Przygada mówisz, jedną taką pamietam, jeszcze granice były normalne, a tacho papierzane. Odprawiłem ładunek na La jonquera -do Warszawy. Siedzę w budzie i liczę, i wyszło mi że jak na strzała pójdę na Świecko
to rozładuję się 23.grudnia w Wawie.
Wszystko się udało, rozładowałem i dzwonie, dziewczyna w biurze nie zajarzyła co się stało, i dała mi ładny ładunek do domu
Po chwili dzwoni szef i mówi żebym odstawił auto na plac jak rozładuję i z nowym rokiem szukał innej firmy
Później jak sobie swoje prawdy powiedzieliśmy, to mu jednak przeszło
ps inny dzołk;
Kierowca jest jak pies, śpi w budzie, je z miski i szczy na koło