Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28.01.2015, 23:47   #67
Scorpi
 
Scorpi's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Koszalin
Posty: 1,028
Motocykl: LC8 ADV była rd07
Przebieg: do uzgo
Scorpi is an unknown quantity at this point
Online: 2 tygodni 2 dni 16 godz 17 min 51 s
Domyślnie

Wstajemy rano. Bardzo dobrze się spało mimo to że pod wieczornym prysznicem na próżno było szukać ciepłej wody. Pakujemy wszystko i wyprowadzamy nasze motóry. Żegnamy się z Polakami którzy nocowali razem z nami w tej samej pensjunie.






Nasze motóry :

Wyglądamy jak prawdziwe RUMUNY.













Ruszamy w drogę i od razu przypomina nam się że droga jest remontowana. Mijanki ze światłami ciągną się kilometrami. Po kilku postojach na czerwonym świetle zaczynam ciąć bez względu na kolor wyświetlanego światła. To chyba była dobra decyzja. Jak się później okazało remonty i mijanki ciągły się przez 120 kilometrów. W Myślach mówiłem sobie: Nie dojedziecie dzisiaj do Transfogardzkiej - mijając grupę polaków jadących z przeciwka.


Po drodze Adam trytkuje gumę podnóżka by jej nie zgubić.




Przy granicy z Węgrami zatrzymujemy się na stacji na tankowanie. W koło stacji błąka się masa psów. Małe szczeniaki są bardzo urokliwe. Iza wyciąga paczkę kiełbasy która jechała z nami przez kilka krajów by w końcu skończyć w pyskach rumuńskich kundli Pierwsza kiełbasa którą Iza podrzuciła psom wydawał się dla nich chyba jakimś dynamitem. Pies bardzo ostrożnie podszedł powąchał delikatnie złapał w zęby po czym zaczęła się walka. Psy te chyba nigdy takiej wyżerki nie miały, tak się zachowywały. Zaczęły skakać na metr w górę za mięchem.






















Przekraczamy granicę z Węgrami i bardzo szybko jedziemy w stronę Słowacji.

Kupujemy winietki w przydrożnej budce przy której stoi tablica w sam raz dla naszego kierowcy BMW.

Ehh ten niemiecki markieting...






Przekraczamy Granicę ze Słowacją. Pogoda dopisuje.




















Zatrzymujemy się na obiad. Adam Poleca na Słowacji smażony ser w panierce do tego jakieś frytki surówka i zupa cebulowa z grzankami. Po raz pierwszy dostajemy normalne duże latte.







Jedziemy w kierunku Polski. Zatrzymujemy się w trasie , robimy pamiątkowe fotki i żegnamy się z Izą i Adamem. Odbijają oni na Zakopane gdzie przenocują a następnego dnia będą wracać do rodzinnej Warszawy.










Ja zaś z Krzyśkiem jedziemy w kierunki Bielsko-Białej gdzie Krzysiek umówił się na serwis Swojej Helgi.














Jedziemy do późnej nocy. Ubrany we wszystko co miałem już zacząłem przemarzać. Po ciemku przekraczamy Polską granicę na jakimś zadupiu. Kręcimy się po jakichś wąskich niczym ścieżki rowerowe uliczkach. Mamy jeszcze kawałek drogi. Jestem już lekko sfrustrowany ową sytuacją bo miały być do końca autostrady i mieliśmy bardzo szybko dotrzeć do celu. W końcu dojeżdżamy do hotelu w Bielsko Białej.


Rano wstajemy i jedziemy odstawić GSa do Serwisu.



Przymierzam się do nowych modeli BMW ale na nic to kiedy w żyłach pomarańczowa krew.





Jedziemy do centrum na kawę w oczekiwaniu na odbiór motocykla.


Odbieramy Helgę po wymianie olejów , regulacji zaworków itd. Kudłatemu umyli motocykl razem z sakiewkami które miał na nim zamontowane.


Beemka dumnie stałą sobie czysta niczym z salonu a kawałek dalej dumnie prężył się Srebrny Advenczer cały oklejony suwenirami z 17 krajów.










Ruszamy na północ Kierując się na Szczecin gdzie odbijemy na Koszalin.








Tego dnia jak i poprzedniego robimy po 800 km. Niestety do Koszalina jedziemy cały czas po mokrym goniąc chmury.



Dojeżdżamy na miejsce cali i zdrowi nieco zdegustowani faktem że to już koniec naszej przygody.
Musimy to powtórzyć i już zaczynamy obmyślać plan na kolejne nasze wakacje.
Ekipa przednia, wspomnienia których nikt nam nie odbierze. Jesteśmy naładowani pozytywną energią dumni z siebie że udało się zrealizować marzenia o których mówiliśmy w zimowe wieczory.
Strasznie styrani fizycznie i mega wypoczęci psychicznie już się nie możemy doczekać kolejnego wyjazdu...
Scorpi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem