Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27.01.2013, 15:08   #5
Marcin-BB

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: Bielsko Biała
Posty: 1,617
Motocykl: TA 600/rd03
Przebieg: 48ooo
Marcin-BB jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 4 dni 21 godz 54 min 8 s
Domyślnie

Przeczytałem z zainteresowaniem cały tekst.
Miałem różne przejścia na granicach, ale z reguły "z drugiej" strony: czeskiej, niemieckiej czy ukraińskiej, rumuńskiej itd.
I to zwykle z celnikami a nie SG- ci raczej pomagali- zwłaszcza jak się im wylegitymowałem i okazywało się, że ja też ze straży- tyle, że pożarnej
Pamiętam zajście w Zgorzelcu, gdy niemiecki pogranicznik chciał do nas strzelać bo mój kolega ciut za szybko podjechał pod graniczną budkę i hamował z piskiem opon. Niemcy nie mają za grosz poczucia humoru i nasz głupi żart obróciłby się z pewnością w bardzo niemiłą, nawet groźną, sytuację, gdyby nie pomoc polskich strażników. Udobruchali Gebelsów i skończyło się na przeprosinach- gdyby nie pomoc, byłby srogi mandat.
Tak więc nie wszyscy mundurowi to świnie- te czarne owce to b. mały margines, sfrustrowani i zestresowani- wyżywają się na interesantach jak pani Czesia z urzędu. Może zupa była za słona, czy lich wie co...
Jeśli zajście miało faktycznie taki przebieg jak opisał magrafb to wystarczy udać się do przełożonych tego celnika i złożyć skargę. Było Was kilku- więc są świadkowie. Najlepiej byłoby dotrzeć do tej pani celnik, którą opisaliście no i do ludzi z kolejki za Wami- ich zeznanie jako bezstronnych świadków powinno wystarczyć. Do tego monitoring- choć wątpię by był z nagraniem głosu- ale sam obraz też pomoże.
Na koniec uwaga: Każdy funkcjonariusz mundurowy musi się wylegitymować jeśli zostanie o to poproszony- i to nie na zasadzie mignięcia odznaką przed nosem, tylko takiego pokazania by dało się odczytać nazwisko i numer dokumentu. To jego obowiązek- jeśli nie ma przy sobie legitymacji to niech spada na drzewo- ja noszę papiery non stop przy sobie nawet jak gaszę pożar- mam zalaminowane w kieszeni i od kontroli tychże zaczyna się każda służba.
Po drugie- w sytuacji spornej od razu prosisz o rozmowę z przełożonym. W przypadku kontroli drogowej o to trudno, ale na przejściu gr. kierownik czy naczelnik posterunku jest na miejscu. Nie ma się co kłócić i użerać na mrozie. Idziesz po stopniach (tych na pagonie) w górę- tak długo, aż dotrzesz do kogoś kompetentnego. Trochę się jednak zmieniło od czasów stalinowskich- choćby to, że w każdym telefonie kom. jest dyktafon czy kamera i w razie spotkania z murem debili można z takich urządzeń zrobić pożytek.
Powodzenia- życzę pozytywnego załatwienia tej sprawy i liczę na kontynuacje opowieści w wątku!
Marcin-BB jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem