A wszystko to przez consigliero ;-)

[fassi]

Napisał nabrU

OK, widzę, że filozofia jest znowu ważniejsza od ekonomii.

Pensji żonie nie pomniejszają za ładowanie, podatków jej nie zwiększyli. Firma ma cały dach dużej hali produkcyjnej pokryty solarami...

Zadam więc bardzo proste pytanie: ile ubyło nam kasy z budżetu domowego na dojazdy żony do pracy?

Oczywiście jeżdżąc na benzynie / ropie byłoby to ok. 250 funtów miesięcznie (licząc 3000km na dojazdy do pracy w miesiącu, 1.75GBP za litr paliwa i zużycie powiedzmy 5l/100km). Rozumiem, że przy tankowaniu paliwa niczyim produktem już nie jestem...

Ale OK, od dziś więc będę używał słowa 'bezpłatnie' aby nikogo nie 'bolało'

Nabru, firma Twojej Żony zarabia poprzez odpisy, ulgi czy dotację bo jest eko. Gdyby Twoja Żona nie tankowała w firmie, ta firma by nic nie zarobiła.

Czyli twoja Żona jest produktem na którym zarabia jej firma - dziwne to zdanie ale tak jest, nie obraz się.

Gdyby Twoja Żona dostawała od firmy w postaci części ulgi która zarabia firma, przestałaby być Produkten a zarabiającym na tym czyli kapitalista.

Mi biura inżynierskie też chciały dać firmowy samochód i kartę do tankowania. Jak im powiedziałem, żeby mi dali ratę lizngu za ten samochid miesiecznie i kilometrówkę za paliwo a ja będę sam jeździć moim autem to odmowili.

Podejrzewam że spotkali kapitalistę a myśleli że przed nimi siedzi produkt.

Jako produkt nie odpiszesz dojazdów do roboty (autem firmowym) inrabna Ci na koniec roku podatek (pazerne państwo), bo nie masz odpisow.

Ten odpis kasuje firma znowu do kieszeni (lizink i paliwo) i tak oto zarabia 2 krotnie.

A produkt się cieszy , że kasy nie ubyło w budżecie domowym. Kapitalista patrzy dalej niż do własnego portfela.