View Full Version : Końcowi sezonu stanowczo NIE, czyli w poszukiwaniu SŁOŃCA [Bałkany, 2012]
Cisną mnie różne podejrzane elementy żeby coś skrobnąć więc coś skrobie o szybkim wypadzie. ;)
Sobota
Dzisiaj miałem wyjeżdżać, ale, że dołącza do mnie kumpel przesuwamy termin o jeden dzień. Mechanik w piątek skończył remont silnika (wymiana pierścionków) w jego 21 letniej jamashce terefere i sobota jest na testy.
Testy są trochę w ciężkich warunkach, bo zaczyna walić śniegiem. W każdej chwili spodziewam się, że Piotrek zrezygnuje, ale ….. nie.... jest twardy i przy tej wariackiej pogodzie robi 400 km.
Wieczorem sam zaczynam myśleć, czy nie odpuścić….. nie chce znowu wpakować się w gips….. mam małe zamieszanie pod pokrywką.:dizzy::dizzy::dizzy:
Wieczorem opady trochę słabną, patrzę na prognozę i niedziele zapowiadają bez opadów, jednak drogi całe zawalone śniegiem. Dzwonie do dyżurnej w drogach krajowych i pytam jaki jest stan drogi do Raciborza…… „Pada śnieg to jest biała” słyszę.
Dzwonie do Piotrka…. głos ma nieco zdołowany …. nie dziwie się……. Czekam na magiczne słowa, czyli „Pier… olę nie jadę”….. ale nic takiego nie mówi…. cud!!!
Umawiamy się, że zdzwonimy się jutro o 9 i będziemy decydować co dalej.
mishieck
08.11.2012, 09:31
Dawaj, dawaj... :lukacz:
Niedziela
Budzę się o koło ósmej. Przesunięcie czasu i mamy siódmą. Patrzę przez okno, jest nieciekawie..... +1 stopień.......dosypało z 10 cm. L
Ubieram się, wskakuje w puszkę, jadę na zwiady. Ogólnie nie jest źle, tylko trochę błota pośniegowego. Wracam na chatę i dzwonie znowu do dyżurnej krajówek żeby mi powiedziała jak tam dróżka bliżej Raciborza. Dyżurna stwierdza, że spokojnie przejadę.
Uświadamiam ją, że mój środek transportu to nie puszka tylko motor. Babka mówi, że zadzwoni do oddziału w KKoźlu i oddzwoni. Po pół godzinie mam telefon, że jak nie polecę dwieście to powinienem dać radę. J
Dzwonie do Piotrka i ugadujemy się na dziesiątą na CPN ie.
Szybkie śniadanie i uzbrajam się we wszystko, co mam i co może mi uratować ( a nie musi ) dupsko w razie dzwona.
35319
Czekam na Piotrka na stacji ....... coś go nie widać. Mieszka na wiosce pod Opolem, więc może tam gorsze warunki drogowe. Dzwoni…… nie umie się ubrać, bo jak jedno założy to w drugie się nie mieści. Jak się wcisnął we wszystko to nie umie wejść na moto. Miałem to samo i ledwo co przerzuciłem nogę przez moto J.
Stoję jak ta cipa i czekam. Ilość termociuchów powoduje, że zaczyna mi pot spływać po dupie.
W końcu słyszę warkot terefere i …….. jaki piękny oldschoolowy kondom…….. też taki chce. Produkcja chyba w tym samy roku co jamaha. J
35320
Dodam, że to pierwszy sezon Piotrka, a na przygotowanie do wyjazdu miał trzy dni. Co mógł to kupił, co mógł to pożyczył. W kwestii przygotowania motocykla w pełni zaufał mechanikowi.
Jest jedenasta. Tankowanie i ruszamy……. zaraz pod Opolem stoją pany policjanty i …….. cieszą miski widząc dwóch …… powiedzmy normalnych inaczej.
35321
Jedziemy raczej easy, z dużą dozą nieśmiałości. Błoto pośniegowe trochę podnosi adrenalinę. W duchu sobie kółko powtarzam „Wolniej jedziesz, dalej zajedziesz”. Na blacie całe 60 km/h. :)
Za Kędzierzynem kolejne pany policjanty…. tym razem w radiowozie….. jeden wystawia rękę…… pier..olę nie hamuje…. pewnie tylko pozdrawia. Na szczęście nic nie błyska i nie wyje. :)
Docieramy do Ostravy, gdzie już jest pełny luzik, bo mamy highway i …….. zaczyna wychodzić słońce….huuuurarrrra. Wniosek: Rzeczpospolita Polska nie opłaciła podatku od słoneczka.
Dymamy 120 – 130 km/h, ale Piotrek traci czucie w rękach i trzeba robić częściej przerwy na rozgrzanie. Nie chcę go wku…iać i nie mówię mu, że moje są prawie poparzone od zbyt wydajnych Dayton. J
35322
Na jednej ze stacji brak czucia w łapkach powoduje ukręcenie kluczyka wlewu korka. Na szczęście stacyjka i wlew korka mają osobne kluczyki, ale …….. teraz zostaje tankowanie przez kranik za pomocą strzykawki…… za dwa dni będzie pod korek. :D.
Pejter przeżywa załamkę. Przyglądam się i nie jest źle. Biorę superwypasionego multitoola, trochę gmeram śrubokrętem i …….zamek puszcza……uffffff … jesteśmy dalej w grze J
Do Gyoru u Hungarów autostradowa nuda. Śniegu nie widać, ale jakieś chmurki nie zaciekawe. Zaczyna się ściemniać i zastanawiamy się co dalej. Cisnąć po ciemku jeszcze 300 stówki pod Serbie, czy dolecieć stówkę do Balatonu i tam kimać. Wybieramy to drugie. Jedziemy koło 10 km i mam dosyć. Duży ruch, oślepianie i niewidoczne zakręty w kiepskich światłach Afryci. Zjeżdżamy gdzieś w bok i wbijamy się do jakiegoś moteliku. Tam spotkałem moją kolejną życiową miłość……prysznic z gorącą wodą……..najchętniej bym tam został do rana.
Szybko padamy. Prawie całą noc leje…..a przynajmniej tak mi się wydawało.
:D ale kondon genialny :D
czad malina
Aldo Raine
08.11.2012, 15:45
Zwariowane Wariaty :dizzy:
...żądam dalszego ciągu!!! ;)
Włóczykij
08.11.2012, 16:04
Podziwiam za determinację!
Czekam na dalszą relację!
Dawaj Rychu:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:
Miras Sc
08.11.2012, 19:23
No co ty Rychu, już skończyłeś ?????? Dawaj dalej :lukacz:
Rychu na te wyprawę niezdazylem ale na wiosenna to już będę miał AT. Fajnie wiedzieć ze unas tez się coś dzieje. Właśnie po to moto kupuje. Będę się odzywaj na Priv bo paru info potrzebuje o królowej.czekam na relacje.
wilczyca
08.11.2012, 22:23
dobrze jeeeest. Zgadnij, jak ma na nazwisko gość, który robił mi dziś przegląd moto?
:hehehe:
Ryszard dawaj bo...."w ryja" :Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:
:at::umowa:
Pany i Damy .... nie tak ostro, bo się zamknę w sobie. ;)
Poniedziałek
Wstajemy i ……….. nie wierzymy….kufa kufa kufa!!!!! To nie dzieje się naprawdę…… białe gówno uwzięło się na nas !!! :mad::mad::mad:
35327
35332
Idę do właściciela sprawdzić prognozę i stan dróg na necie. Węgierski prosty:D, więc czytam, że to rekordowe opady jak na tą porę. Pięknie kufa pięknie. :mad: Patrzę na kamerki autostradowe i nie wygląda to źle, bo są czarne. Prognoza mówi o opadach w ciągu całego dnia na całych Hungarach. :mad: Właściciel, bardziej zadowolony niż ja, proponuje kolejny nocleg. Kombinuje w inną mańkę. Myślę o zapakowaniu motorów na pomoc drogową, albo przyczepkę i dowiezienie ich do autobahnu, bo drogi podrzędne w gorszym stanie.
Idziemy na rekonesans.
35328
Czekamy jeszcze dwie godziny i temperatura ratuje sytuacje. Wszystko spływa. :)
35331
Pakujemy graty i powoli dojeżdżamy do autostrady. Wracamy do gry. :)
35329
35330
Znowu nuda…..ale……motory zaczynają tańczyć po asfalcie. Trochę za ciepło na takie ślizgi….patrzę uważnie na asfalt, a tam szeroki pas rozlanego paliwa. Pas ciągnął się przez 50 km i był tworzony przez stary dźwig, który gubił ropę…… masakra. Jedziemy lewym pasem, zjezdżając do linii żeby ustąpić szybszym. Boję się przeciąć prawy i wskoczyć na awaryjny...... gleba murowana.
Przeskakujemy do Serbii w Szegedzie.
Na granicy podaję dowód. Miła celniczka pokazuje, żeby ściągnąć kask……ściągam niechętnie, bo wieje jak cholera. Nienasycona celniczka każe mi dalej robić striptiz i każe ściągnąć kominiarkę…… lekka przesada, przecież przeziębić się mogę. :)
Po jakimś czasie przestaje mi działać Acewell, woltomierz, tylne światło, migacze. Zjeżdżamy na stacje….. zrzucam, bagaż i dostaje się do bezpieczników…. przeglądamy każdy i wszystko w porządeczku. O h... chodzi???? Telefon do Szparaga, szybka konsultacja i trzeba dostać się pod airboxa i sprawdzić kostki. OK, ale zostawiamy to na jutro. Pejter robi za moje tylne światło i migacze. Ja informuje o zamiarze zmiany kierunku jazdy jak za dawnych czasów, czyli łapką. :D
W ciężkiej ulewie docieramy do znajomych Serbów do Beski koło Belgradu. Gospodarze pompują w nas Rakije w celu przywrócenia krążenia w członkach. J Jestem zmęczony i zamiast tego zaczyna mi krążyć świat. :)
35333
Gospodarzy poznałem parę lat wcześniej jadąc do Grecji. Zaprosił nas na spanko ich syn Aleksander (29 lat). Nas, czyli moją żonkę Aleksandrę i mnie Aleksandra (na drugie).
Niestety Aleksander rok później nie dopłynął do brzegu, a ja chciałem teraz zapalić świece na jego grobie. http://africatwin.com.pl/images/icons/icon9.gif
Ustalam z bratem Aleksandra, Bojanem, że jutro znajdzie mi suchy kont, żebym mógł rozebrać Afryczkę i posprawdzać co nie bangla. W razie czego będzie też szukał elektromechanika.
Gadamy do późna, jemy kolację i idziemy spać …… prawie na czworaka. http://africatwin.com.pl/images/icons/icon10.gif
Rychu ty się nie zamykaj ty się skup i pisz ;). Faktycznie pogoda to was extremalna trafila
Rychu - ty wariacie!!!
Wielki szacun za chęci odwagę.
Pisz, pisz, bo fajnie się czyta.
andrzej 76
10.11.2012, 21:06
Richard łobuzie !!!
aleś sobie traske rąbnął w listopadzie.
zazdroszczę
pozdrawiam
Wtorek
Wstaje rano. Patrzę w niebo…..czysto i bezchmurnie….słoneczko grzeje…...serce rośnie.
Postanawiam sprawdzić jeszcze raz bezpieczniki tak jak radził mi doktore Szparagow, czyli podmienić każdy, tym który jest na pewno dobry. BINGO!!! Wszystko działa. Winowajcą był ten jedyny niebieski, który wyglądał jak prosto z fabryki, bez oznak spalenia.
Śniadanie i idziemy z Bojanem z buta przez całe miasteczko zapalić świeczkę.
Bojan proponuje nam fajną drogę przez góry na południe Serbii w kierunku Czarnogóry. Jedziemy bocznymi drogami, słonczko napier....ala i w końcu czuję, że żyję. http://africatwin.com.pl/images/icons/icon7.gif
Wjeżdżamy szybko w góry, widoczki coraz ciekawsze.
35431
35432
Po drodze mamy „PIECZONE” z fajną reklamą. Szefowa nam podała i pieczone okazało się pieczone jakiś czas temu, a teraz było zimne. Większa ilość hot herbaty zrekompensowała zimną baraninę.
35430
35429
35428
Parę widoczków zapowiadające kolejny dzień.
35434
35435
35436
35437
Lecimy dalej i po siedemnastej dojeżdżamy do miejscowości Uzice. Powoli robi się ćmica i lądujemy w jakiś motelu.
Kręta droga i oglądanie wszystkiego dookoła sprawia, że przejeżdżamy koło trzech stówek.
Środa
Startujemy koło po ósmej. Przymrozek nieco nas przyblokował. Navi od razu prowadzi nas wąską, boczną dróżką przez wiochy i góry. Słoneczko świeci, a kolory jesieni powalają.
Chce się jechać i odkręcać, ale z tym drugim trzeba ostrożnie. Jest ślisko, opony nie trzymają za dobrze i zakręty trzeba pokonywać bez schodzenia na kolano. :)
Parę widoczków jeszcze z Serbii
35438
35439
35440
35441
35442
35443
35444
35445
35446
35447
35448
35449
35450
35451
35452
35453
35454
35455
35456
Dojeżdżamy do granicy z Czarnogórą….. i tym razem każą ściągać kask i oglądają czujnie fejsa.
Widoczki i słoneczko coraz fajniejsze. Widzimy już z daleka góry Durmitoru. Po drodze mamy fabrykę chmur.
35457
35458
35459
35461
35460
35462
Dolina Tary
35467
35468
35469
35470
Durmitor
35463
35464
35465
35466
W Durmitorze spożywamy baraninę. Tym razem na ciepło. Jemy też ciorbę…… a myślałem, że to tylko w Rumunii.
Napchani do granic lecimy w stronę Podgoricy, stolicy Czarnogóry. Po drodze zatrzymują mnie pany policjanty, bo za ostro wyprzedzałem. Pejter miał szczęście, bo został z tył. Na na miłej pogawędce się skończyło…..uffff.
Z Podgoricy lecimy już po ciemku nad Jezioro Szkoderskie (rezerwat) szukać czegoś do spania. Jedziemy krętą drogą i poza jeziorem to nie wiele domów…… w końcu jest tylko jezioro.
Z ciemności wyłania się coś jaśnie oświetlonego….. patrzę na navi…….o nie nie do Albanii innym razem. Nawrotka i wracamy do najbliższego miasteczka. Miejscowi prowadzą nas do hotelu, ale wygląda tak, że bez 100 jurków nie podchodź. Szukam czegoś do spania na navi i wracamy do Podgoricy i dekujemy się w motelu.
Zrzucamy graty i idziemy zrobić inspekcje na dystrykcie. Jak na stolicę to trochę biednie.
Wracamy do motelu. Chinszczyzna z Radomia i wyrkowo.
ffice:office" /><O:p></O:p>
<O:p></O:p>
<O:p></O:p>
Super landszafty, rewelacyjne górki, widzę ze często ponad chmurami latacie. Rychu w tym tyg odbieram moto wiec jak byście coś planowali i mieli ochotę na moje towarzystwo to czekam. To oczywiste ale żeby nie było, czekam na ciąg dalszy....
Wrzuć mi na priva jakiś numer mobajla. Będę miał na uwadze http://africatwin.com.pl/images/icons/icon12.gif
Pochwal się co nabyłeś.
Zdjęcia mówią same za siebie - wybraliście całkiem dobra porę roku na wasza wycieczkę :)
Pora może nie typowa, ale od czasu do czasu trzeba zakosztować czegoś nieznanego. Można się mile zaskoczyć. ;)
Ryszardzie...gratuluję determinacji w taaaką pogodę! Piękne widoki:Thumbs_Up:
Chyba dobrze, że nie zdecydowaliście się na wypadzik, bo nie każdemu taaaka pogoda odpowiada. ;)
Czwartek
Podgorica. Rzuca żabami i ciepło. :)
Pakujemy się i lecimy jeszcze raz w kierunku Jeziora Szkoderskiego. Pogoda ogranicza widoczność, ale i tak jest klimatycznie. Kondomy i sztormiaki ratują przed utopieniem w strugach bryzgających spod kół ciężarówek.
35699
35700
35701
Przemy w kierunku Petrovaca leżącego nad Śródziemnym. W górach wieje jak cholera. Gwałtowne podmuchy sprawiają, że czasami wyjeżdżam na pobocze i ocieramy się o bariery. Niefajnie.:mad:
Pnąc się w górę osiągamy chmury z których przestaje kapać. :)
35702
35703
35704
Przekraczamy szczyt i serpentynami zjeżdżamy w dół. Spod chmur wyłania nam się widok wybrzeża. Widać, że tam już inna bajka….. słoneczko rządzi.:)
Zjeżdżamy na plażę przywitać się z morzem. Widać, że morze bardziej lubi Pejtera i z nim wita się bardziej czule pochłaniając go nieco.:D:D:D Temperatura około 15 stopni więc nie ma tragedii.
35705
35706
35707
35708
35709
35711
I po to tu przyjechałem. Słoneczko znalezione można wracać. :)
35710
Po krótkiej pauzie lecimy w kierunku Neum, czyli jedynego dostępu do morza BiH. Początkowo dróżka leci wybrzeżem, a potem wpadamy na górską drogę.
35712
35713
35714
35715
Klimaty rodem z marsa. Droga jest pusta, a nawierzchnia jest prawie nowa. Ciepło i lepsze trzymanie opon pozwala nam na mocniejsze odkręcenie. Jest dużo fanuuuuuu tak, że zapominamy o fotkach. :):
Dojeżdżamy do granicy. Rzucam dowodem i zieloną kartą, a babka na mnie patrzy jak na kosmitę. Po chwili mówi, że wolałaby odemnie 1,5 Euro, bo to była droga płatna. :D
Granica jest paręset metrów dalej. :o
Wjeżdżamy do Bośnii. Jedziemy ok. 50 km zboczem góry, a na dole malownicza dolina i rzeka. Widać, że przyroda tu panuje. :) Miodzio takie, że znowu mało pstrykamy.
35716
35717
35718
35722
35719
Powoli zbliżamy się do celu i szybko zaczyna się ściemniać. Gdybym wiedział co niedługo się trafi to pewnie szukałbym już noclegu.
Navi pozakazuje dno Neum 25 km. Drogowskazy 43 km. Hmmmm??? Wspinamy się wąską drogą, na jedno auto, wysoko nad jezioro, które mijaliśmy.
35720
35721
Nawierzchnia hu…owa, a szerokość drogi na jedno auto. Co rusz na rozpadającym się asfalcie błoto i piach. Do tego zaczyna lać. Na blacie 30 km/h i zastanawiam się, czy nie przeginam, bo za zakrętów co jakiś czas wypada coś, co było kiedyś autem. Niektórzy bez świateł. Horrrrrror:mad::mad::mad:
Jest już noc. Za nami jakieś auto. Decyduje się go puścić przodem, żeby nam torował drogę. Jedziemy jakiś czas za nim i gościu puszcza nas …… pewnie też już ma dosyć niespodzianek wypadających za zakrętów. Przez pewien czas jedziemy pierwsi, ale widzę jeszcze jednego za nami. Przepuszczamy teraz dwa auta przodem. Wszyscy wleczemy się na dwójce pod górę. W sumie 40 km robimy w dwie godziny. :mur::mur
Jestem spompowany psychicznie….. napiłbym się „czegoś”.
W Neum szybka piłka. Co dom to zimmery. Przed jednym są właściciele i ekspresem się lokujemy w czymś, co było kiedyś sklepikiem, a teraz jest zimmerem dla turistas. Chce mi się pizzy i idziemy coś wrzucić na ruszt. Na mieście o tej porze tylko tubylcy. Turysty już wyjechali i mamy ciszę i spokój.
Przed kimnięciem aplikujemy sobie rakije. Ogólnie za bardzo mi nie podchodzi, ale dziś jest caaaaacy.
Co ty chłopie spania nie masz? Żart ja sam na nogach od 6.00. Super to słoneczko odrazu się miło robi. No a ja mam już swoją królówą i tylko muszę przygotować na następny wyjazd.
Gratki. :Thumbs_Up:
Zima długa i wredna więc czasu na przygotowania dostatek. ;)
dojeżdżamy do granicy. Rzucam dowodem i zieloną kartą, a babka na mnie patrzy jak na kosmitę. Po chwili mówi, że wolałaby odemnie 1,5 euro, bo to była droga płatna.
...hehe :D
Neum w BiH..... 1 listopada noc..... czy to nie piękna cyfra ? Zegar był zrypany.
35849
Rychu "nie gadamy nurkujemy" weź rzesz coś dłuższego skrobnij bo tak by milo bylo przy poniedziałku o cieple posłuchac.
Dzięki Igi za motywację ..... a już myślałem, że nikt tego nie czyta.;)
Piątek
Rano wstajemy, szybka wizyta w piekarni i śniadanie w jedynej słusznej temperaturze +25. Jak na drugi listopada to mi nawet baaaaardzo odpowiada. :)
35851
35852
Pakowanie i obieramy kierunek na Banja Lukę, czyli przez całą Bośnię z południa na północ.
Droga cały czas w górach z przyzwoitymi widoczkami.
35866
35865
To chyba już Cambodża i pola ryżowe. Jak zwykle winny Lark.
35853
35854
Zahaczamy na chwilę o Mostar
35855
35856
35857
35858
35859
35860
35861
35862
35863
Fajnie by było zajechać do Sarajeva, ale czas goni nas. Wybieramy drogę bardziej na zachód i jedziemy cały czas w wąwozie z rzeką. Potem to już góry i góry do samej granicy z Chorwacją.
35864
35868
35867
35869
Banja Luka, noc i myślimy co dalej. Decydujemy jeszcze trochę pocisnąć, żeby na następny dzień za widnego dojechać do domu. Na granicy koras, ale mijamy go w polskim stylu, a pogranicznicy celnicy miło nas odprawiają.
W Chorwacji lecimy jakimiś bocznymi drogami i tempo jazdy raczej skromne. Już wiem co Afrycia dostanie na gwiazdkę…… halogeny.
Dojeżdżamy do Madziarów. Tam też noc…… a do tego mleko w powietrzu pod sku….synie. Jadę prawie po omacku. Więcej patrzę na navi niż na drogę. Czuje się jakbym jechał na jakimś mikrosymulatorze. Pusto na drodze i nie ma do kogo się podczepić….żenada.
Chcieliśmy dojechać do Balatonu, ale przy zawrotnej prędkości 30-40 km/h to z trzy godziny by jeszcze trzeba było pyrkolić. Zmęczenie nas powala, odpuszczamy i szukamy czegoś do spania.
Znajdujemy jakiś ośrodek. Zagaduje do właścicielki po angielsku….. odpowiada po węgiersku….. jeszcze raz zagaduje, ale po niemiecku……. odpowiada po węgiersku……no to po rusku……. odpowiada po węgiersku i to w tempie karabinu maszynowego. :dizzy: Zmęczony i wku….iony mocno pożałowałem, że się kiedyś nie skusiłem na skończenie filologii madziarskiej. :mur::mur::mur:
W końcu baba wpada na dobry pomysł :) i łączy mnie telefonicznie z mężem. On tylko po niemiecku, a mój nieco kulawy, ale jakoś dajemy radę się dogadać i po paru minutach lądujemy w kilku pokojowym apartamencie z kuchnią i to ……. za śmieszną kasę. Miód Malyna. :D
Nie, no to drzewko pomarańczowe mnie rozwaliło. Będzie choć jeszcze jeden odcinek bo po tym jakiś nie dosyt pozostał - textowy, bo zdjęć od groma dałeś. A z Piotra to trochę fotografa zrobiłeś widzę ;)
Jutro postaram się wyemitować ostatni. Będzie trochę dramatycznie. ;)
No teraz to nie zasnę....
igi na mój gust to nie są pomarańcze tylko kaki ;)
Fakt. To było coś innego niż pomarańcze, czy mandziarynki.
Rychu- człowieku małej wiary. Jak to nikt nie czyta? wszyscy czytamy, podziwiamy zdjęcia i zazdrościmy:)
Miras Sc
26.11.2012, 18:31
Cudowne te obrazki :drif: , aż mnie ściska w dołku że nie byłem z wami :mur:
igi na mój gust to nie są pomarańcze tylko kaki ;)
A te pomarańcze to mogą być nawet w kolorze khaki i tak mnie rozwaliły ;)
RAVkopytko
26.11.2012, 18:55
Rychu,mi to obojetne czy siedem po piątej czy siedem po siedemnastej :Dtemp. zajebiaszcza
http://africatwin.com.pl/attachment.php?attachmentid=35849
Tak sobie patrzę na te listopadowe zdjęcia i stwierdzam, że jednak pod względem pogodowym żyjemy w cholernie smutnym kraju.
Tak sobie patrzę na te listopadowe zdjęcia i stwierdzam, że jednak pod względem pogodowym żyjemy w cholernie smutnym kraju.
Visus nie pierdziel głupot :)
Zdjęcie z tej soboty (robione tel. więc słabo wygląda ale zapewniam, że widoki były zacne)
http://sphotos-e.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/465497_169999643146015_2065868048_o.jpg
Niby tak niedaleko, a można śmigać cały rok bez jakiś wielkich extremów. :)
Wymarzony klimat dla bajkerów.
Chętnie bym tam osiadł na starość, co by stare gnaty sobie powygrzewać. :)
W sumie to mieszkałem tam już 1,5 roku i był to jeden z fajnieszych okresów mego żywota. :D
Dramatycznie powiadasz? Hmm... Czekam z niecierpliwością:)
No to kończym ostatecznie relacyje ;)
Sobota
Pobudka, śniadanie i przygotowanie się na …… jeszcze nie wiemy, ale trzeba się przygotować. Pejter robi szybki tuning osłon przeciwdeszczowych:)
35950
Dojeżdżamy do wschodniego krańca Balatonu. Tu też mleko, tak gęste, aż mi konia dusi przy ostrzejszym dodaniu gazu. Po 20 km jazdy na czuja coś widać. Widzimy w końcu jakiś innych motocyklistów latających wokół komina. Całą drogę praktycznie nikogo nie widzieliśmy poza jakimś dresiarzem w adidaskach na mydelniczce w Serbii. Pizgało i lało więc wróżę mu co najmniej zapalenia płuc. :)
Po minięciu Balatonu wpadamy na autobahn i …… nuda, aż do Ostravy, bo 100 km przed domem mamy drobny problem. Jamaszka postanowiła oddać płyny ustrojowe. :D
35951
Za Terefere ciągnął się ładny ślad i jakaś opatrzność czuwała nad nami. Zjechałem trochę się zagrzać, a wyciek musiał zacząć się chwile wcześniej sądząc po stanie oleju. Gdybyśmy pocisneli dalej Pejter by miał znowu remoncik do zrobienia. :)
Jest 16 i powoli robi się ćmica. Szybko ściągamy co tylko się da, żeby zdiagnozować skąd sika oleum. Sucha miska olejowa jeszcze miała trochę oleju. Szybko znajdujemy winowajcę…….korek wlewu oleju stopił się od tłumika
35952
……tylko dlaczego dopiero po 3000 km? Nieważne. Dolewamy olej, uszczelniamy korek taśmą izolacyjną i kropelką. Izolujemy tkaniną termiczną zdartą z boczka i……. jesteśmy dalej w grze.:)
35953
Co jakiś czas stajemy oblukać czy jeszcze gdzieś olejem nie wali, ale technologia rejli zdaje egzamin.
Po ciemku docieramy cali do domów. Home sweet home. :)
Wnioski z podróży:
1. Afryka jest kochana. ;)
2. Pejter fajny kompan w podróży mimo braku doświadczenia (ani razu nie wyglebił :D ).
3. Pogoda ma znaczenie, ale dużo zależy od pozytywnego nastawienia. :Thumbs_Up:
4. Teraz już nie wiem, czy ładniej latem, czy jesienią. Latem zielono, ale jesień ma swoje barwy które potęguje słońce. :dizzy:
5. Nie trzeba jechać w h... daleko, żeby było fajnie.
Rychu72...dziękuję :Thumbs_Up:
Marco Polo
28.11.2012, 13:55
:lukacz::brawo::drif:
Hiper fajna wyprawa i opowieść. Duża ZUPA
Ehh Rychu trzymasz w niepewności do końca. Świetna wycieczka najważniejsze ze słońce znalezione i banan nie schodzi z facjaty. Już czekam na kalendarze żeby się przy piwku spotkać i pogadać po afrykańsku.
To może teraz czas na biel i błękit, Szparag jakby co pożyczy "szwedzkie" narty ;)
A ja jak zobaczyłem pierwsze zdjęcie i przeczytałem pierwsze zdanie to myślałem ze jedziecie pośmigać wokół komina a tu proszę , taka wyprawa :dizzy:
Dzięki za fajną relację
Ryszard 71+1---> :Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumb s_Up:
Rychu, Bałkany to może nie Gruzja ale ;) ale ta poczeka :)
Szacun za determinację w tak późnym wypadzie :Thumbs_Up:
Dzięki dobre człowieki ;)
Co do Gruzji to przynajmniej mam dalej o czym marzyć :)
Rychu ja tez mam takie myśli, wiec tylko sie trochę wjeżdże w moto, pokompletuje wyposażenie i możemy zacząć coś planować.
Obgadamy temat przy :beer2: ;)
Co do Gruzji to przynajmniej mam dalej o czym marzyć :)
„Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać” – Walt Disney :Thumbs_Up:
....... o ile nie połamiesz się tuż przed wyjazdem :D
Marzysz dalej...by tego dokonać ;)
Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać” – Walt Disney
no to daje nadzieje hehe super !
vBulletin v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.