PDA

View Full Version : "Kiszone za bagietki czyli??? weź coś wymyśl Calgon [Włochy, Francja, Wrzesień 2012]


calgon
22.10.2012, 20:14
Skoro żadnemu z kompanów nie chcę sie ruszyć przed klawiature postanowiłem,że przynajmniej rozpocznę pisaninę.

Zarys wypadu spisał Tomkow, ale skoro domagał się okraszenia złośliwymi komentarzami to czas na start!

Mając w pamięci fotki Jarka z Francji oraz to jak uwieczniał traktory,kozy oraz turystki w lawendzie postanowiliśmy go odwiedzić.

Druga okazja mogła się nie powtórzyć a chłop zapraszał!

Mimo trudności urlopowych,rodzinnych itd. jak zawsze zresztą udało się zebrać drużynę.

Jaru,Calgon,Rafwro,Sławekk,Tomkow.

Cel Grenoble!

Zacznę nietypowo mianowicie filmem Sławka o czym jeszcze nie wie, ale mam nadzieje, że sie nie wkurzy!

9ztjDSWVs2M

RAVkopytko
22.10.2012, 21:04
no,no kilka niedociągnięć jest :D:bow:

calgon
22.10.2012, 21:10
Piątek 7 IX

Szybka zbiórka po pracy na której stawił sie Tomek i Rafał.
Rafała umoczyłem kilka dni wcześniej w tzw." wspólny" montaż manetek.Skończyło sie na reglerze i rozbieraniu Afryki na pół za co na pewno był mi wdzięczny.

Nagle spod ziemi wyrósł Marp więc mieliśmy odprawę ze szczegółowymi wskazówkami czego nie należy robić w np.Marsylii.
Zapytałem profilaktycznie czy wszyscy mają dokumenty i kasiore i w drogę.
W Ząbkowicach dołączył do nas Sławek i pomknęliśmy w stronę czeskiej granicy.

Tankujemy do pełna w Kudowie i słyszę:
-Kurw.... ,kurw....,kurw...., kurw... mać.

Soczysta wiązanka ze strony zawsze spokojnego Sławka.

-Dizelek zapytałem z uśmiechem:-)))

-Nie dokumenty.(Ale nie masz?) mam ale, ale, ale od przyczepki.

-Zaraz mi się scena z Psów przypomniała jak to Pazura stał na skrzyżowaniu i

-Aleś se Pan narobił:-)

Szybka narada plus spokojny nad wyraz telefon do domu(podobno ktoś maczał palce w podmiance)

Efekt
Sławciu ciśnie w obie mańki a my sie gdzieś w Czechach się zalogujemy.

Hmm są władcy much są władcy pierścieni, ale jest też władca giepesa czyli ja.

Cytat z Tomka:
"Gps Calgona w zasadzie nieźle daje sobie radę,zwiedzamy po ciemku wąskie asfalty,wioski bez oświetlenia.Udało się nawet zaliczyć offa na ślepo omijając remontowany przejazd kolejowy"

Przy austriackiej granicy wbijamy się na camping o romantycznie brzmiącej nazwie Treboński Raj.
Pan dał nam chatku i najlepsie ceske pivo.

Sławek dostał prikaz, że ma jechać powoli także pare tych piwek poszło.

Po przeniesieniu się na ganek otworzyliśmy małpeczki z żołądkową którą wieźliśmy z dumą do Francji!

Generalnie było cichutko a my nasłuchiwaliśmy tłumika Afry.Po spożyciu owych zaczeło się robić na tyle głośno ,że podjęliśmy decyzję o zawieszeniu wszystkich czołówek na płocie ośrodka.

-Kurwa wygląda jak gwiazdka we wrześniu?

-Co się przejmujesz przynajmniej nie ominie!

Nie ominął a nawet przywiózł ze sobą kolejne czyste zło!!!

Owe zło pokonało najpierw Tomka a później nas wszystkich...

GRZELA
22.10.2012, 22:43
ale nuda )))
znow na karimatke czychasz )))

MaRP
22.10.2012, 23:13
..zaszczuty zewsząd calgon wziął i się wziął :D

Chcialem zauważyć, że już dawno temu postulowalem, żeby oddać głos najbardziej wygadanemu :D

Filmik jest fajny! :Thumbs_Up:

P.S. Hmm, dobrze rozpoznalem plażę w Nicei? Ktoś jeszcze oprócz was się zanurzył?:)

Sławekk
22.10.2012, 23:36
Calgon wypadało by zacząć

Sobota 8 IX

Tacy twardziele budzą się tylko po to by coś dmuchnąć z rana ( jeśli jeszcze mogą :)))
To dmuchamy po kolei.... no i nie musimy się spieszyć bo zło jest w nas.


Pakowanie i wyjazd poszedł by jeszcze sprawniej, gdyby w trakcie nie okazało się, że mój numer z dowodem rejestracyjnym od przyczepki nie będzie ostatnim z cyklu "tylko ped..ły zapominają" :D

RAFWRO
23.10.2012, 00:48
„ No i co uważasz?
Moim zdaniem, według mnie, uff, kilka niedociągnięć jest.
Kilka niedociągnięć?
A gdzie tu są dociągnięcia? „..

Najważniejsze, że palma nie odbiła i dojechała do Wrocka:)
Pewnie o tym później.

R

7Greg
23.10.2012, 08:28
Ach ten Calgon :D

https://photos-1.dropbox.com/t/0/AADuZUOpqDRThSjvDVw73-RpNqe4j-CwVD4QqhMpNDgNkg/10/40494641/jpeg/32x32/2/1350979200/0/2/DSCN8792.jpg/u8QrLyc9UUL61NHBEp1EsBTqCbjKf30G_laSCQHyoQ8?size=1 280x960

Miki Głogów
23.10.2012, 18:15
Przyszedłem do pracy, odpaliłem comp i .... chciałem tylko zerknąć na priv forum, a tu taki film. Powinien być zakaz dawania "taaakich" relacji ;) . Pół godziny poszło się paść jak nic, a robota stoi ...:mur: Film i zdjęcia - poezja !!

RAVkopytko
23.10.2012, 18:31
:lukacz:
"weź coś wymyśl Calgon"

Tomek fota nr 124 :D na wyświetlaczu przy drodze : "PL ATTENTION CIRCULATION DELICATE A 11 KM" jak to rozumieć ?:haha2:

Ivi
23.10.2012, 21:54
Cytat z Tomka:
"Gps Calgona w zasadzie nieźle daje sobie radę,zwiedzamy po ciemku wąskie asfalty,wioski bez oświetlenia.Udało się nawet zaliczyć offa na ślepo omijając remontowany przejazd kolejowy"
:haha2: o toto Gps

raf
24.10.2012, 18:08
Co to za przestój? Dajesz Łukasz!!!

tomekc
24.10.2012, 18:37
No i co??????????????....................co dalej????????????? Sie normalnie pytam!

jacoo
24.10.2012, 20:30
Co to za przestój? Dajesz Łukasz!!!

bo w ryjjjjaaa......:osy::lc8::Thumbs_Up:

RAVkopytko
24.10.2012, 21:13
"PL ATTENTION CIRCULATION DELICATE " :haha2:

calgon
24.10.2012, 21:15
Sobota 8 IX

Jak już zostało napisane poranek był lekko-ciężki.Po wieczornym oczekiwaniu na Sławka zapodział się mój kask.W sumie nie wiedzieć czemu?:-)
Sławek skutecznie odbijał sobie żarty dnia poprzedniego rewanżując się za zapomniany dowód rejestracyjny.

Czy ten koleś poniżej nie miał prawa go porzucić?

34943


Prysznic na żetony przyspieszył nasze ruchy i dosyć szybko byliśmy spakowani.
Gdy najważniejszy zegar afrykański pokazał 0.0 ruszyliśmy w drogę.

Piękne słoneczko napawało optymizmem.Wszak dzisiaj mieliśmy spotkać się już z Jarkiem, który wyruszył z Francji na powitanie.
Z Czech obraliśmy kierunek na Salzburg.Staraliśmy się omijać główne drogi,ale mając w świadomości, że do przejechania jest ok. 800 km. nie można pozwolić sobię na dużo fantazji.
Tradycyjnie lądujemy na autostradzie z brakiem stosownych opłat.
Na szczeście byliśmy za szybcy i za wściekli. Tym razem się upiekło a na najbliższej stacji grzecznie nakleiliśmy znaczki.
Z Salzburga szybkim strzałem przez Berchtesgaden czyli Niemcy wbijamy się znów do Austrii.
Okolice tego parku narodowego obfitują w dużą ilość zakrętów, widoków oraz całej rzeszy motocyklistów.Na jednej z serpentyn Tomek postanowił "ułożyć" klocki. Zaowocowało to tym,że stanął na skrzyżowaniu w dużej smudze siwego dymu.
Motocykli było na tyle dużo ,że przestaliśmy już machać.Zrobiła się jakaś masakra.Pomyślałem, że zainstaluje sobie łapę jakiegoś manekina z dłonią skierowaną ku górze we wszystkim znanym geście.

Jarek ze Sławkiem cały czas był w kontakcie ,ale jakoś nie mogliśmy zgrać punktu spotkania.W efekcie końcowym wylądowaliśmy w Bolzano we Włoszech i po krótkim okrążaniu miasta okraszonym popierdywaniem z tłumików zainstalowaliśmy się obok jakiejś fontanny.
Podczas oczekiwania musiałem jeszcze wytłumaczyć się z tego ,że poprowadziłem drużynę przez płatną częśc drogi, co kosztowało nas 8 euro za głowę.Wszystko jak zwykle zwaliłem na gpsa.

Gdy dotarł Jaru wiedzieliśmy,że będziemy szukać noclegu na dziko.W związku z tym,że nie mieliśmy jedzenia(i innych rzeczy) wybrałem się z Rafałem na zakupy.Generalnie wszędzie było pozamykane i uratował nas mały sklepik prowadzony przez imigrantów.Skąd byli nie mam pojęcia. Wyglądali jak Kaddafi i na pewno nie mieli w sklepie alkoholu.
Kupując kiełbaso-pasztety w kolorowych foliach z dziwnymi znaczkami bałem się tylko czy nie kupuje żarcia dla psa.Pieczywo było na tyle nieciekawe ,że postanowiliśmy kupić w ciemno całą butelkę przyprawy przypominającej ajwar.
Tenże piekielnie ostry sos towarzyszył nam do końca wyprawy.Był w stanie zamordować każdy smak a najboleśniej odczuły to pewne części ciała.

No tak nocleg
Trzeba opuszczać miasto.Skierowaliśmy się na południe. Na całe szczęście w miarę szybko trafiamy na nieoświetlony obszar.Zwiad pojechał na rekonesans i przekazał,że niezliczone ilości dróżek niknęły wśród winnic i sadów.Zmęczenie i lekka desperacja wzięły górę.

Zostajemy.
Po zapaleniu naszych czołówek i latarek okazało się, że jest to cudowne miejsce!
34948

Rozbijamy namioty, delikatnie degustujemy owoce i cieszymy się, że udało się tak ładnie zamknąć dzionek.
Znalazła się nawet odrobina tego czego Kaddafi nie miał w sklepie.

Po chwili okazało się, że miejsce nie jest takie odludne.Widzimy światła samochodu zmierzające ku naszemu obozowisku.Gasimy latarki i czaimy sie jak harcerze na podchodach.
-Przejechał?
-Przejechał

Wizja bliskiego spotkania z Carabinieri nie była zachęcająca.Akcja z samochodem powtórzyła sie jeszcze raz ,ale wtedy już nam to wisiało:-)))

Grzecznie poszliśmy spać.
34949

RAFWRO
24.10.2012, 23:17
Właściwa osoba wzięła się za pisanie.

tomkow
25.10.2012, 09:36
Właściwa osoba wzięła się za pisanie.

Najmocniej Pana przepraszam, już nie będę zaśmiecał wątku.

RAFWRO
25.10.2012, 10:07
Najmocniej Pana przepraszam, już nie będę zaśmiecał wątku.

Przepraszam Tomek,
Oczywiście masz nieoceniony wkład. Przesłałeś kawał dobrego tekstu.
Spontanicznie napisałem. ;)

calgon
25.10.2012, 13:40
Dajcie sobie po buziaczku!

Przeta napisałem ze opieram sie na wspominkach Tomka gdyby tego nie spisał to znów pół roku bym się grzebał!!!!!

Cierpliwosci!

PARYS
25.10.2012, 13:55
Weź Calgon - do duuupy ta relacja :D :haha2:


No dobra - żart oczywiście. Pisz. Ale z Rumunii to jakaś lepiej okraszona była chyba.

calgon
29.10.2012, 20:50
Niedziela 9 IX

Wstaliśmy dosyć szybko i zaczęło się zwinne pakowanie.
Za dnia nasza winnica wyglądała jeszcze piękniej a winogrona kusiły i kusiły.

35094
Ogarnięcie obozowiska zajęło nam chwilkę.Wszak chłopaki kulturalni i chlewu pozostawić nie chcieli.W pewnym momencie zaczęło się robić tłoczno.
Najzwyczajniej w świecie ludziska zaczęli schodzić się do roboty.
Tego najbardziej się obawialiśmy dlatego starym wypróbowanym sposobem pozdrawialiśmy wszystkich stojąc jakby to było całkiem normalne,że tu siedzimy.

To Słowak przejeżdża Skodziną to dwóch Turasów na traktorku itd.
Panowie robotnicy byli tak zdezorientowani, że obie strony nie wiedziały co się dzieje.

My tak po cichutku,cichuteńku hyc i w trase.

W pierwszej kolejności minęliśmy jezioro Garda. Najczystsze włoskie jezioro wokół którego rosnące palmy podkreślają tutejszy śródziemnomorski klimat.

Liczne tunele oraz mijane miasteczka zachęciły mnie do zainstalowania mojej nowej kamery Gopro.
Wyciągałem ją powoli i z namaszczeniem aby podziwu kolegów nie było końca.
Powolutku zainstalowałem ekran odpowiadając na pytania cóż to za cudo i jak się je obsługuje.

Widząc tą zazdrość w oczach innych uczyłem się filmować przez najbliższe kilometry.

Efekt?

Huj sie nagrało bo źle nastawiłem ekran, który cały czas filmował zegary a ta banda znowu miała powód do drwin.

W każdym razie jezioro to wspaniałe miejsce dla kolesi na deskach z latawcami oraz romantyków lubiących góry i morze w jednym!
35093

Piękna południowa pogoda i upał bliski 30 stopni sprawił, że słońce dawało się nieźle we znaki.
Plan na dzisiaj to granica z Francją także luźne hasła typu jedziemy na Monze spaliły na panewce. Jadąc w słońcu przez 100-150 km mijaliśmy różne urokliwe miejsca aż do przedmieść Mediolanu

Trzeba podgonić także wbijamy się na autostradę Milano-Torino:-).Mediolan zwiedziliśmy mniej więcej tak jak Kubica przygląda się kibicom na trasie.

Na autostradzie nuda.Sławek przysypia także próbuje wprowadzić elementy wyścigu.Ja 120 on 122, Ja 130 on 128, Ja 140 on krzyczy:

-Nie zapier..... tak bo mam większą zębatkę z tyłu.
-A czemu
-Nie chciało mi się ściągać

-Dobra to nie będę tak pędził:-)

-Spoko to śpimy dalej.

W pewnym momencie dojechaliśmy do stacji paliw.Chłopaki pozajmowali stanowiska przełknęli 1,90 euro za litr i tankują.
Gorąco jest to co będę czekał, podjeżdżam do wolnego miejsca.

Leci chłopaczyna albańskiej urody(w sumie nie odbiegam ale..) siłuje się ze mną co by mi nalać tego paliwa.
-Chłopaku wyluzuj poradzę sobie a Ty mi tu obory tylko narobisz.
-Mina i gesty wskazują na to że mówi" ,ale ja muszę, proszę"

-A lej w mordę jeża
Stanąłem jak królewicz patrząc z wyższością na resztę załogi.

-od razu poznają szeryfa krzyknąłem

Po chwili zajarzyłem, że on leje, ale za 2,05 eurasa bo obsługa kosztuje!
Tamci znowu polewka !!!

Biednemu zawsze wiatr w oczy!!!!
Zjeżdżając w pobliżu Turynu stwierdziliśmy dość tego.Wolę ugotować jaja, ale trzeba coś zmienić. Gpsie prowadź !
I zaprowadził na ulicę dziewczyn siedzących na krzesełkach przy drodze( to taki upgrade )naszych tirówek oraz stadion Juventusu, który wydał mi się mniejszy od naszych cudownych aren.
Mechanizmu zamykania dachu nie sprawdzałem, za to Tomek wyciągnął z kasku żywą ale nieco oszołomioną osę.

Kolejny przystanek to Susa całkiem urokliwe miasteczko położone w regionie Piemontu niedaleko francuskiej granicy.

My oczywiście zaczęliśmy od sklepu pierwszej potrzeby.Krótka i lekka degustacja a Pan ubrany w bardzo schludną kamizeleczkę już pakował wszystkie rodzaje specjałów, które nie odstraszały ceną.Teren przygraniczny także w dobrym tonie było podziękować w kilku językach.Gęby już się śmiały.
35095

Jarek wyraźnie już się wiercił chcąc przejąć prowadzenie.Widać, że znał już teren także nie śmiałem go denerwować.

-Panowie czas się zatankować jedziemy w góry.
Poważnie zabrzmiało szczególnie, że dwie najbliższe stacje przyjmowały cash i to na zasadzie automatu.
Jakoś dałem radę, ale miałem wrażenie ,że Tomek ze Sławkiem czekali aż na ekranie pojawią się cztery cytryny w pięciu rzędach.

W końcu odpaliliśmy sprzęty a asfalt się skończył.Pięliśmy się szutrami znanymi Jarkowi z wcześniejszych wypraw.Zaczyna nam się podobać.Wyraźna nagroda za tą włoską autostradę.
35096

Robi się coraz chłodniej a wokoło nie ma żywej duszy.Wszyscy się cieszą i mimo zmęczenia nabierają ochoty na więcej.
35097

35098

Po przebyciu kilku szutrowych agrafek wjeżdżamy na szczyt.Kopary nam opadają a Jarek prezentuje nam z dumą ruiny fortu Pramand z początków XX wieku.Miejscówka leżąca 2000 m n.p.m. bardzo nam się podoba.
35099

calgon
29.10.2012, 21:11
Fort jest pusty,jest cicho i nic nie zapowiada się aby tej nocy było inaczej.
Nasze obawy z możliwością opadów śniegu oraz deszczem szybko rozwiewają likiery,wina oraz ognisko, które zamierzamy rozpalić.

Na każdym ognisku jest tak ,że ktoś musi pozbierać chrust a ktoś podpala.
Mając to na uwadzę nadzorowałem prace!Zassij dobrze a ja nie gaszę ok?-spoko trzymaj butle


35100



I po chwili było przyjemnie.
35101

Rafał wykazał się ogromnymi zdolnościami kulinarnymi.On i jego kuchenka tworzą niezły team!
Smakowało wszystkim co widać na fotkach.
35102

Noc na tej wysokości jest wyjątkowo piękna a, że Jarek zanim wyciągnie te wszystkie dilda mocując je swoim sprzęcie miał wreszcie czas dla siebie i swojego aparatu!
35103
35104

cdn...

RAVkopytko
29.10.2012, 21:23
Calgon,ognisko w porównaniu do tego z kłodzkiej słabiutkie oj słabiutkie :D zapewne dlatego,że im wyżej tym mniej tlenu :D

bajrasz
29.10.2012, 22:54
:lukacz:

calgon
01.11.2012, 13:11
Ogrzewając ręce przy płomieniach ogniska nie można było nie nucić.
Nastrój chwili sprawił,że przeboje Budki Suflera,Perfectu oraz wielu innych hitów do dziś błądzą echem po Alpach.
Moje przypalone ręce podczas rozpalania ogniska w jedyny słuszny sposób, wyglądały bardzo rejli. Nie dużo brakowało aby całe ciuchy i głowa były rejli no ale cóż ciężkie jest życie podstarzałego piromana.
Noc przebiegła bez opadów deszczu i śniegu.Było nad wyraz spokojnie.
Jedynie Jarek twierdził ,że miał bliskie spotkanie z jeleniami szykującymi się do rykowiska.Na szczęście nie był w ich typie i rano chodził normalnie.

Poniedziałek 10 IX

Ten kto pierwszy wstał mógł obejrzeć górski wschód słońca.
35224

Mimo wysokości szybko zaczęło robić się ciepło.Rafał tradycyjnie uruchomił kawiarkę a reszta rozpoczęła pakowanie rumaków.
35223

Fort Pramand w całej okazałości wraz z lejami po armatach, które straszyły potencjalnych wrogów.

35227

35226


35225


Dzień zapowiadał się obiecująco. Jarek dzielnie prowadził przez wąskie drogi wijące się nad przepaściami i oberwanymi blokami skalnymi.Minęliśmy kilkusetmetrowy tunel dosłownie wyłupany w skale za którym panorama gór była jeszcze piękniejsza.Oberwane bloki skalne tworzyły niesamowite kompozycje a świadomość tego, że byliśmy sami potęgowała doznania.

35228


Nie spodziewałem się, że granica włosko-francuska obfituje w taką ilość umocnień i fortów.

35229



Naszym celem było wspięcie się na ruiny umocnień położonych na szczycie Mount Jafferau.
Podjazd był wspaniały mimo ,że czasem obfitował w dużą ilość kamieni.Szerokie puste szutry i piękna pogoda sprawiały,że co jakiś czas posilaliśmy się beherovką-oczywiście w rozsądnych ilościach.

35230

W drodze na szczyt spotkaliśmy tylko dwa auta terenowe także ruch był znikomy.

35231
35232


Na szczycie mogliśmy pooddychać pełną piersią i rozpocząć degustację ogórków made in Rafwro, które smakowały wyśmienicie w tych okolicznościach.
35233

35234

35235

Na samym szczycie musiałem poprosić Sławka o Garmina.Było to dla mnie straszne gdyż od dawna toczymy spory giepeesowe polegające na obśmiewaniu przeciwnika.
W tych okolicznościach zakopałem topór wojenny.

35236

luzMarija
03.11.2012, 19:45
Dzizas Calgon, dawaj chlopie!

duzy79
04.11.2012, 00:50
:lukacz:

RAVkopytko
04.11.2012, 01:31
Calgon,Weź coś napisz
:lukacz:

slafo
04.11.2012, 13:29
może jeszcze z grobbingu nie wrócił :Sarcastic:

calgon
05.11.2012, 18:38
Zjazd ze szczytu Mount Jafferau był równie ciekawy jak podjazd.Czuliśmy się pewniej na szutrach a i widoki z góry jeszcze bardziej zapierały płuca.

35282
35284
35283



Podążaliśmy trochę bez składu i ładu.Raz grupą raz osobno.Tomek próbując dogonić Jarka trochę się napędził i hamując przed ostrym nawrotem zobaczył wspinającego się Gsa oraz kierowcę z okrzykiem Neeein! na ustach.

Cytując go:"nagle wyjeżdża facet na kolizyjnym ja natomiast wykonuje kilka wężyków mijając go zgrabnie"

Brzmi nieźle,ale musimy uwierzyć na słowo:-)

Sławek już tak się znudził tym wolnym jak dla niego tempem,że ostentacyjnie pokazywał mięczakom,że tak to on będzie zjeżdżał na wyłączonym silniku.
Nie byłoby może nic w tym dziwnego gdyby nie to,że zagotował heble i położył się w tzw. ślimaczym tempie.
Na szczęście obyło się bez szkód i żadne odblaski touratecha nie latały pod niebiosa.
Jarek chciał namówić nas na jeszcze jeden fort, ale czas gonił.Dzisiejszy nocleg miał już być w Grenoble.
Najgorsze jest to ,że przy ograniczonym czasie trzeba dokonywać wyborów dlatego przewodnik na takim wypadzie to wybawienie.

Nareszcie Francja.
35275


Leżąc wieczorem zastanawiałem się nad etymologią nazw po stronie włoskiej, które brzmiały mi z francuska, ale gdy dochodziłem do konstruktywnych wniosków słyszałem.
-masz jeszcze?
-to ci doleje

Granice przekraczamy w wyjątkowo mega-zajebistym miejscu!
Szutry na które zjechaliśmy zaraz za tabliczką wiły się wokół szmaragdowego jeziora leżącego u stóp zapory.Woda na 2000 m.n.p.m. wyglądała przępieknie.

Chciałbym tu dopisać, że osnieżone trzytysięczniki odbijały się w lustrze jeziora, ale nie pamiętam czy tak było.
Poza tym powiecie, że mnie pojebało i jakieś sonety alpejskie uskuteczniam.
35276

Miejscówka była na tyle sympatyczna, że nie chciało się odjeżdżać.Coś jednak nad nami czuwało bo Raf złapał kapcia.

35277

Wszyscy oczywiście rzucili się do pomocy z aparatami w ręku.
35278

Jeszcze tylko wspólna fotka z żelikiem bo jak mawia wujek Szparaq kto nie smaruje ten nie wkłada.
35279

Jarek przed podróżą uciął sobie jeszcze pogawędkę z parką francuskich turystów na temat żab, ślimaków lub głupio wyglądających kompanów.
Tego jak było naprawdę już się nie dowiemy.

Afryki gotowały się już do drogi!

35280

JARU
05.11.2012, 21:21
Calgon my tu cały czas czytamy te twoje głupoty ;) nic się nie zgadza :D

leslaw
05.11.2012, 21:37
nic się nie zgadza

Ale fajnie się czyta i ogląda.

Sławekk
06.11.2012, 07:46
Calgon my tu cały czas czytamy te twoje głupoty ;) nic się nie zgadza :D

Właśnie dlatego każdy odcinek bawi mnie do łez :D :brawo:

7Greg
06.11.2012, 09:14
Patrząc na fotki i czytając opis przypomniał mi się wpis z innego forum:


"Zasada 1. każdy dzień spędzony na siłowni odpłaci się podwójnie podczas konkurencji w rwaniu cycastego kloca
Zasada 2. Nie ruszaj się samotnie w teren. Zawsze będziesz mógł na kogoś pokrzyczeć: Mocniej, qrwa!MOCNIEJ !!!
Zasada 3. Uważnie dobieraj towarzyszy podróży. Wątły myśliciel o dużym poczuciu humoru i duszy wiecznego podróżnika, w konkurencji rwania, zawyczaj zabezpiecza oprawę artystyczną wydarzenia."

Do Calgona jak ulał pasuje mi punkt 3 :D :) :D

trzykawki
06.11.2012, 13:29
Patrząc na fotki i czytając opis przypomniał mi się wpis z innego forum:


"Zasada 1. każdy dzień spędzony na siłowni odpłaci się podwójnie podczas konkurencji w rwaniu cycastego kloca
Zasada 2. Nie ruszaj się samotnie w teren. Zawsze będziesz mógł na kogoś pokrzyczeć: Mocniej, qrwa!MOCNIEJ !!!
Zasada 3. Uważnie dobieraj towarzyszy podróży. Wątły myśliciel o dużym poczuciu humoru i duszy wiecznego podróżnika, w konkurencji rwania, zawyczaj zabezpiecza oprawę artystyczną wydarzenia."

Do Calgona jak ulał pasuje mi punkt 3 :D :) :D

a prawa autorskie kolega ma w poszanowaniu, co?;)

7Greg
06.11.2012, 13:32
Absolutnie nie. :)

calgon
10.11.2012, 17:15
Ilość potężnych twierdz czy urwisk przeszła nasze oczekiwania.Krajobraz wydawał mi się bardziej surowy niż w mijanej części Włoch.


35362

35363


Przed nami droga 1000 zakrętów jak nas poinformował Jarek.Miejscówka na, której najcudowniejsze dzieci dwóch pedałów zdobywają laury.

Tour de France tam jeszcze nie byłem....


35369


Droga wije się wśród skalistych szczytów i grani.Na wszystkich podjazdach da się wyczuć ,że brakuje mocy.Afryka wszak sterydów nie bierze.


35364

35365

Na szczycie ustawiamy się do fotek i z niedowierzaniem patrzymy na kolesi na rowerkach.

35366

Podczas sesji grzecznie podchodzi Pan i prosi abyśmy zrobili miejsce bo jego kolega pedałuje cały dzień i chciałby zrobić mu fotkę jak finiszuje.
Spoko nie ma sprawy, ale musi dać się karnąć.

35367

Ze zjazdu zrezygnowałem bo jego maszyna kosztowała chyba więcej niż nasze razem wzięte.
Jeździłem kiedyś w grupie Cipollini, ale to było dawno i miałem Jubilata.

35368

calgon
10.11.2012, 18:02
Zjazd zapowiadał się równo imponująco tym bardziej że Jara znów ogarnęła wizja fotek do kalendarza i ustawił się z całym majdanem na jednym z zakrętów.

Ku naszej uciesze robił foty a każdy z nas udawał jeźdća lepszego niż jest w rzeczywistości.

35371

35373


Po drodze do domu Jarka odwiedzamy jeszcze zakręt gdzie miał miejsce wypadek polskiego autokaru.Okazało się, że wcześniej byłą tam podobna tragedia.Obecnie zakręt jest zabezpieczony betonowymi barierami.

Na miejscu naszego kwaterunku znalazły się oczywiście sławne bagietki oraz pełna lodówka serów śmierdzących gorzej niż nasze obuwie.

35374
35375

Jaru zadbał również o napitek gdyż nie mogło się nam pomieścić w głowach, że nie można kupić % o tej porze.Kraj wina i rozpusty i żeby nawet takiej malutkiej żabki albo nocnego???

Efekt mógł być tylko jeden...

35376

7Greg
11.11.2012, 01:38
Calgon, zmień awatar. please :D :)

rumpel
11.11.2012, 09:29
calgon szpieg z licencja na rozsmieszanie ;)

calgon
11.11.2012, 14:59
Już nie umiem go zmienic weź zwykły juzerze mi zmień.
Jaru wrzuć plis jakąś mapke pogladową trasy-wszak Tyś ekspert

calgon
11.11.2012, 16:03
Wtorek 11 IX

Rano prysznic, pyszne śniadanie i narada wojenna. Jarkowa meta dobrze nam zrobiła także padła decyzja jedziemy nad morze. Jedni byli całkiem za inni z pewnymi obawami, ale cel padł na lazurowe wybrzeże.

Naoglądałem się tych żandarmów i innych nagród filmowych to wielce się uradowałem z owej decyzji.

Ostatnie pożegnanie z Grenoble
35380

Ruszamy na podbój Prowansji.Niestety lawenda już skoszona czym byłem bardzo zmartwiony.Trasy puste kręte i prowadzą nas między skałami.
Staram się coś filmować gdyż moje poprzednie wysiłki skończyły się na kręceniu zegarów w Afryce.

35381

Wycieczka szła bardzo sprawnie aż do momentu w którym Jarek zaczął sygnalizować,że jego maszyna zrobiła się niestabilna.

35382

Zatrzymaliśmy się w miejscu gdzie stopa próbowała złapać przemiła autostopowiczka.Chłopcy od razu przystąpili do usuwania awarii.
Diagnoza brzmiała -trzepnięte łożysko koła tylnego.

Dziewczę zerkało na zuchów z niedowierzaniem.
35383

Jarek rozpakowywał komplecik łożysk wyglądający jako żywo niczym gumki także Pani się zainteresowała.
35385


Łożyska to ja mam pomyślałem,ale jak Jaru wyciągnął swój profesjonalny wybijak,młotki oraz komplet tulei to musiałem wypowiedzieć to słowo

35386


-Szacun!

Ja oczywiście panowałem nad wszystkim .
35388

Przejeżdzający żandarm oczywiście zauważył to i pokiwał z uznaniem
35387

Po 40 minutach byliśmy gotowi aby ruszać dalej
35389

JARU
11.11.2012, 16:11
Na tej mapie jest naniesiona większość trasy, którą przebyliśmy razem:

https://lh3.googleusercontent.com/-iKnJPSWGMg4/UJ_CKsTJ1_I/AAAAAAAAEZI/1fEHnf4g1vA/s912/w%25C5%2582ochy-francja2012.png (http://maps.google.com/maps/ms?ie=UTF&msa=0&msid=204042766979409728481.0004cad8bd1bd101d2490)

Tutaj można przejrzeć naszą trasę na Mount Jafferau:

https://lh6.googleusercontent.com/-79AD1NWFrEI/Tk_zQ7Jff_I/AAAAAAAABW0/tDMzqyBClM8/s565/Mount%2520Jafferau.jpg (http://maps.google.com/maps/ms?ie=UTF&msa=0&msid=204042766979409728481.0004aaf3350ba594d7681)

Tymon
11.11.2012, 22:26
Qrcze - coraz bardziej minsie podoba ta Francja (jako cel wypadu na moto)...

Pisz Calgonie, pisz!!

RAFWRO
11.11.2012, 22:37
Calgon, zmień awatar. please :D :)

Gregu, co masz do George Timothy Clooney

35425

7Greg
11.11.2012, 23:31
Gregu, co masz do George Timothy Clooney

35425

Po prostu boje się, że ktoś mi odbije Calgona.Teraz on taki ładny :D :)

RAFWRO
11.11.2012, 23:37
Po prostu boje się, że ktoś mi odbije Calgona.Teraz on taki ładny :D :)
No widzisz, wystarczy przepuścić jeden sezon i już musisz szukać od początku:) Calgoński "holiłudzki" uśmiech spowodował, że Pani przestała machać, łypiąc dużymi gałami na zgrabnie dokazującego i głośniego Calgona tuszującego tym swoje mechaniczne kompetencje. Pisze za to wspaniale!!!! . Taki przywar gwiazd - Pewnie George Timothy Clooney, też dzwoni po helikopter i dziennikarzy, gdy załapie gumę.

Kisiel
12.11.2012, 09:41
Witam,

Byliście w Castellano i nie zjechaliście do Grand Canyon du Verdon? Przynajmniej z Waszej mapy tak wynika, choć 2 zdjęcie z ostatniego posta sugeruje, że jednak tam byliście :)
Piękne miejsca na latanie na moto, staram się tam bywać co roku i za każdym razem poraża mnie piękno południowej Francji, w szczególności Prowansji.

Pisz Calgon dalej, fajnie się czyta i ogląda :)

JARU
12.11.2012, 10:17
Canyon du Verdon ominęliśmy. Cięliśmy do Cannes i nie było czasu na pierdoły ;)
Zdjęcie, o którym piszesz zostało zrobione na Combe Laval (http://fr.wikipedia.org/wiki/Combe_Laval) w Vercor'ach (http://fr.wikipedia.org/wiki/Massif_du_Vercors), bardzo blisko Grenoble.

Wegrzyn
12.11.2012, 12:38
Naprawdę ładnie tam jest :drif: Calgon pisz dalej z mniejszymi przerwami :)

Kisiel
13.11.2012, 00:28
Canyon du Verdon ominęliśmy. Cięliśmy do Cannes i nie było czasu na pierdoły ;)
Zdjęcie, o którym piszesz zostało zrobione na Combe Laval (http://fr.wikipedia.org/wiki/Combe_Laval) w Vercor'ach (http://fr.wikipedia.org/wiki/Massif_du_Vercors), bardzo blisko Grenoble.

Faktycznie, choć bardzo przypominający Route des Cretes. Verdon warto zobaczyć i cały objechać, zresztą sami wiecie jak tam pięknie... :)
Za to z przyjemnością odwiedzę Combe Laval następnym razem :Thumbs_Up:

Calgon, piszesz!:lukacz:

matjas
13.11.2012, 08:29
po długim czasie wbijam i jakby w nagrodę taka relacja. piękne.

Orzep
13.11.2012, 13:31
Calgon potrafisz tak zapętlić słowa ze zdjęciami, że ryj mi się cieszy... :Thumbs_Up:

calgon
13.11.2012, 22:00
Pierdu pierdu o kanionach a my tu gume zmienili i trza jechać dalej.


35493

Wiadomo Cannes!!!!
Gęba mi się ucieszyła mimo żem z lekka śmierdzący już widziałem te stada rozjuszonych na poły roznegliżowanych Francuzek krzyczących
Voulez vous coucher avec moi ce soir-tyle rozumiem z tego podłego języka.

Godziny jakoś szybko uciekały choć trasa pusta, kręta i pięknie wyasfaltowana.
Jeśli się nie mylę to trasa ta była nazwana drogą Napoleona.Grupy mocno się podzieliły a niektórych ponosiła ułańska fantazja.

Koniec końców zmęczeni stanęliśmy na jednym z rozdroży bo trzeba było podjąć jakieś decyzje.Wkradła się minimalna nerwowość. Tomek jako główny zaopatrzeniowiec wkurwił się ,że minęliśmy sklep(fakt faktem ,że w kraju Napoleona jak nie kupisz wcześniej to później masz problem.).
Jara przerażała wizja betonowego Cannes, gdyż wiadomo lepiej czuje się w tajdze śpiąc w zaspie i łapiąc na badyl szczupaki.
Ja parłem do przodu na zasadzie coś się wymyśli bo nie chciało mi się spać przy drodze na kamieniach.Sławek jak to Sławek śmiał się bo mu i tak wszystko jedno a Raf dyplomatycznie próbował jednoczyć grupę.

Wizje były różne, ale padło na Cannes nocą. Wpadliśmy z lekka oszołomieni i szukamy downtown. Latamy, upał masakra mimo późnej godziny.
Tłumiki dają znać tak,że każdy już wie:
Z tymi Panami nie warto zaczynać.

Dopadamy jakiś sklep.Ceny nie były masakryczne a prowadzący ten bajzel Algierczyk bardziej skupiał się na meczu piłkarskim niż na klientach.
Sławek był zaszokowany moją płynną angielszczyzną i nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to ,że koleś po prostu przytakiwał na wszystko co mu się powiedziało.

Tak się rozwinąłem ,że już byliśmy kumplami po 5 minutach.Tłumacze chłopakom ,że własnie mi powiedział jakoby w okolicy było dużo tanich noclegów.Wszystkie są otwarte itd dalej.Byłem już tak podjarany ,że mało nie wszedłem na jakiś dialekt arabski.
Mój frreeeend napieprza te swoje oui, oui ,ja sratatata a on oui, oui !

Coś mnie tknęło przy najważniejszym zakupie żeby zrobic test.
Bieremy ze Sławkiem winka i pytamy grzecznie
-wytrawne?
-oui!!!

-dobre?
-oui!!

-to lepsze?
-oui!!!

-Sławek pokaż mu te co na początku
-słodkie?
oui!!!

-Sławciu pierdolnąć mu teraz czy jak wyjdziemy.
-Daj mu spokój dobrze Ci szło.

-Dobra weź wszystkie poniżej 6 euro i nie słuchamy tego Pana.

Ruszyliśmy w miasto i patrolując bujaliśmy się po centrum.
35494

Obejrzeliśmy zlot jachtów zza płotu i napatoczył się koleś na Gsie,który wskazał miejsce na camping ,który znajdował się kawałek za Cannes.
35495

Noclegu na dziko próżno szukać w tej okolicy.To tak dla potomnych.
Około 22 negocjujemy już cenę na campingu o przyjemnie brzmiącej nazwie Agay-Soleil. Camping nad brzegiem morza co prawda był zamknięty, ale jak to bywa strażnik motocyklista wpuszcza swoich i do kasy zaprasza rano.

Jest prośba abyśmy tylko zachowywali się w miarę cicho na co wszyscy zgodnie odpowiadamy

-OUI ,OUI, OUI!!!!!!!!!!!!!!!

Ciężki dzień dał się we znaki!! Wina otwieraliśmy jedno po drugim.Raf jak zwykle gotował a ja zdecydowałem się wyciągnąć weka na specjalną okazje.

Upał straszny także namioty porozbijane na słowo honoru.Dużo wina i nogi młodej francuzki z sąsiedniego namiotu utrudniały sen.

Podział jasny, spać byle dalej od Sławka.Poziom ciśnienia akustycznego wytwarzanego przez jego nozdrza jest porównywalny ze startem samolotu Concord skoro mowa o Francji.

Sprawa zakończyła się tak.
35518
35519

i tak....

35520

W nocy budzi mnie Raf.
-Calgon, Calgon nie mogę spać słyszysz jak Sławek chrapie.
-Co Ty gadasz?

Wysuwam łeb z namiotu trochę wieje wiatr. Rozglądam się łapiąc ostrość.
Sławek leży jak widać a nad nim stoi Germaniec.

-O kurwa ,ale jaja Raf
Ładuję łeb do namiotu

-Ten od czerwonego VW stoi nad Sławkiem
-On zadzwoni po karetkę mówie Ci !

I słychac rwane hrrrrrrrrrrrrr hrrrrrrrrrrrr hrrrrrrrrrrrr.

-Ta, prędzej go ukatrupi,bo ja na jego miejscu bym tak zrobił:-))))))))))


-Dobra idę nim potrząchnąć- powiedziałem wyciągając zatyczki do uszu

Sławek zareagował jak zwykle czyli mrucząc przez sen i olał system przewracając się na drugi bok.

Tak zastał nas piękny poranek.

Środa 12 IX
35521

JARU
13.11.2012, 22:07
No Calgon przy tym twoim bełkocie okazuje się, że nasz wyjazd był całkiem fajny ;)

Rychu72
14.11.2012, 07:48
Fajnie się czyta.
Calgon Twój humor powala :)

igi
14.11.2012, 08:21
Calgon doprowadzasz mnie do płaczu twoimi historiami... Rewelacja. A tak wogole ( bo jestem początkujący) to spotykacie się na jakieś piwko regularnie gdzieś w waszym miasteczku?

luzMarija
14.11.2012, 13:33
Po takim wypadzie to pewnie umawiaja sie na wino i przychodza do knajpy w beretach, koszulkach w paski i obwieszeni cebula :hehehe:

samul
15.11.2012, 14:11
"René, now, hold me. Kiss me. Crush your lips with my lips." :haha2:

A serio, kolega Slawek (z opisu to przerywane hrrrr na bezdech nocny wyglada) powinien pogadac z dobrym laryngologiem i moze sobie fundnac albo aparat na zeby albo operacje. I dla niego i dla otoczenia. :Thumbs_Up:

Sławekk
15.11.2012, 18:29
Wy przy takim zaduchu zamknęliście się szczelnie w namiocie.

Słychać było stękania i klapsy :rolleyes:..... ale brak snu biorę na siebie :D

calgon
15.11.2012, 20:34
Dobra jedziem dalej.

Gdy już wstawaliśmy po kolei koniecznie trzeba było napić się kawy.
Raf targał z Polski to żelastwo czyli kawiarkę i nie sposób było odmówić.
Posmak w pysku po wczorajszej libacji nie był najlepszy dlatego dobiliśmy się jakimiś pasztetami i chińskimi zupkami.

Słońce wstało razem z nami i w końcu mogliśmy się przyjrzeć naszemu campingowi.Ciasno, tłoczno nic szczególnego. Plaża bardzo blisko, ale wysłana jakimś żwirem koloru brudnego.
Lazurowe wybrzeże pomyślałem- eee tam?
Rosnące palmy i czyste niebo lepiej mnie nastrajały niż to żwirowisko.

35576

Człapiąc w przyciasnych klapkach kupionych na szybko w decathlonie troczyłem bagaże do motocykla.Reszta także jakoś powolnie, ale w końcu się zapakowała.

Ledwo wyjechaliśmy na drogę prowadzącą do Cannes szybko zrozumieliśmy dlaczego wybrzeże zwą lazurowym.
35577

Piękny kolor morza i piękne widoki odwracały uwagę.Mijaliśmy dziesiątki okazałych domów umieszczonych na skałach z widokiem na horyzont.
Smuciło mnie jednak to ,że wszystko to jest za wysokim płotem.Widać ,że właściciele bardzo chcą się odgrodzić od "zwykłych" ludzi.

Szanuje cudzą własność i nie jestem typem człowieka, który przesadnie zazdrościł by drugiemu, że ma więcej i stać go na to czy tamto.Wszak Cannes to jedno z droższych miejsc w europie a pewnie i w świecie dlatego osiedla się tam finansowa elita.Złudne jednak były moje oczekiwania,że znajdziemy kawałek miejsca aby choć zjechać w dół zamoczyć nogę.Właściciele skutecznie odgrodzili sobie teren.

Widoki rekompensowały jednak tą stratę.

35582

35583

35584

35586

Piękne jachty oczywiście pojawiają się na wszystkich morzach, ale niektóre naprawdę przykuwały uwagę.

35585

Jadąc i podziwiając przejechaliśmy przez Cannes kierując się w stronę Nicei.

calgon
15.11.2012, 22:17
Ze względu na tłok oraz kręte uliczki grupa nam się rozdzieliła.
Ustaliliśmy,że spotkamy się w Monaco.Jadąc z Tomkiem przez Niceę obiecałem sobie ,że kiedyś tam wrócę.Architektura tego miasta zrobiła na mnie ogromne wrażenie.Potężne domy z ogromnymi okiennicami a w tle palmy.

Miejsca te nie są od siebie oddalone(18 km) także kręcąc się po ciasnych uliczkach momentalnie znaleźliśmy się w Monaco czyli w drugim po Watykanie najmniejszym państwie świata.

35619

35620

Podczas gdy ja z Tomkiem podziwialiśmy widoki reszta grupy już zadomowiła się w najsłynniejszej dzielnicy czyli Monte Carlo.Problem z parkingiem jest tu normalnością także na bankiet pod kasynem nie dałoby rady się załapać.

Pomijam fakt, że na tle żurnalowej ludności i turystów wyglądaliśmy jak ufoludki!

Główni lanserzy jednak rozpoczęli sesję


35621

35622

35623

Łowcy przygód na Syberii nie kryli dezaprobaty:-)))))))))
35624

Honorowa runda i czas ruszać w stronę mniej zatłoczonej Italii.Pod kaskiem zacząłem nucić Felicita. Banan pod garnkiem z myślą o odhaczeniu tego miejsca i zaplanowanej kąpieli w rejonie San Remo dodał mi skrzydeł.
Wyłem coś nieskładnie pod kaskiem bo taki ze mnie Al Bano jak z Jarka Romina Power, ale w końcu jakiś powiew wiatru przechodził przez ciuchy

Rebel
20.11.2012, 01:07
Podkład muzyczny dla Waszej wycieczki :)

http://www.youtube.com/watch?v=C6eMeT9gc8g

tomkow
20.11.2012, 17:56
No i zrobił z nas Jarek "dziewczynki z kalendarza"... :lol19:

RAVkopytko
20.11.2012, 17:59
No i zrobił z nas Jarek "dziewczynki z kalendarza"... :lol8::lol8::lol8:

JARU
20.11.2012, 20:01
Żeby wam tylko woda sodowa nie uderzyła do głowy ;)

Dunia
20.11.2012, 21:45
Monte Carlo to taki mały " raj na ziemi" a "otoczenie" kasyna robi niezłe wrażenie.:)
Podobno Karol Marks rozwinąl tam swoją koncepcję komunizmu...nie wiem wszak czy to prawda czy plotka...ale nie dziwię się- w takim klimacie obfitości niejeden zaduma się nad " równością i sprawiedliwością społeczną":D

calgon
21.11.2012, 20:13
Temperatura powoli zaczyna spadać i zaczyna się ostry wiatr.Widać jak morze zaczyna się burzyć a na falach pojawiają się kolesie na deskach bez żagla.Widok niczym z australijskich plaż.
Jadąc wybrzeżem przez San Remo byłem zaskoczony starymi pięknymi domami oraz roślinnością.
Taka wytworność połączona ze starą elegancją to chyba dobre słowo na określenie tej okolicy.
Chciałoby się aż wypić browara i złożyć zmęczone dupsko pod palmą słuchając festiwalowej śpiewogry.

Wszyscy marzyliśmy już o chłodnej wodzie to też pusta plaża i sztormik w okolicach Imperii nie stanowił problemu dla afrykańskich plażowiczów.

35765
35763

Jak dzikusy zdzieraliśmy znienawidzone już trepy i mknąc po kłującym żwirze wskakiwaliśmy w odmęty.

Ja oczywiście niczym Michael Phelps wypłynąłem najdalej i okazało się, że w rękach już nie ta moc a silnika pod dupą nie ma.Głupia mina do kolegów ,że wszystko jest ok a tu macham,macham a fale mnie zabierają.
35766
Nieźle się wystraszyłem i w momencie jak zziajany dopływałem do brzegu jedna z fal porwała galoty Sławka i Rafała.
35767


Naszym oczom ukazały się najpierw dwie syrenie dupy a następnie dwie jaszczurki.Nie wierzcie ich zapewnieniom jakoby były to Warany z Komodo .



