Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07.01.2020, 17:41   #1
Qter
 
Qter's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 770
Motocykl: Husqvarna FE 350
Qter jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 13 min 17 s
Domyślnie Gdy chcesz rozśmieszyć Boga.... Albania Interior 2019

to zrób plany....

W zeszłym roku (2018) planowany wyjazd do Albani nie wyszedł z wielu róznych przyczyn....

W tym roku ekipa zebrała się już w zimie po to żeby zrealizować te plany z 2018r

Spotkaliśmy się, omówiliśmy przygotowane rok wcześniej trasy, zmodyfikowane delikatnie bo "zimna była za długa" i przygotowaliśmy motongi...

Jak to w życiu bywa nic nie jest pewne dlatego też finialnie do Albani ruszyłem ja Qter na DRZ-400, Dasio na WR-480 (Big Bore) oraz Marek na rowerze...

Ta relacja będzie głównie zdjęciowa - więc jak macie jakieś pytania to smiało zapraszam!

Dzień zerowy upłynął nam na jeździe na "strzała" z Warki w okolice Pogradecu











PZDR

Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę...
Qter jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2020, 19:19   #2
Marcinnn6
 
Marcinnn6's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2017
Miasto: Zgierz
Posty: 868
Motocykl: EXC 250 TPI
Przebieg: galanty
Marcinnn6 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 4 dni 19 godz 36 min 46 s
Domyślnie

Pytanie jest takie, czy w tym roku powtórzycie
Marcinnn6 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2020, 20:35   #3
Qter
 
Qter's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 770
Motocykl: Husqvarna FE 350
Qter jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 13 min 17 s
Domyślnie

Ja zawsze chętny. Jak by się ekipa zebrała to chętnie powtórzę tą trasę

Pzdr

Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę...
Qter jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2020, 21:05   #4
Qter
 
Qter's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 770
Motocykl: Husqvarna FE 350
Qter jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 13 min 17 s
Domyślnie

Droga busem upłynęła nam sprawnie aż do samego Skopie, gdzie obiecaliśmy załatwić pewną honorową sprawę niecierpiącą zwłoki.
Zdziwienie macedończyka, którego obudziliśmy o 5 rano i wcisnęliśmy mu plik drobnych banknotów euro trudno opisać.
Dopiero po chwili , posiłkując się dawno nie używanym rosyjskim udaje nam się wytłumaczyć skąd to zamieszanie.
Dług z Booking-u uregulowany!

Skopie, przynajmniej z perspektywy busa w którym już długo podróżowaliśmy nie zrobiło na nas dobrego wrażenia.
Ot, kolejne post-jugosłowiańskie miasto gdzie się budowało bez ładu i składu z odrobiną porządku południowców.

Kierujemy się na Ohryd, który mijamy bokiem i lecimy wprost do Albani. Sam Ohryd polecam odwiedzić tym co jeszcze nie byli (zamek, port, wąskie uliczki starego miasta).








Do Pogradecu docieramy koło południa. Wymieniamy kasę, robimy niewielkie zakupy i ruszamy do polecanego na forum hotelu Lyhnidas.

W hotelu bierzemy domek (standart bardzo dobry) po czym udajemy się na "konsumpcję" bo to pora obiadowa.



Ustalamy z szefem otelu, że na jaego parkingu zostawimy busa na czas naszej objazdówki. Podobno jest bezpiecznie i nie ma się czym przejmować.




Hotel jest położony nad brzegiem jeziora Orhydzkiego, więc robimy sobie krótki spacerek. Po powrocie spawdzamy czy alkohol przywieziony z Polski nie zepsuł się w trakcie podróży. Ja zalegam spać i budzę się dopiero następnego dnia koło 7 rano na śniadanie ale chłopaki jeszcze poszli zobaczyć co jest "za górką". Niestety górka ich pokonała (a może i dobrze się stało bo miała prawie 1000 m). Z innych "ciekawostek" nie jest za "ciepło" i od czasu do czasu popaduje - czasem mocniej a czasem ciut słabiej. Prognozy na kolejne dni też nie są zachęcające a mamy początek czerwca....





C.D.N.


PZDR

Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę...
Qter jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2020, 00:17   #5
wolly


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Łódź
Posty: 1,279
Motocykl: RD01
wolly jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 13 godz 59 min 47 s
Domyślnie

Się czyta i czeka na więcej , ryby w akwariach przy drodze bezcenne
wolly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2020, 21:59   #6
Qter
 
Qter's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 770
Motocykl: Husqvarna FE 350
Qter jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 13 min 17 s
Domyślnie

Wstajemy skoro świt i ruszamy na hotelowe śniadanie. Dostajemy bodajże jajka oraz jakieś mięso, chleb, kawę i wodę. Wystarczy.
Nieststy pogoda nie sprzyja - cały czas pada. Korzystając z hotelowego WiFi sprawdzamy prognozy - po dziewiątej ma się przejaśniać ale i tak ma padać mniej więcej non stop przez kilka kolejnych dni.
Sprawdzamy jak wygląda pogoda "za górką" i tam też nie ma rewelacji. Po śniadaniu wyciągamy motocykle i rower z busa i rozpoczynamy nieśpieszne pakowanie na nie gratów.

Marek ma plan jeszcze chwilę zostać w hotelu i ruszyć na swoim rowerem w kierunku Ohrydu. Ja z Dasiem chcemy obrać trasę przez góry i zakończyć dzisiejszy dzień w Gramsh.

O tak mniej więcej taka trasa



Zakładamy to co mieliśmy przeciwdeszczowego i ruszamy chwilę prze ósmą rano



Pierwsze kilka kilometrów to jazda asfaltem w kierunku Pogradeca. Po drodze tankujemy motocykle na full bo w górach różnie bywa.
W Pogradecu zjeżdżamy w "pierwszą w prawo" i zaczynamy wbijać się w góry. Deszcz raz napier...la mocniej a raz prawie całkiem ustaje.
Gogle parują od środka. Jedziemy z mocno ograniczoną nawigacją - mój telefon nie jest wodoodporny więc zawijam go w torebkę strunową i mocuje w uchwycie motocyklowym na kierownicy - jest wyłączony.
Tylko w miejscach gdzie droga wydaje się nie oczywista sprawdzamy rozjazdy. Nie mamy ochoty stawać na dłużej robić fotki. Droga którą początkowo jedziemy kieruje nas na dno doliny aby po chwili wspiąć się ostro serpentynami na pierwszą przełęcz. Po wąskiej, górskiej drodze poruszają się duże ciężarówki oraz marszrutki dowożące ludzi i towary do wyżej położonych wsi. Na drodze mamy dużo błota. Po chwili droga znów opada i teraz już wiemy skąd ten ruch. Sąsiednia dolina niebawem zostanie zamknięta tamą i trwa budowa kolejnej elektrowni wodnej, których w Albanii nie brakuje. Wysokość, na której się poruszamy to około 1200 m n.p.m co czuć wraz z obniżającą się temperaturą powietrza.










Po niecałych 70km od startu docieramy do Slabinjë. Chyba podświadomie, jednocześnie podejmujemy decyzję o krótkim postoju. Zatrzymujemy się w pierwszym sklepie przy drodze, który też pełni rolę lokalnej kawiarni. Pada...
Na zewnątrz, w deszczu, młody chłopak miesza cement w starej, skrzypiącej betoniarce. Kawiarnia jest przesiąknięta wilgocią, zimnem i zapachem dymu papierosowego. Ściągamy przeciwdeszczówki powodując małą powódź. W sklepo-kawiarni obsługuje młoda dziewczyna - zapewne żona chłopaka od betonu. Jesteśmy sami. Nie ma prądu ale udaje się zamówić kawę. Mamy skostniałe ręce, bo kto w czerwcu do Albanii zabiera grube rękawiczki? Oczywiście buty krosowe już dawno są mokre lecz zimno w dolnych częściach ciała przestaje być odczuwalne i zamienia się w stan permanentnego braku czucia... Wypijamy kawę i chwilę siedzimy. Pocieszamy się z Dasiem, że za tą góra musi być lepsza pogoda. Zastanawiamy się też jak radzi sobie Marek na swoim bicyklu.... Obaj twierdzimy, że jak na panujące warunki mamy całkiem dobry czas i że nie jest tak źle - jesteśmy mniej więcej w połowie trasy wytyczonej na dzisiaj. Pocieszamy się i cieszymy jednocześnie. Powoli zbieramy się do dalszej jazdy - pani ekspedientko-kelnerka nie chce przyjąć od nas pieniędzy za wypitą kawę.... Na siłę wciskamy jej drobne Albańskie monety... wciąż pada....

C.D.N.

PZDR

Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę...
Qter jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.01.2020, 17:01   #7
Qter
 
Qter's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 770
Motocykl: Husqvarna FE 350
Qter jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 13 min 17 s
Domyślnie

Ruszamy. Jest trochę po 10 rano. Droga zaczyna być bardziej kamienista ale tempo mamy dobre.
Po pewnym czasie zgodnie z wyznaczonym trakiem odbija w prawo pod górę w odnogę która wydaje się nie używana...
Kawałek dalej przez drogę przebiega mały strumień. Jadę pierwszy.
Podjeżdżam do niego i widzę, że wyjazd ze strumienia ogranicza dość wysoki próg skalny.
Nie chcę ryzykować upadku na śliskich kamieniach i przeprowadzam moto.
Za mną Dasio chce go przejechać - on ma ku temy warunki - duży, silny - kawał chłopa. Niestety prędkość za mała i zamiast pokonać próg przednie koło się na nim blokuje i Dasio zalicza chyba jedyną glebę na całym wyjeżdzie i to w strumieniu. Moto podrywa w 3 sekundy jak by nic nie ważyło i wychodzi z opresji ... robimy fotki...







Filmik jak to było:



Oczywiście wciąż popaduje. Ruszam powoli do przodu. Dasio kawałek za mną. Droga pnie się lekko do góry. W pewnym momencie czuję że coś jest nie tak jak należy.
Widzę otchłań. Odruchowo wciskam oba hamulce, silnik gaśnie zdławiony a ja poślizgiem kładę moto na lewym boku. Dasio, który jedzie za mną nie wie co się dzieje.
Pierwsza jego myśl to, to że zaliczyłem paciaka na jakimś śliskim kamieniu. Ja w klęczkach przy motocyklu widzę że przednie koło DRZ-ty jest na skraju wyrwy w drodze.
Było blisko...

Jakoś szybko chyba bez słów odciągamy moje moto znad "przepaści" i pionujemy. Fuck. Nie jest dobrze.

Przechodzę wąską gliniastą ścieżką na skraju zbocza na drugą stronę. Ta ścieżka jest zbyt śliska aby próbować przeprowadzić nią motocykle. Nawet nie poruszamy takiej możliwości.





Strach ma wielkie oczy....



Po drugiej stronie załamu droga nie wygląda tak źle...



Wracam do Dasia i ustalamy, że szukamy możliwości objazdu. Znów pokonujemy strumień i docieramy do rozstaju. Tym razem wybieramy drogę która wydaje się bardziej uczęszczana. Jedziemy nią kawałek ale nie wygląda na to żeby prowadziła w jakieś konkretne miejsce. Wzdłuż drogi co pewien czas widzimy pozostawione jakieś stalowe rury średnicy około 70 cm. Droga ta zaczyna robić się coraz bardziej offowa. Pojawiają się głębokie koleiny wyrzeźbione przez spływającą wodę oraz lepiące, czerwone błoto. Stajemy.



Biorę do ręki telefon i włączam nawigację. Dasio zadaje pytanie w stylu:

- Qter, gdzie jesteśmy?

Ja patrzę na nawigację i odpowiadam zgodnie z prawdą:

- Nigdzie....

Dookoła punktu w którym się znajdujemy nawigacja pokazuje tylko biel ekranu. Żadnej drogi, nic. Dopiero po sporym oddaleniu mapy widać, że znajdujemy się pośrodku niczego na wysokości około 1300 m n.p.m. Otaczające nasz szczyty mają około 1500 m n.p.m a poziomice są dość gęsto. Znów pada. Zawracamy.



Jesteśmy na krzyżówce. Tym razem obieramy kurs na drogę z której przyjechaliśmy z Pogradecu. Może gdzieś wcześniej jest jakaś droga nie zaznaczona na mapie która należy sprawdzić. Pomijamy drogę do miejscowości Jolle bo schodzi w dół a my chcemy mimo wszystko pokonać tą przełęcz. Krążymy tą drogą od krzyżówki w stronę Pogradecu kilkukrotnie. W końcu stwierdzamy, że może we wsi, którą mijaliśmy jest objazd. Wracamy do wioski Bishnice. Tam zamiast kierować się w stronę Pogradecu znów odbijamy w górę. Droga kończy się zabudowaniami. Znów nawrotka. W pewnym momencie widzę przy płocie mężczyznę, który chyba po usłyszeniu dźwięków motocykli wyszedł na zewnątrz pomimo wciąż padającego deszczu, zobaczyć co się dzieje. Stajemy obok niego, gaszę motocykl i schodzę z niego. Wyciągam dłoń i witamy się. Pytam się o Gramsh, kilkukrotnie wymieniając tą nazwę. Dasio niepewnie obserwuje całą sytuację. Oprócz nazwy miejscowości - Gramsh - do której chcemy dojechać w mój słowotok dorzucam magiczne słowo-wytrych, otwierające wiele zamkniętych drzwi "kafe". Zostajemy zaproszeni do niewielkiego budynku w którym znajdują się dwa stoły, palenisko oraz coś w rodzaju aneksu kuchennego. Przy większym stole siedzi pięciu Albańczyków, na swoim stole oprócz kawy w niewielkich kubkach dostrzegamy dość spore kieliszki i butelkę domowej rakiji. Część z nich pali zrzucając popiół niedbale byle gdzie a tylko gasząc niedopałek w starej popielniczce. Przy mniejszym stole pod oknem siedzi samotnie starszy mężczyzna również z butelką wódki...
Znów zdejmujemy część ciuchów i znów powodujemy niewielką powódź. Rozgrzewamy nad kominkiem skostniałe od zimna dłonie. Po chwili dostajemy kawę i zaczynamy dysputy z autochtonami. Nie mówią po angielsku ani rosyjsku. Jeden z nich mówi trochę po Włosku - jak duża grupa Albańczyków którzy za chlebem emigrowali do Italii po lepsze jutro... Próbujemy się dowiedzieć jak dotrzeć do Gramsh. Potwierdzają, że główna droga jest od dłuższego czasu nie przejezdna ale jest możliwość ominięcia feralnego odcinka. Próbują nam pomóc ale z tłumaczenia przy użyciu nawigacji nie wiele wynika. Zaczynamy jak mantrę powtarzać za nimi nazwy miejscowości na które mamy się kierować: Shpelle, Jolle, Kukur, Gramsh...
Shpelle, Jolle, Kukur, Gramsh... Shpelle, Jolle, Kukur, Gramsh... Shpelle, Jolle, Kukur, Gramsh...

Proponują nam "kielicha" ale zgodnie odmawiamy. Pytamy się czym się zajmują i wychodzi na to, że głównie wypasem owiec. Teraz oczywiście nie wypasają bo pada... Płacimy za kawę i ruszamy dalej. Pada a mimo wszystko Albańczycy z tej niby-świetlicy wychodzą na zewnątrz zobaczyć jak odjeżdżamy. Na mapie w nawigacji Shpelle jest po drodze do rozjazdu a Jolle poniżej - może mimo tego, że Jolle jest poniżej niego to może tam jest ten "tajny" objazd feralnego odcinka...
Droga do Jolle schodzi ostro w dół. Jest mocno błotnista i co pewien czas z tego błota wystają ostre kamienie. Po drodze mijamy kilka domostw. W końcu docieramy do jej końce - przechodzi ona niemal płynnie we wjazd do wiejskiej zagrody na której środku stoi niewielka koza. Staje przy wjeździe, brakuje mi podparcie dla nogi i zaliczam paciaka. Podnosząc się, kątem oka dostrzegam, że na tyłach domu, kawałek od zagrody, pod dachem jest jakaś rodzinka, która z zainteresowaniem nas obserwuje. Kobieta, widząc co się dzieje podrywa się na równe nogi i zaczyna biec w naszym kierunku. W tym samym czasie mężczyzna znika w głębi domostwa. Moja pierwsza myśl to: On poszedł po broń....

C.D.N.

PZDR

Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę...

Ostatnio edytowane przez Qter : 17.01.2020 o 21:45
Qter jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.01.2020, 18:01   #8
Śwagier
 
Śwagier's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2015
Miasto: DOLNY ŚLĄSK
Posty: 126
Motocykl: nie mam jeszcze AT... jeszcze...
Śwagier jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 3 dni 20 godz 56 min 0
Domyślnie

dawaj dalej
Śwagier jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.01.2020, 18:10   #9
dzinks
 
dzinks's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2016
Posty: 1,279
Motocykl: CRF1000L
dzinks jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 dni 2 godz 37 min 0
Domyślnie

Ale się czyta
dzinks jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.01.2020, 18:17   #10
zylek
 
zylek's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2017
Miasto: Helvetia (BL)
Posty: 455
Motocykl: CRF1000L, H701 E, betinka 300RE, Tryplak 765
Przebieg: 43kkm +
zylek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 1 godz 2 min 15 s
Domyślnie

piękne, czyta się! Aaaa, Wideo nie działa! Prosimy o poprawkę.
zylek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Islandia interior 2019 termin do uzgodnienia Husky Umawianie i propozycje wyjazdów 80 26.07.2019 13:07
Islandia Interior z rozmachem 2019 rok , zapraszam... Husky Umawianie i propozycje wyjazdów 54 18.06.2018 08:03
Albania 20-30/31 maj 523adrian Umawianie i propozycje wyjazdów 18 16.05.2016 00:10
Jak rozśmieszyć Boga, czyli wakacyjnej wyprawy plan. Zakarpacie '11 hans Trochę dalej 19 20.09.2011 08:52


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:16.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.