Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Warsztat XRV 650 / XRV 750 > Hamulce, kola, opony

Hamulce, kola, opony Montaż, demontaż i kontrola takich elementów jak: klamki, pompy hamulcowe, tarcze, klocki, zaciski, przewody hamulcowe w oplocie i bez, koła, felgi, szprychy, opony i łożyska.

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10.09.2008, 16:16   #41
Pawel_z_Jasla
 
Pawel_z_Jasla's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 1,027
Motocykl: RD03
Pawel_z_Jasla jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 3 dni 8 godz 46 min 39 s
Domyślnie

Dawno, dawno temu, w czasach gdy po ziemi chodziły jeszcze dinozaury a samce typu Sambor, Pastor, Lewar, Franz i nawet Ja mogły uchodzić za atrakcyjne seksualnie obiekty, zanabyłem w jaskiniowym supermarkecie takie cud gówno w sprayu. Radość moja była przeogromna – toż w końcu nie będę hymrał patykami i śrubokrętem przy ściąganiu dyntki tylko kulturalnie zapodam sobie powietrze w żelu do skapcaniałego lacza. Tak jeździłem szczęśliwy pewnie z rok koło komina a czarodziejski aerozol stał na półce w garażu. W czasie letnich kanikuł, po sprecyzowaniu planów i zebraniu funduszy, postanowiłem pojechać gdzieś dalej. Kosmiczny wynalazek wsadziłem do centralnego kufra marki Sponsor gdzie umieściłem też śpiwór, namiot i klapki. Żeby łatwo nie było postanowiłem wyjazd rozpocząć od przekroczenia „zielonej” jeszcze wtedy granicy w miejscowości Ożenne. Czarne na tej trasie kończyło się przy strażnicy SG a dalej należało przebijać się leśnym duktem, którym jeszcze kilkanaście lat wcześniej szmuglowano w jedną stronę krowy a w drugą konie /nie pamiętam dziś niestety która fauna szła w którą mańke/. Zanim dojechałem do czarnego po stronie słowackiej, bezpośrednio przed wiochą o nazwie Niżna Polianka, coś okrutnie pierd…, zatrzymałem Trampka w przekonaniu, iż oto nadszedł ten dzień kiedy to po raz pierwszy użyję owego specyfiku magicznego w sprayu a cały prehistoryczny świat przecierając oczy z zazdrością będzie patrzył na dzień chwały mojej. Nadzieje okazały się jednak płonne bo kółka ciśnienie trzymają a ja jako techniczny lamer huk ów zwaliłem na gaźnikowo tłumikowe fajerwerki. Wielce rozgoryczony jechałem dalej nie tyle podziwiając widoki co przeklinając w duchu stwórcę, iż nie pozwolił mi skorzystać z żelu, który Pastor do golenia używa. Wieczór zastał mnie nad jakimś stawem lub rzeczyskiem, komarów w ch…, zimno, „delikatnie” piździ, gwiazd brak, łysy niewidoczny a moja czołówka zrobiona z taśmy izolacyjnej, płaskiej bateryjki 4,5W i żarówki o podobnej mocy odmawia współpracy. Rozstawianie wysłużonego już namiotu trenowałem w przeszłości w różnych warunkach i stanach ducha setki razy więc nie martwiąc się specjalnie otwieram kufer. Taaaa otwieram !!! łatwo powiedzieć ale stary Sponsor za cholerę nie chce się rozemknać a na dodatek coś go w drodze obsrać musiało bo się kole zamka dziwnie klei. Po kilku minutach walki odnoszę sukces, namacuję po omacku klapki i już mam je wyciągnąć kiedy stwierdzam ze zdziwieniem ale i podziwem, że nalot „sracza” był na tyle skuteczny, iż kał dostał się chyba również do wnętrza kufra bo japonki też się kleją. Kleją się japonki, majtki na zmianę /zwykle nie zmieniam ale zabierać zabieram/, namiot, śpiwór no i kilka innych gadżetów, które Sponsor pomieścił. Co dziwne, macając namiętnie osrane przedmioty stwierdzam, że do kufra, któryś z moich nieletnich wówczas szkodników podrzucił mi coś metalowego. Nieco poirytowany odrzucam ostry i nieregularny przedmiot na bok po czym wszczynam dochodzenie jakiego to gatunku istota wypróżniła się do kufra. Test na powonienie daje mizerne rezultaty, stwierdzam jedynie, że sprawca ma najprawdopodobniej kłopoty z przemianą materii bo kał jego gumą wali, wariant analizy organoleptycznej jakoś mnie odrzuca więc decyduję się na desperacki krok remontu czołówki – może w świetle barwa kału podsunie mi jakieś rozwiązanie. Używając podstawowych narzędzi elektryka wysokich napięć czyli zębów do zdarcia izolacji i języka do sprawdzeniu poziomu sprawności sieci zasilającej /w tym przypadku wspomnianej płaskiej bateryjki/ dokonuję cudu i czynię jasność. Kurwa !! co jest białe gówno o konsystencji bitej śmietany robiąc mądrą minę przeszukuje szybko pliki na personalnym dysku jednak już po chwili konstatuję, iż ze szkolnych lekcji biologii najwięcej pamiętam w temacie układu płciowego zaś dane dotyczące układu trawiennego ktoś mi złośliwie wymazał. Nagle kątem oka dostrzegam, że leżący obok motocykla ostry przedmiot, który przed chwilą odrzuciłem nie jest wcale trąbką, samochodzikiem czy coltem któregoś z braci Daltonów tylko pomiętym i porozrywanym kawałkiem kolorowej blachy. W tym samym momencie namacuję w kufrze kolejny bliżej nie zidentyfikowany przedmiot – kieliszek fakt wypić lubię ale żebym zabrał z domu kieliszek pewnie żona !! zawsze mi mówi, że pić należy z kulturą i umiarem a Ja jej, że wole z kolegami - musiała bidulka, dbając o moją socjalizację spakować mi kielonek, co by potem zaoszczędzić rodzinie oglądania mojej twarzy z perspektywy dna butelki. Kochana kobieta !! nie dość, że spakowała kieliszek to jeszcze taki DUŻY !! Żeby bliżej przyjrzeć się tak bliskiemu memu sercu przedmiotowi wyciągam go z cienia i nagle stwierdzam, że kieliszek to literatka i to w dodatku plastikowa. No nieeee !! po cholerę spakowała mi literatkę rozpić mnie chce mały kielonek to rozumiem ale co za dużo to i świnia nie zje !! Już miałem literatkę wyp… w miejsce gdzie leżała już pomięta metalowa kula, gdy nagle doznałem olśnienia. Przecież z podobnej literatki piłem jakieś 15 lat temu w akademiku !! czyżby to była ta sama tyle wspomnień, przeżyć i uniesień !! No taaaak ale tamta pewnie już pożółkła a ta jest prawie nufka sztuka, zaraz-zaraz coś sobie przypominam /znowu przeszukuje pliki/, EUREKA – toż tamta w akademiku z uwagi na brak funduszy została zaadaptowana z Kryśki „Fa” o zapachu „zielonego jabłuszka” a ta podobnie jak klapki i cała zawartość kufra wali tym samym kałem o gumowym zapachu. Ta, którą trzymam w dłoni z cała pewnością nie jest z „Fa” Krystyny, ona musi być z jakiejś nowszej kolekcji, pewnie to zapach dla kobiety wulkanizatora. Moje wspomnienia i dywagacje przerywa snop świateł drogowych rajdowozu miejscowego MO, którego załogę w przydrożne krzaki nie tyle ściągnęła potrzeba fizjologiczna co światło mojej zmodyfikowanej czołówki, którą w trakcie podziwiania przedmiotu wspomnień musiałem niemiłosiernie wymachiwać. Nie będę pisał jak ciężko porozumieć się z mieszkańcami okolic Mohaca a tym bardziej miejscowym szeryfem , powiem Wam jedynie, że materiał dowodowy zgromadzony przez międzynarodowe siły policyjne pozwolił na ustalenie sprawcy i sporządzenie aktu oskarżenia. Ci co dotrwali do końca opowiadania pewnie już dawno zorientowali się co jebło przed Niżną Polianką, czym był ów tajemniczy ostry i postrzępiony kawałek blachy w moim kufrze i z jakiego „dezodorantu” pochodził kieliszek. Na koniec dodam tylko, że producent psikadła dla fanek zapachu wulkanizacyjnego był słuszny i niby dawał rękojmię solidnego wykonania więc nie sądzę aby tu był „pies pogrzebany”. Od dnia tragicznych wydarzeń nawet dezodorant kupuje tylko w sztyfcie – taka karma.
Ps.
Z uwagi na brak zgody ze strony organów ścigania na upublicznienie danych osobowych i wizerunków poszczególnych uczestników procesu oraz fakt, iż forum może przeglądać moja lepsza połowa część faktów, miejsc i danych bohaterów została zmieniona.
Pawel_z_Jasla jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Z serii: skąd to wypadło? Guma... ozeh Regularne czynności serwisowe 4 15.03.2014 14:45
Czy ktoś jedzie na trasie Warszawa-Kraków? electro Inne tematy 4 06.02.2014 12:48
Zachodniopomorskie "Pęknięta Guma" piąta edycja zbuju Imprezy forum AT i zloty ogólne 0 28.04.2009 12:01


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:32.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.