Wątek: Powrót do domu
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08.05.2018, 06:42   #7
consigliero
Banned

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 5,794
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
consigliero jest na dystyngowanej drodze
Online: 8 miesiące 3 tygodni 3 dni 10 godz 30 min 50 s
Domyślnie Powrót do domu

Jak czytam różne relacje ze słonecznej Italii to zaczynam się bać. Dziś było 36 teraz wieczorem też ciepło, zobaczymy jak będzie na Cyprze. Wyjechaliśmy z Krakowa gdzie od 3 tygodni gorąco, przed wyjazdem było prawie 30. To nie jest normalne, woda w morzu śródziemnym w porównaniu do Bałtyku gorąca ale nie zupa. Jak wylądowaliśmy to wiał hamsin. Teraz na szczęście jest spokój. O 23.00 lokalnego czasu powinniśmy wylądować na Cyprze, nasz motocykl już tam płynie. Samo nadanie zajęło w sumie 3 godziny a byłoby szybciej gdyby wzięli franki a nie czekali na euro. Motocykl płynie z motocyklem Uwe Schmidt i są jeszcze 3 izraelskie, gości którzy jadą na wycieczkę do Baku. Na moje pytanie dlaczego nie jadą przez Cypr, że wstydem przyznali że to była pomyłka. Po naszym dotarciu do Turcji, mogę napisać że mieli duże szczęście że się pomylili. W drodze na lotnisko wstąpiliśmy do Bene Beraq gdzie ortodoksyjni żydzi starają się żyć według reguł. Obiad w tradycyjnej knajpie bezcenny. Później odwiedziny w Petach Tiqwa u przyjaciół naszego Benka, małżeństwo polskich Żydów on wychowanek krakowskiego sierocińca ona z Łodzi pochodzi, ciekawe pokręcone losy.

Lądujemy na Cyprze jest około północy, odbieramy samochód z wypożyczalni i jedziemy na kwaterę. Jedziemy to za dużo powiedziane, cały czas walczę ze skrzynią biegów która jest po niewłaściwej stronie. Zaczynam sobie uświadamiać ze mój plan polegający na oddaniu kierownicy w ręce małżonki ma znamiona szaleństwa i może być niebezpieczny nie tylko dla jej życia. Gdy wstajemy rano z dużą ulgą przyjmuje informację o zwrocie samochodu, najpierw próbuję to zrobić na lotnisku, ale po analizie kosztów i logistyki wychodzi na to że rozsądniej to zrobić w Limassol. Obijam niemiłosiernie przednią felgę podczas parkowania, trudno przyzwyczaić się do zmiany strony. Miejską komunikacją docieramy do portu, na początek musimy trochę pochodzić bo miejsce gdzie załatwia się papiery jest w porcie towarowym, temperatura dokucza.

Procedura odzysku motocykla to droga pod górkę. Gdy pojawiliśmy się w porcie, uprzednio pozbywszy się wynajętego samochodu, statek już tam był. Mieliśmy skąpe informacje co należy zrobić, na początek był spacer bo nowy port nie był docelowym miejscem. Trafiliśmy do urzędu celnego, niepozorny budynek z wewnętrznym dziedzińcem, którego głównym elementem była kawiarnia. Biznesy załatwia się przy stolikach, a smród papierosów wychodzi poza budynek. Faceci w oczekiwaniu na jeleni grają w tryktraka, piją kawę i gadają. Na parterze w budynku jest inna kasta, parę komputerów i mnóstwo segregatorów, wszystkie napisy w języku greckim. Po wielu próbach odnajdujemy gościa który przyznaje się do związków z firmą Salamis i nawet tam dzwoni. Podobno agent z naszym listem przewozowym już do nas jedzie. Po dłuższej chwili rzeczywiście się zjawia, a my obserwujemy przedziwny ruch dokumentów, facetów którzy podbijają sobie papiery pieczątką będącą na korytarzu. Zasadniczo facet chce od nas 155 EUR, których nie mam, na szczęście im też zależy i jedziemy do ich biura gdzie ściągają mi kasę z karty. Pani dziękuje bardzo i mówi że teraz muszę sobie tylko załatwić clear agent, cokolwiek to znaczy. W drodze pytam gościa ile ten znów weźmie, od 60 do 100 EUR, no to zaczyna mnie wkurzać i co ten gość niby ma robić. Już pod urzędem pada propozycja że on, znaczy kierowca ma takiego znajomego. Idziemy na dziedziniec, przy stoliku prawie leży rozparty taki Vito Corleone i rozmawia przez komórkę, mój kierowca w postawie baczność, czeka aż zostanie zauważony, gdy to się staje przedstawia sprawę. Vito wyraża zainteresowanie idziemy do środka, na parterze wpada do jednego z pomieszczeń, coś tam pokazuje, przerzuca kilka papierków. Podążamy dalej wychodząc na wyższe piętro, ponieważ nie mogę zrozumieć jego roli w tym przedstawieniu zaczynam pytać, mówię coś tam o unii europejskiej, a on mi na to że tutaj jest afryka a wszyscy co tutaj pracują to willage people. Ciągnie mnie do pokoju gdzie siedzą dwie kobiety ale one maja już rozpoczęte sprawy i nas wypraszają. Jednocześnie nasz Vito wdaje się w konflikt z urzędnikiem w pokoju obok który najwidoczniej odrzucił jakieś dokumenty przygotowane przez naszego Cicerona. Siedzimy na tym korytarzu a oznaczenia po angielsku , no to zaczynam je studiować i po krótkiej chwili dochodzę do przekonania że to jest tzw załatwiacz. Mimo protestu Beatki pytam go wprost, jaka ma być jego rola, jest wyraźnie rozczarowany moim pytaniem, coś tam próbuje wyjaśnić a na koniec mówi że mamy złożyć deklaracje czasowego wwozu pojazdu, co i tak doczytałem z kartek powieszonych na szybach. Po wejściu do pokoju urzędniczka celna wypełniła kilka papierków zeskanowała dokumentu a nam wręczyła dwa dokumenty, jeden do zwolnienia motocykla z obszaru celnego (6 EUR za wjazd 2 osób najeżona teren) a drugi który rzekomo mam okazywać policji jako dowód rejestracyjny. Vito już się więcej nie pojawił . Przy okazji wyszła drażliwa kwestia, czyli część Cypru nad którą Cypr nie sprawuje kontroli a tylko z tamtąd można dotrzeć do Turcji. Zasadniczo pani nie potrafiła dać żadnej wskazówki poza tym że bardzo nas prosi aby zaznaczyć na przejściu granicznym że nasz motocykl opuszcza teren Cypru, może ta informacja dotrze do pani i ściągną sobie nasz pojazd z ewidencji. Z drugiej strony wystawiony nam dokument jest ważny do 8 maja, ale możemy go przedłużyć do sześciu miesięcy. Z radości że mamy motocykl na pierwszym prawoskręcie chciałem wjechać na stojące na moim pasie samochody, które stały na swoim pasie oczekując na możliwość włączenia się do ruchu, na szczęście równocześnie z przekleństwem wróciła pamięć gdzie jestem.

Ostatnio edytowane przez consigliero : 08.05.2018 o 07:05
consigliero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem