Dziękujemy. Nie dla oklasków tam jedziemy..
Decydując się na cykliczny wyjazd wyznaczony datą w kalendarzu, trzeba liczyć się, że kiedyś pogoda powie: sprawdzam cię cwaniaku!
Od pięciu lat 28 luty to był zwykle koniec zimy, kiedy z obłoków wymiatało jej pozostałości; temperatura -3 była najniższą, a w kość dawała ogromna wilgotność po świeżo stopniałym śniegu i lodzie, silny wiatr i błoto podszyte lodem. Szaro-bure zwały śniegu w bruzdach dawały wrażenie wszechobecnego brudu i smutku, co akurat w takich miejscach potęgowało żal za minionym.
W tym roku trafiliśmy najzimniejszy weekend od wielu lat i była okazja zobaczyć okoliczną przyrodę taką, jaka była ostatniego dnia istnienia HP. Zależało mi, by być tam przed zgiełkiem i błyskami reporterskich lamp, dudnienia głośników i rozdeptanego śniegu.
Ciche spełnienie, uśpienie zmysłu i zapomnienie o bożym świecie
IMG_3629.jpg
IMG_3636.JPG
IMG_3649.jpg
IMG_3663.JPG
aż do świtu 28 lutego 1944, kiedy niebo nad HP zapłonęło krwawą łuną
IMG_3592.JPG
...Słońce się wytoczyło kulą zza wzniesienia.
Świeże, całkiem wyspane, stanęło w płomieniach
I zalało purpurą dachy, okna, drzewa…
wchodząc kolorem życia w otoczenia trzewia.
A w barwę niezmąconą, w światło dnia spowici,
do dzieła swego życia brali się bandyci.
I gdy mieli diabelski rozkaz rozpoczynać
Rozległo się głośno: -Niech żyje! Ukraina!!!
Niech żyje! Niech żyje! Niech żyje! Hura, Hura!
-z szatańskiej krtani biegła piekieł uwertura.
Rzucili się na domy, by ludność wyganiać.
Dzieciaki wyciągano w bieliźnie z posłania,
a kto się w ich obronie do kata odzywał,
to pistolet lub bagnet problem rozwiązywał…
...A gdy noc zapadła, mróz popioły studził,
z tysiącletnią historią poszło tysiąc ludzi…
...Po skończonej akcji, w pożodze i dymach
leciało donośnie: Szcze ne wmerła Ukraina!!!
cyt. Zbigniew Maurycy Kowalski
„Kamienie nie milkną, czyli Huty Pieniackiej pamięci żałobny rapsod”
IMG_3635.JPG