Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.01.2019, 17:31   #81
Dredd

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 300
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Dredd jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 dni 11 godz 48 min 50 s
Domyślnie

Wrzucam kolejny odcinek.

8 sierpnia.
Wstajemy o 4:30. Jest zimno – tylko 22 stopnie. Żona zakłada na siebie kilka warstw ubrań – oprócz swojej skórzanej kurtki z dziurkami - „ortalion” na wierzch i bluzę pod spód. Mnie trochę telepie, ale lenistwo zwycięża – i tak za chwilę trzeba będzie się rozbierać. Jedyne co robię to zakładam osłonę na chłodnicę oleju. Miasto jest jeszcze opustoszałe, z rzadka spotykamy ludzi czy samochody. Pracę zaczynają już sprzątacze i dostawcy pieczywa. Pomimo, że jadę spokojnie pokonujemy bokiem w pięknym uślizgu skrzyżowanie, co pozwala mi uświadomić sobie, że bywa tu bardzo śliski asfalt i należy mieć to na uwadze.
Kolejny nasz dzień w Algierii. A skoro tak – kolejny przepiękny wschód słońca. Tego dnia jedziemy na wschód i zamierzamy dotrzeć do oazy El Oued położonej na Wielkim Ergu Wschodnim. Do pokonania mamy około 700km, a to dużo jak na warunki algierskie. Szczęście, że to nie gęsto zaludniona północ kraju i na trasie nie mamy do pokonania wiele miejscowości, lecz duża część drogi to pustynia. Dziś planujemy dojechać do Wielkiego Ergu Wschodniego. Po wrażeniach z ergu zachodniego moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach i już nie mogę się doczekać tych wspaniałych, ogromnych formacji piachu stworzonych przez wiatr i Boga. Nadzieję na niesamowite widoki podsyca fakt, że droga wiedzie przez erg, zaś – jak wskazuje nasza mapa - w pewnym momencie w poprzek drogi przebiegają Grandes Dunes (Duże Wydmy). Na razie jednak towarzyszy nam pasmo górskie.



286.jpg



Mijamy kolejne, typowe miasto algierskie. Dominuje kolorystyka ziemi, „pudełkowe” domy podobne do poprzednio widzianych, są bardzo często niewykończone, lub wręcz niedokończone – z wystającymi drutami zbrojeniowymi kolejnej kondygnacji.
Właśnie w tym mieście pierwszy raz mamy możliwość na własne oczy doświadczyć, że tu także pada deszcz! Sądząc jednak po bawiących się w kałuży dzieciach, nie jest to zjawisko częste.



291.jpg



292.jpg



Deszcz, deszczem, ale cień nadal jest na wagę złota
Ludzie nauczyli się wykorzystywać każdy jego skrawek.



293.jpg



W mijanej, bardzo ładnie utrzymanej wiosce zatrzymujemy się na kawę i ciastko. Wypijamy po dwie „cafe au lait” (kawa rozpuszczalna robiona na mleku) i po tutejszej, mocnej „espresso”. Do kawy – ciastko. Od właściciela dostajemy sok w prezencie. Rachunek to około 3,20zł.



288.jpg



289.jpg



Przy wjeździe na tereny pustynne zostajemy zatrzymani do kontroli. Żandarmeria ewidentnie nie jest zadowolona, że chcemy jechać dalej. Dopytują co mówię żonie, szarpią gps do tego stopnia, że zastanawia mnie, czy uchwyt wytrzyma, macają nasze bagaże. Mój stoicki spokój chyba ich przekonuje i w końcu nas puszczają.
Otaczająca przyroda nie pozwala wątpić, że jesteśmy na Saharze.
Jeśli tylko taką możliwość to na postój obieramy zacienione miejsce.



294.jpg



295.jpg



297.jpg



299.jpg



300.jpg



Nagle w interkomie słyszę:
- Zatrzymaj się jak możesz. Za dużo wody wypiłam i muszę do toalety. Najlepiej, jakby była jakaś górka, żebym mogła się za nią schować.
Weź teraz i górkę wyczaruj Płasko jak na stole.
- Musisz jeszcze chwilę wytrzymać.
I po 100 km... Udało się. Jest górka. Trzeba było do niej dojść jakieś 10 minut od drogi, ale jest. Żaba poszła, a tu nagle zbliża się bus. Podejrzanie wolno jedzie. W środku dwóch chłopa. Z busa wychyla się facet i pyta, czy wszystko w porządku. Tak, w porządku. Pojechali. Po kilkunastu minutach bus znowu podjeżdża do mnie, jednak z przeciwnego kierunku. Z tego wniosek, że zawrócił. Trochę mi się to nie podoba. O co chodzi? Jeśli chłopaki chcieli pogadać, czy zdjęcie, mogli to zrobić od razu.
Tymczasem z busa wyskoczył gość i… wręczył mi wodę i daktyle
To nie pierwszy nasz dzień w tym kraju, a ja ciągle czuję się zaskoczony zachowaniem miejscowych. Witamy w Algierii!
Pyszne! Obżarliśmy się już tych owoców od początku podróży, ale te były wyjątkowe. Dopiero w Algierii dowiedziałem się, że jest ok. 60 gatunków daktyli. W Ghardai mieliśmy okazję jeść je zanim zdążyły się całkowicie skarmelizować. Smakują zupełnie inaczej. A wyglądają tak:



300a.jpg



Na mijanej po drodze na budzie a’la przystanek autobusowy dostrzegłem mazgaj. Napis sprayem głosi: Czcijcie Allaha (jeśli dobrze przetłumaczyłem pierwszy wyraz). Myślę sobie: jak bardzo ci ludzie muszą wierzyć w Boga, że wypisują sprayem takie rzeczy? Jak widać, tu kwestie wiary traktowane są bardzo poważnie.



296.jpg



Pustynia po raz kolejny zmienia swoje oblicze, aż w końcu wjeżdżamy w Wielki Erg Wschodni. Mijamy studnię.
Niestety, wydmy nie są tu zbyt wysokie, zaś zabudowa dość intensywna. Miałem nadzieję, że znowu spotkamy widoki podobne do tych na Wielkim Ergu Zachodnim, a tu rozczarowanie. Żałuję tym bardziej, że po szumnych zapowiedziach na mapie „Grandes Dunes” napaliłem się jak szczerbaty na suchary. Może są one na tyle daleko, że po prostu nie widać ich z drogi? Piach ma tu zdecydowanie jaśniejszy kolor – na zdjęciach wydaje się on nawet intensywniejszy niż w rzeczywistości. Do tego stopnia odbijał słońce, że blenda w kasku okazała się niewystarczająca i musiałem dodatkowo założyć ciemne okulary.



301.jpg



302.jpg



303.jpg



304.jpg



307.jpg



Gorąco, jak zwykle. Fakt faktem, nie mogę narzekać, bo sam wybrałem najgorętszą porę roku na odwiedzenie najcieplejszego miejsca Sahary. W sumie to lubię ciepło. I – o dziwo – zupełnie dobrze je znoszę, choć przed wyjazdem zdecydowanie się go obawiałem. W ostatnim roku przybrałem parę kilogramów i w maju dotarła do mnie myśl: przecież ja sczeznę w tej Algierii taki gruby. Próbowałem zrzucić zbędne kilogramy, ale co można zrobić przez 2 miesiące
Nie do końca wiemy, jaki był rekord temperatury, bo w krytycznych momentach żadnemu z nas nie chciało się patrzeć na termometr.
Zauważyłem natomiast pewną prawidłowość odnośnie temperatury. Organizm zaskakująco szybko potrafi się do niej przyzwyczaić. Ponieważ jechaliśmy do Algierii na kołach, powolutku, z każdym dniem temperatury rosły. Nie był to dla organizmu szok, że z 10 czy 15 stopni w Polsce przenosimy się w 30 czy więcej, lecz każdego dnia zwyżka o 2-3 stopnie. Przy tym punktem początkowym było gorące lato w Polsce. Dlatego też moje obawy okazały się nieuzasadnione – dawałem radę funkcjonować także na południu Algierii.
Natomiast nadspodziewanie dobrze temperaturę znosił Harley. Co prawda dokonałem dość konkretnych modyfikacji w silniku (konkrety na końcu relacji), ale nie byłem pewien czy będą one wystarczające. Inna sprawa, że nic więcej zrobić się nie dało Tymczasem, temperatura oleju bardzo rzadko osiągała 110 stopni, czyli normalną temperaturę pracy.



305.jpg



306.jpg



308.jpg



309.jpg



310.jpg



311.jpg



A teraz ciekawostka: piękne, duże diuny za ogrodzeniem luksusowego ośrodka.



311.jpg



Jesteśmy już w El – Oued. Hotel jaki udało nam się znaleźć okazał się bardzo sympatyczny. Przed wejściem rośnie krzew z bawełną. Wyjątkowo motocykl parkuje na zewnątrz, bo… krawężnik był za wysoki, żeby go pokonać Za to stoi zaraz obok budki dozorcy.
Jestem trochę zmęczony, ale klima działa, jeszcze tylko kąpiel w chłodnej wodzie i za pół godziny będę jak nowonarodzony. Odkręciłem kran i o mało się nie poparzyłem! Pewnie odkręciłem ciepłą wodę. Ale nie… kurek właściwy – powinna lecieć zimna. Pewnie jest odwrotnie podłączony. Jednak zawór „z czerwoną kropką” także podaje gorącą. Ponieważ rury są puszczone po ścianach upewniam się, że ta do „zimnej wody” zasila również WC. A tymczasem w kranie leci z niej wrzątek !? !? !?
Zasuwam do recepcji, bo nie wiem o co tu chodzi… Może rury w całym hotelu są źle podłączone?
- Jesteście na pustyni. Tu woda w rurach się nagrzewa. Obok prysznica stoi kubeł. Wlejcie do niego wodę i poczekajcie aż się ochłodzi. Później można jej używać.



314.jpg



315.jpg



317.jpg



Widoczne na zdjęciu budynki to charakterystyczne dla saharyjskiej zabudowy tzw. domy kopułowe. Ponoć taka konstrukcja powoduje, że mniej się nagrzewają.



312.jpg



Idziemy jeszcze przejść się po mieście, wymienić pieniądze i oczywiście coś zjeść.



313.jpg



318.jpg



319.jpg



Tak wygląda brama do miejscowego suku.



320.jpg



Po powrocie do hotelu - zimne piwko i padamy na twarz.
To zimne piwko to oczywiście żart

Ostatnio edytowane przez Dredd : 13.02.2022 o 10:45
Dredd jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem