Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12.01.2019, 14:55   #67
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 10 godz 31 min 12 s
Domyślnie

Następnego dnia wstajemy wcześnie bo mamy do przejechania prawie 300km. Mało tego Dziunia i Suchy wstają jeszcze wcześniej i wyjeżdżają 40min przed nami. Inaczej... 40 min przed naszym planowanym wyjazdem. Wszędzie do tej pory musieliśmy zostawiać paszporty w recepcji. Rano płaciliśmy, oddawali paszporty i wszystko git. Aha i nie mieliśmy paszportów tylko kserokopie.
7;00 spakowani, ubrani, gotowi do drogi chcąc pobrać paszporty pani stwierdza, że są na komisariacie i musimy chwilkę poczekać. Mija 30 min jesteśmy trochę wkurzeni i idę babkę trochę pośpieszyć, ale taka sama gadka. Czekać. Przynosi nam krzesełka. Już wiadomo było, że 5 min to nie potrwa. Mija ponad godzina i taka sytuacja. Ojciec złapał jakiegoś konkretnego nerwa i zaczął rzucać przekleństwami na lewo i prawo. Szyna w międzyczasie poszedł na kibel na 2gie piętro, wraca i się pyta co się stało, że tu taka awantura. Po 1,5h czekania nasze wkurwienie sięgnęło zenitu. Do przejechania dużo, plan się sypie itp. Pytam więc baby gdzie jest ten jebany komisariat i mówię, że tam zaraz podjadę. To woła swoją córkę i mówi, żebym za nią jechał. Dojechaliśmy do zwykłego punktu ksero, tam sobie nasze paszporty leżały jak gdyby nigdy nic. Gościu w punkcie z córką właścicielki szeroko się uśmiechają. Mi do śmiechu nie było, ale po Polsku pewnie nie zrozumieli chociaż jak zacząłem się wydzierać na nich to uśmiech z twarzy zszedł. W międzyczasie Suchy dzwoni się pyta gdzie jesteśmy bo oni mają już 100 km i może obiad razem zjemy. Bardzo śmieszne

Ruszamy, ojciec pierwszy. Widać, że coś jest nie tak, zapierdziela, wszystkich wyprzedza jakby się oblał gorącym olejem. Nie mogę go dogonić. W końcu doganiam, staję pod sklepem pijemy piwko na uspokojenie bo to był chyba wylew całego wkurwienia w ten biedny skuterek. Coś tam jeszcze jemy i podniesiony poziom cukru załagadza juz sytuację. Droga ładna, widoczki przednie.

Pierwszy raz podczas tego wyjazdu widzimy pola uprawne kawy. Widać na północy za mało słońca na kawę. Od tego miejsca w stronę południa jest tego w opór. Nie dość, że na polach to i w sklepach oraz większa ilość kawiarni przy których leżą wielki wory z kawą i można być pewnym co się pije.

Krzak kawy



Owoce kawy







Kawa w kawiarni



Pole kawy



Te ceny to ceny za 1kg kawy. Tutaj tez bardzo się zdziwiłem apropo cen kawy. Nastawiałem się, ze zakupimy bardzo tanio spore zapasy kawy i weźmiemy do Polski. Niestety ceny typu 70-100zł za kg za arabikę powstrzymały nas zapał. Możliwe, ze trzebaby zakupić gdzieś w palarni lokalnej. Widziałem zdjęcia gdzieś na necie, ze tam arabika kosztuje ok 30zł /kg ale nam nie udało się znaleźć. W sumie nawet nie szukaliśmy.

Po drodze w przeciwieństwie do bardzo ładnych górskich tarasów ryżowych, które widzieliśmy na północy tutaj znajdują się głownie pola o bardzo intensywnym zielonym kolorze. Pewnie kwestia innych terminów zbiorów, ale się nie znam, na pewno słońca. W każdym razie były to delikatne zielone strączki.





Dalej jedziemy drogą QL24b / AH 132 i DT 669. Mega dobry odcinek. Ten Top Gearowski Hai Van się nawet nie umywa chociaż morza nie widać. Super serpentyny. Motorki ledwo pierdzą, widoczki kozackie. Jak kończy się górski to zamieniamy się po kolei za motorki. Myślałem, ze mam słabe hamulce. Po przejażdżce ojca motorkiem już wiem, że moje to brzytwy, ze Szyny nie przyśpiesza a Eczo to ma heble żyleta i pod każdą górkę można na 4 jechać. Takie popierdółki a różnice spore.






Później juz prosta droga do Quy Nhon. Może prosta ale szeroka i duży ruch. Suchego nie widzieliśmy od rana. Dzidujemy te 50km ile fabryka dała. Po drodze doganiamy Suchego i stwierdzamy, że przeginamy pałę wyprzedzając między ciężarówkami jadącymi obok siebie w tym samym kierunku więc po przerwie na piwko zmierzamy do hotelu jadąc jak Bóg przykazał. W hotelu meldujemy się godzinę po zmroku.
Na dachu mamy ładny taras i tam odkręcamy do późna w nocy ale najpierw korzystając z temperatury pijemy flaszkę na molo, jaramy Marlboro a co poniektórzy zażywają nocnej kąpieli. Widoczek z rana taki.

Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem