Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20.01.2017, 06:20   #18
e_elins
 
e_elins's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2016
Miasto: Chełm
Posty: 186
Motocykl: nie mam AT jeszcze
e_elins jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 16 godz 37 min 40 s
Domyślnie

Ten wypadek i jego okoliczności pokazały mi wyraźnie, jak kruche jest ludzkie życie.
Nie liczy się to co mamy, kupujemy, budujemy, ale z jakimi ludźmi żyjemy, jacy nas otaczają.

Z Damianem każdy wyjazd "gdzieś tam" wykorzystywaliśmy na maksa! Zero zbędnego czasu na spanie do południa, czy wylegiwanie się przez tydzień na plaży. Oboje byliśmy ciekawi tego, co może być za rogiem, górką, czy na pustkowiu. Coraz obieralismy nowe kierunki podróży, próbowaliśmy kolejnych sportów, smaków, etc. ..

Pamiętam nasz pierwszy wspólny wyjazd... do Krasnobrodu. Podróż busem z przesiadkami, z domu zabraliśmy jedzenie na zapas. Wtedy byliśmy jeszcze na utrzymaniu rodziców. Sami nawet coś pichciliśmy, tylko po to, by zaoszczędzić kasę na jeszcze jeden nocleg. Zaoszczedziliśmy, zostało nam tylko na bilet, a do noclegu zabrakło nam 10 zł, ktore kiedyśtam mieliśmy zwrócić.
Zwiedzalismy ile sie dało, co prawda, wiele tam tego nie było. Jednego dnia wybraliśmy się do Kaplicy św. Rocha, szliśmy pieszo, zatrzymał się samochód. Para pytała o drogę do tej kaplicy, zabrali nas przy okazji. Po krótkiej chwili, zgadaliśmy się, że się znamy. Jechałam kiedyś z nimi busem do Belgii, jakieś 15 lat temu. Jaki ten świat mały...

Do minimum ograniczaliśmy czas stracony na zbędne nieporozumienia, unoszenie się honorem i takie tam pierdoły, które jak się chwilę zastanowić, z reguły za kilka godzin nie mają znaczenia. Bo po co się boczyć przez 3 godziny lub 3 dni, skoro później i tak będziemy się śmiać i dobrze razem bawić?
Wykorzystywaliśmy każdy urlop do końca! Wyjeżdżaliśmy od razu po moim nocnym dyżurze w pracy, wracaliśmy za tydzień, a na drugi dzień od razu do pracy. A na urlopie, uwaga poranna pobudka- 8 najpóźniej. Nie było lekko. Damiano nastawiał budzik, budzik budził Damiana, a Damian budził Ewelinę. Tak było zawsze. Nawet do pracy nie umiałam bez Niego wstać, bez budzika w postaci Damiana...

Kiedyś ustawiłam Damianowi w telefonie codzienny budzik na 9.00, tak dla żartu, żeby nie wylegiwał się za długo, jak jest sam, a co...
O dziwo, nigdy później go n ie wyłączył. Jak byłam w szpitalu po wypadku, to ładowałam baterię w jego telefonie i wyłączałam codziennie ten budzik o 9.00. Przez całe 3 miesiące w szpitalu, a później w domu.

A teraz... pozostały tylko ubrania, jego gadżety moto, puste buty i ten telefon głuchy.... bez Niego te rzeczy są nic nie warte.
Życie jest tak kruche, a my bijemy się ze światem całe życie, tylko po to, żeby coś mieć, dopiero w obliczu śmierci orientujemy się, że straciliśmy to, co najdroższe i nigdy nie będzie nas stać na wykupienie tego.

"...tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna.
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego..."

ks. Twardowski
e_elins jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem