Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22.01.2016, 22:25   #41
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Odcinek 8, czyli cepelia po peruwiańsku


Opuszczamy Fiesta de la Candelaria, omijając kałuże i śmieci wracamy do pensjonatu.
Na szczęście nie nakapało zbyt dużo wody z sufitu. Zresztą – i tak mamy lepiej niż ci z parteru, gdzie wybiła kanalizacja

Ponieważ jest całkiem chłodno, a właściciel z góry zapowiedział „no aqua caliente”, nawet nie próbujemy brać prysznic.

Zresztą, ciężko cokolwiek zrobić w łazience, bo nie ma tam ani światła, ani okna
Nie z nami jednak te numery, wykręcamy żarówkę na korytarzu, wkręcamy w łazeince i już widać , gdzie sedes, a gdzie bidet.

Bidet! po raz pierwszy takie urządzenie widzimy! Żeby jednak turysta nie poczuł się zbyt europejsko, to umywalkę, bidet i sedes zmieszczono na powierzchni jakiś 0,5 m2, a lustro wisi idealnie nad kibelkiem

Zasypiamy znieczuleni peruwiańskim winem z kartonu wśród odgłosów bębnów i trąb…

Rano ruszamy prosto na terminal terrestre, czyli ichniejszy PKS.
Kupujemy bilet na najważniejszą atrakcję Puno, czyli pływające wyspy Uros.

Pogoda nie rozpieszcza:



Krzychu sprawdza, czy mamy szansę dopłynąć w całości:



pewne rozwiązania techniczne są ciekawe:



płyniemy:



płyniemy w zasadzie kanałem w trzcinach:





Ale na szczęście się przeciera:





aż dopływamy do wysp Uros, których jest kilkadziesiąt:



każda z nich ma kilkaset metrów kw.



każda wyspa jest po prostu tratwą zbudowaną z trzciny:





lekkiej i pustej w środku:



od dołu trzcina gnije, więc cały czas trzeba dokładać nową.
trochę to wszystko się kiwa, jak na łodzi i Jagna ma niepewną minę





I nawet podziemne pomarańcze tam rosną !



Przewodnik wszystko nam objaśnia:



ale patrząc dookoła, jakoś średnio wierzymy, że ktoś tam mieszka na stałe.
Wyspy powstały kilkaset lat temu, kiedy to Indianie uciekali przed Hiszpanami, którzy zmuszali ich do niewolniczej pracy w boliwijskich kopalnia srebra.

I nadal podobno każdą wyspę zamieszkuje po kilka rodzin, jest szkoła i nawet mały szpital.

I podobno są gdzieś wyspy, gdzie nie dopływają turyści. Usiłowałam je wypatrzyć na zdjęciach satelitarnych, ale widziałam tylko Uros:
https://www.google.pl/maps/@-15.8179...!3m1!1e3?hl=pl

Wyspy Uros to jedna, wielka cepelia:



choć niewątpliwie bardzo kolorowa







Łodzie dla turystów:









jest nawet wieża widokowa:



Ech, gdyby móc zobaczyć wyspy kilkadziesiąt lat temu, przed chmarą turystów… Tyle, że w zasadzie sami jesteśmy jej kawałkiem

odpływając po godzinie mijamy lokalne boisko do nogi:



oraz ruch lokalny:



na łodzi rozmawiamy trochę z innymi „białymi”, wszyscy są mocno rozczarowani „cepeliadą” wysp Uros. Większość z nich wybiera się na wschód do Boliwii.

W porcie postanawiam skorzystać z toalety. W drzwiach babcia klozetowa pyta groźnie: „siku czy to drugie?” i w zależności od odpowiedzi wydziela odpowiednio długi kawałek papieru i kieruje do odpowiedniej kabiny

Inna ciekawa rzecz na Titicaca to parowce. Dwa takie statki sprowadzono w częściach z Anglii.
Opłynęły więc przylądek Horn i wylądowały w Arice (Chile), stamtąd transportowano je pociągiem do Tacna i dalej mułami przez Andy.
Cała podróż trwała 6 lat!
Do dziś pływa jeden z tych parowców. Historia tu: http://www.peruyavariexpedition.com/yavari-ship/

A my wstępujemy na obiad. Oczywiście na rybkę

Niestety Titicaca to również przykład katastrofy ekologicznej. Człowiek, chcą poprawić „rybność” jeziora, wpuścił to niego pstrąga. I teraz w Titicaca jest tylko i wyłącznie pstrąg…

A do pstrąga trzy rodzaje pyr, fasola i kukurydza



wracamy na terminal terrestre z zamiarem kupienia biletu do Arequipy. Ale to nie będzie takie proste

Każda linia autobusowa (a jest ich co najmniej 15!) ma swoja własną kasę i inną cenę. Przed każdą kasa stoi „naganiacz”, który śpiewnie wydziera się: Liiiimaaaa, Liiiima, za pól godziny!!!, Huuuuliaaaka najtaniej!!! i tak dalej.

W końcu znajdujemy najbliższy autobus, cena ok., chcemy kupić bilet. Tymczasem w kasie żądają najpierw biletu OD NAS. O co chodzi
Otóż niezależenie gdzie się jedzie, trzeba wykupić tzw. peronówkę, czyli bilet wstępu na peron…
Uff, udało się.
Wsiadamy.



Niestety wybraliśmy widokowe miejsca na górze, tuż przy szybie…
Najpierw wracamy do Juliaki, gdzie „kanalizacja deszczowa trochę szwankuje”:





A później mamy przejazd przez góry.
Nie takie niskie góry:



I jak to w górach: wąsko, ciasne zakręty, przepaście z boku.
Dodajcie do tego mgłę, ciemność, wyprzedzanie na trzeciego i wiarę w nieśmiertelność kierowcy autobusu, a będziecie już wiedzieli, dlaczego nie powinno się kupować miejsc tuż przed przednią szybą…
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.02.2016, 20:17   #42
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Odcinek 9, czyli lazy day in Arequipa

do Arequipy dojeżdżamy wieczorem, oglądając przy wjeździe niekończące się slumsy. No cóż, w końcu drugie największe miastu w Peru…

Przed wejściem na dworzec dość ciekawe plakaty: nie daj się oszukać taksówkarzowi, sprawdź, ile powinien kosztować kurs! I poniżej cennik

Nasz taksówkarz nie oszukuje, ale za to zaliczamy nocne tankowanie na stacji

W środku nocy zadowalamy się pierwszym lepszym hostelem, jest standartowo, czyli, ciasno, ciemno i niezbyt czysto
Ponieważ chcemy tu zostać ciut dłużej, rano szukamy jakiejś lepszej miejscówki.

Miasto całkiem zadbane, przynajmniej Plaza de Armas:











technologia rejli w służbie ludzkości:



Po raz pierwszy korzystamy z poleconego w „Lonely Planet” hotelu i to jest strzał w dziesiątkę.

W tak luksusowym miejscu jeszcze nas nie było. W dodatku za te same pieniądze, co gdzie indziej.



Jest czysto, słonecznie, normalna pościel i normalna łazienka. I do tego wspólna kuchnia, fajne miejsca do siedzenia. Zostawiamy bagaże i ruszamy w miasto.

W Arequipie jest jeden ważny zabytek: klasztor Santa Catalina, czynny od 1579 roku do dziś. Kiedyś przyjmowano do niego wyłącznie hiszpańskie damy z dobrych dworów i podobna każda z nich wprowadzała się z własną służbą.

wejście do części udostępnionej zwiedzającym:



Niestety wejście kosztuje sporo, ale chyba jest tego warte:





Każda zakonnica miała swoje mieszkanko (nie była to bynajmniej cela)



tu służba gotowała:



a tu prała:



uliczki pomiędzy domami mniszek:



Podobno mniszki tak dobrze się w klasztorze bawiły, a imprezy miały taką reklamę, że w końcu papież przysłał tu nową matkę przełożona do zrobienia porządków









obecnie część klasztoru przeznaczona jest na galerię:



Kolejny punkt dnia to wykup wycieczki do kanionu Colca, nie dojeżdża tam transport publiczny, więc znów jesteśmy skazani na pobyt zorganizowany…
Krzychu umiejętnie zbija cenę, wszystko w folderze wygląda rewelacyjnie.

Zgodnie stwierdzamy, że nie potrzebujemy hotelu, wystarczy nam pensjonat, ma być i łazienka, i ciepła woda, i nawet wi-fi…
Kupujemy

Wieczorem jeszcze jeden spacer „na miasto”:











Wieczorem zasiadamy w kuchni, obżeramy się niesamowicie słodkimi mango i wspominały hostele z Chile.
Gdzie co wieczór były międzynarodowe pogaduchy, imprezy, nawet tańce...

W peruwiańskich hostelach każdy siedzi w swojej własnej małej grupce, albo patrzy w swój własny ekranik...

Rano bagaże w depozyt i ruszamy do najgłębszego kanionu na świecie…
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.02.2016, 06:35   #43
Miras Sc
SOmalijczyk
 
Miras Sc's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: SOsnowiec
Posty: 766
Motocykl: 1090 AdvR
Miras Sc jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 43 min 0
Domyślnie

Kanion Colca - bo to o niego chyba chodzi. Wiąże się znim polski akcent.
To Polacy dokonali pierwszego przepłynięcia kanionu kajakiem. Miało to miejsce w 1981 roku. Wydażenie to wpisane zostało w 1984 roku do Księgi Rekordów Guinnessa.

Czekamy cierpliwie na cd .....

Ostatnio edytowane przez Miras Sc : 06.02.2016 o 06:37
Miras Sc jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.02.2016, 11:00   #44
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Dzień 9, czyli zdobywamy najwyższe szczyty (nieważne, że autobusem )

Rano budzi nas Raf:

- Widzieliście wulkan za oknem?

Jaki wulkan?!

No cóż, wczoraj go jeszcze nie było a raczej totalnie nie był widoczny.
A dziś, proszę, taki widok z okna hostelu:



Nad Arequipą góruje (ale jak widać, tylko w niektóre dni) wulkan Misti - 5822.
Czynny, a jakże



Na szczęście w czasie naszego pobytu smacznie spał.
Na szczyt Misti można się wdrapać, ale zajmuje to 2 dni.

My znajdujemy nasz wycieczkowy autobus, przedzieramy się przez kilometry slumsów i już jest ładnie

Jest z tych piekielnie drogich peruwiańskich pociągów:



i jeszcze droższych objazdowych wycieczek moto , głównie dla Niemców



__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.02.2016, 12:40   #45
Nynek
 
Nynek's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Myślenice
Posty: 597
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Nynek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 3 dni 4 godz 29 min 37 s
Domyślnie

Elegancko Jeszcze .. jeszcze
Nynek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.02.2016, 18:21   #46
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Wdrapujemy się na płaskowyż, ale nie za wysoko, bo przecież wysoko już jesteśmy











Jesteśmy na wycieczce, więc atrakcje po drodze dla turystów musza być.
Np. hodowla lam







a dookoła lata sobie dzikie:



i mniej dzikie:



Czuć, że jesteśmy wysoko:









pierwszy śnieg tej zimy!



Ciągle w górę:



Zatrzymujemy się na przełęczy:



Nawet tu są handlarze, choć pada, wieje i jest przenikliwie zimno:



Ledwo wysiadłam z autobusu, tak się kręci w głowie:





już tylko taka roślinność występuje:



Chwilowo te 4910 m n.p.m. to nasz rekord życiowy

i zjeżdżamy w dół:



miasteczko w dole to nasz cel na dziś:





Nim jednak dostąpimy zaszczytu wjazdu, musimy zapłacić za wjazd na teren parku narodowego (czy coś podobnego). Prawie 100 zł/głowa… Co prawda na 2 tygodnie, ale my jutro wracamy….



W miasteczku Chivay dostajemy obiad (było nawet ceviche) i zostajemy rozlokowani po hotelach i pensjonatach.

Oto nasz pensjonat:



(na szczęście to ten po prawej )

i znowu sprawdza się maksyma „papier wszystko zniesie”. W szczególności piękny opis apartamentu

Nasz ogromny, 3-osobowy apartament:



I ogromna kabina prysznicowa



Na szczęście mamy inną opcję kąpieli – Aquas termales, czyli gorące (baaardzo gorące!) źródła:



Mina Krzycha wyraża wszystko:



Lubię pływalnie z taką woda i takimi widokami !



wieczorem mamy „wieczorek z miejscową kulturą”, zaglądamy, uśmiechamy się i idziemy indywidualnie na piwo.

Kolejny dzień to bardzo wczesna pobudka i w końcu kanion!

cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.02.2016, 00:28   #47
gdziala
 
gdziala's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Nysa/Reykjavik
Posty: 405
Motocykl: CRF1000
gdziala jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 1 tydzień 9 godz 39 min 32 s
Domyślnie

Pieknie tam
gdziala jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.02.2016, 19:30   #48
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Raf przypomniał mi jeszcze, że wzmiankowanej przełęczy stoją sobie (podobno) dwa najwyżej na świecie położone kible.
Oto one:



Nie mieliśmy potrzeby skorzystania, relacji szczegółowej więc nie będzie
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.03.2016, 20:39   #49
jagna
 
jagna's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 3 min 21 s
Domyślnie

Czas kończyć opowieść, bo już następna czeka niecierpliwie.
Jakoś to Peru idzie mi jak krew z nosa…
No nic, sprężam się zatem:

Dzień 10, czyli El Condor pasa, cokolwiek to znaczy

Pobudka skoro świt. pakowanie, śniadanie.
Śniadanie

Nie wiem, kto z większym zdziwieniem patrzy na stół. Hiszpanie, czy my.
Stół jest nakryty na 4 osoby (mamy więc przewagę na d Hiszpanią, bo nas jest troje).
Nakrycie to zawiera: 4 małe bułeczki, jedną porcję masła podzieloną na 4 kosteczki o wymiarach 1 cm3 oraz spodeczek z łyżeczką dżemu.
Krzychu grzecznie pyta gospodynię, czy aby na pewno to wszystko jest dla nas

Na szczęście przed nami Kanion Colca

Zatrzymujemy się na chwilę w mijanym miasteczku, gdzie podobno codziennie rano miejscowe dzieci tańczą dookoła fontanny. Ciekawe, czy jak nie ma turystów, to też tańczą



Kończy się asfalt, autobus zapina 4x4, jedziemy dalej









Podobno to pre-inkaskie tarasy uprawne:



I docieramy na najbardziej znany punkt widokowy: Mirador Cruz del Condor.
Wszyscy turyści chcą tu być rano, kiedy kondory korzystają z porannego prądu wstępującego i wylatują do góry z dna kanionu.

Ale na razie kondorów brak.

Ale kanion jest



Oczywiście żadne zdjęcia nie oddadzą ogromu głębokości.
Ściany kanionu wznoszą się z lewej strony na ponad 3200 m nad poziom rzeki, zaś z prawej - na 4200 m.
Jest dwa razy głębszy od słynnego Wielkiego Kanionu Colorado, ale wcale nie najgłębszy. Tyle, że ten najgłębszy (też w Peru) jest bardzo trudno dostępny.



rzeczka płynie sobie gdzieś tam, hen, 3 km niżej…





Turystów na szczęście nie za dużo, kanion jeszcze widać





Kondorów nadal brak. Śmiejemy się, że zaraz przyleci jakiś osobnik i zacznie krakać „un sol, un sol” , czyli „jeden sol”, i dopiero po zapłaceniu przyleci reszta doskonale wpisywałoby się to w peruwiańskie łupienie turystów





w końcu słyszymy: „El Condor, El Condor!”

no i jest:







Upojeni widokami ruszamy na krótki spacer wzdłuż krawędzi kanionu (oczywiście barierek brak) i odsłaniają się przed nami jeszcze piękniejsze widoki.
















Przewodnik raczy nas opowieścią o odkryciu kanionu – aż zdumiewa, że było to tak niedawno.
A jego odkrywcami byli Polacy z krakowskiego klubu kajakowego AGH "Bystrze" podczas wyprawy kajakowej w 1981. Zresztą , zastał ich w Peru stan wojenny...
Uczestnicy wyprawy nadali w Kanionie Colca kilka nazw, zatwierdzonych następnie przez Instytut Geograficzny w Peru, np. Wodospady Jana Pawła II, Kanion Polaków czy Kanion Czekoladowy.
Uczestnicy wyprawy to prawie narodowi bohaterowie Peru, spotkał się z nimi prezydent Peru Fernando Belaúnde Terry. Nasz przewodnik stwierdził wprost: „Dzięki tym Polakom zarabiamy teraz dużo pieniędzy”.

Nasze pytanie o zniżki dla Polaków pozostało bez odpowiedzi

Powrót do Arequipy też był ładny:









Bardzo ładny, ekologiczny parkan kolczasty:







Prosta jak drut droga przez Altiplano:



padało trochę:



i na koniec wieczorny widok z okna hotelu. Widać nawet zarys wulkanu!



cd (chyba) n...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.03.2016, 20:56   #50
Rojek
 
Rojek's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 903
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Rojek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 3 dni 13 godz 5 min 48 s
Domyślnie

Jak to chyba? Tu się czeka na każdy odcinek!
Rojek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Kawa z parmezanem czyli zimni w kraju pizzy i makaronu zimny Trochę dalej 36 12.06.2015 13:01
Do kraju podziemnych pomaranczy czyli po pyry do Peru fassi Kwestie różne, ale podróżne. 6 09.02.2015 08:36
Polscy podróżnicy zamordowani w Peru Cynciu Kwestie różne, ale podróżne. 10 11.07.2011 12:52
Co sadzicie o takiej pomaranczy? samul Inne tematy 18 30.04.2010 01:59
rajd pyry chinol Imprezy forum AT i zloty ogólne 170 23.10.2008 14:48


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:19.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.