Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Główny dział > Imprezy forum AT i zloty ogólne

Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze.

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27.12.2010, 21:41   #11
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 14 min 53 s
Domyślnie

Dzień pierwszy - pierwsza jazda

Czas na próbę. Kop i pali. O ja cie. Od pierwszego. Jedyna i dzida. Po stu metrach zatrzymują mnie światła. Zielone. Znowu ogień. Wyjeżdżam na hajłeja i DZIIIIIIDA. Walę tak ze 200 metrów i motur robi uuuuuuuuuu i staje. Ma szczęście pas rozbiegowy się nie skończył. Kopię. Działa. Dziiiiiiida. Jest pięknie. Widoki się zmieniają, życie płynie ukratkiem. 100. 200. 300 metrów. Wjeżdżam na wiadukt. Jakby mocy brak. W sumie podjazd nie jest jakiś wielki. No ale, myślę sobie, przecież dzisiaj pralka ma więcej mocy. Nic to. Przy zjeździe się rozpędzi. Walę w dół i nagle zapala się czerwona lampka. Silnik robi uuuuuuu i staje.
Ki hu....
Ciśnienie oleju ?
Masakra, co ja kupiłem?
Jakie ciśnienie oleju?
Obudź się felek, tu nie ma ciśnienia oleju i nigdy nie było, to dwusów.
Motor staje na podjeżdzie pod następną górkę.
Trza zapychać. Tu nie ma miętkiej gry. Tiry smyrają mnie po plecach. A ja bez świateł i prądu. Zapycham pod górkę, pot zalewa oczy. Za szczytem jest zatoczka. Szybka ocena sytuacji - nie ma prądu.


Jak już udało mi się otworzyć puszkę pod siedzeniem zobaczyłem kłebowisko kabli różnych. Okazało się, że bezpieczniki straciły kontakt z prądem. Kluczem do garażu wyskrobałem jakiś kontakt i heja. Uf całe szczęście, że to nie była lampka ciśnienia oleju, jak w afryce, tylko ładowania. Światła się palą. Silnik odpala. Można jechać. Tylko jak u licha zamknąć tę pierniczoną puszkę. Wkładam na miejsce. Przekręcam kluczyk. Sprawdzam ją, a ona odpada. Kurde przecież tu była i nie spadała. O materdeju, jak to było? Wkładam na miejsce uważając na ząbki . Przekręcam kluczyk i znowu się nie trzyma. Jeszcze raz i jeszcze raz. Znowu nic. Kolejny raz z majdrowaniem kluczem na wszystkie strony. W końcu się udało. Strzał z kopa i ruuumtuuumtuum. Dzidaaaaaaa.


Dzień drugi - druga jazda.

Odpalam i jadę. Ja pierdziu. Jak pięknie jest. Ujechałem z pół kilometra. Silnik robi uuuuuuu. Maszyna staje. Kopie, a ten nic. Jeszcze raz i jeszcze raz. Może trzeba użyć rezerwy Wczoraj się nie najeździłem. Ale może? Ta piątka co ją wczoraj wlałem to chyba właśnie ta rezerwa? Nic. Sprawdzam wężyk od paliwa. Nic nie leci. Odkręcam odstojnik. To samo. Nic nie leci. Otwieram zbiornik. Rzut oka do środka, a tam nic. Sucho. Dopiero teraz dostrzegam okrągłą plamke pod gaźnikiem. No tak. Nie zakręciłem kranika na noc. Teraz wiem co tak cuchneło w garażu.



Stoję na dojazdówce do trasy. Pomiędzy ekranami. W tym samym miejscu co wczoraj. Są dwa wyjścia; albo pchać, albo kombinować. Pchanie to lipa zwłaszcza, że powinienem do przodu a potem będę musiał wracać dookoła. Wybieram drugie. Dzwonie do Lesora. W końcu to mój "zweitakt kamarate" .

-Lesor, jedziesz na Bema ?
-No tak, ale jeszcze mam coś do załatwienia.
-No to masz już dwie sprawy. Benzyny potrzebuje. Nie odwiedziłbyś mnie po drodze?
-No dobra zara będe wychodził.

No to mam parę chwil zanim się z tego swojego wygwizdowa wyturla. Położyłem się. W zasadzie to przysiadłem, bo jest ostra skarpa. Patrzę sobie na przelatujące samoloty, ptaki i inne takie. Jakiś taki luz mam w sobie. Nawet nie jestem wkurzony. Od czasu gdy zadaje się z Etezetką nieustannie mi się przypominają słowa Bolca z "Chłopaki nie płaczą" "Polskiemu gangsterowi brak luzu." I od razu się luzuje.

Ze świateł startuje duży GS. Nie ma bata nie spojrzy nawet na mzete. Przeleciał. Trrrrry. Zabrzęczało ABSem.

-Felek ? Co tu robisz?
- Stoję sobie i samoloty oglądam. - Chyba dobry tekst, choć niezamierzony, Stanley oblatuje samoloty.
-Ty, a co to za badziew. Czym ty jeżdzisz? W życiu bym się nie spodziewał. Jadę, patrze leży sobie jakiś wsiór leży przy etezecie. A niech sobie leży. Pewnie dobrze mu. No może miejsce nieszczególne. Potem jakoś do mnie dotarło, że to ty.
-Wiesz, kryzys jest. Żona ogranicza mi subwencje.
-Aż tak źle?
-Żebyś wiedział. Nawet wacha mi się skończyła. Nie podwiózłbyś mnie kawałek?
- A olej masz? - Uuuuu gość jest w temacie.
- No zaimponowałeś mi. Mam w garażu.
- No to ziu.

W garażu spuszczam litra z DRka i biorę olej. Wracamy. Na miejscu stoi Lesor z butelką coli. O Cola to to nie jest. Za żółta. Zalewamy jedno i drugie. Pali. Jadę na stacje. Alllle po drodze wstąpię pochwalić się sąsiadowi nowym sprzętem. Dojeżdżam pod blok. Motur robiii uuuuuu. Zapala się czerwona lampka. Wszystko jasne. Już to wczoraj przerabialiśmy. Nie wiem czemu ale przypomniała mi się metoda regulacji rosyjskiego telewizora Rubin. Sprzedaję kontrolnie piąchą w dekiel pod siedzeniem. Pomogło. Lampka zgasła. Parkuje sprzęta.

U sąsiada zeszło się ze dwie może trzy godziny. Konsekwentnie odmawiam browarka czy choćby winka. Przecież jeszcze muszę polatać. W końcu wychodzimy.

-Mogę się przejechać?
-Jedź.
- Nie ni takim sprzętem trza umić. Daj zapalę Ci.
Wsiada. Obroty jeszcze nieco falują. Rusza. A raczej próbuje ruszyć. Lecz maszyna gaśnie.
- Jeździć trza umić. Tu nie ma momentu jak w traktorze.
Najpierw nakręcić obroty a potem z półsprzęgła.

Rusza i po dwóch metrach staje. No teraz ja się zabieram za pokazywanie jak się jeździ. Ruszam i staje po dwóch kolejny metrach. Palę, wkręcam, ruszam, gaśnie. I tak kilka razy. Jako, że jest już nieźle po 22, a echo niesie między blokami, postanawiam wyciągnąć choć na ulicę. Tam udaje mi się się techniką szarpaną pokonać jakieś 100 metrów. Powoli mam dość. Trzeba jednak było skorzystać z tego piwka.

Wracam na piechty do domu. Biorę afrykę i dygam na stacje po tę pierniczoną benzynę. Nalewam. Próbuje zapalić i nic nowego. Gada, ale nie chce jechać. W końcu okazuje się, nie chce lecieć z kranika. Kładę na boku i wykręcam kran. Wygląda jakby go ktoś starym smarem wysmarował. Wszystko w czarnej mażącej się galarecie. Łeeee. Fuj. Rozbieram na chodniku w atomy. Wszystko uwalone w czarnym szlamie. Udaje mi się to jakoś wypłukać i w końcu odpalam. Musze jakoś dotoczyć się do garażu.

Maszyna o dziwo już się nie dławi. Jadę kawałek i wszystko git. Robię parę kółek ulicą w tę i z powrotem. W końcu podejmuję odważną decyzję jadę na Bema. Do domu wracam po pierwszej. W końcu latałem Etką prawie 7 godzin i zrobiłem może z 15 kilometrów - niezła średnia.



Właściwie to jeszcze był jeden ostry scenariusz bo potem to już nuda panie. Jak w polskim filmie. W sobotę wybrałem się na krótki oblot okolicy. Tak, żeby zobaczyć czy maszyna daje radę. W pierwszych wyjazdach z trudem osiągałem siedem dych na szafie. Jakieś regulacje, czyszczenia i inne czary mary oraz jeżdżenie rozkręciło maszynę tak, że łapała się na dziewięć dych na budziku.

No i dochodzimy do krytycznego momentu. Jadę sobie i wygląda na to, że osiągnę setkę. Tak się zajarałem, że „cisnę, tłoczę, kiszkę pompuje”.( kto zgadnie z czego jest cytata ?) Jest! Udało się. Stówka na budziku. Hurrrrra. Chwilę później już tylko pisk. Dym i sunę power slidem na zablokowanym tylnym kole. Na szczęście jeszcze taka stara pierdoła nie jestem, zacinam ze sprzęgła i dalej już się toczę spokojnie.

No ładnie, myśli przebiegają dość szybko. Jedno jest pewne złapałem zacier. O żesz ja smutna pipa. Co to jest? Możliwości są dwie. Wał lub na tłoku. Na tłoku to banał. Zwalić głowicę i cylinder. Zacier z tłoka zejdzie osełką od kosy. Rowki pierścieni opitoli się iglaczkiem. Z cylindra się wyskrobie. Robiłem takie rzeczy jeszcze w szkole jak latałem WSKą. Wał to już grubsza sprawa. Trzeba rozebrać silnik na atomy. Ale to i tak zabawa w porównaniu z czterosuwem. Zaturlałem się na trawniczek i leże sobie na trawce. Zastanawiam się kto może mi pomóc zaciągnąć mój gruz do garażu. Ze sobą nie mam nawet klucza do świec. Leże tak sobie i patrzę w obłoki.

A, zobaczę czy wał się obraca. Na kopniak. A tu nic stoi na dębowo. Niedobrze to mi na wał wygląda. W sumie stał silnik nie ruszany dziesięć lat. Wszystko się może zdarzyć. Troszkę rdzy i ziu. Pozamiatane. Teraz kupno nowego wału będzie kosztowało tyle co cały motur. Nikogo nie udaje mi się złapać na telefonie. W końcu dzwonie do Hubiego.

- Heloł, jak się masz przyjacielu?
- UUUUUU, marnie. Chyba umieram. Impra była wczoraj i jestem nieżywy.
- To długo jeszcze musieliście siedzieć, jest osiemnasta. Wiesz jest taka sprawa. Motura zakatowałem. Muszę jakoś te zwłoki do garażu zaciągnąć. Nie pomógłbyś mi?
- No dobra zaraz się zbiorę.

No nie od dziś wiadomo, że na kaca najlepsza praca. Jak rozmawialiśmy na początku słychać było, że każde słowo sprawia mu ból. Koniec rozmowy to jakby chlapnął redbula.

Fajnie transport załatwiony. Jednak pojawiają się resztki sumienia ciągnąć gościa przez całe miasto w takim stanie? Spróbuje jeszcze raz. Taka ostatnia szansa. Kopie i zapala. O ja pierdziu ale maszyna. Zacier i to na dębowo, a po tym odpala z kopniaka!?!?!?! Bez rozbierania, bez pchania. Normalnie cud. Tylko taki świecki.

- Halo, Hubi? Moto działa, mogę jechać.
- Ale mówiłeś, że zatarłeś... Nic nie rozumiem, remont w 10 minut Chyba jednak nie powinienem się jeszcze ruszać.

Czy którakolwiek japonia to potrafi? Teraz rozumiem koszulki z nadrukiem ręcznego granatu z napisem „zestaw naprawczy do japońca” EteZette uber alles.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.12.2010, 23:27   #12
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,666
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 2 min 56 s
Domyślnie

No Felek... Czytamy czytamy. Powinieneś sobie przeczytać mojego siga
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2010, 06:41   #13
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 14 min 53 s
Domyślnie

Przeczytałem, ale chyba nie wiem o co kaman. To żeby zepsuć, to łatwizna tez to potrafię. Ale jakim mam być człowiekiem to już trudniejsza sprawa. Nie mam psa. Nie mam kogo zapytać.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2010, 09:57   #14
Dunia
 
Dunia's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 685
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
Dunia jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
Domyślnie

Felkowski-piszesz w świetnym stylu ..
Dunia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2010, 11:07   #15
Czarna Mamba
 
Czarna Mamba's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Białystok
Posty: 180
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Czarna Mamba jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 3 dni 23 godz 14 min 40 s
Domyślnie

Felku - pisz, pisz jak najwięcej Oj jak mi się przydaje Twoje pisanie w tą ponurą zimę
Czarna Mamba jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2010, 11:28   #16
Ola
wondering soul
 
Ola's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,364
Motocykl: KTM 690 enduro, Sherco 300i
Galeria: Zdjęcia
Ola jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 23 godz 11 min 8 s
Domyślnie

Felek, co Ci mam pisać - Ty wiesz . Rozkręcaj się na nowy rok.
__________________
Ola
Ola jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2010, 11:42   #17
Cumuulus


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Żory
Posty: 98
Motocykl: Super Terefere 750 3TD na leniuszku
Cumuulus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 7 godz 14 min 40 s
Domyślnie

Cześć

Z niecierpliwością czekam na dalsza część i mam nadzieję, że napiszesz coś więcej również o podróży do Istambułu
Cumuulus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2010, 12:11   #18
mczmok
 
mczmok's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2009
Miasto: RADZIONKÓW ŚLĄSKIE
Posty: 62
Motocykl: Deauville and ETZ 250
Przebieg: >200000
mczmok jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 22 godz 42 min 22 s
Domyślnie

Sambor może taka mała dywagacja (może propozycja biznesu) felkowski byłby fajnym felietonistą w "Motovoyage-rze".
mczmok jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2010, 20:35   #19
KAPRAL
 
KAPRAL's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Jaworzno
Posty: 17
Motocykl: TransAlp XL 650V
KAPRAL jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 6 godz 48 min 18 s
Domyślnie

ooooojjjjjj......dawno się tak nie ubawiłem czekam z niecierpliwością na dalszą część relacji.Powinieneś powieści pisać
KAPRAL jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2010, 21:20   #20
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,666
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 2 min 56 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał mczmok Zobacz post
Sambor może taka mała dywagacja (może propozycja biznesu) felkowski byłby fajnym felietonistą w "Motovoyage-rze".
Felkowski o tym wie od dawna...
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Uwagi do Pamiętnika dr Madeyski Pamiętnik 10 10.03.2021 17:45


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:24.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.