![]() |
|
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#11 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin/Berlin
Posty: 243
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 20k+
![]() Online: 1 tydzień 5 dni 10 godz 18 min 31 s
|
![]()
Rano następnego dnia zebraliśmy się szybko i już o 07.30 byliśmy jako pierwsi na granicy. Po stronie ukraińskiej błyskawicznie poszła nam odprawa, ale jadąc przez ziemię niczyja daliśmy się wyprzedzić 2 Ukraińcom w aucie. Ta nieuwaga kosztowała nas dodatkową godzinę po rosyjskieej stronie...
Okazało się, że u Rosjan pracował tylko jeden tamożnik.... to był koszmar. Ukraińcy przed nami odprawiali się co najmniej godzinę, potem mieliśmy okazję obserwować rosyjską biurokrację w pełnej krasie. Tamożnik naprawdę szybko pracował - wypełniał za nas kwity, jedną ręką klepał w komputer, drugą pisał coś na jakichś bardzo ważnych formularzach. W krótkich chwilach bez pisania jedna z wolnych rąk przybijała setki pieczątek na setkach bardzo ważnych dokumentów. Patrzyliśmy na to zjawisko jak zaczarowani... Po czterech godzinach byliśmy gotowi do jazdy, ale psychicznie zmęczeni, do tego w moich uszach wciąż brzmiał huk pieczątek uderzających w kolejne kwity...Rosja to stan umysłu... Droga jednak była dobra-ruszyliśmy szybko na wschód, od czasu do czasu spowalniani tylko przez remonty. Najfajniejszą cechą rosyjskich dróg jest to, że rzadko zdarzają się tam miejscowości położone bezpośrednio przy drodze - najczęściej jest tak, że miasto czy wieś położona jest 2-3 km od głównej drogi. Dzięki temu ruch jest płynny i tak naprawdę moim zdaniem Rosjanie nie potrzebują autostrad zamiast tego typu dróg. Nocleg tego dnia znaleźliśmy w jakimś zagajniku niedaleko drogi. Plan na następny dzień zakładał dojazd w pobliże granicy z Kazachstanem. Po szybkim złożeniu biwaku ruszyliśmy w dalszą drogę otoczeni kłębami spalin z Kamazów zwożących plony z niekończących się pól. W pewnym momencie zza czarnej chmury spalin wyłoniła się polska flaga zamocowana do roweru - trudno mi było uwierzyć, że ktoś był w stanie przeżyć w tym zanieczyszczonym powietrzu i jeszcze jechać na rowerze... Kilka kilometrów dalej zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, a polski rowerzysta dojechał do nas pow chwili. Tym rowerzystą okazał się Paweł Pieczka podróżujący na Syberię: https://rajzywnieznane.pl/syberia-2018/ Na tej samej stacji Wojtkowi zdarzyło się fo pa - zapomniał, że jest w Rosji i postanowił usiąść na chwilę na krawężniku. Jakież było jego zdziwienie kiedy nie mógł oderwać się od tego diabelstwa :-). Okazało się, że Rosjanie "pomalowali" krawężnik smołą, która rozgrzała się w letnim słoneczku i pięknie przykleiła się do Wojtkowych spodni BMW, które kosztowały tyle ile moje całe wyposażenie... Okazało się, że dupa Wojtka klei się do wszystkiego, a szczególnie do kanapy motocykla. Trza było coś z tym zrobić. Po miłym spotkaniu z Pawłem ruszyliśmy w dalszą drogę na wschód. Jadąc miałem w głowie traumę z zeszłego roku- mianowicie wracając z Kazachstanu okazało się, że droga do Saratowa to jedna wielka dziura poprzetykana luźno trzymającymi się skrawkami asfaltu. Jadąc w stronę Saratowa wciąż miałem nadzieję, że 300 km tej niefajnej drogi zostało naprawione... Nie zostało. Poniższe zdjęcie nie oddaje tragizmy sytuacji w sposób obiektywny, ale jest ładne... :-) Na nocleg rozlokowaliśmy się około kilometra od asfaltu w sąsiedztwie pola słoneczników do którego prowadziła polna droga. Tuż przed zapadnięciem zmroku zaobserwowaliśmy dziwne zjawisko - nad słonecznikami szybko przemieszczały się dwie wielkie bele siana.... przymocowane do rozlatującej się łady. Łada śmigała po dziurawej polnej drodze z prędkością co najmniej 50 kmh mając jedną belę przyczepioną na dachu, a jedną na tylnym bagażniku. Okazało się, że rozbiliśmy się w pobliżu polnej drogi wiodącej do wioski. Przez całą noc do wioski tej zwożone były bele siana kradzione z pola po drugiej stronie asfaltowej drogi... Rosja to stan umysłu... |
![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin/Berlin
Posty: 243
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 20k+
![]() Online: 1 tydzień 5 dni 10 godz 18 min 31 s
|
![]()
Rano zebraliśmy się szybko do dalszej drogi. Do granicy zostało nam jeszcze ok. 150 km "zmurszałej lawy", jak to nazwał Radzio. Po dwóch godzinach dojechaliśmy do granicy w Ozinkach i w miarę sprawnie znaleźliśmy się z Kazachstanie. Z poprzedniego roku pamiętałem drogę od Uralska do granicy - 2 godziny walki w upale i kurzu. Po roku z tych dwóch godzin zrobiło się może 40 minut-reszta drogi do Uralska została już pięknie wyasfaltowana. W Uralsku zatrzymaliśmy się na szybkim, acz dobrym obiadku przy obwodnicy.
Wydaje mi się, że w przyszłym roku już od granicy będzie się jechało pięknym asfaltem. Kolejnym zdziwieniem były...burze i opady, które napotkaliśmy w Kazachstanie. Zlało nas nieźle chyba 3 lub 4 razy, widzieliśmy pożar stepu zapalonego od piorunów, oraz burzę piaskową. Ale najpiękniejszym doznaniem był zapach stepu po burzy....To było piękne doświadczenie same w sobie warte jazdy do Kazachstanu. Po prostu mój nos miał orgazm przez te kilka godzin jazdy do wieczora i podczas biwaku. Radzio był przekonany, że to zapach mirry. Ja z kolei optowałem za szałwią wymieszaną z czymś jeszcze. Wojtek po prostu był w szoku że step może być taki niesamowity. Biwak rozbiliśmy jakieś 2 km od drogi, na małym wzgórzu. Piękne widoki, piękne zapachy....witamy w Azji!!!! |
![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
![]() |
![]()
Kolego Trolik, może i step fajny ale poproszę o kontynuację
![]()
__________________
CRF 450X/ Yamaha SR 500/DR 650 - Dziadek |
![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
![]() Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Warszawa
Posty: 977
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 1 godz 31 min 18 s
|
![]()
Pozdrawiam Radka, dobry wariat
![]() @trolik1, pisz dalej. |
![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin/Berlin
Posty: 243
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 20k+
![]() Online: 1 tydzień 5 dni 10 godz 18 min 31 s
|
![]()
Kontynuacja bedziw jak wroce dodom z wyprawy:-)
Pozdrawiam trolik |
![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin/Berlin
Posty: 243
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 20k+
![]() Online: 1 tydzień 5 dni 10 godz 18 min 31 s
|
![]()
Misją na kolejny dzień było nabicie jak największej ilości kilometrów. Okazało się to niełatwym zadaniem, bo zmierzając na wschód skracaliśmy sobie każdy kolejny dzień. a nikomu nie chciało się wstawać wcześnie. Ogółem zrobiliśmy tego dnia ok 650 kilometrów, bo mieliśmy problem ze znalezieniem paliwa w Aralsku-stacja przy drodze nie miała paliwa, kolejna stacja w mieście była asfaltowana i paliwo znaleźliśmy dopiero po 40 minutach szukania. Zapadał już wieczór i nie było za bardzo czasu na szukanie fajnego noclegu, dlatego rozbiliśmy się kilka km za Aralskiem mając z jednej strony drogę, a z drugiej linię kolejową...
Było strasznie duszno i gorąco tego wieczora, mimo to rozbiliśmy się sprawnie i po zmierzchu usiedliśmy sobie na krzesełkach. Chwilę później zerwał się silny wiatr (myślę, że ok. 30 kt), który zabrał nam namioty zostawiając nas zdziwionych na krzesełkach. W chmurze pyłu pobiegliśmy za naszym dobytkiem ratując co się dało. Problemy z tym wiatrem polegał na tym, że często zmieniał kierunek i nie było wiadomo jak ustawić motocykle w taki sposób, żeby chroniły nasze namioty. Po około godzinie walki udało nam się wejść do namiotów, choć spaliśmy z tropikiem na twarzy... W nagrodę za nieprzespaną noc rano obudziły nas koniki... I wielbłądy... |
![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Poznań
Posty: 502
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 2 tygodni 5 dni 11 godz 17 min 27 s
|
![]()
😀
Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka |
![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Raczyce/Wrocław
Posty: 2,011
Motocykl: RD04
Przebieg: 3 ....
![]() Online: 1 miesiąc 10 godz 39 min 2 s
|
![]()
Jaaaaaaaaaaaaaa pierdziu
![]()
__________________
rajdtukan.pl - on i off >> TO NIE JA !!!<< |
![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin/Berlin
Posty: 243
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 20k+
![]() Online: 1 tydzień 5 dni 10 godz 18 min 31 s
|
![]()
Kolejnego dnia było dalsze nabijanie kilometrów w kierunku Biszkeku.
Na pewnej stacji benzynowej miałem ciekawe wskazanie paliwomierza: Na szczęście jednak skasowali mnie w kazachskich digidongach (jak to mówił Radzio), a nie w euro. Hitem tego dnia była temperatura - przez kilka godzin utrzymywała się na poziomie 44 stopni, na szczęście później spadła do komfortowych 42 stopni...przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda... :-) Również i tego dnia mieliśmy problem z noclegiem -kiedy już przyszła pora na szukanie legowiska akurat wjechaliśmy na nizinny, rolniczy obszar Kazachstanu, gdzie trudno było znaleźć kawałek spokojnego stepu. Na szczęście prawie w ostatniej chwili udało nam się rozlokować na stepowym pastwisku, po którym biegały w nocy stada koni. Po zachodzie słońca jak zwykle urządziliśmy nasze "pomieszczenie socjalne", czyli "socjal" między namiotami. W samych gaciach (temperatura ok 40 stopni) siedzieliśmy sobie na krzesełkach, a na środku stała taka mała lampka dająca światło wkoło. W pewnym momencie Radzio podskoczył na krzesełku!! Mało nie zes....łem się ze strachu-tak krzyknął! Na ziemi w okolicach naszych obutych w klapki stóp znaleźliśmy kilka małych stworzonek takich jak to: Resztę wieczoru spędziliśmy w niemiłosiernie śmierdzących butach motocyklowych...ale też było przyjemnie. Rano przyszedł do nas pasterz na kawę - on siorbał czarny napój, a my urządziliśmy sobie sesję zdjęciową z jego maszyną :-) |
![]() |
![]() |
![]() |
#20 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin/Berlin
Posty: 243
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 20k+
![]() Online: 1 tydzień 5 dni 10 godz 18 min 31 s
|
![]()
Po kawie z pasterzem ruszyliśmy w dalszą drogę. Celem tego dnia był hotel Salut w Biszkeku, gdzie znajduje się baza Sambora-czekały tam na nas świeże oponki! :-)
Granica Kaz-Kgz zajęła nam jakąś godzinkę i po dwa litry potu, bo było cholerycznie gorąco, a koleś który nas odprawiał w środku roboty poszedł sobie gdzieś i wrócił po godzinie... Za przejściem wymieniliśmy kasę i... witaj Kirgistanie!!! To znaczy witajcie remonty i szaleni kirgiscy kierowcy:-). Droga do Biszkeku była traumatyczna-miliony samochodów, tony kurzu i niekończące się trąbienie...Ciężko było rozpoznać kiedy trąbili na ostrzeżenie, a kiedy na przywitanie.... Po około 2 godzinach dojechaliśmy do hotelu Salut, gdzie przywitał nas bardzo miły Pan Menadżer (kurde wyleciało mi z głowy Jego imię) i od razu powiedział że opony na nas czekają i że serwis maszyn i zmianę opon zrobimy rano. Pierwszy raz od tygodnia mogliśmy się umyć i uprać rzeczy. Miło było przestać śmierdzieć choć na jeden dzień...:-) Hotel mogę spokojnie polecić-mili i pomocni ludzie, znośna cena i naprawdę fajnie położenie niedaleko centrum miasta. Rano zabraliśmy opony i pojechaliśmy na szinomontaż, gdzie za jakieś śmieszne pieniądze zmieniono nam opony z wyważeniem. Po powrocie zmieniliśmy olej i byliśmy gotowi do dalszej jazdy. Wojtek po raz kolejny zakochał się-tym razem w Fatimie, recepcjonistce hotelu (na zdjęciu po prawej stronie. Żal było wyjeżdżać, ale przygoda czekała! [IMG] Celem tego dnia był nocleg nad jeziorem Issyk Kul. Droga z Biszkeku była całkiem dobra i kilometry uciekały szybko. Niestety po drodze zgubiliśmy Radzia. Kiedy z Wojtkiem zatrzymaliśmy się na lunch i szukaliśmy jedzonka Radzio minął nas i nie zdążyliśmy go zatrzymać. Radzio z kolei myslał, że pędzimy dalej i grzał jak dziki żeby nas złapać... Po dojeździe nad jezioro zjechaliśmy nad brzeg żeby zrobić jakieś zdjęcia. Wojtek zaliczył małą glebę, która mogła okazać się fatalna..[/IMG] Na szczęście udało nam się wykręcić wygiętą śrubę i wkręcić nową z zapasów Wojtka. Podejrzewam, że śruba została niewłaściwie skontrowana po zmianie opony. Na szczęście zauważyliśmy ten defekt w porę, ale straciliśmy godzinę na naprawę. Radzio w tym czasie dojechał do guesthausu i czekał na nas wku...ny... Okazało się, że guesthouse był przepełniony, a nocleg kosztował 15$...wybraliśmy więc hotel miliongwiazdkowy na plaży i to był dobry wybór! |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
"Życie to nie bajka, nie głaszcze po jajkach!!!";) Howerla, Svidovets, Закарпатське***** | Pirania | Trochę dalej | 55 | 29.09.2017 22:46 |
Opowieść o Strefie (Рассказ о Зоне)... | chemik | Trochę dalej | 17 | 13.09.2016 21:59 |
Białoruś maj 2014 czyli Пo слядах продкаў | spider2you | Trochę dalej | 28 | 28.11.2015 21:33 |
Мурманск город-герой [2011] | 7Greg | Trochę dalej | 24 | 26.06.2011 00:05 |
«Адреналин 2008»! Zlot w Łucku 22- 25 maja | ltd454 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 4 | 31.05.2008 20:47 |