Prawo jazdy - step by step.

[Mieciek]

Po otrzymaniu prawka pasowało by aby każdy nowy posiadacz dokumentu pojeździł puszką, motkiem, rowerem po drodze i poznał punkt widzenia każdej ze stron.

Znacznie lepiej jest uczyć kogoś /siebie od zera bez złych nawyków , niż odkręcać stare i złe nawyki (których niestety mnóstwo łapiemy bez właściwej korekty ).

[El Komendante]

Napisał Galar

Podejdźmy z drugiej strony. Jak przyszły kursant szuka OSK?
Po pierwsze ma być tanio najlepiej na "gruponie" na pół ceny, po drugie siedziba szkoły najlepiej po drugiej stronie ulicy.
Niektórzy starają się szukać opinii w internecie. Nie jest to zły kierunek aczkolwiek znam
szkoły, które mają 5 * a walą taką chałturę, że przykro patrzeć.
Najgorszym sortem do szkolenia są samouki na skuterach i przekonani o swojej zajebistości użytkownicy 125.
A takie opowieści, że jazda na 125 pomaga można włożyć między bajki. Jeżeli już to chyba w utrzymaniu równowagi na motocyklu i ewentualnie wyłączaniu kierunkowskazów.

Ze wszystkim się zgodzę, tylko nie z ostatnim zdaniem.
Widzialem na oczy trening Lorenzo. Z daleka myślałem, że to jakiś szczyl ćwiczy na motorynce a z bliska mi gałki wypadły.
Jazda szybkimi skrętami między wąsko poustawionymi pachołkami. Tak - na MOTORYNCE. Na małej prędkości "optycznie". Przypominało mi to trening Alberto Tomby na Hintertuxie, co tez naocznie doświadczyłem - tylko ten na pydzie wpadał między slalomowe kije tak długo aż w końcu udało mu sie je "prześlizgać".

Kierowanie zaś motocyklistów, którzy ileś tam lat już jeżdżą ze swoimi złymi nawykami na szkolenie, to jak uczyć dziadka pisać lewą ręką poprawnie.
Zostawiłbym ich w spokoju ale ich dzieci mając pierwszy kontakt z moto dobrze by było taką szkołę zaliczyły.

[Mariusz S]

Napisał Galar

Podejdźmy z drugiej strony. Jak przyszły kursant szuka OSK?
Po pierwsze ma być tanio najlepiej na "gruponie" na pół ceny, po drugie siedziba szkoły najlepiej po drugiej stronie ulicy.
Niektórzy starają się szukać opinii w internecie. Nie jest to zły kierunek aczkolwiek znam
szkoły, które mają 5 * a walą taką chałturę, że przykro patrzeć.
Najgorszym sortem do szkolenia są samouki na skuterach i przekonani o swojej zajebistości użytkownicy 125.
A takie opowieści, że jazda na 125 pomaga można włożyć między bajki. Jeżeli już to chyba w utrzymaniu równowagi na motocyklu i ewentualnie wyłączaniu kierunkowskazów.

Owszem pomaga i to znacznie nie wiem kolego jakie były twoje początki ale mi zdecydowanie jazda viaderkiem pomogła i kilka rzeczy nauczyła właśnie m.in utrzymania równowagi , wchodzenia w zakręty , hamowania ogólnie wszystkiego tego co jest niezbędne w przesiadce na moto o większej pojemności tyle w temacie a wyłączanie kierunków to bardzo dobry nabyty nawyk
Przedstawiłem tylko swoje początki od małej maszyny potem prawko i przesiadka na duże moto dalej szlifuje umiejętności za tydzień mam 2 dniowe szkolenie w ADV poziom 1 czerpie wiedze od osób które mają potężne doświadczenie po to by jeździć bezpiecznie i wyrywać z jazdy jak najwięcej przyjemności może to zły kierunek ale mi pasuje krok po kroku wiedza wchodzi pomaga to forum , czytanie waszych relacji z podróży co was spotkało w drodze informacje o moto itd . Dlatego ja uważam że zanim się wsiądzie na duży sprzęt warto pośmigać pierdzi kółkiem , poznać zasady czym jest przeciw skręt , fiksacja wzroku czym się kończy wciśniecie klamki w zakręcie itd itd . Pozdrawiam Mario

Mariuszu S - wsiadać na pierdzika: pewnie! Ale po szkole.

Przykłady domorosłego uczenia się, a potem na kurs. Miałem do poprawy: ułożenie palców na klamkach, ustawienie dłoni, łokci, głowy, kolan, bioder.... Lista taka, że szybciej bym się nauczył nie ucząc uprzednio źle.

To jak z wymową w obcym języku. jak raz złapiesz złą wymowę to nauczenie poprawnej jest koszmarem. Czemu od razu nie uczyć się dobrze?

[Sierdiukov]

Jest opcja pośrednia - wg mnie optymalna dla kogoś, kto nie chce jeszcze inwestować czasu/pieniędzy/nerwów (niepotrzebne skreślić) w pełnowymiarowy kurs kategorii A.
Można zapisać się po prostu na szkolenie "125". Od razu dostaje się paczkę niezbędnej wiedzy i można nabierać doświadczenia mając w głowie, rękach i nogach mądrze zaaplikowane podstawy. Kluczowe jest to słowo "mądrze".
Co do małych motocykli - do tego chyba trzeba dojrzeć. Część doświadczonych rajderów ma już pewnie za sobą ten moment fascynacji dużymi pojemnościami i chętnie wsiada co jakiś czas na małe "bzyki" czy to dla frajdy, poprawy techniki czy po prostu ze względów praktycznych.
U mnie ten przebłysk świadomości pojawił się po pierwszej przejażdżce trialem - z czego słowo "przejażdżka" niewiele miała wspólnego z faktycznym i słownikowym znaczeniem tego terminu.