Myślę, że 6 tys. zł to minimum przy w miarę oszczędnym prowiantowaniu (konserwy i porcje liofilizatów z Polski plus drobne bieżące zakupy w tanich marketach w NO) i większości noclegów pod chmurką (z zaznaczeniem, że jednak od czasu do czasu i tak będzie jakiś domek, aby się wysuszyć czy wyspać w cywilizowanych warunkach, zwłaszcza w czasie niesprzyjającej pogody). W tym podwójny bilet na Stenę. Ale nie liczyłem jeszcze kosztów przepraw promowych. Będzie to możliwe do oszacowania po wyznaczeniu z grubsza przebiegu trasy.
Dobra wiadomość jest taka, że wartość korony norweskiej od kilku lat permanentnie spada.
PS. Wyprawy są do Iranu, Chile lub do Magadanu. Tutaj nawet jeśli zjedziemy z asfaltu to tylko po to, aby zaraz na niego znów wjechać