Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 06.08.2019, 08:01   #11
Rychu72
 
Rychu72's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: wilidż Opole
Posty: 2,551
Motocykl: CRF 1100
Przebieg: 0 kkm
Rychu72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 5 godz 29 min 36 s
Domyślnie

III dzień

Dzień pechowy

Rano pobudka, śniadanie, pakowanie, tankowanie, rozdanie żelaznych racji żywnościowych i żelaznej flaszki wody w razie pogubienia się.
Pierwsze spotkanie z miejscową fauną, czyli nowe miejscowe friendy pod namiotami.
Teraz wiecie dlaczego do końca dojechało tylko trzech.





Do śniadania dołącza „człowiek za wydmy” jakich będzie wiele. Dookoła nic, a jednak zawsze ktoś się znajdzie. Przeważnie podchodzą i patrzą. Nic nie mówią i nie są w żaden sposób nachalni. Częstujemy go kawą, a do tego bierze sobie 10 kostek cukru. 5 do kawy, reszta pod szaty.


Tu jeszcze 100% składu i "człowiek za wydmy".



Trzeba było wyrobić sobie nawyk zamykania namiotu i sprawdzenia wszystkiego co leżało na piasku. Buty pożądnie wytrzepać, zanim włoży się giczałę.

Jeszcze nie ubraliśmy się plastyki, a już żar z nieba daje popalić. Myślę, że pewnie trzeba parę dni na aklimatyzację, ale myliłem się, bo dawał popalić prawie do samego końca.

Tankowanie paliwa



W cenie wyjazdu mamy 300 fotek i umówiliśmy się z Neno, że jak zobaczymy, że celuje w nas z swojej lufy to prezentujemy się możliwie jak najbardziej atrakcyjnie i godnie, ale naturalnie. Po spakowaniu powoli każdy wyjeżdża w kierunku linii kolejowej i przy okazji robi co może, żeby była fotka warta 1000 słów. Różnie to wychodziło, bo po strzeleniu ładnego driftu parędziesiąt metrów dalej wyciągali mnie spod motoru. Na szczęście lufa w tym czasie już celowała w kolejnego pozera.

Parę lanserskich fotek przy których Photoshop dostał zadyszki i zaliczył zawał








Jedziemy cały dzień wzdłuż linii kolejowej, gdzie jeździ dość długi składzik zwany „Ekspresem Saharyjskim”. Prawie 3,0 km długości.







Jak widzisz przód to nie widać nawet połowy przez wzbity kurz. Co jakiś czas widzimy kolejny skład. Czasami wygląda jak pociąg przejeżdżający jakąś bramę czasoprzestrzenną, bo widać początek, a po kilkunastu wagonach tylko chmurę kurzu z której się wyłania. Niesamowite wrażenie. Jest to pociąg towarowy na który można wskoczyć i za darmochę jechać. Nikt nie robi z tego problemu. Są też wagony pasażerskie i tu trzeba płacić. Pociąg ciągnięty jest przez cztery lokomotywy spalinowe o mocy 3000 KM każda.





Koło południa, mam suszę w camelbagu, temperatura miażdży i jestem spomopowany.



Dojeżdżamy do zabudowań i ktoś mi zwraca uwagę, że centralka mi wisi i ociera o koło. Na szczęście ją przypiąłem po tym jak ją wcześniej zgubiłem. Niestety jedno mocowanie to za mało, bo opona wytarła dziurę, a zawartość wyleciała po drodze. Łukasz jadący z tył dziwił się, że po pustyni tyle śmieci się wala, a to moje fiszki, których miałem z 60 sztuk dla policji, wojska i żandarmerii na check pointach. Fiszki to ksero paszportu i danych motocykla. Dzięki temu nie musisz czekać, aż spiszą każdego. A to trwa.

Wróciłem z Wojtkiem parę km i pozbieraliśmy to co wiatr jeszcze nie porwał, ale i tak na pustyni zostało jeszcze parę innych rzeczy. Dzięki mnie przyszli nabywcy U-BAGA powinni się cieszyć bezproblemowym użytkowaniem, bo producent dostał wytyczne, co do poprawek ( a jeszcze parę zgłoszę do zakończenia wyjazdu).



Przy zabudowaniach jemy obiad, czyli wojskową rację żywnościową. Dramatu nie ma. Nawet zjadliwe.

Dojeżdża Neno i ustalamy, że dojedziemy dzisiaj do trzeciego monolitu świata Ban Amery. Jak się nie uda, to stajemy gdzieś po drodze i rozbijamy camping.

Mamy ponad 100 km, a po piasku kilometry idą strasznie wolno. Maszyny dostają w dupę. My też. Słońce nie pomaga. Każdy stara się znaleźć swoją drogę, żeby nie pakować się w koleiny poprzedników. Najwygodniej i bezpiecznie jest jechać koło kolein jakiegoś samochodu, który wcześniej jechał. Oddalenie się od szlaku skutkowało, że w coś się wpakowało. A to w dziurę, a to na wydemkę, która wybijała w górę. Co nie co będzie można zobaczyć na filmie, ale stabilizacja skastrowała trochę tą walkę. Z drugiej strony jakby nie ona to nie dałoby radę go oglądnąć.
Co jakiś czas stajemy i czekamy na resztę.

Na czele prowadzi Piotr. Prędkość 70-80, bo wolniej gorzej się jedzie. Jadę trzeci za Wojtkiem na KTMie. Zwykle nie patrzę na prowadzącego, ale szukam dziewiczego piasku. Zerknęłem na Piotra, a on w tym momencie wystrzelił w górę i widzę, że tylne koło jest coraz wyżej, a moto zaczyna obracać się w powietrzu. W którymś momencie motor go przyciska, ale za chwilę leci dalej. Piotr wstaje, zatacza się i zaraz pada. Wojtek krzyczy, żeby nie wstawał. Źle to wygląda, adrenalina we mnie buzuje. Staram się uspokoić, stawiamy motor Piotr i robimy mu cień. Po jakiejś chwili widać, że chłop cierpi, ale pierwszy szok już zszedł. Jako, że jestem po fizjo to oglądam go i widzę, że jeden obojczyk złamany, a drugi mam cichą nadzieję, że tylko wyskoczył ze stawu ( okazało się w szpitalu, że też złamany). Piotr mówi, że boli go ręka (też złamana).

Dojeżdża Neno i decydujemy, że ja i Wojtek z KTMa pojedziemy do wioski za około 25 km i sprowadzimy auto, żeby dowieźć Piotra. Potem będziemy decydować co dalej. Jedziemy przez piękne morze wydm……do czasu. Słońce za nami powoduje, że nie widać konturów, tylko jedną wielką żółtą plamę. Dotychczas wydmy miały bardzo łagodne pochylenie, ale znalazła się taka, że miała kąt z 50-60 stopni i wysokość ok 5-6 m. Pełnym gazem wbijam się w nią i ląduje 4 metry wyżej prawie na szczycie. Leżę ja i DRka na mojej nodze. Coś mi chrupnęło w okolicach barku i w tym momencie w myślach zakończyłem wyjazd i dołączyłem do Piotra. Podbiega Wojtek, ściąga ze mnie DRkę. On i ja wystraszeni, bo kiepsko to wyglądało i noga w nienaturalnym położeniu. Na szczęście porządne ortezy i buty biorą wszystko na siebie (nie żałujcie kasy na takie „bzdety”). Wstaję, ruszam się, robię check systems i wszystkie lampki zielone….uffff. DRka też cała, jedynie uchwyt tablicy pękł i dyndała na trytkach, które na taką okazję założyłem. Od tego czasu tablica cały wyjazd spędziła w torbie.
O tym właśnie wcześniej pisałem, że lepiej trzymać się jakiś śladów. One na pewno nie próbowałyby wjechać na tą wydmę.

Jedziemy dalej i ostrożniej. Dojeżdżamy do wioski. Szukamy kogokolwiek, bo wygląda na wyludnioną. Jest ktoś kto nas przywołuje i pokazuje gdzie mamy jechać chociaż nie wie czego szukamy. Jesteśmy pod jakąś budą, która okazuje się sklepem. Wychodzi gość i kupa dzieciaków. Próbujemy się dogadać mimo zerowej znajomości francuskiego. Udaje się i dogadaliśmy cenę. Daję Wojtkowi GPS z Waypointem, gdzie jest Piotr i reszta. Wojtek jedzie 40 letnim Land Roverem, a ja zostaję w wiosce z motorami.

Zapraszają mnie do sklepu lub coś na kształt świetlicy wiejskiej, bo za chwilę cała wiocha tłumnie przybywa . Wszyscy ściągają buty, więc i ja walczę z moimi buciorami. Zostawiam przed sklepem, co później okazuje się błędem. Wszyscy zasiedli, chłopaczek robi herbatę i co chwilę podsuwa mi nową szklaneczkę. Próbujemy konwersować…….bardziej ręcznie niż werbalnie. Pożałowałem, że w podstawówce olewałem francuski.



Dają mi jakiegoś bobasa na kolana, rozpuszczają ser w wodzie i w towarzystwie setek much częstują. Głupio było odmówić. Co chwile pytają ile co kosztowało. A to kask, a to telefon, a to buty. Pewnie mnie wyceniali w celu dalszej odsprzedaży.

W końcu po koło 2 godzinach dojeżdża konwój dwóch pickupów (Neno i miejscowy) i 6 motocykli. Okazało się, że samochód pojechał na darmo. Chłopaki wymyślili, że Piotr będzie jechał w pickapie Neno, Ewa za kierownicą, a Neno na moto od Piotra. Jednak zapłacić trzeba było.
Jest opcja jazdy pociągiem do granicy z Marokiem, ale Piotr sam z motorem w tym stanie nie ogarnie tego. Rozliczyliśmy się i pojechaliśmy jeszcze z 20 km szukać miejsca na nocleg.
Piotr nafaszerowany środkami przeciwbólowymi, więc myślimy co dalej. Neno daje numer Piotrowi do Abdula z Ataru (ok. 200 km od nas), który ma zorganizować transport do granicy. Rozmawiają i ustalają, że jutro spotkamy się na trasie przy linii kolejowej. Suma za transport rzuca na kolana. Abdul woła 1200 Euro (ostatecznie staje na 900).

Wojtek od KTMa 690 mówi, że nie ma 1;3;5 biegu. Próbujemy, kombinujemy, ale w tych warunkach to nie wiele się da zrobić. Stwierdza, że będzie próbował jechać na 2 i 4 biegu. W sumie to i tak lepiej się rusza z dwójki, a potem po rozhulaniu moto spokojnie można wrzucić 4.

Widać po ludziach, że to był ciężki dzień. Ja jestem już totalnie wyjebany przez jazdę i upał. Świadomość, że jeszcze dwa tygodnie takiej walki o życie trochę mnie poniewiera mentalnie. Świadomość, że jak coś się stanie ze mną lub moto to kolejne spore koszty, ale to najmniej ważne, bo gorsze jest, że nie ma możliwości aby pomoc szybko dotarła w razie poważniejszego wypadku. Na ubezpieczenie raczej nie ma co liczyć, bo będzie to dłużej trwało niż pomoc od miejscowych. Po wszystkim można próbować odzyskać kasę, ale wiadomo jak jest.



Tej nocy kładę się podminowany i pokonany przez realia.

Niezbędne w nocy były stopery, bo mieliśmy jednego takiego głośnego, co całą noc piłował głośniej niż jego moto. Po paru nocach wiedziałem, gdzie nie stawiać namiotu.
Tego dnia wypiłem ok. 7 litrów wody, a język miałem i tak jak kołek z drewna. Cały czas czułem suchość w ustach, tak, że pociągałem z camelbaga nawet w nocy.

Nie sprawdziłem materaca przed wyjazdem i kolejną noc śpię na piachu. Na szczęście nie ma dramatu, bo w miarę miękko.
Kolacja, rotoś i w kimę.

Rychu72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Mauretania Rychu72 Przygotowania do wyjazdów 9 03.01.2019 07:12
Mauretania - krótki klip. Neno Trochę dalej 15 17.07.2017 09:48
Opony dla początkującego - asfalt, szuter, piach plakiet Hamulce, kola, opony 539 01.12.2015 21:40
Mauretania Senagal - grudzien 2015 QrczaQ Umawianie i propozycje wyjazdów 9 03.07.2015 10:22


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:19.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.