszcze jutro wyskoczyć do Sarande po albańskiej stronie.

Po przekroczeniu granicy poczułem, że jestem bliżej jakiejś cywilizacji. Drogi zupełnie inne, miejscowości bardziej rozbudowane i schludne a stacje benzynowe większe i ładniejsze. Nie żeby mnie to cieszyło. Z Kalpaki pojechałem drogą 22 i tuż przed granicą odbijam na Ktismata. Znajduję jakąś knajpkę i pytam o nocleg. Wyglądam jak zjawa z horroru więc przyjmuję na klatę niezręczną odmowę, że niby nie ma miejsca itp chociaż zupełnie nikogo nie było w lokalu. Za poradą pojechałem do Delvinaki. Tam udało mi się znaleźć schludny pokoik za całe 25 eur... No cóż, cywilizacja wita. Nie mam wyboru bo już kompletnie ciemno. Biorę prysznic i schodzę na dół do knajpy. W hoteliku rządzi matka z córką, z czego ta pierwsza niczego po niegrecku poza ogromnym uśmiechem nie potrafi z siebie wydobyć. Na pytanie córki - co byś zjadł? - odpowiadam, że ... jakieś może mięsko? Uśmiechnięta greczynka prowadzi mnie do kuchni i pokazuje kolejne gary z mięsiwem - Tu wieprzowina taka a taka, tu baranina z pomidorami, tu jagnięcina z tym i tym a tam to i tamto. - Oczami dawno zjadłem już wszystko ale skusiłem się na baraninkę z warzywami i frytkami, które kobitki ręcznie wycinają z ziemniaków. Do pełni szczęścia jeszcze piwko, mały spacer po okolicy i kimono. Po trzech sekundach od logowania na poduszce Morfeusz zabrał mnie do siebie.

calgon
28.10.2013, 15:45
porównując ceny z października jesli chodzi o noclegi to sezon wypada masakrycznie.
Pisz dalej kolego

gdziala
31.03.2014, 04:06
Pora już dokończyć:lukacz: bo się popcorn kończy...