Trochę śmiechu,oraz po miętowym cukierku na orzeźwienie i czas w drogę.

35768


Jadąc na północ wszyscy kierowcy skuterów udowadniają nam, że do kamikadze nam daleko.Wyprzedzanie na czwartego w klapkach to standard.
Jeden koleś na maxi skuterze Yamahy doznał chyba uczucia kando bo odwalał szczególnie atrakcyjne manewry mijając nas w sznurze jak pachołki.

Zmęczeni całym dniem pełnym wrażeń trafiamy intuicyjnie na odludzie w pobliżu górskiej rzeki.Cisza i szum wody pozwoliły wyłączyć się od zgiełku miast i pojazdów a wcześniej zrobione zakupy pomogły w sprawnej i rozluźnionej atmosferze rozpalić ognisko.

35769

35770

Wieczór spędziliśmy obrabiając dupę znajomym z FAT.

35771

Orzep
22.11.2012, 11:39
Wieczór spędziliśmy obrabiając dupę znajomym z FAT.
Po staropolsku znaczy się! ;)
...a jakby tak audiobooka zmontować z ostatnich "przepychanek" i na wyjazadach, wieczorową porą, słuchać tej poezji, popijając miejscowe nalewki?

calgon
29.11.2012, 17:10
Czwartek 13 IX

Nadszedł dzień pożegnania z Jarkiem.Przejechaliśmy jeszcze razem kilkadziesiąt kilometrów i nasz przewodnik skręcił na zachód.Poruszaliśmy się spokojnymi drogami uciekając w mniej uczęszczane zakątki.Leniwie opuszczając tereny nizinne obieramy kierunek na Trydent a konkretnie znaną prawie wszystkim Polakom Madonne Di Campiglio.
Co by nie było za nudno i za prosto postanowiliśmy przebić się z jednej strony czyli jezioro Iseo na drugą na wysokości Bagolino.
Wiązało się to ze sporym opóźnieniem w czasie no, ale cóż przygoda, wszak po to tam byliśmy.Droga a raczej wąska ścieżka pięła się niemiłosiernie do góry.
Ruchu zero także nieprofesjonalnie ścinałem zakręty.
Na moje szczęście facet w jakimś aucie ala Lada Niva był mądrzejszy ode mnie i każdy zakręt sygnalizował niczym arabus na światłach.
To chyba mnie uratowało i doprowadziło do porządku.

Po jakimś czasie wszystkim zaczęło burczeć w brzuchu a uparliśmy się na prawdziwą włoską pizze.Co rusz podjeżdżaliśmy do różnych przybytków, ale wszędzie pozamykane.Ten zwyczaj wkurwiał mnie niebywale.Kto powymyślał te sjesty,przerwy itd.No cóż kraje dobrobytu (podobno) ,ale to temat do innej dyskusji.

Na szczycie stacji narciarskiej było schronisko ,ale Włoch odpowiedział w niezbyt zachęcającym stylu, że ma tylko naleśniki.
Minę miał taką jakby leżały od zeszłego sezonu dlatego zerwaliśmy się szybko nacieszyć żołądek pięknymi widokami.

35965

Gdy szczęśliwie zjechaliśmy z gór udało nam się w końcu dopaść knajpkę.
Była czynna a wybór pizzy bogaty i nawet w miarę ludzkich cenach biorąc pod uwagę jakość i ilość oferowanego produktu.

35966

-Po calasie jak dorośli

35967

Pojedli popili i zrobiło się zimno.W dość szybkim tempie pozakładaliśmy wszystkie podpinki i membramy. Okazało się to bardzo słuszne gdyż za godzinkę temperatura wynosiła już 8 a po chwili 5 stopni.
Kolejne serpentyny i powoli zapadająca ciemność nie wywoływały już takiego entuzjazmu.Moje zajebiste światła oraz owiewka a raczej jej brak w babci Tomka sugerowały. -Calgon czas szukać noclegu.

35968

cdn. chwila przerwy

samul
29.11.2012, 19:14
Ale akszon, ale napiecie i teraz co, przerwa na reklamy? :dizzy:

calgon
03.12.2012, 22:03
Jadąc z Madonny w kierunku Bolzano podziwialiśmy górskie szczyty.Mimo,że zakręty kręciły w dół to temperatura za nic nie chciała wzrastać.

W pewnym momencie dojechaliśmy do pustej knajpki na ciemnym odludziu.
Długo się nie zastanawiając wpadłem do środka.Na ten moment potrzebowaliśmy tylko kawałka podłogi aby rozwalić bambetle i nie kręcić się w górach po nocy.

W środku było tylko małżeństwo w średnim wieku prowadzące owy przybytek.

36124

Krótka rozmowa z właścicielem i wiemy ,że tutaj się nie prześpimy, ale zaraz zadzwoni do znajomego i pogada.
Koleś okazał się bardzo w porządku.Trochę umierał ze śmiechu podczas negocjacji cenowych przez telefon z właścicielem pensjonatu.

Zaproponowano nam tani nocleg za 28 eurasów ze śniadaniem od osoby.
Tutaj dość mocno rozmijały się nasze pojęcia taniości.Właściciel agroturystyki, który miał nas przenocować zrozumiał,że podróżnicy nie potrzebują śniadania i mają tylko 50 eurasów, ale za wszystkich i na dodatek mogą spać w garażu.

Po chwili naszemu koledze przypomniało się również, że ma Honde CB 500 także również jest motocyklistą.Szale przyjaźni przypieczętowała jednak znajomość lokalu o swojsko brzmiącej nazwie La Scandola w której on był barmanem a ja miałem okazje bywać w przeszłości.(Tutaj proszę nie wyciągać pochopnych wniosków).
36125


Koniec końców ugościł nas szybką kawą i przekazał w ręce właściciela agroturystyki.

Podjechał po nas sobowtór Danniego Devito. Przemieszczał się swoim szalonym kombi na tzw. podwójnym gazie co nie przeszkadzało mu brać zakrętów z piskiem opon i gubić nas w oddali.

Po 20 minutach szczęśliwie dotarliśmy do miejscowości Cagno. Włoch Francesco ugościł nas na swoich nowych pokojach a my od razu zapłaciliśmy z góry umówioną kwotę aby rozliczenia mieć za sobą.Ciepły prysznic a nawet jabłuszka z sadu poprawiają nasze nastroje.Tutaj nastąpił przełom-położyliśmy się spać bez jakiegokolwiek spożycia.

Piątek 14 IX
Poranna kawa pita o mroźnym poranku przynosi różne pomysły.Ja i Rafał postanawiamy wracać od razu do Wrocławia a Tomek ze Sławkiem jeszcze jeden dzień zabawić w Austrii.Zerkając z ogrodu na jezioro Santa Giustina zjadamy pożywnego weka mojej produkcji i czule żegnamy się z gospodarzem pokazującym zalety swojego agro.

3612636127