Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16.07.2018, 19:30   #14
mirkoslawski
 
mirkoslawski's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
mirkoslawski jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 12 godz 34 min 9 s
Domyślnie

25.06.

Wstaliśmy o 8.00 wypoczęci i zadowoleni. Lubię takie poranki – kawa na świeżym powietrzu smakuje wybornie!
Moje obawy o auto maleją z każdą nocką i z każdym pokonanym kilometrem…nawet z tymi, które robimy planując następne nasze kroki . Właśnie zdałem sobie sprawę, że obładowany Karakan spalił mi na przestrzeni 1500 km, trochę autostrad, trochę górskich ścieżek i dróżek, 9,2l/100 km Poprawiło mi to nastrój i z uśmiechem na twarzy, przy akompaniamencie słońca choć z temperaturą 20 stopni, jedziemy na Kozjak i zdobyć Mangart. To bardzo wymagający dzień – i dla mojej żonki najbardziej extremalny z całego wyjazdu. Ja jestem bardzo podekscytowany drogą na szczyt a moja luba wodospadem – każdy ma jakiś powód do zadowolenia! Młody cieszy się i jednym i drugim , a więc w drogę.
W drodze na Kozjak mijamy przepiękny kanion z turkusową rzeką (tak, turkusową, choć wcześniej nie znałem tego koloru bo ja bym powiedział, że jasnoniebieska ale żonka mnie wyedukowała ). Zatrzymaliśmy się na fotki – za nami stanęło na sesję stado GSów z Holandii. Po sesji i pozdrowieniu Gieesiarzy, jedziemy dalej. Odnalezienie wodospadu nie jest jakieś skomplikowane, oznakowany dosyć dobrze. Szlak do niego jest zamknięty dla ruchu kołowego więc 20 minut wędrujemy malowniczą dróżką nad kanionem z naszą przyjaciółką o turkusowej barwie. W drodze, na ścianie wąwozu dostrzegam węża – to Eskulapa! Pierwszy raz widzę tego węża na żywo i z podniecenia nie trafiam w niego z aparatu, co dostrzegłem dopiero w domu! Szkoda…Dojście do samego wodospadu jest lekko stresujące, bo trzeba iść po platformach. Sam wodospad piękny choć ja już czekałem na Mangart Powrót wybrałem już dołem, po kamieniach a w ślad za mną poszedł młody…tyle, że ja przeszedłem a on się ześlizgnął i wpadł po kostki w zimną wodę Był lekko nadąsany z tego powodu bo para Niemców się uśmiała z jego potknięcia ale doszedł do siebie
Z Kozjaka wreszcie wyruszamy w najważniejszy dla mnie punkt tego dnia. Dojazdówka do budki strażnika Parku jest coraz bardziej kręta, górska ale spokojnie jeszcze mijają się dwa samochody. Cała zabawa zaczyna się po uiszczeniu 5 EURO za wjazd! Przed nami kilkanaście chyba km fantastycznej drogi ale z każdym kilometrem dalej i każdym metrem w górę, droga staje się węższa, zakręty ostrzejsze, przepaść bardziej widowiskowa. Moja Madzia była dzielna aż do właściwie samego szczytu ale gwoździem do trumny była mijanka z busikiem z turystami. Złożone lusterka i milimetry od skał i przepaści…nawet mi zrobiło się ciepło choć punkt krytyczny w temacie „ryzyko” mam dużo dalej niż żona. Ta droga jest FANTASTYCZNA dla motocykli, których zresztą widzieliśmy tam sporo a ja sam żałuję, że będąc w zeszłym roku tak blisko, nie wjechałem tutaj. Polecam z czystym sumieniem dla widoków choć to cały czas asfalt hehe
Na górze 5 stopni! Zimno no ale to grubo ponad 2000 m.n.p.m.! Droga według mnie lepsza niż Transalpina ale to subiektywne zdanie, najlepiej zjechać obie. To był genialny dzień! Wracamy do obozowiska szczęśliwi choć zmęczeni i drogą, i emocjami. Pijemy po piwku i kładziemy się w śpiwory, bo przed nami kolejna zimna noc w Słowenii.












A teraz znajdź na zdjęciu Eskulape (na tym poniżej)












mirkoslawski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem