Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.11.2017, 01:19   #108
ATomek
 
ATomek's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,560
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 6 dni 11 godz 54 min 9 s
Domyślnie

IMG_2772.jpg

Gdzie szum Prutu, Czeremoszu...

Od dawna nurtują mnie informacje o wielokulturowej Rzeczpospolitej.
Skrzętnie czytam o zmianach, do jakich doprowadziły najazdy mongolskie i później tatarskie, głównie z połowy XIIIw. Dlatego te, bo doprowadziły do wielkiego wyludnienia Rusi Kijowskiej na zachód. Ruś Kijowska -ówczesna wschodnia potęga rozpadła się na wiele ruskich księstw, które na ponad 150lat popadły w niewolę Złotej Ordy. Na Podole, Ruś Halicką i Wołyń uciekali Rusini znad Dniepru mieszając się z pierwszymi właścicielami tych ziem: Litwinami, Polakami i Węgrami. Dominacja należała do tego, kto upora się z pustoszącymi ziemię ordami i współpracującymi z nimi lokalnymi książętami.
Osadnictwo z każdego z kierunków zatrzymywało się na Karpatach, które dla średniowiecznych państw i księstw były granicznym murem.
Tu przenikały się wpływy wielu kultur, tworząc unikalną karpacką subkulturę ze śladami Gotów, Scytów, Hunów i Awarów.
Wielką rolę zaznaczyły w niej kościoły obrządku wschodniego, bizantyjskiego, zachodnie chrześcijaństwo obrządku słowiańskiego, a następnie rzymskiego.
W XIVw spośród wielu państw i księstw, przy prawie własności do Karpat pozostali Polacy i Węgrzy. To pomiędzy nimi toczyła się rywalizacja o osadnictwo na coraz wyższych karpackich terenach. Pasterskie formy gospodarcze zwane wołoskimi doprowadziły do wyodrębnienia pasterzy karpackich, mających wspólne prawo, słownictwo i kulturę. Są jedną karpacką rodziną.
Wśród nich znajdujemy bieszczadzkich Bojków, Łemków i karpackich Hucułów. najdłużej opierających się wpływowi Słowian. Ich pochodzenie do dziś skrywa tajemnice.

Centrum duchowym Hucułów było i jest Żabie (dziś Werchowyna), w II Rzeczypospolitej najsłynniejszy kurort Karpat Wschodnich i Worochta- stolica sportów zimowych. Ośrodkiem huculskiego rzemiosła było miasto Kosów i Kołomyja. Do dziś słyną z wyrobu specyficznej ceramiki, rzeźbionych talerzy i drewnianych ozdób. Utrzymują się z pasterstwa, wyrębu i spławu drzewa oraz hodowli rasy niewielkich koni.
Zapomniałbym o najważniejszym- o zbójnickiej tradycji.
Ładnie nazwane, ale w rzeczywistości dotyczyło zwykłego bandytyzmu, przez komunistów podkreślanego jako element walki klas.
Wiele karpackich górskich wiosek została założona przez chłopów zbiegłych od pańszczyzny lub po prostu przed prawem. Banici, bez możliwości powrotu, zżyli się z surowym, górskim klimatem, z czasem tworząc w oparciu o zasoby i piękno przyrody swój odrębny charakter.

Najlepszym sposobem, żeby choć z grubsza ogarnąć książkową wiedzę jest niewielka podróż w opisane wyżej strony.
Pomysł podsunął Mirek i wyszła całkiem ciekawa objazdówka: Nadwórna, Delatyn, Jaremcze, Worochta, Werchowina, Bukowiec, Kosów, Pistyń, Kosmacz, Kołomyja.
To za mało na jakąkolwiek opowieść, ale w sam raz, żeby w tej krótkiej formie zaznaczyć tę odrębną kulturę a słowo Hucuł nie kojarzyło się tylko z postacią z CK Dezerterzy.


IMG_2710.jpg

Jaremcze zwane 'Perłą Karpat', stolica Huculszczyzny, to raczej targowisko huculskie i stonka przy wodospadach na rzece Prut.
Piękne progi skalne w latach 60 , za CCCP -wysadzono w powietrze.

IMG_2696.jpg

IMG_2758.jpg

kąpiel i polowanie na pstrągi w Czarnym Czeremoszu

IMG_2738.jpg

A w głowie wciąż refren:

'Tam szum Prutu, Czeremoszu
Hucułom przygrywa
I wesoła kołomyjka
Do tańca porywa.

Dla Hucuła nie ma życia
Jak na połoninieeeeee!
Gdy go losy w doły rzucą
Wnet z tęsknoty ginie'


IMG_2760.jpg

IMG_2765.jpg

Napotkane domy nie powalały jakąś specyficzną architekturą. Taka bardziej praktyczno- użytkowa. Uwagę Mirka przyciągnęło jedynie kilka blacharskich obróbek

IMG_2769.jpg

IMG_2777.jpg

Chcąc obejrzeć coś konkretnie, postanawiamy pojechać do serca Parku Narodowego Huculszczyzna, do wsi Kosmacz i odnaleźć muzeum głównego huculskiego harnasia grasującego po okolicy w XVIIIw- Oleksa Dowbusza.


Główną bazą bandy Dowbusza była góra Stoh w paśmie Czarnohory. Śmiałe, zbójeckie wypady prowadził w okolicach Kosowa, Kołomyi, Stanisławowa a nawet na Podolu. Długie lata był nieuchwytny dzięki wrodzonemu sprytowi i pomocy huculskich chłopów, dla których był legendą, bo łupił szlacheckie dwory i pałace. Nie omijał też bogatszych chłopów a zwłaszcza ich żon. Pamięć o nim przetrwała w pieśniach i balladach, znani pisarze wybierali go na bohatera swoich utworów, a miejsca z nim związane były natchnieniem dla poszukiwaczy zrabowanych przez niego skarbów. I długo jeszcze nim dzieci straszono.
Podobnie jego brat Iwan założył swoją bandę, ale grasował w okolicach Sanoka i w Bieszczadach, gdzie we wsi Beniowa miał swoją kryjówkę i tu też po latach zarzucił tę wątpliwą profesję.

Niestety nie dane było Dowbuszowi zginąć honorową, zaszczytną śmiercią zarezerwowaną dla najgroźniejszych harnasiów- żywcem za żebro na stalowym haku wbitym w szubienicę.
Zastrzelił go zazdrosny o swą żonę Stefan Dźwinka.

IMG_2786.jpg

A to miejsce tragedii sprzed 300lat

IMG_2783.jpg

z Michaiłem Diduszynem- twórcą specyficznego muzeum

IMG_2877.jpg

Gospodarz z sentymentem wspominał, jak 'za Polski' dbano o takie pamiątki

IMG_2789.jpg

IMG_2838.jpg

IMG_2853.jpg

W środku mrok, ale powoli oczy przyzwyczajają się

IMG_2851.jpg

www.jpg

IMG_2871.jpg


'Czerwony pas, za pasem broń
I topór co błyszczy z dala.
Wesoła myśl, swobodna dłoń,
To strój, to życie górala'




IMG_2792.jpg
wzory huculskich wyszywanek skrzętnie przechowywane niestety nie są już dziś dla nikogo inspiracją. Nawet ten temat wyparły małe żółte rączki.

IMG_2816.jpg

kamienna siekiera, skamieniałe drzewo, przedmioty ze słomy, sznurka...

IMG_2867.jpg

IMG_2873.jpg

IMG_2880.jpg

huby, korzeni i gałęzi...

IMG_2884.jpg

IMG_2795.jpg

Po tych wszystkich pobudzających wyobraźnię martwych kształtach, oczy same rzucały się na przechodzącą obok żywą naturę- sąsiadkę Michaiła

IMG_2776.jpg

IMG_2796.jpg

Diduszyn jest wspaniałym gawędziarzem. Bez jego opowieści eksponaty stałyby się stertą starych rupieci.

W Kosmaczu trochę się zasiedzieliśmy. Wracaliśmy krętą, kamienistą drogą. Kiedy zapadł zmrok, usłyszane opowieści pobudzały wyobraźnię tak, że za każdym zakrętem i większym drzewem spodziewałem się gotowych do skoku zbójników.
A Mirek ze wstydem odwracał głowę od każdej zwisającej gałęzi i dziupli...
Cóż, nazwa Kosmacz zobowiązuje.

Ostatnio edytowane przez ATomek : 15.11.2017 o 08:50
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem