Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.11.2017, 13:04   #55
macias1989


Zarejestrowany: Feb 2016
Posty: 40
Motocykl: RD03
macias1989 jest na dystyngowanej drodze
Online: 9 godz 11 min 15 s
Domyślnie

Dzień 17 21.08.2017
Noc w guesthousie okropnie zimna. Nawet śpiwór do 5’C za bardzo nie pomógł. Rano podczas pakowania rzeczy okazało się, że nie mam rękawic motocyklowych. Prawdopodobnie musiałem je upuścić wieczorem gdzieś przed budynkiem, ale rano nie było już po nich śladu… Czeka mnie więc powrotna jazda przez step w grubych zimowych rękawicach, bo tylko takie miałem w zapasie
Oczekiwaliśmy, że droga do Murgabu będzie raczej łatwa i szybka. Z ostatniego dnia zostało mi ok. 5l paliwa i 110km do stacji. Normalnie do zrobienia bez problemu, ale ze spalaniem z poprzedniego dnia może być gorzej…

Droga cały czas asfaltowa. Jechaliśmy przez płaskowyż, bez żadnych trudnych przełęczy po drodze. Krajobrazy dość monotonne.





W Murgabie zatankowaliśmy motocykle i ruszyliśmy na najwyższą przełęcz wyjazdu - Ak Baital (4655m.)

Droga cały czas w dobrym stanie. Widoki monotonne bez zmian. Po drodze mineliśmy stado jaków. Jeden wystraszony przez głośny tłumik Tenere prawie staranował Tomka. Było gorąco!





Zatrzymaliśmy się przy znaku informacyjnym dotyczącym przełęczy. Sama przełęczy była ok. 2km dalej. Ostatnie kilometry to całkiem stroma, szutrowa droga. Transalp wyciągał szalone 30km/h, ale dał radę wjechać na szczyt Odczucia na tej wysokości już inne. Oddech przyspieszony, lekki szum w głowie. Po przełęczy jazda w dół do granicy z Kirgistanem.



Przełęcz: (moje ulubione zdjęcie z wyjazdu :grin:



Przy tablicy informacyjnej o przełęczy po drugiej stronie góry spotkaliśmy 2, niezależnych, motocyklistów z Kazachstanu. Wymieniali się informacjami, gdzie można znaleźć las w Kirgistanie, więc cele podróży mieli inne niż my

Droga do granicy prosta, a w lusterkach cały czas mieliśmy spektakularne widoki. W końcu oglądaliśmy góry od północnej strony i zdecydowanie dominowały ośnieżone szczyty. Kolejny postój mieliśmy nad jeziorem Karakul. Po wschodniej stronie drogi biegł płot, wyznaczający obszar graniczny między Kirgistanem i Chinami. Momentami płot był przerwany i można było przejść ‘do Chin’























Przejście między Tadżykistanem i Kirgistanem jest na przełęczy powyżej 4200m. Droga była w złym stanie, przeważnie szutrowa. Samo przejście wyglądało zupełnie inaczej niż poprzednie. Po prostu stało kilka baraków. Sama procedura przejścia granicy to jakiś żart.
Przywitał nas wydzierający się facet z ‘policji transportowej’, który mówił, że jest problem, bo nie mamy jakiejś mapy z drogą naszego przejazdu i że albo płacimy, albo wracamy do Murgabu do banku po mapę.Tutaj byliśmy pewni, że to oszust więc wyszliśmy z jego baraka i poszliśmy do kolejnych. Czyli do kontroli celnej. Zostaliśmy bez problemu odprawieni przez celników. Oni polecili, żebyśmy poszli do ostatniej budki do kontroli paszportowej. Po drodze złapał nas facet od ‘medical control’, że mamy mu pokazać książeczkę szczepienia na żółtą febrę. Z tym panem poszło szybko i szybko nam odpuścił. Kolejny to kontrola narkotykowa. Jak doszliśmy do budynku to znowu wydzierać się facet z policji transportowej. Wybiegł z kluczami, zamknął szlaban. Zapytaliśmy celnika, który mówił trochę po angielsku o co chodzi z tą mapą i powiedział, że on nie wie, bo nie jest z policji transportowej. Musieli mieć jakiś układ między sobą. Ostatecznie po długich negocjacjach, ze względu na złą pogodę i już dosyć późną porę zapłaciliśmy mu po 50somoni, co było znacznie mniejszą kwotą niż chciał na początku. Otworzył nam szlaban, facet od narkotyków machnął na nas ręką, a odprawa paszportowa poszła szybko i bez problemów. Dzień wcześniej spotkaliśmy Polaków na motocyklach, którzy na tym przejściu podobno zapłacili po $40/osobę. A w cenie wliczona była m.in. dezynfekcja motocykla i poobno oblewali im sprzęty jakąs wodą na przejściu

Następnie jechaliśmy przez strefę niczyją do Kirgistanu. Droga bardzo zła. Przez moment zaczął padać deszcz ze śniegiem. Samo przejście kirgiskie, proste i bez problemów. Wszystko trwało jednak dosyć długo, ale mogliśmy czekać w ciepłym budynku celników. Za wjazd do Kirgistanu motocyklem musieliśmy zapłacić opłatę ekologiczną $10, ale wszystko oficjalnie, z cennikiem na ścianie i wystawieniem pokwitowania. Zaskakujące było to, że przed wejściem do budynku kazali nam zdjąć buty i wszystkie formalności załatwiliśmy na bosaka.

Udało nam się dojechać do Sary Tash, gdzie przenocowaliśmy chyba w najdroższym hotelu naszego wyjazdu ($13/osobę ze śniadaniem). Ale w końcu mieliśmy ciepły prysznic, toaletę i stabilny internet, żeby skontaktować się z rodziną i znajomymi.

Dystans 339km
macias1989 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem