Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09.05.2018, 08:59   #1
przemo77390


Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,829
Motocykl: inne moto
przemo77390 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 21 godz 47 min 22 s
Domyślnie Pridniestrowie- bardzo chciałem zobaczyć. [2018]

Dzień 1 Sobota 28.04.2018 – Droga nic szczególnego:
Zapewne każdy u siebie w domu wstał wcześnie rano bo to długo oczekiwany wyjazd.

Plan podróży na dziś jest prosty spotkanie z Darkiem po trasie na wschód a z Wieńkiem już po stronie Ukraińskiej.
Pogoda dopisuje, kilometry lecą i po chwili z Darkiem jesteśmy przejściu granicznym Dołhobyczów - Uhrynów., mieliśmy przekraczać granicę na przejściu granicznym Hrebenne - Rawa Ruska ale wyszło inaczej.

Przejście pokonujemy sprawnie i bez problemów ale po przejściu nawigacja trochę pokomplikowała nam wskazówki do miejsca Jaworów gdzie mieliśmy się spotkać z Wieńkiem i nadłożyliśmy pewnie z 80 kilometrów. Całe szczęście Wieniek nie musiał na nas czekać a to dlatego że u niego tak sprawnie pokonanie granicy nie poszło.

Z tego co Wieniek opowiadał na przejściu granicznym Korczowa – Krakowiec była spora kolejka a polscy pogranicznicy nie wdrażali cichej zasady motocykle nie stoją w kolejce i dwa razy Wieńka wyrzucili na koniec kolejki. Z tego co opowiadał to się trochę nastał aby przejechać na stronę Ukraińską.
W końcu udało się spotkać w miejscowości Iwano-Frankowe i stamtąd polecieliśmy już cała trójką w stronę miejscowości o podobnej nazwie ale nie mniej nazywała się Iwano-Frankiwsk.

Tak jechaliśmy sobie, pogoda nam dopisywała wiec czego chcieć więcej no może więcej szutrów ale to był tranzyt więc lecieliśmy asfaltem ukraińskim który czasem a nawet często w niektórych rejonach gorszej jakości niż najgorsza gruntówka. Godzina 18:00 stwierdziliśmy że zatrzymujemy się na szukanie miejsca do noclegu i naszej pierwszej integracji. Po trasie udało się znaleźć hotel za ok. 20 pln od osoby więc szkoda było nie wziąć. Okazało się również że w tym samym hotelu było wesele. Po rozpakowaniu bambetli i zakupach alkoholowych i produktowych (chłopaki narzekali na słoninkę  ) zasiedliśmy do konsumpcji i pierwszych rozmów. Były plany aby zabawić się na weselu ale poszliśmy grzecznie spać bo przed nami dalsza część drogi.




Dzień 2 Niedziela 29.04.2018 – kolejny raz droga nic szczególnego:
Rano pobudka i w drogę. Pogoda dziś również wyśmienita. Dziś plan dolecieć do Kiszyniowa, wiec tak sobie lecieliśmy natrafiając od czasu do czasu na mały off road po ukraińskim asfalcie oraz udało nam się przelecieć fajną szutrówką wzdłuż jakiejś drogi kolejowej.
Na granicy Ukraina – Mołdawia spotykamy parkę z Krakowa na Varadero, podczas przelotów na off roadowych asfaltach Ukrainy połamały im się zaczepy plastikowych kufrów i musieli je wiązać na sznurki.
Przejście pokonujemy sprawnie, szybko i bez problemów wiec lecimy do Kiszyniowa. Dlaczego do Kiszyniowa a no dlatego że wcześnie rano jedziemy do Milesti Mici gdzie Darek z Wieńkiem chcą pozwiedzać na motocyklach winnice.

Po dotarciu do Kiszyniowa okazało się ze wcale łatwo nie było znaleźć jakiegoś spania i błądziliśmy po ulicach i zadupiach tegoż miasta do późnych godzin, wydawało się że już nic nie znajdziemy. Żutem na taśmę udało się znaleźć jakiś nędzny hostel (spałem w różnych hostelach ale temu brakowało sporo do fajności), małe ciasne pokoje ze sporą ilością łózek – poszli w ilość a nie jakość, sporo muszą się nauczyć. Nie mniej udało się przeżyć noc.




Dzień 3 Poniedziałek 30.04.2018 – kolejny raz droga ale już z pięknym urozmaiceniem i przygodą:
Rano pobudka i jedziemy w stronę Milesti Mici, dojeżdżamy do winnicy. Tu robimy sobie mały popas śniadaniowy w oczekiwaniu na otwarcie Winnicy. Udaje się pomimo że nie mieliśmy rezerwacji dopiąć się do jakiejś grupy i Wieniek z Darkiem ruszają na swoich GS-ach na podbój podziemnych korytarzy winnicy.
Po zwiedzaniu nastawiamy nawigację na Tiraspol i ruszamy w stronę Pridniestrowia.
Tu mamy miłe zaskoczenie bo nawigacja poprowadziła nas sporą ilością ładnych widokowych dróżek szutrowych – banan na gębinie.
Tak sobie jedziemy i jedziemy ciesząc się drogą i oczywiście jej nawierzchnią aż do czasu kiedy z niej zjechaliśmy i podjechaliśmy do sklepu aby się czegoś napić.

Podczas płacenia w sklepie Pani mówi że nie ma jak wydać reszty że u niej tylko ruble, jak to tylko ruble to nie przyjmuje Pani Lei mołdawskich, dlaczego? Odpowiedź była prosta a mianowicie że u nich Lei nie ma, więc pada pytanie czy to Pridniestrowie? – z ust Pani ekspedientki pada odpowiedź twierdząca.
Wychodzimy na zewnątrz i zastanawiamy się co robić, czy lecimy sobie dalej i mamy to głęboko, ale jak zatrzyma nas policja i poprosi o jakieś potwierdzenie jak wjechaliśmy lub coś innego.
W takim razie wracamy do sklepu pytamy gdzie granica, uzyskujemy odpowiedź i podejmujemy decyzję że jedziemy zameldować się na przejściu granicznym.

Podjeżdżamy pod przejście, wyskakują pogranicznicy a my do nich po rosyjsku że mamy mały problem bo wjechaliśmy do nich przez zieloną granicę. Zaskoczenie z ich strony było spore, zresztą z naszej też bo nie było żadnych krzyków od pograniczników, zakładania kajdanek itp. Pogranicznicy ze spokojem pogadali z nami, poinformowali że muszą wezwać jakiegoś dowódcę i się sprawę załatwi.

Po przyjeździe człowieka wyższego stopniem też zero krzyku itp. Jedynie zaczęło się wypełnianie dokumentów co trwało pewnie ze 2 godziny. Dodatkowo zostaliśmy poinformowani że zapłacimy karę w wysokości 33 dolarów ale negocjacje zeszły na 23 od osoby. To już ponoć była maksymalnie najniższa stawka wg. oficjalnego urzędowego cennika.
Po wypełnieniu dokumentów na granicy ruszyliśmy za Uazem na kolejny punkt, a mianowicie do głównej siedziby pograniczników w miejscowości Bandery.

Tam musieliśmy dopełnić kolejnej papierkowej roboty która pewnie też z 1,5 godziny pochłonęła.
Po papirologii pojechaliśmy z Panami pogranicznikami ich łazikiem do banku aby oficjalnie zapłacić karę i tu zaskoczenie bo Pani tak zrobiła że mogliśmy kare zapłacić kartą w dolarach. Po opłacie pogranicznicy zawieźli nas swoim łazikiem w kolejne miejsce, na oficjalne przejście graniczne gdzie załatwili nam oficjalny wjazd, dostaliśmy tam kartę emigracyjną, której trzeba pilnować bo to najważniejsza rzecz.

Ps. Podczas tych wszystkich formalności motocykle stały przed bramą wjazdową do siedziby pograniczników, były na nich kaski, nawigacje, bagaże – Pan wyższy stopniem kazał jakiemuś na bramie pilnować motocykli i przez ten cały czas nic się z nimi nie stało.
Po drodze Panowie pokazali nam miasto, co warto zwiedzić, opowiedzieli o tym że produkują swoje piwo, które nigdzie nie idzie na eksport (jest naprawdę smaczne, mieliśmy okazję próbować ale o tym później). Miasto Bandery jest dość ciekawe i myślę że ze 3 godziny to minimum można poświecić aby wszystko zobaczyć. My jednak z uwagi na czas ruszaliśmy po wszystkim prosto do Tiraspola, który jest oddalony od Bendery o jakieś może 20 km.

W Tiraspolu udało nam się znaleźć Hotel przy samej rzece (piękny widok) za jakieś też ok. 20-25 zł od głowy a może nawet mniej. Nie pamiętam do końca. Pokój późny Gierek ale wysoko z balkonem i pięknym widokiem. Po rozpakowaniu poszliśmy na pierwsze piwko bo w gardle zaschło – kupiliśmy w barze ale poszliśmy je wypić na promenadzie. Gdy tak popijaliśmy to pierwsze piwko w Pridniestrowiu widzimy że w naszym kierunku idzie miejscowa Policja, pospiesznie zaczęliśmy je chować ale widzieli wszystko. Myślimy sobie, no to będzie mandat ale cóż zwrócono nam tylko uwagę że nie można publicznie pić i wszystko – kolejne miłe zaskoczenie.

Dalej to już szwędaczka po mieście, szukanie jakiejś knajpy na aby zjeść kolację – i piękny efekt. Po rozpytaniu dostajemy informację że należy szukać knajpy o nazwie (wypowiada się Kumaniok) – swojskie jedzonko z kuchnią Ukraińską, Mołdawską, Rumuńską.
Udaje się znaleźć więc zaczyna się zabawa – kolejne miłe zaskoczenie , bo za biesiadę z wódą piwem daniami rachunek opiewał za 3 osoby na jakieś 135 pln.
Dalej to już zabawa, i nocne poszukiwanie alko bo o 22 nie sprzedają już tam alkoholu wszędzie. Są tylko jakieś wytyczone punkty. Powiem wam że podczas nocnego spaceru nie czułem najmniejszego zagrożenia, ludzie sympatyczni, policja którą spotykaliśmy i się pytaliśmy gdzie można napić się jeszcze piwka pomocna. Ludzie żyją tam tak jak u nas, są dyskoteki, podświetlane mosty, zabawa itp. – tylko owiane jest to tajemniczością i duchem ZSRR.
















Ostatnio edytowane przez przemo77390 : 10.05.2018 o 21:13
przemo77390 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.05.2018, 09:10   #2
PawelM.
 
PawelM.'s Avatar


Zarejestrowany: Oct 2013
Miasto: Marki
Posty: 1,752
Motocykl: RD04
PawelM. jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 22 godz 51 min 48 s
Domyślnie

Super Przemku że znalazłeś czas na opis
__________________
KTM 640 Rally
PawelM. jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.05.2018, 09:58   #3
flisak

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Feb 2012
Posty: 405
Motocykl: nie mam AT jeszcze
flisak jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 23 godz 8 min 11 s
Domyślnie

Wygląda to wszystko bardzo apetycznie.
flisak jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.05.2018, 10:04   #4
dzinks
 
dzinks's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2016
Posty: 1,279
Motocykl: CRF1000L
dzinks jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 dni 2 godz 25 min 43 s
Domyślnie

Super opis. Niecierpliwie czekam na kolejne dni :-)
dzinks jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.05.2018, 11:44   #5
mirkoslawski
 
mirkoslawski's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
mirkoslawski jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 12 godz 31 min 20 s
Domyślnie

Przemek - miodzio daj proszę fotki jakoweś
mirkoslawski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.05.2018, 20:01   #6
przemo77390


Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,829
Motocykl: inne moto
przemo77390 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 21 godz 47 min 22 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał mirkoslawski Zobacz post
Przemek - miodzio daj proszę fotki jakoweś
Dodane pierwsze foty
przemo77390 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.05.2018, 09:03   #7
przemo77390


Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,829
Motocykl: inne moto
przemo77390 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 21 godz 47 min 22 s
Domyślnie

Dzień 4 Wtorek 01.05.2018 błogie lenistwo:

Dziś budzimy się z nastawieniem na błogie lenistwo. Rano ruszamy w miasto w poszukiwaniu pochodu pierwszomajowego, niestety nic takiego nie ma miejsca.
Jest za to zamknięta główna ulica na której trwają targi, pokazy kultury, ogólnie tańce śpiewanie – można powiedzieć że jest miło i nastrojowo.

Chodzimy się tak robiąc zdjęcia, czasami rozmawiając z ludźmi, próbując miejscowych specjałów o rodzimych wytwórców, które są naprawdę smaczne –brak im nowoczesnego zachodniego, tak bardzo kultywowanego proeuropejskiego składnika którego ja nazywam gównem w jedzeniu, czyli wszelkiej maści składników "E" itp.

Raczymy się przepysznym piwem „Stara Krepasc” i domasznym winkiem i przynajmniej ja cieszę się widokiem ludzi którzy oczywiście mają dużo problemów jak choćby zarobki (dlatego masę ludzi wyjeżdża w poszukiwaniu pracy choćby do np. Rosji, ale my tez jesteśmy w ciągłej emigracji za lepszym jutro) ale są jacyś tacy pomimo przeciwności losu i wyzysku zachodniego uśmiechnięci.

Trochę polityki (ale nie mogłem jakoś tej małej dygresji przepuścić): Przykład zakłamanej polityki zachodniej jest choćby taki że zachód (no Rosja też ale to wiadomo ma wydźwięk polityczny, bo jakby Rosja uznała Pridniestrowie to zaraz była by zła w oczach tak zwanej pseudo społeczności międzynarodowej) kupuje różne wytwory metalurgiczne od fabryki w Rybnicy (nawet Mołdawia nie ma takiego przemysłu na swoim terenie) i nie ma z tym problemu ale w innych kwestiach już tak.

Po spacerku po mieście udajemy się na rejs statkiem – zabieramy ze sobą flaszeczkę domasznego wina i miło spędzamy czas obserwując jak rzeka leniwa płynie, rozmawiamy z ludźmi, popijamy wino. Obserwujemy też brzeg bo na jutro rano planujemy pojechać motocyklami właśnie wzdłuż brzegu – poranny off road.

Po jakimś czasie zaczynam zadawać pytanie ludziom dlaczego Pridniestrowie jest tak źle opisywane w internecie. Ludzie mówili coś że zdarzały się jakieś złe sytuacje ale oni nie chcą być tak kojarzeni – i rzeczywiście ciężko tym ludziom przyszyć łatkę czegoś złego, bo są naprawdę sympatyczni, może trochę mniej ufni ale może przyczyną tej nieufności jesteśmy my odwiedzający ich nieuznawane przez nikogo Państwo opisując często same złe rzeczy.
Kończąc opisywanie tego dnia wieczorem udajemy się do naszej przepysznej jadłodajni Kumaniok.
























Dzień 5 środa 02.05.2018 poranny off:

Budzimy się rano i w drogę – oczywiście wzdłuż Dniestru, drogą off. Pierwszy wjazd i zaliczam niezłego paciaka, nie wiem jak do tego dopuściłem ale to może efekt poprzedniej nocy. Dobrze że nie spadłem motocyklem z mostku (jakieś dwa metry w dół ) w bajoro. Tak tylko zatrzymałem się na drzewku przyciśnięty przez motocykl, kolejna przygoda, która szczęśliwie się skończyła i można ją na wesoło wspominać. Dziś lecimy w stronę Odessy, takie małe urozmaicenie.

Droga offowa całkiem miła ale krótka, później już tylko asfalt. Do granicy docieramy dość szybko i tam pokazuje się że nasze karty emigracyjne są nieważne bo były wystawione tylko na jeden dzień, wiedzieliśmy o tym bo zorientowaliśmy się w hotelu ale stwierdziliśmy że mamy to gdzieś i co będzie to będzie. Na granicy okazało się że było spoko – Pan pogranicznik zadzwonił tylko gdzieś ze ma trzech Polaków którzy powinni wyjechać z Pridniestrowia wczoraj i co ma zrobić? W odpowiedzi usłyszał puść ich 
Jednak jak ktoś jedzie to sprawdzajcie swoje karty emigracyjne na ile dni macie wystawione bo ktoś może cechować się mniejszym spokojem wewnętrznym.

Na granicy spotykamy też grupę z Polski, która leci przez Pridniestrowie do Mołdawii tranzytem – namawiamy ich aby zostali bo warto.

Po przekroczeniu granicy lecimy w stronę Odessy – asfalt, zły asfalt, kiepski asfalt itp. Plan jest taki aby poszukać noclegu nad samym morzem i udaje nam się, docieramy do kompleksu wypoczynkowego na przedmieściach Oddessy który nazywa się „Dom Pawłowych” – fajny kompleks i niedrogi nad samym morzem. Za Dwie doby jak mnie pamięć nie myli płacimy 1360 hrywien. Po rozpakowaniu udajemy się na d morze aby cieszyć się widokiem i jego ciepłem. Jutro marszrutka na zwiedzanie Odessy bo bez sensu pchać się motocyklem. Tak dobiega kolejny dzień.





Ostatnio edytowane przez przemo77390 : 15.05.2018 o 21:48
przemo77390 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.05.2018, 10:44   #8
przemo77390


Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,829
Motocykl: inne moto
przemo77390 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 21 godz 47 min 22 s
Domyślnie

Zostały do opisu 3 dni ale w ramach urozmaicenia wstawiam filmik. Podczas tego wyjazdu miałem lenia do nagrywania i w wielu przypadkach zapominałem włączyć kamery ale ja tak mam - za to od montera dostaje niezły ochrzan.
Także materiału filmowego było bardzo mało ale coś się dało.

https://www.youtube.com/watch?v=5SEo...ature=youtu.be
przemo77390 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.06.2018, 11:14   #9
przemo77390


Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,829
Motocykl: inne moto
przemo77390 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 21 godz 47 min 22 s
Domyślnie

Dzień 6 czwartek 03.05.2018:
Dziś dzień bez motocykla. Rano lokalnym transportem na podbój Odessy. Jest to chyba najlepsza opcja na zwiedzanie – dojechać miejskim transportem do atrakcji a dalej z buta. Tak też zrobiliśmy.
Za dużo nie ma co opisywać bo w tym dniu pozostała tylko włóczęga po Odessie, jakieś zakupy lokalnych przysmaków, piwkowanie.
Po zwiedzeniu Odessy pozostał tylko plażing i wizja powrotu do domu niestety.

Dzień 7 piątek 04.05.2018:
Wczesna pobudka i w drogę. Plan dolecieć do Lwowa. Pierwsze ok. 300 poszły sprawnie i szybko bo lecieliśmy chyba jedną z lepszych dróg na Ukrainie, czyli główną Odessa – Kijów. Jakieś ok. 150 km przed Kijowem odbiliśmy na Winnice i tam już zaczęły się moje ulubione jamy w czymś co przypomina asfalt – już lepiej aby była to fajna szutrówka.
Cały dzień w siodle ale się udało i na 18 byliśmy w Lwowie. Niestety nie udało nam się znaleźć noclegu bo były dni Lwowa i masę ludzi a plan był aby się wieczorkiem powłóczyć i napić piwka w barze, zjeść lokalne specjały. Zrezygnowani polecieliśmy na wylotówkę do domu i tam pod koniec udało nam się znaleźć hotelik. Wieczorna szama piwko i spać bo jutro ostatni dzień i dzień pożegnań, gdyż Wieniek jedzie do siebie a my z Darkiem na Mazowsze.

Dzień 8 sobota 05.05.2018:
Ranna pobudka i w drogę. Niestety to już koniec wycieczki.

Podsumowanie:
Pomimo że w necie mało jest o Pridniestrowiu i mówiono że tam nic nie ma to nie żałuje że tam pojechałem. Bardzo mi się podobało i chętnie bym pojechał tam jeszcze raz i objechał resztę miejsc.
Jeśli chodzi o informacje że tam nic nie ma to faktycznie nie ma np. gór jak na Ukrainie, Rumunii, czy widoków np. Chorwacji. Jednak nie do końca się zgodzę że tam nic nie ma – dla mnie np. było a co a np. klimat który wytwarza Pridniestrowie – nie umiem tego opisać bo każdy go inaczej odczuje, mi on się podobał. Dodatkowo co jeszcze jest a jest np. piwo bardzo smaczne, którego nigdzie indziej nie można kupić (tak mówią lokalni degustatorzy), smaczne jedzenie i myślę że wiele wiele nieodkrytych miejsc i tajemnic.
Kiedyś pewnie tam wrócę choćby po to by napić się lokalnego piwa 
przemo77390 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.06.2018, 20:15   #10
zz44
 
zz44's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2015
Posty: 297
Motocykl: nie mam AT jeszcze
zz44 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 35 min 44 s
Domyślnie

Przemo dzięki za relację! Szkoda, że nie udało mi się z wami wyskoczyć.
Ponieważ kiedyś miałem okazję tam być więc potwierdzam - ludzie otwarci i pomocni (zwłaszcza milicja!) i pyszne zimne piwo nad Dniestrem (Staraja Krepost' - dzięki któremu ponoć potem jest Krepkaja Starost'
No i ten klimat... nawet na Białorusi już takiego nie ma.
W okolicy można jeszcze odwiedzić ciekawą twierdzę w Bilhorodzie Dnistrowskim zbudowaną z zaprawy, w skład której wchodzi piasek plażowy, a razem z nim plażowe muszelki.
zz44 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
KTM 950r Super Enduro zawsze chciałem mieć. madafakinges Motocykl Forumowicza 204 03.08.2020 17:26
Ku przestrodze, uważajmy na siebie bardzo ale to bardzo! Patiomkin Inne tematy 26 10.09.2014 12:21


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:16.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.