Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04.02.2017, 16:52   #13
borys609
 
borys609's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: podwrocławskie zadupie
Posty: 835
Motocykl: '12 LC4 690 Enduro R
borys609 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 dni 21 godz 32 min 45 s
Domyślnie

Ze trzy tygodnie temu pojechałem Katem na przegląd, bo jakoś tak głupio w zimie mi wypada..
Mróz konkretny, bo poniżej dziesięciu stopni, na polach śnieg z 10cm, więc szału nie było.. Asfalt zamarznięty i wyślizgany, strach po nim chodzić a co dopiero jeździć jednośladem.
Pojechałem polami. Myślałem że będzie przyjemnie. Nie było...
Zamarznięte drogi polne, zamarznięte lodowe koleiny pokryte śniegiem. Koło w nie wpada i jedzie jak po szynie, moto staje bokiem i dupa. Ratowałem się kilka razy. Dojechałem spocony jak szczur, na szczęście bez gleby. Powrót był łatwiejszy bo już wiedziałem czego się spodziewać.. Na polach nieprzyjemnie, bo pod tym wątłym śniegiem albo zamarznięta tarka albo zamarznięte na kość skiby po pługu, które za cholerę nie chciały się poddawać pod masą motocykla. Cudem z nich uciekłem...
Przyjemnie było na równym jak stół trawiastym lotnisku aeroklubowym. Co zimę tam jeżdżę na motocyklach i bączki tam sobie kręcę...

Reasumując, widzę to tak. Po niezbyt głębokim śniegu jeździ się fajnie, zwłaszcza jak temperatura oscyluje w okolicach zera, bo przyczepność jakaś jest.
Po ubitym, na mrozie jest masakra. Żadne opony nie trzymają, chyba że ktoś ma kolce (kumpel ma w GS-ie i on lubi zimę :P). Wszelki lód to już masakra do kwadratu. Każde odjęcie gazu powoduje wyprzedzenie przodu tyłem, kompresja blokuje tylne koło.
Jazda asfaltem w warunkach zimowych to ewidentne proszenie się o guza, jak na tym filmiku, który zamieścił krzeszu i nie chodzi tu o skutki gleby, tylko skutki zostania przejechanym przez autobus...
Obecnie u nas zaczęły się roztopy i pewnie niebawem zaczną się w offie warunki typowo wodno-błotne, ale to już temat na zupełnie inną rozprawę .

borys609 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem