View Full Version : Transfogaraszan oraz Transalpina i multi cujka ewrydeja [Maj 2012]
Ponieważ na każdym zebraniu jest taka sytuacja ,że ktoś musi zacząć,
główny Basior czyli ja zaplanował wyjazd na południe!
Padło hasło Rumunia.
Cele standardowe, ale w doborowym towarzystwie!
Skład wyklarował się sam!
30368
Od Lewej Mariusz Maniek I ,który na chrzciny dostał motorynkę.
Sławek, którego nie trzeba przedstawiać czyli dzik dolnośląski.
Calgon, którego Rumuni traktowali jak swojego
Mariusz Maniek II-Giejesiarz przerobiony na Afrykanera w 100% w dodatku mechanik z którym nie bałbym się popsuć promu kosmicznego.
Wojtek który mówi dużo mniej ode mnie, ale za to działa i zawsze jest przygotowany do każdej sytuacji.(no prawie każdej, ale o tym później)
no dawaj dalej, boś się za bardzo nie rozpisał ;)
Sławek podobno masz mine jak surokatka muszę sprawdzić szto eta.
Czosnek jak możesz wrzuć watek do "trochę dalej" bo po Tokaju już jestem:-)
I co? Tyle? Koniec?
A czego byś chciał więcej? Jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów;)
Pojechali, spali na dywanie, jedli cebulę i pomidory. Calgon jest głównym basiorem co znaczy, że zorganizowali konkurs na największy brzuch i Calgon wygrał;)
Takie żarty:) Pisz Calgonie Pisz!
pewnie była jakaś mapa...potem kolejna butelka i się chłopaki rozmarzyli ...;-)
rano nastał dzień...ból głowy...a za oknem znajomy widok :dizzy:
"Był sobie król i królowa....to juz jest bajki połowa.
Potem przyjechał goniec ..i na tym bajki KONIEC"
.... zrobiłeś tylko jedną fotkę !
Trza Calgona pochwalić za organizację i rolę Basiora . Rumuński perfect :Thumbs_Up:
Cała wyprawa napisana prawie jednym zdaniem. Brawo Calgon:D
Bujac sie dopiero zdjecia otrzymałem! zaczynam od jutra;-)
RAVkopytko
10.05.2012, 19:03
jest jutro czyli dziś :D
:lukacz:
A tu pustooooooooooo..................
Cytując klasyka:
"Calgon...w ryja???"
Calgon, jeszcze nic nie napisałeś a już masz 1000 odsłon :D
Jak to zwykle bywa perturbacje z wyjazdem trwały do ostatnich minut.
Gdy już dogadałem się z Mariuszem(bmw) co do godziny czyli zaraz po pracy, drugiemu Mariuszowi(aprilia) wypadł jakiś kurs do innej mieściny i miał spore spóźnienie.
Dogadaliśmy się, że my pojedziemy sobie spokojnie we dwóch a on nas dogoni.
Sytuacja była na tyle prosta, że mieliśmy ustalone miejsce noclegu niedaleko Myślenic.
Umówiłem się z Mariuszem na stacji paliw przy wylocie z Wrocka.Czekał na mnie chwile a było bardzo gorąco. Podejrzewam ,że pływał już w swoich ciuchach.
Widząc GS zapakowanego w 3 kufry i worek oraz tankbag zapytałem czy aby na pewno jedziemy do Rumunii?
Wyglądało mi to na miesięczny wypad do Mongolii sądząc po pakunkach.
Szybciorem ustaliliśmy aby nie pchać się na nielubianą przez nas autostrade A4 i ruszymy przez Grodków na Głuchołazy czyli przejście z Czechami.
Droga pusta słońce wali cóż chcieć więcej.Piątek po pracy i perspektywa wolnego motocyklowego tygodnia to jest to.
Przemieszczając się bocznymi drogami wzdłuż rosnącego rzepaku dotarliśmy do granicy.
Kierunek obraliśmy na Cieszyn czyli po drodze trochę górek.Meldując się wieczorkiem w Myślenicach zaczęliśmy dzwonić.
Rafał u którego mieliśmy zanocować już znudzony oczekiwaniem przygasił grila i czekał na nas zniecierpliwiony.
Drugi Mariusz dysponujący swoją Aprilią objuczoną jak wielbłąd nie odbierał telefonu. Pomyślałem, że pędzi autostradą A4 gdyż wyjechał 4godziny po nas.
Rafał jak zwykle przywitał nas bardzo gościnnie i udzielił ostatnich wskazówek co do naszych Rumuńskich planów.
W końcu wpadł do nas zziajany Mariusz.Wypijając trzy karniaki pożalił się ,że miał przygodę.
Pędząc do nas a czas miał niezły poczuł swąd.
Nie możliwe aby dochodził z mojego motocykla pomyślał.
Jednak uświadamiając sobie rozmowę ze mną dzień wcześniej oblany zimnym potem zjechał na stację spodziewając się pióropusza ognia na swojej dupie.
30607
Rozmowa wyglądała tak.
-Maniek te sakwy są moim zdaniem za blisko tłumików nie sądzisz?
-Człowieku to są carbonowe Akrapowicze one się nie grzeją dotknij.
-I co ?pewnie nawet takich na oczy wcześniej nie widziałeś.
-Dobra ok jak tam chcesz tylko pozapinaj dobrze ten czamadan bo wieziesz moja karimate:-)))
Efekt był taki że Maniuś zjeżdżając na Shella modlił się aby mieli gaśnice.
Karbon jednak się nagrzał :-))))))))))))
30608
Dobrze, że nic się nie stało.Szkody poza sakwami to przytopione kalesony na stałe do torby.
Najbardziej jednak Maniusiowi było żal jego najlepszych bokserek, które przyjarały się w idealnym miejscu.
30609
Na sam koniec dorwaliśmy się do komputera przeglądając pogodę w Rumuńskich górach.My byliśmy dobrej myśli, Rafał natomiast traktował to lekkim uśmiechem.
30610
oscarFire
12.05.2012, 16:10
kurde leżę i kwiczę ze śmiechu :haha2:
no tak, strażaka to zawsze trzeba mieć w pobliżu :Thumbs_Up:
Ta brązowa plama na bokserkach to od ognia??:haha2:;)
Drugi dzień zaczął się skąpany w słońcu.Śniadanko i ostatnie poprawki w maszynach. Trytytki i takie tam różne dziwne rzeczy.
Kurs na Krościenko nad Dunajcem.Okolica piękna do, której zawsze miło się wraca.Pieniński Park Narodowy i widoczne z daleka ośnieżone Słowackie szczyty przypomniały, że jedziemy w góry.
30611
30612
Według naszego planu noc chcieliśmy spędzić już w Rumunii także podziwianie widoków zostawiliśmy na później.
Trasa z granicy na Keźmarok to sieć zakrętów położonych w górach.Istna bajka, praktycznie cały czas zakręt las, zakręt las.
Przejechaliśmy niezbyt duży odcinek a byliśmy nieźle zmęczeni tymi winklami.
30613
W między czasie dzwonił Wojtek, który wyruszył z Lubaczowa i z którym mieliśmy spotkać się gdzieś w Rumunii.
Cały czas trzymaliśmy się dróg żółtych czyli drugorzędnych. W ten sposób dojechaliśmy do granicy Węgierskiej, która przekroczyliśmy w Aggtelek.
30614
Chwila do namysłu i padło hasło Tokaj.
Kompanów nie trzeba było namawiać. Obok nazwy Eger to druga mieścina ,która kojarzyła nam się z Madziarami.Im bliżej celu tym więcej rosnących pól z winoroślami.
30615
30616
Słońce paliło najmocniej jak dotąd w tym roku.Same miasteczko położone jest u stóp wulkanicznej góry Tokaj i można zobaczyć wielu turystów w tym również Polaków chcących zakosztować tutejszych specjałów.
Mijaliśmy okazałe winiarnie z restauracjami.Chwile się rozmarzyłem nad wizytą w takim przybytku.Dobre żarcie picie winka z beczek w winnicy. To mogłoby być ciekawe.No ale cóż...
Pyrkając powoli biegiem patrolowym oglądaliśmy zabudowania natrafiając na miejsce dla nas odpowiednie.
30617
Polska flaga obok węgierskiej zmobilizowała nas do zakupów u właściciela.
Kupiliśmy ok. 12 litrów magicznego trunku i jakoś nikt nie marudził, że nie ma miejsca na motocyklu.
Czas uciekał jak szalony także wszyscy chcieli już być w Rumunii.
Jakoś dziwnie się stało, że nikt nie posiadał papierowej mapy Węgier.
Ja miałem Rumunie,Maniek Czechy i Słowację.
Nasze nawigacje były schowane i dokładnych oraz świeżych map nie miały.Miały być użyte w razie czego.
Czego?
Tego sami nie wiedzieliśmy.
Do granicy zostało ok 100-150km.Zdecydowaliśmy się przekroczyć ja ok 30 km. poniżej Satu Mare jadąc na miasteczko Carei.
Jeszcze na terenie Węgier podejmowaliśmy również jakieś idiotyczne próby montażu gps na cyferblacie afryki.
Zupełnie niepotrzebnie i nie wiadomo po co.
30618
Gdy już znaleźliśmy się w północnej Rumunii wyraźnie dało się odczuć biedę.W szczególności odnosząc się do części południowej.
Jest to moje subiektywne odczucie i opierałam się na tym co zobaczyłem a nie przeczytałem.
W tej części więcej ludzi, jeśli w ogóle rozmawia w jakimś obcym języku to mówi po niemiecku.(pewnie mieli okazje dorabiać u naszych zach. sąsiadów).
Z młodzieżą np. w części środkowej bez problemu można porozumieć się po angielsku.
Ciekawe, że im bardziej na południe tym więcej było stacji benzynowych na ,których mogliśmy zapłacić kartą.
Robiła się szarówka i rozkładając moja mape Rumunii zaproponowałem ,że spróbujemy znaleźć jakieś miejsce do spania w okolicach dość dużego jeziora w miejscowości Andrid.
Po drodze trafiliśmy jakiś zamkniety camping, którego własciciel jednak nie chciał otworzyć.
Sam Andrid okazał dzuirą w d... pośrodku niczego. Jeziora tam dawno nie było tylko pola i rozlewiska.
Standardowo po dziurawych drogach ganiały pieski oraz większe zwierzaki.
W tym samym czasie Wojtek dotarł do Satu Mare i powoli wypytywał nas o nocleg.
Przed nami rozpościerała się nocka w tzw. Wietnamie na polu.
Koledzy przemianowali nazwę miejsca na Android i delikatnie ciągnęli ze mnie i mojej mapy łacha.
:lukacz:. Ech, przynajmniej se poczytam i poślinię się bo być z wami nie mogłem.
Dawaj dalej:Thumbs_Up:.
Wojtka nie ma i nie odzywa się od jakiegoś czasu a my stoimy na polnym zakręcie na którym mija nas co jakiś czas zbłąkany traktor.
Zapalam światła co by w nas nie wjechał.
Maniek GS proponuje już powoli rozbijanie namiotu w polu za drzewkami.
Ja zaczynam się zastanawiać jak znajdzie nas Wojtek.
W końcu zatrzymuje się obok nas jakaś Dacia.Wersja pewnie tylko na Rumunie o czym świadczą zielone LEDy jako obrysówki.
Właściciel kieruje nas na miejscowość Tasnad. Podobno tam mamy znaleźć jakiś nocleg.
Pisze Wojtkowi gdzie zmierzamy.
U Wojtka w tym czasie czarna seria.
Wojtuś łapie pierwszą gumę.
30623
Ciężko go jednak zniechęcić do czegokolwiek i jest nieźle przygotowany także nawet w trudnych sytuacjach nie traci humoru.
30624
Narzekał coś później na Mitasa, ale ja kompletnie się z tym nie zgadzałem.
Generalnie my szukaliśmy noclegu a on walczył z przebitymi kołami.
Nie był osamotniony bo zapoznał nowych kolegów....:-))))
30625
Nam w końcu udało się znaleźć miasteczko w którym mieliśmy znaleźć nocleg.
Po drodze odwiedziliśmy przydrożny rumuński bar w którym wypiliśmy po małym piwie.
Mariusze cały czas śmiejąc się z mojej mapy zakupili na stacji benzynowej po nowiutkiej mapie Rumunii.
To był dobry ruch jak się okazało w przeciągu dalszej wyprawy.
Gdy naszym oczom ukazały się hotele i pensjonaty byłem pewien, że coś znajdziemy.
Nie myliłem się.Na jakimś rondzie miejscowa policja zrobiła kontrole gdyż mnogość różnego rodzaju aut marki Dacia podświetlonych na różne sposoby poddana była szczegółowej kontroli.
Podejrzewaliśmy, że odbywały się tam nielegalne wyścigi co najmniej jak w Szybcy i Wściekli.
Nie zastanawiając się pierwszy podjechałem do przedstawicieli władz aby nie budząc podejrzeń zapytać o drogę.
Panowie chętnie wskazali drogę a ja nie ściągając kasku miałem w pamięci nasze małe piwko.
Mieścina była jakimś letniskiem po którym przechadzało się wiele młodzieży co chwile pokazując na hondę panowie unosili kciuk do góry mówiąc very good.
Poczułem się trochę lepiej gdyż miałem w głowie komentarz Polaka ,który widząc mnie i Mańka na stacji benzynowej zapytał czy mój motocykl dojedzie do Rumunii bo ten bmw to na pewno.
Szybkie negocjacje i okazało się, że nigdzie nie ma miejsc, ale recepcjonista zna gdzieś tam kogoś i nas przenocują.
Wylądowaliśmy w apartamentach jakiejś starszej Pani która skasowała nas 70 zł za 4 osoby i pomogła zabezpieczyć maszyny.
Wojtek w tym czasie eksplorował wszystkie okoliczne dziury w czym skutecznie pomagał mu jego garmin.
Czekając na Wojtasa niektórzy po tak ciężkim dniu skutecznie oddali się Tokajowi.
30650
Wojtek w linii prostej miał do nas jakieś 30 km co nie przeszkodziło mu zrobić 150, ale w końcu szczęśliwie dotarł i kompanija zwiększyła się do 4 osób.
30661
Poranek był wspaniały.Piękne słońce coś blisko 30 stopni.
Wyspani i bez efektów ubocznych spożycia Tokaju chętnie zaczęliśmy pakowanie i planowanie trasy.
Wpadł do nas na chwile jeszcze sąsiad właścicielki u którego szanowna Pani kazała zaparkować motory.
Coś tam pobełkotał i pomocnica w dość podeszłym wieku łaziła za mną mówiąc w rodzimym języku różne rzeczy.
Nic a nic nie qumałem o co tej Pani chodzi.Panowie jednak mocno się poruszyli gdy otworzyła usta i powtarzała szokolada ,szokolada.
Nie muszę komentować jaki stos dwuznaczności wytaczał się z ust kolegów.
-Calgon dawaj nie krępuj się ona chce w czekoladę.
Czułem przez skórę, że trzeba się ewakuować.
Zlitował się Wojtek proponując swoją tabliczkę.Otworzył tankbag a tu zonk.
30692
Pani dostała na czekoladę parę Lei i uwolniłem się.
Ruszyliśmy ostro przed siebie.Ja zarekwirowałem jedną z aktualnych map i pomyślałem dość tych asfaltów trzeba korzystać z tego po co tu przyjechaliśmy.
Nasze zdziwienie dopełnił fakt ,że raptem 10 km od miejscowości w której nocowaliśmy pojawiły się piękne polany i pełno miejscówek na spokojny i przyjemny nocleg na łonie natury.
30693
Szuterki nastroiły mnie megapozytywnie.Prędkości na budziku pokazywały trzy cyferki.Brak zwierzaków i aut na trasie pozwalał korzystać z całej szerokości drogi.
Było sucho także trochę zaczęło się kurzyć i zachowywaliśmy odstępy między sobą.
Wiedziałem, że klan enduro jest wniebowzięty,martwiłem się tylko co powie Mariusz na swoim nakedzie.
On jednak szybko rozwiał moje wątpliwości.
30694
Ruszyliśmy w kierunku Poiana-Horea, który polecił nam Raf.
Góry Apuseni to były pierwsze miejscówki w których zasmakowaliśmy Rumunii takiej, której oczekiwaliśmy.
30695
Na krówki mimo wszystko trzeba uważać tym bardziej ,że mają dość luźne podejście do wszystkiego co dzieje się wokoło.
30696
Drogi białe to było to co nasze motocykle lubią najbardziej.Tego dnia zrobiliśmy 300 km prawie nie dotykając asfaltu.
30698
Jakoś nie po drodze nam było do jaskiń i zamków.Myślę,że te różne ciekawe miejsca muszą jeszcze poczekać.
Tydzień to tyle co nic.
Miejsce na nocleg znaleźliśmy była to przepiękna polanka niedaleko kopalni Rosia Montana.
Doczytałem że w owej kopalni miało być wydobywane złoto, ale wydobycie mogło przyczynić się do bomby ekologicznej i kopalnie zamknięto.
Trochę dziwne bo my słyszeliśmy jakieś grzmoty przypominające wybuchy.
30709
Hit wieczoru miał jednak dopiero nadejść.
Zet Johny
13.05.2012, 22:22
Hit wieczoru miał jednak dopiero nadejść.
No chyba nas tak nie zostawisz na dłuuugą noc:D
maniekwro
14.05.2012, 00:27
Calgon relacja pierwsza liga ,tylko czybkość spożądzania jak jazda po rumunskich drogach...
Kiedy ja oraz Mariusz bmw wjechaliśmy już na górę miasteczka do jakiegoś zalesionego terenu, drugi Maniek na swojej aprilii ociągał się znacznie.
Wojtek jechał za nim także sądziłem, że dobiją zaraz na górę.
Chłopaków nie było chwilę, ale zaraz gdzieś w dole słychać było strzały niczym z armaty w twierdzy kłodzkiej.
-Maniek słyszysz ten lans Mańka?
-No pewnie daje w te swoje akrapowicze przed turystkami.
Zdziwienie nas ogarnęło jak aprilia tuono podjechała po cichutku a Maniek trzymał w ręku triumfalnie flaszkę z żółtawym płynem.
-Co w sklepie się zatrzymaliście?
-Coś ty kupił bimber ?co tak mało?
-Jaki bimber wąchaj! benzyna czy ropa?
-Co Ciebie pogrzało? gdzie Wojtas?
-No chyba diesela zalał?
-Co kur....
-No trzeba podjechać do niego bo strzela jak z działa.
Calgon emergency rusza na pomoc!
O to co zastałem na miejscu
30768
Nie to, że nie przejmowałem się losem kolegi ,ale już wiedziałem, że wieczór będzie udany-przygoda to przygoda
30769
Wojtas tak się rozgrzał offem ,że pomylił pistolety.
-Skąd masz wiaderko zapytałem
-dziadek zza płotu dał
-spoko mam line olej ten środek drogi mamy miejscówkę na spanie tam pokombinujemy
-Holowałeś motocykl?
-Nie ,ale Misza holował podobno z nad morza to my pod górkę parę kilometrów damy radę.
Wojtek w geście dobroczynności oddał Panu wiaderko pełne mixu benzyny i diesla a ja pozdrowiłem z uśmiechem jego oraz jego Dacie tłumacząc, że to w zasadzie jest mieszanka. On jednak nie chciał słuchać i pomachał podróżnikom.
Zaholowaliśmy afrykę odpierając głupie spojrzenia tubylców jednocześnie udając ,że to takie warsztaty holownicze i nic się nie stało.
Gdy Wojtek rozpakował swoje manele ja podjechałem jeszcze szlakiem ku górze znajdując konkretne miejsce do spania.
Zabraliśmy się za uruchomienie sprzęta z naciskiem na ŚMY!
Wojtek pozował przy maszynie
30776
My chwyciliśmy za narzędzia..
30777
Episod część I
(Widzów proszę o wyrozumiałość za wrodzoną głupotę-reżyser)
0PoKFxTV_G4
Episod część II
XaygFMFiY8E
Episod część III
DCXaJxk9a-4
Episod część IV
uQ-uqTsJNEs
No Calgon z tej strony Cię nie znałam - samiec Alfa vel Byk-przewodnik :), jednak wycieczki z Gregiem procentują :D:).
Ja zaś czekam na inny motyw - Wojtek po powrocie krzyczał przez sen : "Calgon , ubierz majtki !" Musiałeś wywrzeć wieeelkie wrażenie!:)Niestety, o poranku nie udało mi się ustalić o co chodzi.
Episod część I
Calgon a dużo tych epizodów jeszcze będzie? :confused:
zaktualizowałem bo prędkość mojego netu to przerosła.
Znowu kurw... piłeś zawsze mówisz mi to jak jesteś pijany
Otworzyłbyś się na trzeźwo:-)))))))))))))
ps.Ilu z nas już to kiedyś słyszało..
Filmy super ekstra odlotowe :haha2:
Gdy już naprawiłem motocykl pozostało nam wjechać ostro pod górę na znaleziony wcześniej nocleg.
Pomyślałem, że jak tutaj ta aprilia nie padnie to już będzie z nami do końca szalała w terenie.
Po osiągnięciu celu zostałem zmuszony do zbierania drzewa na ognisko a reszta okopywała miejscówkę co by nie puścić łąki z dymem.
Pracami kierował Wojtek bo miał coś na kształt łyżki z łopatą.
30901
30902
Po tak ciężkim dniu zasłużyliśmy na wino z Tokaju.
Każdy rozłożył karimatę patrzył w gwiazdy a ,że nie chciało nam się podawać butelki to każdy miał swoją.
Towarzystwo zrobiło się sentymentalne szczególnie, że niebo było gwiaździste i leżąc liczyliśmy te wozy,radiowozy i inne drogi mleczne.
Jeden przypomniał sobie, że ostatni raz spał pod gołym niebem w 1949 nad morzem.
Drugi trzaskał fotki planetom i chwalił się zdjęciami na których tylko on coś widział.
Trzeci pisał smsy.
Ja natomiast napisałem mały tomik wierszy o przyrodzie i wzdychałem mówiąc sobie jak tu pięknie.
30903
Żar z ogniska i ciepła noc sprawiła, że posnęliśmy nie wiedząc kiedy i kto pierwszy.
Pięknie.
Coś jeszcze naprawiłeś?:D
Ty Calgon to jesteś trochę taką duszą artystyczą (jak by to rumpel określił)
raf Ty to sie narażasz, Kędziorek mial dusze artystyczną
Calgon ale powiem ze Ty to człowiek orkiestra, Naprawiasz moto, prowadzisz grupe, nawigujesz robisz foty i filmy i jeszcze piszesz wiersze ;)
...
Calgon ale powiem ze Ty to człowiek orkiestra, Naprawiasz moto, prowadzisz grupe, nawigujesz robisz foty i filmy i jeszcze piszesz wiersze ;)
Bo podróże kształcą;)
Pobudka w tak urokliwym miejscu była nader przyjemna.
Jedni znaleźli kawałek strumienia i postanowili się umyć inni natomiast pozostali bardziej afrykanerscy niż ich motocykle.
30993
Wojtek na koniec wjechał sobie na najwyższą górkę pokazując kto tu rządzi i walnął pamiątkową fotkę.
30994
Cel na dzisiaj to było zdobyć Urdele.Przez cały czas rodziło się pytanie-
Uda się czy się nie uda?
Wszyscy byli dobrej myśli gdyż słońce waliło jak szalone i w myślach ten śnieg topniał i topniał.
Jeszcze szybkie tankowanie.Wojtek z pokorą poczekał na obsługę stacji.
Jak to komentowałem można się domyślać po minie kolegi w lusterku.
30995
Wiedziałem, że Transalpina jest wyasfaltowana także dojazd staraliśmy się pokonać szutrami.
30996
Niejednokrotnie się pogubiliśmy ale, oczywiście nikomu to nie przeszkadzało bo dzięki temu było jeszcze fajniej.
31009
Miejscowa architektura prowokowała do zaobozowania, ale przecież wzywała nas droga bo było południe.
31010
Wjazd zaczęliśmy od strony północnej i powiem szczerze początek jakoś mnie nie porwał.Droga wiodła przez las w którym walało się pełno gałęzi i pniaków.
Zakręty owszem i były, ale ze względu na prace prowadzone przy budowie zbytnie wykładanie się groziło przewrotką.
Asfalt co jakiś czas przerywany był betonowo-żwirowym pasem, który na pewno nie nastroi dobrze posiadaczy szybszych sprzętów.
Rumunia już wcześniej urzekła nas swoim krajobrazem także oczekiwania rosły.
Po drodze minęliśmy prawdopodobnie Cyncia i nie zatrzymaliśmy się za co jeszcze raz przepraszam.
Dojeżdżając do skrzyżowania na którym odbija się na jezioro Vidra stwierdziliśmy, że oczekujemy czegoś więcej.
Droga 67C pnie się jednak dalej w górę i było to można wyraźnie odczuć po spadku temperatury i łatach śniegu na poboczu.
Pojawiły się też pierwsze widoki i humory zaczęły się poprawiać.
31011
Zorientowaliśmy się, że całkiem prosto to nie będzie.No, ale cóż takie drobne przeciwności tylko nas podkręciły.
31033
Jednym szło lepiej innym gorzej...
31034
Trzeba się asekurować wiadomo:-)
31035
Gdy zobaczyliśmy zjeżdżającego z góry kolesia na szlifierce wszystkim nam się zdawało, że przejazd będzie luźny.
31036
Widoczki, przepiękne pogoda jeszcze bardziej.Mimo, że przechodnie wmawiali nam, że dalej się nie da brnęliśmy dalej i dalej.
31037
Są okoliczności, których niestety nie da się przeskoczyć.
Byliśmy zadowoleni, Wojtek jednak chodził i kombinował....
31044
Wojciech policzył, że wpychając maszynki za kilka godzin będziemy po drugiej stronie.
Zaczęliśmy od pierwszego motocykla.
Mokry śnieg szybko ostudził nasze zapędy a jeszcze bardziej zrobiła to grupa turystów która drałowała z buta z drugiej strony.
Mimo, że unosili kciuki ku górze zdali nam relację co sie dzieje za pierwszym szczytem.
31045
Ale, że co? Afryka nie wjedzie ? :umowa:
Pozostało nam poopalać sie trochę i zjechać w dół.Enduro nie pęka i zgodnie stwierdziliśmy,że góra obroniła się z jednej strony to padnie z drugiej.
31087
Zjeżdżając z góry pozazdrościłem kolegom przemierzającym stepy Azji i także zdobyłem swoje trofeum ,które koledzy przymocowali do mojego stelaża.
Szacun na mieście i miny innych bajkerów bezcenne.
31088
31089
Od tej pory budziłem podziw i grozę.Wszak irbis tudzież inny dziki zwierz zdobi nie każdą ścianę a co dopiero motocykl.
Wracając wszyscy jechaliśmy dużo śmielej lecz nikt nie pomyślał, że coraz bardziej robi się krucho z paliwem.
Mieliśmy tankować z drugiej strony na wysokości Ranca.
Zadecydowaliśmy,że śpimy pod namiotem a najbardziej odpowiednim miejscem wydawało się być jezioro Vidra.
Po drodze spotkaliśmy dwóch motocyklistów ,ktorych serdecznie pozdrowiliśmy,ja nawet zatrzymałem się na krótką wymianę zdań.
-Siema wjeżdżaliście Transalpiną na Urdele
-Nie my tylko turystycznie..
-Aha
O co chodzi sobie myślę?(Może nie wiedzieli o czym mówię albo seplenię)
Wsiedli na swoje maszyny dodam turystyczne enduro i odjechali...
Nie dopisuje nic więcej co by nie wzbudzać zbędnych podniet.
Jezioro wydawało się być duże, ale nigdzie nie zauważaliśmy zjazdu w miejsce nadające się na nocleg.
Kontrolki rezerwy zaczęły zapalać się jak głupie.W końcu na oparach czterech motocykli znaleźliśmy miejsce na biwak.
31090
Minęliśmy jakieś opuszczone ośrodki wczasowe,które pewnie kiedyś kwitły i przynosiły spore zyski.Stan lustra wody utrzymywał się nisko.Nie mam pojęcia czy taka pora roku czy ze względu na to, że woda spływa gdzie indziej życie tam zamarło.
Nam to oczywiście nie przeszkadzało a brak towarzystwa był wskazany.
Wracając do ilości paliwa zdecydowaliśmy się podzielić na dwie grupy.
Gs i Aprilia zostały rąbać drzewo i rozpalać ognisko a afryki jako wielbłądy pojechały po benzynę.
Stacja była ok 20 km za górami.
Od tej pory budziłem podziw i grozę
Właśnie widać,że Wojtkowi aż z wrażenia gacie spadły:hehehe:.
Fajnie się czyta i ogląda, dawać dalej :Thumbs_Up:
Ruszyłem za Wojtkiem.No i Wojtuś pokazał pazury.Te same sprzęty te same opony. Wojtuś całą wycieczkę trzymał się ostatni a na tych oesach odwalił mnie sporo.Bez bagaży folgowaliśmy naprawdę ostro.
Niestety nie miałem na co zrzucić i musiałem pokłonić się przed nim.
Tak, tak przecież my faceci nigdy ze sobą nie rywalizujemy...
Dojeżdżamy do wskazanej stacji a tu ZONK.!
Stacja zamknięta.
"ładny hu... panno Basiu pomyślałem"
-zlewamy paliwo na jednego sprzęta?
-Nie ma sensu próbujemy dojechać.
Luk na mape i mamy 50 km do najbliższego miasta.
"Lecim na Szczecin".
Wyszło,że dojechaliśmy na jakiś oparach i udało się zatankować.
Zadowoleni ruszyliśmy na zakupy.
Jak zwykle najwięcej miejsca zajmowały w kufrach towary pierwszej potrzeby a powrót do kolegów odbywał się po ciemku czego nie polecam w Rumunii.
Istne Zoo biega po drogach.Światła w RD 04 się do tego nie nadają.
Tak wiem kolego Wieczny może zapgrejduje kiedyś te od Żuka albo Stara.
Ostatni zakręt prze jeziorem i jakby powiedział Deptul w ciemnym tunelu.
"Ja w prawo a Afra w lewo to znowu ja kontruje Afra w prawo ja w lewo"
Efekt leże:-)
Tym razem Błażusiak nie dał rady. Wojtek poleciał a ja kontroluje czy flaszki całe i ciągnę z pleców niczym Pudzian, że niby nic się nie stało.
Dojeżdżamy do znudzonych chłopaków i rozpalonego ogniska...
Uffffff
31251
31252
Zaczęło się robić zimno.
Góry to góry i Maniek wyciągnął zakamuflowaną flachę.Żar ogniska suszył buciory i wprowadził nas w błogostan.
Następnie upiekliśmy kiełbasy dziwnej proweniencji przypominające w smaku coś między mamutem a osłem.
Najważniejsze ,że jedzenie było rumuńskie, lokalne i smaczne .
Nikt nie narzekał a uszy się trzęsły
Pogadaliśmy jeszcze trochę o planach na kolejny dzień i nadszedł czas snu.Jako,że nie za bardzo chciało mi się rozkładać namiotu wprosiłem się do Mariusza.
Nie mogłem wybrzydzać także dopiero nad ranem zwróciłem mu uwagę, że świszcze jak świstak.(jakaś nie znana mi odmiana chrapania).
Zwymyślał mnie jednak w półśnie i zaakceptowałem ten stan rzeczy.
Wychodząc z namiotu zauważyłem,że na motocyklach osadził się szron, który ustępował wraz z promieniami porannego słońca.
31253
everybike
27.05.2012, 00:05
"Nie mogłem wybrzydzać także dopiero nad ranem zwróciłem mu uwagę, że świszcze jak świstak.(jakaś nie znana mi odmiana chrapania).
Zwymyślał mnie jednak w półśnie i zaakceptowałem ten stan rzeczy."
poleć Mariuszowi wizytę u lekarza i ewentualne wykluczenie astmy , często właśnie podczas snu się zaczyna , zwłaszcza przy równoczesnym uczuleniu na roztocza .
ps.jak to czytam i oglądam to .... już chcę urlop i koniec remontu mieszkania :)
Przepraszam za zwłoke wyjezdzam we wtorek wracam 20 czerwca i obiecuje sie spreżyć!
Mam kociol w robocie.Wszystko bedzie jak nalezy.
Puk puk;), tak tylko przypominam że już 28:)
trzykawki
29.06.2012, 17:44
a nawet 29...
Niska temperatura średnio pomagała w porannym myciu zębów i toalecie.
Największym twardzielem okazał się Mariusz który w stylu natychmiastowym postanowił zażyć kąpieli.
Nie mogliśmy na to patrzeć a reszta ekipy dała mi do zrozumienia abym nie odchodził od brzegu jak ten za chwile będzie wzywał pomocy.
Tak szybko jak wskoczył tak wyskoczył.
Nie ma chłopak klatki jak hardcorowy koksu także jak dostał skurczów mięśni to mu się zmniejszyła jeszcze bardziej.
Był jednak chłop odświeżony co pozwoliło użyć mu wody toaletowej.
W jakim celu? nie wiem..
32409
Przyciągnął jednak okoliczną suczkę która chyba bardziej była zainteresowana kiełbasą z dogorywającego ogniska niż jego feromonami.
32410
Skoro nie udało się zdobyć szczytu od północy to zdobędziemy go od południa.
Nie musiałem nawet pytać jakie drogi wybierać.
Obraliśmy kierunek z Voineasa na Polovragi ,który polecam.
Około 100 km fajnej białej na mapie trasy.W połowie drogi piękna przełęcz.
Jadąc w górę można pooglądać tamę a,że słońce grzeje niemiłosiernie co jakiś czas trzeba uzupełniać płyny.
32411
32412
Generalnie nie spotkaliśmy nikogo poza kilkoma drwalami jadącymi na pace Dacii 4x4.
Trzymaliśmy pewne odległości także każdy sam na swój sposób rozkoszował się przyrodą i drogą która pięła się w górę.Rozpoznawałem to oczywiście po zatykających się uszach i śniegu pojawiającym się tu i ówdzie.
32413
32414
Nagrodą miała być piękna miejscówka na której chętnie bym zanocował, ale było za wcześnie.
Rozległa polana na, której panowała idealna cisza była idealna na odpoczynek.
32415
32419
Położyliśmy się i leń wziął górę nad wszystkim.
Wojtkowi przeszedł przez głowę jeszcze pomysł czy da radę wjechać gdzieś wyżej.
Skorzystaliśmy oczywiście z tej okazji.
Motocykle zatrzymały się jednak na granicy śniegu i trzeba było zakończyć tą eksploracje.
32416
32417
Plan rozwinął się sam.Dojeżdżamy do Novaci i szukamy noclegu.
Tam mieliśmy zostawić bagaże i ruszyć na Transalpinę od południa.
:brawo::brawo::brawo: Wraca na antene moj ulubiony serial! :brawo::brawo::brawo:
uffff.... dobrze, że jesteś z powrotem. to była cholernie długa przerwa na reklamy!
dawaj chłopaku. pięknie piszesz!
matjas
Do Novaci było z górki także zajechaliśmy w miarę szybko i tak jak planowaliśmy upolowaliśmy nocleg.
Praktycznie pierwszy napotkany pensjonat był strzałem w dziesiątkę.
Małe targowanko i cała góra domku dla nas.Wyszło po 30 zeta na głowę. Chłopaki szybko się zalogowali a po otwarciu bagaży stwierdziłem, że skręcają nam się firanki.
Podpytałem właścicielki(nie pamiętam jak) o pralkę.Generalnie nie było problemu tym bardziej ,że zebrałem po piątaku od każdego cwaniaka i Pani zabrała to kłębowisko skunksa.
Rozkulbaczeni gotowaliśmy się do zdobycia Transalpiny.
Nagle moim oczom ukazał się taki oto obrazek.
32439
Wojtek mając w pamięci swoje dwie przebite opony pomstował na Mitasa na którego ja nie dam złego słowa powiedzieć.
No tak trzeba usunąć dziada-pomyślałem
W tym momencie podszedł do mnie starszy Pan a ja zapytałem artykułując:
-Kombineren?
-Cak Cak Cyk?
-Wsziiiiit -ściskam gwózdek paluchami
Dziadunio popatrzył jak na półgłówka i zapytał
-Kleszcze?(to był początek przyjaźni ,która rozwinęliśmy wieczorem przy stole)
32440
Ten kraj zawsze mnie zaskakuje.Kiedyś chcieliśmy pralkę to babka przyniosła miske.Innym razem jajecznice to dostałem parówki.
Tutaj taka niespodzianka kleszcze ,kleszcze hmmm
Nie bacząc jednak na bariery językowe zabrałem się do usunięcia trutnia.
Poszło gładko także nie wstrzymywałem dłużej stada.
Od samego początku przywitał nas piękny i równy asfalt(dla jednych stety dla innych niestety).
Droga wiła się ku górze a my dzidowaliśmy ile fabryka dała mijając ludzi na trawce, którzy porozkładali swoje piknikowe koszyki.
32441
O ile na początku były barierki odgradzające o tyle później wyobraźnia trochę wyhamowała nasze zapędy.
Pogoda była fantastyczna i zrobiło się pusto
32442
Napotkaliśmy też pierwsze przeszkody, które zostały pokonane na tzw pełnej pi...
Nie wszystkim wyszło no, ale cóż:-).... zabawa była przednia
Minęliśmy ośrodek narciarski i parliśmy dalej naprzód.
32443
Moim oczom ukazał się fantastyczny widok.Naczytałem się o tej Mongolii oraz oglądałem Wasze relacje i coś we mnie drgnęło.
32444
Wiele się nie namyślając klepnąłem maleńką w siedzisko i zrobiłem:
-Ichaaaaaaaaaaaaaaa
32445
Złapałem jak zwykle wkrętkę, że sam tu jestem i pokonuje bezdroża odległych krain.Pozycja oczywiście na stojaka jak... wypada.
Wypatrywałem zabitej zwierzyny i wdychałem chłodniejsze powietrze.
Po chwili wjechałem w jakąś dziurę a szczeka mojego kasku zasłoniła mi oczy.Miotałem się chwilę jadąc jak Waldemar Marszałek w swojej łodzi. Nie widząc niczego uświadomiłem sobie, że Czachor to ja nie jestem.
32447
Gdy tak pędziłem po tym rumuńskim stepie w te i spowrotem z letargu wyrwał mnie Wojtek.
-Enoooo
-Honooo
-Jedziemy dalej
Dzięki Ci Calgon, że napisałeś tego posta od nowa ;)
Uwielbiam:):at::kumbaya::zdrufko::lukacz: Pisz Kolego
Dzięki Calgon:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:
Ps. Ja się pytam gdzie jest ta multi cujka ewrydeja?(ursus i tokaj już był)
Pognaliśmy więc dalej w kierunku szczytu zaciekawieni gdzie byliśmy po drugiej stronie.Wojtek przodownik tarł podnóżkami jak wściekły co musiałem uwieczniać na kolejnych zakrętach.
32450
32451
Po drodze kolejna przeprawa.Wyczyny Mańka nie robiły już nawet na nas wrażenia.Może gdyby zjechał ze skarpy w dół?
32452
Duży Maniek już miał nas dość. Tak bardzo chciałem zobaczyć przewróconego GS,że rozśmieszałem go na każdym kroku.Do tej pory jadąc na anakach jakoś nie chciał się obalać.
32453
Ten przejazd jednak odbywał się w atmosferze głośnego dopingu
-przewróć cyce
-przewróć cyce
-sutki staną
-sutki staną
Mina Gsiarza bezcenna:-)))))))))))))))))))))
32454
32455
Chciałbym wysnuć teorie, że Afryka lepiej nadaje się do jazdy w śniegu niż GS.
Jest to moje prywatne odczucie i proszę mnie nie atakować fanatycy
BMW:-))))))))))))))))))
A najlepiej to do przejazdów w śniegu nadaje się Aprilia Tuono.
"ALE TO JUŻ BYŁO...."
Tego wpisu nie można komentować! Chciałem choć trochę być kontrowersyjny.
Jadąc spowrotem w kierunku zarezerwowanego noclegu w Novaci myśleliśmy już o nadchodzącym wieczorze.
Droga z górki zaowocowała smrodem klocków i palonej gumy.
Wiadomo , zawsze każdy musi zaprezentować jak to nie pozamykał opon.
Jeszcze tylko szybkie zakupy na wieczór przy, których chłopaków nieźle rozbolały ręce, bynajmniej nie od dźwigania.
Sami do końca nie wiedzieli co kupowali bo zza lady ciężko palcem pokazać.Spisali sie jednak na medal i kolacja powędrowała do woreczków.
33132
Na ganeczku zająłem się krojeniem pieczywa i robieniem sałatki co widać na zdjęciu a Wojtek machnął mały pokaz fitnes.
33133
W tak zwanym międzyczasie dzwoni do mnie telefon.
-bla bla glu reci peci
-Sprzedawcy abonamentów nawet tu mnie dopadli -pomyślałem i rzuciłem parę szybkich wiadomych kontr w języku ojczystym.
-Calgon poczekaj nie rozłączaj sie krzyczy głos zza światów -To ja Sławek
Okazało sie, że chłop nie miał roamingu w swojej komórce i nie miał się do nas jak dodzwonić.Turysta radzi sobie jednak w każdej sytuacji i kupuje sobie Rumuńska kartę.
Następnie Sławko zaczepił jakiegoś chudego wysokiego tubylca i rzekł:
-Wąski łącz mnie tu z Calgonem
Rumun wykręcił zadany numer a ,że mu sie spodobało to zaczął gadać jak najęty a ja wziąłem go za biuro obsługi.
Koniec końców Sławek pojawił się w zadanym punkcie i przy głośnym ponaglaniu dał sie namówić na kilkanaście kieliszków wina.
33134
Gospodarz był ciągle uśmiechnięty i przywitał nas bardzo gościnnie a my odwdzięczyliśmy się wykupieniem zapasu Cujki, Prunu i Vin-a
Do tych Bachanalii dołączył także jego Tato -ten od kleszczy.
33135
Rozmowa wyjątkowo nam się kleiła.Ja z dziadkiem trochę po rosyjsku a Maniek za pomocą "ajfonu" tłumaczył rumuński.
Po dwóch godzinach okazało się ,że wszyscy znamy język gospodarza.
Mariusz biegle tłumaczył czym sie zajmuje.Wojtek prowadził dysputy polityczne a Sławek wspomniał coś o swoich plakatach nad łóżkiem znanej pod pseudonimem "INA" Eleny Alexandry Apostoleanu.
Zrobiło sie ciepło i przyjemnie.
Skrzętnie zapisywałem słówka na kopercie czego nie omieszkam napisać.
Ja tak fantastycznie rozgadany dowiedziałem sie, że na Transfogaraskiej jeździ "buldozer" i nie będzie śniegu czym ucieszyłem całe stado.
33136
Gdy już cała Cujka została wypita wróciliśmy grzecznie do łóżek.
Oczywiście nie wiem jakim cudem spadł żyrandol. Szybko jednak został naprawiony a ,że lepiej odchorować niż ma sie zmarnować co niektórzy spijali ostatki.
33140
Sądząc po minach biesiadników zapowiadał się ciężki dzień.
33141
wspaniały wypas, piękne foty ahh ta Rumunia, a filmy i diesel bezcenne
Poranek nie był ciężki choć tak się zapowiadało.
Zerknąłem tylko na koperte na której robiłem zapiski a tam niezbędne słówka z poprzedniego wieczora za których poprawność nie biorę odpowiedzialności.
uno,do,trei,patru,cinci,,sase,sapte,opt,no,zecie-liczebniki
cujka,prun,vin-alkohole
munca-praca
limba-język
luni,marti,miercuri,zajce,vineri,sambata,duminica-dni tygodnia
Daca aveți fiice-Ile masz córek?
Ai o fiica tanara-Czy ma Pan młodą córke?
Cum poti avea o alcoolemie-Ile można mieć promili?
Z tym słownikiem raczej Motovoyager nie zamieści relacji.Tak chciałem kiedyś jak imć Lewar zobaczyć się na rozkładówce, ale koledzy mnie ostudzili.
-Calgon jak wytniesz przekleństwa i opowieści o chlaniu oraz zdjęcia to nie beda mieli biedaki co wydrukować, daj sobie spokój.
-No tak najlepsza krytyka od przyjaciół.
Przed nami jednak ambitny plan czyli zdobyć Transfogaraszana!
Po czułych pożegnaniach ruszyliśmy w drogę.Upał niemiłosierny, ale nastawienie bojowe.
Kierowaliśmy sie na wschód z Novaci na Arefu.Wybór oczywiście padł na drogi, że tak powiem mało asfaltowe.
33373
Zaowocowało to częstymi zmianami kierunków i różnego rodzaju przebijaniem się w miejscach po których najbardziej lubimy przecież jeździć.
Napotykając okolicznych drwali pytaliśmy ich czy da radę przebić się na drogę 7C.Średnio nam to wychodziło
Gpsy sresy wszystkie sie gubiły a super nowe mapy papierowe coś nie bardzo wskazywały nam drogę.
W którymś momencie panowie robiący wycinkę powiedzieli nam, że kierujemy sie bezpośrednio na szczyt Moldoveanu.
Mateczko przenajświętsza pomyślałem trochę przekombinowaliśmy.Rozsyłając czujki w postaci Afryk spotkaliśmy się w umówionym miejscu i stwierdziliśmy, że niestety z tej drogi musimy zawrócić.
33374
Sławek cały czas polował na cygańskie wozy, ale uszcześliwiły go dopiero te na których biegały psy.Tutaj niestety ich nie widać,ale jest to całkiem śmieszne zjawisko.
Czasem musieliśmy robić za służbę drogową, ale ja byłem operatorem także nie namęczyłem sie w tym upale.
33375
33376
Gorąco robiło swoje to też przychodziły nam do głowy coraz bardziej głupie i średnio strawne pomysły.
33377
Wjeżdzając na właściwą drogę mijaliśmy wracające ekipy motocyklowe.Jeszcze wtedy myślałem,że to na pewno im się nie udało, ale nam się uda na 100%.
Zrobiło sie wyraźnie chłodniej a cała masa zakrętów wijących sie ku górze sprawiała wszystkim mase frajdy.
33378
I było coraz chłodniej i jeszcze chłodniej ....
W pewnym momencie pogoda wyraźnie zaczęła sie psuć,ale cóż -to przecież góry.
cdn...
:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumb s_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:
Calgon, jeszcze pare wizyt w rumunii i "limba romanesca" nie będzie dla Ciebie stanowić problemu:D.
widzę , że nie wywalasz takich fotek :D :Thumbs_Up:
Daca aveți fiice-Ile masz córek?
Ai o fiica tanara-Czy ma Pan młodą córke?
Z tym słownikiem raczej Motovoyager nie zamieści relacji.Tak chciałem kiedyś jak imć Lewar zobaczyć się na rozkładówce, ale koledzy mnie ostudzili.
Imc Lewar, właśnie dzięki znajomości tych zwrotów i to nie tylko po rumuńsku, ale w każdym języku świata, trafił na pierwsze strony gazet, a także ostatnio nawet był w gruzińskiej telewizji, choc nie wiem jak to jest po gruzińsku. Może jednak warto się nauczyć;)
RAVkopytko
27.08.2012, 16:34
-calgon jak wytniesz przeklęństwa i opowieści o chlaniu oraz zdjęcia to nie beda mieli biedaki co wydrukować, daj sobie spokój.
:d :d :d
Patrząc na szose Transfogaraską trzeba przyznać, że Nicolae poszalał.Trasa przecina w końcu najwyższe pasmo rumuńskich Karpat.
Ograniczenie do 40km/h na godzine nie dotyczyło naszych motocykli,ale pogoda jednak różniła się od tego co działo sie na dole.
33449
Zrobiło sie szaro-buro i byliśmy jedynymi jeźdzcami, którzy pięli się ku górze.
Brakowało tylko złowieszczego krakania jakiś ptaszysk aby zrobić sobie niezłą wkrętkę.
33450
Coraz bardziej moje myśli krążyły wokół tego jak rozłożyć to czasowo.Byłem przekonany, że łatwo się nie poddamy ,ale rodziło sie pytanie czy uda się przebić przed zmrokiem po którym mogło zrobić się nieciekawie.
Śniegu przybywało i zaczął pokrywać coraz większą część asfaltu.
My oczywiście boczkiem boczkiem i do góry.
Szczególną uwagę zwróciłem na barierki odgradzające drogę od urwiska.Były poprzewracane.Początkowo wywiązała sie dyskusja czy to osuwający śnieg je przewraca czy nie, ale w końcu zwyciężyła wersja, że są celowo przewracane aby umożliwić swobodne zejście potencjalnym lawinkom.
33451
Po krótkiej naradzie stwierdziliśmy ,że omijamy barierki i jedziemy wyżej.
Herbatka konserwa oraz trochę odpoczynku i dalej w górę.
Przy normalnych warunkach przejazd wydaje się być dziecinnie łatwy natomiast przy takiej ilości śniegu ,pogodzie i mojej wyobraźni zaczęło być ciekawie.
33452
Wojtek i Sławek poszli ocenić sytuacje.W sumie i tak wiedziałem co będzie, także mogłem obstawiać w ciemno, że odpowiedź będzie tylko jedna:
-spoko
Nie myliłem się.
33453
Przecież widać,że jest spoko.
33454
Po jakiejś godzince zacząłem coś mówić:
-Wiecie Maniek ma anaki i kufry czy jest sens?
33455
To był błąd bo na chłopa zadziałało to jak płachta na byka i wyrwał do góry.
Prześliznął się to reszta też pójdzie-pomyślałem.Przytrzymując motory od strony urwiska pchaliśmy się pojedynczo.
Tak dla zabawy zaturlałem kamyczek w dół i lekko się zdziwiłem.
Afryka się nie zatrzyma na 100%:-)
33456
W końcu ukazało się naszym oczom schronisko oraz tunele.
Problem stanowiła tylko 2 metrowa zaspa na drodze na długości kilkuset metrów.
Wiedziałem, że bozia już dawno odebrała rozum co poniektórym w tej drużynie, ale o tą przeszkodę byłem spokojny!
33457
33458
33459
W świetnych humorach, ale z żalem musieliśmy odpuścić.
W drodze powrotnej spotkaliśmy chłopaków na Wiaderkach ,których Sławek trochę podpuszczał ze swoim spoko spoko.
Cały czas filmując zaczęcał szyderca do pokonania urwiska.Panowie w porę jednak zawrócili i żegnając się z nami udali się w drogę powrotną.
Nie pozostało nam nic innego jak pościgać się w dół i zakończyć dzień robiąc fotki, których tysiące już zalega na forach motocyklowych.
33460
Zalogowaliśmy się w pensjonacie o nazwie Dracula.Nazwa jak w co drugim przybytku czego można się było spodziewać.
Zaczęła sie część wieczorna.
Miras Sc
30.08.2012, 22:03
Cool :lukacz:
W związku z tym, że pensjonacik kosztował nas po 30 zeta to zaszaleliśmy jeszcze w sklepie nazwijmy go ogólnospożywczym.
33502
Podczas snucia opowieści na temat zdobywania Transalpiny i Transfogaraskiej kompani przygotowywali posiłek oraz zastanawiali się nad ułożeniem dnia kolejnego.
33503
Wyszło na to ,że Wojtek z Mańkiem na Aprilce wracają przez Ukrainę w okolice miejsca zamieszkania Wojtasa a reszta ciśnie przez Węgry, Słowacje do Polski.
Zapowiadał się bardzo męczący dzień z niezłym wynikiem jeśli chodzi o kilometry.
Tradycyjnie pojedli i popili.
33505
33507
Niektórzy szybciej pożegnali się z biesiadnikami przyjmując tzw. pozycję zwycięzcy.
33506
Poranek był słoneczny a piękne okoliczności przyrody żegnały nas leniwie.
W głowie już zaczynały fiksować mi godziny i kilometry do przebycia.
Sprawę skomplikowała nam wczorajsza nieudana próba przejazdu z południa na północ bo musielismy się wracać.
33509
Pamiątkowa fotka na koniec gdzie wszyscy byliśmy w komplecie.
33510
Powrót to oczywiście tylko drogi asfaltowe.Piękna pogoda i zgrana kompanija pozwalała na szybkie pokonywanie dystansu.
Mijając mega długi korek z powodu wypadku Tira dziękowałem sobie,że przemieszczam się motocyklem.
Jadąc przed siebie obserwowałem góry i pagórki.W pewnym momencie zaczęło zbierać się na jakiś deszcz.Zastanawiałem się czy zdążę zwiać przed chmurą.
33513
Koledzy zniknęli na tyłach.Wyraźnie zwolniłem, ale po ok 20-30 kilometrach zacząłem sie martwić.Ruchu zero,może jakaś guma?
Okazało się ,że chcieli pochwalić sie zabranymi przeciwdeszczówkami.
-Ej dziewczyny rozumiem,że spadły trzy kropelki?
Wiedzieli, że będą mieli już przesrane i będzie ciągły łach:-)
Nie zmoczyli się nic a nic za to ile przebierania:-)
Całość ich wspólnej miłości dopełniło wzajemne rozbieranie się przy akompaniamencie moich komentarzy.
Kochani co za operacja.Wyginali się jak człowiek guma.Sapali,przeklinali.
W międzyczasie wyjarali połowe paczki fajek.
-Słuchajcie może nie ściagajcie jednak bo za kilka godzin może sie rozpadać?
Ugh hmm ehhh-To ja Tobie Mańku!!!
33514
33515
Oj dobrze, dobrze jeszcze troszkę.Ufff dziękuje tobie Sławku
33516
-Mocniej mocniej Maniek, dasz radę?oj tak
Wjeżdżając na teren Węgier robiłem w głowie podsumowanie naszej wycieczki po Rumunii.Coż można powiedzieć ?Wrócę tutaj po raz kolejny.
Jeszcze tylko zakup naklejek na autostrady u winieciarza szemranej proweniencji.
Koleś przyjmuje wszystkie waluty a szczególnie łasy jest na korzyści alkoholowe.
33512
Droga przez Węgry to istny wyścig.Sławek za wszelką cenę chciał dopisać się do ankiety -Ile oleju spala twoja królowa na 100 km.
skoczek82
12.09.2012, 10:30
Tradycyjnie świetna relacja z jajiem :haha2:
Wyjazd w gruncie rzeczy bez napinek i z nastawieniem na dobry humor .
Filmik to raczej dokument dla tych co chcą pojechać gdzieś dalej, nie dla kilku fotek do kalendarza.
Pojechać po to by cieszyć się każdą wspólnie spędzoną chwilą.
Trzymając manetkę oddychać i czuć w sposób inny niż w miejscu w którym żyjemy na co dzień .
32o-5ws-pVI
Sławek
Dzięki Sławek za wrzutkę.
Wypadałoby podziękować kompanom za wspólnie spędzone chwile a więc dziekuje.
Droga powrotna na jeden przeskok obfitowała w moje przysypianie za kierownicą co objawiło się takim o to zapytaniem.
-Calgon dlaczego jedziesz od jednej krawędzi do drugiej?
-Poważnie? Nie zauważyłem.
-Myślałem, że się wygłupiasz.
Dodatkowo super światła w mojej 04 nie oświetlały zbytnio całej drogi ,ale kto wie ten wie.
Mimo uporczywego zimna z którym walczyliśmy ubierając na siebie co się da udało nam się szcześliwie wrócić do domu.
Nie wpiszę sie do super ankiety ile km zrobiłes jednego dnia na swojej królowej bo są twardsi i "mądrzejsi":-)
Jeszcze raz podziekował za uwagę.:-)
Czytanie takich opisów z jajem to jest to.
Nie wiedziałem, że mój krajanin "Wojtek" daje tak w wydechy.
No cóż. Na pewno będzie jakaś okazja żeby wspólnie pośmigać.
vBulletin v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.