Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06.07.2013, 02:24   #28
Zenon
leżę.
 
Zenon's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Mieszkam w Szkocji
Posty: 158
Motocykl: XL 600 V by Hans
Przebieg: 73k
Zenon jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 10 godz 33 min 39 s
Domyślnie

...samochód co za mną jechał wyprzedził i pojechał.
Zsiadam, dobywam czołówki, świecę, patrzę, spadł, zaczepił się o śruby mocujące zębatkę i się zerwał był - na łączniku. Ktoś chce zgadnąć jakiej części zamienniej nie posiadam w moim przygotowanym na wszystko ekwipunku
Deszcz pada w dalszym ciągu, jest mi mokro, zimno, chce mi się płakać. @#$%&*! 100 km od domu? serio?
Zenon - zachowaj zimną krew - usłyszałem głos rozsądku (nawiasem mówiąc do tego momentu nie wiedziałem, że istnieje).

Stoję na lekkim wzniesieniu tuż za zakrętem. Po lewej las, po prawej Loch, brak pobocza żeby przestawić Perłę w bezpieczne miejsce. Czołówkę przełączam na mryganie i stawiam 30 metrów za moturem na poboczu na górce skierowaną w stronę nadjeżdżających pojazdów - baaardzo bym nie chciał zginąć pod kołami ciężarówki z kapustą pod koniec tak pięknej i ubarwionej częstymi opadami podróży...
Dzwonię do Kaśki: Kochana nie czekaj z kolacją - spadł mi łańcuch i na razie nie wiem co dalej....
Jako, że dosyć ucywilizowany ze mnie jest człek mam takie assistance RAC, co jak się coś stanie z pojazdem, w którym się znajduję to przyjadą i będą usiłowali mnie (pojazd) do życia przywrócić. Podaję (na miarę wiedzy) moją lokalizację, Pan mówi, że traktuje zgłoszenie jako pilne, bo rozumie że deszcz, że wieczór i takie tam. Jednostka na pomoc Perle będzie za pół godziny. Zastanawiam się jak mnie to assistance pomoże, ale w końcu płacę to wymagam - to ich problem. W najgorszym wypadku zaciągną motur do Stirling do koleżanki (ciekawe czy mam Jej adres) i jakoś się go odbierze. Kiedyś.

Jest 19:15. Jeszcze raz patrzę na łańcuch - nieźle musiał #%@$%*& skoro po zapince ani śladu. Siadam na poboczu, opieram głowę o spoczywające na kolanach przedramiona, spoglądam w ziemię i... dostrzegam zapinkę na ziemi 40 cm przede mną! Jest nadzieja! Ha! - dobrze że usiadłem w tym właśnie miejscu! Szybko się jednak przekonuję, że płytka jest uszkodzona w taki sposób, że sworzeń z niej wypada, więc się tak %!#%@&! nie ciesz!

Mija godzina. W ciągu tejże godziny zatrzymuje się przy mnie sześć pojazdów różnej maści - ludzie pytają, czy ok, czy jedzie pomoc, czy czegoś nie potrzeba. Człek z Kangoo pyta również i odjeżdża po tym jak słyszy, że RAC jedzie, że dam radę, że dziękuję. Za 2 minuty widzę jak wraca i po chwili podbiega z kubkiem termicznym pełnym gorącej kawy, wręcza i mówi sam jeżdżę na dwóch kołach, więc bierz, wypij, a kubkiem się nie przejmuj - kupi się nowy. Nie bardzo wiem co mam powiedzić, więc mówię dziękuję. Kawa, kawunia ciepła... Z daleka wiedzę mrygając na pomarańczowo światła Pomocowozu.

Pan Pomocny patrzy na zapinkę, kręci głową, idzie do Pomocowozu i przy pomocy wszelkich dostępnych sił i środków usiłuje naprawić zapinkę, żebym dojechał do domu. Tak sobie wymyślili, że przywrócą do życia pojazdy w ponad 90% przypadków, więc Pan Pomocny musi statystyki wyrobić. Mija półtorej godziny zanim zaklepiuje sworzeń tak, aby zapinka spełniała swoje zadanie. Zakładam łancuch, odpalam, Pan Pomocny mówi, że to była jego ostatnia akcja dzisiejszego dnia, ale jako, że ma po drodze będzie się za mną ciągnął przez 30 km aż do Stirling żeby zobaczyć, czy sobie radzę.

Jadę niespokony; to było bardzo długie 100 km. Docieram do domu chwilę przed północą. Mam dość szkockiej pogody, jazdy na moturze, deszczu i w ogóle dość mam @#$^%&#!

Następnego dnia siadam z Kaśką, pokazuję zdjęcia, opowiadam, zamyślam się na chwilę:

-co tam kombinujesz Zenon? pyta Kaśka.

-ehhh, pojechałbym gdzieś

...

Pozdrawiam

Zenon
Zenon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem