View Full Version : Bułgarskim wybrzeżem- o tym, jak zostałem czarnuchem [2011]
Mróz za oknem, na rozgrzewkę myśli uciekają do wakacji. Pojawia się refleksja: przeczytałem na forum wiele relacji z miejsc do których chyba nigdy nie dotrę, "niemal kosmicznych" (kosmici są wśród nas :)) i takich, z których skorzystałem w swoich wyjazdach. Dzięki informacjom w nich zawartych śmielej wypuszczam się w miejsca, o których marzyłem. To bardzo przyjemne zobaczyć w rzeczywistości miejsca, ludzi, których widzieliśmy, czy poznaliśmy z czyichś opowieści. Tak samo, jak odkrywanie własnych. Chciałbym i ja zostawić swój ślad z ostatnich wakacji.
O kierunku zdecydował udany zeszłoroczny wypad na podreperowanie starych kości. Bułgaria -bez wiz, pewna pogoda,wygoda :) niedaleko.. Ma się to skromnie do bardziej ambitnych planów przesuwanych z roku na rok, ale za to będzie realne. Niby przewidywalnie, ale z nadzieją na przygodę, która podobno tuż za rogiem..
W planie szybki przejazd przez Rumunię i Transalpinę, kilka dni moczenia w ciepłym morzu i gorącym piachu, przejazd wzdłuż całego bułgarskiego wybrzeża od Turcji do Rumunii i powrót przez Trasfogarską i Ukrainę.
To tak ogólnie.
Zapraszam:
28312
Spotykamy się u Mirka i z grubsza ustalamy dzisiejszą drogę: Lublin- Rzeszów- Przełęcz Dukielska- Słowacja
28313
Tszoda z Zagrody!
GS- Ania z Darkiem, Afryka Tesco- Ula z Mirkiem, Czarna Nasza- Asia i Tomek
28314
28315
28316
Jak zwykle w CPN przypominamy sobie, że mamy telefony i masę wątpliwości, które nie pozwalają cieszyć się jazdą:
Hallo! Sprawdż, czy na pewno wyłączyłam żelazko!
Hallo! Przyszła paczka na którą czkałeś od paru dni ze spodniami na wyjazd!
Hallo! Na śmierć zapomniałam! Wypuścić kota z samochodu!
Hallo! Hallo!
28310
28311
Prostujemy plecy, jemy żurek, jeszcze się nie spieszymy.
28317
Im dłuższy, tym lepszy :p, ale nie za długi! W czasie jazdy chlapacz podwijał się i wcinał między oponę i błotnik, ale przeszkadzało to tylko temu, co jechał z tyłu :). A ten patent sprawdzał się, ale tylko na postoju. Dopasował się niebawem.
Tuż przed wyjazdem dołączył do nas Perkoz- kolega z Garwolina. Miał w planie wspólny dojazd z nami do Rumunii i tam pohasać. Jednak gmole, które dostał pocztą tuż przed wyjazdem nie pasowały za bardzo do jego Tenery i wyruszył parę godzin przed nami, by po drodze zajechać do wykonawcy i na miejscu je przysposobić.
Przed Rzeszowem Darek próbuje bezskutecznie dodzwonić się do niego. Wielokrotnie. Prosi innego kolegę, by ten z domu próbował do skutku, a sami jedziemy dalej.
RAVkopytko
05.02.2012, 17:02
:lukacz:
Tez mam takiego Reuscha jak wy ;).
Tez mam takiego Reuscha jak wy ;).
Daj spokój Myku z tym 'wy'. Nie pamiętasz? przecież piliśmy i jesteśmy na 'ty' :)
Jest wreszcie info o Perkozie: kilkanaście kilometrów przed Rzeszowem miał wypadek!!! Telefon odebrał policjant i dowiadujemy się, że jesteśmy niedaleko.
28318
28319
Przeładowany TIR z dużą prędkością hamuje, naczepa się składa i zmiata czołowo z drogi nadjeżdżającego z naprzeciwka Perkoza !!
Fuksem, przejeżdżająca straż pożarna, udziela pierwszej pomocy i gna z Perkozem do szpitala. Tam operują, cerują, ale minie miesiąc, zanim odzyska przytomność i kolejne miesiące, zanim wróci do domu.
My czekamy parę godzin przed szpitalem, ale po zapewnieniach, że zrobiono co trzeba, decydujemy jechać dalej. Darek z Anią zostają dłużej- czekają na przyjazd brata Perkoza.
28320
28321
Karawana jedzie dalej! Jakie to bezwzględne stwierdzenie. Długo nie możemy się zdecydować- co robić. Na miejscu wypadku zostały strzępy ekwipunku biwakowego z kufrów Perkoza i strzępy z jego motocykla. On sam nieprzytomny, walczący o życie. Ma chłop wakacje!!
Widoki jakoś tak mniej cieszą. Trzeba czasu.
28322
Czekamy na Darka z Anią tuż przed Duklą. Coś na ząb w barze i jedziemy jak długo się da.
Słowacja. Za Swidnikiem żegnamy drogę E371 i bokiem kierujemy się na Vranov.
28323
28324
Pierwszy nocleg wypada w słowackich krzakach. Obozujemy za wałem zarośniętym bujną trawą i zielskiem. Miętowa hierbatka, kiełbaska, pogadać i spać.
No nareeeszcie :Thumbs_Up:
:lukacz: :)
Daj spokój Myku z tym 'wy'. Nie pamiętasz? przecież piliśmy i jesteśmy na 'ty' :)
Musialem byc pijany,bo nic nie pamietam :D.Fajnie,pisz dalej :Thumbs_Up:
Nasz pierwszy nocleg wypadł w swojskobrzmiącej mieścinie Duplin. Miejscówka znaleziona po ciemaku okazała się cichą, spokojną, aromatyczną a nawet z bieżącą wodą :Thumbs_Up:
28325
28326
Hej! bystra woda, bystra wodiczka, Hej! dla dziewoczki i malcziczka!
Oczywiście myli się wszyscy. Niektórzy nawet dwa razy!
28327
28328
Dupy w juki,
28329
a juki wziąć w troki!
28330
28331
Nie wiem, co nam Ania parzyła, ale takie były pląsy po kolejnej ziołowej hierbatce.
Przejazdu przez Słowację nie pamiętam, więc musiało się nic ciekawego nie wydarzyć. Pierwsza euforia robienia zdjęć też mija, więc po cichu delektujemy się mijanymi kilometrami. Pogoda wakacyjna..
Przejazd przez Węgry też szybki, choć mijaliśmy Festiwal Wina, zlot motocyklowy w Tokaju, czy Hulajduszoboszlo (a czytając relację Grega obiecałem sobie wstąpić, jak będę przejazdem). Wszystko to kusiło, ale cóż- priorytety.. A poza tym- wczesne przedpołudnie to taka nijaka pora na degustacje wina, czy inne integracje. W Tokaju zadawalamy się smażoną rybą przy moście nad Cisą i w drogę.
28332
Mijamy granicę
28333
i wjeżdżamy do Omanii.
Za nami jakieś 800km od domu. Rzadko odpoczywamy. Cały czas pogoda- marzenie! odmienny krajobraz, przejrzyste powietrze, chce się jechać!
Droga nr.76 prowadzi nas z Oradea do Deva
28334
28335
28336
28337
28338
28339
Na koniec dnia, syci rozległych krajobrazów, ciasnych, krętych dróg w bukowych lasach w okolicach Brad i Valishoara, postanawiamy wcześniej szukać miejscówki do spania. Czas tracimy jednak czekając na posiłek w przydrożnej knajpie w Soimus, na ostatnich metrach drogi76. Całą godzinę kazali sobie czekać na tę kompozycję! A ciorba de burta od ręki! :)
Nadchodzi noc i wyszło jak zwykle. Jutro, za dnia zobaczymy, gdzie los nas rzucił z noclegiem.
Mirek Swirek
05.02.2012, 23:30
Brawo Panowie. Szkoda Perkoza... O kontynuacje prosze.
Pisz. Ja czytam i jade z Tobą :)
Rankiem niestety nadal nie wiedzieliśmy w jakich okolicznościach przyrody spędziliśmy noc. Mgła jak mleko otaczała wszystko wokoło.
28362
Obudził mnie Darek. Zarys jego postaci we mgle, z siekierą w ręce szybko mnie otrząsnął z resztek snu. Szukał co się da na ognisko. Choć sierpień, było rześko!
Z każdą minutą widać było coraz więcej.
28363
28364
28365
28366
28367
28368
28369
Szczęśliwi ludzie. Pojedli, popili, grzeją kości przy ogniu
28370
Z żalem ruszamy dalej, bo z każdą minutą wkoło robiło się coraz ładniej. Z powijaków mgły wyłaniały się zarysy skał a pierwsze przedzierające się promienie słońca dodawały tajemniczości. Gra światła, jakichś dźwięków, zaśpiewów pasterzy tworzyły miejsce czarodziejskim.
28371
Czary mary, magiczny guzik i jedziemy dalej!
O super sie relacja zapowiada -czekam na kontynuacje!
Odpieram zarzuty wszelkich mącicieli, jakobyśmy tam się nie myli :):
28372
A nocne obawy związane z miejscem -dla jednych pięknie tajemniczym, dla innych strasznym (byliśmy przecież w Transylwanii a tu mgła musi być straszna) wynagrodziły nam rankiem krzaki jeżyn. Owoce nabrzmiałe słodkim sokiem, choć wychłodzone i umyte zimną mgłą, na podniebieniu zostawiały smak całego gorącego lata. Delicje!
Zostawiamy za sobą mglisty poranek i tak czyste niebo towarzyszy nam większą część dnia.
28373
28374
28375
Załoga z GSu :)
28376
28377
28378
Wjeżdżamy do Sebes. Tutaj w przydrożnym markecie robimy zapasy na dzień i wieczór :)
Gospodarzymy zwykle tak: śniadanie robimy jeszcze na biwaku, co wydłuża czas wyjazdu, ale za to nie ma ssania. Jedzie się ostrożniej, można podziwiać mijane miejsca, a nie lustrować mijane bary (ten mi się nie podoba, tu za drogo, kolejnego jakoś długo nie ma). Potem razem z odpoczynkiem, tankowaniem jakaś kawa, koło południa skok na tani spożywczak po jogurty, pieczywo, zapas napojów, coś na kolację przy ognisku i śniadanie. Obiad zwykle późny, gdzie popadnie. I oczywiście zapas wody do mycia i gotowania. Pozwala nam to bez większego stresu jechać jak długo mamy ochotę, nie iść głodnym spać, czy po nocy nie musieć pukać po wsi w okieneczko :) (z Siekierezady)
28379
Hehehe... Bardzo znajome klimaty: zdaje się, że "deptaliśmy sobie po piętach"...:) W jakim czasie byliście w Rumunii?
SUb.Wjechaliśmy 11-13 i wracając 18-20 sierpnia.
Co do przyzwyczajeń. Cóż. Całkowity wiek składu wycieczki wpływa znacząco na jej charakter. U nas wynosi łącznie aż 204 lata! Tak, tak! trzech kierowników po 50=150+trzy pasażerki po 18! Dobra. I tak mam w ryj!
Wyjeżdżamy z Sebes.
28380
Droga coraz węższa i kręta. Mało co widać. Widoki, jakich się spodziewamy zasłaniają nam lasy i góry. Cały czas wzdłuż strumienia i w górę. Do Sugag bardzo monotonnie:
28381
i tak prawie przez 80km. Za Branistea krótki przerywnik:
28382
28383
i ostatnie setki metrów bez asfaltu. Dalej, do Lotru już tak:
28384
28385
28386
Skrzyżowanie w Lotru. :spac:Znużyła nas ta jazda, bo ruch spory, widać niewiele. Kierowcy pół biedy, bo winkielki wciągały. Nadzieja była w dalszym odcinku wspinającym się wyżej ponad las.
Ciekawy był sam wyjazd na drogę do Novaci: kierunek oznaczony samym sprayem na asfalcie, akurat tam, gdzie kierownik go nie wypatruje. Tym bardziej, że stoi na nim, czując, że skręt powinien być właśnie tu :)
28387
28388
Za to kolejne kilometry pozwoliły zapomnieć o wcześniejszym znużeniu i zapadły nam na zawsze w pamięci. Dzida!!
28399
28400
Podjazd na przełęcz to czysta radość z jazdy. Dobrze wyprofilowane drogi pozwalają na odprężenie. Widoki dookoła, choć ciągle same góry, porażają różnorodnością formy, materiału, wielkości i barwy. To wszystko zmienne w czasie, świetle wraz kolejnym zawijasem.
28401
28402
28403
Mirek decyduje o odpoczynku jakiś kilometr przed szczytem. Rozległa górska łąka kusi, by się zatrzymać i dłużej nacieszyć oczy widokami.
28404
28405
28406
28407
Robi się całkiem groźnie. Chmurzy się coraz bardziej- zjeżdżamy ze szczytu.
Kudłaty91
06.02.2012, 19:02
Ale widoki...w tym roku też mam w planach Rumunie! Pisz pisz :D
dajesz dajesz super..
(Tym Perkozem to mi włos na głowie zjeżyłeś...)
RAVkopytko
06.02.2012, 20:43
wiadomość o Perkozie na poczatku wyprawy nie ciekawa.
Mam nadzieję i widze po fotkach,że dzięki herbatkom "ziołowym" ;) reszta wycieczki była OK
I parę zdjęć z odwrotu ze słynnej 67C. Bo czas był najwyższy:
28413
28414
28415
28416
Powrót mącił unoszący się wzdłuż całej pięknej Transalpiny gryzący swąd klocków hamulcowych- wszyscy chcieli szybko zjechać. Najbardziej klocki :).
Dalej to zmiana naszych planów. Wcześniej myśleliśmy jechać z RO na BG na Plovdiv i Starą Zagorę i dalej na wybrzeże od południa, jednak ciśnienie w grupie było większe na możliwie najszybszy dojazd nad Morze Czarne. Ruszyliśmy więc na znienawidzoną E70 do Bukaresztu w poszukiwaniu straconego czasu. Cisneliśmy nią już po nocy. Gs z Anią i Darkiem został na którymś z CPN jeszcze za Pitesti, a my dojechaliśmy aż do Ruse, na granicę z Bułgarią.
Tej nocy zadowoliliśmy się miejscem pod namiot na malowniczym polu kukurydzy.
http://africatwin.com.pl/attachment.php?attachmentid=28406&thumb=1&d=1328548226
z serii znajdź 2 różnice :D
http://img577.imageshack.us/img577/2333/dsc4535.jpg
I dawaj dalej...powspominam :)
Cóż Arti, para nadal sobie wierna. A że mezalians? Kto znaczenia tego słowa jeszcze dziś używa? Dziś zwykła para, jakich wiele wokół nas: rasowa klacz i osioł :)
W zeszłym roku, ze szczytu Transalpiny, mnie również przegoniła zbliżająca się chmura z piorunami. Coś powtarzalne warunki. ;) Za to tej pary nie spotkałem. :rolleyes:
Pisz dalej ATomku. :)
Gradient
07.02.2012, 10:47
Piękne widoki mieliście z Transalpiny. Ja niestety w zeszłym roku przejechałem ją w ulewnym deszczu i z piorunami. Nawet nie wiem w którym miejscu to Urdele się znajduje.:mur: Przyznam,że mimo wszystko miało to swój swoisty urok. Jedziesz dalej ATomku.
28428
28429
Wczorajszy dzień nam się za przeproszeniem urwał na polu kukurydzy.
Rano obudziło mnie ćwierkanie ptaków. A może mi się tylko śniło? Ważne, że po każdej nocy budzę się wypoczęty, Zrywam się na nogi i.. Mirek znowu wstał pierwszy.
Miejscówka niezła. Odpoczywamy od wypasionych widoków, wokoło sama proza życia. Niedaleko do kościoła :), obok kukurydzy sad czereśniowy. Szkoda, że już sierpień. Z za drzew słychać terkot kół - furmanka podskakuje- jedzie dziadek. Pozdrawiamy się nawzajem nie rozumiejąc jeden drugiego a śmiech zastępuje wiele słów. Słowo 'POLONEZ' wymawia z powagą. Pokazuje, że jego chałupa niedaleko i że dlaczego my tak w polu a nie przyszliśmy do niego? Może następnym razem. Może naprawdę następnym razem? Odjeżdża w pole, my się pakujemy, jemy śniadanie i jedziemy w stronę granicy.
28430
28431
Na granicy kociokwik! Most graniczny w remoncie, czynny jeden pas ruchu, prace trwają, korki kilometrowe.. wpuszczają po trochu. Nawet miejsca na moście ledwo na jeden samochód, weź tu i wyprzedź! Tylko dzięki temu, że wiele saochodów zjeżdżało maksymalnie, jak tylko można- zachęcając do wyprzedzania- szybko udaje nam się przejechać. Mam wrażenie, że do Bułgarii 'wpuszczają nas kuchennymi drzwiami'
28432
28433
Fajne drogi z porowatą nawierzchnią, mały ruch, ciepełko, kierunek Varna.
Lubię te widoki na mijane wzgórza. Cały czas czuć eteryczne zapachy rozgrzanej roślinności: lasów i wszelkiego zielska. Dopiero jadąc w nocy, w świetle reflektorów widać ile w powietrzu amatorów inhalacji.Powietrze gęste od tego, ale dzięki bliskości morza wspaniale się oddycha.
28434
Jest i morze. Mijamy Białą, celem jest Obzor.
28435
28436
Pierwsza chwila na kwaterze. Wybraliśmy to samo miejsce, co w zeszłym roku. Nawet pokój ten sam. Mieszkamy w nim we czwórkę i jest wygodnie: dobre łóżka, lodówka, TV, duża łazienka no i taras z widokiem na ogród Pavlowej. Na nim jedliśmy śniadania i był całym składem na motocyklowe szpeje, wietrzyliśmy na nim namioty, materace i suszyliśmy ciuchy i ręczniki. No i widać było z niego taras domu , w którym mieszkał Darek z Anią, którzy to dojechali dzień póżniej.
Afryki rozładowane, pod kluczem,my od razu wychodzimy my na plażę i zaczynamy błogie,kilkudniowe l e n i s t w o.
28437
:drif:
i ja również wybieram się tam za rok ... właściwie to w tym sezonie :D
Od razu cieplej robi się na sercu, bo za oknem -20 :mur:. Dziękuję za to "ocieplenie" klimatu i poproszę o plażę :).
Najchętniej bym napisał tylko: Minęły cztery dni.
Ale czego się nie robi dla Przyjaciólki. Lena, pozdrawiam!
Napiszę trochę o plaży i Obzorze.
Dla wielu bułgarska plaża to np.Złote Piaski. Dziś tego typu plaże to w większości zamknięte enklawy z rewirami dla gości luksusowych hoteli. Znam ludzi, którzy w czasie turnusu nie kąpią się w morzu, tylko w hotelowym basenie, korzystają z solarium, pamiątki kupują w hotelowych sklepikach, bo mają rabat na kolorową opaskę. Ich sprawa.
Moje potrzeby wypoczynku są troszkę inne. Stąd Obzor: kilkanaście kilometrów gorącej plaży, piękny klifowy brzeg, różnorodność jadłodajni, umiarkowana komercja, ceny przystępne. Nocleg w opisanym wcześniej pokoju w pełni sezonu to niecałe 10E/os, obiad 2os w restauracji +kieliszek wina+0,5l zagorki to koszt 40zł, owoce na targu taniocha..
Nasz leniwy dzień zaczynał się ok 8.oo. (pamiętamy, że Mirek wstaje pierwszy) :) i maszerujemy upolować coś na śniadanie.
Parę kroków mamy do piekarza i najczęściej bierzemy bułki, które zaplata jego żona na swoim kolanie. Całkiem zręcznie nim wywija i co za smak! :p
Potem idziemy do mleczarza. Popatrzeć, jak jego żona robi masło :bow:. Ale nie kupujemy..
Jest niedaleko, więc zachodzimy do rzeźnika i pytamy o żonę.
-Zjedliście ją dwa dni temu! :dizzy:
No dobra! Wracamy biegiem do własnych żon.
28455
Idziemy po muszelki-piosenka Jacka Kaczmarskiego
http://youtu.be/yLLyp23m79g
Koło 10.oo idziemy na plażę. Mamy ze 250m, ale zwykle chodzimy na sam koniec zgiełku, tak z 500m. Piach- woda- piach- woda- piach. Trudno się znudzić mając taki wybór!
28456
28457
Po 12.oo idziemy poleżeć dla odmiany w cieniu w pokoju i póżniej na obiad. Do żony kucharza :drif:
Dalej spacer na targ i ze świeżymi owocami nad morze. Piach- woda
28458
28459
28460
28461
28462
Dopiero wieczorem mieliśmy z Mirkiem czas wolny. Dziewczyny szły na zakupy a my.. do żony lodziarza :Thumbs_Up:.
W całym mieście tylko kominiarz nie ma żony. Bo i po co?
:) Masz talent, miło się czyta :Thumbs_Up:
Dziękuję Sławek, ale to nie moja zasługa. To sprawka Dżina, którego niechybnie uwolniłem otwierając przywiezioną palinkę (oczywiście w oryginalnej,tradycyjnej, plastikowej butelce po pepsi :))
Każde lenistwo, choćby najbardziej błogie trzeba kiedyś skończyć. Nęciły miejsca wyczytane z przewodnika, a że informacje o nich były szczątkowe, trzeba było sprawdzić samemu.
28463
Rezovo jest najdalszym na południe miejscem bułgarskiego wybrzeża graniczącym z Turcją. Ujście do morza ma tutaj rzeka Rezovska, która przez kilkadziesiąt kilometrów jest rzeką graniczną tych dwóch krajów.
Typowy klimat pogranicza. Nie tylko państw ale i kultur.
28464
28465
Dojechaliśmy tutaj wąską, dziurawą i krętą drogą wśród dębowego lasu. Droga asfaltowa kończy się na skarpie, ale jeśli nie ma pograniczniaków, można zjechać gruntową drogą w prawo, na dół i wzdłuż wału dojechać na sam skraj lądu.
28466
28467
28468
28469
28470
Hotel i restauracja Panorama zachęca cieniem i chłodem. Jemy smaczny obiad, odpoczywamy. Afryki postawiliśmy obok Transalpa i po wyjściu spotykamy Bułgara, który wita się z nami i zaraz pyta, czy czegoś nam nie potrzeba, jak się Afryki spisują.. Sam mieszka w Varnie, przyjechał na wakacje do matki, która obok Panoramy prowadzi pensjonat. Zapewnia, że jakby co, to w Varnie jest dobry mechanik i pomoże. Ale oby nie! Miły gest! Gadamy jeszcze chwilę o jego trampku, ale taka gorączka, że piecze przez ubrania. -Do zobaczenia!
Wspomnę jeszcze o Parku Przyrodniczym Strandża. Jadąc tu,10 km przed Rezovem mijaliśmy rzekę Velekę. Dzika i tajemnicza, zrobiła na nas duże wrażenie. Z pewnością warto na chwilę się tu zatrzymać. Włąśnie tu zaczyna się teren parku, który wraz z kilkoma rezerwatami przyrody jest największym w Bułgarii i z pewnością wart osobnego zwiedzania. Jego większa część już po stronie Tureckiej.
A jak wygląda z tamtej strony , można dowiedzieć się z wycieczki Chavdara- bułgarskiego Czarnucha po parku Strandża w Turcji.
http://endurovarna.21.forumer.com/viewtopic.php?t=173
No i zamieszałeś w moich planach wakacyjnych :) Ładna ta Bułgaria, naprawdę ładne widoki i rejony..
Czekam na ciąg dalszy :Thumbs_Up:
motormaniak
08.02.2012, 12:41
Fajna relacja. Tez zamieszkałem w Obzorze i zrobiłem wypad na Rezovo. Po drodze przejeżdżałem przez Sinemorets - z piekna podwójną plażą- w miejscu gdzie rzeka Veleka wpada do morza. Plaża jest podwójna - bo rzeka płynie kawałek wzdłuż moża tworząc szeroki na 50 metrów cypel... Sinemorets - chyba najmniejsza, spokojna miejscowość na Bułgarskim wybrzeżu została moją ulubioną.
Dodam jeszcze że pomiędzy Sinemorets a Rezovo jest wiele dzikich plaż gdzie las dochodzi do samego morza i sporo ludzi kempowało tam na dziko (byłem dość dawno bo w 2006 roku)
c_chanev
08.02.2012, 12:56
Zdrastvuite druzya! Ya Chavdar iz bolgarii. Boloshee spasibo tebe Atomek i Mirex. Dlya menya bolshaya radost to shto vas poznam. Ya hochu ukazat vam i nasha progulka iz Bolgarskei strandze:
https://picasaweb.google.com/ivan.j.krasimiroff/vecqNK#
Eto po samie granice Bulgaria-Turkey.
A eto foto ot stroni Turcie:
http://media.snimka.bg/9277/024808937-big.jpg
Privet, Chawdar. Ja ochen rad, chto Ty zaregistroval w nashom Forum.
Kak ja w Rezovo smotrel na strelku tak dumał, kak budiet eta wygliadet ot turckej strany. Tak ja uże znaju. Spasiba Drug za snimki. Ja jesho budu pisati ob nashoj vstrechi.
Motormaniak. Pełna zgoda! Piszę tę relację, bo urzekła mnie ta część wybrzeża. Na zdjęciach często widać namioty na plaży, bo sam następnym razem tak bym zrobił. A do Sinomorca powoli dojeżdżamy :)
Wielkie dzięki, od razu cieplej:). Tylko naleweczki szkoda... następnym razem chlapniemy razem :).
Żadna relacja nie odda atmosfery minionych chwil, ale może je nam przypomnieć, utrwalić. Opisuję miejsca, pokazuję zdjęcia, ale brak mi na nich powiewu wiatru, grania cykad, przemieszczania się wśród eterycznych zapachów w rozgrzanych masach powietrza, tego wszystkiego co w Bułgarii bombarduje nasze zmysły. Im bardziej cały ten świat jest inny od naszej domowej rzeczywistości tym większa skala wypoczynku. Ja z Bułgarii wróciłem wypoczęty.
Dla podgrzania atmosfery dodam: Dzisiaj na zdjęciach temeratura +38 :)
28478
28479
28480
Jadąc od Rezowa dojeżdżamy do wspomnianej przez Mirka osady Sinemorec. Znana jest z lazurowego atolu i dwustronnej plaży: tej ze słoną wodą i tej ze słodką z ujścia Veleki. Dominuje zapach rozgrzanych sosen schodzących niemal do morza, które tu jest czarne tylko z nazwy. Cicho tu i spokojnie. Nas przywitał taki widok:
28481
28482
28483
28484
28485
28486
28487
Jeszcze tylko parę zdjęć z drogi do Careva. Zamkną te 25km wybrzeża, które przejechaliśmy od Rezova, a które moim zdaniem jest najładniejsze w Bułgarii.
28494
28495
28496
28497
28498
28499
W Carevie wyjeżdżamy na E87 i kierujemy się na Sozopol. Wyraźnie zostawiamy za sobą kawał pięknej natury. Czy jeszcze tu kiedyś wrócimy?
Mam wrażenie, że Bułgaria to nadal niedoceniany kraj. Kiedyś chciałbym wyskoczyc w ich góry - morze już (dzięki Tobie) poznałem, kąpałem się, a żonę kucharza zjadłem :)
Jeśli bułgarskie góry to koniecznie wioska Trigrad w Rodopach tuż przy greckiej granicy...
28519
28520
Dojeżdżamy do Sozopolu. Chętnie rzucimy okiem tym razem na jakieś zabytki. Nie planujemy konkretnego zwiedzania- ot tak chcemy zerknąć. Z opowiewsci wygląda tajemniczo. Wiek XII p.n.e robi niezłe wrażenie.
28521
Afryki zostawiamy w centrum, idziemy szukać ducha miasta.
28522
28523
28524
28525
28526
Głównym zabytkiem są nadbrzeżne mury jak i sama zabudowa miasta.
Wybór trudny pomiędzy rozpadającymi się ruinami a zabytkami odnowionymi. Jednak samo ułożenie kamieni na stary wzór to trochę za mało. W wielu miejscach nie muszę patrzeć na klasę zabytku, żeby poczuć atmosferę w stylu "mówią wieki". Ja niestety tej atmosfery tu nie poczułem.
28527
Jedziemy dalej E87 na Burgas. Nie mamy ochoty na zwiedzanie :spac:. W okolicy mijamy kilka jezior i delt rzecznych pachnących błotem, mułem, stęchlizną i chyba to decyduje, że zadowalamy się szybkim przejazdem przez miasto.
Zaciekawiło nas z kolei następne- Pomorie. Mirek wyczytał w przewodniku o leczniczych błotach, ponoć najlepszych na całym Półwyspie Bałkańskim. Zaraz każdy przypomniał sobie gdzie go boli. Jedziemy.
28531
Jedyną informacją o miejscu było- skręcić na centrum, jechać w kierunku morza. Jedziemy. Za kolejnym skrzyżowaniem jadę za kimś, kto zachowuje się w samochodzie bardzo dziwnie, nawet jak na młodzieńca na widok dwóch afryk :)
Macha rękoma i nogami :)
-Jakiś pogięty, cy co? :)
Nie! On do nas macha! Śmieje się przy tym od ucha do ucha :D! Pokazuje na bok, zjeżdża na chodnik, staje. Omijam, ale, że nurtuje mnie o co chodzi, stajemy i my. Podchodzi do nas ze słowami:
-U mnie taka sama maszyna! U mnie toże Afryka! :at:
Ludzie! Swojak!
Miłe to było. I zaraz oczywiście:
- Co wam potrzeba? Jeść? Spać? Może coś naprawić? Tfu!
-Mamy co potrzeba, ale możesz nam pomóc i zaprowadzić do leczniczego błota?
-Dawaj!
Gdyby nie Chavdar, pewnie do dziś byśmy tam krążyli :)
28532
Mijamy jakieś takie wypaśne sanatoria i zatrzymujemy się na parkingu nad jeziorem. Pakujemy to, co z motoru zwisa+ ciuchy, kaski do bagażnika auta Chavdara, obcego człowieka, coby się nie martwić :) i dalej ok 300m pieszkom.
Chavdar pokazuje, gdzie iść i mówi, że musi pojechać po kąpielówki do domu, niedaleko :):):) i po kolegę mourzystę. Witaj przygodo!
28533
Idziemy mierzeją pomiędzy morzem a jeziorem. Woda w nim trzykrotnie bardziej słona niż morska i podobno zawiera wszystko, co nasze ciało potrzebuje. Skręcamy w szuwary nad brzeg jeziora.
28534
28535
Na miejscu kilku 'kuracjuszy' za free. Dają nam błotko, które im zostało, ale Chavdar mówi, że musi być świeże i wypływa, nurkuje i nabiera rarytasu zalegającego dno grubą warstwą. Ma konsystencję gęstej ropy i pachnie amoniakiem.
28537
Bierzemy kąpiel błotną
i natychmiast czujemy się uzdrowieni!!
28538
28536
28539
28540
I ot cała tajemnica, jak zostałem czarnuchem.
:Thumbs_Up::Thumbs_Up::at:
Na a teraz weź to i zmyj. Po kilkunastu minutach robi się skorupka. Pierwsze mycie w jeziorze. Woda tak słona, że leżysz na powierzchni. Potem nura do ciepłego morza!
28541
28542
Wyjątkowy jest tu piasek- jak antracyt z mnóstwem śnieżnobiałych, grubych muszelek.
28543
I pamiątkowe zdjęcie. Ljubomir ST, z żoną i synem, Chavdar AT, Asia, Mirek, Tomek.
Dziękujemy za miłe towarzystwo i pozdrawiamy z Polski!
Dziwicie się pewnie bardzo, że w opowieści nie padło jeszcze najpopularniejsze w Bułgarii słowo rakija :)?
Więc: Przed odjazdem Chavdar uparł się, że podaruje nam flaszkę prawdziwej rakiji i pojechaliśmy jeszcze do jego garażu. Tam oczywiście przy okazji obejrzeliśmy i posłuchaliśmy jego afrykę: dudududududududu
28544
28545
Ładne foty i klimatyczny opis. Tsarevo, Sinemorec to prawie "moje" strony. Urlopuje tam od 5 lat. Im dalej na południe tym więcej cichych i dzikich plaży, do których trzeba poprzedzierać się przez wąskie dróżki. Powędkować tez można. Ryby pycha! :)
W tym roku tez jadę (puszka z rodzinką :) )
W zeszłym roku spotkałem jakąś ekipę z Polski ale ich sposób na odpoczynek diametralnie odbiegał od mojego.
Pozdrawiam i gratuluje wycieczki
Zostać Czarnuchem nabiera nowego wymiaru :)
Dzięki Rebel. Wojtek, nie każdy może powiedzieć dzieciom: 'ja jak byłem młody, to też byłem murzynem'. Trzeba nadrabiać! :)
Sztuką jest powiedzieć dorosłym dzieciom - "zostałem Murzynem" podczas dwóch tygodni :D
nie każdy może powiedzieć dzieciom: 'ja jak byłem młody, to też byłem murzynem'.
a jak byłeś murzynem, to grałeś w kosza? ;)
ZeE5QAGjNOg
Tak. Stałem na bramce.
"Pierwsza murzyńska zasada brzmi: każdy koszykarz jest Murzynem, lecz nie każdy Murzyn jest koszykarzem. W ten sposób można być koszykarzem, nie będąc koszykarzem, a zarazem być Murzynem. Grając w kosza jest się koszykarzem, więc automatycznie Murzynem, ale może jest się akurat tym Murzynem, który nie jest koszykarzem, bo wcale nie jest powiedziane, że każdy Murzyn jest koszykarzem." :)
c_chanev
10.02.2012, 17:35
I posle vstrechi vi poshli, i ya zabuil dat vam rakiju. Ya hocel dognat vas, no bezuspeshno :) Sledushtiy raz ya dam vam dvojnoj :)
Chavdar. Derżij yeyo silno!. Posle goda budet krepkaja kak spirit!
Ty i ja i rakija! :haha2: Czyli Bułgarskie Klimaty II :)
Nie spać, zwiedzać!
Słuchamy: http://youtu.be/zmOc0HQ5HUI
28567
Zajeżdżamy do Nesebaru. Równie stary, co Sozopol, ale zdecydowanie w większej harmonii z rzeczywistością. Dziwne, ale nie przeszkadza mi nawet tłum zwiedzających, który ożywia to miasto. Zatrzymujemy się na parkingu w porcie, bo tu nie ma wjazdu do centrum. W bramie uliczny grajek na kobzie, którą tu nazywają gajda.
28568
28569
Zwiedzamy amfiteatr i pozostałości po świątyniach, których było tu podobno 40. Spokojnie zdjęć będzie tylko kilka
28570
28571
28572
28573
28574
28575
no i oczywiście na każdym kroku: KUPUJ! KUPUJ! KUPUJ!
Podróżowanie motocyklem pozwala jednak zaoszczędzić :)
28576
Ech, wakacje! Przy tym zdjęciu, za każdym razem leci mi ślinka. Delicje!
Super. To chyba pierwsza relacja z Bułgarii na forum.
Pisz Pan dalej, śmiało :)
RAVkopytko
11.02.2012, 00:56
nie śpię,zwiedzam :D
:lukacz:
Mirek Swirek
11.02.2012, 01:06
ATomek mistrzostwo :) Brawo, brawo :)
Teraz już wiem. Teraz już wiem dlaczego przez całą noc nie mogłem spać i przewracałem się z boku na bok. Miałem zwiedzać , a nie spać.
Darek. Spać to nie mogłeś po wczorajszych łyżwach: w Twoim wieku to się idzie do teatru, na kakao a nie dziduje na łyżwach na Mamucie! :)
Dziś wjeżdżamy na półwysep Emona.
28579
Wydaje się zapomnianym przez ludzi miejscem, przez to bardzo tajemniczym. Niecałe 10km od głównej drogi. Przed turystyczną stonką skutecznie broni go bardzo kiepska, na początku asfaltowa, potem asfaltowo-dziurowa, szutrowo- dziurowa a czasami dziurowo-dziurowa droga. Do tego kręta i ostro pod górę po lesistych zboczach. Znaczy w sam raz na Afrykę. Przedsiębiorczy Bułgarzy, żądnych dzikich miejsc turystów z luksusowych hoteli , pakują do starych, białych Landrowerów, oferując 'miejsce niedostępne' czyli 'Emona Rally'. Trochę zabawny jest widok kiwających się w rytm dziur, obijających się w nich turystów. Zwłaszcza w miejscach, gdzie tylko kierowca miał przyjemność z jazdy. Byliśmy dumni jadąc tak obok. Odmachiwaliśmy i oczywiście po wyprzedzeniu każdego samochodu z karawany obowiązkowa przegazówka i pełne zapylenie na kilkadziesiąt metrów. A co! niech i oni poczują smak enduro!
Pierwsze co poczuliśmy na miejscu, to żar rozgrzanego powietrza.
A tym widokiem byliśmy zaskoczeni:
28580
28581
Tak wygląda główna droga na półwyspie i prowadzi do resztek bazy wojskowej i latarni.
To kolejny powód, że to miejsce pozostaje bez reklamy. Jest wyłączone z jakiegokolwiek planu zabudowy turystycznej, choć jest ze dwadzieścia domów miejscowych.
28582
28583
Zatrzymujemy się przy jedynym człowieku spotkanym na drodze, zagadujemy.
Z początku Sławko cieszył się rozmową, wesoło opowiadał o życiu na Emonie latem i zimą, ale jak doszedł do wspomnień i swojej marynarskiej przeszłości (ożywiony wspominał wszystkie porty w Polsce), czasów, gdy był 'kimś' a teraz pasie krowy, załamał się i odszedł nie kończąc zdania. Pogięte ludzkie losy.
Wyciszyło nas to spotkanie i poszliśmy nad morski klif
28584
28585
28586
28587
28588
"Samotny biały żagiel płynie w niebieskosinej morskiej mgle, czegóż on szuka na obczyźnie, z czym w ziemi swojej rozstał się?…"
Ja już jestem jak MAMUT , i ciągnie mnie na Mamuta.
Czekamy na więcej :lukacz:
Fajnie że zrobiłeś relacje z wyjazdu:p
Fajnie Przemek, że komuś chce się to czytać :)
Emona cd.
Żar się z nieba leje. Próba przebicia się przez krzaki nad przepaścisty klif skończyła się po paru metrach: kolczaste krzewy skutecznie nas zatrzymały. Ich kolce wchodziły głęboko pod skórę po kilka na raz. Nie był to dobry pomysł. Póżniej widzimy, że płożą się też po ziemi. A miałem wcześniej ochotę na przejażdżkę poza ścieżką. Masakra.
Siadamy na motura i jedziemy zobaczyć resztę półwyspu.
28663
28664
Ten obrazek przypomina mi zwierzynę na sawannie schowaną w cień jedynego w okolicy drzewa. Rozejrzałem się, czy o okolicy nie czai się lew :).
28665
Oglądamy pięknie posadowione domki, ale wszystko wokół jak wymarłe.
O! są i nasi:
28666
Natrafiamy na opuszczoną cerkiew. Jak się później okazało- średniowieczną, grekokatolicką.
28667
28668
Wewnątrz pracują restauratorzy
i zapytują- kto? skąd?
Na odpowiedź- Polacy, jeden z nich zaczyna: "Jeszcze Polska nie zginęla, póki my zyjemy..."
I zaraz: -Ceść! Jak sie tsymas?
Dowiedzieliśmy się od niego wiele o losach tego miejsca: od sanktuarium starożytnych Traków, poprzez świątynie Jowisza Rzymian aż po bułgarską śreniowieczną fortecę.
Czeka ich sporo pracy:
28669
28670
Żegnamy się z Emoną, która według przewodników jest najbardziej niespokojnym, wietrznym i burzliwym
przylądkiem Bułgarii. My zobaczyliśmy ją upalną, cichą i spokojną.
To jedno z miejsc, którego się nie zapomina.
28671
28672
borys609
12.02.2012, 18:38
Opierdzielą regipsami i będzie jak nowe :P
Fajnie Przemek, że komuś chce się to czytać :)
Chce się i to bardzo:lukacz:
Fajna relacja :Thumbs_Up:
Tomek- gratuluję wyjazdu:)- też myślałem o BG- ale w końcu wyszła MN:)
pzdr, czekam na cd:)
PS- wiesz może, co u Perkoza?
Jarek, słuszna uwaga!
Najlepiej, jak kiedyś swoją stronę opowie Perkoz. Bo zapewniam, jest co posłuchać.
Na teraz jak z Nim rozmawiałem, chodzi, pływa, znaczy trwa rehabilitacja. No i najważniejsze, zaczyna kombinować- co z Tenerą. Tfardym tsza być :). Jednym słowem nie odpuszcza i za to szacunek!
zbyszek_africa
13.02.2012, 13:53
Czytają, czytają:)
Fajna lajtowa relacja:D
pozdr.
jasne ze czytaja.
bedzie jakas mapka?
oczywiscie , czytam , wspominam , porównuję , planuję...
:lukacz:
Czytamy i podziwiamy kunszt autora. Gratulacje!
jasne ze czytaja.
bedzie jakas mapka?
Te, specu od mapek - pamiętam jak w swojej relacji pod wklejoną mapa napisałeś coś mniej więcej takiego : ...ale z tym się trzeba napier.....ć :D. Atomkowi chcesz zafundować takie atrakcje ? :D:haha2:
P/s. Ale też bym chętnie mapkę obejrzała :haha2::haha2::haha2:.
Dokładnie jest tak jak piszecie obywatelko.:-)
Z przyczyn bezpieczenstwa jak to opisał zdaje sie Laska znikneły wklejki z googla dlatego ja nabazgrałem markerem na jakiejs mapie.
Bede wdzieczny jesli cos nabazgrolicie:-)))
Myślałem o mapce w podsumowaniu. Będzie ona prosta jak afrykańska dzida: od Rezowa, do Durankulak. Dzisiejsze miejsce wycieczki to jak przeddzidzie zadzidzia :)
Dziś dla odmiany krótki wątek historyczny.
W planach przejazdu przez Varnę mieliśmy odwiedzenie Mauzoleum Władysława III Warneńczyka
z Bożej Łaski króla Polski, Węgier, Dalmacji, Chorwacji, Raszki, Bułgarii, Slawonii, ziemi krakowskiej, sandomierskiej, łęczyckiej, sieradzkiej, Kujaw, pana i dziedzica Pomorza i Rusi, najwyższego księcia Litwy (1434-1444).
Był synem Władysława Jagiełły, który wsławił się w wyprawach wojennych przeciwko Turkom.
28701
28702
28703
28704
28705
Właśnie pod Varną, w wielkim starciu dwóch różnych cywilizacji poniósł klęskę i sam zginął. Turcy sprofanowali jego ciało, którego później nigdy nie odnaleziono. Podobno nie byłoby to trudne ze względu na sześć palców u nogi, jakie miał Władysław posiadać.
Oto co mówią o śmierci króla źródła tureckie: janczar imieniem Kodża Chazer dzielnym natarciem ranił mu konia, zwalił na ziemię wychowańca piekła, uciął nikczemną głowę i, przynosząc ją padyszachowi, pochwały, względy i hojną nagrodę osiągnął. Głowa nieszczęsnego króla posłaną została do Brussy, przedtem stolicy państwa, aby na widok pospolitego ludu była tam wystawiona. Dla zachowania od zepsucia w miodzie była zatopiona.
Ku jego czci, na jednym z kurhanów pobitewnych, Bułgarzy ustawili tzw. cenotaf, czyli to, co dzisiaj oglądamy.
Jedyny nagrobek Warneńczyka znajduje się w jego rodzinnym mieście- Krakowie.
Współcześni Bułgarzy również nie zapomnieli o Warneńczyku- jego imieniem nazwana była drużyna piłkarska Władysław Warna, będąca pierwszym zdobywcą tytułu mistrza Bułgarii.
28706
Tyle zwiedzania. Dodam, że kilkaset metrów za muzeum w stronę wylotu z miasta w kierunku na A2 jest duży sklep motocyklowy, bardzo dobrze zaopatrzony i niedrogi. Korzystałem w zeszłym roku. Np. klocków do afryki było w nim 5 rodzajów :Thumbs_Up:
28707
28708
Wracamy do jazdy. Wylatujemy z Varny wybrzeżem, na północ, na Balcik. Bez żalu mijamy Złote Piaski, Albenę, całą bułgarską rivierę.
28709
28710
28724
Za Balcikiem teren zaczął się wyrównywać. Coraz większe odludzie, coraz większe przestrzenie. Widok morza towarzyszył nam cały czas. Wypatrywaliśmy Kavarny, gdzie mieliśmy skręcać w kierunku na Balgorewo i dalej przez Rusałkę (duży camping) na kolejny piękny półwysep. O zbliżaniu się do niego mówiła ogromna ferma wiatrowa- już wiemy, skąd bierze się wiatr :)
28725
Niewiele miejsc z naszej wycieczki było wcześniej planowane. Jednym z jej celów była Kaliakra- Cudowny Przylądek.
Taki wąski cypel skalistego lądu wysunięty na jakieś 2km, z fantastycznymi, urwistymi na 70m brzegami. Im jesteśmy bliżej, tym urwiska wydają się większe.
28726
28727
Wjazd do tego rezerwatu kosztuje 3 lewa.
Motocykle na parkingu bezpieczne- pilnuje ich sam Fiodor Fiodorowicz Uszakow.
Nieopodal kolejny pomnik
28728
Symbolizuje 40 bułgarskich dziewic, które wolały śmierć niż turecki jasyr. Według legendy, związały się warkoczami i skoczyły w morze ze skał, które do dziś miejscami są czerwone od ich krwi.
28729
28730
Cały cypel otaczają piękne laguny, do których podobno podpływają delfiny, które mieliśmy nadzieję zobaczyć.
28731
28732
Mijamy mury obronne bizantyjskiej twierdzy, oglądamy pozostałości łaźni, domów, świątyń, w których pracują archeolodzy
i idziemy na sam koniec twierdzy
28733
Dalej szliśmy już z przewodnikiem.
Urwiska coraz większe i większe. Podchodziliśmy coraz bliżej i bliżej zaglądając w przepaść i wypatrując delfinów. Kruche skały osuwały się spod nóg. Wtem, jak byliśmy na samej krawędzi...
bartlomiej
14.02.2012, 21:56
https://lh4.googleusercontent.com/-q3z1bCgJCVU/TGvYUp-22NI/AAAAAAAADIk/CCN--s4-Ax8/s912/IMG_5407.jpg
ale z tymi dziewicami to nie słyszałem
Kruche skały osuwały się spod nóg. Wtem, jak byliśmy na samej krawędzi...
No co, co, co.....?
Dalej szliśmy już z przewodnikiem.
Urwiska coraz większe i większe. Podchodziliśmy coraz bliżej i bliżej zaglądając w przepaść i wypatrując delfinów. Kruche skały osuwały się spod nóg. Wtem, jak byliśmy na samej krawędzi...W PRZEPAŚĆ SPADŁ PRZEWODNIK !!!
Niestety nie! :(
Musieliśmy kupić sobie drugi! :)
Jak w wielu takich miejscach, tak i tu, zadomowili się mundurowi. I nie wyglądało to na obóz harcerski.
Wejścia do jednostki pilnują spiżowi wojownicy:
28734
28735
28736
Dalej nie pójdziemy, ale obejść można.
Pod jednostką, w jaskiniach, muzeum i restauracja.
28737
28738
I kolejne dzieło w piaskowcu
28739
Wielkim zaskoczeniem była dla nas znajdująca się na koniuszku cypla Pustelnia Świętego Mikołaja wraz z jego symbolicznym grobem. Według legendy uciekał przed Turkami w stronę morza, a ziemia się pod nim roztaczała tworząc przylądek
28740
28741
28742
Dalej już się stanąć nie da.
28790
Wracamy. Lotem bliżej.
I wreszcie widzimy delfiny
28791
28792
28793
Zostało nam jeszcze kilkadziesiąt kilometrów bułgarskim wybrzeżem.
Dodam tylko, że odległości koło 8km od Kaliakry, przed Kamiennym Brzegiem, jest kolejny rezerwat archeologiczny- Jajłata. W klifowej skale można zobaczyć sto wykutych jaskiń, miejsc kultu z V w.p.n.e.
28794
28795
My jedziemy dalej. W myślach zakrada się smutek, że kończymy powoli swoją przygodę. Mijane widoki są coraz bardziej zwyczajne- z zaoranymi polami, uprawami, prawie do plaży. Już bez efektownych różnic terenu i tajemniczych miejsc.
28796
28797
Na obiad zatrzymujemy się w Durankulak u ornitologów, gdzie nad pobliskim jeziorem można oglądać całe masy różnorodnego ptactwa.
28798
Tuż przed granicą ostatnie spojrzenie na bułgarskie Morze Czarne
i wjeżdżamy do Rumunii
28799
28811
Rumunia wita nas ograniczeniami :at: :)
nadal jedziemy wybrzeżem aż do Konstancy. Mijane plaże są raz skromne,
28812
28813
raz wypasione. Wszystkie tuż przy drodze, zachęcają do kąpieli.
W Konstancy odbijamy na drogę nr3 na Bukarest i dalej nr7 do Pitesti.
Początkowo nudną trasę urozmaicają nam mijane mosty na Dunaju, później teren wznosi się malowniczo i zaczyna się loteria- co też zobaczymy za wzniesieniem. Chce się jechać!
28814
28815
28816
28817
28818
Dzień się kończy. Do Pitesti dojeżdżamy po ciemku. Tankujemy i wjeżdżamy na słynną 7c, czyli Transfogarską.
Po paru kilometrach robimy skok w bok na pachnącą łąkę, na nocleg.
Dowiadujemy się, że Darek z Anią, z którymi rozstaliśmy się w Warnie są niedaleko- śpią ok 30km przed Pitesti.
Po łyku z butelki za kolejny udany dzień, parę wrażeń na gorąco i w kimę.
Jest piękna ciepła noc, choć im wyżej, tym więcej mgły i czujemy mocniej zapach kończącego się lata.
no, Tomasz...widzę że pióro też "szlifujesz" (nie tylko mebelki:))
- przyjemnie się czyta:) o tym zapachu kończącego się lata też:)
pzdr
GS-y jak koty chadzają własnymi ścieżkami :)
Dwie Afriii górą ! :D
Damy przodem młody człowieku, damy przodem :oldman::oldman:
Noc upłynęła spokojnie, nie licząc jakiegoś chrumkania jakiejś tszody.
Rankiem wydarzyło się coś niesłychanego :dizzy:
Ulka wstała pierwsza, a nie Mirek :haha2:. Musiał biedaczysko za mocno zassać wczorajszą flaszkę.
-Było ciemno, nie widziałem dna -wspomina. :D
Jak często w podróży, najlepsze na ból głowy są piękne widoki. A miejscówka nam się trafiła niezła.
28830
28831
Nitki babiego lata porozwieszane schną przed dalszą drogą, czekają wiatru. Reszki nocnej mgły odsłaniają coraz więcej, uwalniając "całą jaskrawość" najbliższej okolicy, tonącej w kwiatach traw i ziół. (Jarek- to dla Ciebie ten tekst! :p)
28832
Dzida! Ruszamy z kopyta!
28833
28834
Początkowo droga prowadzi przedgórzem. Ciągnie się wśród wiosek i miasteczek, lecz stale pod górę.
Później pojawiają się pojedyncze skały, by za kolejne kilometry zlać się w jedną masę. Jednak jak bardzo zróżnicowaną:
28835
28836
28837
Dojeżdżamy do tamy i jeziora Vidraru.
Czas na zdjęcie dla rodziny.
28838
Nie mam ochoty na jazdę kolejny raz krętym asfaltem za samochodami, wśród samych drzew i proponuję objazd jeziora od zachodu.
Mirek z Ulką nie namyślają się wiele i już za chwilę nikniemy w dziurze w ścianie z napisem Ceresit.
28839
Weryfikacja pomysłu objazdu jeziora boczną drogą nastąpiła już po pierwszych metrach w tunelu.
Głębokie koleiny, śliskie błoto, duże kamienie, Mirek napierający twardo od tyłu... Walczę. :)
Za tunelem, Mirka zaatakowała zieleń. Walczy. :)
28840
28841
Dalej już droga niezła: szutrówka, czasami gruntowa z kałużami. Pyrkamy sobie spokojnie przez las, choć były miejsca, gdzie była podmyta i zapadnięta;
przy deszczowej pogodzie byłoby ciężko we dwoje.
28842
28843
Na rozjeździe, przy kapliczce odbijam w górę. Jedziemy parę km, droga coraz bardziej rozjeżdżona, mokra.
Spotkani drwale mówią, że dalej coraz gorzej. Dziewczyny z tyłu piszczą... Wracamy na dół i dalej już trzymamy się jeziora.
28844
28845
Większość drogi to widok drzew i krótki błysk wody.
Czasami tylko las łysieje i można zobaczyć więcej:
28846
Mimo to, droga bardzo atrakcyjna, bo przyroda, cisza i spokój, jakiego nie doświadczysz jadąc asfaltem.
Dobre, ale mało!
28847
28848
A mi się wydaje, że wjechaliście w dziurę po prawej od napisu Ceresit ;)
Droga piękna, wyjeżdżałem tamtą dziurą. Gdzie był początek trasy - nie wiem, bo w pewnym momencie mapa miała inne zdanie ;)
Mówimy Ronin o tej samej dziurce. :)
28861
28862
Pniemy się w górę. Ostatnim razem jak tu byłem, lał deszcz.
Takiej pogody jak mamy dziś życzę wszystkim!
Chodząc po górach, zwykle robimy zdjęcia na szczycie, a na Transfogarskiej najczęściej pokazujemy sam dojazd, bo najwyższy punkt drogi jest taki nijaki.
28863
28864
28865
Ot, zwykła dziura. :)
28866
Zjazd w dół na stronę północną wywarł na mnie spore wrażenie, bo po raz pierwszy widziałem coś więcej, niż dwa metry asfaltu przed kołem. Pięknie!
28867
28868
28869
Po zjeździe na sam dół, do Scorelu, tradycyjne jedzenie w knajpie na rondzie.
Widać, kto wjeżdża, kto zjeżdża, no i nas widać! :)
Skręcamy w prawo, jak na Brasov, ale po 20km zjeżdżamy na Agnitę i dalej na Sighisoarę. Bo jak wieść głosi, można tam zjeść najlepszą pizzę. Przynajmniej tak twierdził Jacek, żółty GS (ADV). Pozdrawiam!
Jedziemy i cały czas 'na prawo patrz!' Pasma gór wychylają się jedno zza drugiego i znowu następne.
28870
28896
28897
Wspomniana droga na Sighisoarę wiedzie malowniczą doliną w której czas się zupełnie zatrzymał. Mijamy kilka średniowiecznych miasteczek, dawne, kolorowe osiedla niemieckich kolonistów, teraz niszczejące- zamieszkane przez Romów. Kręta, asfaltowa droga wije się naturalnie, wśród wzgórz. Zero jakiegokolwiek ruchu. Całość sprawia wrażenie średniowiecznego traktu i widok konnego rycerza nie wywołałby tu większego zdziwienia.
28898
28899
28900
28901
Mijane wioski to folwaki dawnej wielkiej Sighisoary. Polecam ciekawą, tragiczną historię tego miasta.
My zadowalamy się przechadzką po starym mieście w klimacie hrabiego Draculi.
28902
28903
28904
28905
28906
28907
Z Sighisoary do Targu Mures prowadzi nowa, luksusowa E60. Nie oferuje nic, poza szybkim przemieszczaniem. Za to z Targu wpadamy w boczną na Raciu i zwalniamy tempa. Przynajmniej widać, jak mieszkają ludzie.
W sumie, to i pora na szukanie noclegu.
28908
28909
O! już wiemy, gdzie będziemy dziś spać!
Przyciąga nas błyskotka jeziora.
Rozstawiamy graty, przechodzący 'jajcarz' (taki, co to hoduje i pasie owce) pomaga nam znaleźć opał na ognisko. Wspólna gadka, piwo, kolacja i idziemy spać. My mamy bliżej :). Jajcarz idzie do wsi.
28910
28911
Rano budzi nas wesołe chrumkanie.
28912
28913
28914
28915
Kolejne pakowanie, śniadanie..
Myśleliśmy, że będzie to nasz ostatni nocleg
i szukaliśmy na mapie najkrótszej drogi w kierunku Satu Mare i granicy z UA.
28925
Od tej symbolicznej bramy zaczynamy myśleć o powrocie.
Spoglądamy na mapę, liczymy kilometry, kalkulujemy czas, jedzenie. Jesteśmy w dobrej sytuacji, bo jest dopiero sobota, kasy zostało... i jedziemy, póżniej zobaczymy.
Póki co, w Satulung, w przydrożnym stoisku z pamiątkami :) kupujemy po flaszce regionalnej w plastiku.
Nieco dalej, na rozdrożu, zatrzymuje nas znajomy drogowskaz:
28926
Gadka, wspomnienia majowe i wypatrzyłem na mojej mapie skrót, tak pomiędzy Baja Mare i Satu Mare. Miałem chytry plan, bo na mapie widoczny był bród . W razie co, dziewczyny popchają- pomyślałem. :)
28927
W Pomi okazało się, że woda na dwa metry i - "Pan, maszina nie pojdziot"
Jak wyszło z worka, co knułem, dziewczyny straciły do końca wiarę w moją nawigację.
Dzięki temu zahaczyliśmy o Satu Mare. Tankowanie, kawa..
Darek dzwoni, że już na granicy, mówi, że mają ciśnienie na Lwów i tam planują nocleg z soboty na niedzielę. Nam chyba Lwów nie po drodze.
Wjazd na 19, skręt na 1C i żegnamy się z Rumunią.
28928
Wiele gorzkich słów można wyczytać o ukraińskich przygranicznych drogach, a raczej o tym, co z nich zostało. Krótko- trzeba uważać.
Mijamy mukaczewski zamok:
28929
Dojeżdżając z Mukaczewa do M17, przy wjeździe na rondo zwalniam, patrzę w lewo, patrzę w prawo- nic nie jedzie- to jadę dalej. Skręcam na Użgorod- wylatuje na drogę Gajowy, zatrzymuje, zaciera ręce, że ho, ho! Obydwóch zaprasza na posterunek i z uśmiechem pokazuje ripley w monitorze. Znaczy, nie ma wyjścia, płacić! Dużo! Nie zatrzymaliście się na linii stop, przed wjazdem na rondo!
-Ale patrz. Ja jechał tolko szto, tak cziut, cziut! Nikaka maszina nie jechała! - próbuję
-Ale tebe nada było STOP zdiełat!
- No dobra, ale u mnie tolko karta!
- K..wa! U każdoho tolka karta i karta! Dawaj, skolko u tebe deneg!
- No, u mnie ostali tolko bułgarskie dengi!
- Wot, krasiwyje dengi. Skolko eto 20 lewa?
- O,O!!
-Tak ty ujezżaj! I smotri dalsze! Za 5km toże nasze stajat!
- Szczastliwo!
- Szczastliwo!
Uważam, że sobota to kiepski czas na jazdę po Ukrainie. :)
I był to mój jedyny mandat przez te ponad 4tys.km.
28930
Z Użgorod na północ, wzdłuż granicy UA-SK, później UA-PL prowadzi droga, którą bardzo lubię. Asfaltowa, wąska i bardzo kręta. Początkowo u nasady zbocza, przez lasy, później za Przełęczą Użocką- tym cyplem Polskich Bieszczad-wychodzi na połoniny. Wiedzie ich grzbietami odsłaniając coraz to nowe partie Polskich Bieszczad. Taka jazda z widokiem na Bieszczady od dupy strony.
28931
28932
28933
Dzień się kończy. Wjeżdżamy w inne masy powietrza, dociera do nas coraz bardziej przenikliwy chłód. Za Turką zatrzymujemy się i zakładamy ciepłe ubrania.
Zmierzch w górach zapada błyskawicznie. Jest całkiem ciemno, kiedy mijamy Stary Sambor i Chyrów. Ula Z Mirkiem dziwią się, że tak dziurawa i nieoznaczona droga może prowadzić na granicę. A jednak.
Przechodzimy granicę ekspresem i decydujemy nacierać do oporu. Sobotni wieczór, drogi puste, jazda!
Krościenko, Przemyśl, Jarosław. Tankowanie, reszta ciuchów, kominiarki, kawa na rozgrzewkę. Jest rześko!
Odpinam linkę prędkościomierza, bo wyje już od granicy.
Sieniawa, Biłgoraj- coraz większe mgły. Już po północy.
Do Lublina 40km, oczy się zamykają, ja odpadam. Mirkowi jedzie się dobrze i decydują jechać do końca.
Asia i ja wjeżdżamy na jakieś rżyska i zasypiamy. :spac:
28934
Rano budzi nas słońce i pogodny dzień.
Lublin, Nałęczów, Kazimierz, Garwolin.
:at: JECHALIM, JECHALIM AŻ DOJECHALIM! :at:
A my z Wami dojechali :) Szkoda, że już koniec! Ale dzięki za opowieść!!!
borys609
19.02.2012, 22:23
Piękna przygoda, piękne zdjęcia... Zazdraszczam :P
Wojtek, borys. Bardzo dziękuję, że dobrnęliście z czytaniem do końca. Bez Was opis byłby martwy.
Zdjęcia są wspólne: nie znaczyłem, które czyje bo i po co? Dzięki Mirek!
Darek ma jeszcze swoje nie zgrane, może jakoś dorzucimy na Picassę?
Jazda krepka ;)
p.s
fajnie się z wami jechało
Dzięki ATomku za relację! :)
:at:
szymon25
19.02.2012, 23:24
brawo ATomku!!! Świetna relacja! :) czytało sie wyśmienicie :)
MUTT, Ronin, Szymon- :D
[QUOTE=Sławekk;222721]Jazda krepka ;)
Nie był to AVANTUR RIDER ! :) Ot, bułgarskie wakacje dwojom.
Dzięki za troche słońca :)
miło się czytało.
Zdrowie czytelników!
Polewam dziś, póki palinka ma jeszcze smak spalonych słońcem winogron.
Wasze!
Dobrneli my i doczytali :zdrufko:
uff w końcu koniec , ledwo ale jakoś udało mi się przemęczyć i doczytać do końca :dizzy:
Dzięki :drif::drif::zdrufko::Thumbs_Up:
wspaniała relacja, skutecznie odgoniła poniedziałkowe demony...
grzesiek1975
20.02.2012, 18:56
Zacna relacja Tomku,gratulacje a do toastu palinką dołączam 999
... a do toastu palinką dołączam 999
Pan! Pan mnie sie podobujesz! :):)
To i ja zasiadam do resztki palinki
vBulletin v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.