Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06.09.2018, 12:08   #23
przemo77390


Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,829
Motocykl: inne moto
przemo77390 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 22 godz 44 min 51 s
Domyślnie

Dzień 12 czwartek:
Dzień jak co dzień. Pobudka i w drogę. Plan jest taki że albo dzisiaj dotrzemy do Srinagar albo sobie gdzieś przenocujemy w ciekawym miejscu.
Ruszamy i niestety po jakichś 50 kilometrach zostaje zauważone że nie mam w tylnym kole powietrza, wiec na pobocze i dymanie aby może doturlać się do wulkanizatora. Niestety ale okazuje się że mam złamanych 8 szprych – ja jebie. Ściągamy kółeczko i decyzja że koledzy jadą ogarną temat z moim kołem a my z Edytą czekamy.

Niestety po raz kolejny u wulkanizatora wychodzi że on tego nie ogarnie – nie ma szprych, trzeba wracać 50 km do miasta z którego rano ruszyliśmy, trudno chłopaki jadą a my czekamy sobie przy pięknej pogodzie.
Mijają godziny a ich nie widać na horyzoncie. Tak sobie czekamy słoneczko grzeje mnie dopada coraz większe nasłonecznienie co skutkuje pogarszaniem samopoczucia. Gdy tak leże już wyczerpany od nasłonecznienia podjeżdża samochód a z niego wysiadają dwaj Hinduscy transwestyci i cos tam do mnie gadają, potańcują. Na początku myślałem że już mam omamy ale nie Edyta potwierdziła sytuację - nieźle.
Słońce daje się we znaki zmuszając mnie do pójścia po wodę – jeden termos wypity, drugi też ale nic nie pomaga. Kładę się w cień ale nie jest dobrze. Nieopodal mieszkała taka rodzina, która ratowała nas wodą. Chłopak widząc sytuację że ze mną słabo próbuje mnie ratować. Przynosi mi jedzenie z domu abym nabrał sił (swoją drogą było bardzo pyszne), zatrzymuje się też przejeżdżający jego kolega Sikh, który próbuje pomóc – przywozi zimne napoje. Jakoś dochodzę do siebie.

Pojawiają się też chłopaki z kołem – okazuje się że nie można było tak łatwo znaleźć warsztatu który to by naprawił ani koła ale udało się. Zostało zakupione nowe koło, łożyska i inny osprzęt przełożone ze starego i jest, jest. Zakładamy koło i pakujemy manele. Jestem uratowany – Cena całej operacji 1500,00 rupii – nowe koło i robota.
Dziękuję też moim ratownikom za opiekę i całokształt – do tej pory jest korespondencja na fajsie.
Dziś już z naszych planów za dużo nie wyszło i po przejechaniu może z 30 kilometrów zatrzymujemy się w górach w jakimś hoteliku.
Po rozpakowaniu szukanie jedzonka – zachodzimy do jakiegoś baru, gdzie podawano alkohol dla miejscowych na wynos w torebkach foliowych, takich naszych śniadaniówkach. Bar nie wyglądał na ciekawy i nie spodziewałem się że będzie dobrze można zjeść. Jednak jak dostaliśmy jedzonko to się rozczarowałem pozytywnie bo było przepyszne. Wypijamy po piwku i do spania.
Hmmmm – z tego dnia nawet chyba nie mam zdjęć.

Dodam tylko że warto jechać przynajmniej na dwa moto bo wtedy jest latwiej.

Dzień 13 piątek:
Rano pobudka – może dziś bez przygód. Jazda dzisiejszego dnia okazała się sympatyczna. Koło robiło swoją robotę. Jedziemy – po drodze podejmujemy decyzję że jedziemy bezpośrednio do Srinagar bo nie ma sensu nocować 30 km przed.
Po drodze mijamy pełno wojska, uzbrojeni po zęby ale mamy świadomość w jakim regionie jesteśmy – to przecież kaszmir rejon mocno niestabilny.
Docieramy na miejsce bez problemów – w duchu trochę smutno bo przygoda z motocyklami już się kończy. Na miejscu szukamy hotelu i tam się rozkładamy – jednak dziś już nam się nie chce oddawać motocykli, zrobimy to jutro.

Po rozpakowaniu do sklepu po zapasy alko żeby potem nie zamknęli nam sklepów – już wiemy gdzie go w Srinagar kupić. Jeszcze chodzimy po mieście w poszukiwaniu osłony lampy przedniej która kolega rozwalił podczas wywrotki – lepiej ja założyć przed oddaniem żeby nas nie skasowali. Jednak cena była wysoka i stwierdza że ryzykuje oddanie tak moto.
Dzień upływa na sielance i chodzeniu po Srinagar a motocykle dzielnie stoją przed hotelem.

Dzień ostatni przygody z motocyklami – zdanie motocykli:
Budzimy się rano i ruszamy zdać motocykle. Każdy w swoje miejsce.
U mnie i kolegi zdanie przebiegło w miarę ok. Wypożyczający od razu zaczął sprawdzać w moim motocyklu koło – wiedział przecież ze dał mi motocykl bez szprychy jednej. Jednak był chyba zdziwiony bo nie mógł nic znaleźć, dodatkowo musiał zauważyć że jest nowiutkie koło założone ale nie czepiał się bo co miał powiedzieć że dał mi motocykl z kołem bez szprych.
Jazdy testowe Właściciela i jednym motocyklem i drugim. W końcu doczepił się że łożyska w tylnym kole zużyte i w kolegi motocyklu złamana jedna szprycha i że trzeba to naprawić. Trochę się kłócimy bo łożyska mogły być już zużyte przy wydaniu. Ciężkie negocjacje i pada cena - musimy zapłacić za łożyska w dwóch motocyklach i szprychę 1000,00 rupii - godzimy się i płacimy tzn. kwota zostaje potrącona z kaucji którą zostawiliśmy. Odzyskujemy nasze paszporty i resztę kaucji, czyli 9000,00 rupii (przypomnę że kaucja za motocykl wynosiła 5000,00 rupii).

Ruszamy na zwiedzanie Srinagar bo kolejny kolega się umówił na oficjalne oddanie swojego motocykla na wieczór, właściciel miał go do tego czasu obadać.

Po zwiedzaniu ruszamy z kolegą na zdanie jego motocykla i niestety tu już nie było różowo. Właściciel podsumował go na ok. 19 000,00 rupii – wymyślał mu masę spraw, łącznie z tym że ponosi koszt za zużycie oleju itp. , dodatkowo stwierdził że w oleju silnikowym jest woda i że gdzie on jeździł. Suma summarum kolega z zostawionej kaucji 20 000,00 rupii odzyskał niewiele. Pragnę przestrzec abyście uważali na takie praktyki bo nie wszyscy wypożyczający chcą się łatwo pozbyć kaucji.

Ps. Resztę wycieczki tzn. jeszcze tydzień spędziliśmy na penetrowaniu Indii ale już bez motocykli. Zwiedziliśmy Jaipur i Agrę.

Posumowanie:
To już wszystko w tej krótkiej historii. Zadając sobie pytanie czy było warto to tak było warto – góry były majestatyczne. Kiedyś trzeba będzie tam wrócić i przejechać już inną część.


Niebawem jeszcze parę fotek i film.
przemo77390 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem