Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31.08.2021, 19:04   #4
miotacztruskawek
 
miotacztruskawek's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2018
Posty: 144
Przebieg: Rosnący
miotacztruskawek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 23 godz 31 min 9 s
Domyślnie

W zasadzie nasz cel znajdował się w Estonii. Plan więc zakładał pojechać tam możliwie szybko. Lecieliśmy więc około TETem na północ. W zasadzie niewiele się działo.

Był mały popas nad Niemnem...



Była też akcja Rescue jakiegoś małżeństwa, które złapało kapcia. Mieliśmy w prawdzie tylko dętkę 18", ale awaryjnie wsadziliśmy to do starego GSa, żeby mogli wyjechać z lasu do Kowna.


A tak to nuda... Szutry i droga... Droga i szutry... Dużo szutrów...






Litwa duża nie jest więc na wieczór byliśmy już pod granicą Łotewską. Mimo naszych usilnych starań znalezienie tam zielonej granicy nie było zbyt proste...Tyko na tyle było nas stać.


Dzionek minął nam bardziej na robieniu kilometrów na północ, a zalegliśmy na trawniku pod jabłonka u jakiejś kobieciny gdzieś przy drodze


Kolejny dzień, to kolejne przedzieranie się na północ w kierunku Saremy. Ex prowadzi po trasie na której nie widzę przejazdu przez rzekę, ale co mi tam... Jakoś to będzie. Przecież to nie pierwszy bród w moim życiu . Rzeka była, ale bez brodu, co nie znaczy, że nie było miło




Toczymy się więc nabijając kolejne kilometry szutrowych autostrad Pribałtiki. Sporo tam tego.W zasadzie większość dróg poza głównymi to szutry.




Miejscami robimy popas


Tak trafiamy do Rygi, gdzie mamy naszego tajnego wysłannika. Czas i na szoping. Ex wpada do sklepu z zabawkami


I kupuje Miszkę... Maskotkę z olimpiady w Moskwie z 80'. Śliczna


Zaraz za Rygą okazuje się, że jest to co tygryski tak bardzo lubią... Poligon


Korciło... Nie powiem..


Ale ktoś musiał być głosem rozsądku . Trafiło na mnie, bo z połamanym kulasem...


Zaraz też trafiamy na coś co określiłbym krótko... Puszcza Notecka. Podobnie tak było








Zaraz znów dolatujemy do granicy, tym razem Łotewsko Estońskiej.


Pierwotnie chcieliśmy przekroczyć ją plażą, ale okazuje się, że się nie da . Po chwili staliśmy już nawet przy głównym przejściu granicznym, ale jak ma być zielona, to będzie zielona... Znajdujemy więc jakiś trakt wzdłuż granicy, ale ta jest przecięta rowem, który był zalany wodą. Jedziemy więc wzdłuż tego rowu szukając miejsca na jego przekroczenie. Ale ten się nie poddawał; rów oczywiście


Z czasem to już nawet i błoto się zaczęło...


Oczywiście skończyło się jak zwykle .


Oberwało się Exowi


A mnie zakryło tablice


Była to dla nas niewątpliwa sugestia, żeby jednak się nie poddawać i szukać dalej. Wróciliśmy więc do drogi i znaleźliśmy kawałek dalej dogodniejsze miejsce. Dogodniejsze, czyli rów był nadal, ale za to był już suchy .


Tym razem operacja się udała i po chwili staliśmy na Estońskiej ziemi . Była też jakaś droga, choć określenie JAKAŚ ma tu dość duże znaczenie :lol:
Najpierw był most, śliski most, który z marszu raczej słabo się nadawał do przeprawy jednośladem.


Po dopieszczeniu go może nie był jak ta lala, ale przynajmniej był przejezdny
Niemniej kawałek dalej czekał nas kolejny most, choć ten już nie wymagał dopracowania


Tak oto dotarliśmy już do końca drugiego dnia, a zarazem na mapie znaleźliśmy się blisko naszego celu, który zaatakujemy na następny dzień .
Tymczasem obóz rozbijamy nad Bałtykiem...przy laży


miotacztruskawek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem