Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14.11.2010, 19:04   #11
Neno
 
Neno's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

10.11.2010
Wstajemy ok 7. Rzut oka za okno: nie jest źle, klimat jest



Spadamy na stare miasto. Jako, że nie wiemy gdzie jesteśmy łapiemy TAXI, których jest tu jak mrówek. Wszystkie żółte. Wożą wszystko – od ludzi po dywany. Ładujemy się do środka wozu i próbujemy się dogadać gdzie ma nas zawieźć, na próżno Pomaga koleś ściągnięty z chodnika, który znal trochę angielskiego i robił za tłumacza. Trasa znana, cena też ustalona więc jedziemy. Okazuje się , że mieszkamy 500m od cytadeli Koszt kursu 1.5zł Wrażenia – bezcenne zwłaszcza, że jedziemy z arabską muza na full i opuszczonymi szybami Fajny klimat, kierowcy też się chyba podobało
Zaczynamy od cytadeli (lokalesi 15 SYP, innostrańcy x10, ot i cała Syria – w niektórych knajpach też mam wrażenie, ze mają przelicznik x5 lub x 10 . Sam zabytek nie robi na mnie specjalnego wrażenia, mimo to, nie jestem przecież sam, włóczymy się tam ze 2h. Na miejscu kawka + to czym częstują nas jakieś arabskie niewiasty (jakieś lokalne specjały),zalotnie spoglądając spod swoich chust. Starczy tego dobrego, bo zaraz nas ukamienują











Technologia na Bliski Wschód jak widać też dotarła. Dodam tylko, że pokrycie w każdym z krajów było WZOROWE ! Gdzie bym się nie zatrzymał sygnał był lepszy niż wzorowy.


Jako, że do hotelu blisko postanawiamy wrócić na piechotę najkrótszą drogą. No i się zaczęło ;D Wąskie uliczki, lokalne klimaty, zapach kawy, przypraw, pieczywa – istny orient. Jak by to powiedzieć …. gubimy się















Błądzimy dalej wpadając na fabrykę mydła, które potem sprzedaje się na targach jako produkowane tradycyjnie. Sądząc po pomieszczeniu i "maszynach" jest to prawda, a ja myślałem, że robi to jakaś potężna fabryka i nabija turystów w butelkę Z "nowości" rzuciły mi się w oko tylko : drzwi, biurko, świetlówki i palety. Reszta pachniała starymi czasami. Klimat nieziemski...i ten zapach!





Postanawiamy , że jednak wracamy TAXI By do niej dotrzeć przez przypadek przechodzimy przez największy targ w Syrii gdzie kupujemy gifty, targujemy się deczko, koledze udaje się zbić cenę o 10x więc nasze przypuszczenia o takowym a nie innym zawyżaniu cen nie wzięły się jednak z nieba !
Pod hotelem wrzucamy co nieco na ząb, uzupełniamy zapasy wody i spakowani wyjeżdżamy ok 14.
Ujeżdżamy może z 500m i awaria. Tenerka chodzi na jeden garnek Wśród dziesiątków kibicujących nam syryjczyków Piotrek zmienia świece, ja biegam po okolicy szukać już kolejnych na zapas (NGK – 6zł/szt.) a reszta ekipy odpowiada na pytania : skąd, dokąd i ile kosztują maszyny Robią foty, kręcą filmy, zbierają podarki od handlujących obok: owoce, wafelki itp.









Mija godzina. Awaria usunięta – ruszamy. Cel Palmyra.
Jedziemy może z 2h i zatrzymujmy się na popas.
Knajpa obskurna ale jak się po posiłku okaże jedna z droższych w Syrii





Robi się późno, ciemno i chłodno.
Postanawiamy skrócić drogę bo wg kierowców, którzy zatrzymują się zawsze jeśli widzą, że szukamy drogi, jest tam asfalt. Ruszamy. Kończą się angielskojęzyczne napisy na znakach, zostajemy więc tylko, my, nasze motocykle i ten cholerny maczek No i Zumo w Advenczerze Sławka - niestety bez dokładnych map. Droga nie jest zła, po 10 km jest zła, po kolejnych 10 bardzo zła, potem zaczął się szuter i …. i tak właśnie o 21 lądujemy na środku pustyni Jest twarda, z małymi kamykami, równa jak stół więc ośka Latam tak szybko jak tylko mogę, ogranicza mnie tylko widoczność ( mamy prawie środek ciemnej nocy ) i mózg, z którego koledzy mówią, że chyba wiele nie zostało Oni bezpiecznie turlają się 70ką.
Co chwila postój i opowiadanie wrażeń bo jadąc mijamy 3 „rafinerie” a następnego poranka czytając przewodnik dowiaduję się, że było tam też gdzieś w okolicy podziemne, ciężkie syryjskie więzienie . Czad. Może to Ci goście z kałachami na środku pustyni tego przybytku zła pilnowali... nie wiem .
Jadąc sobie tak co 15 minut gubimy się by po 15 kolejnych stwierdzić, że chyba jednak jedziemy dobrze i tak wkoło. Długo by pisać. Postanawiamy zjechać z pustynnej drogi i ciąć na azymut- słuszna decyzja bo po 10min lecimy już po bleeeee ….czarnym, znowu …
Ukurzeni do granic możliwości, do granic możliwości też szczęśliwi lądujemy w kolejnym podrzędnym hotelu w Palmyrze. Znów się nie wyśpimy. Powieki zamykamy ok 0.00

Dystans 320km

Ostatnio edytowane przez Neno : 27.11.2010 o 13:20
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.11.2010, 21:22   #12
luzMarija
 
luzMarija's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Środa Wlkp.
Posty: 511
Motocykl: xr400r, cbr1100xx
luzMarija jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 38 s
Domyślnie

Gryzę paluchy z zazdrości i kibicuje!
luzMarija jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.11.2010, 23:18   #13
Neno
 
Neno's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

11.11.2010
7.30 pobudka, szybkie śniadanie, pakowanie i ruszamy na zwiedzanie gruzowiska Motocykl Piotra nie odpala, nie wnikając w szczegóły odpalamy na pych. Sławek jedzie swoim Advenczerem na myjnię a my pośmigać między "greckimi" kolumnami. Wjeżdżamy od tyłu, od strony wież. Nikt nie pobiera żadnych opłat, nikt nie pilnuje.... totalna samowolka. Robimy kilka fotek.





















Szybka rundka między kolumnami i udajemy się na wzgórze na którym stoi cytadela.



Z góry roztacza się piękny widok nie tylko na starożytne miasto ale również na okoliczne góry. Można się zapomnieć i spędzić tu sporo czasu gdyby nie natrętni sprzedawcy pamiątek. Zmywamy się czym prędzej. Musimy dziś dojechać do Jordanii bo jeden z nas dostał tylko wizę tranzytowa ( Sławek był w Izraelu i by pojechać z nami na prędce wyrobił nowy paszport - ale w Warszawie wizy mu nie chcieli sprzedać, sporo więc ryzykował), która była wystawiona na 2 dni.
Do granicy ok 350 km, jest dopiero 11:30 więc postanawiamy trochę jeszcze pomarudzić. Robimy więc co chwilę sesje zdjęciowe, zaliczamy przydrożny szczyt na którym posilamy się.









Słońce pali, więc ruszamy czym prędzej – jadąc wiaterek daje jakąś namiastkę komfortu – nie wiem jak wytrzymują tu motocykliści w lipcu czy sierpniu.
Marudziliśmy tak, że o 14:30 do granicy mamy jeszcze ponad 200km a tymczasem , a jak , nie inaczej, kolejna awaria - w Yamasze Piotra ginie prąd
Stawiamy na regulator napięcia. Jako, że zapasowy też nie działa ( Piotr nie był pewny jego sprawności) daję mu swój zapas. Tez lipa Robimy więc podmiankę akumulatorów i znajdujemy w ten sposób przyczynę- aku pewnie zakończył żywot wczoraj na pustyni... Kupujemy nowy, od Tico, taki 35Ah który ląduje na siedzisku pasażera i czym prędzej mkniemy na granicę – nie chcemy się narażać na nieprzyjemności. Udaje się – Jordania wita nas o 23:45. Przekraczamy granicę, dojeżdżamy do pierwszego większego miasta i szukamy noclegu. Zajmuje nam to ponad godzinę, zresztą gdyby nie pomoc jordańczyków którzy zaprowadzili nas pod drzwi „hotelu” pewnie byśmy nic nie znaleźli.
Jest 1:30 , siedzimy w obskurnym pomieszczeniu, bez ciepłej wody w łazience, w zasadzie ciężko to nazwać łazienką.... wychodek, tak , to lepiej pasuje. Omawiamy plan na jutro i w podłych nastrojach kwadrans przed 2 kładziemy się spać. Może jutro się wyśpimy ? Kto wie, może ...
Dystans : 450km.

Ostatnio edytowane przez Neno : 27.11.2010 o 13:49
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.11.2010, 00:56   #14
wieczny
Common Rejli
 
wieczny's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,736
Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure
Przebieg: dupa
wieczny jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 39 min 17 s
Domyślnie

Chyba jeden z najbardziej lanserskich drogowskazów .

Zdjęcia kojące w tę obeszczaną pogodę...

Cytat:
Napisał Neno Zobacz post
Kupujemy nowy, od Tico, taki 35Ah
Lewy plus, cienka klema
__________________
BRW 1991
I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże.
NIE SPRZEDAM!

wieczny jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.11.2010, 12:08   #15
Neno
 
Neno's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

12.11.2010
Zwijamy się czym prędzej z tego rozpierdolnika dumnie zwanego hotelem, jeszcze tylko przejażdżka motocyklami po recepcji


i już mkniemy w kierunku Aquaby. Daleko nie dolatujemy... tak, tak, to słynna Super Tenera Piotra znów odmawia posłuszeństwa. Piotr stawia na zbyt bogatą mieszankę, więc rozbiera maszynę w centrum stolicy, tuż przed meczetem.








Od razu daje się zauważyć inną mentalność jordańczyków: nikt nie pomaga, nie kibicuje, nie ma herbatki czy darmowych owoców Cywilizacja jak by wróciła. Nie ma też klimatów w stylu motocykl 125ccm i 4-5 osobowa rodzina na nim.
Po 2 h walki – wbijamy się w uliczki 3 mln stolicy Jordanii i mkniemy przed siebie. Super Tenera nie jest już taka Super bo dalej ma to samo Nikt nie chce jechać za Piotrem bo śmierdzi spalinami że hoho. Piotr tylko prosi by nie zamieszczać relacji przed sprzedażą motocykla Ale myślę, że po powrocie naprawi co potrzeba i Tenera znów będzie Super
Pod drodze zaliczamy jeszcze Górę Nebo z której to Mojżesz zobaczył Ziemię Obiecaną, na niej również zmarł.
Widoczki z góry i jej okolic:








Oglądamy też ruiny zamku w Mukawiru ( w którym jakaś kobieta za taniec przed Herodem otrzymała w nagrodę głowę Jana Chrzciciela) oraz Zamek al-Karak ale nie robią na nas wrażenia więc resztę sobie odpuszczamy.
Z racji długiego postoju (Tenerka) dolatujemy tylko do Wadi al-Mudżib gdzie rozbijamy namioty w pięknej scenerii.







Wieczorne ognisko zastępuje nam reflektor BMW, a muzykę śpiewy upojonych do granic możliwości jordańczyków, którzy 50m niżej też zrobili sobie piknik. Pogaduchy przy picie i mielonce oraz ciepła grochówka kończą ten dzień.


Dystans 165km

Ostatnio edytowane przez Neno : 23.11.2010 o 19:33
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2010, 19:38   #16
Neno
 
Neno's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

13.11.2010.
Kolejny dzień zaczyna się … sam nie wiem czym, zatruciem, grypą żołądkową
Wstajemy wcześnie by zobaczyć ten 900m odpowiednik Wielkiego Kanionu amerykańskiego (ten ma ponoć aż 2133m) w blasku wschodzącego słońca. We mnie dodatkowo budzi się coś i każe jechać jak najniżej się da, do rzeki, do podnóży. Jak kazało, to musiałem Zabieram tylko rolkę papieru toaletowego i ruszam. Totalne pustkowie okazuje się ( nie widać tego z góry w żaden sposób)być zamieszkane. Żyją tu całe rodziny w lepiankach jak z XIXw, nawadniają sobie „pola” z płynącej w dole rzeki i uprawiają pomidory, których to setki skrzynek mijam po drodze na dół. 5 czy 10 domów a w każdym duża gromadka dzieci. Dojeżdżam do wody, gdzie zamaczam się do wysokości cholewek co daje ukojenie rozgrzanym stopom. Opłukuję się z kurzu, robię parę fotek i znikam w otchłaniach kurzu. Koledzy na górze opowiadają mi potem, że narobiłem niezłego popłochu wśród tych mieszkańców nie wiem o co im chodzi, mnie pozdrawiali machając rękoma, w geście raczej przyjaznym niż wrogim







Na górze spotykam chłopców idących do szkoły. Krótka wymiana zdań "na migi" , fotka i oni w swoją, ja w swoją stronę.



Pakujemy się i lecimy dalej drogą o wspaniałej nazwie Kings Highway. Mnóstwo zabytków przy niej do obejrzenia ale my mamy duże opóźnienie, wiadomo dlaczego Odpuszczamy więc je sobie i lecimy do najsłynniejszego zabytku w Jordanii – nabatejskiego miasta sprzed 2000lat, czyli Petry, słynnej też z racji kręcenia w niej ujęć do filmu o przygodach Indiany Jonsa czy jak mu/jej tam , nie ogladam takich filmów
Godzina już późna, chłopaki decydują się wejść. Ja rozchorowany postanawiam nie psuć im wyjazdu - ląduję w hotelu i zaczynam się leczyć. Dostaję SMSa , że potem lądują w Wadi Rum, obiecuję im jak najszybciej dojechać. Tymczasem konam w samotności
Dystans : 220km
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2010, 21:11   #17
czosnek
 
czosnek's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,966
Motocykl: RD07a/1190r
czosnek will become famous soon enough
Online: 11 miesiące 6 dni 1 godz 38 min 54 s
Domyślnie

Cytat:
filmu o przygodach Indiany Jonsa czy jak mu/jej tam , nie ogladam takich filmów
Nie bluźnij !!!!!

Cytat:
Napisał wieczny Zobacz post
Chyba jeden z najbardziej lanserskich drogowskazów
hue hue aaa jaaaak




Bardzo fajna wycieczka, szkoda tylko, że tak zapier...liście i ominęliście sporo fajnych miejsc w Syrii

Dawaj dalej, nie krępuj się
__________________
Wiesz... taki kuter...

czosnek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2010, 21:20   #18
Neno
 
Neno's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

Spokojnie, w Syrii byliśmy 3 razy Ale mi deczko się plany pokrzyżowały i to co .... ale nie uprzedzajmy faktów .
Co do zapierdzielania... ja wolę zobaczyć mniej miejsc a wczuć się w atmosferę tych widzianych, poczuć klimat, poobserwować sobie z boku ludzi itp. co oczywiście później uskuteczniałem, ale tu znów uprzedzamy nieco bieg wydarzeń
A tego "Dżonsa" muszę obejrzeć skoro tak zachwalasz
Który to był odcinek z Petrą ?

Ostatnio edytowane przez Neno : 23.11.2010 o 21:26
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2010, 21:29   #19
czosnek
 
czosnek's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,966
Motocykl: RD07a/1190r
czosnek will become famous soon enough
Online: 11 miesiące 6 dni 1 godz 38 min 54 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Neno Zobacz post
Spokojnie, w Syrii byliśmy 3 razy Ale mi deczko się plany pokrzyżowały i to co .... ale nie uprzedzajmy faktów .
A to pardon


Cytat:
A tego "Dżonsa" muszę obejrzeć skoro tak zachwalasz
Który to był odcinek z Petrą ?
Ostatnia krucjata
To nie ma co zachwalać, to jest kanon, podobnie jak Adam Słodowy
__________________
Wiesz... taki kuter...

czosnek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.11.2010, 22:29   #20
bliźniak
droga jest celem
 
bliźniak's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,023
Motocykl: RD07, LC8
Przebieg: X70.000
Galeria: Zdjęcia
bliźniak jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 18 godz 34 min 0
Domyślnie

Cytat:
Napisał luzMarija Zobacz post
Gryzę paluchy z zazdrości i kibicuje!
No raczej :P

Też bym się w koncu wybrał gdzieś dalej od komina Czekam na dalszy ciąg...
__________________
RideNow!
bliźniak jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Na jesienną depresje :) Magnus Inne tematy 41 13.12.2013 12:52
PRZEZ KRAJ PARTYZANTÓW, KOKAINY I KAWY: czyli pekaesem po Kolumbii. [Listopad 2011] czosnek Trochę dalej 48 12.01.2013 01:50
Mój mały reset - cztery dni na wschodzie Jaskola Polska 25 15.08.2012 11:02
Otwieram Wrota Afryki czyli... lek na jesienną depresję vol.2 [Listopad 2011] Neno Trochę dalej 148 22.01.2012 19:08
Na hiszpańskich papierach, marokańską pistą w pizdu [Listopad 2010] consigliero Trochę dalej 8 25.08.2011 14:30


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:13.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.