Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16.09.2010, 22:39   #1
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie Rumunia 2010 by Hans&Cleo

Tego roku - z braku lepszej idei - razem ze swoją Szanowną Współ, znaną też jako Cleo, postanowiliśmy nawiedzić kraj Rumunią zwany. Założenia na tryb jazdy były takie, jak się tylko da zjeżdżamy z asfaltu i walimy bocznymi w poszukiwaniu ADV, OFF & Extreme. Plan po Rumunii jest taki - że go nie ma. Pojedziemy gdzie nam się spodoba, śpimy gdzie nas noc nastanie, a z zabytków chcemy zobaczyć palinkę czy tez inną śliwowicę.

W ramach intensywnych i rzetelnych przygotowań do tego - było nie było trudnego wyjazdu - kupiłem 2 flaszki 0,5l każda i zatankowałem motocykl. Kij z mapą - kupimy na miejscu. W niedzielę wieczorem zamieniamy motocykl w coś pośredniego między furgonem a wozem cygańskim i z ranka w poniedziałek 30 września żegnani przez Rastę i Sevena wyruszamy. Deszcz zostaje w kraju.
Dalej tego dnia to nuda, nuda, nuda połączona z dzięciołem ze strony usypiającej Cleo ; )

Przelatujem przez granice PL-SK w Jurgowie i atakujemy bocznymi na Preszov-Koszyce-Slovenskie Nove Mesto, gdzie zamierzamy przekroczyć granice węgierską.
Walim se tak bokami, podziwiamy przyrody okoliczności i cygańskie slumsy (opinie o tej grupie etnicznej, po tym co widzieliśmy w całej podróży zachowam dla siebie, bo jest mało politycznie poprawna) i nic się nie dzieje, do momentu aż wiedziony objazdem trafiam do ........starej kopalni, co podkopuje moje głębokie przekonanie o umiejętności czytania mapy. Czytaniu ze zrozumieniem.






Ale że Hans&Cleo Crew nie pęka, ogarniamy siebie i parę kanapek, oraz znajdujemy własciwą drogę. Za Presovem wpadamy w tak oznakowane objazdy, że granice przekraczamy w Senie. Tak nas to cieszy, że skaczę z radości.




Co tam. Walimy dalej i ok 17.30 logujemy się na kempingu u znajomego Węgra, w miejscowości Levelek. Jesteśmy jedynymi gośćmi wiec śpimy w sali jadalnej.
W tym samym czasie 150km na południe od nas granicę rumuńsko-węgierską przekracza niejaki Krystek, ale - nie dociera do nas.
Co do Węgra - mimo 3 lat znajomości, do dzisiaj nie wiem które to jego imię, a które nazwisko. Dziwny tej język.... Po godzinie wpada - nazwijmy go na potrzeby tej relacji Sipos - wraz z kumplem Imre, Palinką, Browarem i Rumuńskim Bimbrem (b.b.b.dobrym). Dzięki Bogu przynosi też jabłka - będzie czym przegryzać. Nie pozostaje mi zatem nic innego, niż wyjąć jedna z 0,5l + piersiówkę i pogadać.....o przyjaźni polsko-węgierskiej. A że Sipos jest przewodnikiem karpackim, ustalamy za 2-3 lata wypad na cały główny szlak forgaraski
; )
Dostajemy też mapę Rumunii i kradniemy długopis ; ) (szybko się zepsuł, nie warto było : )







Sipos jest - jak się okazuje - węgierskim nacjonalistą, zatem nie będę streszczać jego poglądów na pewne sprawy, ale powiem tak - na jego miejscu nie wygłosiłbym ich w słowackim, czy tez rumuńskim barze, w obawie o twarz/jaja/życie. Ale dowiaduje się przynajmniej kim była św. Kinga i gdzie w Rumunii kupić ten bimber... Dochodzę też do wniosku, że węgierski nie jest aż taki trudny.

Padamy w niejasnych okolicznościach ok 22, o 4 rano Cleo ratuje mi życie APAP'em, a ok 9 wyjeżdżamy z Levelek'a żegnani radosnym bębnieniem deszczu i nieco mętnym wzrokiem naszych węgierskich przyjaciół. Przez pozostałe do granicy rumuńskiej 30km usiłujemy przeliczyć kurs forinta do euro, USD i złotówki. Wersje mamy różne, ale żadnej wiarygodnej.

Przed nami - Rumunia.

cdn
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!

Ostatnio edytowane przez hans : 01.10.2010 o 08:46
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2010, 22:54   #2
wieczny
Common Rejli
 
wieczny's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,736
Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure
Przebieg: dupa
wieczny jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 39 min 17 s
Domyślnie

Hehehehe, Rumunia i szukanie OFF'u jadąc z kuframi już mi się podoba. A tu widzę cztery kufry . YEAH!! Czekam na kolejne części .
__________________
BRW 1991
I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże.
NIE SPRZEDAM!


Ostatnio edytowane przez wieczny : 16.09.2010 o 23:05
wieczny jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2010, 23:02   #3
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie

OFF nie równa sie trial

Cytat:
Napisał wieczny Zobacz post
...OFF'u jadąc z kuframi już mi się podoba, A tu widzę cztery kufry ...
- dodaj jeszcze Żone.

Masz Niedowiarku : )

__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!

Ostatnio edytowane przez hans : 16.09.2010 o 23:27
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2010, 23:08   #4
Boski-Kolasek
 
Boski-Kolasek's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Bieszczad PL, co. meath IRL.
Posty: 1,630
Motocykl: nie ma!!!!!!!
Przebieg: +-50k
Boski-Kolasek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 6 godz 6 min 11 s
Domyślnie

hahaha no daway kolego daley i jak to sie ta historyia potoczyla, bo jak na razie to brzmi dobrze!!!!!!!
Boski-Kolasek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2010, 00:38   #5
jorge
Autobanned.
 
jorge's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Wawa
Posty: 5,203
Motocykl: Tesco
Przebieg: 45 555
jorge jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 48 min 11 s
Domyślnie

Hans ze swoim nickiem sam się prosisz o nacjonalistów . Dawaj dalej - coś połówki na fotach nie ma ...
__________________
Chromolę Afrykę wolę ...Hobbysta Afrykański.
jorge jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2010, 07:54   #6
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał jorge Zobacz post
Dawaj dalej - coś połówki na fotach nie ma ...
Kochaniutki, dwa ostatnie zdjecia, po lewej....


czy tez chodziło Ci o Cleo?
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2010, 09:31   #7
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie

Teraz krótkie wprowadzenie nt nomenklatury drogowej z naszej mapy:
drogi czerwone - drogi główne
drogi pomarańczowe - drogi główne ale jakby trochę mniej
drogi żółte - drogi niespodzianka, albo fajne, albo szuter albo dziury po asfalcie
drogi białe - szuter, blotko, dziury po dziurach i takie tam wynalazki
dróg poniżej białych mapa nie zawierała, co nie znaczy że nimi nie pojechaliśmy

OK, do rzeczy:
wpadamy se do Rumunii na wysokości Carei i tamże stajemy. Jesteśmy nieco rozczarowani tym, że celnicy rumuńscy nas zlali. Choć może świadczy to, że mamy uczciwe twarze. Z miejsca atakuje nas cygańska panda (nie wiecie? staje i napiera: Pan da, Pan da...). Windykujemy jakiś bankomat, bo z lei mamy: złotówki, euro i niepoliczalną ilość forintów. I tu uwaga - nie bierzcie do Rumunii lei (lejów) kupionych w Polsce. Bank policzył mi po 0,98 pln za leja, a w kantorze liczą po.... 1,25pln/Lei..

Jako, że kac mija, lecimy na pomarańczową na Tasnad, planując żółta na Cehal. W Tansnadzie się gubimy, zatem na Cehal planujemy wbić białą... Taaaa..... niewinnie wyglądający podjazd zmienia się w niezłe zoo. 450 metrów wjeżdżam wpychany przez Cleo 30 min, zjeżdżam 30 min a pozostałe 30 czyszczę moto z tego czegoś co go oblepiło ; )











Zweryfikowawszy plan, dobijamy do Smileu Silvaniei i atakujemy żółtą na przełęcz pod Magura Priei - ok 30 km po szuterku, kamyczkach i wykopach drogowych, jako ze chłopaki zaczynają kłaść asfalt (choć są dopiero na etapie robienia dziur w drodze). Trasa niezbyt stromo - acz konsewentnie - pnie się w górę, aby z przełęczy roztoczyć widok. Ładny widok.









Szybki zjazd w dół, szukanie miejsca pod namiot kończy się zabraniem nas do fajnego, acz jeszcze budowanego ośrodka, gdzie możemy się rozbić za frii. Właścicielka widząc zmarzniętą Cleo, przynosi nam po 100ml palinki, którą ja wypijam na 2 razy ze skrzywieniem, a Cleo na raz bez skrzywienia, co budzi popłoch u Pani Rumunki ; )

Dygresja - był niezbyt ciepły za to mokry wrzesień i góry - w nocy ok 4-7 st. C. Namiot stal się zatem awarią. Ale noclegi w kwaterach prywatnych po 30pln/os są fajne, tanie i dość dostępne.

Obudzeni o poranku waleniem ulewy pojechaliśmy dalej na Huedin, a tam na żółtą coby przez Belis dotrzeć do Gilau.
Za przełęczą przy Belis, oczom naszym ukazuje się jeziorko Fantanelelor.









Jako, ze zaczyna lać na serio spadamy, a że :"...ciemność widze, widze ciemność..." mylę drogę i zamiast na żółtą wbijam na się na białą - choć jeszcze o tym nie wiem ; )
Jedna przełęcz szutrowa, druga, podjazdy, zjazdy, generalnie w cipkę, choć dystans się nie zgadza. Generalnie w świetnych humorach lądujemy w Albac - ok 90km od miejsca docelowego, co budzi nasze lekkie zdziwienie - ale ADV to ADV. Przestaje padać. Hura. Spotykamy fajnego gościa - startował w 2002na KTM w Dakarze.
Gadamy chwilę, z tym że mało się rozumiemy, bo on po niemiecku, a my po angielsku i rosyjsku.

Szybki asfalcik przez Campeni, Abrud i jakąś przełęcz w kierunku na Zlatną. Pod przełęczą usiłują zaatakować nas goniące i rzucające się na i pod motocykl bezpańskie półdzikie psy, wiec mówię Cleo, coby następnym razem je kopała ile ma siły. Faktycznie, następnym razem kopnęła, ile miała siły w podkutym bucie enduro. Tylko zamiast psa, trafiła mnie......

W Zlatnej szybka kawa na rozgrzanie (bo jest mokro i zimno) - stajemy w najgorszej budzie, gdzie leje się i z dachu i z kibla, a Pani Kelnerki nie interesuje co robimy, co jemy itd. Sądzę, że zareagowała by dopiero na wyjecie własnej flaszki....



Odbijamy w ostro pnącą się w górę białą szutrówkę i po 27 km lądujemy w Geoagiu.













Potem tylko szybki strzał białymi do Sebes, i w ulewnym deszczu logujemy się w schronisku w Capalna na początku trasy 67C, czyli Transalpiny. To nasz sprytny plan na jutro...

cdn
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!

Ostatnio edytowane przez hans : 01.10.2010 o 09:02
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2010, 09:46   #8
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,557
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 14 godz 10 min 8 s
Domyślnie

Szefie, a tak z czystej ciekawości - coś Ty napakował do tych wszystkich kufrów, skrzynek, itp.? Rozumien, że Cleo nie chciała rozstawać się ze swoją szafą? A tak na serio, to daje mi to do myślenia - chyba nie zaryzykuję namawiania mojej pani kierowniczki do wspólnych wypadów, bo mam dobre serce i tony szpejstwa na moją afryczkę nie wrzucę...
Czekam na dalszy ciąg
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2010, 09:52   #9
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie

- boczne na gmolach - narzedzia + kondony. Poczawszy od dętek, pompek, łatek, przez komplet narzedzi (spokojnie moglem wyjąc silnik z ramy i go rozebrac), regler, miernik, malutką ładowarke aku, liter oleju na zapas, kleje, gumki, zębatka i kawalek łańcucha. Na nich przpiete 2 spiwory i 2 maty samopompujące. Poza kasacją sprzeta na reszte byłem gotowy

- na baku - plecaczek z elektroniką (aparat, gps, telefony) i dokumentami.

- worek bagazowy - namiot, żarcie i leki

- kufry - każde z nas miało własny. W kufrze - ok 60% ubrania i buty reszta wolna na alkohol ; ) I inne suweniry. Na kufrach woda + termos + denaturat do kochera.
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!

Ostatnio edytowane przez hans : 17.09.2010 o 09:55
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2010, 09:56   #10
podos
 
podos's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Kraków
Posty: 3,988
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
podos jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 14 godz 28 min 34 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał hans Zobacz post
- boczne na gmolach - narzedzia + kondony. Poczawszy od dętek, pompek, łatek, przez komplet narzedzi (spokojnie moglem wyjąc silnik z ramy i go rozebrac), regler, miernik, malutką ładowarke aku, liter oleju na zapas, kleje, gumki, zębatka i kawalek łańcucha. Na nich przpiete 2 spiwory i 2 maty samopompujące. Poza kasacją sprzeta na reszte byłem gotowy

- na baku - plecaczek z elektroniką (aparat, gps, telefony) i dokumentami.

- worek bagazowy - namiot, żarcie i leki

- kufry - każde z nas miało własny. W kufrze - ok 60% ubrania i buty reszta wolna na alkohol ; ) I inne suweniry. Na kufrach woda + termos + denaturat do kochera.
ojojoj naczytales sie listy im. podoska i potraktowales ją dosłownie
__________________
pozdrawiam, podos
AT2003, RD07A
------------------
Moje dogmaty
0. O chorobach Afryki: (klik)
1. O Mikuni: Wywal to.
2. O zębatce: Wypustem na zewnątrz!!!
3. O goretexie: Tylko GORE-TEX
4. O podróżach: Jak solo to bez kufrów
5. O łańcuszkach rozrządu: nie zabieram głosu.
6. Lista im. podoska Załącznik 10655
7. O BMW: nie miałem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem.
8. O KN: Wywal to.
9. O nowej Afripedii: (klik)
podos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Krym-mołdawia-rumunia 6,08,2010-15,08,2010 joker Umawianie i propozycje wyjazdów 6 10.08.2010 07:01
Rumunia w czerwcu 2010 JuIo Umawianie i propozycje wyjazdów 20 31.05.2010 03:46


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:05.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.