Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03.09.2019, 22:28   #31
rene82
 
rene82's Avatar


Zarejestrowany: May 2016
Miasto: radom
Posty: 106
Motocykl: crf 1000A->790advR/drz 400e
rene82 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 6 dni 17 godz 30 min 33 s
Domyślnie

igor...igor starodybets to ten znajomy Sambora od delik. Spoko koleś. Pewnie też wam zostawił "podarki" w lodóweczce. Była opcja i by podjechał sprzętem do Ałma aty.

eh....popaliłby ognicho z końskich placków
Czyta się
rene82 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.09.2019, 06:26   #32
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,782
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 5 miesiące 4 tygodni 1 dzień 11 godz 46 min 6 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał rene82 Zobacz post
igor...igor starodybets to ten znajomy Sambora od delik. Spoko koleś. Pewnie też wam zostawił "podarki" w lodóweczce. Była opcja i by podjechał sprzętem do Ałma aty.



eh....popaliłby ognicho z końskich placków

Czyta się
Ten sam.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.09.2019, 08:48   #33
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,782
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 5 miesiące 4 tygodni 1 dzień 11 godz 46 min 6 s
Domyślnie

Plan na dziś to objazd jeziora i wjazd do kanionu. Jedziemy wzdłuż brzegu aby przed mostem odbić na prawo. Jedzie się kilka kilometrów aż dociera do przełęczy gdzie po milionie serpentyn zjeżdża się do kanionu. Niby tam miały jechać same motocykle ale co tam, gonimy za nimi. Podjeżdżamy do szczytu i tam spotykamy jednego z kolegów, który był tam w zeszłym roku i po prostu nie chce mu się zjeżdżać na dół. Idziemy za jego przykładem i zamiast zjeżdżać w dół walimy z buta do szczytu wzgórza z którego rozciąga się ciekawy widoczek w dół kanionu. Towarzyszy nam dwóch kolesi w wieku lat 7 i 14. Jeden na ośle a drugi na koniu. Starszy gada po rusku doskonale, młodszy ni w ząb.
Częstować chce mnie kumysem ale ja mam awersję do tych mlecznych wschodnich specjałów. Zaraz dopada mnie biegunka więc staram się pilnować.






Fotki porobione więc zapierdzielamy z powrotem w kierunku przełęczy. Chcemy wydostać się z Song-Kul i uderzyć w kierunku Tash Rabat przez przełęcz MELS. Po drodze spotykamy ekipę polskich rowerzystów, która objeżdża stany. Dwie kobiety i dwóch chłopaków. Podziwiam tych kolesi na rowerach. Ja ledwo zipię po przejściu 300 metrów a oni dymają po tych górach obładowanymi rowerkami. Szacun. Lecimy dalej, do szczytu przełęczy a tam stoi Rumun , któremu ratowałem doopę dzień wcześniej w dolince. Już złapał nowe kontakty i mi pcha ludzi do samochodu. No tego już za wiele. Mówię mu co o tym myślę i się oddalam. Tak nachalnego typa nie spotkałem już dawno. Mam do niego kontakt bo robi właśnie hostel w Rumunii dla motocyklistów. Ma być gotowy na przyszły sezon.
Oddalam się bez żalu i po zjeździe znajduję knajpę gdzie możemy się posilić. Jako że jedziemy pierwsi a z nami jedzie jeszcze jeden chłopak, wysadzam go przy trasie aby złapał motocyklową część ekipy. Kuriozum. Stoi chłopak na środku drogi, macha łapami a dwóch naszych mija go nawet nie zwalniając. Reszta z wolna dojeżdża i pakujemy się do lokalu. Zamawiamy żarcie i pałaszujemy. Żarło smaczne.
Udaje się też złapać kontakt z ekipą ratunkową. Kolega ściągnięty z doliny do Narynia postanawia tam pozostać zaś pozostała dwójka dojedzie do nas wieczorem na miejsce spotkania pod Tash Rabat.
Potem dalej do Ak-Tal gdzie tankowanie do pełna i lecimy w kierunku Ugut a potem na Baetowo gdzie kierujemy się na Tash Rabat przez przełęcz MELS. Początkowo droga jest spoko. Szuterki, trochę wyschniętą rzeką. Podjazd to już jednak wyzwanie dla naszego osła. Grzeje się na maksa a że właściciel zamontował zestaw wskaźników z Lancera czy innego Evo to jak tylko dochodzimy do 120 stopni włącza się alarm wyjąc w niebogłosy żeby odpuścić. Chłodzimy maszynę kilkanaście minut. Motocykle już dawno odjechały. Z nami tylko jeden niedobitek się wlecze ale wkrótce tez odjeżdża . Wjazd na przełęcz oferuje przy wieczornym świetle zachodzącego z wolna słońca niesamowite widoki ogromnej doliny poprzecinanej wieloma kanionami.




Jedziemy ale za chwilę znów mam czerwone światło. Tym razem świeci się ciśnienie oleju oraz znaczek A/T. Wyciągam książkę żeby sprawdzić co to oznacza dla tego automatu w Delice. Schłodzić. Zostawiam na wolnych kilka minut, lampki gasną. Rzucam okiem pod maskę i zonk. Płynu hydraulicznego w skrzyni brak, we wspomaganiu brak, oleju też ubyło. Kuwa. Na szczęście właściciel wszystko mi wyjaśnił a płyny ustrojowe mam na pace. Dolewam ale czas niemiłosiernie ucieka. DO Tash Rabat w ciul drogi zostało. Zbliża się noc. Wreszcie wbiajmy się na szczyt przełęczy . Droga poprzecinana głębokimi koleinami wokół pasą się stada jaków. Jak w bajce. Z górki Delica już jedzie malinowo, temperatura w normie, czas pogonić te parę koni żeby dotrzeć na nocleg przez zmrokiem.



Po zjeździe przecinam częściowo wyschnięte koryta rzeczne. Wszędzie ruda glina, od razu widać że jakby padało to podjazd z obu stron byłby nierealny lub co najmniej stanowił duże wyzwanie. Dobrze że sucho ale z drugiej strony cały ten pył wpada do auta mimo pozamykanych szyb i pięknie zapycha drogi oddechowe.

Lecimy raz szybciej , raz wolniej jak droga pozwala. Wiem na co mogę sobie tym sprzętem pozwolić i ile czasu zajmie mi dotarcie do celu. Spokojnie robi ę oszałamiające 25 km średnio na każdą godzinę. Jednak motocykl sprawdza się w takich warunkach o niebo lepiej od puchy. Z Delicą już się poznaliśmy, kiera po prawej już nie przeszkadza jednak co jakiś czas zdarza mi się zayebać centralnie w głaz lewą stroną auta. Nie mam wyczucia gdzie te koła są a dodatkowo po zmianie koła okazało się że ma ono inne odsadzenie i jadę w zasadzie trzyśladem. Ale jadę.
Przy tej pogodzie trasa przez MELS i dalej w kierunku Tash Rabat jest jedną z najpiękniejszych dróg jakimi jechałem w Kirgistanie. Oczywiście to moja subiektywna ocena, gra świateł, kolory, jaki zapierniczające po polach, konie biegające swobodnie wokół. Po prostu kosmos.
Wczesnym wieczorem udaje się w końcu dolecieć do Tash Rabat.




W Tash Rabat jest już cała ekipa oprócz kolegi, który się zgubił. On garuje 2 dni w Naryniu i czeka aż dojedziemy aby wspólnie ruszyć dalej. Potrzebował chwile odpoczynku po tej przygodzie, noclegu w zimnej jurcie i emocjach. Luzuje. My też luzujemy przy piwku i koniaczku. Jutro atak na Kel-Su.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2019, 08:39   #34
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,782
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 5 miesiące 4 tygodni 1 dzień 11 godz 46 min 6 s
Domyślnie

Droga w kierunku jeziora kel-Su jest wyjątkowo nudna. Od Tash Rabat jedziemy zaskakująco dobrą asfaltówką w kierunku Torugart. Leci się wzdłuż chińskiej granicy a po drodze mamy post, gdzie sprawdzają paszporty i permity na wjazd w strefę przygraniczną. Pogoda pod psem. Chłodno, wysoko, całe niebo zaniesione ciemnymi chmurami. Post mijamy dość sprawnie za wyjątkiem incydentu ze zdjęciami. Mianowicie żołnierz zauważył że ktoś tam cyknął fotkę i zaczął nerwowo sprawdzać telefony i kazał kasować zrobione zdjęcia.
Docieramy do Torugart gdzie tankujemy do pełna.



Stacja znajduje się tuz obok przejścia granicznego z Chinami.
Teraz czeka nas długa droga poprzecinana mnóstwem potoków. Początkowo jedzie się dobrze aż docieramy do chyba głównego koryta, którym płynie wiele nitek pomniejszych rzeczułek. Wody mało, płytko ale nijak nie możemy dostać się na prawy brzeg gdzie majaczy nitka prawidłowej ścieżki. Kluczymy ale w końcu udaje się namierzyć wyjazd z rzeki i dotrzeć do drogi. Drogą to trudno nazwać początkowo. Cały szlak pokrywa gęsta , sliska maź, na której Delica ni chu nie chce jechać przodem tylko sunie bokiem jak tam spadek drogi na to pozwala. Motocykliści tez tańczą zaliczając kolejno spektakularne gleby. Motocykl podnieść ciężko gdyż ta glina jest tak śliska że stojąc trudno utrzymać pion. Ja spadam na trawę licząc, że tam złapę trakcję co się w końcu udaje. Chłopaki na motkach też się wygrzebują. Lecimy kilkaset metrów po trawie, która daje złudne poczucie przyczepności aż droga się klaruje w szutrówkę. Twardą ale po bokach widać jęzory śliskiego. Jedzie się jednak zdecydowanie lepiej. Niezliczone ilości brodów większych lub mniejszych , długie szutrowe proste i tak mniej więcej mija kolejne kilkadziesiąt kilometrów. Wokół prawie nic nie ma. Nieliczne jurty i kilka murowanych zabudowań. Próżno szukać tej drogi na google. Nie występuje. Lecimy. Ogólnie droga nudna a pogoda dupna. Chmury , chłodno, wietrznie.

W końcu mamy zjazd na prawo w kierunku Kel-Su. Niby 15 km. Hmm. Na pewno sporo więcej ale zaczyna robić się ciekawiej. Dolatujemy do mostu gdzie widzę dość ciekawy kanion i rzekę w dole. Są też inne pojazdy co wskazuje na ruch turystyczny. Dotychczas przez bodaj 100 km minęły nas 2 auta.


Do kanionu nie chce mi się dymać. Moja załoga chce go jednak zobaczyć więc ja zostaję w aucie a reszta zapitala porobić foty. Kanion bardzo ładny. Ruszamy dalej a ruch gęstnieje. Jakaś wycieczka inostrańców wlecze się 5 km/h pod górę i nijak nie można ich minąć. W końcu jakoś się udaje i drogę mamy wolną. Do doopy ta droga. Jest nawet sucho ale to rodzaj glinki. Ślisko ale nie ma tragedii, spore koleiny. Pod górkę , z górki i tak w kółko. Wreszcie wjeżdżamy przez niewielką przełęcz do doliny. Jeziora tam jednak nie ma. Mamy tylko rzekę szeroką na kilometr i płynącą wartko wieloma odnogami. Widzę że dość głęboko. Brodzenie wykluczone.



Ciągnę jeszcze parę kilometrów po tracku aż zauważam naszą ekipę na motocyklach stojącą przy campie jurtowym. Tu mamy bazę. Zasiedlamy jurty a w międzyczasie ustalam czy będzie jakaś pasza. Będzie o 18. Mamy 15 i wszyscy głodni. Wyciągamy butle, grzejemy wodę. Dziś będzie chińszczyzna. Zimno jak w psiarni, zacina wiatrem. Na szczęście gospodarz szybko odpala piece w jurtach ale ich nagrzanie zabiera sporo czasu. Dowoadujemy się że do jeziora dojechać się nie da. Ani na motocyklu ani naszą Delicą. Może Hilux z dużym liftem by sobie poradził ale też nie bardzo. Można z buta lub konno. O nie to nie dla mnie.



Ogólnie jezioro na fotach wygląda obłędnie. Szybka kalkulacja podpowiada jednak że 10 km w jedną stronę i nazad + zwiedzanie jeziora to 5 godzin. Nie ma szans na dziś. Odkładamy to na jutrzejszy rannej jak będzie pogoda, która ewidentnie nie chce się poprawić. Mieliśmy być tutaj dwa dni temu ale z racji faktu że doniesiono nam o 20 cm leżącego śniegu zmieniliśmy trasę. Śnieg stopniał ale i tak pogoda jest po prostu barowa. Na dwór nie chce się nawet wyjrzeć choć czasem występują drobne przebłyski słońca. Ali, który prowadzi wóz techniczny mówi wprost. Śnieg będzie sypał.


No to jak ma sypać snieg to trzeba zabezpieczyć się w alkohol coby nie zmarznąć. I jak się okazuje alko kupiłem tylko ja i Ali. Reszta chyba liczyła na supermarket w jurtach . Kombinacje alpejskie trwały dość długo. Najpierw taryfiarz co przywióżł tam gości miał pojechać ale za samą drogę chciał 2000 SOM. Nie wchodzi w grę. Dalsze poszukiwania pozwoliły odszukać pod budą gospodarza jurt 2 flaszki wódki. Taryfiarz też pękł i jak się okazało miał wódę w aucie czyli krótko mówiąc chciał nam zniknąć z oczu , wrócić za pół godziny i zainkasować za to 2000 SOM. Kirgiski cwaniaczek. Pękł na robocie i zaopatrzenie alkoholowe zostało pozyskane na miejscu. A że pogoda zaiste kiepska to byliśmy zmuszeniu opróżnić wszystko co mieliśmy w zapasach. Było wesoło.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2019, 11:04   #35
Rademenes75
 
Rademenes75's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2019
Miasto: Szczecin
Posty: 25
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Rademenes75 jest na dystyngowanej drodze
Online: 21 godz 58 min 27 s
Domyślnie

Fajnie się czyta. Byłem w tych miejscach dwukrotnie ale nigdy nie miałem tak kiepskiej pogody. Kiedy tam byłeś ?
Rademenes75 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2019, 11:07   #36
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,782
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 5 miesiące 4 tygodni 1 dzień 11 godz 46 min 6 s
Domyślnie

Koniec sierpnia. Jak wyjeżdżaliśmy z Biszkeku 18.08 to było 20 cm śniegu w dolinie gdzie jurty. My byliśmy kilka dni później.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2019, 11:39   #37
koziu
 
koziu's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2013
Miasto: Grodzisk Mazowiecki
Posty: 28
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: rośnie
Galeria: Zdjęcia
koziu jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 20 godz 32 min 21 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Tomasa Zobacz post
Gość na SR500 natknął się też na nas, strasznie dużo gada
Dzień dobry, ja chciałem tylko poinformować, że już wróciłem do Polski. SR'ce przybyło 13500km i ma się dobrze.

PS Fajnie Was było zagadać
__________________
HOWGH!
koziu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2019, 11:42   #38
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,782
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 5 miesiące 4 tygodni 1 dzień 11 godz 46 min 6 s
Domyślnie

Kiedy wróciłeś? Jak droga poszła?
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2019, 12:04   #39
Tomasa
Zrośnięty.
 
Tomasa's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 714
Motocykl: RD07a
Tomasa jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 4 dni 5 godz 38 min 41 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał koziu Zobacz post
Dzień dobry, ja chciałem tylko poinformować, że już wróciłem do Polski. SR'ce przybyło 13500km i ma się dobrze.

PS Fajnie Was było zagadać
Hej koziu,

Miło było spotkać i dobrze, że wróciłeś w jednym kawałku. SR'a dzielna.
__________________
"To jest Afryka. Muszą być straty."
XRV 750 '96 | AJP PR5 Extreme '16 | Suzuki DR 650 SE '00
Tomasa jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2019, 12:07   #40
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,782
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 5 miesiące 4 tygodni 1 dzień 11 godz 46 min 6 s
Domyślnie

Właśnie miałem taki plan żeby za parę lat uderzyć moją SR na stany ale miałem wątpliwości czy to ma sens. Koziu udowodnił że SR sobie poradzi z taką trasą bez problemu.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Ostatnia taka podróż, czyli zima w Andaluzji [marzec 2020] jagna Trochę dalej 61 22.12.2021 12:11
Na piwko do Macedonii (sierpień 2019) Gończy Trochę dalej 49 09.01.2020 18:39
Transport na TET Chorwacko-Bośniacki, sierpień 2019 Piotr_As Umawianie i propozycje wyjazdów 0 13.05.2019 12:03
Sierpień 2019 Zakarpacie/Rumunia/Serbia marcinos11 Umawianie i propozycje wyjazdów 22 26.02.2019 10:21
Coś na deszcz czyli mała, długa podroż z Krakowa nad morze Dunia Kwestie różne, ale podróżne. 12 15.05.2013 06:19


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:05.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.