Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26.06.2017, 11:38   #17
Qter
 
Qter's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 772
Motocykl: Husqvarna FE 350
Qter jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 4 godz 50 min 0
Domyślnie

Budzę się rano jednak trochę obolały. Całą noc trzęsło mną ale nie jest źle. Zbieramy się dość żwawo i chwilę po 9 ruszamy na pętle w parku "Bredhi i Hotoves".
Pętlę tą wczoraj zaczęli jechać Czesi.

Opis tej pętli można znaleźć np. tu: http://www.dangerousroads.org/easter...loop-road.html








Dość szybko piękną szutrówką wjeżdżamy coraz wyżej i wyżej zostawiając gorące źródła w dolinie.





Po pewnym czasie szutrówka zaczyna być coraz mniej szutrowa a robi się coraz bardziej kamienista.







Mniej więcej po 15km pętli spotykamy Czechów.



Zbierają się nieśpiesznie do dalszej drogi - zawracają. Nie jest to droga na ich sprzęty.
Wieczorem spotkali pasterza który mówił im że dalej jest tylko gorzej.
Ja i tak się im dziwię, że chciało im się tłuc klocami z kuframi tą pętlą.

Na takich kamieniach jak poniżej podbija mi przednie koło i się wywracam. Na szczęście moto pozostaje na skraju drogi...









Droga jest naprawdę trudna. Potem porównywaliśmy ją do pętli Theth i wyszło nam że jest ona jakieś 3x trudniejsza.
Na drodze często są naprawdę duże osuwiska lub miejscami droga jest podmyta i zarwana.
Być może w późniejszych miesiącach wygląda ona inaczej - jest uporządkowana - ale to tylko domysły.
Przy drodze czasem dostrzegamy pozostawione duże spychacze - być może służą do zapewnienia jej przejezdności.
Pętla ta jest szlakiem turystycznym - czerwonym i na forach 4x4 można znaleźć opisy ekip które ją przejechały.

Po pewnym czasie droga znów schodzi niżej, pojawiają się krzaki na zboczach oraz koleiny wypłukane przez wodę na drodze.



aby za chwilę znów się piąć wyżej i wyżej... Jest niebezpiecznie i malowniczo.







Na jednym z portali 4x4 znalazłem informację o ukrytym "skarbie" w 2014r. Więcej info tu:

http://dirtyriders.pl/wycieczki/alba...a-park-hotova/

Szkoda było by go nie odnaleźć. Tak więc odnajdujemy skarb

Radochy mamy przy tym chyba więcej niż małe dzieci.

Miejsce ukrycia



zawartość



oraz wpis do dziennika



Dorzucamy coś od nas do skrzynki i jedziemy dalej.








Spotykamy dwóch młodych Szwajcarów w dwóch starych fiatach Panda 4x4 planujących przejazd tym szlakiem.
Chłopaki mają w swoich autach całe wyposarzenie kempingowe, zrobili z nich takie małe kampery.
Odwodzimy ich od tej decyzji mając na uwadze stan drogi i brak możliwości zawrócenia...

W okolicy Frasher na chwilę się gubimy i wpadamy w istnie księżycowe krajobrazy.



Za miejscowością Pagri odbijamy w kierunku miasta Corovode, po drodze podziwiając kanion Osumi. W tym kanionie w sezonie turystycznym organizowany jest rafting. Droga pomiędzy zjazdem ze szlaku czerwonego a mostem na rzece Osumi to mniej lub bardziej dziurawa szutrówka. Za mostem aż do samego Polican jest piękny, nowy asfalt....

Tak z grubsza wyglądała nasza dalsza trasa tego dnia:



Kanion Osumi.









W Corovode stajemy na lancz, tankujemy i lecimy dalej. Tak jak na mapce wyżej przed Polican odbijamy na południowy zachód i wjeżdżamy w góry. Początkowo planowaliśmy przejechać pętlę w parku "Mali i Tomorit" ale odpuszczamy - lecimy w kierunku morza Jońskiego. Droga którą wybraliśmy nie należy do łatwych - co prawda nie ma dużych przepaści czy też głazów wielkości piłek lekarskich ale za to są wijące się podjazdy a nawierzchnia to głównie luźne płyty marmurowe. Nasze jazda jest uważna. Za miejsce docelowe wybraliśmy sobie bliżej nieokreślony zbiornik wodny - dziś śpimy na dziko. Po dojechaniu w okolice miejsca, które wybraliśmy na nocleg okazuje się, że do samej wody nie prowadzi żadna "droga".



Zatrzymujemy się tu i szukamy możliwości podjazdu. Ja zamiast się przejść wybieram podjazd "kozią ścieżką" która po pewnym czasie robi się zbyt trudna. Zostawiam moto - nie za bardzo jest jak za wrócić - po lewej ściana, po prawej stary rów melioracyjny odprowadzający nadmiar wody ze zbiornika, obecnie bez wody, szerokość ścieżki około metra... Stwierdzam, że poczekam na asekurację chłopaków jak już się określimy co dalej. Docieram do jeziorka i znajduję dojazd - jest stromo, po skalnych schodach ale chłopaki dają radę. Jadą dalej nad sam brzeg a ja idę po moto - chłopaki za chwilę mają podjechać. Jakoś im się schodzi a ja powoli, powolutku pokonuje moją ścieżkę i udaje mi się wyjechać na lepszy trak. Dołączam do reszty ekipy.



Na miejsce noclegu wybieramy kawałek dzikiej łąki schodzącej do jeziora. Z tyłu jest las sosnowy. Po chwili odwiedza nas pasterz z owcami ale nie nawiązujemy bliższego kontaktu - ignoruje nas i zajmuje się swoimi podopiecznymi, przeprowadzając ich dalej i dalej. My w między czasie rozbijajmy namioty, ogarniamy się oraz organizujemy ognisko. Czas na relaks. Oczywiście w jeziorku zażywamy orzeźwiającej kąpieli - bo woda zimna na 2cm .Na kolację schodzi kiełbasa kupiona dzień wcześniej w Permet, jakieś inne zapasy i cały alko...














CDN

Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę...
Qter jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem