Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.09.2020, 18:04   #64
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 468
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 18 godz 5 min 19 s
Domyślnie

Rano Radzio wygonił nas ze śpiworów o 6-tej rano, bo przed nami była ambitna jazda do jeziora Kol Suu. Ja czułem się już całkiem ok, ale z kolei Radzio zaczął mieć objawy podobne do moich sprzed dwóch dni. On na szczęście był mądrzejszy ode mnie i pochłonął od razu garść nifuroksazydu więc mogliśmy jechać dalej. Na początku była szutrostrada, potem droga zaczęła się pogarszać, ale wciąż była całkiem Ok. Po kontroli granicznej wjechaliśmy na płaskowyż i dalsza droga wyglądała mniej więcej tak:

W odległości ok 40 km od jeziora track zaczął kierować nas skrótem w stronę gór-postanowiliśmy jechać jednak szutrem, bo byliśmy zbyt słabi na ew. walkę w terenie na takim odludziu. Do doliny Kol Suu zajechaliśmy przed południem i zalogowaliśmy się na jurtowisku CBT. Mogę spokojnie polecić to jurtowisko-czysto, schludnie, dobre jedzonko.

Zaraz po zalogowaniu się w jurcie zaopiekowała się nami 14-to letnia córka gospodarzy, która wsadziła nas na konie i zawiozła do jeziora.
Tu muszę po raz kolejny wyrazić szacun dla Kozaków z Wybrzeża - była to ich pierwsza w życiu jazda konna, a radzili sobie całkiem fajnie:-)!! Radziowi nawet udało się trochę pokłusować :-)!! Wojtek kiepsko sobie radził bez gazu i sprzęgła, dlatego dziewczynka trochę mu pomagała :-)

Chłopaki zabrali ze sobą majtki do pływania, okulary, płetwy, ręczniki, płyny do opalania itd. Ja na szczęście nie zabrałem tego jakże ważnego sprzętu. Na szczęście.... :-), bo....
W jeziorze NIE BYŁO WODY!!! :-)

Dziewczynka powiedziała nam, że raz na 10 lat jezioro wysycha no i my akurat trafiliśmy w suchy rok. Wrażenia z łażenia po dnie były niesamowite.



Dla tego jednego dnia warto było telepać się z Polski tyle kilometrów.
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem