Czytam sobie Wasze wypowiedzi i nasuwają mi się następujące wnioski:
Potrafię pojąć, że jakiemuś głupiemu urzędnikowi przyjdzie do głowy pomysł wprowadzenia zakazu wjazdu dla motocyklistów...
motywując to względami bezpieczeństwa tychże motocyklistów
Teraz ci, którzy jeździli rozsądnie, nie będą mogli wjechać na obwodnicę, a ci którzy mieli w d.pie rozsądek i przepisy, dalej będą mogli łamać przepisy, tylko inne: wcześniej - ograniczenie prędkości, teraz - zakaz wjazdu.
Chylę czoła przed potęgą intelektu tych, którzy wpadli na tak wspaniały pomysł.
Idąc tym tokiem rozumowania - należałoby wprowadzić zakaz jazdy wszelkim pojazdom po większości ulic Warszawy (na 100% wskaźnik wypadków w stosunku do liczby pojazdów jest większy niż na obwodnicy). Ba, aby wyeliminować ryzyko wypadków wśród dzieci, zabrońmy im chodzić do szkoły, albo chociaż uczestniczyć w zajęciach WF.
Ale nie to jest najciekawsze.
Jeszcze lepszą jest reakcja niektórych, gdy pojawi się magiczny wyraz: BEZPIECZEŃSTWO. Wtedy - mam wrażenie - umiejętność logicznego myślenia zostaje automatycznie wyłączona. Najlepszym przykładem jest dyskusja w niniejszym wątku. Hasło BEZPIECZEŃSTWO usprawiedliwia najbardziej irracjonalne działania, nijak się mające do zagrożenia.
Kwestię dyskryminacji niektórych uczestników ruchu drogowego (motocyklistów w tym wypadku) celowo pominę.
Również zabawny jest populistyczny argument, aby o sensowność zakazu zapytać ludzi, którzy korzystają z danej drogi.
Najlepsze w tym wszystkim to, że poza panicznym strachem, brak jest danych, aby paru chłopaków nie potrafiących okiełznać swoich motocykli, stanowiło (poza sobą) realne zagrożenie dla innych.