Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.05.2019, 10:13   #51
teddy-boy
 
teddy-boy's Avatar


Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Warszawa
Posty: 1,302
Motocykl: nie mam AT jeszcze
teddy-boy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 13 godz 44 min 41 s
Domyślnie

Historie stare jak swiat, przypadek, nieuwaga pracownika salonu, male niedogadanie.

Upatrzylem sobie kiedys Seata Altea, sprzedawany w salonie w programie "uzywane jak nowe". Poszedlem ogladac, piekny pan w garniturze powiedzial mi ze o to doskonaly wybor bo tak sie sklada, ze to prywatne auto pracownika salonu, na dodatek KIEROWNIKA. Przyszedl kolejny piekny pan i opowiada mi ze Seat kupiony w polskim salonie, kupila jego kuzynka z innego miasta, jezdzila tym pare lat bezawaryjnie, dmuchala, pod kocem trzymala, to ideal panie, bierz pan bo kolejka do niego stoi. Wszystkie papiery sa, no faktycznie, baba kupila w salonie, wszystko sie zgadza. Chcialem sie przejechac, co sie panu malo podobalo, bo trzeba bylo wystawic ze dwa inne, ale w koncu sie zgodzil. Pojezdzilem i zaproponowalem ze chce pojechac nim jutro do innego warsztatu na sprawdzenie go (mialem umowiony warsztat zajmujacy sie grupą vw gdzie obiecali ze przetrzepia auto kompletnie), skoro seacik to taka perelka to bedzie to tylko formalnosc i biere.
Nastepnego dnia pan sie spoznil godzine. Na wstepie zaznaczyl ze ma byc szybko bo auto pewne, ja sie zachowuje jak paranoik, przeciez widze papiery wszystkie, wszystko jak na dloni i zawracam mu gitare. Seat wjechal na warsztat, a my sobie gadamy. Nawet mu powieka nie drgnela jak powiedzialem, ze auto ma byc dla rodziny z dwojka dzieci, ze wszedzie krecą i wole wszystko sprawdzic.
Wychodzi gosc z warsztatu i ze smiechem pyta ktory to kupujacy a ktory sprzedajacy bo nie wie od czego zaczac. Okazalo sie ze seat to jedno wielkie druciarstwo. Od dolu wszystko cieklo, wydech byl pomontowany ja jakies opaski i druty. Po podlaczeniu komputera bylo kilka stron bledow, ale to bledow takich ze o ja pierdole, doslownie wszystko, szyby, wycieraczki, nawiewy, kontrole trakcji, hamulce, silnik i osprzet. Juz wiedzialem ze to szrot i wkurwa mialem strasznego. Za to pan sprzedajacy zaczal atakowac ze oni sie nie znaja i pewnie cos zmyslaja, do tego stopnia byl irytujacy, ze mechanicy na ambicji zaczeli pokazywac mu kazdy blad montazu tego ulepa i gdzie popelnili blad niedzielni skladacze.
Kwiatka zostawili na koniec. Lakierowany byl caly poza dachem i nie najlepiej zlozony. Doszlo do ostrej spinki sprzedajacego i mechanikow, wiec przyszedl lakiernik i wyjasnil typa w 10 minut udowadniajac mu na oczach wszystkich ze cale auto jest lakierowane!
Ja podziewkowalem panon ze wydalem wlasnie 300 pln a nie 20 000, Rzucilem jeszcze wkurwiony do goscia ze to on powinien zaplacic za przeglad, ale gosc odjechal.
Nastpenego dnia postanowilem cos z tym zrobic, zadzwonilem do salonu i poprosilem o rozmowe z jakims szefem. W koncu sie udalo i opowiedzialem mu cala historie.
Lekkie oslupienie i co uslyszalem? Panie, jak pan chcesz dobre sprawdzone auto to sie kupuje NOWE, a jak pan biedny i szukasz auta za 20 000, to tak to jest, my nic sobie do zarzucenia nie mamy. Autentycznie cos takiego uslyszalem! Tak sie wkurwilem, ze zaczalem drazyc, kto jest wlascicielem tego burdelu. Okazalo sie to dosc duza spolka ktora ma siec salonow z nowymi i uzywanymi autami "z gwarancja" ktora na stronie ma piekne teksty o etyce sprzedazy, szacunku, uczciwosci itp itd. I wiecie co, na tym wkurwie, chociaz stracilem pare godzin dodzwonilem do kogos z zarzadu w Krakowie chyba, opowiedzialem co sadze o ich uczciwosci i zasadach, i traktowaniu klienta.
Ich odpowiedz: to niedopuszczalne, dokonaja kontroli w tym salonie, pan kierownik mial slabszy dzien i dlatego mi tak powiedzial, i to niedopuszczalne, a pan sprzedajacy okazal sie kierownikiem lakierni i sprzedawal auto prywatnie pod plaszczykiem salonu i programu "uzywane jak nowe". Dostal upomnienie z zarzadu i przeprosil i obiecal ze wiecej nie bedzie. No i przepraszamy i jesli pan chce to znadziemy panu super fure tym razem bez pudla, no nie zdecydowalem sie.
Salony nie roznia sie niczym od wasatego Janusza z komisu. Tylko wasaty Janusz z komisu wali w chuja zazwyczaj w prosty sposob, a w salonie jest ladna wykladzina, kawa, marynarki, folderek z lakierowaną okladka, darmowy breloczek i zapach do auta i tez wychodzimy z chujem w dupie, ale jakby bardziej usmiechnieci. To jest choroba ktora toczy caly ten kraj. Ja bardzo przepraszam, ale historie ze sie Janek pomyli, zle skopiowal, krzywo kliknął, zapomnial to sa bajki. Tak sie traktuje klientow, tanio kupic, naprawic, sprzedac drozej, wyrobic norme. Ich tez cisna w kazym dziale. Dzial uzywanych tez musi miec ruch, wiec kazdy staje na glowie zeby towar pchnac dalej. Nie ma miejsca na etyke i uczciwosc. Tak robi kazdy, to jest smutna prawda, a konkurencja nie spi i albo grasz w te gra, ale wypadasz z rynku, bo inni sprzedaja a ty nie.
teddy-boy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem