Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06.09.2010, 22:54   #181
MECENAS
 
MECENAS's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: TRZEBNICA
Posty: 143
Motocykl: kiedyś było RD07 A teraz sprzęt dla niemieckiego emeryta
MECENAS jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 1 godz 1 min 48 s
Domyślnie

Nuda to mało powiedziane tylko ten piach, pioch czy jak.

Ja rozumiem że teraz to taką błędowska to robicie na strzał w 15 minut.

Pozdro
MECENAS jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.09.2010, 23:01   #182
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,557
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 14 godz 10 min 8 s
Domyślnie

Puszek, chłopie Ty się marnujesz, Ty normalnie nadwiślański Antonioni jesteś, czy inny Fellini... Sklejaj kierowniku dalej filmiki, żeby Podos mógł kontynuować swoją walkę o literackiego Nobla, a jak się nie uda to przynajmniej o Pullitzera . Lud czeka...
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.09.2010, 23:20   #183
krystek
ratownik
 
krystek's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 637
Motocykl: RD07
Przebieg: 72800
Galeria: Zdjęcia
krystek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 1 godz 57 min 3 s
Domyślnie

a ja z Jochenem się zapytowuje czy były tam Kobry Plujki ?
__________________
Moja Galeria Picassa



CANEI-continuous and never-ending improvement
krystek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.09.2010, 18:18   #184
puszek
 
puszek's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,762
Motocykl: RD07a
puszek jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 4 godz 36 s
Domyślnie

puszek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.09.2010, 18:31   #185
Lepi


Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,594
Motocykl: 690 Enduro
Lepi jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 2 tygodni 7 godz 1 min 14 s
Domyślnie

Ładnie się tam bawiliście. A pustynia w tym odcinku mocno przypomina Gobi. Kamieniste połacie, trochę ubitego piachu, suche koryta rzek.
Fajnie, też chcę
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..."
Lepi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.09.2010, 23:23   #186
podos
 
podos's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Kraków
Posty: 3,988
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
podos jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 14 godz 28 min 34 s
Domyślnie

Łał! Ja tam byłem? Nic nie pamiętam. Dobra robota, fajna muza - super pasuje do sielanki: ciszy przed burzą...
__________________
pozdrawiam, podos
AT2003, RD07A
------------------
Moje dogmaty
0. O chorobach Afryki: (klik)
1. O Mikuni: Wywal to.
2. O zębatce: Wypustem na zewnątrz!!!
3. O goretexie: Tylko GORE-TEX
4. O podróżach: Jak solo to bez kufrów
5. O łańcuszkach rozrządu: nie zabieram głosu.
6. Lista im. podoska Załącznik 10655
7. O BMW: nie miałem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem.
8. O KN: Wywal to.
9. O nowej Afripedii: (klik)
podos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.09.2010, 23:30   #187
podos
 
podos's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Kraków
Posty: 3,988
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
podos jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 14 godz 28 min 34 s
Domyślnie

Dzień szósty: Dzień Strat

Rano wstaliśmy, po Pussim i motocyklu nie ma już śladu. Missyou, który ekspediował puszka spał smacznie, więc w ramach dobrego uczynku postanowiłem naprawić mu lage. Jedyne, na co się mechanik przydał to przynajmniej ostrym wybijakiem nam tą zniszczoną srubę wykręcił.
Wraz z Waldkiem lagę rozłożyliśmy, maleńkim pilniczkiem Norbiego (ten to wszystko ma) zaszlifowalismy na gładko zadrę, założyliśmy nowy simmering, wbijając go starym. Niestety rysa na teflonie została i nasza praca jak się okazało poszła na marne – rzadki olej do przekładni hydraulicznych wylewał się tak czy inaczej. Może należało zastosować gęsty silnikowy?

Tak czy inaczej po śniadaniu zebraliśmy się i pojechaliśmy dalej. Olej z lagi sikał jak sikał, dobijając strasznie na najmniejszych wertepach jazda tym nie miała w sobie nic z przyjemności, a w dodatku była niebezpieczna z uwagi na dziwne zachowanie motocykla.



Po 25km dojechaliśmy do maleńkiej miejscowości Ramlja – znajdującej się tuż przed rzeką Rheris, za którą miał czekać na nas Kajman. Minęliśmy wieś i wjechaliśmy w „pułapke”, którą miejscowi założyli w niewiadomym celu. Dwie głębokie koleiny wypełnione czerwoną ziemią czy piaskiem sproszkowaną na najdrobniejszą mąkę wznosiły horrendalne tumany kurzu. Jechałem pierwszy i jak w to wpadłem to nie mogłem już zawrócić. Sytuacje pogarszał płot z drutem kolczastym. Balansuję, więc w piaszczystej koleinie unikając drutów. Jedynka i yalla (dzida), byle dalej. Za mną ogromna chmura. Mam nadzieje ze nikt za mną nie jedzie. Po 20 metrach kończy się płot wyjeżdżam z koleiny na bok na równy teren. Temperatura na czerwonym wentylator pracuje… Daję mu się wyłączyć i gaszę sprzęta.



Za mną dochodzą ryki pozostałych motocykli. Widzę Michała, który znalazł drogę poza płotem, więc lawiruje pomiędzy bruzdami ziemi. Za późno zobaczył kolejną pułapkę czyli poprzecznie wykopany rów. Dał gazu chcąc go przeskoczyć przednim kołem, jednak rów był za szeroki, motocykl stanął na przednim kole, zawiecha złożyła się do samego końca stuknął metal o metal, jakby przekupa wrzuciał na ladę 20 zł z Nowotką reszty… Jakoś wyciągnęliśmy motocykl z rowu i postawiliśmy na kołach obok mojego. Waldek też jakoś przejechał po kurzu. Czekamy na Norbiego. Wyłania się z za zakrętu, silnik ryczy, zza tylniego koła tryska w górę wielometrowa fontanna kurzu i pyłu.



Nagle motocykl gaśnie. Na nic zdają się próby odpalenia, wypychamy go z kurzowej drogi na bok. No ładnie. Upał straszny, leje się nas a my jak na patelni – przenosimy się więc pod jakiś krzak dający złudzenie cienia.






Rozbieramy motocykl i szukamy przyczyn awarii. Martwi nas dymiący czarny olej wyciekający z airboxa – na razie nic nam to nie mówi. Kolejno eliminujemy potencjalne przyczyny, sprawdzamy czy podaje pompa, potem dobieramy się do świeć. Niestety wymiana świecy też nic nie daje - iskra jest. Po minie Norbiego wnioskuję, że pierwszy raz widzi swoją kochankę tak roznegliżowaną. Ja zresztą też, ale co tam, ta pomarańczowa cizia przecież nie ma w poprzek?


Gaźnik też wygląda jak w Afryce, wiec postanawiam go przeczyścić gdyż airbox i dolot jest pełen piachu. Dokładniejsza inspekcja wykazuje odstający gąbkowy filtr powietrza, widać nieszczelność i miejsce, w którym niefiltrowane powietrze wchodziło wprost do gaźnika!!! Od ponad 1000 km!!! Gaźnik cały zapchany w piachu. Norbi wygląda jak by miał zemdleć, gdy zabieram się za jego demontaż a potem rozbiórkę gaźnika do najmniejszej śrubki. Wszędzie pełno piachu. Staramy się zachować możliwie sterylne warunki, wszystko na białej ściereczce, myjemy element po elemencie w benzynie w kanistrze po oleju, przystosowanym jako myjka.



O dziwo składamy wszystko na powrót, składamy motocykl, bak – i tu następuje chwila prawdy – naciskamy starter. Długotrwałe kręcenie nic nie daje – silnik nie odpala i już. Paweł próbuje jeszcze kopsajką – motocykl nie odpala ale Paweł zauważa całkowity brak kompresji – jakby kopał na dekompresatorze… Całość zaczyna się układać – piach zatarł pierścienie na tłoku ciśnienie sprężenia zamiast w głowicę poszło pod tłok – do miski olejowej, a sprężony olej przez odmę przelał się górą do airboxa. Ten motocykl jest już trupem. Norbi zatem też zakończył swoją podróż. Jesteśmy załamani…
PS: po powrocie, choć początkowo winą za nieszczelny filtr obarczalismy mechanika i serwis - okazuje się z ten typ KTM tak ma, filtr po zapchaniu się - odkształaca ramkę - ciągnąc lewe powietrze. Taka podobno uroda. A wiec nasza wina. Zasłużona strata bramki.



Na dokładkę Missyou przygląda się swoim lagom po swoim ostatnim „skoku”. Palcem pokazuje na łączenie przedłużek – wkręconych w oryginalne golenie – żeby przód był wyższy. Gwinty w obu lagach są wyłamane, oba golenie zgięte na wysokości dolnej półki, Nie ma już szczelności, ciśnienie w lagach uchodzi razem z resztkami oleju przez uszkodzone gwinty. To zawieszenie już jest trupem. Wycieczkę Michała zakończył niechluj mechanik. Jesteśmy na środku pustyni. Przy pomocy lokalnych Achmedów i Mohów pchamy Ktma do wioseczki którą minęliśmy przed paroma godzinami. Afryka jedzie na samych sprężynach, bez tłumienia. W Ramili jest oberża wiec negocjujemy cenę noclegu i zamawiamy obiad. Siedzimy w cieniu ganku i pogrążeni jesteśmy w myślach.



Z pomocą przychodzi właściciel, nawet nieźle mówiący po angielsku. Staje się naszym opiekunem i przewodnikiem. Ma kontakty do różnych osób mogących ściągnąć KTMa do cywilizacji. Kategorycznie nie mamy ochoty płacić znów 500 Euro. Na domiar złego nasza satelita informuje nas, że wydzwoniliśmy już nasz limit i że zaraz połączenia wychodzące zostaną zablokowane. Dostajemy piany, po wykupiliśmy opcję bez limitów. Za ostatniego dolara limitu Waldek wysyła SMSa do rodziny żeby zrobili rozpierduchę u operatora. Nawet dobry obiad nie jest nam w stanie polepszyć humoru.



Na szczęście w odległości około 6 km od Ramlii – na wydmie jest miejsce zasięgu GSM. Ma się już ku wieczorowi, biorę gościa na motocykl, Norbi bierze afrykę Pawla i jedziemy pod wydmę. Jazda po piachu z pasażerem nie należy do moich ulubionych – aż dziw że nie leżeliśmy ani razu…W koło jest pięknie kiedy drapiemy się pod górkę.



Facet wykonuje parę telefonów – a ja już wiem, że jesteśmy dymani bez mydła. Nie rozumiem ani słowa z rozmowy – ale czuje ze to może wyglądać tak:

- Salemalejkum Moha, jak leci?
- Saleeeem. Spoko, a u Ciebie?

- A, mam tu paru białych frajerów co im się zepsuł motor, i nie widzą co robić. Płaczą, że nie mają kasy. Chcą dać 200 euro z transport
- no za dwieście 200 euro to bym ich miesiąc woził po tej pustyni. Mogę przyjechać.
- Cicho durny, skasujemy ich 500 i się podzielimy. Powiem, żeby spadali na drzewo za 200.

Na co miły gospodarz mówi nam, że za 200 to nikt raczej nie pojedzie. Bo to daleko i w ogóle. Zabawa w kotka i myszkę.

Długo by gadać, ale rano przyjechał po Norbiego już nasz znajomy dakarowy mechanik z Zagory a Norbi był o 500 euro chudszy. Eh mafia… Na trzydziestu kilometrach straciliśmy trzy motocykle. Z nogą Norbiego daje 4:0 dla Maroko

Stan budzika: 1237 km, Przebieg 34 km


Następny odcinek (klik)
__________________
pozdrawiam, podos
AT2003, RD07A
------------------
Moje dogmaty
0. O chorobach Afryki: (klik)
1. O Mikuni: Wywal to.
2. O zębatce: Wypustem na zewnątrz!!!
3. O goretexie: Tylko GORE-TEX
4. O podróżach: Jak solo to bez kufrów
5. O łańcuszkach rozrządu: nie zabieram głosu.
6. Lista im. podoska Załącznik 10655
7. O BMW: nie miałem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem.
8. O KN: Wywal to.
9. O nowej Afripedii: (klik)

Ostatnio edytowane przez podos : 09.09.2010 o 23:36
podos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.09.2010, 23:33   #188
krystek
ratownik
 
krystek's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 637
Motocykl: RD07
Przebieg: 72800
Galeria: Zdjęcia
krystek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 1 godz 57 min 3 s
Domyślnie

nie mogłeś tego wkleić jutro Podos, ja mam iść spać :P
wstaje o 5 :P
__________________
Moja Galeria Picassa



CANEI-continuous and never-ending improvement
krystek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.09.2010, 23:52   #189
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 20 min 20 s
Domyślnie

No to przyslodze Ci Podosku i powiem ze fajnie sie to czyta. Brawo.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2010, 07:57   #190
Adagiio
Zakonserwowany
 
Adagiio's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jul 2005
Miasto: Biecz
Posty: 4,930
Motocykl: XRV Rally
Adagiio will become famous soon enough
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 19 min 50 s
Domyślnie

Piękna przygoda
Dziwę się trochę że dajecie maszyny jakimś horsztaplerom do serwisu , przed poważnym wyjazdem , szczególnie takie moto jak pomarańcza , zresztą jak sie po krzokach jeździ to ze 3 x do roku trza w zawieszeniu dłubać , ot taka sprawdzona profilaktyka , na własnej skórze .
Jak se sam nie posmarujesz to nie pojedziesz .
Czy to już koniec ?
Zdrowia .
__________________
Proszę siadać, się nie wychylać, się nie opowiadać
I łaskawie i po cichu i bez szumu i bez iskier
Wypierdalać.
Adagiio jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Maroko na żywo, kwiecień 2011 stoner Umawianie i propozycje wyjazdów 4 01.04.2011 17:43
Maroko kwiecień 2009 consigliero Trochę dalej 12 18.01.2010 09:56


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:24.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.